| |
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Północna Polska
GregdeWal - 2012-04-01, 13:19 Temat postu: Północna Polska Lato 2011... Cicho wszędzie... Godzina 16:00... Spliny nas dopadają... Co by robić...
Jak to co?? Kamperek stoi... Czasu trochę jest...
Więc??
Godzina 19:00
Kamperek oporządzony, rodzinka spakowana, dom zamknięty...
ETAP I: Cieszyn – Mszczonów
30.07.2011
316 km
Pierwotny plan przewidywał wyjazd 5 sierpnia nad Balaton i na węgierskie źródła (o szczegóły tych destynacji (wow) się dopytywałem i wiadomości na pewno jeszcze wykorzystam). Jednakże szwagierstwo, z którymi mieliśmy jechać, zrezygnowało w tym terminie w związku z czym poza zarezerwowanym czasem wolnym pozostał niedosyt i smutek nie zrealizowanej przygody.
Pierwsza myśl po podjęciu decyzji o wyjeździe – północ – okolice Augustowa, Suwałk, Litwa, Łotwa. I ta myśl towarzyszyła nam w zasadzie aż do Suwałk, więc na razie trwajmy przy tej wersji.
Po trzygodzinnym przygotowywaniu do tego spontanicznego wyjazdu wyruszyliśmy w drogę. Oczywiście pełny skład naszej załogi – czyli ja (Kapitan), moja żonka, Alunia i nasz biały kudłacz Bera.
Pierwszy postój wypadł nam z kubkiem KFC na parkingu – a jakim to zagadka szczególnie dla kolegów z CT Silesia (uwiecznionym na pierwszym zdjęciu).
Po spożyciu tego co nam pułkownik Sanders zaserwował pojechaliśmy gierkówką dalej na północ. W momencie wielkiego zmęczenia (gdzieś około 2 w nocy) ujrzałem zbawienne światła Bliskiej nr 58 koło Mszczonowa i miejsce pomiędzy ciężarówkami wprost czekające na naszego Berocampa. Rano okazało się, iż okolica nie jest zbyt malownicza, ale na postój typowo techniczny całkowicie się nadawała.
NOCLEG: 51 st 57'44'' N 20 st 30'0'' E
GregdeWal - 2012-04-01, 13:44
ETAP II: Mszczonów – Augustów
31.07.2011
339 km
Wczesnym rankiem w miarę wypoczęty mogłem podjąć dalszą walkę z rozkopaną trasą Warszawską. Przed Stolycą w Jankach stanęliśmy w CH by zakupić wiktuały (dania w puszkach, torebkach i inne puszki i torebki ), a przede wszystkim poszukać i zakupić jakieś publikacje na temat naszego celu podróży (choć przewodnik po Litwie, Łotwie i Estonii nie został jeszcze wykorzystany, ale na pewno się nie zmarnuje).
W samej Warszawie na Wisłostradzie (a raczej jadąc wiaduktem nad nią) skrzyżowaliśmy się z miejskim etapem Tour de Pologne. Z miasta wydostaliśmy się drogą na Białystok, z której zboczyliśmy dopiero w Ostrowi (Ostrowiu ) Mazowieckiej. Tam postój na mleczko dla Aluni, obiad i spacer z Berą. Z Ostrowi na Łomżę i stamtąd prosto na Augustów.
Poszukiwania miejsca noclegowego zaczęliśmy od jeziora Sajno. Nad nim trafiliśmy najpierw na zapchany parking przy grobli niedaleko Sajenek, a wracając na Augustów skosiliśmy kilka gałęzi i o mało się nie zakopaliśmy w błocie na „polu biwakowym” do którego kierowała tabliczka .
Po przejechaniu Augustowa uwagę moją zwróciły reklamy pól namiotowych Dwory i Ostry Róg położonych na północnym brzegu Jeziora Białego. Dziurawa droga gruntowa ciągnąca się w nieskończoność napawała mnie obawami. Gwałtowny skręt do Dworów zniechęcił i po jeszcze paruset metrach dojechaliśmy do Ostrego Rogu. Pole namiotowe bardzo sympatyczne, choć nie oferujące luksusów – sławojki lub ubikacja z prysznicem w godzinach pracy znajdującej się po sąsiedzku „klubo-kawiarni” . Biorąc jednakże pod uwagę położenie, cenę (27/noc) i możliwość uzupełnienia wody i prądu (prąd chyba za dodatkową opłatą) jest to miejsce godne polecenia.
edycja - błędne namiary podałem... Tu właściwe:
NOCLEG: 53 st 52'10'' N 23 st 07'12'' E
Jurek121175 - 2012-04-01, 14:02
Czekamy na dalszy ciąg. Nas też tamte rejony kręcą i kto wie ... Może w tym sezonie uda nam się to zrealizować
Skorpion - 2012-04-01, 14:57
Ostry Róg ,tez bylem na tym polu namiotowym dwa lata temu i za postoj zaplacilem 20 zl/doba za dwie osoby
GregdeWal - 2012-04-01, 15:43
Obiad zjedzony... W słonecznej przerwie pomiędzy opadami śniegu dekoder DVB-T w kamperku zamontowany... Piszę dalej
ETAP III: Augustów - Błaskowizna
01.08.2011
122 km
Pomimo niesprzyjającej pogody dzień rozpoczęliśmy kąpielą. Ten szok termiczny pobudził nasze procesy myślowe dzięki czemu podjęliśmy decyzję o rezygnacji z wyjazdu do pierwotnego celu (czas, odległość, pieniążki – a i tak byłby niedosyt) i pozostanie w kraju. Tym bardziej, że rejony od Augustowa po Mazury (czyli +/- Suwalszczyzna) były dla nas białą plamą na mapie (teraz też są ale już trochę podziurawioną ).
W związku z czym bez zbytniego pośpiechu opuściliśmy biwakowisko i po telepaniu się z powrotem do drogi głównej urządziliśmy postój w Augustowie (przy cmentarzu ). Po przeczekaniu deszczu (okazja na poranną ) poszliśmy w miasto poznając je od A do Z.
Popołudniu wyjechaliśmy w dalszą drogę, zwiedzając po drodze Studzieniczną i śluzę Przewięź. Kolejny postój przypadł na Sejny.
Po obejściu tego ładnego miasteczka skierowaliśmy się na klasztor w Wigrach. Jego zwiedzenie pozwoliło nam na dalszą drogę – tym razem w kierunku Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Same Suwałki potraktowaliśmy po macoszemu – tylko postój przy miejscowym Kauflandzie w celu zakupów – przy okazji obserwowaliśmy przygotowania dwóch niemieckich kamperków do noclegu. Dziwne, biorąc pod uwagę wyraźne oznakowanie odciągania samochodów w godzinach nocnych.
W Suwałkach również zapadła ostatecznie decyzja o zaniechaniu pomysłu wyjazdu poza granice (do tej pory się wahałem czy na północny wschód, czy na zachód. Wybraliśmy zachód .
Jako że zbliżał się wieczór naszą jazdę zdeterminowało wyglądanie za miejscem postojowym. Nie przeszkodziło nam to jednak w wypatrzeniu punktu widokowego koło Szeszupki. Trafiliśmy tam w porę z najlepszym światłem – śliczne (mam nadzieję, że potwierdzicie ) ujęcia.
Planowałem nocleg gdzieś nad Hańczą. Zatrzymaliśmy się w końcu koło wsi Błaskowizna na starym, chyba już nie wykorzystywanym, usianym kamieniami pastwisku. Trochę się bałem by nas jakiś baca nie pognał. Późnym wieczorem (noc była jasna) zauważyłem idącego z widłami rosłego mężczyznę. Trochę strachu mnie to kosztowało. Uprzedzając wygramoliłem się z wozu, grzecznie pytając czy nikomu nie przeszkadzamy. Pan (chyba trochę niedzisiejszy )wybełkotał, że możemy stać ile chcemy. Nie mam pojęcia, czy to był właściciel tego pola, czy tylko zwykły „przechodzień”, ale poczułem moralne usprawiedliwienie stania na czyimś terytorium .
NOCLEG: 54 st 19'07'' N 22 st 49'06'' E
GregdeWal - 2012-04-01, 15:46
Zdjęć etapu III ciąg dalszy
GregdeWal - 2012-04-01, 16:08
ETAP IV: Błaskowizna - Strzelce
02.08.2011
186 km
Poranny spacer z Berą wyjaśnił, że migocące w dole jezioro to nie Hańcza, a sąsiednie jezioro o oryginalnej nazwie Boczne.
Krótko po opuszczeniu naszego gościnnego pastwiska stanęliśmy w celu obejrzenia kolejnego pastwiska z kilkoma rozrzuconymi głazami, dumnie się zwącego się głazowiskiem Bachanowo.
Dalsza droga poprowadziła nas na wieżę widokową na Hańczę w miejscowości Przełomka. Szkoda, że tam wieczorem nie trafiłem. Piękne miejsce nad samą wodą. Ale miejsce zapisane – zawsze będzie można je kiedyś znaleźć (chyba, że ktoś szlaban postawi ).
Bocznymi, lekko dziurawymi drogami pojechałem do Stańczyków, by oglądnąć majestatyczne wiadukty kolejowe i prawie górskie krajobrazy pod nimi.
Dotarłszy już do Krainy Wielkich Jezior Mazurskich nadjechałem 8 km by zobaczyć piramidę w Rapie (i walczyć z zatrważającą ilością komarów), później Węgorzewo, śluza w Leśniewie (znów stada komarów) i z powrotem przez Węgorzewo na Giżycko, by dzień zakończyć sentymentalnym (tam wypadło moje pierwsze cumowanie w trakcie pierwszego żeglowania na Mazurach) postojem na kampingu w Strzelcach.
NOCLEG: 53 st 59'08'' N 21 st 45'08'' E
GregdeWal - 2012-04-01, 17:49
ETAP V: Strzelce - Olsztynek
03.08.2011
170 km
Pierwszym postojem na trasie tego dnia był Kętrzyn. Pewnie wcześniej zaglądnąłbym do Gierłoży i Wilczego Szańca, gdyby nie to, że już 3 razy tam byłem . W Kętrzynie zwiedziliśmy bazylikę wraz z wieżą (Bera w tym czasie rozmawiała z Panem sprzedającym bilety:
- ładny z Ciebie piesek
- hau hau hau
- no nie szczekaj tyle
-hau hau hau
etc),
miasto oraz zamek
Z Kętrzyna skierowaliśmy się do Świętej Lipki, gdzie natrafiliśmy na pierwszy (dopiero ) remont, niezliczoną ilość budek z „pamiątkami”, dewocjonaliami itd i koncert organowy. Niestety Ala wytrzymała tylko dwa utwory – choć i tak bardzo grzeczna była.
Ze Świętej Lipki rzut beretem do Reszla. Wjazd do centrum tylko dla samochodów poniżej 2,5t, więc zaparkowaliśmy przy osiedlu jakieś 2 kilometry od miasta. Piękny zamek, kościół, ładne centrum i malowniczy most gotycki nad pełną (znów) komarów doliną był przedmiotem spaceru.
W następnym punkcie trasy poszukiwaliśmy zabytkowej bramy miejskiej i Diabelskiego Kamienia (obie atrakcje zlokalizowane) w Bisztynku.
Olsztyn (już wcześniej poznany) zdegradowaliśmy do roli centrum zaopatrzeniowego i ruszyliśmy prostą drogą do Olsztynka.
Niestety dojazd pół godziny po zamknięciu bram skansenu uniemożliwił nam zwiedzanie w tym dniu, ale co się odwlecze to nie uciecze i pod bramami skansenu zdecydowaliśmy się spędzić noc.
NOCLEG: 53 st 35'25'' N 20 st 17'19'' E
GregdeWal - 2012-04-01, 20:11
ETAP VI: Olsztynek – Jerzwałd
04.08.2011
137 km
Całe dopołudnie trwało zwiedzanie skansenu i doprowadzanie psa pokładowego do stanu używalności. Teraz będzie niesmacznie: musiałem per rectum oczyścić jej przewód pokarmowy ze sterczących z tego otworu traw wcześniej spożytych, a nie strawionych …, a później kąpiel tylnej części ciała w strumyku... Swoją drogą podziwiam jej wyszkolenie. Jakby mi ktoś powiedział siad, gdy byłbym na środku strumienia to bym to olał. A ona posłuszna – poczciwa psina .
Wracając do podróży. Postój na noc na przyskansenowym parkingu przyniósł dodatkową korzyść – Pan parkingowy nie pofatygował się do nas. Zostawiliśmy Olsztynek za naszymi tylnymi światłami i udaliśmy się na Pola Grunwaldzkie, gdzie poprzednia oszczędność zwróciła się nam z nawiązką – 12 sł za chwilę parkingu kampera.
Z Grunwaldu wystartowaliśmy do Ostródy (spacer po mieście) i Iławy (taktoczno). Za Iławą po krótkim błąkaniu zdobyliśmy „niedostępny” dla turystów pałac w Szymbarku, a dokładniej jego ruiny (stróż tylko wypatrywał kiedy podejdziemy pod bramę, by nas za symboliczną opłatę „za fatygę” z pasją oprowadzić .
Z Szymbarku drogą nieuwzględnioną w żadnych mapach, a istniejącą jedynie w świadomości Krzyśka Hołowczyca, prowadzącą nad zachodnim brzegiem jeziora Gardzień przedarliśmy się do Siemian nad Jeziorakiem.
Po dwóch nietrafionych próbach znalezienia ciekawego noclegu dotarliśmy do miejsca zamieszkania i ostatecznego spoczynku autora mojej ongiś ulubionej serii z Panem Samochodzikiem – Jerzwałdu, gdzie na końcu drogi prowadzącej przez wieś, przy pomoście i przystani kajakowej w towarzystwie czterech jachcików pełnych harcerzy znalazł się kawałek trawki dla nas
NOCLEG: 53 st 46'38'' N 19 st 31'47'' E
GregdeWal - 2012-04-01, 21:20
ETAP VII: Jerzwałd – Jastarnia
05.08.2011
251 km
Dzień rozpoczęła pogoń nas za Berą, a Bery za końmi na pastwisku przy domu Z.Nienackiego. Po Jerzwałdzie zwiedziliśmy również (tak jak Szymbard) niedostępne ruiny w Kamieńcu (bramy dawnego RSP z obu stron otwarte), minęliśmy zamek w Malborku i osiągnęliśmy Tczew.
W Tczewie oglądnęliśmy mosty na Wiśle i część starówki. Biorąc pod uwagę rozpoczynający się weekend i zaklepane przez wczasujących się na Półwyspie Helskim rodziców miejsce na „kempingu” w miarę szybko popyrkaliśmy dalej.
Dłuższy postój tego piątkowego popołudnia zaplanowaliśmy na Wyspę Sobieszewską (w tym miejscu skończyliśmy nadmorską podróż od wschodu w 2010 roku). Do ujścia Martwej Wisły w Górkach Wschodnich szliśmy oczywiście w towarzystwie komarów.
Jeszcze tylko przejazd przez zakorkowany Gdańsk, tankowanie w Rumii i już znaleźliśmy się w Jastarni, gdzie oczekiwali nas przy OW Marina Klub moi rodzice. Instytucja ta prowadząca „pole namiotowe i kemping” oferuje za 60 zł miejsce postojowe bez możliwości spuszczenia szarej wody i wyprowadzenia kota. Czystą wodę uzupełniliśmy wiadrami (pewnie niezgodnie z regulaminem OW), a kąpiel w sanitariatach o opłakanym standardzie miała kosztować 7 zł (na szczęście nikt nie pilnował wchodzących ale cennik był). Dodatkowo po wykupieniu przyłącza elektrycznego nie było komu otworzyć skrzynki bezpiecznikowej. Ośrodka szczerze nie polecam jako miejsca postojowego. Za to Jastarnia – jak zwykle dla mnie – miejsce magiczne.
NOCLEG: 54 st 41'35'' N 18 st 40'43'' E
ETAP VIII: Jastarnia – prawie postój
06.08.2011
4 km
Nie chcąc dłużej płacić za tak „luksusowe” warunki zaraz z rana przemieściliśmy się na drugą stronę portu na bezpłatny parking przy OW Augustyna i wejściu na plażę od strony zatoki. Dzień minął na spacerach (między innymi do Juraty) i trwonieniu pieniędzy rodziców.
NOCLEG: 54 st 41'45'' N 18 st 40'19'' E
GregdeWal - 2012-04-01, 23:02
Forum się nieco odmuliło... Można przystąpić do pisania
ETAP IX: Jastarnia – Łeba
07.08.2011
128 km
Po niedzielnej wizycie w kościele pożegnaliśmy naszych dobroczyńców i wynieśliśmy się z Półwyspu w obawie przed możliwymi (i prawie pewnymi) korkami (wjeżdżając w piątek ogonek ciągnął się prawie pod Kuźnicę).
Bezproblemowo udało się dotrzeć do Władysławowa, gdzie wypełniliśmy lodówkę zaopatrzeniem i zabraliśmy się do zwiedzania wybrzeża. Okolice ex-Hallerowa dość dobrze wyeksplorowaliśmy podczas osobowych wyjazdów w te strony, więc tym razem ograniczyłem się tylko do krótkiego postoju pod latarnią na Rozewiu, gdzie parking opłaciłem tylko po to, by u bileterki na latarni dowiedzieć się, że nie ma przedmiotu naszego zbieractwa – znaczka turystycznego
Dla zainteresowanych: www.turisticke-znamky.cz lub wersja na Polskę www.znaczki-turystyczne.pl (polecam – szczególnie w Czechach i na Słowacji, bo w Polsce biedniutko ).
Ale cofając się do Rozewia. Następny postój wypadł w Dębkach, by zakupić widokówkę (kolejne małe zbieractwo-dziwactwo ), rozejrzeć się po plaży i lesie i wytrząść wracając drogą nad Piaśnicą (nie polecam – wracajcie z Dębek drogą, którą dojechaliście )
Nad jeziorem Żarnowieckim wypadła pora karmienia naszego maluszka. Panoramę jeziora podziwialiśmy później ze Źrenicy Kaszubskiego Oka w Gniewinie.
Z Gniewina najprostszą z możliwych dróg dotarliśmy do latarni Stilo, gdzie odbyłem dodatkowy spacer na parking, bo się mi portfela zapomniało, a trzeba odnotować wyjście na taras widokowy latarni . Ale las ładny, kilka alternatywnych ścieżek w związku z czym nie narzekam. W każdym razie drzewa z powodu elektrowni atomowej jeszcze na zielono nie świeciły .
Z Osetnika (Stilo) drogą przez Nowęcin osiągnęliśmy Łebę, gdzie trochę klucząc dojechaliśmy do parkingu przy marinie jachtowej. Jako, że wieczór za pasem, parking pusty i bez konieczności opłat. W trakcie spaceru z Berą odkryłem, że za mariną droga prowadzi do jeszcze lepszej miejscówki zaraz przy zachodnim falochronie. Prawie po ciemku już z pełnym zagospodarowaniem bardzo ostrożnie przenieśliśmy się w tamto miejsce
NOCLEG: 54 st 46'03'' N 17 st 33'01'' E
janus - 2012-04-01, 23:13
A taki to widoczek miała
http://www.augustyna.pl/widok.php
Fajny opis i podróż spoko
P.S. A szkoda, że nie pomachałeś na drodze dojazdowej do Dębek - stacjonowałem tam wówczas
GregdeWal - 2012-04-01, 23:20
ETAP X: Łeba - postój
08.08.2011
Pozostawiwszy samochód na już płatnym parkingu (choć bez wniesienia opłaty – nikt niczego od nas nie chciał) z rana ruszyliśmy pieszo w stronę Słowińskiego Parku Narodowego – jakieś 3 km do granic – i ruchomych wydm – dodatkowo 6 km. Po drodze wstąpiliśmy na wieżę widokową (bezpłatnie) oraz do muzeum/skansenu/ekspozycji (trudno rozstrzygnąć) wyrzutni rakietowej – moim zdaniem atrakcja nieadekwatna do ceny atrakcji . Po krótkim pobycie na wydmach w obawie przed krążącą burzą (co prawda bardzo malowniczą) do granicy Parku drogę powrotną odbyliśmy melexem (przeżycie szczególnie dla Bery ) Pozostałą część drogi przeszliśmy plażą i zachodnią częścią Łeby odwiedzając wyjątkową atrakcję (z przymrużeniem oka) – kawałek ściany kościoła św.Mikołaja (nie dziwię się, że się do Laponii wyniósł ).
Po przeczekaniu burzy w samochodzie (jednak nas dopadła) wieczorem obejrzeliśmy pozostałą część miasta.
ps. Na dziś kończę, po już późno... CDN
GregdeWal - 2012-04-01, 23:28
| janus napisał/a: | | A szkoda, że nie pomachałeś na drodze dojazdowej do Dębek - stacjonowałem tam wówczas |
Bym widział kolegę prawie stela to nie omieszkał bym łapką
To może i to piękne oberwanie chmury kolega zaliczył
Tadeusz - 2012-04-01, 23:33
Grzegorzu, imponującą pracę wykonałeś.
Dzięki za nią, a szczególnie za wiele naprawdę fajnych zdjęć.
Należy się piwko.
matro - 2012-04-02, 00:29
| Tadeusz napisał/a: | Grzegorzu, imponującą pracę wykonałeś.
Dzięki za nią, a szczególnie za wiele naprawdę fajnych zdjęć.
Należy się piwko. |
...dokładnie i piwko ode mnie
WINNICZKI - 2012-04-02, 02:28
I ode mnie też
GregdeWal - 2012-04-02, 07:30
Dzięki za słowa uznania
Relację postaram się zakończyć w najbliższym czasie (już tylko 2 etapy )
Następny odcinek - Chriby
staszek - 2012-04-02, 19:15
Fajna relacja,ładne zdjęcia i NAMIARY GPS stawiam piwko
GregdeWal - 2012-04-02, 21:47
ETAT XI: Łeba - Wola Dłutowska
09.08.2011
506 km
Chcąc uniknąć przyjścia parkingowego i związanych z tym możliwych komplikacji wyruszyliśmy z miejsca postoju około 8 rano. Silny wiatr wiejący od poprzedniego wieczora mocno rozjuszył fale silnie uderzające w niedaleki falochron. Szkoda było opuszczać ten gościnny skrawek betonu . Tym bardziej, że wyjazd z Łeby był równoznaczny z pożegnaniem Bałtyku na rok 2011.
Ale mówi się trudno, jedzie się dalej. Pierwszy postój tego dnia wypadł w Lęborku, które to schludne miasteczko pozwiedzaliśmy i udaliśmy się w dalszą drogę.
Dalej z przystankami nad jeziorem Jasień i koło elektrowni wodnej w Soszycach droga zawiodła nas do Bytowa. Zwiedziliśmy zamek i miasto, zjedliśmy całkiem dobre rurki z kremem i udaliśmy się w dalszą podróż w kierunku Borów Tucholskich.
Zauroczeni okolicą Swornych Gaci (mi się ta odmiana najbardziej podoba i jej się będę trzymał ) zdecydowaliśmy, że jeszcze w tym rejonie można by dzień lub dwa spędzić, w związku z czym zacząłem się rozglądać za możliwym miejscem do pozostawienia maszyny na noc i pieszych wędrówek. Po drodze na Charzykowy za M.Swornegaciami przy wjeździe na leśny parking asfalt kończył się 35 centymetrowym uskokiem. Wjazd ten spowodował urwanie zaworu szarej wody i zepsuciem humoru. Stąd też powstała moja autonomiczna decyzja o powrocie do domu.
Drogą przez Człuchów i Świecie dotarliśmy do krajowej jedynki i nią pociągnęliśmy, aż do Łodzi, w okolicach której dopadł nas późny już wieczór. Wybór do spędzenia nocy padł (dzięki poszukiwaniom na Automapie) na okolice Pabianic i miejsce postojowe w okolicach Huty Dłutowskiej
NOCLEG: 51 st 24'41'' N 19 st 23'15'' E
ETAP XII: Huta Dłutowska - Cieszyn
10.08.2011
253 km
Zza Dłutowa przez Bełchatów i Katowice dotarliśmy bez zbędnych przerw do Cieszyna.
PRZYJAZD: 10.08.2011 - 12:30
Zazvolil zvonec a pohadky je konec
GregdeWal - 2012-04-02, 21:52
I jeszcze małe résumé
Dni w trasie spędziliśmy 10.
Dni na postoju - 2 (z czego jeden z przemieszczeniem w Jastarni)
Km ogółem - 2422
Km na dzień - 201,8
Km na dzień podróży - 242,2
Noclegi na trasie - 2
Noclegi na dziko - 6
Noclegi na kampingach - 3
Koszt paliwa - 1356 zł
Zużytego paliwa - 270,76 l
Przeciętne zużycie - 11,18 l/100 km
Koszt noclegów - 117 zł
I to by było na tyle
Następny odcinek (jak już wspominałem) - Chriby - kto wie co to?
Tadeusz - 2012-04-02, 22:35
| GregdeWal napisał/a: | | Chriby - kto wie co to? |
Jestem bardzo ciekawy co zawiodło Ciebie w południowe Morawy. Czy przyroda tego regionu, czy raczej zainteresowania antropologiczne?
Grzesiu, czekam na Twą wenę twórczą.
GregdeWal - 2012-04-03, 07:00
| Tadeusz napisał/a: | | południowe Morawy |
I tu bym dyskutował z polską Wikipedią ... W czeskiej wersji i według moich wyobrażeń to raczej środkowo-wschodnie Morawy . Ale i tak gratuluję
A w tamte rejony przywiódł mnie nietypowy powód - ślub i wesele kuzynki
Wena powinna przyjść w miarę szybko (chcę poprzedni sezon przed rozpoczęciem nowego zakończyć )
Miłego dnia życzę
Tadeusz - 2012-04-03, 11:12
| GregdeWal napisał/a: | | I tu bym dyskutował z polską Wikipedią ... W czeskiej wersji i według moich wyobrażeń to raczej środkowo-wschodnie Morawy |
Oj, Grzesiu, ja korzystałem z czeskiej strony: http://www.chriby.cz/
Według Czechów to południowe Morawy.
GregdeWal - 2012-04-03, 11:19
A rzeczywiście... Na chriby.cz jest to jizni morava... Ciekawe
Choć czeska wikipedia znowu pisze stredovychodni
Powiedzmy, że obaj mamy rację
(ale i tam mam tupet ... Z CamperPapą się spierać )
Serdecznie pozdrawiam ze słonecznego Cieszyna :
GregdeWal - 2012-04-03, 11:30
No i wszystko jasne... Granica Zlinskeho kraje (czyli Województwa Zlińskiego) utożsamianego z Środkowo-Wschodnimi Morawami przecina Chriby pomiędzy Korycanami, a Osvetimanami. W związku z powyższym ich północno-wschodnia część leży w Środkowo-Wschodnich Morawach, a południowo-zachodnia w Jihomoravskym Kraji czyli w Południowych Morawach ...
krzysioz - 2012-04-03, 15:52
Po ciekawej lekturze z niecierpliwoscia czekam na watki czeskie czy tez morawskie, jako sympatyk tego kraju i sasiad Kraju Liberckiego.
|
|