Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Po Polsce - Chęciny, Ujazd, Kazimierz, Puławy, Sandomierz, Baranów

Frowyz - 2011-06-28, 18:53
Temat postu: Chęciny, Ujazd, Kazimierz, Puławy, Sandomierz, Baranów
Plan był ambitny: Tokarnia, Chęciny, Jaskinia Raj, Kazimierz Dolny, Sandomierz, Baranów Sandomierski… Słowem weekend ze zwiedzaniem.
Nasza odyseja miała się rozpocząć w środę 23.06.2011 po południu… Prognozy pogody dla interesującego nas regionu były bardzo niepomyślne… Burze, ulewne deszcze i tak przez cały długi weekend. Dwójka małych dzieci, Najlepsza z Żon, mały kamper i deszcz to nie jest dobre połączenie, dlatego autorytarnie podjąłem decyzję: „Zobaczymy jaka będzie pogoda jutro”. Czwartek powitał nas dużym zachmurzeniem ale , o dziwo, nie padało. A około 9.00 zza chmur wyskoczyło słońce… „Załoga do wozu” chciałoby się krzyknąć. W rzeczywistości zaczęło się mozolne noszenie wszystkich potrzebnych rzeczy… W końcu ok. godziny 11 wyruszyliśmy w trasę. Decyzja z przeniesieniem wyjazdu okazała się brzemienna w skutkach… Boże Ciało… Pierwszą Procesję spotkaliśmy 2 km od domu… 30 minutowy odpoczynek przed dalszą drogą ;) Nie będę się rozpisywał ile takich „odpoczynków” mieliśmy po drodze… ale naprawdę było ich sporo…
Pierwsza przykra niespodzianka spotkała nas w Tokarni. Na parkingu przed Muzeum Ziemi Kieleckiej sporo samochodów i sporo ludzi. Niestety, samo muzeum okazało się zamknięte… Pooglądaliśmy co się tam dało przez szpary w ogrodzeniu i z powrotem do wozu…
W Chęcinach było już lepiej. Choć zaczęło się dosyć dziwnie. Podjeżdżamy na parking pod zamkiem. Rezolutne dziewczę w wieku młodym podchodzi do nas i pada pytanie: „Co to jest?”. Patrzę na Najlepszą z Żon ale minę ma tak samo głupią jak ja. No, ja rozumiem, że nasz 30 letni prosiak budzi u niektórych niepokój ale jak się rzuci drugi raz okiem to chyba widać, że kamper… Ostatecznie Pani zakwalifikowała nas jako „dużą osobówkę” ( 5 pln) co pozwoliło nam oszczędzić na opłacie parkingowej zawrotną sumę 2 pln… Każda oszczędność cieszy, więc w doskonałych humorach udaliśmy się zwiedzać zamek. Pogoda przepiękna, turystów w sumie niewielu. No żyć nie umierać.
Chęciny to zamek królewski. Urzędował tu sam Łokietek, a po jego śmierci Kazimierz Wielki. To właśnie temu drugiemu zawdzięczamy ceglane podwyższenia wież… Jak większość zamków w Polsce i ten nie oparł się Szwedom…

Frowyz - 2011-06-28, 18:57

Z zamku Chęciny pojechaliśmy w kierunku Jaskini Raj… ale tylko w kierunku. Roboty drogowe. Wprost fenomenalnie oznaczone objazdy. W pewnym momencie nawet nawigacja zgłupiała… Skończyło się na tym, że jaskinie ominęliśmy szerokim łukiem od północy i wjechaliśmy do Kielc. A tam… Roboty drogowe. Czy muszę dodawać, że objazdy fenomenalnie oznaczone? Błąkaliśmy się po tych Kielcach dosyć długo. Zresztą nie my jedni. Niektóre samochody widziałem po trzy, cztery razy… Wreszcie jakimś cudem Najlepsza z Żon wypatrzyła drogowskaz na Annopol… Byliśmy uratowani.
Żeby jakoś powetować sobie Jaskinię Raj postanowiliśmy zboczyć trochę z trasy i zobaczyć zamek Krzyżtopór w Ujeździe. I była to decyzja ze wszech miar słuszna. Zamek to nie jest dobre określenie tych ruin… Była to rezydencja magnacka rodu Ossolińskich i chyba bardziej pasuje do niej określenie pałac. Co tu dużo pisać – do czasu wybudowania Wersalu była to największa budowla pałacowa w Europie. Niestety nigdy nie została w pełni ukończona. Polecam zwiedzanie z przewodnikiem. Można się między innymi dowiedzieć, że w jednej z wież sufit stanowiło akwarium, w którym pływały ryby… Oczywiście do upadku przyczynili się Szwedzi (znowu oni), a dzieła dokończyli w 1770 roku Rosjanie… Mimo wszystko ruiny robią bardzo duże wrażenie… Zresztą popatrzcie sami.

Frowyz - 2011-06-28, 19:00

W tak zwanym międzyczasie zaczęło się ściemniać, dzieci zaczęły być marudne. Zdaliśmy sobie sprawę, że jest już po 19, a do Kazimierza Dolnego jeszcze kawał drogi. Tak nawiasem mówiąc pałac można zwiedzać nawet wieczorem. Pani w kasie powiedziała, że działają do ostatniego klienta ;)
Plan zakładał, że do Kazimierza dotrzemy ok. godziny 17 co pozwoli nam na wieczorny spacer nad Wisłą. Niestety procesje i kieleckie objazdy sprawiły, że na kamping dotarliśmy o 22.30. Po drobnych problemach z podłączeniem prądu udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Dzień kończyłem myślą – nie wierz w prognozy pogody ;)
W piątek po śniadaniu (świeże bułeczki dostaliśmy od gospodarzy) poszliśmy brzegiem Wisły w stronę kazimierskiego Rynku. Oczywiście pogoda była słoneczna i nie było mowy o deszczu.
Wstyd przyznać ale w Kazimierzu byliśmy pierwszy raz. Od razu powiem, że doskonale rozumiem wszystkich, którzy się w tej miejscowości zakochali i którzy często tu wracają. O Kazimierzu napisano już bardzo wiele (również na tym forum), dlatego wrzucę tylko kilka zdjęć i nie będę się rozpisywał. Jedynie napiszę, że warto zainwestować parę złotych w objazdową wycieczkę dookoła Kazimierza (spichlerze, kamienice, Wąwóz Korzeniowy, kirkut). Autobusy-meleksy wyruszają z Rynku – koszt 15 pln za osobę dorosłą – czas trwania ok. 45 min. My trafiliśmy jeszcze na Festiwal Zespołów Folkowych. Było barwnie, głośno i z przytupem ;)

Frowyz - 2011-06-28, 19:02

I jeszcze trochę...
Frowyz - 2011-06-28, 19:03

Pisząc ta relację tak przeglądam zdjęcia i nie widzę nigdzie naszego Prosiaka… Wychodzi na to, że jedyne zdjęcia z kamperem mam z … telefonu komórkowego. :) Pokazuję je na dowód, że jechaliśmy naszą stodółką na kółkach ;)
Frowyz - 2011-06-28, 19:05

Następnego dnia rano, po śniadaniu (znowu świeże bułeczki) zacząłem przygotowywać się do wyjazdu do Sandomierza. Niestety, we wszystko wmieszała się Najlepsza z Żon i oświadczyła, że żaden Sandomierz tylko Puławy. Starannie maskując zdumienie zapytałem dlaczegóż akurat Puławy? Albowiem tam znajduje się pałac Czartoryskich, który to pałac ona najbardziej na świecie zobaczyć chce… Wiedząc jak niebezpiecznie jest odmawiać kobiecie załączyłem nawigację i po serdecznych pożegnaniach pojechaliśmy do Puław. I tu muszę przyznać, że Puławy nie były taką sobie zachcianką Najlepszej z Żon. To był dobrze uknuty spisek aby zemścić się na mnie za wszystkie moje grzechy. A w spisku tym aktywnie uczestniczyły władze samorządowe Puław. Droga przez Puławy to droga krzyżowa dla każdego kampera. Tuż pod tablicą z nazwą miejscowości znajduje się ograniczenie prędkości do 30. U wszystkich kierowców budzi zapewne uśmiech politowania… Do czasu. Bo oto przed maską pojawia się pierwsza wysepka zwalniająca… To coś jakby rondo, tylko nie da się tego objechać dookoła… Należy skręcić w prawo i po bardzo ciasnym łuku wyjechać z powrotem na prostą… Pierwszą zniosłem nieźle, druga, 100 metrów dalej była nieprzyjemna, trzecia była już mordęgą… Czwartej nie było ale nie mogę powiedzieć „na szczęście”… bowiem zamiast wysepki był próg zwalniający. Cholernie wysoki. Pokonałem do z prędkością ok. 30 km/h i to był błąd… Za szybko, dużo za szybko. Na następny najeżdżałem już na jedynce… I tak moi drodzy jest przez ok. 5 km… Próg, próg, próg co 100 metrów, wysepka, wysepka, próg, próg, próg, rondo, próg… Tak, mogę powiedzieć, że pokochałem Puławy od pierwszego wejrzenia…
Wreszcie dotarliśmy do owego Pałacu Czartoryskich… Czy było warto oceńcie sami (ja twierdzę, że warto, bo Najlepsza z Żon stoi za plecami ;) ). Pałac wzniesiono dla Lubomirskich. Potem trafił w ręce Sieniawskich, by przez małżeństwa przejść na własność Czartoryskich. Pałac wielokrotnie przebudowywany i palony (między innymi jako represje za udział właścicieli w powstaniu listopadowym) w niczym nie przypomina budowli wzniesionej przez Lubomirskich. Większą część pałacu zajmuje Państwowy Instytut Nawożenia i Gleboznawstwa (główny sponsor Muzeum) ale jest też część udostępniana do zwiedzania. Koniecznie z przewodnikiem.
Po powrocie ze zwiedzania rzuciłem się na atlas i nawigację, żeby zaplanować drogę do Sandomierza… Nie zgadniecie – NIE BYŁO INNEJ DROGI ! Próg, wysepka, próg, wysepka… a nasz Prosiak nie ma wspomagania kierownicy… Wybaczcie ale nie będę opisywał drogi powrotnej. Nie mam pojęcia czym się tak naraziłem Najlepszej z Żon i samorządowi Puław…

Frowyz - 2011-06-28, 19:08

Po Puławach każda droga jawiła mi się niczym amerykański, ośmiopasmowy highway… Podróż do Sandomierza upłynęła nam w słońcu choć dookoła nas były czarne chmury. Im bliżej Sandomierza tym bardziej mokro było dookoła, na drodze pojawiły się kałuże i małe potoczki, a my dalej jechaliśmy w słońcu. W końcu dotarliśmy. Zatrzymaliśmy się na kampingu „Browarnym”. Pojawił się jednak problem. Okazało się, że nad Sandomierzem przeszła ulewa, wszystkie utwardzone miejsca są zajęte przez kamperki i nie za bardzo mamy się gdzie postawić, bo na środku grząsko się robiło… Co prawda nasze Prosię ma tylny napęd więc byle jakie błoto nam nie straszne jednak wolałem nie ryzykować. Właściciel była bardzo miły i uczynny i w końcu znalazł dla nas miejsce przy samych umywalniach. Ponieważ słońce podążało za nami i przywieźliśmy go również do Sandomierza, po szybkim posiłku pobiegliśmy zwiedzać miasto. A jest co zwiedzać. Kto nie był niech ogląda…
Frowyz - 2011-06-28, 19:09

i jeszcze troszkę Sandomierza
Frowyz - 2011-06-28, 19:12

Następnego dnia rano, dosyć wcześnie, wyruszyliśmy do Baranowa Sandomierskiego. Była to ostatnia miejscówka z naszej listy, którą chcieliśmy odwiedzić. Droga była pusta i gładka jak stół. Niestety na miejscu okazało się, że zamek można zwiedzać tylko z przewodnikiem i tylko o pełnych godzinach. My byliśmy o 10.07. Pani w kasie nie pozwoliła nam gonić poprzedniej grupy… Mieliśmy do wyboru: zrezygnować ze zwiedzania albo czekać 50 minut… Ponieważ samo zwiedzanie zamku też trwa ok. 1 godziny musieliśmy się poddać. O tej porze Michaś śpi, a już robił się marudny. Zadowoliliśmy się zwiedzaniem parku i wejściem na dziedziniec. Zamek został wybudowany przez Baranowskich w 1591 roku i początkowo był to typowy zamek rycerski (czyli nastawiony na obronę, prosty w architekturze). Potem zamek przechodził z rąk do rąk. W jego historii przewijają się między innymi rody Leszczyńskich, Lubomirskich… Każdy z nich coś dokładał od siebie i w końcu forteca zmieniła się w renesansowy zameczek. Niestety mieliśmy pecha i w ogrodach dookoła zamku trwał remont. Musiałem się sporo namęczyć, żeby na zdjęciach nie było tych wszystkich budowlanych utensyliów ;)
Frowyz - 2011-06-28, 19:14

I to już koniec naszej podróży. A właściwie relacji, bo podróż trwała jeszcze 5 godzin. Zaliczyliśmy korek w Bochni, przejechany zjazd na autostradę, Mateczny w Krakowie, zwężenie na zakopiance… Ale gnała nas do domu myśl, o ciepłej kąpieli w wannie…
Tak to kończę naszą krótką opowieść o wyprawie na „Bliski Wschód” Polski. Przeżyliśmy naprawdę wspaniałe 4 dni. W zarysie poznaliśmy piękny region, do którego mamy nadzieję wrócić. Pozdrawiam wszystkich sympatycznych ludzi, których spotkaliśmy pod drodze, a w szczególności ekipę „spod drzewa” z Kazimierza ;)


Dziękuję wszystkim, którzy doczytali do tego miejsca :spoko

Tadeusz - 2011-06-28, 19:17

Z przyjemnością przeczytałem opis wycieczki i obejrzałem zdjęcia. Niedawno również byłem w Ujeździe, Sandomierzu i Kazimierzu Dolnym.
Zaciekawiły mnie Twoje spostrzeżenia i odczucia i spodobał się lekki ton narracji.

Dziękuję za miłą lekturę i stawiam piwo - zasłużone. :spoko

gino - 2011-06-28, 19:19

znam te miejsca nie od dzis..
ale dziekuje że dzieki Tobie, mogłem je odwiedzic jeszcze raz... :spoko

Yans - 2011-06-28, 19:44

Niemalże identyczną wyprawę odbyłem we wrześniu 2010. Jedynie za Chęcinami zatrzymałem się przy ruinach w Bodzętynie i z przyjemnością zwiedziłem Lublin... :bigok
Dziękuję... :spoko

DARO - 2011-06-28, 20:56

Po prostu .... bardzo mi się podobało :spoko
STRUSIE - 2011-06-28, 21:24

Tak , znamy te miejsca i z przyjemnością poczytałem i pooglądałem . Gratuluję wycieczki i gratuluję ładnego opisu .
Przy okazji opowiem że w 2009 miałem przyjemność być w Baranowie Sandomierskim . Wtedy to , z okazji dni Sandomierza odbywały się różne imprezy . Na zakończenie , póżnym wieczorem , był koncert zespołu Gipsy Kings . I to nie było by nic niezwykłego , gdyby nie to że koncert rozpoczoł się z dużym opużnieniem .( brak prądu)
Wyobrażcie sobie , o godzinie 22 ,30 zaczyna się koncert , a pod sceną .....może 200 osób . Występ ekstra , czułem się jakby dla mnie grali ;)
Warto kamperować ;)

WODNIK - 2011-06-28, 21:28

Bardzo fajny opis i fajna rodzinna wycieczka. :spoko :brawo
StasioiJola - 2011-06-28, 21:46

Fajna relacja - poparta ładnymi zdjęciami !!! Dziękujemy!!! Zdjęcia z Sandomierza przypomniały nam nasz ostatni pobyt tam w ubiegłym roku!!! :szeroki_usmiech :spoko
Frowyz - 2011-06-28, 22:40

Cieszę się, że się wam spodobało. Mnie męczy tylko jedno - dlaczego nie robiłem zdjęć na kempingach? Prosiak jest tylko na jednym zdjęciu i to jeszcze tyłem. Zrobione komórką, bo posyłałem rodzinie i tak zostało w telefonie... Nie wiem co mnie zaćmiło ;) Chociaż wyjaśnienie jest chyba proste - Michałek :ok On jest bardzo absorbującym uwagę dzieckiem :aniolek Zostawienie go samego na 30 sekund poskutkowało rozładowanym akumulatorem w zabudowie, bo załączył 12V w lodówce a ja nie zauważyłem od razu :gwm

A co do samych miejscówek - napewno będziemy chcieli tam wrócić. Jak to mówią u nas - dopiero liznęliśmy temat... 8-)

Myślę, że przeczytacie tu jeszcze trochę relacji z naszych podróży. Prosiak sprawił nam bardzo miłą niespodziankę i spalił średnio 15 l LPG na 100 km co oznacza, że jeździ taniej niż nasza osobówka. Wszystkie sprzęty w zabudowie są nareszcie sprawne więc jak tylko będzie wolny czas to będziemy gdzieś wyjeżdżać.

Tadeusz - 2011-06-28, 22:55

Frowyz napisał/a:
On jest bardzo absorbującym uwagę dzieckiem Zostawienie go samego na 30 sekund poskutkowało rozładowanym akumulatorem w zabudowie, bo załączył 12V w lodówce a ja nie zauważyłem od razu


Załączenie grzałki zasilanej 12 V w czasie postoju jest nie możliwe. Taka jest generalna zasada w kamperach. Chodzi oczywiście o zbyt dużą moc grzałki gwarantującą bardzo szybkie rozładowanie akumulatora.
Skoro u Ciebie można lodówkę włączyć na 12 V na postoju to jest to nieprawidłowość. Być może jest to przeróbka, jeśli tak - to fatalna.
Warto to naprawić.

Pozdrawiam. :spoko

wbobowski - 2011-06-28, 23:53

Wszystkie odwiedzane miejsca znamy doskonale. Ale dzięki dowcipnemu językowi fajnie czyta się relację. Dzięki
wbobowski - 2011-06-28, 23:53

Wszystkie odwiedzane miejsca znamy doskonale. Ale dzięki dowcipnemu językowi fajnie czyta się relację. Dzięki
Frowyz - 2011-06-29, 06:17

Tadeusz napisał/a:


Załączenie grzałki zasilanej 12 V w czasie postoju jest nie możliwe. Taka jest generalna zasada w kamperach. Chodzi oczywiście o zbyt dużą moc grzałki gwarantującą bardzo szybkie rozładowanie akumulatora.
Skoro u Ciebie można lodówkę włączyć na 12 V na postoju to jest to nieprawidłowość. Być może jest to przeróbka, jeśli tak - to fatalna.
Warto to naprawić.

Pozdrawiam. :spoko


Oj żeby to jedna taka fatalna przeróbka była... Autko ma 30 lat i miało kilku właścicieli. A każdy z nich miała jakąś swoją koncepcję. Ja niestety w elektryce jestem słaby więc nie pcham tam łapek, a na elektryka narazie mnie nie stać (jeden już zaglądał ale za wyprowadzenie tego na prostą zaproponował cenę 800 pln :shock: - dla mnie to dużo pieniędzy...)

wbobowski napisał/a:

Wszystkie odwiedzane miejsca znamy doskonale. Ale dzięki dowcipnemu językowi fajnie czyta się relację. Dzięki


A czasami tak mnie poniesie :lol: Wycieczka była fajna, więc relacja tez musiała być napisana lekko... Wyobrażasz sobie relację z takiego miejsca w stylu: "Wyjazd 9.37. Dojeżdżamy do miejsca (tu współrzędne GPS). Parking 5 pln. Zwiedzanie. Odjazd 12.34. Średnie spalanie na trasie 15 l LPG na 100 km" Kto chciałby to czytać? Poza tym nie ubarwiałem relacji (no może poza samorządem Puław, bo nie mam 100% pewności czy uczestniczyli w spisku Najlepszej z Żon... ;) )

janus - 2011-06-29, 07:46

Fajna relacja - bardzo przyjemnie się czytało :ok
Pozdrawiam, a "Prosiaka" tak jakbym gdzieś już spotkał ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group