Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja przygoda z blaszanką - VW LT 28
Autor Wiadomość
jarekzpolski 
stary wyga


Twój sprzęt: Laika na Transicie
Nazwa załogi: jarki
Dołączył: 04 Mar 2010
Piwa: 83/6
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2012-01-27, 00:47   Moja przygoda z blaszanką - VW LT 28

Witam raz jeszcze
Oficjalne przywitanie było w dziale przywitań, ale jakieś 2 lata temu....Ponawiam.
Gorące przyjęcie również było. Dziękuję ponownie.

Postanowiłem krótko opisać reaktywację blaszanki. Może posłuży jako materiał do przemyśleń Świstakowi-McGywerowi, a z zamieszczonych fotek Arrtur pomoże określić gatunek osobnika.


Dlaczego kupiłem kampera i dlaczego ten ?
Do wycieczek zorganizowanych przez Tour Operatorów czułem od zawsze obrzydzenie. Szczególnie jedzenie na komendę. Pewnie zostało mi z przedszkola.
Z żonką organizowaliśmy sobie wyprawy dalekie i bliskie. Pewnie by tak pozostało gdyby nie dzieciak. Słabo się wpisywał w dotychczasową konwencję. Nie jadł mielonki z puszki i nie pił surowej wody. Nie pił też piwa. Mało chodził i generował dużo dźwięków na nieznośnych częstotliwościach. Coś trzeba było zmienić. Nowy element.
Kamper.
Zaczarowany iluzją wolności która świetnie wpisywała się w moje oczekiwania – postanowiłem spróbować.
Pierwszy raz – kamper z wypożyczalni. Nówka nieśmigana. Zrywałem folię z siedzeń. Przyprowadzili pod dom. Zatankowany, wyczyszczony. Piękny. Roller 2 chyba się nazywał na podwoziu Transita. 6 osobowy. Nas było 2 i pół. Wypas. Banan z ryja nie schodził nawet gdy myśl o opłacie – ponad 4 stówy za dobę – próbowała przebić się na powierzchnię. Nic z tego. Skąpany w endorfinie mózg – zaliczył reset. Jedziemy !
Kierunek Grecja. Zapamiętana ze studenckich czasów, kiedy włóczyliśmy się po niej, śpiąc gdzie popadło – tym razem nieco nas zaskoczyła. A szczególnie północna jej część. Tabliczki z przekreślonymi kamperkami na każdej plaży i Grek – normalnie cały dzień przyspawany do plastikowego krzesełka podrywający się żwawo na widok nadciągającej białej alkowy z okrzykiem Noł ! Noł ! Noł !. Mit o wolności podupadł...Lata 90-te pozostały rozmytym wspomnieniem. Na południu było trochę lepiej. Nieco lepiej. Dałem rade w końcu odłączyć się od cywilizacji...Przynajmniej na chwilę.




Tlący się wciąż mit odbudowałem nieco rok później. Kierunek Rumunia i Bułgaria. W Rumuni mógłbym na starość zamieszkać. Taka mniej faszystowska Szwajcaria. Stawałem gdzie chciałem. Nigdy nie czułem się bezpieczniej. Znowu kamper pożyczony. Tym razem inna kategoria. Oldtimer z charakterem. VW LT 35 Karmann. Zadziwiająco dużo miejsca w środku. Gość doposażył go na maksa. Mikrofala, klima, TV, Play Station i mikser. Tak, mikser też. Cena 1/3 tamtego. Prędkość przelotowa podobnie...
Może doposażony celem odreagowania doła którego chwyta się na autostradzie. Ale nie trzeba po autostradzie. Można bokami. Po dwóch dniach bokami, wysikałem kamień nerkowy. Nieduży, ale przeszkadzał, a ociągałem się z jego usunięciem już dość długo. Zawieszenie LT-ka ma moc. Pokochałem go za to. Lekarzowi przywiozłem kamyczek w słoiku. Nie wierzył. Cóż, człowiek małej wiary.



W podświadomości zrobiłem sobie rysę. Pod tytułem VW LT. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, do momentu gdy zacząłem przeglądać ogłoszenia i zatrzymywać na LT. Dlaczego szukam LT ?

Bo zaczęła krystalizować się koncepcja. Nie-alkowa – żeby Grek nie dostał przepukliny od tego podrywania się z krzesełka. Taki trochę cicho-ciemny mam być. Raczej nie biały z troski o Greka. Stan techniczny względnie obojętny. Prawie wszystko mogę naprawić sam. Poza elektroniką. Elektrykę ogarniam. Dostępność części. Wyposażenie ma być kompletne, bo drogie i trudne do zdobycia. Trwały i tani.
Współczesne integrale poza zasięgiem finansowym. To znaczy może bym i sięgnął zastawiając mieszkanie, ale wtedy straciłbym żonę, albo mieszkanie, albo jedno i drugie. Bez sensu.

No i wybór końcowy dramatycznie się zawężał. LT-ek zdecydowanie najwygodniejszy. Mogę chodzić wyprostowany. Mogę dzieciaki odesłać na piętro i opowiedzieć żonie bajkę na dobranoc, bo koedukacyjne noclegownie 2 x 3 metry - alles zusammen am jeden materazc - fajne były jak miałem 15 lat i koleżanki tez tyle miały. Teraz zrobiłem się wstydliwy i fajnie jest jak dzieci śpią osobno. A to wszystko w gabarytach przeciętnego dostawczoka-wawrzynioka.

Sam akt zakupu i tańce godowe odprawiane normalnie przed - olałem zupełnie. Prawdopodobnie zauroczony wysokim poczuciem samouwielbienia i że ze wszystkim sobie poradzę w razie czego – nawet nie pojechałem go obejrzeć. Wiem, zachowałem się jak debil. Nie róbcie tego sami.
Autko namierzyłem w Szczecinie. Sprzedający nie wyglądał na handlarza. Przynajmniej z opisu. Zadzwoniłem. Młody gość, twierdzi że używał go do wyjazdów z kolegami nad Bałtyk bo uprawia Kitewing (stoisz na desce na wodzie i trzymasz w rękach linki od skrzydła które ciągnie wiatr). Tak się składa że braciuk pracował w firmie która takie deski robi. Zadałem kilka technicznych pytań. Zdał. Powiedziałem że biorę, pod warunkiem że papiery są w porządku, numery nie były dotykane a wygląd w realu nie odbiega więcej niż 5% od tego co zamieścił na zdjęciach. Zapowiedziałem również że przy odbiorze będzie najlepszy mechanior w Szczecinie, potwór i pogromca samochodowych hien, bardzo nerwowy, mój serdeczny przyjaciel. I żeby zadzwonił gdyby zmienił zdanie, że jednak coś nie gra..
Nie zadzwonił.
W Szczecinie znam tylko jedną osobę. Moją kuzynkę. Lat 20 kilka. Powiedziałem że podjedzie do niej gość takim śmiesznym samochodem. Ma go poprosić o pokazanie numerów, sprawdzenie z dowodem, zebranie podpisów na umowie, przekazanie kasy, niech gość zaparkuje na strzeżonym i przekaże kluczyki. Tak zrobiła. Zadzwoniła że wszystko OK, autko strasznie śmieszne, zaparkowane już, papiery przekazane, kluczyki też, tylko ten, no............tylko tych numerów od silnika nie sprawdzała bo im się nie chciało tego garba podnosić. Ale za to rejestracyjne na pewno się zgadzają !
O fuck ! Mam nadzieję że nie wtopiłem. Podziękowałem i powiedziałem że za tydzień po niego przyjadę.
Pojechaliśmy z braciukiem tydzień po. Pobieżne oględziny, kontrola numerów – uff – pasują – kontrola płynów. Jedziemy ! Nie kręci ! Bateria padła. Gdzie jest bateria w tym bolidzie ? Znalazła się. Jest. Kable i spinamy z Mondeo. Kręci. Pierdzi, kaszle. Załapał. Chwila rozgrzewki. Szybkie pożegnanie. Jedziemy na stację. Braciuk za mną. Pierwsze metry niepewnie. Siedzę na przedniej osi. Auto zachodzi jak autobus. Trzeba kontrolować tył. Tankujemy. Rzucam z jankeskim uśmiechem – Do Pełna ! Uśmiech mi schodzi przy 70 litrze. Przy 85-tym jestem pewny że mnie kroją podkręconym licznikiem w dystrybutorze. Licznik stanął na 94 litrze. Wyluzowałem się. Wiem że jestem w ukrytej kamerze. Czekam kiedy podejdą. Nie podchodzą. To ja mam iść. Zapłacić ! Karta dostaje po transakcji mikropęknięć bo płacę razem za Mondeo. Też było do pełna. Chowam ostrożnie kartę do portfela. Jedziemy.
Długo jedziemy. Bardzo długo. Jedziemy i jedziemy. Po wyjechaniu na autostradę za Wrocławiem braciuk zaczyna wydzwaniać żebym przyspieszył. Że jak nie przyspieszę to on się pożyga z nudów. Niech żyga. Lecimy 9 dych. Nie przyspieszę. Bo nie. Wyprzedzają nas TIR-y. Niech się gonią wariaci. Dojechaliśmy. 900 km za nami. Zero ekscesów. Samochód po prostu dojechał. Zostawiam na strzeżonym, wysiadam, mówię coś do brata. On się pyta czemu tak wrzeszczę ? Przecież nie wrzeszczę. Normalnie mówię. W głowie trochę szumi. Pewnie ze szczęścia. Bo ładny jest. Brat mówi że ten róż jest pedalski. Nie zna się. Jutro pokażę żonie. Powinna być zachwycona.




CDN
Dobranoc.
_________________
2+2+Pies Kudłaty
"Każdy kolejny dzień jest pierwszym dniem reszty naszego życia" Frazes ? Niekoniecznie...
Ostatnio zmieniony przez jarekzpolski 2012-05-10, 18:49, w całości zmieniany 2 razy  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
silny 
Kombatant
czlonek KBP

Twój sprzęt: był Jumper slideout , Hymerb524 , jest PILOTE
Pomógł: 10 razy
Dołączył: 07 Wrz 2011
Piwa: 51/50
Skąd: PSL z nad Warty
Wysłany: 2012-01-27, 07:09   

noooo gosciu , brawa wielkie , piszesz miodzio . podeslesz numer tel. do tego groznego mechaniora ze szczecina :?: :-P :haha: :haha: bo mam interes :haha: :haha: :haha:
_________________
----------------------------------------------------------

gazuuuu , muszę się pośpieszyć żeby mieć więcej czasu na dalszy pośpiech........

--------------------------------------------------------
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
donald 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes 310 FFB Europa 560
Pomógł: 9 razy
Dołączył: 19 Paź 2007
Piwa: 32/46
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-01-27, 07:40   

Fajnie sie czyta... widać Eltonowcy mają talent.. :spoko czekamy jakie kwiatki w sumie wyjdą :spoko :spoko
_________________
“Gdyby Bóg lubił przedni napęd chodzilibyśmy na rękach”
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
ekosmak.dabrowska 
weteran


Twój sprzęt: Ford Transit 94' Rimor
Nazwa załogi: Dziubki
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 18 Sty 2009
Piwa: 26/111
Skąd: toruń
Wysłany: 2012-01-27, 11:16   

jarekzpolski napisał/a:
Nie-alkowa – żeby Grek nie dostał przepukliny od tego podrywania się z krzesełka. Taki trochę cicho-ciemny mam być.


Taki cicho-ciemny różowy :spoko
Świetnie napisane. :spoko
_________________
Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga to opowiedz Mu
o swoich planach
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
OldPiernik 
stary wyga


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 16 Gru 2008
Piwa: 50/19
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-01-27, 16:01   

Już czekamy na ciąg dalszy :spoko
_________________
Życie jest za krótkie na siedzenie w domu i zazdroszczenie innym.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Świstak 
Kombatant


Twój sprzęt: Milka, Milka2
Nazwa załogi: Świstaki
Pomógł: 14 razy
Dołączył: 05 Cze 2009
Piwa: 426/100
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: 2012-01-27, 18:58   

O Jezu.... Umarłem zaraz po "O fuck!". Zostaw różowego, będzie pasował do mojego fioletowego... I przestań krzyczeć.... Jutro będzie już lepiej!
_________________
"Panie, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies"


Milka - może ją spotkacie?
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-01-27, 19:18   

Pisz dalej, bo zeżre mnie cekawość :)
Kolorek bardzo ładny :mrgreen:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
maszakow 
Kombatant
JAFO? No way ...


Twój sprzęt: jak wygram w totka...
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 07 Kwi 2009
Piwa: 78/63
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2012-01-27, 19:31   

fajny film wczoraj widziałem -momenty były? - masz.....
Dawaj te momenty jarekzpolski, :haha:
_________________
Pozdrawiam, maszakow
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Neno 
zaawansowany


Dołączył: 14 Lip 2011
Piwa: 73/24
Skąd: Zambrów
Wysłany: 2012-01-27, 20:01   

Powiem tak - napisane tak, że już czekam na Twoje relacje !
A auto bardzo mi się podoba.
Jak się nauczę rozdawać piwa to masz je u mnie na bank.
Czekam na cd.
_________________
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA
https://www.facebook.com/PERYPETIE-323246362400502
https://www.instagram.com/_perypetie/
http://www.przezswiat.eu/blog
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
arrtur 
zaawansowany


Twój sprzęt: obecnei dacia Dokker/Kia Venga i przyczepa
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 30 Maj 2008
Otrzymał 14 piw(a)
Skąd: Piastow k Wawy
Wysłany: 2012-01-27, 20:11   

no zacna historia :)
mi si emarzylo po Krecie pojezdzic kamperem, a nie hyundaiem getzem

ale droga do decyzji wyjatkowa, w ksiazkach mozna by opisywac jak nalezy dojrzewac.
za to sposob zakupu.. tez wyjatkowy i w innym rozdziale tez mozna by wskazac jak nie nalezy robic
i jedno i drugie wydaje sie nierealne a jednak

pokaz fotki ze srodka

pozdr
_________________
Arrtur
w tym sezonie byl namiot, cudza przyczepa, i kamper ze skody, a sezon udany
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
jarekzpolski 
stary wyga


Twój sprzęt: Laika na Transicie
Nazwa załogi: jarki
Dołączył: 04 Mar 2010
Piwa: 83/6
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2012-01-27, 22:51   

Część II
Oględziny samochodu przez żonę nie były eksplozją uczuć. Usłyszałem po prostu: no fajny...brudny trochę i trochę śmierdzi...

Fakt. Czysty nie był. Ne wolno zapominać że zamieszkiwało w nim kilku maksymalnie wyluzowanych wesołych chłopaków. W zestawie z samochodem otrzymałem kilkanaście zupek chińskich, paczkę kubków jednorazowych i transporter z kompletem butelek po piwie.
Ten transporter za free, sprzedający podkreślał kilkukrotnie gdy próbowałem delikatnie negocjować cenę...

Czas było rozglądnąć się za jakimś lokum do remontu. Zakup był dość spontaniczny i nie miałem jeszcze nic przygotowane. Poszukiwania zaskoczyły mnie stopniem skomplikowania. Otóż garaży jest wiele, ale żaden nie posiadał bramy o wysokości min 3 metry. Te bramy przenosiły mnie do innej kategorii budynków – hale magazynowe. Szach. A te z kolei zaczynały swe powierzchnie od 1000 m2 i kosztowały w wynajmie tak jak hale do wynajęcia kosztować powinny. Mat.

Żeby wóz nie gnił tak bezczynnie, zaprowadziłem go starszego wiekiem Pana Mechanika, który robił dyplom czeladniczy w czasach kiedy ten LT-ek był nowością i radzi sobie z tą konstrukcją bez ściągania serwisówek z internetu. Pan Mechanik obiecał obadać auto solennie i sporządzić zakres robót z podziałem na 3 kategorie:
- zrobić natychmiast żebyś się Pan nie zabił
- zrobić jeżeli TO ma gdzieś dalej pojechać.
- ja bym na razie zostawił, ale mogę zrobić jeżeli masz Pan za dużo pieniędzy.

Ja tymczasem powróciłem do poszukiwań lokum i ściągania serwisówek z internetu.

Minął ponad miesiąc. Pan Mechanik zajął się naprawami z pierwszej kategorii (wymiana zapieczonych cylinderków w tylnych bębnach, tylnych amortyzatorów) i częściowo drugiej (wymiana tłumika, rozrządu, świec żarowych, regulacja wtrysków, zmiana wszystkich płynów i filtrów). Trzecią sobie odpuściliśmy. Nie kwalifikowałem się.

Ja w końcu znalazłem lokum. Brama ciut przyniska. Wjazd na spuszczonych kapciach i 5 osób w środku. Sprzęgło zaśmierdziało i wyrwałem kawałek ościeżnicy z kawałkiem betonu. Zrozumiałem po co w poprzek, na dachu, mam takie dwie obciachowe drewniane listwy. Byłem przekonany że to taki protoplasta bagażników dachowych, dość nieporęczny w ładowaniu bo wymaga użycia zwyżki, albo desantu z balkonu na 1 piętrze...
To nie bagażnik. To ochrona okna dachowego, które bym zgilotynował podczas wjazdu. Tymi ochraniaczami wyrwałem kawał grubej, bramowej ościeżnicy. O solidności niektórych rozwiązań miałem się przekonać jeszcze wielokrotnie. Uświadomiłem sobie że wyjadę z tej dziupli dopiero jak skończę. Bo regularne wjazdy i wyjazdy odpadały.

Samochód był w środku. Mogę zaczynać.
Wiedziałem że będę potrzebował dostać się pod podwozie. Garaż nie był mój i rozmyślania o budowie kanału szybko odstawiłem na bok. Sam bym pewnie sczezł kując ta posadzkę, choć koleżka z Zakładów Materiałów Wysokoenergetycznych (wybuchowych znaczy się) w Krupskim Młynie oferował pomoc w organizacji garści resztek poprodukcyjnych....Oferta była kusząca ( i krusząca) ale jednak nie...nie chciało mi się szukać kolejnego lokum gdybyśmy coś jednak sknocili w obliczaniu wagi mieszanki...
Ceny podnośników skutecznie odstraszały. No to postanowiłem że zbuduje swój.
Receptura była dość prosta. Kątówka, spawarka i sporo żelaza. Plus 4 podnośniki samochodowe. Żaby. Solidne, 3 tonowe. Dwie moje, dwie pożyczone. Cięcie i spawanie zajęło mi kilkanaście godzin. Trochę się opaliłem, ale wtedy solarowa opalenizna była na czasie.
Konstrukcja ograniczała się do 4 słupów i dwóch pomostów. Pomosty obejmowały słupy, a słupy ze stopami wielkości stopy starego Yeti, stały wolno na podłodze.
Najechawszy na pomosty zaczęło się podnoszenie. Ganiałem wokoło, dając po jednym pompnięciu na podnośnik i do następnego. Zatrzeszczało, zaskrzypiało ale szedł do góry. Po godzinie biegania był 70 cm nad podłogą. Ja spocony, ale szczęśliwy. Mocując dodatkowe podpory zabezpieczające miałem pełne gacie, czy ta konstrukcja nie zwali mi się na łeb. Ale stał na niej kilka długich miesięcy, pracowałem pod nim i wewnątrz. Nie zwaliła się. Opuszczanie było jednym z większych przeżyć w moim życiu. O tym później.

Generalnie zdjęć z przebiegu prac mam niewiele. Kilka przypadkowych. Zawsze podziwiałem Świstaka i pozostałych forumowiczów, że jeszcze mu się chce robić zdjęcia. Ja czasem nie miałem sił wsiąść do samochodu i wrócić do domu. A tu jeszcze zdjęcia i klepanie na forum. Pełen szacun dla Was Panowie...Postaram się nadrobić opisem, ewentualnie dorzucę fotki ze stanu na dziś.

Zabawę rozpocząłem od podwozia. Konserwacja ognisk zapalnych. Ku memu zaskoczeniu było ich pod podwoziem bardzo niewiele. Oryginalne zabezpieczenia , podkład i te bitumy, produkowane były w czasach gdy ochrona środowiska była egzotycznym ruchem wąskiej grupy zapaleńców.
Jeżeli nie została mechanicznie usunięta przez bombardowanie kamieniami lub starciem z wysokimi krawężnikami – trzyma się świetnie. Uzupełniłem ją dzisiejszymi wynalazkami, wybierając starannie te najbardziej toksyczne (co najmniej jedna trupia czaszka na puszce).
Wodno-rozcieńczalne wynalazki klasyfikuję na równi z piwem bezalkoholowym. To i to – bez sensu.

Zbiornik wody czystej(40 l):
Ten luzak od deski wyciągnął go ze środka, z miejsca pod siedzeniem i wsadził pod podwozie, po lewej stronie, mniej więcej na wysokości bocznych drzwi.
Wady: Zamarznie zimą. Narażony na atak błota i brudu.
Zalety: więcej miejsca w środku. Bardzo cennego miejsca. Ewentualny wyciek – poza kabiną.
Postanowiłem zostawić tak jak jest. W każdej chwili mogę z nim wrócić do środka. Postanowiłem obok dołożyć drugi (35 l). Z beczki ze znakiem dopuszczenia do kontaktu z żywnością. Z dużym korkiem, żebym wsadził łapę i mógł zamontować króciec. Z Alledrogo. Po jakimś soku. Chyba malinowym. Tak, walił malinami. Koszt ok 12 PLN. Przesyłka 20. Połączone wężykiem. Odpowietrzenie wykonałem robiąc dziurkę u góry rozpaloną igłą. Dorobiłem stelaż. Chwyciłem na śruby do podwozia.
Unikam jak ognia spawania do profili zamkniętych. Brak możliwości odtworzenia konserwacji i murowana Ruda atakująca natychmiast przegrzany, surowy metal w środku profilu. Poza tym połączenie śrubowe jest rozłączne, a spawane nie bardzo. Lubie mieć furtkę powrotną, gdyby mój pomysł okazał się poronionym.

Poronione okazało się odpowietrzenie. Za małe. Tankowanie jest mozolne. Pierwszy zbiornik napełnia się normalnie i szybko zaczyna się przelewanie. Musze czekać kilka minut, by przy dźwiękach bulgotania i bekania woda dostała się do drugiego zbiornika i wyrównała poziomy, wypychając powietrze przez za mały otwór. Do poprawy ! Na szczęście jest na śrubach...
Założę dodatkowy mały króciec i wyprowadzę wysoko wężyk ponad poziom zbiorników. Tak jak odpowietrzenie mostów w autkach terenowych.

W ten oto aksamitny sposób zaznaczyłem swą miłość do off-roadu, o czym jeszcze napiszę.

Do zbiornika wrzuciłem dwie pompki i przez trójnik połączyłem do węża (filozofię zaczerpnąłem z Boeninga. Ważne podzespoły powinny być zdublowane... Żartuję. Pomyłkowo zamówiłem dwie i wsadziłem obie żeby tej pierwszej nie było smutno. Bzyczą sobie w duecie.)
Do pierwszego zbiornika wsadziłem tez sondę do pomiaru poziomu wody. Kabel przez podwozie do środka.

Na fotce zbiorniki – stan na dziś, sonda i bolid na piedestale z rozpoczęta blacharką (o tym później)






Arrtur-o: Zdjęcia środka wkrótce. Zaburzyłbym chronologię...

CDN
Dobranoc
_________________
2+2+Pies Kudłaty
"Każdy kolejny dzień jest pierwszym dniem reszty naszego życia" Frazes ? Niekoniecznie...
Ostatnio zmieniony przez jarekzpolski 2012-01-30, 00:26, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
makdrajwer 
weteran
Artur,Ola,Zosia,Zuzia


Twój sprzęt: Bezdomny
Pomógł: 9 razy
Dołączył: 29 Maj 2011
Piwa: 50/75
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2012-01-27, 23:10   

Coś mi się zdaje że w Gliwicach mieszkają sami wariaci od aut :brawo
_________________
keep calm and dance
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Świstak 
Kombatant


Twój sprzęt: Milka, Milka2
Nazwa załogi: Świstaki
Pomógł: 14 razy
Dołączył: 05 Cze 2009
Piwa: 426/100
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: 2012-01-28, 07:01   

O przepraszam! Ja tam tylko pracowałem.. Wróć - służyłem...
_________________
"Panie, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies"


Milka - może ją spotkacie?
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MILUŚ 
Kombatant
CT"Silesia"NIEPOPRAWNY KAMPERZYSTA


Twój sprzęt: Fiat Ducato Burstner T607 2,8JTD
Nazwa załogi: Milusie
Pomógł: 25 razy
Dołączył: 02 Gru 2007
Piwa: 186/139
Skąd: Gliwice w przelocie
Wysłany: 2012-01-28, 07:58   

makdrajwer napisał/a:
Coś mi się zdaje że w Gliwicach mieszkają sami wariaci od aut :brawo


No.......kilku by się znalazło :-P
_________________
Norwegofil z wielbłąda tylnogarbnego

Remember to explore . I don't know the way ,but I'll be there soon !!!!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
arrtur 
zaawansowany


Twój sprzęt: obecnei dacia Dokker/Kia Venga i przyczepa
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 30 Maj 2008
Otrzymał 14 piw(a)
Skąd: Piastow k Wawy
Wysłany: 2012-01-28, 08:24   

ja ze dwa samochody tez kupilem w Gliwicach

w tym...LT ka

(albo w Tychach, nie orientowalem sie gdzie ktore maisto sie konczy i zaczyna)
_________________
Arrtur
w tym sezonie byl namiot, cudza przyczepa, i kamper ze skody, a sezon udany
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***