|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Norwegia - NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII
Witold Cherubin - 2011-11-29, 12:33 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII W Norwegii byłem już dwa razy osobówką i doszedłem do wniosku, że jeśli zwiedzać ten piękny kraj, to tylko kamperem. Plany wyjazdu w kilka kamperów snuliśmy wspólnie przez kilka miesięcy, ale jak to bywa, plany sobie, a życie sobie. Okazało się, że współtowarzysze nie mogą pojechać i zdecydowaliśmy się jechać sami.
Kilka dni przed wyjazdem dostałem maila od poznanego w Pajęczynie kolegi, że chętnie dołączy do nas. Ucieszyliśmy się, bo w dwa kampery będzie raźniej. Jednak terminy ich urlopu i naszych planów wyjazdowych nie pozwoliły wyjechać razem. Umówiliśmy się na spotkanie w połowie lipca w okolicy Bergen.
Ponieważ nasza wyprawa trwała ponad miesiąc podzieliłem jej opis, starając się podać informacje, które mogą być przydatne przy planowaniu wyjazdu do Norwegii. Nie siliłem się na opisywanie piękna przyrody, bo tego się nie da opisać, trzeba to zobaczyć. Dlatego załączam dużo zdjęć.
DOJAZD DO NORWEGII NA KOŁACH (PRZEZ NIEMCY, DANIĘ I SZWECJĘ)
Przed wyjazdem przygotowałem kamperka do drogi, a pierwszego dnia eskapady od rana ładowaliśmy wszystko, co uważaliśmy za potrzebne, a było tego sporo. Bardzo przydatne okazały się weki i pasztety, no i oczywiście wino i whisky. Tak na marginesie nikt nas nie kontrolował podczas jazdy przez kilka krajów, co jak wiem przydarzało się korzystającym z promów.
Wyruszyliśmy z Warszawy o 15.30 naiwnie myśląc, że dojazd do autostrady nową trasą „poznańską” będzie szybszy niż rozkopaną „gierkówką”. Początek był bardzo obiecujący, trasa wylotowa na Poznań była pusta. Pełni nadziei, że wieczorem dojedziemy do granicy, gnaliśmy dziewięćdziesiątką po gładkim (jeszcze) kawałku autostrady, ale w Broniszach zderzyliśmy się z brutalną rzeczywistością. Trasa była zapchana chyba jeszcze gorzej niż wylotówka do Janek. Jazda tą trasą to masakra, do Łowicza jechaliśmy ponad dwie godziny. Do Strykowa też było „pod górkę” i dopiero na autostradzie (jeszcze za „frico”) można było normalnie jechać. Ale szczęście nie trwało długo, przed Wrześnią wjechaliśmy w potworną ulewę. Niektóre samochody nawet stawały. Gdyby nie alkowa, która chroni przed laniem strug wody na szybę, to niewykluczone, że my też musielibyśmy przeczekać burzę.
Dojeżdżając do Wrześni zdecydowaliśmy się na nocleg, bo ulewa nie ustawała i zrobiło się ciemno. Kamping we Wrześni (2 osoby i prąd 45 zł) ma ładnie utrzymane stanowiska i sanitariaty z czasów PRL, (ale czysto, ciepła woda, kąpiel w cenie). Pierwszy dzień nie był zbyt udany, ale z nadzieją, że jutro będzie lepiej zalegliśmy, słuchając bębnienia deszczu o poszycie alkowy.
Pierwszy dzień lipca zaczęliśmy pożywnym śniadankiem na ciepło (polecam!!). Jest to patent Bożenki – płatki jęczmienne i żytnie z suszoną żurawiną, śliwką i świeżym jabłkiem zalane wrzątkiem i gotowane ok. 5 min. Po porannej kawce ruszyliśmy w dalszą drogę nadal smagani deszczem. Po wyjeździe na już niestety płatną autostradę, po kilkunastu kilometrach jedna wycieraczka odmówiła chęci dalszej współpracy (gumowe pióro oderwało się od reszty ustrojstwa). Trzeba było zjechać na jedną z dość rzadkich stacji Orlen, na której można było kupić tylko „uniwersalny komplet piór wycieraczek” (10 zł). Zamontowanie tego cudu techniki nie było łatwe i tylko pomoc serwisanta, który naprawiał dystrybutor i miał specjalistyczne narzędzia, umożliwiła nam dalszą jazdę w deszczu. Ponieważ jazda z tak naprawioną wycieraczką była ryzykowna, na zjeździe do Poznania podjechałem do Norrauto i na „wsiaki pożarny słuczaj” nabyłem dwie kompletne wycieraczki. Oczywiście po założeniu dobrej wycieraczki deszcz natychmiast przestał padać i do Niemiec droga była znośna.
Po przekroczeniu granicy zatrzymaliśmy się na parkingu przy stacji paliwowej na obiadek. Stał tam już duży kamper, a po chwili jego właściciel witał się z nami najczystszą polszczyzną. Był to Polak mieszkający w Niemczech, który od wielu lat razem z żoną przez większą część roku prowadzą kamperowe wycieczki (nie tylko po Europie). Teraz czekał na kilka kamperów, które będzie pilotował do Łotwy i Estonii, a z pozostałymi kamperami spotka się na przystani promowej w Kłajpedzie.
Po tym miłym spotkaniu i pożywnym papu żwawo poturlaliśmy się (nareszcie po dobrych drogach) w kierunku Danii. Planowaliśmy zatrzymać się na kampingu Liepnitzee, ale mieliśmy trudności z jego znalezieniem, bo na niemieckiej stronie internetowej z wykazem kampingów był podany zły adres (Panketal). Błąkaliśmy się wokół tej miejscowości, wierząc w niemiecką solidność. Co gorsza spotkani Niemcy nie umieli nam pomóc, dopiero starszy pan wyjaśnił, że kamping jest w Wandlitz i wytłumaczył jak tam dojechać. Wściekli, że straciliśmy dużo czasu, dojechaliśmy wreszcie na trawiaste pole z dość nowymi sanitariatami (18,5 € za wszystko). Żeby odreagować poszliśmy nad jezioro, ale było pochmurno i niewiele zobaczyliśmy, a wieczorem znów zaczęło padać i lało przez całą noc.
Następnego dnia rano zaczepił nas sąsiad Norweg, prosząc o wskazanie najlepszej drogi do Wrocławia. Z kolei on poradził nam, co zwiedzać w południowej Norwegii, gdzie chcieliśmy „wytracać” czas do umówionego spotkania koło Bergen.
Pogoda nadal nas nie rozpieszczała, bo gdy ruszaliśmy, znów zaczęło padać i przez cały dzień ostro polewało nam drogę. Na dodatek trafiło się kilka długich korków i objazdów (przebudowy i remonty dróg), więc trasa nie była zbyt ciekawa. Na szczęście GPS doprowadził nas bezbłędnie na kamping koło Busdorf (19 €; kąpiel i mycie garów po 0,5 €). Wyposażenie kampingu kiepskie, ale ładny widok na zatokę i miasto Szlezwik. Niestety silny wiatr i deszcz nie zachęcały do dłuższego spaceru i czas upłynął nam na biesiadowaniu. Obok nas stał kamper i zabytkowy samochód, który okazał się być amfibią – własność młodego sympatycznego małżeństwa, narzekającego na pogodę i zmarnowany urlop.
Kolejny dzień to droga przez Danię i długie mosty do Malmo. Ranek pochmurny, ale bez deszczu, w Danii nawet zaświeciło słońce, ale radość trwała krótko, bo już na pierwszym długim moście (50 €) zaczęło padać, a w Kopenhadze po kilkugodzinnej ulewie zalało tunele, a objazdy były źle oznakowane. GPS zgłupiał i dopiero zagadnięty pod światłami szwedzki kamper wyprowadził nas na drugi długi most (80 €) i dojechaliśmy do Malmo. Ogromny kamping na brzegu cieśniny był prawie pełny i piekielnie drogi (300 SEK + 180 SEK karta SKANCAMP), a wyposażenie raczej porównywalne z kampingiem we Wrześni. Nie znając miasta zostaliśmy tam na nocleg, ale podczas krótkiego spaceru (przestało padać) zobaczyliśmy, że można było stanąć „za frico” kilkaset metrów dalej na parkingu koło terenów rekreacyjnych (stało tam kilka kamperów), ale trudno, gapowe zapłaciliśmy.
Witold Cherubin - 2011-11-29, 12:52 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII C.d.
Następnego dnia powitało nas słoneczko i szybko toczyliśmy się do Goeteborga. Droga bardzo dobra, ale mało miejsc parkingowych, dopiero za Helsingborg (przed Halmstad) jest stacja Statoil z dużym parkingiem (hotel, centrum handlowe i Mc Donald). Zakupiliśmy tam przepyszne żurawiny (lingon sylt) i mało u nas znany citron peper (pieprz cytrynowy). Ceny warzyw i mięsa trochę wyższe, sery drogie, a pieczywo bardzo drogie.
W Goeteborgu zaniemógł GPS (w tunelu) i zamiast skręcić w prawo na Lilleby pojechałem prosto. Poczciwy TomTom prowadził nas koło ogromnego kompleksu VOLVO przez wąskie osiedlowe uliczki, ale do celu doprowadził. Kamping Goeteborg jest ładnie położony, sanitariaty przyzwoite, ale drogo (690 SEK za 2 doby), za to okolica przepiękna, las, skaliste wybrzeże i urokliwe zachody słońca.
Kolejny dzień spędziliśmy na zwiedzaniu miasta. Dojazd autobusami 23 i 25 (21 SEK) do Central Station trwał ok. godzinę (bilety kupiliśmy w recepcji wraz z rozkładem jazdy). Wędrówka po starówce (Haga) nie zrobiła na nas wrażenia, właściwie poza katedrą nie ma tam nic ciekawego. Natomiast fajne są „publiczne” rowery, które można wypożyczyć za niewielką kaucją i jeździć po całym mieście. Wędrówka po mieście też nie zachwyciła, a okropny budynek opery, przypominający jakąś fabrykę (nawet nie zrobiłem zdjęcia – taki brzydki) zniechęcił nas do dalszego zwiedzania Goeteborga. Wróciliśmy na kamping i podziwialiśmy piękne widoki podczas wieczornego spaceru.
Witold Cherubin - 2011-11-29, 13:02 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Nazajutrz pojechaliśmy zwiedzić muzeum VOLVO. Napatrzyliśmy się tam nie tylko na znane modele samochodów osobowych i ciężarowych, ale także na stare samochody, jak też na silniki lotnicze i napędy do łodzi. Żeby nie zanudzać zamieściłem kilka zdjęć, które wydają mi się ciekawe.
Tadeusz - 2011-11-29, 13:05
Witku.
Czekałem, czekałem... i wreszcie jest!
Teraz będę chłonął tę relację, bo na Norwegię już od dawna choruję.
To ciężka i nieuleczalna choroba.
Zapadłem na nią dzięki Wam, kolegom którzy dzielą się swoimi wrażeniami, doświadczeniami i znajdują na to czas.
Dziękuję i funduję skromniutkie piwko.
Skorpion - 2011-11-29, 13:05
Witku nie daj sie namawiac do jak najwiekszej ilosci opisow i zdjec zamieszczania.Ja tylko moge tak podrozowac czytajac wspaniale relacje kolegow i ogladajac zdjecia z wyjazdow w piekne rejony naszej ziemi piwko wirtualne juz polecialo czekam na reszte relacji
Witold Cherubin - 2011-11-29, 13:09 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
W dalszej drodze zboczyliśmy, żeby zwiedzić twierdzę BOHUS z XVI wieku, która nigdy się nie poddała. Obecnie są to udostępnione do zwiedzania ruiny (25 SEK dla emerytów). Dalej powędrowaliśmy do Stromstad, gdzie przy ul. Kebalvagen 2/24 jest bezpłatny parking dla kamperów. Niedaleko jest duży port jachtowy. Ciekawostką jest prom osobowy łączący port jachtowy z centrum miasta, uruchamiany podobnie jak winda (napęd elektryczny).
Dojazd do Norwegii zajął nam tydzień (w tym 6 dni jazdy). Przejechaliśmy ok. 1900 km, co daje średnio ok. 320 km dziennie.
darboch - 2011-11-29, 13:20
Bliskie memu sercu klimaty, tym ciekawsze, że o południu Norwegii wiem tyle, że jest.
Twoją relację Witek [ mogę tak się zwracać do Ciebie? ] dodaję jak się to mówi do "ulubionych" i będę bacznie śledził
Witold Cherubin napisał/a: | Zakupiliśmy tam przepyszne żurawiny (lingon sylt) |
lingon to borówka a tranbär to żurawina
Jak to faktycznie jest z tymi mostami? Ile trzeba zapłacić żeby dostać się na drugą stronę ?
Witold Cherubin - 2011-11-29, 13:39 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Do Oslo pojechaliśmy bardzo dobrą drogą (23 SEK i 20 NOK za tunele), gdzie stanęliśmy na kampingu Ekeberg z pięknym widokiem na miasto (320 NOK za dobę). Niestety przyszła kolejna burza, ale na szczęście szybko przeszła. Kupiliśmy bilety 24 godzinne (70 NOK i 35 NOK ulgowy). Autobusem 34 dojechaliśmy do Central Station (przystanek przy imponującym gmachu opery, przypominającym statek). Po zwiedzeniu opery szybka decyzja, żeby zobaczyć słynną skocznię Holmenkollen (nie pada). Niestety okazało się, że metro do Holmenkollen jest remontowane (są autobusy zastępcze). Po przejechaniu trzech stacji metrem i krótkich poszukiwaniach udało się zlokalizować właściwy przystanek i autobusem dotarliśmy na skocznię. Ktoś życzliwy poradził, żeby wysiąść przy kościółku, a nie na przystanku Holmenkollen. Rzeczywiście wysiedliśmy przy samej skoczni. Jej zwiedzanie (90 NOK) było interesujące (mini muzeum), na górę pojechaliśmy windą dla zawodników, potem wędrówka na dół po niekończących się schodach.
W drodze powrotnej postanowiliśmy wysiąść przy Teatrze Narodowym i znaleźliśmy się na deptaku prowadzącym do pałacu królewskiego, obok jest ładny park, a spacer zatłoczoną ulicą Karola był interesujący (Uniwersytet i inne ciekawe budynki). Wędrując do Central Station zrobiliśmy trochę zdjęć i pojechaliśmy z powrotem na kamping. Wieczorem znów pochmurno i pokapuje, ale dla nas ŻYCIE JEST PIĘKNE – wieczór przy lampce wina z widokiem na rozświetlone Oslo.
Witold Cherubin - 2011-11-29, 13:55 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Drugi dzień pobytu w Oslo przeznaczyliśmy na przejażdżkę statkiem do Bygdoy, gdzie zwiedziliśmy muzeum Wikingów (50 NOK), zgromadzono tam piękne łodzie, sanie i inne przedmioty. Na Bygdoy są inne muzea (statek Fram, tratwa Kon-Tiki), ale o tych wyprawach trochę wiedzieliśmy i najbardziej nas interesowała historia Wikingów, którzy swoimi łodziami pływali po ówczesnym świecie. Z Bygdoy wróciliśmy autobusem 30 do centrum i długo włóczyliśmy się po mieście (bilet 24h ważny na metro, statek i autobusy). Wstępowaliśmy do sklepów, ale odstraszały nas ceny. Po powrocie na kamping znów zaczęło padać i lało przez całą noc.
Rano przykra niespodzianka - nie działały natryski, więc z kąpieli nici. Po obsłudze kamperka jedziemy do Vigeland park, gdzie zgromadzone są rzeźby tego słynnego artysty. Niesamowite wrażenie robią kamienne rzeźby wspaniale oddające nastrój i ruch.
Witold Cherubin - 2011-11-29, 14:44 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Żegnamy Oslo i jedziemy zwiedzić drewniany kościół klepkowy w Heddal z 1242 r.. Jest to największy spośród 29 tego typu kościołów w Norwegii, nazywany "drewnianą katedrą" (3 nawy i 3 wieże). Jest tam też skocznia narciarska (100 m), na której odbywają się zawody kobiece.
Spotkany w Niemczech Norweg bardzo polecał nam zwiedzenie okręgu Telemark, który jest uważany za kolebkę narciarstwa zjazdowego (okolice Morgedal), a zwłaszcza kanał Telemark (długość 105 km, różnica poziomów 72 m), jako ciekawy zabytek hydrotechniczny. W 1861 r. oddano jego pierwszą część (Norsjo - Skielkanal) z dwoma śluzami w Skien (1 komora, różnica poziomów 5 m) i Loveid (3 komory i różnica 10 m). Po 31 latach oddano drugą część (Bandakanal) z sześcioma śluzami w Ullefoss (3 komory, różnica 11 m), Eidsfoss (2 komory, różnica 10 m), Vrangfoss (5 komór, różnica 23 m), Lunde i Kieldal (1 komora, różnica 3 m) i Hogga (2 komory, różnica 7 m). Dawniej kanał był ważną drogą transportową, ale obecnie stanowi atrakcję jako ciekawy szlak turystyki wodnej. Kursują po nim również zabytkowe statki wycieczkowe. Kanał zaczyna się w Dalen, więc wpisałem do GPS tą miejscowość i okazało się, że jest ich kilka, wybrałem na chybił trafił i pojechaliśmy górską drogą przez lasy. Niestety cały czas padało, więc mimo pięknych widoków zrobiliśmy niewiele zdjęć. W pewnym momencie GPS chciał nas wpuścić w wąską drogę z ostrymi serpentynami (było ostrzeżenie, że droga jest nieprzejezdna dla długich pojazdów). Wtedy zorientowałem się, że jedziemy złą drogą i zawróciliśmy na drogę E 134 i pojechaliśmy już właściwą trasą do Dalen. Deszcz nie odpuszczał i robiło się ciemno, więc ok. 20 km przed Dalen zanocowaliśmy na parkingu przy stacji Shell. Przez całą noc padało i było chłodno (ok. 10 stopni), ale nie było potrzeby włączania ogrzewania (przydała się ciepła kołdra).
Po noclegu "na dziko" pojechaliśmy do Dalen wąską krętą górską drogą z licznymi serpentynami i "agrafkami", ale z pięknymi widokami. Dalej jadąc lokalnymi drogami obok kanału Telemark dojechaliśmy do najciekawszej pięciokomorowej śluzy Vrangfoss (23 m!!) a potem przez Ulefoss do Skien i Porsgrun (duże miasto portowe).
Witold Cherubin - 2011-11-29, 15:03 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Po dotarciu do drogi E 18 kierowaliśmy się do Kristiansand. Niestety nasz GPS zgłupiał i poprowadził nas lokalnymi drogami i wręcz bezdrożami nad morze, musieliśmy korzystać z mapy i drogowskazów. Wąskimi, krętymi drogami dojechaliśmy do Stabbestad i jadąc wokół zatoki dotarliśmy do portu jachtowego, gdzie przenocowaliśmy na dziko. W porcie stało dużo motorówek, ich załogi mieszkają w hotelu na górze i dojeżdżają "meleks do portu i na pobliskie pole golfowe. W porcie są sanitariaty (bez natrysków), z których mogliśmy korzystać. Pogoda się poprawiła, ciepły wieczór spędziliśmy przy lampce wina z ładnym widokiem.
Rankiem obudziła nas piękna pogoda. Pojechaliśmy krętą drogą do Tvedestrand i dalej w kierunku Arendal, po drodze zboczyliśmy, żeby zobaczyć kościółek w miejscowości Flosta (ciekawy cmentarz wojenny) i dalej do Grimstad i Kristiansand. Ten rejon nazywany jest norweską riwierą (piękne plaże, Golfsztrom wpływa na temperaturę wody).
W Kristiansand szukaliśmy noclegu i GPS doprowadził nas na parking nad wodą, ale nie dla kamperów. Obok restauracji stało kilka kamperów i z jednego z nich wyszła do nas "na pogadacza" Polka, której mąż (Niemiec) podał nam adres parkingu dla kamperów w Kristiansand, na którym można stać "za frico" od 18 do 8 rano. Ponieważ była 17 pojechaliśmy na parking koło stadionu i do sklepu SPARR po pyszne lody. Potem według GPS na parking przy ul. Tangen, ale okazało się, że to parking przy porcie jachtowym, na którym nie wolno nocować. Popytaliśmy i wskazano nam parking na końcu tej ulicy, gdzie stało już kilka kamperów. Podczas spaceru po plaży spotkaliśmy dwie młode Polki, które dorabiały w wakacje pracując w wesołym miasteczku. My też zaplanowaliśmy plażę na następny dzień.
Niestety od rana wiało i było chłodno, więc z plaży nici. Około 9 zauważyłem, że wszystkie kampery się ewakuowały (parking płatny od 8 rano), więc i my szybko uciekliśmy i śniadanie było na parkingu koło stadionu, a potem jazda do Lindesness i zwiedzanie latarni morskiej na najbardziej południowym krańcu Norwegii. Obecnie, w dobie radarów i nawigacji satelitarnej latarnia stanowi atrakcję turystyczną, ale w czasie mgły i sztormów nadaje przeraźliwe sygnały dźwiękowe (słyszeliśmy). Są tam pozostałości fortyfikacji zbudowanych przez Niemców w czasie wojny. Latarnia położona jest na skalistym wzniesieniu - przy słonecznej pogodzie mogliśmy podziwiać piękne widoki.
Witold Cherubin - 2011-11-29, 15:18 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Po obiadku poturlaliśmy się do Flekkefjord lokalnym pustymi drogami, ale z pięknymi widokami. GPS bezbłędnie doprowadził nas na parking nad morzem obok portu jachtowego przy ul. Jernbaneveien (obok sklepu REMA), ale nie podobało się nam (błoto i budowa obok) i wg GPS pojechaliśmy na inny, czysty asfaltowy parking na końcu ul. Elvegaten (płatny od 8 do 17) gdzie stało kilka kamperów. Obok jest port jachtowy i woda dla jachtów i kamperów.
Rano pobudka o 7 (od 8 parking płatny). Nabrałem świeżej wody i kilka km za miastem znaleźliśmy urokliwe miejsce na śniadanie. Krętą drogą 44 wędrowaliśmy do Egersund. Jadący przed nami TIR zrezygnował z dalszej jazdy, bo było dla niego za ciasno. Droga prowadziła wysoko przez skalne tunele, a w dole widać port i statek, do którego ładowano rudę tytanu. Zakład wydobywczy jest na górze, a ruda jest transportowana do portu taśmociągami i rurociągami.
W tym miejscu w czasie II wojny światowej Anglicy przejęli statek, na którym byli więzieni brytyjscy marynarze. Norwegowie potraktowali statek z jeńcami jako towarowy, co wywołało protest Anglii i Churchill osobiście wydał rozkaz zaatakowania statku przez niszczyciel z piechotą morską. W czasie ataku zginęło tylko 8 Niemców.
Po krótkim postoju powędrowaliśmy w poszukiwaniu stacji paliw (GPS poprowadził do Solendal, ale tam nie ma stacji paliw) dopiero w Egersund mogłem zatankować. Sprawdziłem średnie zużycie na dotychczasowej trasie i wyszło 9,95 l/100 km, co biorąc pod uwagę górzyste tereny jest chyba niezłym wynikiem.
Witold Cherubin - 2011-11-29, 15:28 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Wyjeżdżając z Egersund szukaliśmy miejsca na postój, ale nie mogliśmy znaleźć nic ciekawego. Ładne miejsca zajęte przez prywatne domy, a potem droga prowadziła nad morzem, wzdłuż pól i pastwisk.
Dopiero przy latarni morskiej Obrestad był parking, na którym stanęliśmy na obiad. Po obiadku drogą z pięknymi widokami dotarliśmy do promu z Lauvvik do Oanes (68 NOK) i dalej do Jorpeland, gdzie GPS doprowadził nas na malutki parking przy głównej drodze (beznadziejny na nocleg). Pojechaliśmy dalej i znaleźliśmy świetny, cichy parking obok kościoła. Na pobliskiej stacji ESSO kupiliśmy pyszne lody, a przemiła panienka zgodziła się doładować baterię do aparatu fotograficznego (w podzięce dostała czekoladę Wedla). Potem spacer po miasteczku (sporo sklepów, ceny odstraszające).
Witold Cherubin - 2011-11-29, 15:43 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Pospaliśmy do 9 i po śniadanku wyprawa do Preikestolen. Na parkingu dużo kamperów z różnych krajów, przyczailiśmy się z boku i na szlak, który okazał się kamienistą ścieżką. Musieliśmy pokonać liczne stromizny i niemal alpinistyczne podejścia, ale daliśmy radę. Po drodze spotykaliśmy podobnych do nas "wspinaczy", którzy odpoczywali na specjalnie przygotowanych ławeczkach. Nie brakowało też rodzin z małymi dziećmi, ale dzieci dotarły na szczyt głównie niesione przez rodziców. Po drodze spotkaliśmy niewielkie jeziorka, nad którymi biwakowali mniej wytrwali turyści. Droga powrotna wcale nie była łatwiejsza i po dość częstych odpoczynkach dotarliśmy ok. 18 na parking (80 NOK).
Wracając planowaliśmy powtórzyć nocleg koło kościółka w Jorpeland, ale stały tam inne samochody i poszukując noclegu dojechaliśmy do miejscowości Solbakk, gdzie na małym parkingu stał kamper z Niemiec. Poszliśmy na spacer nad morze i niespodziewanie okazało się, że jest to bardzo ciekawe miejsce. Na skałach są prehistoryczne rysunki naskalne z epoki brązu (rysunki łodzi i pierścieni). Po obejrzeniu tych "cudów", wykończeni wyprawą na Preikestolen, zalegliśmy na zasłużony odpoczynek. Miejsce na nocleg było świetne (cisza i spokój).
Witold Cherubin - 2011-11-29, 16:01 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Następnego dnia pojechaliśmy drogą 13. Widoki piękne, raz fiord, raz jezioro, to znów rzeka i ośnieżone góry. Po drugim śniadaniu z pięknymi widokami wjechaliśmy w przebudowywaną drogę, fatalna jazda, ale później piękne miejsce za Suldal (postój przy wodospadzie).
Po wyjeździe na E134, przed tunelem wspaniałe miejsce na nocleg z widokiem na ośnieżone góry i wodospady. Niestety znów leje. Dostaliśmy SMS, że kolega dojeżdża już do Oslo. Jutro spotkanie koło Bergen.
Poranek był chłodny (10 stopni o 9 rano), ale bez deszczu. Nabrałem wody na herbatę ze źródełka i po śniadanku ruszyliśmy na spotkanie w okolicy Bergen. Trasa była bardzo urozmaicona, piękne wodospady i wysoko w górach lodowiec.
Witold Cherubin - 2011-11-29, 16:15 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Wąską drogą z serpentynami dojechaliśmy do imponującego "dwupasmowego" wodospadu w okolicy Odda, a niedaleko dalej zobaczyliśmy drugi potężny wodospad. Drogą 13 dotarliśmy do Brimnes i promem do Brurarvik (113 NOK). Dalej GPS chciał nas pokierować drogą 13 i E16, ale po kilku kilometrach zawróciłem na drogę 7 (przejeżdżając przez most o ruchu wahadłowym). Po drodze mijamy wodospad Steindalfossen, który w porównaniu z poprzednimi nie zrobił na nas wielkiego wrażenia. Po drodze wiadomość od kolegi, że Nesttun Camping jest beznadziejny (asfaltowe klepisko) i że znaleźli lepszy trawiasty Grimen Camping i tam się spotkaliśmy. Standard raczej kiepski (235 NOK), przyłącza do prądu daleko od stanowisk, a na dodatek "wysiadł" prąd i musiałem korzystać z pomocy sąsiada Niemca, który miał rozgałęziacz. Noc chłodna, ale przetrwaliśmy.
Zwiedzanie południowej Norwegii zajęło nam 10 dni (w tym 9 dni jazdy). Przejechaliśmy ok. 1650 km, co daje średnio ok. 185 km dziennie.
Witold Cherubin - 2011-11-29, 16:30
darboch napisał/a: | Bliskie memu sercu klimaty, tym ciekawsze, że o południu Norwegii wiem tyle, że jest.
Twoją relację Witek [ mogę tak się zwracać do Ciebie? ] dodaję jak się to mówi do "ulubionych" i będę bacznie śledził
Witold Cherubin napisał/a: | Zakupiliśmy tam przepyszne żurawiny (lingon sylt) |
lingon to borówka a tranbär to żurawina
Jak to faktycznie jest z tymi mostami? Ile trzeba zapłacić żeby dostać się na drugą stronę ? |
Sorry, nie znam norweskiego, a kupowałem w Szwecji i powiedziano mi, że to żurawina, ale nieważne czy borówka, czy żurawina, smakuje wyśmienicie i z mięsem i z serem.
Przecież napisałem (w nawiasach) że za przejazd mostem w Danii płaci się ok. 50 Euro, a za przejazd mostem do Szwecji ok. 80 Euro.
Pozdrawiam
darboch - 2011-11-29, 17:24
Masz ostre tempo ale trzymaj tak dalej...zaczynam zauważać znane mi rejony
Witold Cherubin napisał/a: | Sorry, nie znam norweskiego, a kupowałem w Szwecji i powiedziano mi, że to żurawina, ale nieważne czy borówka, czy żurawina, smakuje wyśmienicie i z mięsem i z serem. |
Lingon to po szwedzku borówka a żurawina po norwesku to tyttebaer piszę to bo widzę Twoją dbałość o szczególy a więc dla porządku podaje prawidłowe nazwy. Zgadzam sie, że pyszne...nazbierałem się tego swego czasu w setkach kilogramów.
Witold Cherubin napisał/a: | Przecież napisałem (w nawiasach) że za przejazd mostem w Danii płaci się ok. 50 Euro, a za przejazd mostem do Szwecji ok. 80 Euro |
tak tak,wiem ale wolałem zapytać bo nigdy nie miałem szczęścia tego ustalić...to chyba pozostanę przy Stena Line
WHITEandRED - 2011-11-30, 22:38
cirrustravel - 2011-12-01, 10:26
Witek piwko ode mnie za wspaniałą relację, częściowo nasze tegoroczne trasy się pokrywały, więc miło mi wędrować z Tobą i przypominać sobie wakacyjną wyprawę.
Potwierdzam koszt mostów 50 euro + 80 euro. Za prom Gdynia-Karlskrona rezerwowany w marcu na lipiec (kamper ponad 6m + 4os dorosłe + kabina 4os bez okna) zapłaciłem 1086zł.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
darboch - 2011-12-01, 10:44
WHITEandRED napisał/a: | Szybciutko stawiam |
Postawileś przez pomyłkę mi Stasiu
cirrustravel napisał/a: | Za prom Gdynia-Karlskrona rezerwowany w marcu na lipiec (kamper ponad 6m + 4os dorosłe + kabina 4os bez okna) zapłaciłem 1086zł. |
w jedną stronę ?
cirrustravel - 2011-12-01, 10:46
Tak, w jedną stronę - rejs nocny. Rezerwacja przez internet w Stena Line.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 10:48 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII Zachęcony przez kilku kolegów kontynuuję opis naszej wyprawy.
ZWIEDZANIE NORWEGII W DWA KAMPERY
Wspólną wędrówkę zaczęliśmy od Bergen, udało się znaleźć parking "za frico". Stare miasto robi wrażenie, a w porcie zobaczyłem jacht Politechniki Warszawskiej (niestety załoga też zwiedzała miasto, więc tylko zdjęcie). Połaziliśmy po Bergen, ale wypłoszył nas deszcz i cały czas polewani powędrowaliśmy do Loerdal. Zdecydowaliśmy się na jazdę przez tunele, bo godziny odjazdu promu z Gudvangen nam nie pasowały. Przejechaliśmy w sumie ok. 42 km przez tunele (12, 5 i 25 km). W najdłuższym tunelu są co kilka kilometrów trzy ogromne pieczary - miejsca postojowe z relaksującym niebieskawym światłem dla źle znoszących jazdę w tunelu (nie korzystaliśmy). Z tuneli wyjechaliśmy w świat bez deszczu i po znalezieniu w Laerdal bezpłatnego parkingu (obok sklepu COOP), wybraliśmy się na spacer po tym sennym, zabytkowym miasteczku. Doszliśmy do przystani promowej i portu jachtowego. W nocy idealna cisza, trochę pokapało, ale nad ranem przestało.
Następnego dnia odwiedziliśmy sklep COOP i spotkaliśmy Polkę pracującą tam w wakacje. Pomogła nam kupić płatki zbożowe (ceny porównywalne z polskimi). Później odwiedziliśmy Centrum Dzikiego Łososia Norweskiego, ale tu rozczarowanie - zlikwidowano restaurację, w której można było zjeść tą pyszną rybkę. Dalsza trasa wiodła do Borgund, gdzie jest najstarszy drewniany kościół klepkowy (powstał ok.1150 r.). Po ostatnim remoncie w dachu wstawiono nowe klepki, co nie wygląda najlepiej.
darboch - 2011-12-01, 11:06
Bergen piękne miasto ale te opady deszczu u nich to lekka przesada...widzieliście automaty na ulicach gdzie szło kupić parasole ??
cirrustravel napisał/a: | Tak, w jedną stronę - rejs nocny. Rezerwacja przez internet w Stena Line. |
cena z kosmosu jakaś ...ja w dwie strony rezerwowałem miesiać wcześniej, wyjazd też w lipcu..van pow 10m, plus 4 os kajuta x 2 i płaciłem ok 1300zł
Witold Cherubin - 2011-12-01, 11:10 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Wędrujemy dalej w kierunku Jostadalsbreen drogą nr 5. Po przeprawie promem z Fodnes do Manheller (94 NOK) kierujemy się na Kaupanger i Sogndal. Droga nr 5 jest bardzo widokowa, miejscami wąska, ale jakoś turlamy się do przodu. Znaleźliśmy parking naprzeciwko lodowca, stoi tu kilka niemieckich kamperów, więc i my stajemy, ale nie bardzo nam to odpowiada. Kolega pojechał skuterkiem na rekonesans i wrócił z informacją, że pod lodowcem jest kamping (190 NOK z prądem). Przenieśliśmy się tam, recepcja zamknięta, ale prąd jest i można stanąć. Wieczorem w kampingowej "świetlicy" przy ognisku drobna popijawa (jest WiFi), ale w nocy szum rzeki zbierającej wodę z topniejącego lodowca przeszkadza w spokojnym śnie (użyłem "stoperów").
Witold Cherubin - 2011-12-01, 11:29 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Następnego dnia powędrowaliśmy na lodowiec Briksdalbre. Po krótkiej wspinaczce pod górę doszliśmy do turistinfo, gdzie można nabyć bilety na "trollbil" (minibus dowożący do podnóża lodowca - 180 NOK). Kolega zdecydował się na wspinaczkę "per pedes". Droga bardzo ciekawa, po drodze piękny wodospad, a później widok na lodowiec.
Podczas wędrówki z lodowca do Geiranger, na małym parkingu mignęła mi nalepka CT - natychmiast wsteczny i po chwili miłe spotkanie z sympatyczną załogą z Kalisza.
Dalsza droga bardzo dobra, ale pod koniec dziki krajobraz i ostre serpentyny (zjazd na 2, a nawet 1 biegu i jeszcze hamowanie).
Później wjazd na Dalsnibbę serpentynami też na 2 i 1 biegu (parking 100 NOK), podobnie zjazd do Geiranger stromymi serpentynami. Kampingi niestety pełne, więc turlaliśmy się dalej szukając miejsca na nocleg.
Za Geiranger znaleźliśmy niewielki parking, akurat na 2 kampery. Spacer do miasta, kupiliśmy album Norwegia po polsku i dowiedzieliśmy się gdzie kupić bilety na wycieczkę statkiem po fiordzie (170 NOK).
cirrustravel - 2011-12-01, 11:50
cirrustravel napisał/a: | Tak, w jedną stronę - rejs nocny. Rezerwacja przez internet w Stena Line. |
cena z kosmosu jakaś ...ja w dwie strony rezerwowałem miesiać wcześniej, wyjazd też w lipcu..van pow 10m, plus 4 os kajuta x 2 i płaciłem ok 1300zł [/quote]
Teraz zrobiłem kalkulację rezerwacji biletu na lipiec przyszłego roku w jedną stronę. Chyba problem w wysokości pojazdu, stąd różnica. Van poniżej 4m (kamper był powyżej 3m) do 10m + 4os dorosłe + kabina najtańsza 4os bez okna.
Trasa Gdynia-Karlskrona
Data niedziela, 1 lipca 2012
Wypłynięcie 21:00
Przypłynięcie 09:00
Prom Stena Spirit
Pasażerowie 4 dorosłych
Wybierz pojazd van, wys.<4m, dł.<10m
Kabiny na promie 1 4-osobowa bez okna, Comfort Class
Ceny
Całkowita cena: 1 319 zł
cirrustravel - 2011-12-01, 11:57
Chociaż ta sama kalkulacja dla vana poniżej 2m wys i poniżej 6m długości:
Wyjazd
ECONOMY
Trasa Gdynia-Karlskrona
Data niedziela, 1 lipca 2012
Wypłynięcie 21:00
Przypłynięcie 09:00
Prom Stena Spirit
Pasażerowie 4 dorosłych
Wybierz pojazd samochód, wys.<2m, dł.<6m
Kabiny na promie 1 4-osobowa bez okna, Comfort Class
Ceny
Całkowita cena: 1 089 zł
cirrustravel - 2011-12-01, 12:00
Sorki za OT, ale może komuś się przyda cennik przy planowaniu wyprawy.
Czytam Witku dalej Twoją relację i gratuluję wspaniałych przeżyć. Fotki super
Witold Cherubin - 2011-12-01, 12:01 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Wcześnie rano poszedłem po bilety (i dobrze zrobiłem, bo zaraz po mnie zwaliło się kilka wycieczek). Obok naszego parkingu z hurgotem rzucił kotwicę wielki statek wycieczkowy. Spuszczono na wodę szalupy ratunkowe, które przewoziły pasażerów do portu w Geiranger. Obok portu stały dziesiątki autobusów, które zabierały pasażerów na wycieczki i miały "zawrotkę" na "naszym" parkingu.
Rano trochę padało, więc nie byliśmy pewni, czy warto płynąć po fiordzie, ale kobieta w kasie obiecywała, że się przejaśni. Po śniadanku (wypróbowaliśmy norweskie płatki zbożowe - bdb) ruszyliśmy w rejs, który mimo przejmującego zimna i bez słońca okazał się udany, co widać na załączonych obrazkach.
Dembomen - 2011-12-01, 12:03
Hej!
Witold Cherubin, Fajna wyprawa, relacja super, przyjemnie poczytać i obejrzeć, pozdrawiamy
Hej!
Agostini - 2011-12-01, 12:05
Ja trzy lata temu też odbyłem pierwszą wyprawę do Norwegii. Do tej pory żałuję, że przejechałem ją zbyt szybko.
Dzięki Twojej relacji i zdjęciom, rozpoznaję miejsca, w których byłem, więc czuję się jak bym tam wrócił. Bardzo mnie ciekawi dalsza Twoja trasa i miejsca, które odwiedziłeś.
Jest kilka krajów, które zasługują na miano wyjątkowych. Norwegia bez wątpienia do nich należy.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 12:22 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
W międzyczasie do Geiranger przypłynęło jeszcze kilka dużych statków wycieczkowych i chcąc uniknąć tłoku, po drugim śniadanku ruszyliśmy na drogę Orłów (piękne widoki).
Po przeprawie promem z Eisdal do Linge (86 NOK), nie zważając na złą pogodę pojechaliśmy w kierunku drogi Trolli. Jechaliśmy niekiedy w chmurach.
Wysoko w górach, przed zjazdem w dół, spotkaliśmy polską parę rowerzystów, którzy wdrapali się "trolówką" na sam szczyt.
Mimo złej widoczności zjechaliśmy w dół do kampingu MJELVA (dobry i stosunkowo tani - 200 NOK za wszystko). Na kampingu spotkaliśmy "naszą" parę rowerzystów, którzy też zjechali w dół. Niestety w nocy znów lało do późnego ranka.
@ndrzej - 2011-12-01, 12:31 Temat postu: Re: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII
Witold Cherubin napisał/a: | Połaziliśmy po Bergen, ale wypłoszył nas deszcz i cały czas polewani powędrowaliśmy do Loerdal. . |
Ech, wspomnienia, wspomnienia!
Tę samą trasę odbyłem wraz z rodziną 13 lat temu - jeszcze samochodem z przyczepą kempingową. Twoja relacja pozwoliła wrócić wspomnieniami do pierwszej naszej skandynawskiej wyprawy, która zaowocowała prawdziwą miłością do tych przepięknych miejsc!
Co do opadów w Bergen, przypomina mi się pewna anegdota o turystce, która przyjechała do tego miasta. Po kilku dniach spędzonych w hotelu z powodu ciągle padającego deszczu, wyszła wreszcie na miasto i spytała napotkanego tam chłopca: "Czy tutaj zawsze tak pada?" Odpowiedział: "Ja nie wiem. Mam dopiero dziewięć lat!"
Witku - jeszcze raz dziękujemy!
Leci piwko!
cirrustravel - 2011-12-01, 12:36
Ale jaja...
Witku, zobacz tu - dzień 7
http://cirrustravel.blogs...wegia-2011.html
Jak ten duży statek wycieczkowy wpływał, my byliśmy wyżej na trasie. Poznałem po malowaniu na burcie. Byliśmy w tym samym czasie tak blisko od siebie
Świat jest mały
Witold Cherubin - 2011-12-01, 12:49 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Rano ok. 10 przestało padać. Ruszamy drogą 64 na prom z Afarnes do Solssnes (94 NOK) i dalej w kierunku słynnej drogi Atlantyckiej. Podobno jest tam lepsza pogoda.
Po drodze jeszcze trochę padało, ale nad morzem przestało.
Dojechaliśmy do wioski rybackiej Bud, gdzie znaleźliśmy dobre miejsce na nocleg na wzgórzu, gdzie jest parking dla zwiedzających fortyfikacje, zbudowane przez Niemców podczas II Wojny Światowej.
Jednak po rozmowie z recepcjonistką zdecydowaliśmy się na zmianę planów, bo prognoza na następny dzień była niekorzystna (deszcz i mgła). Nie pożałowaliśmy tej decyzji, bo załapaliśmy się na znośną pogodę i można było "pstryknąć" kilka zdjęć.
Na trasie do Kristansund znaleźliśmy fajny parking na nocleg, gdzie stał już kamper ze Szwecji. Noc zimna, ale nie zamarzliśmy.
Rano zimno jak diabli, nie chce nam się wyczołgać z ciepłego legowiska, ale trudno obowiązki wzywają. Jedziemy do Kristiansund tunelem (122 NOK) bo przeprawę promową zlikwidowano (niestety nadrobiliśmy drogi kierując się na prom).
Dalej prom z Seivikka do Tommervag (101 NOK) na drogę 680. Niestety robiąc zdjęcie kościółka, zamiast skręcić w lewo pojechaliśmy prosto lokalną drogą wzdłuż brzegu. Ale nie ma tego złego....., bo mogliśmy podziwiać piękne widoki i wyjechaliśmy z powrotem na drogę 680.
MILUŚ - 2011-12-01, 12:56
No i kolejny forumowicz któremu ...............zazdroszczę
Czego ? A na tego ,że udało mu się przejechać Drogą Troli !
My trzy lata temu jak byliśmy w Norwegi jechaliśmy starą T3 1,7D . Jak tylko z dolnego parkingu zabaczyła co ją czeka opadła z sił
Trzeba było wrócić i jechać do Geiranger inną drogą - Drogą Orłów .
Bardzo fajna relacja wracaja tak miłe dla nas wspomnienia
Skorpion - 2011-12-01, 13:03
Witku dziekuje za tak wspaniala relacjie i zdjecia browarki wirtualne juz polecialy do Ciebie
Witold Cherubin - 2011-12-01, 13:19 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Na trasie przejechaliśmy przez nowy most (dawniej był tu prom) i na przydrożnym parkingu zjedliśmy drugie śniadanie. Poszedłem do niepozornego WC i tu niespodzianka - nie tylko czysto, ale jest ciepła woda i działa ogrzewanie.
Jadąc dalej znów popełniłem błąd i pojechałem wąską drogą lokalną (wzdłuż fiordu - piękne widoki), którą dojechaliśmy do drogi 714 i dalej E 39 do Trondheim, gdzie zatrzymaliśmy się na bezpłatnym parkingu przy stadionie (ul. Klastergata).
Parking jest położony w centrum miasta - blisko do wszystkich ciekawych miejsc. Noc deszczowa i zimna - włączyłem ogrzewanie.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 13:40 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Rano jeszcze kapało, ale ruszyliśmy na zwiedzanie. Nie mając planu miasta wykorzystałem GPS, który zaprowadził nas do turistinfo na głównym deptaku, gdzie dostaliśmy plan i inne foldery.
Zwiedzanie miasta zaczęliśmy od słynnej katedry, potem wędrówka na "czerwony most" i do twierdzy.
Po drodze ciekawostka - wyciąg dla rowerów na stromej uliczce.
Twierdza była akurat wykorzystywana przez nowożeńców, więc podziwialiśmy tylko widoki miasta z góry.
Wracając zobaczyliśmy w kiosku gazety opisujące tragedię w Oslo i na wyspie Utoya, ale nie zauważyliśmy jakiegoś niepokoju i spokojnie ruszyliśmy w drogę powrotną w kierunku Jotunheimen.
Droga dobra i szybka, ale zaczęło się ściemniać, więc zanocowaliśmy na kampingu Hageseter, położonym w dolinie obok poligonu wojskowego (220 NOK + kąpiel 10 NOK, internet bezpłatny). Miłe pogaduchy przy drinkach przerwał deszcz, który lał długo i solidnie.
Rano przestało padać, obsługa kampera, kąpiel i po śniadaniu w drogę. Pogoda się poprawiła, trasa szybka i nie męcząca.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 13:47 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Koło Sjoa zboczyliśmy z E 6 na drogę 257 i dalej 51.
W miejscowości Heidal zobaczyliśmy urocze kościółki, a dalej mnóstwo pięknych widoków. Zatrzymaliśmy się koło mostu, pod którym z hukiem płynęła rwąca rzeka (w tych okolicach popularny jest rafting).
Wieczorem dotarliśmy do Gjendeshelm, gdzie można było przenocować na wielkim parkingu z obskurnymi toaletami za jedyne 100 NOK.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 14:01 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII Sorry, kliknąłem nie tam gdzie trzeba. Załączam zdjęcia do tej części opisu wyprawy.
darboch - 2011-12-01, 14:21
Możesz dać więcej zdjęć właśnie z drogi 51 [ Valddresflye ] i okolic ? My mieliśmy akurat tam niefart z pogodą a widoczność była prawie zerowa momentami...
Witold Cherubin - 2011-12-01, 14:26 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Wycofaliśmy się z parkingu nad jez. Gjende i stanęliśmy na dziko między skałami obok parkingu przy małym sklepiku.
Wieczorem spacer po skałach i zwiedzanie okolicy.
Niedaleko, nad jeziorem był mały parking/kamping bez obsługi (100 NOK do skrzynki), ale wszystkie miejsca były zajęte przez "zakotwiczone" wielkie przyczepy.
Następnego dnia silnie wiało i trochę padało. Pojechaliśmy z powrotem nad polodowcowe jezioro Gjende.
Mimo kiepskiej pogody wsiedliśmy na statek i popłynęliśmy do Mamurabu. Niestety szczyty gór zakrywały chmury, więc nie zobaczyliśmy jeziora w pełnej krasie.
Z Gjendeshelm pojechaliśmy na punkt widokowy na drodze 51, gdzie celebrowaliśmy pożegnanie, bo w Fagernes nasze drogi się rozchodziły.
My na E 16 w kierunku Oslo a nasi towarzysze dalej drogą 51 w kierunku Preikestolen.
Warunki jazdy bardzo się pogorszyły (silna mgła i deszcz - widoczność momentami rzędu 100 metrów), co na krętej górskiej drodze nie należało do przyjemności. Po drodze widzieliśmy wiele samochodów czekających na poprawę pogody.
Niestety, widoczność się poprawiała tylko przy zjazdach poniżej pułapu chmur, ale po chwili znów wjeżdżaliśmy w chmury.
Tak dojechaliśmy do Fagernes, gdzie pomrugaliśmy sobie i pojechaliśmy każdy w swoją stronę.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 14:49 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Za Fagernes zatrzymaliśmy się na obiad obok starej chaty z wielkim piecem w środku.
Po obiedzie pogoda się poprawiła, a niżej droga była już sucha i jechało się dość szybko.
Na nocleg chcieliśmy się zatrzymać w Henefoss, wstukałem więc do GPS parking na przedmieściu, ale droga E 16 była zamknięta i pojechaliśmy objazdem. Po kilkunastu kilometrach zorientowałem się, że ominiemy Henefoss, a zaczynał się zmierzch. Zawróciliśmy w poszukiwaniu parkingu i znaleźliśmy dobry parking niedaleko szpitala. Na stacji ESSO spotkaliśmy polskiego TIRa, kierowca powiedział nam, że droga do Oslo jest zamknięta, bo policja prowadzi śledztwo w sprawie strzelaniny nad jeziorem Tyrifjorden na wyspie Utoya (prawdopodobnie przeprowadzana była wizja lokalna).
Wieczorem przeanalizowałem trasę przez Oslo i znalazłem w GPS drogę bez opłat.
Rano bez deszczu i cieplej, droga E 16 już otwarta, więc toczyliśmy się do Oslo omijając płatne bramki.
Droga koło wyspy Utoya oznakowana taśmami, wjazd na wyspę zamknięty, stoi policja, wozy transmisyjne, ale przejazd do Oslo jest wolny.
Dalej pojechaliśmy bocznymi drogami do Fridrikstad (miasto – twierdza). Ładna pogoda, mnóstwo turystów, udało się zaparkować blisko centrum. Zwiedzamy stare miasto i fort leżący poza miastem.
Dalsza droga prowadziła też lokalnymi drogami przez Halden (forteca Fredriksten z XVII w.) na znany już parking w Stromstad.
Wędrówka po Norwegii środkowej zajęła nam 10 dni. Przejechaliśmy ok. 1900 km, co daje średnio ok. 190 km dziennie.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 15:12 Temat postu: NASZA PIERWSZA WYPRAWA KAMPERKIEM do NORWEGII c.d.
Droga powrotna przez Szwecję szybka i nudna, koło Udevalla zjechaliśmy do centrum handlowego na zakupy i przed Goeteborgiem zatrzymaliśmy się na ładnym parkingu nad wodą.
Potem jazda na nocleg nad zatoką Laholmską. Kamping Torakov tłoczny i głośny, uciekliśmy na ładny kamping Bastad (170 SEK za wszystko). Zdecydowaliśmy się stanąć na stanowisku przy wyjeździe z kampingu (trzeba je opuścić do 9 rano), skorzystaliśmy z dobrze utrzymanych sanitariatów..
Rano wiatr i chłodno, po obsłudze kampera wyjechaliśmy na trasę przed 9tą. Szybka jazda autostradą, krótki postój przy centrum handlowym (w Lidlu kasjer mówił po polsku - matka Polka).
Przed długim mostem z Malmo do Kopenhagi zatrzymaliśmy się na stacji Shell na lunch. Potem droga przez Danię, spory ruch i niekiedy powolna jazda.
Przed Kolding stanęliśmy na nocleg obok autostrady na parkingu z sanitariatami. Trochę słychać było szosę, ale co gorsza jakiś kretyn przyjechał w nocy i długo manewrował TIRem budząc wszystkich dookoła.
Następnego dnia chłodno, ale przebija słońce. Jedziemy do granicy przez Kolding i nagle GPS zaniemówił - pomyliłem drogę. Nadrobiliśmy jakieś 35 km, ale za to na tym „objeździe” tanio zatankowałem.
Dalsza droga do Niemiec bez przygód, zatrzymaliśmy się na autohofie koło Szlezwiku, można tam nocować, ale słychać autostradę.
Później zboczyliśmy do Kilonii i w centrum handlowym Kiel-Mattenhof zrobiliśmy drobne zakupy.
Dalej było trochę problemów, bo trafiliśmy na bardzo długi objazd lokalnymi drogami. Po długiej jeździe według GPS i znaków objazdu trafiliśmy z powrotem na autostradę. Znaleźliśmy bardzo dobry autohof Wittenburg, gdzie zanocowaliśmy między ciężarowymi TIRami (wcześniej uciekliśmy od TIRa – chłodni z głośno pracującym agregatem.
Rano pochmurno.
Mieliśmy zamiar zahaczyć o centrum handlowe we Frankfurcie n. Odrą, ale deszcz, korki pod Berlinem i przebudowa dróg tak opóźniły jazdę, że przyjechaliśmy za późno i sklepy były pozamykane. Na krótko przestało padać, więc połaziliśmy trochę po mieście, obejrzeliśmy zabytkowe kościoły i jak zaczęło padać ruszyliśmy do Ojczyzny.
Niestety zaraz za granicą zaczęły się „polskie drogi” i jazda w jednym wielkim korku. Zezłościłem się i w Torzymiu skręciłem na Sulęcin i lokalnymi, wyboistymi drogami ominęliśmy korek.
Mieliśmy zamiar przenocować w Łagowie, ale po drodze w miejscowości Poźrzadło jest nieduży kamping, prowadzony przez Holendrów. Na kampingu tylko zagraniczne kampery (F, D i oczywiście NL). Sanitariaty czyste, kąpiel bez ograniczeń (70 zł za wszystko).
Ostatni dzień podróży rozpoczęliśmy w deszczu, na autostradzie cały czas lało. Po krótkim postoju na obiad dojechaliśmy do Strykowa i nauczeni smutnym doświadczeniem skierowaliśmy się do Rawy Mazowieckiej. Okazało się, że decyzja była słuszna, trasa była bardziej przejezdna, ale dość wolna z powodu przebudowy „gierkówki”.
Ok. 50 km od Warszawy złapała nas potężna burza, zrobiło się dosłownie czarno i lało okropnie. Zatrzymaliśmy się na nieco wyżej położonym parkingu przy nowym Mc Donaldzie i jedząc lody przeczekaliśmy burzę.
Kiedy dotarliśmy do Janek zaczęła się gehenna, jadąc cały czas w deszczu dotarliśmy na Bielany po dwóch godzinach.
Tak się zakończyła nasza kamperowa wyprawa do Norwegii.
Droga powrotna zajęła nam 5 dni. Przejechaliśmy ok. 2000 km co daje średnio ok. 400 km dziennie.
PODSUMOWANIE
Nasza wyprawa trwała 33 dni (w tym 14 nocy na kampingach).
Przejechaliśmy ok. 7500 km, z tego ok. 3500 km w Norwegii.
Kosztowało nas to ok. 9500 złotych (nie licząc prowiantu załadowanego w Polsce),
z tego 49 % stanowiły wydatki na paliwo;
17 % stanowiły opłaty za kampingi;
15 % stanowiły opłaty za promy i płatne drogi;
19 % stanowiły inne wydatki (bilety, parkingi, zakupy, drobne przyjemności).
Skorpion - 2011-12-01, 15:22
Witku bardzo wspaniala relacja.Dziekuje nastepne piwko polecialo
cirrustravel - 2011-12-01, 15:24
Dzięki Witek jeszcze raz... Czytałem z zapartym tchem... Już nie mogę się doczekać planowania wyprawy na 2013 rok. W przyszłym - dookoła Europy.
http://www.cirrustravel.b...uropa-2012.html
Koszt liczony jak euro było po 4zł, a ceny paliwa trochę niższe
Jakie masz plany na najbliższe wakacje?
Witold Cherubin - 2011-12-01, 17:12
cirrustravel napisał/a: | Jakie masz plany na najbliższe wakacje? |
Chyba Grecja na wiosnę lub jesienią, ale jeszcze nie mam pewności, prawdopodobnie krótsze wypady do Pragi i Wiednia, ale wszystko zależy od planów rodzinno - towarzyskich.
Pozdrawiam
Witold Cherubin - 2011-12-01, 17:18
darboch napisał/a: | Możesz dać więcej zdjęć właśnie z drogi 51 [ Valddresflye ] i okolic ? My mieliśmy akurat tam niefart z pogodą a widoczność była prawie zerowa momentami... |
Niestety od Gjendabu mieliśmy tak samo, a fotografowanie mgły nie sprawiało nam przyjemności. Ale to co było widoczne pokazałem.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 17:24
cirrustravel napisał/a: | Ale jaja...
Witku, zobacz tu - dzień 7
http://cirrustravel.blogs...wegia-2011.html
Jak ten duży statek wycieczkowy wpływał, my byliśmy wyżej na trasie. Poznałem po malowaniu na burcie. Byliśmy w tym samym czasie tak blisko od siebie
Świat jest mały |
Widziałem, gratuluję świetnej relacji, też czytałem z zapartym tchem. A niektóre zdjęcia mamy bardzo podobne ("dwupasmowy" wodospad i most w okolicy Odda). Szkoda, że się nie spotkaliśmy.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 17:28
Agostini napisał/a: | ....Jest kilka krajów, które zasługują na miano wyjątkowych. Norwegia bez wątpienia do nich należy. |
Całkowicie się z Tobą zgadzam, drugim takim krajem jest według mnie Chorwacja.
Pozdrawiam
Witold Cherubin - 2011-12-01, 17:41
Dembomen napisał/a: | ....Fajna wyprawa, relacja super, przyjemnie poczytać i obejrzeć, pozdrawiamy
Hej! |
Cieszę się, że Wam się podobało.
Witold Cherubin - 2011-12-01, 17:45
Skorpion napisał/a: | Witku bardzo wspaniala relacja.Dziekuje |
Miło mi Skorpionku, że Ci się podobało. A tak między nami, to Twój poprzedni wpis zmobilizował mnie do szybszego opracowania całości relacji. Ja też Ci dziękuję
WODNIK - 2011-12-01, 21:34
Wspaniała wyprawa, wspaniała relacja.
Norwegia moje marzenie.
Leci dziękuję.
eMKa - 2011-12-01, 21:55
Witold Cherubin
napisał:
"Podczas wędrówki z lodowca do Geiranger, na małym parkingu mignęła mi nalepka CT - natychmiast wsteczny i po chwili miłe spotkanie z sympatyczną załogą z Kalisza."
To my
Po takiej relacji strach pisać naszą
oczywiście dla Ciebie
Witold Cherubin - 2011-12-02, 19:25
eMKa napisał/a: | Po takiej relacji strach pisać naszą |
Nie żartuj, przecież jechaliście inną trasą, a poza tym dobrego nigdy za wiele.
Czekam na Waszą relację z niecierpliwością - na pewno zwiedziliście wiele ciekawych miejsc i Wasz opis będzie przydatny dla innych przy planowaniu wędrówek po Norwegii.
Pozdrawiam
Tadeusz - 2011-12-02, 19:40
Witku, nie dziw się naszym zachwytom i nie myśl, broń Boże, że chwalimy z grzeczności.
To jest po prostu pięknie napisana , opatrzona ładnymi zdjęciami i podająca wiele praktycznych porad, relacja z podróży.
Włożyłeś w nią wiele pracy. Dziękuję.
Skromne piwo, które Tobie stawiam, jest niczym w porównaniu z tym, co się za taką relację należy.
Serdecznie pozdrawiam.
Witold Cherubin - 2011-12-02, 20:21
MILUS napisał/a: | No i kolejny forumowicz któremu ...............zazdroszczę
Czego ? A na tego ,że udało mu się przejechać Drogą Troli !
My trzy lata temu jak byliśmy w Norwegi jechaliśmy starą T3 1,7D . Jak tylko z dolnego parkingu zabaczyła co ją czeka opadła z sił
Trzeba było wrócić i jechać do Geiranger inną drogą - Drogą Orłów .
Bardzo fajna relacja wracaja tak miłe dla nas wspomnienia
|
Gdybyście jechali tak jak my z drugiej strony (w dół do Geiranger) to Wasza T3 dałaby radę. Ale muszę przyznać, że zjazd był bardziej emocjonujący niż jazda pod górę (kilka lat temu jechałem osobówką pod górę, a jazda moim kamperkiem niewiele się różni od jazdy osobowym - w kamperze trochę wyżej się siedzi i lusterko wsteczne nie pokazuje drogi).
Pozdrawiam
Elwood - 2011-12-02, 20:40
Cudownie jest móc przeżyć jeszcze raz podróż po Norwegii. Piękna relacja, piękne zdjęcia. Są miejsca na Ziemi, do których chętnie się wraca. Twoja relacja mi to umożliwiła i za to wielkie dzięki i piwko
Witold Cherubin - 2011-12-02, 20:43
Tadeusz napisał/a: | Witku, nie dziw się naszym zachwytom i nie myśl, broń Boże, że chwalimy z grzeczności.
To jest po prostu pięknie napisana , opatrzona ładnymi zdjęciami i podająca wiele praktycznych porad, relacja z podróży.
Włożyłeś w nią wiele pracy. Dziękuję.
Skromne piwo, które Tobie stawiam, jest niczym w porównaniu z tym, co się za taką relację należy.
Serdecznie pozdrawiam. |
Dzięki Tadeuszu za dobre słowo, ale moja relacja ma się nijak do Twoich opisów, zdjęć i przemyśleń, którymi się z nami dzielisz.
Ja też stawiam Ci skromne piwko za Twoje zaangażowanie i ożywianie naszego forum w bardzo twórczej formie i treści.
Nomad - 2011-12-03, 20:48
|
|