|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Zakopane w pażdzierniku na weekend
makdrajwer - 2011-11-01, 20:35 Temat postu: Zakopane w pażdzierniku na weekend Zaczeło się w środe. Troche po relacji Gina , troche po prognozie pogody. W każdym razie decyzja zapadła : jedziemy z rodziną do Zakopca. Tylko że piec już jest a komin leży w schowku ... Cóż, trza się brać do roboty. Po paru godzinach z piecyka leciało przyjemne ciepeło , z komina śmierdziało jak trzeba więc jako świadomy kamperowiec postanowiłem troche poprzeglądać kaczke. I to był błąd ... Dmuchnąłem w oponki, podolewałem co trzeba , nawet światła sprawdziłem a na koniec postanowiłem wymienić mały , plastkikowy filtr paliwa. I to był największy błąd ...
W każdym razie piecyk wesoło grzał, pożaru nie było , nowy filtr siedział na miejscu. Pare ruchów ręczną pompką paliwa, ręczny gaz, stacyjka, wajcha do siebie, świece się grzeją , kontrolka ok, wajcha jeszcze bardziej i fura zapaliła. Pochodził z minute , zasmrodził warsztat, sprawdziłem wycieki, wszysko ok. Więc kaczka na podwórko i do spania.
W czwartek miałem jechać kaczką po córke ale plan się zmienił.
W piątek żona się krzątałą z pakowaniem, Ja w pracy miałem dobry humor ( jeszcze tylko pare godzin i wolność ).
I nagle coś mnie tknęło : ide odpalić kaczke. Gaz, wajcha , kontrolka itp. kaczka zapaliła. Po 20 sekundach zgasła. Patrze : filtr paliwa suchy za to wszystko inne w ropie. Odpowietrzyłem , zapalam : leje się ropa z ręcznej pompki. Patrze na zegarek : k..., pięć po trzeciej. Już mi nikt dzisiaj pomki nie przywiezie ... Czyli z wyjazdu lipa. Ale zaraz ... To nie pieć po trzeciej tylko pietnaście po pierwszej . Hura !!! Pojade !!!
O pietnastej pompka była wymieniona. Odpowietrzyłem i palimy. Zapalił, pochodził, zgasł. Znowu wszystko z ropy . Nic, palimy i obserwujemy. Stacyjka, gaz, wajcha ... akumulator zdechł . Szybko 13, 10 lece do Mućki. Biedulka stoi miesiąc nieużywana ( padła skrzynia ) więc i akumulator chyba nie teges.
Wymieniłem akumulator , odpaliłem : leje sie z pompy z 4 sekcji. No więc wykręcamy. Wymieniłem oring ( po 20 minutach szukania odpowiedniego ) poskręcałem i stacyjka itd ... K. mać , teraz leje się z przewodu ciśnieniowego . 17 , szlifierka, odpowietrzyć pompe , stacyjka, wajcha ... akumulator z Mućki padł. No to juz koniec ... Przecież nie wezme ze skody . On jest wielkości pudełka do butów...
Zaraz ... Przecież jest jeszcze laweta !!! Wyjąłem akumulator , założyłem do kaczki ... Nie zapali ... Samo powietrze. Wymieniłem przewody elastyczne ... do bani , pier.... trupa. Koniec ...
Ostatnia myśl : a może uszczelka odpowietrznika pompy ? Tak !!! Tyle odkręcań, uszczelka jak z d... wyjęta. No więc nowa uszczelka, stacyjka , wajcha ... CHODZI !!! NIE LEJE SIĘ !!!
Teraz tylko umyć pompe i obserwować ... Po 15 minutach sucho . Hura , ide do domu. Przebrałem się , umyłem , zasiadłem do obiadu ... K.. mać, nie nalałem oleju do pompy . Po raz kolejny : fotel, osłona itd. Oczywiście jak lałem olej to ufajdałem nim wszystko w około. Trudno , ważne że działa. Rano 5.30 pobudka i jedziemy .
Obudziłem się o ... 7 z pozdrowieniem milinów Polaków : " K... , jak póżno ". Myśle , trudo godzina obsuwy ale chyba całego pecha już wykożystałem. W piżamie poleciałem do kaczki. Pod autem plama ( z tego lania oleju czy co ? ) . Stacyjka, gaz , wajcha , działa !!! Tak wieć z żoną i trójką drobiazgu o 9 wyjechaliśmy z domu
Wyjechałem na droge , gaz w podłodze a na liczniku 40 km/h. Z " ki , ch... ? " zjechałem na pobocze. Fotel, osłona ... No tak, skrzywiło się cięgno gazu. Wyprostowałem, osłona, fotel ( cholera, uwaliłem spodnie smarem ) i jedziemy . Wszystko ok. Dziwne ...
Po wyjechaniu na zakopianke pierwsza sik-pauza.
i kontrola wycieków
Cholera, trzeba było wczoraj to wszystko umyć. A teraz ... ważne że jedzie.
Po 11 dojechaliśmy do Doliny Kościeliskiej . Pogoda taka sobie ale ludzi mało, wręcz zero. No to w toi-toiki , do kasy i idziemy. Niestety tu pecha dał znowu znać bo przy kasie stała 50-osobowa wycieczka ludzi w średnim wieku , w większości podpitych lub po prostu nawalonych. Myśle, ale fajnie , chciałem spokój a tu barachło będzie mi asystowało przez całą droge . Ale na szczęście dzieci okazały sie niezastąpione i po paru : " pić, siku, bolą mnie nogi " wycieczka wyraznie odeszła do przodu . Nareszcie cisza ...
W tle okresowo majaczyły ośnieżone szczyty ... sielanka ...
Ok, idziemy do jaskini śnieżnej. Czynna jest ostatnio weekend wiec szkoda to zmarnoiwac.
Droga była niewygodna , śliska i stroma
Ale sama jaskinia wszystkim się podobała. Czasami nawet dzieci musiały się przeciskać
Za to zejście z drugiej strony było bezporoblemowe
Po to tam wogóle leżć tak daleko ? A właśnie po takie widoki :
Oraz najciekawszy widok ( magia "posezonu" ):
Po powrocie do auta kierunek : kamping pod krokwią. Na kempingu pustki. Trzy kamperki z czego rano został jeden. Fajnie ...
Wreszcie spokój ...
Rano pobudka
poszedłem rozprostować kości i ...
Plan dnia : jedziem na Gubałówke
I znowu pech : przed nami ze dwa wagoniki japońskich turystów. Cóż, poczekamy ... Chociaż niektóre japonki ... Hmmm ...
Na górze jak zwykle : troche ludzi , troche górali i piękne widoki lekko zasłonięte mgłą
Za 3 x 6 zł zafundowaliśmy sobie 20 minut spokoju ...
a za 30 zł pranie spodni i buta ( już na Krupówkach )
Wracajac do auta ( zostawiłem na darmowym miejscu więc troche trzeba był podejść ) zobaczyliśmy coś takiego ... Pięknie ...
Widoki nie opuszczały nas w drodze powrotnej na kemping
Wieczorem znowu sielanka, cisza ( na kempingu było z 5 osób plus my ) , spokój , pyszne ...
No ale niestety , wszysko co dobre ma swój koniec i tak po pobudce 5.30 ( po nowemu ) opuściliśmy kemping i Zakopane ...
Pare uwag ( subiektywnych ) :
Kemping czysty, woda ciepła, cicho i spokojnie. Za dwie doby ( kamper, 2 osoby dorosłe , 3 dzieci ) zapłaciliśmy 104 zł. Po sezonie. W cenie kibelki , prysznice, pralka itp. Co do kibelków : wchodzi się wieczorem, fotokomórka włącza światło , człowiek siada na kibelek i ... światło gaśnie. To chyba dlatego kobiety chodzą do kibelków parami : jedna siedzi a druga chodzi żeby nie zgasło światło .
Zakopane a szczególnie centrum : bez pomysłu , bez stylu, jarmarcznie i ... nudno. Na Krupówkach byłem z 15 lat temu ( jak to sie mówi : nie jestem ich targetem ) , chciałem pokazać dzieiciakom i ... klapa. Same knajpy i budy .W każdej budzie to samo czyli chińskie badziewie poseudogóralskie za sporo dutków. Zero sztuki góraskiej ( rękodzieła ), figurek ,świątków, jezusicków itp. No ale widocznie sprzedają to co ludzie chcą kupić . Za to co chwile : "moze łoscypka , może konika, może pieska " ... Ja tego nie lubie. Same oscypki z Kościeliska pyszne z pod Gubałówki wręcz niezjadliwe.
A najbardziej bez sensu w Zakopanym jest brak drogowskazów. Przy wjeżdzie powinny być drogoiwskazy pod Kasprowy, pod skocznie, pod Gubałówke , do dolin , itp. A tak trzeba mieć plan miasta , znależć ulice , wpisać Krzyśkowi do pudełka i jechać. Bez sensu ...
Podsumowując ( subiektywnie ) : Tatry - tak , ale po sezonie bez tłumów . Zakopane ( miasto ) - raz w życiu trzeba zaliczyć i ... wystarczy .
darboch - 2011-11-01, 22:22
makdrajwer, uśmiałem się mocno choć nie było Ci pewnie do śmiechu jak traciłeś cierpliwość przed wyjazdem
makdrajwer napisał/a: | wchodzi się wieczorem, fotokomórka włącza światło , człowiek siada na kibelek i ... światło gaśnie |
padłem ponownie ze śmiechu
Reasumując bardzo mi się podobała relacja i zdjęcia choć miejsca znajome.
Mam nadzieję, że z większych Waszych wyjazdów będzie można liczyć na równie udaną opowieść.
Stawiam i pozdrawiam
matro - 2011-11-01, 22:24 Temat postu: Re: Zakopane w pażdzierniku na weekend
makdrajwer napisał/a: | Wszystko ok. Dziwne... |
chłopie, masz talent , Waszą relację przeczytałem jednym tchem i ...potem znów przeczytałem
...za emocje stawiam piwko
gino - 2011-11-02, 08:24
hahaha...
czytając czułem sie jak...przed wyjazdem na Mazowieckie spotkanko w Warce...
gdy i mój szelma..odmówił posłuszeństwa...
''mysli'' miałem....identyczne..
fajnie że to wszystko opisałeś...
dziekuje
oczywiście
Tadeusz - 2011-11-02, 08:46
No, proszę, takie fajne opowiadanko o krótkim weekendzie.
Jak widać, można do wszystkiego podchodzić z humorem.
Piwko się należy, choć przydało by się cosik lepszego.
janus - 2011-11-02, 09:20
To i ja się podłączam do zachwytów nad opisem (stawiam piwko).
A co do Zakopanego to podobne odczucia mieliśmy będąc tam nieco ponad miesiąc temu na dłuższy weekend. Wspaniała przyroda i ludzie, ale Krupówki - koszmarek
Endi - 2011-11-02, 11:09
makdrajwer napisał/a: | ... raz w życiu trzeba zaliczyć i ... wystarczy . |
Nooo....może dwa
Frowyz - 2011-11-02, 12:46
Super relacja Piwko leci.
Ciekawe, że wszyscy mają podobne odczucia co do Zakopanego... Mnie ostatni raz napadło dwa lata temu. Córka się uczyła w przedszkolu o Tatrach, Śpiącym Rycerzu itd. Pojechaliśmy na ferie żeby jej pokazać... Ma Sa Kra... Powiem tylko tyle - nieopatrznie obiecałem córce jazdę bryczką (śniegu nie było). Jazda do końca Krupówek i z powrotem kosztowała 130 pln... Nie wiem czy to jest do kupy z 800 m... O innych "niespodziankach" nawet mi się pisać nie chce...
StasioiJola - 2011-11-02, 13:01
Miałem podobne przygody jak prowadziłem kaczuchę z Belgii która stała tam ze 7 lat na hali!! Doszło w końcu do tego że paliwo silnik ciągnął bezpośrednio z karnistra który stał w kabinie koło moich nóg i co 300 km trzeba było zmieniac karnister!! Ale i tak twierdzę, że kaczki są niedobite!! zawsze dowiozą do domciu!!!! A w Zakopanem to najlepszy zakup jaki zrobiliśmy - to nasz piesek -reszta to komercja!!!!!!!!Za relację- piwko!!
Santa - 2011-11-02, 17:06
Super opowiadanko, super ekipa
Wstyd się przyznać, ale pierwszy raz byłam w Zakopanem dwa tygodnie temu - na grupowym świętowaniu Dnia Edukacji Narodowej - bez męża i bez kamperka Pojechałam - oczywiście - dla przetarcia szlaków Na wiosnę - w pierwszy wolny wekend - zamierzam tam wrócić. Oczywiście obczaiłam kemping pod krokwią - i parę "atrakcji", które można zrealizować tylko we dwoje m.inn. dancing "Watra" - mają tam świetną kapelę
Oprócz oscypków - w Zakopanem warto zakupić... kożuch (na bazarku pod Gubałówką) na długie, zimowe, bezkamperowe dni
Jacek999 - 2011-11-02, 20:17
makdrajwer napisał/a: | Trzy kamperki z czego rano został jeden |
To my byliśmy, na naszym pierwszym wyjeżdzie, do zobaczenia na nastepnym campingu.
Mutek - 2011-11-02, 20:55
Fajna załoga a opowiadanko super. Dalszych miłych wypraw może z niespodziankami bo przestaniesz pisać jak nie będziesz miał o czym.
Zibi
WINNICZKI - 2011-11-03, 10:50
Super opowiadanko stawiam piwko
makdrajwer - 2011-11-03, 19:55
Santa napisał/a: | Oprócz oscypków - w Zakopanem warto zakupić... kożuch |
oraz kapcie wełniane
Jacek999 napisał/a: | To my byliśmy, na naszym pierwszym wyjeżdzie |
No faktycznie !!! Nie powiem , pocmokaliśmy długo nad waszym kampiórkiem. Fajny , taki niewielki. Ale najbardziej zazdrościliśmy wam ... drzwi. W pierwszą noc najmłodsza pociecha wstawał na siku ze 4 razy, my z żoną po raz co daje ze dwadzieścia trzaśnięć tymi niezamykalnymisie drzwiami. O dostarczeniu "rześkiego" powietrza nie wspomne.
Mutek napisał/a: | Dalszych miłych wypraw może z niespodziankami |
E , tam. Obiecuje że jak będzie normalnie to też napisze . Chociaz ... gdyby mnie ktoś sfilmował w ten piątek przed wyjazdem to były by ogólny polew. Jak osoba , delikatnie mówiąć impulsywna gryzłem , plułem i klnąłem . Miała kaczka jeszcze dostać z buta lub z liścia ale jak sobie przypomniałem moją toyote z wgiętym dachem ... A jako że najczęściej poruszam się samochodami w wieku 30 plus to i o niespodzianki nie trudno. Chociaż zawsze było to w odpowiednim miejscu i czasie. Kiedyś zdarzyło mi sie np. że jechałe do Gorzowa i spowrotem a jak wracałem to pod samą moja bramą urwałem koło. Albo ostatnio w mojej skodzie na szczycie mojej ulicy rozerwało chłodnice. Albo po przyjezdzie lawetą z Piotrkowa pod dom zgasiłem auto żeby otworzyć brame i ... poszła kostka stacyjki. Albo przyciągnąłem łódke na przyczepie z Grudziądza, zrzuciłem na nasze jezioro i jakieś dwa km dalej miałem przyczepe jednokołową.Tak wiec niespodzianki są prawie pewne.
I dziękuje wszystkim za . Mam nadzieje że wypijemy je w realu .
Frowyz - 2011-11-04, 06:18
makdrajwer napisał/a: | Kiedyś zdarzyło mi sie np. że jechałe do Gorzowa i spowrotem a jak wracałem to pod samą moja bramą urwałem koło. Albo ostatnio w mojej skodzie na szczycie mojej ulicy rozerwało chłodnice. Albo po przyjezdzie lawetą z Piotrkowa pod dom zgasiłem auto żeby otworzyć brame i ... poszła kostka stacyjki. Albo przyciągnąłem łódke na przyczepie z Grudziądza, zrzuciłem na nasze jezioro i jakieś dwa km dalej miałem przyczepe jednokołową.Tak wiec niespodzianki są prawie pewne. |
No kolego... Ja to sobie snułem takie wizje, że fajnie by było gdzieś z Makdrajwerem pojechać. Córę mam w podobnym wieku co Twoje, przy samochodzie jakby co na pewno pomożesz... Ale teraz to się boję Też mamy sprzęt 30 letni - a jak to jest zaraźliwe?
makdrajwer - 2011-11-04, 07:38
Frowyz napisał/a: | makdrajwer napisał/a: | Kiedyś zdarzyło mi sie np. że jechałe do Gorzowa i spowrotem a jak wracałem to pod samą moja bramą urwałem koło. Albo ostatnio w mojej skodzie na szczycie mojej ulicy rozerwało chłodnice. Albo po przyjezdzie lawetą z Piotrkowa pod dom zgasiłem auto żeby otworzyć brame i ... poszła kostka stacyjki. Albo przyciągnąłem łódke na przyczepie z Grudziądza, zrzuciłem na nasze jezioro i jakieś dwa km dalej miałem przyczepe jednokołową.Tak wiec niespodzianki są prawie pewne. |
No kolego... Ja to sobie snułem takie wizje, że fajnie by było gdzieś z Makdrajwerem pojechać. Córę mam w podobnym wieku co Twoje, przy samochodzie jakby co na pewno pomożesz... Ale teraz to się boję Też mamy sprzęt 30 letni - a jak to jest zaraźliwe? |
Nie masz się co bać . Jak widać wszystkie moje "przygody" kończyły się szczęścliwie. A po drugie ... szewc bez butów chodzi. Klientów samochody staram sie doprowadzać do perfekcji a swoje ... cóż , nie zawsze jest czas, nie zawsze jest wena. A że praktycznie wszystkie moje pojazdy są kupowane za 50% ceny rynkowej to pewnie też ma troche wpływu. Ale tak szczerze to nienawidze takich przygód po drodze. Przed wyjazdem jak autko coś pomarudzi to jestem w stanie wybaczyc ( ja też czasami rano mam zły humor ) ale jak daje w tyłek podczas jazdy to od razu dostaje czerwoną kartke. Czasem, jak ochłode to kartke cofam a czasami sprawa ma swój finał na allegro. Ale jeżeli chodzi o moje aktualne samochody to doszedłem ( na razie ) do samochodów docelowych, więc teraz tylko chuchać i dmuchać, dbać , a będzie dobrze.
PS. Jak tam nas lokalny Bielski spocik na przegibku? Bo pogoda super !!!
darboch - 2011-11-04, 10:58
makdrajwer, zebrałeś tyle piwek, że weekend zapowiada się chucznie
makdrajwer - 2011-11-04, 18:42
No właśnie że nie za bardzo . Córka ma festiwal w niedziele, próbe w sobote wiec kaczka sie najeżdzi ale nie za kamperowo. W przyszły weekend 11.11 jest zakończenie sezonu zabytków a potem dwa dni wolnego. W Pieniny nie jade ale jakby była fajna pogoda to mozna zrobić jakiś lokalny spocik. Z pifkiem i wogóle ...
darboch - 2011-11-06, 21:31
makdrajwer napisał/a: | Córka ma festiwal |
Jaki ?
makdrajwer - 2011-11-08, 20:03
darboch napisał/a: | makdrajwer napisał/a: | Córka ma festiwal |
Jaki ? |
Coś takiego :
http://www.mdk.beskidy.pl...fun=more&id=853
Ciekawostką jest to że najdalszy dojazd mieli uczestnicy z ... ? W każdym razie wyglądali jak mieszanka Mongoła, Chińczyka i Eskimosa, przejechali 8.000 km ( w jedna strone ) a na codzień mają temperature -55 C .
http://www.mdk.beskidy.pl...ia_874_8786.jpg
http://www.mdk.beskidy.pl...ia_874_8798.jpg
Frowyz - 2011-11-09, 08:24
Tak patrzyłem na program to fajna sprawa... Szkoda, że moja pociecha się do takich zespołów nie garnie...
Na marginesie dodam, że okazało się, że moja firma jest sponsorem... A na zakładzie ani pół zdania nie powiedzieli...
makdrajwer - 2011-11-09, 16:05
Na niektóre uczestniczki ( te starsze ) naprawde warto było popatrzeć. Panom szczególnie podobała się grupa typu shake tour pupka oraz górali z Żywca w wersji mini ( spódnice nie uczestniczki ). A i naszemu Fenomenowi z Kamienicy nic nie brakuje ...
|
|