|
|
Mój pierwszy raz i wiem już, że nie ostatni... |
Autor |
Wiadomość |
Corwin
początkujący forumowicz
Dołączył: 27 Lip 2014 Otrzymał 3 piw(a)
|
Wysłany: 2014-07-29, 14:53
|
|
|
A zatem wschód słońca... przepiękny, dający nadzieję, że urlop jednak sie uda i przygoda okaże się niezapomnianym doświadczeniem.
Następnego dnia następuje przyspieszony kurs korzystania z kampera. Jako zdeklarowany humanista sprawy techniczne są mi zupełnie obce. A najczęściej uczę się na błędach... W kamperku jest przetwornica... dopiero później zauważam, że 600 W. I tak, zrobienie sobie kawy z ekspresu na kapsułki (1280 W) nie jest dobrym pomysłem. Zdecydowani nie jest. Pyk i nic nie działa. Co tu robić? Jestem pod Poznaniem, jest godzina 13.00, a ja mam już serdecznie dosyć dotychczasowych przygód. Kilka telefonów pod hasło "camper serwis poznań" nie przynosi żadnego efektu. Nikt nie odbiera, albo wszyscy są na urlopach. Co tu robić? Sprawdzam moją lokalizację, najbliżej do Wrześni. Hasło: "elektryk samochodowy". Jest, mam przyjechać. Elektryk stawia diagnozę - bezpiecznik (też miałem taką nadzieję). Przetwornica jestr sprawna. Pyta mnie, czy wiem, gdzie są bezpieczniki. Oczywiście nie wiem. Zaczyna się szukanie. Okazuje się, że w tym samochodzie jest w trzy i trochę bezpieczników. Sprawdzamy. Prawo Murphy'ego działa. Bezpiecznik który trafiamy jest ostatnim testowanym. Efekt? Kamper rozładowany na poboczu, rozkręcone jakieś panele, kawałki dykty, umordowany elektryk, ja umordowany bardziej, żona umiarkowanie szczęśliwa, dzieci dostają małpiego rozumu. Ale udało się, bezpiecznik wymieniony, stan mojej wiedzy kamperowej powiększa się o lokaliazację WSZYSTKICH bezpieczników w tym samochodzie.
Jedziemy dalej. Pod Berlinem mam dość. Za chwilę ma być mecz Niemcy - Brazylia, trzeba szukać telewizora. Zjeżdzamy nad jezioro około 40 km za Berlinem w stronę Stuttgartu. Malutka mieścina, parking, mała marina, hotelik z knajpką. Stajemy na parkingu idziemy do hoteliku z pytaniem, czy można obejrzeć mecz i zanocować.
Nie ma problemu. Pierwszy prysznic, kolacja. Poznajemy kampera. Oswajamy. Oczywiście, co chwile padają pytania, przełączyłeś lodówkę na gaz? założyłeś oslonę na wylot z termy? i tak dalej, i tak dalej. Jeszcze nic nie działa na zasadzie nawyku. Pierwszy serwis (woda, toaleta) jeszcze przed nami.
Idziemy na mecz. Oglądamy razem z Niemcami. Doświadczenie bezcenne. Właściciel knajpki na pioczątku mówi, że za każdą bramke dal Niemców stawia kolejkę. W połowie pierwszej połowy rezygnuje i zmienia zdanie, że jednak postawi tylko dwie - po pierwszej połowie i na zakończenie.
Bawimy się razem z nimi, popijając piwko i po cichu kibicując Brazylii. Umordowani idziemy spać. Druga noc. Cisza. Lekki deszczy stuka o dach alkowy. Kołysze. Usypia....
cdn.
002.JPG Rodzina cygańska po raz pierwszy :) |
|
Plik ściągnięto 70 raz(y) 109,41 KB |
003.JPG Wschód słońca. Co z tego, że przy McDonaldzie ;) |
|
Plik ściągnięto 63 raz(y) 60,75 KB |
018.JPG Brazylia - Niemcy. Nie nadążam aktualizować wyniku. Niemcy śpiewają niemieckie patriotyczne piosenki. Jakoś tak.... nieswojo. Myślę sobie: spiewać Rotę, czy nie ;)) |
|
Plik ściągnięto 50 raz(y) 74,53 KB |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|