Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Nadwozia kempingowe i zabudowy - Histo(e)ria - czyli kolejna na forum odbudowa kampera

arrtur - 2011-11-18, 00:56
Temat postu: Histo(e)ria - czyli kolejna na forum odbudowa kampera
Dzien dobry.

Zblizaja sie jeszcze dluzsze wieczory oraz... zbliza sie do konca (:)) moja odbudowa kampera wiec moze uda mi sie pokazac jak to wygladalo i jak udalo sie zrobic.

Dotychczas nie zakladalem watku bo wciaz nie wiedzialem czy kiedykolwiek to dokoncze :)
Rownolegle mialem kilka innych samochodow bo lubie takie urzadzenia z czego dwa kempingowe wiec remont mowiac delikatnie nie byl nigdy priorytetem :)
Sporo pojawia sie na forum zapalonych naprawami kolegow, ktorzy z czasem znikaja i słuch po nich ginie. Wiem z czego to moze wynikac... i nie dziwie sie nawet specjalnie.
U mnie trwa to do lat - tak, od lat - tak mniej wiecej trzech. Wszystkim juz by sie znudzilo :)

Powoli przerabiam i przygotowuje zdjecia i moze uda sie to zebrac do kupy.

Na razie taki wstepik.
Przez ten czas - mojej odbudowy - przesledzilem pierwsze odbudowy i naprawy, potem kolejne wykonane juz z doswiadczeniami i pomoca forum przez osobny temat Milki, az do ostatnich mariusa, f68 czy wczesniej rysiola. Niektore z nich byly motorem do podgonienia u mnie.
Tak na prawde poswiecalem na to pare tygodni w sezonie stad tak sie ciagnie, ogolnie to jak u wszystkich ok 1000 - 1500 godzin pracy sie zbierze w sumie przy takim zakresie prac.

Na biezaco utrzymywalem i remontowalem inne samochody, a doby sie nie przeciagnie.
Zreszta to byla dla mnie rekreacja, i jest bo ciagle dlubie.

Jesli bedza zainteresowani pokaze wiecej.

Teraz pare fotek z "diagnozy" :)

Pozdrawiam
(wszystkich, ale przede wszystkim wytrwalych wlascicieli odbudowamych samochodow)

Świstak - 2011-11-18, 00:59

Pierwszy zainteresowany... Pisz bracie. Tylko dużo, bom strasznie ciekawy co było dalej....
stach63 - 2011-11-18, 07:15

Cos mi to przypomina.Jestem ciekaw dalszego ciagu.Swoja droga fajnie tak poogladac czyjas prace majac swoja juz za soba..
MariuszB - 2011-11-18, 11:59

No widzę arrtur, że ujawniłeś się ze swoim Karmann'em :ok
Życzę dalszej wytrwałości... bo żeby zrobić taką odbudowę to trzeba być twardzielem :spoko

Niech moc będzie z Tobą... i z chęcią poczytam dalsze relacje :ok

rysiol - 2011-11-18, 17:33

Nawet nie pytaj tylko pisz i wklejaj zdjecia.
DAMIAN.CZ - 2011-11-18, 20:23

Kolego przyłączam się do moich przedmówców. Jestem przekonany, że wielu z nas nawet sobie nie zdaje sprawy co pod poszyciem naszych kochanych kamperków piszczy:-)
Jestem kolejną osobą, która będzie z wielkim zainteresowaniem śledził i czerpał z Twoich doświadczeń.

pozdrawiamDownload: eType1.com/f.php?FzKkQa

kaimar - 2011-11-18, 20:49

DAMIAN.CZ napisał/a:
Jestem przekonany, że wielu z nas nawet sobie nie zdaje sprawy co pod poszyciem naszych kochanych kamperków piszczy:-)


Fajnie jak piszczy zdrowe drewno. Zgnite drewno nie piszczy.

arrtur - 2011-11-18, 23:59

Milo mi,

... i pomyslec, ze zaczynalem wczesniej niz Wy :) to znaczy, ze na razie to taka raczej retrospekcja i to dosc moooocna

Jeszcze troszke postrasze diagnostyką. Moze byc ciekawe.

To niesamowite, ze to wszystko trzyma sie jakos kupy. Ile razy bym na to nie patrzyl to sie dziwie.
i pomyslec, ze trafilby do kreatywnego wlasciciela komisu i bylby "bez obcych zapachow, przygotowany do sezonu"

Moze bede robil mniejsze fotki i wrzucal wiecej

EwaMarek - 2011-11-19, 20:26

patrze na fotki i aż włosy dęba stają...

miałem strasze kampery i uważałem je za " w dobrym stanie" ale te fotki mowią co innego
prawdopodobnie w każdym kamerze są takie niespodzianki ale jak nic nie wylezie na zewnątrz to niby ok

jak ci producenci produkują te kampery????

te przegnicia to jest wina przecieku? czy raczej zawilgocenia ogólnego ścian przez np kamperowanie zimą???

ARCADARKA - 2011-11-19, 21:14

arrtur , życzę wytrwałości w odbudowie :shock: ,ale swoją drogą przyjacielu ,czy wiedziałeś co kupujesz?, :bigok :bigok
MILUŚ - 2011-11-19, 21:52

ARCADARKA napisał/a:
..............ale swoją drogą przyjacielu ,czy wiedziałeś co kupujesz?, :bigok :bigok


Darku......... przecież napisał ,że po zakupie czekał na lepsze czasy ............jaką masz pewność ,że nie zjadło mu kamperka.....pod domem :-/

:spoko

arrtur - 2011-11-20, 00:39

EwaMarek napisał/a:
te przegnicia to jest wina przecieku? czy raczej zawilgocenia ogólnego ścian przez np kamperowanie zimą???


nie, nie, to od przeciekow, tylko ze jak cieknie to rozlewa sie pocalych scianach, no i w pewnym wieku puscza w roznych, kilku miejsach i takie sa rezultaty
tu jest oczywiscie powazna sprawa, ale jakby bylo tego o polowe mniej w aucie w "lepszym stanie" to i tak masakra, a i 10% to nie bylby "suchy" samochod

ARCADARKA napisał/a:
ale swoją drogą przyjacielu ,czy wiedziałeś co kupujesz?,


tak tak, wiedzialem dokladnie, zreszta wlasciciel ucieszyl sie, ze nie bedzie mial wyrzutow sumienia bo wreszcie trafia sie ktos kto nie mysli o "lekkim podklejeniu zywica"... zreszta jak mu powiedzialem jak to jest zbudowane i jak to trzeba zrobic zeby mialo rece i nogi to szybciej opuszczal cene :)
nie chcialem naprawiac od srodka tak jak u Ciebie stad czekal i czekal, bo wciaz byla opcja ze go nie dokoncze, albo walene sie o pol centymetra na poczatku to na koncu wyjdzie 7 i bedzie krzywy, albo jak wszystko stanie to nie bedzie gdzies winkla i bedzie przekoszony itd itd. Kiedys gdzies wyczytalem " zeby nie tracic kontaktu z bryla" - ja z zalozenia chcialem mialem stracic cala bryle i jak sie widzi sama rame to .... na prawde czlowiek sie zastanawia - czy cos tu jakos niby od nowa ma stanac???!!!

MILUS napisał/a:
jaką masz pewność ,że nie zjadło mu kamperka.....pod domem


nie dobilem go, zreszta nie mialo by to znaczenia
natomiast w takim stanie to kazdy czas w kazdym miejscu dziala na niekorzysc, moze byc tylko gorzej nawet jak stoi w garazu. Drewno nie odrosnie ale rozne rosliny i inna flora sie zdaza :)

Masakra jest jakosc wychodzaca z fabryki. przy innych remontach kolegow tez dalo sie poczytac o fuszerce fabrycznej czy poprawianiu fabryki. Niby porzadna niemiecka firma, kosztuje to mase kasy a jakosc jak na uszkodzonej lini produkcyjnej. Krzywizny, niedociecia, za duze wyciecia itd niedoroby, sporo tego.
Sam projekt jest bez sensu (w innych modelach tez tak bywa). Jak samochod stoi rowno to z tylnej czesci dachu woda nie splywa do tylu tylko do przodu i stoi w kaluzach przy przelamaniu alkowy - wczesniej czy pozniej musi tam zaczac cieknac przy listwach scian cudow nie ma.

Kicha jest tez brak wygluszneia od spodu, chocby od strony skrzyni biegow, nie ma tez nic w nadkolach - a tam wszedzie przenoszony jest halas jak cholera. Madry konstruktor moglby pomyslec nad jakims rozwiazaniem i jakims dobrym materialem ktory moglby byc zastosowany pod drewniana podlaga zeby jej nie szkodzic.
Podloge zostawilem w spokoju na razie, dokleilem do elementow metalowych za to maty bitumiczne zeby nie dzialaly ja cymbaly dzwoniac na rozne dzieki, no i troche poszlo w nadkola. z jednej strony byla dodatkowa skrzynka bop na niej stoi boiler wiec mozna w nia napchac materialu a z drugiej specjalnie powstala taka sama.

Za to konstrukcja jest zrobiona z sensem. Wszystko trzyma sie wszystkiego i pewnie dlatego do konca jest w kupie. Tzn, meble stanowia takze elementy konstrukcji bedac przykrecanymi od zewnatrz na przestrzal przez listwy scian. Przez to w wielu miejscach, wlasciwie wszedzie, powstaja usztywniajace winkle dla konstrukcji ze scianek mebli.

Zaraz wybiore pare fotek z rozkladania. Tez ciekawe doswiadczenia, jak wszystko sie rozpada w rekach i czasem nie ma z czego zrobic dokumentacji...

Pozdr

prezes1960 - 2011-11-20, 08:25

arrtur, kolego witaj, jestem takim samym zapaleńcem jak Ty.Jeżeli będziesz potrzebował pomocy nie tylko tej "fizycznej" daj znać ,jestem chętny pomóc bo w swoim to już porobiłem prawie wszystko i szukam już "dziury w całym".Jestem z Pruszkowa, wiec jestem sąsiadem przez miedzę ,dzwoń bez obaw !.Sam odbudowałem to
PS.
Telefon z "boczku"!

jedrek49 - 2011-11-20, 08:39

witam
Prezes ty jestes niesamowity ,ten camperek wyglada jak nowy ,moze otwoprzysz fabryke camperkow z Twoimi zdolnosciami ,pozdrawiam
W razie jakichkolwiek robot bede kontaktowal sie z Toba
Gratulacje
jedrek49

arrtur - 2011-11-20, 23:21

Dzieki prezes 1960

Widze ze u Ciebie na focie tez najwazniejsze narzedzie przy remoncie kampera... dobra szczotka :)

Wybralem pare zdjec dot rozkladania konstrukcji - albo jej rozpadu.

Wyczytalem u jednego z pierwszych pracownikow remontowych" ze rozkladanie zajelo mu 3 tygodnie po 10 godzin w dwie osoby... U mnie poszlo szybciej. Sam zrobilem to w tydzien. Z tym, ze nie czyscilem czesci. Robile to pozniej na biezaco i to rzeczywiscie masa czasu.

a dzialo sie to mniej wiecej tak:

prezes1960 - 2011-11-21, 08:09

arrtur, czy już złożyłeś to cudo?jezeli nie to napisz jak chcesz odbudowywać.Chodzi o to czy odbudowujesz po staremu ,czy kupujesz gotowe płyty?.Co prawda nie mam miejsca,jak widać na zdjęciach ,mogę robić tylko jedną stronę a póżniej nawrotka,to chętnie robiłbym następnego!!! :bigok :spoko
MILUŚ - 2011-11-21, 09:24
Temat postu: Re: Histo(e)ria - czyli kolejna na forum odbudowa kampera
arrtur napisał/a:
Dzien dobry.

Zblizaja sie jeszcze dluzsze wieczory oraz... zbliza sie do konca (:)) moja odbudowa kampera wiec moze uda mi sie pokazac jak to wygladalo i jak udalo sie zrobic.


prezes1960 ............ arrtur już kończy odbudowe a to jest relacja z Jego zmagań :bigok

EwaMarek - 2011-11-21, 13:00

trudno to nazwać odbudową - to raczej budowa od nowa :shock:
stach63 - 2011-11-21, 14:52

No.To rozumiem.Tak powinno sie zaczynac odbudowe.Podoba mi sie twoje podejscie:"Jak wszystko to wszystko".Ja u siebie tak nie zrobilem i w moim przypadku to chyba lepiej, chociaz obecnie zewnetrzne blachy mam pokrzywione.Ale w przypadku twojego kamperka to jedyne sluszne podejscie. Gratuluje decyzji
HENRYCZEK - 2011-11-22, 14:17
Temat postu: Re: Histo(e)ria - czyli kolejna na forum odbudowa kampera
Witam, mam pytanie,czy ocieplenie to wyłącznie styropian czy było coś jeszcze, robie adaplacje blaszaka i zdania znawców są podzielone na styro i wełne.
MILUŚ - 2011-11-22, 14:25
Temat postu: Re: Histo(e)ria - czyli kolejna na forum odbudowa kampera
HENRYCZEK napisał/a:
Witam, mam pytanie,czy ocieplenie to wyłącznie styropian czy było coś jeszcze, robie adaplacje blaszaka i zdania znawców są podzielone na styro i wełne.


Przeglądnij forum............przebudowa blaszaków była omawiana z............ pięć czy sześć razy :bigok

:spoko

maszakow - 2011-11-22, 21:08

HENRYCZEK, Co blaszak to...opinia :) Misiek - styrodur, Dukaciak - styrodur ... a ja na wełnie :-P Amatorów styroduru jest więcej - nie wiem dlaczego :) Naprawde zacznij Zacznij od poczytania forum, i magicznej funkcji szukaj - hasło "blaszak" powinno dać ci liste tytułów na jakiś tydzień lektury.
Witek zbooY - 2011-11-23, 21:18

jedrek49 napisał/a:
witam
Prezes ty jestes niesamowity ,ten camperek wyglada jak nowy ,moze otwoprzysz fabryke camperkow z Twoimi zdolnosciami...


prawda to, oj prawda... też mi było ciężko uwierzyć ale Maciek ma umiejętności i harta ducha i dlatego spokojnie sobie manewrował w brzezinie... jak co to naprawi :spoko
i chyba polubił to zajęcie... ciekawe co z tego wyniknie w przyszłości :ok
pozdrawiam

prezes1960 - 2011-11-24, 10:17

zbooY, dzieki za te pochwały jestem już w niebo wzięty i się :oops: :oops: :oops: z tego powodu :mrgreen: :mrgreen: :bigok
A tak swoja droga to z tyłu głowy ciągle czai się chęć budowy nowego kampera,niestety myśli te przepędza notoryczny brak miejsca no i chyba kasy! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

arrtur - 2011-11-24, 23:20

Hi,

Dokad mam cierpliwosc to jeszcze pare fotek przerobilem.

Tym razem wchodzimy w drugi, a wlasciwie trzeci glowny etap - odbudowe konstrukcji.

Przeskoczylem moment (taki raczej dluzszy bo grube kilkadziesiat godzin) robienia dokumentacji. Najpierw na brudno, na biezaco przy rozkladaniu, potem zbieranie tego do kupy i odszyfrowywanie, potem odnajdywanie brakow i probe ich zweryfikowania, a na koniec na czysto na papierze milimetrowym bo latwiej. ...I znow weryfikowanie bo byly roznice np miedzy sciana lewa i prawa wiec... znow weryfikowanie i szukanie ew bledow, az do wersji koncowej (ktora gdzieniegdzie i tak zycie zweryfikowalo kolejnymi kontrolami).

Niestety proby otrzymania pomocy od niemieckiego producenta nie przyniosly rezultatow. Tam nie pracuja pasjonaci tylko biznesmeni i to do tego kobiety wiec na rady, porady czy jakiekolwiek zaangazowanie w odszukaniu rysunkow nie mozna liczyc. Do tego pare lat temu fima zmienila wlasciciela i bla bla bla. A przecież pewnie wszystko jest zarchiwizowane i kwestia paru chwil na odszukanie. Nic to …

Odbudowa konstrukcji zaczela sie od poszukiwan i zakupu listew, sklejek, kleju... a takze.... plyt i elementow do budowy... stolu, na ktorym zmiesci sie cala sciana i bedzie mozna spokojnie pracowac. Takze innych gadzetow do niczego innego nie potrzebnych oraz przygotowaniu odpowiedniego miejsca.

Listwy - poczatkowe podejscie, listwy bezsekowe odpowiednij klasy, rozmyslania o jakosci konstrukcji, czy musza byc jakies specjalne itd itd. Wiele takich rozterek można znaleźć na forum.
Po zajrzeniu pod poszycie przyszly wnioski, ze nie ma tu zadnych hiper materialow. Zreszta dokladnie kazdy bedzie 100 x lepszy niz to co bylo w tym samochodzie kilka lat po wyprodukowaniu ( o ile nie od razu) i zupelnie nieporownywalne do tego co bylo juz 7- 10 lat temu. Oczywiście nie mowiac o tym co było przy rozkladaniu. Dlatego padlo na oczywiscie suche, normlne sosnowe listwy, przebrane pod katem jakosci i ew oslabien, wykonane u stolarza, po przygotowaniu specyfikacji z rysunkow dokumentacji dokładnie w takich wymiarach jak były w oryginale.

Sklejki - po przejrzeniu tego do czego mialem dostep na rynku i rozmowie z handlowcem brokera/hurtownika zostaly wybrane sklejki wg priorytetu odpowiednich do obrobki formatow.
Chodzilo o to, aby bylo jak najmniej łączeń, a te które są konieczne były na listwach konstrukcyjnych bez konieczności ich dokładania w dodatkowych miejscach.
Grubosci wlasciwie wszystkich sa wieksze niz byly w oryginale (liczac ew podniesienie wagi roznice sa niewielkie). tzn jesli zostala by wybrana grubosc wg oryginalu to wyjatkowo kiepsko bylyby laczone w przypadkowych miejscach i byłoby dużo odpadów bo miały niefortunne formaty, przez dziwne laczenia nie przenosily by tak jak trzeba obciazeń. Efekt jest solidniejszy niż oryginalny.
Uzyte zostaly sklejki zwykle, a nie wodoodporne. Wodoodporne poza tym, ze tez miały niefortunne formaty i był ograniczony asortyment, wcale nie sa „wodoodporne” jak jakies szkutnicze wynalazki nasaczane czyms tam tylko klej do ich klejenia jest wodoodporny. Czyli i tak trzeba ja zabezpieczac malowac nasaczac bo jak pociagnie drewno wilgoci to sie elegancko rozlezie. Uznalem, ze lepiej miec odpowiednio duze elementy dla odpowiedniej jakości konstrukcji przy niższej cenie oraz poswiecic więcej czasu na malowanie i zabezpieczenie niż ulegac słowu „wodoodporna”.

Zszywki – w oryginale były stolarskie po dwie trzy sztuki. Własciwie to one sa tylko po to, aby utrzymać listwy na swoim miejscu przy klejeniu. Oczywiscie podczas roskladania to ich już wlasciwie nie było bo zardzewialy, a te co były i tak nic nie trzymaly w zginym drewnie. Dlatego zamiast kupować specjalnie pneumatyczny taker do stolarskich uzylem zszywek tapicerskich z tym, ze przyzwoitej jakosci, możliwie dużych, wielokrotnie więcej oraz po obu stronach listew. Do tego klej na laczeniach listew. (nIby każdy stolarz powie, ze klej na sztorcach nic nie daje, ale nie zaszkodzil i sprawdzałem na probach, ze trzyma niezle). W efekcie sama konstrukcja jeszcze bez sklejki była sztywna. W niektórych, ważnych miejscach dodałem jeszcze metalowe kątowniki.

Klej – stolarski, poliuretanowy, lekko puchnący. Oczywiście sklejki były dociskane, a wcześniej jeszcze lapane wkretkami (które później niestety musialem szpachlować żeby utrzymać rozna powierzchnie wnętrza)

Styropian – grubości oryginalne, na podlodze 30mm, na reszscie 25mm, ale twardy 200. 25 musialbyc specjalnie cięty, ale nie było z tym problemu. W fabryce, która mam niedaleko wykonali na zamówienie co trzeba.

Jak tak pomysle ile tysięcy zszywek wstrzeliłem, ile sztuk wkretek, ile było cięć, ile wklejania styropianu, ile ile ile… to sam nie wiem skad mailem na to energie 

Fotki – na razie podłogi.

pp - 2011-11-25, 09:37

wodoodporność sklejki polega na tym że spoina zachowuje swoje właściwości również w warunkach mokrych i wilgotnych, warstwy drewna w sklejce chłoną wilgoć z powietrza, odbywa się to oczywiście nierównomiernie i w wyniku naprężeń następuje ścinanie spoiny. Wbrew pozorom taka sklejka lepiej zniesie całkowite zanurzenie w wodzie niż trwałe zawilgocenie tylko z jednej strony, jednak oczywiście wszystko do czasu. Wodoodporna jest cięższa od zwykłej z uwagi na fakt stosowania większych dawek klejów, najczęściej na bazie fenoli, tym samym klejem jest również zabezpieczona warstwa zewnętrzna.
w zwykłej sklejce stosuje się kleje na bazie mocznika więc jest to klej zupełnie nie odporny na wilgoć, przy jednostronnym oddziaływaniu pary wodnej warstwy zaczną się dość szybko ścinać (rozwarstwienie sklejki).
Czy i w jaki sposób ściany kampera są poddawane działaniu wilgoci oraz jaki to będzie miało wpływ na użyty materiał, w jakim czasie nastąpią ewentualne zniszczenia, czy to będzie rok czy 20 lat to może wiedzą producenci kamperów bo tak myślę (albo mam nadzieję) że robią odpowiednie testy i badania.

Podsumowując różnica pomiędzy sklejką wodoodporną a sucho trwałą jest taka że w ta pierwsza się nie rozejdzie po zawilgoceniu, warstwy drewna bedą wilgotne ale spoina bedzie nadal trzymać, w tej drugiej niestety nie. Na pocieszenie trzeba dodać że szansa na zawilgocenie całej powierzchni jest bardzo nikła więc ewentualne uszkodzenia nastąpią tylko miejscowo a reszta powierzchni będzie utrzymywać panel na miejscu.

arrtur - 2011-11-25, 12:15

Doskonaly wyklad.
Dokladnie takiego wysluchalem od przedstawiciela technicznego przed decyzja.
Mysle, ze wyczerpie temat dla kolegow rozwazajacych roznice. Decyzje kazdy podejmie sam.


pp napisał/a:
odsumowując różnica pomiędzy sklejką wodoodporną a sucho trwałą jest taka, że w ta pierwsza się nie rozejdzie po zawilgoceniu, warstwy drewna bedą wilgotne ale spoina bedzie nadal trzymać, w tej drugiej niestety nie. Na pocieszenie trzeba dodać że szansa na zawilgocenie całej powierzchni jest bardzo nikła więc ewentualne uszkodzenia nastąpią tylko miejscowo a reszta powierzchni będzie utrzymywać panel na miejscu.


No i to jest wlasnie tylko teoria choc. U nas bez dodatkowych zabezpieczen ta sklejka rozejdzie sie tak samo tylko, ze potrwa to dluzej - o ile zalezy od warunkow.
Nie rozpadnei sie klej lecz rozleza warsty drewna.

Jesli warunki beda idealne i zabezpieczenie przed para i woda warstw skrajnych - sklejka niewodoodporna tez sie nie zniszczy.
Jesli beda zacieki obydwie sie rozleca.

Sklejka niewodoodporna stojaca bez zadnego zabezpieczania w garazu nieogrzewanym od wielu wielu lat jest w stanie normalnym, bez zadnych zmian, a warunki sa zmienne i wilgoci duzo. Tyle, ze na nia nie cieknie bezposredno woda.
wiec jesli na scianie jest dodatkowo zabezpieczona i pokryta wykonczeniem zewnetrznym to podziala te 15 lat na bank...

Nie wiem jaka sklejka jest uzywana w kamperach, ale widac dokladnie przy remoncie ze sklejki (ani jej platow kleju) "pod plastikowa tapeta" wgrzewana zewnetrznie juz miejscami w ogole NIE MA. Stoi sama "lekko pomarszczona tapeta" jak to czesto opisuja koledzy pytajacy o stan kampera z ogloszenia. Jesli ta jest wodoodporna to slabo spelnia swoja role, jesli nie jest i przy prawidlowym eksploatowaniu wytrzymuje kilkanascie lat to: tak czy siak na wodoodporna szkoda baterii i kasy.

Wszyscy wiemy, ze to ile wytrzyma kamoper zalezy glownie od jakosci dbania o niego.

Pondto klej do wykonania wodoodpornej jest szkodliwy. Np dla plyty OSB uzywanej w budynkach mieszkalnych jest taka ogolna norma ze 1m2 plyty moze prztypadac na 1m2 powierzchni pomieszczenia. ( dokladniej przeliczane na kubature) Czyli na poddaszu przy skosnym dachu robi sie jej za duzo dla zdrowia czlowieka.
Nie wiem ile jest kleju w sklejce, ale jesli tak samo zawiera on zwiazki szkodliwe to sklejki jest tyle wszedzie, ze chemii na takiej powoerzchni bedzie spoooooro.

Biorac pod uwage to wszystko oraz kwestie formatow o ktorych pisalem poprzednio decyzja padla na niewodoodporna i mozliwoe staranne zabezpieczanie.


Pooozdr

waldi - 2011-11-25, 16:20

Arrtur doskonala relacja dla nas majsterkowiczow a dla warsztatow o tym profilu fachowa lektura pogladowa za darmo jak zajedziesz to on na wszystkim sie zna ale prosze kolego opisuj jest to nastepne doswiadczenie w zyciu dzieki i pozdrawiam :spoko
Witek zbooY - 2011-11-25, 16:31

prezes1960A napisał/a:
tak swoja droga to z tyłu głowy ciągle czai się chęć budowy nowego kampera,niestety myśli te przepędza notoryczny brak miejsca no i chyba kasy!


myślałem, że jak się buduje nowego kampera to kasa raczej przypływa niż odpływa...

ale to zależy od rozmów z Tarpanem czy innym Lublinem jako bazą :wyszczerzony:
a może jeszcze inna kombinacja składaka...

ważne, że jest czas i chęci no a na swoim testujesz umiejętności
myślę, że tutaj zaplecze forumowe w postaci wiedzy i optymalizacji masz jak w banku...
np mogę pomóc poskładać toto do kupy w fazie koncepcyjno-biznesplanowej albo może są i lepsi magicy w te klocki

więc? właściwie co masz do stracenia? :spoko

arrtur - 2011-11-25, 17:34

zbooY napisał/a:
prezes1960A napisał/a:
tak swoja droga to z tyłu głowy ciągle czai się chęć budowy nowego kampera,niestety myśli te przepędza notoryczny brak miejsca no i chyba kasy!


myślałem, że jak się buduje nowego kampera to kasa raczej przypływa niż odpływa...

ale to zależy od rozmów z Tarpanem czy innym Lublinem jako bazą :wyszczerzony:
...
np mogę pomóc poskładać toto do kupy w fazie koncepcyjno-biznesplanowej albo może są i lepsi magicy w te klocki :spoko


Ja to zdanie zrozumialem jako raczej "nastepnego kampera" niz "nowego" w sensie nowki sztuki ale moze sie myle, zreszta nie wazne bo pociagnelo to za saba moja mysl:

Ciekawy jestem co by Ci zbooY wyszlo z analizy.
Od jakichs dwoch lat szukam swojego miejsca i pomyslu na utrzymanie sie z jakiejs dzialalnosci motoryzacyjnej (innej niz wymiana klockow w autach typu skoda :) ) i jakos slabo to widze choc jakies doswiadczenia sa i cos tam niby wyszlo na probe.
Zawsze bylem zdania ze w 40 mln kraju to wszystko mozna robic i wszystko wyjdzie. I zrozumialem swoj blad. Bardzo prosty. Tak prosty, ze go nie zauwazylem.
Blad podstawowy jesli chodzi o cokolwiek co dotyczy wydawania kasy na przyjemnosci nie masowe. (napisales o budowie nowego kampera).

Mamy 40 mln ludzii owszem. Ale ludzi, ktorzy w poprzednich stawkach podatku dochodowego byli na trzecim progu bylo w pewnym okresie mniej niz 1%.

Do tego ilu z nich ma odpowiednie zainteresowania i ew ilu jeszcze mozna przekrecic (w kraju z pogoda taka jaka mamy)? Ilu z nich kupilo by sobie prywatnie samochod?
(To w sumie mozna wstepnie latwo sprawdzic, po dotychczasowej sprzedazy)
Do tego... czy te osoby bylyby skonne kupic cos polskiego przy pokutujacej opinni, ze nasze to kiepskie ale ich lo to dobre, no i na ile to nasze byloby rzeczywiscie niezle.

Obawiam sie, ze wyjdzie na to co mamy w ogloszniach z autami 4x4 (odnosnie twojej propozycji Tarpana): jeden przyzwoity samochod Iveco 4010 4x4 za 80 tys sprzedaje sie od dwoch lat i pewnie nigdy w polsce nie sprzeda, pojawily sie dwa kolejne zrobione w niewiadowie za 120 tys i pewnei nigdy sie nie sprzedadza, byl sprinter 4x4 za 160 tys od goscia z Limanowej - i zniknal az z ciekawosci poszukam co sie z nim stalo ale nei wierze zeby ktos go kupil... u nas
Czyli u nas nie mamy Klienta na sensowny polski samochod kempingowy, nowy - jak mi sie wydaje.

Swoja droga taki Honker to moim zdaniem doskonala podstawa do auta wyprawowego w dobrej cenie - rozkminialem kiedys nieco temat. Ale dobry na nasze warunki bo rodzima produkcja a tu nikt tego nie kupi, a jakby kupil na zachodzie to trzeba by bylo tam zbudowac jakies zaplecze zeby nie bylo w "dalekim wschodnim kraju" - czyli... nic.

o i tak od czasu do czasu sie pojawiaja a to auto na nissanie, a to cos z niewiadowa, a to prywatnie z domowej fabryki, i nic z tego nie wynika, przynajmniej nic na naszym rynku.

ale podstawy juz mamy - Ty zbudujesz produkt i strategie my z Prezesu1960 postawimy to na nogi, jakos aniol biznesu da nam kase, a na haslo CT wszyscy dostana dziesiate kolo gratis (o ile kupia drugi komplet:) sobie za gotowke).

Dlugo by mozna o tym pisac.
choc z drugiej strony powstaja u nas wynalazki niszowe i schodza (nie u nas) a to w Pruszkowie 3 kolowiec, a to elektryczne skutery... wiec moze doczekamy sie ze ktos cos zrobi a nas bedzie stac zeby to kupic

Czego Panstwu i sobie zycze

pa

prezes1960 - 2011-11-25, 18:15

arrtur, kolego to kiedy zaczynamy ten biznes rozkręcać ?,ja "jestem za a nawet przeciw"!!!.Powiem Ci że w naszym kraju jest tyle osób które nie wiedzą co mogą zrobić przy swoim kamperku że interes może się rozwinąć :haha: :haha: :haha: :bigok
Ja naprawdę jestem gotowy ,może nie do budowy luksusowych kaperów takich ze skórą i alcantarą ,tylko tych wygodnych ,no i tych nieco tańszych !!!.Mogą być :haha: na Honkezre :haha: :haha: :haha: :mrgreen: .Mam na uwadze nawet hale do produkcji (na razie niewielką ale na początek to starczy) :haha: :haha: :haha: :bigok
PS
Kolego Andrzeju w niedzielę jest spotkanie mazowszaków CT w Wa-wie o 19 może się wybierzesz to pogadamy .My(ja i żona) tam będziemy pierwszy raz,myślę że mogę Cie zaprosić w imieniu CT Mazowsze ,o ile jeszcze nie jesteś członkiem tego grona! :bigok :mrgreen: :spoko

perfex - 2011-12-01, 10:31

arrtur napisał/a:
Czyli u nas nie mamy Klienta na sensowny polski samochod kempingowy, nowy - jak mi sie wydaje.


Zgadzam się z tobą. Ale tak sobie myślę, że jest jedna nisza, która mogła by być sensowna. Przedstawiam poniżej plan :wyszczerzony: :

1. Widząc wystawione kampery używane w cenach powiedzmy 40-100 tys. zł zauważyłem, że przeważnie wszystkie one mają jakiś feler, są wymęczone i ogólnie wymagają sporo starań i dopieszczeń.
2. Nie wszyscy ludzie chcący podróżować takim autem chcą/umieją je doprowadzić do ładu. A nawet jest to zdecydowana mniejszość.
3. W związku z punktami 1 i 2 osoby posiadające powiedzmy w okolicach 50 tys na auto nie kupują używanego tylko ew. czasem biorą z wypożyczalni na parę dni by realizować swoją pasję.
4. Myślę, że gdyby za te ok. 50-60 tys ludzie mogli w Polsce kupić fajne auto to by kupili zamiast pożyczać - wiadomo, każdy woli swoje łóżko itd. A np biorąc jakiś kredycik nie byłoby to może tak zabójcze finansowo, a jednak swoje.

I tu pomysł na biznes.
Zakładamy firmę XYZ. Ma ona swoją stronę www, siedzibę, w miarę profecjonalny marketing itd.
Działalność firmy:
Sprowadzamy z zachodu używane kampery, powiedzmy tylko na Ducato i Transitach (by ujednolicić sobie bazę części itd), każdy ma najpierw pełną dokumentację foto robioną i potem XYZ przystępuje do działań:
- naprawy mechaniczne bazy (rozrząd, hamulce, zawiesznie itd), nowe ogumienie o ile trzeba
- kosmetyka zewnętrzna bazy i zabudowy (włacznie z usuwaniem rdzy, pęknięć i malowaniem częściowym czy nawet całkowitym, oklejaniem dekoracyjnym folią itd)
- naprawa/sprawdzenie wszystkich urządzeń kempingowych (ogrzewanie, inst wod-kan, lodówka itd)
-porządna kosmetyka wnętrza wraz z naprawami. Np. nowe fronty szafek, wykładziny, pranie lub wymiana tapicerki i poduch - ogólnie doprawadzenie do stanu fabrycznego lub lepiej.
- instalacja na życzenie klienta urządzeń dodatkowych (klima, TV, bagażnik itd)

Na wszystkie zmiany dokumentacja foto + dokumentacja wykonanych napraw (rachunki za części, rozrząd itd)

I potem takie autko oklejamy gustownie w firmowe kolory XYZ i wystawiamy na sprzedaż udzielając jakieś gawarancji i będąc jego "autoryzowanym" serwisem :wyszczerzony: I sądzę że na to byliby klienci w PL.

Jakby co - wchodzę w to :ok .

Świstak - 2011-12-01, 11:28

Szkoda że wypowiedziami zaśmiecamy wątek poświęcony odbudowie, ale może ktoś zrobi z tym porządek???

Mam też swoje przemyślenia w tej sprawie. Pozwólcie że się nimi podzielę.

Popełniłem już jedną konstrukcję i bardzo mi się spodobało projektowanie, budowa i efekt końcowy. Jest to rzecz którą chętnie bym robił aby zarobić na kieliszek chleba tak więc chętniej szukam plusów niż minusów - takie jest moje nastawienie. Oglądałem trochę konstrukcji Unicata i innych firm produkujących nadwozia kontenerowe. Ceny używek są kosmiczne (pomimo faktu że są to ceny netto), cen zabudów nowych nawet nie potrafię przeliczyć na złotówki, a rozwiązania techniczne w niektórych przypadkach takie sobie. Nie zmienia to faktu że zaplecze techniczne użyte przy budowie jest olbrzymie. Widać to po precyzji wykonania i jakości zastosowanych materiałów które nie są łatwe w obróbce choćby z racji gabarytów. Jednak na każdym kroku widać indywidualność wtóra wymusza stosowania maszyn i urządzeń CNC wspomaganych sztabem projektantów i informatyków. Rozumiem więc co powoduje cenę - sztab ludzi których trzeba opłacić. W tym również marketingowców choć ten wydatek jak widać się opłaca - firma żyje i rozwija się. Nie zmienia to faktu że jest to budowa, czasem na zamówienie rzadziej na magazyn. Produkcja w oparciu o własne materiały, maszyny, projekty, dostawców.... Również serwis własnych produktów jest ułatwiony - projekty są w komputerze, wystarczy odnaleźć fragment własnej zabudowy we własnym komputerze, założyć na frezarkę kawał płyty którą ma się we własnym magazynie albo którą w kilka minut zamówi się u stałego wypróbowanego dostawcy, nacisnąć ENTER i po kilku minutach mamy gotowy front czy ściankę nośną..... Kilka minut i koszt właściwie tylko materiału. Jak to wygląda w remontach kamperków które znamy najlepiej wie Arcadarka. Nie dość że usługi (klient sądzi że zapłacił za dużo a to pewnie dlatego że serwis go naciągnął), to jeszcze chyba nie miał w warsztacie dwóch jednakowych aut. Pamiętam jak kiedyś jeździliśmy z Darkiem po Warszawie próbując zamówić fragmenty zabudowy do remontowanego auta - cały dzień w korkach i zero efektu. Stracił cały dzień i pół zbiornika paliwa aby zamówić wycięcie CNC w odpowiednim materiale jakiegoś skomplikowanego wzoru. Bez efektu - problemem okazał się brak odpowiedniego materiału i niechęć usługodawcy do wymiany frezów.... Cena za usługę wycinania była też mało atrakcyjna.

Pomysł uruchomienia firmy odświeżającej importowane auta jest pomysłem dobrym i sprawdzonym (znam dziesiątki ludzi którzy z tego żyją), ale w przypadku kamperków wymaga sporego nakładu finansowego na rozruch. Trzeba mieć kilka gotowych aut aby zachęcić klienta do przejechania kilkuset km w nadziei że jak nie ten to stoi tam jeszcze kilka innych, trzeba mieć warsztat zdolny zmieścić dwa czy trzy auta bo w jednym schnie silikon i nie można go ruszać, w drugim czeka się na dostawę zamka..... Trzeba mieć magazyn. Duży i pełny......

To bardzo poważne kwoty....

janusz - 2011-12-01, 12:00

Proszę Państwa.
Trzeba opracować projekt samochodu, jeden, fajny, wygodny, dostosowany do typowego nowego podwozia np Fiata.
Zlecić wykonanie 1000 sztuk Chińczykom. Zapłacić za nie jak za Chińskie po 1000 zl za sztukę.
Tutaj w kraju, ogłosić, że montujemy nadwozia na powierzonych przez klienta podwoziach.
Klient kupuje na własny rachunek podwozie. Nie interesuje nas czy prywatnie, czy na firmę, czy w leasingu. Stawiamy budki na samochody. Operacja trwa kilka godzin. Przy dobrej organizacji da się postawić 5 budek dziennie. W ciągu roku montujemy wszystkie auta w cenie podwozie + 5000 zł.
I teraz najważniejsze.
Zwijamy interes. Nie ma nas. Tak zrobiła pobliska firma z quadami i skuterami.
Pozostała tylko obdarta tablica z nazwą firmy. :-P

pp - 2011-12-01, 15:02

gdyby zabudowa kampera była z jednolitego materiału, nie wymagała stosowania kształtek z tworzyw i metalu to sprawa byłaby prosta! Cenę robią detale które w każdej zabudowie są inne. Okna, drzwi i całe wyposażenie agd rtv to wiadomo standarty i do składania jak klocki ale już meble nie koniecznie, obicia nie koniecznie! itp itd
Trzeba mieć halę, trzeba ją ogrzewać, trzeba za nią płacić podatki, trzeba mieć ludzi, płacić im wynagrodzenia i inne zusy, trzeba prowadzić księgowość, opłacać telefony, szkolenia bhp, urlopy i chorobowe. Przy 10 pracownikach w pracy mamy 9, dziesiąty jest albo na urlopie albo na chorobowym. Trzeba mieć stany magazynowe i to też jest kasa zawieszona na zawsze itp itd.
zliczając wszelkie koszty, w tym kapitału okaże się że wiele nowych kamperów jest bardzo tanich.
A u Chińczyków można zamówić wszystko ale:
1. ceny już nie te co dawniej,
2. koszty transportu niebagatelne,
3. konieczność zawieszenia na kilka miesięcy poważnych kwot bez gwarancji co otrzymamy w zamian,
4, ilości, ilości, ilości - ryzyko, ryzyko, ryzyko

ostatecznie wszystko jest do zrobienia, z chińczykami trwa to "nieco" dłużej ale ostatecznie również się da, jednak proste to to nie jest i bez kilku, kilkunastu wyjazdów dużo się nie załatwi. No i w przypadku kamperów kapitału na początek, liczonego w milionach nie w tyś!

arrtur - 2011-12-01, 22:36

hmmm... ciekawe te wypowiedzi
wiec i ja pokasztanie swoj wlasny watek :)

Kazda strategia produktu dobrze byloby jakby zaczynala sie od zdefiniowania grupy docelowej oraz potrzeby - i nie wazne czy juz istniejace czy takiej, ktora wmowimy tej GD.

Ja uwazam, ze u nas w kraju - w zwiazku z tym co pisalem, ze kase ma mniej niz 1% ludzi na zabawki drozsze+ - nie da sie okreslic GD ktorej bedziemy w stanie sprzedac polskiego nowego kampera bo nie ma zadnej (ilosciowo sensownej) ktora ma badz moglaby miec taka potrzebe.
Choc oczywiscie nalezalo by zrobic porzadne badania. Chcialbym sie mylic i chcialbym w tym pracowac.

Zas produkowanie nowego na eksport... moze i tak, ale nie mam zadnej sensownej wiedzy o rynku europejskim, a wejsc z czyms nowym ze wschodniego wciaz kraju na rynek juz dzialajacy z podzielonym jakos tortem to jest dopiero kasa i wyzwanie. Opcja chinska to dobry patent, chocby na elementy.

Co do pomyslu ze sprzedaza remontowanych badz rewitalizowanych (ladne slowo) uzywek...
Pomysl prosty i osiagalny, mozliwy do zrealizowania od zaraz.

Tylko znow pytanie - czy bedzie na to zejscie i jak to sprawdzic przed wejsciem w biznes?

Bo trzeba odnalezc sie na naszym rynku, ktory jest chory. Samochody w Polsce sa tansze niz na zachodzie. Ludzie przyzwyczajeni sa do opinii, ze uzywane samochody to kanal, w ktorym sprzedajacy na pewno jest nieuczciwy i chce Cie na cos naciagnac. Do tego stopnia. Ze jak jestes uczciwy to i tak Ci nikt nie wierzy bo to niemozliwe. Jak remontowales to na pewno "na sprzedaz" wiec byle jak i na sline.
Ponadto jak sprzedac komus legalny, na prawde dobry, wyremontowany samochod uzywany w REALNEJ cenie jak kazdy szuka OKAZJI. Jak to sie wszystko nalozy to wychodzi ze kazdy szuka tanio bo i tak zostanie oszukany wiec bedzie musial dolozyc"... taka mamy paranoje.

Mi udalo sie sprzedac za uczciwa cene jeden samochod, a sprzedawalem go rok.
a co przy okazji maili anonimowych nadostawalem ze jestem kretynem... ze tyle chce za taka pasc.
Terenowki sprzedawalem 1/3 ceny taniej niz rzeczywiscie powinny kosztowac ( wlasnei po remontach na nowych czesciach dolozeniu osprzetu itd) to co wystawiam teraz tez jest mniej wiecej 1/3 tansze niz powinno byc, i to nie wg mojej subeiktywnej opinii tylko wg tego co widac na rynku, rzeczywistego satnu, porownania w grupie aut i... nic.
" Bo panie stary samochod to powinien kosztowac 5 tys"

To co zaobserwowales - ze auta maja felery - wynika moim zdaniem wlasnie z faktu, ze sprzedajacy wiedza iz po wyremontowaniu nie odzyskaja kasy i to im sie poprostu nie oplaca. Stad mamy albo padliny polepione dla leszcza - i budowanie opini oszustow - albo auta z felerami dla poszukiwaczy "taniej". Pomijajac oczywiscie cala rzesze handlarzy i sciemniaczy.

Opcja moze byc to co sie juz dzieje w osobowkach czyli sprowadzanie tu rewitalizacja i wywozenie spowrotem tam do sprzedania.

Ja mam auta z dolnej polki finansowej i doswiadczenia z "klientami" ktorzy niby chca je kupic masakryczne. Nie wiem jak jest w dolnych strefach stanow srednich typu 50-60 tys, ale sadze, ze podobnie.

Zbudowac rzetelnie remontujaca firme to rzecz prosta, ale sprzedac taki samochod i to u nas... moze napiszecie jak to widzicie.

(zreszta nie trzeba daleko szukac, moj Karmann jest teraz dobry i za ile moge go sprzedac ??? choc to wlasnie ta inna nizsza grupa aut.)

Zreszta wystarczy popatrzec na forum o jakie samochody nowi koledzy pytaja, jakie linki do ogloszen podsylaja.

... ale moze cos wymyslimy skoro temat zywy i kilku chetnych jest

Jak dla mnie na dzien dzisiejszy to z tych pomyslow - sprowadzanie rewitalizacja ale sprzedaz tam (dwa lata gwarancji na szczelnosc to spokojnie mozna dac po rzetelnie wykonanej robocie, a to moze byc ta wartosc dodana, o ktora chodzi na mechanike 15 tys km to takze spokojnie po porzadnym przegladzie)
Jesli budowa nowego to jakas hiper nisza i sprzedaz wylacznie na zachodzie z wartoscia dodana typu serwis z dojazdem tam lub home/home. O tym intensywnie myslalem w poprzedniozimowe dlugie wieczory.

pogadac mozna
pozdr

kaimar - 2011-12-01, 22:48

Rewitalizacja?
Jedyne co ma sens to sprowadzanie i porządna naprawa pojazdów powypadkowych.
Są w Polsce firmy żyjące z tego typu działań. Przy magii rocznika w naszym kraju żadna "rewitalizacja" nie opłaci się.

arrtur - 2011-12-05, 23:23

Witam,

Wracając do tematu :)

Budowa ścian przebiegala podobnie jak podłogi. Nauczony doświadczeniem i podbudowany, ze "się da" spokojnie, uważnie oddawałem się mojemu hobby podczas gdy sąsiad lezal na lezaku lub w basenie i czasami zastanawiałem się czy, aby dobrze wybrałem.

Kleje, zszywki, dodatki metalowe, wkretki itd. tak samo jak przy podłodze.
Było pare dziwnych sytuacji kiedy to np. musialem obracać konstrukcje do zszywania z drugiej strony, potem klejenia sklejki potem wklejania styropianu jak się to robi samemu to trzeba się nakombinować :0 ale można sobie poradzić nawet jak za każdym razem calosc jest ciezsza.

Wazna sprawa jest wylapanie dokładne kąta miedzy pozioma listwa spodu alkowy, a listwa pionową początku sciany i jest ciężko to zrobić nie majac starej sciany na wzor. To nie koniecznei musi być kat prosty zreszta jaki by nie był to musi pasować do elementu z laminatu na szoferce, a z nim może być roznie. Jak w tym momencie cos sie nie zgodzi i będzie kilka mm roznicy to wyjdzie masakra na końcu sciany albo dziwna alkowa :) , albo inne krzywizny. Trzeba temu poswiecic dużo czasu i cierpliwości kontolujac na wszystkie sposoby. Ja robilem szablony dokładane do samochodu, miałem kawalek starej scieny oraz na koniec jeszcze sprawdzałem z poszyciem i roznymi znakami na nim majac wszystko na stole przed ostatecznym klejeniem.
To samo dotyczy krzywizn alkowy.

Wszystkie elementy zostawiałem o pare mm w zewnętrznych wymiarach większe do ostatecznepo docięcia/przefrezowania. Obie sciany nakladalem na siebie by sprawdzić czy sa takie same. Na koniec na sucho kladlem poszycie i ostatecznie do niego dopasowywałem gdzie było jeszcze trzeba konstrukcje.

Bardzo ważne były dla mnie takie poboczne niby historie np. sprawdzanie czy cos nie sciagnelo, nie jest przekoszone przez pracujące jakosc drewno, czy np. stół nadal stoi równo i np. plyty blatu się lekko nie wyginają. Tzn dzieje się to wszystko, ale trzeba o tym pamietac i na bieżąco korygować bo inaczej po podniesieniu sciany może się okazac zwichrowana o co przy tak dużej jej powierzchni nie trudno. Kontrolowanie wielokrotne na każdym etapie daje możliwość zapanowania nad takimi efektami ubocznymi.

Osobnym tematem sa tez listwy miedzy sciana, a krzywizna szoferki. Ciezko je wykonać bo nie ma do czego lapac pomiarow, z drugiej strony jak tu wyszla by mi krzywizna to caly samochod bylby przekoszony. Co więcej sa one mocowane do szoferki na przestrzal razem ze sciana długimi pretami gwintowanymi w otworach wierconych kilkanaście cm w grubości listwy. Dlatego najpierw trzeba było je wykonać potem przykrecic do sciany, a potem razem ze sciana zalozyc na samochod i dopiero wtedy wiadomo czy jest mniej więcej ok. Bo dokładnie to wiadomo dopiero po pomiarze odleglosci w swietle przyszłego dachu i katow z podloga. U mnie było zadziwiająco idealnie, ale posiwcilem na to mase czasu i pierwsza listwe jeszcze w fazie "produkcji"; jej samej poprawiałem tzn robilem od nowa 2x.

Wykonczeniem wnętrza miala być tapeta. Niestety nigdzie nie dostałem grubej kuchennej w innym niż "kafelki" wzorze. Oczywiście zwykla papierowa nie mogla zostać uzyta ze względu na wnikajaca w nia pare od wewnątrz. Tym bardziej, ze dobrze byłoby by była także zabezpieczeniem dla sklejki. Nawet rodzaje "linoleum" podłogowego bralem pod uwagę, ale jednak to wszystko była kicha. Wnetrze ma być przyjazne i cieple, a w domu na scienie nie mam linoleum. Dlatego w efekcie padlo na tzw wodowdporna, zmywalna tapete winylowa. Jest niestety dość delikatna, jednak estetycznie spelnia oczekiwania i jest jakostam odporna na wode.
Klejenie tapety na drewno to tez osobna historia. Nikt mi nie potrafil doradzić czym to zrobić wiec w efekcie wykonałem proby i stanelo na zwykłym kleju wodoodpornym do tapet. Tyle, ze sciany gruntowane były ze cztery czy szesc razy, a przy klejeniu dwukrotnie smarowane były zarówno sciany jak i tapeta. Oczywiście to dobrze bo przy okazji zabezpieczona została sklejka, natomiast nie spodziewałem się, ze tyle razy będzie trzeba to wszystko malować.
Kladziona była w poziomie - nie ulatwilo mi to zycia - co miało zminimalizować widoczna ilość lączeń i udało się bdb.
Tapeta w swojej wadzie jaka jest brak odporności na zarysowania ma zalete w postaci normalnej, latwej możliwości jej ew wymiany.

Kurcze nie wiem jak skracać te opisy :) cale szczęście, ze nie wszystko pamiętam. Może będę wrzucal tylko same fotki.
No wlasnei pare fotek.

pozdr

Skorpion - 2011-12-06, 07:24

Nio narescie widac postepy prac milo widziec taki postep :lol: :lol:
ccsrally - 2011-12-06, 11:17

hej
ja tez myślałem o tapecie winylowej w kamperku. chce ją kleić do sklejki wikolem gdyż tez klei papier itp do drewna a jest wodoodporny. A co do tapet i ich trwałości to myślałem o pomalowaniu ich jakimś bezbarwnym lakierem, może to być jakiś do drewna lub troszkę bardziej ekstremalne to lakier bezbarwny samochodowy z utwardzaczem. muszę tylko wykonać próbę jak tapeta przyjmuje ten lakier.
pozdrawiam

gino - 2011-12-06, 11:27

ccsrally. a czy sciana po takim lakierowaniu nie przestanie ''oddychac''...
nawet minimalna wilgoc..będzie w takiej scianie trzymana..zamiast odparowywac...

tak mi sie wydaje.. :roll:

OMEGA - 2011-12-06, 11:30

Gratuluję postępu prac , wykonałeś już kawał roboty ,
kiedy pierwszy wyjazd???? :spoko

miciurin - 2011-12-06, 22:30

Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem prac, które sam wykonałeś. Niestety pewnie przy sprzedaży nie zwrócą się choć w połowie koszta materiałów nie wspominając o hektolitrach potu z czoła i browaru dla ochłody. :spoko
silny - 2011-12-06, 22:51

z duzym szacunkiem patrze na to co robisz , naprawde , ze tez ci sie chcialo tak od podstaw :shock:
EwaMarek - 2011-12-07, 12:42

po takim remoncie to autko jest dożywotnio... :wyszczerzony: i wiadomo że zdrowy na wskroś
arrtur - 2011-12-07, 17:16

gino napisał/a:
crosrally. a czy sciana po takim lakierowaniu nie przestanie ''oddychac''...
nawet minimalna wilgoc..będzie w takiej scianie trzymana..zamiast odparowywac...

tak mi sie wydaje..


w oryginale ten wgrzewany w sklejke plastiko/laminat raczej nie jest po to aby byl specjalnie paroprzepuszczalny, zreszta para i tak sobie bedzie hulac, w budowlance po folii paroizolacyjnej i tak daje sie paroporzepuszczalna zeby to co jest miedzy nimi nie gnilo.

moim zdaniem w kamperze to jest wlasnie podstawowy problem, ze para pod cisnieniem z wnetrza wlazi w sciane i potem na zimnej blaszce sie z rana wykrapla - jak rosa - a listwy ja pija. Dlatego wydaje mi sie, ze nie ma za wiele suchych 20 letnich kamperow...
(min. dlatego u siebie calosc jeszcze okleilem pianka 2mm, napisze o tym pozniej)

OMEGA napisał/a:
Gratuluję postępu prac , wykonałeś już kawał roboty ,
kiedy pierwszy wyjazd????


zaraz, wstrzymalem sie na razie i polozylem jeszcze dodatkowo baranka na podlodze skoro stoi na kanale bo jakos tak dzdzysto :)

miciurin napisał/a:
Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem prac, które sam wykonałeś. Niestety pewnie przy sprzedaży nie zwrócą się choć w połowie koszta materiałów nie wspominając o hektolitrach potu z czoła i browaru dla ochłody.


na pewno, ale coz jedni na samochodach zarabiaja, a inni na nie wydaja.
jak u Ciebie, tez nie odbierzesz kasy z Cheer.
Dla mnie to bardziej raczej porownywalene z wydawaniem na hobby, jak ktos jedzie na narty do austrii bo lubi to wydaje i ma fun a nie zarobia.
Choc chcialbym z tego zyc.

gazownik123 napisał/a:
z duzym szacunkiem patrze na to co robisz , naprawde , ze tez ci sie chcialo tak od podstaw


chcialo nie chcialo, kwestia jakosci, jak ma byc dobrze to tak musi byc.
poza tym konstrukcja w tym modelu nie pozwala na rzezbe. Nie wymienisz listwy od srodka bo meble sa montowane na przestrzal przez listwy konstrukcji od strony zewnetrznej przez co wzmacniaja konstrukcje, czyli nie da sie ich wyjac (poza niektorymi) wiec zeby je odkrecic trzeba zdjac poszycie, a zeby je zdjac...itd itd. Mozna najwyzej nic nie robic, albo troche poprawic, czyli... ja jakos tak raczej nie robie.

EwaMarek napisał/a:
po takim remoncie to autko jest dożywotnio... i wiadomo że zdrowy na wskroś


zdrowy to tak i pare lat moze sie na niego lac, ale ile wytrzyma to kwestia jak zwykle uszczelnienia w pierszej kolejnosci i potem dbania.
O poszyciach, uszczelnieniu i montazu elementow bedzie za chwile.
Moge o tym teraz pisac spokojnie, ale na tamtym etapie z fotek to jeszcze nic nie pylo pewne i wszystko sie moglo stac bo nie wiadomo bylo czy to wszystko sie jako tako spasuje.

dzieks za dobre slowo :)
pozdr

arrtur - 2011-12-10, 21:57

Dzien dobry.
Ciag dzlszy odbudowy.

Majac sciany wykonane oczywiście palalem checia ich jak najszybszego zalozenia, aby zobaczyć jak to wyszlo, albo czy w ogóle wyszlo… Z tym, ze w kamperze najpierw przed zalozeniem scian trzeba wszystko do nie go wrzucić. Czyli kupa roboty, polozenie instalacji wcześniej poczyszczenie jakies poprawki wod/kan, elementy elektryki, oczyszczenie elementow meblowych, powyciaganie starych wkretow ( nie robilem tego od razu po zdjęciu) przeszlifowanie, tu i tam powzmacnianie porozsychanych płyt, przygotowanie plastikowej części łazienki. Od razu rozkrecalem krany i spusty do poprawek i uszczelnień na nowo, wykonanie otworow w podłodze do przepuszczenia odpowiednich instalacji itd. Itd. Zajelo to trooooche czasu, jednak nie można było odpuscic bo ze scianami było by nieporównywalnie trudniej.
Następnie instalacje oraz podstawowe moduly mebli zostały wrzucone na podloge i wstępnie ustawione. Po pomiarach wychodzilo, ze gra. Choc tez taka prosta sprawa… nie można uzywac jakby podpowiadala intuicja poziomicy (meble lekko chodza) lecz tylko i wylacznei winkla bo przecież podloga nie jest poziomo.

No i… zarzucenie scian na podloge. W trzy osoby szlo zadziwiająco latwo choć oczywiście wcześniej było sporo przemyslen i przygotowań. Najpierw zalozylismy na sucho sprawdzając czy calosc pasuje – listwa czolowa z krzywizna szoferki, sciana z dlugosci - początek i koniec podłogi no i wg elementu z laminatu nad szoferka – krzywizny i poziom podłogi alkowy. Wygladalo OK wiec po zdjęciu został nalozony klej montażowy na całość, i powkrecane wstępnie wkręty od strony podłogi żeby potem szlo szybciej, miałem tez wcześniej przygotowane nowe sroby z tulejami do mocowania listwy z szoferka przez profile blachy.
Zalożenie ściany, dociagniecie już na mase uszczelniajaca listwy „szoferkowej na maksa, pomiar kata prostego – OK – wiec dalej wkręty do podłogi oraz złapanie na końcu sciany poprzeczka z pomiarem kata prostego żeby sciana nie chodzila ( jeszcze bez wzmocnienia meblami).
Zadzialalo.
No to druga strona.
Poszlo. Jednak mimo przygotowania i trzech osob zeszlo się z 5 godzin na sam montaż. Sadysfakcja niesamowita. Dalsze pomiary czy obie sciany sa rowne we wszytkie strony, czy nie przekoszone, czy przod w alkowie ma taka sama szerokość jak tyl… na sufit poszlo kilka listew spinających żeby calosc była ustabilizowana i dalej montaz glownych modolow mebli i mocowanie instalacji.
Raz zdecydowałem się na poprawienie jednej ze scianek meblowych bo z rozpedu wyszla ze 2 cm nie tak jak trzeba, w innym miejscu scianka nie trafila na listwe konstrukcyjna – prawdopodobnie nie było z czego zrobić dokładnego rysunku bo poprzednia się zdematerializowala i rabnalem się w usytuowaniu nowej wiec dolozylem obok druga wycinając styropian z zewnątrz. Wiecej problemów nie było – o ile te można nazwac problemami przy tej skali roboty zwłaszcza ze w pore wylapane - ew drobne roznice można było latwo korygować tak, ze wszystko wychodzilo bdb jak z klockow.
(Pozniej już po zamknieciu tylna sciana samochodu wszedzei poszla jeszcze pianka wypelniejac a szczeliny miedzy styropianem, a listwami)

Nastepnie zostały wykonane elementy dachu. Została polozona tapeta o innej fakturze, przygotowanie do lączenia modułów, na sucho sprawdzenie czy wszystko ladnie wchodzi w felce wykonane w listwach scian ew dopracowane.
Waznym elementem dachu – i pierwszym montowanym - była gruba plyta skosu w przejściu alkowy w strefe dzienna. To porzadna, gruba sklejka odpowiednio pozacinana stanowi prawdopodobnie główny element konstrukcyjny po srodku dachu. Wymagała czasu i cierpliwości. Do niej od spodu już powinny pasować elementy wykończenia mebli. Trzeba to wszystko od razu spasować.
U mnie dodatkowo wyszedł temat poprawiania fabryki w temacie sufit nad lazienka. W oryginale nic tam nie było po prostu plyta sufitu taka jak nad caloscia. Ja dla wzmocnienia konstrukcji scianek łazienki oraz lepszej odporności na wilgoc dodałem tam płyte laminowana. Wstawiona została po wyfrezowaniu odpowiednio kanalow no i wchodzila jeszcze pod te konstrukcyjna sklejke dachu o której pisałem wcześniej. Trzeba to było spasować.
Zalozone elementy dachu były mocowane także trochę mocniej niż w oryginale. Fabryka mocowala wkrętami listwy zas sklejke zszywkami. Ja dalem także krótkie wkręty (poza zszywkami) na polach sklejki miedzy listwami. Trzyma na pewno lepiej – zwłaszcza ze tam nie było i nie ma kleju – oraz ladnie od wewnątrz po dociagnieciu ulozyly się nowe elementy wykończenia laczen scian. Następnie już na dachu wklejany był styropian, oraz dokładane okablowanie – np. do szyberdachów z wetylatorem. Na koniec poszla sklejka gorna na czesc dachu nad podkowa, klejona i przykrecana do listew.

Nastepnie przyszedł czas na dolne meble podkowy. No i po ich oględzinach stwierdziłem, ze jak dobiorę podobna plyte to zrobie je nowe. Ta lekka sklejka meblowa do kamperow jest super tylko, ze po takim czasie i po rozebraniu wlasciwie do nieczego się nie nadawala. Można to było poskladac, ale bylby badziew. To musi być porządne, sztywne tam się siedzi, spi, może być ze w kilka osob wiec i obciążenia nie male. Plytke dobrałem bdb, a te pare kg więcej w plycie meblowej nie szkodzi i było opłacalne przy zupełnie nowej jakości. Wszystko jest sztywne, porządne było do czego krecic wkrety , calosc mocna jak trzeba. Niezadowolony jestem tylko z estetyki zawiasków bo nie wiedziałem, ze można kupic identyczne plastikowe i zalozylem metalowe. Niby mocniejsze i nie będzie ich widać pod tapicerka, ale wolalbym takie jak były.
Kolejnym elementem spięcia wszystkiego w calosc było zalozenie gornych mebli podkowy. One stanowią także element konstrukcyjny będąc przykręcanymi przez listwy scian i dachu stanowią narożniki górne. Ich montaż był także chwila prawdy czy wszystko pasuje… pasowalo jak trzeba.

Przedostatni etap to zamkniecie tylna ścianą. Jeden wazny punkt to krzywizna na samym dole jest dość spora i przy sklejce 4mm ciężko było ten punkt odpowiednio zakrzywić (zreszta ta grubość utrudniala załamywanie na promieniach także w innych miejscach).

Zas ostatni etap to dokończenie przodu w zasadzie na szerokości niewiele większej niż okno czolowe.

Noooo i teraz dopiero można choć trochę odetchnąć bo nie dość, ze już cos konkretnego widać to wszystko jest zlozone i pasuje !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Widac nawet na fotkach trochę roznicy miedzy poprzednim kolorem listew, a obecnym czyli poprzednim stanem konstrukcji, a obecnym. Na zywo… w ogole nie ma porównania bo coz teraz konstrukcja jest, a poprzednio wlasciwie jej nie było.

pozdr

arrtur - 2011-12-10, 22:00

i jeszcze pare fotek

pozdr

Skorpion - 2011-12-10, 22:05

Artur to teraz juz mozna miec nadzieje ,ze koniec remontu juz niedlugo i oblewanie nowego kamperka :spoko :spoko
stach63 - 2011-12-10, 23:07

Pelen szacun.
stach63 - 2011-12-17, 06:55

Czyzbys postanowil kamperowac bez tylnej sciany? Jestem ciekaw ciagu dalszego.Jak poradziles sobie z oblachowaniem?
arrtur - 2011-12-17, 18:02

Troche zajmuje się ostatnio domem stacjonarnym i na opowieści o tym na kolach mniej czasu.
Czasochłonne jest doszukanie się zdjęci i ich pomniejszenie. Przy okazji dopatrzyłem się ze gdzies mi wsiaklo patre pakietow fotek, ale tak to jest jak jedne się robi aparatem inne telefonami i nigdy nie wiadomo gdzie co i jak. Jak sa brudne lapy w klejach to szkoda aparatu a jednocześnie jak się nie trzasnie fotki to za chwile już nie będzie to możliwe po zalozeniu jakiegoś elementu. Najlepiej zatrudnić fotografa :)

Tylna ściana się zalozyla. Niby powinno to być male miki, ale jednak taka mała krzywizna na dole dawala się we znaki znow jak już wcześniej pisałem z powodu grubszej sklejki i promienia załamania. Ale dalo rade, choć poprawiałem wklejanie ocieplenia w tym dolnym elemencie bo za pierwszym razem nie przykleilo sięporzadnie i było ruchome, jakby miękkie.
Z ta sklejka to jest jeszcze taki patent, ze ona w jedna strone się wygina, a w druga nie zaleznie od sloi poszczególnych warstw czy innego patentu technologicznego. No i najlepiej byłoby kupować takie formaty, tak dopasowane, aby wlasnie wyginala się ona w ta strone co trzeba – z tym, ze to już raczej tylko w erze.

Klu tego odcinka…

Wymyslilem sobie taka dodatkowa robote. A tak poważnie to myslalem o tym jak zabezpieczyc sciany (dach tez) przed tym co jest katastrofa dla samochodu tzn rozlewaniem się wody po całej scianie przy jakiejś nieszczelnosci . Myslalem o tym nie tylko dlatego, ze może gdzies tam np przy listwie dachu kiedyś podciakac lecz choćby dlatego, ze samo poszycie może gdzies korodować i choć teraz tego nie widać za jakiś czas może pojawić się dziurka. Własnie przesianie korozją i niezliczona wrecz liczba minimalnych dziurek poszycia dachu to była masakra w tym samochodzie (i paru innych, które miałem okazje ogladac) (o zabezpieczaniu poszycia scian napisze dalej). Druga sprawa to fakt powstawania pary i prawdopodobnie jej wykraplania pod zimniejsza rano blacha poszycia od strony wewnętrznej – czyli wciąganie wody przez listwy. Jeśli calosc poszycia byłaby przyklejana i to na całej powierzchni ew jakos inaczej zabezpieczone dodatkowo drewno to nie byłoby takich zjawisk. Dlaczego nie robia tak w fabryce – nie wiem, pewnie nie przewidzieli użytkowania samochodu przez tyle lat. Problemem jest struktura blachy lub jej trapezowanie, ale przy możliwościach fabrycznych dali by rade opracować jakiś patent…

Ja myslalem początkowo o oklejeniu calosci np folia. No tak, tylko ze do niej należy potem przykleić jeszcze poszycie. Czy da się ja równo polozyc?, czy kleje będzie się jej trzymal? Czy jak się pomarszczy nie narobi więcej szkody niż pożytku… itd. Czy będzie miała sens bo może się wytrzec np. na ostrej krawędzi listwy, zszywce czy wkręcie… nawet myslalem żeby odpuścić. Skoro fabryka się nie trudzila… no i i tak nie robie tego na kolejne 20 lat (chyba). Choć bez zaciekow wytrzymal pewnei z piec lat. Czyli można by go zrobić na 7 czy 10 tym bardziej, ze swojego T3 już mam 8 lat czyli czas leci…

Tylko w tym momencie miałem możliwość poprawienia fabryki. Na tym etapie majac wszystko na talezu az szkoda nie zrobić czegos lepiej. Tak długo knując wyszlo na to, ze najlepiej byłoby zastosować cos grubszegoniz folia i elastycznego. Po dluzszej chwili dumania padlo na pianke 2mm. Spelni te podstawowe zalozenia, a do tego nie jest jednowarstwowa, wiec się tak latwo nie przetrze, ponadto pokryje ew nierownosci i jeszcze jej zamknięte pory dodatkowo będą dociepleniem. Samo jej cieplo i temperatura nie spowoduje wykraplania się ew pary przechodzącej pod ciśnieniem od wawnatrz. Uznałem, ze to bdb opcja. Martwilem się trochę dodatkowa gruboscia, ale w praktyce nie okazało się to problemem.

Dalej dokonywałem wielu prob z klejami, które będą dzialaly na wszystkie elementy pianka/drewno/styropian/blacha i jeszcze dadza się sensownie aplikować na tak wielkich powierzchniach jednoczesnie pozostając po wyschnieciu elastycznymi.
Po dokonaniu wyboru zostało tylko przyklejenie… masakrycznie upierdliwa robota zwłaszcza, ze w poprzek dla unikniecia jakichkolwiek laczen, ale nauczony doświadczeniem tapetowania w poziomie poszlo już jakoś.

Na dachu polozona zosta pianaka klejona nie na calosci lecz pasami tak jakby w kwadraty. W sumie to teraz mysle, ze tez moglem kleic na calosci. Jednak bralem pod uwagę fakt, iż w oryginale zarówno poszycie dachu jak i rodzaj papieru/folii pod nim nie były klejone. To samo dotyczy – jak widać na focie – gornej części tylnej sciany. Poszycie dachu w oryginale konczylo się pod oknem i do tego miejsca nie było klejone.
Wydaje mi się, ze może pracuje od temperatury i ruchow budy stad zostało polozone plywajaco.
Dla spełnienia koncepcji ograniczenia możliwości rozlewania się wody przy ew przecieku zostały nalozone wlasnie pasy kleju dzieląc powierzchnie na kwadraty jednocześnie pozostawiając jakas możliwość ruchu elastycznego materialu.

Tym sposobem dodatkowo okleiłem cala zabudowę pianka.
Po tym zabiegu samochod wlasciwie powinien już być zabezpieczony przed deszczem :)

Pozdr

stach63 - 2011-12-17, 22:07

Ciekawa innowacja.Patent na wiecznego kamperka.Jak poradziles sobie z montazem blach?
arrtur - 2011-12-19, 21:43

ano z poszyciem bylo tak:


Z zalozenia miało zostać na scianach to co bylo, aby samochod wygladal tak jaki był oryginalnie.
Dach niestety jak pisałem nie był do odratowania dlatego musiał być nowy.
Elementy scian w niektórych miejscach miały już korozje czasami poprstu dziure, a czasami z zewnątrz jeszcze zupełnie niewidoczna. Dlatego calośc była czyszczona, przegladana i w miejscach kiepskich od wewnętrznej strony zabezpieczana zywica na macie.
Zakładanie poszycia nie było łatwe z powodu gabarytow elementów. Samo nalożenie kleju na taka powierzchnie to już sporo roboty, a jeszcze trzeba się uwijac żeby nie wysechł za bardzo. Nie można było nakladac z kompresora bo był za gesty, a w wersji rzadszej już miał rozpuszczalniki reagujące z pianka wiec nie można go uzywac. W tej konstrukcji poszycie było nakładane także w oryginale na końcu. Czyli jego dociskanie nie jest najważniejsze zwłaszcza przy uzyciu klejów elastycznych na bazie kauczuku – cos jak butapren. Ja dociskałem calośc specjalnie przygotowanymi walkami.
W efekcie, mimo ze jest to taka kanapka: klej, do styropianu-drewna/pianka, klej/do poszycia – całośc trzyma bardzo mocno. Zreszta po to robiłem próby. Widać to najlepiej na zamkach blach. Bardzo wyraźnie dolega blacha do powierzchni z widoczna krzywizna przylegania w bliskiej okolicy zamków mimo, ze zamek i jego „grubość” powinny odciagac element od podloża (o ile się jasno wyraziłem ) W każdym razie trzyma dobrze, bardzo mocno, a jednocześnie jest możliwość zdjęcia poszycia (jakby kiedyś była potrzeba) tak jak w oryginale.

Każdy element poszycia był dodatkowo uszczelniany dookoła na obrzeżu (wtedy nie wiedziałem, ze tak porzadnie będzie trzymal klej, a wciąż chcialem ograniczać ew możliwość rozewania się wody) oraz w około otworow – okien, wlewow. Mialo to najbardziej uzasadnione zastosowanie na blachach trapezowanych. W idealnej sytuacji ograniczyłoby to także przedostawanie się pary z powietrzem z zewnątrz stad także zamki zostały pociagniete masa uszczelniajaca. Mocowanie „mechaniczne” tak jak w oryginale – zszywki.

Na dach została polożona jeszcze folia z aluminium w str zewnetrzna. Ma odbijac cieplo z zewnatrz, i przy okazji być jeszcze dodatkowym bardziej odpornym mechanicznie niż pianka pokryciem ochraniającym sklejke przed ew dostawaniem się wody/pary. Zwlaszcza, ze po dachu czasem się chodzi, (ew przetarcia pianki na zszywkach czy wkretach) no i potrafi stać na nim woda zwłaszcza przy listwach czy szyberdachach. Tak jak na każdy element tak i na folie została plozona na rantach masa uszczelniajaca.

Poszycie dachu to laminat 1,5mm. Niestety blachy w tej szerokości nikt u nas nie produkuje ani aluminiowej ani stalowej, a laczenie jej na dachu to raczej zly pomysl. Dostepna blacha aluminiowa w sprzedaży o szer 220 cm kosztowala by prawie 4 tys zl… to jednak przesada. Ponieważ oryginalnie poszycie dachu konczylo się w polowie tylnej sciany już pod oknem postanowiłem dla pozostawienia oryginalnego wyglądu zostawic blache na tylnej scianie i odciąć ja podnad załamaniem dachu. Na zakladke az pod listwa gorna nad oknem dalem poszycie dachu. Poza spełnieniem zalozen estetycznych ma to swoje uzasadznienie w użytkowaniu – jednak laminat jest bardziej narażony na uszkodzenia mechaniczne niż blacha, a z tylu: a to rowery, a to skutery, a to wlazenie po drabince na dach… Blacha będzie lepsza, a ta jej czesc była ok.

Pojawily się elementy maskujące wżery, które powstaly na gornej krawędzi gornego poszycia w okolicy listwy sciana/dach. Były brzydkie i po prostu miejscami konkretnie skorodowane. Na całości po obu stronach dodane zostały paski 3 cm białej blachy.

Na koniec poszło poszycie dachu. Ta opcja „plywajaca” jakos mi nie do końca odpowiada, ale zobaczymy – skoro tak było w oryginale… Zreszta po zamontowaniu szyberdachów, komina itd. będzie kilka miejsc trzymających to mocniej w kupie.
Czyszczenie narożnych uszczelek i listew, nakładanie masy uszczelniającej wszędzie gdzie się da, zakładanie listew i przykręcanie…. I strach w oczach ile będzie czyszczenia, zmywania tej masy uszczelniającej, która wszędzie wylazila po dociskaniu ( ale jak gdzies nie wylazła to się stresowałem, ze moglem dac więcej :) )

Zamkniecie tego etapu to było dopiero konkrene uznanie, ze feniks powstal, istnieje, jest taki jak powinien być. Znow widać samochod. Choc roboty jeszcze bardzo dużo o czym jeszcze napisze.

Te wszystkie dodatkowe roboty i poprawianie fabryki to nie do końca fanaberia czy popadanie w paranoje… :) Generalnie majac auto w takim stanie, na takim etapie odbudowy, tego typu dodatkowe zabezpieczenia to kwestia kolejnych godzin wlasnej pracy oraz niewielkich kosztów materiałów. Natomiast jeśli w tym momencie się nie wykona takich prac to już nigdy nie będzie to możliwe choćbyśmy chcieli. Skoro wiemy jakie sa mankamenty, gdzie i jak powstają zwykle zacieki, które okolice sa najbardziej narazone na uszkodzenia czy przeciekanie to w tym momencie grzechem byłoby nie wykorzystać tej wiedzy do lepszego zabezpieczenia. Przyoszczedzenie na kartonie sikaflexu czy paru metrach folii i nawet tygodniu dodatkowej roboty – w skali całej odbudowy, kosztu i liczby roboczogodzin - to wręcz bylaby prawie fuszerka. Dlatego dalej postepowalem podobnie. Skoro wiemy, ze podcieka po wkrętach – to wkrecalem je na uszczelniacz, skoro wiemy, ze kliny ozdobno-maskujące w listwach nie zabezpieczają przed woda, która tamtędy wlasnie podcieka po wkrętach – to przed polozenim klinow (nowych zreszta) lebki wkretow przejechałem uszczelniaczem… jeśli okna nie były uszczelniane masa, a były tylko na fabrycznych uszczelkach (i podciekaja) to trzeba dac mase i dodatkowa uszczelke (byleby niepodciekaly).

Co prawda jakość samochodu i tak ocenia się oczami (niestety),a do sensownej estetyki jeszcze daleko oraz ma ona u mnie już na wejściu ograniczenia przez dotychczasowe uszkodzenia zewnętrzne, zaprawki itp. to w końcu nie chciałem auta picować tylko odbudowac wiec nie bolało mnie poswiecanie czasu na podnoszenie jakości tego czego i tak nie będzie widać.

a wygladalo to tak:

cdn

Pozdr

miciurin - 2011-12-19, 21:51

Ja się zastanawiam jak się zabrać za małą nieszczelność alkowy, nie wyobrażam sobie takiego zakresu oprac jaki Ty zrobiłeś. Pełen szacun :spoko
DAMIAN.CZ - 2011-12-19, 22:20

Prawdziwy meisterstuck! Jestem pod wielkim wrażeniem-pozdrawiam
Mutek - 2011-12-20, 18:23

Bez mała fabryka kamperowa - jestem pełen podziwu.

Zibi :spoko :spoko :spoko

stach63 - 2011-12-27, 06:58

Zazdroszcze determinacji .
f68 - 2011-12-27, 08:53

super super
jedno jest pewne nikt nie wie kolego ile razy się wchodzi na drabinę i schodzi z drabiny podczas odbudowy :spoko

arrtur - 2011-12-30, 20:51

Ciag dalszy bo i pare fotek odnalazłem.
Co prawda nie sa raczej atrakcyjne estetycznie :) , ale pokazuja co trzeba.

Jak już samochod jest w całości i z poszyciem to może się wydawać, że już chwila i jazda... No raczej nie do końca. To bardziej jak z domem, postawić łatwo i widać, ale wykończenie trwa i trwa.

Instalacja "stolarki okiennej i drzwiowej" oraz innych elementow jak klapy serwisowe itp. to tez masa pracy. Zwlaszcza, że tu także można się wykazac poprawieniem fabryki :) . Okna były wstawione wyłącznie na seryjne uszczelki i od srodka trochę masy uszczelniającej, ale chyba bardziej jako stabilizacja po włożeniu w otwór niz uszczelnianie. Czyli po pierwsze trza by dać trochę uszczelniacza no i może uszczeleczka jakas lepsza zwłaszcza, że mamy miejscami blachę trapezową. Klapy serwisowe były wstawiane na tasme piankowa dwustronna. Czyli wszędzie, na wszystkie elementy poszla sika i uszczelka. Klin także był układany po wcześniejszym przejechaniu uszczelniaczem po łebkach wkrętów.

Uszczelnianie otworów w podłodze poszlo dość sprawnie choć wygodnie nie było. Przejechane zostały także szczeliny przy ramie od strony zewnętrznej, i inne zakamarki. Poszło ładne pare sztuk uszczelniacza. Jak już wszystko było opatrzone postanowiłem jeszcze (mimo wcześniejszego wielokrotnego malowania) po całości położyc baranka. Tego nigdy nie za mało ze względu na wyjątkowe i stałe, ciężkie eksploatowanie, narażenie podłogi na uszkodznia. Nie koniecznie często zaglądamy co tam się dzieje i czy gdzieś jakiś kamien nie wybil drzazgi do surowego drzewa. Gruba warstwa baranka spelnia funkcje ochronna na pewno przyzwoicie.

Montowanie dolnych pasów plastikowych także dawalo pole do popisu. Plastik jest stary i dość sztywny wiec łatwo się łamie. Całość niestabilna, słabo mocowana, narażona na uszkodzenia, pekniecia (zreszta już właśnie popękane były elementy). Problem w tym, ze jak cos się połamie i kawalek zginie to już się tego nie dokupi. Generalnie to jakies takie badziewne elementy.
Dlatego postanowiłem znów postarać się o sensowne wzmocnienie i porządne mocowanie. Na całej długości dolnego wyprofilowania przynitowany został płaskownik aluminiowy 4/20. Do niego zostały w kilku miejscach dodane mocowania - jakby odkosy - przykręcone do podłogi. Tym sposobem całość stała się sztywna, stabilna i odporna nawet na jakieś uderzenia.

Nie zamontowałem jak dotad szyberdachów - zastanawiam się czy nie kupic nowych, przezroczystych - oraz zrezygnowałem z instalowania okna czolowego alkowy. Konstrukcja jest przygotowana jak w oryginale czyli w każdej chwili to okno można tam wstawić. Estetycznie wolałbym zeby było, wygląd jak dla mnie był lepszy. Ponadto poszycie w tej okolicy byłoby przymocowane co na pewno byłoby dobrym rozwiązaniem.
Natomiast to okno nie jest potrzebne dla alkowy bo dwa boczne wystarczająco ja doswietlaja. Ponadto jego usytuowanie i skuteczne zalewanie auta - co można wnioskować z polepienia w co drugim samochodzie - spowodowały, ze na ta chwilę z niego zrezygnowałem. Może jak będzie mi się nudziło latem to wydłubie dziure i je wstawie.
Zastanawiam się także czy zakładać relingi. Znów estetyka mowi tak, a praktyczna możliwość ich wykorzystania w stosunku do konieczności wiercenia dodatkowych i to sporych dziur na porządne śruby podważa sens takiej instalacji.
Na pewno zrezygnuje z instalowania wywietrznika w dachu nad łazienką. Jest okno, a jak jednak cos zdecyduję się wstawić to z boku.

Długie dni ciagnace się w tygodnie zmywania tych wszelkich wyłażących uszczelniaczy raczej Państwu daruje :)

Pozdr

silny - 2011-12-30, 21:53

arrtur , potezna praca - szacunak ale piwo stawiam za odpowiedz , szczera meska odpowiedz - warto bylo, mialo sens :?:
arrtur - 2011-12-31, 17:47

No pewnie ze warto - to tak krotko i na temat.

Hmm...
Natomiast to pytanie jest wlasciwie prawie egzystencjalne.
Juz wczesneij pisalem gdzies o porownywaniu hobby i spedzaniu na nim czasu oraz wydawaniu na nie pieniedzy.

Czy mozna o cos takiego zapytac np ARCADARCe - jesli jego remont Forda wlasciwie zmienil mu zycie - chyba nie przesadze jak tak napisze;
Czy mozna Swistaka...
Podobie z innymi kolegami, ilośc pozytywnych emocji, sadysfakcji i potem pociechy z uzytkowania to cos czego nie maja nawet w erze.- i to jest wartosc.

Z tym, ze to wszystko to subiektywne oceny kazdego czlowieka. Jedni wola jezdzic inni jaraja sie przygotowaniami do wyjazdu, jedni traktuja samochod jako srodek do przemieszczania sie inni jak zabawke do dbania i glaskania.

Choc pewnie kazdy z nas - remontujacych - majac nawet pojecie o remoncie nie spodziewal sie takiej liczby roboczogodzin spedzonych przy pracy.

Elementem obiektywnym oceny moze byc kasa. I cena za jaka da sie sprzedac taki czy inny samochod. No to: nie jest warto - sprzedajac w Polsce. ( nie wiem jak Swistak wycenial Milke, ciekawe) Musialby kosztowac pow 40 tys liczac godziny pracy po pare zł. Choc szkoda ze nie da sie docenic przy sprzedazy remontu to... przeciez nikt z nas nie robil tego na zarobek (choc moze wywyioze go na wiosne do niemiec do komisu, jesli tu bedzie taka kicha jak teraz i stekanie przez telefon od "klientow" ze 20 to drogo; Jesli dostane pozwolenie na budowe to i tak go wystawie na sprzedaz jak i resztke ktora mi zostala).

Ja jak dotad zmienil bym tylko jedna zasadnicza sprawe - nie ciagnal bym tego tyle czasu tylko zrobil i pozamiatal. Moje rozluznienie jak pisalem na poczatku wynikalo z tego, ze rownolegle mialem inne auta do jazdy. Czyli ani nie bylo cisnienia ani ...czasu bo latem wyjezdzalem :) w wolnych chwilach. Trzeba zawinac rekawy, pare miesiecy i zrobione.
Jak bede robil nastepnego to tak wlasnie :)

No i kwestia jakosci. LT czkow w Polsce nie ma wiec sobie bym nie poprzebieral chcac kupic. Zas za miedza to co widac ogolnie na www to ponizej 7 tys E nic nie widzialem, te najtansze 8 to i tak do naprawy, a dobre ze 10-12... No i skad na to brac kaske. Jesli tak rozwazac w kategoriach wciaz finansowych czy "bylo warto" to oczywiscie, ze wciaz bylo. Ponadto jesli mialbym nim jezdzic i uzytkowac tak jak T3 8 lat to tez bylo warto bo tyle w tym stanie wytrzyma.

Moj stary i niewygledny, przyrdzewialy T3 kosztowal mnie w sumie jak dotad dobrze pow 30 tys, juz nie wiem nawet ile - w warsztacie przy przegladach i naprawach "spojrzeniami znaczacymi":) pytali mnie "czy warto"... WARTO BYLO. 8 lat, 130 tys km, zadowolenie, sama przyjemnosc. teraz jest w nieporownywalnie lepszym stanie niez byl 8 lat temu a nikt go nie chce kupic za 12,5 tys pytajac czy warto...

Hobby, pasje - miec WARTO
a tego nie ma w cenniku

pozdr

zbychu - 2011-12-31, 17:58

Święte słowa wiem coś o tym
jacekwwa - 2012-01-06, 16:15

Wow!!! :shock:

Przeczytałem z zapartym tchem całą relację. Jestem pod wrażeniem.

Zazdroszczę umiejętności i gratuluję konsekwencji w dążeniu do celu.

Pozdrawiam
J.

BTW Zawsze jak oglądam fotki z relacji napraw kamperów/przyczep to ciarki mnie przechodzą na myśl sidzie w moim sandwichu...

gino - 2012-01-06, 18:00

arrtur napisał/a:
Hobby, pasje - miec WARTO
a tego nie ma w cenniku

dokładnie tak..i to jest to...co przesłania nam ''rozum'' i wszelką ...matematykę :haha:
dzisiaj u mnie, właśnie o tym , przez ponad godzinke z Arturem gaworzylismy przy ''hobbystycznej'' lietaraturze :spoko

arrtur - 2012-01-06, 18:54

gino napisał/a:
arrtur napisał/a:
Hobby, pasje - miec WARTO
a tego nie ma w cenniku

dokładnie tak..i to jest to...co przesłania nam ''rozum'' i wszelką ...matematykę :haha:
dzisiaj u mnie, właśnie o tym , przez ponad godzinke z Arturem gaworzylismy przy ''hobbystycznej'' lietaraturze :spoko


LITERATURA a i SZTUKA to generalnie cos co bardzo uznaje...

z literatury to najlepiej litra na twarz a ze szuk to blondynki



ksiazki tez lubie - dzieki Gino, chetnie kiedys przedluze te rozmowe

Skorpion - 2012-01-06, 19:24

arrtur napisał/a:
z literatury to najlepiej litra na twarz a ze szuk to blondynki
i to jest odpowiednie podejscie do sprawy popieram :haha: :haha: :haha: :haha:
jarekzpolski - 2012-01-31, 21:54

heloł
dopiero teraz trafiłem na ten wątek. Sorry za insynuacje co do hienowania autami, ale tak jakoś mi się pomyślało...
Teraz widzę że kolega tez ma niezła golgotę za sobą. Jak zobaczyłem to zdjęcie z gołą ramą to myślałem że już się nie pozbierasz. W lotnictwie mówią na to: " przekroczyć punkt bezpiecznego powrotu"... : :wyszczerzony: Szacun za samozaparcie.
Dobra, starczy, od tej wazeliny mam pochlapany monitor...
Teraz spróbuję Cię zmartwić: nigdy nie odzyskasz tego co w niego włożyłeś. Szykuj mu dożywocie u siebie, jak nie chcesz być w plecy.
I już wiem dlaczego się nie zmartwiłeś: wali Cię to, bo nie robiłeś tego dla pieniędzy. Remonty dla pieniędzy wyglądają trochę inaczej...i są mniej....radosne ?
Swoją nagrodę już odebrałeś: satysfakcję z udanego projektu. Za ile sprzedasz- za tyle sprzedasz. I tak było warto. Powiedz że nie mam racji... :wyszczerzony:

makdrajwer - 2012-01-31, 22:30

arrtur napisał/a:
Hobby, pasje - miec WARTO
a tego nie ma w cenniku

Amen

arrtur - 2012-09-13, 20:31

Witam po przerwie w serialu. Dlugiej przerwie ale w nowej ramowce po wakacjach znalazl swoje miejsce.

Niby zakończyłem opis na konkretnym etapie – Powstał z popiołów ! – ale oczywiście dalszych czy innych prac było sporo. Teraz po wystawieniu do sprzedania padły pytania co się działo później i o foty wnętrza wiec postanowiłem dopisać parę odcinków. Może z kolejnych opisow tez ktoś skorzysta.

Wszystko już było zlożone, auto jeździ, urządzenia działają, ale… zawsze jest jakies ale.
O ile boiler działał bez zarzutów o tyle lodówka, jak to lodówka, różnie, zaś piec właściwie chodzil tylko na maxa. Do tego nie działała elektryczna spluczka kibelka.
Niby wszystko sprawne… tylko, ze jak się okazało wszystko do naprawy i to poważnej!

Czyli do roboty. Co to znaczy nie działa?!!!.
Po wyjeciu kobelka już na stole przez dluzsza chwile zastanawiałem się jak można się dostać do pompki i co tam jest namieszane w tych mechanizmach, kabelkach, bezpiecznikach… przekombinowali, żeby w taki miejscu robic tyle stykow. Oczywiście okazało się, ze pompka to zupełny zlom, szybkie zakupy i składanie. Uproscilem nieco polaczenia i… nie wiedziałem, ze tak może cieszyć spłukiwanie kibla :) . Elektryczne :) .

Lodówka nie stanowila problemu bo grzebałem w wielu. Bez zastanawiania wymontowałem przejrzałem wszystko popoprawiałem wszelkie połączenia bo grzalka na 12 V powodowała grzanie się kabli, zreszta ja sama tez wymieniłem na nową.
Zauważyłem, że w palniku mam wypalone takie jakby blaszki i plomien wariuje. Chciałem reanimować ten palnik bo był bardzo dobry tzn jego dysza nie była taka badzewna blaszką lecz mosieżna sróbą czyli bez problemu i trwogi o uszkodzenie można była ja czyścic ogolnie calośc jakas taka porzadniejsza. Niestety dostępny znalazłem tylko inny rodzaj (ten z blaszkami), a poszukiwania w uzywkach u kolegow tez nie przyniosły rezultatu. Zdecydowałem o wymianie kpl palnika żeby nie tracic czasu. Sama wymiana tez nie okazala się bezproblemowa bo oto glowny przewod zasilający miał inna koncowke… i znow szukanie elementu do dopasowania. Na wysokości zadania stana sprzedwca palnika, który ze swojego serwisu podeslal dwie rozne koncowki gratisowo, abym mogl cos dopasować. Oczywiście udało się. Natomiast ogolnie gra z lodowka nie warta swieczki. Jakbym wiedział, ze tyle na to poswiece czasu to rozwazalbym kupienie nowej. Ta mimo, ze porzadnie przeserwisowana to nadal jest stara i np. po prostu brzydka wewnątrz.
Także jeśli ktoś będzie miał poważniejsze problemy i rozwazal koszty napraw to warto się zastanowić nad poszukaniem jakiejś promocji na nowki.

Czas było zabrać się za piec. Nie miałem doswiadczen bo dotychczas ogrzewania z którymi miałem do czynienia to były zupełnie inne urządzenia. Po wymontowaniu okazało się, ze… po prostu urwany jest element termiczny sterowania palnikiem. Taka cieniutka rureczka nei dziwne, ze się ulamala jak cos się przycieralo w pokrętle. Niestety okazało się, ze nie można tego dokupić osobno – choć nie wiem czemu bo da się wymontować jako element – i trzeba kupic caly kpl zawor gazowy. Decyzja była szybka, w końcu to gaz i do tego średnio kontrolowany jeśli się piec pali cala noc, a my spimy.
Cena powala ale trudno, ma być dobrze. Szybkie zamówienie – dobrze, ze sa dostępne – zawor taki sam wiec nie było problemów jak z palnikiem lodówki przy wymianie. Zlozenie, sprawdzenie szczelności no i… dziaaaaala pięknie. Sadysfakcja pomaga szybko zapomnieć o kosztach :) .
Tu nauczka dla potomnych przy zakupie kampera – to, ze piec działa tzn uruchamia się i grzeje nie znaczy jeszcze, ze jest sprawny. Warto dokładnie sprawdzić czy jest prawidłowe sterowanie temperatura/palnikiem bo koszt ew naprawy to ladne pare zlotych. O użytkowaniu uszkodzonego nie ma oczywiście mowy.

CDN

arrtur - 2012-09-19, 20:08

Odcinek o probach wyciszenia samochodu…

Było już pare watkow o wyciszaniu dlatego pomyslalem, ze i ja podzielę się swoimi doświadczeniami.
Każdy samochod jest pewnie specyficzny jednak z każdej historii pewnie można cos dla siebie wyciagnac.

Auto glosnym jest. Bezturbinowe gloszniejsze od tego TD. Czyli w planach od dawana było wyciszenie. W alkowie zauwazylem, ze slychac glownie silnik, a nie huczący o zabudowę wiatr odwrotnie niż w blaszaku ze sztywna nadbudowa. Pewnie inaczej to powietrze się układa i alkowa jest trochę nizsza.
Doswiadczenia z wyciszaniem miałem dość przyzwoite jednak wiem, ze niestety jeśli ma taka robota cos dac to musi być dokłada i kosztowna. Można sobie podzielić na etapy żeby się nie zameczyc, ale wtedy efekt za pierwszym razem mniej spektakularny ;)

Miałem do tego wyciszania mase rzeczy, które kiedyś za czasów jak byłem bogaty kupiłem w ilościach kartonoychj: maty policostam, maty bitumiczne, maty bitumiczne z filcem; a w metrach kwadratowych - pianke 10mm samoprzylepna, pianke 20 mm, i filc 10mm.

Biorac się do pracy nie chciałem kleic niczego do podłogi. Glownie dlatego żeby zmiany były odwracalne, można było zajrzec w jakim stanie jest ta podloga no i podstawowa kwestia to woda która może tam stać. Nie bardzo chciałem tez wlasnie, ze względu na wode uzywac filc.

Po wyjeciu „dywanika” i odtłuszczeniu całej powierzchni uznałem, ze zaczne od wyklejenia przedniego pasa, który jest zwykla blaszka i dudni jak cholera. Poszła 2x mata i 2x pianka 10 mm – generalnie dlatego, ze te materialy miałem samoprzylepne, a tam jest trudny dostep. Lepiej się czuje, ale czy cos to dalo… :) .
Nie wiedziałem co zrobić z glowna powierzchnia podłogi. Wykonałem probe podklejenie „dywanika” zamiast wyklejania podłogi i okazało się, ze filc niezle się trzyma takim klejem tapicerskim. Lekko, ale wystarczająco żeby calosc była ukladalna – no wiec przewrocilem dywanik i po mozolnym docieciu kawałków wykleiłem calosc. Pozostalem przy 10 mm filcu, aby dokonać proby jak to się układa i później ew cos jeszcze dolozyc. W planach było dolozenie drugie tyle i podklejenie calosci folia lub pianka, aby nie było możliwości podciągania wody. Jak dotad nie znalazłem na to czasu, ale pierwsza warstwa ulozyla się bdb i przyjeta zostanie druga spokojnie.

Poproawione zostały także miejsca pod fotelami – na oryginalne wyciszenie poszedł filc i pianka 20 tka. Gola blacha za siedzeniem kierowcy w miejscu instalacji akumulatora wolala o pomste wiec dostala 2x mate, i 2x pianke 20 tke – duuuzo lepiej się czuje :) .

Takich miejsc z gola blacha jeszcze pare jest tylko, ze niestety nie da się ich ogarnąć bez wyklejenia. Chcialem tego uniknąć, ale wracając do tematu pewnie po prostu jednak okleje tam gdzie nie da się inaczej. Stopien czy nadkole jako gola blacha przenosci dźwięki niesamowicie. Takie miejsca jak otwory lewarka zmiany biegow czy pedalu gazu itd. to sa niezle zrodla nad którymi trochę trudno zapanować. Wszystkie fabryczne gumowe uszczelnienia sa w dobrym stanie jednak to stanowczo za mało.

Na koniec został „garb” pokrywy silnika. Nie bardzo wiem co tam należy dac w związku z temperatura. Postanowiłem wiec, ze calosc powinna być wykonczona tak jak jest oryginalna tkanina bo jest dostosowana. Rozebrany został garb, na plastik od wewnątrz naklejona 2x mata, potem filc i zalozony z powrotem oryginalny material gluszacy. Czyli sporo dodatkowo tam się zmiescilo. Ponadto na zewnątrz z braku oryginalnego pokrycia poszla pianka 10 i 20mm. Waga wzrooosla :) poważnie.

Po robocie i zlozeniu wszystkiego pierwsza proba i…. opłacało się. Oczywiście nadal jest glosno :) , ale zupełnie inaczej.
W tej chwili osiagnalem efekt jakbym silnik miał z tylu… podstawowa sprawa jest otwor w podłodze !!! do Trumatica i nie bardzo da się cos z tym zrobić,., tzn w planach jest skrzynka/obudowa wygluszona i przykrecana do szafki. Ponadto do roboty blaszana skrzynka na butle gazowe która od wewnątrz widać w szafie. Na etapie odbudowy z boku dalem po 10 mm pianki i trzeba by bylo wrocic do oklejenia reszty. Najlepiej także wawnatrz. Kiedyś od wnętrza tez przykleiłem jakies pozostalosci maty bitumicznej warto pewnei to powtórzyć.
Dalej otwory wentylacyjne lodówki. Z tym nie wiem co można zrobić i nie miałem pomyslow.

Nie wiem tez czy sama podloga jest wystarczająco „cicha” cos mi się wydaje, ze nie za bardzo ogranicza dzwieki sklejka/styropian/sklejka, może jakiś dywanik by poszedł…

W każdym razie podjeta proba miała sens, ale pole do popisu jeszcze jest. I checi tez skoro można ocenic ze warto. Corka (3 latka) 4 godz jazdy wytrzymala bez problemu, a ja nie miałem oporow żeby ja wozic. Przyzwyczaila się do spania. Ja wysiadam po 7 godzinach bez większych zawrotow glowy niż z osobówki (choc oczywiście jest glosniej)

Generalnie polecam proby wyciszenia jednak od razu z odpowiednimi materiałami car audio. Jakies tam wsadzanie welny mineralnej czy oszczędne traktowanie zakupow niewiele da. Ponadto moim zdaniem, dużo lepiej jest skoncentrować się na drobiazgach i otworach niż na powierzchniach dużych, które zwykle już maja jakies tam wyciszenie. Te male otworki robia glowna robote. Choc tak na prawde wszystko ma znaczenie i im więcej i dokladneij się zrobi tym efekt będzie … bardziej zauwazalny :) początkowo bo oczywiście szybko się przyzwyczaimy. Fotek jest masa, ale tu kilka z nich.

pozdr

jarekzpolski - 2012-09-20, 12:24

no,no, pieścisz go i pieścisz. Ładny bardzo.
tylko te ciemne plamy na podłodze to tak ma być, czy farby Ci zabrakło ? Troche psuje wrażenie...

Ten pożyczony Karman (co nim po Rumuni pomykałem) miał w garbie dwa "włazy". Jeden do oleju, drugim mozna było dolać wody. Fajna rzecz, bo dźwiganie tego garba to masakra, ale widze że Ty tez masz jeden.
Do garba mogłeś ta piankę w piramidy dać, ale mata pewnie lepsza (szcególnie jak masz w nadmiarze).

Rączkę do podnoszenia okna też gdzieś miałem...może znajdę (kiedys na złom przwieżli LT-ka z napisem "Piekarnia". Ograbiłem natychmiast zwłoki ze wszystkich pokręteł, rączek, suwaków i innych drobnych trudno dostepnych piździków. Potem schowałem gdzieś "żeby nie zginęło"... :roll: )

gino - 2012-09-20, 14:06

arrtur napisał/a:
Po wymontowaniu okazało się, ze… po prostu urwany jest element termiczny sterowania palnikiem. Taka cieniutka rureczka nei dziwne, ze się ulamala jak cos się przycieralo w pokrętle. Niestety okazało się, ze nie można tego dokupić osobno – choć nie wiem czemu bo da się wymontować jako element – i trzeba kupic caly kpl zawor gazowy

a widzisz..gdybys zapytal..wiedzilabys ze nie potrzeba kupowac ''calosci''
a wystarczy uniwersalna termopara
np. taka...
http://allegro.pl/termopa...2629305687.html

zreszta na forum juz opisywalem montaz takiej, tyle ze w lodowce
http://www.camperteam.pl/...light=termopara

arrtur - 2012-09-20, 18:39

jarekzpolski napisał/a:
pieścisz go i pieścisz. Ładny bardzo.
tylko te ciemne plamy na podłodze to tak ma być, czy farby Ci zabrakło ? Troche psuje wrażenie...


eee tam, mocno archiwalne tematy. Farby nie zabraklo a wrecz odwrotnie odskrobalem to co sie zaczynalo luszczyc bo wszystko w oryginale - stad te "plamy"na fabrycznych matach.

Raczki i inne tez juz sa (dzieki). Natomaist druga tura ew wyciszania jeszcze nie maila miejsca.
Za to dokladnie przed chwila kladlem sie pod nim i ogladalem ew wycieki po powrocie z malej traski (powrot mial miejsce ze 2-3 tyg temu tylko ze sie zeszlo :) ). Suchy jak wior. To bede mogl pozakladac te oslony z wygluszeniem od spodu.

Co do garba i wlazikow - ktos w tym co jezdziles wymienil zbiorniczek wyrownawczy i garba od nowszego silnika, dobry patent z tym dostepem. Natomiast ja... nie mam zadnego zagladacza :) a garb wazy ze 2x wiecej :) . Zakleilem wszystko i nie wycialem. Sprawdzielm co sie dzieje a wlasciwie czy cos sie dzieje a dokladniej ze nic sie nie dzieje lacznie z tym ze na 3 tys wzial moze z pol litra oleju, takze moge sobie pozwolic na odpuszczenie zagladania, a jak nim bede jezdzil to raz na 5 tys otworze klape zebym nie zapomial jak to wszystko.
(Zbiorniczek to i pewnie jakies przewody inne, klapa z 2 wziernikami, wyglusznie do tego rodzaju garba z 2 wziernikami... uzbieralo by sie laaasdne pare stow, chyba ze za free bym trafil to chetnie)

Pozdr
(znow mialem okazje jezdzic moim starym TD - 2x ciszej na wejsciu)

arrtur - 2012-09-20, 19:02

gino napisał/a:
a widzisz..gdybys zapytal..wiedzilabys ze nie potrzeba kupowac ''calosci''
a wystarczy uniwersalna termopara


ano szkoda, coz nauka kosztuje. Natomiast tak szczerze mowiac... nie wiem jak mozna byloby z niej skorzystac w piecyku??
W lodowce to zupelnie inna bajka, koncowka jest wlasciwie w plomieniu palnika.
W piecu ten elemencik sterujacy reaguje na temperature otoczenia . czy to znaczy ze taka termopara uniwersalna by hulala w temp pokojowej ??? czy musialaby byc wetknieta patentem w palnik?

Warto wiedziec choc jeslio to jakis patent mialby byc to raczej z gazem bym nie eksperymentowal.

Pozdr

gino - 2012-09-20, 19:28

w sumie...to tez nie wiem... :-P
na allegro sa rozne termopary, do roznych urzadzen ...
byc moze, znajac paramatry oryginalu, mozna by cos dobrac... :spoko
tak czy siak..warto szukac

arrtur - 2012-09-23, 21:29

Witam Panstwa zainteresowanych poczytaniem.
Odcinek pt Tapicerka.

Do wymiany tapicerki dojrzewałem przez doświadczenia. Z jednej strony skoro auto odbudowane to i tapicerka mogla by być nowa. Z drugiej jestem zdania, ze im więcej elementow oryginalnych tym lepiej.
Poczatkowo myslalem o odrestaurowaniu/odczyszczeniu i poprawkach oryginalnej tapicerki. Jednak po bliższych oględzinach uznałem, ze to jest rzeźbienie. Material stary, tu i tam zniszczony poprawki będą tylko proba reanimacji, a efekt i tak kiepski. Nic z tego nie będzie.

Następnie naturalna kolejnoscia podejścia było pozostawienie oryginalnych wyprofilowanych gabek i obszycie nowym materiałem. Trochę trwalo dobieranie, było pare wersji wg jakiejś wizji, wiele probek kupowanych i przywożonych do wnętrza, az w efekcie… decyzja o zakupie wg pierwszej daaawnej przemyślanej prostej opcji, która okazla się optymalna. Co prawda znalazłem idealny wręcz material pasujący do tapety na scianach, ale w aucie robilo się smutno. Dlatego powrot do jasnej (ze swiadomoscia ew konsekwencji), gładkiej tapicerki po kolejnej probie z nia wlasnie okazal się tym co miałem w glowie od początku.

Tylko co zrobić z gabkami… jakos by je uprać czy cos. Przecież tam jest 20 letyni syf. Po zdarciu watoliny ukazaly się brudne z jakimiś zaciekami powierzchnie gabek. Telefon do pralni i okazało się, ze „ok upierzemy” zacieki na gąbce pozostaną ale potraktują je preparatem grzybobójczym no i upiora. Myslalem sobie będzie zacnie. Niestety. Zaczelo się od terminu odbioru – pani zadzwonila i mowi ze niestety gabki nie wyschly i musza jeszcze ze dwa dni polezec. Potem pojechałem i odebrałem gabki z oparc bo były cieńsze. Wygladaly brzydko, nic się nie upralo w ogole, zacieki zielone, czarne itd. jednak pachnące i swieze. Ok trudno i tak pojdzie nowa watolina. Przywiozlem do domu polozylem, a za jakiś czas patrze i widze wode pod nimi … dotykam – mokre miejsca ! No nie przecież to wszystko znow będzie gnilo. Dobra niech leza. Po tygodniu odbieram gabki z siedzeń. Wcześniej Pani mowila, ze niestety nei może ich wlozyc do suszarki bo zostaną uszkodzone i poprzypalane, potem mowila ze probuje już wszystkiego, a i tak nie schna. Jak je wzialem do reki przy odbiorze to się zalamalem. Zmaltretowane, popękane , ciagle usyfione tyle ze pachnące. Przywiozłem do domu i nauczony doświadczeniem zaczynam je nacoskac… mokro!!!. Wzialem noz i rozcialem z 10 cm – wewnątrz woda!!!. Po prostu gabka o pewnej znaczącej gestosci taka wlasnei jak do tapicerki, twarda, nie odpuści wody. Popatrzyłem na to wszystko i jedna myśl już teraz mi zaprzatala glowe – gdzie to wszystko wywalić!.
Wypieprzylem to wszystko na fajans.
Pojechałem, kupiłem nowe gąbki na cala tapicerke i mimo, ze zrobilo mi się slabo przy placeniu to dużo lepiej już w domu jak miałem swiadomosc, ze calosc będzie po prostu nowa.

Dalej już robota. Pomiary, docinanie, spokojnie w przemyślany sposób bo pomylka może znow kosztowac zakupy. Proby sposobu ciecia gabki – ciekawe doświadczenie. Udalo się. Wszedzie poszla twarda 10 tka. Także na alkowe poszla 10 tka mimo, ze oryginalnei była ciensza. Po prostu wszystkie elementy (takze oparcia podkowy)sa docelowo wykorzystywane do spania wiec nie chciałem żeby gdziekolwiek było za miękko, a w efekcie za twardo tj dobijanie na lezaco do plyt podloza.
Watolina, zrobilo się pięknie i biało, można było ułozyc i już się trochę cieszyc.

Razem z materialem zostały kupione suwaki, aby wszystkie poszycia były zdejmowane dla możliwości łatwego uprania. Sam charakter użytkowania już jest plamogenny, poza tym dziecko, pies… na pewno będziemy czuli się swobodniej w każdym razie nie zaszkodzi. W oryginale jedno oparcie było w ogole na stale na płycie, reszta jeśli nawet niektóre z suwakiem to i tak na stale spiete obszywanymi guzikami. To nie jest opcja dajaca szanse łatwego uprania po plakatowce czy psich lapach.

Po założeniu wszystkiego… hmmm pojasnialo, pojawilo się wnętrze, widać komplet, zapach nowości :) może plastiko/gabki ale jest niepowtarzalny jak „zapach nowego samochodu”.

Morał z tego odcinaka płynie taki, ze jeśli już ktoś chce pozostawić stare gabki przy zmianie tapicerki to sugerowałbym albo ich nie prac albo zweryfikować zapenienia fachowca z pralni wstępnymi probami. Gabka może nie odbuscic wody, a wilgotna dalej będzie gnila. Czyli jeśli mamy stare auto, 20 letnie zyjatka w tej gąbce i nie da się ich uprać to może lepiej wymienić calośc wtedy rzeczywscie będzie swiezo.
Ew można probowac jakichś technik typu sucha para, ozon czy inne tego typu, ale ja nie mam takich doswiadczen wiec nic nei podpowiem. Widzac te zacieki po zdjęciu watoliny nie wchodziłbym drugi raz w żadne proby czyszczenia.

No i mam swiadomosc ze tylko ja na nich spalem :)

Pozdr

gino - 2012-09-24, 07:37

fajnie...jasno i czysto...

:super


podaj moze jakies adresy/kontakty gdzie kupowales materialy i gabki

Jackfruits - 2017-05-06, 07:37

Świetna odbudowa, budowa gratuluję! Jak sobie radzicie z demontażem poszycia? Od środka jak płyta była mokra to spoks się wykruszyła i szpachelką myk i jej nie ma :lol: , gorzej jest gdzie jest zdrowa a trzeba zerwać całą aby dostać się do listew. Alkowa to słaby punkt właśnie u siebie zobaczyłem zdejmując poszycie i załamka. :(

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group