Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Norwegia - Nasze norweskie podróże małe i duże - 2011

darboch - 2011-09-10, 16:27
Temat postu: Nasze norweskie podróże małe i duże - 2011
Tekst jest pisany wspólnie - a więc przez Olę i Darka. Większość tekstów pisałam ja a Daruś jak to na faceta przystało pomagał z boku nie przeszkadzając.

Od wielu lat nasz rok składa się tylko z dwóch pór – do wakacji i po wakacjach. Czyli kilka miesięcy wspomnień z ostatnich wakacji i kolejne kilka miesięcy przygotowań do następnej wyprawy.
Skandynawia nie jest dla nas niczym nowym- jeździmy tam prawie od 10 lat. Tegoroczny urlop postanowiliśmy spędzić nieco inaczej tzn. postanowiliśmy poznać smak prawdziwego wędkarstwa morskiego a nie tylko takiego z brzegu.
Ale wszystko po kolei….
Najpierw mały koszmar 3 dniowego pakowania. Rzeczy które gromadziliśmy przez ostatni miesiąc musimy jakoś pomieścić w kamperze. Jednym słowem MASAKRA. Nie wiem jak to się zmieści. Darek stwierdził „nie ma szans”. Hmm zobaczymy. Na razie znoszę do auta, segreguje, liczę, przeliczam ale nie jest łatwo. Samych skarpet mam metr.

darboch - 2011-09-10, 16:38

W końcu jakoś nawet się udało z tym pakowaniem. A jednak się pomieściło :wyszczerzony:
W tym roku po raz kolejny korzystaliśmy z promów Stena Line. Pod koniec ubiegłego roku oddano do dyspozycji dwa nowe promy – oczywiście sprawdziliśmy oba.
Do Szwecji dostaliśmy się Stena Spirit. Duży, nowy, przestronny prom. Mimo tego, że na terminalu czekało do wjazdu sporo samochodów i autobusów, po wejściu mieliśmy wrażenie, że na promie jest jakoś pustawo.

darboch - 2011-09-10, 17:17

Podróż z Gdynii do Karlskrony minęła bezproblemowo i jeszcze tego samego dnia dojechaliśmy pod Göteborg. Tam dokonujemy odkrycia, że niestety tłumik nam się przepalił i obecnie znajduje się w dwóch częściach :-/ :? :-/
Jedno szczęście zrobił to dość inteligentnie i mimo, że jest w dwóch częściach nie daje odgłosu zarzynanego stada bawołów. Przy okazji Darek odkrywa pod autem latarkę Kaimara pozostawioną pewnie podczas uruchamiania tempomatu. Latarka pod autem spędziła z grubsza z 1200km! W trakcie kolejnych dni podróży kombinujemy jak naprawić tłumik bez jego spawania bo chyba niema takiej możliwości na terenie Skandynawii (oj, jakbyśmy chcieli się jeszcze na godzinkę znaleźć z Polsce). W końcu tłumik zostaje przymocowany do ramy za pomocą stalowej linki i zacisków. Jak się okazało(na szczęście) patent wytrzymał z nami do końca podróży.
Pierwszą atrakcją w tym roku był to niesamowity park wodnych rozrywek Bo Sommarland. Sommarland to kompleks wszelkiego rodzaju zjeżdżalni wodnych począwszy od takich dla najmłodszych dzieci a skończywszy na takich na których sam widok odbiera mowę. Jednym słowem dla każdego coś miłego. Pobyt tam gwarantuje naprawdę znakomita zabawę każdemu. Nasze dzieci bawiły się znakomicie a i my bawiliśmy się jak dzieci…Piękne uczucie. POLECAMY!!

cdn.........

brams - 2011-09-12, 08:43

Pogoda Wam sprzyja, oby tak do końca tej opowieści :ok
Polak potrafi - i naprawić i zaoszczędzić parę koron (tłumik).
Kontynuujcie, z przyjemnością poczytam :spoko

darboch - 2011-09-12, 15:04

brams napisał/a:
Pogoda Wam sprzyja, oby tak do końca tej opowieści


Co do pogody to mieliśmy faktycznie szczęście podczas wyjazdu a w parku wodnym tym bardziej bo dzień póżniej w tym regionie padało prawie przez tydzień :-P

darboch - 2011-09-12, 17:43

Po całym dniu spędzonym na zabawie ruszyliśmy drogą E6 na północ Norwegii w kierunku Mo i Rana i dalej drogą 12 i 17 do Kilboghamn a ściśle mówiąc do Hilstand. Zatrzymaliśmy się na Polar Camping gdzie wreszcie mieliśmy przyjemność poznać Staszka (WHITEandRED)- z którym dotychczas znaliśmy się tylko online.
Staszek na drugi dzień po przyjeździe zabrał nas na wycieczkę po okolicy dzięki czemu mogliśmy poznać kilka nowych fajnych miejsc m.in. olbrzymią jaskinię. Ponieważ Ola(żona) ze Julią(starszą córką) wdrapały się do jaskini pierwsze, już z daleka słychać było AAAA, BEEEE,CEEEE, EOOOO… co Staszek skwitował stwierdzeniem, że chyba każdy turysta tak robi.

Popołudniu natomiast Staszek zabrał nas na połowy ryb na morzu. Statkiem dowodził kapitan Albert- Norweg z 30 letnim stażem kapitańskim na Lofotach.
Taaak, teraz już wiemy o co chodzi z tym łowieniem na morzu- to zupełnie inna bajka. Dodatkowo łowienie w scenerii takiej jaką oferuje północna Norwegia, to po prostu nie do opisania.
Niestety połowy w tym dniu nie były spektakularne. Skończyło się na kilku czarniakach, karmazynie i kilku niewielkich dorszach. W czasie tej wyprawy ofiarą padła wędka Dragon Millenium HD Dorsz. Cóż ofiary muszą być.

Staszku- jeszcze raz za wszystko dziękujemy :kwiatki:

darboch - 2011-09-12, 21:11

dla wzrokowców -jeszcze parę fotek z Melfjordu.
darboch - 2011-09-19, 18:52

Po trzech dniach spędzonych na Polar Camp ruszyliśmy dalej drogą E6 następnie 80 i 17 – kierunek Saltstraumen, znajduj się tu najsilniejszy na świecie prąd morski. Saltstraumen jest znane z obfitości ryb. Już któryś kolejny rok z rzędu zatrzymujemy się tam połowić z brzegu i nasycić się widokami. http://www.visitnorway.co...y-Saltstraumen/ To właśnie tam złowiono rekordowego seja/ czarniaka 22,7 kg. Niestety w ciągu kilku dni pobytu nie udało się niestety tego rekordu pobić:] jednak na brak ryb nie można było narzekać.. seje brały jak szalone, nie były to może gigantyczne sztuki [30-40cm] ale ich mnogość rekompensowała braki rekordowej wagi. Poza tym przecież chodzi o przyjemność a nie o wielkość

Polecam nad SALSTRAUMEN świetną miejscówkę na dziko....nad samą wodą z miejscami do łowienia...stoły....ławy...miejsca do patroszenia ryb....toaleta a przede wszystkim piękne widoki....cisza i spokój :bigok Trafić jest bardzo prosto; trzeba przejechać most od strony campingu i po zjeździe z niego za pierwszym łukiem trzeba skręcić w lewo...200m w dół szutrem i jest sie na miejscu

poniżej kilka fotek z tego miejsca i okolic.....

darboch - 2011-09-19, 19:22

jeszcze kilka fotek z tych rejonów...
krzysztofCz - 2011-09-20, 09:11

Dobijasz mnie :gwm ... tak sobie po prostu wychodzisz z kamperka i łowisz :?: ... a licencje, zezwolenia, pozwolenia itp :?:
A ten najsilniejszy prąd to jaki jest "szybki" :?:
A wędka złamana chociaż na rybie :?: :lol:

pp - 2011-09-20, 10:32

Co sześć godzin 400 milionów metrów sześciennych wody wdziera się z prędkością 20 węzłów (40 kilometrów na godzinę) do cieśniny o szerokości 150 metrów i głębokości 3 kilometrów, łączącej Saltenfjord i Skjerstadfjord.

Potężny strumień wodny osiąga średnicę 10 metrów i głębokość 5 metrów. Harmonogram przypływów Saltstraumen dostępny jest w miejscowym biurze informacji turystycznej.

darboch - 2011-09-20, 15:54

krzysztofCz napisał/a:
Dobijasz mnie ... tak sobie po prostu wychodzisz z kamperka i łowisz ... a licencje, zezwolenia, pozwolenia itp


tak sobie wychodzę i łowię ale z brzegu nie ma co spodziewać się jakiś fajnych okazów...łowię na morzu a więc wszelkiego rodzaju pozwolenia nie są mi potrzebne...

krzysztofCz napisał/a:
A ten najsilniejszy prąd to jaki jest "szybki"


wersję przeklejoną z visitnorway masz od pp a mówiąc prosto,dla mnie to jak rwąca górska rzeka tylko z większą ilościa wody :-P

krzysztofCz napisał/a:
A wędka złamana chociaż na rybie


raczej błąd techniczny ale Krzysiek myślałem,że zabierzesz raczej głos w dziale wędkarskim gdzie opisuję moje zmagania z nieco większymi rybami...liczyłem na jakąś merytoryczną rozmowę ;)

krzysztofCz - 2011-09-20, 18:47

Spokojnie :lol: dojdziemy i do działu rybnego :lol: :lol: :lol:
Na razie zachwycam się norweską przyrodą :lol: :lol:

darboch - 2011-09-20, 19:58

Zachwycaj się i planuj też taki wyjazd :ok
Jak co służę wszelką pomocą....

darboch - 2011-09-22, 18:35

Nasze dalsze kroki skierowalismy na wyspę SENJA...wg przewodników miejsce które śmiało może rywalizować z Lofotami a wg nas troszkę jej brakuje choć oczywiście też jest urokliwa :ok

Skoncetrowaliśmy się głównie na Husoy , Laukvik i Melfjorduaer

Na SENJĘ wjechalismy bardzo późno...można powiedzieć,że była już noc choć w tamtych stronach o tej porze roku noc to pojęcie względne bo jej poprostu nie ma...nasze pierwsze kroki skierowaliśmy na mikroskopijną wysepkę Husoy...zauroczyła nas .Wyglądała jak jedna z wielu chorwackich wysepek rozsianych na wybrzeżu...połączona jest ze stałym lądem sztucznie usypaną wąską drogą a wg Pascala tunelem[cały czas szukaliśmy go ale bez powodzenia] :-P

Zdjęcia poniżej pstryknięte były w środku "nocy" a więc " Senja nocą,dojazd do Husoy "

Pozostawiamy te zdjęcia bez komentarza bo co tu komentować ??
Jeszcze można przez to coś zepsuć...

c.d.n.

Komplecik - 2011-09-22, 20:53

Piękne zdjęcia super :szeroki_usmiech :spoko
Pawcio - 2011-09-23, 08:09

Byliśmy na Saltstraumen swojego czasu. :ok
Warto dodać, że jest tam miejscówka do połowów dla osób niepełnosprawnych.

Podziwiam Was, za tą dekadę w Skandynawii. :bigok

darboch - 2011-09-23, 15:21

Pawcio napisał/a:
Warto dodać, że jest tam miejscówka do połowów dla osób niepełnosprawnych.


dokładnie,Pawcio ma rację ,że jest tam miejscówka do łowienia ryb dla niepełnosprawnych zresztą w Norwegii takich miejsc jest mnóstwo.

Pawcio napisał/a:
Podziwiam Was, za tą dekadę w Skandynawii.


to pasja chyba :szeroki_usmiech

pp - 2011-09-24, 12:07

Ten Malstrom jest niesamowity!

Nawet mewy przez rok nie zmieniły miejsca! :) )))))) :gwm

zdjęcie salt2

darboch - 2011-09-25, 20:13

pp napisał/a:
Ten Malstrom jest niesamowity!

Nawet mewy przez rok nie zmieniły miejsca! :) )))))) :gwm

zdjęcie salt2


dokładnie...te mewy są z gipsu dlatego są tam na stałe...fajnie,że w końcu zerknąłeś na nasze relacje ;)

pp - 2011-09-25, 22:07

następnej już nie będę oglądał, nie lubię gipsowych mew!
darboch - 2011-09-26, 13:49

Czas na fotorelacje z wysepki i okolic Husoy...
Husoy wielkości 5ciu boisk piłkarskich jest śliczna a spokój, cisza, piękne widoki to balsam dla duszy i spa dla psychiki....
W dawnych czasach zasiedlona przez hiszpańskich marynarzy do dziś chyba z tej okazji ma w jedynym sklepie na wyspie czas na godzinną sjestę :-P


cz 1

brams - 2011-09-26, 16:53

Świetne widoki, za 2-3 lata pojadę ponownie odwiedzić Norwegię :ok
WHITEandRED - 2011-09-29, 12:41

:spoko
darboch - 2011-09-29, 14:15

WHITEandRED napisał/a:
Ja planuję Senję od kilku lat, niestety jakoś mi nie wychodzi, Darku jak najwięcej fotek pls :spoko


Chciałem przejść już do następnego atapu a więc Senja - Andenes - Sto ale dla Ciebie dam jeszcze kilka fotek...

darboch - 2011-09-29, 14:31

i jeszcze trochę fotek z wyspy SENJA
Rockers - 2011-10-02, 14:27

widoki naprawdę rewelacja , napewno muszę pojechać w tamte strony, niewiem tylko jeszccze kiedy :-/

Ale wspaniała przyroda i spokój :bigok

A te rybki hmmm :gwm :gwm dlaczego u nas takich nie ma :shock:

Rockers - 2011-10-02, 14:33

Muszę podziękować za smacznistego dorsza jakigo dostałem od Darbocha był rewelacyjny, zjedliśmy go w 4 w jeden dzień, był tak dobry że nic nie mogło przetrwać na drugi dzień tak się objadłem że potem godzinę się nie ruszałem :bigok

dzięki bardzo smacznisty był :bukiet: :bigok

darboch - 2011-10-02, 16:30

Rockers, najważniejsze, że smakował :ok
darboch - 2011-10-03, 12:35

Promem z Senji przepłyneliśmy na Andoya kierując się do Sto

Naszym celem było safari wielorybnicze jak się okazało..w tym roku szczególne bo było kilka niespodzianek. Dwa lata temu braliśmy w nim udział i pozostawiło w naszej pamięci niezapomniane wrażenia. Postanowiliśmy więc jeszcze raz popłynąć żeby obserwować te piękne zwierzęta -----> http://stosafari.no/?lang=en

Klika zdjęć po drodze do Sto :-P ehhh....

darboch - 2011-10-03, 13:30

Po ustawienie kampera i kupnie biletów [2 plus 2; 2600 NOK] czas na spacer...troszkę później tradycyjnie zrywam się na chwilę połowić trochę z brzegu żeby na kolację była świeża ryba...wynik nie powala ale kilka dorszy mam...jakby to powiedzieli wędkarze na Bałtyku „limity wyrobione” :-P

Jako ciekawostka...w Sto mieszka około 200 osób które posługują się w sumie dwudziestoma językami :shock: oprócz tego to urocza mała osada o surowym,wyrazistym wyglądzie.

darboch - 2011-10-03, 13:55

Następny dzień godz 9:00 i czas na nasze safari....pogoda piękna...czuć już zapach tradycyjnie podawanej na rejsie pysznej zupy rybnej...wchodzimy na pokład jako pierwsi i zajmujemy miejsca pod pokładem bo czeka nas kilka godzin rejsu zanim dopłyniemy do celu.

Niestety po kilku godzinach rejsu uszkodzeniu uległ silnik statku...po kolejnych dwóch godzinach dryfowania na otwartym oceanie[całe szczęście, że pogoda była idealna a ocean spokojny] z pomocą przyszła nam jednostka ratownicza...podpiął nas na hol i dawaj z powrotem do portu...po kolejnych 15 minutach widzimy,że nas odczepili zostawili na pastwę losu i pognali...okazało się, że odebrali sygnał „mayday” od innej jednostki która całkowicie straciła sterowność i było zagrożenie życia...i znowu dryfowanie :-P Na szczęście zagrożoną jednostkę podjął inny statek a ratownicy wrócili i odholowali nas do portu.Na marginesie...byłem pod wielkim wrażeniem mocy tych łodzi ratunkowych.

Ola szybko pobiegła do biura przebukować bilety na następny dzień bo w końcu nie przyjechaliśmy tu po to żeby nie widzieć wielorybów...dobrze, że była pierwsza bo na nastepny dzień były wolne tylko 4 miejsca

Przy okazji poznaliśmy przemiłego kucharza z „naszego” statku wielorybniczego o imieniu Risto[rodem z Finlandii] a że to człek poczciwy i wylewny jak my to najedliśmy się przygotowaną przez niego pyszną zupą rybną a ponieważ „vodka conecting people” to cała rodzina dodatkowo została ugoszczona na Leonorze i wykąpała się na statku...było to o tyle istotne bo nasza pompa wody okazywała pierwsze oznaki przemęczenia..tak jakby próbowała sobie zrobić wakacje ale wakacje teraz mamy my :!: :evil: z Risto dogadywałem się po rusku a Ola po angielsku...zresztą czy to ważne było fajnie i smakowały mu nasze ogórki tak jak nam jego zupa :-P

darboch - 2011-10-03, 14:37

Na drugi dzień godz 9:00 drugie podejście w temacie whalesafari ale już inną jednostką...pijemy kawkę,herbatkę i jemy keksy żeby po dwóch godzinach dowiedzieć się, że kapitan dostał informację o nadciągającym sztormie który dokładnie idzie w naszym kierunku...zadecydował, że dalsze kontynuowanie rejsu było by niebezpieczne...Lekka konsternacja :gwm :evil: :shock: :box2 :zastrzelic i szybka rodzinna narada...decyzja...zostajemy jeszcze jeden dzień i może się w końcu uda ! :-P
Na pocieszenie okrążyliśmy wyspę Anda będącą zamkniętym rezerwatem i rajem dla setek tysięcy ptaków ; orły...maskonury...głuptaki...kilka rodzajów mew i sporo innych których nazw nawet nie znama dodatkowo miejscówka dla fok.
Po zejściu z pokładu Ola znowu leci do biura safari żeby przebukować bilety ale...poinformowano nas, iż przez kolejne dni wiatr nie odpuści więc wyprawy zostają odwołane a my już dłużej nie chcemy czekać....widać nie dane w tym roku nam było zobaczyć kaszaloty i orki.

Trudno - zawsze możemy tam pojechać za rok... :ok i pewnie pojedziemy :-P

darboch - 2011-10-04, 15:24

Jako, że na safari nie mieliśmy co liczyć postanowiliśmy jechać na Lofoty.
Oprócz problemów z dopłynięciem do wielorybów który za nami pomału dotykał nas już bezpośrednio gorszy problem, nasza pompa wody Fiamma coraz mniej miała ochotę z nami współpracować...najpierw ciśnienie wody malało...może coś w pompie się przytkało...rozkręciłem na drobne kawałki ale było ok...w sumie nie spodziewałem się cudów po rozkręceniu bo przed wyjazdem pompa była wyczyszczona.
Wpadłem na pomysł, że to może zbiornik akumulacyjny Fiamma A 20...niestety,oprócz dodatkowych problemów przy demontażu nic nie pomogło i woda już leciała ciurkiem...aż pewnego dnia odmówiła posłuszeństwa na dobre…opsss...No dobra,mamy problem i trzeba go rozwiązać...jesteśmy na archipelagu LOFOTY i zamiast rozkoszować się widokami i korzystać z życia my szukamy możliwości kupna takiej pompy co okazało się nie lada wyzwaniem. Centra kempingowe w Norwegii powinny chyba spojrzeć jak to się robi w Polsce bo przy tak rozwiniętej turystyce karawaningowej można oczekiwać czegoś więcej niż foteli turystycznych, grill'i i naczyń z melaminy...to był chyba jedyny moment kiedy chciałem na 2 godziny znaleźć się w Polsce żeby zrobić porządek z pompą wody. Nawiedzamy w Sortland dwa centra karawaningowe i nic...wiadomo...bardziej pasowałoby mu sprzedanie nam kampera w całości ale jednego już mamy...jedziemy dalej...zatrzymujemy sie w Svolvaer by w pobliskim Kobelvag odwiedzić akwarium...zgromadzono tam przedstawicieli żyjących w wodach archipelagu dlatego wyprawa do niego może być dobrą lekcją na czekającą nas już niedługo przygodę wędkarską.... Ponieważ do Kobelvag dojechaliśmy popołudniem postanowiliśmy poczekać tam do rana żeby na spokojnie odwiedzić akwarium....na szczęście przed akwarium jest duży parking na którym można spokojnie przenocować a przy okazji można pozwiedzać okoliczne atrakcje jak pobliskie muzeum...czy galerię albo można na przykład wejść i posiedzieć sobie na jej dachu,jak to zrobiły nasze dziewczyny :-P


Mała fotorelacja z muzeum i akwarium zanim przejdę do dalszych przygód...

darboch - 2011-10-04, 15:49

Akwarium jest niewielkie...porównując do tego w Bergen...ale jest to bardzo sympatyczne i każdy znajdzie tu coś dla siebie a zwłaszcza dzieci dla których przygotowano sporo atrakcji...specjalne akwaria w których można dotknąć czy wziąć na rękę np. kraba czy rozgwiazdę w sumie wszyscy czuliśmy się jak dzieci bo zabawa była przednia :ok
krzysztofCz - 2011-10-04, 16:02

aaahhhhhhhhh...
WODNIK - 2011-10-04, 16:39

Przepiękny kraj, przepiękne fotki.........................może kiedyś........

:gwm

:brawo Dzięki :spoko

darboch - 2011-10-06, 13:30

Dostajemy informację,że pompa podobno jest w Leknes to jakieś 70km od Svolvaer ale co tam,to żadna odległość...na miejscu okazuje się, że jednak nie ma i może będzie za tydzień ale też nie są pewni...wow...o co chodzi przecież u nas ta pompa byłaby na drugi dzień albo jeszcze w tym samym, przywieziona przez lekko przepoconego kuriera...No nic, damy radę ale nie będziemy czekać, poszukamy w innym miejscu...NIESTETY...dodatkowy problem to to, że zaczyna się weekend...trzeba sobie jakoś czas umilić bo do poniedziałku nic nie załatwimy.

Jadąc do Lenknes aparat nie miał chwili wolnego choć jak patrzę na zdjęcia to wiem, że nie oddają pełni tego co się widzi,totalne wypłaszczenie....jaki wniosek ? Trzeba to zobaczyć na żywo :bigok

brams - 2011-10-06, 23:11

Ile dni byliście w sumie w Norwegii?

ps - ta ryba z fotki nr 15 pewnie posłużyła twórcom postaci niektórych Orków z "Władcy pierścieni"

darboch - 2011-10-07, 09:55

brams, ok 5 tyg a ta ryba z fotki to jakiś rekinek ale nie znam dokładnej nazwy... :-P
darboch - 2011-10-07, 10:55

Na szczęście byliśmy na Lofotach a więc ze zorganizowaniem czasu nie było problemu...w okolicach Leknes jest mała mieścina Haukland z przepiękną plażą z każdej strony otoczoną górami.Z dojazdem do niej nie ma żadnego problemu bo jest dobrze oznakowana.
Amatorzy mocniejszych wrażeń mogą oczywiście zanurzyć się w falach Atlantyku… jest to też świetne miejsce na bazę wypadową do pieszych czy też rowerowych wycieczek....my wybraliśmy się na jedną...jak się później okazało wkroczyliśmy troszkę na teren wojskowy ale mundurowi nie mieli nam tego za złe :-P
Na naszej trasie wycieczki mieliśmy dwa jeziora z krystalicznie czystą wodą...ryby było widać jak w akwarium,trochę żałowałem , że nie zabrałem ze sobą wędki ale widoki rekompensowały mi ten brak.

Jest kilka pięknych plaż na Lofotach te na których byliśmy i polecamy...przed Heningsvaer...Ramberg...wspomniana Haukland i piękna plaża na wyspie Vearoy i kilka ślicznych plaż na wyspie Store Molla :bigok

Kilka fotek z Haukland i okolic... :bigok

darboch - 2011-10-07, 11:09

Plaża przed Heningsvaer i otoczenie....
darboch - 2011-10-08, 21:18

Skończył się weekend a temat pompy nie poprawia nam humoru...teraz już idziemy na całość bo marzymy o normalnej kąpieli...jest opcja wysyłki pompy z Polski ale po przeliczeniu kosztów podejmujemy ostatnią próbę kupna jej na Lofotach.Jeśli nic z tego nie wyjdzie to pozostanie pompa zanurzeniowa. Wracamy do Svolvaer nieformalnej stolicy archipelagu...naszej jedynej deski ratunku...wchodzimy do centrum karawaningu bez większego przekonania, że będzie...Ola zagaduje do miłej pani po norwesku i ku naszemu ogromnemu zdziwieniu :shock: :bajer wskazuje palcem na regał a tam leży nasza "mała" Fiamma Aqua 8 za którą zjeździlismy pół Lofotów !! Nie zastanawiam się tylko szybko jak za dawnych lat podchodzę, chwytam nasz przedmiot porządania i lecę do kasy...nikt mi jej już nie odbierze :evil:

JEST! JEST! JEST! :bigok Po wielu bojach wreszcie udało nam się w końcu kupić pompę wody[1065nok] zaraz została wymieniona...czas na próbę generalną...chyba wszyscy zapomnieliśmy oddychać...Hurraaa...woda leci z kranu w najlepsze a my cieszymy się jak dzieci....zobaczyć naszą radość bezcenne :-P ;)


W tym momencie nic już nie stało nam na drodze żeby rozpocząć naszą największą dotychczasową przygodę wędkarską życia....

Jeszcze będąc w Polsce prowadziliśmy korespondencję mailową z dwoma firmami organizującymi wyprawy na połowy morskie w Norwegii. Jedna z nich jednak nas zwyczajnie zbyła i olała natomiast druga potraktowała nas jakbyśmy wykupili pełny pakiet pobytowy a więc damy trochę zarobić...tu już pierwsze bardzo pozytywne zdziwienie! Zaznaczę, że w mailu napisałem,że jesteśmy rodzinką i chcieliśmy dosłownie na jeden dzień wypłynąć i zobaczyć jak to faktycznie jest z tymi potężnymi rybami...że nie mamy doświadczenia jak większość wędkarzy którzy wybierają się w te rejony na ryby...że sprzętowo też słabo bo już jedna najmocniejsza wędka skapitulowała...

Poniżej daję link bo całą tą wędkarską wyprawę potraktowałem w osobnym temacie choć jeszcze pozostał mi tam jeden wątek to polecam bo pokazuje, że łowić każdy może :ok

NASZE WĘDKARSKIE PRZYGODY

krzysztofCz - 2011-10-09, 07:37

Mam błąd wczytywania strony :gwm :gwm :gwm z tego linku.
darboch - 2011-10-20, 13:15

...Niestety, wszystko co dobre kończy się ...szybciej :-/ Nasz mocno przedłużony pobyt na Storre Molla dobiegł końca (mieliśmy zostać tam dzień-dwa zostaliśmy prawie dwa ...tygodnie).
Zostalibyśmy pewnie dłużej ale do powrotnego promu został już niewiele czasu, więc pora była zwijać żagle.Po drodze chcieliśmy zabawic na krótko w kilku "naszych" miejscach ze względu na piękno i sentyment jakim je darzymy.

Droga prowadziła z Lofotów,przez Narvik...miasto jak miasto.Podobało mi się bardzo otoczenie gór, lodowców i trasy narciarskie dosłownie za budynkami...rudę żelaza "czuć" w powietrzu :-P Kilka lat wcześniej poznany Norweg,mieszkaniec Mo i Rana powiedział,że mieszka w drugim zaraz po Narviku najbrzydszym mieście Norwegii wg ich standartów mógłbym się z tym wywodem zgodzić a z naszego punktu widzenia i miejsca stałego pobytu już mniej :-P








Zatrzymujemy się przed tym pomnikiem za każdym razem jak przejeżdżamy...jest czas na dawkę historii...chwilę refleksji i szacunku...


Po przelocie przez Narvik znaną nam doskonale drogą E6 zmykamy w dół Norwegii...oczywiście towarzyszą nam cały czas z lewej i prawej piękne widoki...główny fotograf trzyma rękę na pulsie

Słońce gdzieś się schowało w tym dniu ale jak znamy norweskie pogodowe grymasy to pewnie gdzies będzie odmiana :-P Przy okazji,może mi ktos wytłumaczyć jak przy takich opadach śniegu i siarczystym mrozie drogi u nich nie są usiane dziurami? W Polsce po jednej takiej zimie nie byłoby po czym jeżdzić...


Kamper jak już wszyscy doskonale wiemy daje nam tę możliwość, że dziś jemy śniadanie nad pięknym wodospadem[huk niemiłosierny :-P ] innym razem nad oceanem a kiedy indziej "wizawi" np.lodowca lub drogi szybkiego ruchu...innymi słowy każdy wybiera to co lubi :ok Nie wiem czy moje dziewczyny śmieją się z taty czy tak ogólnie mają dobry humor...mam nadzieję, że to drugie :-P


To nie był ten czas ale zobaczyć na żywo łososie jak płyną w górę rzeki na tarło...bezcenne


Sporo ciekawych aut mijało nas a do tego ubiory kierowców i pasażerów z epoki dopełniały klimat


To co uwielbiamy w Norwegii...za każdym zakrętem coś innego,coś co robi wrażenie i cieszy darbochy


za każdym zakrętem cos innego a dodatkowo słonko się pokazało...znowu sie darbochy cieszą


Oryginalna stacja ;)


Wszędobylskie fiordy ale o fiordach będzie w dalszej części :-P


Jak fiordy to gdzieś tam w końciku zawsze jest jakaś mieścina albo kilka zabudowań...w większości wybudowane ze smakiem i skomponowane z naturą


PO przejechaniu ok 1 tyś km docieramy do ;

Droga Atlantycka (Atlanterhavsveien). W tym roku udało nam się dojechać tam omijająć drogi płatne [zasługa naszej pokładowej nawigacji o nazwie OLA ]. W planach mieliśmy połowić z mostu makrele... ale niestety, nie udało,mimo specjalnych makrelowych przywieszek omijały nas bo wszyscy obok na te same wyciągali.Pewnie dostały cynk ze Store Molla :haha: Ale co tam, ryb mieliśmy pod dostatkiem więc chłonęliśmy tylko widoki a przy okazji poznalismy fajnych ludzi wypożyczonym kamperem z Opola.Może zarazili się już kamperowaniem i kiedyś zawitają na nasze forum.Pozdrawiamy i dziękujemy za prezent chmielowy...smakowało!

Pamiątkowe zdjęcie kampera na tle Drogi Atlantyckiej...a co niech też ma :-P


Stalowy punkt programu...inżynieryjna perełka,widok pewnie wszytkim znany ale bez niego relacja byłaby nie pełna :ok


Dziewczyny postanowiły pojechać gdzieś na rowerach...oderwane od cywilizacji jakoś muszą dawać sobie radę i dają znakomicie !


Mamusia z tatusiem wyskoczyłi na mosty troche powędkować na specjalnie przygotowanym do tego celu pomostach.Jeszcze kilka lat temu ich nie było ale wtedy był znak dla kierowców "Uważać na łowiących ryby"...spodziewałem się wtedy raczej napisu"zakaz łowienia z mostu" :haha: niestety tym razem ponieśliśmy wędkarską porażkę...chyba poprzeczka wsześniej została za wysoko powieszona :-P ale i tak zabawa była przednia :ok




Z Atlanterhavsveien ruszylismy dalej ale to już innym razem...

darboch - 2011-10-25, 14:26

Trzeba jechać dalej...robimy to niechętnie bo droga w dół Norwegii oznacza nasz powrót z wakacji :( ...ehhhhh...teraz zmierzamy w kierunku Trollstigen...po drodze sporo pięknych miejsc!
Leniwie przemieszczamy się prędkością patrolową...łapiemy się z Olą na tym,że zaczynamy wspominać coś czego jeszcze nie ukończyliśmy...mamy co wspominać,wystarczy do nastepnego wyjazdu :ok


Nas a szczególnie mnie :-P zaciekwiła piękna norweska architektura...prostota jest naprawdę piękna :!:











Nasze dziewczyny chciały troszkę się powozić z tatusiem:-P

i na tatusiu :-P

Nawet koza miała ochote się powozić


Jedziemy dalej...prawie zerowy ruch ,świetne drogi plus tempomat i podróżowanie zza kółka jest przyjemnością...

Sporo po drodze mijamy pięknych kościołów jednak daleko im do stavkirke.

Krajobraz zmienia się a my pomału zbliżamy sie do naszego nastepnego celu.
Przepięknie umiejscowiona mieścina...osada...wiocha ...nie wiem jak to opisać

Poznajemy znajome miejsca jesteśmy coraz bliżej... :-P


Pozostało jakieś 15 km,dreszczyk związany z wjazdem na szczyt jest już wyczuwalny.

Na razie dolina....jest łagodnie i zielono...nas interesuje to co jest na dalszym planie zdjęcia



Droga Trolii (Trollstigen). ...pogoda tym razem nie sprzyjała - zadowoliłam się tylko robieniem fotek z auta (tak jakbyśmy nie mieli tysiąca zdjęć z poprzednich lat :haha: ...miejsce fotograficznie dosyc oklepane ale warte tego, żeby klika zdjęć zamieścić...padający deszcz i psia pogoda tworzyła nowe-stare widoki gdzie potworzyło się pełno tymczasowych wodospadów...woda płynęła wszędzie a momentami byliśmy dosłownie w chmurach :-P










Po wjechaniu na szczyt widać,że od kliku lat coś tu budują...na razie wyłaniają się z tego wszystkiego jakieś tarasy wodne ale nie wiemy co to będzie...jakoś nigdy nie zadaliśmy sobie trudu żeby sie dowiedzieć.


O dziwo na samej górze sporo chmur wokół nas ale deszcz przestał padać.







Po zjechaniu w dolinę rozpogodziło się a Darek z Natalką weszli do pobliskiego lasku i po dosłownie 10 min nazbierali pieknych prawdziwków na kolację – taka miła i smaczna niespodzianka .




Po zjedzeniu obiadu i pysznych lodów żółwim tempem zjeżdżaliśmy w dolinę.







A teraz skręcamy w prawo :-P i to będzie następny etap na który zapraszam już dziś :spoko

krzysztofCz - 2011-10-25, 14:37

Ufff... do widoków już mnie przyzwyczailiście, ale grzyby, lody :!: ... ahhh... ja chcę do Norwegii :lol: :lol: :lol:
Skorpion - 2011-10-25, 14:37

Wspaniala relacja opisowa i fotograficzna :bigok :bigok :bigok :spoko
darboch - 2011-10-25, 14:41

Dzięki za miłe słowo... :spoko

Krzysiek o grzybach będzie troszkę póżniej...muszę dojechać do Szwecji 8-)

gino - 2011-10-28, 15:10

co tu dużo gadać...REWELACJA !!!!!!!!!
a te Wasze dziewczyny...to faktycznie twardzielki...az mi sie zimno zrobiło jak je zobaczyłem w jeziorku.. :haha: :haha:

WHITEandRED - 2011-10-28, 16:02

:spoko
darboch - 2011-10-28, 16:24

Stasiu jeszcze nie koniec...od kilku dni w kazdej wolnej chwili siedzę nad następną częścią...to się tak wydaje ale dla mnie sklecenie kilku chciałoby się rzec słów "trzymających się kupy" to spore wyzwanie :-P plus dochodzą zdjęcia...wybieranie...sortowanie..."podgląd" i tak w kółko. :kawka:

Gino to nie jezioro :-P ...thx za piankę :spoko

darboch - 2011-10-31, 11:55

Ta część relacji jest dosyć rozbudowana ale doszedłem do wniosku, że trzeba pokazać ją w całości...starałem się też żeby zdjęcia tworzyły opowieść a nietylko pokazywały fajne miejsca,ułożone są w pewnej chronologii...nie wiem czy mi sie to udało ale oceńcie sami

Mam nadzieję, że choć jedna osoba dotrwa i rzetelnie przeczyta i poogląda tą część bo poświęciłem na to sporo czasu tak jak zresztą na inne :-P :kawka:


Z ciężkim sercem opuszczamy nastepną część Norwegii :(


...krótka przeprawa promowa Solsnes - Afarnes...zmierzamy w kierunku Gairanger .


Krowy i barany w tych rejonach były na porządku dziennym...miałem jedynie mieszane uczucia kiedy było to stado byków bo były zawsze jakoś bardziej skłonne do kontaktu na zasadzie...stają sobie na środku i patrzą kierowcy głęboko w oczy a człowiek przypomina sobie programy z Discovery i National Geo. od popularno-naukowych po flagowy "Sekundy grozy" :-P


To nasz cichy bohater...czujemy z nim jakąś więź emocjonalną :kwiatki: :roza:


Pomału wyłania się zarys Gairanger


Natalka szlifuje swoje umiejętności młodego fotografika...zreszta tak jak reszta rodziny...mamusia i druga córcia gdzieś się rozbiegły...na końcu fiordu leży niewielka, licząca 300 mieszkańców osada Geiranger



Piękne i wszędobylskie wodospady...pamiętam nasze pierwsze wyjazdy do Norwegii kiedy wjeżdżalismy w wyższe partie gór i zewsząd sączyła sie woda w mniejszej lub większej ilości....to było pozytywnie szokujące doznanie :-P




Pozostaje pokonanie zygzakowatej drogi w dół doliny...niski bieg w okolicach dwójki a czasami już myślałem,że trzeba skorzystać z jedynki


Docieramy na miejsce w późnych godzinach popołudniowych...zatrzymujemy sie w tzw centrum...delikatne zakupy...tankowanie wody...chwila cywilizacji
miejsce noclegu jest nam dobrze znane...przecinamy centrum,przejeżdżamy przez srodek kempingu troche szutrem i Julka musi wyskoczyć na chwilkę porozmawiać z kucykiem żeby nas przepuścił...kawałek marchewki zdaje egzamin :mrgreen:


Przygotowania do wieczornego grilla...dziś parówki [polse] & bułka [brod] = Norge_hot dog :haha:


...mamy piękny widok...Gairanger jest taki jak piszą w przewodnikach...wiem wiem wiem, ktoś może powiedzieć, że nie jest on wcale najpiękniejszy i że komera i takie tam bla bla...najpewniej tak mówią Ci którzy jeszcze tam nigdy nie byli :evil: dla nas jest piękny a ,że jakaś komera? Jaka? Zapraszam nad polskie morze ewentualnie w polskie góry :-P
Ale tak może powiedzieć tylko ktoś kto nie stał kamperem w nocy po drugiej stronie Geiranger i nie patrzał na światła tego miasteczka[jest w tym coś magicznego] Zobaczyć Geiranger w nocy z drugiego brzegu - bezcenne...zobaczyć go za dnia...zjawiskowe :bigok Nie zazdroszczę im tylko rzeki [widoczna na zdjęciu] która płynie przez sam środek miasteczka...huk niemiłosierny :shock:
To nasza taka totalnie subiektywna ocena...pewnie zdania są podzielone ...nasze znacie :bigok



W tym roku obiecalismy sobie, że pochodzimy troche po okolicznych wzniesieniach. Wyruszyliśmy do Homlong w kierunku Skagerfla - opuszczonej osady na zboczu fjordu.Im wyżej tym widoki coraz piękniejsze...pogoda jak w południowych kurortach...co jakis czas padamy na trawę...odpoczywamy...cieszymy sie widokami.


Po tej górce pochodziliśmy troche w zeszłym roku [ sporo zdjęć w poprzedniej relacji]






Po ok. 3km wspinaczki buty trekingowe Natalki odmówiły współpracy...rozpadły się na podeszwę i but właściwy :( Szczerze nas to zaskoczyło bo można powiedzieć, że jej trekingi były w stanie idealnym ale okazało sie ,że tylko wizualnie.Troche zawiodłem sie na firmie LOWA :evil:
Tu zaczęły się pierwsze problemy...delikatnie wykruszała się pianka z boku podeszwy...już coś nam nie pasowało ale patrzymy w przyszłośc pozytywnie....będzie :bigok


...niestety nie było OK :evil: W kieszeni znalazłem trochę plecionki 0,35mm a więc już można powiedzieć, że prawie sznurek...nie dała rady :(


Nieoczekiwana sytuacja i grupa rozbija się na dwa obozy...dalszą wędrówkę kontynuował Darek z naszą kozicą górska Julią a ja z Natalią powoli schodziłam w dół myśląc usilnie nad tym jak nieszczęsne trekkingi na chwilę połączyć w jedną całość.Schodzenie w dół, tarcie i naprężenia spowodowały całkowitą demolkę trekkingów.Na szczęście w starej szopie znalazłam kawał starego drutu i tak związałam dziecku buty, że było w stanie dojść ostrożnie do auta.Po drodze ludzie z wielką ciekawością oglądali ten patent.

zdemolowane i "podrutowane" buty Natki


Z wielkiem żalem rozstalismy się i jedni poszli w dół inni w górę.Julia poleciała przodem tak jak Olka pisała górska kozica :-P ma dziewczyna wytrzymałość fizyczną na wysokim poziomie i solidny chakater :ok

Nie mogłem darowac sobie tego zdjęcia bo jej uśmiech mnie rozbroił z dwóch powodów...jest śliczny a dodatkowo w miejscu gdzie mój wyraz twarzy z powodu zmęczenia był deko inny :-P


Nie wiem do czego to służyło...mogłem sie tylko domyślać,że mieszkańcy którzy kiedyś mieszkali wysoko w górach mogli mięć to jako windę a kiedy chcieli się odciąć od świata szczególnie od poborców podatkowych to górną część podciągali?? To tylko moje domysły ale możę ktoś wie...


Wspinamy się coraz wyżej...widoki zmieniają się z każdym metrem


Docieramy do Homlong...kurde gdzie Ci ludzie znaleźli sobie miejsce do życia? :-P Jako ciekawostaka...swego czasu kiedy dzieci wychodziły "na plac" pobawić się, były przywiązywany sznurem do pali żeby podczas zabawy któreś nie spadło z urwiska...nie dziwię się. Osada malutka ale urokliwa...widoków im zazdroszczę.





Moja kozica jakby już troszkę zmęczona...grymas twarzy mówi swoje :-P


Czas na odpoczynek...


...a jednak nie...porcja batoników...kilka łyków wody z płynącego obok źródełka i ciągnie mnie dalej


Kierunek Skagefla



Schodzimy trochę w strefę lasu i widoki nam znikają choć wiemy, że pewnie coś nas zaskoczy pozytywnie...nie wiem co mądrego napisać...zasłonię się fotkami :-P





Piekne widoki ale zauważamy, że szlak idzie ostrym spadem i chyba zaczynamy sobie wyobrażac drogę powrotną...mijają nas ludzie idący z dołu :roll:




Po mojej księżniczce widać coraz większe zmęczenie a chyba nie o to chodzi żeby paść z wycieńczenia mająć na uwadze jeszcze kilkukilometrowe zejście do "bazy"


Po krótkiej konsultacji zapada decyzja...SKAGEFLA innym razem a teraz spokojnie wracamy i rozmyślamy jak tam nasz druga połówka rodziny daje sobie radę i po chwili dzieki wsółczesnej technologii dowiadujemy się, że właśnie dotarły do bazy i wszystko w porządku.
Wracając wyłapujemy z Julką kilka domów rozsianych po tych górach a ja próbuje na max zumie :-P coś uchwycić. Ostatni mieszkańcy wyprowadzili się stąd dopiero w 1961 r.

po zbliżeniu

po zbliżeniu


i na oddaleniu :-P ...na tej polance zaraz jakby nad wodospadem


Ruszamy w drogę powrotną :bigok

Norweskie dachy porośniete mchem,trawą i małymi drzewami pieknie kamuflują te domki


Teraz dla odmiany zaczynają pracować dodatkowo inne partie mięśni...mam wrażenie, że chyba lepiej sie jednak wchodzi 8-)


Ogrom gór pozytywnie nas przytłacza ale nie możemy zapomnieć...


...że często idziemy na krawędzi i trzeba każdy swój krok przemyśleć :idea: niech punktem odniesienia wysokości będzie ten "statek łupinka" a raczej widoczna fala jaką pozostawia

Na wyciągnięcie ręki ciekawe formacje skalne

i urocze paprocie


Powrotna droga była równie piękna i ekscytująca choć sił ubywało nam coraz szybciej tzw "nóg nie czuję" miało tu swoje zastosowanie :haha:
Po bliżej nieustalonej chwili wychodzimy na polankę gdzie jeszcze całą rodzinką wylegiwaliśmy sie w słońcu.Bliskość reszty rodzinki...piękne otoczenie...słonko dodają nam tak potrzebnych sił żeby uporać sie z ostatnim etapem zejścia w dolinę :-P Na horyzoncie mamy tez jeden z wielu tu wpływających transatlantyków...wygląda jak troche jak łódź od Alberta :-P



W oddali widać szczyt DALSNIBBA z którego rozpościera się przepiekna panorama na pobliskie góry pod warunkiem, że jest słoneczna pogoda :ok sam wjazd to już super przeżycie...droga szutrowa z minimalną ilością barierek ochronnych.Temat Dalsnibby jest poparty dużą ilością zdjęć w zeszłorocznej naszej podróży


a na sporym zbliżeniu nasz cel do osiągniecia...pozostała godzinka schodzenia


Julia poszła jak burza do przodu...czyżby ostatni zastrzyk adrenaliny ??


Oj...jednak spadek formy? Tak blisko do celu...


"nóg nie czuję" w całej okazałości :-P


Panna Migotka tym razem w roli Włóczykija :wyszczerzony:


Ostatnie metry pokonuje boso.


Rzut oka na początek a dla nas na koniec szlaku...nogi bolą ale to miły ból i satysfakcja.


Ostatnie metry...zmęczeni ale zadowoleni.Natalka obserwuje odpłyniecie transatlantyka.



Mówiłem już, że uwielbiam noreską architekturę :?: :wyszczerzony:



Coroczne pamiątkowe zdjęcie z naszym ulubionym trolem....



Jeszcze tego samego dnia z żalem opuszczamy Gairanger...przed nami Złota Droga i góry Jotunheimen ...wybralismy tym razem inną drogę przez nie ale z tego wyszło to już w nastepnej części na którą zapraszam już dziś :spoko

krzysztofCz - 2011-10-31, 12:32

Uffffff :kawka: Wspaniałe widoki... wspaniała opowieść... wspaniała rodzinka... cóż dodać... może to, że przeważnie myślimy o krajach cieplejszych niż nasz, dzięki waszym opisom coraz więcej ludzi będzie patrzeć na górną część mapy :spoko
Tadeusz - 2011-10-31, 13:05

Śledzę wszystko co dotyczy Norwegii, relacje Twoje i Stasia sprawiają mi radość. To dzięki Wam mogę się napatrzeć na to dzikie piękno i pomarzyć o podróży.
Coraz częściej o niej marzymy. Może się uda?

Za tę piękną relację stawiam piwo. Szkoda, że nie mogę inaczej nagrodzić Twej pięknej pracy.

Serdeczne dzięki. :bukiet: :spoko

WHITEandRED - 2011-10-31, 15:39

:spoko
MILUŚ - 2011-10-31, 16:49

WHITEandRED napisał/a:


No i macie następne piwo!


Dokładnie tak.......... za relację /czekam na dalszą część :bigok / za fotki widoków których z powodu ulewnych deszczów nie udało mi się trzy lata temu zrobić :gwm :gwm :gwm oraz za.............. zdjęcie z...... również naszym ulubionym trollem :ok

PZDR> MILUŚ :spoko

Nomad - 2011-11-01, 14:55

Super :shock:
:kwiatek2 :kwiatek2 :spoko :kwiatek2 :kwiatek2

darboch - 2011-11-01, 21:58

Dziękujemy wszystkim bardzo serdecznie za miłe słowo i piwka :kwiatki: ...to dodatkowy kop do dalszej pracy :bigok :spoko
gino - 2011-11-02, 07:57

Darbochy kochane....
wczoraj, oglądalismy te fotki ...bez słowa...ze zmęczenia

po prostu przekazałes nam to tak..że nawet nas...bolą nogi i ich nie czujemy :haha:

powtórze sie...ale dla nas...REWELACJA

:pifko

darboch - 2011-11-02, 14:07

gino napisał/a:
po prostu przekazałes nam to tak..że nawet nas...bolą nogi i ich nie czujemy


jeśli uzyskałem u Was taki efekt to jest to dla mnie najwyższe wyróżnienie i bardzo dziękuję :yay: :bigok

krzysztofCz - 2011-11-02, 14:50

darboch napisał/a:
gino napisał/a:
po prostu przekazałes nam to tak..że nawet nas...bolą nogi i ich nie czujemy


jeśli uzyskałem u Was taki efekt to jest to dla mnie najwyższe wyróżnienie i bardzo dziękuję :yay: :bigok

Po prostu efekt 3D+ :lol:

darboch - 2011-11-03, 12:37

Gairanger za nami...znowu coś sie kończy...znowu coś jest przed nami...żal tylko, że dłużej nie można sycić oczu i duszy tymi miejscami.
Ze słonecznej doliny w mgnieniu oka zmieniamy otoczenie...opusczamy granicę drzew i "zamieniamy" na krajobraz wysokogórski...drzewa ustąpiły tu miejsca formacjom mchu i porostów oraz skupiskom karłowatej brzozy...jeszcze trochę pod górę i z flory towarzyszą nam jedynie mchy, porosty i coś jeszcze czego nazw nie znam :-P





Złota Droga albo jak kto woli Droga Orłów to kolejne wspinanie się do góry i piękne widoki zmieniające się za każdym zakrętem.Wielki ukłon w stronę budowniczych tych dróg, wykonali kawał ciężkiej roboty a nam możlowość obserwowania z bliska tych cudów natury :brawo:
...pogoda robi się coraz bardziej jesienna...z drugiej strony jednak jesteśmy w miejscu gdzie nie powinno nas to dziwić...góry, odpowiednia wysokość i lodowce fjeldowe w koło.
Nie przeszkadza nam to choć bardzo ograniczona widoczność jest lekko denerwująca...tu się grzecznie przyznamy, że zdjęcia były robione z auta na usprawiedliwienie dodam, że strasznie wiało przez co odczuwalna temperatura była na bardzo niskim poziomie :-P . Powybieraliśmy naszym zdaniem te najfajniejsze które może chociaż trochę oddadzą piękno tego miejsca...a więc w drogę :ok












Po kilku kilometrach ukazuje nam się przełęcz Dalsnibba i jezioro Djupvatnet (1016 m n.p.m.) Jeden ze szczytów Gór Skandynawskich [ De skandinaviske fjellene ] które ciągną się wzdłuż wybrzeża Oceanu Atlantyckiego na długości ok 1800km i szer.ok 550km....spory kawałek kamienia :-P a jeśli już tak błyszczę wiedzą to dodam, że najwyższym szczytem tego pasma jest Galdhopiggen (2469 m n.p.m.) Dolne partie stoków porastają lasy, wyżej pojawiają się łąki alpejskie, a na północy już od 300 m n.p.m. panuje tundra górska tu mają źródła wszystkie większe rzeki Półwyspu Skandynawskiego.
Rudy miedzi, cynku, ołowiu, molibdenu, niklu a przede wszystkim rudy żelaza występują tu w ilościach ponad przeciętnych...ufff :haha:


Stąd już "rzut beretem" na Dalsnibba 1495 m n.p.m.... [rzucamy nim w prawą stronę od budynku schroniska Djupvasshytta widocznego na foto poniżej :-P ]


...na szczyt góry prowadzi prywatna,płatna droga zwana Nibbevei [za auto chyba ok 80NOK] Widoki z niej zapierają dech w piersiach podobnie jak wjazd i zjazd w momencie mijania się np z autobusem...Dalsnibba ledwo widoczna, wiemy co może nam zaproponować a więc mykamy dalej :bigok polecamy to miejsce i zamieszczam filmik który nakręciła Olka podczas zeszłorocznego pobytu...tam pogoda i widocznośc była idealna :diabelski_usmiech


jezioro Djupvatnet o przpieknym szmaragdowo - błękitnym kolorze wody...niestety przy tej pogodzie ciężki do uchwycenia...temp wody to ok 4st C sporo jak na dopiero co rozpuszczony lód z pobliskich lodowców ;)




Co jakiś czas poutykane hytki na tym mało gościnnym terenie


Robi sie szaruwa a deszcz dalej nie odpuszcza...ale z każdym kilometrem nasze położenie względem morza zmniejsza się aż w końcu wyskakujemy z chmur :ok

Na parkingu nasze dziewczyny odrazu zauważyły trampolinę...ja też :haha: Rozglądam się...żywej duszy a więc i BIG PAPA też może sobie trochę poskakać...ale fajnie było...krzyczeliśmy z radości...Ola myślała, że coś się stało...nic się nie stało, to tylko wyeksponowanie swojej radości dzikimi wrzaskami :haha: :bigok






Musimy jeszcze zatankować przed Jotunheimen a później ułożymy się do snu :-P
Przed ponowną wspinaczką autem znajdujemy fajne miejsce na nocleg [ fajne tzn w miarę proste bez potrzeby poziomowania auta ] niestety nie znajdujemy stacji ale o tym już w nastepnej części.... :spoko

darbochowaOla - 2011-11-03, 13:31

Veldig bra kjaere meg! - som altid !! :kwiatek2
Alle historiene dine er fantastiske.
Mannen min ville at jeg skulle skrive noe smart MEN jeg vet ikke hva!
Kan jeg skrive noe fra meg? Min mann er alt beskrevet.
GOD JOBB!!

MILUŚ - 2011-11-03, 14:47

vakker forhold ................ Dette landet er et paradis for campingbiler :bukiet: :bukiet:

:spoko

darbochowaOla - 2011-11-03, 17:27

MILUS napisał/a:
Dette landet er et paradis for campingbiler


Ja, dette landet er en turisten paradis men ikke for alle !!
Dette landet eren flott sted for folk som liker a gjore noe, som liker a plane og liker ikke a sitte pa ett sted.
norge trenger a veare kreativ !!

Jeg beklager for polske bokstaver men forumet har ikke norske bokstaver :-P

:haha: :haha: :haha: :haha:

darboch - 2011-11-04, 13:06

Norweski rulesssssssss :haha:
misiek34 - 2011-11-11, 16:13

:spoko fajne,jedziemy w przyszłym roku.
darboch - 2011-11-11, 22:44

misiek34, my się chyba znamy :spoko ...rybki widziałeś już :?:
Już jakiś wstępny plan wyjazdu masz :?:

Elwood - 2011-11-12, 00:59

Oj łezka w oku się kręci kiedy zabieracie nas w podróż po znanej i nieznanej dla nas Norwegii. Jest w tym kraju jakaś magia - ta przyroda, Ci ludzie, trudna do zdefiniowania atmosfera. Dziękuję za piękną relację i miłe wspomnienia, Czekam z niecierpliwością na kolejne odsłony. Pozdrawiam :spoko :spoko :spoko
darbochowaOla - 2011-11-14, 13:03

Elwood napisał/a:
Jest w tym kraju jakaś magia


Magia jest napewno i to wielka. Zdjęcia - wiadomo, nie pokażą tego wszystkiego co chcielibysmy opisać, a i w słowa nie idzie tego wszystkiego ująć.
To po prostu trzeba zobaczyć na żywo.

Fux - 2011-11-28, 17:41

Piw to tutaj natrzepałeś... :lol:

Piękne miejsca. Widzę, że w Skandynawii czujesz się tak swojsko, jak my w wielu rewirach cro...

cirrustravel - 2011-12-01, 16:07

Kolejne piwko ode mnie. Super, super, super... Zanim mi przysłałeś namiar na PW już byłem w trakcie lektury tej relacji. Gratulacje :)
darboch - 2011-12-05, 12:03

Całą noc lało...Norwegia chyba płacze, że darbochy już niedługo będą ją opuszczać :-P a darbochom też smutno strasznie :( ...ale co z tą pogodą :!: :?: :evil:
Jemy śniadanie...deszcz odpuszcza ale chmury niebezpiecznie nisko wiszą nad nami.

Nic w tym złego ale przed nami góry Jotunheimen a więc wspinaczka autem i przypuszczenie , że to tutejsze trolle chcą nam trochę utrudnić życie a przede wszystkim widoczność :-P
Zazwyczaj jechalismy przepiękną narodową trasą Sognefjell która jest najwyżej położoną trasą w Europie [ ok 1430m n.p.m. ]---->> a tutaj góry Jotunheimen widziane z drogi Sognefjell podczas naszej poprzedniej wyprawy w 2010 ...tym razem z premedytacją zmieniliśmy ją żeby poznać coś nowego i wybraliśmy szlak drogą 51 przez płaskowyż Valdresflye która leci równolegle do wspomnainej Sognefjell na wysokości 1389m n.p.m.

Humor lekko psuła mi też myśl, że w baku rezerwa a przed nami góry i jak znam realia norweskie, stacja benzynowa przy odrobinie szczęścia będzie w następnej dolinie...no cóż...wracać się już nie będziemy i wprowadzamy w plan tzw spontaniczny "ryzyk fizyk" :-P Lodówkę przełączamy na gaz, dzieci z niechęcią chowają laptopa, muzyka z magola off i tylko delikatny nawiew na przednią szybę i obowiązkowe światła mijania :haha:
Za wiele Valddresflye nie chciało nam pokazać a jak zobaczycie w niektórych miejscach widoczność była prawie zerowa...jednak conieco udało nam sie uchwycić a, że relacja ma na celu pokazanie Norwegii w różnych odsłonach to to jest najlepszy przykład :-P My wrócimy na nią napewno bo ukrywa wiele pięknych miejsc i tras jak choćby podróż promem po jeziorze Gjende, Bygdin lub trasą przez szczyt Besseggen to wszystko przed nami bo tym razem nieprzychylna pogoda pokrzyżowała nam plany....może to i dobrze...w przyszłym roku poznamy to miejsce na nowo.

Powiem Wam, że pisząc relacje i posiłkując się przy pisaniu troszkę informacjami z internetu mam możliowość dowiedzieć się co w danym miejscu jeszcze pomineliśmy i koniecznie musimy zobaczyć...tak jest chyba własnie z Valdresflye...

Ciężko było wyselekcjonować zdjęcia a teraz ciężko jest mi którekolwiek odrzucić...chyba powrzucam je wszystkie a Wy sami dokonacie selekcji czy przyjrzeć się im czy myszką zjachać szybko w dół...






















Woda spływała dosłownie wszędzie









































































Jak widać ze zdjęć tym razem było dość mrocznie...w przyszłym sezonie zapolujemy tam na słońce i może uda nam się pokazać coś więcej bo miejsce jest te jest tego warte :bigok

WHITEandRED - 2011-12-05, 19:24

:spoko
darboch - 2011-12-06, 10:52

WHITEandRED napisał/a:
ja niestety widziałem tylko około 3 do 10 metrów przed sobą


miejscami też tam była taka widoczność i chyba często tak tam jest bo i Witold Cherubin miał taką pogodę a był przed nami, później my i potem Ty Stasiu. Jadąc kilka razy Sognefjell nigdy nie mieliśmy mgły.

Co do piwka to już wcześniej mi postawiłeś tylko zapomniałeś na nie kliknąć :-P :spoko

Witold Cherubin - 2011-12-06, 13:08

Pięknie opowiadasz o swojej wyprawie, zdjęcia super, :brawo :pifko
Nasza trasa częściowo pokrywała się z Waszą, a na Dalsnibbę tym razem wjechaliśmy i widoczność była znośna. Za to na 51 nic nie było widać, tylko poniżej pułapu chmur udało się zrobić kilka zdjęć. Następnym razem będzie lepiej :spoko

WHITEandRED - 2011-12-07, 18:38

:spoko
darboch - 2011-12-08, 10:45

Stasiu jak sie spotkamy to coś postawimy nawzajem na stole :ok
MILUŚ - 2011-12-08, 11:16

Czy ja dobrze kombinuję ,że szykuje się mały zlocik np.: na Lofotach :shock: :yay:
darboch - 2011-12-08, 11:23

MILUS, z tego co zapamiętałem to Stasiu będzie w nastepnym roku pracował i jednoczesnie wypoczywał w okolicach Gairanger a my często tam zaglądamy a więc może będzie spontaniczny mini zlocik a co, piszesz się ?? :spoko
MILUŚ - 2011-12-08, 11:39

darboch napisał/a:
MILUS, z tego co zapamiętałem to Stasiu będzie w nastepnym roku pracował i jednoczesnie wypoczywał w okolicach Gairanger a my często tam zaglądamy a więc może będzie spontaniczny mini zlocik a co, piszesz się ?? :spoko


Pisać to pisałbym się ale ........ po pierwsze jak dobrze pójdzie to od kwietnia zacznę nową pracę i nie wiem jak w przyszłe lato będzie z moim urlopem :( a po drugie planowaliśmy z moją połówką wyjazd do Norwegii ale w 2013 roku :bigok
:spoko

darboch - 2011-12-21, 12:16

Odwlekałem tą chwilę tak jak próbuje odwlekać się moment końca wakacji :( ....i chyba dalej będę odwlekał :-P

Czas spędzony w Norwegii dobiegł końca...przed nami krótki etap w niedocenianej Szwecji którą darzę wielkim sentymentem i szacunkiem bo to tu stawiałem pierwsze kroki poznając Skandynawię...tu też zbieraliśmy jagody, borówkę i grzyby żeby później móc robić krótkie wypady do Norwegii. To w Szwecji nauczyliśmy się jeszcze lepszego radzenia sobie z problemami dnia powszedniego, biwakowania i w pełni korzystania z zasady Allemansratt, łowienia ryb, rozpalania ognisk i gotowania na nich...i chyba co najważniejsze...to tu nasze dzieci nauczyły sie samodzielności, szlifowały charakter i muszę przyznać, że są charakterne...są poprostu świetne ! :roza:

Szwecja jest trochę pomijana i wg mnie niesłusznie opisywana jako nudna i nieatrakcyjna. Tak mogą mówić i pisać tylko te osoby które nie zadały sobie trudu poznania jej...dlatego bez opowiadania historii i zachowania chronoligii wybrałem moim zdaniem najciekawsze zdjęcia z naszych albumów aby osobom które mają ochotę się tu wybrać, pokazać, że to piękny kraj z fajnymi, sympatycznymi i otwartymi ludźmi, pękną dziką przyrodą i chyba jedynym takim skrawkiem lądu w Europie, że częściej możesz spotkać renifera lub łosia niż człowieka :-P To miejsce gdzie możesz być dwa tygodnie nad jeziorkiem i nie spotkać żywej duszy. Jak już kiedyś pisałem...z drogi asfaltowej widać tylko lasy i lasy ale wystarczy skręcić w jakomkolwiek drogę szutrową i wtedy zobaczymy Szwecję jeszcze bardziej atrakcyjną...jaką mało kto zna.

Miałem zamiar wybrać 10 zdjęć ale wyszło więcej...pójdą serie i mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi tego za złe :-P .

frape - 2011-12-21, 15:04

żeby Szwecja tak do końca nie była "pomijana" to może spróbuję też ją trochę pokazać (w późniejszym terminie) bo jak mówią - jak się zjedzie z autostrady jest pięknie :)
darboch - 2011-12-22, 12:58

frape, czekam z niecierpliwością na Twoją relację...ja mam sporo o Szwecji ale już dosyć stare i nie kamperowe. Może jak będę miał bardzo dużo czasu to pozbieram to wszystko do "kupy" i pokażę też "naszą" Szwecję a na dzień dzisiejszy jeszcze kilka fotek z krainy łosia :-P
darboch - 2011-12-29, 15:25

Wybierając zdjęcia z albumów wybrałem tym razem kilka zachodów słońca nad Skandynawią. Są fajne i jest w nich coś magicznego a więc...może komuś też się spodobają :?: :-P
darboch - 2012-01-04, 15:03

Przed zbieraniem grzybów na zakończenie pobytu w Skandynawii jeszcze kilka szwedzkich ujęć ich tzw znaków charakterystycznych :-P
darboch - 2012-01-12, 15:55

Powrót do Polski zawsze planujemy tak żeby mieć możliwość spędzenia kilku dni w Szwecji.

Wskakujemy wtedy do lasu i oddajemy się przyjemności zbierania grzybów. Nastawiamy sie głównie na kurki i prawdziwki. Spotykamy sie także ze znajomymi którzy w tym czasie przebywają tam na zbiorach jagód, borówek i grzybów.
W poprzednich latach zbieraliśmy je zarobkowo i nie powiem, zarobek był więcej niż dobry a do tego cała przyjemność zbierania...tzw "przyjemne z pożytecznym" :-P
Teraz robimy to żeby trochę polatać po szwedzkim lesie...po znajomych miejscach.
Prawdziwków było wyjątkowo mało...piszac "mało" mam przed oczami obrazy z czasów gdzie prawdziwek stał koło prawdziwka i żeby uzbierać 20 litrowe wiadro wystarczyło kleknąć i wziąć to co jest wokół nas :shock:
Tym razem juz tak różowo nie było ale w tym cała przyjemność jesli oczywiście nie zbiera sie ich w danym momencie zarobkowo. Kurka w swoim zwyczaju rośnie w tych samych miejscach a więc szliśmy tam i one na nas czekały zwarte i gotowe...boletusy ukrywały sie ale znamy miejsca gdzie są na pewniaka jednak widać, że to nie jest jeszcze moment na nie. Nasze miejsca kurkowe pozwalają zebrać nam prawie 25kg tych grzybów...chcę zabrać je do Polski ale Ola przypomina mi, że mam najpierw zjeść te które sa w Polsce w słoikach :-P
Oddajemy je na skupie w Filipstad i mamy na drobne zakupy na promie :bigok

to be continued :spoko

darboch - 2012-01-13, 13:49

II część grzybobrania....
JaWa - 2012-01-18, 10:47

Powinna być chyba jakaś cenzura i zakaz publikowania takich zdjęć.

PS
W jakich to, mniej więcej, :? :?: było okolicach ?

Skorpion - 2012-01-18, 10:55

Jacku co ty wypisujesz "Powinna być chyba jakaś cenzura i zakaz publikowania takich zdjęć." Chcesz odebrac wszystkim mozliwosc czytania o wyprawach i ogladania zdjec z tych wyjazdow :box :box2
darboch - 2012-01-18, 11:07

JaWa napisał/a:
Powinna być chyba jakaś cenzura i zakaz publikowania takich zdjęć.

PS
W jakich to, mniej więcej, :? :?: było okolicach ?


Pytasz o miejsca gdzie zbieramy grzyby ? Jeśli o grrzyby to zbieramy głównie w regionie VARMLAND a dokładniej wokół miasteczek Filipstad i Nykroppa.

martini44 - 2012-01-18, 11:31

i ja jestem za cenzurą..... po obejrzeniu całej relacji i tych wspaniałych zdjęć nachodzi myśl że nie warto jechać gdzie indziej jak tylko tam.....
darboch, dziękuję :kwiatek :kwiatek :kwiatek :ok :ok

darboch - 2012-01-18, 11:45

martini44, ciszę się, że się podobało no i wiesz...planuj i myśl...może się wszystko w miarę ułoży :spoko
martini44 - 2012-01-18, 11:58

darboch napisał/a:
.planuj i myśl


z tym to akurat grubo....już mi paruje uszami.....


darboch napisał/a:
może się wszystko w miarę ułoży


o niczym innym nie marze.....

Tadeusz - 2012-01-18, 13:27

Darku.

Obaj ze Stanisławem już od dawna macie ogromny wpływ na nas, tzn. Halszkę i mnie. Ukazujecie Skandynawię w sposób interesujący, nie szablonowy. Podbechtujecie nas i zmuszacie do kombinowania i planowania dłuższego tam pobytu.
Czyńcie tak dalej a efekt będzie na pewno. :diabelski_usmiech

A tak na serio to Wasze skandynawskie wątki bardzo mnie wciągają, zarówno opisem jak i fotkami.

Dziękując za ten piekny wątek wynagrodzić mogę Ciebie tylko piwkiem. Nędzne to wynagrodzenie, ale jest nadzieja na naprawienie złego wrażenia przy pierwszym spotkaniu. :ok :spoko

haleco - 2012-06-05, 19:59
Temat postu: piękna relacja...
Super relacja. Jak dla mnie to widać doświadczenie, które zdobyliście i swobodę
poruszania się po Norwegii. Wiedza, pasja i chyba miłość do tego kraju i jego uroków.
Bardzo fajna rodzinna wyprawa i najlepsza relacja.

A tak na marginesie... wybieramy
się do Szwecji za około miesiąc z trójką małych dzieciaków. Skromny plan przewiduje
wycieczkę na północ Szwecji z jednodniowym wyskokiem do Rovaniemi. Jak się uda to
wrzucimy kilka fotek i opis wycieczki (która będzie głównie podporządkowana dzieciom)
Odpadają jeszcze w naszym przypadku wypady "z buta w góry itp" bo najmłodsze ma 10m-cy :)

Darboch mam prośbę :) Możesz rzucić kilka cennych porad odnośnie wyjazdu do
Skandynawii? Jak się przygotować, co zabrać, na co uważać? Kampa (pierwszego)
mamy od 3 tygodni i to będzie nasza pierwsza wyprawa zagraniczna... a druga w
ogóle...

Pozdrawiamy

darboch - 2012-06-05, 21:43

haleco, dzięki za miłe słowa...jeśli coś konkretnego Cie interesuje to pytaj albo na GG :spoko

Pierwsza rada to kup coś na komary i meszki...nasz sprawdzony środek to Mugga.

futro2606 - 2013-05-09, 21:39

Pozdrowienia dla Żaby i kijanek :wyszczerzony:
darboch - 2013-05-09, 22:18

Futerko :!: :-P Fajnie, że próbujesz poznać trochę Skandynawię...mam nadzieję, że się podobało :ok

Pozdro :spoko


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group