Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Albania 2011 r.
Autor Wiadomość
Andrzej1 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Fiat Ducato Elliot Van P
Nazwa załogi: Teresa i Andrzej
Dołączył: 21 Kwi 2009
Piwa: 2/4
Skąd: Czestochowa
Wysłany: 2011-04-29, 17:16   Albania 2011 r.

ALBANIA 2011 roku.
Do tego uroczego i bezpiecznego, dla turystów państwa wjeżdżamy w grupie trzech kamperów. 
Po kilkunastu dniach pobytu w Grecji, przekraczamy granicę  w Kakave, szybkie zakupy, w bezcłowym sklepie i jesteśmy w Albani. Idziemy do bankomatu wypłacić trochę albańskiej waluty. 100 leki = około 2,8 PLN. Przy naszych kamperch zaczyna kręcić się mala cyganeczka. Dajemy jej cukierki ale ona kiwa głowa nie, nie  cukierków nie chce, ona woła EURO, EURO cukierków nie wzięła.

Nie bez obaw ruszamy dalej do Gjirokaster miasta gdzie znajduje się zamek Ali Paszy. Droga dobra, bez dziur i niespodzianek, ktoś przez CB radio  mówi " żeby to u nas były takie kiepskie drogi "  Zaskakuje nas duża ilość jeżdżacych tu Mercedesów i to nie tylko tych starych. Na trasie widzimy też nizliczoną ilość bunkrów, rozsianych wzdłuż drogi, pozostałych  po rządach komunistycznych.  Wjeżdżamy do Gijokastro parkujemy nasze kampery przy głównej ulicy miasta  i obserwujemy. Przez dłuższą chwile nikt z naszej grupy nie wychyla się z kamperów. Jak się później okaże, wyjście nie było takie proste, bo  solidnie zabezpieczone, wszystkie drzwi pospinane stalowymi linkami w niektórych kamperach, nie pozwalały na szybkie wyjście.  Jesteśmy przecież w Albanii, o której u nas panuje opinia, że tu bieda i nędza, a groźna mafia tylko czeka  żeby nas obrabować. Obserwujemy dłuższą chwilę życie w Albanii z okien  kamperów i co widzimy ? Ano widzimy, miłych normalnych ludzi, czysto i schludnie ubranych, nie bardzo zwracających uwagę na nasze kampery. Ciągle zadziwia duża ilość jeżdżących tu mercedesów, są starsze i nowe, a S-ki wcale nie są rzadkością.  Sklepy odmienne od tych które widzieliśmy w Grecji, są czyste zadbane, normalne europejskie.  Na ulicy kilka kobiet w kamizelkach,  zamiata ulice, co w Grecji jest widokiem raczej rzadkim.  I ciągle te mercedesy i mercedesy, przeważająca większość samochodów to właśnie mercedesy.
Pierwszą noc śpimy przy szkole.  Rano po zwiedzeniu gruzowisk, zamku- twierdzy Ali Paszy, przedzieramy się przez wysokie góry w stronę morza.
Mijamy Sarandę, chyba jedno z najładniejszych  nadmorskich miast Albanii. Miasto zaskakuje niesamowitą ilością, budowanych  hoteli i apartamentowców, o nowoczesnej architekturze. 
 Saranda, to miasto które przez najbliższy tydzień, będzie terenem mojej niesamowitej przygody, której głównymi bohaterami będą policja, prokuratura, ambasada RP,  a nawet Albańska Straż Przybrzeżna. 
Pisząc te słowa, zastanawiam się czy kogoś zainteresuje moja relacja z pobytu w Albanii, jeśli tak to c.d.n.

SARANDE.jpg
Sarande
Plik ściągnięto 429 raz(y) 98,82 KB

_________________
www.ajeziorowski.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Andrzej1 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Fiat Ducato Elliot Van P
Nazwa załogi: Teresa i Andrzej
Dołączył: 21 Kwi 2009
Piwa: 2/4
Skąd: Czestochowa
Wysłany: 2011-05-02, 18:25   

Przepraszam wszystkich że musieli tak długo czekać. :spoko
Jedziemy dalej !
Wyjeżdżając z Sarandre na południe  napotykamy jeszcze w mieście, pierwszą pułapkę w drodze, czyli brak dekla w studzience po środku drogi. Takich miejsc w Albanii nie spotkaliśmy już wiele, ale spotkanie  z taką pułapką, musiało by się zakończyć,  poważnym uszkodzeniem kamperka. 
  Szukamy miejsca na postój.  Zatrzymujemy się w uroczym zakątku nad morzem, przy samej promenadzie spacerowej w Ksamil. Wymarzone miejsce na postój dla kilku kamperów.  Grupa Albańczyków  spacerujących nieopodal,  z zainteresowaniem przygląda się naszej karawanie, a zapytani ( na migi oczywiście ) czy tu możemy, kiwają głowami że wszystko OK możemy tu stać. Tego samego wieczora, przejeżdżjąy obok mercedesem  Albańczyk, zatrzymuje się i  łamaną polszczyzną pozdrawia nas słowami  " jak się masz ". Okazuje się że pracował kilkanaście lat w Niemczech i może z nami trochę porozmawiać, bo jeden z uczestników naszej grupy ( przedsiębiorca budowlany )  też jeździł do RFN-u i tłumaczy. 
 Zasypujemy Roberta  pytaniami,  czy tu bezpiecznie, czy nie ma tu mafii, czy jadąc dalej nic nam nie grozi, czy tam dalej też są dobre drogi. Miły Albańczyk o imieniu Robert, zapewnia nas kilkakrotnie,  żebyśmy byli spokojni,  że w tym kraju jest bezpiecznie i nic, ale to nic nam nie grozi, że drogi są dobre i wszędzie gdzie tylko zechcemy,  możemy spokojnie pojechać.   Na mapie pokazuje nam miejsca gdzie warto jechać co zobaczyć.  Robert śmieje się, słysząc kolejne pytania :  czy w Górach Przeklętych jest jeszcze mafia,  czy na pewno, tam też możemy pojechać, czy jadąc do Tirany,  nie za bardzo ryzykujemy  ?
Kolejna noc, stalowe liny,  alarmy, zabezpieczenia i do spania.
 Noc mija spokojnie, jedynie w kamperze głównodowodzącego  w nocy włączył się alarm i noc,  mimo stalowych linek, spędza on noc na przednim  siedzeniu,  z pałą w ręku, pilnuje swojego dobytku.  Być może była to  pierwsza próba ograbienia nas przez mafię  Rano jednak po wspólnych konsultacjach,  dochodzimy  do wniosku, że to pewnie kot uruchomił alarm.  Strach jeszcze nie mija. 
 Kolejnego dnia zdejmujemy motorki z lawet pierwsza przejażdżka po okolicy, jedziemy na gruzowiska w Butrint, następnie udajemy się na  motorach około 8 km, do  Sarande. Zwiedzamy miasto, robimy zakupy, Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne, ludzie bardzo mili i uprzejmi. Wydaje się że spotkaniu w Ksamil Robert nie kłamie, jesteśmy tu bezpieczni. Wieczorem wracamy do kamperów. Jedna z uczestniczek wyprawy kupuje w pobliskim sklepie 0,5 l raki za 200 leki tj około 6 pln.  Wielka i głośna impreza w jednym z kamperów wykazuje, że trunek jest bardzo dobry, ale tylko cenowo.  Jest piątek dużo młodzieży spaceruje nad morzem, turystów praktycznie nie ma, tylko nasze trzy kampery co przyciąga uwagę mieszkańców.  Mocno zakrapiana biba kończy się po północy. Czując się bezpieczni w tym kraju i miejscu  postoju spokojnie zasypiamy,  nie zdając sobie sprawy z tego,  co nas czeka rano i przez następne dni. 
Ale czy ja Was nie zanudzam, tymi przydługimi opowieściami ?
_________________
www.ajeziorowski.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Andrzej1 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Fiat Ducato Elliot Van P
Nazwa załogi: Teresa i Andrzej
Dołączył: 21 Kwi 2009
Piwa: 2/4
Skąd: Czestochowa
Wysłany: 2011-05-10, 17:27   

Jedziemy dalej !
Rano okazuje się że, mój pozostawiony blisko campera motocykl został skradziony Przeszukuję okolicę ale bez skutku. Dzwonię dwukrotnie na policję, nie mogąc się porozumieć. Policjant, nie rozmawia po angielsku ani po włosku tylko w swoim ojczystym, Albańskim języku. Budzę kolegę od którego dzień wcześniej pożyczyłem lornetkę, która odjechała razem z motorem. Mówię do niego: w nocy ukradli Ci lornetkę, ooo to będzie problem, odpowiada. Wychodzi z campera i pyta "ale jak ukradli - mówię - lornetka zniknęła razem z motorem". Biega na około camperów, szuka motora i nie może uwierzyć że lornetka zniknęła. Szkoda mi trochę, bo motor nie stary, miał niecały rok, szkoda.

Mimo wczesnej godziny, cały nasz zespół już na nogach. Raz jeszcze z właścicielem lornetki przeszukujemy okolice, trzecia załoga nie wychyla nosa ze swojego camperka, pewnie ze strachu. Po ponad godzinnych poszukiwaniach, idziemy do Roberta albańskiego kolegi który, zawiadamia policje. Po półgodzinnym oczekiwaniu zjawia się czterech policjantów z policji kryminalnej w Sarande. Wśród nich jest, szef wydziału kryminalnego, który kieruje akcją, poszukiwania skradźonego motocykla.
Dwóch policjantów idzie w teren, dwóch przeprowadza wizję lokalną na miejscu przestępstwa. Rozkładamy stolik i krzesła od Roberta z domu przynoszą kawę i raki robi się wesoło.

Policjanci zapewniają, że wkrótce motor zostanie odzyskany. po południu uzgadniamy z policją że jeśli motorek do jutra się nie znajdzie, to pojedziemy do Sarande, po dokument potwierdzający fakt kradzieży, aby w Polsce można go było wyrejestrować. W południe przed wyjazdem do Sarande spotykamy
jednak policjantów którzy oznajmiają nam że musi zostać spisany protokół a żeby takowy spisać musi być tłumacz policyjny tłumacz . Na tłumacza z języka polskiego nie mamy co liczyć, tylko z angielskiego i z włoskiego. Policjant tłumaczy że muszę złożyć oficjalne zawiadomienie o kradzieży, zgodnie z procedurami prawnymi w Albani Jest niedziela i dzisiaj nic nie załatwimy, tłumacz jest nieosiągalny.
Umawiamy się wiec na poniedziałek rano w Sarande gdzie ma mnie zawieźć uprzejmy Robert. Gościnny Albańczyk zapowiada że dzisiaj jego żona przygotuje dla całej naszej grupy, specjalne danie obiadowe.

MOTOR.jpg
Plik ściągnięto 412 raz(y) 231,09 KB

_________________
www.ajeziorowski.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Andrzej1 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Fiat Ducato Elliot Van P
Nazwa załogi: Teresa i Andrzej
Dołączył: 21 Kwi 2009
Piwa: 2/4
Skąd: Czestochowa
Wysłany: 2011-05-13, 19:01   

marmur napisał/a:
Super. Napięcie rośnie.
Choć ten incydent wygląda nieco przerażająco to i tak planów nie zmieniamy, jedziemy Waszym tropem.
Z niecierpliwością czekamy na CDN


Mimo wszystko warto jechać do Albanii . Ten incydent o niczym nie świadczy, mógł się zdarzyć wszędzie, w każdym kraju.
Wkrótce ciąg dalszy.

Policja.jpg
Panowie policjanci w akcji !
Plik ściągnięto 407 raz(y) 157,24 KB

_________________
www.ajeziorowski.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
and123 
zaawansowany


Twój sprzęt: RTnFD
Dołączył: 25 Paź 2007
Piwa: 61/22
Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-05-14, 09:51   

Andrzejku !
Piszemy prawdę, nie fantazjujemy. Ktoś czyta i wyciąga wnioski, w dobrej wierze. :spoko
_________________
Pozdrawiam
and123
https://kamperemprzezswiat.wixsite.com/wizytowka
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Andrzej1 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Fiat Ducato Elliot Van P
Nazwa załogi: Teresa i Andrzej
Dołączył: 21 Kwi 2009
Piwa: 2/4
Skąd: Czestochowa
Wysłany: 2011-05-17, 15:07   

Albania " Przesłuchanie"

Następnego dnia słyszę " nie mamy zbyt wiele czasu, my już jedziemy, a ty, jak sobie wszystko załatwisz, to do nas dojedziesz" :gwm


Załoga Ela i Andrzej z Konina, zachowała się w tym momencie bardzo OK, bez zastanowienia postanawiają " zostajemy z wami " :roza:
Załoga z Krakowa jedzie dalej - my w sile dwóch kamperów, zostajemy.
Rano, nie mogąc doczekać się przyjazdu Roberta, dzwonię do ambasady polskiej w Tiranie, prosząc o pomoc.
Opisuję cała sytację Panu Konsulowi Wojciechowi Baranowskiemu, podaje mu numer tel. do policjanta prowadzącego sprawę i czekam. Uprzejmy konsul W. Baranowski po chwili oddzwania do mnie i mówi : " rozmawiałem z policjantem który prowadzi śledztwo, jest nim oficer Petrit Kapaj, proszę jechać do Sarande, oficer policji od rana czeka na pana, wszystko jest przygotowane " Konsul W. Baranowski, podaje mi bezpośredni numer telefonu do siebie, w razie gdybym potrzebował jeszcze jakiejś pomocy, mogę dzwonić.
Super, jedziemy do miasta,.. ale gdzie mieści się policja, nie wiemy. Żony zostają przy kamperach, my do Taxi i po chwili Andrzej z Konina i ja jesteśmy na policji.
Policjant Petrit czeka na nas przed budynkiem policji. Siadamy w pobliskiej kawiarence pijemy kawę, coś na migi rozmawiamy i nic a nic nie możemy zrozumieć o co chodzi, oficer nie zna żadnego innego języka po za albańskim Czarna magia. Coś na migi tłumaczy, czekamy on w tym czasie cały czas gdzieś chodzi, dzwoni, znika co chwilę przychodzi, odchodzi, folklor, czuję się jak w Turcji albo w Casablance. Konsul mówił że wszystko przygotowane, że na mnie czekają, a tu nic. Zjawia się po godzinie woła mnie i pyta: england, zaczynam rozumieć, szuka tłumacza.
Mówię italiano, skrzywił się i rozmawiając z kimś przez telefon, odchodzi. Czekamy dalej, zaczynam tracić nadzieję, dzisiaj nic nie załatwimy, i kolejną noc spędzimy w Sarande.
Mija następne pól godziny, Petrit woła mnie do siebie. Obok niego jakaś pani, wita mnie po włosku, dzień dobry przedstawia się : jestem tłumaczką języka Włoskiego policji w Sarande.
Wszystko to dzieje się na ulicy przed budynkiem policji -pyta: jesteś polakiem rozmawiasz po włosku-Tak. Rozmawia chwilę z oficerem i zwraca się do mnie : oficerowi jest bardzo przykro że ukradli mi motocykl, bardzo intensywnie pracuje aby odzyskać motocykl i że w związku z kradzieżą, zostali aresztowani trzej młodzi chłopcy w wieku około czternastu lat Podejrzani na razie nie przyznają się do niczego. Policjant jest dobrej myśli i wkrótce odzyskasz motor- mówi bez przekonania tłumaczka.
Tłumaczka po raz kolejny pyta, czy ją dobrze rozumiem. Tak rozumiem. Wyjaśnia mi wtedy, że teraz musimy się udać do budynku policji, i tam złożyć oficjalne zgłoszenie o kradzieży motocykla. Idziemy, w pokoju młody policjant - będzie przesłuchiwał -mówi tłumaczka , myślę młody chłopak przy komputerze szybko pójdzie.
Młody jak się potem okaże również oficer, pyta tłumaczkę, tłumaczka zadaje pytania i tłumaczy. Wiec po raz kolejny pyta: jest pan w stanie swobodnie porozumieć się w jez włoskim z tłumaczką aby zostać oficjalnie przesłuchanym : tak. Młody oficer policji jednym palcem uderza w literki na klawiaturze komputera, zaczynamy przesłuchanie. Śmieszne ale prawdziwe.
Spisanie kilku linijek na kartce A4 trwa ponad godzinę. :gwm
Podpisy tłumaczki, mój, oficera, uff myślę, to po kłopocie, biorę pismo i jedziemy dalej, zwiedzać Albanię, motocykla i tak nie odzyskam, marne szanse, już się z tym pogodziłem.
Miła pani tłumaczka mówi jednak, że muszę raz jeszcze pofatygować się na policję jutro, bo protokół ten, jutro będzie musiał powędrować do prokuratury, ( dziś jest już za puźno ) gdzie zostanie zarejestrowany i na tej podstawie, zostanie wszczęte oficjalne postępowanie mające na celu ujęcie sprawców.
Pytam więc panią tłumaczkę- na jakiej podstawie zostali aresztowani, trzej młodzi ludzie o których mówił oficer Petrit. Ja tu pracuje jako tłumacz - słyszę odpowiedz - w każdym razie, postępowanie zostanie oficjalnie wszczęte, a prokuratura jutro wyda oficjalne potwierdzenie zgłoszenia kradzieży, jest jej przykro, ale taka jest procedura w Albanii.
Jutro miły młody oficer wszystko załatwi - obiecuje- sam pofatyguje się do prokuratury i pismo będzie czekało na mnie od godziny 11,00.
Jeśli chcę to mogę otrzymać kopię dzisiejszego przesłuchania, ale bez podpisu i pieczęci takie prosto z komputera. Biorę więc nic nie wartą kartkę i wracamy z kolegą z Konina do pozostawionych przed miastem kamperów.
Postanawiamy jechać dalej, a po pismo z prokuratury pojadę za dwa dni, bo jutro mogą nie zdążyć przygotować.
_________________
www.ajeziorowski.pl
Ostatnio zmieniony przez Andrzej1 2011-05-19, 08:13, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Andrzej1 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Fiat Ducato Elliot Van P
Nazwa załogi: Teresa i Andrzej
Dołączył: 21 Kwi 2009
Piwa: 2/4
Skąd: Czestochowa
Wysłany: 2011-05-20, 10:34   

Wyjaśnienie !
Po powrocie do domu, planowałem opisać, dalszy ciąg,naszej ciekawej wyprawy.
Niestety, dopadła mnie choroba i pokrzyżowała plany, ale przeżyłem i mogę pisać dalej,
Jeśli oczywiście będą chętni, czytać i oglądać zdjęcia z pięknej Albani ???
_________________
www.ajeziorowski.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Andrzej1 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Fiat Ducato Elliot Van P
Nazwa załogi: Teresa i Andrzej
Dołączył: 21 Kwi 2009
Piwa: 2/4
Skąd: Czestochowa
  Wysłany: 2012-02-17, 20:56   

:?:
_________________
www.ajeziorowski.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
zbychu 
weteran

Twój sprzęt: Arca M699GLT Fiat
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 06 Sty 2010
Piwa: 19/8
Skąd: Małopolska
Wysłany: 2012-02-17, 21:04   

Pisz dalej -czekamy na cdn
_________________
ZBYSZEK I STASIA
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
WHITEandRED
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-18, 08:04   

...
Ostatnio zmieniony przez WHITEandRED 2015-09-12, 22:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
janus 
weteran


Twój sprzęt: Pössl 4F 2,8 idTD "BILA DODAVKA"
Nazwa załogi: DorJanki
Dołączył: 25 Lis 2010
Piwa: 42/47
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2012-02-18, 08:21   

Pisz, pisz :!: Czytamy :!:
Ja też kiedyś, słabo zachęcany, przerwałem (relację) i to był błąd :(
_________________
Pozdrawiamy:
Dorota i Janusz
www.pozadomem.y0.pl
Jeszcze sporo możemy, ale nic nie musimy!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
ANDROCH 
trochę już popisał


Twój sprzęt: Fiat Ducato
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 17 Sty 2011
Wysłany: 2012-02-18, 12:23   

Pisz pisz ! i nie daj się długo prosić :ok
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
artanek
weteran


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 28 Mar 2009
Piwa: 23/1
Wysłany: 2012-02-18, 13:16   

Pisz bo to teraz wygląda tak chodzbys napisał kryminal a nie wydrukowali ci ostatniego rozdzialu ?
_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
RODOS 
zaawansowany

Twój sprzęt: Knaus Sport Traveller Renault 2,5 dCi 2007
Nazwa załogi: JASKÓŁKI
Dołączył: 16 Lut 2010
Piwa: 77/41
Skąd: GDYNIA
Wysłany: 2012-02-18, 14:39   Relacja,

Witaj Andrzeju,
Cieszymy się, że zdecydowałeś się opisać do końca Wasz pobyt w Albanii. Jesteśmy ciekawi Twojej relacji. Może niewielu komentuje i odzywa się, coś o tym wiemy, ale czytają i się interesują o czym można się przekonać patrząc na ilość wejść na stronę. Myślę, że każdy kto pisze tego doświadcza. Jest przyjemniej jak ktoś się odezwie bo jest to potwierdzenie, że jest zainteresowanie, co zawsze mobilizuje do pisania. Serdecznie pozdrawiamy i czekamy na dalszą część relacji. :spoko :spoko :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Bogusław i Ewa 
weteran


Twój sprzęt: Fiat Ducato HYMER PREMIUM 678 TRAMP
Nazwa załogi: EB
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 28 Kwi 2010
Piwa: 75/27
Skąd: Białystok
Wysłany: 2012-02-18, 14:55   

Pisz nie daj się prosić :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***