| |
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Wyprawa po kraju załogi OLIKO
oliko - 2012-08-04, 16:23 Temat postu: Wyprawa po kraju załogi OLIKO Witam towarzystwo kamperowiczów ! Jesteśmy po niespełna miesięcznej podróży po naszym pięknym kraju. Od razu nadmieniam, iż korzystaliśmy z forum „Podróże po kraju” i podpatrywaliśmy, gdzie można pojechać, co zwiedzić i jak spędzić czas.Chociaż poznanie wschodnich rubieży Polski, od dawna chodziło nam po głowie. Bardzo nas zainteresowała relacja z podróży załogi „Kaczorka. Postanowiliśy wiec i my wyruszyć we wschodnie rejony naszego kraju.
07 lipiec upragniony urlop, wiec przygotowanie kampera , ładowanie akumulatorów, świeża woda i późnym popołudniem ruszamy z Gdyni, kierunek Bory Tucholskie. Ufffff! nareszcie problemy pozostawiamy w domu i wolność . Pierwszy cel to Święto Pstrąga w Wojtalu k/Czerska. Parkujemy na zorganizowanym parkingu , pole świeżo skoszone, ulewa, kamper zaczyna się zapadać w ziemię . Szybka pomoc organizatorów i jakoś wyszliśmy z opałów. Zakotwiczyliśmy tym razem na nieco już twardszym gruncie . Jednak na masce widzę już lekkie wgniecenie. Widocznie podczas wypychania, silna ręka młodego człowieka pozostawiła nam pamiątkę. Co nam takie problemy, skoro już wszędzie rozchodzi się zapach grillowanych pstrągów i słychać zapowiedzi występów kabaretu „Paranienormalni” oraz zespołu " Elektryczne Gitary" . Zamykamy kampera i ruszamy pobawić się. Fajna impreza . Organizatorzy przygotowali się dobrze.Było bardzo dużo stoisk z rozmaitym jadłem . Występy bardzo fajne, szczególnie zaś Kuby Sienkiewicza z El.Gitar. Kuba nic się nie zmienił i śpiewa tak jak na początku swojej kariery,albo i lepiej. Było wspaniale! Impreza dobiegała końca , więc postanowiliśmy przejechać kilka kilometrów, aby znaleźć ciche i spokojne miejsce na nocleg..
Wtuliliśmy się przy domach na jakiejś małej wsi . Rano tylko zdziwieni sąsiedzi zerkali, cóż to za nowi lokatorzy przy nich zamieszkali?!
oliko - 2012-08-04, 16:56
Śniadanko i ruszamy w kierunku miejscowości Odry aby zobaczyć tajemnicze Kamienne Kręgi miejsce ciekawe jak i tajemnicze, opisywać nie będę wystarczy wpisać nazwę w google i wyszukiwarka pokieruje resztą. Rezerwat "Kręgi Kamienne" znajduje się na terenie Nadleśnictwa Czersk, Leśnictwa Odry, w odległości 44km. Na północny wschód od Chojnic i 14km. Na północ od Czerska. Zbyt długo tam nie zwiedzaliśmy miejsce raczej dla osób zajmujących się kosmologią i archeologią. http://www.las.pl/rozne/kregi/kregi.htm
oliko - 2012-08-04, 17:11
http://www.las.pl/rozne/kregi/kregi.htm Ruszamy więc w kierunku Mylofu . Droga prowadzi przez piękne lasy, mały postój przy trasie i zbieranie poziomek jaka frajda dawno nie widzieliśmy tak pięknie pachnących tych mini truskawek . Zbiory udane trzeba pomyśleć o miejscu postojowym. Dojazd do Mylofu kilka zapytań do tubylców gdzie można zaparkować . Wskazują nam miejsce przy zaporze . Bardzo miłe i spokojne pole namiotowe Nadleśnictwa Mylof . Parkujemy miejsce nam pasuje . Idziemy do leśniczego zapytać o pozwoleństwo zatrzymania się na kilka dni . Umowa- postój kampera plus dwie osoby 12 zł/dobę. Toyki czyste z bieżącą wodą prysznic płatny dodatkowo 4 zlocisze. Na polu namiotowym kilka przyczep kampingowych i namioty. Ogólnie cisza i spokój. Spacer nad zaporą zwiedzanie Mylofu . Miejscowość maleńka sklep, hodowla pstrągów. W sklepie na terenie pstrągarni można zakupić pstrągi 4 sztuki dorodne 14zl. Po powrocie rozpalanie grila , przyprawianie rybek w sreberko i na ruszta. Nie muszę zapewniać jaka pychota.CDN
oliko - 2012-08-04, 19:50
Następny dzionek, piękne słońce koniec zajadania się pstrągami. Pada rozkaz:" rowery " i za chwilę jedziemy polną drogą pomiędzy Brdą, a jej kanałem . Widoki bajka! pola, łąki, lasy. Rzeka w tle, czego nam do szczęścia brakuje? W miejscowości Rytel zamawiamy na następny dzień kajak. Jak tu nie popłynąć tak urokliwą rzeką? Po powrocie do Mylofu błogi odpoczynek i miłe rozmowy z biwakowiczami. Tu właśnie pozbyliśmy się reszty wina przywiezionego wiosną z Egeru. Na polu biwakowym zatrzymują się na noc płynący Brdą kajakarze. Opowieściom nie ma końca. Wszyscy zachwyceni spływem. Rano pobudka, zwijanie rolety, tankowanie kończącej się wody u leśniczego i ruszamy do Rytla . Parkujemy u gospodarzy, ładujemy kajaczek i ruszamy na zaporę, skąd rozpoczynaliśmy nasze zmagania z żywiołem!!Pierwsze zgranie wioseł , całkiem sprawnie nam to wiosłowanie wychodzi , ruszamy. Krajobrazy piękne, dzika rzeka , wystające konary, powalone drzewa. Nurt spokojny, wiec dla niewprawionych żeglarzy super. Płynie się bardzo przyjemnie. Mijamy miejscowość Woziwody i zostaję oblany wodą przez moją ślubną oraz okrzyknięty "WoziOlkiem", który bardzo oszczędnie wiosłując, wozi sie na wiosłach swojej towarzyszki. Nurt niesie ,wiec po co wiosłować? Czasem jednak trzeba było małżonkę wspomóc,gdyż mnóstwo przeszkód na wodzie.Jednak manewrówka wychodziła nam idealnie. Piękna pogoda, a tu nagle pojawia się czarna chmura i z deszczyku robi się ulewa,a pioruny zaczynają szaleć! Uciekamy na brzeg i stoimy moknąc w cieplutkim deszczu.Śmiejemy się z tego wszystkiego. Pies wystraszony burzą wygląda jak mokry kurczak. Jak to zwykle bywa,po burzy wychodzi słoneczko i ruszamy dalej.W miejscowości Gołąbek zdajemy kajak i wracamy do kampera. Rzeka pokonana, Teraz ruszamy po nową przygodę. c.d.n
oliko - 2012-08-04, 21:52
Późnym popołudniem przybywamy do Czernicy. Pierwsza próba zaparkowania w Ośrodku Akademii Marynarki Wojennej kończy się niepowodzeniem. Cena zwaliła mnie z nóg. Prawdopodobnie zgodziłbym się na tę prawdziwie morską i słoną opłatę za kampera, lecz 15-tu zł za malutkiego Yorka nie udało mi się przełknąć! Przejechaliśmy parę set metrów dalej, a tu śliczny kamping w lesie i wszystko po 5 zł . Kamper 5, osoba 5, prąd 5, prysznic także. Spotkaliśmy tam dwa kampery ze Śląska. Jezioro bardzo ładne ,krótka decyzja i ,zostajemy. Sklep, który znajduje się w wiosce nie jest zbyt dobrze zaopatrzony, lecz wszystkie braki można uzupełnić zamówieniem realizowanym następnego dnia. Można również zaopatrzyć się w produkty w sklepach w Męcikale. A tu już zaopatrzenie na medal. Obok pola namiotowego znajduje się plaża strzeżona przez WOPR. Lasy prześliczne, jagodowe i grzybowe, polecamy cisza , spokój i niesamowity urok Borów Tucholskich. CDN
Viper - 2012-08-05, 06:42
oliko ciekawie się zaczyna Wasza wędrówka prosimy o ciąg dalszy.
oliko - 2012-08-05, 08:45
Trzy dni postoju na polu namiotowym w Czernicy. Na miejscu można wypożyczyć kajak. Cena za kajak 26zł/doba lub 6 zł/h. Wyprawa rowerami do Męcikału i zwiedzanie okolic jeziora. Jagód zatrzęsienie . Korci nas jednak dalsza włóczęga . Żegnamy wiec Czernice . Mijamy Sforne Gacie , Chojnice oczywiście zwiedzając je także. Ruszamy na wschodnią ścianę naszego kraju. Zastanawiamy się czy warto. Opisy na naszym forum były zachęcające wiec próbujemy. Ładujemy do GPS-a trasę Chojnice-Białystok i w drogę. Wiele miejscowości zwiedzamy ciekawi jak żyją ludzie w innych rejonach. Podziwiamy, domy zadbane drogi nie najgorsze coś ruszyło w naszym kraju. Widać że pniemy się w górę. Nocujemy w niewielkiej miejscowości. W dzielnicy domków jednorodzinnych. Wybieramy miejsca raczej na końcu ślepych uliczek aby rano ruch samochodów nie budził nas. Sprawdza się to , można się wyspać .CDN
Kliknij na mapę obraz powiększy się!!!!
oliko - 2012-08-05, 09:43
Poranek wita nas na nieznanej ulicy w niewielkiej miejscowości. Uliczka okazałe się spokojna . Fajnie jest ,wyspani ruszamy dalej. Kierunek Koryciny. Sławne z wyrobu serów korycińskich.
Burzliwa historia Rzeczypospolitej zostawiła również swoje ślady na tej ziemi. Szczególnie mocno zapadły w pamięć przekazywane kolejnym pokoleniom czasy szwedzkiego „potopu”. W okolicach Korycina, nad rzeką Kumiałką, rozegrała się wówczas wielka bitwa między wojskami szwedzkimi, a polsko – litewskimi. Barwnie opisuje ją na kartach „Potopu” Henryk Sienkiewicz. Po tych czasach pozostało wiele legend i opowieści, ale również – Ser Koryciński „Swojski”.Otóż, według miejscowej tradycji – wśród wojsk polskich było wielu żołnierzy zaciężnych z innych krajów. Po przetoczeniu się odgłosów bitwy, grupa rannych jej uczestników, pochodzących prawdopodobnie ze Szwajcarii, została rozlokowana na kurację w pobliskim folwarku Kumiała. Wieść niesie, że niektórzy pozostali tu już na zawsze, wtapiając się w miejscową ludność. Przekazali też tajemnicę sposobu produkcji żółtego sera z krowiego mleka. Polegała ona na zastosowaniu odpowiedniego enzymu, który powodowałby ścięcie świeżego mleka. Przybysze nauczyli miejscowych produkować go we własnym zakresie jako proszek ze startych, wcześniej wysuszonych cielęcych żołądków. Musiało to być cielę młode, karmione mlekiem matki. Świeże mleko podgrzewano, przyprawiano do smaku (głównie solą) i dodatkowo szczyptą proszku. Następowało szybkie ścięcie mleka i wydzielenie się serwatki. Po dokładnym wyciśnięciu formowano ser w charakterystyczny, kulisty, lekko spłaszczony kształt i układano w specjalnych drewnianych formach, nacierając go wcześniej dookoła solą. W formach przenoszono ser do kamiennej piwnicy i układano wśród pospółki z wymłuconej cepem żytniej słomy. Tam leżakował przez wiele tygodni obrastając pleśnią, która dla jednych była przysmakiem, inni okrajali ją przed spożyciem sera.
Wpisujemy w GPS-sie w usłudze live sery Korycinskie producent i trafiamy około 5 km od Korycina do prywatnej wytwórni tych serów. Przywitanie z włścicielką określenie celu naszej wizyty . Pełne zaskoczenie a skąd a co itp. Wyjaśniliśmy, że będąc w Gdyni na jarmarku próbowaliśmy ten ser Koryciński i bardzo nam smakował. Postanowiliśmy więc na miejscu zobaczyć jak i gdzie jest produkowany. Gospodarze oprowadzili nas pokazali swoje wyroby. Ślinka nam leciała wiec nie zastanawiając się kupiliśmy cały ogromny ser aby długo i trwale pamiętać wizytę w Korycinie.
oliko - 2012-08-05, 11:43
Żegnamy gospodarzy kierunek Bohoniki. Ciekawi jesteśmy jak wygląda wioska Tatarska. Parkujemy pod meczetem . Kilkanaście autobusów z wycieczkami . Dosyć tłoczno . Trudno okres letni turyści chcą wszystko zwiedzić. Wejście do meczetu , słuchamy opowieści lecz nic ciekawego się nie dowiadujemy . Opowiadający chyba ma zły dzień . Pamiątkowe zdjęcia lekki grymas na twarzy, tyle kilometrów przejechaliśmy a tu jakieś mało ciekawe informacje. Nawet nie próbowaliśmy zagajać i pytać, nie było sensu. Postanowiliśmy jednak zajrzeć po przeciwnej stronie do zagrody agroturystycznej którą prowadzi przemiła pani Tatarka. Tutaj zamawiając obiad wysłuchaliśmy opowieści . Gospodyni opowiada o tradycjach , kulturze z życia tej społeczności. Warto posłuchać jak i również spróbować tradycyjnych potraw tatarskich.
Jest to wieś położona 7 km od Sokółki, którą Jan III Sobieski w 1679 r. na mocy przywilejów osiedlił nadając ziemie za zaległy żołd żołnierzom tatarskim. Osiadły tu oddziały rotmistrza Bohdana Kieńskiego, Gazy Sieleckiego i Olejowskiego. Zatarg z chorągwiami tatarskimi znany pod nazwą buntu Lipków opisał Henryk Sienkiewicz w "Panu Wołodyjowskim", przedstawiając jednocześnie postać rotmistrza Aleksandra Kryczyńskiego. Na przełomie XVII i XVIII wieku powstał tu pierwszy w okolicy meczet. Od tego czasu wieś stała się lokalnym centrum muzułmańskim.
oliko - 2012-08-05, 12:17
Ruszamy w stronę Kruszynian. Drogi coraz gorsze. Jazda kamperem robi się już mniej przyjemna . Dajemy jednak radę. Wizyta w meczecie . No nareszcie można się dowiedzieć wszystkiego. Kruszyniany, podobnie jak Bohoniki, są ważnym miejscem dla polskich Tatarów. We wsi znajduje się meczet, który podobnie jak ten w Bohonikach został zbudowany pod koniec XVII lub na początku XVIII wieku. Ponadto obie wsie w podobny sposób zostały zamieszkałe przez Tatarów, za sprawą Jana III Sobieskiego.
Meczet jest drewniany, nieco większy od bohonickiego. Posiada dwie wieże z kopułami i niewielki minaret. Część męska od żeńskiej oddzielona jest drewnianą ścianą, jednak do każdej z nich prowadzi oddzielne wejście. Oba przedsionki, w których można zostawić obuwie zostały dobudowane nieco później. Prawdopodobnie pierwotnie świątynia ich nie posiadała. Wnętrze jest urządzone w bardzo podobny sposób jak w Bohonikach. Na ścianach wiszą muhiry podarowane przez odwiedzających gości lub ręcznie robione przez kobiety tatarskie. Podłogę wyściełają kolorowe dywany. Meczet otoczony jest obramowaniem z kamienia. Przed wejściem rosną stare wysokie drzewa, dodające temu miejscu powagi i swoistego uroku.
Po zwiedzeniu meczetu ruszamy obejrzeć wioskę. Kilka urokliwych starych domków . Uwagę naszą zwraca zajazd . Przepięknie urządzony w środku. A co tam drugi obiad niech będzie. Zamawiamy solijankę (już w innych miejscach takiej nie jadłem) coś pysznego. Śpieszymy się wiec ogólnie kila zdjęć z Kruszynian i jedziemy do Narewki wieczorem występy zespołów z Białorusi. Musimy to zobaczyć.
oliko - 2012-08-05, 15:37
Koniec tych cielesnych uciech. Solijanka to raj dla podniebienia, a teraz coś dla ducha. Uciekamy do Narewki, gdyż w necie wyczytaliśmy o występach kapel ludowych. Narewka w tym dniu świętuje Noc Kupały. Przyjeżdżają zespoły z Białorusi . Ciekawi jesteśmy cóż to tam się będzie działo. Kierujemy się na parking przygotowany przez organizatorów, jednak nie bardzo nam się podobał taki wielki plac. Zauważyliśmy pod cerkwią fajne miejsce na zaparkowanie, wiec tam wjechaliśmy. Poszliśmy zapytać czy możemy na noc stanąć . A stawajtie siebia nie mo probliema. Pytam ile to ma kosztować przecież nie wypada tak za darmo. A dogadajem siebia jakiu priobliemu. Zapytamu w cerkwi i pewnie budzie nie drogo. Już jestem zadowolony fajne miejsce niedaleko estrada, super będzie. Nie chciałem praktycznie niczego. Ani wody, prądu czy wychodka. No zgadnijcie ile sobie zawinszowali za gościnę? . Patrzę, jakiś młody człowiek na lekkim rauszu przychodzi z bloczkiem i mowi No za: taki wielki samochód to 100 zl się należy. Uffffff co za niezręczna sytuacja! Pytam jeszcze raz. Możliwe, że nie zrozumiałem .Ano 100zł. Szybko mózg mi pracuje, kurcze gdzie ja jestem? Wyspy Kanaryjskie, Floryda? Mówię, że w Zakopanem mniej biorą , a udostępniają w zamian prysznice , pralki, toalety. No i wtedy się dowiedziałem prawdy, że : łoj. Panie wy to bogote są , takie auto, ile wy tom macie na godine w procy, a ile my? No już wtedy nie wytrzymałem. Oczywiście miło się zrobiło słysząc że bogaty jestem, sam o tym nie wiedziałem. Odpaliłem kampera i tyle po mnie zostało . Wjechaliśmy na plac wyznaczony przez organizatorów i nie skorzystałem z najdroższego" kampingu" w naszym kraju. Wolny rynek jest okrutny. Cała sytuacja wywołała w nas jedynie wesołość. Za to występy na estradzie rreewweellaaccjaaaaa. Tak pięknych pieśni Białoruskich , Rosyjskich nie mieliśmy okazji jeszcze słyszeć i to w tak świetnym wykonaniu . Zespół Paulinka z Mińska pokazał prawdziwy show. . Noc Kupały na długo zapisze się nam we wspomnieniach. Wspaniały nastrój , płonące pochodnie , pokazy sztucznych ogni i te piękne pieśni. Brawa dla organizatorów : Urząd Gminy w Narewce, Gminny Ośrodek Kultury w Narewce, Zarząd Główny BTSK w Białymstoku. Piosenka z tego linku świetnie oddaje atmosferę Nocy Kupały.
kliknij poniżej:
http://www.youtube.com/watch?v=1XH86yNtBKs
http://www.youtube.com/watch?v=qzqAfbVeFEA <------wszystko o Narewce
Rano zwiedzanie cerkwi w Narewce jest bardzo ładna . Bierzemy udział we mszy. Od czasu do czasu spoglądamy na siebie kiedy zakończy się celebracja , a tu końca nie widać. Okazało się że to wszystko trwa około 3 godzin wiec cichutko wyszliśmy . Kilka zdjęć , kilka minut rozmów z mieszkańcami o zgrozo historia tych ziem wprawiała nas w zadumę. Ruszamy w stronę Hajnówki CDN.
oliko - 2012-08-05, 19:50
Zaledwie 30 km od Narewki znajduje się Hajnówka. Mamy szczęście, rozpoczyna się Jarmark Żubra warto tam być . Prezentują się tu artyści ludowi, rzemieślnicy, drobni wytwórcy produktów regionalnych. Jest też oczywiście kuchnia regionalna. Po uzgodnieniu z kierownikiem amfiteatru ustawiamy kampera prawie przy samym amfiteatrze. Stragany rozstawione, jest co oglądać. W alejkach parku zespoły ludowe z Białorusi śpiewają. Na scenie występy zespołów, konkursy. Fajna atmosfera . Nie mam pojęcia co się stało , nie robiliśmy tam zdjęć , lub przez przypadek wykasowaliśmy z aparatu, a szkoda. Impreza trwała do godziny 23ciej . Nagle pusto , cicho zasypiamy. Rano odwiedzamy stację kolejki wąskotorowej. Następny odjazd kolejki za dwa dni . Więc nie przejedziemy się. Ruszamy więc do Puszczy Białowieskiej. CDN
oliko - 2012-08-07, 07:49
Przyjazd do BIAŁOWIEŻA - PARK PAŁACOWY. jest wydzieloną enklawą Białowieskiego Parku Narodowego. Park w typie ogrodu angielskiego założony pod koniec XIX w. wg projektu Walerego Kronenberga. Na wzgórzu stał pałac rosyjskich carów, którzy przyjeżdżali tu na polowania. Dla osiągnięcia szybszego efektu posadzono w parku od razu starsze drzewa. Na dnie doliny rzeki Narewki płynącej u podnóży parkowego wzgórza wykopano stawy, które urozmaicają krajobraz Parku. Na terenie Parku znajduje się szereg budynków z końca XIX w, obelisk upamiętniający łowy Augusta III Sasa w 1752 r., a także zabytkowy dworek z 1845 r. – obecnie siedziba Ośrodka Edukacji Przyrodniczej
Zwiedzanie zajmuje nam około godziny . Poświęcamy również troszkę czasu na oglądanie starych dębów. Oto kilka fotek.
oliko - 2012-08-07, 09:05
Blisko Parku Narodowego znajduje się Białowieża Towarowa. Jesteśmy pod wrażeniem . Polecam to miejsce ,warto zwiedzić i zapoznać się z historią tego miejsca.
Budynek dworca to obiekt jednokondygnacyjny, drewniany, o konstrukcji zrębowej. Wzniesiono go na rzucie wydłużonego prostokąta, z centralnymi ryzalitami akcentującymi szerszy hol, z poczekalnią od strony peronu, kasą i pomieszczeniami służbowymi od tyłu.Kompleks dworcowy położony jest po dwóch stronach torów kolejowych, prowadzących z Białowieży do Hajnówki. Po stronie północno-wschodniego toru kolejowego znajduje się budynek dworca, cztery budynki magazynowe, budynek WC oraz wieża ciśnień. Po stronie południowo-zachodniej stoi dróżniczówka, oraz domy i zabudowania przeznaczone dla pracowników kolei. Na terenie stacji znajdują się też dwa żurawie wodne, używane przed laty do parowozów.
Historia
Jednotorową linię kolejową oddano do użytku w 1897 roku. Pierwszy pociąg wiozący cara i najdostojniejszych gości przybył do Białowieży 9 września tego roku. Linia służyła przede wszystkim do przyjazdów zaproszonych gości na uroczyste polowania. W 1907 r. połączenie z Bielska Podlaskiego przedłużono w kierunku Siedlec, uzyskując dzięki temu połączenie z Warszawą. Budynek dworca kolejowego Białowieża Towarowa zbudowano w 1903, na potrzeby cara Mikołaja II. Białowieża Towarowa pełniła wówczas rolę służebną i pomocniczą w stosunku do Pałacowej. Tutaj trafiały wszystkie składy pociągów tak towarowych jak i osobowych. Do dnia dzisiejszego z wielu budynków stacyjnych z okresu carskiego zachowały się tylko nieliczne, wśród nich wyjątkowe miejsce zajmuje dworzec, który przetrwał bez większych zmian do naszych czasów.
Białowieska kolej funkcjonowała przez blisko 100 lat. Przed II wojną światową w Białowieży było jedenaście rozjazdów. Na jednym z torów stało zawsze po kilkanaście salonek z turystami. Na wczasy przyjeżdżali tutaj urzędnicy kolejowi z Warszawy, wojskowi, ludzie z pierwszych stron gazet, bywał m.in. Prezydent RP, Ignacy Mościcki.
Przez kolejne lata, także po wojnie, pociągi z Towarowej nadal przewoziły uczniów, leśników, mieszkańców puszczańskich wsi. W 1986 r. budynek dworca kolejowego Białowieża Towarowa wpisany został do rejestru zabytków, w 1988 roku do rejestru wpisano także wieżę ciśnień.W latach 90. XX w., mimo licznych protestów mieszkańców, po nieudanych negocjacjach między samorządami a dyrekcją kolei w Białymstoku, ruch na linii kolejowej zawieszono. Powodem była nierentowność przewozów. Od tej pory opuszczony i nieremontowany przez wiele lat budynek, będący własnością Polskich Kolei Państwowych, ulegał postępującemu zniszczeniu.Pierwszą, nieudaną próbą aktywizacji miejsca była zawarta w 1997 r. umowa o przekazaniu w dzierżawę obiektu stacyjnego Towarowa działającemu przy Sejmie RP Konwentowi Porozumienia Polsko-Białoruskiego, w celu stworzenia tutaj ośrodka kultury, rekreacji i zdrowia narodów słowiańskich. Opieką zabytku zajął się mieszkający w kolejarskiej koszarce Mikołaj Lickiewicz, który na stacji przepracował ponad trzydzieści lat jako zwrotnicowy.W lutym 2002 roku spółka Polskie Koleje Państwowe S.A. zawarły z Zarządem Gminy Białowieża umowę przekazania stacji w zamian za umorzenie zaległych podatków gruntowych. We wrześniu 2002 roku, w zamian za zwolnienie z długu powstałego przy budowie szkolnej sali gimnastycznej, Gmina Białowieża przekazała Białowieżę Towarową na własność Spółce Akcyjnej Budimex Unibud z siedzibą w Warszawie. W sierpniu 2003 r. Podlaski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Białymstoku, działając w porozumieniu z Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego w Hajnówce, wydał właścicielowi nakaz na wykonanie prac remontowo-zabezpieczających budynki dworca i wieży ciśnień. Od decyzji tej Spółka Budimex Dromex S.A. złożyła odwołanie do Ministra Kultury. Jednocześnie podjęła kroki w celu pozbycia się kłopotliwych obiektów. Działania urzędu konserwatorskiego wspierało wówczas Towarzystwo Ochrony Zabytkowego Krajobrazu w Białowieży. W listopadzie 2003 r. zabytkowe budynki i budowle przekazane zostały w obecności inspektora Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Białymstoku nowym właścicielom: Państwu Hannie i Michałowi Olszewskim, Michałowi Drynkowskiemu i Katarzynie Frąckowiak, którzy przystąpili do kompleksowych prac remontowo-zabezpieczających.
Obecni właściciele Białowieży Towarowej zostali w 2004 r. laureatami konkursu Generalnego Konserwatora Zabytków w Warszawie Zabytek Zadbany. Obecnie dworzec Białowieża Towarowa mieści Restaurację Carską.
W zabytkowej wieży ciśnień powstały Apartamenty Carskie, które to można wynająć na nocleg. Urządzone w klimacie z okresu Cara Mikołaja.
oliko - 2012-08-08, 12:28
Białowieża Towarowa zaliczona. Ukłony dla właścicieli za ogrom pracy. Ruszamy do rezerwatu żubrów. Kto nie widział żubra na własne oczy, niech teraz padnie na plecy. Ja już leżę . Trzeba wiec zobaczyć . Kilka kilometrów w stronę Hajnówki skręcamy w las i już jesteśmy na parkingu. Bileciki i już podziwiamy żubry , żubronie ,łosia. Rysie się schowały i nie zobaczyliśmy. Kilka zdjęć pamiątkowych. Upał, żubry padnięte, my także. Ruszamy, trzeba zjeść obiad, bez tego ani rusz. Jedziemy kilka kilometrów do miejscowości Teremiski. No proszę co za skansenik z karczmą! Widoki jak z obrazów .
Przepraszam za błędnie podpisane zdjęcia. Karczma i skansenik znajdują się w Teremiskach zaraz za Budami
PS.
Dziękuję za tyle piwek. Można już imprę zrobić.
oliko - 2012-08-08, 14:32
Późnym popołudniem przybywamy do Grabarki. Prowadzi tu droga lokalna z pobliskich Siemiatycz w kierunku Hajnówki. Skręt do Grabarki znajduje się między wsią Kajanka i Moszczona Pańska.
Według legendy, nieznany z nazwiska mieszkaniec Siemiatycz dostąpił podczas epidemii cholery objawienia, w czasie którego usłyszał, że jedyną drogą ratunku jest udanie się z krzyżem na górę Grabarkę. Opowiedział swój sen parochowi parafii unickiej ks . Pawłowi Smoleńskiemu, który uznał ten sen za objawienie Boże i zaprowadził ludność miasta na wzgórze, spod którego wypływał strumień. Uciekinierzy, którzy napili się wody ze strumienia, ocaleli. Legenda mówi, że po tym wydarzeniu nikt więcej nie zmarł w wyniku choroby. W tym samym roku ludzie ocaleni z zarazy wznieśli na górze drewnianą kaplicę jako podziękowanie za ocalone życie.
Jak tu nie napić się takiej życiodajnej wody?! Główna cerkiew klasztorna jest piękna na zewnątrz, ale jej wnętrze zapiera dech w piersi.. Zdjęć w świątyni nie robiliśmy, gdyż trwało tam właśnie wieczorne nabożeństwo, którego nie ośmieliliśmy się zakłócać;. Warto się tam wybrać i zobaczyć na własne oczy , a także doświadczyć niesamowitego nastroju tam panującego podczas celebracji. My byliśmy pod ogromnym wrażeniem modłów sióstr z pobliskiego klasztoru oraz towarzyszącemu im zapachowi kadzideł i płonących woskowych świeczek.
Spotkani turyści podpowiedzieli nam, aby przy źródełku obmyć chusteczką obolałe i chore miejsca na ciele . Ponoć uzdrowienie murowane! Wierzyć, nie wierzyć , ale spróbować nigdy nie zaszkodzi, więc chusteczki w rękę i... do mycia. Czy pomogło? Nie śmiejcie się ,ale po kilku dniach ból w plecach jakoś samoistnie zniknął . Wiara jednak czyni cuda! Do dzisiaj jest OK. Nie dodałem , że chusteczkę po obmyciu zostawia się w specjalnie przygotowanym wiaderku, wraz z chorobą oczywiście
Napełniamy plastikowe butelki źródlaną wodą i opuszczamy to tajemnicze miejsce. c.d.n.
oliko - 2012-08-09, 11:43
Późno się zrobiło . Odwiedziny w Grabarce przeciągnęły się. Kierujemy się w stronę Kazimierza Dolnego. Mijamy Siemiatycze . W Łosicach kończymy dzionek, stopujemy na stacji paliwowej. Ładnie urządzony parking z oczkiem wodnym,drzewkami i innymi roślinkami.Zielono, czysto i prawie pusto. Nocą zatrzymuje się blisko nas ogromna ciężarówka- chłodnia i co kilka minut urządzenie chłodnicze włącza się . Średnio wyspani witamy poranek. Musimy dzisiaj dojechać do Kazimierza . Jesteśmy umówieni z synem i jego dziewczyną, którzy wyruszyli z Gdyni do Bułgarii. Po drodze malownicze, ogromne połacie wiśniowych sadów. Nic dziwnego, jesteśmy przecież na słynącej także z sadownictwa Lubelszczyźnie. Zatrzymujemy się, pytamy czy możemy troszkę kupić. Przemiły właściciel pyta, czy mamy wiadra i chęci do zrywania. Znalazła się i spora micha i ochota do zrywania wielkich, smakowitych owoców. Ogałacamy wiec kolejne gałązki uginających się pod ciężarem bardzo już dojrzałych owoców i cieszymy się jak dzieciaki.Zaciekawiony właściciel wypytuje, skąd i dokąd wędrujemy? Miło sobie gawędzimy podjadając zrywane wisienki. Około 16tej jesteśmy już w Kazimierzu Dolnym, na polu namiotowym u Państwa Pielaków. Czysto, schludnie, a cena przystępna. Po godzinie pies już coś przeczuwa , poznaje podjeżdżający samochód syna i wybiega pierwszy na powitanie, machając ogonkiem. Wspólne zwiedzanie Kazimierza, spacer nad Wisłą o zachodzie słońca.Wieczorem grilek. pogaduchy rodzinne i śpiewy przy dżwiękach gitary. Nie opisuję Kazimierza Dolnego, bo prawie wszyscy tam byli lub będą, a kto jeszcze nie to polecam . Rowerki , spacery, ogólnie wypoczynek połączony ze zwiedzaniem. Trzeciego dnia odpalamy kampera i w drogę. Kierunek Radom.
oliko - 2012-08-09, 12:36
Szkoda opuszczać to jakże urokliwe miejsce, jednak w planach jeszcze sporo do zobaczenia. Dojeżdżamy do Puław,a moje dziewczę melduje mi, że coś kamperkowi dolega! Z tylnej części dochodzi jakieś stukanie,szuranie. Zatrzymuję się, sprawdzam koła. Wszystko zimne, nic się nie grzeje. Co jest? Nie ma co bagatelizować. Tutaj jesteśmy w mieście, łatwiej więc o pomoc . Na trasie może być kłopot. Ponownie korzystamy z usługi live w GPS-ie. Jest lista warsztatów. Najbliższy 1,5 km. Niestety, to niewielki warsztat i nie ma mowy o wjeździe kamperem na kanał. Mechanik zgadza się sprawdzić na placu. Demontujemy tylne prawe koło, Łożysko do wymiany . Danusia jedzie już z pomocnikiem mechanika do sklepu. Oglądamy piastę koła, która także okazała się uszkodzona. Kilka telefonów.Części mogą być dostarczone na drugi dzień. O takiej opcji nie może być mowy! Mechanik jutro ma wyjazd do Wiednia. Znajdujemy piastę w" używkach", ale 30 km trzeba po nią jechać. Tracimy dwie godziny . Jest, pasuje i nawet w dobrym stanie. Myśli wracają do kiepskich dróg na terenach wschodnich. Zakładamy koło regulacja i wszystko gra. Ruszamy do Radomia. Odwiedzamy Bożenkę i Mirka . Miło spędzamy wieczór . Opowieściom nie ma końca. Rano śniadanko ,po czym Mirek zabiera nas do Radomia na przejażdżkę. Dziękujemy gospodarzom za gościnę i ruszamy w stronę Krakowa. Musimy być jutro na lotnisku w Balicach, skąd zabieramy ze sobą jeszcze jednego pasażera- naszą wnuczkę Julkę, która przyleciała do nas na wakacje.Spędzamy pełen uroku wieczór na Starym Mieście i Kazimierzu. Nocujemy pod Kopcem Kościuszki. Spokojnie, cicho i niesamowicie... Długo w nocy nie możemy zasnąć, podziwiając z góry cudnie rozświetlony Kraków.
oliko - 2012-08-09, 21:43
Rankiem ruszamy do Balic. Niedługo lądowanie samolotu z nasza ukochaną dziewczynką. Czekamy przed halą odpraw.Jest nareszcie nasz Skarb! Gorące przywitanie i Julka chce jak najszybciej zobaczyć kamperka . Już tyle czasu czekała, aby do nas dobić i powędrować razem.Uwielbia tę naszą wspólną włóczęgę. Ruszamy prosto do Wieliczki. Parkujemy na ogromnym parkingu przy samej stacji kolejowej . Pan obsługujący parking pozwala nam podłączyć się do prądu . Zwiedzanie Wieliczki odbywa się na bieżąco i mimo mnóstwa turystów z najrozmaitrzych zakątków świata, nie ma kolejek. Schodzimy szybem pod ziemię, przewodnik zaczyna nas oprowadzać po kilku pokładach , znajdujących się na różnych głębokościach. Przez dwie godziny zwiedzamy i podziwiamy.Zdjęć jednak nie będzie . Robiliśmy je aparatem wnuczki, a kabelek do przesyłania zdjęć został w Anglii. W późniejszym terminie dokleję zdjęcia z tego wyjątkowego miejsca. Śpimy na parkingu, rano dziewczyny robią zakupy i ruszamy do Rabki. Zatrzymujemy się nad rzeką przy ulicy Nowy Świat .To bardzo malownicze miejsce, a do tego znajduje się tam stadnina koni, których wielką pasjonatką jest nasza Julka. Szaleje wprost za nimi, ma to po babci. Łatwo się więc domyślić,że czas spędzony tu ograniczył się zwłaszcza do jazdy konnej. Znaleźliśmy jednak czas na spacery po parku, pod tężniami i taplanie się w chłodnej wodzie rzeki Raby. Miejsce piękne, klimat sprzyjający, no a jakie wspaniałe konie.
oliko - 2012-08-09, 22:44
Po trzech dniach kierujemy się w stronę Zakopanego. Uwielbiamy tam wracać mimo wszystko, żeby nacieszyć oczy niesamowitymi pejzażami i majestatem tatrzańskich szczytów. Nie zniechęcają nas nawet przelewające się wszędzie tłumy ludzi. Co by jednak nie mówić, to miejsce ma niepowtarzalny urok i nigdzie więcej niespotykany ten szczególny klimacik, dający się odczuć zwłaszcza na Krupówkach w rozbrzmiewających góralską muzyczką knajpkach.A ten ich folklor, ta gwara.... Parkujemy na jednym z osiedli Zakopanego. Mieszka tam mój przyjaciel z dawnych lat, kiedy to jeszcze zajmowałem się krótkofalarstwem. Mieliśmy wiele łączności . Dzisiaj w dobie telefonii komórkowej czy internetu, nie ma problemu z komunikowaniem się, a takie łączności tracą na znaczeniu. Dawniej jednak, kontakt ze statku z krajem przez fale eteru, to była dopiero przygoda! Józef z Zakopanego często miał okazję połączyć się z moją stacją radiową na statku. Po pewnym czasie przełożyło się to na osobiste spotkanie i utrwalenie przyjaźni. Następnego ranka dziewczyny pojechały nad Morskie Oko, a ja z Józefem wybrałem się na zlot krótkofalowców w Gliczarowie Górnym. W godzinach popołudniowy, zmoknięte do suchej nitki, wracają z wyprawy górskiej moje panny.Zmordowane, ale szczęśliwe i pełne wrażeń. No cóż w górach tak bywa .że świeci słoneczko, a za chwilę deszcz i burze z piorunami, o czym osobiście miały okazję przekonać się moje turystki. Wieczorem więc na zasłużoną kolacyjkę z muzyczką, lody i pogapić się na rzekę turystów płynącą Krupówkami. Następnego dnia kupujemy oscypecki i ruszamy ponownie do Krakowa . Trzeba pokazać wnuczce to piękne miasto. Wieczorkiem Kotwiczymy w Jędrzejowie za Krakowem . Śpimy na osiedlu domków , uliczka spokojna wiec się fajnie wyspaliśmy.Rano czekamy na informację od mojego szefa, kiedy mam się stawić do pracy. Ważą sie losy naszego udziału w zlocie w Złotym Potoku.W południe otrzymuję telefon i... niestety nici ze zlotu.Wracamy do domku. Kierując się na Warszawę odwiedzamy jeszcze naszą rodzinkę w Legionowie i następnego dnia kamperek dowozi nas szczęśliwie do Gdyni.
Zdjęcia dołączę dopiero we wrześniu.
oliko - 2012-08-10, 17:27
Nigdy nie sądziłem, że kiedyś na jakimkolwiek forum będę się rozpisywał na temat swoich podróży, lecz chęć podzielenia się wrażeniami była tak ogromna, iż postanowiłem napisać tę relację z kolejnego wypadu po Polsce. Tą drogą chciałbym także zachęcić Państwa do zwiedzania naszego przepięknego kraju. Proszę mi wierzyć, że wiem o czym piszę. Całe moje życie, z racji wykonywanego zawodu, jest jedną, wielką podróżą przez świat. Owszem, należy niewątpliwie zwiedzać inne zakątki świata, nieznane nacje, ich historię i kulturę. Nie zapominajmy jednak o naszym kraju, pełnym przecudnych pejzaży, ciekawych miejsc czy zabytków. Na przekór powiedzeniu "Cudze chwalicie , swego nie znacie", my odkryliśmy w tej wyprawie po raz kolejny,właśnie nasze, rodzime i jakże bliskie sercu walory Polski. Takich relacji z wypraw jest na forum bardzo wiele. Sami też tu podglądaliśmy jaki kierunek obrać, co jeszcze ciekawego zwiedzić. Poczułem się więc, także w obowiązku dodania swojej relacji . Będzie nam również miło, jeżeli ktoś z naszych doświadczeń skorzysta. Wyprawa kamperem, to jak wszyscy wiemy wielka frajda dla cygańskich dusz i jedno pasmo przygód, a poza tym ogromne możliwości.W moim odczuciu, żadna , nawet najlepiej zorganizowana wycieczka, czy atrakcyjne wczasy nie sa w stanie rywalizować z tą wspaniałą forma spędzania wolnego czasu, jaką jest kamperowanie. Ten luz, spokój, niezależność, nieprzewidywalność, nieznajomość jutra ...wiatr we włosach ! (: Nigdy nie musieliśmy spoglądać nerwowo na zegarek, czy przypadkiem jakiś autokar czy pociąg nam nie ucieknie. Jedynym wyznacznikiem terminów była długość urlopu. Niesamowite dla nas jest także to,że jest się z dala od domu, a ma się ze sobą jego namiastkę, cząstkę. Mieszka się więc niejako u siebie i śpi się we własnej pościeli Pozdrawiam wszystkich odwiedzających strony C AMPER TEAM-u.
Tadeusz - 2012-08-10, 19:18
Danusiu i Olku, z przyjemnością przeczytałem Waszą opowiastkę o podróży po naszym kraju. To naprawdę piękny kraj i wielu lat trzeba aby go poznać. Kamper bardzo w tym pomaga ale tylko tym, którzy gorąco pragną zobaczyć, dotknąć i posmakować tego co bliskie naszym sercom.
Dziękuję Wam za ten wątek.
w podzięce.
makdrajwer - 2012-08-11, 10:14
Świetna opowieść , wspaniała wyprawa ... Aż troche zazdroszcze ...
Oczywiście poleciało
STRUSIE - 2012-08-11, 11:22
STRUSIE - 2012-08-11, 11:28
A ja mialem tylko zerknąć i lecieć bo nie mam czasu , a tu .....i musiałem przeczytać całość - do końca . Teraz jestem i tak spóżniony , przez Ciebie Oliko
Dziękuję
Skorpion - 2012-08-11, 11:37
Wspaniala relacja dziekuje
Camptramp - 2012-08-11, 14:02
Szkoda, że to już koniec , tak fajnie się czytało
| oliko napisał/a: | | Proszę mi wierzyć, że wiem o czym piszę. Całe moje życie, z racji wykonywanego zawodu, jest jedną, wielką podróżą przez świat. |
Doskonale Cię rozumiem Z zawodu jestem kierowcą.
A co do skorzystania z Waszych doświadczeń i opisów podróży na pewno skorzystamy, ale dopiero jak ... kupimy kampera. Polska jest naprawdę PIĘKNA. Na razie jednak poznajemy okolicę.
oliko - 2012-08-11, 17:25
Dziękuję za miłe słowa kolegów. Tadeusz, podpisałeś że w rewanżu linki do Twoich podróży. To ja się rewanżuję Tobie w ten sposób. Twoje podróże już na pamięć znam, są wspaniałe. Pozdrowienia.
Spóźnialskim punktualności życzę ))))))))))
Elwood - 2012-08-11, 20:27
oliko napisał:
| Cytat: | | Nigdy nie sądziłem, że kiedyś na jakimkolwiek forum będę się rozpisywał na temat swoich podróży, lecz chęć podzielenia się wrażeniami była tak ogromna, iż postanowiłem napisać tę relację z kolejnego wypadu po Polsce. |
Szkoda, że nie wszyscy mają potrzebę dzielenia się swoimi wrażeniami tak jak Ty. Dzięki każdej relacji poznajemy coś nowego, bywamy w miejscach, do których być może nigdy nie dojedziemy, a czasami, tak jak w naszym przypadku, możemy je odwiedzić ponownie. Dzięki za tą możliwość i relację.
Wito - 2012-08-20, 07:42 Temat postu: Wyprawa po kraju Bardzo piękna wyprawa i relacja. Doskonałe zdjęcia oddające jej klimat. Czytałem z dużym zainteresowaniem. Pozdrawiam całą załogę i życzę kolejnych równie ciekawych wypraw.
oliko - 2014-05-24, 07:03
Dowiedzieliśmy się dzisiaj , iż WIEKA KAPITUŁA CAMPERTEAM-U przyznała nam KAMPERTEAMKA za relację z tej podróży. Jest nam bardzo miło. Ślicznie dziękujemy za tak szacowne wyrużnienie. Danusia i Olek
Widzimy , że odwiedziło naszą relację ponad 6700 osób bardzo dziękujemy za poświęcony czas. Będzie nam miło , jeżeli skorzystacie z porad odnośnie kierunku wschodniej ściany naszego kraju. Mamy sygnały , że kilka załóg już tam pojechało i nie zawiedli się. Pozdrawiamy cygańskie dusze .
zbyszekwoj - 2014-05-24, 11:54
No ja jestem zawiedziony. Wszak ściana wschodnia to przede wszystkim Lubelszczyzna z pojezierzem Łęczyńsko-Włodawskim.Tak że myślę, że uzupełnicie swoją włóczęgę odwiedzając znajomych w Lublinie. Oczywiście za dotyczasowy dorobek literacki leci
W realu czeka Perła Chmielowa ,najlepsze piwo w Polsce.Pozdrawiamy Zbyszek i Krysia.
oliko - 2014-05-24, 16:46
Krysiu i Zbyszku. Dzięki za pifko. Właściwie to masz rację trzeba przeciągnąć dalej na wschód tą relacje. Obawiam się tylko, że na Waszej posesji się zakończy jak zaczniemy sobie przekazywać te pifka. Wszystko przed nami, w Gdyni na Was zawsze czeka miejsce dla kamperka ,a pokój gościnny stoi otworem przed Wami. Zapraszamy. Wam Lubelakom zawsze się przyda trochę jodu i bryzy z nad Bałtyckiego Morza.
Będąc w Waszych okolicach na 100% odwiedzimy miłych sąsiadów z Berek
Konradoss - 2014-05-27, 09:33
Ja 2 tygodnie temu zrobiłem sobie małą wyprawę po Polsce zatrzymałem się w domkach w Rewalu blisko morza i centrum spędziłem tam kilka dni wszystko było fajnie woda jeszcze jest zimna niestety ale pogoda nam dopisała było słonecznie, nie padało. Trochę pochodziliśmy po plaży trochę się poimprezowało :D W sumie taka była impreza że nie pamiętam ile dokładnie tam byliśmy hehe.
samotny wilk - 2014-06-06, 19:57
oliko, fajna relacja, napracowałeś się. Zasłużyłeś na
oliko - 2016-01-09, 17:55
To już 12481 odwiedzin . Bardzo Wam dziękujemy. Jesteśmy miło zaskoczeni..
|
|