| |
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Skandynawia - trolle, fiordy i góry - czyli nasza Norwegia 2010
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 17:50 Temat postu: trolle, fiordy i góry - czyli nasza Norwegia 2010 Czwartek, 1 lipca. Katowice – stacja benzynowa w Gorzowie Wielkopolskim. 480 km.
Wyjechaliśmy koło 3 po południu. Po pracy. Nasze auto było obładowane zapasami żywności po brzegi. Na całe 3 tygodnie wakacji w Norwegii, która przecież nie należy do najtańszych państw Europy. Pomknęliśmy autostradą A4 do Wrocławia. Tam w hipermarkecie uzupełnialiśmy nasze zapasy – chodziło konkretnie o wino . Zakupiliśmy trunku w takiej ilości, aby starczyło nam do końca wakacji.
A potem w upale pomknęliśmy na zachód. W planach mieliśmy przejazd autostradą przez Berlin do Świnoujścia, skąd nazajutrz w południe wypływał prom do Ystad, na który mieliśmy wykupione bilety.
Ale nic z tego…
Kilka kilometrów za Wrocławiem usłyszeliśmy dramatyczny głos Zdzicha – nie działają wentylatory, silnik się przegrzewa
. Stanęliśmy na poboczu autostrady, Zdzich z naszym synem Pawłem dali nura pod maskę samochodu. Nie minęło 10 minut jak zatrzymała się obok nas laweta pomocy drogowej. Gościu z lawety sprawiał wrażenie, że chce pomóc. Też zaglądał pod maskę, a potem zaproponował, że zaholuje nas na lawecie do warsztatu w Legnicy za „marne” 700 zł. Zdzicha zapowietrzyło. Jak to 700 zł? Przecież to więcej niż połowa ceny biletu na prom w obie strony za kamper i 4 osoby (kosztował nas tylko 1200 zł)! Zdzich odprawił faceta i razem z Pawłem pomontowali jakieś kabelki, które przywróciły działanie wentylatorów chłodzących silnik.
Ale plany się zmieniły. Postanowiliśmy nie opuszczać granic naszego pięknego kraju i nazajutrz, skoro świt, znaleźć jakiś warsztat, gdzie by można było rozeznać i naprawić awarię instalacji elektrycznej w kamperze.
Postanowiliśmy jechać do oporu, im bliżej Świnoujścia, tym widoki na zdążenie na prom lepsze. Ale w owych czasach jedynym kierowcą kampera był Zdzich – ja się jeszcze bałam siadać za kierownicą „ciężarówki” a Paweł był „małoletni” – nie miał prawa jazdy.
Tak więc w Gorzowie Wlkp musieliśmy zatrzymać się na nocleg, bo kierowca po prostu padł…
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 17:56
Piątek, 2 lipca. Gorzów Wlkp – parking w Angelholm w Szwecji.
Wstaliśmy baaaaaaardzo wcześnie. Jeszcze było szaro, co o tej porze roku może oznaczać godzinę 4 lub 5 rano. Około 7-dmej byliśmy już w Szczecinie. Wszystkie warsztaty po drodze były jeszcze, po prostu, zamknięte. Pierwszy z nich, otwarty, znaleźliśmy w Wolinie. Tu elektryk zrozumiał, że musi się pospieszyć bo mamy prom w południe. Obsłużył nas poza kolejnością, ale wziął ponad 200 zł. Trzeba jednak przyznać, że do końca podróży w Norwegii nie mieliśmy już poważniejszych kłopotów technicznych z samochodem.
Na nadbrzeże portowe w Świnoujściu trafiliśmy na czas. Nawet trochę musieliśmy poczekać.
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 17:59
Do Ystad przypłynęliśmy o godzinie 8 wieczorem. Ale jeszcze świeciło słońce! Pojechaliśmy autostradą na północ przez Malmo. Na nocleg zatrzymaliśmy się na super fajnym parkingu w Angelholm. Parking był na zapleczu hotelu, wyposażony w sanitariaty. Jakby specjalnie przygotowany dla miłośników kamperowania. Wieczorem po skwerze koło parkingu kicało mnóstwo króliczków.
WHITEandRED - 2013-01-25, 18:18
frape - 2013-01-25, 18:24
| Cytat: | Coś się zagęszcza od przeszłych podróży do Skandynawi |
pewnie, że się zagęszcza bo to piękny kierunek czekam na ciąg dalszy
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 18:26
Sobota, 3 lipca. Angelholm – Oslo. 480 km.
Wstaliśmy rano. Parking w Angelholm wydał nam się jeszcze bardziej uroczy niż poprzedniego dnia, mimo, że nie było króliczków. Po śniadaniu, w cudownym słońcu jechaliśmy na północ przez Goteborg, Udevala do granicy norweskiej. Za granicą, tuż przed Oslo pogoda zaczęła się psuć.
Oslo zwiedzaliśmy przy pochmurnej pogodzie. Najpierw pokręciliśmy się trochę po porcie podziwiając zakotwiczone tam jachty i żaglowce. Wieczorem zaczęło lać na dobre. W nisko wiszących chmurach próbowaliśmy znaleźć skocznię Holmen-Kollen…Niestety nie można było tam dojechać z powodu remontu.
Wróciliśmy zatem na wybrzeże w Oslo. Pierwszą noc w Norwegii spędziliśmy na fajnym parkingu nad Oslofiordem przy wylotowej drodze w kierunku Drammen.
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 18:34
Niedziela, 4 lipca. Oslo – płaskowyż Hardangerwidda – gdzieś przed Geilo. Ok. 230 km.
Wstyd się przyznać, ale pospaliśmy trochę za długo. Fakt, że zdążyliśmy na mszę do kościoła św.Dominika na 11-stą. Potem, przy cudownej upalnej pogodzie poszliśmy zwiedzać park Vigelanga. Tu z okazji święta Niepodległości USA zorganizowano piknik oraz zlot starych samochodów. Chłopcy biegali jak zauroczeni pomiędzy eksponatami – krążownikami szos z lat 50-tych.
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 18:46
Potem pojechaliśmy na wyspę Bygdoy do muzeum łodzi Wikingów.
W muzeum prezentowane są 3 łodzie wykopane z pobliskich kurhanów – łódź z Oseberg, najokazalsza z łodzi, łódź z Gokstad z IX w. oraz łódź z Tune. Oprócz łodzi w muzeum prezentowane są piękne przedmioty Wikingów – sanie, wozy, naczynia i broń.
Cyryl - 2013-01-25, 19:09
nam, którym nie byli w Skandynawii przyszło na zdjęciach podziwiać fiordy i góry, ale trolle mamy w TV na codzień pod dostatkiem.
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 19:23
Po południu – obiad zjedliśmy na parkingu pod muzeum – wyjechaliśmy drogą nr E18 przez Drammen, potem E134 przez Kongsberg i dalej drogą nr 40 przez cudowną dolinę Numedal na płaskowyż Hardangervidda. Po drodze obejrzeliśmy (tylko z zewnątrz) kościółki klepkowe w Rollag, Nore i Uvdall.
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 19:29
| Cyryl napisał/a: | | nam, którym nie byli w Skandynawii przyszło na zdjęciach podziwiać fiordy i góry, ale trolle mamy w TV na codzień pod dostatkiem. |
hi hi - nie oglądajcie dziennika w TV - będzie zdrowiej - no chyba tylko doktora Hausa :)
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 19:36
Ale wracając do tematu...
Ale największą atrakcją dnia była wielka rzeka wypływająca spod skały. Było to gdzieś przed Nore. Po prawej stronie drogi wysoka skała, na drodze most, po lewej stronie dolina, której dnem płynęła wielka rzeka… Cud natury. Stanęliśmy na parkingu opodal. Poszliśmy przekonać się, że pod mostem, u nasady skały znajduje się wywierzysko, skąd wypływa ta rzeka.
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 20:03
W Uvdall zwiedzamy skansen, na jego terytorium znajduje się kościół klepkowy
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 20:09
w skansenie w Uvdall
Ania i Zdzich - 2013-01-25, 20:13
Dalej pojechaliśmy przez Nore i Rodberg na płaskowyż Hardangervidda. Ponieważ zrobiła się już 11-ta godzina w nocy, choć dalej było widno, to postanowiliśmy zatrzymać się na nocleg. Miejsce znaleźliśmy za miejscowością Dagali, już na płaskowyżu w dzikiej scenerii nad niewielkim jeziorkiem. Od tego dnia codziennie wieczorem musieliśmy robić w kamperze „zaciemnienie” aby symulować nocne ciemności. Ale i tak spało się dobrze w rześkim chłodzie.
Elwood - 2013-01-25, 20:19
Norwegia to prawdziwy cud natury. Miło będzie z Wami powspominać. Dla zachęty, by zapału starczyło do końca opowieści
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 19:59
Poniedziałek, 5 lipca. Płaskowyż Hardangervidda za Dagali - parking z pięknym wodospadem przed Bergen. Ok. 200 km.
Wstaliśmy dość wcześnie, zjedliśmy sycące śniadanie. Pojechaliśmy w stronę drogi nr 7. W narciarskiej miejscowości Geilo skręciliśmy na zachód w stronę Bergen.
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 20:08
Po drodze zatrzymywaliśmy się kilka razy aby podziwiać dziką przyrodę płaskowyżu.
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 20:22
przez jakiś czas jechaliśmy wzdłuż torów kolejowych linii z Gol do Bergen.
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 20:35
Tory kolejowe skręcają na północ w miejscowości Haugastol. Jechaliśmy dalej na przełęcz Halne (1140m npm)
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 20:51
Zatrzymując się podziwiamy małe kwiatki, porosty i mchy.
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 21:03
I tak dojechaliśmy do wodospadów Voringsfossen. Tu płaskowyż rozdziera głęboka rozpadlina, w dół której spada woda kilkoma szalejącymi strumieniami. Nad rozpadliskiem unosi się mgła, gdy świeci słońce to brzegi wąwozu spina tęcza. Nad przepaścią zbudowano schronisko, trochę z boku znajduje się parking. Zbocza wąwozu są strome, przepaściste. Nie ma żadnych zabezpieczeń.
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 21:44
tęcza nad Voringsfossen
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 21:49
Nasz syn nas prowokował i "dyndał" nogami nad przepaścią
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 22:01
Z góry podziwialiśmy wąwóz, rzekę oraz drogę, która nas czekała...
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 22:31
Droga ta prowadziła dziesiątkami serpentyn w dół wąwozu. Częściowo jechaliśmy tunelami - w jednym z nich był zakrętas o całe 360 stopni! I tak zjechaliśmy nad brzeg Hardangerfiordu. Było to nasze pierwsze spotkanie z fiordami. Droga nr 7 prowadzi najpierw południowym brzegiem. W miejscowości Brimnes czekała nas pierwsza przeprawa promem przez fiord.
Aulos - 2013-01-26, 22:31
Piękne widoki. My wciąż jeszcze wybieramy gorące południe, ale Norwegia kusi mnie coraz bardziej.
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 22:35
Ojjj, warto... Najlepiej na przełomie czerwca i lipca Dzień się praktycznie nie kończy, dużo czasu na zwiedzanie, mało na spanie
frape - 2013-01-26, 22:40
zwłaszcza na północy - 2 tygodnie słońce nam nie zachodziło - czasem koło 23 łapaliśmy się na tym, że pora już noclegu szukać, a tu tak pięknie światło jeszcze - aż żal było spać i nie oglądać tych cudów
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 22:49
Taaaaak, to jest wyższość wakacji w Skandynawii w lipcu nad wakacjami na Bałkanach we wrześniu - połowę drogi przebywaliśmy w ciemności Ale coś za coś - morze było ciepluskie
Ania i Zdzich - 2013-01-26, 22:53
Po drugiej stronie przeprawy zatrzymaliśmy się na chwilę nad fiordem, aby sprawdzić czy aby temperatura wody nie zachęca do kąpieli....:(
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 00:03
Dalej po drodze zachwycił nas wodospad Steinsdalfossen. Zatrzymaliśmy kampera na parkingu i poszliśmy na półgodzinny spacer.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 00:25
Wieczorem zatrzymaliśmy się na fajnym miejscu przy wodospadzie. Na parking wjeżdżało się przez mostek. Na placyku za rzeką spotkaliśmy kamperowca z Polski. Ale był mało inspirujący. Na nasze plany związane z jazdą na północ (Lofoty) powiedział, że na północ od Tronheim to już sama nuda - ale nic to, skoro chcemy, to możemy tam jechać, każdy musi to przejść :) (jak dziecięcą chorobę)
WHITEandRED - 2013-01-27, 11:48
cirrustravel - 2013-01-27, 12:04
Wróciły wspomnienia z dwóch wypraw do Norwegii i tęsknota za wakacjami, bo już 28.06 wieczorem wyjazd w tamte strony
ode mnie i czekam na ciąg dalszy
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 12:10
dzięki WHITEandRED za informację - stawiam wirtualne piwo - takie prawdziwe to postawimy jak przyjedziemy do Geiranger zobaczyć ten wodospad! Jedną z opcji na te wakacje jest Norwegia
A tak poza tym może wiesz co to za wodospad na ostatnim zdjęciu - szukałam na google maps - znak szczególny leży tuż przy skrzyżowaniu drogi numer 7 z boczną drogą. Ta boczna droga prowadzi do małej wioski w górach, na końcu tej dolinki (przy tej bocznej drodze jest inny wodospad - tu zapodaję zdjęcie dolinki i tego drugiego wodospadu.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 12:51
najbardziej to mi wygląda na to miejsce: 60.390642,5.840092. Ale zdjęcie satelitarne ma w tym miejscu obłoczek
WHITEandRED - 2013-01-27, 13:29
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 14:20
Jeszcze raz wielkie dzięki!
Ten drugi, o torym piszesz też chyba widzieliśmy. Zresztą cała droga nr 7 jest wyjątkowo malownicza! Ale właściwie to która w Norwegii nie jest? Te trzy tygodnie w Norwegii były tak przeładowane wrażeniami, że jeszcze do tej pory czujemy oszołomienie i zawrót głowy na same wspomnienia - trunki niepotrzebne, ale zaproszenie przyjmujemy
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 15:31
Wtorek, 6 lipca. Parking w Moltholen przy „bezimiennym” wodospadzie – Bergen – brzeg Sognefiord w okolicach Leikanger. Ok. 270 km.
Z żalem opuszczaliśmy uroczy parking pod wodospadem. Jednak mieliśmy dość napięty plan (zwiedzanie Bergen i przejazd przez góry nad Sognefiord w okolice lodowca Josteldalsbreen) zatem w siąpiącej mżawce ruszyliśmy dalej drogą nr 7 do Bergen. Na przedmieściach Bergen poszliśmy zobaczyć kolejny kościółek klepkowy – Fantoft stavkirke. Mimo, że za bilety wstępu zapłaciliśmy dość dużo pieniędzy to informacja o zabytku była dość znikoma. Przewodnik coś napomykał o pożarze i pokazywał metalowy krzyż jako wyjątkowo ciekawy obiekt.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 15:33
Dopiero w domu wyczytałam w Internecie, że kościółek jest wierną kopią oryginalnego zabytku z XII w – przeniesionego do Bergen z wioski Fortun znad Sognefiordu. Kościółek ów został podpalony w 1992r i spłonął doszczętnie – jedynie ów metalowy krzyż pochodził z pierwotnego kościoła. Podpalaczem był niejaki Vang Vikernes, muzyk metalowego zespołu Burzum, podpalał on również inne kościoły aby fotografie zgliszcz umieścić na okładce płyty. Widać jest trochę szaleńców i potworów w tej Norwegii…
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 15:38
Kościół oglądaliśmy w deszczu, ale jak dojechaliśmy do centrum Bergen pogoda nagle zrobiła się prześliczna – chmury przewiało, wyjrzało słońce i zrobiło się… upalnie!
W Bergen zaparkowaliśmy kampera na małym placyku w centrum. Za parkowanie zapłaciliśmy w automacie, niestety, maksymalna ilość czasu to były 2 godziny, więc musieliśmy przedłużyć ważność biletu. Za to do nadbrzeża portowego mieliśmy bardzo blisko.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 15:56
Najpierw kroki swe skierowaliśmy do romańskiego kościoła Mariackiego. Niestety był w remoncie, nie mogliśmy wejść do środka. Potem poszwędaliśmy się po malowniczym Bryggen, na koniec poszliśmy na targowisko. Chciałam kupić dla Zdzicha oryginalny sweter w norweskie wzory – ale niestety ceny były „zaporowe”.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 17:07
Po wyjeździe z Bergen zatrzymaliśmy się na obiad koło miejscowości Samnanger, w miejscu, gdzie rozwidlają się drogi nr 7 i droga nr E16 prowadząca w kierunku Voss.
Droga z Bergen do Voss jest wyjątkowo malownicza, a w jasno świecącym słońcu – była wręcz bajeczna. Prawie przez cały czas to po lewej, to po prawej stronie towarzyszyła nam jakaś woda – a to fiordy, a potem rwąca rzeka Vosso, a potem górskie jezioro Vangsvatnet. W miejscowości Voss wjechaliśmy na drogę nr 13 w kierunku Sognefiordu. Początkowo droga ta prowadziła przez szmaragdową dolinę rzeki Strondelvi a potem górską dolinę Vikafjelet. W dej dolinie zatrzymaliśmy się na krótki postój bo widoki były przecudne, a na łące pasło się stadko uroczych puszystych owiec.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 17:10
Gdy zatrzymaliśmy się przy drodze owieczki całym stadem do nas przybiegły uradowane, być może, tęskniły za pasterzem . Były tak ufne i chyba spodobał im się nasz kamper bo zaczęły się o niego ocierać i tulić się do zderzaków. Jedna weszła pod podwozie i ani rusz nie umieliśmy jej stamtąd wyciągnąć. Brzuchy bolały nas ze śmiechu. Miałam taką teorię, że ta mała owieczka sądziła, że nasz kamper to jego wielka mama, pod brzuchem której znajdzie cycuszek z mlekiem…
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 17:17
No w końcu naszym panom udało się jakoś przekonać malucha, że mama jest na łące i głośnym beczeniem go nawołuje.
Pojechaliśmy dalej, nieopodal łąki z baranami droga zaczęła się wspinać serpentynami, mijając szumiące wodospady na kolejny płaskowyż.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 17:21
Było bajkowo, ale droga odcinkami była remontowana i nie za bardzo było miejsce, aby zatrzymać się na podziwianie widoków. Stanęliśmy tylko tu i ówdzie, aby nazbierać kilka okazów kamieni dla naszej córki, która jako geolog pasjonuje się minerałami i ma ich całą kolekcję.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 17:24
I tak dojechaliśmy na mały parking na zakolu serpentyny, gdzie był punkt widokowy i mała restauracja pokryta trawą. Z miejsca tego roztaczał się wspaniały widok na dolinę, zatokę Sognefiordu i góry, góry góry… Patrząc z góry przez teleobiektyw aparatu widzieliśmy miejscowość Vikoyri, wzgórze ze sławnym kościółkiem w Vik oraz niteczki dróg.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 17:26
Ponieważ na placu stały już inne kampery to postanowiliśmy, że skorzystamy z pięknego miejsca i zrobimy sobie tu ciepłą kolację. Ugotowałyśmy już wodę na herbatę, zrobiłyśmy zupki z kubka… już już mieliśmy zacząć posiłek jak zobaczyliśmy trolla! A właściwie babę trolla. Malutka, chudziutka, nos jak haczyk, szpiczaste uszy…:). Skrzekliwie i niezmiernie głośno coś do nas wykrzykiwała głosem charczącym od oburzenia. Mimo, że nie rozumiemy norweskiego, nietrudno było zgadnąć o co jej chodziło. Wkroczyliśmy na jej terytorium, a właściwie na terytorium knajpki, której pewnie była gospodarzem i o zgrozo – na PARKINGU DLA KLIENTÓW bezczelnie jedliśmy obiad z wiktuałów przywiezionych z Polski !!!!! Co prawda nigdzie nie znaleźliśmy tablicy z napisem NO CAMPING lub coś w tym guście, ale widocznie było tam jakieś niepisane prawo. W międzyczasie inni turyści kamperowi zdążyli już odjechać i zostaliśmy sami na placu boju. Złapaliśmy kubki z zupkami, czajnik z wrzątkiem na herbatę wstawiliśmy do zlewu, Zdzich wskoczył szybko do szoferki i ostrożnie, aby nie wychlapać posiłku zjechał o jedną serpentynę niżej, na kolejny placyk, gdzie dokończyliśmy jedzenia.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 17:32
Potem powoli zjechaliśmy do doliny – tu w okolicach znajdują się dwie zabytkowe świątynie – mały romański kościółek w Hove oraz stavkirke Vik. Niestety oba były zamknięte – ten romański wyglądało, że na stałe, klepkowy – bo już było po godzinach i kasa była nieczynna. Pokręciliśmy się tak parę chwil po placu przy kościele w Hove, obfotografowaliśmy wszystkie cztery elewacje kościoła, a potem w Vik połaziliśmy trochę dłużej po cmentarzyku otaczającym kościół oraz po podcieniach podziwiając pięknie rzeźbione wrota.
Ami - 2013-01-27, 17:52 Temat postu: pozd. 0000
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 19:01 Temat postu: Re: pozd.
| jan amico napisał/a: | | Aniu , Zdzisiu..czytamy Wasze relacje....Zdjecia piekne....az milo popatrzec....Serdecznie Was pozdrawiamy...... |
Dziękujemy My również Was pozdrawiamy - a jak się udał urlop na Rodos?
My już tęsknimy za ciepełkiem i wakacjami
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 19:07
Robiło się już szaro jak dojechaliśmy do przystani promu w Vangsnes. Musieliśmy trochę poczekać na połączenie. Jak dopłynęliśmy na drugą stronę zmierzchało.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 19:11
Jechaliśmy wzdłuż brzegu fiordu dobrych kilka kilometrów szukając jakiegoś fajnego miejsca na nocleg. No i udało się – w połowie drogi pomiędzy przeprawą a miejscowością Sogndalsfiora. Tuż nad brzegiem, w pewnym oddaleniu od drogi, która także w nocy była uczęszczana.
Oj – śpiąc w alkowie miałam cudowny widok na fiord i jego przeciwległy brzeg. Ponieważ jako się rzekło o tej porze roku na tych szerokościach właściwie przez całą noc nie jest całkiem ciemno to budziłam się kilka razy aby sprawdzić, czy ten bajkowy widok nie jest aby tylko snem…
Ami - 2013-01-27, 19:16 Temat postu: pozdr. 0000
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 20:45
Środa, 7 lipca. Brzeg Sognefiordu – Forde – Floro – malownicza droga nr 615 – Sandane – brzeg jeziora Breimsvatnet przed miejscowością Re. Około 290 km.
Pierwotnie mieliśmy zamiar „zaatakować” południowy jęzor lodowca Jostedalsbreen od strony doliny Jostedalen. Czytałam na forum, że trzeba dojechać na koniec doliny, potem przepływa się łodziami przez jezioro, a potem dociera się do czoła jęzora lodowca. Przeczytałam tyle zachwytów nad tym zjawiskiem, że zamarzyłam, aby to zobaczyć…
Niestety, pogoda pokrzyżowała nam plany . Od rana padało. Na przemian ulewa, deszcz i mżawka. I kiepska widoczność. Dlatego zmieniliśmy plany. Postanowiliśmy okrążyć lodowiec i zaatakować go od strony północnej. Liczyliśmy na poprawę pogody w ciągu dnia.
Ruszyliśmy zatem z Sognal na północ drogą nr 5. Liczyliśmy, że w okolicach Skei sytuacja się wyklaruje na tyle, że będziemy wiedzieć czy uda nam się zobaczyć lodowiec tego dnia. Po drodze zatrzymaliśmy się przed jednym z tuneli aby podziwiać jeszcze jeden jęzor lodowca - Boyabreen.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 21:07
Zjechaliśmy zatem z głównej drogi na mały parking nad jeziorem. Było zimno i wilgotno, ale przez chwilę nie lało.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 21:32
Ale w Skei niestety dalej padało. Dlatego zrezygnowaliśmy z wycieczki na lodowiec. Postanowilismy pojechać na zachód do Floro nad morzem.
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 21:44
Po drodze podziwialiśmy jeszcze jeden wodospad - Huldefossen. Był dobrze widoczny z głównej drogi, ale żeby tam podejść musieliśmy zboczyć do wioski, zostawić auto na placyku a potem sforsować ogrodzenie. Za ogrodzeniem, na łące pod wodospadem pasło się małe stadko młodych byczków...
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 21:51
Byczki zainteresowały się nami, jak zbliżyliśmy się do wodospadu. No a potem - w nogi! Zmiataliśmy brnąc przez wilgotną łakę i błotnistą drogę. I znów sforsowalismy ogrodzenie
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 22:02
Do nadmorskiego Floro dojechaliśmy koło południa. Postawiliśmy samochód na osiedlowym parkingu i poszlismy szukać nadmorskiej promenady... Ale niestety, Floro mimo, że nad morzem, jest jakoś odwrócone od niego tyłem. Zarówno główne ulice, jak i osiedla leżą w pewnej odległości od brzegu. Spacerowaliśmy tam dobrze ponad godzinę i na plażę nie trafiliśmy. Na parkingu zrobiliśmy obiad. Deszcz nadal padał, humory nam zatem nie dopisywały. Mieliśmy wrażenie, że tracimy cenny czas.
W drodze powrotnej z Floro nieoczekiwanie zaczęło się przejaśniać...
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 22:09
Postanowiliśmy nie wracać do lodowca dokładnie tą samą drogą. Wybraliśmy drogę nr 615 biegnącą na północny wschód w stronę Nordfiordu. Wybór okazał się trafny. Przez całą drogę towarzyszyła nam rwąca rzeka, która toczyła swe spienione wody i spadała kaskadami to po prawej, to po lewej stronie drogi.
Ami - 2013-01-27, 22:18 Temat postu: czesc znowu 0000
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 22:25
Gdy dojechalismy do Hyefiordu i Gloppefiordu (odnóg Nordfiordu) pogoda się poprawiła. Na nocleg zatrzymaliśmy się na uroczym parkingu nad górskim jeziorem Breimsvatnet za miejscowością Sandane. Z brzegu obserwowaliśmy wyniosłą górę malowaną zorzami zachodzącego słońca. Potem, już w domu,góra ta nazwana została przez naszą siostrzenicę, miłośniczkę Tolkiena - bramą Mordoru. Jeśli ktoś na forum wie, jak zowie się ta góra - dajcie znać. A tu są orientacyjnie namiary miejsca, gdzie nocowaliśmy:61.749488,6.349583.
Den-tal - 2013-01-27, 22:47
Gora nazywa sie Blafjellet - czyli niebieska gora(pisze sie wlasciwie przez takie "a" z koleczkiem)
Ania i Zdzich - 2013-01-27, 22:52
Dzięki Den-tal. Wiedziałam, że mozna na Was liczyć
stawiam
WHITEandRED - 2013-01-27, 23:07
Ania i Zdzich - 2013-01-28, 09:19
Dzięki WHITEandRED! Jak pójdzie tak dalej to będzesz miał u nas śląski napój na "k" - czyli krzynka piwa! Już zakochałam się w tej mapie! Jak z niej odczytuje sie wysokosci?
stawiam
WHITEandRED - 2013-01-28, 15:00
Witold Cherubin - 2013-01-28, 20:30
Wydawało mi się, że po kilkakrotnych wizytach trochę znam już Norwegię, ale Wasze opowieści i zdjęcia uświadamiają mi, że to jest kraj który trzeba wielokrotnie odwiedzić i nadal jest on nieodkryty do końca. Coraz bardziej mnie korci, żeby znów pojechać do Norwegii.
A za wspaniałe zdjęcia i relację macie ode mnie
Pozdrawiam
Den-tal - 2013-01-28, 23:26
No prosze jak te szwedzkie mapy oszukuja Na mojej jak wol napisali w miejscu Skjorta Blafjellet ??(ktore lezy po drugiej stronie jeziora) i tak ja zawsze nazywalismy Chyba czas skonczyc z papierowymi wydawnictwami
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 18:45
Czwartek, 8 lipca. Brzeg jeziora Breimsvatnet – Geirangerfiord – Dalsnibba. 190 km.
Co się nie udało wczoraj, udało się dzisiaj. Wstaliśmy wcześnie. Poranek nad jeziorem Breimsvatnet w jasnym słońcu był uroczy. Nasza Brama Mordoru – czyli szczyt Skjorta, (dzięki WHITEandRED) – lśniła bladym, zielonkawo-bławym blaskiem ponad wodami jeziora.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 18:58
Niechętnie opuszczaliśmy to miejsce. Pojechaliśmy przez miejscowość o wdzięcznej nazwie Re, potem przez góry drogą nr 60 brzegiem Nordfiordu do miejscowości Olden. Stamtąd, na południe wzdłuż turkusowego jeziora Oldevatnet na koniec doliny do jęzora Briksdalsbreen lodowca Jostedalsbreen.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 19:03
Na końcu doliny były duże parkingi. Trochę powyżej restauracja, schronisko i centrum turystyczne. Dalej prowadziła droga, taki szlak turystyczny jak z Kuźnic na Kalatówki. Drogą tą można było pojechać tramwajem turystycznym, ale my, z wrodzonej oszczędności i zamiłowania do turystyki, wybraliśmy wariant pieszy. Po drodze troczę padało, trochę nas też zmoczyło na mostku nad wzburzonym wodospadem.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 19:10
Gdy dotarliśmy do turkusowego jeziorka u stóp jęzora lodowca pogoda zrobiła się słoneczna. Nad doliną unosiła się błękitna mgiełka, nad jeziorkiem rozpostarła się tęcza, a jęzor lodowca w tym świetle był błękitno turkusowy.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 19:16
Wbrew ostrzeżeniom, które czytaliśmy na tablicach rozmieszczonych wzdłuż drogi, że idziemy na własną odpowiedzialność, podeszliśmy do samego brzegu jęzora lodowca. Musieliśmy dotknąć brył kodu, poczuć, że jest lodowato zimny. Lodowiec trzeszczał, unosiliśmy głowy i patrzyliśmy w zadziwieniu na ten cud natury. Inni śmiałkowie szli dalej do góry na spotkanie żywiołu.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 19:28
Było tam przy tym lodowcu tak pięknie, że straciliśmy poczucie czasu. Minęło południe - czas było wracać. Niespiesznym spacerem podążyliśmy w dół doliny, do samochodu. Na parkingu przed centrum turystycznym jeszcze zrobiliśmy sobie obiad.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 20:07
A potem w drogę! Musieliśmy zdążyć na ostatni prom przez Geraingerfiord z Hellesylt do Geiranger. Z tego powodu nie zatrzymywaliśmy się po drodze, mimo, że widoki były wspaniałe
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 21:14
Podróż przez Geirangerfiord trwała około półtorej godziny. Ale wrażeń dostarczyła nam na długie miesiące. Po drodze podziwialiśmy strome zbocza fiordu, dzikie góry, błękit wody i wodospady spływajace pionowo z gór do fiordu. Najbardziej znane z nich to Siedem Sióstr i Ślubny Welon. Oczywiście z tymi wodospadami skojarzone są legendy, które przewodnik opowiadał nam przez megafon na statku.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 21:21
I tak powoli kończyła się cudna wycieczka przez Geirangerfiord... Jeszcze dwa zakręty i zobaczyliśmy Geiranger oświetlone popołudniowym słońcem.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 21:30
Miasteczko, mimo, że rozreklamowane nad miarę, wydało nam się cudownie ospałe i w pewien sposób prowincjonalne i bezpretensjonalne... Przystań, nadbrzeże, mały sklep, grupa wycieczkowa z Niemiec tocząca swe walizki do hotelu. Kilka autokarów. No i ten widok na góry!!! I tęcza... Nie wiem, czy mieliśmy wyjątkowe szczęście do pogody, czy latem w Geiranger to standard...Nasz przyjaciel z forum WHITEandRED pewnie jest bardziej kompetentny do oceny tego miejsca . W powietrzu pachniało wilgotną trawą, ziołami...
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 21:44
W naszych planach na ten wieczór była wspinaczka na górę Dalsnibba, o której przeczytałam przed wyjazdem na tym forum wiele kuszących rekomendacji. Zatem po krótkim spacerze w Geiranger, uzupełnieniu zapasu wody i spuszczeniu szarej wody na "tommestation" przy campingu na brzegu fiordu wyruszyliśmy zakosami w górę miasteczka, a potem przez zieloną dolinę by wkrótce dziesiątkami serpentyn znaleźć się w dzikim i skalistym krajobrazie nad jeziorem Djupvatnet.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 22:23
Nad jeziorem jest schronisko górskie Djupvasshytta. Główna droga (nr 63) z Geiranger prowadzi przez góry do drogi nr 15 łaczącej Vagamo z wybrzeżem. Ale koło schroniska odchodzi płatna, szutrowa droga na górę Dalsnibba - góra ta była celem naszej wycieczki tego dnia. Cena jaką zapłaciliśmy za przejazd drogą na szczyt góry była warta tej dawki adrenaliny, której doświadczyły nasze organizmy. Droga pięła się ciasnymi serpentynami, często nie zabezpieczona i tak wąska, że mijanka z innym kamperem, nie mówiąc już o autobusie mogła by się zakończyć katastrofą... Na szczęście był już wieczór i nikt nie zjeżdżał z góry. Na szczycie jest rozległa platforma widokowa, parking oraz restauracja i sklep z pamiątkami. Wszystko o tej porze dnia było nieczynne. Na parkingu stały trzy, może cztery samochody. Dołączylismy do tej grupy - jasne było, że wszyscy tu planowalismy spędzić noc.
Ania i Zdzich - 2013-01-29, 22:30
Dzień dobiegał końca... Był to niezapomniany dzień... Dobranoc Geiranger, dobranoc Norwegio...
Ania i Zdzich - 2013-02-02, 22:48
Piątek, 9 lipca. Góra Dalsnibba, droga Orłów, Drabina Trolli, droga Atlantycka, Kristiansund, Sunndalsora, nocleg w dolinie przed Oppdal. Ok. 380 km.
Tego widoku, jaki zobaczyliśmy rano z parkingu na Dalsnibbie PO PROSTU nie da się zapomnieć. Był pocztówkowo-folderowo-reklamowy.
Ania i Zdzich - 2013-02-02, 22:59
Nie mogliśmy niestety za długo "marudzić" na górze. Mieliśmy ambitny plan przejechać przed drogę Orłów, Drabinę Trolli i Drogę Atlantycką, aby potem skręcić na północny wschód w pobliże Trondheim. A że pogoda była przecudna szykował się wspaniały dzień!
Ania i Zdzich - 2013-02-02, 23:11
Drogą Orłów przejeżdżało już tylu uczestników tego forum - my mielismy tylko wyjatkowe szczęście do pogody, dlatego musimy pochwalić się zdjęciami
Ania i Zdzich - 2013-02-02, 23:17
Ale najpiękniejsza była tego dnia (oprócz widoku z Dalsnibby) droga przez dolinę Valldalen
Ania i Zdzich - 2013-02-02, 23:25
A potem do karkołomny zjazd najsłynniejszymi w Norwegii serpentynami - agrafkami...
Ania i Zdzich - 2013-02-02, 23:34
Potem pojechaliśmy przez Molde w kierunku drogi Atlantyckiej
Sol-Wagon - 2013-02-04, 20:03
1. jadąc na północ Drabiną Troli i Drogą Orłów jedzie się do góry, czy w dół?
2. można fotografować w Muzeum Łodzi Wikingów w Oslo?
Ania i Zdzich - 2013-02-04, 20:27
1. Jak jedzie się z Geiranger drogą Orłów to jedzie się do góry, potem zjeżdża się w dół do następnego fiordu, potem się znów wjężdża do góry (Norwegia tak ma ) doliną Valdalen aż na przełęcz. No a potem zjeżdża się w dół drabiną trolli. Za Aldalsnes jest następny fiord...
2. W muzeum łodzi wikingów nikt nie zabronił nam fotografować. Zresztą nigdzie w Norwegii nikt tego nie zabraniał.
pozdrawiam
Ania
Ania i Zdzich - 2013-02-04, 21:55
no, ale wracając do tematu...
Po przepłynięciu Langfiordu z miejscowości Solsnes pojechaliśmy drogą nr 64 przez podwodny tunel pod Fannefiordem w kierunku Molde. Tam, po ominięciu miasta, dalej trzymaliśmy się drogi nr 64. Naszym celem było zobaczenie słynnych mostów na drodze atlantyckiej tak rozreklamowanej w przewodnikach i na tutejszym forum. No było fajnie. Ale trochę się zawiedliśmy. Trochę za daleko jechania dla tych kilkunastu kilometrów przeskakiwania w wyspy na wyspę po osławionych mostach. No, ale to nasza opinia...
Ania i Zdzich - 2013-02-04, 23:52
Potem był jeszcze jeden, i to dłuższy tunel pod fiordem przed Kristiansund. A dalej.... to pogubiliśmy się. Było w Kristiansund kilka rond, potem "wylądowaliśmy" nad brzegiem fiordu - dziś wiem, że to był Freifiord, który mieliśmy przepłynąć lub przebyć tunelem, aby znaleźć się na głównej drodze nr E39 w stronę Trondheim. Ale pogubiliśmy się w tej gmatwaninie dróg i fiordów. Było już mroczno (bo nie całkiem ciemno). W końcu odnaleźliśmy się na drodze nr 70 nad brzegami wielu fiordów. Za miejscowością Sunndalsora wjechaliśmy w dolinę rzeki Driva (dziwna nazwa - Drava, Drau - przypominają się nam inne czasy i inne klimaty). Fakt, w dolinie rzeki, na parkingu przy drodze czekały nas niezwykłe luksusy - łazienka z podgrzewaną podłogą, gorącą wodą i wieeeelkimi umywalkami - było gdzie umyć włosy i nie nachlapać w łazience w kamperze....
krzlac - 2013-02-05, 12:41
Też tak oceniam Drogę Atlantycką. Jeśli ktoś ma po drodze to tak, jesli specjalnie to nie warto.
darbochowaOla - 2013-02-05, 14:25
| krzlac napisał/a: | | Też tak oceniam Drogę Atlantycką. Jeśli ktoś ma po drodze to tak, jesli specjalnie to nie warto. |
Każdy ma prawo do własnej opinii. Drogę Atlantycką widziałam wiele razy i jestem przekonana, że w pełni zasługuje ona w Norwegii na miano konstrukcyjnego projektu wieku. Poza tym z Molde na Drogę Atlantycką jest naprawdę blisko (zwłaszcza jak na Norweskie warunki), więć warto sobie samemu wyrobić zdanie na jej temat. Ja tak jak wspominałam jestem nią zauroczona.
Ania i Zdzich - 2013-02-05, 17:32
Hej !!!!! ,
pisząc co pisałam to było takie uderzenie w stół!!!
Nożyczki same się odezwały
Czekałam, aż coś napiszecie...
Czytałam z zachwytem Wasze opowieści o łowieniu ryb koło tych mostów. I nie tylko tam. Jestem zauroczona, pozdrawiam i stawiam
Ale swojego zdania nie zmienię - jakby było po drodze to i owszem - ale za dużo czasu i pieniędzy nas to kosztowało... A potem błądzenia. Norwegia jest cudem inżynierii - ale nie ludzkiej... Dla tych cudów tam przecież jeździmy.
pozdrawiam
Ania
krzlac - 2013-02-05, 19:00
Ja też podtrzymuję swoje zdanie. Po włóczędze po Lofotach i powrocie z Bodo drogą RV17 - Droga Atlantycka to "pikuś". Ale chyba dożo zależy od kolejności ogladania.
Ania i Zdzich - 2013-02-05, 19:11
Stawiam za poparcie
Dla nas Lofoty i droga nr 17 to było THE BEST! No i Dalsnibba, Hardangervidda, lodowiec Briksdalsbreen i Jotunheimen (nawet jeśli w chmurach) Ale podobno "ten typ tak ma" :):)
pozdrawiam wszystkich fanów Norwegii!!!!
krzlac - 2013-02-05, 19:23
Dziękuję za piwko. W tym roku w sierpniu ruszam dookoła Bałtyku i odwiedzam Nordkapp. Pozdrawiam
Ania i Zdzich - 2013-02-05, 20:16
Ale wracam do relacji....
Sobota, 10 lipca. Nocleg w dolinie rzeki Driva - Tronndheim - droga nr 6 na północ. Nocleg na przecudnym parkingu nad rzeką Namsen. Ok. 390 km.
Poranek w dolinie obudził się mglisty, my obudzilismy się senni.... Dobra kawa i kaloryczne śniadanko (tzw. kiełbaśnica na jajkach - ulubione danko na chłodne wakacyjne poranki) oraz sałatka z pszczyńskich pomidorów z drobno krojoną pszczyńską cebulką zrobiły swoje
Humory nam się poprawiły. Pojechaliśmy na wschód wzdłuż górskiej doliny, której dnem płynęła rzeka Driva. Im bliżej miejscowości Oppdal tym dolina bardziej zamieniała się w wąwóz, a rzeka płynęła coraz niżej poziomu drogi... Szkoda tylko, że pogoda była tego ranka deszczowa
darboch - 2013-02-05, 22:36
Co do jednego pewnie wszyscy jesteśmy zgodni co można w prosty sposób ująć...NORWEGIA TO JEST TO :!:
Co do drogi Atlantyckiej...punkt widzenia zależy od punktu siedzenia a my siedzieliśmy patrząc na piękny zachód słońca, popijając piwko po zjedzeniu świeżo upieczonej makreli złowionej chwilke wcześniej...nasza rodzinka i nasz kamper a w koło żywej duszy. To są chwile które sie pamięta i do których się wraca.
WHITEandRED - 2013-02-05, 22:52
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 08:31
| darboch napisał/a: | my siedzieliśmy patrząc na piękny zachód słońca, popijając piwko po zjedzeniu świeżo upieczonej makreli złowionej chwilke wcześniej...
|
noooo.... taaaak piwko i rybka - to są argumenty!!!
to ja stawiam jeszcze jedno
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 20:44
No ale wracając do tematu - około południa dotarliśmy do Trondheim. Pogoda była pod tak zwanym "zdechłym Azorem" siąpiło i było paskudnie zimno. Jeszcze przed miastem, na parkingu zrobiliśmy sobie 1 danie obiadu - jakąś zupkę z kubka, tak dla pokrzepienia serc...
W Trondheim plan "minimum" obejmował zwiedzenie katedry Nidaros oraz, jako, że była to sobota, uczestnictwo w wieczornej mszy - plan na jutrzejszą niedzielę był zbyt bogaty w kilometry...
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 20:50
Wymiana sms'ów z córką (która jest w takich momentach niezawodna) zaowocowała znalezieniem kościoła katolickiego w Trondheim - jest to kościół św. Olafa - notabene w samym centrum, niedaleko katedry Nidaros i niedaleko miejsca, gdzie udało nam się znaleźć darmowe miejsce do parkowania. Jako, że wszystko było blisko, więc najpierw podeszlismy do kościoła, aby sprawdzić godziny mszy - 18:30 BINGO!!! Zdążymy zwiedzić katedrę, obejść miasto, zrobić zakupy i zjejść obiad - pełnia szczęścia!!!
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 21:25
Jako się rzekło w dojmującym chłodzie i mżawce podążyliśmy do katedry. Nie da się ukryć - wspaniała- zrobiła na nas (nawet na mnie, wybrednej fance surowej romańskiej architektury) fantastyczne wrażenie - gdyby nie ta pogoda... ale niech tam... myśmy mieli ciepłe polarki i kurteczki, a inni, właśnie zmierzający na ślub weselnicy - nie mieli tak wesoło
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 21:31
Pofotografowaliśmy z ukradka norweskich weselników, obeszliśmy katedrę dookoła.
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 21:46
na czym to ja skończyłam? Już drugi raz komp mi się zbiesił. Chyba chodziliśmy dookoła katedry Nidaros w Tronheim...
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 21:52
I tak niespodziewanie zrobiła się ładna pogoda. Poszliśmy zwiedzać miasto.
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 22:08
A teraz to już słoneczne i kolorowe centrum Trondheim
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 22:18
Potem pospacerowaliśmy do nowszego centrum (takiego La Ramblas w Trondheim ) I tak okrężną drogą wróciliśmy do katedry Nidaros...
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 22:25
I znów w katedrze był ślub - tym razem słoneczko przygrzewało
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 22:30
Słoneczne widoki na katedrę w Trondheim...
Ania i Zdzich - 2013-02-06, 22:42
Potem, na parkingu pod miejscowym "Lidlem" zrobiliśmy sobie obiad. A potem poszliśmy na wieczorną mszę św, w kościele św. Olafa. Gdy wyjeżdżaliśmy z Trondheim to był już wieczór - ale wciąż było jasno - świeciło pięknie słoneczko.
Czekała nas jeszcze dość długa droga na północ, jechaliśmy drogą nr E6 przez Steinkjer, potem wzdłuż jeziora Snasa (gdzie szukaliśmy noclegu, ale, niestety, nie znaleźliśmy) a potem wzdłuż czarownej rzeki Namsen. I to tu, nad jej brzegiem znaleźliśmy cudowny parking. Nocowaliśmy tu dwa razy - w drodze "tam" i potem "z powrotem"
Ania i Zdzich - 2013-02-07, 19:57
11 lipca, niedziela. Parking nad rzeką Namsen, port w Kilboghamn przy szlaku wybrzeża. Ok 370 km.
Najpierw jechaliśmy wzdłuż pięknej doliny rzeki Namsen. Pogoda była super, świeciło jasne, piękne lipcowe słońce. Temperatura przekraczała 25 stopni. Szkoda, że w tak pogodny dzień przyszło nam pokonywać tyle kilometrów. Ale zatrzymaliśmy się na wczesny obiad na parkingu nad rzeką.
Ania i Zdzich - 2013-02-14, 22:13
A potem pojechaliśmy na północ drogą nr 6. Jechaliśmy wciąż wzdłuż przepięknej błękitnej rzeki Namsen
Ania i Zdzich - 2013-02-14, 22:36
W Mo i Rana skręciliśmy na zachód na szlak wybrzeża (droga Rv17). Widoki stawały się coraz bardziej dzikie a góry zaczęły przypominać ostre kły. Pogoda zrobiła się też pochmurna, przez co aura nabrała groźnego charakteru. I tak dojechaliśmy pod wieczór do portu w Kilboghamn. Postanowiliśmy tu przenocować i popłynąć nazajutrz pierwszym promem do Jektvik.
WHITEandRED - 2013-02-18, 18:01
Tadeusz - 2013-02-18, 18:13
Popatrzyłem, pomarzyłem.
Gęba się śmieje do tych cudnych pejzaży.
Zamiast zazdrościć stawiam piwko.
Ania i Zdzich - 2013-03-01, 17:51
Poniedziałek, 12 lipca. Port w Kilboghavn - tuż przed Skutvik. Ok 400 km
Rankiem załapaliśmy się na prom do Jektvik. Niestety pogoda była wietrzna i przykra.
Ania i Zdzich - 2013-03-01, 20:45
na promie do Jektvik
Ania i Zdzich - 2013-03-01, 20:55
w Akskardet przyszło nam poczekać trochę na prom do Foroy. Pokręciliśmy się troszkę po porcie i okolicach...
Ania i Zdzich - 2013-03-01, 21:06
W drodze do Foroy podziwialiśmy surowe widoki na zatokę i lodowiec Svartisen
Ania i Zdzich - 2013-03-01, 21:17
Dalsza podróż wzdłuż Rv 17 dostarczała nam niezapomnianych widoków...
Ania i Zdzich - 2013-03-01, 21:28
Tuż przed Bodo wróciliśmy na drogę nr 6 prowadzącą na północ
Fux - 2013-04-05, 17:25
Nie mogłem sie powstrzymać....
wenusjanie - 2014-10-02, 10:46
Super relacja, dzieki!
coraz bradziej jestem przekonana, że przyszłoroczny objazd Skandynawii to dobry pomysł
Kuba L. - 2014-10-04, 07:55
Bardzo fajnie napisana relacja ale jesteśmy ciekawi jej zakończenia
Stawiam piwko za włożony trud pisania
|
|