| 
				
					| 
							
								|  | Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam 
 |  |  Włochy - Ekstremalna próba kamperka
 
 GregdeWal - 2011-05-11, 15:02
 Temat postu: Ekstremalna próba kamperka
 Witam
 
 Jak już wspominałem w swoich dotychczasowych postach od początku kwietnia stałem się szczęśliwym (teraz to już wiem na pewno) posiadaczem 22 letniego kamperka. Po zakupie miałem okazję nim zrobić parę pomniejszych przejazdów bez żadnego noclegu - łącznie ok 200 km - co daje niewielką szansę na poznanie i zrozumienie kamperowej maszynerii...
 
 I tak podjąłem decyzję (pewnie w mniemaniu niektórych nierozważną) sprawdzenia sprawności i przydatności mego Berocampa w jego żywiole, a mianowicie wyjazdu gdzie oczy poniosą. Biorąc pod uwagę, że nasz niewątpliwie piękny kraj oraz kraje naszych południowych sąsiadów mam w miarę dobrze poznane (choć na takie wyprawy na pewno również przyjdzie pora) zadecydowałem na rzucenie się i Berocampa na głęboką wodę i obrałem kierunek na południe z celem w Wenecji i/lub nad jeziorem Garda.
 
 Ktoś może powiedzieć, że to nic takiego, jednakże biorąc pod uwagę totalną nieznajomość samochodu (bo któż mi zaręczy, że po 500 km mu koła nie odpadną
  ), nieznajomość zwyczajów kampingowych w krajach docelowych, średnią znajomość języków (no dobra... po czesku i po angielsku się dogadam  ) oraz ograniczoną ilość czasu na przygotowanie wyprawy od podjęcia decyzji do planowanego wyjazdu, dla mnie nosiło to znamiona ekstremalności. 
 Planowany termin wyjazdu był ustalony na 30 IV, a powrotu (nieprzekraczalnie) na 10 V. Niestety wyjazd opóźnił się z przyczyn obiektywnych i Berocamp wyruszył w drogę 2 V o godzinie 11:18.
 
 Wyciąg z dziennika pokładowego okraszony komentarzami
  : 
 
 
 KAPITAN: Greg de Wal
 ZAŁOGA: Alicja; Angelika; Czesia; Jurek; Bera; Puszek
 - to daje - jak łatwo, a może i nie
  policzyć - 4 dorosłe osoby, jednego dzidziusia i 2 psy z czego jeden to 40 kilogramowa suka podhalana ETAP I - Cieszyn - Cornstejn 02.05.2011 330 km
 etap przelotowy, komplikacje na drodze spowodowane błędnym działaniem GPS
 - tak się dzieje jak człowiek na dobrze znanych drogach sugeruje się tym co mu Hołowczyc nagada
  ... Ale przynajmniej przejechaliśmy przez ładne tereny w okolicach Hranic... Jedna uwaga - plan nie przewidywał korzystania z płatnych dróg :D przystanek w Brnie w sklepie Campi-Shop w celu uzupełnienia zapasów papieru toaletowego
 - bo przesyłka z gomarketu nie dotarła na czas
   postój w Cizove w Podyji; zmiana miejsca zaparkowania z powodu pewnego starszego wiekiem mieszkańca (żeby nie powiedzieć "wrednego dziadka" tej skąd inąd bardzo malowniczej miejscowości
 - na końcu Cizova jest punkt z ławeczkami, a w pobliżu znajduje się ekspozycja dotycząca granic i żelaznej kurtyny (granica austriacko-czeska czyli dawna granica zachodu i wschodu). I przy tych ławeczkach na wyjeżdżonej tysiącami opon piaszczystej ziemi postawiłem mojego kamperka, by przygotować mleczko dla najmłodszej uczestniczki naszej wyprawy, a później przespacerować się w stronę granicy (miasteczko Hardegg). Po +/- 30 minutach parkowania, kiedy załoga zbierała się do wyjścia dopadł mnie wspomniany powyżej miły Pan i powołując się na jakąś ustawę o ochronie terenów zielonych zaczął straszyć mnie wizytą policjantów jeżeli natychmiast nie usunę samochodu z wyimaginowanej trawy. Po krótkiej dyskusji (żeby było śmieszniej miejsce to znajduje się naprzeciw dyrekcji Parku Narodowego Podyji i nikt z obecnych tam osób nami się nie zainteresował) hołdując zasadzie o ustępowaniu przeprowadziłem samochód o kilometr dalej - przed Cizov (całkiem fajne miejsce na postój). Między innymi dzięki tej przygodzie wyjście na spacer trochę się opóźniło (tzn załoga powoli już zmierzała do celu a ja ten kilometr + to co przeszli później pokonałem truchcikiem co dla takiego sportsmena :silacz: jak ja jest nie lada wyczynem) i w związku z tym trzeba było zmienić plan i miast do Hardeggu doszliśmy tylko do Hardeggskiej Vyhlidky (punku widokowego). Nie było czego żałować - widok wynagrodził wszystkie niedogodności
  . Niemożliwy dojazd do Vranova nad Dyji(gdzie planowałem nocleg) - z powodu małych wykopów we Vranove poprowadzono 40 km objazd
  wymusił nocleg pod ruinami zamku Cornstejn NOCLEG: 48 st 55' 58" N 15 st 42' 57'' E
 Tadeusz - 2011-05-11, 15:08
 
 Grzegorzu, bardzo podoba mi się początek opowieści.
 Czekam na dalszy ciąg i oczywiście zdjęcia.
   
 Pozdrawiam.
     Skorpion - 2011-05-11, 15:15
 
 Jak na poczatek wyjazdowy to wspaniala przygoda sie zaczyna prosimy o wieksza relacje i zdjecia.Nie zrzaj sie na poczatku drogi domek wytrzyma a i Wy sie do niego przyzwyczaicie i poznacie kazdy jego zakamarek jak i co dziala.Szerokosci wspanialego wypoczynku.
 GregdeWal - 2011-05-11, 15:19
 
 ETAP II: Cornstejn - Obere Palfau
 03.05.2011 257 km
 OPIS: zwiedzanie Cornstejn'u
 - zamek otwarty tylko w lipcu i sierpniu ale i tak było ładnie
 przejazd pod Bitovem; deszcz we Vranove nad Dyji; przekroczenie granicy pod Safovem; przejazd przez Naturpark Kamptal; zwiedzanie Krems
 - nie ma to jak się kamperkiem wpakować w wąskie i strome uliczki
   podjazd pod klasztor Gottweig; obiad i zwiedzanie Durnstein; przejazd malowniczą doliną Dunaju przez Wachau; przejazd drogą 25 przez Eisenwurzen; postój w pobliżu Palfau
 - przepiękne miejsce - postój na zatoczce przy skrzyżowaniu dróg 25 i 24. 2 metry od samochodu około 100 metrowe urwisko z malowniczą rzeką w dole
 47 st 42' 44" N 14 st 49' 55" E
 GregdeWal - 2011-05-11, 15:42
 
 
  	  | Skorpion napisał/a: |  	  | Jak na poczatek wyjazdowy to wspaniala przygoda sie zaczyna prosimy o wieksza relacje i zdjecia.Nie zrzaj sie na poczatku drogi domek wytrzyma a i Wy sie do niego przyzwyczaicie i poznacie kazdy jego zakamarek jak i co dziala.Szerokosci wspanialego wypoczynku. | 
 
 Dzięki Skorpion...
 
 Z tym, że już wróciłem... A teraz tylko zamieszczam relację... Choć z miłą chęcią raz jeszcze bym przejechał trasę by móc na świeżo nowe doznania opisywać
   Skorpion - 2011-05-11, 15:55
 
 Wiec opisuj to co widziales co przezyles jak spisywal sie kamperek jakies niedomagania wyszly jak sobie z tym poradziles ,jak zareagowali domownicy w nawym domku w czasie podrozy
 GregdeWal - 2011-05-11, 16:02
 
 ETAP III: Palfau - Ossiach
 04.05.2011 233 km
 OPIS: Z rana podziwianie okolic noclegu; przejazd przez Nationalpark Gesause; zamieszanie przy zjeździe na A9 Ardning
 - profilaktycznie winietkę wykupiłem, więc chcąc sobie trochę skrócić drogę stwierdziłem, że w okolicach Liezen przejadę się z 30 km autostradą. I oczywiście wjechałem nie w ten wjazd co trzeba. Mając w perspektywie kilkudziesięcio kilometrową drogę do następnego zjazdu i 6 km tunelu po drodze podjąłem karkołomną i karygodną decyzję cofania na zjeździe na autostradę
  . Na szczęście manewr się udał, mandatu nie dostałem, wszyscy przeżyli   postój na serpentynach pod Trieben [114]
 - pora na mleczko, a zresztą 100 stopni temperatury wody chłodzącej i konie mechaniczne padające z wycieńczenia wymusiły ten przystanek
 przeskok drogą 317 do St.Veit; poszukiwanie noclegu nad Ossiacher See
 - jeden kamping nieczynny, jeden nie przyjmujący zwierzaków i do 3 razy sztuka. Udało się na Terrassencamping w Ossiach - 4 osoby, kamper i psy - 36 euro za noc
 NOCLEG: 46 st. 29 ' 47" N 13 st 58' 25" E
 wbobowski - 2011-05-11, 17:32
 
 I cóż więcej człowiekowi do szczęścia potrzeba... niewiele, aby starczyło na paliwo wszędzie tam, gdzie chcemy dojechać
   vincent - 2011-05-11, 22:03
 
 niezła wyprawa jak na pierwszy raz
  mam nadzieję że kamper dał radę na tych serpentynach, ale skoro piszesz z domu więc pewnie wszystko ok. GregdeWal - 2011-05-18, 21:02
 
 Powracam do dalszej części relacji
 
 ETAP IV: Ossiach - Grado
 05.05.2011 197 km
 OPIS: Po uzupełnieniu 6-cio litrowym baniakiem wody użytkowej, wylaniu wiadrem wody brudnej i zwiedzeniu najbliższej okolicy kempingu wyjazd w kierunku Villach; zakup w Bauhausie w Villach kabla z osprzętem i węża ze złączkami
 Po 20 kursach z baniakiem po wodę do oddalonej o 30 m toalety stwierdziłem, że trzeba uzupełnić braki w wyposażeniu - 10 m węża i dwie złączki 1/2 i 3/4'' oraz kabel z wtyczkami 3-bolcowymi. Poprzedni właściciel mojego Berocampa przerobił kabel na bardziej swojską wersję - z jednej strony normalna wtyczka prądowa, która na kempingach jest tak jakby do niczego
   postój przed granicą austriacko-włoską pod Thorl
 bardzo fajny parking z pięknymi widokami częściowo zaadoptowany na przystanek, ale podejrzewam, że nocleg byłby jak najbardziej możliwy
 zwiedzanie Malborghetto
 do teraz nie rozumiem dlaczego w atlasie Austrii ta miejscowość zaznaczona jako szczególnie warta zwiedzenia
   Skręt w drogę 356 na Cividale del Friuli; zwiedzanie miasta
 połączone między innymi z zakupem atlasu Włoch (de Agostini - wg kolegów z forum jeden z najlepszych - wg mnie - dość nieczytelny
  ). Przed centrum Cividale od strony Tarcental również bardzo przyjemny, ogólno dostępny parking nadający się wg mnie do noclegu - wadą być może brak w pobliżu większych przestrzeni zielonych drogami lokalnymi do Monfalcone; w związku ze zbliżającą się nocą szukanie noclegu przy drodze do Grado
 postój przy zjeździe do przydrożnego baru parę kilometrów przed Grado wśród drzew akacji zaraz nad kanałem
 NOCLEG: 45 st 44' 17" N 13 st 26' 24"
 GregdeWal - 2011-05-18, 21:41
 
 ETAP V: Grado - Cavallino
 06.05.2011 140 km
 OPIS: przejazd z miejsca noclegu do parkingu dla kamperów w Grado i zapłacenie 12 EUR
 i tu pojawia się pytanie - co z parkowaniem w ciągu dnia na zwykłym parkingu kiedy występują znaki zakazu parkowania dla kamperów - czy kamper jest pojazdem trędowatym
    . Czy znaki te mają na celu zabezpieczenie biednych mieszkańców miejscowości przed hordą nieumytych kamperowiczów wylegających rano przed ich wypieszczonymi willami  ... W każdym razie - gdybym wiedział, że kilka kilometrów dalej jest parking, który i tak opłacę to chyba bym nie stał pod akacjami... Choć z drugiej strony - było bardzo przyjemnie... Mówi się trudno - kocha się dalej
   zwiedzanie miasta; przejazd i zwiedzanie Akwilei zdezorganizowanej z powodu zbliżającej się wizyty papieża
 tu już się nie dałem naciągnąć - stanąłem na zwykłym parkingu w środku miasta za 1 €/h niezważąjąc na wyraźne znaki - tylko dla samochodów osobowych
   przejazd pod Caorle i niezamierzony przejazd do centrum; przejazd przez miejscowości nadmorskie; skorzystanie z płatnej przeprawy mostem zwodzonym
 dlaczego zapłaciłem 1€ a dostałem paragon na 0,80? A co gdybym był z fiskusa??
   poszukiwanie na Litorale del Cavalino kempingu akceptującego naszych czworonożnych towarzyszy podróży zwieńczone sukcesem w przerażającym na pierwszy rzut oka kempingu Portobello przy Via di Ca'Savio w miejscowości o tej samej nazwie
 poszukiwania kempingu zacząłem przy znaku informacyjnym "przed Tobą jeszcze 22 kempingi". Kiedy zobaczyłem, że zostało tylko 8 zacząłem się irytować. Ale kiedy zobaczyłem kemping, którego na wyżej wspomnianych znakach nie było, z przyjaźnie
  kiwającym "portierem" (on po angielsku niewiele - ale zobaczył Berę i się nie przestraszył więc chyba wiedział co robi  ) to uwierzyłem, że uda się zakotwiczyć w miarę bezpiecznej  przystani na czas zwiedzania Wenecji  . Kemping ewidentnie pod mieszkanie rezydencjonalne - same "zakotwiczone" przyczepy - jednakże udało się nas wcisnąć w szczelinę pomiędzy przyczepy. Ze zdziwieniem w sąsiedniej przyczepie spotkaliśmy polkę z mieszanego polsko-włoskiego małżeństwa. Jednak na obczyźnie miło spotkać polaka  ... Zresztą równie miło było, kiedy na postoju pod Grado zostaliśmy otrąbieni przez Focusa na szczecińskich blachach - bandera zrobiła swoje  . Powracając do kempingu - w rezultacie całkiem przyjemne miejsce - za wiele gwiazdek by pewnie nie otrzymał, ale kibelki czyste a ludzie mili  , a co najważniejsze - 2 noce - 4 osoby + 2 psy + kamper + Ala oczywiście - 54 €. A do ładnej, szerokiej, piaszczystej plaży 200 m (choć i tak do Helskiej Kosy się nie umywa  ) NOCLEG: 45 st 26' 54" N 12 st 27' 32"
 GregdeWal - 2011-05-19, 06:31
 
 Jak tylko znów chwilę czasu znajdę to ruszę z tym koksem dalej
  ... Już niewiele zostało   
 A co do sentencji...
 
 Może to nadużycie lub błędna interpretacja, ale tym bardziej nasza brać kamperowska najlepiej zdaje sobie sprawę czym jest życie bez podróży... I tak - bez żeglowania (dosłownie i w przenośni) życie jest tylko wegetacją
   
 Pozdrawiam
 Andrzej_M - 2011-05-19, 09:29
 
 GdW: "Poprzedni właściciel (...) przerobił kabel na bardziej swojską wersję - z jednej strony normalna wtyczka prądowa, która na kempingach jest tak jakby do niczego
  " 
 Różnie z tymi wtyczkami bywa na różnych kempingach, skrzynki z "domowymi" gniazdkami też się często trafiają- także na razie nie wyrzucaj  tego starego kabla
   zrenica - 2011-06-09, 20:31
 
 My ponad tydzień temu wróciliśmy z miesięcznej podróży po tych właśnie okolicach i łezka w oku się kręci zwłaszcza na widok zdjęć z Grado ( super miejsce). Staliśmy za darmo kilka dni na parkingu naprzeciwko tego za 12Euro ( zresztą razem z nami kilkadziesiąt innych kamperów). Po za tym podczas naszego pobytu tamten parking nie był jeszcze płatny ( automat nie przyjmował pieniędzy)
  uroki kamperowania przed sezonem. 
 Pozdrawiamy
 GregdeWal - 2011-06-24, 19:38
 
 Mam nadzieję, że w towarzystwie amerykańskiego kampera na Polsacie uda mi się dziś trochę popisać
   
 Tak więc kontynuuję (choć już z tej wyprawy niewiele zostało
  ) GregdeWal - 2011-06-24, 20:13
 
 ETAP VI - postój
 
 Samochód z psami stróżującymi pozostawiony na bezlistnym kempingu, piesza wędrówka do Punta Sabbioni
 ok. 4 km
 zaokrętowanie się na Vaporetto do San Marco
 po wykupieniu całodziennych biletów na wszystkie linie - moim zdaniem bardzo przydatne w trakcie błądzenia po Wenecji
   zwiedzanie miasta na wodzie
 dawno tak często nie cofałem się po trafieniu na ślepy zaułek
  - szczególnie mając do dyspozycji jedynie mapę z przewodnika - niezbyt dokładną powrót tramwajem wodnym do Treporti, a następnie pieszo na kemping
 GregdeWal - 2011-06-24, 21:03
 
 ETAP VII: Cavallino - Cieszyn
 08-09 V 2011 1062 km
 
 Po chwili plażowania i opłaceniu miejsca za 2 poprzednie noclegi
 54 EUR za całość - bez drzew ale czysto i reasumując całkiem przyjemnie - i chyba niedrogo
 wyjazd w kierunku Jesolo, a później Vittorio Veneto
 bardzo ładne miasteczko stanowiące swoistą bramę pomiędzy równinami i górami - oczywiście w remoncie
 dalej do Cortina d'Ampezzo z niezrealizowanym z powodu przerwy technologicznej zamiarem zwiedzania kolejką linową na Tofana di Mezzo; przejazd przez Dobbiaco
 prześliczny Park Narodowy Dolomitów i przełęcz Cimabanche (Babia Góra + 300 m nadwyżki pod podwoziem
  ) do granicy włosko-austriackiej; przejazd przez Lienz na szosę górską (108) przez Tauertal do Felbertauerntunnel
 przejazd za 10 EUR ale same widoki wynagradzają ten wydatek (niestety godzina już była późna i zdjęcia wychodziły poniekąd rozmazane
  ) a następnie do Bischofschofen; postój odpoczynkowy na A10 pod Salzburgiem; dalej A1 do Wiednia i do granicy z Czeską Republiką; dalej pomijając autostrady powrót do Cieszyna
 GregdeWal - 2011-06-24, 21:14
 
 Reasumując:
 
 Przejechano:
 2219 km
 Dni w trasie:
 7
 Dni na postoju:
 1
 Średnio na dzień jazdy:
 317 km
 Noclegi na trasie:
 1
 Noclegi na dziko:
 3
 Noclegi na kempingu:
 3
 
 Samochodzik po tej trasie zyskał nasze serca i my też chyba w jego kamperowskim serduszku trochę zamieszkaliśmy - choć pewnie się prędzej emerytury lub złomu oczekiwał niż tego. Ale skoro dostał się w nasze zakręcone podróżnicze łapy - taki już jego los
   
 Co do podróży - komfort podróżowania - jak na stosunkowo małą zabudowę - wyjątkowy duży - 4 osoby + dwa psy + Alunia - a żyć się dało
 
 Co do samochodziku - przełęcze trochę mu się we znaki dawały - ale silniczek 2,5D całkiem nieźle sobie radził; kręte drogi też nie stanowiły większego problemu; parkowanie całkiem przyjemne (choć mało brakowało, a bym neon na jednej ze stacji we Włoszech alkową zawadził)...
 
 Lokalizacje - Europa jest piękna (przynajmniej okolice powyżej opisane), drogi - nawet te lokalne - w bardzo dobrym stanie... Ale Polska też jest piękna... I teraz priorytetem dla mnie i mojej załogi (przynajmniej dla tej młodszej części) jest poznanie naszego może dziurawego, może zaśmieconego ale jakże różnorodnego kraju strona atlasu po stronie
 
 Reasumując - ludzie - złapaliście tego bakcyla, macie drobinę czasu i kasy - siadajcie za kółko i korzystajcie z życia... Niezależnie jakim sprzętem i w jakim wieku dysponujecie... Grunt, że się toczy... Bo człowiek z jestestwa ma tyle ile zobaczy i przeżyje (dla zainteresowanych - żaden ze mnie filozof
  :D) MILUŚ - 2011-06-24, 21:27
 
 
  	  | GregdeWal napisał/a: |  	  | 
 Reasumując - ludzie - złapaliście tego bakcyla, macie drobinę czasu i kasy - siadajcie za kółko i korzystajcie z życia... Niezależnie jakim sprzętem i w jakim wieku dysponujecie... Grunt, że się toczy... Bo człowiek z jestestwa ma tyle ile zobaczy i przeżyje (dla zainteresowanych - żaden ze mnie filozof
  :D) | 
 
 Święte słowa ..............
   I za nie i całą relacje ode mnie
   Do zobaczyska na szlaku
   
 
   jelonka - 2011-06-24, 22:01
 
 piękna relacja .......... i..............święte słowa na końcu
       vincent - 2011-06-24, 22:02
 
 Super relacja, widzę że bakcyl kamperowania połknięty na dobre
   
 
 ps.
 powiedz mi jak odcinek między Sanzburgiem a Wiedniem, górzyście? strome podjazdy?  Bo wybieramy się tą trasą nad Jez.Bodeńskie. (oczywiście winieta w austrii konieczna?)
 GregdeWal - 2011-06-24, 22:24
 
 
  	  | vincent napisał/a: |  	  | powiedz mi jak odcinek między Sanzburgiem a Wiedniem, górzyście? strome podjazdy?
 | 
 
 Szczerze mówiąc - nie wiem, bo ten odcinek przespałem jako pasażer - ale raczej autostrady w tamtym rejonie są stosunkowo płaskie
   
 
  	  | vincent napisał/a: |  	  | oczywiście winieta w austrii konieczna?
 
 | 
 
 Jak być może wyczytałeś - drogą do Włoch przebiegła w całości poza autostradami... Drogę powrotną również tak planowałem, niestety - konieczność troszkę szybszego powrotu mi te plany pokrzyżowała - ale da się
 GregdeWal - 2011-06-24, 22:26
 
 Dzięki Miluś za piwo... Ciekawe co powiecie po relacji z powrotu z Pińczowa
  ... 7 dni w drodze   andi at - 2011-07-03, 15:12
 
 
  	  | vincent napisał/a: |  	  | Super relacja, widzę że bakcyl kamperowania połknięty na dobre   
 
 ps.
 powiedz mi jak odcinek między Sanzburgiem a Wiedniem, górzyście? strome podjazdy?  Bo wybieramy się tą trasą nad Jez.Bodeńskie. (oczywiście winieta w austrii konieczna?)
 | 
 wieden -salzburg droga fajna-lekko pofaldowana,ale lepiej omijac autostrady
 na skype moge ci doradzic jak jechac  skype-andiat1
 
 |  |