Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Bosnia i Hercegowina 2012
Autor Wiadomość
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-23, 17:56   Bosnia i Hercegowina 2012

Bałkany są jednym z naszych ulubionych kierunków podróży. Leżą stosunkowo blisko Polski, a oferują niesamowite góry, ciepłe morze, ciekawą zróżnicowaną kulturę i przystępne ceny. W minione wakacje postanowiliśmy odwiedzić, nieznany nam jeszcze bliżej, jeden z najmłodszych krajów w Europie - Bośnię i Hercegowinę.
Według wstępnego założenia trasa miała przebiegać przez Słowację, Węgry i Chorwację do Bośni i Hercegowiny, a następnie, w miarę posiadanego czasu, do Czarnogóry i Albanii. Z lublina wyjechaliśmy 15 sierpnia i po pokonaniu wiecznych remontów drogi na odcinku Rzeszów-Barwinek i smętnej Słowacji dotarliśmy koło Miszkolca do węgierskich autostrad. Na Węgrzech wiadomo – pierwszy market i wyprawa po zapasy salami. Myśleliśmy, że uda nam się dojechać do Baja i zakończymy dzień zupą rybną. Niestety zbyt optymistycznie oszacowany czas przejazdu sprawił, że o zmroku zjechaliśmy z autostrady i zakotwiczyli na nocleg w milutkim naddunajskim miasteczku Dunafoldvar. Niestety ani zupy rybnej, ani innych specjałów węgierskich nie mogliśmy spróbować, ponieważ było już po 21 i wszystkie trzy restauracje zamykały swoje podwoje. Trudno, odbijemy sobie w drodze powrotnej.
Następnego dnia do południa zwiedzamy sympatyczne miasteczko i ruszamy na południe. Jedziemy cały czas najnowszą węgierską autostradą prowadzącą z Budapesztu do Pecs. Droga fantastyczna i ze znikomym ruchem pojazdów. Z autostrady zjeżdżamy niedaleko Mohacza i po 11 kilometrach przekraczamy granicę z Chorwacją. W porównaniu z Węgrami drogi na Chorwacji są w znacznie gorszym stanie. Mijane miejscowości również nie grzeszą urodą. Chorwację pokonujemy w miarę szybko, bez zatrzymywania się. Docieramy do granicy Bośni i Hercegowiny w Samac. Zaraz za granicą witają nas serbskie flagi i napis Republika Serbska. W pierwszej chwili pomyślałem, że pomyliłem w Chorwacji drogi i wjechałem nie do BiH, ale do Serbii. Ale to nie była pomyłka, BiH jest – co wielokrotnie później dało się zauważyć – sztucznym tworem państwowym złożonym z enklaw narodowościowych. Naszym najbliższym celem w BiH jest miasto Doboj. Na drodze bardzo dużo Policji polującej na kierowców. Przy radiowozach porozstawiane jakieś skomplikowane radary z lunetami namierzające nadjeżdżające pojazdy. O zaskoczenie kogokolwiek raczej trudno, ponieważ wszyscy kierowcy ostrzegają się mruganiem światłami.
Wyjeżdżając z jednej z mijanych wiosek zostajemy zatrzymani przez Policję. Policjant bierze dokumenty i w trakcie rozmowy delikatnie sugeruje, że popełniłem wykroczenie. Jakie wykroczenie, pytam zdziwiony. Za szybko jechałem, pada odpowiedź. Po raz pierwszy w życiu spotkałem się z próbą wyłudzenia łapówki przez Policję. Pan policjant nie był nachalny, czy niegrzeczny, raczej sondował swoje szanse u turysty. Nie ze mną takie numery Brunner, pomyślałem. Proszę więc grzecznie o pokazanie mojej prędkości na radarze. Niestety panowie Policjanci nie maja radaru. Pytam więc, skąd wiedzą, że przekroczyłem prędkość? Poprzedni patrol im powiedział. Tutaj nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Do akcji wkroczył teraz drugi Policjant, ten dobry. Pyta mnie, czy jadę do Czarnogóry. Mówię, że zamierzamy zwiedzać tylko BiH. Na to ten dobry oddaje mi dokumenty i mówi, że bardzo dobrze i bardzo się cieszy, że przyjechałem do BiH. Jesteśmy wolni.
Do Doboj przyjeżdżamy późnym popołudniem. Kręcimy się po centrum szukając miejsca na nocleg. Znajdujemy wielki parking obok nowej cerkwi. Parkujemy kamperka i ruszamy wymienić euro na miejscowa walutę - marki konwertybilne. W BiH obowiązuje sztywny kurs wymiany walut. Nie ważne, gdzie wymienia się pieniądze, kurs wszędzie jest ten sam. Drobne różnice mogą występować jedynie w prowizji. Pieniądze wymieniamy w hotelu w centrum. Jest już ciemno, ale życie na ulicach kwitnie w najlepsze. Wszystkie sklepy otwarte. Idziemy zaspokoić głód. Bierzemy wielkie porcje cevapi, miejscowego specjału przypominającego trochę turecki kebab.
Rano idziemy zwiedzać miasto. W Doboj nie ma zbyt wiele atrakcji. Oglądamy bardzo ładną cerkiew, obok której nocowaliśmy, następnie idziemy na zamek. Zamek zadbany, ale praktycznie składa się wyłącznie z murów zewnętrznych. Mimo wszystko warto zobaczyć, tym bardziej, że panorama okolicy jest niesamowita.
Żegnamy gościnne serbskie miasto i jedziemy do Maglaj.

004 16.08.2012 r. Węgry. Piwniczki nad Dunajem w Dunafoldvar..JPG
Plik ściągnięto 427 raz(y) 234,26 KB

007 16.08.2012 r. Węgry. Vinoteka w Dunafoldvar..JPG
Plik ściągnięto 491 raz(y) 244,04 KB

015 17.08.2012 r. BiH. Cerkiew w Doboj..JPG
Plik ściągnięto 509 raz(y) 176,5 KB

020 17.08.2012 r. BiH. Zamek w Doboj..JPG
Plik ściągnięto 424 raz(y) 185,69 KB

026 17.08.2012 r. BiH. Zamek w Doboj..JPG
Plik ściągnięto 449 raz(y) 214,88 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-23, 21:25   

Maglaj to nieduża mieścina, której największą atrakcją są ruiny zabytkowego zamku. Wspinając się drogą do zamku mijamy kilka małych meczetów z oryginalnymi drewnianymi minaretami. Sam zamek jest niezbyt ciekawy – mury obronne i kupa śmieci na środku trawiastego dziedzińca.
Ruszamy dalej. W drodze do Travnika chcieliśmy zajechać do Vranduku położonego na cyplu w zakolu rzeki Bosny. Minęliśmy niestety słabo oznakowany zjazd, a zawrócenie byłoby bardzo ryzykowne ( droga z jednej strony kończyła się urwiskiem nad rzeką ). Ostatecznie Vranduk zostawiliśmy sobie na inną okazję.
Dojechaliśmy do Travnika. Zamierzamy zwiedzić tutejszy zamek, starówkę i zabytkowe muzułmańskie cmentarze. Znajdujemy spokojne, jak nam się wydaje, miejsce na parkingu przy blokach mieszkalnych niedaleko starówki. Po 15 minutach pojawia się jakiś zmęczony życiem dżentelmen i prosi o bon-bony. Okazuje się, że ma na myśli cukierki. Proponuję mu ciasteczka, jednak on upiera się, że chce cukierki, ewentualnie papierosa. Nie mam papierosów więc mówię mu, że mogę poczęstować go piwem. Tubylec z oburzeniem mówi, że nie chce alkoholu i znowu o bon-bonach. Załoga w tym czasie znalazła w zapasach jakieś cukierki i nasz nieznajomy szczęśliwy oddalił się w zarośla za parkingiem.
Zamek, starówka i muzułmańskie cmentarze w Travniku robią wrażenie. Jeszcze większe wrażenie robiły wyraźne ślady wojny na domach. Jeden z 8 czy 10 piętrowych budynków mieszkalnych miał w ścianie z wielkiej płyty zamurowany cegłami otwór o średnicy chyba 1 metra. Wyglądało na to, że blok został ostrzelany z działa.
Początkowo planowaliśmy zostać w Travniku na noc. Jednak w miarę wczesna pora i spotkanie z miłośnikiem cukierków spowodowały, że postanowiliśmy jechać dalej do Jajce. Wieczorem dotarliśmy do celu i stanęliśmy na nocleg obok niedużej hali sportowej.
Jajce to strefa chorwacka. Wszędzie wiszą flagi chorwackie, mieszkańcy chodzą w koszulkach z herbem Chorwacji, w sklepach nie ma serbskich towarów, np. wszechobecnego w b. Jugosławii piwa „Jeleń”. Przy blokach mieszkalnych, tak jak w wielu innych miastach, wielkie składy porąbanego drewna opałowego. Każde mieszkanie musi mieć piece do ogrzewania w zimie. W Polsce jest to rozwiązanie niespotykane. 150 metrów od kamperka mamy inną niezwykłość BiH – czynną całą dobę piekarnię. Wszystkie piekarnie w BiH, które widzieliśmy były czynne całą dobę. Oglądamy nocną panoramę wzgórza zamkowego i podziwiamy niesamowitą iluminację słynnych wodospadów. Po powrocie do kamperka okazuje się, że hala sportowa jest już zamknięta, a wokół nie ma ani jednej latarni. Idziemy spać. Koło 1 w nocy budzi mnie potężny huk. Jestem przekonany, że albo ktoś rzucił w kampera sporym kamieniem, albo strzelał. Wychodzę na zewnątrz zobaczyć co się dzieje. Wokół żywego ducha, żadnych uszkodzeń też nie widać. Do dzisiaj nie wiem, co było powodem hałasu, ale nauczyłem się, że nie należy stawać w nieoświetlonych miejscach oraz nie należy w sytuacji zagrożenia wychodzić w nocy z kampera. Szczególnie punkt drugi okazał się niezwykle ważny w dalszej podróży po BiH.

031 17.08.2012 r. BiH. Drewniany minaret w Maglaj..JPG
Plik ściągnięto 451 raz(y) 234,4 KB

033 17.08.2012 r. BiH. Zamek w Maglaj..JPG
Plik ściągnięto 451 raz(y) 195,87 KB

035 17.08.2012 r. BiH. Zamek w Maglaj..JPG
Plik ściągnięto 499 raz(y) 198,9 KB

041 17.08.2012 r. BiH. Travnik..JPG
Plik ściągnięto 518 raz(y) 216,42 KB

043 17.08.2012 r. BiH. Most na zamek w Travniku..JPG
Plik ściągnięto 384 raz(y) 194,84 KB

048 17.08.2012 r. BiH. Zamek w Travniku..JPG
Plik ściągnięto 446 raz(y) 205,72 KB

062 18.08.2012 r. BiH. Zamek w Jajce..JPG
Plik ściągnięto 409 raz(y) 199,48 KB

075 18.08.2012 r. BiH. Wodospad w Jajce..JPG
Plik ściągnięto 424 raz(y) 223,31 KB

076 18.08.2012 r. BiH. Wodospad w Jajce..JPG
Plik ściągnięto 419 raz(y) 204,93 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
pagand 
weteran


Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011
Piwa: 22/6
Skąd: Kielce
Wysłany: 2012-09-23, 22:44   

No to tym punktem drugim obiecujesz emocje jak u Hitchcocka...aż strach zaglądać tu co będzie dalej. Ja też jestem wielkim fanem Bałkanów, ale nic przykrego mnie tu nie spotkało.

Tak czy siak relacja zaczyna się super. BiH to piękny kraj i warto tam spędzić troszkę więcej czasu niż tylko tranzyt. Bardzo fajny opis. Piwko z mojej strony.
_________________
Rzuć mnie wilkom na pożarcie,
a wrócę dowodząc watahą.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
frape 
weteran


Twój sprzęt: Fiat 2.8idTD MultiCamp EVO II Possl
Nazwa załogi: osiołek
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Gru 2009
Piwa: 115/53
Skąd: Gliwice
Wysłany: 2012-09-24, 15:50   

również potwierdzam, że BiH to fajne miejsce, a szczególnie południowa jej część na południe od Mostaru - spędziliśmy tam co prawda jedynie dwa dni, ale zauroczyła przyrodą :)
_________________
http://osiolkiemprzezswiat.blogspot.com
https://www.facebook.com/...474314219380151
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Agostini 
weteran


Twój sprzęt: Hymer ML-T 580
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 19 Sty 2011
Piwa: 245/112
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-09-24, 20:06   

Bośnia i Hercegowina to bardzo zróżnicowany kulturowo kraj.
I chyba mało nam znany. A Mostar i kolor Neretwy jest jak z bajki. Także byłem zbyt krótko.
Dlatego bardzo liczę na MER-lin'a.
Pozdrawiamy i czekamy. :spoko
_________________
Basia i Andrzej
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-24, 21:10   

Opuszczamy Jajce i jedziemy do stolicy BiH, Sarajewa. Miasto i jego mieszkańcy bardzo ucierpiało podczas wojny domowej. Ślady wojny w wielu miejscach, nawet w centrum, są widoczne do dzisiaj. Sarajewo położone jest w długiej wąskiej dolinie, dzięki czemu było łatwym celem dla rozstawionej na wzgórzach artylerii.
Do Sarajewa wjeżdżamy późnym popołudniem. Dojeżdżamy w okolice starówki i próbujemy znaleźć jakieś miejsce do zaparkowania i przenocowania. Niestety okazuje się to niemożliwe. Odbijamy trochę dalej. Podjeżdżamy w okolice parlamentu BiH. Jest to wprawdzie 1,5 km od starówki, ale taka odległość nie robi na nas wrażenia. Budynek Parlamentu jest nowy i nowoczesny. Znajdujące się na tyłach Parlamentu uliczki są jednak zapuszczone i zrujnowane, nie pasując swoim wyglądem do otoczenia tak szacownej instytucji. 150m od Parlamentu znajdujemy parking strzeżony. Pytam pilnującego parkingu pana ile kosztuje postój. Mówi, że 2,5KM za godzinę, czyli nieco ponad 1 euro. Pan stwierdza jednak, że jeżeli chcemy zostać na noc, to możemy zaparkować samochód na ulicy tuż przy jego budce. Będziemy stali za darmo i w miarę bezpiecznie. Lepszej propozycji nie mogliśmy usłyszeć. Zostawiamy dobytek pod opieką siedzącego na krzesełku w odległości 2 metrów od kampera miłego pana i idziemy na starówkę. Po drodze mijamy oryginalny, wygięty jak agrafka, most przy Akademii Sztuk Pięknych i gmach rektoratu uniwersytetu. Starówka ma bardzo orientalny charakter i tętni życiem. Posilamy się w knajpce przy studni Sebilj, zaglądamy do meczetów i medresy, plączemy się po uliczkach. W końcu wracamy do kampera. Kilkanaście metrów dalej widzimy ładnie oświetlony gmach Parlamentu i znajdujące się po drugiej stronie przecinającej Sarajewo wzdłuż jezdni, szklane wieżowce lokalnego city. Rano ruszamy na dalszy podbój miasta. Idziemy główną ulicą wchodząc do europejskiego śródmieścia z przełomu XIX i XX w. Po drodze mijamy fontannę poświęconą dzieciom z Sarajewa, które zginęły w trakcie oblężenia miasta. Pewnym wymownym symbolem nowych czasów jest wielkie Kulturalne Centrum Ambasady Islamskiej Iranu. Muzułmanie są w Sarajewie bardzo widoczni, ubrani w charakterystyczne szaty, z brodami. Dochodzimy do postrzelanego Grobu Nieznanego Żołnierza i targowiska miejskiego Markale słynnego z powodu dwóch masakr, do jakich doszło tutaj w czasie wojny domowej. Po minięciu starówki wspinamy się do ruin zamku. Z zamku zostało niewiele, ale panorama miasta fantastyczna.
Planowaliśmy jeszcze zwiedzić Muzeum Tunelu znajdujące się przy wejściu do Tunelu Nadziei, którym dostarczano zaopatrzenie do oblężonego miasta. Muzeum położone jest jednak na peryferiach i nie udało nam się do niego dotrzeć.

078 18.08.2012 r. BiH. Sarajewo..JPG
Plik ściągnięto 440 raz(y) 209,6 KB

089 18.08.2012 r. BiH. Starówka w Sarajewie..JPG
Plik ściągnięto 491 raz(y) 252,3 KB

090 18.08.2012 r. BiH. Starówka w Sarajewie..JPG
Plik ściągnięto 420 raz(y) 211,7 KB

096 19.08.2012 r. BiH. Sarajewo. Ślady wojny..JPG
Plik ściągnięto 395 raz(y) 187,27 KB

098 19.08.2012 r. BiH. Gmach parlamentu BiH w Sarajewie..JPG
Plik ściągnięto 483 raz(y) 184,57 KB

103 19.08.2012 r. BiH. Fontanna-pomnik upamietniająca dzieci, które zginęły w Sarajewie w czasie wojny domowej..JPG
Plik ściągnięto 430 raz(y) 211,63 KB

108 19.08.2012 r. BiH. Panorama Sarajewa zamku..JPG
Plik ściągnięto 513 raz(y) 205,29 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-26, 18:22   

Z Sarajewa ruszamy w stronę Mostaru. Droga jest bardzo malownicza, szczególnie od Konjic. Niesamowite widoki jeziora Jablanickiego i otaczających gór. Zarówno jezioro, jak i Neretwa, wzdłuż której biegnie droga do Mostaru, mają fantastyczny zielony odcień.
Wjeżdżamy do Mostaru. Bardzo wyraźnie widać, po której stronie rzeki mieszkają Chorwaci, a po której Muzułmanie. Szukamy jakiegoś miejsca na postój w pobliżu starówki. Przystajemy na sporym parkingu pod kościołem. Wychodzi jednak strażnik i mówi, że parking dla busów jest z drugiej strony budynku. Rzeczywiście jest brama, szlaban i zapchany włoskimi autobusami spory parking. Strażnik pokazuje nam kąt placu i mówi, że postój z noclegiem kosztuje 10 euro. Gdyby nie stado wielkich autobusów pewnie byśmy zostali. Dziękujemy i jedziemy rozglądać się dalej. Za 300 metrów trafiamy na szpital z dużym pustym parkingiem. Stoją tam już dwa kamperki. Miejsce idealne, blisko starówki, oświetlone, bezpieczne i darmowe.
Ruszamy na zwiedzanie. Starówka w Mostarze robi niesamowite wrażenie. Największą jej atrakcją jest słynny Stary Most nad Neretwą, teraz zapchany turystami. Most został zburzony podczas wojny domowej. Z ujawnionych ostatnio dokumentów wynika, że rozkaz zniszczenia zabytku wydał prezydent Chorwacji Franja Tudjman. W latach 1999-2004 most został zrekonstruowany. Kamienie, z których wykonana jest nawierzchnia są tak wyślizgane, że trudno uwierzyć, że maja tylko kilka, a nie kilkaset lat. W baszcie przy moście mieści się muzeum, w którym m. in. znajdują się fotografie przedstawiające starówkę po zakończeniu działań wojennych. Widoczne na zdjęciach morze ruin przypomina widoki Warszawy z 1945r. Zrujnowane budynki widoczne są jeszcze w różnych punktach miasta, ale starówka odzyskała już swój dawny blask. W jednym ze sklepików kupujemy oryginalną pamiątkę – długopis wykonany z dwóch łusek karabinowych i czubka pocisku. Wojennych pamiątek, tak jak w Sarajewie, można kupić tutaj znacznie więcej.
Po spokojnej nocy żegnamy Mostar i jedziemy do niedalekiego Blagaja. Atrakcją miasteczka jest wywierzysko rzeki Buny i znajdujący się nad nim zabytkowy klasztor Derwiszów.

113 19.08.2012 r. BiH. Góry na trasie z Konjic do Mostaru..JPG
Plik ściągnięto 423 raz(y) 183,26 KB

114 19.08.2012 r. BiH. Jablanicko jeziero..JPG
Plik ściągnięto 419 raz(y) 193,21 KB

124 19.08.2012 r. BiH. Mostar i jego słynny most..JPG
Plik ściągnięto 430 raz(y) 208,24 KB

128 19.08.2012 r. BiH. Mostar. Widok z mostu na Neretwę i starówkę..JPG
Plik ściągnięto 402 raz(y) 208,87 KB

130 19.08.2012 r. BiH. Most w Mostarze..JPG
Plik ściągnięto 432 raz(y) 229,31 KB

135 19.08.2012 r. BiH. Słynny most w Mostarze..JPG
Plik ściągnięto 461 raz(y) 218,25 KB

136 Wojenna pamiątka z Mostaru.JPG
Plik ściągnięto 507 raz(y) 113,3 KB

150 20.08.2012 r. BiH. Wywierzysko rzeki Buny w Blagaj..JPG
Plik ściągnięto 426 raz(y) 219,22 KB

160 20.08.2012 r. BiH. Zabytkowy klasztor derwiszów w Blagaj..JPG
Plik ściągnięto 478 raz(y) 210,37 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-27, 20:06   

Jesteśmy już w Hercegowinie. Z Blagaj jedziemy na południe kierując się w stronę Winnego Szlaku Hercegowiny. W mijanych wioskach ( Kruśewo, Ćitluk, Ljubuśki, Ćaplina ) zajeżdżamy do winnic i dokonujemy degustacji oraz zakupów białej Źilavki oraz czerwonej Blatiny i Vranac. Trafiamy też na świetne owcze sery. Będąc w tym rejonie nie możemy sobie odmówić wizyty w znanym sanktuarium Medugorje. Miasteczko przypomina jednak jeden wielki jarmark z dziesiątkami sklepików z dewocjonaliami, zapchany tłumami Włochów i Polaków.
Postanawiamy zobaczyć znajdujące się niedaleko Wodospady Kravica. Według mapy do wodospadów można dojechać z dwóch stron. Wybieramy krótszą drogę. Początkowo droga nie jest zła. Wąsko, ale po przyzwoitym asfalcie. Za wioska Stubica asfalt robi się coraz mniej przyzwoity, aż w pewnym momencie znika zupełnie. Droga nadal jest jednak w miarę równa i można po niej jechać. W pewnym momencie zaczyna jednak robić się bardzo wąsko, a droga wyraźnie opada w kierunku dna wąwozu. Jedziemy jeszcze kawałek, w końcu zatrzymujemy się i idę zobaczyć jak wygląda sytuacja przed nami. Niestety wygląda źle. Droga jest wąziutka i opada zakosami na dno wąwozu, w którym płynie rzeka. Wokół wysokie chaszcze. Po drugiej stronie wąwozu widzę kilka samochodów zostawionych przy drodze i ludzi schodzących w dół. Zapewne dojście do wodospadów jest z drugiej strony. Zjazd na dno wąwozu jest bardzo ryzykowny, ponieważ nie ma gwarancji, że uda mi się po tych wertepach i stromiźnie wyjechać z powrotem na górę. Postanawiamy nie ryzykować i zawrócić. Tylko jak to zrobić. Jadę jeszcze kawałek w dół i w końcu znajduję małą ścieżynkę w bok i niższe chaszcze po bokach. Zaczynam manewrować, aby obrócić kampera. Jest ciężko. Auto jest za długie, a droga z jednej strony kończy się stromo opadającą skarpą. No nic próbujemy po troszeczku przód-tył-przód-tył. Jeśli coś pójdzie nie tak, to szybciutko znajdziemy się kilka metrów niżej. Sprzęgło zaczyna się buntować. W pewnym momencie zaprotestowała też skrzynia biegów. Stoję w poprzek dróżki. Tył na skarpie zadarty do góry. Dziób nad krawędzią skarpy w dół a ja nie mogę wrzucić żadnego biegu. W końcu jednak maszyna okazała litość i biegi zaczęły wchodzić. Wracamy na górę. Gdy dociągnęliśmy do asfaltu nikt nie miał już ochoty oglądać uroków Wodospadów Kravica.
Jedziemy teraz do Poćitel. Po atrakcjach dzisiejszego dnia chcemy zjeść porządny obiad i obejrzeć zamek w Pocitel. Restauracja przy wejściu na starówkę bardzo przyzwoita. Ponieważ skończyła mi się miejscowa waluta kelner bez problemu przyjął resztę należności w euro. Już w restauracji widać, że miasteczko jest muzułmańskie. Przyjeżdżają całe rodziny w tradycyjnych strojach. Kobiety zakryte od stóp do głów. Dyskretnie przyglądamy się, jak jedna niewiasta w długim welonie naokoło głowy poradzi sobie ze szklanką herbaty. Jedną ręka unosi nieco przód welonu, a drugą wkłada pod niego szklankę. Wymaga to pewnej wprawy i wygląda nieco zabawnie. Idziemy zwiedzać zamek. Niezłe podejście pod górę, ale warto było. Zamek rozległy i dobrze utrzymany, chociaż są tylko mury zewnętrzne i wewnętrzne. Piękna panorama okolicy.
Jest już po południu. Jedziemy teraz do Trbinje. Po drodze mijamy kilka pożarów lasów w górach. W Trebinje znajdujemy w pobliżu centrum duży parking przy budynkach szkoły, policji i straży pożarnej. Dobre sąsiedztwo na nocleg. Jest to serbskie miasto. Mała, ale miła starówka. Bardzo fajny deptak i promenada nad rzeką, przy której rośnie masa figowców. Niesamowita uczta. Trebinje wyróżniało się również bardzo ładnymi, wysokimi i długonogimi dziewczynami, co zauważyła nawet moja żona.
Praktycznie zrealizowaliśmy już większość planów związanych z BiH i zostało nam jeszcze trochę wolnego czasu. Zapada więc decyzja, że ruszamy do Czarnogóry.

162 20.08.2012 r. BiH. Ruiny zamku w Pocitel..JPG
Plik ściągnięto 448 raz(y) 201,26 KB

168 20.08.2012 r. BiH. Pocitel..JPG
Plik ściągnięto 445 raz(y) 220,06 KB

170 20.08.2012 r. BiH. Pocitel..JPG
Plik ściągnięto 477 raz(y) 211,71 KB

174 20.08.2012 r. BiH. W drodze z Pocitel do Trebinje..JPG
Plik ściągnięto 493 raz(y) 174,31 KB

177 21.08.2012 r. BiH. Trebinje..JPG
Plik ściągnięto 466 raz(y) 227,33 KB

178 21.08.2012 r. BiH. Trebinje..JPG
Plik ściągnięto 425 raz(y) 221,06 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-29, 16:45   

Granica BiH z Czarnogórą leży w wysokich górach. Widoki po drodze zapierają dech w piersiach. Niestety jest też coraz więcej pożarów lasu dzielnie gaszonych przez strażaków. Przejście graniczne i zainteresowanie służb granicznych swoją pracą dobrze obrazują sztuczność i polityczne wymuszenie wielu granic w dawnej Jugosławii.
Jedziemy do Niksića, mijając po drodze urocze jezioro Slansko. Z Niksića kierujemy się na słynny monastyr Ostrog. Monaster widać z daleka. Tyle, że jest zawieszony wysoko na pionowej skale. No nic. Zobaczymy, czy damy radę dojechać. Dopóki był asfalt nie było źle. Jednak asfalt się skończył, droga zrobiła się wąska, wyboista i wspinająca się ostro pod górę. Trzeba bardzo uważać, ponieważ na tej wyciętej w skale drodze jest spory ruch, a serbscy kierowcy potrafią wyłonić się zza zakrętu i niewiarygodną, jak na te warunki szybkością. Znajdujemy rozwidlenie się dróg, gdzie ewentualnie można jeszcze zawrócić. Od tego miejsca droga jest jeszcze bardziej wąska i stroma. Nie to jest jednak problemem. Zastanawiam się, czy pod monastyrem będzie gdzie zaparkować i zawrócić naszą stodołą. Wszystkie samochody, które dotąd widzieliśmy, to osobówki. Żadnego busa. W końcu, mając w pamięci niedawne przygody nad wodospadem Kravica nie podejmujemy ryzyka dalszej jazdy. Szkoda, monastyr zobaczymy innym razem.
Zjeżdżamy na główna drogę i po krótkiej naradzie – Żabljak w górach, czy Boka Kotorska wybieramy to drugie. Jedziemy do Podgoricy, a potem do Cetinje. Chcąc skrócić drogę do Kotoru postanawiamy nie jechać główną drogą przez Budvę, ale ładnie wyglądającą na mapie, grubą żółtą drogą przez Park Narodowy Lovcen. Szybko okazało się, że nie był to dobry pomysł. Nawierzchnia nie jest zła, ale droga wspina się zakosami na niesamowite góry. Cały czas zakręty po 180°, więc prędkość 30-40 km/h. Gdy minęliśmy grań ukazała się Boka Kotorska. Różnica wysokości była jednak niesamowita. Na dole znaleźliśmy się dopiero po zmroku. Gdy zjechaliśmy już na dół, minęliśmy terenowy samochód na polskich numerach rejestracyjnych. Kilku młodych chłopaków, usmarowanych po łokcie, naprawiało swój pojazd. Nawet nie wiedzieli, jakie mieli szczęście, że samochód odmówił im posłuszeństwa przed wjazdem na górskie serpentyny. W górach minęliśmy bowiem po drodze może ze trzy samochody i ani jednego domu. W razie awarii tylko siąść i czekać na cud.
Na noc zamierzamy poszukać jakiegoś miejsca na niedalekim półwyspie Luśtica. Udaje nam się znaleźć jakiś mały ośrodek wczasowy z dużym, pustym parkingiem nad samą wodą. Rano okaże się, że ośrodek swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą, a jego największym atutem jest położenie.

185 21.08.2012 r. BiH. Góry na granicy BiH i Czarnogóry..JPG
Plik ściągnięto 491 raz(y) 218,5 KB

188 21.08.2012 r. BiH. Góry na granicy BiH i Czarnogóry..JPG
Plik ściągnięto 432 raz(y) 186,86 KB

191 21.08.2012 r. BiH. Góry na granicy BiH i Czarnogóry..JPG
Plik ściągnięto 419 raz(y) 202,09 KB

193 21.08.2012 r. Czarnogóra. Slansko jeziero k-Niksica..JPG
Plik ściągnięto 455 raz(y) 165,96 KB

197 21.08.2012 r. Czarnogóra. Widok na Bokę Kotorską z serpentyn PN Lovcen..JPG
Plik ściągnięto 405 raz(y) 164,35 KB

198 21.08.2012 r. Czarnogóra. Serpentyny PN Lovcen nad Boką Kotorską..JPG
Plik ściągnięto 488 raz(y) 144,31 KB

206 22.08.2012 r. Czarnogóra. Płw. Luśtica.JPG
Plik ściągnięto 512 raz(y) 143,53 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-30, 14:54   

Rano zwiedzamy okolicę, zażywamy kąpieli morskich i słonecznych. Koło południa ruszamy na objazd Boki Kotorskiej. Przepływamy promem na drugą stronę cieśniny i jedziemy w stronę Kotoru. Stare miasto w Kotorze, w porównaniu z naszą ostatnią wizytą dwa lata temu, znacznie ożyło. Nie ma już tylu pustych domów, przybyło sklepów i restauracji. Dzień szybko zleciał, jedziemy w stronę Ulcinj w poszukiwaniu miejsca na nocleg. Nie będzie łatwo, wybrzeże czarnogórskie w sierpniu pęka w szwach. Budvę mijamy o zmroku. Jest już ciemno, gdy mijamy ładnie oświetlony Sveti Stefan – zapewne jest już po remoncie i można będzie jutro przyjechać na zwiedzanie. Przed Buljaricą zjeżdżamy w stronę brzegu morza. Dwa lata temu byliśmy tutaj na campingu. Naszym celem są jednak teraz dwa parkingi zlokalizowane kilkanaście metrów od brzegu. Wjeżdżamy na parking po lewej, na którym stoi tylko jeden samochód osobowy. Po 15 minutach wracają właściciele osobówki i auto odjeżdża. Zostajemy sami. Nasza radość nie trwa jednak długo. Pół godziny później przybiega spanikowany jegomość, który okazuje się właścicielem łączki będącej naszym parkingiem. Właściciel tłumaczy, że nie możemy tutaj parkować. Pytam zdumiony, dlaczego? Przecież to jest parking. Jegomość bardzo zdenerwowany wyjaśnia, że ma licencję tylko na parking od 8 rano do wieczora. Nie posiada zezwolenia na parkowanie samochodów w nocy, a tym bardziej nocowanie kamperów. Parking całodobowy dla kamperów jest kilka metrów dalej i ciągnie się wzdłuż plaży. Jeżeli właściciel tamtego parkingu zobaczy, że u niego nocuje kamper naśle na niego jutro inspekcję, która cofnie mu licencję. Muszę więc, jak najszybciej odjechać. Pytam ile kosztuje parking dla kamperów. 15 euro. A u niego. 5 euro. Wobec tego, mówię, zapłacę ci 5 euro i będzie o.k. Facet myśli chwilę i mówi, że 10 euro. Stanęło na 8 euro. Z zastrzeżeniem, że odjedziemy przed 8 rano oraz, jak ktoś będzie pytał, to mamy mówić, że przyjechaliśmy tylko na plażę. Biznes jest biznes.
Noc mija spokojnie. Rano, zgodnie z umową znikamy przed 8. Jedziemy obejrzeć Sveti Stefan. Wczesna pora ma swoje zalety. Nie ma tłoku i bez problemu znajdujemy miejsce do zaparkowania na drodze dojazdowej do monastyru. Niestety przy wejściu na groblę prowadzącą do kompleksu siedzi młody człowiek i pilnuje grubego, ozdobnego sznurka zagradzającego wejście. Okazuje się, że Sveti Stefan został przebudowany na luksusowy hotel i wstęp mają tylko goście. Po raz drugi obeszliśmy się smakiem. Nic to, jedziemy do Starego Baru. Po zwiedzeniu ruin miasta zniszczonego przez trzęsienie ziemi jedziemy do Ulcinj, a potem na Wielką Plażę. Wszędzie tłumy. Nie jesteśmy tym zaskoczeni, ale irytuje nas postępująca komercja i drożyzna. Ceny, np. miejscowej oliwy z oliwek są dużo wyższe niż w Polsce. Na Wielkiej Plaży stajemy sobie na parkingu przy barze zamykanym o zmroku. W nocy jesteśmy tylko my, morze, plaża i gwiazdy.

210 22.08.2012 r. Czarnogóra. Niesamowity sprzęt w porcie w Kotorze..JPG
Plik ściągnięto 449 raz(y) 188,22 KB

215 22.08.2012 r. Czarnogóra. Kotor..JPG
Plik ściągnięto 481 raz(y) 206,87 KB

218 22.08.2012 r. Czarnogóra. Kotor..JPG
Plik ściągnięto 481 raz(y) 200,58 KB

221 22.08.2012 r. Czarnogóra. Kotor..JPG
Plik ściągnięto 406 raz(y) 214,84 KB

225 22.08.2012 r. Czarnogóra. Kotor..JPG
Plik ściągnięto 411 raz(y) 206,32 KB

226 23.08.2012 r. Czarnogóra. Sveti Stefan..JPG
Plik ściągnięto 406 raz(y) 195,83 KB

228 23.08.2012 r. Czarnogóra. Sveti Stefan..JPG
Plik ściągnięto 421 raz(y) 198,4 KB

234 23.08.2012 r. Czarnogóra. Stari Bar..JPG
Plik ściągnięto 492 raz(y) 205,58 KB

237 23.08.2012 r. Czarnogóra. Stari Bar..JPG
Plik ściągnięto 420 raz(y) 205,44 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-30, 18:20   

Postanawiamy pojechać jeszcze na parę dni do Albanii. Albanię zwiedzaliśmy rok temu i byliśmy zachwyceni krajem i jego przyjaznymi mieszkańcami. W Albanii zatrzymujemy się na kilka godzin w Szkoderze. Miasto w szybkim tempie jest unowocześniane i remontowane. Ładny deptak, wiele nowych budynków. W banku wymieniamy pieniądze i idziemy do małego lokalu na coś w rodzaju kebaba. Pani, która przygotowywała zamówione jedzenie, uwijała się z każdym klientem w 2-3 minuty. Dla nas chyba wspięła się na wyżyny swojego kulinarnego kunsztu. Najpierw dyskretnie wymieniła wszystkie miski z warzywami na świeże. Potem przez 15 minut przygotowywała nasze porcje. Powiem krótko – pychota. Na targu robimy zakupy warzywno-owocowe. Kupujemy też wreszcie to na czym nam najbardziej zależało – oliwę z oliwek bezpośrednio od producenta. Sklepowa oliwa może się schować przy tej sprzedawanej przez rolników. Jeszcze tylko dwa kilogramowe pudełka z dżemem z fig i jedziemy odpocząć i pobyczyć się na plaży. Po albańskiej stronie granicy, za wioską Velipojë, rozciąga się dalsza część czarnogórskiej Wielkiej Plaży. Docieramy do plaży. Ludzi niewiele. Samochody stoją na piasku niedaleko wody. No właśnie, na piasku. Wiedziałem, że lekkie osobówki wjeżdżają tam bez problemu, natomiast nasz ciężki czołg może mieć problemy. Jednak skusiłem się. Daleko nie ujechałem. Czując, że samochód zaczyna mieć problemy zatrzymałem się. Za mną jechał jakiś Włoch starym Fiatem Multiplą. Wysiadam i tłumaczę mu, że muszę wycofać, bo zaraz zagrzebię się na amen. Facet chyba skumał o co mi chodzi, ale jego żona zaczęła warczeć, że nigdzie nie będą cofać, bo dziecko będzie miało za daleko do plaży. Przecież i tak nie przejadą, ponieważ ja tarasuję jedyną drogę. Facet kiwa głową, że wycofa samochód. Ruszam kamperkiem do tyłu. Pomału, ale idzie, widzę jednak, że Fiat z tyłu ani drgnie. Musiałem w końcu stanąć i mogiła, ani w przód, ani w tył. Idę do Włocha i pytam, dlaczego mnie nie puścił. Gościu nic, a żona pyszczy, że oni chcą jechać i abym ich przepuścił. W końcu przegoniłem jełopy na pobocze, a dobrzy ludzie pomogli wypchnąć kampera. Wróciliśmy do linii drzew, w których była schowana restauracja. Przyszedł jakiś Albańczyk i powiedział po polsku, że widział co zaszło i możemy stanąć między drzewami. Okazało się, że miły pan studiował w Polsce w latach 70-tych i ma sentyment do naszego kraju. Extra. Możemy teraz cieszyć się słońcem, ciepłą wodą i przestrzenią na ogromnej piaszczystej plaży. Nie to, co w Czarnogórze, gdzie ludzi na plaży więcej niż mrówek w mrowisku. Ludzi wprawdzie jest mało, ale za to psują trochę nastrój wielkie góry śmieci. Kontener przy restauracji był codziennie opróżniany przez śmieciarkę. Plaży nikt już nie sprzątał. Śmiecie są niestety problemem w całej Albanii.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Musimy zbierać się do powrotu do domu.

239 24.08.2012 r. Albania. Wielka Plaża w Velipoje..JPG
Plik ściągnięto 446 raz(y) 194,19 KB

241 24.08.2012 r. Albania. Wielka Plaża w Velipoje..JPG
Plik ściągnięto 408 raz(y) 187,66 KB

242 24.08.2012 r. Albania. Wielka Plaża w Velipoje..JPG
Plik ściągnięto 411 raz(y) 173,59 KB

Albania. Bunkry.JPG
Plik ściągnięto 425 raz(y) 219,88 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MER-lin 
stary wyga


Twój sprzęt: Ford Transit
Nazwa załogi: Ewa i Marek
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 28 Paź 2009
Piwa: 44/9
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-09-30, 20:19   

Opuszczamy sympatyczną Albanię i planujemy dojechać na nocleg do Sarajewa. Aby urozmaicić drogę powrotną postanawiamy pojechać wzdłuż rzeki Pivy i przekroczyć granicę z BiH w górach w Ścepan Polje. Trasa jest bardzo ładna krajobrazowo i od Niksica prowadzi przez prawie bezludne rejony. Jedyną stację paliw znalazłem 10 km od granicy BiH. Wszystko idzie zgodnie z planem. Zbiornik pełen paliwa, do granicy dwa kroki, przed nocą na pewno będziemy w Sarajewie. Przekraczamy most nad kanionem Pivy i zatrzymuje nas Policja. Okazuje się, że droga została zasypana przez lawinę kamieni i nie ma przejazdu. Nie wiadomo, kiedy zator zostanie usunięty. Możemy cofnąć się do Niksica i jechać przez przejście graniczne na Trebinje. Nadłożymy jednak wtedy wiele godzin drogi i na pewno nie dotrzemy dzisiaj do Sarajewa. Możemy pojechać jednak przez góry tędy – policjant pokazuje jakąś małą, ciemną jaskinię w zboczu skały. Niby to tylko 20 km. Pytam policjanta, czy damy rade przejechać kamperem. Mówi, że jeśli będę jechał powoli i ostrożnie, to powinno się udać. Nie brzmi to zbyt optymistycznie, ale widząc, że jakiś osobowy samochód również wybrał tą opcję i zanurzył się w jaskini postanawiam zaryzykować. W końcu to tylko 20 km. Szybko okazało się, że nie tylko, ale aż 20 km. Wjeżdżam w ciasny tunel. Wygląda, jakby został przed chwilą wykuty przez ludzi z epoki kamienia łupanego. Zakręt, na drodze leżą odłamki skalne. Wyjeżdżamy z tunelu, a właściwie jaskini, półka skalna, następna jaskinia. Zaczynamy ostro wspinać się pod górę. Wyjeżdżamy w końcu z jaskiń. Daleko w dole widzę malutką kreseczkę rzeki, a przed sobą pionowe zbocze skały, po którym wije się coraz wyżej wąska dróżka. Nie wiem co robić. Zawrócić się nie da. Jechać po tej półce skalnej bez żadnych barierek strach. Właściwie nie mamy już wyboru. Jedziemy dalej. Silnik rzęzi z wysiłkiem, ale ciągnie. Pod nami niesamowita przepaść. W końcu docieramy na grań. Teraz powinno być już z górki. Jest, ale tylko trochę. Jedziemy po dachu świata. Wokół gołe skały i trochę trawy. Droga o dziwo pokryta całkiem przyzwoitym asfaltem. Dojeżdżamy do rozwidlenia. W prawo, czy w lewo. Żadnych znaków. Ale z lewej jedzie jakiś samochód, więc pewnie to tędy. Kierunki świata też pasują. Wjeżdżamy do lasu. Znowu z jednej strony pionowe skały, z drugiej przepaść, ale przynajmniej jest już z góry. I tyle naszej radości, ponieważ pojawia się ciężarówka z drewnem. Droga ma szerokość jednego samochodu, jak się w tej sytuacji wyminąć. Kierowca ciężarówki pokazuje, abym zjechał nad krawędź przepaści i spróbujemy się wyminąć. Niedoczekanie jego. Przytulam się do jakiejś maleńkiej niszy w pionowej skale i pokazuje mu, że jak chce, to niech sam próbuje jechać na krawędzi przepaści. Cos tam pokrzyczał i pomalutku przejechał. Takich ciężarówek było jeszcze kilka. Wyjeżdżamy na wielka halę i nagle koniec asfaltu. Tylko polna kamienista droga. Na poboczu stoi jakiś samochód terenowy. Pytam kierowcy, czy to na pewno właściwa droga. Potwierdza. Jeszcze tylko 12 km i koniec objazdu. 12 km po drodze dla kozic bez żadnej nawierzchni. Nie ma jednak odwrotu. Jedziemy. Jedynym plusem jest to, że cały czas toczymy się na luzie z górki przez las. Mijamy wspinający się bus na chorwackich numerach. Pasażerowie mają nietęgie miny. Potem osobówka na polskich blachach. Zaczyna się ściemniać, gdy nagle pojawia się znowu asfalt. Jakaś chałupina i wypadamy na główną drogę.
Na lewo widzimy szlaban Czarnogóry, a na prawo BiH. Wylądowaliśmy na ziemi niczyjej pomiędzy dwoma punktami granicznymi. Jedziemy teraz wzdłuż wściekającej się w kanionie rzeki Driny. Mijamy ośrodki raftingowe i obładowane sprzętem do spływów samochody. Przed 23 docieramy do Sarajewa. Nie chce nam się jechać przez całe miasto do miejsca naszego poprzedniego noclegu. Stajemy na parkingu przy eleganckim banku, niestety w dzielnicy blokowisk. O 1 w nocy budzi nas stukanie do kampera. Nauczony przykrym doświadczeniem z Jajce nie wychodzę na zewnątrz, tylko rozchylam zasłonki i wsadzam głowę do kabiny. Przy kamperze stoi dwóch młodzieńców. Zaglądają do środka. Kilka metrów dalej samochód z pracującym silnikiem. Pytam gestem o co chodzi. Coś tam mówią i gestykulują. W pewnym momencie ruszają do swojego samochodu, który z prędkością godną Kubicy natychmiast znika w uliczkach blokowiska. Przypuszczam, że panowie zobaczyli krowi łańcuch, którym spinam na noc drzwi w kabinie i nie wiedzieli, jak się dostać do środka. Liczyli więc, że jak zastukają, to otworzę drzwi. Może mieli też nadzieję, że zobaczą wystraszonego emeryta, ale do emerytury jeszcze przede mną daleka droga.
Następnego dnia dotarliśmy już na Węgry. Dwa dni później, z miłym postojem w Tokaju, wróciliśmy do domu.
Czy warto było jechać do Bośni i Hercegowiny? Zdecydowanie warto. Kraj jest piękny i bardzo zróżnicowany. Nie jest to jednak jeszcze w pełni bezpieczny region. Wyraźnie widoczne są tendencje odśrodkowe i nacjonalistyczne. Najbezpieczniej czuliśmy się w strefach serbskich. Najbardziej ryzykownie było w Sarajewie i w miastach podzielonych pomiędzy muzułmanów i Chorwatów. Bardziej spokojna jest również południowa część kraju, czyli Hercegowina. W Hercegowinie i w strefach serbskich praktycznie nie było również widać Policji. Prawdę mówiąc nie była tam potrzebna.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
brams 
Kombatant


Twój sprzęt: DajLaika Kreos 5010
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Mar 2010
Piwa: 170/170
Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-09-30, 21:00   

Ogólnie to jednak smutna ta relacja, a i ostatnie zdjęcia jakby mało zachęcające. Raczej na bank nie skorzystam z opisanych tras.
_________________
www.wesolepodroze.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
szymek1967 
Kombatant


Twój sprzęt: VW colorado KARMANN
Nazwa załogi: rodzinka
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 08 Lis 2011
Otrzymał 35 piw(a)
Skąd: zielona gora
Wysłany: 2012-09-30, 21:31   

brams napisał/a:
Ogólnie to jednak smutna ta relacja, a i ostatnie zdjęcia jakby mało zachęcające. Raczej na bank nie skorzystam z opisanych tras.


to straszne :shock:

ps. no jakoś trza bydzie z tym żyć :(
_________________
szymek1967
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
brams 
Kombatant


Twój sprzęt: DajLaika Kreos 5010
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 23 Mar 2010
Piwa: 170/170
Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-09-30, 21:48   

Co masz na myśli, że straszne, szymusiu? relację, zdjęcia, czy to, że nie skorzystam z adresów kolegi, ó? I nie cytuj, gdy odpowiadasz zaraz pod postem, na który chcesz coś mądrego odpowiedzieć,ć? :-P

W temacie kolegi MER-lina dodam jeszcze, że byłem w ub. tygodniu bardzo blisko odwiedzin Mostaru i Jajec, ale przeważyły jaskinie Szkocjańskie.
_________________
www.wesolepodroze.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***