Qcyk - 2013-02-06, 22:30 Temat postu: Stan wyjątkowy Orava- kamperemWłaśnie jestem w centrum stanu wyjatkowego który jest teraz na Oravie. Wczoraj jechałem w samym środku zawieji i opadów śniegu. W przeciągu godziny spadło około 80 cm sniegu . Ale łańcuchy na kołach pozwoliły na pokonanie trasy Zakopane -Tatralandia.
Gdyby ktoś sie wybierał właśnie na Słowację musi koniecznie zabrać łańcuchy na koła.
Jutro Chopok chyba dojedziemy
Pozdrawiam z bardzo zimowej Słowacji -Qcyk Qcyk - 2013-02-06, 22:36 Czy ktoś może sie orientuje czy potrzebuje winetki na Słowację - i gdzie ją kupić bo jak wczoraj jechałem to wyszystko było pozamykane lub występował brak prądu.
Mam zamiar z Chopoka wrócić przez Piwniczna i potem Krynica Górska i nie wiem czy potrzebuje tej winetki.
Kamperka mam do 3,5 tony.gino - 2013-02-06, 22:40 w Słowacji możesz kupic praktycznie na każdej stacji benzynowej..
o ile pamiętam, to koszt ok 30-40pln/czyli ok 8-10eur..
kupuj do 3,5tony
no i jedź ostrożnie DAMIAN.CZ - 2013-02-06, 22:40 Qcyk na autostrady i drogi ekspresowe obowiązują winietki w Słowacji. Tak na marginesie podziwiam Kolegę za odwagę na podróżowanie w takich warunkach kamperkiem-co za determinacja:-)
pozdrawiamQcyk - 2013-02-06, 22:42 Dziekuje serdecznie za odpowiedź jutro poszukam działającej stacji paliw .Skorpion - 2013-02-06, 22:44 Podziwiam wyprawe kamperkiem w takie sniezycze Uwazaj na siebie i cala zaloge jak masz na pokladzie Barbara i Zbigniew Muzyk - 2013-02-06, 22:47
Qcyk napisał/a:
Czy ktoś może sie orientuje czy potrzebuje winetki na Słowację - i gdzie ją kupić bo jak wczoraj jechałem to wyszystko było pozamykane lub występował brak prądu.
Mam zamiar z Chopoka wrócić przez Piwniczna i potem Krynica Górska i nie wiem czy potrzebuje tej winetki.
Kamperka mam do 3,5 tony.
Kolo Tatralandi jest niedaleko autostrada ale jest tez droga chyba 18,zawsze tedy jedziemy.Jest kawlek drogi szybkiego ruchu kolo Orawskego Podzamok,GPS ja omija.po co winetka w tym miejscu na Slowacji.Pisze ci za poplatku,lub znak auto niebieskie droga szybkiego ruchu.zbychu - 2013-02-06, 22:52 Na autostradę potrzebujesz winietkę , najtańsza na 10 dni 10E , ale możesz ominąć autostradę , przez Piwniczną sie nie wybieraj bo tam tylko przejazd do 2,5 ton , nastepne przejście graniczne to Muszyna.Track222 - 2013-02-06, 23:03
zbychu napisał/a:
Na autostradę potrzebujesz winietkę , najtańsza na 10 dni 10E , ale możesz ominąć autostradę , przez Piwniczną sie nie wybieraj bo tam tylko przejazd do 2,5 ton , następne przejście graniczne to Muszyna.
Zbychu ja w lipcu 2012 jadąc do Grecji przejechałem przez przejście w Piwnicznej, faktycznie jest 2,5 tony ograniczenie. Po prostu nie chciało mi się zawracać. Dla dużego kampera takiego jak mój trochę wąska droga.Qcyk - 2013-02-07, 09:47 Dziś znowu przez noc dopadało śniegu w kamperze nie widać już kół, czekamy na traktor który odśnieża parking . Zima w pełni
Dziekuje za info o winetkach . koko - 2013-02-07, 12:37 Jest dobre przejście przez MuszynkęQcyk - 2013-02-07, 17:06 Chopok zdobyty policja wpuszczala tylko samochody z łańcuchami . Nawet auta 4x4 bez łańcuchów musiały zawracać. Stoimy na parkingu biela put pod samym wyciągiem.
KoKo dzięki za Muszynke
Brat - 2013-02-07, 17:07 Ważne, by Wam gazu nie zabrakło ...
A w Wawie też sypie.
Trzymajcie się !Luksiak - 2013-02-07, 17:14 a może jakieś fotki tej zimy bo w Łodzi czarno , buro i ponuro kazbar - 2013-02-07, 17:33 Gdybym był na Twoim miejscu ewakuował bym się dwoma drogami:
- do przejścia granicznego Trstena/Chyżne lub
- do przejścia granicznego Lysa n/d Dunajcom/Niedzica
Warjant pierwszy: Trstena/Chyżne. 60 km Najbliżej, drogi pierwszej kolejności odśnieżania.
Warjant drugi: Lysa n/d Dunajcom/Niedzica. 110 km. Kierunek Poprad (obok płatnej autostrady wiedzie stara bezpłatna droga) przez Keżmarok.
Gdybyś potrzebował pomocy (a śnieg tu ciągle pada i pada) napisz. Przyjadę swoim Land Roverem i jakoś wspólnie damy radę temu białemu gównie Track222 - 2013-02-07, 17:38
kazbar napisał/a:
............................
Gdybyś potrzebował pomocy (a śnieg tu ciągle pada i pada) napisz. Przyjadę swoim Land Roverem i jakoś wspólnie damy radę temu białemu gównie
Kaziu pięknie z Twojej strony Qcyk - 2013-02-07, 19:46
kazbar napisał/a:
Gdybym był na Twoim miejscu ewakuował bym się dwoma drogami:
- do przejścia granicznego Trstena/Chyżne lub
- do przejścia granicznego Lysa n/d Dunajcom/Niedzica
Warjant pierwszy: Trstena/Chyżne. 60 km Najbliżej, drogi pierwszej kolejności odśnieżania.
Warjant drugi: Lysa n/d Dunajcom/Niedzica. 110 km. Kierunek Poprad (obok płatnej autostrady wiedzie stara bezpłatna droga) przez Keżmarok.
Gdybyś potrzebował pomocy (a śnieg tu ciągle pada i pada) napisz. Przyjadę swoim Land Roverem i jakoś wspólnie damy radę temu białemu gównie
Dziekuje serdecznie za pomoc jutro jak będzie wielki problem z białym g... to zobaczymy czy będą potrzebne posiłki z Polski .Qcyk - 2013-02-07, 20:13
Luksiak napisał/a:
a może jakieś fotki tej zimy bo w Łodzi czarno , buro i ponuro
Fotki będą jak będe miał interner stały a to dopiero w Polsce bo piszę z telefonu.Agostini - 2013-02-07, 21:35 Rząd słowacki poprosił wojsko o pomoc w walce z nadmiarem śniegu.
Także, trzymaj się Marcin. Jak będzie gaz Ci się kończył to dzwoń.
A poza tym szalej, ...ile wlezie.kimtop - 2013-02-07, 21:48 Proponuję żebyś się nie ruszał do momentu opanowania sytuacji na drogach.
Może w razie braku gazu któryś z kolegów podrzuciłby Ci butlę z gazem
Trzymaj się ciepło.Qcyk - 2013-02-07, 22:11 Teraz nie pada, ale rano się zobaczy jak będzie . Warunki na stoku na Chopoku fatalne, mało kasku z głowy nie zerwało i jeszcze mgła umilała zjazdy .
Gazu mam jeszcze 1 całą butę propanu ,więc ze 3 dni może uda się gdzieś przeżyć w zaspach .
O wojsku nic nie słyszałem -może czołgami będą odśnieżać Barbara i Zbigniew Muzyk - 2013-02-08, 18:50 jak juz wrucisz napisz mi ile bilet seniora na pol dnia,oj dawno tam bylam jak corkaa mieszkala w Elektrykarskiej chacie,no i miala zajecia z mlodzieza Qcyk - 2013-02-11, 13:16 Udało sie wrócić jako cali i zdrowi odwiedzając po drodzę jeszcze Krynicę Zdrój.Kamper przeszedł chrzest bojowy w warunkach zimowych sprawdził sie w 100%.
Niebawem fotorelacja. Skorpion - 2013-02-11, 13:20 Qcyk, pogratulować determinacji zbychu - 2013-02-11, 17:47 Czekamy na zdjęcia Kowal120 - 2013-02-11, 18:53 Przesyłamy kilka zdjęć z weekendu w zasypanej śniegiem Oravicy i naszego pięknego Zakopanego Pozdrawiamy!piobar - 2013-02-18, 01:54 Temat postu: Chopok extreme!Witam
W dniach tej największej śnieżycy bylismy z synem na Chopoku i przeżyliśmy!. Jadąc tam zapowiadali jakieś niewielkie opady więc nie spodziewałem się czegoś takiego. Miałem jednak łańcuchy oraz zaopatrzyłem się po drodze w łopatkę do odśnieżania za całe 36zł oraz sól. Z Warszawy do Myślenic droga była super, zero opadów. Niestety na stacji po zatankowaniu kamper wziął i się poddał, nie zastartował. Nerwówka, wieczór, tel do assistance, gośc przyjechał, pociągnął, ale okazało się że rozrusznik i tak nie działa. Tak więc pierwsza noc pod warsztatem . Rano sie budzimy, a wokoło full sniegu i wali na całego . Z rozrusznikiem się uporali w 1.5h i wzieli całe 60zł . W Wawie beknął bym pewnie z 200 albo i lepiej.
Śnieg walił cały czas i miałem ogromną zagwozdkę co robić, dodatkowo w radiu właśnie podali że tiry zablokowały zakopiankę przez opady.
Postanowiłem jednak jechać, ale nie powiem żebym miał tęgą minę, szczególnie że drogi nie znałem, a wyobraźnia podsuwała mi jakieś masakryczne obrazki i sytuacje. Cała droga łącznie z ekspresową była BIAŁA, średnia prędkość 30km/h. Przez Oravicę nawet nie probowałem. Dowlekliśmy się jakoś pod tą Dolinę i na pierwszym małym podjeżdzie kamper odmówił dalszej jazdy, kółka kręciły się w miejscu
Pierwszy raz w zyciu zakładałem łańcuchy, okazały się błogosławieństwem, kamper na nich ruszył żwawo. Droga na chopok okazała się już zablokowana przez pozakopywane i ślizgające się samochody jadące w dół. Jakoś je tam pospychali i pojechałem dalej. Do Zahradek jechało sie całkiem dobrze, ale miałem już dosyć. Na Zahradkach okazał sie tak zasypany parking P3 że nie dało się na niego wjechać, trzeba było jechać wyżej, a wyżej ta droga zaczyna iśc bardzo ostro w górę i pnie się bez przerwy, nikt poza mną juz tam nie jechał. Myślałem że osiwieję, ledwo, ledwo wjechałem, na dwójce, a pod koniec na jedynce. Jakbym stanął to już bym raczej nie ruszył pod górę, uff! Po ok. 2km ukazał się wreszczie parking pod Biela Put na który wbiłem się rozpędem i stanąłem byle jak. Parkingowy przyleciał i powiedzał że tu nie wolno stać ale mu powiedziałem że nigdzie stąd nie jadę póki nie odsnieżą więc pozwolił zostać i pomogł się ustawić. Byłem w takim stresie że zanim się ustawiłem to wyszedłem i walnełęm sobie 100-kę miodówki Po tej setce znacznie lepiej mi sie manewrowało po tych zaspach na tym parkingu . Było trochę po 16-ej i okazało się że zaraz jak się wspiąłem drogę na chopok zablokowałą policja ze względu na niebezpieczne warunki. Powiedział mi o tym znajomy który w tym czasie stamtad zjężdzał i się ze mną minął (jaki ten świat mały), poznał samochód i zadzwonił z hotelu. Wielkim tego plusem było to że na następny dzień mieliśmy cały chopok bez kolejek bo mało kto tam dotarł > Tej doby spadło 80cm śniegu, rano otwierając drzwi odgarniałem nimi śnieg. Łopatka okazała się super trafionym zakupem i była w użyciu codziennie. Pługi i spychacze jeżdziły tam całą noc, ciężko było spać. Śnieg walił non-stop. Staliśmy tam 5 dni. Temperatury w dzień ok -8, w nocy spadały nawet do -18 przy gruncie. Okazało się że kamper znosił to bardzo dobrze, w środku mieliśmy pełny komfort, temperatura stała 22.5 stopnia bez problemu. Pod nosem jest tam łazienka z ciepłą wodą czynna 24h. Prąd szybko nam zaczął się kończyć przez mróz bo akumulatory mam w szoferce dlatego codziennie musiałem odpalać kampera na 1-2h, szczególnie że z synem nadrabialiśmy zaległe filmy wieczorami, a dmuchawa trumy nie próżnowała. I tak bym go z resztą odpalał bo serio bałem się że zamarznie mi rozrusznik, już tak miałem tej zimy w Warszawie (mam już traume z tym rozrusznikiem, zapas miodówki na cały wyjazd skończył mi się już drugiego dnia ). Kamperów widziałem chyba tyko ze 4 i bardzo się zdziwiłem jak na 3-ci dzień wieczorem obok ustawił sie kamper z Polski którego właścicielem okazał sie sympatyczny pan Marcin z rodziną (Qcyk) który to rozpoczął ten wątek. Cieszę się że wasza podróż do Krynicy i powrotna udała się bez przeszkód i z synem pozdrawiamy! Gazu miałem dwie pełne butle propanu, starczyło w tych warunkach na 6 dni i skończył się 6 dnia o 6 rano ) już w Zakopanym. Tu pozdrawiam innego kolege z camperteamu, Malucha, który nam pomógł i na którego parkingu nocowaliśmy.
Pewnym problemem okazały się sople lodu którymi kamper obrastał i które trzeba było odbijać codziennie młotkiem. Największy dał się odbić dopiero w drodze powrotnej pod Krakowem. Całe szczęcie że nie odpadł sam na jakiś samochód w czasie jazdy bo fragmenty jak się okazało ważyły po kilka kilo.
Zamarzał nam nocą także odpływ w zlewie, chyba dlatego że stałem troche niżej przodem. Pomagał mocny roztwór z soli, ale porysowałem sobie tym zajzajerem zlew .
Satelita z tego parkingu dobrze widzi hotbirda i działal mi nawet w sniezycę i z anteną pokrytą grubo śniegiem. Internet mielismy za darmo, mam na dachu antenę wzmacniającą wifi i sciągała nam nieźle sygnal z pobliskich knajpek.
Kończe już tą rozwlekłą opowieść. Normalnie tak sie nie rozpisuję, ale w życiu nie myślałem że będe kamperował w taką tęgą zimę. Okazało się to całkiem komfortowe i chcę tym samym zachęcić innych do takich pełno-zimowych wyjazdów. Nie ma się co bać. Podstawa to łańcuchy, jakaś łopata, kubełek soli, no i miodówka . Nam warunki narciarskie bardzo odpowiadały, sniegu było mnóstwo, chopok rozróśł się niesamowicie i zaczyna dorównywać już mniejszym ośrodkom w alpach (cenowo też niestety), 45km przygotowanych tras i co najmniej tyle samo do freeridu, nowe krzesła i gondole. Na
koniec spora fotorelacja. Mam nadzieję że nie zanudziłem, pozdrawiam.piobar - 2013-02-18, 02:16 Jeszcze pare zdjęć z samego chopoka. Polecam, chociaz radze omijać w weekendy. Przy takim sniegu i pogodzie bajka! Tyle napadało że będzie można dobrze jezdzić do końca kwietnia
Jak zaczną się kolejki na Zahradkach lub Lukovej radzę przejechać gondolą na chopok południowy który wygląda jak alpy.Marek - 2013-02-18, 10:25 Brawo gratulacje , opis wyjazdu . przygody w podróży i przeżycia extra . Trasy narciarskie cudowne. ( zazdraszczam ) Adria jako pojazd sprawdza się w zimowych warunkach.
Gratuluję
Marek majmarek - 2013-02-18, 11:42 to trzeba przeżyć i powtórzyć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
czy ktoś się pisze? chętnie dołączę
mmTadeusz - 2013-02-18, 11:59 Pięknie!
Gratulacje. tadek27 - 2013-02-18, 12:54 Przepięknie.
Pozazdrościć , ale to trzeba przeżyć.
Śliczne foty.
Gratuluję Agostini - 2013-02-18, 20:48 W zimowym kaperowaniu jest dużo uroku.
Ja lubię jazdę ciepłym domkiem kiedy pada śnieg. No może nie aż tyle śniegu, jak u Kolegów.
Za to pod stokiem i na górce..., pozazdrościć.
Marcin, obiecałeś trochę fotek.Qcyk - 2013-02-18, 21:49 Przygotowuje materiał już na dniach będzię gotowy żonka mi pomaga. Jeszcze chwilkę prosze o cierpliwość. Tadeusz - 2013-02-18, 21:51
Qcyk napisał/a:
Przygotowuje materiał już na dniach będzię gotowy żonka mi pomaga. Jeszcze chwilkę prosze o cierpliwość.
Marcinie, pośpieszcie się. Stary jestem, nie mam czasu czekać. Barbara i Zbigniew Muzyk - 2013-02-18, 22:53 Ocyk wyprzedzil cie kolega z relacja,brawo dla P... :Ile to late temu bylismy na Chopoku Teraz juz nigdy,przez wyrwany bark w Krynicy przez oszoloma Qcyk - 2013-02-20, 19:11 Zimowe kaperowanie okiem kobiety widziane.
3 luty 2013 Niedziela / Szydłowiec-Białka Tatrzańska/
Wyruszyliśmy w składzie 2+2 tzn. Qcyki duże Agata i Marcin i małe – Ania i Wojtek , najstarsza pociecha Adrianna (17 lat) ma inne ciekawsze zainteresowania –a szkoda zawsze była z nami, ale cóż świat pędzi a my z nim. Sami wiemy i jeszcze pamiętamy, jaka jest wartość „ wolnej chaty ” dla młodego człowieka .
Droga z Szydłowca do Krakowa przemijała pasażerom w oka mgnieniu ,a niektórym nawet przy zamkniętym oku . Dzieciaki grały w gry planszowe , rozwiązywały rebusy, czas umilała muzyka Starego Dobrego Małżeństwa.
Za Krakowem zaliczyliśmy obowiązkowo MC-Donald. Stamtąd ruszyliśmy dalej w kierunku Białki, droga raczej czarna, więc mknęliśmy sprawnie, pokonując nawet serpentyny. Ponieważ wyjeżdżając, zimy praktycznie nie było ,przyjęliśmy plan ,jeśli, podkreślam jeśli dosypie - kupimy łańcuchy.
Niebawem byliśmy na miejscu. Parkujemy ok. 13 na parkingu w Białace Tatrzańskiej pod wyciągiem Kotelnica. Plan na dziś to Terma Bania – było super. Temperatura w nocy -11, ale w kamperku cieplutko .
cdn.Qcyk - 2013-02-20, 19:43 4 luty 2013 Poniedziałek /Białka Tatrzańska-Zakopane/
Bez pośpiechu, po śniadaniu , wyspani ruszamy na stok. Warunki świetnie i nawet kolejki do wyciągu do zniesienia. Uśmiechnęło się do nas nawet słońce, ujrzeliśmy lazur nieba . Szusując po stokach zastanawialiśmy się, czy jest gdzieś lepiej. Szybki exspres cieszył się naszym największym powodzeniem…. I jeszcze osłona i podgrzewane siedzonko! Chwilka przerwy i obiadek na stoku w promieniach słońca. Pychota, wtedy wszystko smakuje ! Nasyceni i zmęczeni udaliśmy się do naszego czterokopytnego kamperka .
Bez żalu wyruszyliśmy dalej. Zaplanowaliśmy Zakopane. Oj, tutaj troszkę ślisko, ale daliśmy radę dojechać pod hotel „Jaskółka” przy ulicy Piaseckiego. Tutaj dzięki uprzejmości znajomych , dostaliśmy gratisowy prąd, wodę i co potrzebne.
Następnie nocny spacer po Krupówkach , kolacja w restauracji „Czarny staw”….. no i oczywiście wieczorne rozmowy Polaków do północy .Qcyk - 2013-02-20, 20:13 5 luty 2013 Wtorek /Zakopane-Słowacja/
Późna pobudka, śniadanko i decyzja, czy pospiesznie udajemy się na Słowację i spędzamy dzień na basenach w Oravicy, czy może lepiej poczuć atmosferę polskich Tatr, posmakować oscypków i zrobić zdjęcie z Misiem….?
Stanęło na spacerze , a potem się zobaczy. Poszukiwania lektury szkolnej dla córki „Anaruk. Chłopiec z Grenlandii” zaprowadziły nas na Krupówki ,gdzie zostały sporządzone dwie karykatury Ani i Wojtka pt.”Ktokolwiek zna” ,następnie doszliśmy pod Gubałówkę. Po drodze oczywiście bazarek, pełen rozmaitości, no na szczęście nasze dzieci w wieku 10 i 12 lat są już uodpornione na straganowe cacka, no może ja i Andzia czasami zawieruszałyśmy się przy czapkach futrzanych i torbach z filcu- hit tego sezonu! Ale guru dobrze oznakowany- czerwona czapka, wymownie machał ręką ,cała naprzód!
Oczywiście zastaliśmy kolejkę do… kolejki , ale nie zniechęceni ,już po 15 minutach wjeżdzaliśmy na górę . Planowaliśmy zejść, ewentualnie zjechać sankami. Kiedy zapytałam pana w okienku kasowym, czy to możliwe, bo my raczej staramy się wracać inną drogą, odpowiedział zdziwiony : „Jak chce się pani zabić, jest ślisko!”Pomyśleliśmy nie dla nas, przecież o zabawę chodzi. A my żądni przygód .
Grzecznie pospacerowaliśmy po GÓRZE ,dzieciaki urządziły bitwę na śnieżki. Widoki były śliczne, dość przejrzyste niebo, cieplutko jak na luty (0 stopni),no i majestatyczny Giewont przed nami ukazał się w pełnej okazałości.
Obiad zjedliśmy w „Gubałzerii” drogo, ale smacznie. Posmakowaliśmy kwaśnicy i schabowego, no i wyśmienitej prawdziwej gorącej czekolady. Polecamy, ale warto okazać bilet PKL i skorzystać w restauracji z 15% zniżki, o czym nie wiedzieliśmy .
Piesza droga powrotna, przypomniała nam nasze młodzieńcze wędrowanie, było ślizganie na butach, sankach, butelce plastikowej, słowem na czym kto mógł i miał, na pupie też!
Potem najlepsze: walka, lepienie bałwana i satysfakcja…., najsilniejszy pokonany, dał się natrzeć śniegiem. No, to teraz mogę schodzić spokojnie.
Ok.godz.15 dotarliśmy do naszego domku na kółkach i o 16 dokonaliśmy pierwszej próby wyjazdu spod „jaskółki”. Dowódca szybko podjął decyzję o zakupie łańcuchów i już o 16.50 , był tym szczęśliwcem, który uzbroił kopyta swojego rumaka. Dodam, że jednocześnie na świecie zrobiło się bieluteńko, wręcz bajkowo a pięknie spadające płaty śniegu w ciągu godziny skutecznie uniemożliwiły wyjazd .
Zadowolona z rezolutności męża zasiadłam spokojnie, marząc o Krainie Relaksu .
Nie spodziewałam się ,że emocje jeszcze przed nami.
Oczywiście przed wyjazdem na Słowację zaopatrzyliśmy się w dwie pełne butle gazu i prowiant suchy w Biedronce- „przyjaciółce każdego Kamperowicza ‘’-jak to określił Marcin.
Początkowo draga upływała nam bez niespodzianek, łańcuchy dodawały nam pewności ,mimo że śnieg bardzo intensywnie padał. Bez większych problemów ,choć w wolnym tempie dotarliśmy do Oravicy ,ale pomyśleliśmy, jak udało się dojechać tutaj to i dalej dojedziemy .
No i skończyły się żarty , dosłownie za chwile rozpoczęła się kręta droga i miejscami pod górę. Na drodze żywej duszy nie ujrzysz, ciemne domostwa, jakby cały świat zasnął- tylko my i biała droga. W pewnym momencie pojawił się krótki odcinek stromej drogi posypanej piaskiem….myślimy jednak ktoś tu był przed nami i jest a jakże tyle ,że stoi TO PIASKARKA, która już dalej nie pojechała. Wtedy uświadomiliśmy sobie swoje położenie, ja zaczęłam na zmianę zaciskać pięści i powtarzać jak mantrę” żeby nie stanąć, żeby nie stanąć” lub w chwilach zwątpienia odmawiać modlitwy. Po około 40 minutach wręcz offroad’owej jazdy sprzętem klasy extrim, ujrzeliśmy światła oraz czerwona łunę. Tak witała nas upragniona Kraina Relaksu, ale ja w tym momencie wcale nie myślałam o jutrzejszych przyjemnościach, tylko z podziwem obserwowałam na maxa skoncentrowanego kierowcę, który przez całą drogę nie pozwolił sobie na jeden fałszywy ruch i dowiózł nas szczęśliwie do Tatralandii.
Ahoj Slowacjo! Jest 21.50 – witamy Cię i idziemy wyczerpani, ale jakże szczęśliwi spać.Qcyk - 2013-02-20, 20:43 6 luty 2013 Środa / Słowacja Tatralandia/
Zasypało nas. Dosłownie. Ale udało się wyjść, wkrótce przybyły pługi, które przygotowywały parking. My byliśmy na miejscu, ale przez moment myśleliśmy, że na basenach będziemy sami. Przeszliśmy tylko kilkanaście kroków po puszystej pierzynce i tropikalne palmy były w naszym zasięgu. Ach, jakie urocze zestawienie –połączenie: zima-lato. Wewnątrz temperatura powietrza plus 34 stopnie, wody plus 31.Tak,na to czekaliśmy. To był wreszcie wypoczynek! Kraina Relaksu spełniła nasze oczekiwania.
cdn.Qcyk - 2013-02-20, 21:38 Jutro ciąg dalszy . Qcyk - 2013-02-22, 11:39 7 luty 2013 Czwartek /Jasna Chopok/
Ciągle sypie, rzeczywiście takiej zimy to my jeszcze nie widzieliśmy! Włączyliśmy słowackie radio i słyszymy o półtora metrowych opadach na Oravie . Rozumiemy, nie rozumiemy, a może nie chcemy….? Pełny luzik, śniadanko, znów widzimy pług w oddali ale wyjeżdżamy samodzielnie spod Tatralandii.
Mamy dziś tylko do pokonania 15 kilometrów do Jasnej, perspektywa jest bardzo obiecująca, za chwilkę będziemy szusować!
Napotykamy na korek, ale nam się nie spieszy… Zachwyceni widokami ,dodam wręcz bajkowymi iście z „ Królowej Śniegu”, nie zauważamy w pierwszej chwili zawracających samochodów i smutnych min pasażerów. Okazuje się, że bez łańcuchów nie da rady. Zdziwieni, przekonujemy się ,że rzeczywiście by nie dało. Wspinamy się niebezpiecznie coraz wyżej, wypatrując parkingu pod Chopokiem Biela Put- poleconego przez kolegę z forum. Udało się, jesteśmy na miejscu ok.11.30 i tym razem piosenka „Wio koniku,a jak się postarasz” nie była konieczna.
Zaopatrzeni w Skipass wyruszamy na stok, postanowienie : dziś Chopok będzie nasz!
….I był, ale były to chwile mało przyjemne a nawet niebezpieczne, gdyż na samym szczycie będąc rozpętała się zamieć śnieżna, wiał silny wiatr, temperatura sięgała minus 14.Byliśmy na wysokości ponad 2000 metrów, wyżej niż nasz Kasprowy Wierch. No i po wyjściu z gondolki nie było zbytnio czasu i możliwości ,by rzetelnie ocenić sytuację, no a poza tym przecież nie lubimy wracać tą samą drogą! Wyjścia już nie było, po zjechaniu kilku metrów, zboczeniu z czerwonego szlaku na czarny z powodu zerowej widoczności i jeszcze zamarzniętych gogli, powiało grozą. Największe trudności miałyśmy z Andzią z powodu ogromnej ilości świeżego śniegu, pod który wsuwały się narty oraz licznych muld. Ale jest pozytyw! To właśnie tu przekonałam się o ogromnej sile mężowskiej miłości, który jak twierdzi ,by ratować „damę z opresji” zostawił syna!(jak się okazało radzącego sobie świetnie).Dramaturgii wydarzeń dodawał fakt, że nie wiedzieliśmy, czy Wojtek nie zbłądził i czy czeka szczęśliwie na dole. Właśnie w krytycznym momencie, gdy Marcin wracał po nas, tuż po tym jak zjechałyśmy ze szlaku, syn nieopacznie zrozumiał machnięcie ręką ojca. Ten zamiast poczekaj, zrozumiał – jedź. Powiem szczerze, że gdyby nie determinacja Marcina, czasami nawet zbyt dosadna w słowach typu ”…to dla Ciebie zostawiłem syna…”, wsparcie Ani, która była niezwykle dzielna oraz myśl o Wojciechu, to nie wiem, czy zjechałabym samodzielnie. Ból nóg i szczypanie odmrożonej twarzy ustał natychmiast, gdy ujrzeliśmy Wojtka.!Ania stwierdziła, jednak „tata nas kocha”, a Wojtek to bohater, poradził sobie na szóstkę!
Tak zakończyło się dla nas zdobycie celu dzisiejszego dnia jakim był Chopok. Wracając do kampera zauważyliśmy restaurację pod dziwną nazwą „Happy end”, wybuchneliśmy śmiechem .My wiemy skąd ta nazwa ,na pewno nie jedyni w tym miejscu przeżyliśmy taką przygodę. Polecamy to urokliwe miejsce z Happy Endem.
Kiedy ochłonęliśmy ,przeludniło się na górnym parkingu Biela Put, upatrzyliśmy sobie miejsce obok stojącego wcześniej kampera z Polski , jak się później okazało należącego do sympatycznego kolegi z CamperTeamu - Piobar. Do dziś wspominamy niezastąpioną jego łopatę i serdecznie pozdrawiamy. Może jeszcze się spotkamy, kto to wie…. Szkoda ,że teraz dopiero dowiedzieliśmy, że skończyły się zapasy miodówki, u nas jeszcze były…
By zrekompensować sobie trudy dnia dzisiejszego udaliśmy się do hotelu „Grand” na wyborną kolację, gdyż wszystkie pobliskie restauracje były czynne do godziny 17.Tam też spędziliśmy miłe chwile przy bluesowej muzyczce oraz lampce wina.
Cdn….Qcyk - 2013-02-22, 15:21 8 Luty Piątek / Jasna-Krynica/
O 9.00 śniadanie i plany wyjazdowe do Krynicy, do której mamy sentyment. A tu takie piękne słońce, parking zapełniony na maksa. No i oczywiście Marcina domena „ zobacz ,szkoda wyjeżdżać taka piękna pogoda ” – szybka decyzja ,zostajemy jeszcze tu trochę. Ja z Andzią po wczorajszej jeździe bez trzymanki i na oślep nie dajemy się skusić. Będziemy w kamperku pisać relację, spacerować i fotografować.
Chłopaki dzielnie pomaszerowali na stok ,by jeszcze raz posmakować jazy na Chopoku. Kolejek zero, gondola wynosi ponad chmury , do tego jeszcze promienie słońca i zapierające dech w piersiach widoki. Dziś to zupełnie inna odsłona tego samego miejsca- wczoraj śnieżyca- teraz błękitne niebo.
My po godzinie dołączyłyśmy do chłopaków .Tym razem wybrałyśmy łagodniejszą trasę spod hotelu Grand - Triesna i rzeczywiście było warto. Dziś poszaleliśmy do samego końca. Z poczuciem dobrze wykorzystanego czasu ,satysfakcją i radością poszliśmy na obiad do Koliby na słowackie knedliczki.
Późnym popołudniem wyjechaliśmy do Krynicy. Prowadziła nas urokliwa droga Doliną Popradu.
O godz.20 byliśmy w Krynicy Zdrój. Zaparkowaliśmy przy ulicy Cichej – wjazd od Kościelnej według porad kolegów z forum-wielkie dzięki . Udalismy się na wieczorny spacer i kolacje do restauracji „Pod Zielona Górką”.
Cdn.Qcyk - 2013-02-22, 16:09 Jeszce kilka fotek.
Wczesna pobudka 6.00- śniadanie i żwawy marsz przez krynicki deptak. Chcemy być pierwsi w Pijalni i …. praktycznie się udaje. Jest cudownie –cisza ,spokój, zieleń. W tym miejscu jakby czas się zatrzymał i płynie powoli. Tu nikt się nie spieszy ,nam też udziela się atmosfera tego miejsca. Napełniamy nasze organizmy „hektolitrami” wody do granic możliwości. Jeszcze zaopatrujemy się na drogę. Dzieciakom smakuje Słotwinka , ja gustuje w Zdroju Jana , a Marcin odważnie” pociąga” aromatycznego Zuber ’a.
Następnie zaliczamy Górę Parkową, wjazd kolejką i zjazd na sankach i nogach… wprost do pijalni. Jakoś dziwnym trafem znów droga nas tutaj zaprowadziła. Więc pijemy i pijemy wodę zdrojową ,ile wlezie, ale teraz już przeważnie Słotwinkę…. to na nerwy, bo zaraz przygoda się kończy i trzeba będzie wracać do rzeczywistości . Wyszukujemy jeszcze restaurację” Węgierska Korona „mieszczącą się w ponad 100-letniej willi. Pyszny obiad przy płonącym kominku i wyjazd.
Szkoda ,że ferie 2013 już za nami ! .
Docieramy na miejsce o 21 i wszyscy chwytamy za łopaty ,ale mamy już wprawę. Po dwóch godzinach odśnieżania jesteśmy w domu.
To już koniec opowieści dziwnej treści…. Wybaczcie osobisty ton i towarzyszące temu emocje, a to dlatego, że w dużej mierze powstawały na gorąco. Być może ta relacja okaże się uboga w techniczne wskazówki ,staraliśmy się jednak oddać to co było w niej dla nas najcenniejsze- przeżycia , rozterki, radości.
Tak zakończyliśmy etap zimowego wędrowania- kamperowania.
Zachęcamy wszystkich , bo warto. !
Tym ,którzy doczytali do końca dziękujemy za anielską cierpliwość .
Koniec
Qcyk - 2013-02-22, 18:11
Tadeusz napisał/a:
Qcyk napisał/a:
Przygotowuje materiał już na dniach będzię gotowy żonka mi pomaga. Jeszcze chwilkę prosze o cierpliwość.
Marcinie, pośpieszcie się. Stary jestem, nie mam czasu czekać.
Tadeusz trochę długo to trwało ale dziś dopiero skończyłem Qcyk - 2013-02-22, 18:13
zbychu napisał/a:
Fajne fotki
Dzięki Zbychu- Twoje też bardzo fajne ,z wyjazdu do Słowacji .zbychu - 2013-02-22, 20:15 Ja na Słowacji też miałem przygody ale nie takie jak Wy. Pozdrawiam do zobaczenia -Zbyszek.