Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Grecja - Nasze Wielkie Greckie Wakacje :)

Stanek - 2017-07-13, 06:19
Temat postu: Nasze Wielkie Greckie Wakacje :)
Nadszedł oczekiwany dzień wyjazdu na wakacje. Tradycyjnie postaram się pisać relację na bieżąco i jak zwykle podawać maksimum informacji praktycznych. Zaczynamy więc ...
Stanek - 2017-07-13, 06:22

12.07.2017 Warszawa-Gorzkowice

Ruszamy z Warszawy o godzinie 19:00. Nie mamy w planie robić wielu kilometrów. Po prostu chcemy już ruszyć i być na wakacjach :) Jako miejsce na nocleg znalazłem na mapce "free lub prawie free" kamper park w Gorzkowicach. Pokonujemy więc 164 kilometry i o 21:20 w deszczu lądujemy na parkingu gdzie zostajemy na noc.

N 51.214726 E 19.599350 - parking dla kamperów w Gorzkowicach

Kotek - 2017-07-13, 07:08

Już jestem, będę Was śledzić z radością. :kwiatki: Pozdrawiam serdecznie. :spoko
Comsio - 2017-07-13, 08:03

Dawaj gazu :wyszczerzony: tam gdzie jest słonko. Na Mazurach sztorm. :spoko
JacekL - 2017-07-13, 08:11

To się pewnie miniemy w trasie bo ja jutro wracam do Polski :-/
Rawic - 2017-07-13, 09:02

Stanek napisał/a:
N 51.214726 E 19.599350 - parking dla kamperów w Gorzkowicach
miło było poznać, będę towarzyszył, ja w tym roku zupełnie inny kierunek, ale o tym po tym :spoko dobrze, że współrzędne podajesz w formacie Google, gdy kilka lat temu o to walczyłem to paru kolegów z CT, ponoć byli to informatycy, zakrzyczeli mnie, że to się nie przyjmie, a to, że ich przestarzałe GPS-y tego jeszcze nie pokazywały to nie nasz problem. Jakże wygodny jest ten format przy wprowadzaniu do wyszukiwarki, czy do Google Maps, a te stare znaki minut, sekund, jakieś kaligrafie to zapomnieć! Pozdrawiam :ok
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-07-13, 09:18

Pozdrawiam ,czytam forum w przerwie na mieszanie konfitur :?: :?: co ciekawego wymyslicie :?: Napisałam do Was na PW.Barbara
Stanek - 2017-07-13, 19:01

Rawic napisał/a:
miło było poznać


Nam również było miło. Dziękujemy za gościnę. Co do współrzędnych to też uważam, że to najwygodniejszy format do przeglądania na kompie, a do GPS'a zawsze można sobie przeformarować.

Stanek - 2017-07-14, 07:03

13.07.2017 Gorzkowice-Hronovce

Po deszczowej nocy ranek wita nas deszczem i wichurą. Pogoda przypomina bardziej środek jesieni niż środek lata. Odwiedza nas właściciel parkingu klubowy kolega z CT Rawic. Ucinamy sobie krótką rozmowę. Dostaję wskazówki gdzie zrobić serwis i to ''za zupełną darmochę''. Jeszcze raz dzięki za gościnę. Szkoda, że pogoda nie pozwoliła na przynajmniej krótki spacer po miasteczku. Po śniadaniu ruszamy w dalszą drogę. W Częstochowie tankujemy na stacji Auchan (3.93 zł/l). Jedziemy dalej mijając Katowice, a następnie Bielsko-Białą i zatrzymujemy się Węgierskiej Górce na obiad i dolewkę paliwa (4.22 zł/l). Pogoda coraz bardziej zaczyna przypominać letnią. Zza chmur wychodzi słońce. Granicę przekraczamy w Zwardoniu i od razu zjeżdżamy z płatnej głównej drogi. Dalej bocznymi drogami nawet nie pytajcie mnie jakimi bo to tylko Hołek wie docieramy ok. 18:30 do miejscowości Hronovce gdzie stajemy na całkiem przyjemnym i wygodnym parkingu przy terenie rekreacyjnym z fontanną wiatą i ławeczkami. Pomyślałem, że głupio nie napić się piwa będąc na Słowacji. Idziemy więc na poszukiwanie sklepu lub baru. Niestety jedyny sklep jaki znaleźliśmy czynny był do 17:30. Trudno muszę zadowolić się piwkiem przywiezionym z Polski :)

N 48.005500E 18.656300 (N 48°00'19.80'' E 018°39'22.68'') - wygodny i przestronny parking przy terenie rekreacyjnym, wiaty, ławeczki, toalety (zamknięte), kran z wodą (zamknięty), słupek z prądem (nie sprawdzałem, ale zapewne wyłączony).

Wojciechu - 2017-07-14, 08:16

Pisz Stanek - będziemy czytać. Zgodnie z Waszym tematem - życzymy greckiego - OPA :spoko
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-07-14, 11:09

Bardzo Ci dziękuję. :pifko Barbara
izola - 2017-07-14, 16:08

Stanek, pisz bo cennie piszesz.
Grecją dla mnie to biała kartka ...chęci są ale zawsze coś się wpycha na plan Nr.1.
...ale tak se myślę, jak by tak z Wągier skoczyć dalej?...plan się rodz...i ale nie w tym sezonie :lol:

Stanek - 2017-07-15, 07:48

14.07.2017 Hronovce-Esztergom-Budapeszt-Moraharom

Po spokojnej nocy ranek wita nas bezchmurnym niebem. Po śniadaniu ruszamy w kierunku Węgier. Po pokonaniu ok. 30 km docieramy do Dunaju, który przejeżdżamy stylowym stalowym mostem. Z mostu podziwiamy górującą nad miasteczkiem po drugiej stronie rzeki Archikatedrę w Ostrzymiu. Zjeżdżamy nad rzekę gdzie znajdujemy dogodny darmowy parking z widokiem na most. Idziemy na spacer obejrzeć zamek i katedrę. Obie budowle znajdują się na wzgórzu na które można dostać się od strony miasteczka lub ukrytymi schodkami od strony rzeki. Nie będę tu opisywał historii budowli itp. bo to nie ma być przewodnik, a jedynie relacja z wakacji. Każdy znajdzie interesujące go informacje w przewodniku lub ulotkach na miejscu, które są również dostępne w języku polskim. Wstęp do samej katedry jest bezpłatny natomiast płatne jest zwiedzanie krypty, kopuły, sali panoramicznej i skarbca. Ceny biletów na zdjęciu poniżej. My postanawiamy zwiedzić kopułę, panorama hall oraz dzwonnicę. Aby dostać się na podest widokowy, którym można obejść kopułę dookoła trzeba pokonać ponad czterysta schodków, ale widoki są tego warte. Wracamy do kampera i ruszamy do Budapesztu od którego dzieli nas ok. 50 km. Na miejsce postojowe upatrzyłem sobie z satelity parking w strefie bezpłatnego parkowania na wzgórzu Gellerta. Parking okazuje się cały wypełniony, ale udaje nam się zaparkować obok wzdłuż ulicy. Posilamy się i ruszamy na spacer po mieście. Wspinamy się na wzgórze Gellerta gdzie znajduje się cytadela i charakterystyczny pomnik wolności. Następnie schodzimy na dół i wzdłuż rzeki idziemy do najstarszego w mieście mostu łańcuchowego. Kolejnym punktem spaceru jest zamek na który musimy wspiąć się po licznych schodkach. Wracając chcieliśmy jeszcze obejrzeć kościół wydrążony w skale, który znajduje się u podnóża góry Gellerta, ale było akurat nabożeństwo i był zamknięty dla turystów. Alejkami prowadzącymi zboczem wzgórza wracamy do kampera. Po drodze zaliczamy jeszcze plac zabaw, aby młody mógł się wyszaleć przed dalszą drogą. Około 17:30 ruszamy na południe. Drogą nr 5 po pokonaniu 195 km docieramy do przygranicznej miejscowości Moraharom gdzie spotykamy się z dwoma załogami CT: eler1 i krzysmoc, które również są w drodze do Grecji. Po wieczornych rozmowach i opróżnieniu 2 butelek wina (załapaliśmy się "na krzywy ryj") kładziemy się spać. To był dzień pełen wrażeń.

N 47.795359 E 18.733176 (N 47°47'43.29'' E 018°43'59.43'') - Esztergom, parking nad rzeką z widokiem na most

N 47.485387 E 19.040664 (N 47°29'07.39'' E 019°02'26.39'') - Budapeszt, parking na wzgórzu Gellerta w bezpłatnej strefie parkowania, w razie braku miejsc można zaparkować wzdłuż ulicy

N 46.216965 E 19.890707 (N 46°13'01.07'' E 019°53'26.54'') - Moraharom, darmowy parking przy kościele, w pobliżu term

Stanek - 2017-07-15, 07:53

zdjęcia c.d.
Stanek - 2017-07-15, 19:39

15.07.2017 Moraharom

Rano żegnamy załogi eler1 i krzysmoc, które ruszają w dalszą drogę do Grecji, a my ponieważ mamy więcej czasu robimy sobie dzień przerwy w podróży. Korzystając ze słonecznej pogody idziemy wymoczyć się w pobliskich termach. Za bilet rodzinny (2+1) płacimy 5500 forintów + 900 forintów za opcję wielokrotnego wstępu. Dostajemy niebieskie opaski dzięki którym możemy wchodzić i wychodzić z term do woli. Warto zabrać ze sobą krzesełka lub przynajmniej koc bo ciężko znaleźć wolny leżak. Około 13:00 robimy przerwę w moczeniu i idziemy do kampera na obiad, a potem na spacer po miasteczku. W międzyczasie przechodzi lekka burza. Po spacerze wracamy do term i moczymy się do wieczora. Po powrocie do naszego kampera docierają do nas dźwięki muzyki ludowej. Postanawiamy sprawdzić skąd one dochodzą. Okazuje się, że na skwerku odbywa się festiwal muzyki ludowej. Rozstawione są stragany oraz jest trochę atrakcji dla dzieci. Oglądamy popisy taneczne zespołów i wracamy do kampera. Jutro czeka nas długi przejazd przez Serbię i Macedonię więc musimy dobrze się wyspać :)

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-07-15, 20:42

Stanek napisał/a:
Budapeszt, parking na wzgórzu Gellerta w bezpłatnej strefie parkowania
bardzo mi się przyda postój dla kampera,bo nigdy nie odwiedzaliśmy Budapesztu tym autem.
Dawno temu znaliśmy Budapeszt lepiej jak Warszawę. :haha:

Stanek - 2017-07-17, 17:37

16.07.2017 Moraharom-Popova Kula

Budzimy się wraz z dzwonami kościelnymi czyli o 6:00 po 20 minutach jesteśmy już w drodze. Jeszcze tankujemy 20 litrów paliwa (327 forintów/litr - ok. 1.10 €/l) tak aby starczyło nam do Macedonii. Po kolejnych 20 minutach docieramy pod niewielkie przejście graniczne przed którym stoi ok. 500 metrowa kolejka aut. Ustawiamy się w kolejce i czekamy. Okazuje się, że przejście jest czynne od 7:00 do 19:00, więc jesteśmy 20 minut przed otwarciem. Po cichu liczyliśmy, że o tej porze uda nam się przejechać bez czekania, ale się przeliczyliśmy. Po dwóch godzinach przekraczamy granicę i wjeżdżamy do Serbii. Przynajmniej mieliśmy czas na zjedzenie śniadania :) W Serbi po kilku kilometrach drogami lokalnymi wjeżdżamy na autostradę A1 i jedziemy na południe. Mijamy Belgrad obwodnicą. Tutaj częściowo autostrada zanika, żeby za Belgradem pojawić się ponownie. Sama autostrada nie zachwyca. Nawierzchnia często przypomina naszą A4 przed remontem. Około 13:00 chcemy zatrzymać się na obiad. Zjeżdżamy na parking przy autostradzie, ale odstraszają nas kupy śmieci pod przepełnionymi pojemnikami. Zjeżdżamy na kolejny parking tutaj sytuacja odwrotna. Pojemniki na śmieci stoją puste za to śmieci są wszędzie tylko nie w pojemnikach. Po obiedzie ruszamy dalej. Po godzinie słoneczne niebo zaciąga się chmurami i zaczyna padać. Temperatura spada do 15 stopni. Nie martwi nas to specjalnie bo lepiej się jedzie w takiej temperaturze niż w upale. Około 18:00 po kolejnych oczekiwaniach na bramkach autostradowych docieramy do granicy z Macedonią. Za autostrady w Serbii zapłaciliśmy w sumie 17.5€. Można płacić w euro (najlepiej mieć drobne) lub kartą. Cena oleju napędowego przy autostradzie wynosiła średnio 150 ichniej waluty czyli ok. 1.25€/l. Sama Serbia z perspektywy tranzytowej nas nie zachwyciła. Wszędzie walają się śmieci, a krajobrazy są dosyć monotonne. Zmienia się to w Macedonii gdzie teren robi się górzysty i krajobrazy są ciekawsze. Po kilkunastominutowym oczekiwaniu na granicy wjeżdżamy do Macedonii. Tankujemy do pełna na pierwszej stacji (47 DKM/l - 0.77 €/l - 3.30 zł/l - bez problemu płacimy kartą) i w strugach wciąż padającego deszczu jedziemy dalej autostradą. Jako cel upatrzyłem sobie winnicę Popova Kula gdzie jak głosi ich strona www.popovakula.com.mk jest darmowy parking. W pewnym momencie autostrada się kończy i zjeżdżamy na drogę dwukierunkową. Po kilku kilometrach pojawia drogowskaz na winnicę Popova Kula. Jedziemy więc za znakami i o zmroku docieramy na wygodny parking pod winnicą. Za autostrady w Macedonii zapłaciliśmy 6,5€.

N 41.410885 E 22.226565 (N 41°24'39.18'' E 022°13'35.63'') - parking przy winnicy Popova Kula

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-07-17, 18:58

Stanek napisał/a:
Sama Serbia z perspektywy tranzytowej nas nie zachwyciła. Wszędzie walają się śmieci, a krajobrazy są dosyć monotonne. Zmienia się to w Macedonii gdzie teren robi się górzysty i krajobrazy są ciekawsze. Po
Balkany to nie Hiszpania :?: :?: śmieci w Grecji też,bezpanskie psy :!: ,zawsze mamy paczke karmy dla piesków.Serbia jaki Macedonia są piękne, ale jak się jedzie terenami krjoznawczymi,sa piękne monastyry które zachwycają swą atmosferą.Wiele wodospadow i parkow krajoznawczych.My jedziemy koło kanionu Matka,na Bitole ,Ochryd,Prilep,ale takie klimaty trzeba pokochać,no nie da się za pierwszym razem jadąc autostrada.My teraz wolimy Węgry,Rumunia,Serbia, Bułgaria Macedonia i Grecja,a powrót ukochaną ,ale też dziwną Albanią :spoko Barbara,ps u Was leje tak napisał.....
Stanek - 2017-07-18, 07:10

17.07.2017 Popova Kula-Posidi (Kassandra)

Po deszczowej nocy wita nas ... deszczowy ranek. Wciąż pada mniej lub więcej. Po śniadaniu korzystając, że deszcz zelżał idziemy do winnicy gdzie znajduje się sklepik z winami. Ceny zaczynają się od 240 MKD, a kończą na grubo ponad 1000 MKD za butelkę. Są też fajne zestawy firmowe zapakowane w kartoniki idealne na upominek z podróży. Można płacić kartą. Wracając do kampera zaobserwowaliśmy na skarpie przy parkingu nową warstwę geologiczną - warstwę śmieci. Zbieramy się i ruszamy w dalszą drogę. Zaraz po wyjechaniu na główną drogę policja kieruje nas na kilkukilometrowy objazd. Jedziemy w korku wąską drogą mijając się z tirami na lusterka. W końcu docieramy z powrotem na główną drogę. Powodem objazdu okazał się dosyć poważny wypadek. Już do samej granicy nie ma w zasadzie autostrady bo tam gdzie ona powinna być jest w remoncie i ruch odbywa się jedną nitką dwukierunkowo. Na ostatnim zjeździe przed granicą zjeżdżamy do miasteczka. Chcemy znaleźć jakiś market i pójść na zakupy, ale niestety pod marketem nie dało się zaparkować więc odpuszczamy. Na wyjeździe z miasteczka tankujemy paliwo do pełna. Cena nie zmienna na wszystkich stacjach w Macedonii - 47 MKD. Wracamy na główną drogę i po chwili jesteśmy na granicy. Czekamy na odprawę ok. 30 minut. Grecki celnik bardzo zainteresował się naszym kamperem. Pytał ile taki kosztuje. Na koniec skwitował, że bardzo fajny. Zaraz za granicą zjeżdżamy z autostrady i drogą równoległą przejeżdżamy około 30 km. Deszcz cały czas pada. Zatrzymujemy się na przydrożnej zatoczce. Włączamy telefony. Dzwonię do eler1 i ustalam, że są na Kassandrze w miejscu z ukrytym w trzcinach kranikiem z wodą. U nich niestety też pada. Nie zastanawiamy się długo. Wbijam współrzędne w GPS, kupujemy na straganie obok którego się zatrzymaliśmy arbuza (0.30€/kg) i ruszamy dalej. Saloniki mijamy obwodnicą i dalej wygodną drogą szybkiego ruchu docieramy na Kassandrę. Po zjechaniu z głównej drogi boczne lokalne drogi są podtopione. Poboczami płynie rzeka. W pewnym momencie mijamy na drodze świeżo oderwany głaz z urwiska. Z drogi asfaltowej skręcamy w żwirówkę i tutaj mamy problem bo droga prowadzi przez liczne jeziora. Zatrzymujemy się i na nogach idę obadać teren. Brodzę w wodzie do kostek, ale dno na szczęście jest kamieniste i twarde. Docieram do miejsca postoju załóg eler1 i krzysmoc. Stoją na błotnistym parkingu przytuleni do siebie jak dwie zmokłe kury :) Najbardziej niepokoi mnie ostatnie jeziorko gdzie woda sięga do połowy łydki, a dno wydaje się bardziej grząskie. Podejmuję decyzję - próbujemy przejechać. Pierwsze jeziorka pokonujemy bez problemu, przed ostatnim biorę rozpęd i niczym amfibia przejeżdżamy na błotnisty parking. Stajemy na górce przy wyjściu na plażę. Tu jest mniej błota. Po kilku minutach deszcz przestaje padać. Korzystając z tej "poprawy" pogody spotykamy się wszyscy na plaży i osuszamy dwie butelki węgierskiego winka oraz próbujemy przepysznej nalewki. Deszcz cały wieczór już nie padał i mamy nadzieję, że tak zostanie.

N 39.958364 E 23.363972 (N 39°57'30.11'' E 023°21'50.29'') - parking przy plaży, śmietnik, kranik z wodą ukryty w trzcinach

Stanek - 2017-07-19, 07:06

18.07.2017 Posidi

Rono wita nas słoneczko :D Dzisiejszy dzień spędzamy przy plaży i odpoczywamy po podróży. Po śniadaniu wybieramy się na spacer plażą. Ruszamy w stronę cypelka. Plaża zmienia się - raz jest kamienista, raz żwirkowa, raz jest dużo naniesionych wodorostów. My idziemy, a młody brodzi w wodzie zanurzony po szyję. Najładniejsza plaża jest na samym cypelku. Jest tu drobniutki żwirek i fajne duże załamujące się fale. Pogoda jak dla nas jest optymalna. Jest ciepło, ale nie upalnie. Dodatkowo lekki wiaterek chłodzi nasze ciała. Okrążamy cypelek i plażą docieramy do kempingu. Jest to ogromny tren wypełniony stacjonarnymi przyczepami. Plaża robi się tutaj tłoczna usiana licznymi parasolami. Zupełnie nie nasz klimat. Przechodzimy przez kemping do asfaltowej drogi i okazuje się, że lądem do kampera mamy całkiem blisko. Przy wjeździe na kemping znajduje się minimarket. Od naszej miejscówki to 10 minut spacerkiem więc zawsze można podejść w razie potrzeby. Po powrocie zastajemy dwa towarzyszące nam kampery przestawione obok nas tworzące ten sposób małe podwóreczko. Trochę plażujemy i leniuchujemy, a po południu ruszamy na spacer w drugą stronę. Docieramy do miasteczka Posidi. Przy nabrzeżu stoją dwa toi-toi, a obok w skrajni drogi ukryty jest kranik z wodą. Przechadzamy się deptakiem wśród licznych kafejek i pizzerni. To całkiem sympatyczna malutka miejscowość. Przy deptaku jest też supermarket w którym kupić można w zasadzie wszystko łącznie z pamiątkami, maskami do nurkowania, artykułami spożywczymi i przemysłowymi oraz alkoholem. Bez problemu można zapłacić kartą. Po powrocie rozsiadamy się wszyscy przed kamperami, dzieci grają w gry, dorośli rozmawiają. Nagle podjeżdża Pan mundurowy ze służb ratowniczych i informuje nas grzecznie, że w Grecji kempingowanie na dziko jest zakazane i jeśli przyjedzie policja wręczy nam mandat. Niby to wiedzieliśmy, ale popsuł nam humory na cały wieczór. Na wszelki wypadek zwijamy stoliki, a imprezę przenosimy na plażę. Tak mija nam ten pogodny dzień.

BaWa - 2017-07-19, 07:50

Może dlatego ,że Was więcej kamperów to się ktoś zainteresował.My byliśmy 4 razy w Grecji ani dnia na kempingu i nikt nawet w naszą stronę krzywo nie popatrzył. Życzę dalszych, spokojnych już chwil :szeroki_usmiech
JacekL - 2017-07-19, 08:14

Ja wróciłem kilka dni temu i też informowano mnie o zakazie kamperowania na dziko, ale w mniej uczęszczanych zakątkach nikt się tym nie przejmuje. Chociaż Słowacy których spotkaliśmy na Chalkidiki wspominali coś o mandatach 300 Euro.
Wystarczy nie rozkładać całego majdanu + roleta i nikt się nie doczepia.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-07-19, 11:32

Stanek napisał/a:
Na wszelki wypadek zwijamy stoliki, a imprezę przenosimy na plażę. Tak mija nam ten pogodny dzień.
i tak ma się robić.Na wielkiej plaży Karathona koło Nafplio,staliśmy z Beata i Leszkiem.Z ich inicjatywy postawiony był stolik i fotele.Oczywiscie policja zwrocila uwagę to nie kemping :!: :!:
qdlaty_78 - 2017-07-19, 15:39

Stoicie dokładnie tam gdzie my w zeszłym roku. Może was odwiedzi sympatyczny grek na motorku. :spoko
Stanek - 2017-07-20, 06:44

qdlaty_78 napisał/a:
Stoicie dokładnie tam gdzie my w zeszłym roku. Może was odwiedzi sympatyczny grek na motorku. :spoko


Grek na niebieskim motorku pojawiał się regularnie w okolicy :)

Stanek - 2017-07-20, 06:50

19.07.2017 Posidi-Agios Nikolaos

Noc minęła spokojnie. Nie pojawiła się policja. Na wszelki wypadek nie szalejemy ze stolikami i krzesełkami. Utrzymujemy porządek w "zagrodzie". Przedpołudnie spędzamy na cypelku. Kąpiąc się i leniuchując. Pogoda słoneczna, a wiatr zapewnia chłodzenie więc temperatura odczuwalna jest optymalna. Po obiedzie postanawiamy ruszyć naszą karawanę i przestawić się w inne miejsce żeby nie kusić losu. Nabieramy wodę i ruszamy. Zatrzymujemy się przy wcześniej wypatrzonym toi-toi w wiadomym celu. Dalej ruszamy drogą w kierunku końca Kassandry. Droga prowadzi brzegiem morza. Zatrzymujemy się przy straganie z owocami. Robimy zakupy (przykładowe ceny: arbuz - 0.35€/kg, melon - 0.80€/kg, nektarynki - 1.50€/kg, ziemniaki - 0.80€/kg, pomidory - 1.20€/kg). Po ok. 20 km droga skręca w ląd i pnie się do góry przeprowadzając nas na drugą stronę palca. W miejscowości Paliouri zatrzymujemy się przy supermarkecie, który ma dosyć wygodne miejsca parkingowe co nie jest tu normą. Robimy drobne zakupy i ruszamy do oddalonego o 4.5 km miejsca postoju w lasku piniowym. Niestety miejsce okazuje całkiem zastawione przyczepami kempingowymi na dziko, osobówkami i do tego jest głośna tawerna z burczącym agregatem. Jedyna zaleta to cień. Nie podoba nam się tam. Miejsce może i dobre, ale po lub przed sezonem. Teraz to pomyłka. Wracamy więc do Poliouri i skręcamy w wąską drogę prowadzącą na sam koniuszek półwyspu. Krętą drogą docieramy do wioseczki Agios Nikolaos gdzie parkujemy na żwirowej zatoczce przy niewielkiej przystani z widokiem na środkowy paluch i niewielką białą kapliczkę na cypelku. Miejsce jest ciche i spokojne. Wydaje się, że turyści tu nie docierają. Wieczór jak zwykle spędzamy na wspólnym biesiadowaniu, a dzieciaki korzystając z licznych kamyków trenują puszczanie kaczek.

N 39.974945 E 23.670544 (N 39°58'29.80'' E 023°40'13.95'') - miejsce przy rozstawionych na dziko przyczepach, wysokie drzewa dające cień, w sezonie bardzo tłoczno, tawerna z głośnym agregatem, dużo osobówek, dojazd ze względu na niskie gałęzie i piach utrudniony - miejsce raczej na wyjazdy przed lub po sezonie

N 39.930795 E 23.734858 (N 39°55'50.86'' E 023°44'05.48'') - Agios Nikolaos miejsce przy niewielkiej przystani z niebanalnym widokiem, cisza i spokój, brak turystów, śmietnik przy kapliczce

Bronek - 2017-07-20, 06:52

Za naukowe podejście i odkrycie :mrgreen: "nowej warstwy geologicznej" czytaj ekologicznej... piwko.



Stanek - 2017-07-21, 06:18

20.07.2017 Agios Nikolaos

Noc minęła spokojnie. Po śniadaniu idziemy na cypelek z kapliczką. Do przystani wraca łódź rybacka ze świeżym połowem. Można kupić świeżą rybę co niektórzy czynią. Poranna bryza od morza mobilizuje mnie żeby otaklować żagiel i popływać. Dzień upływa nam na różnych aktywnościach. Jedni pływają inni moczą się w wodzie. Miejsce jest bez cienia, ale dzięki wiaterkowi daje się wytrzymać. Wieczorem idziemy na spacer na sam koniec Kassandry. Drogą między gajami oliwnymi docieramy do betonowego słupka. Stąd roztacza się widok na Sithonię, a jeszcze dalej widać Atos. Wieczór jak zwykle kończymy rozmowami i obserwowaniem nieba usianego gwiazdami.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-07-21, 08:20
Temat postu: GRECJA
Ciekawa jestem Artur jaka drogą dalej pojedziecie :?: :? :Nas Halkidiki jakoś nie powaliło,może dlatego ,że byliśmy tak jak wy w lipcu 2012r. Oczywiście Czesi nasłali na nas policje.Jadąc od Bułgarii kończymy na Stavros i Asprovalcie.Dostałam mms-a od załogi krakowskiej którzy skorzystali z kilku naszych podpowiedzi odnośnie Peloponezu. :stop: Bardzo im się podobało na plazy i jaskini Diru.Traz sa w Kalo Nero.Natomiast nie zajechali do Porto Kagio.Nie pamiętam jakie załogi do mnie w zeszłym roku telefonowały,dałam koordynaty,na porto Kagio,byli zachwyceni, :stop: ale latem szefowa parkingu przy knajpie decyduje kto tam nocuje.Pozdrawiam.Nie mam czasu pisać o Hiszpanii i wkleić fotek jak sobie poradziłam w kanionie Del Rey. :kawka: Barbara Muzyk
Stanek - 2017-07-22, 07:16

21.07.2017 Agios Nikolas - Afitos

Po śniadaniu wybieramy się na spacer w drugą stronę niż wczoraj. Wychodzimy z wioski główną drogą i za studnią skręcamy w prawo w dróżkę prowadzącą przez gaj oliwny. W studni jest woda, ale potrzebne jest wiadro i lina aby jej nabrać. Drogą wspinamy się na wzgórze osiągając jego szczyt na którym również jest betonowy słupek. Z drogi roztacza się widok na "naszą" zatoczkę oraz marinę po drugiej stronie wzgórza. Następnie droga sprowadza nas w dół do asfaltu, którym wracamy do wioski. Wracając odkrywam kranik z wodą w wyglądającym na opuszczony białym domu przy samej plaży. Eksplorując teren słyszę rozpaczliwe miałczenie. W zaroślach znajdujemy samotnego płaczącego kociaka. Moja żona kociara zabiera go do obozu. Kociak jest w rozpaczliwym stanie. Karmimy go śmietanką. Żona wyłuskuje z jego sierści kilkadziesiąt pcheł, które jadły go żywcem. Kociak czując ulgę uspakaja się i zasypia. Niestety nie mamy możliwości zabrać go. Robimy mu posłanie w pustej skrzynce i odstawiamy w pobliże miejsca gdzie go znaleźliśmy. Może znajdzie się jego mama. Kociak śpi jak zabity. Ponieważ pozostałe załogi planują nocować na kempingu my postanawiamy po obiedzie ruszyć w dalszą drogę i poszukać dogodnego miejsca na nocleg. Żegnamy się załogami Eler1 oraz Krzysmoc i pokonując 8 km krętej drogi docieramy do głównej szosy. Tam w miejscowości Poliouri ponownie odwiedzamy market i zakupujemy solidnego arbuza po 0.19€/kg. Następnie jedziemy główną drogą prowadzącą przez liczne przybrzeżne miejscowości. Tak docieramy do miasteczka Afitos gdzie mamy do sprawdzenia miejscówkę przy plaży. Miasteczko położone jest na klifie. Aby dostać się do morza musimy wąskimi uliczkami przecisnąć się przez miejscowość. Na szczęście trafiamy przed sobą samochód dostawczy, który toruje nam drogę. Dalej asfaltową drogą w dół zjeżdżamy do plaży. Są tu zacienione parkingi zastawione osobówkami. Jedziemy kawałek dalej i docieramy do miejscówki nad samym morzem. Co prawda nie ma cienia, ale jest już popołudnie, słońce się zniża i nasz kamper robi za parasol rzucając cień na pół plaży. Jest tu piaszczysta plaża z krystalicznie czystą wodą. Na pobliskim trawiastym placyku z palmami ukryte są hydranty z wodą. Zażywamy kąpieli gdy nagle zdarza się nieoczekiwany pokaz. W pobliże przypływa stado delfinów dając show powietrznych akrobacji. Zupełnie jak w jakimś aquaparku. Gdy robi się wieczór i temperatura trochę spada idziemy na spacer. Zaraz po drugiej stronie asfaltowej drogi są schodki prowadzące na górę klifu. Po pokonaniu kilku schodków dochodzimy do malutkiego kościółka przy którym również jest kran z wodą. Wspinamy się dalej. Przecinamy drogę, którą zjeżdżaliśmy kamperem i docieramy do miejscowości. Z samej góry roztacza się ładny widok na plażę sąsiedni paluch i ... naszego kamperka :) Miasteczko jest bardzo urokliwe. Pełno tu kamiennych uliczek, restauracji, straganów i sklepików z pamiątkami. Oczywiście odwiedzamy lodziarnię (kulka lodów - 1.40€, mały soft ice - 1.30€). Spacerujemy uliczkami i oglądamy stragany i wystawy sklepików. Potem robimy sobie spacer do Lidla położonego przy głównej drodze na wjeździe do miejscowości od strony Salonik. Wracamy już po ciemku. Oświetlone miasteczko ma jeszcze większy urok. Schodkami (uwaga schodki nie oświetlone - dobrze mieć jakąś latarkę lub przynajmniej telefon komórkowy z latarką) wracamy do kampera. Wieczór jest bardzo ciepły. Najcieplejszy z dotychczasowych. Otwieramy wszystkie okna w kamperze żeby go przewietrzyć, a sami jemy kolację na plaży. Nagle widzimy błysk i słyszymy huk. W tawernie obok robią pokaz sztucznych ogni. Tym zaskakujący akcentem kończymy ten pełen wrażeń dzień.

N 40.101132 E 23.439710 (N 40°06'04.07'' E 023°26'22.95'') - Afitos, miejsce przy samej plaży, ale bez cienia. Obok parkingi z cieniem trochę dalej od plaży i w ciągu dnia zastawione osobówkami. Na trawiastym placyku z palmami hydrant z wodą. Przy pobliskim kościółku po drugiej stronie drogi również kranik z wodą. Niestety brak toi-toi czy innych możliwości wyprowadzenia kota.

Stanek - 2017-07-22, 07:19

zdjęcia c.d.
Stanek - 2017-07-22, 07:21
Temat postu: Re: GRECJA
Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Ciekawa jestem Artur jaka drogą dalej pojedziecie :?:


Sami do końca nie wiemy. Chcemy dotrzeć na Lefkadę, ale co przed i po to życie pokaże.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-07-22, 07:53

Cytat:
Chcemy dotrzeć na Lefkadę, ale co przed i po to życie pokaże.


_________________
Podobno naprawiono droge na Porto Katsyki po trzęsieniu ziemi.Natomiast w rankingu najpiękniejszych plaż-plaża Egremi jest zasypasana kamieniami.Nie wiem jak w Wasiliki ?na razie tam nie planujemy jazdy :?: :?: Obserwuj wpis 40 dni na Balkanach,młodzi jadą busem.Patrząc na mape tak jakby kończycie objazd Kasandry :?:
Stanek - 2017-07-22, 14:15

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Patrząc na mape tak jakby kończycie objazd Kasandry :?:


Na to wygląda :)

Stanek - 2017-07-23, 05:53

22.07.2017 Afitos

Z samego rana korzystając z tego, że parking obok jest jeszcze pusty przestawiamy się tam między drzewa w cień. Decyzja okazuje się słuszna, bo dzień jest bezwietrzny i upalny. Ranek spędzamy na ogarnięciu kampera. Przebieramy zapasy. Przygotowujemy posiłki na cały dzień. Około 10:00 zaczynają zjeżdżać się osobówki. W niedługim czasie cały parking jest wypełniony. Na szczęście my stoimy między drzewami tak, że nie da się zaparkować nam przed samymi drzwiami. Kolejne godziny spędzamy na plaży chłodząc się w wodzie. Po południu po krótkiej sjeście w naszym zacienionym kamperku idziemy na lody do miasteczka. Odwiedzamy też punkt widokowy. Wracając na głównym placu zauważamy zamieszanie. Rozstawione jest nagłośnienie i krzesełka. Okazuje się, że zaraz zacznie się koncert. Korzystamy więc z okazji i słuchamy tradycyjnej greckiej muzyki. Wracamy do naszego domku i tak kończymy ten spokojny i leniwy dzień.

zbyszekwoj - 2017-07-23, 12:13

Kolejna relacja kolegi Stanka, która pokazuje najciekawsze możliwości kamperowania. Z takiej relacji można skorzystać planując swój wyjazd. Browarek oczywiscie. :pifko
mich007 - 2017-07-23, 15:02

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Cytat:
Chcemy dotrzeć na Lefkadę, ale co przed i po to życie pokaże.


_________________
Podobno naprawiono droge na Porto Katsyki po trzęsieniu ziemi.Natomiast w rankingu najpiękniejszych plaż-plaża Egremi jest zasypasana kamieniami.Nie wiem jak w Wasiliki ?na razie tam nie planujemy jazdy :?: :?: Obserwuj wpis 40 dni na Balkanach,młodzi jadą busem.Patrząc na mape tak jakby kończycie objazd Kasandry :?:


Droga dojazdowa jest ok, można dojechać bez problemu tylko oczywiście standardowo ciasno jak zwykle. Jedynie schody na ta wysepke dalej w rozsypce...od biedy przejść się da ale ryzyko jest spore

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-07-23, 15:39

mich007 napisał/a:
Droga dojazdowa jest ok, można dojechać bez problemu tylko oczywiście standardowo ciasno jak zwykle. Jedynie schody na ta wysepke dalej w rozsypce...od biedy przejść się da ale ryzyko jest spore
,ciasno w sezonie no i po południu czy dalej można spać za 5 euro od kampera :?: :?: a na Egremi nie byliście :?: :?:
jedrek49 - 2017-07-23, 15:57

witam
Jest nam przyjemnie patrzec na foto miejsc w ktorych sie bylo i to w tym roku
pozdrawiamy i zyczymy wspanalej przygody

mich007 - 2017-07-23, 23:41

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
mich007 napisał/a:
Droga dojazdowa jest ok, można dojechać bez problemu tylko oczywiście standardowo ciasno jak zwykle. Jedynie schody na ta wysepke dalej w rozsypce...od biedy przejść się da ale ryzyko jest spore
,ciasno w sezonie no i po południu czy dalej można spać za 5 euro od kampera :?: :?: a na Egremi nie byliście :?: :?:


Żeby zająć miejsce kamperem to trzeba późnym wieczorem lub wcześnie rano przyjechać...inaczej nie ma opcji manewrowania pomiędzy zaparkowanymi samochodami. Teraz kasują już 10E za kampera, 5E osobówka. Ale troche wyżej jest restauracja Bilvi, zostaliśmy tam na drugą nockę, parking free, maja basen no i całkiem przyzwoite jedzenie :) no i widoki na zachód słońca niesamowity

Stanek - 2017-07-24, 06:37

23.07.2017 Afitos-Nea Potidea-Agia Triada

Rano nawet nie przypuszczaliśmy jaka czeka nas dzisiaj "przygoda", ale po kolei. Plan jest taki żeby przez wąskie uliczki Afitos przejechać wcześnie rano póki miasteczko będzie uśpione i nie będzie ruchu. Ruszamy więc przed śniadaniem. Tankujemy wodę z hydrantu na trawiastym placyku i wspinamy się drogą na klif, a następnie bez problemu przejeżdżamy przez pustą jeszcze miejscowość. Na śniadanie zatrzymujemy się przy kanale oddzielającym Kassandrę od lądu w miejscowości Nea Potidea. Bez problemu znajdujemy miejsce na parkingu przy plaży, ale tylko dlatego, że jest jeszcze przed 10:00. Po 10:00 znalezienie tam miejsca graniczy z cudem przynajmniej w sezonie. Plaża cała usiana jest parasolami i leżakami, a zaraz przy plaży jest deptak z licznymi atrakcjami, sklepikami, barami. Jest też wesołe miasteczko. Coś jak nasza Ustka w sezonie. Miejsce jak dla nas zbyt turystyczne żeby tutaj zostać na dłużej. Po śniadaniu skuszeni zaznaczonymi na mapie licznymi ruinami idziemy na spacer wzdłuż kanału obadać okolicę. Ruinami okazują się resztki muru odgradzającego kiedyś Kassandrę. Docieramy na drugi koniec półwyspu gdzie znajduje się niewielki port rybacki. W porcie stoi toi-toi. Drogą przez port można przejechać na trawiastą polankę na klif i stanąć z widokiem na ruiny wynurzające się z wody. Jest to niezłe miejsce widokowe jeśli komuś nie zależy na staniu przy samej plaży chociaż wąziutka plaża jest całkiem blisko. Ta strona miejscowości jest zupełnie inna - cicha i spokojna bez tego całego turystycznego zgiełku. Obok znajdujemy kolejne miejsce widokowe jeszcze bliżej plaży. Do kampera dla odmiany wracamy przez miasteczko. Przechodzimy przez centralny plac z fontanną. Przy niewielkim parkingu jest kranik z wodą do którego można podjechać kamperem i zatankować. Jest tu też wiele sklepików i restauracji. Uliczkami wracamy na parking i ruszamy dalej. Wyjeżdżamy na drogę szybkiego ruchu A24 i jedziemy na północ. Nagle przy zjeździe do miejscowości Kallikrateia słyszymy dziwny hałas z tyłu kampera. W pierwszej chwili pomyślałem, że może deska się odczepiła i wali w dach. Jednak odczuwam niepokojące "turbulencje". Druga myśl to, że złapaliśmy gumę. Zatrzymuję się na prawym pasie prowadzącym na zjazd. Wysiadam i obchodzę auto. Wszystkie koła całe nie widać żebyśmy złapali gumę. Zaglądam pod kampera. Nic niepokojącego nie widać. Sprawdzam deskę. Też w porządku. Zjeżdżamy więc zjazdem i przejeżdżam na próbę 2 km do miasteczka. Cały czas odczuwam delikatne telepanie. Zastanawiam się czy to nie łożysko w kole. Zatrzymujemy się w cieniu przy stacji benzynowej. Jeszcze raz oglądam auto i znajduję przyczynę. W lewym tylnym kole brakuje na połowie obwodu całego pasa bieżnika. Na szczęście mam koło zapasowe i już miałem zabierać się za robotę kiedy pomyślałem sobie: "co będę się szarpał w upale z tym kołem przecież mam ADAC niech oni robią brudną robotę". Włączam aplikację ADAC, która mimo, że ma naszą pozycję w Grecji łączy mnie z polskim oddziałem ADAC. Standardowo słyszę, że tutaj tylko zgłoszenia z Polski i dostaję sms'em numer do greckiego oddziału. Dzwonię i dogaduję się moim łamanym angielskim. Na szczęście dyspozytor jest cierpliwy i mówi bardzo wyraźnie po angielsku. Zbiera wszystkie informacje łącznie z pozycją GPS i oświadcza, że za chwilę oddzwoni i poinformuje za ile przyjedzie pomoc. Oddzwania za 10 minut i mówi, że mechanik będzie za ok. 40 minut. Akurat mamy czas na przygotowanie i zjedzenie obiadu. W międzyczasie wypakowuję pół bagażnika żeby wyciągnąć koło zapasowe. Po godzinie zjawia się laweta z uśmiechniętym Grekiem. Pan raz dwa zabiera się do pracy i po 10 minutach koło jest zmienione. Oczywiście mogłem to zrobić sam, ale obawiałem się, że nie ruszane od 9 lat śruby będą zapieczone i ciężko je będzie zwykłym kluczem ruszyć co okazało się tylko obawami bo Panu poszło to nadzwyczaj lekko i to naszym kluczem. Laweta odjeżdża. My się pakujemy. Jeszcze uzupełniamy powietrze w kole na stacji i ruszamy dalej. Zmęczeni całą tą przygodą z kołem postanawiamy nie jechać za daleko. Przed Salonikami zjeżdżamy nad morze do miejscowości Agia Triada gdzie znajdujemy miejsce przy samej plaży z widokiem na Saloniki. Są prysznice i toi-toi. Plaża i dno piaszczyste, ale woda nie tak przezroczysta jak na poprzednich miejscówkach. Sama miejscowość wygląda jakby chyliła się ku upadkowi. Jest tu mnóstwo zaniedbanych i opuszczonych domów. Niby jest niewielki deptak przy plaży, ale wszytko to takie z dawnej epoki. Oczywiście więcej śmieci niż widzieliśmy do tej pory na plażach, ale tragedii nie ma. Schładzamy się w morzu. Po zachodzie słońca rozstawiamy foteliki na pustej plaży i obserwujemy świetlną panoramę Salonik.

N 40.196472 E 23.333736 (N 40°11'47.29'' E 023°20'01.45'') - Nea Potidea, parking przy kanale i plaży. W sezonie tłoczno, aby zaparkować trzeba przyjechać rano przed 10:00 lub wieczorem.

N 40.195652 E 23.322055 (N 40°11'44.34'' E 023°19'19.39'') - Nea Potidea, trawiasty plac na klifie z widokiem na ruiny wystające z morza, wjazdy drogą przez port, w porcie toi-toi, niedaleko wąska niezbyt atrakcyjna plaża, ale za to cicho i spokojnie (przynajmniej w dzień).

N 40.193671 E 23.327865 (N 40°11' 37.21'' E 023°19'40.31'') - Nea Potidea, kran z wodą przy niwielkim parkingu, można podjechać pod sam kranik

N 40.500674 E 22.870156 (N 40°30'02.42'' E 022°52'12.56'') - Agia Triada, miejsce przy plaży, prysznice, toi-toi (przynajmniej w sezonie), trochę śmieci, samo miasteczko jakby chyliło się ku upadkowi

Stanek - 2017-07-24, 06:42

zdjęcia c.d.
lwojtek - 2017-07-24, 08:34

Stanek napisał/a:

W lewym tylnym kole brakuje na połowie obwodu całego pasa bieżnika. Na szczęście mam koło zapasowe i już miałem zabierać się za robotę kiedy pomyślałem sobie: "co będę się szarpał w upale z tym kołem przecież mam ADAC niech oni robią brudną robotę". Po godzinie zjawia się laweta z uśmiechniętym Grekiem. Pan raz dwa zabiera się do pracy i po 10 minutach koło jest zmienione. Oczywiście mogłem to zrobić sam, ale obawiałem się, że nie ruszane od 9 lat śruby będą zapieczone i ciężko je będzie zwykłym kluczem ruszyć co okazało się tylko obawami bo Panu poszło to nadzwyczaj lekko i to naszym kluczem.


Takie są skutki i potem kłopoty użytkowania starych sparciałych opon , nawet tych dedykowanych do kampera. W miarę wysoki bieżnik to nie wszystko. Dobra opona tak jak sprawne hamulce to bezpieczeństwo podróżujących i pośrednio innych uczestników drogi. Opona na kole od 9 lat i jeszcze z jakimś wcześniejszym okresem produkcji już dawno powinna być w koszu. Przypuszczam że cały komplet kół to takie starocie, nie chcę nawet myśleć co mogłoby się stać gdyby wystrzeliła z przodu w trakcie szybkiej jazdy. Zakup dedykowanych opon trochę boli ale nie ma ceny na bezpieczeństwo.

Stanek - 2017-07-24, 15:08

lwojtek napisał/a:
Zakup dedykowanych opon trochę boli ale nie ma ceny na bezpieczeństwo.


Teraz widzę, że czeka mnie zakup kompletu opon po powrocie. :oops:

Stanek - 2017-07-24, 15:19

Dzisiaj kolejna awaria. Młody zrzucił pracujący laptop ze stolika co uszkodziło twardy dysk. Obecnie piszę z tableta i postaram się w ten sposób ciągnąć dalej relację, ale nie wiem czy znajdę sposób na przerzucenie zdjęć z aparatu. Jeśli mi się nie uda najwyżej zdjęcia dodam po powrocie..
Madan - 2017-07-24, 17:20

Zrób co możesz bo wszyscy, którzy tak jak my z zapartym tchem czytają Twoje wspaniałe relacje okraszone super fotkamii będą bardzo zawiedzeni :( Ja osobiście bardzo dziękuję Ci za dotychczasowe starania i życzę powodzenia :super dla pocieszenia i w podziękowaniu stawiam wirtualne :pifko
Stanek - 2017-07-24, 17:40

Miło słyszeć, że ktoś czyta te moje wypociny :) Za piwko dziękuję. Przyda się szczególnie zimne :p
Madan - 2017-07-24, 18:53

Zapewniam cię .że jest mnóstwo czytelników Twojej relacji bo czyta się je z ogromną przyjemnością a nie każdy tak jak ty chce i potrafi podzielić się swoimi przeżyciami i fajnymi perfekcyjnie opisanymi miejscami :brawo: moja Grecka przygoda zaczyna się już wkrótce więc tym bardziej to co piszesz jest dla mnie niezwykle miłe i pomocne.
Pozdrawiam :spoko

izola - 2017-07-24, 19:38

piweczko się należy ;) obojętnie czy zimne , czy nie :diabelski_usmiech
krzysmoc - 2017-07-24, 21:18

Artur widzę że po naszym rozstaniu zaczęły trapić nas problemy techniczne. Mam nadzieję że to już koniec "przygód" i zarówno Wy jak i my już bez dalszych utrudnień skończymy wakacje. My już z nową pompką zainstalowaliśmy się na Sitonii na cypelku w Vourvourou.
tomiy - 2017-07-24, 22:18

Odemnie tez takie zimne z pianką. Czytamy, czytamy, notujemy zapewne sie przyda :)
rjas - 2017-07-24, 22:24

Myślę, że czytających, nie ujawniających się jest dużo więcej :wyszczerzony:
Świetna relacja i bardzo użyteczne informacje z detalami. My co prawda za tydzień ruszamy w stronę Peloponezu i chyba po drodze zboczymy na Lefkadę, ale info o Grecji jako takiej zawsze są mile widziane i użyteczne. Super, że bez większych perturbacji ogarnęliście problemy techniczne. Dobrze wiedzieć, że ADAC działa - oby się nie przydało. Wirtualne piwko oczywiście poszło :spoko za chęci i poświęcony czas na pisanie.
Wypoczywajcie i chłońcie Grecję ile się da :spoko :spoko :spoko

Stanek - 2017-07-25, 08:08

24.07.2017 Agia Triada-Saloniki-Katerini-Dion-Litochoro

Po śniadaniu ruszamy w stronę Salonik. Zatrzymujemy się przy lotnisku przy sklepie kamperowym. Można tutaj zrobić bezpłatnie serwis. Wylewamy szarą wodę i nabieramy czystej. Odwiedzamy też sklep z akcesoriami kempingowymi. Tanio nie jest :) Dalsza nasza trasa wiedzie główną drogą przez Saloniki. Tym razem celowo nie jedziemy obwodnicą bo chcemy zobaczyć miasto chociaż przez szyby samochodowe. Jest mniej więcej południe i wcale nie mamy ochoty opuszczać naszego klimatyzowanego domku. Opuszcamy Saloniki i kierujemy się w stronę Olimpu. Ponieważ nawigacja twierdziła, że aby ominąć płatną autostradę trzeba nadrobić ponad 20 km postanawiamy ten niewielki kawałek przejechać autostradą. W końcu ile może kosztować tak niwielki odcinek autostrady? Kosztował 8.40€. Koszmar jakiś. To połowa tego co zapłaciliśmy za przejazd przez Serbię. Zatrzymujemy w miejscowości Katerini i robimy drobne zakupy w Lidlu oraz tankujemy kamperka (1.129 €/l). Kolejnym miejscem gdzie robimy postój jest Dion. Są tu odkopane ruiny starożytnego miasta zalanego lawiną błotną podczas trzęsienia ziemi (wstęp 8€ dorośli, 3€ dzieci). Przed wejściem jest wygodny darmowy parking. Cena biletu obejmuje również zwiedzanie muzeum oddalonego od parkinku ok. 500 m. Od jakiegoś czasu towarzyszy nam widok masywu góry Olimp. Skręcamy w kierunku miasteczka Litochoro położonego u stóp góry. Stąd odchodzi kręta droga, którą można wjechać do Pironi skąd już na nogach można próbować zdobyć górę bogów. My nie planujemy katować kampera i odpuszczamy wjazd do Pironi. W miasteczku kierując się drogowskazami skręcamy jednak w tę drogę i od razu po lewej są dwa asfaltowe parkingi. Mijamy je i kilkadziesiąt metrów dalej zjeżdżamy w zacienioną żwirkową zatoczkę. Obok na ścianie budynku znajdujemy kran z wodą. Idziemy na spacer. Jesto sympatyczne miasteczko z fontanną na centralnym rondzie. Uwagę przyciąga świątynia, która jest otwarta i można wejść do środka. Na tyłach kościoła są toalety pod które można podjechać od strony asfaltoweo parkingu (gdyby ktoś potrzebował kotka wyprowadzić). Po powrocie do kmpera postanawiamy wjechać jeszcze kawałek dogą w stronę Olimpu i poszukać miejsca na nocleg. Tak znajdujemy punkt widokowy na którm postanawaimy przenocować z ładnym widokiem na równinę u podnuża góry oraz wybrzeże. Po zachodzie popijając greckie winko obserwujemy światełka licznych miejscowości w dole i czujemy się jak bogowie spoglądający z góry Olimp :)

N 40.173565 E 22.491172 (N 40°10'24.83'' E 022°29'28.21'') - Dion, darmowy parking przy starożytnych ruinach

N 40.106470 E 22.502192 (N 40°06'23.29'' E 022°30'07.89'') - Litochoro, żwirkowa zatoczka, na ścianie budynku kran z wodą

N 40.118229 E 22.487179 (N 40°07'05.62'' E 022°29'13.84'') - Punkt widokowyna którym można przenocować, droga w nocy bez ruchu samchodowego, kranik z wodą, ale nieczynny

Bronek - 2017-07-25, 08:16

Cytat:
... tak niewielki odcinek autostrady .....Kosztował 8.40€. Koszmar jakiś



O ile pamiętam to przejazd z ok Salonik na środek Peloponezu to ponad 100Euro .
I do tego różnie bywa ...
Są lepsi od naszych :mrgreen:

Stanek - 2017-07-25, 08:37

Stanek napisał/a:
Dzisiaj kolejna awaria. Spadł nam pracujący laptop ze stolika co uszkodziło twardy dysk. Obecnie piszę z tableta i postaram się w ten sposób ciągnąć dalej relację, ale nie wiem czy znajdę sposób na przerzucenie zdjęć z aparatu. Jeśli mi się nie uda najwyżej zdjęcia dodam po powrocie..

Wojciechu - 2017-07-25, 09:09

Zdjęcia ruin w Dion wyglądają na zdjęciu jak współcześnie zbudowane, z dodatkami starożytnymi.

Relacja fajna, czekamy na więcej. :spoko

zbyszekwoj - 2017-07-25, 13:29

Stanek napisał/a:
lwojtek napisał/a:
Zakup dedykowanych opon trochę boli ale nie ma ceny na bezpieczeństwo.


Teraz widzę, że czeka mnie zakup kompletu opon po powrocie. :oops:


Wygllądają na g...niane Wanco kamper, ślizgające się ponadto na trawie, wymień na Agilisy

windsta - 2017-07-25, 21:16

Potwierdzę słowa Bronka autostrada od Koryntu do Salonik ok.90 euro w tym roku.
Stanek - 2017-07-26, 05:56

25.07.2017 Litochoro-Meteory

Ranek upływa mi opanowaniu wstawiania relacji przy pomocy tableta co kończy się sukcesem choć jest z tym trochę zabawy (na szczęście wziąłem klawiaturkę). Ponieważ obok punktu widokowego na którym nocowaliśmy znajduje się monastyr idziemy go obejrzeć (wstęp bezpłatny). Następnie zjeżdzamy w dół do Litochoro gdzie tankjemy wodę z wcześniej namierzonego kranika. Dalsza nasza trasa prowadzi w dół do wybrzeża i dalej wzdłóż brzegu drogami obok autostrady. Następnie droga odbija w ląd i prowadzi malowniczą doliną Tembi. Mijamy maisto Larisa i dalej wygodną drogą E06 docieramy do Trikali i dalej w kierunku Kalambaki. Po kilkunastu kilometrach na horyzoncie ukazują nam się skały. Na samym początku Kalambaki skręcamy w prawo i dosyć wąską, ale o dobrej nawierzchni drogą wspinamy się do góry. Cały czas towarzyszą nam przepiękne widoki. Po przejechaniu 4 kilometrów przy drodze zaczynają się liczne punkty widokowe i darmowe parkingi. Zatrzymujemy się na kilku z nich i podziwiamy niecodzienne widoczki. Na dłużej stajemy na grntowym parkingu w pobliżu klasztoru Varlaam. Tutaj zjadamy obiad. Następnie wjeżdżamy na parking pod największym i najwyżej położonym Megalou Meteoru, który chcemy zwiedzić. Niestety we wtorki jest on zamknięty. W sumie skoro mamy miejscówkę z pięknym widokiem na klasztor Varlaam to dlaczego nie zaczekać do jutra i tak też czynimy. Wieczorem dołączają jeszcze dwa włoskie kampery. Dzisiaj nie podaję namiarów GPS ponieważ wzdłóż drogi pomiędzy metorami jest mnóstwo punktów widokowych oraz parkingów i większość z nich nadaje się do przenocowania.

Kuba L. - 2017-07-26, 05:58

Świetna relacja, ja również czytam codziennie ale się zbytnio nie wychylam :spoko Miło się ogląda znajome rejony, jak sobie przypomnę płatny przejazd autostradą kilka lat temu z Pelionu na Elafonissos i z powrotem to pamiętam, że to był jeden z droższych moich przelotów autostradowych :wyszczerzony:

Stanek jak z pogodą w Grecji aktualnie? Jakie macie temperatury?

Stanek - 2017-07-26, 06:15

Kuba L. napisał/a:
Stanek jak z pogodą w Grecji aktualnie? Jakie macie temperatury?


Gorąco jak w piekle, ale dajemy radę. Na szczęście trochę wieje. Po zachodzie udaje się schłodzić kampera do 27 stopni. Rano mamy 24-25 stopni. W ciągu dnia temperatury 35-36 stoni. Szukamy cienia, albo jedziemy z włączoną klimą.

Stanek - 2017-07-26, 06:19

krzysmoc napisał/a:
Mam nadzieję że to już koniec "przygód" i zarówno Wy jak i my już bez dalszych utrudnień skończymy wakacje.


I tego się trzmajmy :ok

romanden - 2017-07-26, 07:33

Stanek napisał/a:
Miło słyszeć, że ktoś czyta te moje wypociny :) Za piwko dziękuję. Przyda się szczególnie zimne :p


Nie tylko czytam, jeszcze dodaję na kartę :)

:kawka:

https://drive.google.com/open?id=1yk8UnskmjFJ8Ha8-HgIURHg6Qsw&usp=sharing

yans1 - 2017-07-26, 07:57

Czytamy i czekamy na kolejne wpisy:) Życzę miłego zwiedzania i bezpiecznej drogi.
Stawiam zimne piwko:)

tomiy - 2017-07-26, 10:20

O której godzinie byście pod meteorami, ze nie było problemów z miejscówkami?
Stanek - 2017-07-26, 21:38

tomiy napisał/a:
O której godzinie byście pod meteorami, ze nie było problemów z miejscówkami?


Około 15:00. Też byłem zdziwiony. Tym bardziej, że dzisiaj od rana masakra była. Auta zaczęły pojawiać się na parkingu od 6 rano. Jak wyjeżdżaliśmy to parkowały po obu stronach drogi dojazdowej, ale na niższych zatoczkach były jeszcze miejsca.

Stanek - 2017-07-27, 07:41

26.07.2017 Meteory-Janina

Wcześnie rano zaczynają pojawiać się samochody osobowe Greków ze straganów z pamiątkami, a niedługo potem turystów. O 9:00 parking jest już wypełniony. My na szczęście mamy miejscóweczkę :) Ruszamy na zwiedzanie klasztoru. Schodkami schodzimy w dół. Potem przechodzimy przez wydrążony w skale tunel, a następnie wspinamy się do góry i docieramy do bramy wejściowej. Wstęp jest płatny 3 €/osoba, dzieci bezpłatnie. Kobiety mogą wejść tylko w spódnicach - można wypożyczyć za darmo przy kasie. Oprócz samego kościoła zobaczyć można kaplicę czaszek, warsztat, kuchnię, muzeum oraz liczne wystawy. Z tarasu można podziwiać widoki. Po obejrzeniu wszystkiego wracamy do kampera. Teraz auta i autokary parkują po obu stronach drogi. Zjeżdżamy w dół, a następnie drogą przez góry docieramy do autostrady A2, którą jedziemy na zachód. Po pokonaniu ok. 50 km zjeżdżamy do położonego nad jeziorem miasta Janina. Autostrada tym razem kosztowała nas 2.40€ co nie wydaje się ceną wygórowaną zważywszy na ilość tuneli jakie musieliśmy przejechać. Parkujemy na zacienionej drodze między murem cytadeli, a jeziorem. Tutaj rozpoczynam akcję o kryptonimie "laptop". Postanawiam reanimować uszkodzonego laptopa. Przy użyciu: scyzoryka (do rozkręcenia i wyjęcia uszkodzonego dysku), zewnętrznego dysku twardego (który po wyjęciu z obudowy zajął miejsce w laptopie), kawiarenki internetowej (do skopiowania danych z dysku, pobrania obrazu płyty instalacyjnej oraz wypalenia płyty dvd) oraz zaangażowaniu taty w Polsce, który cierpliwie wrzucał pliki na serwer (dzięki wielkie) po kilku godzinach i wydanych 13 euro mam upragnioną płytę instalacyjną z systemem operacyjnym. Operacja około godziny 24:00 kończy się sukcesem i obecny wpis robię przy użyciu laptopa. W międzyczasie przestawiamy kampera na duży asfaltowy parking gdzie łapię darmowe Wi-Fi. Niestety nie miałem czasu na zwiedzenie miasta (poza kawiarenką internetową i sklepem komputerowym), ale postaram się to nadrobić i napisać kilka zdań w kolejnym wpisie.

N 39.671960 E 20.862590 (N 39°40'19.05'' E 020°51'45.32'') - Janina, zacieniona uliczka przy murach cytadeli, w pobliżu toaleta (w murach), a na przeciwko toalety po drugiej stronie uliczki słupek z wodą

N 39.664343 E 20.859655 (N 39°39'51.65'' E 020°51'34.75'') - Janina, duży asfaltowy parking przy jeziorze, brak cienia, obok niewielki park z placem zabaw

Stanek - 2017-07-28, 06:51

27.07.2017 Janina-Zalongo

Ranek mija mi na dokończeniu konfiguracji komputera, doinstalowaniu driverów i oczywiście pisaniu relacji. Po śniadaniu przestawiamy kampera w zacienioną uliczkę przy murach i idziemy na spacer po mieście. Najatrakcyjniejszą częścią Janiny jest potężny zamek (cytadela) z pięcioma bramami na cyplu wcinającym się w jezioro Pamvotis. Na ternie cytadeli można zobaczyć meczet Asłana Paszy, a także odrestaurowany pałac, meczet zwycięzców i dawny skarbiec oraz ruiny innych zabudowań. W zasadzie każdy z budynków mieści jakieś muzeum. My zadawalamy się tylko spacerem po cytadeli. Czas ruszać w dalszą drogę. Jeszcze tylko zakupy w Lidlu na przedmieściach i żegnamy się z Janiną. Jedziemy w dół drogą E05 na południe, która wije się wzdłuż rzeki malowniczym wąwozem. Tak docieramy nad Morze Jońskie w okolice miejscowości Zalongo. Zjeżdżamy nad morze na pierwsze zaznaczone miejsce. Jest to zacienione pole namiotowe z toaletami i prysznicami na terenie tawerny. Postój jest bezpłatny pod warunkiem stołowania w tawernie. Wieje bardzo silny wiatr i na morzu są wielkie fale, a przy brzegu sporo skałek. Jest to bardzo malownicze, ale kąpiel w takich warunkach jest niebezpieczna. Postanawiamy sprawdzić kolejne miejsce oddalone o ok. 3 km na południe, które opisałem sobie jako plaża kitesurferów. Miejsce nam się podoba i tutaj zostajemy. Jest tu piaszczysta dosyć szeroka plaża na której są prysznice. Młody od razu wskakuje do morza i walczy z falami. My obserwujemy wyczyny szalejących na wietrze kitesurferów. Na horyzoncie widać oddaloną o ok. 40 km Lefkadę. Wieczorem wiatr cichnie i dobrze bo zastanawialiśmy się czy nie będziemy musieli szukać zaciszniejszego miejsca na noc. Ustawiamy tylko kampera tyłem do wiatru i idziemy spać. Jeszcze kilka słów o pogodzie. Ostatnie dwa dni były troszkę mniej upalne co wcale nas nie martwi bo w nocy temperatura w kamperze pozwalała na komfortowy sen.

N 39.094352 E 20.637214 (N 39°05'39.66'' E 020°38'13.97'') - pole namiotowe przy tawernie, woda, toalety, prysznice, teren zacieniony. Postój darmowy pod warunkiem stołowania w tawernie (ceny w menu zaczynają się od 6€). Plaża z parasolami, w wodzie liczne skałki. Uwaga! Dojazd bardzo stromy po betonowej wąskiej drodze.

N 39.088949 E 20.660917 (N 39°05'20.21'' E 020°39'39.30'') - miejsce przy plaży gdzie startują kitesurferzy, kontener na śmieci, prysznic z wężykiem na plaży, brak cienia (nie licząc niewielkiego drzewka)

Stanek - 2017-07-29, 06:33

28.07.2017 Zalongo-Mytikas

Rano po wietrze i falach nie ma śladu. Po śniadaniu idziemy plażować na nasz sposób czyli spacerujemy plażą na południe. Mijamy wielki nieczynny ośrodek wczasowy i kilka małych pensjonatów, ale generalnie plaża jest dzika i pusta czyli tak jak lubimy. Delikatna bryza od morza nas chłodzi dzięki czemu nie odczuwamy upału. Robimy sobie postoje na kąpiele. Po około 3 km docieramy do zabudowań miejscowości. Tutaj robimy odpoczynek w cieniu i tą samą drogą wracamy do kampera na obiad. W drodze powrotnej rozwiewa się wiatr i podobnie jak wczoraj na morzu pojawiają się fale. Po obiedzie, krótka siesta potem dobieramy wodę z kranika przy prysznicu i postanawiamy zmienić widok za oknami. W tym celu jedziemy drogą biegnącą przy brzegu na południe. Mijamy miejscowość Zalongo do której doszliśmy na piechotę i na końcu tej miejscowości mamy zaznaczoną miejscówkę. Jest to duży trawiasty plac na niewielkiej skarpie przy tawernie. Stoją ze trzy kampery i mnóstwo osobówek, ale miejsca jest jeszcze sporo. My jednak postanawiamy pojechać jeszcze dalej. Kolejna miejscówka również zastawiona osobówkami. Jedziemy więc dalej drogą prowadzącą przy brzegu morza i przed miejscowością Mytikas trafiamy na zaciszne miejsce przy plaży. Tutaj zostajemy w towarzystwie trzech francuskich i jednego greckiego kampera. Wieczór spędzamy na plaży obserwując piękny zachód słońca. Tradycyjnie po zachodzie wiatr zaczyna cichnąć.

N 39.054422 E 20.700393 (N 39°03'15.91'' E 020°42'01.41'') - duży trawiasty parking na niewysokiej skarpie w pobliżu tawerny, podobno z pobliskiego wzgórza startują paralotniarze, ale my ich nie widzieliśmy

N 39.008922 E 20.714005 (N 30°00'32.11'' E 020°42'50.41'') - zatoczka przy samej plaży, brak mediów, jest kontener na śmieci, rano cień od skarpy i drzew po południu bez cienia

Stanek - 2017-07-30, 08:06

29.07.2017 Zalongo-Preveza-Lefkada

Rano sytuacja się powtarza. Zero wiatru i spokojne morze. Po śniadaniu zjedzonym na plaży (a co tam) ruszamy dalej na południe. Zachęceni opisem w przewodniku zajeżdżamy do miasta Preveza. Zajeżdżamy na miejscówkę w porcie, ale nie podoba nam się bo jest nasłoneczniona i na asfalcie. Jadąc dalej wzdłuż morza natrafiamy na zacieniony parking przy plaży. Co prawda na wjeździe stoi zakaz kempingowania to wjeżdżamy bo nie zamierzamy kempingować, a tylko zaparkować i zwiedzić miasto. Preveza słynie z ryb, a w szczególności z sardynek, które można kupić prosto z kutrów cumujących przy nabrzeżu lub w jednym z licznych sklepów rybnych. Uwagę zwraca też marina wypełniona dziesiątkami jachtów. Opuszczamy wybrzeże i zapuszczamy się w głąb miasta. Warto zboczyć z głównego deptaku w wąziutkie urokliwe uliczki gdzie znajdziemy kafejki i sklepiki, ale też malutkie zakłady usługowe typu fryzjer czy zegarmistrz. Wracając do kampera odwiedzamy warzywniak i kupujemy arbuza (0.20 €/kg) oraz melona (0.80 €/kg­). Opuszczamy miasto i płatnym podwodnym tunelem (5€) zmierzamy w kierunku Lefkady. Przed mostem skręcamy w prawo i stajemy na placu pod fortem Santa Maura (wstęp płatny 2€ normalny, 1€ ulgowy, czynne do 15:00). Następnie przejeżdżamy przez most i udajemy w kierunku znanej plaży z wiatrakami.Od razu za mostem stoją znaki z zakazem kempingowania i powtarzają się co jakiś czas. Jest sporo ludzi i samochodów. Miejsce znajdujemy na samym końcu drogi w rzędzie z innymi kamperami. Tradycyjnie wiatr przybiera na sile. Obserwujemy szalejących windsurferów i kitesurferów. Wieczorem kampery zwijają się i odjeżdżają. Odjeżdżamy więc i my. Wracamy w okolice fortu, ale nie przejeżdżamy mostu tylko skręcamy w lewo i wzdłuż nabrzeża dojeżdżamy na koniec portu gdzie parkujemy przy murze. Na mur prowadzą schodki i jest to dobry punkt do obserwowania zachodu słońca. Obok jest niewielka plaża, a za murem nieco większa z prysznicem. Nocujemy w towarzystwie słoweńskiego busa-kampera.

N 38.962091 E 20.756736 (N 38°57'43.52'' E 020°45'24.25'') - Preveza Port, darmowy parking w porcie, brak cienia, podobno gdzieś przy slipie jest woda, ale my nie szukaliśmy

N 38.94986 E 20.754536 (N 38°56'59.95'' E 020°45'16.33'') - Preveza, darmowy zacieniony parking przy plaży, na wjeździe zakaz kempingowania więc raczej tylko jako parking dzienny

N 38.845390 E 20.719381 (N 30°50'43.40'' E 020°43'09.77'') - plac przy murach fortecy Santa Maura

N 38.831630 E 20.669090 (N 38°49'53.86'' E 020°40'08.72'') - parkowanie na poboczu drogi przy plaży, brak mediów, w pobliżu tawerna, ładne widoczki na plażę z wiatrakami, niestety znaki zakazu kempingowania więc raczej tylko na dzień

N 38.847713 E 20.719979 (N 38°50'51.76 E 020°43'11.92'') - parking na końcu portu przy murze dającym cień po południu, widok na fort, niewielka plaża, z drugiej strony muru plaża z prysznicem i kranikiem

Stanek - 2017-07-30, 08:12

zdjęcia c.d.
Stanek - 2017-07-31, 06:54

30.07.2017 Lefkada-Kariotes

Rano przed śniadaniem wracamy na wczorajsze miejsce przy plaży. Zajmujemy sobie miejscówkę. Po niedługim czasie zaczynają przyjeżdżać inne kampery i znowu stoimy w szeregu. Powoli nieśmiało zaczyna pojawiać wiatr. Takluję żagiel i na wodę. Cały dzień spędzamy na pływaniu i plażowaniu. Wieczorem zbieramy zabawki i odjeżdżamy. Ponieważ jutro chcemy zrobić zakupy w Lidlu postanawiamy zatrzymać się na noc gdzieś niedaleko sklepu. Znajdujemy ustronne miejsce piknikowe na grobli w okolicy miasteczka Kariotes. O zmroku parkujemy na żwirkowym placyku pomiędzy trawami. Tak mija nam ten aktywny dzień.

N 38.803320 E 20.726141 (38°48'11.95'' E 020°43'34.10'') - Kariotes, miejsce piknikowe na grobli, żwirkowy placyk między trawami, śmietniki, altanka, dużo komarów

Misio - 2017-07-31, 11:59

Uchwyciłeś pięknie zachody Słońca. :pifko
Stanek - 2017-08-01, 07:51

Misio napisał/a:
Uchwyciłeś pięknie zachody Słońca. :pifko


To moja żonka tak pięknie uchwyciła.

Stanek - 2017-08-01, 07:58

31.07.2017 Kariotes-Vassiliki

Rano cofamy się 3 km na zakupy do Lidla. Po zakupach ruszamy na południe drogą wzdłuż brzegu. W Nidri odbijamy w ląd do miejscowości Rahi skąd podążając za drogowskazami wąską drogą docieramy na niewielki zacieniony parking skąd spacerkiem idziemy do wodospadu. Mijamy niewielki barek i dalej ścieżką prowadzącą wąwozem docieramy do malowniczego wodospadu. Drogowskaz mówi, że od parkingu do wodospadu jest 350 m. Mam jednak wrażenie, że jest dwa razy tyle. W jeziorku pod wodospadem można się schłodzić w zimnej wodzie warto więc zabrać kąpielówki. Przydatne też mogą być buty do wody. Schłodzeni wracamy do kampera. Tankujemy wodę z ujęcia znajdującego się na parkingu i wracamy na główną drogę. Po pokonaniu ok. 25 km docieramy do Vassiliki. W pierwszej kolejności kierujemy się do portu i na drogę biegnącą wzdłuż brzegu. Droga zastawiona jest osobówkami i kamperami. Nie ma gdzie zaparkować. Wracamy więc na główną drogę i przejeżdżając przez miasteczko zauważamy kampery stojące na pustej działce przeznaczonej do sprzedaży. Parkujemy tam i my przy deptaku za którym jest plaża i spot windsurfingowy. Dzień jest bardzo upalny. Temperatura najwyższa z dotychczasowych - ponad 38°C. Upał przeczekujemy w cieniu niewielkich drzewek przy których zaparkowaliśmy. Dopiero jak słońce chowa się za górę daje się swobodnie oddychać.

N 38.815987 E 20.711460 (N 38°48'57.55'' E 020°42'41.25'') - Lefkada, parking pod Lidlem

N 38.722748 E 20.689812 (N 38°43'21.89'' E 020°41'23.32'') - parking niedaleko wodospadów, niewielki bar, ujęcie wody

N 38.63223 E 20.598564 (N 38°37'56.00'' E 020°35'54.83'') - Vassiliki, pusta działka przeznaczona na sprzedaż, póki co można zaparkować, ale nie wiadomo jak długo to potrwa

Roberto - 2017-08-01, 15:04

Stanek napisał/a:
Dzień jest bardzo upalny. Temperatura najwyższa z dotychczasowych - ponad 38°C.


I ty mówisz o upale :?:

Fotka przedstawia termometr w moim kamperku wieczorem 18.07 w Sevilli :-P

Relacja jak zwykle fantastiko ;) Na te upały zimne :pifko

Simbus - 2017-08-01, 15:57

Wow :)

Jakie to cudo napisz proszę, że masz wszystkie temperatury pod kontrolę na jednym wyświetlaczu ? :)

Roberto - 2017-08-01, 17:46

Simbus napisał/a:
Wow :)

Jakie to cudo napisz proszę, że masz wszystkie temperatury pod kontrolę na jednym wyświetlaczu ? :)


Wykonanie własne w oparciu o moduł zakupiony na Alledrogo :szeroki_usmiech
Maksymalnie można podłączyć i opisać 8 czujników :!:

Sorry za :offtopic:

Stanek - 2017-08-01, 21:10

Roberto napisał/a:
I ty mówisz o upale


Nie chcę się licytować, ale dzisiaj wieczorem po powrocie z plaży mieliśmy w kamperze ponad 44° C.

Za piwko szczególnie zimne dzięki :spoko

izola - 2017-08-01, 22:44

jak tam pojadę to zimą czy jesienią...ale zajefajna relacja i foty
Stanek - 2017-08-02, 07:07

izola napisał/a:
jak tam pojadę to zimą czy jesienią...ale zajefajna relacja i foty


My nie mamy wyboru. Z drugiej strony jesienią mniejsze temperatury to mniejsza szansa na wiatry termiczne, a na tym mi zależało. Coś za coś.

Stanek - 2017-08-02, 07:09

01.08.2017 Vassiliki

Dzisiaj nie mam zbyt wiele do napisania. Dzień spędziliśmy na plażowaniu i oczywiście pływaniu na desce. Trochę nie wierzyłem w te wiatry termiczne, ale faktycznie występują. Do popołudnia wiał lekki wiaterek od morza, a ok. 17:00 zmienił kierunek na boczny i przybrał na sile na tyle, że można było się poślizgać. Gdy wieczorem wróciliśmy do kampera temperatura wewnątrz przekraczała 44°C. Na szczęście gdy słońce zniknęło za górą dosyć sprawnie zaczęła spadać. Wieczorkiem zrobiliśmy sobie spacer po Vassiliki. Przy porcie komercja. Pełno sklepów, barów, tawern i ... jeszcze więcej ludzi. Wracając zajrzeliśmy na kemping. Przyczepa na przyczepie. Masakra jakaś. Dobrze, że znaleźliśmy "nasze" ciche i spokojne chaszcze do których z przyjemnością wróciliśmy. Dzisiaj nie będzie zdjęć, bo nikt nie pomyślał o zabraniu aparatu na plażę. Z drugiej strony nic ciekawego nie było do fotografowania poza mną na desce oczywiście :diabelski_usmiech

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-08-02, 11:30

Spacerując po Vasilki i koło kościoła ,w ogrodach rosna maleńkie pomarańczki- kumkwaty.O tej porze pewnie zielone to i mniej je widać :?: :?:
zbychu - 2017-08-02, 14:31

Stanek , napisz czy z Vasiliki odchodzą promy na Kefalonie do Fiskardo? W zeszłym sezonie port był zamkniety z powodu remontu.
Stanek - 2017-08-03, 06:23

zbychu napisał/a:
Stanek , napisz czy z Vasiliki odchodzą promy na Kefalonie do Fiskardo? W zeszłym sezonie port był zamkniety z powodu remontu.


Port wygląda jakby nadal był w remoncie. Nie widziałem, żadnej większej jednostki wpływającej/wypływającej z portu poza stateczkami wycieczkowymi. Jachty stoją na kotwicy w zatoce. Nie sądzę więc żeby coś się zmieniło w tym sezonie.

Stanek - 2017-08-03, 06:26

02.08.2017 Vassiliki c.d.

Kolejny dzień spędzony na plaży i pływaniu. Schemat wiatru bardzo podobny. Rano przyjemny wiaterek od morza po południu odkrętka na boczny z większą siłą. Z tym, że dzisiaj wiatr wzmógł się wcześniej i był o wiele silniejszy niż wczoraj. W pewnym momencie za silny na moje umiejętności i mój sprzęt. Zrobiłem sobie więc przerwę i na wodę wróciłem dopiero pod wieczór jak wiatr trochę zelżał. Tradycyjnie jak słońce schowało się za górę wiatr siadł zupełnie. Zastanawiamy się skąd wziąć wodę do kampera. Niby na plaży pełno kraników z wodą, ale są to prywatne ujęcia szkółek windsurfingowych i pensjonatów. Głupio byłoby korzystać z ich wody. Spacerując wczoraj po Vassiliki nie znaleźliśmy żadnego ogólnodostępnego kranu z wodą. Zobaczyłem, że stojący obok Słoweńcy przywożą skądś wodę na skuterku. Zapytałem i dowiedziałem się, że jadąc drogą pod górę w kierunku zachodniego wybrzeża 3 km za Vassiliki jest po lewej stronie drogi kranik z wodą. Gdy słońce zaszło i temperatura zrobiła się znośna biorę rower oraz 20l kanisterek na bagażnik i ruszam szukać wody. Gładko przejeżdżam przez miejscowość. Dalej droga zaczyna się wspinać pod górę. Z zawrotną prędkością 8 km/h wspinam się i ja. Po pewnym czasie droga troszkę się wypłaszcza i przyśpieszam do 10 km/h. Potem znowu trochę stromiej. Po pokonaniu 3,6 km od naszego miejsca postoju znajduję kranik przy drodze. Tankuję i już po ciemku wracam w dół. Tym razem nogi odpoczywają, a pracują zmęczone od pływania dłonie zaciśnięte na klamkach hamulców. Wysiłek rekompensują mi widoki na oświetlone Vassiliki. We wczorajszym wpisie zapomniałem napisać, że w porcie można wykupić całodzienną wycieczkę statkiem po okolicznych wyspach i atrakcjach (koszt 20€/osoba, dzieci do 10 lat 10€), a w szkole nurkowej usytuowanej przy plaży można spróbować przygody z nurkowaniem (szkolenie i półgodzinne zejście pod wodę 60€/osoba).

N 38.653424 E 20.599828 (38°39'12.32'' 020°35'59.38'') - kranik przy drodze z pitną wodą

Bim - 2017-08-03, 07:53

Nie wiem gdzie stoicie przy plaży przed rzeczką czy za patrząc od strony portu..
Jak ja byłem to od strony portu jak się kończy droga przy linii brzegowej w strone rzeczki był opuszczony budynek Ala to tawerna na zewnątrz był czynny kran sprawdź jak go nikt nie zagospodarował do tej pory :spoko

Stanek - 2017-08-03, 19:45

Bim napisał/a:
Nie wiem gdzie stoicie przy plaży przed rzeczką czy za patrząc od strony portu..
Jak ja byłem to od strony portu jak się kończy droga przy linii brzegowej w strone rzeczki był opuszczony budynek Ala to tawerna na zewnątrz był czynny kran sprawdź jak go nikt nie zagospodarował do tej pory :spoko


Sprawdzałrm wcześniej. Kranik jest, ale wody brak :(

jarek73 - 2017-08-03, 20:58

Stanek piwo za relacje bo fajne foty i info dla tych co na dziko. Czytam te twoje fajne relacje i się zastanawiam co tobą kieruje że unikasz campingów ( wręcz w taki sposób ostentacyjny ).
Proszę o szczerą odpowiedz , czy upalne noce w kamperze Ci pasują i jezdzenie rowerem po wodę .
Czy jesteś zdania że wydałeś kupę kasy na campera i musi się zwracać ,czy po prostu na dziko i kłopoty z tym związane traktujesz jako wakacyjną przygodę i fan.
Proszę nie traktuj ten post jako złośliwy , po prostu jestem ciekaw.

mich007 - 2017-08-03, 21:08

zbychu napisał/a:
Stanek , napisz czy z Vasiliki odchodzą promy na Kefalonie do Fiskardo? W zeszłym sezonie port był zamkniety z powodu remontu.


w tym roku prom kursuje Fiscardo-Nidri,
kamper 7m + 2 dorosłe + 2 dzieci (6 + 2 lata) = niecałe 100E

Stanek - 2017-08-04, 08:23

jarek73 napisał/a:
Proszę o szczerą odpowiedz , czy upalne noce w kamperze Ci pasują i jezdzenie rowerem po wodę .
Czy jesteś zdania że wydałeś kupę kasy na campera i musi się zwracać ,czy po prostu na dziko i kłopoty z tym związane traktujesz jako wakacyjną przygodę i fan.


W zasadzie sam sobie odpowiedziałeś. Wszystko to razem plus to, że nie lubimy stać jeden na drugim i zaglądać sobie w okna. Stając na dziko najczęściej mamy super widoki za oknem, a na kempingu najczęściej widzimy jakiś płot, budynek lub ścianę przyczepy sąsiada. Generalnie jeździmy tak, że nie stoimy w jednym miejscu dłużej niż dwie noce, bo nas nosi i nie wytrzymujemy stacjonarnie. Wyjątki są tak jak teraz kiedy pływam na desce, ale to rodzina się poświęca i zaciska zęby żeby wytrzymać tydzień w tym samy miejscu. Kiedy się przemieszczamy kłopoty w zasadzie nie występują bo zazwyczaj w drodze trafi się miejsce gdzie można nabrać wody itp. W sumie lubię jeździć na rowerze. Jak mam jeździć w koło po okolicy bez sensu to lepiej pojechać po wodę jest trening i fan przy okazji. Nocny powrót to też była fajna przygoda. Oczywiście strona finansowa tu ma też ogromne znaczenie. Noc na kempingu naszej załogi zaczyna się od 20€ (w Vassiliki np. 25€). Przy 35 nocach policz sobie jaka kwota wychodzi - można kupić paliwa na objechanie połowy Europy. Ostatnią rzeczą to uważam, że kemping jest dla przyczep i namiotów, a nie dla kamperów. Nie lubię płacić za coś czego nie potrzebuję. Ja potrzebuję placu, wody, śmietnika i zrzutu nieczystości. Nie potrzebna mi cała reszta - sklepiki, restauracje, toalety, zmywalnie naczyń itp. itd. Dla kampera dobry jest camperpark i to też co którąś noc. Noce upalne są tak samo na kempingu jak i na dziko. Nie mam klimy postojowej, a prąd mam z solarów więc prąd kempingowy jest mi zbędny i nic nie wnosi. Jeszcze czasem (szczególnie w Polsce) trafia się kłopotliwe towarzystwo, a my wolimy ciszę i spokój. Oczywiście na dziko też się może trafić, ale wtedy zawsze mogę zmienić miejsce. Kemping za który już się zapłaciło szkoda zmieniać. Mam nadzieję, że zaspokoiłem Twoją ciekawość. To teraz wracam do relacji :ok

P.S. W Vassiliki chcieliśmy stanąć na kempingu na jedną, dwie noce, ale po wizji lokalnej nam przeszło. Kemping nazywa się "Vassiliki Beach", ale to taki chwyt marketingowy bo nie ma dostępu do plaży. Żeby popływać na desce musiałbym latać z żaglami 100m po asfaltowej drodze, albo codziennie wyjeżdżać z kempingu i przyjeżdżać tutaj gdzie stoimy i wracać na noc na kemping (tak niektórzy przyczepowcy robią, ale oni przyjeżdżają tylko osobówką ze sprzętem).

Stanek - 2017-08-04, 08:29

03.08.2017 Vassiliki c.d.

Rano zanim słońce wyjrzało zza góry powtarzam wyprawę po wodę. Tym razem wracając mam widoki na Vassiliki o wschodzie słońca. Potem dzień mija standardowo - plaża, pływanie. Atrakcją było ściąganie mnie motorówką z wody bo zgasł wiatr i nie było jak wrócić. Na szczęście jest tutaj taki zwyczaj, że w takiej sytuacji ruszają motorówki z wypożyczalni i ściągają wszystkich do brzegu. Załapałem się więc na taki transport :)

duende - 2017-08-04, 08:33

Piwko za relację :pifko i fotki.
... ja dodałbym apropo zatrzymywania się na 1 noc na kempingu: strata czasu na rezerwacje, zarejestrowanie, wyrejestrowanie... :spoko

jarek73 - 2017-08-04, 08:37

Dzięki za odpowiedz , powodzenia w dalszej podróży :spoko
romanden - 2017-08-04, 08:38

mich007 napisał/a:

w tym roku prom kursuje Fiscardo-Nidri,
kamper 7m + 2 dorosłe + 2 dzieci (6 + 2 lata) = niecałe 100E


to ze zwrotem czy tylko w jedną strone?

Roberto - 2017-08-04, 08:45

Stanek napisał/a:
Generalnie jeździmy tak, że nie stoimy w jednym miejscu dłużej niż dwie noce, bo nas nosi i nie wytrzymujemy stacjonarnie.


Nie jesteście jedyni :wyszczerzony: My też preferujemy taki styl kamperowania :ok

Jeśli chodzi o kempingi to tylko wtedy, kiedy (ze względu na zwiedzanie) musimy zostawić kamperka bez opieki na cały dzień w "niebezpiecznej" okolicy :szeroki_usmiech

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-08-04, 10:57

Popieram w pełni Stanka :!: Róznica taka ,że my po sezonie.Zbyszek pilnuje wody,i jak jest okazja dopełnia też baniaki/mamy mały zbiornik 70l./.Nawet jak spotkamy jakieś nasze kampery to nie stajemy w podkowę/tak jak pokazuja fotki na forum/a wzdłuż.Dakota powiedział [b]/stal na kempingu termalnym/,że po co mu słyszeć jak sąsiad puszcza bąka :haha: Często jesteśmy w Grecji nad jeziorem Koutseki,4 km od Termopili.To motorem jedziemy po wode pod Leonidasa,pranie robimy,.w goracej rzece.Tam nie ma kempingu.Prądu nam starcza nawet na oglądanie TV 3 godz.wieczorem.Jeszcze ważneGrecja to nie Hiszpania gdzie wielu kamperów miało przygody z włamaniem. :?: :?:
zbychu - 2017-08-04, 12:19

Dzięki za wiadomości odnośnie promu :spoko
Stanek - 2017-08-04, 12:58

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Grecja to nie Hiszpania gdzie wielu kamperów miało przygody z włamaniem.


Coś w tym jest. Czujemy się tu bezpieczniej. Nawet śpimy z otwartymi oknami. Widzimy też, że inni zostawiają kampery nawet otwarte. Może to tylko takie przekonanie, ale wydaje się bezpieczniej.

Jurek121175 - 2017-08-04, 15:48

W tym roku objechaliśmy troszkę Włochy w większości korzystając z Twojej ubiegłorocznej relacji "Prawie służbowy jesienny wypad do Włoch" :mrgreen:
Być może w przyszłym roku Grecja Waszymi śladami :spoko
Zimny napój dla ochłody się należy :trzymaj

Stanek - 2017-08-04, 21:34

Jurek121175 napisał/a:
W tym roku objechaliśmy troszkę Włochy w większości korzystając z Twojej ubiegłorocznej relacji "Prawie służbowy jesienny wypad do Włoch" :mrgreen:
Być może w przyszłym roku Grecja Waszymi śladami :spoko
Zimny napój dla ochłody się należy :trzymaj


Za napój dzięki. Cieszę się, że relacje się przydają. Szkoda tylko, że naszymi śladami, a nie z nami :)

Roberto - 2017-08-04, 21:56

Stanek napisał/a:
Szkoda tylko, że naszymi śladami, a nie z nami :)


Musisz odpowiednio wcześnie informować gdzie się wybieracie :diabelski_usmiech

mich007 - 2017-08-04, 22:15

romanden napisał/a:
mich007 napisał/a:

w tym roku prom kursuje Fiscardo-Nidri,
kamper 7m + 2 dorosłe + 2 dzieci (6 + 2 lata) = niecałe 100E


to ze zwrotem czy tylko w jedną strone?


Niestety w jedną strone...zreszta podobne ceny są na kursie Killini-Zakynthos oraz Zakynthos-Kefalonia...

Stanek - 2017-08-05, 07:20

04.08.2017 Vassiliki-Porto Katsiki

Pierwsza część dnia mija standardowo. Chociaż nie popływałem za wiele bo wiatr był zbyt silny na moje umiejętności. Od Polaków dowiedzieliśmy się, że właśnie w sierpniu są tutaj silniejsze wiatry. Postanawiam więc ulżyć "cierpieniom" rodzinki związanym ze staniem w jednym miejscu i odpuścić pływanie skoro wiatry są i tak za silne dla mnie. Późnym popołudniem składam i pakuję sprzęt. Gdy słońce schowało się za górkę żegnamy się z "naszymi" krzaczorami i ruszamy można powiedzieć w drogę powrotną. Postanawiamy odwiedzić słynną plażę Porto Katsiki. Aby się tam dostać musimy objechać górę. Wspinamy się więc drogą (tą samą co jeździłem rowerem po wodę). Oczywiście zatrzymujemy się przy kraniku i napełniamy zbiornik. Dalszą drogę pokonujemy już po ciemku. Drogi z tej strony Lefkady są wąskie i kręte. Najgorsze jest przeciskanie się przez miejscowości. Około 22:00 docieramy na parking. Stajemy na samym końcu tuż przy wejściu na zniszczoną przez trzęsienie ziemi ścieżkę widokową. Mamy stąd widok na ośwetloną księżycem plażę i skały. Po okołu pół godzinie dołączają do nas jeszcze dwa włoskie kampery. Parking podobno kosztuje 10€, ale na razie nie ma komu zapłacić więc póki co stoimy za free.

N 38.602780 E 20.548890 (N 38°36'10.00'' E 020°32'56.00'') - Porto Katsiki, płatny asfaltowy parking (podobno 10€), toalety, woda

Jurek121175 - 2017-08-05, 08:56

Stanek napisał/a:
Cieszę się, że relacje się przydają. Szkoda tylko, że naszymi śladami, a nie z nami :)


Pójdę na łatwiznę i poproszę, żebyś wymyślił coś ciekawego na przyszły rok, to się dołączymy :mrgreen:
Mamy podobny sposób zwiedzania, a i moja młodsza Laura przypomni sobie Waszego syna :hello

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-08-05, 10:59

Stanek napisał/a:
Parking podobno kosztuje 10€, ale na razie nie ma komu zapłacić więc póki co stoimy za free.
upomną się rano.Podobno /my byliśmy w 2015/,sa 3 parkingi,ale staliśmy tak jak Wy.Pisze auto 3 euo,cieć rano mówi 5e,dyskutujemy z Holendrem,ale potem machamy ręka i bierzemy byle jaki bloczek na 5e.Na razie tam się nie wybieramy :?: :?: ale proszę dopytaj u kogoś jak się ma sprawa plaży Egremi,podobno zasypana po trzęsieniu kamieniami.Objechalismy prawie wszystkie plaże Levkady,po zachodniej stronie,po wschodniej tam gdzie nie było kempingów też.nNie byliśmy na najpiękniejsze Egremi bo ja bałam się zjazdu :!: ,w sumie na Lewkadzie byliśmy 3 razy o różnych porach rokuBarbara
Stanek - 2017-08-05, 12:14

Jurek121175 napisał/a:
Pójdę na łatwiznę i poproszę, żebyś wymyślił coś ciekawego na przyszły rok, to się dołączymy :mrgreen: Mamy podobny sposób zwiedzania, a i moja młodsza Laura przypomni sobie Waszego syna :hello


Nie wykluczamy ponownie Grecji, ale jeśli to na pewno nie w połowie lipca, a w połowie czerwca zarywając ostatni tydzień szkoły. My również miło wspominamy spotkanie w Ustce. Kacper pamięta Wsze dziewczyny :ok

tomiy - 2017-08-05, 21:53

Mam pytanie. Czy korzystaliście z rowerów w Grecji (oprócz wyjazdów po wodę na Lefkadzie). Zastanawiam sie czy jest sens zabierać rowerki na takie upały i góry.
Bronek - 2017-08-05, 22:19

Pisaliśmy....
Jak nie jesteś kolarzem... NIE.

I to nie tylko z w/w powodów.
Bywa niebezpiecznie, brak ścieżek itd...

Mazur - 2017-08-05, 23:28

Stanek napisał/a:
04.08.2017 Vassiliki-Porto Katsiki

Parking podobno kosztuje 10€, ale na razie nie ma komu zapłacić więc póki co stoimy za free.

N 38.602780 E 20.548890 (N 38°36'10.00'' E 020°32'56.00'') - Porto Katsiki, płatny asfaltowy parking (podobno 10€), toalety, woda

Widzę, że pisałeś rano, my byliśmy tam w piątek wieczorem (pusto), a w sobotę ok 9.30 nie było miejsca na parkingach. Pisałeś o 8.20 :-P , co było godzinę później ?
Rzeczywiście w sobotę rano ok. 9.00 pobrali od nas 10E za pobyt do niedzieli po południu. Chociaż nasz faktyczny pobyt trwał od 20.00- 21.00 piątek do 12.00 sobota. Nie było dyskusji a'propos ceny , " ja nie boss, cena taka"

Napiszcie proszę dla potomnych jak tam z kibelkiem i wodą bo my nie korzystaliśmy, a w sobotę tam siedziała pani z poborem opłat jak mi się wydaje.

Cennik jest 5E za dobę, ja wyjechałem wcześniej na środek parkingu (już zamkniętego bo full) , bo jakby mnie przystawili, zahaczyłbym tyłem o jakiś samochód. W sumie na moje miejsce wjechały trzy osobowe samochody (chociaż teoretycznie stałem w liniach jednego miejsca. Widok w sobotę po ósmej , pusto... , jeszcze 8-) , poszliśmy na plażę i już tam było widać schodzące tłumy po schodkach,tłumy jak nad Bałtykiem :haha:

Mazur - 2017-08-05, 23:55

Jurek121175 napisał/a:

Pójdę na łatwiznę i poproszę, żebyś wymyślił coś ciekawego na przyszły rok, to się dołączymy :mrgreen:

To żeś poleciał :-P , ale widzę i mam nadzieję, że się znacie i to przekąsny żart :oko

rjas - 2017-08-06, 00:09

Stanek - my troszkę Waszymi śladami. Dzisiaj stacjonujemyw Joanninie pomiędzy toaletą a słupkiem z wodą. Co prawda ulicę znalazłem na googlowej mapie, ale nie znałem udogodnień toaleta, słupek z wodą.
Porto Katsiki chyba za 2 dni :spoko

Stanek - 2017-08-06, 07:03

tomiy napisał/a:
Mam pytanie. Czy korzystaliście z rowerów w Grecji (oprócz wyjazdów po wodę na Lefkadzie). Zastanawiam sie czy jest sens zabierać rowerki na takie upały i góry.


Ja swojego roweru kilka razy użyłem, ale w celach technicznych: jazda po wodę, do sklepu lub objazd okolicy. Rowerów rodzinki nie zdjąłem nawet z bagażnika, ale jeszcze planujemy trochę pokręcić się po Słowacji więc może się jeszcze przydadzą. Co do bezpieczeństwa to muszę przyznać, że Grecy są dosyć ostrożni i nawet mimo wąskich dróg nie czułem się zagrożony. To samo mogę powiedzieć o zachowaniu kierowców względem kampera. Byłem zdziwiony, że nas puszczają zupełnie odwrotnie jak w Serbii.

Stanek - 2017-08-06, 07:11

Mazur napisał/a:
Pisałeś o 8.20 :-P , co było godzinę później ?


Zjechały się osobówki, ale nam to ryba bo mieliśmy już swoje miejsce i nie zamierzaliśmy wyjeżdżać więc niech sobie stają gdzie chcą.

Mazur napisał/a:
Napiszcie proszę dla potomnych jak tam z kibelkiem i wodą bo my nie korzystaliśmy, a w sobotę tam siedziała pani z poborem opłat jak mi się wydaje.


Kilbelki są za darmo. O dziwo czyste. Jest też prysznic na zewnątrz i kran z wodą. Przy wejściu jest kartka z informacją, że toalety są free, ale proszą o napiwek. Bez problemu zrobiliśmy serwis po przyjeździe i przy wyjeździe, ale najlepiej robić to późnym wieczorem lub wcześnie rano kiedy nie ma ludzi.

Mazur napisał/a:
poszliśmy na plażę i już tam było widać schodzące tłumy po schodkach,tłumy


To prawda. Nie liczyliśmy na to, że będziemy sami na plaży, ale spokojnie można znaleźć w miarę odludne miejsce nawet w sobotę :ok

Stanek - 2017-08-06, 07:13

rjas napisał/a:
Stanek - my troszkę Waszymi śladami. Dzisiaj stacjonujemyw Joanninie pomiędzy toaletą a słupkiem z wodą. Co prawda ulicę znalazłem na googlowej mapie, ale nie znałem udogodnień toaleta, słupek z wodą.
Porto Katsiki chyba za 2 dni :spoko


To mamy zbieżne kursy. My właśnie w drodze do miasta Lefkada i będziemy dzisiaj gdzieś w okolicy nocować. Jak coś numer do mnie pod awatarem. Chętnie się spotkamy.

Stanek - 2017-08-06, 07:17

05.08.2017 Porto Katsiki

Rano za przykładem włoskich kamperów przestawiamy się na dalszy parking gdzie jest trochę drzewek i jest szansa na cień po południu. Około 8:00 zaczynają pojawiać się pierwsze osobówki. Dojeżdża też jeszcze kilka kamperów (wszystkie włoskie) i przytulają się tam gdzie my. Około 10:00 przychodzi Pan parkingowy i kasuje opłatę 10€ za postój do 10:00 następnego dnia. Zbieramy się i schodzimy po schodkach na słynną plażę. Trzeba przyznanć, że plaża jest fajna. Kamyczkowa z turkusową wodą. My aby uniknąć tłumów idziemy w najdalszy jej kraniec. Dla nas wielką zaletą było to, że do 15:00 można było schować się w naturalnym cieniu rzucanym przez skałę. Dla mnie to super rozwiązanie gdyż uwielbiam "opalać się" w cieniu. Nawet zdjąłem koszulkę. Czas mija nam na eksplorowaniu okolicy. Wpław odkrywamy liczne jaskinie i podwodne skały, a nawet niedostępną z lądu bezludną plażę. Po 15:00 niestety nie ma już cienia i pozostaje jedynie parasol i woda do ochłody. Wytrzymujemy tak jeszcze 2.5 godziny i wracamy do kampera. Zmiana parkingu okazała się strzałem w dziesiątkę, bo dzięki temu po powrocie mamy cień i daje się wytrzymać. Tuż przed zachodem słońca przestawiamy kampera w poprzednie miejsce żeby mieć widoki. Po jakimś czasie w nasze ślady idą Włosi. Wszyscy rozstawiamy stoliki i krzesełka przy barierce parkingu i robi się prawie jak na kempingu. Obserwujemy zachód słońca, który nie był zbyt spektakularny, a po niedługim czasie oglądamy wcale nie gorszy wschód księżyca. Tak mija nam ten ciepły wieczór.

koko - 2017-08-06, 17:50

Co do bezpieczeństwa to na parkingu przy wodospadzie Leonidasa pełno szkieł po wybitych oknach
Stanek - 2017-08-07, 07:54

06.08.2017 Porto Katsiki-Lefkada-Vonitsa

Dzisiaj aby uniknąć ruchu przy wyjeździe wąskimi i krętymi drogami ruszamy przed śniadaniem. Robimy serwis przy kibelkach. Na wszelki wypadek nie dolewam wody. Zawsze to parę kilogramów mniej. O 7:00 pniemy się krętą drogą. Wszystko idzie gładko, aż do miejscowości Athanio. Tutaj droga rozdziela się na dwa kierunki ruchu. Jedna odnoga prowadzi łagodniej zakosem w dół, a druga prosto pod górę bardzo stromym podjazdem. Niestety nasz kamperek odmawia podjazdu. Wycofujemy i postanawiamy pojechać pod prąd łagodniejszą nitką drogi. Na szczęście rano ruch zerowy więc udaje się to bez problemu. Wydaje mi się jednak, że dla Greków to normalka bo mijamy kilka aut zaparkowanych w kierunku pod prąd. Gdy docieramy do główniejszej drogi robimy sobie postój na śniadanie. Następnie przejeżdżamy na wschodnie wybrzeże i parkujemy pod Lidlem. Trzeba uzupełnić zapasy. Jest niedziela więc Lidl jest czynny od 11:00. Jesteśmy 20 minut przed otwarciem, ale przed drzwiami stoi już grupka klientów i czeka na otwarcie. Po zakupach jedziemy do miasta Lefkada. Zatrzymujemy się na parkingu przy muzeum archeologicznym i idziemy na spacer po stolicy Lefkady. Spacerujemy wyludnionymi uliczkami. Nic dziwnego. Jest południe i żar leje się z nieba. Ze względu na upał spacer skracamy do minimum tym bardziej, że samo miasto nie zachwyca. Ruszamy w dalszą drogę. Przejeżdżamy przez mostek mijamy fort i żegnamy się z Lefkadą. Na pasie w przeciwnym kierunku stoi kilkukilometrowy korek aut. Utwierdza nas to w przekonaniu, że jedziemy we właściwym kierunku. Jedziemy na wschód i docieramy do miasteczka Vonitsa. Mijamy je i kierujemy się na zaznaczone na naszej mapie miejsce gdzie jest podobno trawa, woda i możliwość opróżnienia kota. Miejscówka jest całkiem fajna. Stoi tu jednak sporo przyczep (głównie niemieckich) i panuje tu jakiś niepisany regulamin. Parkujemy prostopadle do wody w drugiej linii bo nie ma miejsc przy samej wodzie. Od razu podchodzi Niemiec i tłumaczy nam, że tak nie jest dobrze. Żebyśmy stanęli wzdłuż. Nie wiem z jakiego powodu nie potrafi nam tego wytłumaczyć po angielsku, ale dla świętego spokoju przestawiamy się tak jak sobie życzy. Jest tutaj działająca tawerna i niestety nie ma możliwości nabrania wody gdyż ta jest w gestii właścicieli tawerny. To samo tyczy się toalety. Pytamy w tawernie gdzie można nabrać wody. Pani kieruje nas do oddalonego o ok. 3.5 km kranika. Co do wyprowadzenia kota to mam wrażenie, że dopuszczalne jest wyprowadzenie w krzaki tyle, żeby nie przy brzegu. Tak przynajmniej zrozumiałem z tablicy umieszczonej przy wjeździe. Trochę to dziwne, ale sami widzieliśmy ludzi wracających z krzaków i niosących pustą kasetę. Hmmmm. Nie rozumiem tego. Skoro jest toaleta to naprawdę lepiej byłoby wprowadzić opłatę 1 czy 2 euro za serwis niż ludzie mają wylewać nieczystości po krzakach. Ponieważ zaczyna wiać. Takluję żagielek i na wodę. Tutaj kolejne spięcie z Niemcami. Do żony przyszła Niemka z awanturą, że pływam za blisko i oni się boją i ona zawoła policję :shock: Sytuacja była taka, że raz zniósł mnie wiatr bliżej brzegu i musiałem jakoś przecież odpłynąć od brzegu. Podkreślam jeden raz tak się zdarzyło i to nie celowo. Oni chyba myślą, że tę zatoczkę przejęli przez zasiedzenie i oni tutaj stanowią prawo. W sumie mogła sobie wołać policję. Morze nie jest jej własnością. Równie dobrze ja mógłbym zawołać policję, że ona przeszkadza mi pływać na desce. W Wassiliki ludzie kąpali się miedzy deskarzami i nikt nie robił z tego problemu, a tam naprawdę było tłoczno na wodzie. Wieczorem składamy roletę i chcemy przestawić się bliżej drzew skąd w ciągu dnia odjechała przyczepa. Gdy zobaczono, że przenosimy rzeczy przyszła inna kobieta i zaczęła tłumaczyć, że to miejsce w cieniu jest dla osobówek i nie możemy tam stanąć. Przyczepa wcześniej stała i było OK, ale my już nie możemy :gwm Dobra niech im będzie. Skoro jednak się poskładaliśmy jedziemy zatankować wodę do wskazanego kranika i na stację paliw zatankować paliwo (1.23 €/l). Przy okazji znajdujemy jeszcze jeden ogólnie dostępny kranik przy szpitalu. Chociaż to mniej wygodne miejsce do zaparkowania i trochę dalej niż ten wskazany kranik przez Panią z tawerny to podaję poniżej namiary na wszelki wypadek. Ufff. Rozpisałem się dzisiaj. Wybaczcie.

N 38.835560 E 20.703100 (N 38°50'08.01'' E 020°42'11.16'') - Lefkada, darmowy parking przy muzeum archologicznym

N 38.932917 E 20.918778 (N 38°55'58.50'' E 020°55'07.60'') - darmowy trawiasty plac nad zatoką, toaleta i woda w gestii właściciela tawerny, w sezonie plac opanowany przez Niemców mimo to miejsce fajne i warto tu zakotwiczyć, bardzo ciepła woda w morzu

N 38.919809 E 20.901912 (N 38°55'11.31'' E 020°54'06.88'') - kranik z wodą, jadąc od strony miasteczka po lewej stronie, można wygodnie zaparkować wzdłuż drogi w zatoczce

N 38.919371 E 20.893551 (N 38°55'09.73'' E 020°53'36.78'') - słupek z wodą przy szpitalu, trochę gorsze miejsce do zaparkowania, ale podaję jako alternatywę do poprzedniego miejsca tankowania wody

Bronek - 2017-08-07, 08:37

Stanek napisał/a:
Nie rozumiem tego. Skoro jest toaleta to naprawdę lepiej byłoby wprowadzić opłatę 1 czy 2 euro za serwis niż ludzie mają wylewać nieczystości po krzakach.


Ichnie toalety na ogół mają cienkie rurki jak na statkach i np . papierek zużyty ,obrzydliwie powinno wrzucać się do kosza .

Dlatego tak cenie własny kibelek .

Może o to chodzi by nie zapchać . ??

Roberto - 2017-08-07, 08:43

Zjeżdżając z góry plac masz po prawej. W ubiegłym roku, idąc w lewo, przy samej plaży znalazłem kranik przy małym kamiennym murku. My tam nabieraliśmy wodę :ok

Co do Niemców to faktycznie, myślą że to ich plac... Też nas straszyli...
Ja się tym nie przejmowałem i ustawiałem się tak jak mi pasowało. To wzbudziło uznanie i sympatię dwóch greckich ekip :brawo: , co zaowocowało nawiązaniem międzynarodowych wieczornych kontaktów :pifko :lovban: :pifko2
Widząc, że mamy "po swojej stronie" tubylców, skończyło się straszenie policją :-P

Stanek - 2017-08-08, 06:49

07.08.2017 Vonitsa

Dzisiejszy dzień upłynął na leniuchowaniu. Przedpołudnie bezwietrzne. Około 14:00 zaczyna wiać. Przebieram się więc i na wodę. Wieczorem dołącza do nas załoga Rjas z Krakowa. Ustawiają się na przeciwko nas. Zastawiamy stoliki. Każdy wyjmuje co ma :) Dzieci od razu łapią kontakt. Biesiada i rozmowy trwają do północy.

Stanek - 2017-08-08, 07:29

Roberto napisał/a:
Zjeżdżając z góry plac masz po prawej. W ubiegłym roku, idąc w lewo, przy samej plaży znalazłem kranik przy małym kamiennym murku. My tam nabieraliśmy wodę :ok


Nie wiem czy to to samo miejsce, ale są tam kamienne schodki do plaży i murek z którego wystaje rurka z której kapie woda niewiadomego pochodzenia. Może przez pół dnia nakapałbym cały zbiornik :) Kranika nie znalazłem, ale też nie szukałem zbyt usilnie bo wody nam starczy.

qdlaty_78 - 2017-08-08, 11:01

Roberto napisał/a:
Zjeżdżając z góry plac masz po prawej. W ubiegłym roku, idąc w lewo, przy samej plaży znalazłem kranik przy małym kamiennym murku. My tam nabieraliśmy wodę :ok

Co do Niemców to faktycznie, myślą że to ich plac... Też nas straszyli...
Ja się tym nie przejmowałem i ustawiałem się tak jak mi pasowało. To wzbudziło uznanie i sympatię dwóch greckich ekip :brawo: , co zaowocowało nawiązaniem międzynarodowych wieczornych kontaktów :pifko :lovban: :pifko2
Widząc, że mamy "po swojej stronie" tubylców, skończyło się straszenie policją :-P

I prawidłowo, ja bym jeszcze złożył dwa palce lewej ręki pod nosem , a prawą wyciągniętą w znak powitania wskazał gdzie jego kamper.

Stanek - 2017-08-09, 06:44

08.08.2017 Vonitsa

Ponieważ dzieci fajnie się dogadują postanawiamy spędzić kolejny dzień z załogą Rjas. Dzień mija na plażowaniu i zabawach w wodzie. W ciągu dnia na niebie pojawiło się trochę chmurek lekko przysłaniając słońce. Po południu zrobiło się parno, a z oddali słychać było odgłosy burzy. Do nas burza jednak nie dotarła. Jedynie niebo było bardziej granatowe. Informacja dnia: tawernę prowadzi Polka z mężem Grekiem. Moja żona pytając o wodę przedwczoraj rozmawiała z nią po angielsku nieświadoma, że rozmawia z Polką :) Wieczorkiem rozmowy przed kamperkami w oczekiwaniu na temperaturę zdatną do spania co następuje ok. północy.

Stanek - 2017-08-10, 06:29

09.08.2017 Vonitsa-Mesopotamo-Arta-Janina

Po śniadaniu żegnamy się z rodzinką z Krakowa. Bardzo miło było spędzić wspólnie te dwa dni. Ruszamy w kierunku Vonitsy gdzie zatrzymujemy się przy znanym nam już kraniku i tankujemy wodę. Następnie przejeżdżamy płatnym tunelem (5€) mijamy Prevezę i malowniczą drogą wzdłuż brzegu docieramy do wiski Mesopotamo gdzie znajdują się pozostałości starożytnej wyroczni Nekromanteion i wejście do mitologicznego Hadesu. Wracamy tą samą drogą na południe, a następnie zachęceni opisem w przewodniku miasta Arta postanawiamy je odwiedzić. Wedle przewodnika jest to – cytuję: „jedno z najpiękniejszych miast w Grecji – spokojne, o wyglądzie prowincjonalnej stolicy, ze starówką, starym tureckim bazarem oraz kilkoma słynnymi pomnikami z okresu średniowiecza”. Na wjeździe do miasta naszą uwagę przyciąga stary kamienny most. Przejeżdżamy przez rzekę nowym mostem i zatrzymujemy się na częściowo zacienionym parkingu. Na wjeździe jest budka parkingowego, ale niema nikogo, a brama jest otwarta oścież. Zostawiamy kamperka i idziemy na spacer po mieście. Czy miasto faktycznie zasługuje na miano jednego z najpiękniejszych w Grecji oceńcie sami patrząc na zdjęcia. Na pewno dużo więcej uroku miałoby wieczorem gdyż w ciągu dnia jest zupełnie wyludnione. Nam jednak najbardziej podobał się stary most przy którym zatrzymujemy się w drodze powrotnej. Przy wejściu na most od strony miasta w cieniu wielkiego drzewa rozlokowane jest kilka kafejek. Warto poświęcić chwilę i przespacerować się mostem na drugi brzeg. Wracamy do kamperka i odwiedzamy pobliskiego Lidla. Po zakupach ruszamy drogą na północ w kierunku Janiny. Szukamy dogodnego miejsca na nocleg, ale nic wartego uwagi nie trafiamy i tak docieramy na znany nam już parking w Janinie. Nie pamiętam czy wcześniej pisałem, ale na parkingu jest otwarte dosyć szybkie Wi-Fi. Ponieważ prawdopodobnie jest to nasz ostatni wieczór w Grecji postanawiamy na pożegnanie kolację zjeść w jednej z licznych restauracji. Wybieramy pobliską restauracyjkę Paprika położoną przy brzegu jeziora. Oczywiście zamawiamy sałatkę grecką (6€) oraz sałatkę z kurczakiem (6.50€) i tzatziki (3.80€). Jedzonko jest pyszne, a porcje spore także wracamy najedzeni do kampera.

N 39.237968 E 20.529465 (N 39°14’16.68’’ E 020°31’46.07’’) – Mesopotamo, darmowy asfaltowy parking skąd niedaleko do pozostałości starożytnej wyroczni Nekromanteion

N 39.167432 E 20.986378 (N 39°10’02.75’’ E 020°59’10.96’’) – Arta, wygodny zacieniony parking, na wjeździe brama i budka parkingowego, ale nikogo nie było, a brama była otwarta. Myślę, że można nawet przenocować.

N 39.664349 E 20.859655 (N 39°39’51.65’’ E 020°51’34.75’’) – Janina, duży darmowy parking przy jeziorze, brak cienia po południu, darmowe Wi-Fi

Stanek - 2017-08-10, 06:33

zdjęcia c.d.
Stanek - 2017-08-11, 06:12

10.08.2017 Janina-Etno Selo

Po śniadaniu ruszamy w dalszą drogę. Wracamy na autostradę A2 i mozolnie wspinamy pod górę. Pokonując liczne tunele osiągamy wysokość ok. 1100 m n.p.m. Dalej już więcej z górki niż pod górkę. Gdy kończą się góry opuszczamy autostradę (opłata za ten odcinek 2x2.40€) i dalej bezpłatnymi drogami E04 potem E01, a następnie E02 docieramy do A1 (odcinek bezpłatny), którą na oparach paliwa dojeżdżamy do granicy z Macedonią. Przekroczenie granicy przechodzi gładko. Grecy nawet nie sprawdzają paszportów. Macedończyk poprosił o zieloną kartę. Za granicą oczywiście tankowanie na pierwszej stacji (48 MKD/l – czyli ok. 3.50 PLN/l) i jedziemy dalej tą macedońską niby autostradą. Kto jechał to wie o czym piszę. Opłata za przejazd 6.50€, ale lepiej płacić kartą bo przelicznik gotówkowy stosują bardzo niekorzystny np. cena w MKD 80, a życzą sobie 2€ (kiedy 1€ = 61.5 MKD). W miejscowości Kumanowo kilka kilometrów przed granicą zjeżdżamy z autostrady i jedziemy ok. 10 km na wschód do miejsca noclegu. Zatrzymujemy się przy przyjemnym hotelu-spa Etno Selo. Jest tutaj wygodny trawiasty parking. Na terenie znajduje się mini zoo, mini skansen, niewielkie spa oraz restauracja z widokiem na wzgórza i wyschniętą rzekę. Pytam u obsługi czy możemy się tutaj zatrzymać. Zgadzają się bez problemu. Na parkingu jest zasięg Wi-Fi dzięki czemu dodaję ten wpis. Po całodziennej jeździe idziemy do restauracji odsapnąć i popróbować miejscowych specjałów. Ceny pozytywnie zaskakują. Za grillowany kawał mięsa, miskę gulaszu, dwie sałatki, pieczywo i piwo płacimy 825 MKD czyli ok. 60 zł, a mamy wrażenie, że nie jest to najtańsza restauracja w okolicy. Wychodzimy objedzeni jak bąki. Teraz wietrzenie kampera i spać.

N 42.158000 E 21.861700 (N 42°09’28.80’’ E 021°51’42.12’’) – parking przy hotelu-spa Etno Selo, na terenie mini-zoo, mini-skansen, spa oraz restauracja, Wi-Fi, postój należy uzgodnić z obsługą, w dobrym tonie jest skorzystać z restauracji (ceny bardzo przystępne) choć nam tego nie narzucali

KASZUB - 2017-08-12, 08:15

Fajna relacja. Dużo wnosi i najpewniej pomoże wielu. Jesteśmy nie daleko na kefalonia właśnie. Afrykańskie upały. Żona w siódmym niebie a ja zdycham... Czacha spalona bo zachciało mi się na skuterze bez kasku śmigać jak miejscowi... :gwm
Stanek - 2017-08-12, 08:29

11.08.2017 Etno Selo-Morahalom

Rano około 8:00 ruszamy w dalszą drogę. Plan na dzisiaj – przejechać Serbię i zdążyć na małe przejście graniczne przed 19:00. Wracamy więc na autostradę. Jeszcze tankowanie paliwa pod korek i po kilku kilometrach jesteśmy na granicy. Przeprawiamy się dosyć sprawnie. Celnik wchodzi do auta. Zagląda tu i tam. Pyta czy nie mamy w szafie kogoś z Syrii lub Afganistanu. Wybuchamy śmiechem. Celnik też zaczyna się śmiać. Oddaje nam paszporty i możemy jechać. Mijają kolejne godziny monotonnej jazdy autostradą. Zbliżamy się do Belgradu. Tym razem przejeżdżamy przez miasto. Mimo dużego ruchu przejazd idzie dosyć sprawnie. Samo miasto widziane z okien samochodu nie zachęca do zatrzymania się. Zresztą i tak nie mamy takich planów. Zaczynamy ścigać się z czasem. Mijamy Nowy Sad i po kilkunastu kilometrach natrafiamy na olbrzymi korek przed punktem poboru opłat. Dojechanie do bramki zajmuje nam prawie 2 godziny. Nasz plan posypał się. Boczne przejście graniczne zaraz zamkną i nie mamy szans się tam przeprawić. Jedziemy więc na główne przejście. Odprawa Serbska idzie sprawnie. Natomiast na wjeździe do UE Węgrzy bardzo skrupulatnie sprawdzają wszystkie auta. Gdy po ponad 1.5 godzinie oczekiwania przychodzi nasza kolej o dziwo nikt nie zagląda nam do bagażnika, szaf i łazienki. Tylko paszporty i jechać dalej. Niewiele przed 22:00 docieramy na znany nam już parking Morahalom. Uff to był bardzo męczący dzień.

Brodacz77 - 2017-08-12, 10:12

Stanek napisał/a:
11.08.2017 Etno Selo-Morahalom

Natomiast na wjeździe do UE Węgrzy bardzo skrupulatnie sprawdzają wszystkie auta. Gdy po ponad 1.5 godzinie oczekiwania przychodzi nasza kolej o dziwo nikt nie zagląda nam do bagażnika, szaf i łazienki. Tylko paszporty i jechać dalej.


To samo przejście. Też zauważyłem skrupulatną kontrolę podczas stania. Ale o dziwo - obserwowałem sąsiednie pasy - samochody z PL dość sprawnie przejeżdżały. Osobówki migiem, do nas wszedł do środka zapytać i "alkohol, cigareten" i poszedł sobie. Skrupulatnie sprawdzali natomiast samochody na numerach "D" ;) Łącznie z wypakowywaniem bagaży. Może dlatego, że w połowie siezieli nie do końca rodowici Niemcy.

Super relacja :spoko

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-08-12, 21:19

To już koniec podróży,a ja myślałam ,że zaliczycie kawał Grecji,z Peloponezem,a tu Halkidiki i Lefkada,a piekna Albania /powrót/, Zat.Koryncka ,plaze nad morzem Jońskim itd.....wielkie wakacje :?: :?: dzięki za relację Barbara
Bim - 2017-08-12, 21:31

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
To już koniec podróży,a ja myślałam ,że zaliczycie kawał Grecji,z Peloponezem,a tu Halkidiki i Lefkada,a piekna Albania /powrót/, Zat.Koryncka ,plaze nad morzem Jońskim itd.....wielkie wakacje dzięki za relację Barbara


Basiu wyjazd do Grecji to stopniowanie :lol:
W zapowiedziach cel główny :Deska" zrealizowany
Z paru podpowiedzi kolega skorzystał choćby spanko pod kościołem to Twoje namiary :lol:

Dziękuję za realacje na bierząco bo to ewenement na forum.

Myślę że jeszcze powrócisz do Grecjii
czekam na podsumowanie czy zadowoleni z wyjazdu?

Stanek - 2017-08-12, 21:40

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
To już koniec podróży,a ja myślałam ,że zaliczycie kawał Grecji,z Peloponezem,a tu Halkidiki i Lefkada,a piekna Albania /powrót/, Zat.Koryncka ,plaze nad morzem Jońskim itd.....


Od początku plan był taki, że jedziemy na deskę do Wassiliki po drodze trochę zwiedzając. Ani Peleponez, ani Korynt czy Albania nie były w planie. Zostawiamy to sobie na następny raz, ale na pewno wtedy wyjazd miesiąc wcześniej niż tym razem.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-08-12, 22:02

Bim napisał/a:
Z paru podpowiedzi kolega skorzystał choćby spanko pod kościołem to Twoje namiary
,wydawałoby się ,ze czytałam dokładnie,nie kojarzę mojej podpowiedzi.Bim widze,ze Ty z rodzina i ja bardzo lubimy całe Bałkany :?: My dla próby kampera byliśmy 2 dni nad zalewami w Kazimierzy Wielkiej i Skalbmierzu.To niedaleko od Ciebie :?: My już z kilkoma osobami jesteśmy umówieni na Peloponezie.Może też uda mi się pisać na bieżąco,tam mam swoje miejsca na pisanie relacji :?: a ja nie jestem taka kumata jak Stranek :haha: :haha:
jedrek49 - 2017-08-13, 08:00

witam
Pieknie opisane wakacje Stanka z rodzinka ,na pewno skorzystamy z miejsc ,w ktorych byli
Jezeli zdrowie bedzie ok i polityka nie zabroni wyjazdow to w przyszlym roku na wiosne jedziemy do Grecji docelowo Peloponez
Pozdrawiamy

Stanek - 2017-08-13, 08:20

12.08.2017 Morahalom-Szentendre

Po wczorajszej intensywnej jeździe dzisiejszy dzień postanawiamy spędzić lajtowo. Rano odsypiamy, a po śniadaniu idziemy na spacer po miasteczku. Odwiedzamy sklep i wykupujemy wino. Jadąc miesiąc temu w tamtą stronę kupiliśmy jedną butelkę wina, które bardzo nam posmakowało. Teraz wykupuję wszystkie 8 butelek jakie były na półkach :bajer Potem wizyta w lodziarni przy termach (150 ft kulka). Węgry po Macedonii i Serbii wydają nam się bardzo schludne i porządne. Czujemy się jakbyśmy wjechali do Holandii czy Niemiec. Wracamy do kampera i wczesnym popołudniem ruszamy dalej. Drogą nr 55 jedziemy na wschód i w Szeged zjeżdżamy na drogę nr 5 prowadzącą na północ. Na przedmieściach miasta Kiskunfelegyhaza zatrzymujemy się w Tesco i uzupełniamy zapasy. Ceny przystępne. Porównywalne z naszymi. Niektóre artykuły nawet tańsze (pieczywo, wino), a niektóre trochę droższe (mięso, nabiał). Obkupieni wracamy do kampera i jedziemy dalej w stronę Budapesztu. W miejscowości Alsonemedi kątem oka widzę po lewej stronie drogie niebieską pompę ulokowaną przy niewielkim skwerku. Zawracamy i podjeżdżamy pod pompę. Na pierwszy rzut oka wygląda na niedziałającą i bardzo się zdziwiłem gdy po naciśnięciu dźwigni z wylotu trysnęła woda. Tankujemy więc do pełna i ruszamy dalej. O zachodzie przejeżdżamy przez Budapeszt i o zmroku zatrzymujemy się na parkingu w miasteczku Szentendre. Parking jest płatny od 9:00 do 20:00 (280 ft/h). Jest 19:56 więc spokojnie parkujemy robimy kolację. O 21:00 idziemy na wieczorny spacer po miasteczku. Po raz pierwszy od miesiąca wkładam na siebie polar, ale jestem niezłomny i idę bez skarpetek w dodatku w sandałach :wyszczerzony: Jest sobota liczymy więc, że zobaczymy życie nocne. Okazuje się, że to nie Grecja gdzie miasta zaczynają życie wieczorem. Tutaj poza nielicznymi grupkami młodzieży jest nadzwyczaj pusto. Miasteczko jest bardzo urokliwe. Ze wzgórza widzimy przewalającą się na wschodzie burzę. Na szczęście do nas nie dociera wieje tylko wściekły wiatr. Po powrocie na parking stwierdzamy, że musimy jeszcze zobaczyć miasteczko za dnia. Przestawiamy się więc troszkę dalej na bezpłatne miejsce przy drodze szutrowej. Jadąc ok. 100m tą drogą w kierunku Dunaju na jej końcu są też dwie niewielkie zatoczki na których też spokojnie można się zatrzymać. Ja nie chcę jednak po ciemku tam się „przeciskać”. Zostajemy więc trochę wcześniej i idziemy spać.

N 47.311147 E 19.169736 (N 47°18’40.12’’ E 019°10’11.05’’) – Alsonemedi, pompa z wodą przy niewielkim skwerku, można blisko podjechać i zatankować

N 47.662366 E 19.078911 (N 47°39’44.51’’ E 019°04’44.08’’) – Szentendre, płatny parking od 9:00 do 20:00, 280 ft/h, można przenocować, dobra baza wypadowa na zwiedzanie miasteczka

N 47.660044 E 19.078428 (N 47°39’36.15’’ E 019°04’42.34’’) – Szentendre, darmowy postój przy drodze szutrowej, jadąc dalej tą drogą po ok. 100m droga się kończy i są dwie zatoczki parkingowe, dojazd dość wąski między parkanem, a zaroślami

ZEUS - 2017-08-13, 15:49

Stanek napisał/a:
Jadąc miesiąc temu w tamtą stronę kupiliśmy jedną butelkę wina, które bardzo nam posmakowało. Teraz wykupuję wszystkie 8 butelek jakie były na półkach

jeżeli to nie kłopot to doprecyzuj jakie to wino... gatunków win na Węgrzech ogrom... ale jeżeli to sprawdzone to również chętnie spróbuję... :)

Stanek - 2017-08-14, 07:22

ZEUS napisał/a:
gatunków win na Węgrzech ogrom... ale jeżeli to sprawdzone to również chętnie spróbuję... :)


Od razu zastrzegam, że nie jesteśmy znawcami wina więc nasza opinia ma się nijak do rzeczywistości. Jak wygrzebię butelkę z bagażnika to napiszę lub umieszczę fotkę, bo tak z głowy nie pamiętam. Tak na marginesie to z bagażnika zrobiła nam się mini piwniczka z winem :diabelski_usmiech

Stanek - 2017-08-14, 07:28

13.08.2017 Szentendre-Wyszehrad-Donovaly

Po wizji lokalnej za dnia okazuje się, że przy tych zatoczkach na końcu drogi (za wałem) jest teren rekreacyjny. Są miejsca na ognisko. Jest plaża. Ogólnodostępne toi-toi. Prysznice przy których też jest kranik. Można więc zrobić serwis, ale nie da się podjechać blisko więc niezbędny wózek/rower. Po śniadaniu idziemy jeszcze raz do miasteczka. Tym razem uliczki tętnią życiem. Pełno straganów z pamiątkami, kafejek, lodów itp. Odwiedzamy muzeum marcepana (500 ft/os. – ok. 7 zł). Muzeum to może zbyt szumne określenie. Jest raczej wystawa figur ulepionych z marcepana. Największą atrakcją jest marcepanowy Michael Jackson w rzeczywistych rozmiarach. Do kampera wracamy promenadą biegnącą wzdłuż rzeki. Sam nie wiem czy wolę to miasteczko w dzień pełne tandetnych pamiątek czy wieczorem ciche i spokojne. Ruszamy w dalszą drogę. Kolejnym punktem jest Wyszehrad. Nazwa dumna, ale sama miejscowość rozczarowuje. Po za zamkiem na wzgórzu nie znajdujemy tu nic ciekawego. Jest tu kilka niezbyt urokliwych uliczek z restauracjami i to wszystko. Do zamku można podobno dojechać autem lub wspiąć się na wzgórze na piechotę. My jakoś nie mamy ochoty ani na jedno ani na drugie. Zadawalamy się widokiem z dołu. Jedziemy dalej drogą nr 11 która wije się wzdłuż Dunaju. Mijamy znany nam już Ostrzyhom i stalowym mostem przejeżdżamy nad Dunajem przekraczając tym samym granicę. Jedziemy dalej na północ. Docieramy do górskiej miejscowości Donovaly gdzie zatrzymujemy się na nocleg na jednym w wielu parkingów przy wyciągach narciarskich. Zjadamy kolację zakrapianą węgierskim winem i idziemy spać.

N 48.875244 E 19.224049 (N 48°54’30.87’’ E 019°13’26.57’’) – Donovaly, parking przy wyciągach narciarskich

Stanek - 2017-08-15, 06:40

14.08.2017 Donovaly-Liptovsky Mikulas

Po chłodnej nocy w kamperku mamy poniżej 20°C. Brrrr. Słońce jednak szybko doprowadza temperaturę do porządku. Dzisiaj umówieni jesteśmy na spotkanie z zaprzyjaźnioną załogą. Oni jadą z północy my z południa. Mamy spotkać się w okolicy jeziora Liptowskiego. Nie śpieszymy się więc zbytnio bo mamy już niedaleko. Docieramy nad jezioro i szukamy jakiegoś dogodnego miejsca do zatrzymania. Niestety jezioro jest ciężko dostępne. Wszędzie zakaz ruchu. Trafiamy pod kemping. Nigdzie nie ma cennika. Pytam w recepcji. Pani odpowiada, że nie mają cennika, żebym sobie sprawdził na ich stronie www. Nie mam na to ochoty. Jedziemy dalej. W końcu docieramy do Tatralandii i tam parkujemy na wielkim trawiastym parkingu po drugiej stronie drogi. Czekamy na drugą załogę. Okazuje się jednak, że będą trochę później. Jedziemy więc do oddalonych o 13 km Demanowskich Jaskiń. Zajeżdżamy na parking pod jaskinią lodową (6€), ale jaskinia w poniedziałki jest zamknięta. Parkingowego też nie ma więc nie musimy płacić. Jedziemy jeszcze kawałek pod górę i zatrzymujemy się na niewielkim parkingu po prawej stronie. Stąd idziemy ścieżką pod górę na punkt widokowy po drodze eksplorując niewielkie jaskinie. Robimy pętlę i schodzimy do kamperka. Wracamy pod Tatralandię gdzie po niedługim czasie dołącza do nas druga załoga. Wieczór nam mija na opróżnianiu butelek z naszej „węgierskiej kamperowej piwniczki”.

N 49.006429 E 19.582434 (N 49°00’23.14’’ E 019°34’56.76’’) – demanowskie jaskinie, niewielki parking przy skąd prowadzą ścieżki do jaskiń, na upartego można przenocować, ale zatoczka jest przy samej drodze

N 49.104382 E 19.566959 (N 49°06’15.77’’ E 019°34’01.05’’) – Tatralandia, duży trawiasty parking po drugiej stronie drogi, wjazd z głównego parkingu przez mostek nad drogą, bez problemu przenocowaliśmy z niezłym widokiem z okien, na parkingu łapiemy Wi-Fi

Stanek - 2017-08-16, 07:15

15.08.2017 Liptovsky Mikulas-Demanovska Dolina

Jeszcze przed śniadaniem przestawiamy się na niewielki parking przy jaskiniach - ten sam na którym parkowaliśmy wczoraj. Po śniadaniu idziemy odkrywać kolejne jaskinie. Tym razem wybieramy szlaki po drugiej stronie drogi. Do dzikich jaskiń prowadzą nieznakowane ścieżki. Przydatna jest bardzo dokładna mapa. My korzystamy z mapy elektronicznej gdzie zaznaczona jest każda ścieżynka. Dzięki temu docieramy do kilku fajnych jaskiń, ale najbardziej podoba nam się jaskinia nazwana „okno”. Wczesnym popołudniem wracamy do kamperów. Robimy przerwę na obiad i ruszamy tym razem na ścieżki po naszej stronie drogi. My znamy już te ścieżki bo byliśmy na nich wczoraj, ale załoga z drugiego kampera tam nie była dlatego idziemy jeszcze raz. Wieczorkiem jedziemy kamperami dalej drogą pod górę i docieramy do Demanovskiej Doliny skąd zaczyna się sieć wyciągów narciarskich i szlaków turystycznych na Chopok. Tankujemy wodę z górskiego strumienia i parkujemy na samym końcu drogi naprzeciw nieczynnego hotelu. Resztę wieczoru mija nam na degustacji winka i rozmowach.

N 48.967918 E 19.573383 (N 48°58’04.50’’ E 019°34’24.17’’) - Demanovska Dolina, pobocze drogi naprzeciw nieczynnego hotelu, trochę krzywo jak to w górach :)

Stanek - 2017-08-17, 07:29

16.08.2017 Demanovska Dolina

Dzisiaj korzystając z ładnej pogody postanawiamy zaatakować Chopok. Spod kamperów idziemy kawałek drogą asfaltową w dół, a następnie skręcamy w prawo na niebieski szlak, którym po około 3 godzinach docieramy na szczyt. Wracamy wpierw niebieskim szlakiem, którym przyszliśmy, a następnie czerwonym dochodzimy do szlaku żółtego, który doprowadza nas pod same kampery. Zadowoleni z udanej wycieczki resztę popołudnia spędzamy na odpoczynku po trudach wędrówki.

Stanek - 2017-08-18, 07:11

17.08.2017 Demanovska Dolina-Liptovsky Mikulas

Kolejny dzień spędzony na górskiej wędrówce. Tym razem zdobywamy dwa szczyty: Polana i Zakluky. W tym celu wspinamy się żółtym szlakiem przebiegającym przy naszych kamperach. Szlak wyprowadza nas na grań skąd już tylko 10 min. do pierwszego szczytu na którym robimy dłuższy odpoczynek. Po nabraniu sił atakujemy drugi szczyt. Powrót do kamperów tą samą drogą. Po powrocie ogarniamy się i zjeżdżamy kamperami do Liptovskiego Mikulasa gdzie odwiedzamy Lidla. Po zakupach jedziemy na znaną nam już łąkę pod Tatralandią. Na jutro mamy wykupione przez internet bilety wstępu (2+3 - 63€ przy zakupie min. 4 dni wcześniej z kartą gopass). Mamy nadzieję, że prognozy na jutro się sprawdzą i będzie naprawdę ciepły i słoneczny dzień.

Jurek121175 - 2017-08-18, 08:48

Wykończysz syna na zakończenie super wyprawy :mrgreen:
A reszcie odechce się dalej jechać :spoko

Gośka - 2017-08-18, 10:16

Dziękuję za cenne wskazówki i fajne zdjęcia. Oczywiście jestem dopiero w połowie czytania, ale spokojnie w chwili wolnej dobrnę do końca, bo czyta się bardzo fajnie. W Grecji jeszcze nie byłam więc pora to zmienić. Wasza relacja na pewno w tym pomorze. A odnoście wątku o spaniu na dziko, to dla mnie właśnie dziwne jest i tego nie rozumiem,dlaczego mając Campera ludzie jeżdżą na kempingi. Ja z kempingów korzystam przeważnie jak muszę się porządnie wykąpać, więc co jakiś czas na nie wjeżdżam ; -) Spanie na dziko to cała frajda, no chyba że nie ma ładnego miejsca, wtedy kempingi jak najbardziej.
I jeszcze podziwiam pisanie relacji na żywo. Może jest to i dobry sposób, bo wszystko się pamięta. Ja sobie robię notatki skrótowe w zeszycie, a potem siadam i piszę relację po powrocie. Niestety wtedy popełnia się błędy, bo wiele rzeczy gdzieś uleciało.

Pozdrawiam
Gośka

Stanek - 2017-08-19, 07:13

18.08.2017 Liptovski Mikulas-Bobrovec

Dzień zapowiada się pięknie więc o 10:30 meldujemy się przy kasach w Tatralandii. Pomimo naszych obaw nie ma problemu z akceptacją biletu pokazanego na ekranie smartfona. Cały dzień spędzamy na wodnych atrakcjach tzn. dorośli stoją w kolejkach, a dzieci korzystają z atrakcji ;) Pogoda trafiła się idealna. Dzień jest upalny w sam raz na wodne szaleństwa. Około 18:00 wracamy do kamperów. Zbieramy się i postanawiamy przestawić się bliżej Tatrzańskiego Parku Narodowego żeby mieć bazę wypadową na planowaną jutrzejszą wycieczkę. Po drodze zatrzymujemy się w niewielkiej miejscowości Bobrovec gdzie idziemy do restauracji na kolację. Trochę dziwią nas wysokie europejskie ceny (kawałek smażonego sera 120g bez żadnych dodatków – 5.10€). Trudno sera na Słowacji trzeba spróbować. Jedziemy dalej w stronę gór i po kilku kilometrach dosyć dziurawej drogi docieramy do polany biwakowej gdzie na wjeździe stoi znak pozwalający na biwakowanie i palenie ognisk. Zatrzymujemy się więc tutaj. Na polanie jest kilka namiotów i aut słowackich. Gra dosyć głośno muzyka. Wieczór spędzamy przy ognisku. O 23:00 kolega idzie do Słowaków i prosi o ściszenie muzyki. Prośba odnosi skutek. Muzyka zostaje wyłączona. Idziemy spać.

N 49.150792 E 19.630642 (N 49°09’02.85’’ E 019°37’50.31’’) – Bobrovec, polana biwakowa z możliwością noclegu i palenia ogniska, mediów brak, po drugiej stronie drogi górski strumień z wygodnym dojściem skąd można nabrać wody

marekoliva - 2017-08-19, 22:13

Bardzo fajna relacja, nieczęsto mamy mamy tak szczegółowe opisy. Serdeczne podziękowania :ok
Stanek - 2017-08-20, 07:52

19.08.2017 Bobrovec-Rabka Zdrój

Dzisiaj idziemy na babki … eee to znaczy Babky – szczyt taki. Ruszamy wcześniej niż zwykle ponieważ na popołudnie prognozy przewidują burze. Spod kamperów idziemy najpierw asfaltową drogą. Po około 500 metrach mijamy kolejną polanę biwakową. Po ok. kilometrze skręcamy z asfaltu na niebieski szlak którym stromo wspinamy się na zbocze. Docieramy do szutrowej drogi, która dalej prowadzi nas pod górę. Po drodze zaliczamy punkt widokowy, a następnie oglądamy partyzancki bunkier do którego jest dosyć karkołomne dojście stromą ścieżką. Dochodzimy do rozgałęzienia szlaków. Dalej idziemy szlakiem zielonym, który po mozolnej wspinaczce doprowadza nas na szczyt Babky. Trud wspinaczki wynagradza nam piękny widok. W międzyczasie słoneczne niebo zaciąga się chmurami. Z oddali dochodzą nas odgłosy burzy. Idziemy dalej szlakiem zielonym w kierunku Siwego wierchu i po pewnym czasie skręcamy na szlak niebieski, który sprowadza nas na sam dół do kamperów. Gdy docieramy na miejsce zaczynają kapać pierwsze krople deszczu. Szybkie mycie i obiadek, a następnie zbieramy się do odjazdu. Żegnamy się z naszymi towarzyszami wędrówek. My już musimy zmierzać w kierunku domu. Oni zostają jeszcze tydzień. Gdy ruszamy zaczyna regularnie padać. To nasz pierwszy deszcz od ponad miesiąca - czas wracać do domu. Górskimi drogami docieramy do granicy naszego kraju w Chyżnem, a następnie kierujemy się do Rabki. Kilka razy nocowaliśmy w Rabce przy rzeczce obok Rabkolandu. Gdy dojeżdżamy na miejsce na placu za rzeką odbywa się koncert Lata z Radiem. Jest bardzo głośno i tłoczno mimo lejącego deszczu. Szybko przeglądamy mapę i na chybił trafił znajdujemy jakiś parking. Jedziemy. Parking okazuje się też zatłoczony, ale udaje nam się zaparkować. Tutaj też słychać odgłosy koncertu, ale o wiele ciszej. Wiele głośniejszy jest deszcz walący w dach. Pogoda nie pozwala na jakikolwiek spacer. Wieczór spędzamy więc ciepłym i suchym kamperku.

N 49.608575 E 19.948870 (N 49°36’30.87’’ E 019°56’55.93’’) – Rabka, parking przy rzece pod Rabkolandem

N 49.611453 E 19.953431 (N 49°36’41.23’’ E 019°57’12.35’’) – Rabka, parking na którym można przenocować, obok dosyć głośna restauracja lepiej zapakować w drugim końcu w pobliżu budynku biura turystycznego.

Stanek - 2017-08-20, 07:56

marekoliva napisał/a:
Bardzo fajna relacja, nieczęsto mamy mamy tak szczegółowe opisy. Serdeczne podziękowania :ok


Dzięki za miłe słowa.

Stanek - 2017-08-21, 07:34

20.08.2017 Rabka Zdrój-Warszawa

Nadszedł niestety dzień powrotu do domu. Deszcz nie padał całą noc i rano nie przestał. Z wielkim ociąganiem ruszamy na ostatni odcinek naszej podróży. Zakopianką docieramy do Krakowa gdzie tankujemy na stacji Auchan (4.05 zł/l). Dalej drogą numer 7 przez Kielce i Radom cały czas w deszczu docieramy do Warszawy. Pod dom docieramy przed 18:00. Deszcz porządnie się zachował bo jak wjechaliśmy do Warszawy to przestał padać. Pozwoliło nam to spokojnie rozpakować kamperka.

Dzięki wszystkim, którzy czytając relację "jechali" razem z nami. Pozdrawiamy serdecznie wszystkie spotkane na trasie załogi. Dzięki wielkie też wszystkim, którzy wcześniej napisali swoje relacje dzięki temu nasz wyjazd był o wiele łatwiejszy.

Jak się ogarnę to postaram się napisać jeszcze jakieś podsumowanie i różne cyferki czyli ile czego zużyliśmy.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-08-21, 18:00

Nie czytałam czy dzieci były w najpiękniejszym termal parku Tatralandia. :?: :?: Piekny rozbudowany obiekt pewno drogi.My byliśmy w 2001 niedawno po otwarciu wtedy o ile pamiętam było po 150 koron to wtedy chyba 5 euro,ale pamiętam ,że zabawa była przednia :haha: :haha:
Stanek - 2017-08-21, 18:06

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
Nie czytałam czy dzieci były w najpiękniejszym termal parku Tatralandia. :?: :?: Piekny rozbudowany obiekt pewno drogi.My byliśmy w 2001 niedawno po otwarciu wtedy o ile pamiętam było po 150 koron to wtedy chyba 5 euro,ale pamiętam ,że zabawa była przednia :haha: :haha:


Były i dzieci i część dorosłych. Wstęp 2+3 przy zakupie przez internet z kartą Gopass - 63€.

Stanek - 2017-08-22, 07:14

Kilka słów podsumowania:

przejechaliśmy 5100 km
odwiedziliśmy 5 państw
spaliliśmy ok. 502 litry paliwa
co daje średnie spalanie ok. 9.85 l/100km

Dojazd - jechaliśmy przez Słowację, Węgry, Serbię, Macedonię. Na Słowacji i Węgrzech ominęliśmy autostrady i dla nas nie było to problemem. Przez Serbię i Macedonię jechaliśmy autostradami ze względu na to, że chcieliśmy jak najszybciej przejechać przez te kraje. Teraz zastanawiałbym się czy przynajmniej częściowo nie ominąć autostrad w Serbii, bo doliczając czas spędzony w kolejkach na bramkach to na jedno pewnie by wyszło. Generalnie Serbia i Macedonia to nie nasz klimat. Kupa śmieci i chamscy kierowcy. Natomiast nie mieliśmy do czynienia z policją drogową przed czym nas ostrzegano. Jakość dróg pozostawia też wiele do życzenia. Natomiast bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie jeżdżenie po Grecji. Drogi wiadomo różnie to bywa. Często wąskie. Staraliśmy się omijać autostrady, ale nie wszędzie się dało. Natomiast kierowcy bardzo uprzejmi. Bez problemu wpuszczają przed siebie. Generalnie luźne podejście do przepisów drogowych, ale nie wprowadzające chaosu.

Paliwo - najtańsze paliwo oczywiście w Macedonii. Warto więc tak rozłożyć tankowania żeby tam jak najwięcej zatankować. Ceny paliw na Węgrzech i w Serbii porównywalne więc spokojnie można sobie dotankować na Węgrzech. W Słowacji troszkę taniej niż na Węgrzech, ale bez szału. Oczywiście najlepiej zatankować w Polsce przed granicą. Najdroższe paliwo w Grecji. Najtaniej było w okolicach Salonik potem tylko drożej.

Postoje - mimo sezonu nie mieliśmy większych problemów ze znalezieniem miejsc na dziko. Nie wiem jak na kempingach bo z założenia omijam je z daleka. Jeden zwiedziłem na piechotę (w Wassilikach) i jak dla mnie masakra.

Serwis - w Serbii na parkingach przy autostradach są toi-toi więc nie ma problemu z wyprowadzeniem kota choć trzeba mieć dużo samozaparcia żeby wejść do takowego toi-toi'a. W Macedonii na niektórych stacjach przy autostradzie są oznaczone strefy kempingowe. Chyba są one płatne. My oporządziliśmy się na jednej z takich stref za free, która była otwarta i nie było nikogo z obsługi żeby dopytać o zasady. W Grecji nie ma problemu z wodą. Trzeba tylko dobrze się rozejrzeć. Gorzej z wyprowadzeniem kota. Tu trzeba trochę pokombinować. Toiki spotykaliśmy tylko na Halkidiki. Potem jak na lekarstwo. Jeśli się trafił to najczęściej zamknięty na kłódkę. Z naszych obserwacji wynika, że często i gęsto zawartość toalet wędruje w krzaki.

Ceny w sklepach - na Węgrzech i Słowacji porównywalnie z naszymi. Oczywiście zależy to od konkretnych artykułów. W Grecji generalnie drożej. Tańsze są niektóre owoce np: arbuzy, brzoskwinie, nektarynki, melony. Reszta artykułów raczej droższa niż tańsza.

Płatności - w żadnym kraju nie mieliśmy problemu z płatnościami kartami płatniczymi. Jedyny problem wystąpił w 2-3 Lidlach w Grecji gdzie nie przeszła mi karta mastercard w Euro. Potem już było OK. Nie wiem czy to był problem tych konkretnych sklepów czy jakiś ogólny problem z autoryzacją w tym czasie.

Internet - po zmianach wprowadzonych od poły czerwca w nju mieliśmy 2GB na okres rozliczeniowy. Nam to spokojnie wystarczyło więc nie szukaliśmy żadnych innych rozwiązań. Cena po wykorzystaniu pakietu 4 gr/mb jest akceptowalna. Nie było też problemów z zasięgiem. W Grecji też bez większych kłopotów można znaleźć ogólnodostępne Wi-Fi. Dużym udogodnieniem było też zniesie opłat za rozmowy. Mogliśmy dzwonić i odbierać połączenia bez ograniczeń jak w kraju.

Rowery - my wzięliśmy, ale generalnie nie ma to sensu jeśli jedzie się tylko do Grecji. Temperatury i ukształtowanie terenu skutecznie zniechęca do rowerowych wycieczek. Roweru użyłem tylko swojego w celach technicznych (wyjazd do sklepu czy po wodę) i to tylko o świcie lub wieczorem.

Bezpieczeństwo - w Grecji czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Nie mieliśmy żadnych incydentów czy chociażby niepokojów. Spaliśmy przy otwartych oknach czego nie odważyliśmy się robić w Hiszpanii, Francji czy Portugalii. Oczywiście nie zwalnia to zachowania podstawowych zasad bezpieczeństwa.

Grecja zaskoczyła nas pozytywnie. Jechaliśmy z dużymi obawami, że po Portugalii i Hiszpanii ciężko będzie nam się tam odnaleźć. Wcale tak nie było. Nie było też więcej śmieci niż na półwyspie Iberyjskim czego się obawialiśmy. Zmylił nas natomiast zeszłoroczny wyjazd jeśli chodzi o temperatury. W Grecji nie ma oceanu i nie ma co liczyć na chłodny orzeźwiający wiatr i chłodną wodę w morzu. Znacznie ciężej znieść upały, a w nocy często nie jest wiele lepiej. Myślę, że jeszcze wrócimy do Grecji bo zostawiliśmy sobie co nieco, a nawet więcej na następny raz, ale na pewno nie będzie to przełom lipca i sierpnia, a raczej czerwca i lipca.

Tyle co mi tak przychodzi do głowy na gorąco.

andrzejm94 - 2017-08-22, 12:47

Dziękuję za relację, bardzo mi pomoże, wyjeżdżamy w październiku. Pozdrawiam i oczywiście :pifko
zbyszekwoj - 2017-08-22, 12:58

Stanek napisał/a:
Nie było też więcej śmieci niż n


Byłeś raczej w części bardziej cywilizowanej. :diabelski_usmiech

krzysmoc - 2017-08-22, 15:29

zbyszekwoj napisał/a:
Stanek napisał/a:
Nie było też więcej śmieci niż n


Byłeś raczej w części bardziej cywilizowanej. :diabelski_usmiech


Myślę że wprost przeciwnie. Artur podróżował po szeroko rozumianej prowincji i turystycznych miejscowościach. Problemy ze śmieciami są głównie w miastach.

Stanek - 2017-08-22, 17:49

zbyszekwoj napisał/a:

Byłeś raczej w części bardziej cywilizowanej. :diabelski_usmiech


Nie byliśmy na południu to prawda. Natomiast nie mam na myśli miejscowości turystycznych, ale na przykład pobocza przy drogach. Jadąc autem oczywiście widzieliśmy śmieci, ale wcale nie było ich więcej niż w Hiszpanii czy Portugalii. Jadąc przez Serbię czy Macedonię śmieci na poboczach było bez porównania więcej. Wniosek: albo więcej wyrzucają przez okna samochodów, albo o wiele rzadziej sprzątają. Dla mnie bez znaczenia bo efekt ten sam - syf, syf i jeszcze raz syf. W dużych miastach to wiadomo różnie bywa. W samej Grecji natomiast nie ma żadnego problemu ze znalezieniem śmietnika. Wystarczy się rozejrzeć i prawie zawsze jakiś będzie w zasięgu wzroku. To już w Polsce z tym znacznie gorzej.

Mirekl61 - 2017-08-22, 21:10

Super relacja :pifko
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-08-23, 20:07

Stanek napisał/a:
W samej Grecji natomiast nie ma żadnego problemu ze znalezieniem śmietnika. Wystarczy się rozejrzeć i prawie zawsze jakiś będzie w zasięgu wzroku. To już w Polsce z tym znacznie gorzej.
Smieci wszędzie jest pełno,w Hiszpani je często,sprzataja :!: W krajach Bałkanu nie będących w Uni,maja mniej funduszy.W Polsce ostatnio odwiedzamy akweny wodne np.Brzegi /tam gdzie był Papież/,tam gdzie płaci się za wjazd sprzataja,a tam gdzie bezpłatnie góra smieci w krzakach i naokoło.Ja się już przyzwyczaiłam do sprzątania wokół siebie.Gorzej na Bałkanach i w Grecji jest z bezpańskimi psami :?: :? :Przypomniało mi się Albania rok 2009 toż kraj śmieci ,teraz trochę lepiej ale jak nie kochać Albanii :chytry :kawka:
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-08-23, 20:20

Stanek napisał/a:
Generalnie Serbia i Macedonia to nie nasz klimat.
Może przyjdzie taki czas ,że poznasz te kraje lepiej,ich magiczne monastyry,piekne góry,wodospady,wąwozy, zielone rzeki i ich przełomy,targi warzywne,no i byrki lub czebabcice, a stare miasta w Skopje i Sarajewie??To to perełki.Zachód piękny ,ale inaczej,molochy a tu jest swojsko,mozna z nimi gadać godzinami bo jezyk przyjazny, a ludzie też serdeczni :!: :!:
Stanek - 2017-08-24, 06:41

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
a stare miasta w Skopje i Sarajewie??


Jadąc do Grecji jeszcze na Węgrzech spotkaliśmy polskiego kampera wracającego z Grecji. Opowiadali nam o swoich przeżyciach w Skopje. Zostali "uwięzieni" przez jakąś mafię parkingową. Musieli się wykupić, a nie mieli ichniej waluty. Latali po bankomatach żeby wypłacić kasę. Jak już mieli kasę to jeszcze coś tam od nich chcieli dopiero postraszenie policją pomogło. Wzięli kasę i odjechali. Od razu odeszła mi ochota na zjeżdżanie do miast.

Stanek - 2017-08-24, 06:46

Tak przy okazji chciałem podzielić się jeszcze jednym pozytywnym spostrzeżeniem odnośnie Grecji. Staliśmy na dziko w różnych miejscach i na uboczu i w miastach. Ani razu nie trafił się żaden "umcum-umcum". Jak trafiła się jakaś młodzież to zachowywała się cicho i spokojnie bez żadnej muzyki i wrzasków. Nie wiem czy mieliśmy takie szczęście czy to tak w Grecji fajnie jest. Nawet na Węgrzech jak nocowaliśmy pod kościołem przy termach to trafił się stary wartburg "umcum-umcum", a w Grecji na tyle nocy ani razu.
Bronek - 2017-08-24, 07:06

Grecja jest fajna i tyle. Też tam jedziemy po debatach.
Ale na Peloponez, to jeszcze fajniejsza Grecja, a dlaczego? Takie mam nieuzasadnione odczucie.

Z Grekami jest tak, że jak My z nimi po ludzku, to Oni podobnie.

No i trzeba pamiętać o jednym, że gdy ONI chodzili do burdeli, term i biblotek, to my drapaliśmy się po niepodtartym tyłku.

A to wszystko przez pogodę :spoko :bukiet:

Dlatego jest słońce jest rozum. Teraz u mnie świeci to piszę :bigok

Pablo_krak - 2017-09-02, 22:56

Super relacja !!!!!
Byliśmy w Grecji chyba mniej więcej w tym samym czasie(wyjechaliśmy z olski 27 lipca i wrócuilismy 14 sierpnia), ale w tym roku nie byliśmy na Lefkadzie. tylko pojechaliśmy prosto na Peloponez.

ZEUS - 2017-09-03, 19:34

Stanek napisał/a:
ZEUS napisał/a:
gatunków win na Węgrzech ogrom... ale jeżeli to sprawdzone to również chętnie spróbuję... :)


Od razu zastrzegam, że nie jesteśmy znawcami wina więc nasza opinia ma się nijak do rzeczywistości. Jak wygrzebię butelkę z bagażnika to napiszę lub umieszczę fotkę, bo tak z głowy nie pamiętam. Tak na marginesie to z bagażnika zrobiła nam się mini piwniczka z winem :diabelski_usmiech

udało Ci się znaleźć to wino? jestem aktualnie na Węgrzech - może uda się go namierzyć 😄

Stanek - 2017-09-03, 20:20

ZEUS napisał/a:

udało Ci się znaleźć to wino? jestem aktualnie na Węgrzech - może uda się go namierzyć 😄


Sorki wyleciało mi z głowy. Winko takie jak poniżej na zdjęciu. Białe chyba półsłodkie. Szukaj w sklepach Coop.

ZEUS - 2017-09-03, 21:03

dzięki za info... :) co prawda gustuję w winach czerwonych ale odmiana czasami jest wskazana... 😊
tomiy - 2017-10-04, 20:39

Stanek napisał/a:
13.07.2017 Gorzkowice-Hronovce

..... docieramy ok. 18:30 do miejscowości Hronovce gdzie stajemy na całkiem przyjemnym i wygodnym parkingu przy terenie rekreacyjnym z fontanną wiatą i ławeczkami. Pomyślałem, że głupio nie napić się piwa będąc na Słowacji. Idziemy więc na poszukiwanie sklepu lub baru. Niestety jedyny sklep jaki znaleźliśmy czynny był do 17:30. Trudno muszę zadowolić się piwkiem przywiezionym z Polski :)

N 48.005500E 18.656300 (N 48°00'19.80'' E 018°39'22.68'') - wygodny i przestronny parking przy terenie rekreacyjnym, wiaty, ławeczki, toalety (zamknięte), kran z wodą (zamknięty), słupek z prądem (nie sprawdzałem, ale zapewne wyłączony).


Kran z woda jest - popytałem miejscowych. Zaraz obok parkingu (na południe patrząc) masz małą kapliczkę i zaraz za nią znajduje się kran. Dzięki za miejscówkę - spojona noc.

drwoy - 2018-03-23, 17:24

Dzięki Artur za link i relację. W roku ubiegłym jechałem "Twoją" trasą do Portugalii. Było ok. Teraz też w części wykorzystamy.
Stanek - 2018-03-23, 17:32

drwoy napisał/a:
Dzięki Artur za link i relację. W roku ubiegłym jechałem "Twoją" trasą do Portugalii. Było ok. Teraz też w części wykorzystamy.


Idąc tym tropem to w przyszłym roku jedziecie do Norwegii :ok Miło, że moje wypociny do czegoś się przydają.

drwoy - 2018-03-23, 20:04

Niewykluczone - pod warunkiem, że będziesz tak pisał, jak do tej pory. :spoko

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group