Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Włochy - Dolomity i via ferraty Hyńkiem 2011

KrzysF - 2011-08-23, 21:59
Temat postu: Dolomity i via ferraty Hyńkiem 2011
Kilka dni temu zapytałem na forum CT o Wasze ewentualne kamperowe doświadczenia z Dolomitów. Dostałem kilka odpowiedzi, od pp i Neno, które okazały się przydatne i za które bardzo dziękuję. A że obiecałem po powrocie relację, więc teraz będę Was, w miarę wolnego czasu, katować dolomitowymi reminiscencjami.
Wyjazd był właściwie nietypowy. Nietypowy, bo nie mieliśmy zamiaru uprawiać klasycznej "turystyki kamperowej", z oglądaniem i zwiedzaniem ciekawych miejsc wzdłuż pewnej wytyczonej trasy. Interesowała nas turystyka górska, a przede wszystkim tzw. via ferraty. W tym sensie kamper miał być raczej "środkiem" a nie "celem".
Via ferraty, dla niewtajemniczonych, to szlaki turystyczne ubezpieczone. Ale w inny sposób niż np. nasza tatrzańska Orla Perć. Ubezpieczenia to system stalowych lin, w które wspinający się wpina się karabinkami. Wymagane zatem jest posiadanie uprzęży wspinaczkowej, kasku i tzw. lonży (takie coś z dwoma karabinami). Oprócz takiej stalowej liny często w trudnych miejscach zainstalowane są klamry, drabiny i inne sztuczne ułatwienia. Nie jest wymagana (zazwyczaj) własna lina alpinistyczna. W tym sensie chodzenie po via ferratach to coś pośredniego pomiędzy "zwykłą" turystyką pieszą a klasyczną wspinaczką. Ferraty popularne są we Włoszech, Austrii, Francji, Słowenii i innych krajach. Na pograniczu włosko-austriackim (a tam właśnie są Dolomity), część ferrat jest pozostałością po walkach toczonych w czasie I wojnie światowej.
Pojechaliśmy w 6 osób (ja z synem i zaprzyjaźniona 4-osobowa rodzina), co niektórzy przyjęli z niedowierzaniem. Fakt, Hyniek, nasz kamper jest rejestrowany na 6 osób, ale wygodnie w nim jest w 3-4 osoby. Wróżono nam, że po kilku dniach nie wytrzymamy ze sobą i wrócimy osobno :wyszczerzony: . O dziwo, nic z tych rzeczy. Może dlatego, że znamy się jak łyse konie i z niejednego gara (dosłownie) niejedno się jadło. Dość powiedzieć, że kiedyś, dawno temu, pojechaliśmy autostopem w góry do Szwajcarii, kolega miał plecak ważący 54kg a ja "tylko" 48kg. Więc po takich przeżyciach, nic nam nie jest straszne.
Skład: 3 dorosłych, 11 letnia dziewczynka i chłopcy w wieku 13 i 17 lat.
Trasa: Polska-Czechy-Austria-Niemcy-Austria-Włochy, przede wszystkim z uwagi na dostępność LPG w Niemczech. Po drodze nocleg na parkplatz-u przy austriackiej Autostradzie.

KrzysF - 2011-08-23, 22:08

Szukamy miejsca na nocleg. Niestety na wspomnianym parkingu znaki wyraźnie informują, że nie wolno "kamperować". Nie przeszkadza to dwóm innym kamperom, których załogi wyraźnie sposobią się do nocnego spoczynku. My jednak wolimy nie ryzykować. Jedziemy dalej. Pamiętam sprzed 15 lat, że niedaleko jest jezioro Lago di Landro. Kiedyś jadąc Fiatem 126p nocowaliśmy nad nim w namiocie w towarzystwie kilkudziesięciu kamperów. Niestety, na miejscu czekała nas niespodzianka, na pięknym, długim parkingu przecudnie umiejscowionym wzdłuż jeziora, mimo wieczorowej pory nie ma żadnego kampera. Powód taki jak wcześniej: zakaz. Cóż lata lecą, wszystko się zmienia. Szkoda, bo miejsce magiczne. Stajemy na noc na poboczu, pomiędzy Landro a Lago di Landro. Tam nie ma zakazu, a miejsce całkiem niezłe.
łoś - 2011-08-24, 00:17

Więcej, więcej. :spoko
Endi - 2011-08-24, 00:42

Witaj Krzyś !
Kiedy byliśmy razem na wielkanoc w Langenfeldzie to nie wiedziałem, że interesujesz się tą no ...via fratą czy jak tam ;) A wtedy właśnie widziałem to po raz pierwszy. Przy wjeżdzie do Langenfeldu od strony Solnden znajduje się ogromna pionowa góra - skała. Zaraz przy samej szosie jest miejsce w którym właśnie rozpoczyna się droga wspinaczkowa, asekurowana liną stalową. Na dole było kilka osób, które przygotowywały się ale na perci było już również kilka. Byłem ogromnie zdumiony :shock: i zaciekawiony... nie mogłem kapnąć jak to możliwe, tak sobie "idą" do góry bez problemu ? I młodzi chłopcy i wyżej dziewczęta a jeszcze wyżej stare i siwe ale się wspinają !
W tym roku byliśmy na przełęczy Gotarda w Szwajcarii i znów widzę to samo. Młoda para, chłopak z dziewczyną zapinają się do jakiejś stalowej liny przymocowanej do skały i ... heja w górę aż przysiadłem na chwilę z wrażenia. Po chwili obserwowałem ich już przez lornetkę, to było naprawdę fascynujące. Dziewczyna prowadziła i wyrażnie zaczęła odstawać od partnera.
Jedyne co mnie zastanowiło to...czy takimu grubasowi jak ja :oops: , czy mnie by też się udało ? ;)
Pozdrawiam i czekam na cd...jak Wam to poszło ? :)

KrzysF - 2011-08-24, 21:26

Witaj Endi !!! Powiem krótko, mam kilka miłości życiowych. A góry to jedna z nich.
KrzysF - 2011-08-24, 21:49

Via ferraty różnią się oczywiście stopniem trudności. Od takich całkiem prostych po bardzo trudne, wymagające już rzeczywistych umiejętności wspinaczkowych. Ponieważ były z nami dzieci więc postanowiliśmy zacząć od takich prościuteńkich, a jednak widokowych. Jest kilka przewodników dostępnych w języku polskim. Polecam rodzimy dwutomowy przewodnik Tkaczyka. Są też inne, np. Francuza, Sombardiera. Trzeba się oczywiście zaopatrzyć w odpowiednie mapy, bo podejście pod ferratę nie zawsze jest oczywiste.
Na początek wybór nasz padł na polecaną przez wszystkich jako nietrudna i widokowa ferrata Ivano Dibona w grupie Cristallo. Tu uwaga, większość ferrat, przynajmniej te które przeszliśmy, jest ochrzczona imieniem jakiegoś człowieka, wspinacza, ku pamięci. Ivano Dibona to jedna z najznakomitszych postaci włoskiego alpinizmu. Pod ferratę można podejść pieszo, ale łatwiejszy wariant to wjazd dwoma kolejkami (jedna po drugiej). I ten wariant oczywiście wybraliśmy z uwagi na obecność dzieci i braki kondycyjne. Kolejka startuje z okolicy przełęczy Passo Tre Croci (1809m). Najpierw oczywiście trzeba było tam dotrzeć, co dla Hyńka nie było takie proste. Mając 6 ludzi na pokładzie i ekwipunek nie było to dla niego proste ale był dzielny i dał radę. Jak się łatwo domyśleć, nie była to oczywiście jedyna i najprostsza przełęcz pokonana przez Niego podczas dolomitowego objazdu. Czasem pokonywał trudniejsze odcinki na jedynce, ale pokonywał.
Zanim zacznę wklejać zdjęcia, jeszcze parę słów o asekuracji na ferratach. Trochę o tym napisałem wcześniej. Kluczowym elementem jest tzw. lonża. Co to lonża dla konia to chyba każdy wie. Więc tutaj jest podobnie, cały czas jesteśmy na "uwięzi". Lonża ferrytowa składa się jednak z dwóch kawałków linek zakończonych karabinkami. Po co dwa karabinki? Ano po to by być asekurowanym cały czas. Stalowa lina, jest co jakiś czas przytwierdzona do skały kotwami. Tam oczywiście trzeba przepiąć karabinek z jednego odcinka liny na kolejny. Gdyby był jeden karabinek , byłby moment, w którym nie jesteśmy asekurowani. A tak, przepinamy je kolejno i cały czas mamy asekurację.
Czas na zdjęcia.

KrzysF - 2011-08-24, 21:54

Kolejne zdjęcia.
yannoo - 2011-08-25, 07:58

Jako stary "góral" - też czytam z wielkim zainteresowaniem i podziwiam wspaniałe widoki...
Pozdrawiamy z Pienin!!!

KrzysF - 2011-08-25, 14:46

Ferrata zaczyna się drabiną. Zaczyna a właściwie kończy. Właściwy kierunek jej przejścia jest dokładnie odwrotny. W zamyśle jej twórców powinno się iść granią, stopniowo zdobywając wysokość i po osiągnięciu kulminacyjnego punktu Cristallino d'Ampezzo (3036) zejść na przełęcz, na którą my wyjechaliśmy kolejką. W praktyce jednak, większość czyni jak my, ograniczając się do przejścia górnej części ferraty i powrotu tą samą drogą.
KrzysF - 2011-08-25, 14:53

cd.
Kotek - 2011-08-25, 16:56

Ciekawa opowieść, cudowne zdjęcia!!!
Wspaniałe wakacje, gratulujemy, podziwiamy!
Czekamy na ciąg dalszy. Stawiam piwko.
:roza: :roza: :roza: :spoko :spoko :spoko

Annmir - 2011-08-25, 19:23

Cudna wyprawa, cudne zdjęcia, tylko zazdrościć! Proszę o jeszcze i pozdrawiam!
Roza - 2011-08-25, 19:51

dziekuje za cudowne widoki!
sledze opowiesc i zaczynam marzyc o takiej przygodzie...

od jakiego wieku dzieci moga towarzyszyc rodzicom na ferratach?

stawiam piwo!
mam nadzieje na wiecej :spoko

KrzysF - 2011-08-25, 20:01

Z tego co wiem, dolnego limitu wiekowego nie ma. Zosia, córka znajomych ma 11 lat. Carabinieri dokumentów nie sprawdzali :ok
Roza - 2011-08-25, 20:03

nasze maja 6 i 8.
chodzi mi o Twoja subiektywna ocene stopnia trudnosci :)

KrzysF - 2011-08-25, 20:17

Chyba trochę za wcześnie. Ja odradzam. Dziecko w wieku 8, a nawet 6 lat już się całkiem dobrze wspina na drzewa. Ale tutaj dochodzi sprawa asekuracji. Każdy asekuruje się indywidualnie. Musisz być pewna, że dziecko będzie robić to właściwie. Nie wyobrażam sobie, żeby rodzic przy każdym przelocie przepinał dziecko. Inna sprawa to to, że małe dziecko może mieć czasem problemy z sięgnięciem do liny, chwytu itp. nawet na najłatwiejszej ferracie.
KrzysF - 2011-08-25, 20:34

Dzień kolejny.
Ponieważ po wygodnym noclegu na kempingu nie chce się wcześnie wstawać i do tego mamy zamiar pospacerować chwilę deptakiem Cortiny d'Ampezzo, decydujemy, że dzisiaj robimy coś krótkiego. Nasz wzrok, wprost z kempingu, padł na grupę Tofane, obok grupy Cristallo górującą nad Cortiną. Wjeżdża tam kolejka wprost z centrum miasta, ale oparliśmy się pokusie i stwierdziliśmy, że dzisiaj wytężymy muskuły zmierzymy się z nie tylko z ferratą ale i z podejściem pod nią. W grupie Tofany jest kilka ferrat ale chyba najpiękniejszą jest ferrata Giovanni Lipella prowadząca na szczyt Tofana di Rozes. Piękna i długa. Wiemy, że nie zdążymy przejść całej. Ale lepiej zdobyć kawałek "pięknego" niż całość "takiego sobie".
Ferrata Lipella, jest ciekawa z jeszcze jednego względu. Mianowicie jej początkowy odcinek prowadzi wykutą w skale sztolnią, której wylot jest 150m powyżej wejścia. Ciekawe samo w sobie, a my mamy czołówki. Decyzja zapadła.
Jemy śniadanie, pakujemy się, szybciutko wpadamy do centrum Cortiny (Cortina d'Ampezzo dla Dolomitów to tak jak Zakopane dla Tatr) zrobić parę zdjęć i kupić widokówki.
Potem ruszamy w kierunku Passo Falzarego, skąd zamierzamy ruszyć pieszo.
I tutaj parę słów o poruszaniu się kamperem po Dolomitach, parkowaniu, noclegach i logistyce. Nasze doświadczenia mówią, że pomimo wielu zakazów i ogromnej liczby kamperów miejsca noclegowe da się znaleźć. Przede wszystkim, zgodnie z informacją otrzymaną od „pp” sporo kamperów staje na parkingach przy dolnych stacjach wyciągów. Jest pewna liczba stellplatz'y. Nam jednak udawało się znajdować, w miarę przyjemne miejsca przy drodze. Polak potrafi. Kolejna uwaga. Przełęcze, okolice wyciągów są w sezonie bardzo zatłoczone. Przyjeżdżając w takie miejsce około południa bardzo często po prostu nie ma gdzie stanąć. No i tak oczywiście nam się przydarzyło na Passo Falzarego. Nie było gdzie szpilki wcisnąć, stada samochodów, motocykli, rowerów i czego tam jeszcze. Zawróciliśmy więc i znaleźliśmy miejsce na kampera nieco poniżej przełęczy, jak się okazało nie takie złe, bo było trochę niżej, za to bliżej do Toffany di Rozes. Po tym doświadczeniu, doszliśmy do wniosku (do którego nie od razu się oczywiście zastosowaliśmy), że należy się przemieszczać kamperem popołudniu/wieczorem, wtedy przełęcze pustoszeją, łatwo wtedy znaleźć miejsce na kampera, a rano już jesteśmy na miejscu gotowi do wymarszu.
Czas na porcję zdjęć.

KrzysF - 2011-08-25, 20:42

cd.
KrzysF - 2011-08-25, 20:49

cd.
airgaston - 2011-08-25, 21:47

A ja stawiam Ci Krzysiu piwo za odwagę że wierzyłeś w mozliwości naszych hymerów i objechałeś niezłe górki autkiem które nie jest potworem. Mój ma ten sam ok 90KM silnik i jest jeszcze większy. Ciekaw jestem czy też by sobie poradził? :wyszczerzony:
WODNIK - 2011-08-25, 21:52

Góry są przepiękne,
Szkoda że nie można wjechać tam kamperkiem, i podziwiać je z bliska :haha: :haha: :haha: :haha: :haha: :haha:

Ps
Piwko poszło :spoko

wagabunda - 2011-08-25, 21:52

GRATULUJĘ
super skojarzenie dwóch pasji-piękne strony karawaningu.

Serdecznie podziwiam i gratuluję :kwiatek2 :kwiatek2 :kwiatek2

KrzysF - 2011-08-25, 22:08

airgaston napisał/a:
A ja stawiam Ci Krzysiu piwo za odwagę że wierzyłeś w mozliwości naszych hymerów i objechałeś niezłe górki autkiem które nie jest potworem. Mój ma ten sam ok 90KM silnik i jest jeszcze większy. Ciekaw jestem czy też by sobie poradził? :wyszczerzony:


Poradziłby sobie poradził. Na jedynce ale by sobie poradził. Powiem szczerze, że najgorsze momenty przeżyłem nie na krętych stromych podjazdach w Dolomitach ale na autostradzie przed przełęczą Brener. Tam na pewnym odcinku są dwa pasy a TIRy mają zakaz jazdy lewym pasem. Trochę ich blokowałem i widziałem ich frustrację :wyszczerzony: Mogliśmy co prawda jechać drogą krajową ale zależało nam na czasie.
Oprócz tego raz na zjeździe w Dolomitach przygrzałem hamulce i musiałem odczekać aż wystygną. A poza tym, autko, mimo że słabe i leciwe (33 lata) jest dzielne i jak dotąd zawsze dowozi nas tam gdzie chcemy :ok

pp - 2011-08-26, 08:09

ad. affa

6 i 8 lat to zdecydowanie zbyt mało na ferraty, ze względu na bezpieczeństwo ale i ze względu na to że do liny czasami troszkę niższej kobiecie trudno dosięgnąć a na koniec to zawsze są dość wysokie góry gdzie pogoda jednak potrafi sie dość szybko zmieniać ale również w Dolomitach jest pełno pieknych szlaków które doskonale nadają się dla dziecie, w wielu miejscach przy górnych stacjach wyciągów jest bardzo bogata oferta "zabawowa" dla dzieci, zdecydowanie polecam Dolomity dla rodzin z dziećmi.

pp - 2011-08-26, 08:12

jeszcze jedno:

zdecydowanie odradzam wejście na ferraty bez kasku wspinaczkowego!!!!!

uprząż najlepsza jest pełna (biodrowa i piersiowa) a lonze powinny być z hamulcem i specjalnymi (dużymi) karabinkami o podwyższonej wytrzymałości na zerwania dynamiczne.

Roza - 2011-08-26, 10:27

dziekuje za te uwagi!
w takim razie pozostaje nam zdobywanie Dolomitow po szlaku :)

za kilka lat na pewno pokusimy sie o ferraty :spoko

KrzysF - 2011-08-26, 10:52

babaffa napisał/a:
dziekuje za te uwagi!
w takim razie pozostaje nam zdobywanie Dolomitow po szlaku :)

za kilka lat na pewno pokusimy sie o ferraty :spoko


pp ma rację. Gęsta i doskonale znakowana sieć szlaków turystycznych sprawia, że każdy znajdzie dla siebie coś miłego. Niekoniecznie muszą to być ferraty. Ze szlaków tych widoki są właściwie takie same jak z ferrat. Warto też pomyśleć o rowerze. Jeździ tam mnóstwo kolarzy, zarówno szosowców jak i kolarzy górskich. Ponadto, głównymi dolinami bardzo często poprowadzone są ścieżki, dla pieszych i rowerzystów, tak by nie trzeba było korzystać z ruchliwych dróg.

KrzysF - 2011-08-26, 11:38

pp napisał/a:
jeszcze jedno:
uprząż najlepsza jest pełna (biodrowa i piersiowa) a lonze powinny być z hamulcem i specjalnymi (dużymi) karabinkami o podwyższonej wytrzymałości na zerwania dynamiczne.

Rzeczywiście w chwili obecnej są takie zalecenia. I warto się ich trzymać. Inna sprawa, że opinie o asekuracji na ferratach wciąż się zmieniają.
Biorę do ręki książkę Kiełkowskiego "Żelazne percie Dolomitów - część wschodnia" z 1995 roku. I oto co czytam w sekcji Sprzęt i autoasekuracja:

Zasadą poruszania się na żelaznych perciach jest stosowanie autoasekuracji, dlatego też podstawowym wyposażeniem każdego wybierającego się na takie trasy jest odpowiedni do tego celu ekwipunek. Składa się on ze stosowanego w alpiniźmie piersiowego pasa asekuracyjnego (dobrze dopasowanego), około 3-metrowego odcinka alpinistycznej liny asekuracyjnej oraz 2-3 karabinków alpinistycznych. Na ścieżkach spotkamy często turystów odzianych w pełną uprząż alpinistyczną - to znaczy włącznie z pasem biodrowym, który jest dla tego celu zbędny, a często nawet przeszkadza (zwłaszcza nieodpowiednio dopasowany) w poruszaniu się na tego typu drogach. Pas piersiowy (najlepiej) powinien być z regulowanym obwodem. Na 3-metrowym odcinku liny robimy trzy zwyczajne węzły skrajne - jeden w środku i dwa na końcach. Środkowy węzeł spinamy z pasem piersiowym za pomocą zakręcanego (!!) karabinka, do węzłów końcowych zaś wpinamy dwa duże (!!) (i o dużej wytrzymałości) karabinki niezakręcane.

Aż chciałoby się zrobić quiz: znajdź 15 szczegółów różniących dawne i obecne wskazówki dot. asekuracji na ferratach :wyszczerzony:
Sam jeszcze posiadam taki dedykowanny, 3-metrowy odcinek liny zakupiony kiedyś w sklepie sportowym w Dobiacco. Nie było wtedy mowy o hamulcach, absorberach, specjalnych blokowanych karabinkach na ferraty i tym podobnych wynalazkach.
Jedno się tylko nie zmieniło: nic nie zastąpi doświadczenia, obycia górskiego i zdrowego rozsądku.

pp - 2011-08-26, 20:32

z tą uprzężą tylko piersiową brzmi trochę jak herezja! :)

dolna uprząż pozwala na siłowych odcinkach odpocząć nieco! :)

dla dzieci są pełne uprzęże zintegrowane (tylko i wyłącznie) - dorośli mogą wybierać - sam chodzę tylko w biodrowej.

hamulce mogą być przydatne w przypadku bardzo stromych ścian i dużym rozstawie elementów mocujących linę! były wypadki pęknięć karabinków oraz zerwania liny bo uderzenie jest wybitnie udarowe.

KrzysF - 2011-08-27, 10:53

Właśnie poczytałem trochę (post factum) o historii powstania sztolni w ścianie Tofane di Rozes, której przejście powyżej opisałem.
Sztolnia została wykuta latem 1916 roku przez Włochów, którzy podkopali się w ten sposób pod austriackie fortyfikacje w skalnej kazalnicy Castelletto. Umocnienia te wysadzono w powietrze ładunkiem 35 ton materiałów wybuchowych, co po następującym ataku doprowadziło do wycofania się Austriaków z tej pozycji.
Ile to energii ludzkiej pochłaniają wojny. No ale dzięki temu, teraz w czasach pokoju, możemy się komfortowo wspinać w pięknej scenerii :ok

airgaston - 2011-08-27, 22:24

Krzysiu więcej zdjęć kampera z podróży Please :lol:
KrzysF - 2011-08-30, 13:26

airgaston napisał/a:
Krzysiu więcej zdjęć kampera z podróży Please :lol:

Już nadrabiam zaległości :ok

KrzysF - 2011-08-30, 13:35

Noc spędziliśmy przy drodze niedaleko Passo Falzarego (46.519655N,12.02505E). Całkiem niezłe pobocze, brak zakazu, las dookoła, pobliski strumyk i nawet kosz na śmieci, czyniły z tego miejsca całkiem niezłe lokum dla kampera na jedną noc. Jeszcze lepsze, darmowe miejsce na nocleg zauważyliśmy nieopodal (46.519732N,12.027995E). Jest tam opuszczony budynek (schronisko?). Stały tam dwa kampery i spora liczba samochodów osobowych. Schodząc z Tofane, zauważyliśmy, że w większości są to samochody wspinaczy (nie ferratowców), którzy po zejściu ze ściany robili przegląd sprzętu wspinaczkowego i szykowali się do noclegu w swoich samochodach. Miejsce bardzo dobre i polecam je, również ze względy na obecność bieżącej wody - coś w rodzaju umywalni. W chwili obecnej wspomniany budynek stoi opuszczony, wszystko się oczywiście może zmienić w przyszłych latach.
Po co my właściwe wybraliśmy się w Dolomity? Właściwie to chciałem je pokazać synowi, który ma 13 lat. Młodszy syn (9 lat) jest jeszcze na to za młody, a żona (… lat) już nie miała urlopu. Ja już się gór w życiu naoglądałem (w Dolomitach byliśmy z żoną po ślubie kilkanaście lat temu), więc bardziej zależało mi żeby coś pokazać synowi, zanim będzie wolał od towarzystwa rodziców towarzystwo kolegów. A ponieważ szkoda jechać taki szmat drogi tylko w dwie osoby, dokooptowaliśmy rodzinę znajomych, których dosłownie miesiąc wcześniej zagadnąłem: a może byśmy pojechali w Dolomity? Od słowa do słowa, wyprawa gotowa.
No i muszę przyznać, że spotkała mnie (tatusia) nagroda, której nic innego nie jest w stanie przebić. Schodząc z Tofany di Rozes usłyszałem od syna: „tato, dziękuję Ci że mnie tutaj zabrałeś”.
Inna sprawa, że następnego dnia, na kolejnej pięknej ferracie, chcąc pociągnąć wątek zagadnąłem syna: „I co? Lepsze to niż gry komputerowe?”. Odpowiedział: „Tato, bez przesady!”. Potem jednak przyznał, że tylko żartował.
Następnego dnia jako cel obraliśmy, kolejną nietrudną i polecaną jako piękna (książka Sombardiera) ferratę Oskara Schustera w grupie Sassolungo. Startuje się na nią z przełęczy Passo Sella. Żeby tam dotrzeć musieliśmy sforsować po drodze inną przełęcz Passo Pordoi. Nie było łatwo, ale kamper posapując dzielnie wspinał się na Dolomitowe przełęcze.
Na obu przełęczach potwierdzenie znalazło nasze wcześniejsze spostrzeżenie. W sezonie, w godzinach południowych na przełęczach w pobliżu wyciągów jest tyle samochodów, że trudno jest gdziekolwiek stanąć. Tradycyjnie zatem, uplasowaliśmy się na poboczu, na pierwszym wolnym miejscu, już za przełęczą Sella. Krótki przepak. Resztę opowiedzą zdjęcia.

KrzysF - 2011-08-30, 13:44

cd.
KrzysF - 2011-08-30, 13:45

cd.
pp - 2011-08-30, 14:46

niestety chmury w Dolomitach (w partiach szczytowych) to dość częsty obrazek.

zapomnieliśmy o bardzo ważnym elemencie wyposażenia na "żelaznych drogach" - a widać je na twoich zdjęciach - SOLIDNE RĘKAWICZKI :)

KrzysF - 2011-08-30, 18:01

Właśnie wróciłem Hyniusiem z warsztatu samochodowego. Gdy wracaliśmy z Włoch czułem, że silnik zaczął nierówno pracować. Po powrocie wymieniłem mu świece i kable WN ale nie pomogło. Oddałem go zatem w fachowe ręce. Główną przyczyną okazały się rozregulowane zawory. Mimo tego, że od poprzedniej regulacji nie minęło nawet 10 tys. km. Potwierdziło się znowu to, że silniki te (M115 poj. 2,3 benzyna, te same co w osobowym MB 123) nie lubią za bardzo LPG i trzeba bardzo dbać o regulację zaworów. Na szczęście teraz silniczek pracuje jak pszczółka, zarówno na benzynie jak i na gazie, gotowy do kolejnych wyjazdów.
WHITEandRED - 2011-09-15, 08:58

:spoko
Ela i Andrzej - 2011-09-15, 15:58

Gratulacje . :lol:

Miałem przyjemność być na '' ferracie ''
15 lat temu i 15 kg mniej
Byłem z kolegami, nastawieni byliśmy maksymalnie rowerami w górę
potem kolejka i wspinaczka

pozdrawiam Andrzej

KrzysF - 2011-09-15, 21:02

Ela i Andrzej napisał/a:

Byłem z kolegami, nastawieni byliśmy maksymalnie rowerami w górę
potem kolejka i wspinaczka

Czyli taki triathlon :wyszczerzony:
A tak na serio, to rzeczywiście Dolomity też są wspaniałym miejscem na rowery, zarówno szosowe jak i górskie. Oczywiście dla osób, które nie boją się podjazdów.
Swoją drogą, ja też bardzo lubię rowery i nawet tak sobie tak kiedyś kombinowałem wyjazd kamperowo-rowerowy po przełęczach alpejskich. Jeden dzień, jedna przełęcz. Ale przełęcze robimy rowerami :ok
Może jeszcze kiedyś te plany zrealizuję.

KrzysF - 2011-09-15, 21:50

WHITEandRED napisał/a:

W połowie pażdziernika będę w rejonie Dolomitów i jakieś trzy dni do zagospodarowania, możesz mi coś doradzić?, myślę że zdążę kupić (gdzie?) potrzebny sprzęt.

Stanisław,
jeśli tylko będziesz w okolicy to gorąco polecam. Październik to już jesień i i dużo będzie zależeć od pogody. Chyba możliwe już są wtedy pierwsze opady śniegu. Za to na szlakach na pewno będzie nie tak tłoczno jak w szczycie sezonu, a na ferratach pewnie puściuteńko.
Co doradzam? W sumie nie jestem ekspertem, przeszliśmy raptem 5 ferrat (o tej ostatniej, piątej - Marmoladzie - jeszcze napiszę :wyszczerzony: ) plus dwie kilkanaście lat temu.
Oczywiście polecam te które przeszedłem ale to trochę śmieszne, zważywszy, że nie wiem jakie są te inne.
Niewątpliwie warto zapatrzyć się w przewodnik. Pisałem wcześniej o tym. Chyba najlepszy i najbardziej szczegółowy jest dwutomowy przewodnik Tkaczyka. Ale na kilka dni to może być przerost formy nad treścią. Więc może warto w takiej sytuacji kupić (pożyczyć) coś mniejszego, na przykład przewodnik Sombardiera stanowiący wybór najpiękniejszych ferrat - jest w sprzedaży. Nawet są jego dwie wersje, grubsza i cieńsza. A ich zaletą, dla początkujących, jest to, że ferraty są uszeregowane od najłatwiejszej do najtrudniejszej.
Bardzo wskazane jest posiadanie mapy, dotyczy to przede wszystkim ferrat pod które należy podejść szlakiem.
Sprzęt:
-uprząż (najlepiej pełna góra-dół, choć sama biodrowa wystarcza),
-lonża,
-kask.
Do tego wskazane rękawiczki, czołówka i oczywiście "górski" ubiór, ale o tym nie muszę wspominać bo wiem, że góry Ci nieobce :wyszczerzony:
Skąd wziąć? Kupić (sklepy sportowe, Internet) lub pożyczyć. Ja sam musiałem wyposażyć siebie i syna więc sprzęt miałem/kupiłem/pożyczyłem. Kask od biedy wystarczy rowerowy, lepiej mieć cokolwiek niż nic. Chętnie sam Ci coś pożyczę, ale to już na Priv.

Jeszcze raz szczerze Dolomity polecam.

WHITEandRED - 2011-09-17, 16:23

:spoko
darboch - 2011-09-18, 10:11

Świetne zdjęcia i relacja.
Piwko się należy :ok

KrzysF - 2011-09-18, 23:02

darboch napisał/a:

Piwko się należy :ok

A dziękuję. Nie widziałem, że tyle piw można dostać za gadulstwo :wyszczerzony:
A to jeszcze nie koniec, tylko jakoś nie mogę się zebrać w sobie, żeby opisać ostatnią ferratę i powrót do Polski.

darboch - 2011-09-19, 16:34

KrzysF,piwko za gadulstwo z sensem i oryginalny wypad :ok
grzeg_szcz - 2011-10-05, 15:46
Temat postu: Haid Stieg
Super wyprawa i wspaniałe zdjęcia. Jeżeli jesteś z Tychów to niedaleko masz również fajne via ferraty niedaleko Wiednia w dolinie Hollental. Najfajniejsza jest Haid Stieg dodatkowo w miejscowości Kaiserbrunn jest miejsce do darmowego biwakowania (można rozbić namiot) toaleta, umywalki.
KrzysF - 2011-10-06, 22:18

A rzeczywiście. Zerknąłem do przewodnika "Ferraty Alp Austriackich" i rzeczywiście jest takie coś :wyszczerzony: A jeśli mnie pamięć nie myli, znajomy zachwal też tę dolinę na okoliczność obecności dróg wspinaczkowych (nie ferratowych).
Inna sprawa, że pojęcie "bliskości" tego rejonu ode mnie jest umowna :wyszczerzony:

Neno - 2012-05-07, 05:12

KrzysF napisał/a:
Szukamy miejsca na nocleg. Niestety na wspomnianym parkingu znaki wyraźnie informują, że nie wolno "kamperować". Nie przeszkadza to dwóm innym kamperom, których załogi wyraźnie sposobią się do nocnego spoczynku.


Właśnie spędziliśmy tam noc w T4ce :) Wygodnie nie było ale cóż - może kiedyś się w końcu dorobię kampera!
Oprócz naszego busa stały/spały tam jeszcze 3 kampery w śród nich polska załoga na blachach z Niemiec.
Pytaliśmy w pobliskiej restauracji i kazali śmiało nocować - podobno nie było nigdy z tym problemów.
Same góry - piękne ale o tej porze roku jeszcze via ferraty jak by dla takich laików jak my - niedostępne :(


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group