|
|
2024 maj do Francji |
Autor |
Wiadomość |
Sławek B
stary wyga
Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz Dołączył: 15 Sty 2007 Piwa: 75/12 Skąd: Sulejówek
|
Wysłany: 2024-05-11, 18:09 2024 maj do Francji
|
|
|
Zaczynamy nową podróż. W zamyśle to będzie podróż "sentymentalna " do Francji- dlatego jest w zakładce "Francja"'
Oczywiście nie wiemy co się zdarzy po drodze. Wyjazd może więc skończyć się gdzieś indziej. Może w Hiszpanii...
Relacja jest pisana przez żonę na fb:
Strona na FB
Jeżeli starczy zapału i środków to, podobnie jak relacja z ubiegłego roku, również i ta relacja zostanie zamieniona na e-booka
Podróż z września 2023 roku
W miarę możliwości tu będę publikował kopie wpisów z FB
7-8 maja 2024 roku
1 i 2 dzień podróży
Uśmiałabym się z sytuacji, jaka nas spotkała gdyby nie to, że do śmiechu było mi daleko.
Spakowani, gotowi jeszcze przed godziną, którą wyznaczyłam sobie na wyjazd z domu, wyruszyliśmy w drogę kierując się na autostradę, która miała nas poprowadzić przez Poznań w kierunku granicy z Niemcami. Na nocleg planowaliśmy zatrzymać się w miejscu, które znamy i już od lat na nim bywamy, czyli na parkingu nad jeziorkiem.
GPS: 52.33839, 14.86088
https://maps.app.goo.gl/6YznqqjUup3Sq3RN9
Była godzina 9.45.
Zadowoleni, uśmiechnięci, co doprawdy lekko przemarznięci - bo pogoda na dworze zmieniła się na znacznie chłodniejszą niż było to jeszcze dwa dni temu, ruszyliśmy w drogę.
Pierwszy przystanek zrobiliśmy po przejechaniu 100 km. Chwila na kawkę. Całkowity luzik, bo serduszko kampera pracuje jak na dopalaczu.
Na kolejny popas zechciało nam się zatrzymać po przejechaniu kolejnych 90 km. A co tam.
Plany na dzisiaj to 450 km, więc mamy czas.
Wjeżdżamy na pas kierujący nas w stronę parkingu, a tu Sławek - widzę i czuję, wpada w przerażenie.
Awaria hamulców, brak wspomagania.
Jakoś udało nam się zająć miejsce na parkingu i...
Sławek wykonał w sumie 6 telefonów do okolicznych warsztatów samochodowych. W czterech z nich spuszczono nas od razu po pile pomimo tego, że Sławek tłumaczył naszą sytuację. Proponowano nam termin za...dwa tygodnie, jakby ludzie nie słyszeli, co się do nich mówi.
W piątym warsztacie facet był ewidentnie pod wpływem alkoholu, więc ryzykiem było powierzyć mu samochód.
Dopiero w szóstym rozumiano naszą sytuację.
Musieliśmy tylko postarać się dojechać do warsztatu, który znajdował się 26 km od nas, gdzieś na przedmieściach miasta Koło.
Od razu, pomimo zajętych wszystkich kanałów i masy samochodów na placu, zajęto się nami.
Trafnie postawiona przez Sławka diagnoza została potwierdzona przez właściciela warsztatu. Zdecydowała zakończyć swój żywot vacu pompa wspomagania hamulców.
Problemem nie była wymiana, bo to praca na dwie godziny, a to, że tę część trzeba było ściągnąć z jakiejś hurtownii.
Nasz kamperek ma już swoje lata za uszami, pompka ta więc nie jest tym elementem, który znajduje się do kupienia od ręki w każdym motoryzacyjnym sklepie.
Właściciel warsztatu podszedł do nas i do tego problemu z takim zaangażowaniem, że już następnego dnia o godzinie 10 rano wyjeżdżaliśmy w dalszą drogę.
Mało tego. Zainteresował się tym, gdzie będziemy nocowali i zaproponował miejsce dla kampera na terenie swojej prywatnej posesji. Pomyślał nawet o udostępnieniu nam swojej toalety i zapytał, czy potrzebna nam jest woda. Całe szczęście, że kamper to kamper i grzecznie mogliśmy odmówić.
Powiem tak. Dawno, bardzo dawno nie doświadczyliśmy takiej serdeczności, takiego zrozumienia ze strony drugiego człowieka, chęci niesienia pomocy w awaryjnej sytuacji. Będziemy wspominali tego Pana i ten warsztat chyba do końca naszego życia.
Po sprawdzeniu, czy hamulce działają jak należy, wyruszyliśmy od razu w trasę.
Głównym tematem na resztę dnia było szczegółowe analizowanie sytuacji, która nas spotkała. Rozmowom nie było końca.
Jeśli mieliśmy doświadczyć tego, czego doświadczyliśmy, to dobrze, że stało się to na terenie Polski, w dzień roboczy, a nie na przykład w piątek.
Braliśmy jeszcze pod uwagę powrót do domu i wjazd na kanał do warsztatu Pana Bartka, ale ze względu na brak wspomagania hamulców, byłaby to już ostateczność.
Na nocleg zatrzymaliśmy się w Niemczech, na kamperowisku leżącym na skraju wsi.
GPS: 52.23535, 9.1478
https://maps.app.goo.gl/7KorEDnJYsHUXPeT8
Wieś, wsią, ale mieli tam trzy baseny.
1001.jpg Wyjeżdżamy w pierwszą w tym roku wyprawę kamperem. Jest godz.9.45. |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 353,39 KB |
1002.jpg Delektując się kawą na pierwszym postoju w drodze, nie przyszłoby nam do głowy, jakie problemy będziemy mieli z kamperem za 90 km. |
|
Plik ściągnięto 0 raz(y) 337,94 KB |
1005.jpg Kamperek czeka na wymianę vacu pompy i paska wielorowkowego, który był poszarpany. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 287,42 KB |
1006.jpg Nasze miejsce na nocleg. Można było zrobić tu pełen serwis kampera. Woda i prąd płatne, ale symbolicznie. GPS: 52.23535, 9.1478 https://maps.app.goo.gl/7KorEDnJYsHUXPeT8 |
|
Plik ściągnięto 4 raz(y) 343,66 KB |
|
_________________ Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/ |
Ostatnio zmieniony przez Sławek B Dzisiaj 9:55, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
peja76
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: Roller team
Dołączył: 21 Sty 2023 Piwa: 6/14 Skąd: Oborniki Wlkp
|
Wysłany: 2024-05-11, 20:04
|
|
|
Co się zle zaczyna to się dobrze kończy, także nie ma tego złego co by nadobre nie wyszło, a tak na marginesie jak nie chcą pomóc to termin daleki.
Miłego wypoczynku i szerokości.
Ps, będę często tu zaglądał |
|
|
|
|
PietraS
początkujący forumowicz
Dołączył: 08 Sty 2024 Piwa: 1/1 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 2024-05-11, 20:12
|
|
|
Dobrze się zapowiada, tzn. źle, że awaria, ale będzie chyba ciekawie. Kibicuję. Szerokości. |
|
|
|
|
|
orkaaa
weteran
Twój sprzęt: Chausson 627 GA
Pomógł: 8 razy Dołączył: 04 Cze 2017 Otrzymał 47 piw(a) Skąd: kielce
|
Wysłany: 2024-05-11, 21:16
|
|
|
Powodzenia życzę i czekam na dalszą relacje z Francji która odwiedzam od 6 lat w każde wakacje. Francja jest super |
|
|
|
|
WaldekR
stary wyga
Twój sprzęt: Challenger/Ducato/98
Nazwa załogi: Waldek i Wiesia
Pomógł: 1 raz Dołączył: 08 Lut 2022 Piwa: 19/55 Skąd: Przasnysz oklice
|
Wysłany: 2024-05-13, 15:03
|
|
|
Ja też życzę dalszej podróży już bez żadnych stresów.
Śledzę wasze relacje tu i na fejsie. |
|
|
|
|
Sławek B
stary wyga
Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz Dołączył: 15 Sty 2007 Piwa: 75/12 Skąd: Sulejówek
|
Wysłany: 2024-05-13, 15:29
|
|
|
9-10 maja 2024 roku
3-4 dzień podróży
Rano zaskoczyło nas to, że o godzinie 6 nie jeździły jeszcze żadne samochody. Do 7 też niewiele ich przejechało.
Wjechaliśmy na autostradę, a na autostradzie pustki. Za to na mijanych przez nas parkingach jeden obok drugiego stały tiry.
Upewniłam się jeszcze, że to czwartek - właśnie ten dzień tygodnia, a nie inny i postanowiłam pogrzebać w wujku google w poszukiwaniu wyjaśnienia tej sytuacji. A tam wyraźnie napisano, że dzisiaj jest wolny dzień od pracy nie tylko w Niemczech, ale i we Francji. Powód nie do końca był dla mnie oczywisty, ale dzień wolny był i już.
Tym to sposobem przez pierwsze trzy godziny świetnie nam się jechało, bo ludziska jeszcze w domach sobie siedzieli.
Ale i tak, po przejechaniu magicznych 450 km, mieliśmy już serdecznie dosyć.
Ostatnie 150 km już wyciskaliśmy z siebie.
Dotarliśmy do miejscowości Pérrone, gdzie nocowaliśmy cztery lata temu, jadąc tą samą trasą, co obecnie.
GPS: 49.92620, 2.92644
https://maps.app.goo.gl/JMWE9uTt8wSNxbe18
Bardzo miło wspominamy pobyt w tym miasteczku i dlatego zdecydowaliśmy się przyjechać tu po raz kolejny i przenocować przed jutrzejszym zaatakowaniem przedmieść Paryża. Jest to dobra baza wypadowa, bo tym sposobem pozostanie nam na jutro już tylko 170 km do przejechania.
Byliśmy niemal pewni, że w związku z wolnym dniem będzie kłopot ze znalezieniem wolnego miejsca. Parking dla kamperów usytuowany jest bowiem przy drodze, która wpada do miasteczka przebiegając przez tereny rekreacyjne.
Ale mieliśmy niesamowitego farta, bo udało nam się zająć ostatnie wolne miejsce.
I tak sobie siedziałam z filiżanką kawy na pieńku drzewa, na soczyście zielonym trawniku ozdobionym rozkwitłymi stokrotkami i tak sobie z oddali patrzyłam na kolejnego kampera, który podjeżdża i nie może skorzystać z możliwości przeprowadzenia serwisu.
Na stanowisku, przeznaczonym do tego celu i wyraźnie jednoznacznie oznakowanym, zaparkował bowiem samochód osobowy.
I tak się zastanawiałam, jak to jest możliwe, żeby tak się zadziało.
No co? - kierowca nie zauważył znaku?
Nie umiał go prawidłowo zinterpretować, czy poprostu ma gdzieś, ewentualne konsekwencje wynikające z takiego ruchu?
Kampery kombinowały, stosując przeróżne warianty ustawienia się - bo miejsca było bardzo mało - żeby choć wody nabrać, czy opróżnić toaletę.
Kurczę, aż się prosiło, żeby...
straszne czyny przychodziły mi do głowy, więc przelanie ich na papier nie byłoby wskazane.
Kiedyś ludzie wierzyli w czary i zaklęcia, a może i teraz by zadziałały?
Nie udało mi się zobaczyć osobnika, czy też osobniczki, domyślam się, że o malutkiej pojemności substancji znajdującej się pod czaszką, bo w czasie kiedy samochód odjeżdżał, byłam na spacerze.
Kiedy wracałam, na zegarku była już późna godzina, a słoneczko oświetlało jeszcze okolice. Zupełnie zapomniałam, że tu, we Francji, już wyraźnie daje się odczuć to, że jest dłużej widno i to o jakąś godzinę.
Niestety, rano też wyraźnie się czuje, że słońce wstaje później.
Wieczorem parking opustoszał, a wraz z nim wszystkie okoliczne miejsca do tej pory zajęte przez parkujące samochody.
Na miejscu, gdzie staliśmy, towarzyszył nam już tylko jeden kamper.
Podeskcytowana zasnęłam myśląc o tym, że po roku zobaczę troje wnuczątek.
1001.jpg Obowiązkowa, poranna kawa ze spienionym mlekiem. Taki rytuał na dobry początek dnia. |
|
Plik ściągnięto 0 raz(y) 358,65 KB |
1002.jpg Sławek z trudem usuwa z szyby robaczki i inne paskudztwa. Sporo się tego nazbierało. |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 482,82 KB |
1003.jpg Na autostradzie w Belgii. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 357,27 KB |
1004.jpg Ten mały, srebrny samochód osobowy, stanął na miejscu przeznaczonym do serwisowania kamperów. Stojący przed nim kamper próbuje chociaż uzupełnić wodę i wyczyścić toaletę. O spuszczeniu szarej wody można zapomnieć. |
|
Plik ściągnięto 3 raz(y) 594,22 KB |
1005.jpg Resztki murów fortu Caraby. Fort ten był częścią systemu obronnego, który otaczał miasto w średniowieczu. Został zbudowany na prawym brzegu rzeki Sommy, aby chronić południowo-zachodnie podejście do miasta i regulować wody tutejszych jezior. Fortyfikacje |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 651,3 KB |
1006.jpg Tuż przed wojną francusko-pruską w 1870 roku, dwaj wojskowi inżynierowie - ojciec i syn Caraby, przebudowywali fort i jego nazwa wzięła się od ich nazwiska. Jednak postęp artylerii szybko sprawił, że fortyfikacja stała się bezużyteczna. W 1906 roku miasto |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 647,44 KB |
1007.jpg W oddali widać muzeum. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 475,69 KB |
1008.jpg Nasze miejsce, na którym spędziliśmy noc. Z tej strony widać wyraźnie znak informujący o miejscu do serwisowania kamperów. Dodam, że wszystko jest gratisowe. GPS: 49.92620, 2.92644 https://maps.app.goo.gl/JMWE9uTt8wSNxbe18 |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 564,98 KB |
1009.jpg A to moje super zdjęcie ptaka, którego odbicie w wodzie udało mi się uchwycić na zdjęciu. Podejrzewam, że jest to żuraw? czapla? Nie potrafię rozpoznawać ptaków. Wróbel, wrona, gołąb, sroka - to te, które jeszcze rozróżniam. |
|
Plik ściągnięto 3 raz(y) 632,21 KB |
|
_________________ Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/ |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Anras
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: Hobby T550 AK FS
Dołączył: 01 Paź 2018 Piwa: 6/58 Skąd: Wrocław okolice
|
Wysłany: 2024-05-14, 12:50
|
|
|
Ptaszek na zdjęciu to czapla siwa. Czekam na kolejne raporty z podróży. Pozdrawiam! |
_________________ Pozdrawiam Bartek
__________________________
Był Hymer Camp 57 C25 2.5 td
|
|
|
|
|
Wegrzyn
początkujący forumowicz
Dołączył: 21 Mar 2023 Postawił 3 piw(a) Skąd: Monschau
|
Wysłany: 2024-05-14, 17:07
|
|
|
Czekam na kolejne odcinki |
|
|
|
|
Sławek B
stary wyga
Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz Dołączył: 15 Sty 2007 Piwa: 75/12 Skąd: Sulejówek
|
Wysłany: 2024-05-14, 20:10
|
|
|
11-13 maja 2024 roku
5-7 dzień podróży
Rano wyruszyliśmy z Peronné i w południe dotarliśmy do jednej z podparyskich miejscowości, gdzie zostaliśmy przywitani przez silną grupę trojga wnucząt.
Było grillowanie na ogródku, wspólna, trzypokoleniowa jazda na rowerach do knajpki na żarełko (bagatela - 20 km).
Było przesiadywanie z dziadkami w kamperku i potajemne zajadanie się smakołykami przywiezionymi z Polski, czyli kabanosami, cukierkami Mamba i chrupkami w kształcie Reksia.
Były przytulaski, zapewnianie o tym, że się nas kocha i tęskni. I że fajnie, że przyjechaliśmy.
Wspólnym zabawom nie było końca.
Dziadek naprawiał, z mechaniczno - elektrycznych urządzeń wszystko to, co przez rok się popsuło.
Babcia zszywała zepsutą maskotkę, którą zrobiła lata temu jednemu z wnuków. Dorobiła też na szydełku dla niej, a właściwie dla niego - bo to Billy - spodnie ogrodniczki. Kurcze, jeszcze potrafię.
Jak to fajnie jest być potrzebnym.
Smutno, że trzeba wyjeżdżać, ale przygoda już nas wzywała.
Tylko jedno psuło nam humor.
Po gorącym, słonecznym weekendzie, w poniedziałek pogoda zaczęła się psuć, a i prognozy na kolejne dni dla całej Francji nie były najlepsze. Można określić to krótko - będzie lało, będzie zimno i do Bretanii nie ma po co jechać. Trzeba zmodyfikować plan działania.
Z zazdrością patrzyłam na prognozę pogody w Polsce. Słonecznie i 23 - 27 stopni.
Ze trzy lata temu doświadczyliśmy już takiej anomalii pogodowej, kiedy wyjechaliśmy z kraju w maju (ale mi się fajnie zrymowało), gdzie pogoda była bardziej lipcowa, a we Francji i w Hiszpanii szczękaliśmy zębami kryjąc się pod parasolkami.
Z dnia na dzień szukaliśmy miejsc, gdzie miało być cieplej i w te rejony się przemieszczaliśmy. Taka pogoń za króliczkiem, którego trudno było złapać i przytrzymać.
Teraz powiedzieliśmy sobie dzielnie, że co ma być, to będzie i pojedziemy...na pewno nie na zachód, bo tam ma lać i to przy temperaturze 15 stopni.
Decyzję o wyborze kierunku jazdy postanowiliśmy pozostawić sobie do jutra. A nóż coś cieplejszego nawieje i jednak da się skoczyć do Bretanii?
1001.jpg Dziadek, w asyście wnuczki, naprawia zepsutą maszynę do robienia kostek lodu. |
|
Plik ściągnięto 0 raz(y) 348,93 KB |
1002.jpg Wnuczka, śrubokrętem Dziadka nakłuwa w kartonie dziurki. Może rośnie w rodzinie kolejne pokolenie elektroników? |
|
Plik ściągnięto 0 raz(y) 273,43 KB |
1003.jpg Wspólne upiększanie kredą chodnika. |
|
Plik ściągnięto 0 raz(y) 459,92 KB |
1004.jpg To Billy w spodniach ogrodniczkach. |
|
Plik ściągnięto 0 raz(y) 209,08 KB |
1005.jpg Moja wnuczka i ja. |
|
Plik ściągnięto 3 raz(y) 435,91 KB |
1006.jpg Tak sobie staliśmy kamperem przez cztery dni. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 457,79 KB |
|
_________________ Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/ |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
WaldekR
stary wyga
Twój sprzęt: Challenger/Ducato/98
Nazwa załogi: Waldek i Wiesia
Pomógł: 1 raz Dołączył: 08 Lut 2022 Piwa: 19/55 Skąd: Przasnysz oklice
|
Wysłany: 2024-05-15, 08:53
|
|
|
|
|
|
|
|
Sławek B
stary wyga
Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz Dołączył: 15 Sty 2007 Piwa: 75/12 Skąd: Sulejówek
|
Wysłany: 2024-05-17, 10:10
|
|
|
14-15 maja 2024 roku
8-9 dzień podróży
Minęła dopiero doba od naszego wyjazdu spod Paryża, a ja zobaczyłam już tyle cudowności, że nie wiem, jak sobie poradzę z taką ilością pozytywnych emocji, które mną targają.
Chciałabym od razu wszystkie zgromadzone wrażenia przelać na papier, a tu trzeba po kolei, metodycznie podejść do tego zagadnienia.
Do Bretanii, na obszarze której byliśmy już kilka razy, nie zdecydowaliśmy się jednak pojechać. Zapowiedzi pogody na najbliższe dni nie były zbyt przyjazne, a my chcieliśmy pojeździć sobie na rowerkach trasami nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego.
Opuszczając podparyskie przedmieścia obraliśmy kierunek na południe i wybraliśmy rejon, który najmniej znaliśmy, czyli Dolinę Loary.
I nie chodzi o ten odcinek rzeki, który słynie z zamków, a o ten, nad którym zamki owszem leżą, ale te mniej znane i przez to mniej oblegane.
Skupiliśmy się na dwóch departamentach: Loiret - na wschodzie i Cher - na południowym wchodzie.
Wyjechaliśmy w kierunku na Orlean i dojechaliśmy do malutkiej miejscowości Germigny des Prés, która była naszym pierwszym celem podróży.
GPS: 47.84616, 2.26678
https://maps.app.goo.gl/GgTxTeuAX4u4AhbZ9
Nastał kolejny dzień, a ja siedzę sobie teraz w kamperze, leczę stopy po dwudniowym dreptaniu po zabytkach i zabieram się za opisywanie tego, co widziałam wczorajszego dnia.
Na zewnątrz zaczęło padać, więc nie przeszkadza mi to, że jestem wgapiona w ekran smartfona. Kubeczek kawy stojący obok mnie, towarzyszy mi w pisaniu i ponownym przeżywaniu tego, co widziałam.
Ciągle zapominam, żeby włączyć sobie nawigację, która pokazałaby mi, ileż to metrów? kilometrów? przedreptuję zwiedzając kościół, czy opactwo.
Kręcę się po budowli wewnątrz i na zewnątrz, wracam po kilka razy w te same miejsca, bo czegoś tam zapomniałam zobaczyć, coś mi się tak spodobało, że koniecznie muszę jeszcze raz to obejrzeć - a stopy cały czas pracują.
Wczoraj do opactwa Saint Bienoît sur Loire wchodziłam trzy razy. Ciągle było mi mało i odczuwałam potrzebę, żeby przyjrzeć się niektórym fragmentom po raz kolejny. Ale o tym zabytku napiszę później.
Jak zwykle mi odbiło.
Zrobiłam tyle zdjęć, że wybranie z nich kilku, jest dla mnie ogromną męką. Wszystkie ujęcia wyszły świetnie, każde jest inne, a ja mam zadecydować, które na stałe zapisze się w mojej pamięci.
Trudna praca.
Pierwsze miejsce, które zwiedziliśmy, to było Oratorium z okresu Karolingów.
W małej wiosce Germigny-des-Prés znajduje się zadziwiający skarb: jedyna oryginalna mozaika z okresu karolińskiego zachowana we Francji.
Nie ogląda się jej w muzeum za szybą, ale w kościele, gdyż pokrywa sklepienie we wschodniej absydzie.
Przekaz mówi o tym, że w 1820 r. w odnalezieniu mozaiki pomogły dzieci ze wsi bawiące się „szklanymi kostkami” znalezionymi w kościele.
Dzięki nim, pod wapnem pokrywającym ściany, archeolodzy odkryli mozaikę pochodzącą z... IX wieku.
Kościół został wówczas - w 1840 roku - sklasyfikowany jako zabytek, następnie odrestaurowany, a w 1876 roku częściowo przebudowany.
Jest jednym z najstarszych kościołów we Francji.
Oratorium było prywatną kaplicą Teodulfa, który był doradcą Karola Wielkiego, biskupem Orleanu i opatem Saint-Benoît-sur-Loire. Jego willa znajdowała się na północ od kościoła. Uczony ten - poeta i teolog, brał udział w cesarskiej koronacji Karola Wielkiego w 800 r.
Kaplica została konsekrowana w 806 roku.
Zbudowana na planie krzyża greckiego, miała powierzchnię 100 metrów kwadratowych! Składała się z wieży latarniowej, z której wychodziły 4 ramiona zakończone absydą. Po każdej stronie wschodniej absydy znajdowały się także dwie apsydiole.
W okresie między najazdami Normanów a wojnami religijnymi Oratorium w Germigny ucierpiało z powodu pożarów i zniszczeń. W XI wieku budowlę przekształcono w kościół parafialny i dobudowano nawę. I to przekształcenie i ta przebudowa go uratowała. Willa Teodulfa nie zachowała się.
Tuż obok oratorium znajduje się budynek informacji turystycznej, a w nim malutka wystawa dotycząca obiektu.
Przyznam, że zabytek ten wywarł na mnie wrażenie choćby i z tego powodu, że pierwszy raz miałam styczność z oratorium. Poszerzyło to znacznie moją wiedzę.
Nie był to ostatni obiekt sakralny, który miałam wczoraj zwiedzać. Musieliśmy tylko podjechać 8 km dalej.
Zatrzymaliśmy się na bardzo fajnym parkingu leżącym 100 metrów od miejsca, z którym miałam ochotę bardziej szczegółowo się zapoznać, skoro mieliśmy zostać tu na noc. Nikt mi bowiem na to czasu nie ograniczał. Więc hulaj dusza...
GPS: 47.81009, 2.30283
https://maps.app.goo.gl/zp3TyrFvukWrkYSJ6
Już nie mogłam się doczekać.
W poście nie zmieściły się wszystkie zdjęcia związane z opisem. Równiez opisy niektórych zdjęć sa niekompletne z uwagi na ograniczenia forum CT.
Więcej zdjęć, opisów i krótkich filmów znajdziesz tu:
Relacja na FB
Jęśli podoba Ci się relacja na faceook-u, tp proszę polub ją.
1001.jpg Oratorium (od łac. orare – modlić się) – w stosunku do budynku oznacza miejsce modlitwy i celebracji mszy różne od kościoła parafialnego. Prawdopodobnie wywodzi się od kaplic, które ludzie wnosili na miejscach pochówku męczenników. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 400,78 KB |
1002.jpg Widok północno - wschodni. Na pierwszym planie widoczna jest absyda z oknami. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 416,81 KB |
1003.jpg Wejście do kościoła jest bardzo skromne w porównaniu do budowli z czasów romańskich. Po lewej stronie widoczny jest budynek informacji turystycznej. |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 314,95 KB |
1004.jpg Po przekroczeniu drzwi moją uwagę zwróciły żyrandole zdobiące sufit. Pochodzą one z 2003 roku i swoim kształtem nawiązują do koron królewskich Karolingów. |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 257,35 KB |
1005.jpg Absyda z mozaiką widziana od strony nawy. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 259,76 KB |
1008.jpg Na sklepieniu głównej absydy Teodulfos nie przedstawia Chrystusa, ale Arkę Przymierza - pokrytą złotem skrzynię, zawierającą Tablice Prawa, przekazane według Biblii Mojżeszowi na górze Synaj. Pokrywę zdobią dwa małe, złote aniołki. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 511,54 KB |
1009.jpg XVI-wieczna Pieta, pochodząca ze szkoły burgundzkiej, wykonana z dębu. |
|
Plik ściągnięto 0 raz(y) 224,38 KB |
10010.jpg Wypukłe kolumny, kapitele z listowiem i przeploty ze sztukaterii są charakterystyczne dla sztuki czasów Karola Wielkiego, ale zostały w znacznym stopniu przekształcone w wyniku renowacji. |
|
Plik ściągnięto 0 raz(y) 259,64 KB |
10012.jpg Nasze miejsce na nocleg to parking położony na skraju wsi z widokiem na pola. GPS: 47.81009, 2.30283 https://maps.app.goo.gl/zp3TyrFvukWrkYSJ6 |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 424,35 KB |
|
_________________ Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/ |
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Sławek B
stary wyga
Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz Dołączył: 15 Sty 2007 Piwa: 75/12 Skąd: Sulejówek
|
Wysłany: 2024-05-21, 19:31
|
|
|
17 maja 2024 roku
11 dzień podróży
Ależ nam mój mąż zapewnił atrakcje. Gdybyśmy tylko wiedzieli, to...
Po wczorajszej przejażdżce rowerami wzdłuż kanału Ancien Canal Lateral rzeki Loire, postanowiliśmy wybrać się dzisiaj na kolejną wyprawę, ale w drugą stronę. Sławek miał przygotować trasę, którą pojedziemy.
Rano przeszłam się do miasteczka po bagietkę, bo jakżeby inaczej - świeża musi być - przyszykowałam wałówkę na czas naszej wyprawy i ruszyliśmy w trasę.
Fajnie było, miło było dopóki - o dziwo, nie zgubiliśmy drogi.
Zaskakujące to było, bo szlak rowerowy oznakowany jest rewelacyjnie, ale jakoś tak wyszło i zamiast skręcić na drogę biegnącą przez miasteczko, wjechaliśmy na szlak dla pieszych.
Droga prowadziła wzdłuż rzeki, więc dalej nią jechaliśmy licząc na to, że za jakiś czas szlaki się połączą. Tak przynajmniej zapewniała nas nawigacja.
I w pewnym momencie szlaki połączyły się.
Jednak droga, którą mieliśmy jechać, była mocno zarośnięta wysoką trawą, choć czasami widać było koleiny, po których dało się jechać. Sporym utrudnieniem było dodatkowo to, że miejscami stała woda, czyli były spore i głębokie kałuże. W nocy padało i grunt był mocno rozmoknięty.
Po przejechaniu kilkuset metrów, trasa zaczęła robić się coraz mniej przyjemna, a wręcz trudna.
Natrafialiśmy na powalone drzewa, które blokowały nam drogę i trzeba było przenosić rowery tzn. Sławek przenosił swój, a potem mój.
Coraz więcej było miejsc, przez które musiałam prowadzić rower, bo grząski teren wciągał koła i bałam się, że nie dam rady zapanować nad swoim rumakiem.
Błoto oblepiało nam już nie tylko buty, ale i plecy, spodnie, kurtki, torby rowerowe, hamulce, przerzutki, obręcze kół, zębatki...ale to nic.
Najgorsze było to, że nasze rowery wyglądały tak, jakby wytarzały się z rozkoszą w błocie. Zwisało z nich masę paskudztwa, trawa, kawałki gałązek...
I pewnie dalej brnęlibyśmy przed siebie, gdyby nie to, że przed nami spływająca z pola woda utworzyła takie rozległe i głębokie jeziorko, że w żaden sposób nie dało się go rowerami przejechać, czy ominąć.
Z prawej strony mieliśmy nasyp z rozmokłej ziemi - nad nim pola uprawne, po lewej stronie w odległości kilku metrów były rozlewiska rzeki. A GPS pokazywał, że pozostało nam już niedaleko do jakiegoś rozwidlenia dróg.
Musieliśmy się poddać i niestety, przebyć tę drogę jeszcze raz, ale w odwrotnym już kierunku, nie osiągnąwszy celu.
Rowery były w takim stanie, że płakać nam się chciało. Byłam tak bliska załamania, jak nie pamiętam już kiedy.
Staraliśmy się przy pomocy patyków zdjąć choć trochę błota z hamulców, ale słabo to szło.
Jechałam pierwsza i w pewnym momencie natrafiłam na kałużę. Wpadłam na pomysł, że może chociaż trochę uda nam się wyczyścić z błota rowery, wykorzystując do tego celu jej wodę. Niestety, niewiele to pomogło.
I już będąc na samym wylocie drogi natrafiliśmy na strumień, w którym wyszorowaliśmy do czysta nasze rumaki.
Napełnialiśmy wodą butelkę, którą z piciem wieźliśmy ze sobą.
I powiem tak - dumna jestem z siebie, bo o ile Sławek wpadł na pomysł wymycia rowerów gołymi rękami w strumieniu, o tyle ja wpadłam na pomysł, żeby posłużyć się do tego celu butelką po pitnej wodzie.
Rowery czyściliśmy z godzinę.
A jakie mieliśmy super humory, kiedy zakończyliśmy tę czynność.
Wróciliśmy do kampera i przyznam, że sytuacja, która nas spotkała nie zniechęciła nas bynajmniej do tego, żeby po obiedzie wyjechać jeszcze raz w trasę rowerami.
Widoki, jakie mijaliśmy - ta soczysta zieleń okraszona żółcią kwitnących jaskrów, świecące słoneczko, śpiewające ptaszki...
Czyż życie nie jest piękne?
Przejechaliśmy tego dnia 47 km.
Odrobinę więcej tresci plus krótkie filmiki są tu:
Kamperkiem we Francji
1001.jpg Rano szykujemy rowerki na wyprawę. Gdybyśmy tylko wiedzieli... |
|
Plik ściągnięto 3 raz(y) 398,96 KB |
1002.jpg Kolejna mijana śluza na kanale. |
|
Plik ściągnięto 1 raz(y) 583,7 KB |
1003.jpg Pierwsza próba pozbycia się błota z roweru w napotkanej na drodze kałuży. |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 624,28 KB |
1004.jpg Ręczne czyszczenie roweru w strumieniu. |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 614,91 KB |
1005.jpg Nie dość że kanał, to jeszcze wodospad. Tak łączą się w tym miejscu dwa kanały. |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 615,51 KB |
1006.jpg Z prawej kanał, z lewej kanał, z boku kanał... Skrzyżowanie trzech kanałów. |
|
Plik ściągnięto 2 raz(y) 557,06 KB |
|
_________________ Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/ |
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
ZbigStan
Kombatant
Twój sprzęt: Frankia I 65 SD
Nazwa załogi: Taborygenii, fani Frani.
Pomógł: 4 razy Dołączył: 03 Gru 2013 Piwa: 795/252 Skąd: Opole
|
|
|
|
|
Skorpion
Kombatant Normalny inaczej wariatek stary wyga
Twój sprzęt: Starocie urzadzenie kampero-podobne
Nazwa załogi: Skorpion
Pomógł: 24 razy Dołączył: 17 Lip 2008 Piwa: 228/1190 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2024-05-21, 21:21
|
|
|
|
_________________
Tadeusz
Byle do przodu
|
|
|
|
|
stef
zaawansowany
Twój sprzęt: Kamper Hymer BR 598
Dołączył: 25 Lis 2012 Piwa: 45/20 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Wczoraj 0:14
|
|
|
Świetnie się to czyta... a miałem iść spać
Spokojnej podróży i czekam na kolejne relacje !! |
_________________ Załoga: Agnieszka, Stefan oraz Piotuś i Gabrysia.
Sprzęt: było: Xsara picasso 1.8 LPG + KIP 42TTZ; i cudowny T4 EuroSky 550
Jest Hymer BR 544
Zdjęcia z wypraw i nie tylko: http://mojuaz.com |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|