| |
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Majówka w Pieninach
makdrajwer - 2012-05-06, 13:34 Temat postu: Majówka w Pieninach Po wielu miesiącach przygotowań , po cieżkim tygodniu walki w pracy z pracą udało się. Mamy tydzień wolnego !!! W sobote jeszcze obskoczyliśmy zlocik weteranów w Mikołowie a od niedzieli ... No właśnie . Gdzie jechać? Aby nie było za daleko ani za blisko. No i żeby wytrzymac z dziećmi w wieku 5,6,7 lat. Wybór padł na Pieniny. Po drodze chcieliśmy jeszcze zaliczyć skansen w Zubrzycy Górnej. Jak postanowiliśmy - tak i zrobiliśmy , i w niedziele rano wszyscy siedzieli w kamperze. Jako że to nasz pierwszy wyjazd koneFką od początku zaczęliśmy porównywać jazde z poprzednią Kaczką. I okazało sie że te 4 dodatkowe konie w stosunku do kaczki nie robia różnicy ( teraz mamy 72 KM ) ale 5 biegów ( nadbieg ) to już duża różnica. W kaczce 80 km/h to była maksymalna prędkość a teraz 80 to jedziemy lekkim gazem i jeszcze pod pedałem jest miejsce. Kolejna różnica to kabina : w mercedesie szyby są duże , schodzą nisko a w ducato ( szczególnie stary typ ) jest troche klaustrofobicznie.
Tak więc z uśmiechami na twarzach udaliśmy sie w kierunku Zubrzycy Górnej . Jako że mam jeszcze miękki pedał - hamulca oczywiscie więc postanowiliśmy nie jechać przez Krowiarki tylko drogami głównymi. Tak więc kierunek Jordanów i ... przejechaliśmy skręt. Trudno , dalej jest nastepny. Niestety - objazd przez Jordanów. Trudno... Zgodnie z założeniami "Krzysiu z pudełka" lezy w szafce a Ola z atlasem nawiguje. Więc jedziemy tym objazdem. Najpierw skończyły sie linie na drodze, potem przy mijaniu trzeba była zjechać kołem na trawe a następnie zaczęły sie podjazdy na 1 biegu i zjazdy na 2. Gdzie my k... jesteśmy ? Ani widoku Babiej ani Tatr ... Żeby tylko na końcu nie było zakazu i napisu : " Nie dotyczy ALP". Wetylator chłodnicy idzie non stop ( dobrze że go przeglądnąłem ) , czas leci a my jesteśmy gdzies w czarnej d... . Ale na szczęście po paru kilometrach wróciliśmy do cywilizacji i podjechaliśmy pod parking pod Muzeum - Orawskim Parku Etnograficznym w Zubrzycy Górnej. Wtedy okazało sie że to nadłożenie drogi i czasu miało sens ponieważ była taka " ogromna " frekwencja że gdybyśmy przyjechali wcześniej to musielibyśmy czekać na inne osoby aby przewodnik z nami wyszedł. Sam skanse jest zbiorem chałup z Orawy , niektóre tam stały od zawsze , niektóre przeniesione. Są to kurne chaty w których mieszkali dezerterzy z róznych rejonów Polski. Mogli mieszkać w tych chałupach ale musieli karczować lasy i rodzić dużo dzieci. Nie mogli mieć komina bo wtedy musieli by płacić podatek dymny. Czyli była to specjalna sterfa ekonomiczna z polityką prorodzinną. ( kliknij w zdjęcie - będzie większe ):
By makdrajwer at 2012-05-05
Mimo że było to bardzo prymitywne chaty cechuje je bardzo duza starannosć wykonania, dbałość o szczegóły oraz ciekawa akchitektura.
By makdrajwer at 2012-05-05
W jednej chacie zwanej dworkiem miał swoją kancelarie "sołtys" całego interesu. A że miał fantazje więc kazał sobie wykonać drzwi które miały metr wysokości aby każdy wchodzący oddał pokłon swemu szefowi .
By makdrajwer at 2012-05-05
Ciekawe jest jak niewiele ludzie potrzebowali do życia. Jedno łóżko oraz ławeczka i mogła sie wyspać 15 osobowa rodzina. Plus dym w całej chałupie, zimno ... A my narzekamy na brak wspomagania w kamperze. Zwiedzaliśmy również pomieszczenia gospodarcze do dojenia , wyrabiania oleju lnianego, ubrań , tartak oraz kużnie.
By makdrajwer at 2012-05-05
Po ponad 2 godzinach zwiedzania wróciliśmy do kamperka i skierowaliśmy sie na Rabke i Mszane. Po drodze były cudne widolki . Tatry:
By makdrajwer at 2012-05-05
oraz Babia Góra:
By makdrajwer at 2012-05-05
W Mszanie stanęliśmy nad rzeczką w celach konsumpcyjnych. I z powodu "małych" nieporozumień na lini rodzice - dzieci w powietrzu zawisła grożba powrotu do domu. Troche obciach ale trudno. Na szczęści żona załagodziła sytuacje i jednak pojechaliśmy dalej w kierunku Krościenka nad Dunajcem.
Po dojechaniu na miejsce staneliśmy na jedynym właściwym kepingu czyli na Cyplu.
By makdrajwer at 2012-05-05
Kemping ten ma tą zalete że jest bardzo duży i dla "niechcących integracji" stanowi doskonały punkt noclegowy. Tak wiec stanęliśmy na samym końcu , dzieci poszy do rzeki , a że gorąc był starszny ja też wziąłem ręcznik , mydełko , zamoczyłem sie w rzece i ... uciekłem do kampera. Zimno ... Ale ok, mam łazienke - trzeba ja wypróbować.
W tym momencie chiałem odszekac wszysko co mówiłem, pisałem i myślałem o braku łazienki. Że to bez sensu, zbytek łaski, szpan, niepotrezbny ciężar ... Hau, hau ... Po paru minutach prysznica pokochałem to pomieszczenie cały sercem i ciałem. Jedyny minus był taki że koneFka nie posiadała konewki tylko jedną butelke 5 litrową więc te prysznice troche mi w nogi poszły . Ale było warto. Druga sprawa : kibelek . Wreszcie nie trzeba planować trasy i postojów sugerujac się tylko krzaczkami lub laskiem. I nareszcie można zrobić grilla bez obaw o następstwa gastryczne.
Więc i grillem zakończyliśmy ten dzień i po rozłożeniu łóżek poszliśmy spać. Tzn. chcieliśmy ale za płotem studenci robili ognisko z gitarą wiec spiew nosił całkiem donośnie. Stwiedziłem że musze coś zrobić aby tylne okno mi sie domykało do końca. Piosen było co niemiara a ja tylko pamiętam ze : " ci z biologi to są ch...e bo się z nimi nic nie rynuje ". Koniec końców studenci opadli z sił i mogliśmy iść spać . A spało sie cudownie ...
makdrajwer - 2012-05-06, 14:03
Dzień drugi:
Rano ( czyli o 7 ) wyszedłem z kampera i ... zatkało mnie. Wlaściwie już nikt nie spał. Namiotowcy już byli spakowani i szli z plecakami w góry, rowerowcy jezdzili wokól przycze czekając pewnie na żone zmieniajacą po raz 3 spodnie a kamperowcy i przyczepowcy śniadali ogoleni i uśmiechnięci. Tylko kolejki do kibelka i umywalek wydawała sie nie kończyć. Ale co mnie to ? Ja mam swoje.
Kto jeszcze gdzieś spał to mial szanse to zrobić tylko do 9 bo o 9 następował "koncert" w wykonaniu mojej nastarszej córki przy "audycie" mojej żony:
By makdrajwer at 2012-05-05
Po tym graniu stanowiliśmy lokalną atrakcje kempingu. Nie dosć że 3 dzieci ( pewnie blizniacazki ) , nie ma hałasu , ryku itp to jeszcze gra na skrzypcach. Ciekawskim nie było końca.
Po sniadaniu i prysznicu ( hau, hau ) odpaliliśmy domek i pojechaliśmy za Szczawnice do wąwozu Homole. Jeszcze co do domku. Już wiem czemu alkowa jest taka fajna. Cała pościel , krzesełka stolik i wiele innych rzeczy lądowało tam w oka mgnieniu. W kaczce zajmowało to troche czasi i zmuszało załoge do opuszczenia pojazdu. Taki więc alkowa rules.
Pod samym wejsciem do wąwozu jest parkin z cennikiem osob.2 zł/godz, bus 5 zł/h. Pytanie : ile zapłaciliśmy za 4 godziny ? Oczywiście 5 zł.
Wąwóz Homole jak sama nazwa mówi polega na ty że ide sie dołe a w prawo i lewo są zbocza. Dołem również płynie rzeczka. Idzie sie troche kamieniami, troche metalowymi schodami i schodami i drzewa. Miły, przyjemny spacerek z ładnymi widoczkami dookoła. Ludzi sporo ale nie jako strasznie.
By makdrajwer at 2012-05-05
Na szczycie wąwozu jest pare skałem na które dzieciaki obowiązkowo powspinały sie a po ich przejściu wchodzi sie na polanke na którą można również wyjechać krzesełkami z Jaworek.
By makdrajwer at 2012-05-05
Widok super , dzieci szczęsliwe bo na tej polanie były owce, krowy , konie i psy. Oraz plac zabaw. Więc dzieci szalały a my "polegliśmy" na trawie i cieszyliśmy sie nicnierobieniem. Była tam wypożyczalinia hulajnóg , takich górkich na balonowych oponach, zjeżdżało sie w dół a do góry wyjazd był krzesełkami. Ale wrodzone lenistwo nie pozwoliło mi skozystać z tej atrakcji.
Nagle zabeczało i na polane weszło ze 300 owiec prowadzonych z przodu przez koze a z tyłu przez psa. Z boku szedł baca ale niewiele miał do roboty. Owieczki z kozą weszły karnie do zagrody a pies poszedł odpoczywać w cieniu. Super !
Po powrocie na kemping zjedzliśmy obiad i poszliśmy " na miasto " . Znależliśmy palc zabaw dla dzieci , stragan z oscypkami oraz lody. Rewelacyjne lody ! Z własnego wyrobu, na wage o różnych smakach które w zaleznosci od szczęsci kończyły sie . Czyli nie była to pordukcja hurtowa. Za 2 zł dla dziecie było w sam raz ( ok 1.5 gałki ) a za 6 zł miałem "pod korek". Ogólnie Krościenko jest sympatycznym turystycznym miasteczkiem bez kramów , waty cukrowej, stoisk z pamiątkami itp. Za to był amfiteatr na któryco 2 dni były koncerty - nawiasem mówiąc fatalnie nagłośnione.
Po powrocie na kemping zauważliśmy ze za naszą pustelnią zoskładaja sie namioty z młodzieżą . Juz widziałem oczami wyobrazni RMF na cały regulator i przekleństwa do białego rana. I znowu pudło : studenci zrobili ognisko , wyjęli gitare i zaczęli biesiade. Wtedy doszedłem do wniosku ze gitara to taki instrument na którym możne grac nie mając absolutnie słuchu. Tzn. koleś grał niezle a śpiewał fałszywie i nierówno. Tragedia. Ale na szczęście w ciągu dnia obadałem że tylne okno jest nowe ( facet nawet nie zdjął foli od środka ) zaś zaczepy sa zamontowane odwrotnie. Tak więc spokojnie domknąłem okna i poszedłem spać. A że tamci grali po zawietrznej to i sen przyszedł szybko.
makdrajwer - 2012-05-06, 14:25
Dzień trzeci
Jak zwykle po 7 opuściłem łóżko a ze było święto więc i spełniłem obywatelski obowiązek wywieszając flage. Szkoda ze jej póżniej nie zdjąłem po podczas jazdy zaczeła sie pruć, złamała mi antene i z 15 minut jechałem trzymając ją ręką przez okno ( z lenistwa nie chciało mi się zatrzymac ):
By makdrajwer at 2012-05-05
Aby nie przeszkadzać córce w "łiłaniu" na skrzypcach wziołem 2 pozostałe i kierowany wskazówkami szefa kempingu poszliśmy szukać wody w lesie. Zródla znajduja sie ok kilometra od kempingu. Aby tam dojść należy po wyjsciu z kempingu isć ulicą cały czas prosto i następnie nigdzie nie skręcając wejść w las. Podejście jest troche zniechęcające:
By makdrajwer at 2012-05-05
Po dojściu na miejsce mamy do wyboru wode Stefan i Michalina. Są to szczawy jakieśtam , w każdym razie gazują, są słone , jak sie wyleją to pozostaje biała plama i ... są całkiem smaczne. Leczą chyba wszystki choroby poniewaz przez cały pobyt czułem się wyśmienicie.
By makdrajwer at 2012-05-05
Po powrocie ( już nie było tak lekko ) pojechalismy do Szczawnicy.
Tu już widać inny "target' niż w Krościenku. Znależliśmy parking przy górny parku na którym stało ze 30 aut i nie było żadnego ciecia. Hura, stajemy za darmo. W tzw .międzyczssie wjechał na parking pan którego samochód, rejestarcja i wygląd sugerują przynalezność do "wyższych swer'. Po zaparkowaniu "jak baba" pan poszedł szukac kogoś kto go za ten parking skasuje. My sie pakowaliśmy , szykowaliśmy jedzenie , siku itp . a pan dalej szukał ciecia. Sama Szczawnica tez jest mocno "turystyczna" czyli kupe straganów, bud , ludzi , hałasu ...
Wsiedliśmy w krzesełka i pojechaliśmy na Palenice.
By makdrajwer at 2012-05-05
Po wjeżdzie na szczyt rozkoszowaliśmy sie widokiem oraz lodami włoskimi w cenie 6 zł które były ... ochydne. Sama zamrożona woda. Oszustwo wstretne.
By makdrajwer at 2012-05-05
Po wejściu na przeciwległą góre zobaczyliśmy panorame naszego Krościenka:
By makdrajwer at 2012-05-05
Ciekawostką jest fakt , że wjeżdżaliśmy na góre 2 minuty z schodziliśmy ... 3 godziny. Ze szczytu prowadzi niebieski szlak który na górze jest mocno wspinaczkowy:
By makdrajwer at 2012-05-05
aby póżniej przejść w miły spacerk po połoninach :
By makdrajwer at 2012-05-05
Schodzi się do przystani flisackiej gdzie zobaczyliśmy jak liczna jest to instytucja. Praktycznie płyneła tratwa za tratwą.
Samo przejście do auta wykończyło na s niemiłosiernie z powodu sońca i upału.
Po powrocie na kemping tradycyjnie obiad i "na miasto". Tym razem wieczorem juz nikt nie grał i spałem jak niemowle ( ale bez pieluchy).
makdrajwer - 2012-05-06, 14:52
Dzień czwarty
Obudziełm sie rano z bulem ramion i ogólną niechęcią do wyjście z auta. Zarządziłem więc dzień wewnętrzny czyli zajęcia w podgrupach. Wziołem "niełiłające" dzieci i udalismy sie do kiosku po prase. Następnie oddelegowałem dzieci z żona na plac zabaw i apteki a sam zacząłem całodzienny przegląd prasy i testy alkowy. Wyszedlem tylko kiedy wizyta toarzyszy CT na rowerach odwiedziła nasz domek. Pozdawiam ! Ps. Z tym boilerem to nie była wina akumulatora. Wieczorem studenci jakoś opadli z sił dosyć szybko wiec spałem jak niemowle , ale chociaż bez pieluchy.
makdrajwer - 2012-05-06, 15:13
Dzień piąty
Rano rozwiązała sie zagadka z poprzedniego dnia. Pan na motorze pytał o kemping . Na motorze ? Kemping ? Okazało sie ze się da. 70 latni pan z Karpacza na połowe młodsze Hondzie z poprzeczną V-ką przyjechał pod namiot . W zamian za możliwośc wejscia na motor otrzymał od dzieci trzy bukiety kwiatków.
By makdrajwer at 2012-05-05
Plan dnia zakładał zwiedzania zamków. Zaczęliśmy od Czorsztyna. Oczywiście przejechaliśmy zjazd ale za to mieliśmy ciekawą droge:
By makdrajwer at 2012-05-05
Po zakarkowaniu pod samymi kasami i to za darmo poszliśmy na zamek. A właściwie ruiny. Ale to jest to co dzieci lubi ą najbardziej wiec latały i zaglądały w każdy zakamarek :
By makdrajwer at 2012-05-05
a my w spokoju zoskoszowaliśmy sie widokami:
By makdrajwer at 2012-05-05
Po wyjściu z zamku poszliśmy nad jezioro z nad którego wygoniła na mała ulewa. Spod zamku kursują regularnie stateczki do Niedzicy i gdybym wiedział co będzie dalej to skożystał bym z ich usług.
Jako że "krzysiu z pudełka" siedział w szfie więc z Czorsztyna do Niedzicy jechaliśmy przez ... Krościenko. W Sromowcach zaczęło padac wiec i wycieraczki musiały mi wysiąść. Zjechałem na przystanek ( pechowy bo w drodze powrotnej stał na nim bus z "kapciem") i naprawieml "na sztuke" wycieraczki jednocześnie zakadajac że je przeglądne na kempingu. Oczywiście zapomniałem...
W Niedzicy warto zaparkować na parkingu pod zaporą , zjazd z ronda bo na górze jest bardzo tłoczno a ceny : 4zł osob, 10 zł bus. Za godzine !!! Ale ja znalazłem miejscówke pod budowaną karczmą i stanąłem koło poukładanych desek z poprzeczką wystającą metr na wysokości pół metra.
By makdrajwer at 2012-05-05
Sam zamek to właściwie muzeum , wozownia i spichleż. Wole Czorsztyn . Ciekawostką jest 60 metrowa studnia wykuta w skale . Jak oni to zrobili ???
By makdrajwer at 2012-05-05
Po zamku poszliśmy na zapore. Jest tam namalowany obraz który przy odpowiednim ułożeniu aparatu daje efekt 3D. Ale ludzi było sporo , ja jestem leniwy więc tylko sptryknąłem fotke młdszej części koneFkowej załogi:
By makdrajwer at 2012-05-05
I znowy te Tatry w tle. Fajnie mieć takie widoki na codzień :
By makdrajwer at 2012-05-05
Po przyjściu na parking szybki zaokrętowanie na pokład, odpalenie, rzut okiem w lusterko ( na deski ) , ogień i ... zapomniałem o poprzeczce. Chrupneło , szarpnęlo, stoimy. Widze przerażoną żone która widzi oczami wyobrażni jak wychodze z auta , rozwalam te cholerne deski, potem nasze auto i na końcu ze trzy stojące najbliżej. O słownictwie już nie wspomne. A ja wycofałem , wykręciłem i pojechałem dalej. Żona dalej blada. Ok. Stane popatrzymy . Efekt:
By makdrajwer at 2012-05-05
Na szczęscie miałem taśme makgajwera , podoginałem co sie dało , reszte oblepiłem i pojechaliśmy na kemping. Wieczorem tradycyjnie plac zabaw, piwo, serki, lody, grill.
Spałem żle bo to już ostatnia noc a i jakieś żule darły morde.
makdrajwer - 2012-05-06, 15:38
Dzień szósty
Cóż , trzeba wracac. Pogoda sie psuje , jest zimno ,wieje więc wracamy. Po zapłaceniu 90 zł za pobyt i uzupełnieniu Stefka i Marcysi. Wyruszyliśmy do domu. Na wysokości Czorsztynu zaczęło padac wiec szybko sobie przypomniałem o wycieraczkach. Pomachały ze 20 razy i wysiadły. Więc znowu " na sztuke " je naprawiłem i pojechalismy dalej. Troszke nas kolaże zastopowali ale jechało sie dobrze a i korków po drodze nie było.
Jako że rozbił sie już obiadowo postanowiliśmy tradycyjnie stanąc w "naszym" barze. Jest to bar przy drodze przed wjazdem do Suchej Beskidziej ( od strony Makowa ). Bardzo dobre jedzenie ( szczególnie ryby które plywają z tyłu i można sobie wybrarać którą siechce ) . Porcje też słuszne wiec jemy. W miedzy czasie zaczeło kropić, potem padać a na końcu przyszła ulewa i burza. Ale co tam, jedziemy dalej. Tyle że zaponiałem o " sztuce " z wycieraczkiami. A one złośliwie podziałały ze 20 razy i koniec . Nie no , w taki deszcz nie wychodze. Pie...le , jade bez. Lało do Wadowic . Pod drodze ze 4 razy stawałem żeby ręcznie przetrzeć szybe ale dojechaliśmy szczęśliwie,
Podsumowujac: wyjazd bardzo udany, załoga zadowolona, auto mimo paru rzeczy które wyszły w międzyczasie spisało sie bardzo dobrze. A rozwalony narożnik czy rozklejone sandały nie były w stanie zepsuć naszych humorów. Acha, stwierdziłem że nie litrażuje auta bo ... po co mi ta wiedza.
StasioiJola - 2012-05-06, 15:50
Bardzo ciekawa opowieść z fajnymi zdjęciami !! A wysiadające wycieraczki to zmora starszych Dukaciaków!! Też to przeżyłem w drodze na zlot do Wrocławia!!.
WINNICZKI - 2012-05-06, 16:54
Super opowiesc okraszona ładnymi zdjeciami. Bardzo sympatyczna rodzinka.Jedynie 70-letni motocyklista na zdjęciu wyglada dwa razy młodziej ale i tak relacja ładnie napisana.Stawiam piwko
Roza - 2012-05-06, 21:23
Podoba mi sie relacja
piwo dla Ciebie i pozdrowienia dla dzielnej zalogi!
Jurek121175 - 2012-05-07, 10:22
Bardzo fajnie się czyta i ogląda zdjęcia, tym bardziej, że w letnie wakacje też zamierzamy obejść troszkę Pieniny i okolice .
jarekzpolski - 2012-05-07, 14:22
Fajna opowieść. Kręciliśmy sie w podobnych okolicach, a w Czorsztynie byliśmy w sobotę. Parę kamperów mijałem ale Was nie widzieliśmy. Może następnym razem ?
Krzysztof M - 2012-05-07, 17:52
Ja w temacie wycieraczek. Po zdjęciu widzę, że miałem taki sam rocznik Fiata. Ile się nakombinowałem z wycieraczkami, bo miały opory w machaniu, nawet serwis Fiata sobie nie poradził, wysłali mnie do specjalisty, aby przeszlifował mi szybę, to miało ich zadaniem pomóc. Ale na "szczęście" złapałem gumę i wyciągnąłem koło zapasowe, które znajdowało się pod maską. Przebitego już nie wkładałem na miejsce. Wycieraczki zaczęły chodzić jak złoto. Okazało się, że wodziki, które chodzą pod maską ocierały o zapas i sie blokowały.
To tak na wszelki wypadek gdyby koś miał podobny problem.
makdrajwer - 2012-05-07, 19:41
| WINNICZKI napisał/a: | | Jedynie 70-letni motocyklista na zdjęciu wyglada dwa razy młodziej |
Nam też się nie chciało wierzyć więc go wypytałem ze dwa razy i żona jeszcze raz.
| jarekzpolski napisał/a: | | w Czorsztynie byliśmy w sobotę |
W sobote to juz byliśmy w domu. Piątek był ostatnim dniem gdzie trójka dzieci mogła jeszcze ze sobą wytrzymac . A kamperków mijałem sporo i nikt mi nie odmachał . Ale żaden nie miał naklejki CT co moze wszystko tłumaczy.
| Krzysztof M napisał/a: | | że wodziki, które chodzą pod maską ocierały o zapas i sie blokowały. |
U mnie problem był troche inny. Na kulce jest plastik który ma 4 bolce pasujące odpowiednio w otwór w wodziku. Po założeniu odwraca sie plastki o 180 stopni i zabezpiecza go taki dings. Tylko że u mnie było tak, że plastki nie ruszał sie na kulce tylko rusza sie w wodziku. Wystarczyło odpowiednie ustawienie bolców i wodik wylatywał. Po przesmarowaniu kulek plastik zaczął pracowac na kulce i wycieraczki zaczęły szybciej chodzić. Oczywiście przesmarowałem wszystkie kulki a plastiki pozabezpieczałem " Trytytkami " . I to po 2 , jakby co.
yannoo - 2012-05-08, 18:47
A fe! Nieładnie... Stali naprzeciwko i nie odwiedzili! Akurat byłem w tym czasie w Polsce...
Ale i tak pozdrawiamy!!!
makdrajwer - 2012-05-09, 06:41
A widzieliśmy . Kamperek cały czas patrzył na nas z góry. Aż poszliśmy go poogląać z bliska. I zastanawiałem się czy to ten o którym myśle.
Michał Fendt - 2012-05-10, 21:35
Witam załogę "koneFki" byliśmy sąsiadami szkoda że nie zgadaliśmy się , myśmy stali ( dwie załogi) mniej więcej na przeciwko pryszniców - dwa fiaty dukato - wyjechaliśmy 3 maja . P amiętam wasza konefke staliście prawie na końcu pola na prawo . Potwierdzam że miejsce super - super baza wypadowa do wielu fajnych miejsc . Jak dziecka podrosną to polecam trasę rowerowa w wzdłuż Dunajca - super spraw- ale trzeba uważać . Naszej sąsiadce z pola , rower uciekł do Dunajca a sama zawisła na skarpie . Czytając i oglądając wasze zdjęcia żałuje że nie dotarliśmy do Homolów ( jak zwał tak zwał ) a takie były nasze plany .
Pozdrawiam i może jeszcze gdzieś się zdarzy wspólny camping .
makdrajwer - 2012-05-11, 18:07
Ot , i widać że trzeba wozić naklejki Camper Teamu Zaraz po przyjezdzie zrobiłem obchód kempingu i "zlukałem" kampery pod kątem możliwości zagadania. A wy faktycznie mieliscie taki "półrynek" z duakto I i II.
Rowerów nie wzieliśmy celowo bo mieszkamy w takim miejscu ze wyjazd z dzieciakami na rowerach na cały dzień nie stanowi problemu. A w Pieninach bardziej dbaliśmy o rozwój naszych nóg i ... dochody państwa z tytułu akcyzy na ON i
Ale moze na Boże Ciało coś sie znowu uda wymyśleć ?
makdrajwer - 2013-05-07, 19:23
2013
1 maja
w tym roku tradcyjna majówka : nowy kamper, stare miejsce czyli jedziemy w Pieniny.
Rano wstaliśmy o 5 z zamiarem wyruszenia i po drodze wyskoczenia w Gorce na Turbach. Rzut okien za okno - leje. Powtórna pobudka o 7 - znowu leje. Rzuciłem okiem na kamerki w Gorcach : leje i mgła . Pośpimy jeszcze ze dwie godziny i zobaczymy . Obudiliśmy się o ... 14 . Cóż , chyba dzisiaj nie dane nam wyjechać. Sprawdziłem na pogodynce : jutro ładnie, piątek burze , sobota ładnie, niedziela lekki deszcz. Cóż, nie jest źle ...
makdrajwer - 2013-05-07, 19:35
2 maja
Wstaliśmy o 5 ... no dobra o 7 . Szybko za okno , nie leje. Kamerki w Gorcach - ładnie. Pogodynka - dzisiaj ładnie , jutro burze. Jedziemy.
Po 20km zaczeło kropić. Po 40 lać a pod Myślenicami ulewa i burza ... Cóż, może się rozejdzie. Wszak w pogodynce obiecywali.
Gorce zobaczyliśmy zza zalanych okien Kurdupla ( może innym razem się uda ) i popędziliśmy dalej zbaczajac troche do Łącka. Z czego słynie Łącki - wszyscy wiedzą , więc pół litra tej tradycji kupiliśmy dla taty i pędzimy wdłuż Dunajca. Pogoda się robi ładna, humory dopisują . Po przyjeździe na Cypel dowiedzieliśmy się że tam cały czas było ładnie . Czyli bedzie super. Rozłożyliśmy nasz domek i ... zaczęło lać. Po pół godzini przestało więc zaczęliśmy organizowac drewno na ognisko. Znowu leje ... Przestało ... Drewno ... Leje ... Drewno ... Leje ...
Ale ognisko się udało.
Całą noc lało , błyskało się i grzmiało ...
Piepszona pogodynka
makdrajwer - 2013-05-07, 19:51
3 maja
Ubudziło nas piękne słońce. Wręcz palące. Cały kemping zrzucił gumowce i peleryny . Kto miał to ustawiał leżak do słońca . Gorrrąco ... Zapowiada się piękny dzień . Plany : idziemy w góry. Ale najpierw obowiązek czyli koncerst skrzypcowy w wykonaniu Zosi. Uratował nam tyłek ... Coś tam nie wychodziło , czas leciał i leciał a nad górami pojawiła się ciemna chmura . Potem druga i już było wiadomo że z gór nici. Nagle , uderzenie wiatru. Dzieci skrzypce, krzesła do Kurdupla. Drugiego "powiewu" nasz daszek nie wytrzymał. Szybka akcja ratowania przebiegła sprawnie chociaż zaczęły lecieć pierwsze krople deszczu. Wpadliśmy do auto i zaczęło się . Ulewa, ogronmy wiatr , burza i grad . Widac było tylko że co jakiś czas coś przelatuje koło nas. Dzieci ryczały przestraszone, grad walił z 5 minut , cudowna majówka.
Po wszystkim poszliśmy ocenić skale zniszczeń. Drzewa które wcześniej mialy białe kwiaty już ich nie miały a pod każdym były połamany gałęzie i konary. Przedsionek w jednej przyczepie poleciał na dach i szczelnie ją okrył. Jedna markiza w kamperze też nie wytrzymała ( inni swoje pozamykali ) i połamała się. Nic śmiesznego. Szybki wypad do centrum, huśtawki, lody, piwo i ... znowu leje. I tak z przerwami do wieczora. Rano siedzieliśmy w samych majtkach , wieczorem przy grilu w czapkach i kurtkach . Ocieplenie klimatu ... jego mać ...
makdrajwer - 2013-05-07, 19:59
4 maja
Od dzisiaj przestajemy kożystać z serwisów pogodowych.
Ranek obudził nas brakiem deszczu , temperaturą 10 C wiec trzeba coś pochodzić. I tak : park linowy, huśtawki i lody w centrum ( lody najpyszniejsze jakie jadłem ), wędrówki po lokalnych źródełkach. Było zimno ale bezdeszczowo. Wieczorem musiałem właczyć ogrzewanie więc przynajmniej 2 ręczniki mieliśmy suche . Bajka ...
makdrajwer - 2013-05-07, 20:14
5 maja
Wstajemy, gramy i spadamy w góry. Jest pogoda, są peleryny - idziemy na Sokolice . Kto był to wie a kto nie był niech żałuje, bo trasa jest przyjemna , ciekawa i widokowa. Schodzimy do Szczawnicy.
Po powrocie do Krościenka tradycyjnie : lody, huśtawki, Maria do butelek i ... trzeba wracać do domu.
Plusem tej pogody były całkowicie puste drogi ( no moze na podjazdach za mną się korkowało ). Wracają dopadł nas tradycyjny powrotny deszcz i tradycynie co z oczyszczaniem szyb musiało wysiąść. W zeszłym roku były to wycieraczki - w tym roku 10 km dalej padł spryskiwacz. Po za tą "awaria" Kurdupel zaliczył test celująco . Jeździ bardzo fajnie, jakby cisze niz w poprzednich i obecnych moich ducatach, poduszki w tylnej osi to jest genialna sprawa, moc dupy nie urywa ale nie jest źle. Mieszkaniowo też daliśmy rade w 4 osoby bez konfilktów.
Podsumowując : mimo "ciekawej" pogody majówka była udana bo :
- byłe w kamperze a nie siedziałem w domu,
- nie musiałem niczym się przejmowac bo byłew kamperze a nie siedziałem w domu,
- poodpoczywałem , odsterowałem się, naładowałem akumulatory bo byłem w kamperze a nie siedziałem w domu .
janus - 2013-05-07, 21:17
No piękna majówka (podobnie jak opis)
A kamperek wrócił cały co mogę zaświadczyć
MILUŚ - 2013-05-08, 05:20
Widzę Arturze ,że majówki to mogę Ci zazdrościc /choć zdecydowanie więcej mam słońca na codzień / ale co się odwlece to nie uciece może............zrealizujemy nasze plany na weekend w Boże Ciało ?
makdrajwer - 2013-05-08, 06:46
| MILUS napisał/a: | | może............zrealizujemy nasze plany na weekend w Boże Ciało ? |
Moje córki mają koncert 1 czerwca
eMWu - 2013-05-08, 09:00
piekna majowka.... moze swoją opisze zwlaszcza 2h ewakuacje z kempingu w ojcowie gdzie mnie wypychalo z placu jakies 8 osob
darboch - 2013-05-08, 09:28
Bardzo fajna relacja
Frowyz - 2013-05-08, 10:53
Patrząc na zdjęcia to mi normalnie żal... Oczywiście patrząc na te z Sokolicy, bo woda spływająca z markizy specjalnie mnie nie zachwyciła A grad trzeba było zbierać do wiaderka i wsadzić tam piwko coby się schłodziło :D
Jak sobie pomyślę jak niewiele brakowało żebyśmy tam tez byli...
makdrajwer - 2013-05-08, 14:43
| Frowyz napisał/a: | | Jak sobie pomyślę jak niewiele brakowało żebyśmy tam tez byli... |
Cieprliwy jestem
|
|