| |
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Deszczowy weekend z kuzynkami i Orlimi Gniazdami
GregdeWal - 2012-05-16, 17:04 Temat postu: Deszczowy weekend z kuzynkami i Orlimi Gniazdami Chcąc wypełnić jesienne zobowiązanie wobec córek kuzyna (10 i 12 lat - muszę sprawdzić - najwyżej wyedytuję ), a zarazem chcąc rozruszać kamperka po zimie i przetestować przed majowym weekendem postanowiliśmy w weekend 14-15 kwietnia wyruszyć na Jurę na Orle Gniazda.
ETAP I Cieszyn - Jaworzno - Tuliszów
13.04.2012
139 km
Feralna piątkowa data, ani niezbyt pozytywne prognozy pogody nie zniechęciły nas i po wcześniejszym powrocie z pracy o 14:30 ruszyliśmy z bazy w Cieszynie.
Podczas tankowania w Pawłowicach wracając lżejszy o 350 zł z kasy spostrzegłem pod samochodem powiększającą się plamę oleju i istny wodospad (a raczej olejospad). Zastanowiło mnie tylko miejsce wycieku - ze skrzyni biegów, a konkretnie ze śrubki znajdującej się na jej ściance. Oczywiście, że to skrzynia biegów to tylko się domyślałem . Biorąc pod uwagę, że kilka dni wcześniej byłem samochodzikiem u mechanika (a raczej w serwisie, gdzie mechaników chyba za wielu z zasady nie ma ) i że kiedyś w moim Tico miałem podobną historię chciałem uwierzyć, że wina tkwi po stronie przelanego poziomu oleju w skrzyni. Wiara ta pozwoliła mi na jazdę dalej z zatrzymaniem na każdej przygodnej zatoczce w celu sprawdzenia stanu. W Żorach zdecydowałem się na podjechanie pod salon Fiata (myślę - spece od Fiata powiedzą mi co i jak). Oczywiście w recepcji serwisu nikt nawet się mną nie zainteresował (ważny Pan przez piewsze 10 minut rozmawiał z interesantem, a później nie patrząc na mnie rozpoczął rozmowę przez telefon). Jako że wyciek moim zdaniem już ustał (możliwe dwie przyczyny - nadmiar oleju się wylał/cały olej się wylał ) z duszą na ramieniu pojechałem myśląc, że w końcu nie jadę na drugą stronę Europy i że nawet laweta może by mnie nie zrujnowała. Dalsze postoje w Mikołowie, w Katowicach i w Jaworznie brak dalszego wycieku potwierdziły, skrzynia się nie grzała (co moim zdaniem mogłoby świadczyć o braku oleju) więc i humor mój trochę się poprawiał wpadając powoli w stan godny wyjazdu kamperkiem.
W Jaworznie odebraliśmy nasze załogantki wraz z klamotami i za pomocą Hołka (w czeskiej wersji językowej) przez Sosnowiec podjechaliśmy pod zamek w Będzinie. Sam zamek ładny i pomimo niewielkich rozmiarów - sprawiający spore wrażenie. Najbliższe otoczenie - familoki i hasioki . Z Będzina (ja z Berą nie wchodziłem na dziedziniec) ruszyliśmy w stronę zalewu Siewierskiego na dobrze znaną CT-Silesii lokalizację w Tuliszowie (którą dzięki forum zlokalizowałem ).
NOCLEG: 50st26'42"N 19st12'03"E
GregdeWal - 2012-05-16, 17:56
ETAP II
Tuliszów - Smoleń
14.04.2012
151 km
Rano, wbrew prognozom, przywitała nas piękna słoneczna pogoda. Po spacerku z Berą i śniadanku nastąpił wyjazd.
Już o 9:00 staliśmy pod zamkiem w Siewierzu. Zamek i rynek Siewierza obeszliśmy, a potem, przez rubieże Częstochowy, drogą na Jędrzejów dojechaliśmy do, moim zdaniem najlepiej się prezentującego, zamku (a raczej rozległych ruin) w Olsztynie.
Płatny parking na zapleczu miejskich szaletów oferuje fajną perspektywę na zamek (a i nocleg pewnie byłby możliwy) po raz pierwszy płacąc za wstęp (a na zamku już chyba z 5 razy byłem). Choć jeśli ma to sprzyjać poprawie infrastruktury i utrzymaniu samego zamku w stanie niepogorszonym to jestem za. Co do poprawy infrastruktury - droga do bramy wzgórza zamkowego rozkopana (zapomniałem dodać, że okolice będzińskiego zamku również w okopach) - ciąg dalszy naszej remontowej odysei :-D.
Dalszym znalezionym na mapie celem turystycznym była Julianka i "Niebieskie źródła". Stawy znaleźliśmy - niebieskiego zabarwienia - niezbyt . Stąd do Ostrężnika - "brawa" za oznakowanie dojścia do jaskini i ruin . Co do Ostrężnika - widziałem bardziej okazałe ruiny :haha. Ale jaskinia całkiem ciekawa. Choć mi się z czymś innym niż płucami kojarzyła (top secret :-D). Zejście ze wzgórza zamkowego starym szlakiem troszku karkołomne - jedna z dokooptowanych załogantek kilka fikołków zrobiła (nie ostatnich zresztą ). Tymczasem powoli chmury szczelnie zaczęły wypełniać niebo...
Po Ostrężniku następny postój wypadł w Mirowie (ogrodzonym i w remoncie ). Stamtąd szlakiem pod pięknie wyremontowany (choć jeszcze parę rusztowań zostało) zamek w Bobolicach. Możecie się ze mną nie zgodzić (a nawet na pewno się nie zgodzicie), ale na mnie Bobolice zrobiły większe wrażenie niż Neuschwanstein (przepraszam jeżeli coś w pisowni pokiełbasiłem - dopiero następną relacją potrenuję te ich niemieckie łamacze jęzora i pióra, czy raczej klawiatury ). Spacer w drogę powrotną z Bobolic do Mirowa odbyłem tylko w towarzystwie Bery. Panie się zbutnowały z powodu siąpiącego deszczyku i obolałych nóg coponiektórych (pozdrowienia dla Kamilki ).
Kiedy rydwan zajechał pod Bobolice załoga znów się skompletowała i można było przejechać przez Włodowice, Morsko i Skarżyce (mała podróż sentymentalna) do zamku w Podzamczu (zamek Ogrodzieniec). Zamek, podobnie jak park miniatur, obejrzeliśmy zza ogrodzenia, górę Birów z odległości i nastawiliśmy się na znalezienie noclegu.
Poszukiwania skończyłem na asfaltowej zatoczce pod zamkiem Smoleń (na placyk powyżej wyjechać mi się nie udało - za ślisko). Wieczorny spacerek na ruiny, trochę opowiadań historii niestworzonych o zamkowych duchach, które spowodowały małe napady strachu u coponiektórych (pozdrowienia dla Karoliny ) i w akompaniamencie stukającego o dach deszczu można iść spać.
NOCLEG: 50st26'23"N 19st40'33"E
GregdeWal - 2012-05-16, 18:03
Jeszcze trochę jurajskich zdjęć
GregdeWal - 2012-05-16, 18:30
ETAP III
Smoleń-Jaworzno-Cieszyn
15.04.2012
250 km
Poranek to niestety mgła i jakieś mokre g**** lecące z nieba. Ale w końcu wyprawa to wyprawa. Bera swoje wymogi ma, więc ponowny poranny spacer na zamek, śniadanko w wygrzanym kamperku i pajdiom wpieriod. Ze Smolenia wyjechaliśmy przez Wolbrom do Olkusza, by stanąć przy zamku w Rabsztynie (wstęp dopiero od 10-tej więc pocałowaliśmy klamkę).
Z Olkusza rzut beretem do pięknej doliny Prądnika, której znakiem rozpoznawczym jest zamek w Pieskowej Skale, gdzie po raz pierwszy na skutek reorganizacji bez biletów dostaliśmy się na dziedziniec i po raz pierwszy z biletami zwiedziliśmy ekspozycję we wnętrzach. Rozbroiła nas Pani kasjerka mówiąc, że być może po raz ostatni mamy okazję używać muzealnych "papci", jako że wszyscy z nich rezygnują. Dziewczyny miały frajdę ślizgając się, a ja miałem fory, że jako niosący Alę nie zostałem zobligowany do obuwia zastępczego . Przy drugim charakterystycznym punkcie Ojcowskiego Parku Narodowego - Maczudze Herkulesa - nastąpiło drugie - już nie tak widowiskowe ale o wiele bardziej bagniste wycięcie orła przez tą samą bohaterkę.
Króciutką sesję zdjęciowa przy kościółku na wodzie przerwała dość spora ulewa, dzięki której darowaliśmy sobie postój w Ojcowie (na dość kosztownym parkingu).
Koło Krzeszowic znajduje się zamek Tenczyńskich w Rudnie, pod którym na parkingu tylko zjedliśmy obiad, jako że ten sam deszcz i zmęczenie gości naszej załogi skłoniło mnie do gonienia załogantów na następne ruiny .
Za to nie zamek, a skansen w Wygiełzowie pozwolił wykrzesać z dziewczyn jeszcze trochę sił . Później już tylko przejazd przez Płazę i Chrzanów i żegnamy zmęczone, ale chyba szczęśliwe dziewczyny . Chwilę gościny u teściów i wieczorem stajemy na naszym podwórku.
PODSUMOWANIE:
Dni w drodze: 3
Noclegów na dziko: 2
Przejechanych km: 540
Koszt paliwa: +/- 415zł
Zużycie paliwa: 11,75 l/100 km
Pozostałe koszty: 2x5 zł - parkingi + bilety za zwiedzanie
Następny odcinek (jak na razie ostatni): Cała (prawie) Romantische Strasse z północy na południe
OldPiernik - 2012-05-17, 09:41
Dobrze, że napisałeś tą relację. Dzięki niej widać, że nie potrzeba od razu robić wielkich wypraw na inny kontynent tylko nawet na naszym podwórku i na łykend też można jechać i zobaczyć ciekawe miejsca.
makdrajwer - 2012-05-17, 19:15
Ode mnie piwko za możliwość inspiracji. Na pewno w najbliższym czasie powiele twoją wycieczke.
matro - 2012-05-18, 09:08
dołączam się do huraoptymistów i stawiam piwko za tą relację
Poza tym w 100% zgadzam się z OldPiernik'iem
Frajda - 2012-05-18, 13:06
Super wycieczka!
Jak tylko będzie to możliwe to wybierzemy się ta samą trasą,nasze dziewczyny będą zachwycone uwielbiają zamki i ich ruiny.pozdrawiamy
Wito - 2012-05-19, 08:20
Niezwykle sympatyczna wyprawa i relacja. Stawiam zasłużone piwko.
GregdeWal - 2012-05-19, 19:55
Dziękuję serdecznie za wszystkie bursztynowe płyny i ciepłe słowa .
Dwie małe erraty: wiek załogantek to 11 i 14 lat; na zamek w Rudnie nikogo NIE goniłem
Pozdrawiam. I powoli dojrzewam do stworzenia kolejnej relacji
makdrajwer - 2012-05-19, 20:50
Pisz, pisz. Odlicze 30 km i mam gotowe trasy z cennikiem
Miniuszek - 2012-05-26, 07:19
Fajnie, wiadomo bedzie gdzie jechac Ale na widok oleju cisnienie Ci pewnie skoczylo Ode mnie tez piwko
|
|