|
|
Okrezna droga zroboty - Ladakh |
Autor |
Wiadomość |
WHITEandRED [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-07-16, 19:01
|
|
|
Na zachętę obiecanego powrotu do tematu stawiam skromne piwko i oczywiście czekam na ten powrót |
|
|
|
|
krzysioz
weteran
Twój sprzęt: Weinsberg Orbiter
Pomógł: 3 razy Dołączył: 27 Kwi 2009 Piwa: 65/64 Skąd: Płóczki Dolne
|
Wysłany: 2014-07-17, 04:28
|
|
|
Dziekuje za kolejne piwko. Mam jeszcze kilka ( -dziesiat lub -set) fotek - na szczescie syn i wspoltowrzysze podrozy robili . Moze kiedy wroce z pracy i bede mial lepszy dostep do sieci to wpakuje je w jakas chmure i zamieszcze link to bedzie mozna przejrzec. Niestety nigdy nie lubilem ( I nie potrafilem) robic fotek.
W czasie wycieczki pieszej stwierdzilem , ze przez najblizsze dwa lata pojde najwyzej na zamek Chojnik ( 627 mnpm) , ale juz dzis rzeczy wygladaja inaczej I kusi zeby wrocic I wejsc przynajmniej na Stok Kangri. Tylko jakies fajne towarzystwo by sie przydalo.
Pozyjemy - zobaczymy
Ale i tak najpiekniejsze sa nasze gory a to pewnie za sprawa flory. .Coraz bardziej kocham te moje Sudety, zwlaszcza kiedy jestem daleko. |
|
|
|
|
George2
początkujący forumowicz
Dołączył: 04 Kwi 2010 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2014-07-17, 07:50
|
|
|
krzysioz210, Przypadkowo trafiłem na ten wątek – Ladakh. Dość dawno temu w połowie lat 80-tych próbowałem dojechać w ten rejon od strony Doliny Kullu-Manali wybitnie terenowym samochodem Fiat 125P. Mimo dychawicznego silnika - silnik dostał przedmuchów na uszczelce pod głowicą – udało mi się przekroczyć Rothang Pass (4000 m) ale wyprawa zakończyła się niepowodzeniem z powodu oberwania się półki skalnej po której prowadziła „droga” przez spadający z góry głaz wielkości wagonu kolejowego. Gdzieś powinienem mieć film VHS nakręcony przez córkę z tego wjazdu i odwrotu. Kolejne podejście, rok czy dwa lata później nie doszło do skutku z powodu zablokowania tej drogi znacznie wcześniej – gdzieś na wysokości 3 tys.m – przez podobny głaz, który stoczył się kilka godzin wcześniej (na szczęście wcześniej) i zablokował na kilkanaście dni przejazd tym strategicznym szlakiem. Gdy podjechałem właśnie kilku robotników drobiło go młotkami. Wcześniej utknąłem na tej trasie z powodu zablokowania (w maju) głębokiego kilkunastometrowego przekopu-tunelu w wieloletnich pokładach śniegu. Mam nadzieję że teraz masz spokojniejsze czasy w tym rejonie – my mieliśmy „urozmaicenie” z powodu walk związanych z Sikhami. Stara historia – pozostały pożółkłe fotografie. Droga ta jest b.dobrze widoczna na Google Earth - robi wrażenie.
Pozdrawiam ,
Jurek |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
krzysioz
weteran
Twój sprzęt: Weinsberg Orbiter
Pomógł: 3 razy Dołączył: 27 Kwi 2009 Piwa: 65/64 Skąd: Płóczki Dolne
|
Wysłany: 2014-07-17, 13:11
|
|
|
To byly czasy. Teraz w sezonie dolatuja do Leh ze 4 samoloty dziennie. Duzo ponoc lepsza , ale dluzsza jest droga przez Srinagar I Kargil , ale wymaga dodtkowych papierow ze wzgledu na przyjazne stosunki z sasiadami.
Jezeli jeszcze kiedys sie zdecyduje , to biore pod uwage wypozyczenie Bulleta w Manali I odbycie czesci podrozy motocyklem w ramach aklimmatyzacji. Ale mysle , ze w porownaniu z Twoimi czasami obecne podrozowanie po tych terenach to bulka z maslem jezeli nie party dla kochajacych inaczej. Juz samo dotarcie do Indi ( kredensem) zaliczaloby Cie teraz do hard corow . W tamtych czasach Ladakhi pewnie mogli zjesc tylko to , co sami wyhodowali. podziwiam odwage I determinacje. Mlodziez bez land cruisera I GPSu nawet do Karpacza teraz nie jezdzi . Moze opiszesz w dziale dawnych podrozy wyprawe do Indi Fiatem 125 p. Mysle ,ze wszyscy z checia by poczytali. Piwko na zachete.
No coz - zostala Ci misja do spelnienia. Nigdy nie jest za pozno ! |
|
|
|
|
George2
początkujący forumowicz
Dołączył: 04 Kwi 2010 Otrzymał 5 piw(a) Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2014-07-17, 23:00
|
|
|
Jedno sprostowanie: do Indii nie dojechałem Fiatem 125P ale odebrałem go z Bombaju i wymyślonym - patrząc na mapę - wariantem północnym przez Barodę (Vododarę), Ahmadabad do drogi NH8 przez Rajastan (Udajpur) po trzech dniach dojechałem do Delhi. Przejazd godzien odrębnego książkowego opisu. Powód wybrania tej drogi wynikał z powszechnej wiedzy (zwłaszcza gazetowej), że w środkowej części głównej drogi tranzytowej Bombaj - Delhi przez Indore panoszyły się liczne (ok. 5 tys.) bandy napadające na pojazdy, zwłaszcza po zmroku. Poza tym pojazdy poruszały się tam w konwojach i prowadzone były wyłącznie przez hinduskich kierowców.
Ja zamierzałem trasę pokonać samotnie i próbowałem znaleźć jakąś alternatywę. Próbowałem uzyskać od światłych lokalnych osób porady co do trafności jej wyboru. Dziwiło mnie, że wszyscy zdecydowanie odradzali mi tej trasy ale jednocześnie unikali podania przyczyn. Sprawa nieco się wyjaśniła za Ghandinagarem, gdy napotkałem wielką tablicę z groźnym napisem: DROGA NIEBEZPIECZNA – JEDZIESZ NA WŁASNE RYZYKO. Zdziwienie budził tylko brak fizyczny drogi, zniszczone mosty, jakieś objazdy – jedynie położenie słońca i drobne ślady asfaltu ze spotykanymi od czasu do czasu granitowymi kamykami z wyrytymi znakami NH8 wskazywał, że jadę chyba we właściwym kierunku. Trwało to kilkaset kilometrów – w tym czasie spotkałem chyba tyko dwa pojazdy jadące z przeciwka. Pełniejsze wyjaśnienie problemu znalazłem kilka lat temu na mapce załączonej do informacji o konkurencyjnych z zachodnim sąsiadem próbach jądrowych – jedni odpalili pięć czy sześć ładunków a drudzy przebili o jeden więcej.
Ruszyłeś stare wspomnienia oderwałem się więc na chwilę od przygotowań do wypadu na Południe – startujemy za kilka dni.
Czy znajdę czas na opisy – 6 lat i ca 150 tys. km?
Niezwykle ciekawy kraj i ludzie.
, |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|