Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Albania - Albania , Chorwacja i Czarnogóra - relacja 2015

Bigos - 2015-12-20, 16:08
Temat postu: Albania , Chorwacja i Czarnogóra - relacja 2015
Zostawiłem sobie opis tego co się wydarzyło kamperowo - na zimę, aby wspomnień czar ogrzał zimowe wieczory ( ale ta zima zimowa jakoś być nie chce) . Ale do rzeczy, ku pamięci i ku wymianie doświadczeń.

Na przełomie lipca i sierpnia ( znów w olbrzymie upały) wybraliśmy się na południe Europy. Docelowo mieliśmy dojechać do Albanii. Początkowo ruszyliśmy z Warszawy do naszego Cieszyna, potem wskoczyliśmy na Słowację i od Żyliny na autostradę ( bo po czeskich autostradach czkawka mi się wzmaga ), a potem przez Austrię , Węgry do Chorwacji i jej autostrady - opłaty w Chorwacji - autostrada ta jest z bramkami i niestety zwłaszcza w tym okresie w rejonie Zagrzebia zakorkowała się dość poważnie , jednocześnie zauważyłem , że grzeje mi się lekko silnik , no ale wokół nas ponad 30 stopni ciepła. Do Trogiru dojechaliśmy po 20 godzinach od wyruszenia spod domu , niemal 1400 km , trzech kierowców. Miejsce znalazłem wcześniej dzięki google street N 43 31 42 E 16 16 16 ( google 43.523795, 16.269426) , to nieopodal Starówki nad samą wodą i cholernie ładną plażą z drzewkami. A do tego zarąbista wierzba płacząca, pod którą w nocy ukryliśmy naszego siedmioosobowego kampera. Woda słodka w rzeczce obok wpadającej do morza .
Jako , że jestem wyznawcą tezy , iż najlepsze miejscówki łapie się późnym wieczorem to kolejnego dnia pod wieczór z Trogiru skoczyliśmy do Splitu. Tam zaparkowaliśmy przy stadionie Hajduka ( ich boiska treningowego) obok domku ochroniarza ( google 43.519477, 16.441394) a GPS 43°31'10.1"N 16°26'29.0"E, do Starego Miasta było 15 minut , w zwiedzać w tych temperaturach można tylko w nocy. A Split tak jak Trogir robi wrażenie. Białe nagrzane słońcem uliczki i z wyślizganym marmurem, cudo. Do snu winko , co to zeszłego roku w Tokaju kupiliśmy i lulu pod stadionem. Bo jutro jedziemy dalej.

Bigos - 2015-12-21, 23:57

Rano okazało się , iż jedząc śniadanie można z okna obejrzeć trening Hajduka Split :0 , a potem, że Robert się winem z Tokaju zatruł i będzie leżał , bo wstać nie jest w stanie. I faktycznie leżał i ledwo dychał.
Ze Splitu ruszyliśmy Jadranką ku Dubrownikowi. Z tymi dużymi miastami nadmorskimi, tak wartami obejrzenia jest kłopot tego rodzaju, że trudno znaleźć dobre miejsce do zaparkowania , czy też nocowania. Kamper ma zakaz wjazdu niemal wszędzie , jak i na parkingi pod duzymi sklepami . Dlatego też , ze Splitu pojechaliśmy do miejscowości Orasac ( 12 km przed Dubrownikiem) na kemping opisywany już na forum pod nazwą Pod Maslinom.
Po drodze , a jazda odbywała się w w dzień i to bardzo gorący, zauważyłem , iż znów temperatura wzrasta do circa 90 stopni. Dlatego też trzeba było zrezygnować z klimy. Jechaliśmy długo, wakacyjna trasa nadmorska , korkowała się przed każdym zjazdem do mniejszego, czy większego kurortu. By wreszcie odkorkować się za Makarską. A potem już na bardzo poważnie zakorkować się przed granicą bośniacką. Pod Maslinom, czyli Pod Oliwką to bardzo miły i przyjemny kemping, leżący nad samym morzem , ale ze 150 metrów w górę nad nim. Poszedłem się kąpać jak tylko ustawiliśmy "Grześka2" mozolnie i z trudem pośród poskręcanych od starości drzewek oliwkowych. Kąpiel jak i plaża cholernie fantastyczna, ale jak wszedłem na górę to byłem tak spocony, że musiałem szybko brać prysznic i wypić morze piwa. A potem Robert zaczął grzebać w komorze silnika i się okazało , iż mamy wyciek boryga z pękniętej rury, i załatać musimy go mocno po domowemu, uzupełniliśmy wodę i miało być dobrze. na kempingu dostaliśmy rozkład autobusów i z przystanku znajdującego się niedaleko recepcji, ruszyliśmy na podbój nocny Dubrownika.
- Mała uwaga dla podróżujących komunikacją miejską w Chorwacji !
Autobusy jeżdżą , tylko orientacyjnie według rozkładu. Oraz uważnie obserwujcie miejsca wysiadki, bo żadnej informacji , ani wewnątrz ani na zewnątrz co to za miejsce nie ma.
Dubrownik nocą , to pokaz mody , fryzury i szpilek , przemieszanych zapachem perfum. Tabuny zwiedzających , randkujących i jedzących. Wszędzie pełno ludzi, a przecież Stare Miasto wąskie uliczki ma. Kiedyś Dubrownik w czasach weneckich nazywał się Raguza. Od tej nazwy jeden z generałów Napoleona - Marmont , został księciem Raguzy , a potem jak zdradził cesarza powstało nowe słowo w języku francuskim "raguser" . Stary Dubrownik dziś to miasto znane z serialu Gra o Tron. O czym przypomina na każdym kroku. Miasto przepiękne spacerowaliśmy długo i wróciliśmyw stronę dworca autobusowego i około 2 w nocy położyliśmy się w kojach. Jutro jedziemy dalej , ale o tym jutro.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2015-12-22, 08:57

No chyba moje pisanie Cie zdopingowało,dzieki,Barbara
Bigos - 2015-12-22, 09:36

Lubię Twoje pisanie , bo zawiera dużo wskazówek , a i wykorzystałem lub miałem wykorzystać kilka.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2015-12-22, 18:18

Ok,skonczyłam Albanie wjechaliśmy do
grecji,ale musze najpierw zmniejszyć fotki. :spoko

Bigos - 2015-12-25, 19:21

Jako tako połataliśmy rurę i ruszyliśmy w stronę Czarnogóry, znów w słońcu , objechaliśmy powalająca zatokę Kotorską i zatrzymaliśmy się na zwiedzanie Kotoru . Kto był to wie , kto jeszcze nie był musi tam wpaść. Co prawda słońce stało w zenicie i gorąco było niemożebnie, ale już dosyć tych zwiedzań po nocy. Ceny zdecydowanie przyjemniejsze niż w Chorwacji. Ale ludzi jak i tam pełno. Na parkingu ledwo ledwo niemal na zapałkę udało nam się skierować ku budce z kasjerem nad budką mały daszek, ale Pan kasjer zachęca aby jechać bo przejedziemy . ............. ale moja antena nie !!!! Urwaliśmy antenę telewizyjną :( i na dodatek rura puściła i woda z resztą boryga pociekła na spieczony asfalt. Tak dalej jechać nie można. Wypytujemy o warsztat w okolicy i na szczęście cały zestaw warsztatów jest zgrupowany koło siebie - tylko , że trwa sjesta południowa. Trzeba poczekać. Zajadamy arbuza oczekując ratunku, wreszcie pojawia się pan z warsztatu i podejmuje się naprawy, a my w tym czasie oglądamy uszkodzenia anteny, są poważne , bez solidnej drabiny nie damy rady. W warsztacie nie wymieniają a naprawiają rurę , kładąc na nią ciut większą termokurczliwą osłonę i klej. 10 Euro i w drogę . Jedziemy niedaleko do kempingu JAZ namiary google 42.283925, 18.802804 i 42°17'02.1"N 18°48'10.1"E współrzędne geograficzne. Miejsce może nie najlepsze , bo pełno ludzi i , ale przenocować jedną noc można , zwłaszcza że plaża , bardzo malowniczo położona. No i podobno odbył się tam koncert Rolling Stones. Aaa i co najważniejsze , chyba tam jest jakiś inny mikroklimat, bo noc była jak się okazało najprzyjemniejsza , i idealnie chłodna. Ale wcześniej wykąpaliśmy się w ładnej zatoce i po leżakowaliśmy, jak na tak upalny i pełen nerwów dzień, jego koniec był naprawdę nagrodą .
zbyszekwoj - 2015-12-26, 10:30

No... port ładnie się prezentuje. :kwiatki:
Bigos - 2015-12-28, 21:48

Po tej najlepszej - chłodnej nocy na kempingu JAZ , ruszyliśmy dalej w stronę Albanii. Jadąc przez zatłoczoną Budwę , staliśmy się pośrednio sprawcami wypadku drogowego. Jadąc lewym pasem, aby ominąć stojacy na drodze skuter , zirytowaliśmy dostawczaka , który nad wyprzedził i wbił się skuter i jego kierowcę . Na szczęście nie były to duże prędkości i nie doszło do najgorszego. A potem w tej samej Budwie , na stacji benzynowej byliśmy świadkami wyjazdu ze stacji z pistoletem do tankowania. Zresztą na południu, na każdej stacji chcą tankować za nas. Mnie osobiście to irytuje. W okolicach Baru natknęliśmy się na coś a' la Praktiker, a że obok był również duży sklep , część poszła na zakupy, a ja poszedłem pożyczyć drabinę. I co najważniejsze udało mi się ją pożyczyć w tym Praktikerze. Zabrałem się zatem do przymocowania ponownie urwanej w Kotorze anteny typu korona. A potem mozolnie po dośc kiepskiej drodze do Albanii, a tam korek przed granicą, wjazd na chama , na trzeciego i brylują w tym obywatele Republiki Kosova - a jakie wózki mają , jeden lepszy i droższy od drugiego . Straż graniczna cofnęła ich co prawda na koniec , ale korek wcale się nie zmniejszył. Przez tą granicę w Sukobin odbywa się również ruch lokalny pieszy, a ze akurat po albańskiej stronie odbywało się wesele to masa gości weselnych z Czarnogóry, również dokładała do zamieszania. Za to ciekawe / inne są ich ubrania weselne. Muszą błyszczeć.
Wjechaliśmy do Albanii, gdy już mocno zmierzchało. No i nastąpiło zderzenie dwóch światów. Ulice , podwórka , auta oraz osiołki są pozbawione oświetlenia. Totalna ciemność. Skutery , czasem zapalają światło , jak się zbliżają do wymijania , aby potem zgasić ( acz nie zawsze zapalają ) . Musieliśmy mocno zwolnić i wytrzeszczać oczy. Taka jak Grecja stacjami benzynowymi stoi, tak Albania myjniami samochodowymi. Późno w noc dojechaliśmy na plaże w okolicach Lezhe. Miejsce przez nikogo nie zachwalane ,sam je wyczaiłem znalazłem na mapach satelitarnych. Niezbyt dokładne. Znaleźliśmy miejsce przy samej plazy w lesie. droga w części dojazdowa fatalna, ale ta przy plaży bardzo miła. Po drugiej strony knajpki, i fatalny zapach bagna. Zjedliśmy i poszliśmy spać . W nocy stało upalne gorące powietrze . Jak będzie miło zostaniemy tu z dwa dni .

PS Nie podaję namiarów . Wyjaśnię to zapewne już jutro.

marekoliva - 2015-12-28, 22:38

Bigos napisał/a:
objechaliśmy powalająca zatokę Kotorską


byliśmy po Was, we wrześniu jak na razie jedziemy przez Czarnogórę tą samą trasą, miło powspominać :spoko

Bigos - 2015-12-29, 21:39

Noc - jak wspomniałem wyżej - na plaży w okolicy Lezhe , była duszna i gorąca. Powietrze stało i nawet tchnienie znad morza nie wpadło do kampera. Obudziłem się i wyszedłem na plażę i zamarłem . To co ciemność skryła przed nami teraz w całej krasie poranka pojawiło się tam wszędzie gdzie tylko patrzyłem. Góry i górki śmieci zalegały cała plażę , nawet kąpały się w morzu. W morzu który miał bardzo zbliżony kolor , do piasku na owej plaży. Przeszedłem się na spacer wzdłuż tego śmietnika i wszędzie na długości paruset metrów było podobnie. czy tak wyglądać mają plaże w Albanii ??? O nie, na pewno po śniadaniu stąd znikamy . Nikt z załogi nie miał wątpliwości, że to słuszna decyzja. Na czas śniadania wśród śmieci wokół nas rozsiadł się autobus plażowiczów, gównie w starszym wieku i w strojach zupełnie nie plażowych .

Zawsze daję opis jednego dnia , ale tym razem , aż szkoda byłoby nie uprzedzić , przed komunalnymi plażami w Albanii.

Dla porządku , są to plaże w okolicach Lezhe w [północnej części Albanii

Karas - 2015-12-31, 16:20

Potwierdzam, jak ktoś jedzie od Czarnogóry to może mocno się przestraszyć i zwrócić. My w to miejsce zajechaliśmy w dzień, mieliśmy spędzić w Albanii jeszcze ze 2 dni. Niestety po tym co zobaczyliśmy po nocy wjechaliśmy już do Czarnogóry i tam zostaliśmy. Lasek sosnowy i plaża super, niestety te śmieci i woda mieszająca się z czarnawym piaskiem dają tragiczny obraz...
Bigos - 2016-01-03, 23:39

Z plaży zaraz co po śniadaniu, ruszamy na południe. Droga jest bardzo dobra , ale .. drogę budował kto inny, a wiadukty, mosty kto inny, dlatego też do każdego wiaduktu jest spory stopień. Autostrada potrafi się też zakończyć rondem i ponownie za nim , stać się autostradą. Autostrady i drogi szybkiego ruchu , mają ograniczenie prędkości do 20 km /h bez wiadomych przyczyn , na odcinku wielu , wielu kilometrów. Niemal w każdym miejscu miast i miasteczek albańskich stoi policjant z gwizdkiem i lizakiem i zachęca do jazdy. Widziałem w Albanii tylu policjantów, że podejrzewam, że w znacznie większej Polsce może być taka sama ilość. Na pewno jednak w Albanii mają więcej gwizdków. Przerwy dylatacyjne głównie przy mostach , mogą być pozbawione tych charakterystycznych "zębów" , lub "zęby" te moga stać do góry, niebezpieczne zwłaszcza dla motocyklistów. Przed Durres , wyskoczył na drogę przed nami jakiś cywil z lizakiem i zaczął machać bardzo intensywnie nim w naszą stronę. Nawet nie zwolniliśmy , ale mijając go zauważyliśmy , iż miał krótkofalówkę . Znaczy , albo bandzior , albo jakaś super policja. Okazało się , ze jakaś super duper tajna albańska policja. Bo niedługo potem mijała nas , bardzo wazna kolumna państwowych aut , mocno trąbiąc i i machają na boki lizako rękami. W Durres wymieniliśmy pieniądze. Z tą wymianą, to powiem, trzeba uważać, bo takich miejsc jest mało. I nie należy odkładać tego na później. Gorąc zbija z nóg. Jest środek dnia. Jedziemy dalej na południe , nie spacerując po największym porcie Albanii. Kierunek Orikum, ale dwa trzy kilometry przed Orikum , na drogę wyskakuje "pasza" stojacy przy restauracji i zachęcajacy do zjedzenia u niego, mają też , parking nad morzem , barek nad morzem i leżaki jak również czystą plażę. To dobre miejsce. cena 5 Euro na dobę , z dostępem do prysznica i WC.
namiary google 40.359740, 19.481317
współrzędne GPS 40°21'35.1"N 19°28'52.7"E
Jak się okazuje , miejsce tak nam się podoba , ze zostajemy dwa dni obżerając się w restauracji owocami morza. I co najważniejsze , jest czysto i mało ludzi. Tylko piwo w barku mają niedobre meksykańskie. Dwa dni zatem byczymy się spędzając zmęczenie. Już wiemy , że zabraknie nam czasu na jazdę dalej na południe w kierunku Sarandy. Ale może i dobrze się stało. Albański koniak Skanderberg , kiedyś szeroko znany w Polsce , kosztuje 17 zł , do dziś jeszcze go nie spożyłem . Chyba nie mam zaufania do tej ceny.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2016-01-04, 12:24

Albanie trzeba pokochać razem z ich smieciami.Zreszta może nie tyle ,ale smieci sa w wielu krajach,tam gdzie nie ma własciciela,czyli nie ma kto posprzątać.Ja kolo naszego lasu,stale coś zbieram,najczesciej buteleczki po wódeczkach, puszki po piwie.Barbara ps. pierwsza plazą w tym roku w Albani było Vielopolje.Szukalismy czystego miejsca,no i znaleźliśmy kolo czynnego baru.Sprzątali caly czas.Plaża bezpańska,smieci pełne góry,patrz fotki z plazy Gjipe,byla akcja sprzątania przez wolontariuszy.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2016-01-04, 13:06

Bigos bardzo Cię przepraszam,ale ja w swojej Grecji przez Albanie nie poruszałam śmieci,bo będąc w tym kraju,przejazdem lub pobytowo ok.6 razy,juz mnie to nie dziwi.Zauważam te dobre strony ,tego uroczego ,ale już zadeptywanego przez turystow kraju.Ja sobie zawsze sprzątam tak by było czysto wokół mnie.Gorzej przeszkadzają nam głodne bezpańskie psy przy plażach.Mamy zawsze karme dla nich,niemcy tez.Gorzej że nasz puszek musi być na uwiezi,a Z.nosi ze sobą bacik stalowy,bo puszek wszędzie z nami chodzi.
Bigos - 2016-01-04, 14:23

wychodzę z założenia , iż jesli pisze relację z miejsca do którego jadę to piszę obiektywnie. Z naciskiem na to, iż ktos może wykorzystać cześć moich spostrzeżeń i rad, czy warto wykorzystać to, czy inne miejsce.
Widziałem śmieci w Grecji i w Bułgarii, widziałem je również w Polsce. Pisałem o tym za każdym razem. Przyznaję jednak , iż Albania przebiła te doznania.

Ale , skoro napisałem , że jestem obiektywny zauważam pozytywy albańskie, ale o tym w następnych relacjach.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2016-01-04, 14:54

Okej :kawka:
KrzySówka - 2016-01-05, 11:16

Im śmieci nie przeszkadzają , może takie przyzwyczajenie lub kultura kraju. Kiedyś pewnie to się zmieni. My musimy to zaakceptować lub tam nie jechać. Czekam na ciąg dalszy relacji i pozdrawiam :spoko
Bigos - 2016-01-05, 20:30

Po dwóch dniach byczenia się w okolicy Orikum , ruszamy z powrotem do domu . Jedziemy z powrotem na Durres, a potem na Skodrę. Gdzieś po drodze , całkiem niedaleko startu , natrafiamy na objazd , policja zamknęła drogę, jedziemy górą pośród pensjonatów, ciasno i kręto a do tego asfalt się kończy i zaczyna się droga z nawierzchnią podobną do treści wylanej niefrasobliwie z gruchy. A szczytem jest brak dekli od studzienek. Widać , iż jeszcze długo musi się zmieniać mentalność Albańczyków , tak jak długo zmieniała się nasza po ciemnych czasach PRL-u . W Durres wreszcie wypatruję napis BYRKI , nigdy tego nie jadłem więc zakupuję kilka. Albańczyk mówi po angielsku cenę , a ja bez mrugnięcia okiem płacę. Jednak chłopak błyskawicznie się reflektuje i zwraca mi sporą częśc kasy - pomylił liczebniki . Miły chłopak. Zatrzymujemy się w Skodrze, aby zwiedzić bazar. Jest tu też zamek , ale jest taki upał, że nie mamy ochoty na łażenie. No bazar to co innego. W Skodrze, obserwujemy zabawny ruch uliczny, ludzie chodzą rozmawiając nie tylko po chodniku , ale również środkiem ulicy, a ilośc pasów ruchu zależy tylko od kierowców. Policja jak już wspomniałem jest wszędzie i macha lizakami. Jedziemy na kemping nad jeziorem Szkoderskim - namiary google 42.138407, 19.467171
namiary GPS 42°08'18.3"N 19°28'01.8"E
od głownej drogi jakieś czterysta metrów polną kamienistą drogą , ale na miejscu pełen wypas. To naprawdę miłe miejsce. Co prawda nie łapiemy się pod daszek , ale i tak cały czas się opalamy. Miejsce jest tak miłe, a knajpa jeszcze lepsza niż koło Orikum, że i tu zostajemy dwa dni. Woda w jeziorze czysta , ciepła i z źródełkami bijącymi z dna, są też żółwie w tym jeziorze i ryby. Jak sobie jednak wspomnę to jedzenie , a jedliśmy tam trzy posiłki dziennie , to robi mi się ciepło i błogo , choć za oknem mróz, a obsługa była naprawdę profesjonalna. Polecam wszystkim Kemping Lake Shkodra Resort. A góry wokół cały czas płoną w dzień zasnute dymami, a nocą czasem prześwituje ogień. Jest naprawdę gorąco.

marekoliva - 2016-01-05, 21:40

Bigos napisał/a:
Polecam wszystkim Kemping Lake Shkodra Resort.


W drodze powrotnej też staliśmy na tym kempingu, jakby nie Albański, warunki super a ceny niskie.

Moulder - 2016-01-05, 21:57
Temat postu: Lake Shodra resort
Ten kemping znają chyba wszyscy Polacy, którzy jadą od strony Czarnogóry - Podgoricy. Jest niesamowity, znacznie lepszy niż wiele niemieckich kempingów. Powód prosty - prowadzi je małżeństwo Brytyjka z Albańczykiem z Londynu. Koszt 3 euro za dobę od osoby i wylizane sanitariaty to szok w całym regionie. polecam kemping każdemu, kto udaje się do Albanii, zjeździłem sporo kilometrów, ale drugiego takiego w tym kraju nie znajdziecie.




Więcej zdjęć z tego regionu na mojej stronie: http://www.marekpauli.com...2014balkany.htm

Misio - 2016-01-05, 23:19

Ciekawa fotorelacja, opisy, zdjęcia i spostrzeżenia. :lol: Przymierzamy się do Albanii i będziemy z uwagą śledzić dalszą część Waszej podróży. Stawiamy :pifko i gapimy się dalej. :lol: :spoko
Krzysiek 56 - 2016-01-06, 00:58

Bigos napisał/a:
W Durres wymieniliśmy pieniądze. Z tą wymianą, to powiem, trzeba uważać, bo takich miejsc jest mało. .


Będąc w Albanii kasę wymienialiśmy w punktach Western Union a tego u nich nie brakuje.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2016-01-06, 17:10

½
Bigos napisał/a:
W Durres wreszcie wypatruję napis BYRKI
,to mój ulubiony przysmak.Najtansze w Albanii droższe luz w Macedoni.Ja wiem ile kosztyja i jak w Vielopolje powiedział mi 130 leka to podziękowałam.Cena normalna to 30-50 leka.A Wy ile daliście w lekach?Co do Skandenberga,dobry koniak,obecny koszt to 600-800leka,Najtaniej sa w dużym sklepie w Ksamil po 600leka za 0,7litra.Znow nie wiem ile dałes lekow,skąd te 17 złotych.600leka to o 4 euro.My wymienialiśmy europo 140 za euro,ale to co dawniej było pewnikiem teraz jest po znajomości,wracajac w barze na granicy dal mi facio po 135.Cos nie bardzo spodobala Wam się ta Albania.My czujemy się tam jak w domu,to co piszecie jest racją,ale uważam ,że nie lepiej jest w zatłoczonej Czarnogorze.przepaszam ale wkleje pare fotek z 2009,wtedy już nam się tu spodobalo,a w Dermi zebrałam od kampera do plazy ,robiąc sobie sciezke 2 wory.Ale było warto,siedzielismy tam kilka dobrych dni,nikt nie słyszał o kempingach.
marekoliva - 2016-01-06, 19:29

Krzysiek 56 napisał/a:
Bigos napisał/a:
W Durres wymieniliśmy pieniądze. Z tą wymianą, to powiem, trzeba uważać, bo takich miejsc jest mało. .


Będąc w Albanii kasę wymienialiśmy w punktach Western Union a tego u nich nie brakuje.


My korzystaliśmy z bankomatów przy bankach, zarówno w 2014 jak i 2015, bez niemiłych niespodzianek

zbyszekwoj - 2016-01-06, 19:40

marekoliva napisał/a:

My korzystaliśmy z bankomatów przy bankac


My również w 2014 , ale E wyszło po 4,70zł.

marekoliva - 2016-01-06, 19:54

zbyszekwoj napisał/a:
ale E wyszło po 4,70zł.


W 2014 nie pamiętam ale w 2015 nie było źle wychodziło po ok 4,25 za euro.

Bigos - 2016-01-07, 10:50

Tak jak pisałem koniak wyszedł po 17 zł za 0,7 Byrki kosztowały po 50 leka , Piwo w knajpie 120 -140 leka .
W bankomatach wychodzi zawsze drożej. 130 leka ( o ile mnie pamięc nie myli) kosztowało 1 E .
Ale ceny już w przyszłym roku i w innym miejscu będa inne. Paliwo liczyliśmy , ze w Albanii będzie tańsze niż w Unii , a nie było ! To dopiero niespodzianka.
na granicy z Czarnogórą , bo wracaliśmy przez to same przejście graniczne , panował tym razem korek od albańskiej strony, do tego masy Cyganek z dziećmi pukajacymi w szybę. Jeszcze zakupy przez okno dużej ilości winogron i jedziemy w stronę Ulcinij.

Podsumowując Albanię : Znów należy zamieść do konta teorie i uprzedzenia co do narodu , zasłyszane w domu. Ludzie bardzo uczynni, mili. Ale bardzo biedni. Z jednej strony widać szeroki front nowego nadmorskiego budownictwa ( jak w Bułgarii), a z drugiej tony śmieci od zaplecza. Głowne drogi są dobre a boczne od złych do bardzo złych. Widać zmiany , ale to biedny kraj i potrwa to długo , zwłaszcza ta cześc , któa będzie zależeć od Państwa. Nie nalezy jeździć w nocy , gdyż brak oświetlenia ulicy jak i pojazdów po niej się poruszających stwarza zagrożenie. Zdecydowanie nalezy się stołować w knajpach, w Albanii jak kiedyś w Polsce, tylko prywatna inicjatywa się stara. Strefa "wspólna" jest zaniedbana. Nie ma żadnego problemu z parkowaniem na dziko. To ciekawe miejsce warte odwiedzenia.

JerzyM73 - 2016-01-07, 23:42

Co do myjni. w AL to nagrałem w tym roku fajny filmik. Ta tryskająca woda po lewej i prawej to myjnie, średnio co 50 m

Bigos - 2016-01-09, 18:32

z Albanii udaliśmy się na zachwalany na naszym forum kemping Safari w Ulcinij czyli nad najdłuższą plażę Adriatyku. Oczywiście po drodze zakupujemy arbuza, tym razem olbrzyma, ma ponad 20 kg. Arbuz to idealny posiłek na te upały. Nigdy nie jedźcie na południu bez arbuza , najlepiej dwóch. Obok Safari z lewa i z prawa jest jeszcze kilka kempingów, nie mam pojęcia jakiej jakości one są, natomiast przebywając w Safari Beach mieliśmy pecha , padła dostawa prądu na całe Ulcinij , i przez dobę z małymi przerwami, obok nas pracował ( baaaardzo głośno) agregat prądotwórczy dla restauracji. Od razu wyjaśnię, iż żadnej zniżki za tę niedogodność nie policzono , mimo oczywiście zgłoszonych zastrzeżeń. Noc była makabryczna. Można równie dobrze byłoby stać tam w różnych miejscach blisko tej plaży na dziko. Plaża faktycznie olbrzymia , z olbrzymią ilością pływających i plażujących. No i spadł deszcz !!!!! Spotkaliśmy załogę kolegi Niewiernego , który kierował się dopiero do Albanii. Uwaga w okolicach tej plaży nie ma żadnych sklepów z jedzeniem , trzeba iść kawałek do głównej szosy (1km) i tam jest ich sporo. Ulcinij było zaplanowane jako odpoczynek , ale raczej nie jest to miejsce , które bym wspominał ciepło. Z rana zmęczeni całonocną pracą agregatu ruszamy dalej. Niby już do domu coraz mniej czasu, ale jeszcze będzie interesująco.
Bigos - 2016-01-11, 00:05

Z Ulcinji robimy nieduży skok ponownie do Kotoru, powód taki , że ostatnio przez pękniętą rurę od chłodzenia , więcej czasu spędziliśmy tam w warsztacie, niż na zwiedzaniu. No i zwiedzaliśmy w dzień, a teraz planujemy zrobić to wieczorem. Tym razem również, omijamy parking na którym zerwaliśmy antenę bo było za nisko przy wyjeździe, i jedziemy na bardziej przestronny nad samą zatoką. Można by nawet na nim przenocować, bo tak widzimy zrobili Włosi, ale nie wiem za ile. I na tym parkingu nie można zrobić serwisu. Zwiedzamy ładnie oświetlony Kotor, niestety upał trzyma nawet w nocy. Koło 23 , jedziemy na miejsce naszego noclegu. ten przystanek nad samą zatoką Kotorską , koło spalonego hotelu, miejsce urokliwe, ale zapewne w dzień mocno zapchane. Miejsce znalezione dzięki czytaniu relacji z Camperteamu. Nocą staliśmy tam tylko my. Plusem miejsca jest to , że góry zasłaniają , wstające słońce i można miło poleżeć ciut dłużej
namiary google 42.506353, 18.693938
współrzędne GPS 42°30'22.9"N 18°41'38.2"E
Rano kąpiel w obłędnej wodzie z cała masą małych rybek koło siebie. Uwielbiam morza na południu Europy, byleby tylko była plaża czysta, to mogę z wody nie wychodzić.
Po porannej kąpieli , jedziemy dalej , to nasza ostatnia kąpiel w morzu na tym wyjeździe, bardzo smutno.

Bigos - 2016-01-12, 21:43

Po śniadaniu ruszamy dalej znad Boki kotorskiej ku Chorwacji. Po drodze zatrzymujemy się w na tarasie widokowym na Dubrownik, iraz w dolinie Neretwy , żyznym pasie ziemi nad samą rzeką, gdzie można kupić masę owoców i warzyw od przydrożnych sprzedawców. Zaczyna nam się śpieszyć od miejscowości PLOCE wjeżdżamy na autostradę w kierunku zachodnim. Po przejechaniu coś 30 kilometrów temperatura silnika znacznie wzrasta , aż wreszcie zjeżdżam na pobocze. Rura , naprawiona w Kotorze , ponownie pękła i woda ucieka. Nie pojedziemy. Dzwonię na assistance do Polski i dostaję info, że wyjedzie do nas holownik z PLOCE za jakąs godzinę będzie. Jednocześnie , jako , że jest święto chorwackie, warsztat będzie czynny jutro dopiero. Paskudna sprawa. Pojawia się obsługa autostrady i nas oznacza . Po obsłudze autostrady pojawia się Chorwat z okolicznej miejscowości tłumacząc dość nieumiejętnie , że ma warsztat i to otwarty, i że z tą naprawą sobie poradzi . Super , zamiast cofać się do Ploce 38 kilometrów i mieć auto naprawione następnego dnia , podjedziemy 11 kilometrów i dziś ruszymy dalej w trasę. Tłumaczę mu , ze czekam na moje wozidło z assistance i aby podał namiary. Chyba mnie zupełnie nie zrozumiał , czeka z nami. Dzwonię do Polski, że znalazłem warsztat i że laweta ma nas tam zawieźć, i w tym momencie podjeżdża nasza laweta z Ploce. Tłumaczę Polakowi, że już sam z nimi załatwię. Są ciut szybciej, niż zapowiadali. Ładują auto na lawetę, co mnie mocno przeraża, w jaki sposób się do tego zabrali. Z kierowcą lawety też nie idzie się dogadać. Wreszcie , kiedy auto jest na górze podaje cenę 50 E za transport.
powoli dochodzi do mnie , ze nas porwali :) Gdzieś tam jedzie transport z Ploce po nas, w Polsce odwołałem alarm ,a akcja goni akcję. Jedziemy do warsztatu. Jest tak ukryty , jak kryjówki koniokradów z filmu Winnetou , który gdzieś w okolicy musiał być kręcony. Istna dziupla samochodowa. Naprawa trwa chwilkę, a potem długo bardzo dziwne negocjacje cenowe. Nie idzie gościom wytłumaczyć, że dałem się podejść z ich holownikiem, i że nie mam tyle gotówki. Dziewczyny , mówią, aby może oddać im wszystko co mamy bo nas jeszcze ukatrupią. Ja jestem tak wkurzony , że się dałem zrobić w drewniane pięć złotych , że twardo negocjuję , niemal w każdej walucie, a Oni chcą tylko euro. Dochodzimy do porozumienia, gdzie, ani oni ani my nie jesteśmy stratni. Na pewno jednak część gotówki wypłacona w kunach i w bilonie ich zniesmaczyła. Ruszamy dalej , temperatura z nas spadła jak i z silnika. Jednak jak sobie pomyślę, jak byłem głupi i ile ryzykowałem dając tej ekipie - jak nic, nie ubezpieczonej - możliwości wożenia mojego auta , gdzie ponoć tył w czasie wciągania był 1 cm nad asfaltem , to nadal mnie trzęsie. popełniliśmy błąd wcześniej, nie wymieniając, rury a tylko ją łatając, co mocno na nas się zemściło, acz mogło znacznie gorzej. Obiecuję sobie wszystkie naprawy na przyszłość nie odkładać , zwłaszcza te wpływające na jazdę.
późnym popołudniem dojechaliśmy na kemping Marina koło wodospadów KRKA
namiary google 43.799836, 15.943599
współrzędne GPS 43°47'59.4"N 15°56'37.0"E
ale można śmiało zatrzymać się na bezpłatnym olbrzymim parkingu koło kas biletowych do wodospadów KRKA. Tylko , ze tam ani serwisu , ani wody. A na kempingu nawet mały basenik jest . I tyle z tego upojnego i upalnego dnia. Za głupotę trzeba płacić, a assistance nie wykorzystane, ale znów wykupię.

Bigos - 2016-01-12, 21:53


JerzyM73 - 2016-01-12, 22:09

No to faktycznie mieliście przygodę, dobra przestroga na przyszłość dla innych.

Odnośnie filmiku - pomarańczowe gatki tego gościa - BEZCENNE !!!

zbyszekwoj - 2016-01-13, 10:40

Ja za transport busa 10 km u Niemców zapłaciłem 480 Euro . :gwm

A za naprawę alternatora w Horwacji ( Baśka Woda) 180 Euro. :gwm

Bigos - 2016-01-18, 22:13

Następnego dnia na kempingu niespodzianka. Pani właścicielka każe nam się wynieść do godziny 11 , albo płacić za kolejną dobę. Szybko znikamy, i jedziemy niecały kilometr dalej , do Parku Narodowego Krka . Można tam spod kas ( bilety drogie , ale to się opłaca ) pojechać do paku autobusem ( coś kilometr w dół , albo udac się pieszo, My poszliśmy na nogach. A upał jak diabli. Jak to w górach nie nalezy mieć klapek na nogach , bo czasem jest bardzo stromo i kamieniście. Na dole leje się z nas pot, więc na dzień dobry ładuję się do jakiejś rzeczki. Córkę również podtapiam, bo mi się ewidentnie zagotowała. Strzela fochami , jęczy i marudzi. Chwila moczenia , temperatura spada i dziecko znów kocha ojca.
Park Narodowy Krka jest bardzo duży, ja skupię się tylko na ostatnim stopniu wodnym z największymi wodospadami , pomijając jezioro i pierwszy stopień wodospadów, bo tam nie byłem. Nad wodospadami i progami wodnymi są zbudowane kładki oraz mostki , które lawirując nad toczącą się wodą, wśród gęstego listowa ułatwiają i prowadza zwiedzających , a jest tego spacerowania dosc dużo. po drodze. Są miejsca gdzie można się kąpać i sa miejsca gdzie nie można a się kąpią. Mozna poskakać z małych wodospadów. Tam mógłbym mieszkać . Ta woda , ten zapach ten kolor, i ta jej temperatura to tak jakby dla mnie stworzone. A na końcu , wszyscy siedzą i się moczą pod wielkim wodospadem . I to byłby prawie koniec, gdyby nie nasza ( moja ) chęć powrotu na nogach w upał i pod górę do auta. Znów mnie córka nie kochała. Zjedliśmy arbuza , popłukaliśmy się prysznicem, i jazda , na noc skok ponad 900 km do Hajduboszormeny.

Bigos - 2016-01-20, 23:07

Podróz na Węgry rozpoczęliśmy wczesnym wieczorem. Autostradą tak przez Chorwację jak i przez Węgry. Na autostradzie Chorwackiej wiało jak diabli , wozem kiwało na każdą stronę, że musiałem zwolnić i tak jechać przez kilka godzin - do 60 km / h . Na trasie oczywiście były wyświetlone ostrzeżenia o tym. O ile autostrada chorwacka jest płatna na bramkach , to na węgierską kupuje się winietę . na granicy nie kupiliśmy , chcąc to zrobić na najbliższej stacji benzynowej, a taka była za około 40 km . I tam też kupiliśmy. Jechaliśmy wiec calutką noc na zmianę, aby o 7 rano stanąć w Hajduboszormeny. Na Węgrzech panował przyjemny chłodek ( w porównaniu z upałami z dni wcześniejszych) Żona dzwoni abyśmy nie wracali bo w Polsce makabryczne upały . Ona nie ma pojęcia jaki upały my przeżyliśmy ( To był najgorętszy rok globalnie od czasu mierzenia temperatury) .
Potem basen termalny w którym sobie pospałem odsypiając nocną jazdę , córka pilnowała abym się nie opił wody .
Dopiero następnego dnia lekko przed południem ruszamy do domu . Nawet tęskniłem za naszym krajobrazem, chętnie wracam.


Małe podsumowanie Chorwacji i Czarnogóry

Nie pamiętam , aby przed wyjazdem czytał o miejscach "na dziko" na Chorwacji, a takie miejsca są nawet w sezonie wysokim, i czasem dość atrakcyjne. Ważne jest kiedy przyjedziemy na takie stanowisko, aby je okupować. Na pewno Chorwacja jest droga (25 % VAT) i atrakcyjna, zadbana i warta odwiedzin. Czarnogóra gdzie również zanocujemy na dziko, już jest krajem mniej poukładanym, to widać w jakość dróg , kempingów , ale jest też tańsza. A równie ciekawa

Węgry mają fatalne drogi -- a to tak poza tematem

Późnym wieczorem dojechaliśmy po 15 dniach do domu . Przejechaliśmy coś 4500 km , czyli bardzo zbliżoną wartość do zeszłorocznej Grecji , ale wydaliśmy mniej pieniędzy ( 1470 zł na osobę ) a mieliśmy więcej kempingów , ale paliwo było tańsze.

Nocowaliśmy na dziko lub w drodze 5 nocy , a na kempingach czy miejscach płatnych nocy 9. Hmm , czyli z każdym rokiem wygodniej żyjemy . Bo i autostrad płatnych w tym roku znacznie więcej użyliśmy

Misio - 2016-01-21, 21:13

Być może w tym roku udamy się Waszymi śladami. Dzięki za opisy, zdjątka i GPS-y. Nie ukrywam, że chcielibyśmy zalec na dłużej w takim miejscu jak Lake Shkodra Resort w Albanii, które już nam się podoba. :lol:
Dziękujemy i pozdrawiamy. :pifko

Bigos - 2016-01-22, 22:32

Jeśli tylko jedna osoba skorzysta tylko z jednej podpowiedzi to znaczy , ze warto było napisać taką relację.
Madan - 2016-01-23, 19:10

Z przyjemnością przeczytałem Twoją relację i postaram się wykorzystać to co napisałeś przy planowaniu tegorocznego wyjazdu.
Dziękuję i pozdrawiam :pifko

Gośka - 2016-01-23, 19:44

Dziękuję za relację, miły relaks w te zimowe wieczory. Do Albanii jeszcze nie dotarliśmy, a co do śmieci, to już w Czarnogórze trzy dni zajęło mi przyzwyczajenie się do tego widoku, a nie był to tak straszny widok jak na Waszych zdjęciach.

Pozdrawiam i byle do wiosny :spoko

Rulak - 2016-03-08, 13:22

Bardzo ciekawa i pomocna relacja :brawo:
Prasiu - 2016-06-09, 20:56

Na początku lipca jedziemy do Albanii, dzięki za inspirującą realację. Wszystko ładnie już mam naniesione na mapę :spoko

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group