Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Grecja - Nasze Wielkie Greckie Wakacje 2012

Roza - 2012-07-15, 13:28
Temat postu: Nasze Wielkie Greckie Wakacje 2012
pozdrawiam wszystkich z kempingu Melissi na Sithonii. jestesmy w podrozy od 29 czerwca. relacja do 12 lipca jest napisana, postaram się opublikowac tutaj tyle ile zdaze- jutro ruszamy dalej i nie wiem kiedy znowu bedzie dostep do sieci ;)
Roza - 2012-07-15, 14:16

dzien pierwszy-podroz-leczyca

Dzis jest dzien, na ktory tak czekalismy...
11 miesiecy rozmow, planowania, sluchania greckiej muzyki, wyszukiwania zaslyszanych greckich slow, testowania przepisow kulinarnych....jednym slowem: 11 miesiecy marzen i wreszcie nadszedl TEN dzien!

I coz...? Zakonczenie roku w szkole podstawowej, pakowanie, zakonczenie roku w szkole muzycznej, pakowanie, w miedzyczasie ostatnie zakupy, niespodzianki dla dziewczynek z empiku, obiad na szczescie u niezastapionej babci- mokrzy jak szczury, ale szczesliwi wyruszylismy z Gdanska o 16.40 w kierunku Grecji:)!

Nasze trzy koty od kilku dni zachowywaly sie inaczej. Bardziej niz zwykle szukaly mojej bliskosci, wysiadywaly nasze spakowane rzeczy, "gadaly" do nas....chyba sie starzeje bo czuje, ze bede za nimi tesknic mocniej niz zwykle...zawsze jest jakis cien...

Tym razem postanowilismy, ze dotrzemy do celu droga ladowa. Troche zal Wenecji, promu, ale nic to! Nalezy poznawac rozne drogi prowadzace do szczescia;)

Nasz plan tym razem to Chalkidiki, wodospady Loutra Loutrakia, jeziora Prespa- liczymy na znajomosc z pelikanami!, jesioro Kastoria i Meteory. Zobaczymy co z tych planow uda nam sie zrealizowac...

Jest 23, rynek w miescie Leczyca przed Lodzia...siedzimy w kamperze po kolacji, padam na twarz, ale w glowie spiewa Dimitris Mitropanos: "...krata kardia mou..." zamilcz moje serce...bo inaczej pekniesz ze szczescia:)

W dniu wyjazdu nie robie zwykle zdjec, ale dzisiaj udalo sie uchwycic moment pozegnania z ukochana babcia, ktora tradycyjnie obdarowala dziewczynki drobiazgami:)





tak prezentuje sie reszta zalogi:



Podziekowanie dla f68 spotkanego na trasie!:) Zyczymy Ci udanego zlotu!

Dla moich czytelniczek z FM pozdrowienia i obietnica w miare regularnego uzupelniania bloga:)

Musze sie wdrozyc od nowa w prowadzenie codziennika:)

Jutro przed nami Wegry i baseny w Kiskunmajsa...800 km, czy damy rade?

Roza - 2012-07-15, 14:21

dzien drugi- podroz- kiskunmajsa

Wyruszylismy z Leczycy o 5.40 z nadzieja, ze miasto Lodz (ukochane przez wszystkich kierowcow;)) przejedziemy w miare szybko i bez stania w korkach. Nasze nadzieje nas nie zawiodly:) Bylo na tyle wczesnie, ze przemknelismy bezstresowo! Za miastem zatrzymalismy sie na sniadanie i ruszylismy dalej. Nawigacja pokazala nam, ze jesli chcemy jeszcze dzisiaj dotrzec na kemping Jonathermal w Kiskunmajsa na Wegrzech to czeka nas ponad 900 km i 11 godzin podrozy...a upal taki, ze dziewczyny zasypiaja z goraca:/ W czesci mieszkalnej mamy na szczescie spory wiatrak i on ratuje corkom zycie!

Do Katowic dojechalismy przed 11 i stanelismy, zeby rozprostowac kosci na parkingu przy Trzech Stawach. Nie bylam tam nigdy, bardzo ladne miejsce. Dla dziewczynek chwila na placu zabaw, ale nie wytrzymaly dlugo- tak goraco...





Jedziemy w strone przejscia granicznego w Zwardoniu, zacznaja sie gorki, coraz ladniejsze widoki!
Gdzies z tylu glowy mamy rozwazania kamperowcow, ze w Slowacji policja lubi byc drobiazgowa, a my jedziemy bez winiety (bo taka nas nie obowiazuje wg ich prawa, ale zdazaly sie przypadki wmawiania, iz jest inaczej) i mamy wydruk z ich strony gdzie jest opisana ta luka prawna:) Jednak nie cieszy nas perspektywa ewentualnego udowadniania, ze nie jestesmy wielbladem;)





Jemy obiad na granicy (mojej mamie dziekujemy pieknie za pyszne golabki!) i wjezdzamy na Slowacje.



Tak naprawde nie dociera do nas jeszcze, ze za kilka dni powitamy grecka ziemie, w tym momencie po prostu cieszy nas sam fakt, ze JEDZIEMY. Wszystko zostalo za nami, oczekiwac mozemy przygod, chwil innych niz te codzienne, spedzimy z corkami cudowny, wspolny czas...

W pewnym momencie mamy z lusterku wstecznym taki widok:



Powoli padamy na pyski...za nami 900 km w 36 stopniowym upale, jest okolo godziny 23...wreszcie zjezdzamy z autostrady i widzimy, ze do Kiskunmajsa zostalo 19 km. Uff! W ciemnosciach egipskich docieramy do celu, ale nie chcemy w srodku nocy pchac sie na kemping. Zanocujemy gdzies w miasteczku, a rano na termale!:) Jedziemy wiec w kierunku miejscowosc i na parkingu pod sklepem widzimy jakiegos kampera, ktory wpadl chyba na taki sam pomysl jak my:)) Stajemy kolo niego, przenosimy spiace od jakiegos juz czasu corki na ich lozko i sami (splukawszy kurz i pot calodzienny:)) zerkamy w strone sasiada i tak sobie rozmawiamy, ze smiesznie by bylo, gdyby to ktos z Polski byl w tym kamperze...ciemno, ze oko wykol wiec Krzys wylazi na dwor, a po chwili wraca z wiadomoscia, ze to nasi znajomi! Basia i Zbyszek, z ktorymi mielismy sie spotkac na greckiej plazy w Asprowalta!!:)) Ale sie zdziwia jak nas rano zobacza:)!

Roza - 2012-07-15, 14:25

dzien trzeci- Kiskunmajsa

Rano (kolejny dzien spimy tylko po 5 godzin) wstaje, kapie corki, robie sniadanie i pijemy kawe...czekamy...kiedy oni sie obudza? Taki widok to mile uczucie!:)





Byli zadziwieni, kiedy otworzyli drzwi:) Jednak po naszym powitaniu okazalo sie, ze jest juz pierwsza zla wiadomosc:(((



Ta plama to wyciek plynu z chlodnicy:( Plastykowa czesc ulamana:(( W gre wchodzi tylko wymiana chlodnicy na nowa, a ta byla dopiero co wstawiana!!! Zbyszek podejrzewa, ze mechanik mogl za mocno dokrecic srube i peklo:(( Krzys mowi, ze moze to byc tez wynik jego grzebaniny przy tempomacie w czasie postoju w dniu wczorajszym...nie wazne teraz kto zawinil, wazne ze stoimy w Kiskunmajsa, jestesmy w drodze do Grecji na miesiac i walnela nam chlodnica!:( Krzysztof dowiaduje sie na pobliskiej stacji paliw, ze niedaleko jest warsztat samochodowy, ale czynny dopiero jutro bo dzis niedziela. Nie pozostaje nam nic innego jak wjechac na kemping, pozwolic dziewczynkom na ich wyczekane kapiele, odpoczac po dotychczasowej podrozy, a jutro do mechanika....takie koszty:( ech!

Basia i Zbyszek zegnaja sie z nami i jada w kierunku Grecji- do zobaczenia!

Na pocieszenie znalezlismy wspaniala mejscowke na kempingu!



No, a potem bylo juz czyste szalenstwo i radosc dzieci! To nasz pierwszy kontakt z termalami i cieszymy sie, ze nastapil wlasnie tutaj, w Kiskunmajsa:)











Kiedy szlismy na obiad do kampera to parking przy termalach byl pelny.





Widac, ze ten kompleks ma powodzenie:)

Po obiedzie wzorem poludniowcow urzadzilismy sobie sjeste, a o 16 znowu na termale!:) Bardzo, bardzo nam sie podobalo:) Wracajac z Grecji tez tu zajedziemy i oby byl to piatek lub sobota- wtedy od 20 do 24 odbywa sie nocne plywanie, swieca sie latarnie....cudo!

Teraz jest juz pozny wieczor, dziewczynki graja w cos na sofie (chodzi klima wiec przyjemniej niz na dworze- tam ciagle upal!), wczesniej byly rowery, malowanie kreda, pilka....teraz juz sa wyciszone- woda wyciaga:)) Za godzine idziemy lulu- trzeba wypoczac. Jutro dalszy ciag sprawy z chlodnica....

Roza - 2012-07-15, 14:27

dzien czwarty- podroz- szeged- roszke

Spalismy bardzo mocno! Po takich kapielach to nic dziwnego:) Ranek przypomnial nam o klopocie jaki musimy rozwiazac..chlodnica! Pozbieralismy sie szybko, zaplacilismy (bardzo przyzwoicie!) za kemping razem z basenami i pojechalismy do wskazanego nam warsztatu. Tam niestety nas zignorowano:( Postanowilismy pojechac do Szeged- duze miasto wiec jest nadzieja, ze bedzie sporo serwisow...tiaa, nadzieja:/

Na rogatkach bylo sporo roznych firm, zauwazylismy tez reklame sprzedawcy czesci samochodowych wiec pomyslelismy, ze on na pewno powie gdzie naprawia nasze auto. Podal adres warsztatow pocztowych- owszem, robia duze samochody, ale akurat chlodnicami sie nie zajmuja...jednak jeden pan dal nam wydruk z namiarami na serwis- huuraa!! Jedziemy pod wskazany adres, a tam wiekszosc firm pozamykana..:( Nasz warsztat tez...Krzysztof zdesperowany dolewa wode bo zaczyna nam coraz mocniej ciec i szuka karty ADAC, zeby dzwonic po pomoc. Ja mowie, ze moze jeszcze raz wrocimy na ulice wiodaca do miasta- musi tam byc jakis serwis!

Robimy kolko i podjezdzamy pod zauwazony kolejny sklad z czesciami;) Krzys bez wiary idzie pogadac, widze przez okno, ze wychodzi z kims za sklep, wracaja, znowu ida...a potem przychodzi usmiechniety i mowi, ze za 3 godziny przyjedzie dla nas chlodnica z Budapesztu, a warsztat po sasiedzku wymieni nam uszkodzona na nowa!:) I to jest BARDZO DOBRA wiadomosc!:)

Stajemy w uliczce w cieniu, jemy cos, dziewczynki sie bawia, potem nastawiam im film i mysle jak przezyjemy te kilka godzin w pelnym sloncu...jest 40 st w cieniu- cieplej niz w Grecji!- i nie ma wiatru...

Krzysztof zaglada pod maske i okazuje sie, ze juz bysmy sobie nie pojezdzili w poszukiwaniu innego serwisu- krociec calkiem sie ulamal, caly plyn z chlodnicy wyciekl...a kilkadziesiat minut temu rozpatrywalismy dalsza jazde z dolewaniem plynu...

Czas mija szybko i o 14 stawiamy sie na warsztacie. Panowie zaczynaja wymontowywac uszkodzona chlodnice.





Kilka minut po 15 jest nowa czesc, montaz idzie pelna para, a my splywamy na asfalt;) Obsluga jest bardzo rzetelna, fakt! ale niestety tylko jeden pan "mowi" po angielsku:( Reszta panow jest gadatliwa, ale w swoim jezyku:)))

Pozostaje nam jeszcze denerwujace oczekiwanie czy wentylator sie wlaczy po osiagnieciu odpowiedniej temperatury, trwa to 100 lat!:( Wreszcie, po 17 mozemy kontynuowac nasza podroz. Jestesmy tak zmeczeni jakbysmy przejechali kawal drogi. Jedziemy do Lidla, potem na stacje paliw i decydujemy, ze spimy w Roszke, a rano jedziemy na Serbie i Macedonie.

Okazalo sie, ze to byla dobra decyzja, opuscil nas stres zwiazany z autem, miasteczko okazalo sie byc bardzo przyjemne: spokojne, z malym, ale urokliwym placem zabaw, slicznym kosciolem- oswietlonym po zmroku.







Spalismy jednak niezbyt dobrze, temperatura byla za wysoka...z samego rana- o 5.40 zaczelismy nasz 5 dzien podrozy.

Roza - 2012-07-15, 14:33

dzien piaty- serbia- macedonia- grecja

Wjezdzamy do Serbii majac z "tylu glowy" rozne niezbyt ciekawe opinie i wiesci...ze niebezpiecznie na autostradzie, ze trzeba wyjatkowo uwazac itd. Planujemy zatrzymywac sie tylko w razie wyjatkowych sytuacji. Na poczatek mala kolejeczka na granicy:)



Potem atak z powietrza:)



..a nastepnie juz czysta radosc z podrozy i ciekawosc (polaczona jednak z lekka obawa;)) co nas tez spotka "za rogiem";) W sumie mogloby nas juz nic szczegolnego nie spotykac:) Wystarczylaby sama wakacyjna "nuda":)) Podziwiamy wiec uroki krajobrazow i trzymamy fason!



Sciezka rowerowa przyautostradowa:)



Ktos, kto nie zyje wg wyznawanego przez siebie motta:))) Czyli: No telephone, no adress, no stress- wyprzedzil nas z taka predkoscia, ze ledwo udalo mi sie go ustrzelic!:) Faktycznie, no stress;)))



Wlasciwie ten dzien mozna by opisac tak:

jechalismy
i jechalismy
iii jechalismy...;)

no, dlugosmy jechali!:)



Tu juz poczulismy sie razniej bo mimo, ze napis byl tylko dla wtajemniczonych to mysmy tez wiedzieli, ze chodzi o Thessaloniki:)



Ta część Serbii urzekla nas widokami- mimo, ze tylko z autostrady- to jednak przepiekne!





Traf chcial, ze na 13.30 dotarlismy do polecanej nam przez znajomych restauracji przy motelu Dżep. Beatko, Wiktorze- dziekujemy!
Aha! Juz nie sprzedaja ajwaru "na wynos":( czym zasmucili mnie niezmiernie:( Bede musiala sama szukac tego smaku, a bez takiej fenomenalnej papryki moze sie to okazac niewykonalne:(
Jedzenie zas bardzo smaczne!







Musze napisac, ze oczywiscie wcale nie bylo tak rozowo jesli chodzi o auto (zaczynam sklaniac sie ku teorii pecha)- COS zaczelo nam sie lac spod deski rozdzielczej...Krzysztof wstepnie uznal, ze to cos z klimy...wspaniala wiadomosc kiedy jedzie sie do Grecji w lipcu, prawda?;)

Jest dobra droga, jedzie sie swietnie, zaczynamy rozwazac dojazd jeszcze dzis na miejsce przeznaczenia...







Prawda, ze piekna Macedonia?:)

W pewnym momencie widzimy wyteskniona tablice:



...i juz wiemy, ze jestesmy w domu:)



Wiemy tez, ze nie odpuscimy i mimo zmeczenia dojedziemy! Dostaje sms od Basi, ze ewakuowali sie z Asprovalta po policja goni i podaje nam namiary gps miejsca, w ktorym nas oczekuja.

W okolicy Salonik wisi na niebie taki fegari:





z jego obrazem pod powiekami idziemy spac w nasza pierwsza noc w Grecji! Na plazy w okolicy Stavros- kalinichta!

Camper Diem - 2012-07-15, 15:31

kilka uwag technicznych do tej części podróży:

- spokojny jak zwykle nocleg przy rynku w Łęczycy: N 52 03 32,18 E 19 12 08,01

- bardzo ładne miejsce na postój, a nawet nocleg w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach, w pobliżu piękny plac zabaw dla dzieci: N 50 14 41,49 E 19 02 50,91

- na polskim odcinku od Gdańska do Zwardonia płacimy póki co tylko za kawałek autostrady w okolicy Piotrkowa, w drodze powrotnej system viatoll obejmuje kolejne odcinki dróg na naszej trasie)

- cieszą nas ceny paliwa w Polsce- nawet poniżej 5,30 PLN :!:

- na Słowacji nie płacimy za autostrady (kamper pow. 3,5t) i nikt się nami nie interesuje, przejeżdżamy ją bez zatrzymywania.

- na granicy słowacko-węgierskiej kupujemy winietkę 1-dniową za 14E- uwaga: ważna do godz. 24 w dniu zakupu! - gotówka, punkt który akceptuje karty akurat nieczynny

- nocleg w Kiskunmajsa na parkingu pod sklepem, spokojnie: N 46 30 07,27 E 19 44 31,84

- pobyt na kempingu termalnym Kiskunmajsa: N 46 31 15,31 E 19 44 47,52. koszt za dobę za kampera z prądem i rodzinę 2+2 - 4350 HUF (minus 295 HUF z tytułu karty ADAC), całodniowy koszt basenów dla naszej rodziny 3600 HUF (specjalne ceny dla korzystających z kempingu; bilety kupuje się na kempingu) - płacę kartą

- koszt nowej chłodnicy do Ducato marki NRF wraz z wymianą 280E :gwm - płacę gotówką

- ON na Węgrzech jednym razem 409 HUF, innym razem 420 HUF, płacę kartą

- spokojny nocleg w malowniczym Roszke przed granicą węgiersko-serbską: N 46 11 16,00 E 20 02 16,46

- Serbia bardzo spokojna, zaskakują np. piesi i rowery na autostradzie, ale poza tym ok ;)

- opłaty na bramkach za kampera- mimo, że pow. 3,5 t zawsze liczą jak za "zwykłego", nawet jak waga nakazuje inaczej :ok - Subotica-Novi Sad 500 DIN, Belgrad 350 DIN, NIS 1100 DIN, Leskovac 280 DIN płacę kartą

- w Serbii paliwo tankuję po 140 DIN (karta)

- postój i obiad w restauracji motelu Dżep (Serbia), warto spróbować ajwara :!: :!: :!: : N 42 46 41,01 E 22 05 37,9

- autostrada i reszta drogi przez Serbię bardzo dobra

- płatności na bramkach w Macedonii, kategoria 2 (karta) - 90, 70, 1050 (w ichniejszej walucie)

- na granicach stoimy po kilkanaście minut

- nocleg w Grecji w Stavros, gdzie spotykamy Muzyków: N 40 39 46,15 E 23 43 05,70. można zrobić pełen serwis kampera w szalecie miejskim

- paliwo w Grecji 1,42 - 1,55 E

Roza - 2012-07-15, 18:29

dzien szosty- stavros

Pierwszy poranek pod greckim niebem:) Widok z okna:



Po sniadaniu przypominamy sobie jak to jest pakowac sie na plaze:) Zajmujemy miejsce blisko wody i oddajemy sie zasluzonemu, blogiemu lenistwu...Piasek na plazy i w wodzie okazuje sie byc zasobny w muszelki wiec z wielka radoscia lazimy i zbieramy te cuda natury....z wody Ola wylawia muszle przy pomocy siatki. Jesli okazuja sie byc zamieszkane to kladziemy je na piachu i czekamy az kraby wyjda. Wtedy Mania bierze kraba na lopatke i wynosi z powrotem do wody, a domek nalezy do nas:)



Kampera widzimy jak na dloni.



Nigdy nie przestanie mnie zachwycac kolorystyka Grecji! Te odcienie blekitow, zlocistosci! I dla kontrastu ciemne gory...piekne!
I uswiadamiam sobie jak mocno tesknilam za zapachem tej ziemi...



Moc wrazen z podrozy i pierwszego plazowania spowodowal u jednych przyplyw weny tworczej, a u innych niepohamowana sennosc;)





Pozostali postanowili zrobic zonie pyszna kawe i chwycili za mlynek:)



Po sjescie dziewczynki znowu szalaly w wodzie:)



Wieczorny posilek zakonczylismy brzoskwiniami i melonem!
Mniam!:) Oczywiscie w pieknych okolicznosciach przyrody:)



Kiedy zrobilo sie troche chlodniej zrobilismy sobie maly spacer po okolicy. W parku po sasiedzku spotkalismy taki oto zabawny wynalazek:)





Panny ucieszyly sie z placu zabaw...



Plaze juz opustoszaly, samotne parasole i lezaki czekaja na jutrzejszych gosci...w dali widac swiatla Vrasny i Asprovalty- jutro tam jedziemy....







....wszystkich nas oczarowal ksiezyc w pelni... wydaje się, ze z Grecji do niego duzo blizej ;)



Pozostalo wypicie szklaneczki wina i napisanie paru slow na bloga...

....tesknie za toba Peloponissos, agapi mou...

Roza - 2012-07-15, 18:33

dzien siodmy- stavros- asprovalta- ierissos

Wschodzace slonce pozegnalo cudny, pelny ksiezyc...





...zaczelismy kolejny dzien w Grecji. Od wczoraj zastanawiam sie czy dobrze zrobilismy wybierajac tym razem Chalkidiki zamiast Peloponezu. Niestety, Peloponez wyznaczyl pewne standardy- dla nas oczywiste- i teraz trudno mi sie odnalezc...

W poszukiwaniu optymizmu ide o wschodzie slonca na plaze, czyje to slady?;)



Potem robimy serwis kampera (to jedyny pozytyw tego miejsca)...





...i jedziemy na nasz pierwszy w zyciu grecki targ czyli laika. Od wczoraj ciesze sie na to wydarzenie, sporo czytalam o atmosferze panujacej w tych miejscach, ale najbardziej raduje mnie, ze bede mogla wreszcie napasc oczy widokiem i zapachem warzyw, owocow, sera...takich "od chlopa" i w dodatku greckiego!;)

Jednak na razie Krzys znowu otworzyl niezamykajace sie okno w swoich drzwiach (no MUSIAL spytac o droge!) wiec czekamy na placu zabaw, az skonczy naprawiac kolejny raz....czyli wymieniac kolejny bezpiecznik i probowac zamknac okno.



Uff! udalo sie- idziemy z wozkiem (jak tubylcy) na laika:)!









U szczytu uliczki, przy ktorej ustawione sa stragany natykamy sie na takie cudo:





Upal juz niemilosierny wiec dziewczynki dostaja lody, my robimy fantastyczne zakupy
: feta, dwa rodzaje oliwek, pomidory, brzoskwinie, nektaryny, cebula, ogorki i papryka- pewnie juz wiadomo co bedziemy jesc na kolacje?;) Uwielbiamy horiatiki! A na drugie sniadania wielkiego arbuza!

Jadac do Asprovalta mijamy kapliczki w ulubionych przeze mnie kolorach...



Potem juz cieszymy sie niezla miejscowka, ale tylko na dzien. Nie ma mozliwosci pozostania na noc. Po pierwsze goni policja, a po drugie (wazniejsze!) w okolicy sa dyskoteki, wesole miasteczko oraz masa inastrancow, ktorzy z licznymi rodzinami glosni i smiecacy rozkladaja sie wkolo:(





...alez to smaczne!



...i kolacja tez wspaniala!





Pewnie gdybysmy wiedzieli jak bedzie wygladal koniec tego dnia nie cieszylisbysmy sie tak beztrosko chwila wiec...w sumie dobrze:)



Bo potem rozpetalo sie pieklo...jechalismy drogami, ktore nie ustepowaly w niczym trudnym warunkom jazdy na Peloponezie, ale nie to bylo najgorsze! Kazde kolejne miejsce, ktore odwiedzalismy okazywalo sie niewypalem:( Albo bardzo stromy dojazd, albo zakaz kamperowania....przejechalismy w sumie ok 60 km, bez klimatyzacji, zapadla juz noc...wyladowalismy w okolicy plazy sfinksa w Ierissos opisywanej jako spokojne, czyste miejsce na nocleg i pobyt. Rano przekonalismy sie, ze w pobliskim lesie piniowym koczuja ludy przypominajace cyganow, plaza i okoliczne wydmy przypominaja wysypisko smieci, a w wodzie przy skalkach bytuja jezowce...srednio bezpiecznie dla naszych stop...a taki ladny sfinks to byl...;)

Roza - 2012-07-15, 18:38

dzien osmy- nea roda

Obudzilismy sie o wschodzie slonca, a spalismy nienajlepiej stojac jak sie okazalo na rozstaju drog, po ktorych noca i o swicie jezdzili amatorzy mocnych wrazen;)

Ruszylismy na rekonesans w kierunku slynnej plazy sfinksa. Zasmucil nas widok masy smieci na wydmach, w pobliskim lesie piniowym....sfinks wygladal tak:



...a nasze miejsce noclegowe tak;)



Niestety plaza moze kiedys (dawno temu to musialo byc!) ladna, teraz nie zachecala do pozozstania:( Widzielismy dwie przyczepy z Polski, jakies namioty, ale nie chcielismy mieszkac posrod tylu smieci:(
Sama miejscowosc Ierissos urzekla nas kosiolem i zabudowa:









Postanowilismy pojechac do polozonej w poblizu Nea Roda. Wyczytalismy w womo, ze jest tam plac zabaw dla dzieci, sliczny kosciolek i urocza plaza. I tym razem nie bylo juz rozczarowania! Wszystko sie zgadzalo, nawet z naddatkiem:)))

Plaza z grubym, zlocistym piaskiem, woda w ukochanych przez nas kolorach, nie jeden romantyczny kosiolek, a dwa!:) Jako bonus (chyba za dotychczasowe przezycia;)) psarotawerna wabiaca wspanialymi zapachami i spiewajacymi greckimi wokalistami- wzruszylismy sie slyszac kilka utworow Dimitrisa Mitropanosa....











Kran z woda jest przy placu zabaw, wiec prysznic po kapielach zapewniony:)
Zaraz po przyjezdzie dorwal nas pewien Grek, ktory koniecznie chcial nas poinformowac, ze kiedys przez piec lat jezdzil rowerem po calej Grecji, ze to bardzo zdrowe, a teraz bywa w Nea Roda jako turysta (jest z Aten). Jest tak samo oczarowany tym miejscem jak my:) Sympatyczny kontakt:)

Do wieczora bylismy ogromnie zajeci zachwycaniem sie widokami, plazowaniem, zabawa i planowaniem wieczoru;) uff!:))





Wieczorem wybralismy sie na spacer do widocznego na wzgorzu ponad portem kociola.













Wnetrze bylo otwarte! Nie moglismy sie oprzec, zeby nie zajrzec do srodka...





...odnalazlam mojego ulubionego swietego...



...prawda, ze piekny kosciolek?:)



...miejsc siedzacych naliczylismy 20!;)





Widok z placu przed kosciolem tez zachwycal...



...w dali widac nasze kampery...

class="aligncenter" />

Idziemy teraz do portu!



To staly bywalec takich miejsc;)



Czesc floty w poniewierce...



...czesc w remoncie;)



Cieszy nas, ze potrafimy juz rodzinnie odczytac proste wyrazy:)



Czyzbysmy czuli zapch smazonych ryb z tawerny..?;) Jestesmy juz bardzo glodni wiec na kolacje!



Kelner (bardzo sympatyczny czlowiek) poproszony o wyjasnienie slowa Roda (tak tez nazywa sie tawerna: "Ta Roda) powiedzial, ze to znaczy roza, a kiedy spytalam go o czym w takim razie spiewa Dimitris w piosence "Roza" powiedzial, ze to po prostu imie kobiety:)

Stol powoli sie zapelnial...





...widok "za oknem" byl nastrojowy...:)



I wreszcie nasza pierwsza grecka kolacja w tym roku!:)
Czyli: merides, kalamari, chtapodi, i dodatki:) Mniam!



Nie opisze smaku, powiem tylko, ze byl to najsmaczniejszy posilek jedzony przez nas w tym kraju dotychczas! Kalmary rozplywaly sie w ustach, grilowana osmiornica plywala w rewelacyjnym oliwno winnym sosie, a male rybki chrupaly smakowicie:) Sos robiony na miejscu byl kremowy, lekko czosnkowy- pycha! Najedlismy sie do syta! Na deser dostalismy gratis: 4 czekoladowe lody:) Radosc dziewczyn byla pelna!

Potem niestety musielismy uciekac do kampera- komary (nowe dla nas greckie doswiadczenie) nie daly nam posiedziec na zewnatrz...

Idziemy spac....

Roza - 2012-07-15, 19:02

dzien dziewiaty- nea roda

Noc byla wlasciwie nieprzespana. W tawernie trwala typowo grecka kolacja do 2 w nocy, ale przy takim poziomie halasu i takiej muzyce mozna spokojnie spac. Problem byl z powodu plazowego baru oddalonego od nas spory kawalek, ale tak walacego decybelami, ze wykluczalo to spokojny sen:/ Coz, nie ma chyba miejsc bez wad? ;)

Dzien spedzilismy wiec bardzo leniwie, wypowo wakacyjnie z jednym tylko sporym wysilkiem, a mianowicie- poszlismy do sklepu;)

Oto co robilismy i widzielismy: przetestowalismy nowy sprzet plazowy- rewelacja!



Wyprawa do sklepu: w taki upal to wyzwanie;)



Idac przez miasteczko spotkalismy piekne, niektore nieznane nam rosliny:













...coz to jest?



...i to?



Stare domy wygladaja na opuszczone...



woda w zatoce ma kolor folderowy;)



...a to ten bar, ktory nie dal nam zyc w nocy! W oddali widac nasze kampery (i jednego samotnego Greka tez;))



Wieczorem zas pojawily sie ciemne chmury, uslyszelismy kilka groznych pomrukow i bylismy pewni, ze bedzie burza- nasza pierwsza w Grecji!





Po dluzszej chwili- zdazylismy sie zwinac z plazy- wszystko przeszlo bokiem:)

Z nieuzasadniona nadzieja (sobotnia noc, i widzielismy plakaty informujace o wystepie jakiegos artysty) kladlismy sie spac. Niezaleznie od tego jaka bedzie noc- jutro jedziemy dalej.

Roza - 2012-07-15, 19:07

dzien dziesiaty- ouranopouli

Tak jak mozna sie bylo spodziewac: bar gral ostro, do 5 rano;) Dla odmiany w tawernie bylo wyjatkowo spokojnie! Rano zauwazylismy zwykla krzatanine na plazy i w porcie...







...my tez o 8 bylismy gotowi do dalszej podrozy.



Chcemy sprawdzic jak wyglada polozona niedaleko plaza. Jedziemy jakas szutrowa droga wiec na wszelki wypadek stajemy zapytac miejscowego pastuszka (wiekowy byl:) o droge. To moj pierwszy pelny dialog ze zrozumieniem z tubylcem:) Jestem z siebie bardzo dumna!:)

ja: kalimera!
pastuszek: jassu!
ja: paralia Komitsa?
pastuszek: (ruch glowa w kierunku, w ktorym zmierzamy);)
ja: evcharisto poli!
i wymiana usmiechow:)))

to jego owieczki:




...a to szuterek;)







Plaza okazala sie byc nawet ladna, faktycznie dluga (podaja, ze ma 7 km!), ale nie bylo gdzie stanac:( Bylo sporo przyczep z greckimi rodzinami, dzialki wzdluz brzegu rozparcelowane, z jednego domu wyszedl wlasciciel i powiedzial, ze nie mozemy tu stac bo zaklocamy mu widok na morze (sic!).



Postanowilismy wiec ruszyc dalej. Przy drodze pasly sie takie zwierzaki: (chyba muly...?)





Nie trafilismy na zadne miejsce postojowe wiec postanowilismy, ze rozdzielamy sie z Basia i Zbyszkiem. Oni jada do corki, do Bulgarii, a my wpadniemy na kemping w Ouranopouli i zrobimy konieczny serwis, pranie itd.

Linia brzegowa przed kempingiem jest zagospodarowana "na bogato";)







Kemping okazal sie byc bardzo sympatyczny, czysty i spokojny- wiekszosc to rodziny z dziecmi. Dziewczynki dostaly na powitanie po lizaku od wlasciciela, a my wzielismy sie do roboty:)!







Rzut oka na otoczenie:







...i nasz majdan:)



Bylismy na tyle zajeci, ze prawie nie robilam zdjec! Wieczorem trudno bylo mi sie oprzec...









Spac szlismy pozno. Krzys umieszczal relacje na blogu- jest tu internet- w dodatku byl to pierwszy wieczor kiedy moglismy spokojnie posiedziec i pokontemplowac....nie ma komarow! Nie ma dyskoteki!:)))
Az chcialoby sie to jutro powtorzyc, ale tyle plaz na nas jeszcze czeka.

...dobranoc...!


Roza - 2012-07-15, 19:16

dzien jedenasty- ormos panagias

Noc minela spokojnie, bylo tylko troche duszno, poniewaz kemping jest mocno porosniety roslinnoscia, ktora skutecznie chroni przed wiatrem. Rano zrobilismy jeszcze ostatni serwis kampera, dziewczynki kupily widokowki i ruszylismy w kierunku Agios Nikolaos. Droga do zludzenia przypominala te na Peloponezie! Rowniez okolica bardzo podobna:)









...linia ciagla, pod gorke i kupa siana...;))) trzyma fason!;)



Dotarlismy do portu Ormos Panagias, stanelismy, zeby poszukac miejscowki, na ktora chcemy dojechac.



z konca pirsu, wlazlszy na kamienie, zobaczylismy w oddali ziemie obiecana;) i pierwszych szczesliwcow juz na niej biwakujacych:)



Ponizej pirsu natomiast biwakuja inni;)



Aha!:) juz wiemy czego w tym roku zapomnielismy zabrac do Grecji- butow na jezowce;) Na szczescie mamy w planach same piaszczyste plaze..

Na koncu portu, na latarni siedzial sobie ptak: dalam sie nabrac, ze jest sztuczny!;)



Wlezlismy na pobliski pagorek, zeby sprawdzic jaka droge proponuje nam nawigacja i dopiero stamtad byl widok!







Przed odjazdem z uroczego portu postanowilismy kupic cos morskiego na grill u rybakow, ktorzy maja tu swoje stragany. Dziewczyny dostaly po krabie do reki:) Zachwyt pelen!





...a pan wypatroszyl naszego tunczyka! Pierwszy raz bedziemy mieli okazje skosztowac swiezego tunczyka, a nie z puszki:) Nasze koty bylyby zachwycone;)



Sprzedawca podal tez bardzo krotki i prosty przepis na ta rybke:

sol
oliwa z oliwek
oregano
na ogien!:)

Na razie tunczyk laduje w lodowce, a my kierujemy sie do plazy. W pewnym momencie mamy przed soba tak ostry i pochyly kawalek, ze Krzys idzie sprawdzic czy mamy wystarczajaca moc, aby tam sie wdrapac!



W tej drugiej zatoczce sa kampery:





...a wjazd wyglada tak:



Decydujemy na razie zostac tu, wykapac sie, upiec obiad, a potem pojsc na spacer i zobaczyc czy warto tak sie wspinac autem. Tu mamy spokojny kawalek ziemi dla siebie, malo ludzi, sami miejscowi...

Mieso tunczyka wyglada jak wolowina!:)





...ale smak jest po prostu obledny!



Pozarlismy go bez zadnych dodatkow;) Dziewczynkom bardzo smakowal.

Szperajac zima na google earth przypadkiem trafilam na to miejsce. Widac bylo, ze woda jest w ulubionym kolorze- turkusowym- ze stoja kampery, ze piasek na plazy... Teraz mamy okazje to zweryfikowac. Wszystko sie zgadza!:)





Im dluzej siedzimy w wodzie tym mniejsza mamy ochote dolaczyc do grupki kamperow z drugiej zatoczki...:)



...a z reszta mamy tu tez wspaniale towarzystwo jak sie okazuje!;)



Na plazy kwitnie zycie towarzyskie:)



Poznym popoludniem, tuz przed zachodem slonca wybieramy sie na spacer...chcielismy isc troche pozniejsza pora, ale kozy zeszly ze swojego wzgorza i chcielismy je koniecznie zobaczyc i uslyszec z bliska. Ach! coz to za chor! Jaki przeglad glosow, jaka skala! Wszystko okraszone gluchymi uderzeniami dzwoneczkow na szyjach...:)

Czy tak wygladala biala koza Amaltea, ktora wychowala Zeusa? zastanawiaja sie dziewczyny...



"Mamo! jakie sliczne! Mozemy poglaskac?:)"





Koziego towarzystwa pilnuja pieski, madre i czujne!



Idziemy dalej stromo pod gore. Widzimy nasz dom.



I oto zatoczka nr 2:



Powyzej kamperow tez jest gorka, na niej jakies ruiny, ale niestety....wszystko w papierze toaletowym:((( Nie pachnie ladnie..:( Dodatkowo w wodzie widzimy sporo skal, kamieni i oczywiscie jezowcow!:( Dobrze, ze zostalismy na pierwszej plazy!





Slonce zachodzi...jak zwykle ten widok zapiera dech w piersiach!



Jeszcze tylko krotki spacer pobliska promenada (Ola oczywiscie idzie plaza i zbiera muszelki!:)) i uciekamy przed chmara komarow do kampera!











Tego wieczoru pierwszy raz pijemy retsine! Rok temu nie sprobowalismy, a teraz zaluje!:) Jest orzezwiajaca, lekka, troszke cierpka, owocowy posmak dlugo pozostaje na ustach...pyszna!



...kolorowych snow!

Roza - 2012-07-15, 19:23

dzien dwunasty- karidi beach

Noc w Ormos Panagias byla rowniez w miare spokojna jesli nie liczyc epizodu z ujadaniem psow w nocy;) Obawialismy sie troche czy nasze kolezanki kozy nie pozra nam zewnetrznej podlogi i linek do markizy pod oslona ciemnosci:) Widzielismy jak zarly foliowe worki przedtem na swoim wzgorzu! Zwinelismy wiec podloge juz wieczorem ryzykujac tylko linki i suszace sie reczniki. Kozy okazaly sie byc bardzo dobrze wychowane i niczego nie ruszyly:) My za to ruszylismy na kolejna plaze- Karidi Beach! Znajduje sie ona tuz za miasteczkiem Vourvourou:)

Woda i piasek sa tu dokladnie takie same jak na wyspie Elafonissos! Okolicznosci przyrody sa za to ciekawsze! Zatoczka jest bardzo malownicza za sprawa otaczajacych ja skalek...stoimy w piniowym lesie, w cieniu....ale najpiekniejsze (i dotychczas przez nas nie spotkane) jest zjawisko nazwane przez nas brokatem:) Piasek na plazy i wodzie mieni sie swiecacymi drobinami! Jakby platki srebra ktos rozsypal...Kiedy brodzi sie na plyciznie (a zatoczka jest bardzo plytka- idealna dla dzieci!) te brokatowe okruchy unosza sie w wodzie...:) Mienia sie w sloncu, zachecaja do nurkowania- cos pieknego!

Piasek plazowy jest mialki i wspaniale nadaje sie do wznoszenia budowli!





Na okoliczne skalki mozna sie wybrac na krotki, ale emocjonujacy spacer, Marianna byla chetna!:)











Co ciekawe- w poblizu tych skalek nie ma wcale jezowcow!
Spotkalysmy za to inne zwierzatko:)



Przyjazne te skalki:)



Kiedy wrocilysmy z przechadzki okazalo sie, ze Krzys z Ola nie proznowali!





Po plazowaniu dopisuje apetyt. Dzis jako mezedes- dolmades!



W poblizu jest jedna kantina oraz rowniez ruchomy Beach Bar:) (bic bar- jak mowia Grecy;)) W tymze barze dostalismy wspanialy "stolik"- Krzys zaprasza!:)



...fundator...;)



...'bic bar' od strony rewersu...



Po poludniu poszlismy zwiedzic najblizsza okolice- czyli do konca cypla...niby nie bylismy dlugo, ale jednak szkoda, ze nie zabralismy wody!



Cypel pelen jest mini zatoczek, malutkich plaz- na jedna rodzine doslownie!









W drodze powrotnej wysychalismy na pieprz...w krzakach wrzeszczaly cykady....



...kolor wody az kiczowaty:)



...patrzac na to zdjecie zastanawiam sie kiedy moje corki tak urosly...?



Po tak wyczerpujacym spacerze konieczna byla kolejna kapiel:) Dziewczynki dostaly szalu:))) Cudownie sie razem bawily!









Wieczorem, tuz po zachodzie slonca zaczelo nagle wiac i kurzyc piachem! Doslownie burza piaskowa! Za oknem kampera wygladalo to tak:



Szybko zamykalismy wszystkie okna, a i tak sporo kurzu dostalo sie do srodka! Tak samo jak nagle nadeszla, nawalnica ucichla i moglismy wyjsc na planowany spacer po okolicy- tym razem cywilizowanej:) Najpierw jednak Krzysztof musial zdjac wielka galaz wiszaca zlowrogo nad naszym autem- jesli jeszcze raz przywieje to wyladuje ona na naszym dachu.







Idac podziwiamy opuncje...



...apartamenty...fiu, fiu!





...troszke nieaktualne, prawda:)))



...szybko zapadaja ciemnosci...



...dochodzimy do innej zatoczki, ktora widzielismy na wczesniejszym spacerze po cyplu...coz za luksusy!







Przed zasnieciem widze jeszcze male swiatelko lodeczki w zatoce, rybak czy spozniony turysta...?



Jutro kolejny- ostatni- dzien w Karidi Beach, rajskiej plazy!

Roza - 2012-07-15, 19:27

dzien trzynasty- karidi beach

Jesli wstanie sie dosc wczesnie- mozna zdobyc swietna miejscowke na plazy:)



Mozna tez poznac nowe twarze;)





Cieszymy sie beztroska drugi dzien na Karidi Beach:) Dzisiaj zwiedzamy z Marianna drugi cypelek, ktory laczy miasteczko Karidi z "nasza" plaza.







Przybywa plazowiczow, ale okolicznosci przyrody to rekompensuja.



Milo jest miec hamak na plazy:) jako jedyni :)





...no, generalnie tak wygladal ten nasz leniwy dzien na plazy:) Nie ma co pisac;) luuuuz!

Roza - 2012-07-15, 19:35

dzien czternasty- parthenonas- toroni

Zanim slonce wstalo na dobre- bylismy gotowi do dalszej drogi. Jeszcze ostatnie spojrzenie na zatoke Paralia Karidi- widze megalo polawiaczy....



...i mikro polawiacza....;)



Podziwiamy piekne apartamenty przy drodze dojazdowej do plazy:





Slonce waha sie wstydliwie: wyjsc, nie wyjsc..?;)





Przy drodze, tuz za Vourvourou odnajdujemy kran z woda i korzystamy z niego skwapliwie.



Obrazki z drogi:





Chcemy odwiedzic osade Parthenonas. Polozona wysoko byla kiedys schronieniem dla mieszkancow Nea Marmaras przed piratami. Kiedy widzieli, ze piraci zblizaja sie do brzegu, pakowali co cenniejszy dobytek na osiolki i wlasne plecy i udawali sie w gory. Mamy do przejechania 6 km. Droga pnie sie dosc stromo....



...w dole morze...



Chwilami szosa sie wyplaszcza, aby za moment znowu stac sie stroma!





Ostatnie dwa zakrety sa okropnie ostre i mocno w gore...kiedy wjezdzamy na parking przy tawernie (na szczycie) spod maski wydobywa nam sie ...dym?! Okazuje sie, ze nie zadzialal wentylator (chyba nie zdazyl po prostu na ostatnim odcinku), zagotowal nam sie plyn w chlodnicy, wywalilo korek ze zbiornika wyrownawczego i stracilismy prawie caly plyn... Wygladalo przerazajaco, ale okazalo sie niegrozne. Mielismy plyn na dolewke, reszte uzupelnilismy woda. Auto zostalo z przykazaniem ostudzenia sie, a my ruszylismy w zaulki:)

Bardzo stare drzewko oliwne przy stolikach tawerny:



Stroz tego drzewka;)



Kapliczka przy Agios Stefanos- kosciolku z 1837- a w niej znowu moj ulubieniec:)





Zabudowa osady jest w duzej mierze odnowiona przez wspolczesnych milosnikow gorskiego klimatu:) Te obiekty sa piekne! Jednak odnalezlismy tez ruiny, niemych swiadkow barwnej historii o piratach:)













W oddali widac morze...dziwne uczucie: jest sie w gorach, a do morza jednoczesnie tak blisko i tak daleko.





Zbocza porosniete sa sadami oliwnymi.



Mimo czestego kontaktu z tym znakiem- nie mielismy jeszcze kontaktu z osobnikiem, o ktorym mowi czyli z zolwiem:)



Ten kotek mial chora lapke...zasmucilo nas to, raczej nie odwiedzi weterynarza:(



Piekne sa odnowione domy...



....ale te starsze tez urokliwe!



Zachwyt budza ulotne kwiaty mimozy...



...w melancholie wpedzaja ruiny...



I na koniec piekny kosciol Ag. Stefanos.









Zjazd ze zbocza byl juz mniej nerwowy:)



Morze coraz blizej:)



Zegnamy Nea Marmaras!



Za chwile stajemy na plazy przed Toroni.



Zasluzona kapiel pozwala nam pozbyc sie napiecia zwiazanego z "wybuchem" zbiornika z plynem chlodniczym:)



Plaza prawie pusta, po poludniu tylko przyjechalo na chwile kilka osob- cisza...mhmmm:)



Kolejny raz zewnetrzny prysznic zdaje egzamin- dobrze, ze go zamontowalismy!



Kolacja byla wspaniala!:) Towarzyszyla nam chlodna retsina...i tzatziki!:)



...a po kolacji dziewczyny dostaly kase od taty i poszly SAME kupic lody w cantinie u Marii:)



ale smaczne!



Kiedy zrobilo sie chlodniej ruszylismy w miasto!:)



Ktore jak sie okazalo lezalo tuz za winklem:)))



Na miejskiej plazy ciagle tlumy...brrr...



Jednak my w innym celu odwiedzamy to miasteczko:) Odnalazlam w google earth (znowu:)) informacje, ze mieszkaja tu w rzeczce zolwie!:) Spotkamy je czy nie? ;)

Jest rzeczka...i sa zolwiki:) Przyzwyczajone widocznie do podkarmiajacych je turystow podplywaja i wyciagaja lebki:) Jak u nas kaczki:)



Od strony plazy sa lepiej widoczne. Marianna zaluje, ze nie mamy czym ich nakarmic;) Nawet nie wiem co one jadaja!





W miescinie wlasciwie same apartamentowce i pokoje na wynajem. Najczesciej slyszymy jezyk rosyjski i serbski....





Zabawny rozklad jazdy autobusow:)



Uciekamy z tego kolchozu, ale w drodze powrotnej spotykamy jeszcze malucha, ktory sie chyba mamie zapodzial:)



...ale na szczescie spotkal zabie opiekunki;)





Na oslode domek nieturystyczny:)



...i oczywiscie kiczowato piekny, grecki zachod slonca!





To dobry czas na medytacje...pozegnanie dnia, powitanie nocy....



Tata bierze corki pod skrzydla...:) Piekne wspomnienie tej chwili!



Dzis pierwszy raz zdarza nam sie siedziec razem z dziewczynkami do pozna i patrzec w gwiazdy...na komary okazal sie skuteczny olejek waniliowy do ciasta zakupiony kiedys w celu przeciwkomarowym, ale do lasow na Kaszubach:)

Jestesmy juz 14 dzien w podrozy- wydaje sie, ze pol roku;) Tyle jeszcze przed nami!:) Do jutra...

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2012-07-16, 10:01

witam tu barbara,mamy na liczniku 4300,jestesmy na wegrzech,pod mac donaldem.Wreszcie zasieg internetu i zaplacony przelewem r-k dobrze ze nam ziec przypomnial.Na plazy w toroni,jestescie sami przy palmach jak my bylismy bylo duzo kamperow.Plaza w Bulgarii w obzorze super,ale dojazd ,prowadzil masz ziec sami nie dojechalibysmy.Nadrabiamy duzo km.zwiedzamy rylski monastyr-cudo.Cerkiew Bojanska mniej ciekawa,bo mala 11 wiek.Bulgaria okropna.Za to droga kolo dunaju w Rumuni super,jechalismy do 1 szej w nocy aby spac na Wegrzech.Calujemy,pozdrawiamy,dziekujemy za zdjecia na forum.Dla nas za goraco,Barbara
futro2606 - 2012-07-17, 09:59

Witam -super relacja już Wam zazrościmy.Planujemy wyjazd dopiero 10 sierpnia i pewnie niektóre informacje wykorzystamy :spoko Miłego wypoczynku i oczywiście Wracajcie bezpiecznie. :bigok
Camper Diem - 2012-07-19, 19:02

uwagi do kolejnej części relacji:

- gminy regionu Chalidiki ograniczają dostępność plaż dla turystów kamperowych. świadczą o tym ogromne znaki o zakazie kamperowania wystawione przy głównych drogach, znaki zakazu na poszczególnych plażach oraz coraz częstsze pojawianie się policji celem egzekwowania zakazów lub tylko przeganiania kamperów z plaż po dozwolonym ciągle w większości miejsc jednym noclegu. w niektórych miejscach (np. plaża Komitsa tuż przed granicą Republiki Atos, plaża przed Sarti) mieszkańcy czy właściciele tawern sami ostrzegają kamperowców, żeby nie zostawali na noc, bo inaczej pojawi się policja- czytaj zadzwonią po nią w razie nie zastosowania się. mimo kryzysu zakazy na Chalkidiki będą się powiększały, gdyż mimo to jest pełno turystów, to w końcu turystyczne zaplecze mieszkańców Salonik, ale i Serbów, którzy ten rejon Grecji upatrzyli sobie szczególnie. a oni w przeciwieństwie do większości kamperowców przyjeżdżają zostawiać tutaj pieniądze.

- relacje niektórych poprzedników nie do końca zgadzają się z rzeczywistością. np. spokojne i czyste miejsce na nocleg w Ierissos okazało się najbrudniejszym miejscem podczas naszego pobytu i nie spowodowali tego cyganie mieszkający w lesie, teren, notabene z oficjalnym zakazem kempingowania, ulega degradacji w majestacie prawa. trzeba przyznać, że w błąd wprowadza również womo, wiele miejsc, np. plaże w okolicy Olimbiady, nie powinny być w ogóle brane pod uwagę jako miejsca do kamperowania!

- przeczytaliśmy w jednej w relacji, żeby Sithonię objeżdżać z zachodu na wschód i wydaje się to bardzo sensowne.

- większość poprzedników na rejsy wzdłuż półwyspu Atos wybiera się z miasteczka Ouranopoli. w podobny rejs można wybrać się z portu Ormos Panagias, koszt biletu zabukowanego dzień wcześniej 15E (dzieci gratis), rejs trwa ok 7. godzin

- nocleg na plaży sfiknsa w okolicy Ierissos, które należy wykreślić z karawaningowej mapy: N 40 25 04,72 E 23 51 35,74

- nocleg w Nea Roda:N 40 22 50,37 E 23 55 49,35. niby nie można, o czym świadczy tymczasowo zdjęty łańcuch, ale nocowaliśmy z sukcesem. ale mieliśmy dzieci korzystające z placu zabaw, zjedliśmy kolację w tawernie, więc czuliśmy się "w prawie" ;) niestety dochodzą hałasy z beach barów. można pojechać kamperem na miejsce noclegowe w pobliżu cerkwi N 40 22 58,00 E 23 56 04,93 ale ze względu na dojazd raczej dla mniejszych kamperów, jest woda

- nocleg na kempingu Ouranopouli, wspaniałe miejsce, ale drogie (40E) N 40 20 21,91 E 23 58 13,56

- nocleg przed Toroni N 39 39 31,12 E 23 53 34,02

- nocleg na plaży Sikia N 40 02 07,79 E 23 59 20,39

- nocleg na kempingu Melissi, plaża Sikia, 22E rodzina 2+2, bez prądu: N 40 02 45,02 E 23 59 01,04

- nocleg na plaży Portokali (Orange Beach) N 40 07 31,65 E 23 58 12,41

- woda na miejscu piknikowym we Fteroti (tuż za Vourvourou jadąc od strony Sarti) N 40 12 01,94 E 23 45 51,25

Roza - 2012-07-19, 19:25

Przenosimy sie z Toroni na Paralia Sykias. To niedaleko, ale droga wiedzie (a jakze!;)) przez gory:) Widoki piekne!



Natykamy sie na kapliczke poswiecona Swietemu Antoniemu.





Pilnuje jej taki zwierz!



Kaplica stoi przy restauracji. Goscie jedzac podziwiaja krajobraz z wysoka.





Z plazy, na ktora jedziemy bedziemy podziwiac Agios Oros czyli Swieta Gore na sasiednim polwyspie Athos. Oto ona!



Po sasiedzku stoja nasi!:) Z Krakowa.



Idziemy na rekonesans, poniewaz jeszcze wczesnie i jest hmm..."chlodno" jak na Grecje;)





Cieszy nas, ze jest pusto, niekomercyjnie.





Wnetrze tej baszty w calosci wypelnione jest rozrosnietym drzewem figowym!





Sporo owadow jest tu w formie megalo- czyli wiekszej niz u nas ;)





Spotykam tutaj dom moich marzen:) Taki moglabym miec! Ach!





Zatoka jest spora, otoczona gorami, plaza dluga...piasek drobny.



Zachodzimy na kemping (dziekujemy Ci pagand za namiary!) Melissi, pytamy o miejsce na jutrzejszy dzien. Bardzo sympatyczny jeden z braci, ktorzy prowadza ten biznes daje nam cennik, zapewnia, ze bedzie gdzie stanac- zaprasza na rekonesans po terenie:)

Ktos mial fantazje przyjechac tu takim autkiem;)



Wracamy na nasza miejscowke bo coraz cieplej i trzeba wskoczyc do wody! Dziewczyny lubia miod- tu mozna go kupic bezposrednio u producenta:)



Powrot juz w ostrym upale wiec wydaje sie, ze droga dluzsza, bardziej pod gorke itd;)))



Mijamy "wielka, sucha rzeke", ktorych wiele w Grecji...



...i juz w domku;)



Potem kapiel i pyszna frappe domowej roboty:)



Na obiad delektujemy sie feta z pieca czyli zapiekana z pomidorami. Prosta potrawa, ale smak bezkonkurencyjny pod warunkiem uzycia oryginalnej greckiej fety i dojrzalych w greckim sloncu pomidorow.

Przepisik:)

plastry fety wlozyc do wysmarowanej oliwa formy
pokryc warstwa pokrojonych dosc drobno pomidorow (obranych)
posypac suszonym oregano
polac oliwa
zapiec

Mniam!



Wieczorowa pora postanowilismy zwiedzic pobliskie wzgorze, majac nadzieje, ze zblizymy sie do Agios Oros i bedziemy miec lepszy, wyrazniejszy obraz tejze gory. Wzielismy lornetke.



Wzgorze jest strome, sklada sie z samych zakretow, miesci kilka zatoczek, w kazdej tawerny..."5 steps in the sand", "Armira", "Zamiakos"....i wiele innych. Az dziw bierze, ze tyle ich sie miesci na tak malej przestrzeni:) Nie przeszkadzaja sobie, ale spotkalismy tu pierwszy raz w Grecji naganiaczy knajpianych...











Do niektorych pokoi na wynajem dojscie jest niebanalne:) ale widok na pewno rekompensuje niewygody :) ))



Kruszeje w wieczornej bryzie kolacyjne menu... ;)



Ola nie mogla oczu oderwac od ozdob w tej tawernie :)



W tej zas tawernie (sa tam pokoje do wynajecia) widzielismy udajacego sie pod prysznic- z gabka i zawinietego w recznik) Robbie Williams'a!:))) Mogl byc to tez oczywiscie jego klon;)
On patrzyl na nas ze zdziwieniem, bo zapewne jest przyzwyczajony do szalenczych objawow uwielbienia, a my minelismy go bez slowa;)) No, ja zrobilam troche wieksze oczy:)



Dla wielbicielek moge podac dokladne namiary gps prysznica ;)

Tu kruszala kolacja dla gwiazdora:)



Szlismy dalej, Agios Oros wciaz zasnuwala mgla... niedostepna gora. Sama przechadzka jednak dostarczala nam pieknych widokow.













W tej mgle udalo nam sie zobaczyc przez lornetke kilka klasztorow mnichow z Athosu....bez szczegolow.

Wracamy do kampera.





Zapada zmrok, mija kolejny dzien naszych greckich wakacji...
Juz niedlugo czas zacznie biec szybciej...za dzisiejszym dniem na pewno bede tesknic- byl fantastyczny!


Roza - 2012-07-19, 22:15

dzien szesnasty- laika w sykia- kemping melissi

Wczoraj rozmawialismy z pewna Greczynka, ktora powiedzila, ze na targ w Sykia jest za daleko, zeby isc na piechote (a taki mielismy zamiar), ale byc moze znajdziemy miejsce na nasze auto jesli pojedziemy w miare wczesnie. Okazalo sie, ze bez trudu zaparkowalismy i trafilismy na ulice ze stoiskami.

Samo miasteczko ladne, spokojne.







Targ byl mniej atrakcyjny niz tez w Stavros. Stoisko z rybami tylko jedno i nie mielismy odwagi zrobic na nim zakupow- masa much:/ Niewiele tez stoist warzywno owocowych. Przewazaly ciuchy i drobne sprzety gospodarstwa domowego.







Kupilismy bardzo smaczny ser owczy, miekka fete i owczy jogurt dla dziewczynek. Arbuz okazal sie byc wyjatkowo dojrzaly i slodki:)

Wracajac do auta szlismy prawie pustymi ulicami.













Po kilku kilometrach bylismy na kempingu Malissi. Najpierw serwis nieczystości, a potem na stanowisko. Dzieci nawiazywaly miedzynarodowe kontakty:)



Zajely sie na troche tworczoscia artystyczna:)



No i wreszcie plaza, woda....





Naszymi sasiadami sa dwie sympatyczne rodziny z Polski. Ich dzieci okazaly sie byc wspanialym towarzystwem! Dziewczynki sa zachwycone, ze moga rozmawiac w swoim jezyku, bawia sie swietnie i prosza, zebysmy zostali jeszcze jeden dzien na kempingu:) Dlaczego nie?:) Padaja o 22 usmiechajac sie na mysl o jutrzejszym dniu z nowymi kolezankami i kolegami:)

Roza - 2012-07-19, 22:18

dzien siedemnasty- sykia- kemping melissi

Rano na kemping zajechal sprzedawca ryb. Nie mial co prawda duzego wyboru, ale towar byl bardzo swiezy.



Kupilismy takie male ryby, ktore niestety trzeba bylo oskrobac i wypatroszyc. Nie lubie tego robic, choc potrafie. Jako dziecko oczyscilam chyba tone ryb, ktore namietnie lowil moj tata:)



Przemoglam sie jednak, poniewaz dziewczynki uwielbiaja ryby! Zapomnialam jak sie te stworzenia nazywaja...





Posolone i posypane oregano rybki wyladowaly w lodowce, my poszlismy na plaze. Po plazowaniu mielismy nasze ulubione greckie drugie sniadanie:)



Rybny obiad wszystkim bardzo smakowal choc Krzys narzekal na osci;)



Drugie, popoludniowe plazowanie bylo dla dziewczynek wyjatkowo atrakcyjne, poniewaz bawily sie w wodzie z dziecmi spotkanym na kempingu:) Graly w pilke w wodzie, dolaczyli jeszcze dwaj bracia- tez z Polski- i bylo 8 sztuk dzieciakow- niezla ekipa:)





Jutro jedziemy dalej. Sprawdzimy jak jest z miejscami dla kampera w Sarti, jak bedzie kiepsko to udamy sie na Portokali Beach:)

Poznym wieczorem mielismy przyjemnosc porozmawiac z jedna z pan z Polski (ktorej dzieci bawily sie z dziewczynkami). Tez rozmyslaja nad wyprawa na Peloponez promem. Zachecalam ich do tego goraco- ta wycieczka ciagle pozostaje podroza mojego zycia! Nic tego nie przebilo....

Kladlismy sie bardzo pozno, ale milo sie siedzialo w taki cieply i bezkomarowy! wieczor:) Przed snem myslalam jak ukoje rozpacz Olenki, kiedy bedziemy wyjezdzac...bedzie plakala za dziecmi...wspaniale te dzieciaki byly!

Roza - 2012-07-19, 22:28

dzien osiemnasty- portokali beach

Pakujemy kampera, dziewczynki ostatni raz korzystaja z hustawek...humory maja nietegie:/ Z jednej strony lubia jechac i poznawac wciaz nowe, ale wyjatkowo dobrze rozumialy sie z poznanymi tu dziecmi...





Ostatnie graty do srodka i jedziemy!



Przy wyjezdzie z parceli zrobil sie maly korek:) Ekipa zlozona z 7 chyba kamperow wlasnie zagoscila na kempingu:)







Krzys idzie zaplacic (22 euro za dzien! bez pradu), Ola juz roni lzy:((( ech....



Po dojechaniu do Sarti (cale 9 km:)) zobaczylismy plaze jak w sezonie w Juracie. Apartamenty jednym ciagiem wzdluz promenady i wyplywajace wciaz z nich tlumy plazowiczow....







...to nie nasze klimaty. Wbijamy w gps namiary na Portokali Beach (czyli plaze pomaranczowa:)) i ruszamy! Widoki z drogi:







Kapliczka poswiecona komu...? No oczywiscie mojemu Swietemu Mikolajowi!:)) W Grecji jest on patronem rybakow, nie wyplywaja w morze bez jego wizerunku na pokladzie, a ta kapliczka stoi powyzej portu, do ktorego zjechalismy z nadzieja, ze moze znajdziemy w poblizu jakies dzikie miejsce...nie bylo.



Do Portokali Beach jedzie tez kilkudziesieciosobowa wycieczka z Niemiec na rowerach!:) Zapewne potrzebuja ochlody- szykuje sie wyjatkowo upalny dzien.



To cud, ze znalezlismy miejsce na naszego smoka:) Osobowe auta moga sie wcisnac pod pinie, ale ten wiezowiec?;))) Jednak byla jedna miejscowka idealna! Nawet z czescia cienia i nadzieja na cien po poludniu:) Wspaniale!





Na Orange Beach trzeba zejsc do plazy po sciezkach wydeptanych przez milosnikow tego specyficznego miejsca. Niektorzy mieszkaja tu przez wiele tygodni- miedzy pianiami rozbite sa namioty, duzo namiotow:) Bytuja w nich potomkowie hippisow, tez juz lekko posiwiali, ale z wciaz mloda dusza. Usmiechaja sie przyjaznie i zagaduja dowcipnie widzac, ze Krzys walczy z mlynkiem do kawy:) Cudny klimat:)

Po pierwsze: kapiel! Rozplywamy sie w palacym sloncu...





Kolor wody zachwyca- czysty lazur!



Jest kilka zatoczek ukrytych miedzy skalami. Na jednej Beach Bar, parasole, kupa luda- tam nie idziemy;)



Na drugiej, malutkiej wlasnie zwalnia sie placyk- jakas pani przywoluje nas i oferuje swoje miejsce bo wlasnie schodzi z plazy:) Mamy fart!



Takie kolory widzielismy w przewodnikach i na zdjeciach w internecie, ale podejrzewalam, ze byly podkrecane w programach graficznych;)







Dziewczyny pytaja: "gdzie syrenka? gdzie slonce?"



Potem do nich pojdziemy:) Widzialy na fotkach i koniecznie musza osobiscie przywitac;))

Na razie- chill out na slawnej plazy Portokali!:)





Przy aucie, pod pinia mamy miejsce na stol, krzesla....panie zamowily sok (a jakze!) pomaranczowy:)



Czas na sjeste....



...po chwili...



Ja sprawdzam czy kolory sie nie zmienily;)



Krzys zerknal na termometr: 38 stopni w cieniu!

W pewnym momencie podszedl do nas mlody czlowiek i blagalnym tonem poprosil o nero;) Dostal butle zimnej mineralnej, radosnie podziekowal i polecial podzielic sie zdobycza ze wspoltowarzyszem niedoli;)

Po poludniu poszlismy odwiedzic slawna syrenke i cala reszte rzezbionego towarzystwa, ktore powstalo tu na skalach w 1997 roku i stanowi wielka atrakcje dla przybyszow:) Sama obserwacja odbywajacych sie sesji fotograficznych dostarcza niesamowitych wrazen i wprowadza w doskonaly humor:))) Te miny! Te pozy!:)))

Na wzgorzu znajduje sie posterunek strazy pozarnej. Strazacy na motorach i autem odbywaja regularne patrole. Przy piniach stoi zakaz palenia ognia.





Mijamy stale i mniej stale "domostwa" w lesie.









A to nasza sesja:))















Za rzezbami, w kolejnej zatoczce znajduje sie plaza naturystow.



Powoli sie ochladza, przychodza kolejni plazowicze. Kolory nie zmieniaja sie...





Wracamy na kolacje z postanowieniem pozostania tu jeszcze jeden dzien:)



Na deser jogurt z miodem:) Okazuje sie, ze jogurt pochodzi z miasta Dafni na Athosie!! No wiec jak sie to ma do famy, ze tam z samic sa tylko kury i kotki, he?:))) Owce tez maja prawo pobytu jak sie okazuje....a kobiety nie...hmmm....

Tak czy siak- jogurt pyszny!







Wieczor nie przyniosl spodziewanej ulgi- ciagle goraco...to najcieplejsza noc. Stoimy miedzy drzewami co ma swoje zalety w ciagu palacego sloncem dnia, ale w nocy te drzewa nie pozwalaja na swobodny przeplyw powietrza....uch, jak goraco!:)


wojtek0 - 2012-07-20, 07:57

Fantastycznie opisane i pokazane ,czytałem i oglądałem z otwartą buzią ,mam nadzieję że jak pokażę to swojej żonce, przekona się w końcu do zakupu camperka .
Pozdrawiam całą załogę :spoko

pagand - 2012-07-20, 16:53

Ależ miło ogląda się znajome widoki...

Okolice campingu Melissi zwiedziłem biegając. Jako, że zawsze przygotowuję się do jakiegoś maratonu, to te wszystkie scieżki asfaltowe i szutrowe przemierzyłem robiąc tam 200-300 km za każdym naszym tam pobytem.

Ja po zeszłym roku też odniosłem wrażenie, że Chalkidiki zaczyna być coraz bardziej degradowane w tych miejscach gdzie jest w miarę swobodny dostęp... szkoda...

Roza - 2012-07-22, 18:03

wojtek0 napisał/a:
Fantastycznie opisane i pokazane ,czytałem i oglądałem z otwartą buzią ,mam nadzieję że jak pokażę to swojej żonce, przekona się w końcu do zakupu camperka .
Pozdrawiam całą załogę :spoko


Dziekuje bardzo za mile slowo:) Dobrze wiedziec, ze ktos to czyta. Tez mam nadzieje, ze piekniejsza polowa da sie przekonac do tej formy podrozowania- wrazenia niezapomniane!

Roza - 2012-07-22, 18:09

pagand napisał/a:
a po zeszłym roku też odniosłem wrażenie, że Chalkidiki zaczyna być coraz bardziej degradowane w tych miejscach gdzie jest w miarę swobodny dostęp... szkoda...


Oj, szkoda:( Ten teren ma wielki potencjal, ale np widzielismy na Portokali auto z mlodzieza grecka: przyjechali, wysiedli, puszki po napojach rzucili w krzaki obok auta..noz, kurcze! Smietniki oprozniane codziennie byly kilkadziesiat metrow dalej....

Przy okazji chwalimy kolejny raz kemping Melissi! Wspanialy! Atmosfera, ludzie...dziekuje :kwiatki:

Jan Olejnik - 2012-07-22, 19:33

Piękne zdjęcia i opisy. My właśnie wróciliśmy z Grecji. W drodze do Bitoli i Ohrydu, jakiś czas jechaliśmy chyba za Wami, potem skręciliście w lewo. Pozdrawiam wspaniałą rodzinkę i stawiam piwko.
Camper Diem - 2012-07-23, 05:40

witaj Janie.

widziałem, jak ruszyłeś spod BP w pogoń, ale córki spały, a droga bardzo dobra, dlatego nawet nie próbowałem się zatrzymywać (naszym celem były jeziora Prespa). Robiliśmy z żoną zakłady czy ten kamper z Wielunia jedzie w góry czy do granicy... Ja wygrałem ;)

przy okazji: mógłbyś napisać jaka jest dalsza droga do granicy i przez Macedonię? w jakim stanie i czy mocno górzysta?

teraz jesteśmy w Stomio nad morzem. wczoraj spotkaliśmy tutaj camperteamowe załogi Wałęsa i Cacki (pozostałych dwóch nie znam).

jacek65 - 2012-07-23, 15:50

Wspaniała relacja :kwiatki:
Oglądając znajome widoczki, znów zatęskniłam za tymi plażami, lazurem wody, poczułam zapach Grecji...Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.Ela

Roza - 2012-07-23, 16:39

jacek65 napisał/a:
Wspaniała relacja :kwiatki:
Oglądając znajome widoczki, znów zatęskniłam za tymi plażami, lazurem wody, poczułam zapach Grecji...Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.Ela


Milo mi ogromnie, ze moj codziennik przywoluje cieple wspomnienia. Z relacja jestem prawie na biezaco, trudniej z jej publikacja ;) Jak tylko mamy cien netu to moj wydawca stara sie opublikowac co nieco ;) Obiecuje, ze jeszcze wiele przed nami :spoko

Roza - 2012-07-23, 22:35

dzien dziewietnasty- ormos panagias

W srodku nocy zaczelo wiac...rano nie bylo slonca (dziwne! Grecja?) a rodziny, ktore zeszly na plaze wracaly po krotkim czasie i odjezdzaly...poszlismy zobaczyc dlaczego...

mijamy pusty "bic bar"....



Okazalo sie, ze "naszej" wczorajszej plazy wlasciwie nie ma;) Zalewa ja woda. Z woda tez przyplynelo mase smieci, roslin itd, tak ze kapiel bylaby malo przyjemna. Silny wiatr tez nie zachecal do plazowania.



Postanowilismy zjesc sniadanie i ruszac dalej. Najpierw jednak dziewczyny napisza kartki do przyjaciolek, a Ola do swojego nauczyciela instrumentu:)



Jedziemy w takim razie do Ormos Panagias- kusza nas swieze ryby lub owoce morza...

Droga jest bardzo malownicza, oznaczona na mapie jako atrakcyjna widokowo....Wijaca sie, pelna zakretow, przejazdow blisko skal i panoram na morze, ktore ogladamy z licznych punktow widokowych.













Po drodze stajemy na znajomym miniparkingu i bierzemy wode.



W Ormos Panagias na stoisku rybnym nie ma dzis tunczyka, na ktorego liczyly dziewczynki, ale na straganie obok sa midia (czyli malze), na ktore liczyl (przede wszystkim) Krzys;)



Bierzemy 3 kilogramy- juz wiem co bede robic na plazy;)

Teraz, poniewaz jest pora drugiego sniadania- wedrujemy wolno do centrum portu;) Zachodzimy po drodze do bardzo urokliwego kosciolka....









W kawiarence slodkosci wyrabiane na miejscu, lody tez wlasnej produkcji! Panny lody, my kawa i ciastka: baklava i revani. Revani Grecy robia na sylwestra i nowy rok, jest to odswietne ciasto, tu podawane z galka lodow.





Posileni rewelacyjnymi smakolykami dzielismy sie "praca";) Krzys zasiada w internecie, a my idziemy bratac sie z tubylcami:)





Jest tu kilka miejsc, w ktorych mozna zaopatrzyc sie w bilety na prom plynacy wzdluz brzegow Athos'u.





Wrzucamy napisane kartki...



Spacerujemy glowna ulica...nic wiecej nie ma do zwiedzania;)







Potem sie nudzimy....;) Czekamy az Krzys skonczy prace na laptopie...



Plaza w Ormos Panagias ma status blekitnej flagi, jest ratownik.



Nikt natomiast nie uratuje juz tych malzy;)



Czesc naszej zalogi ma zgola inne zajecia;)





Jednak za kilkanascie minut siedzieli przy stole i tylko mlaskali:)))





Byl to bardzo pozny obiad...w porze kolacji odwiedzily nas stare znajome, ktore wracaly do domu z popasu;)





Po chwili niekorzystny tym razem kierunek wiatru sprawil, ze zaczelismy dosc mocno czuc bliska obecnosc kozek i owieczek...za bliska;) Podjechalismy wiec kawalek na poczatek promenady- mamy nadzieje, ze czeka nas dobra noc:)

Roza - 2012-07-23, 22:50

dzien dwudziesty- agios triada

Nie spalismy dobrze:( Jacys mlodzi ludzie zrobili sobie impreze na plazy do switu...nie mamy szczescia do cichych nocy w czasie tej wyprawy...Mimo, ze mielismy plany pozostac tu jeszcze jeden dzien- bedziemy jechac. Moze gdzies dalej znajdziemy spokoj...

Zegnamy sie z Ormos Panagias. W porcie akurat statek wycieczkowy zabiera chetnych w rejs:)



Mieszkajac w TAKIM porcie trudno nie byc usmiechnietym:)



Zajezdzamy sprawdzic miejscowke w Psakoudia. Plaza okazuje sie byc w brudnym kolorze:( Nie podoba nam sie, jedziemy z powrotem i nagle Krzys zatrzymuje kampera, usmiechajac sie kaze nam wysiadac...na drodze za autem nareszcie widzimy JEGO!:))) Jaka radosc!:)



Pieknie pozowal:) Mijajacy nas Grecy usmiechali sie zza kierownicy widzac nasz entuzjazm:)

Nastepny przystanek to Nea Iraklia. Niestety tez niewypal:( Tzw. mekong:( Kupa ludzi, parasole, komercha:( Miejsce w Epanomi tez nieciekawe...Ostatnia deska ratunku wydaje sie byc zachecajaco wygladajace w WOMO Agios Triada. Jedziemy!









Jestesmy:)



To co znalezlismy na plazy w ciagu 5 minut przesadzilo- zostajemy;)



Najwieksza atrakcja jest jednak widok na Thessaloniki!



Juz sie cieszymy na wieczor kiedy to miasto rozswietli sie milionem lamp!

Czesc plazy posiada Blekitna Flage...



...ale kawalek dalej relikty epoki swietnosci, smutne:(







Stoimy kamperem pod koniec plazy, przy malym kosciolku...przychodza tu tylko Grecy- tak jak lubimy:)
Idziemy na rekonesans pod katem kolacji- marzy nam sie i juz wlasciwy czas- jednak warunkiem jest tawerna dla tubylcow w pieknych okolicznosciach przyrody:) No i wspaniale menu! Miasteczko to kurort, domy z mieszkaniami na wynajem- widac, ze kilkadziesiat lat temu przezywaly zloty czas! Teraz wiekszosc lokali stoi pusta...



Na koncu miejscowosci, tuz przed malowniczym klifem natrafiamy na romantyczne miejsce na wieczerze...:) Tawerna, ktorej czesc stolikow umieszczono na samym nabrzezu...bedziemy widziec kiedy Thessaloniki udadza sie na spoczynek! Tutaj dzisiaj jemy!





W drodze powrotnej do kampera spotykamy kota, ktory mamy nadzieje- przyniesie szczescie:)



Teraz jednak trzeba sie schlodzic. Woda przy brzegu okazuje sie byc rowniez bogata w muszle- dziewczyny sa w siodmym niebie:)



Ciagle zerkamy na Wielkie Miasto- tajemnicze dla nas...przyciaga jak magnes...:)



Przed kolacja idziemy na spacer w glab miasteczka, zeby apetyt byl wyjatkowo ostry:)!











Dla milosnika roslin doniczkowych nie ma rzeczy niemozliwych;)



Kosciol- dla nas egzotyczna architektura:)



Tak jak w Nafplio- widzimy sporo klatek z kolorowymi ptaszkami.



Zawsze zywa tradycja meska- przesiadywania w kafenionie i rozprawiania o polityce:)



Dziewczynkom ciagle malo muszelek;)



Samolot wystartowal z Thessalonik...dokad leci?



Wokol tawerny pojawili sie amatorzy wedkowania. Sa tez dzieciaki.





Pod klifem poutykane sa domy- kiedys chyba dosc bogatych ludzi.







To nie jest sztuczny ptak...a moze jest...?;)



Zajelismy stolik troche niepewni wyboru...prawie nikogo nie ma procz nas...





Odwagi dodala sliczna kociczka:)



Na poczatek retsina....alez jestesmy glodni!


Slonce chyli sie juz ku zachodowi...



...i pojawia sie w tawernie gosc, ktory rozwiewa nasze watpliwosci czy dobrze wybralismy miejsce na kolacje:)



Siedzace przy stoliku z wlascicielka kobiety z wielka atencja calowaly ksiedza w reke. On przywital wszystkich w tawernie serdecznie:) W takim razie zamawiamy: dwa razy anchovies i dwa razy kalamari!:)



Jak widac reka mi troche drzala z emocji...i glodu!;)

W pewnym momencie zauwazylismy, ze miasto po drugiej stronie zatoki powoli rozswietla sie...



Na to czekalismy! Na naszym stole tez pojawila sie lampka...



Ogromnie zaluje, ze nie mam lepszego aparatu:(







Zegnalismy idace spac Thessaloniki....



...pieknie....

Sposob podania, jakosc i smak potraw w tej tawernie byl na najwyzszym poziomie! Nie zaden fast food dla turystow tylko smaczne, proste jedzenie dla milosnikow greckiej kuchni! Bedziemy tesknic...oj, bedziemy! Spac idziemy z pelnymi brzuchami i swiatlami Miasta pod powiekami...

Bajaga - 2012-07-24, 11:06

Sorki za małe marudzenie ale wg mnie to..... jak na bloga to super relacja z wyprawy natomiast jak na potrzeby forum CT mogłaby być troszeczkę hmm.... oszczędniejsza :wyszczerzony: Te wszystkie kotki, kozy i zdjęcia "niczego" głównie.. zajmują miejsce na serwerze :lol:
Oczywiście bez urazy, a wyprawy - szczerze zazdraszczam !! :spoko

WODNIK - 2012-07-24, 11:41

Bajaga napisał/a:
Sorki za małe marudzenie ale wg mnie to..... jak na bloga to super relacja z wyprawy natomiast jak na potrzeby forum CT mogłaby być troszeczkę hmm.... oszczędniejsza :wyszczerzony: Te wszystkie kotki, kozy i zdjęcia "niczego" głównie.. zajmują miejsce na serwerze :lol:
Oczywiście bez urazy, a wyprawy - szczerze zazdraszczam !! :spoko


Nie rozumiem, na blogu to ok, a na CT to ma być instrukcja dla księgowego i cienkiego turysty ?
Pisz dalej, może w przyszłym roku pojadę waszymi śladami, jak rok temu po Poloponezie.
Pozdrawiam :spoko

pabloarmando - 2012-07-24, 16:07

Bajaga napisał/a:
Sorki za małe marudzenie ale wg mnie to..... jak na bloga to super relacja z wyprawy natomiast jak na potrzeby forum CT mogłaby być troszeczkę hmm.... oszczędniejsza :wyszczerzony: Te wszystkie kotki, kozy i zdjęcia "niczego" głównie.. zajmują miejsce na serwerze :lol:
Oczywiście bez urazy, a wyprawy - szczerze zazdraszczam !! :spoko

Nie podzielam tej opinii.
Pisz ile wlezie :)

Najemnik - 2012-07-24, 17:24

Bardzo fajna relacja. Oczy się mi świeca jak widzę takie zdjęcia. Może kiedyś też będzie mi dane zabrać rodzinkę i odbyć taką podróż. Pozdrawiam i życzę "bezawaryjnych wakacji" :) (280E za chłodnice masakra)
futro2606 - 2012-07-24, 18:33

Czyżby to forum nie było do tego?Kolego nie martw się miejsca na serwerze jest pod dostatkiem :spoko Pablo jakl tam po rozmowie z żoną?
Skorpion - 2012-07-24, 18:53

babaffa, pisz ile wlezie i umieszczaj swoje zdjecia pochlaniam Twoje relacje jak swierze buleczki :spoko :spoko :spoko
pagand - 2012-07-24, 22:25

Bajaga napisał/a:
Sorki za małe marudzenie ale wg mnie to..... jak na bloga to super relacja z wyprawy natomiast jak na potrzeby forum CT mogłaby być troszeczkę hmm.... oszczędniejsza :wyszczerzony: Te wszystkie kotki, kozy i zdjęcia "niczego" głównie.. zajmują miejsce na serwerze :lol:
Oczywiście bez urazy, a wyprawy - szczerze zazdraszczam !! :spoko


A ja się zgadzam w całej rozciągłości... planując kolejną wyprawę szukam pożytecznych wskazówek... na temat trasy, miejsc parkingowych, paliwa, knajpek, miejsc postojowych czy kempingów, sklepów w pobliżu, dostępności wody, cen... Miło pooglądać zdjęcia, ale od tego jest np. picassaweb...

Natomiast babaffa mam nadzieję, że nie żałujesz wyprawy... Tylko szkoda, że tak dużo na Chalkidiki zmienia się in minus...

gazebo - 2012-07-25, 09:19

Swietna relacja - pochlaniam :) i czesciowo wspominam nasza podroz. Prosze o wiecej kotkow, owieczek i pieskow!!!! :) Jeszcze raz gratuluje doskonalej relacji! Trzymajcie sie! :)
MAREKH - 2012-07-25, 11:23

pagand napisał/a:
.. planując kolejną wyprawę szukam pożytecznych wskazówek... na temat trasy, miejsc parkingowych, paliwa, knajpek, miejsc postojowych czy kempingów, sklepów w pobliżu, dostępności wody, cen...

w takim, razie proszę skorzystać z przewodników :haha:
Bardzo fajna relacja i cudowne zdjęcia,a te zachody słońca .............................

Roza - 2012-07-28, 10:14

witam, tu affa

pozdrowienia z Delf dla tych co czytają, bo lubią i dla tych co czytają choć taką im to sprawia przykrość :haha:
póki administracja pozwala będę kontynuował publikację relacji swojej żony.

dzien dwudziesty pierwszy- przed poludniem- wykopaliska pella

Rano wlaczamy Dimitrisa Mitropanosa (s'anasito sti Saloniki ximeromata!) i waskimi uliczkami wyjezdzamy z Agios Triada. Kierujemy sie w strone Thessalonik.





Kiedy jestesmy na wysokosci lotniska nagle z prawej strony pojawia sie podchodzacy do ladowania samolot! Byl tak nisko nad droga, ze az jeknelismy:) Prawie wyladowalby na naszej alkowie:) Szok! Szkoda, ze nie wiedzialam o tym wczesniej bo zaczailibysmy sie w okolicy i ustrzelilibysmy kilka niezlych fotek:) swoja droga trzeba miec mocne nerwy, zeby nie zapatrzec sie na te samoloty i nie wjechac komus w tyl;) A samochodow coraz wiecej- jestesmy prawie w miescie...mijamy je obwodnica.





Nasz pierwszy punkt programu (a program na dzis mamy wyjatkowo bogaty!) to Pella. Ogromny obszar odkopywanego wciaz miasta i muzeum nieopodal w miasteczku zwiedza sie kupujac jeden bilet za 6 euro. Dzieci wchodza za darmo. Na terenie wykopalisk bylismy my i jeszcze jedna rodzina:) Brama znajduje sie przy ulicy Megalo Alexandrou- jednego z dwoch slynny mieszkancow Pelli, procz Aleksandra Wielkiego urodzil sie tu takze Filip II.





Od piecdziesieciu lat trwaja tu prace wykopaliskowe. Najnizsze warstwy leza 3 metry pod ziemia. Ogrom wykonanych juz i przyszlych prac jest niewyobrazalny!







Pracuje tu ciagle wielu archeologow z calego swiata.



Jeden z nich zagaduje nas pytajac skad jestesmy. Slyszac, ze z Polski usmiecha sie radosnie:) Za chwile pojawia sie inny (wyjatkowo przystojny!:), okazuje sie byc mieszkancem Italii. Nie zna zbyt dobrze angielskiego, ale bardzo chce nawiazac kontakt. Wymieniaja sie wiec z Krzysiem nazwami klubow pilkarskich, a na odchodne pan archeolog biegnie na przelaj przez wykopaliska (biorac po drodze jeszcze jednego kolege) i lapie nas na zakrecie jednej z uliczek podajac zerwane przed chwila morele!:) Dziewczynki malo nie padly z wrazenia (ja tez;)) To nasmaczniejsze morele jakie jedlismy!



Slynne sa kamienne mozaiki odnalezione w Pella. W bogatych domach pelnily funkcje dywanu. W miescie bylo sporo warsztatow zajmujacych sie ta wyjatkowa sztuka, a mozaiki z Pella wedrowaly w swiat przynoszac zasluzona chwale swoim tworcom.







Lazilismy (jak to czesto z nami bywa) jakimis bocznymi sciezkami raczej nie dla turystow, ale robilismy to w pelnej nieswiadomosci:) Kierowalismy sie po prostu tam gdzie wiodl nas wypatrzony szczegol: roslina, fragment lezacej kolumny...





...za ktoryms zakretem zobaczylismy pracujacych archeologow. Siedzieli przy sitach i odsiewali to co wazne, stare od zwyklych smieci. Oczywiscie znowu padlo pytanie skad jestesmy:) Jeden mlody czlowiek popisal sie znajomoscia naszego jezyka:"odpocznij" oraz "mamo, tato":))) Widocznie pracowali tu tez Polacy:) Pani zawiadujaca grupa (Greczynka) pokazala nam czego szukaja: moglismy dotknac skorup z 300 r p.n.e! kawalkow wegla, muszelek- w czasach swietnosci Pella lezala nad morzem!

Powiedziala nam tez, ze mozaiki sa wykonane z kamieni rzecznych. Rzemieslnicy wyszukiwali podobne pod wzgledem koloru, wielkosci i ksztaltu w nurtach rzek.

Nie wiem ile czasu spedzilismy wloczac sie po wykopaliskach...czas nam sie zatrzymal...dziewczynki odkrywaly dawne czasy po swojemu- zastanawiajac sie do czego mogl sluzyc kolejny przedmiot, np ten:)



wanna to, muszla toaletowa czy bidet...?;) a moze miska do obmywania stop?:)

A propos! Po pobycie na tym terenie nasze nogi byly do kolan pokryte antycznym kurzem:) Moglismy je umyc- lacznie z butami- pod kranem, ktory stoi przy wejsciu, pod drzewkami morelowymi.



Z zalem opuszczamy to miejsce:( Uwielbiamy takie wedrowki w czasie! Jedziemy teraz do muzeum, zeby obejrzec co odkopali naukowcy z ruin Pelli.



Przed wejsciem znajduja sie tablice informujace o wysokosci wkladu finansowego z funduszow unijnych, ale prace zatrzymaly sie...:( Muzeum jest ciagle niedokonczone....





Na poczatek ogladamy film opisujacy historie Pelli. Pozniej (w milym chlodzie klimatyzowanego wnetrza) niespiesznie wkraczamy w swiat historycznych odkryc....

Muzeum jest nowoczesne, pieknie prezentuje znaleziska. Sale podzielono tematycznie: zycie codzienne mieszkancow miasta, sztuka i rzemoslo, pochowki....







rekonstrukcja pieknych drzwi wejsciowych do domu- raczej niebiednego:)



makiety domostw...



kamienny stol...



....oraz najslynniejsza kamienna mozaika Pelli: Dionizos na panterze! Piekna!



Zenskiej czesci zalogi przypadla do gustu bizuteria:) Ech, sroczki:)



Rekonstrukcja warsztatu ceramicznego...



oryginalne;) naczynie na napoje wyskokowe:)



formy, z ktorych powstawaly figurki oraz paleta na farby...



Mnie urzekla bogini Afrodyta zdejmujaca sandal....



...i na koniec: memento mori....





Coz, po doznaniach kulturalnych pora na relaks w spa!:)

=======

i jeszcze raz affa- jak relacja nie pasuje- proszę nie czytać.

dalszy ciąg nastąpi jak znowu znajdę net. w Delfach net śmiga jak burza, ale musimy uciekać nad morze :spoko

artanek - 2012-07-28, 11:52

Piszcie dalej.Ja przed wami byłem w tych samych miejscach w maju.Delfy wiadomo urocze .Korzystałem tam przy muzeum również z internetu .Z tamtąd jechałem na Termopile i Meteory.
Camper Diem - 2012-07-29, 13:31

garść kolejnych dżi-pi-esów, itp ;)

- nocleg w O.Panagias/Livrochio - widzieliśmy kampery na N 40 15 06,83 E 23 43 21,6, ale naszym zdaniem to gorsze miejsce, np. z powodu śmieci czy jeżowców, od innych na tej plaży, np. z kozami na N 40 14 47,83 E 23 43 23,38, czy np. z drugiego konca plazy (od strony O.Panagias)

- w porcie O.Panagias można zaopatrzyć się w świeżą rybę czy owoce morza

- w kafejce w O.Panagias darmowy internet wifi (hasło do pobrania w biurze turystycznym obok)

- nocleg w Ag. Triada N 40 30 01,58 E 22 52 04,33

- wykopaliska Pella N 40 45 13,32 E 22 31 08,54

Roza - 2012-07-29, 14:16

dzien dwudziesty pierwszy- po poludniu- loutra aridea- edessa

Obieramy kierunek na Loutra Aridea (lub Loutra Pozor lub Loutra Loutrakiou) :) )) miejscowosc ta ma trzy nazwy! Jedziemy z nadzieja skorzystania z dobr wod termalnych plynacych w formie wodospadow...Gory sa coraz blizej...







Parking lezy tuz przy gorskiej rzece. Na pytanie o nocleg dostajemy odpowiedz, ze owszem, ale za 7 euro i na parkingu polozonym jeszcze wyzej!:)





Na razie nie podejmujemy decyzji i idziemy rozejrzec sie po terenie. Dostalismy broszurke z informacja o cenach kapieli w poszczegolnych zbiornikach. Kompleks przechodzi wlasnie generalny remont, budynki z pokojami dla kuracjuszy pamietaja dawne czasy:)



Najwiekszy basen jest juz w swietnej formie.



Jednak nie tego szukamy. Postanawiamy zazyc kapieli w poldzikim (ale oswojonym cena 2 euro od osoby;)) baseniku z wodospadami, ktore pelnia role szkockich biczy. Temperatura wody stala: 37 stopni:) Kolor wody staly: lazur:) Poziom zadowolenia staly: wysoki, a poziom zrelaksowania pelny!:)









W koncu nastepuje lekkie otepienie;) jest tak dobrze, ze az za bardzo;) Bierzemy sie wiec za cwiczenia fizyczne, zeby troche rozruszac rozleniwione ciepla woda cialo:)



Ponad godzine spedzilismy na zabawie:) Jednak kolejny dzien tutaj bylby marnotrastwem cennego czasu- mamy jeszcze tyle do zobaczenia w Grecji! Do kampera marsz!:)



Zatrzymujemy sie w malym miasteczku kilka kilometrow od Loutra Aridea, zeby nabrac wody. Kranik znajduje sie przy placu zabaw- coz za mily zbieg okolicznosci:)





Woda leci bardzo powoli...



...banka za banka....



...ale mamy czas...jestesmy prawie jak Grecy...;) slonce ciagle wysoko....cykady...luzik...:)



Nie wiedzielismy, ze dojazd do Edessy jest taki ciezki- jego ostatni odcinek to prawdziwa gorska droga!! Miasto lezy wysoko, na stromym zboczu....



...zachwyca zabudowa: niewysoka, przyjazna dla oka.



Parkujemy w okolicy punktu podanego przez WOMO i idziemy na zwiady. Podobno gdzies w poblizu jest jakis wodospad....

Na tablicy nazwa powazna: Great Waterfall.



Na poczatek maly wodospadzik: blizniaczy.



Katarakty obudowane sa tarasami, mostkami.



...piekna panorama- widac jak wysoko lezy miasto!



Aby zobaczyc Wielki Wodospad w calej okazalosci trzeba korzystac ze schodow i przemieszczac sie na coraz nizsze poziomy....





Ola idzie pierwsza- jak zwykle:)- i to ona zauwaza, ze...



...mozna wejsc ZA wodospad! Jak na filmie El Dorado!:)





Marianna piszczy ze szczescia!:) "Zawsze marzylam, zeby znalezc sie z drugiej strony wodospadu!" krzyczy uradowana:))) Jakie proste sa dzieciece marzenia:) I jak latwo jest je spelniac:)



Zeszlismy na sam dol i poczulismy dotyk wodospadu...;)



...uciekamy bo plecy mokre:)



W polowie wysokosci katarakty jest wejscie do niewielkiej jaskini (50 centow od osoby).



W okolicznym parku jest muzeum wody i akwarium, ale niestety juz zamkniete. Pozno tu zjechalismy.



Nie zalujemy, poniewaz na pagorku parkowym natykamy sie na cudny kosciolek! Alez atmosfera! Przysiadam na moment na laweczce....chwilo trwaj!





Opuszczamy park zegnani przez wiekowe, grube platany...



Zasypiamy bardzo pozno, w ciszy spiacego juz miasta...tak, tak, w ciszy! Nareszcie sie wyspimy- paradoksalnie w miescie:) Bo na lonie przyrody bylo kazdej nocy glosno:)

Na granicy jawy i snu widze ogromne biale ptaki dostojnie szybujace nad wielka woda...jutro spelnie MOJE marzenie: spotkam pelikany!

Roza - 2012-07-29, 14:51

dzien dwudziesty drugi- agios germanos- psarades

Miejsce noclegowe w Edessa moge polecic z czystym sumieniem. Idac ta ulica kawalek dalej (doslownie 100 metrow) znajdziemy wodospady i park.



Rano, kiedy wyjezdzamy jest niewielki ruch...





Droga do Floriny jest ladna. Szeroka, ma dobra nawierzchnie.





Robimy zakupy w Lidlu we Florinie. Krzys dolewa plyn do chlodnicy. Woda, ktora wczesniej dolalismy wyparowala;)
Tankujemy tez do pelna przed jazda w gory. Lepiej miec pelny bak:) Wyjezdzamy z Floriny i...zaczynaja sie serpentyny! No, niby o tym wiedzielismy- widac na mapie- ale jednak napiecie zawsze jest.





Musimy wspiac sie naprawde wysoko- tak wysoko naszym autem jeszcze nie bylismy! Przelecz Pisoderi lezy na wysokosci 1555 m! Spory odcinek drogi jest w remoncie.





Na jednym z zakretow jacys panstwo robia zdjecia rozerwanej barierki i tego co zostalo z auta, ktore ta barierke przekroczylo:(((

Nareszcie jestesmy na przeleczy! Droga byla bardzo trudna....
Jest tu tawerna, wyciag narciarski i zimowy kemping dla narciarzy:) Tzn stoja rozstawione przyczepy kempingowe z zimowymi przedsionkami.







Spotkalismy tu ksiedza, ktory na zwyczajowe "kalimera" zatrzymal sie i pogawedzil z nami angielsko- grecko- migowym;) Byl zainteresowany naszymi planami zwiedzania Grecji,pytal o zdrowie Walesy, wyrazil radosc z powodu upadku komunizmu z Polsce i zgodzil sie, ze kapitalizm to tez w sumie nic dobrego:)



Czytalam, ze w tych gorach zyja niedzwiedzie- takie znaki to potwierdzaja.



Za przelecza ciagle wspinamy sie i wspinamy....







Napodziwialismy sie do syta pieknych widokow. Teraz zjazd i....znowu strome podjazdy;) i juz jestesmy w Agios Germanos!:)





Zmeczeni ciezka droga pierwsze kroki kierujemy do tawerny. Bardzo mily wlasciciel przyjmuje zamowienie, ale nie chce nam podac tego co zamawiamy!;) Chodzi mianowicie o to, ze Ola jest milosniczka smaku kawowego i czasem, sporadycznie robie jej frape (troche slabsza niz dla doroslych- chodzi o smak i zapach), pan powiedzial, ze wg jego oceny Ola jest za mloda na kawe i podal dziewczynom soki, a jako gratis czekoladowy mus:)
Podobal mi sie ten facet z zasadami:)



Idziemy teraz zobaczyc z czego slynie ta gorska miescina, a mianowicie stary kosciol z XI w. Agios Germanos caly we freskach (niektore sa oryginalne).









Kosciolek przyklejony jest do nowszego kosciola (parafialny) powstalego pod koniec XIX wieku.



Kosciol parafialny ogromnie nam sie spodobal! Tyle kolorow!



Bogato zdobiony ikonostas.



Spotykam znowu mojego dobrego znajomego:)



Zabudowa miasteczka bardzo stara, klimatyczna...



...a lawenda tak dorodna! Wyzsza od Marianny:)



Dziewczynki zostaja na placyku (pod czujnym okiem Nikosa (ojca rowniez dwoch corek- wlasciciela tawerny:) a my idziemy do punktu informacyjnego.





Pani pracujaca w informacji jest Greczynka urodzona w Taszkiencie, studiowala w Minsku i swietnie mowi zarowno po grecku, angielsku jak i po rosyjsku:)! Na imie ma Aleksandra:)
Dostalismy broszury i informatory na temat obu Presp i okolicy oraz zapewnienie, ze na kazdy e-mail pani Aleksandra z radoscia odpowie:) Jedziemy do Psarades!



Nikt nigdzie nie napisal, ze do Psarades jest taka droga!! W sumie 6 km serpentyn!! 3 km w gore i tylez samo w dol! Nic dziwnego, ze diabel tam mowi dobranoc....Widoki pojawiajace sie na kolejnych zakretach troche rekompensuja trud wjazdu:)







Po pierwszych 2 km (na oslode chyba;) jest punkt widokowy- zaparlo nam dech!







Widac stad groble dzielaca Wielka i Mala Prespa i fragment mniejszego jeziora...





Mozemy z duma powiedziec: "tu bylismy":)



Na samym szczycie gory czeka nas niespodzianka! Urokliwy kosciolek Agios Georgios.





Patron przy wejsciu...



...wpisujemy sie do ksiegi pamiatkowej...



Wnetrze jest proste, kolorowe, bardzo nam sie podoba!



...nie musze chyba przedstawiac...?;)



Obok swiatyni jest miejsce piknikowe. Las, cykady i upal....



Teraz juz "z gorki" do Psarades!





Parkujemy na brzegu jeziora majac za sasiadki...



Idziemy na spacer....moje oczy wypatruja wielkich bialych ptakow...:) Z powodu pelikanow tu jestem! Podchodzi do nas rybak i pyta czy nie chcemy skorzystac z rejsu po jeziorze- mowimy, ze jutro...





...nagle w zatoczce widze go!!! Jest!!!:)



Czujnie reaguje gdy chcemy sie zblizyc...oddala sie. Mam juz jednak pewnosc, ze zobacze ich wiecej!:)

Widok na wioske z pomostow...



Idziemy w strone auta gdy dopada nas inny rybak i po angielsku sugeruje rejs teraz, natychmiast:) Ma jedna chetna rodzine i moze nas zabrac na "doczepke";) "Dzis 15 euro, a jutro bedzie 30"- zacheca:)) Jak tu nie skorzystac?:)



Krzys biegnie do kampera po wode i jakas przekaske dla dziewczynek bo jestesmy bez obiadu, glodni jak wilki:) My zas sadowimy sie w wygodnej motorowce:) Dziewczynki pierwszy raz poplyna tak szybka lodka! Pan rybak mowi po angielsku, grecku, wegiersku i bog wie po jakiemu jeszcze:) Jest oczytany, dowcipny! Zna geografie Polski, wspomina wizyty (sporadyczne) naszych rodakow w Psarades:) Kiedy rusza to z prawdziwie ulanska fantazja:)! Dziewczyny zatkalo- mnie tez;)



Teraz nastapila najgorsza chwila...:( Tyle miesiecy marzylam o pelikanach....a tu skonczyly sie baterie w aparacie:((( Ta na szybko zmontowana wycieczka spowodowala, ze nie pomyslelismy zeby zabrac zapasowe:((( Cholera, no!:(

Napisze tylko, ze widzialam mase pelikanow. Podplywalismy bardzo blisko, przy nas wzbijaly sie w powietrze i ladowaly...
Oprocz nich spotkalismy tez inne ptaki wodne: czaple, kormorany...w ilosciach ogromnych! Rejs trwal okolo godziny...zachwyt tym co zobaczylam bedzie trwal cale zycie...

Rodzina, ktora z nami plynela (rodzice z dorosla juz cora) okazali sie sympatycznymi Albanczykami. Pan archeolog, pani doktor patolog,(obecnie wydawca ksiazek swojego meza) i corka tez po archeologii w Grenoble:) Dzieki nim mam nadzieje dolaczyc za jakis czas zdjecia z tego rejsu:) Pani obiecala wyslac na e-mail:)

Wycieczka nie obejmuje tylko spotkania z pelikanami. Widzielismy takze malowidla na skalach otaczajacych wody Prespy: 2 obrazy Matki Boskiej, kosciolki przyklejone do skal...do jednego z nich- kamiennego- Panagia Eleousa- musielismy sie wspiac- znajduje sie w jaskini, wysoko nad woda....wrazenie niesamowite!

W okolicy tejze jaskini przebiega niewidoczna granica miedzy Albania i Grecja.

Po powrocie z rejsu, oczarowani...poszlismy sie posilic do tawerny, ktorej wlasciciel tak pieknie pokazal nam Prespe.

Po pierwsze Krzys zmienil baterie w aparacie i moge pokazac co smacznego jedlismy. Pstragi z grilla- nie maja sobie rownych! Regionalny przysmak, z ktorego slynie okolica- duza fasola z pieca- pyszna! Salatka i pieczone ziemniaki- swojskie i smaczne! Wszystko okraszone miejscowym bialym winem, a dla dziewczynek lemonada:) Nie wiem ile czasu biesiadowalismy, byla to prawdziwa grecka uczta!









Koty, ktore kreca sie przy stolikach tez mogly liczyc na smaczny kasek:) Marianna karmila je resztkami ryb- pozarly wszystko!



Widok "za oknem" mielismy przepiekny! Wszyscy stali bywalcy tawerny nas zagadywali:) Pan, ktory wiele lat spedzil w Czechoslowacji sprawdzal czy znamy czeski:) Z kelnerem pogadalismy o karpiach- tu najbardziej popularnej rybie:) Zdziwil sie, ze u nas jadamy ja przede wszystkim na Swieta Bozego Narodzenia i to w galarecie:)!



Mialam wrazenie, ze jestem tu od zawsze....czas przeciekal przez palce...



...plataly sie kury, pial kogut...sielanka.





Kiedy slonce obnizylo sie nieco poszlismy sie wykapac...



...woda Wielkiej Prespy jest ciepla, ale dno nieprzyjazne. Ola rozciela piete, na szczescie niegroznie:)







Jestesmy w gorach wiec dosc szybko powietrze zaczelo sie ochladzac przynoszac ulge rozgrzanej skorze i glowom pelnym wrazen tego niesamowitego dnia! Camper diem!;) Zycie jest piekne!

stachwody - 2012-07-29, 18:11
Temat postu: ładnie,obrazowo
i te ...pociechy ! Czytałem z prawdziwą przyjemością.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2012-07-29, 19:24

Krzysiu dokladaj tych namiarow GPS,no i troche np.ile macie km na liczniku,Wodospady wspaniale.pozdrawiamy Barbara i Zbyszek
wujek - 2012-07-29, 20:56

Świetna fotorelacja.
Te wszystkie zdjęcia razem poprzeplatane trafnymi komentarzami, tworzą niepowtarzalny klimat całej opowieści. Czuję, tak jakbym tam był osobiście. Dołączam piwko na ochłodę... ;)

Roza - 2012-08-03, 06:08

dzien dwudziesty trzeci- psarades- meteory

Rano, skoro swit, okolo 10 (sic!) obudzily spiace dziewczynki krowy maszerujace razno pod oknami kampera:) Panny spaly tak dlugo zapewne z powodu gorskiego powietrza: w nocy bylo 15 stopni na zewnatrz! Musielismy zamykac okna bo bylo ZIMNO W GRECJI:)))



Po poznym sniadaniu nasze kreatywne dzieci urzadzily warsztaty- z rzeczy wyrzuconych przez innych stworzyly przedmioty innego przeznaczenia:) Ramke, wieszak itd:))



Tak sie wciagnely, ze z pewnym trudem namowilismy je na spacer po wsi- musialo pasc zapewnienie, ze po powrocie beda mogly jeszcze popracowac:)

Glowna ulica Psarades to deptak, przy ktorym rozstawione sa stoliki tawern, wystawione drobiazgi sklepikow z pamiatkami, a po srodku stoi malenki kosciolek...pod wezwaniem Swietego Mikolaja!:) Nomen omen:)



Przy swiatyni kraniki z woda i kubeczkami:)



Budynek ma taka konstrukcje, ze wchodzi sie z jednej strony, a wychodzi z przeciwnej. Pierwszy raz sie z takim rozwiazaniem spotykamy.









...i patron...



Widzimy nasz dom...:)



...i sasiadki;)



Kontynuujemy spacer, naszym celem jest cmentarz i kosciol gorujacy nad wsia.



W bocznej uliczce widzimy rybaka oprawiajacego rybe...



Spotykamy tez naszego Greko- Czecha:) Wita sie z nami jak z dobrymi znajomymi:) Stoliki tawern na razie puste...mimo, ze to sobota...



Jest cicho, slychac tylko zwykle, codzienne- stlumione przez grube mury domostw- odglosy, a w bocznych zaulkach mozna calkiem zapomniec o istnieniu czasu...pospiechu...cywilizacji...



Susza sie male rybki (prawdopodobnie slodkowodna odmiana sardynki lowiona w Prespie) na wzor sztokfiszow:)



Pokoje do wynajecia stoja puste...na tym koncu swiata...



Idziemy coraz wyzej wijaca sie drozka...to prawdziwa, spokojna wies...





Do cmentarza jeszcze kawalek, ale to dobrze! Cieszy nas ten spacer...





Piekny widok na jezioro...i otaczajace je gory...



Jestesmy u celu.



Nagrobki posiadaja przeszklona gablote na zdjecia, swiete obrazki, lampke oliwna....



Cisza jest dojmujaca..tylko cykady.



Z tylu, za kosciolem znajduje sie stary cmentarz, zarasta chaszczami, nikt nie dba o groby. Zapewne potomkowie zmarlych uciekli do wielkiego miasta w poszukiwaniu szczescia...



Wracajac widzimy sporo zruinowanych, opuszczonych domow.





Brakuje dzieci wiec plac zabaw zapomniany...



Nostalgiczny nastroj rozwiewa widok pelikanow na pomoscie:)







Zegnamy sie z nimi i z przyjaznym Psarades! Cieszymy sie ze tu trafilismy! Mielismy szczescie poczuc Grecje niekomercyjna, zwyczajna...piekna!

Teraz tylko 3 km serpentyn w gore i tyle samo w dol;) Coz to dla nas?;)





Zjezdzamy do punktu informacyjnego, poniewaz kolo niego Krzys wypatrzyl swietne miejsce nad Mala Prespa na zrobienie grilla i zjedzenie obiadu:) Nad glowa lataja biale pelikany i czarne kormorany:) Rewelacja!



Posileni udajemy sie na piesza wycieczke mostem przez Mala Prespe na wysepke Agios Achillios. Most ma ok 500 metrow dlugosci.





Czerwona wazka! Niespotykana u nas!



Kormoran.



Przyszly posilek kormorana;)



Widoczek:)



Wyspa coraz blizej, slonce coraz wyzej...uff! jak goraco!



Atrakcja wyspy jest piec ruin starych kosciolow.



Do kazdej trzeba dojsc polna sciezka, ktora zweza sie w miare zaglebiania sie w wyspe;) Oznaczenia nie sa idealne, jak to w Grecji;)





Malo spektakularne te pierwsze ruiny, ale idziemy dalej...wody w bidonach ubywa w tempie zastraszajacym....cykady wrzeszcza nerwowo...



Drugie ruiny bardziej malownicze- to bazylika Agios Achillios z X wieku...





Dalej idziemy juz tylko sila rozpedu...sciezynka pnie sie w gore...goraco....



W pewnym momencie mowie 'stop'. Nie ma sensu w tym upale robic kolejnych set- metrow. Wracamy, bladzimy, wracamy;)



Natykamy sie na dziwna konstrukcje- obstawiamy, ze to swoiste poidlo dla krowek:) Okazuje sie jednak, ze to dzielo sztuki! O, my ignoranci;)))



W dole widzimy droge na staly lad:) Musimy tam tylko sie dowlec:)



Na razie wykanczamy zapasy wody odpoczywajac przy kosciele na wzgorzu wyspy...



Powrotna droga byla jakby troszke dluzsza, ale to pewnie z powodu upalu:) Jedziemy sprawdzic miejscowke w Mikrolimni nad Mala Prespa- podobno mozliwa tam jest kapiel. Okazuje sie, ze nie:( Ruszamy w takim razie w kierunku Kastorii. Niestety nawigacja tak nas koszmarnie pokierowala, ze najstarsi mieszkancy stawali zadziwieni, gdziez to tym wielkim kamperem tak pod gore sie pchamy...no, my tez sie dziwilismy;)







Silnik wyl na jedynce, ja w glebi duszy wylam ze strachu...Kiedy nawigacja wyswietlila informacje, ze jeszcze ok 4 kilometrow tymi ulicami....to zrobilismy w tyl zwrot (nie tak szybko jak szybko sie to pisze;)) i zostawilismy Kastorie w tyle (lub na inny raz).

Ziemie widzielismy czerwona...



...ale droge mielismy bardzo dobra!



Bylismy bardzo zmeczeni, troche sfrustrowani nietrafionymi miejscami...pocieszala nas mysl, ze Meteory zatra to wrazenie...



Jeszcze tylko nasz chleb powszedni czyli krete drogi w gorach;)







...i w ciemnosciach dojezdzamy do Kastraki gdzie nawigacja (czemu juz nas to nie dziwi?;)) wywala sie i odmawia posluszenstwa! Miejscowosc wyglada jak Szczyrk lub inne Zakopane w szczycie sezonu! W sasiedniej Kalampace znajdujemy z trudem jakies miejsce na nocleg- krzywe jak czort, ale od czego sa najazdy?;) Padamy jak muchy;) Nie przeszkadza uliczny halas...Jutro zdobywamy Meteory!

gino - 2012-08-03, 06:42

rewelacyjna relacja...
brawo.. :ok

stawiam w pelni zasluzone :pifko

Camper Diem - 2012-08-03, 07:08

Zbigniew Muzyk napisał/a:
Krzysiu dokladaj tych namiarow GPS,no i troche np.ile macie km na liczniku

Basia, postaram się podać wszystkie miejsca warte zatrzymania (naszym zdaniem). z kilometrami będzie problem, bo ich nie liczyłem :spoko

Roza - 2012-08-04, 07:17

dzien dwudziesty czwarty- meteory- stomio

Obudziwszy sie stwierdzamy, ze mamy towarzystwo;))) Jakis Francuz przytulil sie do nas w nocy:) On pewnie jeszcze spi, my jedziemy odnalezc kemping The Cave- ma byc tanio i z basenem (jak w Erze;))







Teraz widzimy, ze nawigacja wywalila nam sie wczoraj 250 metrow od kempingu!:) Brama jest otwarta, wisi informacja, ze recepcja czynna od 9 (za godzinę) i jest cennik. Wszystko sie zgadza- za nasz zestaw 25 euro- tanio pod Meteorami, prawda? Idziemy na obchod miejsca i wtedy okazuje sie, ze zawsze jest cos dopisane "na dole" malym druczkiem:))) Wstep na basen kempingowy: 5 euro od lba! Kemping jest wlasciwie pusty, my tez nie zostaniemy. Troche zal, ze dziewczyny nie wskocza do basenu, ale damy rade!

W moim laptopie mam zapisane wiadomosci na temat klasztorow, godzin zwiedzania itd. Za chwile 9 wiec jemy sniadanie i ruszamy do pierwszego monastyru pod wezwaniem (to juz nudne normalnie;)) Agios Nikolaos. Na parkingu sporo miejsca, wszyscy wala do tych wiekszych monastyrow. Mamy nawet miejsce w cieniu.



W gorze, przyklejony do Meteory, wisi monastyr.



Przywdziewamy stosowne szaty- wszak to miejsca kultu i nie godzi sie swiecic golymi ramionami- i raznym krokiem ruszamy w gore. Najpierw po plaskim....



...potem pseudoschody...



...inne schody...



...



...monastyr jakby sie nie przyblizal....



...slyszymy "dzien dobry" z ust mlodego czlowieka- rodzina z Polski wraca z gory:)

Otoczenie kosmiczne! Widzielismy te skaly na tylu zdjeciach, ale kiedy jest sie wsrod nich- robia kolosalne wrazenie!



Jeszcze tylko 'normalne' schody i JUZ jestesmy na gorze!



Serce wali jak mlot, przez glowe przelatuje mysl:" jak dobrze, ze jest tak wczesna pora...co bedzie dalej..?":) Jedno spojrzenie w dol, dookola i serce sie uspokaja...mysli staja sie radosne i lekkie...:)



Meteora- zawieszone w powietrzu- tak sie czujemy:) Mysle, ze nie jest trudno w takim miejscu wielbic Stworce....



W dole nasz malutki teraz kamperek;)



Tego monastyru nie zwiedzamy w srodku. Schodzimy do auta- o ilez latwiej!- i jedziemy pod kolejna gore. Ostatni rzut oka na drewniane balkony Agios Nikolaos...



Droga laczaca poszczegolne monastyry jest w remoncie, widac, ze juz byl czas.





Widzimy nasz cel: Agios Rousanou- czyli monastyr Sw. Barbary.





Tu tez schody:) Wiemy juz, ze nie bedzie latwo, ale czym jest trud wejscia do klasztorow wobec trudu ich budowania?;) Idziemy! Bedac na pewnej wysokosci widzimy gdzie bylismy przed chwila.



Dziewczynki licza schody!



To jeden z dwoch zenskich monastyrow. Mniszki dbaja o estetyke otoczenia.



Podziwiamy panorame...





W oddali Agios Varlaam- ten monastyr chcemy zwiedzic w srodku...





Odkrywamy ule na zapleczu klasztoru:)



Laweczka na tej wysokosci jest szczegolnie mile widziana:) szkoda, ze nie w cieniu, ale nie wybrzydzamy.



Schodzac zawsze odnajduje dodatkowe smaczki i szczegoly. Niezmiennie mnie to cieszy:)



Jest rowniez inna perspektywa...



Idziemy jeszcze kawalek jakimis schodami, na ktorych nie widac turystow. Okazuja sie byc poczatkiem drogi pieszej prowadzacej do innego klasztoru- zawracamy:)!



Teraz poglebimy nasza (skromna bardzo) wiedze na temat tego jak wygladalo zycie w monastyrach, bedziemy mogli zobaczyc wnetrza...Wchodzimy do Agios Varlaam.



Odmienna droga prowadzi do kazdego klasztoru...





...zadna nie jest lekka...





...ale na koncu kazdej drogi czeka nagroda! Cudowny, zachwycajacy widok....





Spacerujemy po terenie monastyru, nie spieszymy sie...do czasu. Nagle zaroilo sie od ludzi i uslyszelismy polska mowe! "Kazik, poczekaj! Zrobie ci zdjecie!", "Zosia, idziesz do gory?" itd, itd...rany....staramy sie jak mozemy nie chodzic sladami polskich wycieczek.



Beczka mieszczaca 1200 litrow wina...!



...plozy dawnego pluga: z drugiej strony doczepione bylo 'krzeselko', na ktorym siedzial rolnik, a cale 'sanki' zaprzegniete byly do osiolka. Te wypustki wzruszaly ziemie przed kolejnym siewem...



W Agios Varlaam mozna podziwiac drewniany kolowrot, przy pomocy ktorego wciagano rzeczy i mnichow (nie wszyscy szczesliwie docierali do celu) na gore.





Gdyby bylo to mozliwe, to chcialyby skorzystac;)



W kazdym klasztorze jest miejsce, ktorego nie warto ogladac: sklepik z pamiatkami:) W kazdym to samo i raczej w kiepskim guscie.



Okolica natomiast...ech!





W czesci niedostepnej dla zwiedzajacych widac, ze okna sa nowe, z moskitierami- mnisi ida z duchem czasu:)



Krzys zostal przy kolowrocie i robi nam zdjecie na wiszacym nad przepascia moscie.



W oddali widac Sw. Barbare...ma charakterystyczne dwa drewniane mostki...powstaly dla wygody turystow w 1930 roku.



Nie dowiemy sie jaka melodie graja te dzwony...



Juz nie odczuwamy zmeczenia, raczej popadamy w euforie...meteory czy klimat monastyrow to czynia? Nieistotne! Przed nami Megalou Meteorou!

Jezdnia jest juz tak zastawiona autami i autobusami z polskimi wycieczkami, ze musimy zaparkowac duzo nizej i podejsc spory kawalek pod gore. Ciekawe, ze nie widzielismy ani jednego autokaru z innego kraju?:)





Z tej strony widac czesc prywatna Varlaam.



Tutaj znowu inna droga! Najpierw w dol, a dopiero potem w gore!:) Nie mozna sie nudzic;)





W kazdym klasztorze spotykamy koty...



Widzimy inny wynalazek pozwalajacy na transport potrzebnych rzeczy do monastyru...tym razem w poziomie.



W skalnym korytarzu panuje przyjemny chlod....



W rozpalonym do bialosci powietrzu unosi sie Varlaam...



To juz za nami:)



...a to przed nami;)



Jestesmy!



Chyba mamy dobra kondycje po zeszlorocznym wejsciu na twierdze Palamidi, bo miny razne;)



No, w takiej siacie nie chcialabym podrozowac...! Szacunek!



detal



W najwiekszym monastyrze jest sporo korytarzy, zakamarkow...







...moze unikniemy tloku...?



Przysiadamy na chwile w cieniu i chloniemy atmosfere...



...mile spotkanie...:)



Otoczenie...



...i panorama...



Na tarasie widokowym jestesmy prawie sami...nic nie rozprasza...





Zwiedzamy male muzeum historii i folkloru. Sa stroje zolnierskie z roznych czasow, stroje ludowe, stare fotografie, gazety i inne cuda....











Przy wejsciu do kosciola, na parapecie okiennym pali sie kadzidlo...stwarza odpowiedni nastroj....



W starej kuchni kurz osiadl na naczyniach...mozna zamknac oczy i zobaczyc uwijajacych sie przy piecu mnichow...





...a w piwniczce mozna poczuc zapach wina...:)







Zegnamy ten monastyr, na plecach juz 'siedza' nam polskie wycieczki w ilosciach przerazajacych...:)



Do klasztoru Sw. Trojcy nie idziemy. Jest nieznosny upal, a droga ku niemu daleka...bedziemy miec powod, zeby tu wrocic. Zatrzymujemy sie tylko i robie zdjecia.





...wagonik transportowy...



Ostatni na naszej drodze- Agiou Stefanou. Drugi zenski monastyr. Ten tez chcemy zobaczyc w srodku.



Widac kobieca reke.







Prywatne pomieszczenia...





...kiedy wychodzimy- mniszka wlasnie zamyka. Od 13.30 do 15.30 jest przerwa w zwiedzaniu.



Podziwiamy ogrodek przytulony do skaly...



Ja podziwiam moje dziewczyny! Przez 4 godziny, w upale, lazac po schodach i stromych sciezkach- ani razu nie slyszalam skargi- tylko czeste prosby o wode:) Padlo mase pytan o miejsce- skaly, o sens zycia w monastyrze, i najwazniejsze pytanie: czy kiedys znowu tu przyjedziemy?:)



Jest nam lekko na duszy...chcemy zobaczyc morze- jedziemy wiec do Stomio!:)
Obiad przekladamy na godzine nieokreslona;) Na razie po ciachu i w droge!



Na kempingu w Stomio spotykamy znajomych z forum camperteam. Oni dzis wieczorem wyjezdzaja z kempingu wiec nastepuje zmiana warty;) Jeszcze tylko dzielimy sie namiarami na Orange Beach i Karidi Beach (wspaniale plaze Sithoni- warto zobaczyc brokatowy piasek) i rozkladamy dom:)



Tu mamy pelny luksus- klimatyzacja dziala:)

Wiekszosc przebywajacych tu wczasowiczow to stali bywalcy. Maja caloroczne miejsca na swoje przyczepy, obudowane i ozdobione jak tylko podpowiada wyobraznia:)







Za brama kempingu jest plac zabaw, idziemy tam wieczorem...



Ten tata przy pomocy jakiegos spreju zlikwidowal piszczenie hustawki- widzimy dlaczego;) Kazdy z nas w glebi duszy jest dzieckiem!;)



Ta zabawna hustawka miala wielkie powodzenie!



Pobliski kosciolek powoli zatraca sie w zapadajacym zmierzchu...



Kalinichta!

Camper Diem - 2012-08-04, 07:27

w powyższym poście znalazło się 110 zdjęć. to dużo, ale tyle jest w blogowej relacji z wizyty w Meteorze i tyle musi zostać.

jeżeli ktoś nadal martwi się o miejsce na forum informuję, że wszystkie zdjęcia od zawsze umieszczone są na moim własnym serwerze, a na forum znajdują się tylko linki do nich. minusem jest to, że wyświetlają się mniejsze od tych standardowo dołączanych do postów, ale zawsze można kliknąć i zobaczyć trochę większe ;)

dla miłośników zdjęć w wysokiej rozdzielczości mam informację, że jak już cała relacja będzie opublikowana podam linki do galerii zdjęć z wyprawy do Grecji. ilość będzie pewnie przerażająca, ale jeśli ktoś nigdy nie był w tym pięknym kraju, albo w miejscach które odwiedziliśmy będzie mógł doświadczyć tego co my, chociaż w części. mimo kiepskiego aparatu zdjęcia wychodzą całkiem niezłe :ok

Agostini - 2012-08-04, 09:35

My od niespełna tygodnia już też jesteśmy w domu, ale dojść do siebie do tej pory nie mogę.
Powoli nadrabiam zaległości z forum, zaczynając od Grecji, gdyż to ona jest mi w tym roku bliższa.
W niektórych miejscach mieliśmy szansę się spotkać. Czytam relację :kawka: i jestem pod wrażeniem.
Za kotki, pelikany i za całokształt piwko musi być.
:pifko

Roza - 2012-08-04, 10:33

Dziekuje wszystkim za slowa zachety i zimne piwko :spoko
i milo mi, ze codziennik sie podoba.

Agostini, wiem co czujesz! Rok temu, po wyprawie na Peloponez tez dluuugo nie moglismy sie otrzasnac...w tym roku jakby troche lepiej, ale tez ciezko, oj ciezko...bardzo tesknie za Grecja.

Roza - 2012-08-05, 07:58

dzien dwudziesty piaty- stomio

Po sniadaniu idziemy na plaze.



Podziwiamy 'domostwa' kempingowe:)





Pomyslowosc w montazu klimatyzacji;)



Trzeba przejsc przez mostek, zeby znalezc sie na plazy.



W wodzie plynacej pod mostkiem mieszkaja spore kraby, ktore wczoraj na kurza noge lapali mlodzi ludzie.

Beach Bar jest po lewej stronie- my idziemy na prawo:)



Nareszcie wyczekiwana kapiel:) Woda jest wspaniala! Plaza bardzo ladna chociaz kolor piasku nie jest zlocisty.



Ranne plazowanie wygladalo tak:









Nudy.....;)

W czasie sjesty dziewczynki rysowaly kreda, malowaly kamienie, a ja spedzilam czas aktywnie robiac pranie absurdalnych rozmiarow:) Po poludniu nie plazowalismy, poszlismy sie tylko wykapac bo zaraz potem ruszylismy na spacer po Stomio.

Na kempingu zawarlismy znajomosc z panem, ktory swietnie mowi po polsku!:) Nie zdradzil tajemnicy skad zna nasz jezyk- w przeciwienstwie do drugiego mowiacego po polsku Greka, ktorego mielismy przyjemnosc spotkac idac na wieczorny spacer. Na nasz glosno wyrazony zachwyt nad jego pieskiem uslyszelismy: "Ladny, pies? Ladny?":) I opowiedzial, ze 30 lat mieszkal w Polsce, jego rodzice znalezli schronienie w naszym kraju w 1949 roku- kiedy w Grecji nie bylo wesolo:( Pan ma bardzo dobre wspomnienia z dziecinstwa w Polsce.

Po milej pogawedce zaszlismy do kosciolka widzianego wczoraj wieczorem. Akurat jakas pani sprzatala swiatynie i nas wpuscila do srodka- mimo, iz nie bylismy zbyt stosownie ubrani.



Wnetrze jest w stylu, ktory na wlasne potrzeby nazwalam 'wakacyjnym':) Swietliste- swiatlo saczace sie przez okienka w kopule ma kolor morza. Szybki w oknach bocznych to zloty piasek i woda:)





Nad miasteczkiem goruje samotna, wielka pinia:)





Malowidlo na scianie jednego z domow jasno okresla jaka funkcje pelni miejscowosc: letnisko:)



Kolo rzeczki splywajacej z gory spotykamy malenka jaszczurke- takie jaszczurcze dziecko;)



Zawsze podziwiam milosnikow zielonosci za ich pomyslowosc w organizacji swoich ogrodow- nie ma znaczenia, ze na dachu:)



Drugi kosciol umiejscowiony jest wysoko, ale dla nas te schody to pikus;)



Na kolejnych tarasach mieszkaja ludzie- bardzo ladnie mieszkaja:)





Kosciol jest pod wezwaniem....:) Jasne, ze Swietego Mikolaja!:)





Na zapleczu swiatyni ciekawostka: warsztat samochodowy:)



Miejscowosc bardzo nam sie podoba. Kameralna, bez tlumow...





Na drzewie widze dosc spore granaty- zawsze o tej porze byly duzo mniejsze i zielone.



Na kemping wracamy brzegiem plazy, Ola zbiera muszelki...



...Marianna tanczy w rytm muzyki dobiegajacej z zamykanego wlasnie Beach Baru...



...ksiezyc swieci...



...a mlodzi ludzie graja w pilke w ciagle cieplym powietrzu...



Wiemy juz gdzie pojedziemy jutro:) Mamy mala niespodzianke dla dziewczynek, ktore dzisiaj oznajmily nam, ze troche za malo zwiedzamy w trakcie tej wyprawy i w zwiazku z tym czas im jakos szybciej ucieka niz rok temu na Peloponezie;) Sprobujemy ten czas zaczarowac...;) Ale teraz juz dobranoc.

Roza - 2012-08-05, 15:31

dzien dwudziesty szosty- wyspa evia- kanatadika

Mielismy "w zapasie" kilka dni, poniewaz niektore z zaplanowanych miejsc okazaly sie nie spelniac naszych warunkow. Pierwsza mysla bylo: wracac do domu wczesniej, ale patrzac na dziewczynki wiedzielismy, ze nie mozemy tego zrobic. Krzys wymyslil wiec tajny plan:) Rano wyjezdzamy z przyjaznego Stomio i obieramy kierunek na Larisse.





Robimy zakupy i ruszamy dalej autostrada.



Musimy dojechac do Glyfy. Z tego miasteczka wyplywa prom, ktory nas przetransportuje na wyspe Evie!:) Ostatnie kilometry przed portem pokonujemy piekna, nowa szosa...



...ktora malowniczo wije sie na zboczu stromego wybrzeza- w dole mamy morze!







Gra nam muzyka z filmu "Mamma Mia"- pasuje swietnie bo zblizamy sie do wysp Sporad, ktore braly udzial w tym filmie:) Powoli pojawia sie wreszcie to mile uczucie, ze jestesmy na wakacjach...! Ze czeka nas Wielka Przygoda:) Zapewne fakt, ze poplyniemy promem tak nas ekscytuje:) Ola wylicza, ze to juz bedzie dziewiaty raz kiedy plyniemy promem z kamperem;)

...jedziemy przez wyrwe w skalach...



...przez gaje oliwne...



...i wjezdzamy do portu! No, moze zbyt szumnie to nazywam;) Kawalek betonowego nabrzeza...



...z ktorego widzimy, ze prom wlasnie odplynal! Tak jak we wspomnianym juz filmie, zartujemy sobie, ze nastepny pewnie w deftera?;)) (czyli poniedzialek, a mamy wtorek;)



Uspokajamy dziewczyny, ze niedlugo bedzie kolejny prom. Krzys sprawdzil na kempingu Stomio rozklad rejsow. Idzie teraz spokojnie do kasy...ustawiwszy kampera w kolejce za sprzedawca donic i wazonow:)





Kolejny prom wyplywa za niecala godzine, bilety kosztowaly 27 euro- dzieci oczywiscie za darmo, jak czesto w Grecji bywa. Siadamy, aby zjesc arbuza- obiad bedzie juz na wyspie Evii :) !
Cieszymy sie jak dzieci:) Uwielbiamy atmosfere oczekiwania w porcie...to wypatrywanie: plynie czy nie plynie...:)



...jakis krab wygrzewa skorupe na betonowym pirsie...



...i raptem: jest!



...po zaokretowaniu chwytam kolor wody...



Prom ma 4 poziomy! Na ostatnim jest poklad sloneczny. Laweczki, zadaszenie...



...maja wprawe w upychaniu aut na pokladzie:)



...kiedy wreszcie odplyniemy? Niecierpliwia sie nasze wilki morskie:)



...jeszcze ostatni spoznialscy...



...i wreszcie odplywamy!:) Ahoj przygodo!:)





Towarzyszy nam mewa popisujaca sie swoimi akrobatycznymi umiejetnosciami:)



Ogladamy iddyliczne zakatki.



Niektorzy traca powage ze szczescia:)))



Cieszymy sie ta chwila!





Dziewczyny ciagna ojca na spacer po promie:) Mimo, ze wieje spory wiatr- nie czujemy leku:)



Kiedy doplywamy do Agiokambos widzimy kamperka ukrytego z lewej strony miasteczka:) Ladne miejsce sobie wybral...





...jednak my ruszymy w glab wyspy, tesknimy za spokojem...chociaz miasteczko wyglada zachecajaco:)





Emocjonujacy zjazd z promu i w droge!







Na jednej z plazy wg WOMO robimy krotki postoj, zbieramy muszle...



...jedziemy dalej juz szutrowa droga 'na skroty';)





...i trafiamy na miejsce, ktore od razu nas zauroczylo.
Plaza z gladkich kamykow, przejrzysta woda i sami tubylcy! Grecy z dziecmi:) Dziadkowie, rodzice...a jaki spokoj!



Najpierw obiad- jestesmy glodni okrutnie! Wrzucam wiec do pieca fete, pomidory i klopsiki:)



Krotkie oczekiwanie i do wody!







Stali bywalcy plazy gawedza sobie, pozdrawiaja sie wzajemnie. My tez mowimy "jassas" i "kalispera". Padaja pytania: "Germanija"?. Kiedy slysza:"Ochi, Polonija!" usmiechaja sie, a w odpowiedzi slyszymy:"Walesa", "Warze(y)cha" i "Gmoch":))) No, sami swoi!:)) Potem przekazuja sobie wiesc o nieznajomych, uprzedzaja kolejnych przybywajacych na plaze skad my jestesmy- oni juz to wiedza!:) Autentycznie ciesza sie kiedy probujemy nawiazac kontakt- mimo skromnego zasobu slow.

Dzieci greckie przychodza bawic sie z dziewczynami...



Miejscowka nasza wyposazona jest w przebieralnie i prysznic pod krzewem tamaryszku:)



Slonce nas zegna...ostatnie greckie rodziny zbieraja sie do domu...mamy nieodparte wrazenie, ze znamy to uczucie, ktore teraz nami zawladnelo....ze juz to przezylismy....na Peloponezie! Grecka pani domu ma nietypowe hobby...



...rybacy plyna na polow...



My zastanawiamy sie co robilismy przez te wszystkie dni na zatloczonym, turystycznym Chalkidiki??? Teraz mamy tak malo czasu, zeby nacieszyc sie ta sielanka...Jestesmy tak zachwyceni Kanatadika, ze spontanicznie planujemy tu kolejne wakacje!

Siegamy do przewodnikow i czytamy, ze Evia jest doceniana przez Grekow, a zagraniczni turysci wystepuja w tak minimalnej ilosci- szczegolnie na polnocy wyspy, gdzie wlasnie jestesmy- ze nikna na wielkich polaciach plaz. Jest to druga co do wielkosci (zaraz po Krecie) wyspa grecka.

O 21 odkrywamy, dlaczego plaza opustoszala przed ta godzina:))) Komary!:))) Chowamy sie wiec do kampera i wiemy, ze nie ruszamy sie stad jutro na pewno!:)

Nareszcie rozpoczely sie nasze Wielkie Greckie Wakacje:)!

wujek - 2012-08-05, 16:45

Cudne....
przypominam sobie jak 25 lat temu kamperowaliśmy po drugiej stronie w Kamena Vourla.
Chociaż czy poldkowóz można nazwać camperem? Chyba tak, bo często w nim i obok niego spaliśmy, rzadko się rozbijało namiot.
Spanie pod gwiazdami to najpiękniejsze uczucie kiedy się jest młodym. Wolność! piasek w uszach i w nosie to już pikuś ;)

marek01 - 2012-08-05, 19:29

Super lektura SUPER RELACJA.
Roza - 2012-08-05, 19:43

dzien dwudziesty siodmy- kanatadika

Budzi nas zapach...powietrze w Kanatadika pachnie ziolami, morzem i kwiatami. Pojawia sie tez nuta zywicy piniowej...Pelnie zachwytu osiagamy kiedy wschodzace slonce oswietla pierwszymi promieniami zatoke...





Widzimy ostatnich rybakow, ktorzy juz zwijaja sie do portu...jest bardzo cicho...



Okolo godziny 9 pojawiaja sie na plazy pierwsi milosnicy wody i slonca.Interesuja sie nami w bardzo przyjazny sposob. Pytaja dziewczynki o imiona i sa zdziwieni, kiedy slysza odpowiedzi w rodzimym jezyku:) Upor Oli, ktory kazal jej przez caly rok uczyc sie samodzielnie podstawowych zwrotow (przy okazji i my cos przyswoilismy:)) daje teraz rezultaty! Zaluje, ze nie znamy greckiego na tyle, zeby wyrazic nasz zachwyt tym miejscem...



My rowniez z wielka radoscia zazywamy kapieli w spokojnych wodach Morza Egejskiego...





Prom ze Skopelos i Skiatos przerywa na chwile sielanke, wzbudza kilka wiekszych fal, ktorych echo dociera do brzegu...



Plaza jest bardzo dluga wiec kazdy moze znalezc dla siebie odrobine intymnosci...





W miare jak slonce wspina sie coraz wyzej - ogarnia nas coraz wieksze rozleniwienie...blogosc...



Dziewczyny wchodza kolejny raz do wody obserwowane przez nielicznych plazowiczow....





...oraz przez osobistego ratownika:)



Liczenie promow nie jest moze rozrywka najwyzszych lotow, ale w Kanatadika odnajdujemy w tym jakis glebszy sens;)



Po niespiesznym przedpoludniu dziewczyny na rowerach, a my na piechote wybieramy sie zwiedzic okolice.



Przeszlismy kawalek drogi kiedy z przeciwka podjechal do nas starszy pan na motorze. Rozpoznalismy w nim jednego z plazowiczow- byl wczoraj wieczorem, dzis rano...Po kazdej kapieli bral do reki kamien i robil nim znak na scianie przebieralni. Naliczylismy 28 znakow i przescigalismy sie w domyslach co tez one moga oznaczac?

Pan spiesznie rozwiazal suply siatek, ktore mial spakowane w skrzynce z tylu motoru, pokazal nam jakies owoce i mowil, mowil...speszeni zrozumielismy tylko, ze chce sie dowiedziec czy predko wrocimy do kampera..? Prawdopodobnie chce nam sprzedac swoje plony:) Z przyjemnoscia skorzystamy! Uspokojony, pojechal na plaze, a my kontynuujemy nasz spacer.

Mijamy letniskowe rezydencje...





...kosciolek...



...apetyczne winogrona sa po prostu ozdoba naturalnego ogrodzenia:)



We wsi odnajdujemy tawerny...





Przy jednej z nich schodzimy na plaze...



...cien nad nia tworza trzy rozlozyste drzewa, ktorych galezie sa w wielu miejscach przymocowane do konstrukcji dachu...wsrod nich wisza kolorowe zarowki, lampiony...



W takich okolicznosciach trudno odmowic dzieciom i sobie przyjemnosci:)







Wlasciciele tawerny pomysleli o najmlodszych- plac zabaw na plazy daje radosc dzieciakom:)





Pokrzepieni wracamy do kampera- z tawerny wychodzi sie przez cala jej dlugosc od razu na parking przy szosie gdzie widzimy jej nietypowy szyld:)



Kiedy docieramy do domu zauwazamy pod kamperem reklamowki...towarzystwo siedzace w morzu smieje sie pokazujac na nas palcami...hm....



W jednej siacie sa sliwki...



...w drugiej gruszki, brzoskwinie....



...a w sloiczku suszone oregano!

Starszy pan z motoru wlasnie bierze prysznic, ale jego znajomi juz krzykneli, ze stoimy i wytrzeszczamy oczy;) Podszedl do nas, Krzys spytal "ile"?, pan potrzasnal glowa, powiedzial, ze to dla "pedia", "pediaki"- pokazujac na dziewczynki...ucieszyl sie, ze rozpoznalam "rigani":) Podziekowalismy mu jak tylko umielismy. Pomocne okazaly sie rozmowki...i rece...:) Pan wsiadl na motor i pojechal.

Nie mielismy pojecia, ze greckie gruszki sa tak slodkie!



Sliwki przypominaja nasze mirabelki, ale smakuja jak nasaczone miodem:) Pycha!

Czujemy sie tu akceptowani, ludzie usmiechaja sie...szukaja z nami kontaktu. Mur stanowi brak znajomosci greckiego- o angielskim malo kto tu slyszal, ale to tylko utwierdza nas w przypuszczeniu, ze mamy wlasnie szanse dotknac prawdziwej Grecji...nie tej dla turystow...Spontanicznie, pod wplywem chwili postanawiamy spedzic tu jeszcze jeden dzien- gdzie nam bedzie tak dobrze jak tu?:)

Wieczorowa pora pan na koniu nie budzi naszego zdziwienia...:)



...jest dopelnieniem, kontrapunktem idealnego dnia, ktory spedzilismy dzis w Kanatadika!

Camper Diem - 2012-08-06, 20:20

namiary gps z ostatniego tygodnia relacji:

- parking przy wodospadach/termach Loutra Aridea(Pozar) - N 40 58 14,66 E 21 55 00,80

- nocleg Edessa - N 40 48 16,63 E 22 03 13,79. bardzo spokojnie i bezpiecznie!

- parking w Ag.Germanos - N 40 50 21,47 E 21 09 31,05

- nocleg w Psarades - N 40 49 42,67 E 21 01 52,68. koniecznie rejs motorówką do pelikanów!!! koszt 30E za rodzinę (nam udało się taniej)

- nocleg Kalampaka - N 39 42 19,79 E 21 37 17,12. najlepiej przyjechać wcześnie rano, zwiedzić i uciekać. wstęp do każdego monastyru 2E, dzieci gratis.

- camping Stomio - N 39 52 08,90 E 22 43 58,14 - tani (17E z prądem), sanitariaty średniej jakości, wart polecenia, ale lepiej unikać w weekend. uwaga: można zostać aż do wieczora i dopiero wtedy przenieść się na darmowe miejsce noclegowe, np. w porcie w Stomio). plaża w Stomio bardzo ładna, miasteczko przyjemne.

- na trasie między Stomio, a wyspą Evia jest autostrada i są 2 bramki - 2,60 i 7,60E za 3 kat

- prom na wyspę Evia kosztuje nas 27E (bileterka celowo wpisała auto 7,5 m, bo byłoby drożej)

- nocleg Kanatadika - N 38 59 27,52 E 23 06 31,41

Roza - 2012-08-07, 13:06

dzien dwudziesty osmy- kanatadika

Dzis pierwszy raz w Grecji uzyjemy rowerow:) Rowery dziewczyn jezdza w garazu i czesto sa w uzyciu, nasze po zdjeciu z bagaznika byly ukryte pod gruba warstwa kurzu- dobrze, ze mamy prysznic pod tamaryszkiem!:)





Jedziemy sprawdzic miejsce za wsia, ktore poleca Womo. Na zdjeciu wyglada bardzo ladnie- moze bedzie naszym kolejnym przystankiem? Mijamy stragan warzywno- owocowy, widzimy kilka domow z mieszkaniami na wynajem latem...





...sama miejscowosc jest niewielka, ale mila. Kilka tawern.



Za wsia znajduje sie kolejna plaza, tez z prysznicami i przebieralnia. Dalej odnajdujemy miejce z danych Womo (jest woda, prysznice), ale nie budzi ono naszego zachwytu. Dla kilku kamperow podrozujacych razem to dobra miejscowka, ale dla rodziny z dziecmi lepsze jest nasze miejsce:)



Wzielismy stroje kapielowe, zeby w czasie wycieczki poplywac w morzu. Dziewczynki chcialyby bardzo skorzystac z plywajacego pomostu przy tawernie, w ktorej wczoraj jadly lody- jedziemy!:)



Pierwszy raz maja okazje poskakac- radosc jest wielka:)





Schlodzeni wracamy niespiesznie...Podziwiamy rezydencje bogatych atenczykow...przyrode...



W domu pokrzepiamy sie szklanka swiezo wycisnietego soku z pomaranczy, arbuzem i relaks...:)







w czasie sjesty zdrzemnelismy sie by po przebudzeniu odkryc niespodzianke przygotowana przez corki:)



Tego dnia mielismy jeszcze kilka niespodziewanych zdarzen! Przyjechal na swoja kapiel starszy pan i znowu przywiozl dla dziewczynek prezent:) 10 kilowego arbuza!





Przedstawil sie- Adonis- i poprosil o zrobienie zdjecia z dziewczynkami:)



Podziekowalismy najgorecej jak umiemy. Wzruszyl nas ten przemily czlowiek. Sam ma niewiele, ale z taka radoscia dzieli sie z innymi! I to z obcymi ludzmi...Przy pomocy rozmowek Krzys powiedzial mu, ze jutro wyjezdzamy. Adonis usmiechnal sie szelmowsko i obiecal przyjechac rano, zeby sie pozegnac. Kolejny raz nie udalo mi sie zlapac Adonisa na robieniu znaku na scianie przebieralni- byl szybszy;) Moze jutro...?



Dziewczynkom tak przypadlo do gustu skakanie z pomostu, ze poznym popoludniem znowu wsiedlismy na rowery i pojechalismy na plaze do tawerny. Bawilo sie tam pelno greckich dzieciakow- zabawa byla wiec jeszcze radosniejsza:)





Na naszej plazy zebrali sie juz wszyscy stali bywalcy. Przyjechal tez Takis- Grek z Kanatadika, od 30 lat mieszkajacy w Kanadzie, w Montrealu. Co rok wraca do rodzinnej wsi na 3-miesieczne wakacje- jakze mu zazdroscimy! Potwierdzil, ze wyspa Evia jest doceniania przez Grekow, (turysci innych nacji wola reklamowana Krete), a nasze miejsce jest jednym z najlepszych:) Tu chyba lokalny patriotyzm Takisa wzial gore nas obiektywizmem- chociaz miejsce jest przepiekne!

Slonce zachodzi...



...wyruszamy piechota po plazy do naszej tawerny na kolacje. Stesknilismy sie za rybami i owocami morza:)



Ostatnie promienie jeszcze grzeja nas w plecy:)



Mile spotkania z fauna i flora po drodze to juz nasza specjalnosc;)





O tej porze jestesmy na codzien dawno po kolacji wiec teraz burczy nam w brzuchach:) Sloneczko odprowadzilo nas pod same "drzwi";)



Nie bede sie rozwodzic, powiem tylko, ze w tawernie nie ma oficjalnego menu (i bardzo dobrze!), sa rewelacyjne ryby, kalmary (najmniejsze jakie jedlismy) i kapitalnie przyrzadzaja osmiornice (najwieksza jaka jedlismy;) i nie smakuje mi regionalny trunek- tsipuro:)



Kiedy sympatyczny wlasciciel wlaczyl wszystkie lampki westchnelismy z zachwytu. Spodziewalismy sie, ze tak wlasnie powinno tu byc wieczorem...bardzo romantycznie...



Plaze oswietlil duzy reflektor, zeby dzieci mogly bezpiecznie korzystac z kapieli w czasie gdy ich rodzice trzymaja sie za rece i patrza sobie gleboko w oczy...;)



Wszystko ma swoj koniec...opuszczamy tawerne pozno mowiac "kalinichta" pozostalym gosciom...



Brodzimy po kolana w wodzie idac do kampera. W taki sposob jeszcze nie wracalismy- jest to wielka atrakcja dla dziewczynek:) Plaza i morze noca zyskuja inny wymiar- szczegolnie gdy jest tak cieplo, nad glowami swieci ksiezyc i jest sie w Grecji...:)!

futro2606 - 2012-08-07, 20:01

Gratuluję cierpliwości,wytrwałości aby to wszystko opisać-pełen szacun :bukiet:
Roza - 2012-08-08, 15:00

dzien dwudziesty dziewiaty- kimassi- delfy

Wstajemy wczesnie, zbieramy rzeczy, zaskakuje nas dziadek Adonis- cos wczesnie dzis przyjechal...
Okazuje sie, ze specjalnie raniutko wybral sie na swoje pole kukurydzy i przywiozl dla "pediaki" swiezo zebrane kolby na droge!



Zapewnia, ze jeszcze sie zobaczymy gdy przyjedzie na swoja zwyczajowa kapiel...bo ma dla nas jeszcze jednego arbuza!:)

Opowiada, ze rok temu zmarla mu zona, jest sam...jego dzieci i wnuki niezbyt czesto odwiedzaja ojca...:( Jest to zlamanie stereotypu o rodzinnosci Grekow, o opiece nad starszymi ludzmi, ktorzy zostaja sami...smutne.

Odjechal na swoim motorku. Nie minela godzina kiedy byl z powrotem. W skrzynce mial faktycznie kolejnego arbuza dla dziewczyn.

Kiedy corki kapaly sie pod czujnym okiem dziadka Adonisa- my konczylismy pakowanie...



Pozegnanie...Adonis dal nam numer telefonu. Powiedzial, ze wystarczy jesli powiemy: Christos i Marija z Polonija:) On bedzie wiedzial, ze to my, ze o nim myslimy...a za rok mamy sie tu koniecznie zjawic- bedzie czekal! Pierwszy raz na tej wyprawie cos scisnelo mnie za gardlo kiedy robilam ostanie zdjecie naszego zakatka...zegnaj Kanatadiko!



Ruszamy w strone gor, ktore sa calkiem przyzwoitej wysokosci na Evii. Bedziemy szukac innej plazy na postoj...Droga przez gory bardzo malownicza! Zapominam o strachu, ciesze oczy...







Przejezdzamy przez waskie miasteczka- mieszkancy usmiechaja sie- widac niezbyt czesto goszcza tu kampery.







W gorach, na punktach widokowych widzimy strazakow- obserwuja okolice szukajac oznak pozaru. Jest bardzo, bardzo sucho...



Powietrze przesycone jest zapachem zywicy- prawie wszystkie pinie przy drodze sa zaopatrzone w woreczki, do ktorych scieka ich sok...zapewne do uszlachetniania retsiny, z ktorej rowniez slynie wyspa Evia!:)

Pierwsza w kolejnosci:plaza Elinika- nie zostajemy, brak miejsca na naszego kampera, jakis mniejszy moze by sie ustawil. Kolejna: Kimassi- stajemy na kapiel. Plaza i otoczenie idealne dla mlodych ludzi. Na wzgorzu klub nocny, ponizej mala tawerna, na plazy parasole, o ktore dba kantina. Stoi tu zakaz kempingowania, widac prace nad infrastruktura- bedzie bardziej komercyjnie. Do obu lokali droga wiedzie przez uroczy mostek.





Z zatoczki wyrastaja skalki- jak na pocztowce z Grecji;)



Woda jest bardzo przejrzysta...to dobre miejsce na postoj i plazowanie.

Krzys fatyguje sie na gore, do klubu i robi inne ujecia tego samego miejsca:)









Tu, na plazy Kimassi wspominamy cieplo dziadka Adonisa: kukurydza jest pyszna! Samodzielnie obrana smakuje jeszcze lepiej:)





Postanawiamy zrealizowac na tej wycieczce jeszcze jedno marzenie- starszej corki Oli- Delfy! Mamy do nich okolo 140 km dobra droga- jedziemy. Na Evie jeszcze wrocimy i byc moze bedziemy ja dalej poznawac. Droge umilaja jak zwykle rzeczy piekne...



Dojezdzamy do Chalkidy, stolicy wyspy...



...i nowoczesnym mostem przedostajemy sie na staly lad...





Stad do Aten tylko pol godziny drogi! Do Delf troche dalej, ale jedzie sie wysmienicie...tylko brak sprawnej klimatyzacji daje o sobie znac;)



Masyw Parnasu caly w deszczu....widzimy to z daleka...





Droga jest piekna! Smukle cyprysy sa jej ozdoba.



Jestesmy naprawde w wysokich gorach!





Miasteczko przed Delfami- Arahova jest sliczne, ale wyszykowane pod turystow. Jest tu swietna baza noclegowa dla narciarzy.





W Delfach szukamy miejsca do zaparkowania i noclegu. Mielismy jedno zapisane, ale nie przewidywalismy Delf na tym wyjezdzie wiec namiary sa w laptopie, w programie Google Earth, ktory bez netu nie dziala:( Przez miasteczko przejezdza sie drogami jednokierunkowymi, obie waskie, zastawione parkujacymi autami i obie ostro pod gorke;)





Stajemy na chwile na parkingu, wybiega wlasciciel sklepu, macha lapkami, ze tu nie wolno stac! Pewnie, tylko dla klientow...robie zdjecia z punktu widokowego i szukamy dalej.





Kolo wykopalisk sa parkingi. Na wiekszosci zakaz kempingowania. Znajdujemy parking bez takiej tabliczki. Stajemy. Sa inne kampery, ale po chwili jada dalej. Ustawiamy sie wygodnie.



Idziemy na rekonesans. Spacer w pieknych okolicznosciach!





Starozytne Delfy laczy z nowoczesnym muzeum chodnik polozony powyzej jezdni, obsadzony zielonoscia...





Jest 21.30 kiedy podjezdza policjant i milo acz stanowczo prosi o opuszczenie tego miejsca i udanie sie na kemping. Wrecza kartke, na ktorej w czterech jezykach jest wykladnia prawa...coz, nie bedziemy z nim dyskutowac- odjezdzamy.

Miasteczko Delfy noca to dopiero komercja!:)))



Nie widzimy niczego sensownego na nocny postoj. W pierwszym odruchu chcemy opuscic Delfy, ale smutne miny dziewczyn odwodza nas od tego zamiaru. Na kempingu Delfi pytam czy bedziemy mogli wyjechac wczesnie rano- chcemy zwiedzac Delfy w chlodzie i w miare samotnie. Pan kierownik informuje nas, ze absolutnie nie! Dopiero o 7.30! O tej godzinie otwieraja Delfy...dziekujemy i odjezdzamy.

Szczesliwie kawalek dalej trafiamy na zatoczke parkingowa! Ukryci za szpalerem cyprysow udajemy sie na zasluzony wypoczynek. Mam nadzieje, ze tu nie ma niedzwiedzi....;)

Komplecik - 2012-08-08, 19:26

Potwierdzam nas też przegonili z parkingu przed muzeum w Delfach, kilka kilometrów wyżej jest miasteczko i tam spokojnie można przenocować.
Cipuru faktycznie zwala z nóg. ;) :spoko

szuwarek - 2012-08-08, 20:25

Pod koniec września w 2010 byliśmy w Delfach. Z parkingu pod muzeum policjant wysłał nas na parking kilka km nizej na parkingu przy drodze nr 48 (N 38 28 47.5, E 22 31 02.4).
Natomiast w pobliskim miasteczku brak fizycznych mozliwosci zaparkowania kampera, gdyz ulice są praktycznie dwie, bardzo wąskie i z ciągłym ruchem przelotowym.

Camper Diem - 2012-08-09, 11:32

obecnie policja wręcza takie pisemko:



nie ma mowy o parkingu :(

faktem jest, że przegonione włoskie kamperki noc spędziły na punkcie widokowym łuku drogi z Delf do Hriado (tuż za jednym kempingiem, a przed kolejnymi, znaczy aż tak bardzo tego zakazu nie respektują). my spaliśmy trochę dalej od Delf schowani za szpalerem drzew, odizolowani od policji jaki i hałasu samochodów.
ale najlepszym rozwiązaniem jest przyjechać do Delf wcześnie rano (wykopaliska otwierają o 7.30), zwiedzić zanim pojawią się wycieczki i uciekać. pobliskie miasteczka, zarówno Delfy jak i Arahova aż kapią od komercji, ani cienia Grecji w nich nie ma :gwm

wujek - 2012-08-09, 12:35

Czekam na relację z Delf z niecierpliwością :) :bukiet:
Roza - 2012-08-09, 12:48

wujek, specjalnie dla Ciebie :ok

dzien trzydziesty- przed poludniem-delfy

Nikt i nic nie zaklocilo nam tej nocy. O 6 przenieslismy sie na wczorajsze miejsce parkingowe...



...sniadanie jedlismy z widokiem na swiatynie Ateny Pronaia- Tolos czekal na
boskie promienie sloneczne, zeby zablysnac pelna krasa...:)



O 7.30 zameldowalismy sie przy kasie. Bilety (razem ze zwiedzaniem muzeum) kosztowaly 18 euro, dzieci tym razem tez nic nie placa:) Pracownicy wykopalisk w Delfach maja dobre serducha dla braci mniejszych:)



Ola bardzo przezywa wizyte w ruinach starozytnych Delf! Od zeszlego roku o nich myslala, czytala i dzis spelniamy marzenie Olenki!



"Mamo! tam jest po prostu wielka, czarna dziura!";)



Jesli sie przeczyta informacje o tym miejscu tuz przed zwiedzaniem to wrazenie jest kolosalne! Trudno sobie wyobrazic, ze teren, na ktorym pytia odpowiadala (ale tylko czesc roku- zima wyrocznia nie pracowala;)) na nurtujace petenta pytania byl obstawiony okolo 3 tysiacami kolumn i posagow! Sam Neron wywiozl stad ok 500 sztuk!





Jest wczesna pora, slonce ciagle schowane za Parnasem nie dopieka nam:) Powietrze mamy gorskie, rzeskie. No i najwazniejsze: jest cisza! Teraz Delfy sa tylko nasze...no i jeszcze dwoch Japonczykow, ale oni sa cichutcy jak myszki i prawie ich nie widac;)





A kogoz to spotkalismy? Bez biletu...?;)



Ten okaz jest wiekszy niz poprzedni. Juz wierzymy, ze w Grecji zyja zolwie na wolnosci:)))



Czesciowo zrekonstruowany skarbiec atenczykow- wystawiony w podziece za Maraton- pomaga ulomnej ludzkiej wyobrazni...



Blask sloneczny za chwile zaleje wyrocznie delficka...i nas!:)
Bog slonca jest tuz, tuz...



Swiatynia Apolla byla ogromna! Samych kolumn zewnetrznych trzydziesci osiem!



Te 6 sztuk, ktore mozemy podziwiac jest w tym samym odcieniu co skalne tlo....kiedys ich jasna barwa doswietlona sloncem dodawala splendoru miejscu kultu boga Apolla.

Teatr, ktory przebudowali Rzymianie przetrwal w niezlej kondycji. To czego brakuje ukazuja tablice informacyjne.



Dziewczynki maja zasade zwiedzania: wszystko i do konca!;) Nie odpuscimy wiec ostatniej atrakcji na tym wzgorzu- stadionu! W jego poblizu w panny wstapily nowe sily:)



Ola pamieta zeszloroczny bieg po stadionie w Olimpii i jest troche rozczarowana, ze tu tego nie moze powtorzyc:(





Troche poprawia jej sie humor kiedy slyszy, ze wiekszosc wycieczek nawet nie dociera w to miejsce. Zawracaja przy teatrze.

Kiedy w drodze powrotnej mijamy skarbiec atenski- juz jest zalany sloncem...



Skala Sybilli, na ktorej znajdowala sie pierwsza wyrocznia jest malo spektakularna...;)



Mijamy tez pierwsze wycieczki. Udalo nam sie w sobote zwiedzic Delfy solo!:) Prawda jest powiedzenie:"Kto rano wstaje...;)"



Takim je zapamietam: ciche, chlodne, wyniosle miasto, w ktorym owczesni ludzie szukali potwierdzenia swych obaw, pochwalenia dokonanych wyborow i przepowiedzenia przyszlosci:) Ach! gdybyz tak mozna bylo sie dowiedziec od pytii ile jeszcze razy dane mi bedzie odwiedzic boska Grecje?:)



Idziemy do polozonych nizej wykopalisk Swiatyni Ateny Poronaia i Gimnazjonu. Natykamy sie na taki obrazek:) Mozna biegac w Grecji, ale tylko rano:)



Mijamy tez kamperki, ktore wczoraj razem z nami pogonil policjant. Oni spali w zatoczce za miastem i tez juz weszli na teren Delf.



Tu tez jestesmy sami!:) Tolos tyle razy widziany na obrazkach robi wrazenie...tym razem ciesze sie, ze slonce juz w miare wysoko- tu swiatlo ma pierwszorzedne znaczenie!





Gimnazjon jest zamkniety dla zwiedzajacych. Jednak nie zalujemy zbyt mocno- juz czas zanurzyc sie w klimatyzowane mury muzeum:) Jest godzina 10 i robi sie goraco:) Budynek muzealny jest bardzo nowoczesny, oblozony jasnym marmurem i szczyci sie tym, ze znajdujace sie w jego scianach zabytki pochodza tylko i wylacznie z Delf!





Zanim przejdziemy przez drzwi mozemy podziwiac przepiekne, misterne mozaiki odkryte w Delfach!





Potem wkraczamy do muzeum, a co za tym idzie- przenosimy sie w czasie....



Odnajdujemy fragmenty zdobien skarbcow poszczegolnych miast...



...posagi, ktore staly na szczytach kolumn...



...scenki rodzajowe z okladzin scian...





...czesci rynsztunku...



...zlote ozdoby rzezb i figur...



Stwierdzamy, ze Apollo mogl sie podobac, ale...w tamtych czasach obowiazywaly chyba inne kanony pieknosci;)



No i wreszcie Ola dowiedziala sie kim sa postaci z zabawnego wierszyka, ktory znajduje sie w Przewodniku po Grecji dla dzieci:) "To przez Turkow te kurosy maja oblupane nosy!"



Jaka szkoda, ze posagi nie zachowaly sie w lepszym stanie.



Na tej wazie Apollo ladniejszy, ale taki jakis zniewiescialy;)



Docieramy wreszcie do jednego z wazniejszych eksponatow, a mianowicie do pepka swiata! Od niego wszystko sie w Delfach zaczelo: Zeus wyslal dwa orly, zeby oblecialy ziemie w przeciwnych kierunkach, a miejsce w ktorym sie spotkaja bedzie srodkiem ziemi.



Urzekla nas rzezba dziecka...



...i spiacego Erosa...



Najwazniejszy jest jednak Woznica! To fragment rzezby z brazu: Woznica na rydwanie, ktora znajdowala sie oryginalnie na kolumnie.



Jego kolorowe oczy robia niesamowite wrazenie. Wielka jest sila ich wyrazu...



Przy wyjsciu ucieszyla nas makieta Delf:) Latwiej sie w glowie uklada zdobyte wiadomosci:)



Wracajac do kampera zobaczylismy tlumy przed kasa biletowa!



Jest pora obiadu, jedziemy wiec do Itei- ok 20 km- zeby zjesc obiad i wykapac w morzu. Kolejny (ostatni) raz przejezdzamy stroma uliczka Delf...



...by serpentynami i zawijasami zjechac do miasta...





Plaza w Itea taka sobie, woda zmacona i plytka. Pelno w niej roslinek, mulu...dziewczynki niezbyt entuzjastycznie korzystaja z kapieli.



Jemy obiad i postanawiamy podjechac kawalek w kierunku powrotnym (oj, smutno...)- do Termopili. Nie bylismy tam jeszcze, a czytalismy, ze wiele osob korzysta z dobroczynnych wlasciwosci wod siarkowych w tym miejscu. Mamy do pokonania 70 kilometrow wiec nie tak duzo. W droge...!

wujek - 2012-08-09, 13:53

Warto było czekać ! [hura]
Elwood - 2012-08-11, 21:29

Bajaga napisał/a:
Sorki za małe marudzenie ale wg mnie to..... jak na bloga to super relacja z wyprawy natomiast jak na potrzeby forum CT mogłaby być troszeczkę hmm.... oszczędniejsza :wyszczerzony: Te wszystkie kotki, kozy i zdjęcia "niczego" głównie.. zajmują miejsce na serwerze :lol:
Oczywiście bez urazy, a wyprawy - szczerze zazdraszczam !! :spoko

Dobrze, że marudzenie było małe, a Wy: Mariolu i Krzysiu nie zraziliście się nim. Od naszej podróży po Grecji minęło piętnaście lat. Dzięki Wam znowu możemy tam powrócić i przypomnieć sobie zwiedzane tam miejsca. Pozdrawiam i piwko za wielki wysiłek włożony w pisanie tej relacji. :spoko :spoko :spoko

artanek - 2012-08-11, 21:45

Z ciekawosścią czytam waszą relacje gdyż wiele tych miejsc w których bylisćie zwiedzilismy w maju i czerwcu tego roku .Mielismy jednak ten konfort że turystów było o wiele mniej i temperatura chodz duża była jednak o wiele lepsza do zwiedzania zwłaszcza miejsć historycznych.
Krystian - 2012-08-11, 22:50

Dziękujemy za Waszą relację i fajne zdjęcia oraz za namiary GPS.
Kuba L. - 2012-08-12, 08:49

Wielkie dzięki i ukłony za wspaniałą relację :dobrarob

Wykonaliscie gigantyczną pracę tworząc tą relację będąc w tym czasie na wyjeździe...

Stawiam piwko :spoko

Roza - 2012-08-12, 13:27

Dziekuje serdecznie za chmielowy trunek :)
Jest mi bardzo milo jesli komus moje pisanie odswiezy wspomnienia, zacheci do odwiedzenia pieknych miejsc lub pomoze w planowaniu :spoko

Niedlugo nasza wspolna, wirtualna podroz do Grecji skonczy sie...i pozostana marzenia o kolejnej wyprawie ;)

Roza - 2012-08-12, 14:22

dzien trzydziesty- po poludniu- termopile

Gory sa piekne! Juz mam pewnosc, ze i nasze auto i kierowca swietnie sobie radza na stromych sciezkach wiec calkiem zrelaksowana moge podziwiac:)





W pewnym momencie zachodzi koniecznosc skorzystania z tzw 'banki ratunkowej';)





Krajobraz zapiera dech...







W Termopilach miejsce podawane przez kamperowcow jest zamkniete! Stoja wmurowane metalowe slupki i wisi informacja z zakazem wjazdu i postoju dla kamperow, przyczep...Jedziemy od drugiej strony (parkingu) i widzimy ksiezycowy krajobraz..wszystko przekopane, woda plynie w korycie otoczonym gruzem(???)





Udajemy sie do samego wodospadu w parku...





Na dzien dzisiejszy to miejsce dla mocno zdesperowanych;) Czyli w tym momencie akurat dla nas;)





Woda zalatuje ostro siarkowodorem;) Goraco...klimat jak w piekle:) Jednak ten krotki kontakt z czyms plynnym daje nam radosc:)



Wracamy w okolice pomnika Leonidasa. Cyprysy daja nam cien- zostaniemy tu na noc. Na razie: "Chwala dziadkowi Adonisowi!":) Arbuz przepyszny!



Jednak po chwili cos zaczyna sie kolo nas dziac...zaniepokojeni dostrzegamy miedzy drzewami...Spartan???



Marianna biegnie sprawdzic sytuacje kolo pomnika...



...i coz widzi? Rzedy krzesel, ktore przed chwila przywieziono ciezarowka...kolejnych wojow pod pomnikiem...





Zdajemy sobie sprawe, ze przypadkiem trafilismy na obchody rocznicy Bitwy pod Termopilami!! Bedzie historyczna rekonstrukcja! To sie nazywa miec szczescie:)))! Chwytam laptopa (jest tu net!) i czytam dziewczynkom (i nam gwoli przypomnienia) o tym waznym wydarzeniu. Przerazeniem napawaja przeczytane fakty, podziw i szacunek budzi postawa Leonidasa i Spartan...

Wokol nas atmosfera staje sie podniosla. Aktorzy (zapewne po prostu milosnicy historii) lekko stremowani przebieraja sie, czyszcza bron...









...przeciwnik krola Leonidasa- Kserkses I cwiczy musztre ze swoimi Persami...





...kurcze! przystojny ten wrog:) I jaki zaangazowany!



Widzimy Mistrza Ceremonii- Narratora.



Poddany Leonidasa zgadza sie na zdjecie:)



...inni Spartanie tez sa nam przychylni...;)



Ladnemu we wszystkim ladnie:)





Dziewczyny maja tyle emocji! Marianna co chwile biega sprawdzic czy juz sie przypadkiem BEZ NAS nie zaczyna:)) Pod pomnikiem ostatnie ustalenia....



...pod kamperem (!) krol Leonidas i jego Spartanie w pelnym rynsztunku...



Zaczelo sie! Podniosla muzyka plynie z glosnikow...slychac okrzyki bojowe, szczek oreza...pod pomnik wkracza Leonidas w otoczeniu swoich dzielnych wojow- Narrator przedstawia krola- widownia bije brawo! Potem maszeruja Persowie pod wodza Kserksesa I- widzowie podzieleni: jedni klaszcza, inni bucza;)



Dziewczynki mimo upalu (zbliza sie sierpien i temperatura dzis juz bardzo wysoka!) zajely nam miejsca w pierwszym rzedzie:) Baly sie, ze z tylu niewiele zobacza.





Cala ceremonia byla bardzo podniosla. Plynely lzy wzruszenia, jeden z chlopakow grajacych Persa zaslabl z powodu goraca. Glowa pod metalowym helmem nie wytrzymala...przewrocil sie i obalil kolumne stojaca na statywie. Po chwili poczul sie na tyle dobrze, ze mogl posilic sie kanapkami, ktore podarowala mu jakas kobietka:)

My kolejny raz zalowalismy, ze nie znamy greckiego:(

Kiedy po dobrej godzinie na mownice wstapil krol Leonidas i zaczal przemawiac nie mielismy pojecia, ze to taki orator!:) Po kolejnej godzinie jego opowiesci (po Grecku;)) o tym co wydarzylo sie w tym miejscu dalismy za wygrana i poszlismy do kampera:) Slonce zachodzilo...



Tuz po zachodzie slonca Krzys jeszcze sprawdzil jak sie ma przedstawienie. Okazalo sie, ze wojska przeciwnikow i cala widownia, ktora jeszcze nie polegla udali sie z pochodniami na pobliskie wzgorze, na ktorym znajduje sie grobowiec. To miejsce gdzie do konca 15 Spartan bronilo ciala swojego krola przed armia wroga...lezy tam tablica z epitafium poety Symonidesa:

"Przechodniu, powiedz Sparcie, tu lezymy, jej syny,
prawom jej do ostatniej posluszni godziny."

Zamysleni nad dawnymi czasy...pelni wrazen...idziemy na spoczynek. Slyszymy w polsnie, ze uczestnicy wydarzenia udaja sie gdzies razem: zapewne swietowac do bialego rana:) Dzieki odwadze Leonidasa i jego armii tu gdzie zasypiamy jest dzis Grecja i Europa.

Roza - 2012-08-13, 09:58

dzien trzydziesty pierwszy- termopile- stomio

Rano po Bitwie pod Termopilami nie bylo sladu...tylko bezdomne psy spaly miedzy cyprysami...



Krzys podjechal pod kran i tankowal wode, a my w tym czasie poszlysmy w kierunku pomnika. Lezaly wience pozostawione przez wczorajszych wojow...



Pewien Grek stal z zadumie i patrzyl na krola Leonidasa...powiedzialam "kalimera", pan zaproponowal, ze zrobi zdjecie mi i corkom. Od slowa do slowa okazalo sie, ze pan jest milosnikiem historii (greckiej w szczegolnosci) mimo, ze to nie jego profesja- jest biznesmenem:) Kiedy dowiedzial sie ode mnie, ze wczoraj odbyla sie tu rekonstrukcja bitwy byl zdumiony! Nie widzial zadnych ogloszen ani w TV, ani w gazetach...Powiedzial, ze pierwszy raz ta impreza odbyla sie okolo 10 dni przed wlasciwym czasem- bitwa zaczela sie ok 5-6 sierpnia. Padly oczywiscie pytania o to skad jestesmy, pan wiedzial, ze Gdansk to Walesa i stocznia.

Ponownie spotkalismy tego Greka na wzgorzu obok gdzie znajduje sie kurhan Spartan...



Ten fascynat historii obrazowo przedstawil nam ostatnie dni poleglych tu zolnierzy oraz powiedzial co wydarzylo sie 20-30 dni po skonczonej walce: otoz przyplynely tu 2 statki. Przywiozly zone krola Leonidasa, zony dzielnych Spartiatow oraz poete Symonidesa, ktory wyryl znane wszystkim wersy na kamiennej tablicy...



..kiedy Grek czytal nam te slowa w swoim ojczystym jezyku- glos mu drzal...

Ze wzgorza widzielismy jak kolejne rodziny z dziecmi przyjezdzaja pod pomnik skladaja hold...



Spytalismy pana czy warto zwiedzac Saloniki, poniewaz jestesmy milosnikami tworczosci Dimitrisa Mitropanosa, a on ma w swoim dorobku takia piekna piesn o Salonikach- tu zaspiewalam panu fragment, a pan uradowany myslal, ze znam grecki;) Polecil jednak inne miejsce: Vergine z grobem ojca Aleksandra Wielkiego- Filipa II. Jest tam tez muzeum z wejsciem umieszczonym pod kurhanem...na pewno odwiedzimy Vergine. Kwestia tylko czy to bedzie teraz czy przy innej okazji.

Potem nastapilo mile pozegnanie i pognalismy w kierunku Stomio:) Drugi raz odwiedzimy ten sympatyczny kemping. Zrobimy serwis....kierujemy sie juz w strone domu:(



W Larissie szukalismy otwartego marketu- w niedziele wszystkie pozamykane- ale dzieki poszukiwaniom zjechalismy i zobaczylismy kawal miasta.







Na plazy w Stomio zainstalowaly sie koniki:)



Na mostku wiodacym na plaze para mloda miala sesje zdjeciowa:)



Radosnie, ale...Krzys powoli uklada w glowie plan drogi powrotnej...nastroje nasze troche minorowe...czas powrotu- trudny czas....

Roza - 2012-08-18, 05:57

dzien trzydziesty drugi- korinos beach

Budzimy sie, bierzemy przedwyjazdowa kapiel na plazy w Stomio i ruszamy w droge. Korinos Beach to nasza ostatnia miejscowka w Grecji w tym roku...Droga jak zwykle okraszona pieknem:)



Womo podaje namiary na miejsce postojowe w Korinos kolo malenkiego kosciolka Agios Paraskevi- dojechalismy, a tam masa aut, tiry w roli kamperow, no mekong;) Jedziemy dalej (ok 1,5 km) i znajdujemy swietne miejsce. Plaza szeroka, piasek jasny, prysznic, kran z woda, sasiadami sa Czesi w kamperach i kilka bezdomnych psiakow. Zostajemy!:)



Tata w czasie sjesty pomaga rozwiazac dzieciece problemy;)



Potem upragniona kapiel- lagodnie opadajace dno jest idealne dla dzieci.



Pod wieczor nasze rowery znowu w uzyciu:) Jedziemy do malej kapliczki, ktora widzimy z kampera i do Agios Paraskevi, ktora minelismy...





Kapliczka jest pod wezwaniem Agios Marina.



:) ))



Chcialabym uslyszec dzwiek tego dzwonu...



Agios Paraskevi jest odrobine okazalszy:) Przed wejsciem stoi donica z wielka bazylia obok pachnie rozmaryn. Jest kran z woda, duzo zieleni.



Ikona patronki z charakterystycznym detalem: oczami na tacy!



Oraz ikona nietypowa mojego Mikolaja:) Posypana brokatem, blyszczaca, na bogato;)



W chlodnym wnetrzu cisza...zegnam Grecje...zegnam Swietego Mikolaja...





Po powrocie do kampera dziewczynki pozeraja (doslownie!) ostatnia kukurydze od dziadka Adonisa:)



Wieczorna kapiel w Morzu Egejskim, ostatnia...





...i ostatni grecki zachod slonca...buuuu:(((








frape - 2012-08-18, 11:46

przeczytałam jednym tchem :) dziękuję za relację z miejsc znanych, ale w innym ujęciu i tych czekających jeszcze na odkrycie :)
Roza - 2012-08-20, 16:11

dzien trzydziesty trzeci- podroz- korinos beach- roszke

Noc byla ciezka- Marianna do godziny 24 budzila sie co chwile z placzem...wreszcie obudzila sie na dobre i okazalo sie, ze boli ja ucho!:(( Cale szczescie mam zawsze ze soba antybiotyk o szerokim spektrum na takie wlasnie sytuacje: wiec przeciwbolowe, antybol i usnela bez cierpienia. Niestety planowany przez nas postoj na termalach wegierskich odpada.

Budzimy sie ostatni raz na greckiej plazy...greckie slonce ostatni raz dla nas wschodzi...



Jedziemy zrobic ostatnie zakupy przed granica. Na parkingu spotykamy znajomych:) Tez dzisiaj wracaja do domu.



Na granicy z Macedonia widzimy kamperki, ktore dopiero rozpoczynaja swoja grecka przygode- jakze im zazdroscimy!



Przez dluzszy czas "siedzimy na ogonie" znajomym;)
Podziwiamy piekne krajobrazy...



Natroje mamy takie sobie:/ Spelnilismy nasze najwieksze marzenie podroznicze na ten rok, a ciagle nam malo! Tak okropnie zal wracac...

Pamietamy, zeby zatrzymac sie miedzy dwoma tunelami wykutymi w skalach- jest tam niewielka zatoczka parkingowa.





W dole plynie rzeka...



Mamy dzis do pokonania okolo 800 km. Chcemy dotrzec na Wegry do Roszke na nocleg...Mijamy wieze minaretow...



Na obiad zatrzymujemy sie kolo motelu Dzep, ale...tym razem idziemy do konkurencji:) Po drugiej stronie drogi przycupnal przy zboczu skaly nieduzy bar. Widzimy, ze kierowcy tirow tam jadaja, a oni lubia dobrze zjesc!:)





W karcie przede wszystkim miesa z grilla. Zamawiamy kurczaka grilowanego (mieso z udek), kielbaski domowe (z papryka) i specjalnosc baru- gulasz. Pan przyjmujacy zamowienia nie zna slowa w innym jezyku niz wlasny, ale dogadujemy sie jakos;)



Jedzenie wyglada apetycznie i okazuje sie byc bardzo smaczne! Mamy okazje sprobowac domowej, serbskiej kuchni.





Rachunek nie przyprawil nas o bol glowy- bardzo umiarkowane ceny. Polecam serdecznie ten bar!

Dotarlismy do Belgradu i...wyladowalismy w gigantycznym korku:( Prace remontowe trwaja, a kierowcy w slimaczym tempie wloka sie przez Serbska stolice...



Nie ma jednak tego zlego...;) Moglismy spokojnie "zwiedzic" z okien kampera to miasto.





A pozniej znowu wrocilismy na autostrade, ktora dotarlismy do granicy z Wegrami, na ktorej stracilismy ponad godzine:( Pogranicznicy przegladali wlasciwie kazdy samochod, nasz tez. Wedlug mojej oceny nie byli zbyt szybcy i mogloby byc tych celnikow wiecej w pracy;)

W Roszke wyladowalismy wykonczeni droga i upalem po 20...padlismy jak muchy. Jutro tylez samo do przejechania. Z rozrzewnieniem wspominam zeszloroczna podroz...dzieki przeprawie promowej nie bylismy tak zmeczeni...Jeszcze tylko lekarstwo dla Mani i odplywamy...:)

Roza - 2012-08-23, 19:32

dzien trzydziesty czwarty- podroz- roszke- kamiensk

Mielismy wczesna pobudke:) Kierowca autobusu z Szeged (ktory mieszka w Roszke) odpalil swoja maszyne o 4.10:)) i udal sie do pracy. My w takim razie tez ruszylismy w droge- dzisiaj kolejne 800 km przed nami. Bardzo lubie zaskoczyc slonce kiedy wschodzi!



W drodze powrotnej robie bardzo malo zdjec...myslami jestem ciagle na rozgrzanej plazy...jeszcze czuje zapach morza i slysze jego oddech...

Kiedy otwieram oczy widze, ze mijamy wlasnie Bratyslawe;)





Zglodnielismy wiec cala dumna i blada wypatrzylam z drogi restauracje! Jakiez bylo moje zdziwienie kiedysmy do niej podeszli:) Okazalo sie, ze to klasyczna, slowacka pijalnia piwa! I nie ma nic, a nic do przekaszenia (za to piwne menu bardzo bogate!)- skandal, prawda?;)
A plac zabaw jest- i to jaki!





...i rzeczka plynie obok...sielsko i anielsko:)



Musielismy jeszcze kawalek pojechac, zeby zabic glod:) Zatrzymalismy sie w restauracji Hotelu Kolonial w Skalite.



Zjedlismy ulubiona przez dziewczyny czosnkowa polewke, kluski z serem i nalesniki. Piwo bylo lane i bardzo smaczne- marki Kelt. Z porozumieniem sie nie bylo problemu:) Slowacy bardzo dobrze rozumieja nasz jezyk:) Zabawne bylo kiedy pani kelnerka po kazdym zapisanym zamowieniu mowila "hej!":) Takie ichnie OK:)

Niedlugo po obiedzie bylismy juz w naszym kraju.



Na nocleg zjechalismy ok 1 km od glownej drogi, do Kamienska. Stanelismy na parkingu w bocznej, cichej uliczce i udalismy sie na spoczynek. To byl dluuugi dzien!

Roza - 2012-08-23, 21:04

dzien trzydziesty piaty- podroz- kamiensk- gdansk

Rano stwierdzilismy, ze mimo ciemnosci wybralismy dobre miejsce na nocleg.



Po wschodzie slonca zobaczylismy gesta jak wata mgle, ktora zaslala okoliczne pola...





Pasuje idealnie do naszego malancholicznego nastroju...Grecjo! gdzie jestes?:)

Takich drog jak w okolicy Wloclawka nie ma chyba nigdzie (no, moze na wschodzie albo w dalekiej Albanii;))- to moje Nemezis...



...doslownie czuje jak nasz dom na kolach rozlazi sie w szwach na tych dziurach:( Nie znosze tedy jezdzic:/



Na oslode koncowy odcinek pokonalismy autostrada (na bogato;)). Rowno jak po stole i ze stala predkoscia. Zrobilismy tez ostatni serwis kampera na MOP'ie.



Znajomy widok...



...wcale nie tesknilam...;)



...i zakonczyly sie nasze Wielkie Greckie Wakacje 2012.

Roza - 2012-08-23, 21:07

dwa slowa na koniec...

Rok temu, po pierwszym wyjezdzie do Grecji mialam wiecej do napisania na zakonczenie relacji. Byly dziewicze emocje, bardzo silne...dluzej tez dochodzilismy do siebie po powrocie.

Tym razem wiedzielismy do czego jedziemy (a wlasciwie wracamy), za czym tak tesknilismy rok caly! Stalismy sie odwazniejsi w kontaktach miedzyludzkich i bardziej interaktywni;)

Ogrom pozytywnych obserwacji dostarczyly nam nasze corki. Wspaniale reagowaly na przejawy sympatii ze strony Grekow, byly bardzo dzielne w czasie zwiedzania i calej dlugiej podrozy! Sa juz naprawde wytrawnymi turystkami:)

Czesto slyszymy (co dziwne- od osob, ktore sporo podrozuja), ze nie warto takich malych dzieci brac na wyjazdy bo i tak niewiele beda pamietaly...coz, mamy zupelnie inne zdanie!

I w sumie nie jest istotne ile zapamietaja- wazne, ze ucza sie zycia, ze ksztalca sie (do kazdej podrozy sa wczesniejsze przygotowania: ksiazki, filmy, muzyka, mapy, jezyk itd), ze poznaja inna kulture, innych ludzi, inna kuchnie. Obie pokochaly Grecje rownie mocno jak my:) Obie chca dalej razem z nami poznawac swiat!

Przyznajemy otwarcie, ze my tez zyskujemy wiele majac mozliwosc patrzec ich oczami- odnajdujemy wtedy nasze wewnetrzne dziecko i jego pierwotny zachwyt rzeczami prostymi...malymi.

Zachecam do poznawania swiata razem z dzieciakami- ten czas juz nie wroci, dzieje sie tu i teraz:)



Pozostaje z nadzieja, ze opis wyprawy nie znudzil,a niezdecydowanych zachecil do wyjazdu do Grecji. Dziekuje wszystkim poprzednikom za ich relacje, ktore zawsze z uwaga czytam i stanowia one ogromna pomoc w planowaniu naszych podrozy.

Sas efcharisto kai antio!

wojtek0 - 2012-08-24, 08:29

Dzięki za fajną relację :ok
Wasza wspaniała przygoda pomogła głównie mojej żonie podjąć decyzję o zakupie kamperka,(pisałem o tym zaraz na początku Waszej podróży) ,jeszcze nie tak dawno było to tylko moje, oraz dzieci marzenie, ale jak pokazuje życie, marzenia się spełniają i na naszym podwórku stoi nasz ,własny już pełnoletni Peugeot j5.
Także ja Wam szczególnie dziękuję :spoko

Moja pierwsza relacja z króciutkiego pierwszego wyjazdu do Sandomierza po najbliższym wekendzie.

pozdrawiam Wojtek

Roza - 2012-08-24, 08:36

Gratulacje spelnienia marzenia :spoko
To wspaniale uczucie, prawda?

Bardzo jestem ciekawa Waszych wrazen z pierwszego wyjazdu! Czekam na relacje :ok

wojtek0 - 2012-08-24, 09:06

Po każdym spełnionym dużym lub małym marzeniu ,życie wygląda trochę inaczej ,lepiej ,nawet jak trwa to krótko ,bo pojawiają się następne .
Skorpion - 2012-08-24, 09:20

babaffa, i ja z zapartym tchem czytalem i przegladalem zdjecia z Waszej wyprawy.Dziekuje za to ze moglem w niej uczestniczyc czytajac ja tylko.
Camper Diem - 2012-08-24, 10:16

Tadziu, relację jak wiesz pisaliśmy dla siebie, ale udostępniamy ją, bo niejedna osoba pisała tutaj na forum, na email czy na blogu, że dzięki naszej relacji odbyli wirtualną wycieczkę. Być może nigdy nie pojadą naszym śladem, może będą musieli długo czekać... Z kilku przynajmniej komentarzy wynika, że ta mocno emocjonalna relacja, aczkolwiek subiektywna, pozwala "pobyć" w miejscach, które odwiedziliśmy. Uważam, że warto udostępniać swoje notki choćby jednej, choćby kilku tylko osobom :ok

Przy okazji- wiele osób nie pozostawia żadnego komentarza, ani tutaj, ani na blogu. Nie wiem czemu tak jest, nie sądzę by im się ta czy inna relacja nie podobała, bo google analytics dowodzi, że mimo coraz to nowych czytelników, wiele osób powraca. Czyta i milczy, a szkoda, bo w dyskusji można czasami jeszcze więcej opowiedzieć... W relacji już więcej się nie da, chyba trzeba by książkę napisać, żeby "opowiedzieć" zeszłoroczną czy tegoroczną "Grecję". A przecież i o Polsce można by tomy pisać, tylko życie za krótkie i człowiek stara się być zwięzły ;)

Santa - 2012-08-24, 18:22

babaffa napisał/a:

Sas efcharisto kai antio!

Σας ευχαριστώ για μια όμορφη ιστορία :szeroki_usmiech

Babaffo i Affo
Ponieważ czas fascynacji Helladą mam już za sobą, czytając Waszą relację koncentrowałam się na czymś innym, niż śledzenie trasy i poszukiwanie miejsc wartych odwiedzenia. Czytałam ją z podziwem i uznaniem. Moje refleksje zwięźle można by ująć tak: "Szczęśliwe dzieci, które mają mądrych rodziców". U Was każda chwila jest wykorzystana na pokazanie dzieciom wszelkich wartości i każda radość - podzielona tak, by każdy mógł "wziąć" sobie to, czego właśnie potrzebuje i na ile - na ten moment - potrafi skorzystać.

I w tej sytuacji naprawdę bez znaczenia jest czy to Halkidiki czy Peloponez, czy Bieszczady. Wszystko potraficie zmienić w Wasz osobisty raj na ziemi ;) :szeroki_usmiech

Pozdrawiam Rodzinkę - a w podziękowaniu za podzielenie się swoją Grecją - wysyłam Wam coś na PW. Nie daję tutaj, żeby nie zaburzać Waszej koncepcji :szeroki_usmiech

Ps. Wyobrażam sobie, co by się działo, gdyby tu był jeszcze jakiś chłopczyk :wyszczerzony: :oops:

Camper Diem - 2012-08-26, 06:31

Nie chcieliśmy jechać do Grecji! Słusznie obawialiśmy się, że nas całkowicie pochłonie, a jest zbyt daleko, żeby jeździć tam więcej niż raz w roku, na wakacje...

Pojechaliśmy, przepadliśmy... Tacy jesteśmy, że zakochujemy się na zabój :!: Całe szczęście z wzajemnością :haha:

Santa napisał/a:
naprawdę bez znaczenia jest czy to Halkidiki czy Peloponez, czy Bieszczady. Wszystko potraficie zmienić w Wasz osobisty raj na ziemi

Staramy się, żeby tak było, ale wiesz jak to jest, najtrudniej znaleźć ten raj u siebie w Gdańsku- paradoksalnie najłatwiej na końcu świata (naszego świata) ;)

Santa napisał/a:
każda chwila jest wykorzystana na pokazanie dzieciom wszelkich wartości i każda radość - podzielona tak, by każdy mógł "wziąć" sobie to, czego właśnie potrzebuje i na ile - na ten moment - potrafi skorzystać

Pięknie to napisałaś i nieskromnie przyznam, że tak właśnie jest :ok Staramy się żeby tak było, z czasem mniejszymi, a czasem większymi sukcesami :bajer

Santa napisał/a:
w podziękowaniu za podzielenie się swoją Grecją - wysyłam Wam coś na PW

dziękujemy bardzo :ok

Santa napisał/a:
co by się działo, gdyby tu był jeszcze jakiś chłopczyk

próbuję sobie wyobrazić... zapewne byłoby wspaniale, ale nasza karma to te dwie dzierlatki, które oglądałaś na zdjęciach :spoko

Camper Diem - 2012-09-12, 17:05

na blogu w relacji są mapki trasy wraz z namiarami gps na odwiedzone miejsca. dla zainteresowanych: http://camperdiem.pl/cate...a-2012/page/39/

tutaj nie mogę tego wstawić w dostępnej formie więc tylko podam wspomniane namiary gps. jeśli ktoś wie czy się da i jak wstawić aktywne mapki google proszę o wskazówkę...

- Łęczyca, rynek – N 52 03 32.18 E 19 12 08.01 – spokojny jak zwykle nocleg

- Katowice, Dolina Trzech Stawów – N 50 14 41.49 E 19 02 50.91 – zatrzymujemy się na odpoczynek, dla dzieci plac zabaw

- Kiskunmajsa, parking pod sklepem – N 46 30 07.27 E 19 44 31.84 – dobre miejsce na nocleg, kiedy przyjechaliśmy w nocy i nie możemy, albo nie chcemy wjeżdżać na kemping. rano możemy pojechać na parking (płatny) pod kąpieliskiem, albo na kemping właśnie; tutaj spotkaliśmy nocujących „Muzyków” z Camperteam

- Kiskunmajsa, Jonathermal – N 46 31 15.31 E 19 44 47.52 – jeden nocleg na kempingu wraz z całodzienną wejściówką na położone nieopodal termale kosztował nas około 30E

- Szeged, sklep Bardi-Auto i warsztat F+ – N 46 15 52.34 E 20 07 09.29 – polecamy w razie draki; długo jeździliśmy po okolicy zanim trafiliśmy na serwis godzien zaufania, w dodatku obok był sklep sieci Bardi, dzięki czemu straciliśmy jedynie 9 godzin z podróży

- Roszke, parking gminny – N 46 11 16.00 E 20 02 16.46 – nocleg w spokojnym sielskim miasteczku, tuż przy granicy

- Dżep, parking pod motelem/restauracją – N 42 46 41.01 E 22 05 37.90 – polecamy skosztować ajvara!!!

- Stavros, plaża – N 40 39 46.15 E 23 43 05.70 – miejsce „średniej jakości”, ale nie ma tłumu i można zrobić pełen serwis; tutaj spotykamy się z „Muzykami” z Camperteam

- Stavros, laika parking – N 40 39 38.66 E 23 42 06.72 – w czwartki w Stavros zjeżdżają się rolnicy, wytwórcy i handlowcy na prawdziwy grecki rynek, warto przyjechać!

- Nea Roda, parking przy placu zabaw – N 40 22 50.37 E 23 55 49.35 – przepiękne miejsce! wspaniałe dla dzieci, bo piękna plaża i plac zabaw. obok wspaniała rybna tawerna. jest woda. niestety głośno z beach-barów w miasteczku oficjalnie nie można w tym miejscu nocować, ale kawałek wcześniej jest parking, jest też inny plac za zabytkowy kościołem, który widać na wzgórzu.

- Ouranopouli, camping – N 40 20 22.91 E 23 58 13.88 – wspaniały kemping, ale drogi!

- Ormos Panagias, port – N 40 14 06.21 E 23 43 54.96 – małe miasteczko portowe, skąd można popłynąć w rejs wokół góry Athos. w porcie można kupić świeżą rybę czy owoce morza.

- Livrochio, plaża – N 40 14 48.76 E 23 43 21.18 – wspaniały nocleg z kozami

- Karidi, plaża – N 40 11 33.14 E 23 48 29.48 – przepiękna plaża polecona przez-„Jacenty67″ z Camperteam (dziękujemy!). najlepiej przyjechać wcześnie rano albo wieczorem, żeby zająć najlepszą miejscówkę z widokiem na jedną z piękniejszych plaż, które widzieliśmy!

- Fteroti, punkt widokowy – N 40 12 01.94 E 23 45 51.25 – parking z wodą

- Parthenonas, parking – N 40 07 14.37 E 23 48 45.59 – warto zboczyć 6 km od Neos Marmaras, by zobaczyć zabudowania dawnego miasta, w którym mieszkańcy wspomnianego N. Marmaras chronili się przed piratami

- okolice Toroni, plaża – N 39 59 31.12 E 23 53 34.02 – przyjemne miejsce na 1-2 noclegi, w kantinie wspaniałe lody po 1E, bardzo tanio jak na Grecję, można przejść się na spacer do Toroni; tutaj odwiedzają nas przedstawiciele załogi „Wałęsa” z Camperteam, jadący akurat na skuterze po bułki, stacjonujący na innej, bardziej oddalonej od Toroni, plaży

- Sikia, plaża – N 40 02 07.79 E 23 59 20.39 – wspaniała plaża, nocleg

- kemping Melissi – N 40 02 45.02 E 23 59 01.04 – niedrogi- 22E za naszą załogę- kemping (jesteśmy tutaj dzięki „Pagandowi” z Camperteam), dużo cienia.

- Orange Beach (plaża Portokali) – N 40 07 31.65 E 23 58 12.41 – parkujemy między drzewami, nierówny teren, dużo ludzi. dziki kemping, więc w krzakach dużo śmieci, ale plaża rewelacyjna, trzeba koniecznie zobaczyć. najlepiej przyjechać wcześnie rano lub wieczorem

- Ag. Triada, plaża – N 40 30 01.58 E 22 52 04.33 – przyjemna plaża, prysznice. niedaleko (w kierunku klifu) rewelacyjna tawerna Barba Fotis!!!

- Pella, wykopaliska – N 40 45 13.32 E 22 31 08.54 – wykopaliska- archeolodzy ciągle tutaj pracują, więc można podpatrzeć ich robotę; wspaniałe mozaiki!!! kawałek od wykopalisk znajduje się muzeum, trzeba podjechać samochodem; muzeum w trakcie organizacji co widać szczególnie na parkingu, ale ekspozycja bez zarzutu

- Loutra Pozor, parking – N 40 58 14.66 E 21 55 00.80 – do termali można podejść pieszo. wszystko (za wyjątkiem parkingu) tutaj płatne, można skorzystać z basenu za 5E/os, ale koniecznie należy skorzystać z „dzikiego” basenu przy kaskadach- jedno wejście 2E. można zostać na noc na jednym z parkingów (7E za kampera)

- Edessa, parking – N 40 48 16.63 E 22 03 13.79 – bezpieczny i spokojny darmowy parking przy hotelu, w niewielkiej odległości od największych atrakcji – wodospadów. wodospady gratis, tylko wejście do groty 0,5E

- Agios Germanos, parking – N 40 50 21.47 E 21 09 31.05 – przepiękna górska miejscowość, z zabytkowym kościołem

- Psarades, jezioro Prespa – N 40 49 42.67 E 21 01 52.68 – darmowy nocleg nad jeziorem, rejs motorówką w kierunku granicy albańskiej ze zwiedzaniem kaplicy wykutej w skale i wizytą u pelikanów (nominalna cena 30E za rodzinę); świetna kuchnia w tawernach, specjalność: karp

- Agios Achilleios – N 40 47 39.62 E 21 04 23.80 – parking przy moście prowadzącym na wyspę z ruinami kościołów

- Kalambaka – N 39 42 19.79 E 21 37 17.12 – darmowy nocleg, później zwiedzanie Meteory. uwaga: nie polecam wjazdu na kemping i pieszego zwiedzania, chyba że ktoś ma dużo czasu, sił i pieniędzy. pod każdy monastyr można podjechać, najlepiej zacząć od samego rana!

- Stomio, kemping – N 39 52 08.90 E 22 43 58.14 – taniocha! 17E z prądem!!! dzięki „Wałęsom” i „Cackom” z Camperteam bardzo ładna plaża, kempingu lepiej unikać w weekendy

- Glyfa, prom do Agiokambos na wyspę Evia – N 38.95427 E 22.969065 – prom pływa w sezonie co godzinę, nas policzono jako kamper 7,5m, zapłaciliśmy 27E

- Agiokambos – N 38.933575 E 23.035583 – tutaj zjeżdżamy na ląd i ruszamy na wschód, kolejne plaże z przewodnika Womo nie bardzo nam się podobają

- Kanatadika plaża, N 38 59 27.52 E 23 06 31.41 – tutaj znajdujemy swój raj; jest prysznic na plaży, są wspaniali Grecy, cudowne jedzenie w nieodległej tawernie…

- plaża Kimasi – N 38 48 34.48 E 23 30 57.09 – można zajrzeć, ale zakaz kempingowania (niekoniecznie respektowany) i wieczorem może być głośno.

- Delfy/Hriado – N 38 29 16.07 E 22 27 57.36 – nocujemy tutaj przegonieni spod wykopalisk

- Delfy, wykopaliska – N 38.839708 E 22.5 – w sezonie zwiedzanie od 7.30 do wieczora, warto być z samego rana

- Termopile, dzikie termale – N 38 47 36.81 E 22 31 41.90 – udaje nam się wykąpać prawie samym, ale już po nas przychodzi kilka grup Greków; te dzikie termy to pozostałość po dawnym kąpielisku, niedługo pewnie znowu się skomercjalizują

- Termopile, pomnik – N 38 47 47.83 E 22 32 13.27 – darmowy nocleg, jest wifi i woda

- Korinos – N 40 18 27.86 E 22 37 08.60 – piękna plaża z wodą, prysznicem, w okolicy są przenośne wc, można zrobić serwis

- Demir Kapija – N 41 24 23.90 E 22 15 36.41 – malutki parking na punkcie widokowym

- Kamieńsk, parking – N 51 12 13.39 E 19 29 46.36 – zamiast spać wśród tirów, czego już nie praktykujemy zatrzymaliśmy się na parkingu w spokojnej uliczce; w rynku głośna młodzież, a tutaj cisza

i jeszcze podsumowanie trasy:

razem trasa greckiej eskapady wyniosła około 6250 km (dane z programu, nie spisywałem licznika)

średnie spalanie wyniosło około 11,5 l/100km- paliwo najtaniej kupowaliśmy oczywiście w Polsce (5,35 zł/ litr w czerwcu), najdroższe w Grecji ok. 1,6 E/l (ale najdroższe stacje winszowały sobie nawet 1,65 E/l)

mamy kampera pow. 3,5 t więc w Polsce obowiązuje nas Via-toll. w czerwcu zapłaciliśmy tylko za krótki odcinek autostradowy A-1 w okolicy Torunia (4,5 zł) i za 12 km autostrady A-1 pod Bełchatowem.

na Słowacji kampery pow. 3,5 t są zwolnione z opłat drogowych pojechaliśmy więc autostradą na Bratysławę.

na Węgrzech opłacała nam się winieta 1-dniowa za 14E, autostradą dojechaliśmy w pobliże Kiskunmajsa. dwa dni później, żeby uniknąć kolejnej winiety jechaliśmy do Szeged bocznymi drogami (nie takie złe), z zamiarem włączenia się na autostradę tuż przed granicą, bez winiety można było również dojechać do przejścia w Tompie. uwaga: ważność winiety 1-dniowej dla kategorii D2 upływa o północy, to nie winieta 24-godzinna!

na Serbii mimo wątpliwości zaliczono nas do kategorii drugiej, jak inne kampery, dzięki czemu na bramkach zapłaciliśmy (kartą): 500, 350, 1100, 280 RSD (równowartość odpowiednio 5, 3.50, 11, 3E)

w Macedonii również płaciliśmy kartą, traktowano nas jak inne kampery (kat II), koszt: 70, 90 i 70 MKD

do plaży w Grecji dojechaliśmy niepłatnymi drogami (od granicy w Gevgelija droga ekspresowa, później obwodnica Salonik)

w Grecji staraliśmy się poruszać niepłatnymi drogami, z wyjątkiem przemieszczania się północ-południe autostradą A1. jadąc od Saloniki odnotowaliśmy następujące bramki:

- w okolicy N.Malgara – 5.20E
- Leptokaria – 7.90E
- w okolicy Pirgetos – 5.80E
- krótki odcinek w okolicy Makrihori – 2.60E
- w okolicy Moshohori (za Larisą) – 7.60E
- w okolicy Pelasgia (przed Lamią) – 6.60E
- na niektórych bramkach płaciliśmy nawet kilka razy zawsze kat 3.

w drodze powrotnej Macedończycy pobrali od nas ponownie 90, 70 i 70 MKD, natomiast Serbowie byli bardzo czujni (chyba jakieś szkolenie w ciągu minionego miesiąca), na każdej bramce liczono jak za mniejsze ciężarówki, czyli 570, 2190, 710, 990 RSD (równowartość odpowiednio 6, 21.50, 7, 10E)

winieta na Węgry kosztowała nas tym razem 15E (różnica kursowa?), Słowacja gratis. W Polsce w międzyczasie rozszerzono Via-toll na kolejne odcinki drogi krajowej nr 91, dlatego oprócz standardowej opłaty 6.50 za A1 w okolicy Bełchatowa, zapłaciliśmy 0.51 zł za obwodnicę Krośniewic, ale czekało nas jeszcze płacenie za wątpliwej jakości drogę pomiędzy Toruniem a Gdańskiem( ok. 45 zł), dlatego zdecydowaliśmy się pojechać koncesjonowanym odcinkiem A1, za 150 km dystans pomiędzy Toruniem i obwodnicą Trójmiasta zapłaciliśmy 71.50 zł, a później jeszcze 7.11 za obwodnicę Trójmiasta do węzła Matarnia.

irek65 - 2012-09-23, 16:37

Wielkie dzięki za opis i namiary - (chociaż nie mamy własnego kampera) teraz będzie łatwiej przekonać rodzinę do takiego sposobu spędzania urlopu.
silny - 2012-09-23, 18:11

a ja nie czytam tych relacji bo zazdrosc mnie zjada :-P :)

gratulacje , kiedys sie wybiore :spoko

artanek - 2012-09-23, 20:17

Dwa miesiące wczesniej płaciłem w Roszke przy Szeged 13 Euro i jak napisałem to na forum to mnie wysmiano bo przesadziłem z ceną.
Camper Diem - 2012-09-24, 06:37

artanek, ale Ty 13 E zapłaciłeś za tygodniówkę, ja 14/15 za 1-dniową :gwm

majsterek, wybierz się zanim Cię zazdrość całkiem zeżre :haha:
wiem, że paliwo do Grecji drogie, ale jeśli będzie w zasięgu jedźcie, przekonajcie się sami czy napisaliśmy prawdę ;)

irek65, jeden z forumowiczów podobno dzięki naszym relacjom namówił żonę na kampera i teraz z entuzjazmem relacjonuje swoje wojaże. jeśli nasze pozytywne doświadczenia wpłyną również na Wasze wybory będzie nam bardzo miło :ok

pozdrawiam, affa :spoko

wojtek0 - 2012-09-24, 07:09

affa napisał/a:


irek65, jeden z forumowiczów podobno dzięki naszym relacjom namówił żonę na kampera i teraz z entuzjazmem relacjonuje swoje wojaże. jeśli nasze pozytywne doświadczenia wpłyną również na Wasze wybory będzie nam bardzo miło :ok




Tak, potwierdzam to ja przekonałem żonkę do kamperka między innymi dzięki powyższym opisom ,teraz śmigamy kamperkiem ,a żona już planuje wakacje :lol:
pozdrawiam

irek65 - 2012-09-25, 09:22

Po takich zapewnieniach nie pozostaje mi nic innego jak tylko odnieść "sukces w namowach"
Camper Diem - 2012-09-26, 07:52

irek65, może korepetycje u Wojtka? ;)

pamiętacie dziadka Adonisa z powyższej relacji? tego co nam w Kanatadika warzywa i owoce przywoził? tak jak obiecałem zadzwoniłem do niego wczoraj, z wcześniej przygotowanymi kilkoma zdaniami po grecku... cieszył się ogromnie i dużo mówił po swojemu, ja tylko odpowiadałem "tak" lub "nie rozumiem". potwierdziliśmy sobie, że widzimy się latem i że znowu zadzwonię :szeroki_usmiech

irek65 - 2012-09-26, 08:03

Korepetycje - bardziej wsparcie w negocjacjach.
Oczywiście należałoby najpierw zapytać Wojtka ;)
Może na jednym z najbliższych Zlotów pozytywnie zakręconych Camperomaniaków byłaby okazja.
A tak na marginesie to ciekawie byłoby osobiście poznać "Waszego dziadka Adonisa"

Camper Diem - 2012-09-26, 08:14

irek65 napisał/a:
A tak na marginesie to ciekawie byłoby osobiście poznać "Waszego dziadka Adonisa"

ależ to proste! jedziesz do Kanatadika na wyspę Evia (współrzędne w jednym z postów powyżej), lądujesz na plaży i czekasz na charakterystyczne "wrr...wrr...wrr"... reszta to już improwizacja ;)

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2012-09-27, 15:45

W Kantadikia rozgladalismy sie,ale dziadka nie bylo na plazy jednej i za wsia na cyplu drugiej.Za to w Loutra Edipson,moczylismy sie w wodach siarkowych splywajacych wprost do morza pozdrawiamy z Peloponezu Muzykowie
Camper Diem - 2012-09-27, 15:55

Basia, Kanatadika, nie Kantadikia ;)

Adonis mieszka ok. 10 km od plaży, przyjeżdża na kąpiele 2 razy dziennie, przed południem i po południu i tylko na plażę z lewej strony wsi, tam gdzie się kończy asfalt :ok

napisz coś o termalach w Edipsou, daj przy okazji jakieś zdjęcia. jeżeli odwiedziłaś jeszcze inne miejsca na Evia wspomnij o tym- za rok też tam chcemy wylądować :spoko

wojtek0 - 2012-11-13, 19:09

irek65 napisał/a:
Korepetycje - bardziej wsparcie w negocjacjach.
Oczywiście należałoby najpierw zapytać Wojtka ;)
Może na jednym z najbliższych Zlotów pozytywnie zakręconych Camperomaniaków byłaby okazja.
A tak na marginesie to ciekawie byłoby osobiście poznać "Waszego dziadka Adonisa"


Oj,patrząc na to z perspektywy czasu,to nie wiem czy moja Gosia nie zrobila całkiem dobrego interesu ,teraz ja muszę czasem jej odpuszczać ,jak usłyszę kochanie a na kamperka się zgodziłam :)
Coś mi sie wydaje że Grecję to odwiedzimy w najbliższe wakacje :)

buba - 2013-01-01, 23:07

piwko :pifko za dziadka Adonisa :) piekna relacja, jestescie niesamowitá rodziná :) pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku zyczé Wam wielu fascynujácych podrózy! (tylko wszystko dokladnie opiszcie ;) :spoko
Roza - 2013-01-02, 07:52

dziękuję za piwo :)

Do dziadka Adonisa dzwoniliśmy już dwa razy. ostatnio z życzeniami świątecznymi. Mieliśmy szczęście zastać jego wnuczkę, która potrafiła porozumieć sie z nami po angielsku bo dziadek tylko po grecku. Adonis oprócz życzeń dla nas miał jedno pytanie: czy latem znowu zagościmy na plaży w Kanatadika :) Potwierdziliśmy! Zawieziemy mu konfitury wlasnej roboty, polskie pierniki....mamy też marzenie, aby odwiedzić wieś, w której mieszka dziadek. Leży ona 10 km od Kanatadiki. Ależ tęsknimy!

LukNet - 2013-01-02, 08:03

Roza napisał/a:
dziękuję za piwo :)

Do dziadka Adonisa dzwoniliśmy już dwa razy. ostatnio z życzeniami świątecznymi. Mieliśmy szczęście zastać jego wnuczkę, która potrafiła porozumieć sie z nami po angielsku bo dziadek tylko po grecku. Adonis oprócz życzeń dla nas miał jedno pytanie: czy latem znowu zagościmy na plaży w Kanatadika :) Potwierdziliśmy! Zawieziemy mu konfitury wlasnej roboty, polskie pierniki....mamy też marzenie, aby odwiedzić wieś, w której mieszka dziadek. Leży ona 10 km od Kanatadiki. Ależ tęsknimy!


Miło patrzeć jak przypadkowa znajomość zmienia się w przyjaźń. :bukiet:

Camper Diem - 2013-01-02, 08:14

LukNet, o przyjaźni to za wcześnie mówić. póki co jest nić sympatii ;)
Camper Diem - 2013-01-18, 20:37

chyba muszę nawiązać do ostatniej wypowiedzi nt. przyjaźni...

nie wiem czy LukNet nie ocenił trafnie naszej znajomości z Adonisem- właśnie zadzwonił z życzeniami noworocznymi :)
po raz kolejny upewnił się czy będziemy latem w Kanatadika i zapewnił, że będzie czekał. potem powiedział, że nas kocha, a pożegnaniom nie było końca.

gdybyśmy tak jeszcze znali grecki :gwm

Roza - 2013-01-21, 13:52

na blogu dodałam w końcu galerię z wakacji 2012. na szybko pięć wybranych zdjęć oraz link do galerii picasaweb.google.com.
zdjęcia w dużym formacie- zainteresowanych zapraszam :spoko

http://camperdiem.pl/galerie/grecja-2012/

Camper Diem - 2013-02-22, 19:39

w zeszłym tygodniu byliśmy w Niemczech i zadzwonił do mnie, czego w porę nie zauważyłem, Adonis. Roza mnie przekonała, by nie oddzwaniać, bo podobno gaduły jesteśmy :haha:
tak naprawdę chodziło o brak internetu czy jakiegokolwiek słownika, żeby jednak rozmawiać w tym samym języku ;)

zadzwoniłem z domu po powrocie i wiecie co? jeżeli dobrze zrozumiałem to Adonis posiał już arbuzy. i chyba coś zrobił sobie z łokciem :( nie wiem na pewno, bo grecki jednak jest bardzo trudny, szczególnie kiedy rozmawia się przez telefon :gwm

ale nic to, zmartwienie mamy tylko jedno, by finanse pozwoliły na kolejne greckie wakacje, bo jak miałbym to wytłumaczyć Adonisowi, który "perimeno" :?: jak miałbym to tłumaczyć tęskniącym za Grecją dzieciom :?: :!:

Rawic - 2013-03-10, 15:25
Temat postu: Nasze Wielkie Greckie Wakacje 2012
Na problemy z greką polecam elektroniczny translator(allegro duży wybór),właśnie kupiłem
model Trano M814.
A gdyby nastepnym razem zmożył was sen w okolicach Kamieńska,to 7 km od trasy mam restauracje,pizzerię z dużym i częściowo trawiastym parkingiem dla CT gratis.
Zobaczcie w Zumi Galaxy Gorzkowice.
mam tez obok warsztat samochodowy i stację kontroli pojazdów.Pozdro

Rawic - 2013-03-10, 15:26
Temat postu: Nasze Wielkie Greckie Wakacje 2012
a zapomniałem wkleić
''Kamieńsk, parking – N 51 12 13.39 E 19 29 46.36 – zamiast spać wśród tirów, czego już nie praktykujemy zatrzymaliśmy się na parkingu w spokojnej uliczce; w rynku głośna młodzież, a tutaj cisza "

Camper Diem - 2013-03-10, 15:40
Temat postu: Re: Nasze Wielkie Greckie Wakacje 2012
rawicki@op.pl napisał/a:
Na problemy z greką polecam elektroniczny translator(allegro duży wybór),właśnie kupiłem model Trano M814.

zastanowimy się nad tym, uważasz, że wart tych sześciu stówek?

rawicki@op.pl napisał/a:
A gdyby nastepnym razem zmożył was sen w okolicach Kamieńska,to 7 km od trasy mam restauracje,pizzerię z dużym i częściowo trawiastym parkingiem dla CT gratis.

dzięki za zaproszenie :ok
jeśli uda nam się zrealizować plany wyjazdowe to wpadniemy na obiad, albo kolację z noclegiem, zależy jak wypadnie :spoko

Rawic - 2013-03-10, 16:18
Temat postu: Nasze Wielkie Greckie Wakacje 2012
Myślę że Trano będzie przydatny w turystyce a także pomocny w nauce języków dla gwiazdeczek.Pozdro
Camper Diem - 2013-03-10, 20:56

rawicki@op.pl napisał/a:
pomocny w nauce języków dla gwiazdeczek

no to nie mam wyjścia ;) dzięki za podpowiedź :spoko

zbychu - 2013-03-10, 21:20

Ja używam Trano 831 z wymową językową .
WOJTEKKUBAT - 2013-03-10, 22:51

Camper Diem napisał/a:
Tadziu, relację jak wiesz pisaliśmy dla siebie, ale udostępniamy ją, bo niejedna osoba pisała tutaj na forum, na email czy na blogu, że dzięki naszej relacji odbyli wirtualną wycieczkę. Być może nigdy nie pojadą naszym śladem, może będą musieli długo czekać... Z kilku przynajmniej komentarzy wynika, że ta mocno emocjonalna relacja, aczkolwiek subiektywna, pozwala "pobyć" w miejscach, które odwiedziliśmy. Uważam, że warto udostępniać swoje notki choćby jednej, choćby kilku tylko osobom :ok

Przy okazji- wiele osób nie pozostawia żadnego komentarza, ani tutaj, ani na blogu. Nie wiem czemu tak jest, nie sądzę by im się ta czy inna relacja nie podobała, bo google analytics dowodzi, że mimo coraz to nowych czytelników, wiele osób powraca. Czyta i milczy, a szkoda, bo w dyskusji można czasami jeszcze więcej opowiedzieć... W relacji już więcej się nie da, chyba trzeba by książkę napisać, żeby "opowiedzieć" zeszłoroczną czy tegoroczną "Grecję". A przecież i o Polsce można by tomy pisać, tylko życie za krótkie i człowiek stara się być zwięzły ;)


Super relacja, fajna wirtualna wycieczka dla mnie-a jak bym tam byl...
a za oknem snieg, brrrr.
Planuje wyjazd do Grecji latem, jak sie wszystko uda - chce nabyc kamperka.
pozdrawiam i dziekuje za przygode z Wami
w

Camper Diem - 2013-03-11, 13:56

WOJTEKKUBAT napisał/a:
Planuje wyjazd do Grecji latem, jak sie wszystko uda - chce nabyc kamperka.

życzę, żeby plany wypaliły :spoko

Rawic - 2013-03-13, 11:48
Temat postu: Nasze Wielkie Greckie Wakacje 2012
Ponieważ wybieram się w czerwcu do Grecji, prze/czyta/jrza/łem Wasze relacje z podróży do Grecji
Są tak wspaniałe,ze majac troche wyobraźni nie trzeba już tam jechać,czuję się tak jak bym tam już był.Jadę więc tam tylko ze względu na moją rodzinę oraz smaki i zapachy.
Byłem juz w Grecji w roku 1986 Skodą 105 z przyczepą Niewiadów 125,ale niewiele zwiedziłem widziałem tylko Saloniki,plażę w Nea Carvali i przetwórnie papryki w której musiałem zarobić na powrót.Wasze problemy z chłodzeniem silnika ,przypomniały mi moje,gdy na każej górce otwierałem maskę do spuszczenia pary,schłodzenia i uzupełnienia wody w chłodnicy.Nie obyło się też też bez pomocy drogowej,która pochłonęła pieniadze na powrót.(Mam slajdy z tej podrózy,musze je wywołać bo to jest już historia prawie starożytna).CDN.

Camper Diem - 2013-03-18, 21:46

Zbyszku, dzięki za miłe słowa :)
Cieszymy się, że nasze relacje potrafią pobudzić wyobraźnię, bo o to przecież chodzi :ok

Zarówno Twojej rodzinie, jak i swojej życzę udanych wakacji w Grecji :bigok

ps. wczoraj znów rozmawiałem z Adonisem. mówił, że w Grecji zimno, ale u niego wszystko w porządku.
upewniał się czy przyjedziemy, tak jakby nie do końca wierzył ;) a wyjeżdżamy już za 3 miesiące :wyszczerzony: :spoko

Rawic - 2013-03-18, 22:15

Nie już za trzy miesiace,tylko aż za trzy miechy,pozdro.
Camper Diem - 2013-03-23, 20:39

Zbyszku (rawicki@op.pl) i Zbyszku (zbychu) - z Waszego polecenia kupiłem translator, jak zaczniemy używać opiszę wrażenia- dzięki :ok
Rawic - 2013-03-24, 11:25

Miłej zabawy translatorem ! a tak przy okazji jak wypowiadacie po grecku dzień dobry (piszę fonetycznie),czy " hjerete", czy" śherete" a może inaczej ?Pozdro.
Roza - 2013-03-24, 13:30

Zbyszku- dzień dobry (rano) kalimera, dzień dobry (w południe) kalo mesimeri, dobry wieczór kalispera, a kalinichta dobranoc

bardziej bezpośrednio zwracamy się jassas, jasu - słowo-wytrych: witaj, żegnaj :spoko

Rawic - 2013-03-24, 16:13

Dzięki , to ja wybieram "Jasu" będzie najłatwiej, to takie polskie " cześć "
Camper Diem - 2013-03-24, 17:27

Zbyszku tylko zapamiętaj, jak kogoś widzisz pierwszy raz, w sklepie, w muzeum - raczej kalimera ;)
Rawic - 2013-03-28, 17:23

Jasu ! , a będziecie w Poznaniu ?
Mieszkacie we Wrzeszczu, tam było kiedyś lotnisko , załączam zdjęcie pilota ,mojego ojca,latał tam 3 lata.Pamiętam z dzieciństwa to lotnisko , teraz pozostał tylko ostatni hangar, przerobiony na dom handlowy.To tak abstrahując od tematu , bo lubię Gdańsk ,
miałem tam mieszkać ale wyszło inaczej.Jasu.

Camper Diem - 2013-03-28, 18:06

Zbyszku, stawiam Ci piwo za zdjęcie taty-lotnika :ok

jam wprawdzie z Katowic, ale o lotnisku słyszałem dużo. żona tam chodziła z babcią się opalać jak była mała. pamięta samoloty, stada królików :szeroki_usmiech

teraz faktycznie tylko centrum handlowe ETC w ostatnim hangarze, dawny pas startowy w dużej części zagospodarowany...

w Poznaniu raczej nas nie będzie, tydzień później jedziemy do Uniejowa, a kto to widział co tydzień w Polskę gnać ;)

γειά σου :spoko

Rawic - 2013-03-29, 11:10

Pewnie jak bedziemy na emeryturach , dzieci usamodzielnia się, to będziemy gnać kamperami co tydzień ,bo co jest przyjemniejsze?
Camper Diem - 2013-03-29, 12:47

rawicki@op.pl napisał/a:
Pewnie jak bedziemy na emeryturach

perspektywa emerytury mnie nie rajcuje, ale jeśli dożyję to chyba zabiorę żonę grzać kości do Grecji, albo gdzie nas poniesie ;)

Rawic - 2013-04-01, 13:36

Ad.emerytury,mam młodszych kolegów, którzy już wiele lat są na emeryturach, takich jak byli pracownicy kopalni Bełchatów, strażacy, wojskowi, itp. Ja niestety, prywatna inicjatywa to do 67 lat.Ale nie ma co się tym przejmować , ważne jest zdrowie.Poza tym , jak jestem na południu zbyt długo, to nudzi mi się, latem jest tam zbyt gorąco i chętnie wracam do naszego umiarkowanego klimatu.
A co Wy na to , mam kolegę ,który wybudował sobie dom na północy Norwegii, tam spędza wszystkie wolne chwile, własnie wrócił z połowu dorsza,mówił , że było fajnie, były ciepłe prądy ,tylko fala wysoka na 12 m. Ludzkie upodobania są rozmaite.Pozdro.

Camper Diem - 2013-04-03, 08:18

Kazdy ma swoje preferencje i upodobania. W naszym uwielbieniu Grecji jest cos wiecej niz cieple morze. Zartobliwie mowiac (parafraza cytatu z podpisu Rozy) czujemy sie w naszym kraju jak Grecy na wygnaniu ;)
Rawic - 2013-04-03, 09:56

Mam kolegę z Piotrkowa Tryb. który również uwielbia Grecję i wymyślił sposób na życie tam, a mianowicie znalazł pracę jako grecki rezydent polskiej firmy turystycznej.
Myslę, jak ja mógłybym się tam usadowić , ale nie wpada mi do głowy nic rozsądnego.
Może Wy, jako już znawcy Grecji, macie jakiś pomysł. W biznesie najważniejsze jest znaleść jakąś lukę. Chętnie bym tam popracował, pod warunkiem , że na lipiec,sierpień, wrzesień dostanę urlop i przyjadę do Polski.
Przypomniał mi się dowcip górali z Bukowiny Tatrzańskiej," U nos to są tsy miesionce lata, a resta to jus samo zima",chyba teraz na czasie. Mam jeszcze jedno pytanie odnośnie Grecji, jaki jest tam najlepszy sposób na internet.Pozdro

BiG Team - 2013-04-03, 11:29

rawicki@op.pl napisał/a:
Myslę, jak ja mógłybym się tam usadowić , ale nie wpada mi do głowy nic rozsądnego.
Może Wy, jako już znawcy Grecji, macie jakiś pomysł. W biznesie najważniejsze jest znaleść jakąś lukę. Chętnie bym tam popracował, pod warunkiem , że na lipiec,sierpień, wrzesień dostanę urlop i przyjadę do Polski.

Zbyszku, może TOY-TOY przy plaży :haha:

Rawic - 2013-04-03, 15:57

Grzesiu ! Dobra podpowiedź, ale zobaczymy jak pójdzie mi na targach z tym interesem, bo ludzie różnie chodzą ze swoimi interesami.Pozdro.
Camper Diem - 2013-04-07, 18:37

Zbyszek, daj relację z targów :diabelski_usmiech
Rawic - 2013-04-07, 22:23

Napisałem parę zdań ,pod tematem "Moto Show i My",Pozdrawiam.
Tadeusz - 2013-04-08, 18:43

Camper Diem napisał/a:
Zbyszek, daj relację z targów


We właściwym dziale są takowe.

Dla Ciebie, Krzysiu, może być istotne to, że na wystawie brylowaliście, obok innych Kolegów. Kolaże zdjęć z Waszych wypraw zrobiły wrażenie na publiczności.

Na wszelki wypadek zabrałem je ze sobą. :ok

Camper Diem - 2013-04-08, 19:18

Tadeuszu, interesowała mnie relacja pt. instalacja toi toi, ale tego jednak Zbyszek nie upublicznił, ani tam, ani tu ;)

Tadeusz napisał/a:
Dla Ciebie, Krzysiu, może być istotne to, że na wystawie brylowaliście, obok innych Kolegów. Kolaże zdjęć z Waszych wypraw zrobiły wrażenie na publiczności.

wiem, że je zabierałeś, bo pytałeś o zgodę :bajer
cieszę się, że zrobiły pozytywne wrażenie. najbardziej pewnie się cieszy autorka zdjęć, moja Roza :szeroki_usmiech

chcieliśmy pojechać na targi, ale budżet napięty - a już wkrótce Nasze Jeszcze Większe Greckie Wakacje 2013 :bigok
najważniejszą przeszkodą była jednak szkoła muzyczna- Aleksandra zachorowała przed świętami i nie zdążyła "zdać" koncertu i utworu, a pierwszy wolny termin przypadał niestety na piątkowe popołudnie :(

Tadeusz - 2013-04-08, 19:26

Camper Diem napisał/a:
wiem, że je zabierałeś, bo pytałeś o zgodę


Oczywiście pytałem o zgodę na publikowanie na wystawie, ale pisząc, że zabrałem je, mam na myśli co innego.
Zabrałem je po wystawie do domu. Są to fotogramy formatu A0 z naniesionym kolażem utworzonym z wielu zdjęć z relacji. Wykonał je nasz Kolega Jurek (Slajd). :)

Camper Diem - 2013-04-08, 19:33

Tadeusz napisał/a:
Zabrałem je po wystawie do domu. Są to fotogramy formatu A0 z naniesionym kolażem utworzonym z wielu zdjęć z relacji. Wykonał je nasz Kolega Jurek (Slajd).

do Galerii CamperTeam, proszę :ok
i brawa dla Slajda :spoko

Rawic - 2013-04-09, 07:42

Widzę,że nie wszyscy z CT znają się na żartach.
Nie zainstalowałem TOY TOYi, bo serwisanci nie dojechali, za co wszystkich zawiedzionych przepraszam bardzo.

Camper Diem - 2013-05-05, 20:12

czy nasza wakacyjna znajomość z Grekiem Adonisem przerodzi się w przyjaźń? kto wie!

dzisiaj chciałem zadzwonić i złożyć świąteczne życzenia (prawosławna Wielkanoc)...
właśnie mozolnie układałem greckie zdania, kiedy zadzwonił telefon - Adonis najwyraźniej miał taki sam zamiar jak ja :)
złożyliśmy sobie życzenia, przekazaliśmy pozdrowienia, umówiliśmy się na 26 czerwca :bigok

odliczamy dni do kolejnych, trzecich już greckich wakacji :szeroki_usmiech

buba - 2013-05-06, 15:30

super :wyszczerzony: :spoko
Camper Diem - 2013-05-19, 19:41

buba, ale każdy kij ma dwa końce! planując wyprawę do Turcji i tak będziemy musieli "zahaczyć" o Kanatadika ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group