Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Rosja i kraje poradzieckie - Gruzja przez Rosje-wyprawa 2013

Krzysiek 56 - 2013-02-24, 09:54
Temat postu: Gruzja przez Rosje-wyprawa 2013
Po trzech latach od podróży na Krym (relacja Srzelców wyprawa na Krym) ponownie ciągnie nas na wschód , ale teraz trochę dalej. naszym celem jest Gruzja może trochę Azerbejdżan lub Armenia. Poczytaliśmy już trochę i wybieramy trasę przez Ukrainę i FR.
(Rosję) wzdłóż północnego brzegu morza Azowskiego a powrót być może przez Krym (cieśnina Keczeńska) i Mołdawię. A może odwrotnie ?
Na innych forach jest wiele relacji z Gruzji ale większość dostała się tam samolotem lub przez Turcję. Dlatego poszukujemy wszelkich infirmacji np: wizy,ubezpieczenia,przejścia ,drogi,policja,przepisy,ciekawe miejsca itp.
Czy jadąc przez Mołdawię można przejechać przez Naddniestrze?
Za wszystkie informacje będziemy wdzięczni i z góry dziękujemy.
A może ktoś jeszcze się wybiera w tym kierunku?
Panowany czas to koniec maja i czerwiec,cztery,pięć tygodni.
Przewidywana długość trasy około 8000 km.

wagabunda - 2013-02-24, 15:32

Czy jadąc przez Mołdawię można przejechać przez Naddniestrze?

Teoretycznie można ale odradzam jako bardzo nieprzewidywalne i ryzykowne(brak regół)
przwz właściwą Mołdowę łatwiej-bardzo ciekawe piwnice winne przed Kiszyniowem :spoko

and123 - 2013-02-24, 22:51

Witam,

daleki jestem od namawiania Was do zmiany kapitalnego wyjazdu. Już zazdroszczę.
Ale czy wszystko masz "przebadane" ?
"Za moich czasów" przejazd przez Abchazję kamperem był niemożliwy. Podobnie jak uzyskanie wiz do tego kraju.
Jak Azerowie, to nie Armenia. Te kraje są chyba ciągle w stanie wojny ze sobą (Górny Karabach).

Z Zadniestranami mamy tylko dobre wspomnienia. Samochodem. Choć większość straszy.

Ale moje wiadomości pochodzą z przed dwóch lat i wiele mogło się zmienić.
Wtedy jedynym logicznym planem trasy objazdowej była trasa przez Władykaukaz (Gruzińska Droga Wojenna). Ba, nawet przez Czeczenie się dało, choć wszyscy pisali głupstwa o tym rejonie.

Nie mniej trzymam kciuki za realizację.

Krzysiek 56 - 2013-02-25, 07:24

jedynym logicznym planem trasy objazdowej była trasa przez Władykaukaz (Gruzińska Droga Wojenna.

Właśnie tą drogą zamierzamy jechać.
PS.
Czytałem twoją relację z Gruzji i wtedy nabrałem ochoty na wyjazd w tym kierunku.
Relacja była super ,a i Campertimek był zasłużony.
Treaz śledzę twoją relację z Afryki ale proszą obszeniej .
Dziękuję i pozdrawiam.

eMKa - 2013-02-25, 08:50

Życzę powodzenia
Gruzja jest w planie, przewidywałem dojazd przez Turcję północną a powrót przez (prom) Rosji dalej Ukrainę
:spoko

darek - 2013-02-25, 23:20

Też chodzi mi po głowie Gruzja i Armenia, ale przwdopodobnie za rok, w tym roku chce musnąć zachodnia Turcję i Grecję

Podróż do Gruzji przez Kaukaz ponoć jest lekko ryzykowna, ale tez przyznam że moje oststnie informacje na ten temat pochodza z okresu niedawnej wojny Rosyjsko Gruzińskiej ( wówczas ta trasa ponoc była nieprzejezdna z powodu grasujących tam zbrojnych band ) podróżujemy rodzinnie ,więc z dziecmi, przydało by się nie narażać ich na niebezpieczeństwa.

Sam myslałem o trasie przez Rosję tez z powodów ekonomicznych, jednak różnica w cenie paliwa w WNP i Turcji jest duża, no i to kusi.

Moje ostatnia podóż do Rosji miała miejsce w 1993 roku, pojechałem sobie do Moskwy.... ale to były zupełnie inne czasy i inne stosunki między PL a WNP,( zreszta to temat na długie opowieści, udało nam się obronic sie przed napadem nocnym na drodze w okilicy granicy białorusko rosyjskiej )

Kibicuje Wam , po powrocie z chęcia pochłonę wszystkie wasze uwagi.

Krzysiek 56 - 2013-02-28, 15:07

Z dotychczas zdobytych informacji wynika że plan naszej podróży jest nieralny z powodu niemożności otrzymania dwukrotnej wizy rosyjskiej.
W biurach pośrednictwa wizowego mówią że od ubiegłego roku ambasada takich nie wydaje. W Rosyjskim Centrum Wizowym otrzymałem dziś informację że oni nie mogą przyjmować wniosków na takie wizy.Pani powiedziała że istnieje wiza tranzytowa dwukrotna ale jeżeli chcę jechać do Gruzji to oni również takich wniosków nie przyjmują.
Jutro będę dzwonił do konsulatu.
A może ktoś zna jakiś sposób na przejazd i powrót przez teren Rosji samochodem.

eMKa - 2013-02-28, 16:08

Krzysiek 56 napisał/a:
A może ktoś zna jakiś sposób na przejazd i powrót przez teren Rosji samochodem.

na dzień dziejscy chyba się nie da, dlatego w planach pozostał prom Poti – Iljiczewsk lub Batumi – Kerch. Podobno są jeszcze inne linie ale nie sprawdzałem.

Krzysiek 56 - 2013-02-28, 17:06

Wizę w jedną stronę można dostać . Powrótu promem raczej nie biorę pod uwagę ponieważ kursują nie regularnie i jest drogi.Prom do Iliczewska potrafi się spóżnić nawet kilka dni a ten do Kerczu jest promem towarowym i zabiera samochody tylko wtedy gdy ma wolne miejsca,czyli nie wiadomo czy uda się nim zabrać.
W ostateczności pozostaje powrót przez Turcję ale to o około 1000 km dalej i sporo drożej.
Ma to sens jeżeli jest czas na zwiedzanie tego kraju.

"(średnio 30h rejsu). Informacje na temat rezerwacji biletów na trasie Kercz - Poti/Batumi (ceny, bilety, rezerwacje):
http://ukrferry.com/rus/shipping/tariff ... -kerch.php
ЛИНИИ КЕРЧЬ - ПОТИ ПРОШУ ВАС СВЯЗАТЬСЯ С АГЕНТОМ В КЕРЧИ,АЛЬБИНА
ДРОСОВА,E-MAIL: globaltransparom@ukr.net, MOB.TEL.: + 38-050-614-62-45 / 00-38-050-614-62-45 / +38 06561247
cena: ~3000 zł (300$ SUV z kierowcą + 140$ x 3os) Za camper odpowiednio drozej a wiadomo ze paliwo w rosji za 2 zł."

Skopiowałem z forum Kaukaz pl.

Krzysiek 56 - 2013-05-28, 20:13

HURA !
Mam podstawy sądzić że planowana wyprawa do Gruzji się uda.
Dotychczas wszelkie informacje dotyczące otrzymania rosyjskiej wizy dwukrotnej tranzytowej były niepomyślne lub niewiarygodne.Tylko jedno biuro spośród wielu w których się dowiadywaliśmy,było skłonne podjąć się załatwienia ale bez gwarancji powodzenia.
Postanowiliśmy spróbować sami.Dziś złożyliśmy wnioski w konsulacie w Warszawie.
Zostały przyjęte .Niestety na wizy tranzytowe w kierunku Gruzji trzeba czekać aż dwa tygodnie .Dlatego wyjazd się trochę odwlecze.Ale jest obietnica że je otrzymamy.

Jeżeli ktoś zna ciekawe miejsca lub ma jakieś wskazówki co do trasy opisanej wyżej to będziemy wdzięczni za wszelkie informacje.Dotyczy to głównie Mołdawii,wybrzeża morza Czarnego i Azowskiego a także przejazdu przez tereny Federacji Rosyjskiej.
Ja równierz służę swoją wiedzą i chętnie pomogę .

Camp77 - 2013-06-16, 23:20

Popieram!!!

W Gruzji i w Abchazji byłem w pierwszy raz w 1988r Polonezem.
Trasa: Polska Przemysl - Lwów - Kijów - Rostow nad Donem - Suchumi - Tibilisi. :dewil

Krzysiek 56 - 2013-06-21, 01:10

Wyjazd się opóźnił i plan trasy również troszeczkę się zmienił .Ponieważ na wizę trzeba było czekać dwa tygodnie to teraz jedziemy najpierw pośpiesznie do Gruzji.
Po drodze do granicy odwiedziliśmy Lublin (Skansen ,stare miasto i zamek)
W Chemie stwierdziliśmy że nastąpiła awaria nowo zamontowanych poduszek pneumatycznych .była sobota wieczór i nic nie można było zrobić. W niedzielę ruszyliśmy na granicę. Przejście poszło gładko tylko 45 min a gdyby nie skuter przez nas wieziony byłoby jeszcze szybciej .Droga z Dorohuska prosta . nawierzchnia dobra i bez niespodzianek.
Pierwszy postój miejscowość Sarny na parkingu strzeżonym .Opłata 15hr (1hr=0,45zl)
tj.6,75zł dostępna toaleta ,prysznic 20 hr. W restauracji jemy smaczną solankę (gęsta zupa z warzyw, mięsa z cytryną i oliwką. Kiedyś jedliśmy w Chocimiu ale była to raczej wodzianka.

Krzysiek 56 - 2013-07-02, 21:12

Do Kijowa droga prosta i gładka. Przejeżdżamy Kijów i nocujemy na stacji za Krasnochradem.
Rano dalej w kierunku Doniecka. Na trasie między Pietropawłowskiem a Donieckiem około 60 km drogi mocno połatanej ale dużych dziur nie ma. Prędkość nie większa niż 45 km/h. Wokół Doniecka dużo olbrzymich hałd. Jedziemy w kierunku Mariampola. Widać olbrzymie kombinaty hutnicze. Jedziemy szukać noclegu nad morzem Azowskim

Krzysiek 56 - 2013-07-02, 21:28

Wjeżdżamy do wsi położonej nad morzem i rozglądamy się za miejscem na postój. Podjeżdża do nas łada faceci w niej mówią żebyśmy pojechali za nimi a pokarzą nam gdzie możemy się zatrzymać .Droga okropna po łąkach i mokradłach. Wpewnym miejscu krótki ale stromy podjazd. Nie daję rady. Cofnąć nie można bo platforma od skutera wbija się w ziemią. Gaz do dechy i na przód. Udaje się ale sprzęgło przypalone, śmierdzi okropnie. Ukraińcy mówią żeby jechać dalej bo droga haroszaja. Przed nami duża kałuża . Głębokość nieznana . Ztatrzymujemy się. Ukraińcy pokazują gdzie mamy pojechać i odjeżdżają. Idę w tym kierunku . Przejazd tędy jest niemożliwy nawet dla aut 4*4 .
Natomiast do miejsca ,które nam wskazali jest dojazd z innej strony drogą asfaltową . Podejrzewamy nieczyste intencje i dlatego oddalamy się z tego miejsca. Kilka kilometrów dalej wjeżdżamy na tyły ośrodka wypoczynkowego i parkujemy przy samej plaży. Wieczór spędzamy przy piwie z dwoma górnikami z Doniecka.

PS. Dziś jesteśmy już kilkadziesiąt kilometrów przed granicą Armeńską ale ponieważ udało się złapać wifi to wklejam wcześniesze zapiski robione na gorąco.

darboch - 2013-07-02, 22:17

Zapowiada się ciekawie :spoko
Krzysiek 56 - 2013-07-02, 22:39

Wjeżdżamy do Rosji. Na granicy wszystko Idze dosyć sprawnie. Wypełniamy dwie deklaracje ( na auto i skuter).Pomaga nam w tym pani w okienku 100 rubli (11 zł)
Teraz trzeba się trochę spieszyć bo na przejazd do Gruzji mamy tylko 2 dni. Na szczęście drogi są wyśmienite. Równiutko i na długich odcinkach dwupasmowe. W Rostowie nad Donem duże korki.
Na noc stajemy na parkingu przy drodze. Długo rozmawiamy z Ormianinem jadącym z Armenii na Litwę po samochody. Parking w nocy jest strzeżony i kosztuje 100 rub (11 zł) . Sasza , który tam rządzi nie bierze od nas nic.

Krzysiek 56 - 2013-07-02, 22:56

Jedziemy do Władykaukazu. Od Piatiogorska zaczyna się zdecydowanie większy ruch na drogach. Wiele miejscowości po drodze a w nich korki. Prędkość podróżna zdecydowanie spada. Przy wjeździe do Osetji północnej kontrola paszportowa , pokazują zdjęcia naszego auta i mówią że trzeba zapłacić sztraf bo podobno na 418 km przejechałem linię ciągłą. Straszą że zabiorą prawo jazdy i chcą 5000 rub. Daję im 1000 ale zauważył że mam więcej i wyciągnął ode mnie 2000. Zaraz za nami zatrzymują następnych polaków i śpiewka jest taka sama. Oni uprzdzeni żeby nie pokazywać kasy płacą 1200. Dalej zatrzymuje nas inny policjant ale chce tylko obejrzeć kampera ,nawet nie sprawdza dokumentów.
Władykałkaz. Parkujemy na przy osiedlowym parkingu strzeżonym za 60 rub.(6,6zł) Jest wifi z restauracji Troja za płotem. Niestety jest pochmurno i nie widać gór.

Krzysiek 56 - 2013-07-03, 13:09

Granica Rosyjska. Wszyscy się strasznie przepychają. Jeśli zostawisz pół metra wolnego to zajadą drogę i trąbią dlaczego ich nie wpuszczasz. Granica ogrodzona ,szlaban, wpuszczają po kilka aut. Mamy wyznaczoną godzinę do której mamy się stawić na granicy. Nie wiadomo czy będą na to zwracali uwagę.
Udaje się wjechać na kilka minut przed upływem czasu ale wydaje się że na to nie zwracają uwagi.
Kontrola dosyć szczegółowa .Zaglądanie do wszystkich szafek i pies wąchający wewnątrz kampera.
Po przejściu granicy Rosyjskiej wjeżdżamy na tzw. Pas ziemi niczyjej. Około 2 km . Przejechać się nie da. Po lewej tiry obok osobówki a jeszcze obok pchają się wszyscy mało jeden na drugiego nie wjedzie. Przy tym są miejsca gdzie górą wystają skały jest wąsko i jest zablokowane. Nikt nie chce odjechać. Trochę nam pomagają. Przepychamy się na centymetry obrysówkami zawadzając słupki. Trwa to długo i jest dosyć nerwowo. Ten odcinek to ziemia rzeczywiście niczyja. Są dwa tunele gdzie się jedzie max 10 km/h bo dziury takie że całe koło wpada.
Granica Gruzińska .Szybko i sprawnie . Dokumenty , krótka kontrola celna . Jest budka w której można wymieniamy walutę . 1GEL (lari) to niecałe 2 zł.

Krzysiek 56 - 2013-07-13, 23:19

Tuż za granicą po lewej stronie stoi nowo wybudowany różowy kościół Archaniołów a powyżej zabudowania klasztorne .Mnisi tną wielkie głazy i rozbudowują obiekt. Zatrzymujemy się i już odprężeni podziwiamy po raz pierwszy wielkie góry Kaukazu. Dalej jedziemy wąwozem Darialskim na dnie ,którego płynie rzeka Terek. Zatrzymujemy się co chwila podziwiając widoki na ponad 1000 metrowe ściany wąwozu.
Krzysiek 56 - 2013-07-14, 15:42

Wjeżdżamy do Kazbegu teraz to Stepancminda. Niewielka zaniedbana miejscowość z której wychodzą wyprawy na górę Kazbeg(5033 m npm.)
Na wysokości 2170 m npm. znajduje się malowniczo położona świątynia Cminda Sameba (Trójcy Świętej XIV w). Można tam wejść lub wjechać samochodem za około 50 lari. Droga stroma ,wyboista ,miejscami glina . Wybieramy się tam skuterem. Po drodze ostrzegają nas że nie mamy szans. Podczas podjazdu mamy dwa momenty zwątpienia ,jedną wywrotkę i już jesteśmy na górze. Kto tam był to wie że nie było to łatwe. Zostawiamy skuter i idziemy do świątyni a w tym czasie cała wycieczka robi sobie na nim zdjęcia.Na dole moment odprężenia , kamień – guma, to chyba koniec marzeń o zwiedzaniu skuterem.

Camp77 - 2013-07-17, 23:13

Fajna relacja. :lol: Prosimy o więcej.
Może informacje o postojach, noclegach.

Przede wszystkim powiedzenia w dalszej podrózy. :spoko

Krzysiek 56 - 2013-07-21, 01:21

Jeszcze kilka fotek z Kazbegu.

Część naszej podróży mam spisaną na bieżąco i zaraz po przyjeździe postaram się wrzucić na C.T. Resztę opiszę niezłocznie.Wszystkie postoje mam spisane i jeśli będzie zainteresowany chętnie podam. Dziśiaj jesteśmy we już we Lwowie.

Krzysiek 56 - 2013-07-22, 10:20

Po południu podjeżdża do nas VW T2 a w nim Piotrek i dwie dziewczyny Krysia i Agnieszka. Próbowali podjechać do świątyni co skończyło się przypalonym sprzęgłem. Następnego dnia nie mogą odpalić auta. Po wielu próbach kończy się to lawetą . Dwoje jedzie lawetą a jedna dziewczyna z nami pod wskazany przez Gruzina adres.Jedziemy tzw "Drogą wojenną" Na dosyć długim odcinku brak asfaltu i droga w budowie przy jednocześnie odbywającym się rucu. Trochę jesteśmy przerażeni kiedy koparka łychą pełną kamieni wywija nad naszymi głowami. Ta podróż to około 150km. Od Kazbegu do Tibilisi nie ma żadnego warsztatu. Na miejscu pomimo że to niedziela naprawili im auto.
Następnego dnia rozmawiam z Giorgjem o skuterze (obok jego domu stoimy) . Woła syna i jedziemy szukać dętki.
Trwa to około 4 godzin (60 km autem i około 5 km pieszo). Tutaj skutery są mało popularne. Udaje się kupić używaną bo innej nigdzie nie było. Pytam o koszty. Nie ma mowy aby chcieli wziąć"dzięgi". Staramy się odwdzięczyć w inny sposób.

KECZER - 2013-07-22, 10:34

Gruzinska Droga Wojenna jest cudownym przezyciem nie tylko dla kierowcy ale i dla pasazerow
pokonywalem ja w 1976 roku Polskim Fiatem 125p
widoki nie zapomniane nawet do dzisiaj zreszta na Waszych foto widze te same piekne cienie sloneczne i przeblyski ktore zapisaly mi sie z tamtego przejazdu w pamieci.
Wspanialem opisy i wspaniale fotki
ps. widze ze niewiele asfaltu przybylo od mojego przejazdu
pozdrawiam :spoko

frape - 2013-07-22, 13:21

Krzysiek 56 napisał/a:
Część naszej podróży mam spisaną na bieżąco i zaraz po przyjeździe postaram się wrzucić na C.T. Resztę opiszę niezłocznie.Wszystkie postoje mam spisane i jeśli będzie zainteresowany chętnie podam.

śledzimy i czekamy z niecierpliwością na wszelkie info, bo może tak za rok? :)

Krzysiek 56 - 2013-07-24, 08:17

Po południu marszrutką jedziemy do centrum. Koszt 0.8 lari niezależnie jak daleko się jedzie.
Stare Tibilisi to mieszanka nowoczesnych budowli i stojących obok starych rozwalających się ruder.
W pejzażu miasta wyróżnia się pałac prezydencki i cerkiew ,katedra Cminda Sameba(Św.Trójcy} położona na wzgórzu ze złotą kopułą widoczną prawie z każdego miejsca w mieście. Największa poza Rosją cerkiew prawosławna.
Po przeciwnej stronie rzeki nad miastem czuwa pomnik Matki Gruzji i twierdza Narikala. Wjeżdżamy tam kolejką linową. Potem spacer po starych uliczkach i powrót marszrutką na kolację do Giorgija.

Krzysiek 56 - 2013-08-01, 06:14

Serdeczność i gościnność Giorgija nas trochę zaskakuje. Przecież wcale się nie znamy. Zapytałem go tylko gdzie mogę dostać dętkę do skutera. Rozebrał i złożył skuter zakładając z wielkim trudem zdobytą dętkę. Zaprosił na kolację zakrapianą alkoholem z tradycyjnymi toastami i gruzińskimi daniami .Rano przyniósł gorące haczapuri. Mamy zaproszenie aby odwiedzić go w powrotnej drodze.

Na zdjęciach widać piec do wypieku haczapuri i tradycyjnego chleba,który wygląda jak placek.Sprzedaje się go ciepłego i wtedy jest bardzo smaczny.Takich małych piekarni jest w Gruzji bardzo

majmarek - 2013-08-01, 08:14

[quote="Krzysiek 56"]Serdeczność i gościnność Giorgija nas trochę zaskakuje. Przecież wcale się nie znamy.

pamiętam czasy kiedy w polsce też tak było
stara rzymska maxyma ; najprostsi ludzie są najszlachetniejsi
a im wyżej tym gorzej

Krzysiek 56 - 2013-08-01, 21:29

Niestety zdjęcia się nie pokazały.Nie wiem dlaczego.Spróbuję jeszcze raz.
Krzysiek 56 - 2013-08-01, 22:18

Wyjazd z Tibilisi troszeczkę jest utrudniony. Nie mamy gps na Gruzję ,planu miasta też nie, oznakowanie fatalne i specyficzny sposób poruszania się tutejszych kierowców sprawia pewne problemy. Zmieniają pasy rzadko używając kierunkowskazów za to często klaksonu i to w momencie gdy są już równo z wyprzedzanym pojazdem, wciskają się na centymetry. W wielu miejscach pasów nie ma i tutaj jeżdżą we wszystkie strony wciskając się na czwartego a i na piątego. Pieszy na pasach nic nie znaczy. Jego problem jak uda mu się przejść pomiędzy samochodami. Piesi również przechodzą tam gdzie im wygodnie. Podczas poszukiwania dętki przechodziliśmy przez 6cio pasmową jezdnię. Przeżycia ekstremalne. Raz trzeba wciągnąć brzuch a raz tyłek żeby nie być potrąconym.
Po półtorej godzinie udaje się wydostać na trasę w kierunku Poti

Jeszcze kilka kontrastów z Tibilisi.

Krzysiek 56 - 2013-08-04, 19:31

Droga w kierunku Poti (port nad Morzem Czarnym ) dobra, na długim odcinku jak autostrada.
Około 30 km od Tibilisi w pobliżu granicy z Osetią poł. widać kilka tysięcy niedużych domków z ogródkami .
Ula (moja żona) mówi :”zobacz jakie mają eleganckie ogródki działkowe”. Okazało się że jest to osiedle wybudowane przez państwo dla przesiedleńców z Osetii poł. Osiedle położone w szczerym polu .
Po drodze przejeżdżamy przez wieś Surami opisaną w przewodniku jako uzdrowisko .Przejechaliśmy całą i uzdrowiska ani śladu natomiast są ruiny zakładów przemysłowych i stara twierdza . Okolica jest znana z wypieku słodkich bułek w kształcie ucha nazywanych nazuki , które wypieka się w podobnych piecach jak chleb tylko jeszcze bardziej prymitywnych. Przy drodze stoją setki małych budek-komórek a w każdej wypiekają bułki nazuki.
Jadąc dale przejeżdżamy przez Gori gdzie urodził się Stalin. Jednak nie odwiedzamy muzeum po największym mordercy wszechczasów.

Krzysiek 56 - 2013-08-08, 15:06

Jedziemy dalej .Po drodze wyprzedza nas orszak weselny. Kilkanaście samochodów ścigających się całą szerokością drogi łącznie z poboczami i chodnikami. Niewiele brakowało a przejechaliby pieszego i zderzyli się czołowo z ciężarówką ,która jako większa nie ustąpiła im drogi. Inne auta zwiewały przed wariatami gdzie się dało.
Na noc zatrzymujemy się w miejscowości Senaki ,gdzie spotykamy się z zainteresowaniem policji. Mówią że będą nas pilnować a później przekażą następnej zmianie tak że nie mamy się czego obawiać. Ludzie nastawieni przyjaźnie. Gdy w sklepie pytaliśmy o czerwone wino to jeden z klientów przyniósł swoje domowe i nam podarował.

Krzysiek 56 - 2013-08-11, 09:06

Rano wyruszamy do Mesti stolicy Swaneti. Od miasta Zugdidi do Mesti jedziemy 130 km niezwykle malowniczą drogą wzdłuż rzeki Inguri . Na rzece wybudowano zaporę o wysokości 272 m. co stawia ją na drugim miejscu na świecie wśród betonowych zapór rzecznych. Zaczęto ją budować w 1961 r. jeszcze za Chruszczowa a zakończono dopiero w 1987 r. Niechlujne wykonanie spowodowało groźbę katastrofy. Gruzja dostała fundusze i teraz zapora jest zabezpieczona. Jednak elektrownia jest położona poza zaporą na terytorium Abchazji ,która zarządzanie przekazała rosyjskiej spółce. Obecnie Gruzja otrzymuje 60% energii. Mieszkańcy Swaneti nie płacą za energię jeśli nie prowadzą biznesu. Elektrownia pokrywa około 30% zapotrzebowaniaGruzji na energie.
Krzysiek 56 - 2013-08-11, 16:04

Rzeka Inguri. Długość-213 km.
Zaczyna się w Gruzji kilkoma spływami z lodowców Pasma Głównego Wielkiego Kaukazu. W biegu górnym płynie przez Swanetię, w biegu dolnym zaś przez Nizinę Kolchidzką. W biegu dolnym stanowi granicą pomiędzy gruzińskim regionem Megrelia i Górna Swanetia a separatystyczną Abchazją. Uchodzi do Morza Czarnego
W rzece od stycznia do maja pasjonaci wypłukują złoto. Później poziom wody się podnosi i jest to niemożliwe ze względu na niezwykle silny nurt. Dawniej wypłukiwano złoto za pomocą baranich skór w których osadzał się złoty piasek. Stąd „Złote Runo” po które do Kolchidy wybrał się Jazon i Argonauci.
Moje zdjęcia nie oddają wrażeń i bystrego nurtu tej rzeki ale znalazłem film który warto zobaczyć aby sobie wyobrazić jaka to jest rzeka. Wpisać w google Inguri i odszukać Georgia Inguri River - YouTube lub http://www.youtube.com/watch?v=eACx3-S3edM.

Krzysiek 56 - 2013-08-12, 01:33

I jeszcze kilka obrazków z niezwykle malowniczej trasy do Mesti .Te 130 km jechaliśmy ponad 6 godzin .Ale nie z powodu trudnej drogi a pięknych krajobrazów ,które chcieliśmy uwiecznić na filmie i zdjęciach.. Chciałoby się to wszystko przekazać ,niestety zdjęcia nie oddadzą w pełni piękna przyrody i przeżyć z tym związanych. Nie da się usłyszeć grzmotu rzeki, zapachu roślin i smaku pysznego chleba maczanego w swaneckim miodzie.
Po drodze jest mnóstwo pasiek a miód w tej okolicy czysty , pyszny i najtańszy jaki spotkaliśmy w Gruzji.(1 l=15 gel=30 zł) nie kilogram.
Na odcinku około 100 km nie ma stacji benzynowej ale paliwo można kupić na straganach w 5 litrowtch petach po wodzie.

EBRP670 - 2013-08-12, 07:57

Pozdrawiam.Jeżeli już jesteście w Mestii,to koniecznie wejdżcie do muzeum i bardzo KONIECZNIE na "górę z krzyżem"-przecudowny widok na Kaukaz./objechaliśmy Gruzję w 2011/ :spoko
VITO23 - 2013-08-20, 11:04

Bylem na kalkazie i nietylko

https://picasaweb.google.com/112950515360764473392/20130811#5913086584056660946

Krzysiek 56 - 2013-08-22, 18:31

EBRP670 napisał/a:
Pozdrawiam.Jeżeli już jesteście w Mestii,to koniecznie wejdżcie do muzeum i bardzo KONIECZNIE na "górę z krzyżem"-przecudowny widok na Kaukaz./objechaliśmy Gruzję w 2011/ :spoko


Dziękuję ! Niestety wszystkiego nie da się zobaczyć .Teraz jesteśmy już w domu. Ciekawy jestem czy wy również podróżowaliście kamperem, i jak oceniacie tę podróż.

Dotychczas wszystko pisane było w czasie podróży . Teraz spróbuję opisać dalszy ciąg ale już spoglądając na zdięcia i filmy.

W Biesłanie również byliśmy ale o tym póżniej.

eMKa - 2013-08-22, 21:37

Pisz chłopie, :ok nie ociągaj się bo zapomnisz ;)
Gruzja baaardzo mnie kręci :-P
wystarczy popchnąć palcem
nie brałem pod uwagę dojazdu przez Rosję
może i tak, ale powrót przez Turcję.
Północy nie zjechałem, jest okazja
no to po :piwo:

Krzysiek 56 - 2013-08-23, 06:19

Mestia to stolica Swaneti. Jest to niewielka miejscowość licząca około 7 tyś .mieszkańców wraz z okolicznymi osadami. Sama niecałą połowę. Pięknie położona wśród wielkich gór wysokiego Kaukazu. Region przez stulecia trudno dostępny zachował swoją odrębność. Pierwsza droga została zbudowana w latach 30tych XXw. A asfalt położono niespełna 10 lat temu. Słynie z mieszkalnych wież obronnych, które zapewniały bezpieczeństwo klanom przed zemstą rodową.(Podobne widziałem w Grecji na Peloponezie.
Mestia razem z obszarem Górnej Swanetii wpisana została na listę światowego dziedzictwa UNESCO

Krzysiek 56 - 2013-08-24, 00:52

Zatrzymaliśmy się u ludzi którzy mieli za tydzień otworzyć kemping . Następnego dnia wybraliśmy się na Lodowiec Czaladi. Z głównego placu w Mesti do mostku linowego gdzie jest posterunek pograniczników jest 8 km wzdłuż rzeki po płaskim terenie, pokonaliśmy na skuterze przejeżdżając przez kilka rwących potoków. Dobrze że przy mostku linowym spotkaliśmy pograniczników, bo nie wiedzieliśmy że aby się dostać na szlak trzeba przejść przez płotek po opartej o niego drabince . Następnie szlakiem do czoła lodowca jeszcze około 2km.,
Super widoki. Warto było odbyć taką wycieczkę

Krzysiek 56 - 2013-08-24, 07:43

Po powrocie z lodowca robimy rekonesans drogą w stronę Użguli. Docieramy do miejsca gdzie trzeba przejechać przez rzekę. Dla kamaza to pikuś ale dla skutera to wyzwanie. Próbujemy podjechać ostro pod górę po kamieniach .Niestety nie udało się. Ula skręciła nogę. Wracamy do kampera. Noga mocno puchnie. Jedziemy do szpitala.
EBRP670 - 2013-08-24, 09:28

Tak -kamperem,objechaliśmy wtedy północną Turcję wzdłuż Morza Czarnego do Gruzji,a wracaliśmy południową Turcją przez Anii,Van,Mersin,Cypr/też kamperem/i.t.d.Trzy i pół miesiąca 11tys.km.Pozdrawiam. :kwiatek2
Krzysiek 56 - 2013-08-25, 21:49

Zapewne była to super podróż . Zazdroszczę trzech i pół miesiąca. My mieliśmy pięć tygodni i przejechaliśmy 8000 km. Było fajnie ale za krótko.
Krzysiek 56 - 2013-08-25, 22:07

Wizyta w szpitalu zasługuje na krótki opis.
Szpital w Mesti jest niewielki ,nowy i czyściutki. Przyjęto nas szybko. Pan doktor po zbadaniu stwierdził że noga nie jest złamana ale należy wykonać prześwietlenie. Niestety teraz nie mogą tego zrobić bo nie ma prądu. Nogę opatrzono rivanolem i reklamówką. Gdy opuszczaliśmy gabinet włączyli prąd. Wszyscy się ucieszyli że można zrobić zdjęcie. Zadzwoniono po radiologa a pan doktor częstując mnie spokojnie zapalił papierosa. Po około pół godzinie pijany kierowca przywiózł jeszcze bardziej pijanego radiologa ,który pełen energii przystąpił do pracy. Wówczas przyszedł młody lekarz i jeszcze pielęgniarki razem 8 osób a my straciliśmy orientacje kto jest kim Ula widząc radiologa chce uciekać a on prowadząc ją zawisł na jej chorej nodze. Ja sądziłem że ten młody lekarz to radiolog a radiolog to facet z kluczami od gabinetu. Uspokajam Ulę że zdjęcia będzie robił ten młody. Radiolog omalże nie włożył Uli palącego peta w oko. Zdjęcia wykonano .Noga nie złamana. Radiolog dał Uli buzi w czółko. Wszyscy bardzo mili. Pozostała noga w gipsie i koniec marzeń o pieszych wędrówkach po górach.

Krzysiek 56 - 2013-09-05, 02:41

Następnego dnia opuszczamy Mesti .Jeszcze tylko opłata w szpitalu 95 gel (około 190zł) i jedziemy w kierunku morza . Droga trwa długo bo żal rozstać się z takimi widokami.
darboch - 2013-09-05, 08:44

Widoki faktycznie piękne a przygoda w szpitalu...no cóż teraz brzmi to bardzo zabawnie ale w danej chwili nie było Wam do śmiechu :-P

Pisz pisz... :spoko

Irel - 2013-09-05, 21:33

Bardzo fajna relacja. Sam przymierzam się do wyjazdu w tamte strony i każda informacja jest dla mnie cenna. Za całokształt :pifko
Krzysiek 56 - 2013-09-07, 20:50

Naszym celem jest przejechanie wzdłuż całego gruzińskiego wybrzeża. Dlatego skręcamy z głównej drogi w kierunku wsi Knobi. Zbliża się wieczór. Prędkość 10 do 30 km/h choć droga asfaltowa. Głównymi jej użytkownikami są krowy, Nawierzchnia pokryta krowim łajnem i ciężko przejechać bo krowy nie zwracają na nas uwagi i nie chcą ustępować.
W Gruzji krowy są wszędzie. Zarówno na głównych trasach ,w tunelach jak też w górach gdzie w pobliżu kilku kilometrów nie ma żadnej zagrody. Gruzini bardzo często trąbią ale nie zauważyliśmy aby ktoś trąbił na krowy.
W Knobi znajduje się terminal naftowy. Okropnie śmierdzi . Jak tutaj można mieszkać? Szutrową drogą jedziemy w kierunku Poti szukając wjazdu na plażę. Niestety wzdłuż plaży ciągną się bagna. W Poti zatrzymujemy się bezpiecznie na parkingu w porcie za free. Z ciekawości idę do biura promów aby się dowiedzieć o cenę promu do Ilczewska tj .koło Odessy lub na Krym do Kerczu. Okazuje się że do Kerczu promy już od dawna nie pływają a do Ilczewska cena jest kosmiczna. Popatrzyli na naszego kampera i zadecydowali że nie ważne co ma wpisane w dowód ale należy go zakwalifikować jako „gruzawik” czyli ciężarowy .Taryfa najniższa 1200 dolarów + osoby.
Jedziemy Poszukać plaży aby trochę odpocząć nad morzem.

Oskar - 2013-09-07, 22:03

Achoj!
Dziękuję za tak wspaniały reportaż !
Pozdrawiam Gorąco :spoko

Krzysiek 56 - 2013-09-08, 07:40

Kilka kilometrów za Poti wjeżdżamy na dużą, dziką i prawie pustą plażę. Nareszcie trochę odpoczynku i kąpieli w morzu. Popołudniu przyjeżdża policja. Pytają czy zamierzamy tutaj spać. Mówią że w nocy może być niebezpiecznie.
Po 20 tej pojawiają się ponownie i pytają ile czasu nam trzeba na zwinięcie się. Stają nieopodal i czekają na nas.
Gdy wyjeżdżaliśmy na plaży stała zakopana w piasku ciężarówka. Policjanci zaczepili linę i wyciągnęli ciężarówkę z piasku. (Czy u nas policja by tak postąpiła?) Zaprowadzili nas na parking przy biurze parku narodowego gdzie powiedzieli będącemu tam człowiekowi że mamy tutaj bezpiecznie nocować.
W Gruzji policji jest dużo .Często widać patrole. Poruszają się przeważnie samochodami terenowymi i zawsze z włączoną sygnalizacją świetlną ale bez sygnału dżwiękowego . Nie polują na kierowców ale zwracają uwagę. Np. jadącym wieczorem bez świateł lub zaparkowanemu na rondzie. Gruzini mówili nam że jak mamy problem to żeby zwrócić się do policjantów bo oni są po to aby pomagac.

Krzysiek 56 - 2013-09-09, 06:11

Wszystkie posterunki policji jakie widzieliśmy były nowe.
Krzysiek 56 - 2013-09-11, 17:11

Noc na parkingu przy biurze parku narodowego nie minęła całkiem spokojnie ponieważ przyjechało tam towarzystwo i zaprosili nas na urządzoną przez nich biesiadę. Przywieźli jedzenie i picie a toastom nie było końca.
W Gruzji do każdego wypitego kieliszka trzeba wygłosić toast a są one długie i uciążliwe.
Nie wolno pić lewą ręką bo jest to dużym nietaktem ale nikt nie zmusza do picia po całym

Krzysiek 56 - 2013-09-13, 21:59

Zgodnie z planem wyruszamy wzdłuż wybrzeża. Po drodze zaglądamy do miejscowości Ureki i kilku innych typowych nadmorskich miejscowości. Widać że trochę się w nich buduje nowych hoteli i pensjonatów. A po za tym ,jak wszędzie mnóstwo straganów z wszechobecną chińszczyzną.
Krzysiek 56 - 2013-09-13, 23:18

Kilka kilometrów przed Batumi trafiamy na słynny ogród botaniczny jeden z największych na świecie.
Ogród został założony pod koniec XIX w. przez Andrzeja Nikołajewicza Krasnowa (1862-1914), rosyjskiego botanika i geografa. Dzięki uzyskaniu poparcia u władz, , otrzymał on ok 65 hektarów ziemi w pobliżu Batumi, wówczas bagnistych. Obecnie ogród zajmuje 111 hektarów, a na dawnych bagnach rośnie tropikalna roślinność. Na terenie ogrodu posadzono roślinność ze wszystkich kontynentów.
Ze względu na Uli nogę jedziemy pod górę przez ogród elektrycznym busem. Jednak stwierdzamy że taki sposób oglądania ogrodu nie ma sensu i powrotną drogę pokonujemy pieszo. Oglądamy wiele ciekawych roślin ale opisany w przewodniku ogród różany to porażka. Dowiaduję się że drzewa ,które w Gruzji rosną przy drogach mające korę podobną do platana a liście do naszej wierzby to eukaliptusy.
Warto było odwiedzić to miejsce.

pchełka - 2013-09-14, 08:35

Jeszcze raz dzięki za bezinteresowną pomoc w Gruzji :) Niestety nasz "zeszyt kontaktów się zamoczył" i zmienił konsystencje na jedną duża bryłę ale udało się odnaleźć Was na forum.


Ślad o Was pod koniec cz.1 i na początku cz.2


Finalnie dotarliśmy do Górskiego Karabachu.
Dobrzy spotykać takich ludzi jak Wy.

Krzysiek 56 - 2013-09-15, 12:00

Przy wyjściu pytamy taksówkarzy o kemping. Jeden nie ma pojęcia co to jest natomiast drugi kieruje nas do parku narodowego MTIRALA . Ma tam być tam być kemping ,hotel , parking. Spogląda na nasz samochód i stwierdza „ dacie radę” oceniając wysokość zawieszenia a nie patrząc na wysokość pojazdu.. Jedziemy. Jest to pierwsze praktyczne spotkanie z gruzińskimi drogami gruntowymi w górach. Wąsko ,nisko gałęzie i skały . Przejeżdżając przez rzekę urywam tylne światło.
Przeżycia nie zapomniane. Ula mówi że jeśli spotka tego taksówkarza to go pogryzie a na słowo „priamo” dostaje dreszczy ponieważ tutaj ludzie zapytani o drogę ciągle mówią priamo a często drogi rozchodzą się i nie wiadomo czy to było prosto w lewo czy prosto w prawo.
Po około 15 km przygód na górskich drogach docieramy do celu. Wita nas Czech mocno się dziwiąc jak tutaj dotarliśmy. Jest tu bar i niewielka łąka na, której można rozbić namiot ale samochodem wjechać się nie da. Parkujemy trochę dalej nad rzeką.
Rano idę do wodospadu około 3 km.

GregdeWal - 2013-09-15, 19:30

Piękne miejsca i niezapomniana wyprawa...

Podziwiam i zazdraszczam ;)

Krzysiek 56 - 2013-09-15, 19:52

Batumi stolica autonomicznej republiki Adżarii. Liczba ludności: 123 900 (2010) Organizacja Narodów Zjednoczonych . Powierzchnia: 64,9 km². Trzecie co do wielkości miasto kraju.
Obecnie bardzo intensywnie rozwijające się. Jak mówili nam Gruzini głównie inwestują tam Turcy.
Buduje się wiele hoteli i kasyn. Wzdłuż brzegu ciągnie się 14 km piękna promenada. Podobało nam się że hotele nie zajmują plaży .Dostęp do niej mają wszyscy. Oczywiście jest to również miasto pełne kontrastów , gdzie stare przeplata się z nowoczesnością.

Stoimy przy porcie jachtowym pomiędzy Wierzą Zegarową a Wierzą Alfabetu za 2 gel

Krzysiek 56 - 2013-09-15, 20:29

W Batumi panuje klimat podzwrotnikowy z bardzo dużą ilością opadów. Średnia roczna to 2500 mm na wybrzeżu do 4500 mm w górach.(WPolsce to 600 mm). Stąd roślinność tutaj taka bujna. Jeśli ktoś się wybiera tutaj na wczasy musi się liczyć z często padającym deszczem. Byliśmy tylko dwa dni a padało 4 razy.
Krzysiek 56 - 2013-09-18, 23:39

Z Batumi udajemy się na południe w kierunku tureckiej granicy. Oglądamy świetnie zachowane mury twierdzy
Gonio z I w ne. Do 1878 r. stacjonował tu turecki garnizon. Niestety nie spacerujemy bo leje.
Następnie wodospad tuż przed przed granicą i zawracamy. Jedziemy drogą wzdłuż granicy tureckiej w kierunku Armenii. W tych okolicach są średniowieczne kamienne mosty. Oglądamy jeden z nich w Dandalo. Na mapie droga ta naznaczona jest na czerwono jako krajowa pierwszej kategorii. Spodziewamy się ten odcinek szybko pokonać. Po 50 km asfalt się kończy . Sądzimy że tylko na niewielkim odcinku. Pada deszcz , jest ślisko ,droga coraz węższa ,oznakowania brak .Mamy duże wątpliwości czy jedziemy właściwą drogą. Przecież to niemożliwe że jest to droga pierwszej kategorii. We wsi pytamy o drogę . Odpowiadają że jedziemy charaszo i dalej priamo. Oczywiście droga rozwidla się w wielu miejscach i jedziemy na wyczucie
Jest coraz węziej i gorzej. Jesteśmy przekonani że zabłądziliśmy . Nie ma kogo zapytać

Krzysiek 56 - 2013-09-21, 08:32

I nagle ! Huraaaa ! Jest słupek kilometrowy 93 km. Przypuszczamy że jesteśmy na właściwej drodze. Jadąc dalej spotykamy człowieka, który mówi że jeszcze cztery kilometry do ”pieriewała „(przełęczy)a potem jeszcze trzydzieści do Adigeni i będzie asfalt. Jedziemy około 10 km. Raz z góry raz pod górę i nie wiemy czy przełęcz już była.
Spotykamy następnego człowieka, który mówi że jeszcze cztery kilometry do "pieriewała" (przełęczy)a potem jeszcze trzydzieści i będzie asfalt. Po około 6 km widać nowoczesny wyciąg narciarski ale nie ma żadnej trasy zjazdowej. Docieramy do przełęczy Goderdzi 2025 npm. Jesteśmy w chmurach, wieje leje i jest zimno. Rozmawiamy w przydrożnym sklepiku jak tutaj żyją zimą? Mówią-" widzisz ten słup ( około 8 m wysoki) to zimą go nie widać bo jest pod śniegiem. My mieszkamy tutaj tylko latem."
-A jak dostać się do wyciągu?
-Tolko wiertalotem-śmieją się.
Okolica charakteryzuje się dużymi pastwiskami i jedyną jaką widzieliśmy w Gruzji zabudową drewnianą, gdzie ludzie mieszkają na górze a pod nimi bydło.

Krzysiek 56 - 2013-09-29, 09:44

Jest ok. bo teraz już z górki tylko 30 km. A potem asfalt. Przed wieczorem docieramy do Achalcihle i
zatrzymujemy się na parkingu w centrum naprzeciwko policji a budzimy się na ryneczku ( targowisku). Budzimy powszechne zainteresowanie i oczywiście wszyscy chcą obejrzeć kampera a niektórzy kupić skuter. Mówią że tuż obok mieszka Polak i wołają jego żonę.
Edzik czuje się Polakiem choć nigdy nie był w Polsce i nie zna polskiego. Ma polskie nazwisko i w papierach napisane że matka była polką i porzuciła go jak miał dziewięć miesięcy. Jak było naprawdę nikt nie wie. W tamtych czasach losy Polaków były pogmatwane a Ruscy zsyłali zsyłali ludzi do łagrów i zabierali dzieci.
Teraz Edzik stara się o repatriacje do Polski wraz z rodziną.

Krzysiek 56 - 2013-09-29, 09:59

Achalcichle to miasto liczące około 17 tyś. mieszkańców nad którym góruje wielka 900letnia cytadela pięknie odbudowana wraz z mozaikami fontannami i innymi szczegółami. Spacerując po uliczkach ,placach ,krużgankach i innych zakamarkach można się przenieść w wyobraźni w dawne czasy w pięknym ,prawdziwym otoczeniu.
bart.ek - 2013-09-29, 10:02

Tak z ciekawości - jak się spisywał LTek na takiej trasie?
Krzysiek 56 - 2013-09-29, 10:06

Po za złapaniem gumy , oberwaniem lampy na platformie i lekkim przypalenie sprzęgła żadnych niespodzianek nie było.
Krzysiek 56 - 2013-10-03, 04:22

Jedziemy w kierunku Armenii. Zjeżdżając 16 km z trasy zwiedzamy następne ważne miejsce na mapie Gruzji to wykute w skale miasto Wardzia. Powstało w XIIw.za panowania króla Jerzego III i jego córki królowej Tamary , najpotężniejszej władczyni w dziejach Gruzji, Za jej panowania Gruzja stała się potęgą na Kaukazie i Biskim Wschodzie. Pamięć o tej królowej jest do dziś żywa.
Legenda mówi że podczas wędrówki orszaku królewskiego mała Tamara zagubiła się w górach. Wołana przez swojego wuja odpowiedziała „war dzia” co znaczyło tu jestem wuju. Stąd wzięła się nazwa
„W średniowieczu Wardzia służyła jako schronienie podczas najazdów mongolskich; mogła pomieścić od 20 do 60 tys. osób. Zawierała klasztor, salę tronową oraz ponad 6 000 komnat umieszczonych na 13 kondygnacjach (piętrach). W mieście zainstalowano skomplikowany system nawodnień pobliskich pól uprawnych. Jedyny dostęp do klasztoru zapewniało kilka dobrze ukrytych tuneli blisko rzeki Kura.”( Z Wikipedi)
W1283 r. trzęsienie ziemi zniszczyło w 2/3 skalne miasto a w1551 Persowie dopełnili dzieło zniszczenia mordując i grabiąc.

Przyjechaliśmy tu wieczorem. Stróżowi daliśmy 5 lari i spokojnie spędziliśmy noc na parkingu.

Krzysiek 56 - 2013-10-09, 01:49

Wardzia to bardzo ciekawe miejsce . Warto pochodzić po okolicy gdzie są podobne miejsca często całkiem puste.
My niestety robimy tylko krótki rekonesans autem i jedziemy w kierunku Armenii.

zbyszekwoj - 2013-10-09, 09:18

Wycieczka super,podziwiam za odwagę :spoko
Krzysiek 56 - 2013-10-09, 22:06

Miejscowość Ninosminda 11 km od granicy z Arrmenią. Zapada decyzja. Nie jedziemy do Armenii. Mamy mało czasu. Jedziemy na północny-wschód przez krainę zwaną Dolną Kartlią. To tutaj znaleziono najstarsze w Eurazji, datowane na 1,7-1,8 mln lat, szczątki człowiekowatych. Jedziemy przez wielkie stepy położone na wysokości ponad 2000 metrów npm. Niżej było gorąco a tutaj tylko 8 stopni i świeci słońce. Ludzie zajmują się tutaj tylko wypasem bydła.
W każdej zagrodzie widać stosy suszonego łajna . To opał na zimę. We wsiach jest wiele opuszczonych domów.
Wszędzie mają talerze satelitarne ale w wielu zamiast szyb okna zabite folią. Są tutaj dwa piękne wielkie jeziora(Paravani i Calka ale nie sprzedają ryb i nie ma na nich żadnej łodzi.
Dalej są długie zjazdy i pomimo hamowania silnikiem hamulce się zagotowały .Przymusowy postój w górach w odludnej okolicy. Zastaje nas noc.Podobno grasują tu wilcy i niedżwiatkowie . Docieramy do jakiejś miejscowości i nocujemy naprzeciwko policji.
Rano okazuje się że jesteśmy w miejscowości Koda. A więc w nocy pomyliliśmy drogę .Na mapie jest biała, ale była niezła.

PS.
Cieszę się że ktoś tu zagląda i czyta. Gruzja to spokojny i bezpieczny kraj.Ze strony ludzi nic złego nas nie spotkalo. Jednak podróżując samemu zawsze jest jakieś ryzyko.
Dopiero na tym forum czytałem że w cywilizowanych Włoszech skradli naszym formułowiczom kampera.

Krzysiek 56 - 2013-10-13, 23:25

Jedziemy do Tibilisi. Aby nie wjeżdżać do centrum jedziemy obwodnicą S-9 .Stąd łatwo zjechać do Gldani (dzielnica Tibilisi) . Tutaj mieszka Giorgij ,któremu obiecaliśmy że odwiedzimy go w powrotnej drodze. Owodnica w większej części jest szutrowa . Jadą tiry i kurzy się niemiłosiernie. Giorgij nas przyjmuje bardzo serdecznie i znów spędzamy wieczór przy suto zastawionym stole. Są oczywiście wspaniałe domowe hinkali i wyśmienity szaszłyk robiony w prosty sposób na ogniu bez węgla drzewnego i zbędnej ilości przypraw.
I oczywiście toasty.

Nomad - 2013-10-14, 17:56

:pad:

Chwała pionierom.
Przy takiej wyprawie to nie tylko
:kwiatki: i :pifko

jeszcze odpowiednie :kwiatek ,by odwagi starczyło na dalsze kilometry.

eMKa - 2013-10-14, 22:40

Krzysiek 56 napisał/a:
Cieszę się że ktoś tu zagląda i czyta.


Zaglądamy :) i podziwiamy

Krzysiek 56 napisał/a:
Gruzja to spokojny i bezpieczny kraj


mobilizująca uwaga ;)

:pifko

Co by Ci w ustach nie zaschło

Agostini - 2013-10-16, 22:48

Krzysiek 56 napisał/a:
PS.
Cieszę się że ktoś tu zagląda i czyta.

Bądź pewny, że zagląda i czyta znacznie więcej osób niż się odzywa. ;)
Kontynuujecie podróż, na którą nie wielu by się odważyło. I jest to jest bardzo ciekawe. :shock:

Tadeusz - 2013-10-16, 23:35

Krzysiu, z zapartym tchem przeczytałem i obejrzałem zdjęcia. :)

Piękna robota. I pożyteczna. :ok

Trasa kapitalna i jak dla mnie, to kandydatka do nagrody Camperteamka.

Przyjmij piwko z pianką w podzięce. :pifko :spoko

Krzysiek 56 - 2013-10-17, 14:28

Dziękuję za uznanie i za piwka. Czuję sie zobowiązany do szybkiego kontynuowania .
Niestety brak czasu nie pozwala na szybkie opisanie całej podróży,a przecież trzeba sobie przejrzeć filmy i przypomnieć aby rzetelnie to zrobić. Niemniej obiecuję że relację dokończę najszybcie jak tylko będę mógł.

Mikesz - 2013-10-17, 19:27

Chciałbym Ci postawić piwko w realu,może kiedyś?. Czekam z niecierpliwością na dokończenie relacji.
WODNIK - 2013-10-17, 20:51

[quote="Krzysiek 56"]
Niemniej obiecuję że relację dokończę najszybcie jak tylko będę mógł.[/quot

I to jest pocieszające w oczekiwaniu na dalsze odcinki.

Pozdrawiam :spoko :spoko i czekam.

Irel - 2013-10-17, 22:46

Krzysiek 56 napisał/a:
Dziękuję za uznanie i za piwka. Czuję sie zobowiązany do szybkiego kontynuowania .

Kontynuuj. Ten kierunek mnie bardzo interesuje. Zamierzam pojechać do Gruzji w niedalekiej przyszłości. Może w przyszłym sezonie :?: Również stawiam :pifko

Krzysiek 56 - 2013-10-18, 03:02

Z Tibilisi zmierzamy w kierunku granicy z Azerbejdżanem zobaczyć kompleks monastyrów David Garedża.

Aby się tam dostać trzeba w Sagaredżo zjechać z z głównej drogi i około 50km przejechać przez tereny prawie niezamieszkałe. Po drodze jest tylko jedna wieś Udabno ,która w dużej części jest wyludniona. I tutaj niespodzianka.
Przy wjeździe napis na prześcieradle „OASIS CLUB”. Przy drodze same opuszczone lub niedokończone domy i wśród nich jeden pomalowany na biało, z którego wychodzi młody człowiek z tacą i poczęstunkiem , zaprasza do środka.
Na tym pustkowiu to trochę dziwne ale jeszcze bardziej zaskakujące jest to że mówi po polsku. Dziękujemy, zajrzymy w powrotnej drodze. Tutaj kończy asfalt, dalej droga szutrowa i nagle w szczerym polu są drogowskazy( a w Tibilisi nie było).

Krzysiek 56 - 2013-10-19, 00:51

Dawid Garedża
-Jest to kompleks monastyrów położonych w Kachetii we wschodniej Gruzji, na półpustynnych stokach góry Garedża. Kompleks kościelny został założony w VI w. przez jednego z trzynastu syryjskich mnichów, którzy przybyli w tamten region. Jeden z mnichów Dawid osiedlił się w naturalnej jaskini w Górze Garedża, w późniejszym czasie wybudował pierwszy monastyr - Lavra. Uczniowie Dawida: Dodo i Lukiane założyli następne dwa monastyry: Rka i Natlismtsemeli. Część kompleksu znajduje się w rejonie Agstafa, na terenie Azerbejdżanu. Dlatego też David Garedża jest tematem sporu między władzami gruzińskimi i azerbejdżańskimi. Obecnie monastyr zamieszkany jest przez 9 mnichów (stan na sierpień 2007)-(wikipedia)

Krzysiek 56 - 2013-10-20, 08:02

W powrotnej drodze zatrzymujemy się w "OASIS CLUB", tak to miejsce nazwali Ania i Ksawery.
Dwoje młodych ,którzy kupili tutaj kawałek ziemi i niedokończony budynek. Otworzyli swój biznes.
Można tu smacznie zjeść i przenocować. Warunki trochę prymitywne ale serdeczność i uśmiechnięte twarze właścicieli to rekompensują.
Ksawery opowiada o wsi
Wieś Udabno została założona przez władze komunistycze w latach 70tych ubiegłego wieku. Aby mogła powstać wybudowano 50 km wodociąg z Sagaredżo ponieważ w tych okolicach brak wody a istniejące jeziorka i wody podziemne są słone. Mieszkało tu 2500 osób i cała okolica była uprawiana. Teraz wieś liczy około700 mieszkańców .
Hodują krowy ale nic nie uprawiają.

Krzysiek 56 - 2013-10-27, 07:43

Nasza dalsza podróż wiedzie przez Kchetie.T o kraina położona na wschodzie Gruzji. Od południa i wschodu graniczy z Azerbrjdżanem a od północy ogranicza ją pasmo wysokiego Kaukazu przez ,które biegnie granica z Dagestanem i Czeczenią. Słynie z uprawy winorośli. To tutaj archeolodzy znaleźli najstarsze ślady świadczące o uprawie tej rośliny i produkcji wina. Około 8 tyś lat .
Udajemy się do miasteczka Signagi malowniczo położonego na skraju gór Gomborskich na wystającym ponad olbrzymią równinę Alzani płaskowyżu. Miasto otoczone jest murem z 23 wieżami.
Jest bardzo zadbane i czyste jakby nie w Gruzji. Domy kryte dachówką a nie eternitem. Liczy sobie tylko ponad 2000 mieszkańców i jest odrestaurowane.
Spędzamy tu noc i rano objeżdżamy okolicę na skuterze

Neno - 2013-10-27, 10:29

Krzysiek 56 napisał/a:
Wjeżdżamy do Rosji. Na granicy wszystko Idze dosyć sprawnie. Wypełniamy dwie deklaracje ( na auto i skuter).Pomaga nam w tym pani w okienku 100 rubli (11 zł)


2 tygodnie temu na tym samym okienku wisiały już informacje by nie dawać żadnych pieniędzy bo można zostać za to ukaranym ;)
Nam (i nie tylko) pomagał mężczyzna i nic za to nie żądał, nawet na herbatę zapraszał. Oczywiście my wypełnialiśmy owe kwitki na granicy z drugiej strony - przejściem jakie opisujesz opuszczaliśmy już FR. Jak nic idzie ku lepszemu!

Krzysiek 56 - 2013-11-02, 19:57

Telavi to stolica Kacheti.Około 20 tyś mieszkańców. Czyste i zadbane centrum.
Spotykamy tu Michała , studenta z Warszawy podróżującego samotnie z plecakiem.
Zabieramy go i jedziemy do Gremi.

Gremi - jeden z najważniejszych zabytków architektury gruzińskiej, dawna stolica królestwa Kachetii usytuowana 175 km na wschód od Tbilisi.
Gremi w XVIw. i XVIIw była stolicą królestwa Kachetii, założona przez króla Lewana. Miasto istniało jedynie 150 lat. W 1616 r. rozgrabione i zniszczone przez pułk Szacha Abbasa I, nigdy nie odzyskało dawnej świetności. W połowie XVIIw królowie Kachetii przenieśli stolice do pobliskiego Telawi.( wikipedia

Krzysiek 56 - 2013-11-02, 21:43

,Michał chce się dostać do położonej wysoko w górach wsi Omalo i dalej iść pieszo przez Tuszetie ,wzdłuż granicy z Czeczenią, górami do Shatili. To podobno około 4 dni drogi. Postanawiamy pojechać w tym kierunku najdalej jak to będzie możliwe.
Po drodze zastaje nas noc. Stajemy na ślicznie położonej polanie nad rzeką. Rozpalamy ognisko i do późna gaworzymy. Rano ruszamy dalej. Droga wznosi się , jest bardzo kręta, wąska . Asfalt dawno się skończył i jedziemy po skalnej półce. Ula nie patrzy w prawo bo jedziemy skrajem przepaści i wydaje się jej że za chwilę w nią wpadniemy. Wlewo nie można odbić bo wystają skały a kamper wysoki. Zawrócić nie można , a więc tylko naprzód.
Prędkość ? Na ogół wskazówka nie odrywa się od zera, czasami w porywach 10 km/h. Po przejechaniu 20 km w ciągu 3 godzin trafiamy na trochę szersze miejsce i zatrzymujemy się. Idę na zwiady. Niestety niewiele to wnosi bo droga dalej taka jak dotychczas czyli zakręt za zakrętem . Z góry zjeżdża wyprawa Bezdroża 4*4 .Mówią że możemy nie dać rady na stromych podjazdach. Postanawiamy zawrócić .
Michał łapie okazje i żegnamy się. My zawracamy manewrując wielokrotnie . Na szczęście na skraju przepaści jest niewielki zwał kamieni . W czasie zawracania skuter jest ponad przepaścią ale koła opierają się o kamienie dzięki czemu niemal bezpiecznie możemy manewrować. Udaje się . Jedziemy w dół.

piotr1 - 2013-11-02, 21:57

Super relacja. Podziwiam i gratuluję odwagi za wybór kierunku dla większości egzotycznego :bukiet: :spoko :spoko
Neno - 2013-11-05, 12:27

Nie wiem jak daleko dojechaliście w kierunku Omalo ale właśnie pierwsze km są najgorsze, potem jest już równiej i jedyne co przeszkadza to ciasne nawroty. Szkoda, że takie info Wam "sprzedali" bo droga piękna!
Krzysiek 56 - 2013-11-13, 01:53

Od miejscowości Pshaveli przejechaliśmy około 25 km. Baliśmy się że w razie niemożności podjechania nie będzie można zawrócić , bo tak było na kilku ostatnich kilometrach.
Dziś trochę żałuję że nie zaryzykowaliśmy dalszej podróży do Omalo.

Krzysiek 56 - 2013-11-13, 03:17

Zjeżdżamy do Pshaveli a stąd na wschód do Tianeti. Prowadzą tutaj trzy drogi. My wjeżdżamy od wschodu i chcemy pojechać na zachód aby dostać się do drogi „ wojennej” Trzecia droga prowadzi na południe do Gldani (dzielnica Tibilisi) gdzie mieszka nasz znajomy Giorgi.
Droga którą przyjechaliśmy była kręta ,kamienista , czasami błotnista. Mamy nadzieję że dalej będzie lepiej. Niestety ,spotkani tutaj Polacy mówią że dalej jest gorzej. Jedziemy. Droga nie jest gorsza ale nadal kamienista .
Do przebycia około 35 km ale dokładnie nie wiemy ile. Nagle około połowy drogi coś rzuciło samochodem. Natychmiast stajemy. Cholera- guma! Nic z niej nie zostało , felga pogięta. Warunki trudne I założenie zapasu trwa bardzo długo.
Udało się założyć zapas ale zapada zmierzch.
Zastanawiamy się co robić ? Wiadomo że jadąc dalej w zamierzonym kierunku ,w Gruzji zapasowej opony nie dostaniemy. Być może dopiero w Rosji. Ryzykować ?Czy wrócić do Tibilisi?. A jeśli tak to którą drogą ? Jechać dalej? Ale przecież w Tianeti Polacy mówili że będzie gorzej. Postanawiamy Jechać do Giorgija . Na pewno pomoże .Zadzwonić nie można .Brak zasięgu. Zawracamy w kierunku Tianeti bo stamtąd droga prowadzi do Gldani i nie będziemy się błąkać po Tibilisi.
Ruszamy i po kilku kilometrach z przeciwka jedzie samochód. Pytamy którędy jechać? Mówią że za nimi bo droga z Tianeti do Tibilisi jest o wiele gorsza. Wyprowadzają nas na „drogę wojenną”. Dzwonimy do Giorgija . Zaprasza nas i pomoże. Mówi że jak będziemy bliżej to po nas wyjedzie Jest całkiem ciemno ale udaje się nie przegapić zjazdu na obwodnicę a stąd już drogę znamy. Jest po 23 a Giorgij na nas czeka. Następnego dnia jego syn znów wozi mnie przez kilka godzin po warsztatach aby wyprostować felgę i zakupić zapasową oponę.
Potem wymiana drobnych upominków i ostateczne pożegnanie. Jedziemy do Kazbegu czyli w stronę granicy Rosyjskiej.

WHITEandRED - 2013-11-13, 19:21

:spoko
Krzysiek 56 - 2013-11-17, 08:30

Dziękuję za piwko.

Teraz całą „Drogę wojenną” przejeżdżamy spokojnie i zatrzymujemy się w najciekawszych miejscach.
Jednym z najważniejszych zabytków Gruzji jest położona przy drodze i nad zalewem na rzece Aragwi twierdza Anauri.
Pochodzi z przełomu XVI i XVII wieku. Wczasach Związku Radzieckiego podczas budowy zapory chciano twierdzę zalać ale protesty ludności uchroniły to piękne miejsce, które dziś jest bardzo malowniczo położone ponad turkusowymi wodami zbiornika Żinwali.

Krzysiek 56 - 2013-11-18, 02:10

Dalej Droga Wojenna wspina się coraz wyżej do miejscowości Gudauri , gdzie znajduje się ośrodek narciarski i wyżej do przełęczy Dżwari (co znaczy krzżowa2379 mnp). Po drodze zatrzymujemy się przy platformie z widokiem na kanion Aragwi.
Podziwiamy widoki. Jest ślicznie ale wieje i jest zimno.

Krzysiek 56 - 2013-11-19, 05:54

Jeszcze kilka fotek z Drogi Wojennej
Krzysiek 56 - 2013-11-24, 21:20

I po raz drugi wjeżdżamy do Kazbegi a od 2006 roku powrócono do starej gruzińskiej nazwy Stepancminda czyli Święty Szczepan .Miejscowość niewielka ale przepięknie położona. Stąd wychodzą wyprawy na piękną górę Kazbeg(5033 mnp.),która jest drzemiącym wulkanem. Ostatnia erupcja około 750 roku p.n.e.
Zdolny jest do nieprzewidzianych akcji niosących wielkie niebezpieczeństwo i tragedię. Taką tragedią było osunięcie się lodowca Kolka w 2002r. które nastąpiło najprawdopodobniej na skutek gwałtownego wyziewu gazów.
Zginęło wówczas ponad 150 osób.

Krzysiek 56 - 2013-11-24, 21:56

Nigdy nie byłem wielkim entuzjastą chodzenia po górach . Zawsze bardziej pociągała mnie woda.
Nie rozumiałem po co ludzie ryzykują i pchają się w te wielkie góry. Ale stojąc tutaj pod wielkimi szczytami Kaukazu poczułem ciąg aby się na nie wspiąć. I gdybym miał ileś lat mniej to zapewne bym to zrobił.

I jeszcze mała galeria zdjęć wielkiej góry Kazbeg

koko - 2013-11-30, 18:22

Dzięki piwko poleciało :bukiet: :kwiatki:
Robold - 2013-11-30, 19:58

Jestem pod wrażeniem, stawiam piwko.
Krzysiek 56 - 2013-12-03, 06:47

Serdecznie dziękuję za uznanie i piwko wypijemy z Ulą za wasze zdrowie.

I zbliżył się czas pożegnania z Gruzją . Ale od Stepancmindy do granicy kawałek drogi przez wąwóz Darialski.
Pięknie tutaj ! Jest co podziwiać! Dlatego wklejam jeszcze kilka fotek aby podzielić się widokami z tymi, którzy tam nie byli i zachęcić do odwiedzenia Gruzji.
Granicę z Rosją przekroczyliśmy bardzo sprawnie. Na szczęście nie potwierdziły się nasze obawy że będzie długa kolejka ,i wielki bałagan tak jak było w przeciwną stronę.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2013-12-14, 19:14

EBRP670 napisał/a:
Tak -kamperem,objechaliśmy wtedy północną Turcję wzdłuż Morza Czarnego do Gruzji,a wracaliśmy południową Turcją przez Anii,Van,Mersin,Cypr/też kamperem/i.t.d.Trzy i pół miesiąca 11tys.km.Pozdrawiam. :kwiatek2
Wlasnie wrocilismy z Krety,prosze,moze być na pw,wszystko odnośnie promu z Mersin,na Cypr/oczywisciekamperem/,to takie nasze przyszłoroczne plany.A może byscie cos napisali na forum i wkleili pare fotek,bylby aplauz od forumowiczow.Pozdrawiam Barbara Muzyk
Krzysiek 56 - 2013-12-15, 09:54

Po Rosyjskiej stronie ,kilka kilometrów od granicy tankujemy na kartę( we Władykałkazie był problem z takim sposobem płatności).Następnie krótki postój we Władykałkazie przy restauracji Troja .Tutaj można złapać wifi
Krzysiek 56 - 2013-12-15, 16:43

I dalej jedziemy do Biesłanu.
To tutaj 1 września 2004 roku podczas rozpoczęcia roku szkolnego nastąpił atak terrorystyczny w szkole podstawowej nr.1. Napastnicy wzięli wówczas prawie 1200 zakładników.
Trzeciego września nastąpiło nieudolne odbicie zakładników na skutek którego, zginęło i zostało rannych wielu ludzi w większości dzieci.

Oficjalna liczba zabitych[3]

Zakładnicy 318
Policjanci i cywile 15
Ratownicy 2
Komandosi 11
Porywacze 31
W sumie 377
-
Szacunkowa liczba rannych
Komandosi 30
Inne osoby 700
W sumie 730
Wizyta w tym miejscu to bardzo wzruszające przeżycie.
Dlaczego tak wiele niewinnych dzieci zginęło?

Sale gimnastyczną w której zgromadzono zakładników teraz obudowano .
Ludzie przynoszą tutaj zabawki , kwiaty ,wieńce.
Obok szkoły buduje sią świątynię na pamiątkę tragedii.

Chciałbym jeszcze coś napisać ale nie potrafię oddać słowami wzruszenia jakie
ogarnęło nas w tym miejscu.


17 września 2004 roku Szamil Basajew oświadczył, że to on zorganizował zamach. Wśród napastników było 12 Czeczenów, 2 Czeczenki, 9 Inguszy, 3 Rosjan, 2 Arabów, 2 Osetyjczyków, 1 Tatar, 1 Kabardyńczyk i 1 Guran. Część źródeł łączy z atakiem Magomieda Jewłojewa, inguskiego zastępcę Basajewa. Przywódca powstania czeczeńskiego Asłan Maschadow potępił atak i oświadczył, że jego siły nie brały w nim udziału.

Krzysiek 56 - 2013-12-21, 09:28

Z Biesłanu wyjeżdżamy w przygnębiających nastrojach po tym co widzieliśmy. Rozmyślamy dlaczego tak się na świecie dzieje że niewinne dzieci giną za błędy i niepochamowane ambicje dorosłych polityków.
Do granicy pomiędzy Osetią płn i Rosją zmierzamy z niepokojem.(jadąc w przeciwną stronę wyłudzili od nas łapówkę 2000rubli za wykroczenie na 418 km drogi ). Tym razem tylko zwalniamy i nikt nas nie zatrzymuje. Jadąc szukamy 418km , to szczere pole żadnego wykroczenia nie było. Nocujemy za Piatrogorskiem przy stacji benzynowej. Rano szybko do granicy . Na przejazd przez Rosję mamy tylko 48godzin.
Granice przeszły dosyć sprawnie. Na rosyjskiej odsyłali mnie od budki do budki bo mieli problemy z napisaniem imienia , nazwiska i adresu. Na ukraińskiej mieli podobny problem no i jeszcze kłopot ze skuterem. Gdyby był rejestrowany na Ulę uznali by że ja jadę samochodem a ona na skuterze, ale skuter jest mój i niemożliwe jest aby jeden facet jechał jednocześnie dwoma pojazdami. Trzeba było załatwić pieczątki na skuter ( od ekologa i uwaga! od weterynarza) i uznać jako bagaż. Ale wszyscy byli mili i po dwóch godzinach udało się przejechać obie granice.

Krzysiek 56 - 2013-12-26, 21:20

Tuż za granicą skręcamy w pierwsza polną drogę w kierunku morza w poszukiwaniu dogodnego miejsca do odpoczynku.
W planie było odpoczywanie na północnym brzegu morza Azowskiego.Jednak ten odcinek przejechaliśmy w jeden dzień zaglądając w kilka miejsc nad morzem.Ponieważ było dużo ludzi , brzegi z dostępem do morza zabudowane tzw."Bazami oddycha" a w innych miejscach brzeg bardzo wysoki . Postanowiliśmy pojechać na Arabacką Striełke czyli mierzeję Arabacką.

Krzysiek 56 - 2013-12-26, 22:28

Arabacka Striełka to ponad 100km mierzeja oddzielająca morze Azowskie od zalewu Siwasz który jest bardzo zasolony. Od południowi strony znajduje się tylko jedna wioska Solianoje w której za czasów związku radzieckiego pozyskiwano sól z zalewu. W 2010 r. staliśmy na mierzej 2,5 km za tą wioską. Wioska jest zaniedbana. Jest tam baza oddycha i jeden pensjonat oraz maleńki sklepik. We wiosce kiedyś był wodociąg , teraz zepsuty. Codziennie pędzono obok nas krowy kilka kilometrów. Nie wiem po co bo dalej roślinność taka sama. Cała mierzeja zbudowana jest z muszli. Krowy wracając wchodziły do morza i piły słoną wodę . Psy i konie także. A uczyli mnie że nie można pić wody morskiej .
Tym razem wjechaliśmy na mierzeję od północnej strony . Na odcinku 20km mierzeja jest zagospodarowana .
My oczywiście pojechaliśmy 11 km dalej od cywilizacji. Trzy km. dalej był ostatni od tej strony ośrodek wczasowy „Wałok” Najbliższe towarzystwo było kilkaset metrów od nas.
Spokój i super odpoczynek.

Krzysiek 56 - 2013-12-26, 22:57

Pewnego razu podjechała do nas kobieta aby pożyczyć paliwa bo mieli dziurawy zbiornik w moskwiczu’.
Ona mieszka na mierzei. Mówiła że w stronę do Solianoje tj. około 60 km mieszka tylko ona i jej brat’.
Ma krowy i potwierdziła że piją wodę z morza.
W tym roku nawet nie było dużo komarów a noce rozświetlały płonące w oddali stepy Krymu.

Krzysiek 56 - 2014-01-01, 18:11

Na Arabatce spędziliśmy 5 dni (6nocy) . Był to super odpoczynek po długiej drodze i ciągłym przemieszczaniu się .Tutaj tylko my i natura. Niestety czas wracać.
Jedziemy do miejscowości Askania Nowa. Znajduje się tam rezerwat biosfery wpisany na listę UNESCO.
Został założony w 1883r. przez niemieckiego osadnika Friedrich von Falz-Fein.
Dziś rezerwat zajmuje powierzchnię 82,5 tys. hektarów, w jego skład między innymi wchodzi zoo aklimatyzacyjne, ogród botaniczny (210 hektarów), oraz dziewiczy step (11 tys. hektarów) - ostatni tego typu obszar w Europie, którego nigdy nie wzruszono pługiem.
Niestety noga nasza na nim nie stanęła ponieważ cały jest chroniony pasem zaoranej ziemi.
Przy drodze rosło kilka drzew akacji. Dziwiło nas że nie rozsiały się na stepie.
A ja ciągle walczę z samosiejkami.
Poza lokalnymi gatunkami hodowane są tam strusie, bizony, antylopy, dzikie konie, lamy, zebry oraz wiele gatunków ptaków, jak również kilkaset gatunków roślin z całego świata

Krzysiek 56 - 2014-01-01, 19:02

Okolice przez które dalej jedziemy to żyzne ziemie intensywnie uprawiane .
Na obrazie satelitarnym w Google Earth widać same kółka.
Podobno w Wąchocku orali pola w kółko bo mieli konie z cyrku a tutaj też orzą w kółko bo mają wielkie deszczownie poruszające się w ten sposób.

Krzysiek 56 - 2014-01-03, 20:24

Jedziemy dalej. 22 km za Pierwomajskiem napotykamy poszukiwany drogowskaz do muzeum wojsk rakietowych. Obiekt wart odwiedzenia. Jedyne takie muzeum na świecie. Istnieją podobne w Niemczech muzeum rakiet V-1 V-2 ,i w USA ale tam są makiety. Tu wszystko jest prawdziwe.
Półtora km od głównej drogi znajduje się niepozornie wyglądający obiekt gdzie jeszcze niedawno znajdowały się rakiety z głowicami nuklearnymi. Obiekt tak zbudowany że mógł wytrzymać bezpośredni atak nuklearny.
Znajdowały się tutaj rakiety unikalnych konstrukcji , jak rakieta RS 20 W „WOJEWODA” ( w klasyfikacji NATO SS-18 „SATAN” ) i RS-18 ( w klasyfikacji NATO SS-19 „STILETTO”) a także rakiety R-12 (NATO SS-4)- rozmieszczenie podobnych spowodowało kryzys kubański w 1962 r.
Można tutaj obejrzeć silosy rakietowe przykryte pokrywą o wadze 120 ton otwierające się w 6 do 8 sek.

Start odbywał się metodą zimnego startu, w której pocisk wypychany był z kontenera za pomącą gazów wytworzonych przez eksplozję umieszczonego na jego dnie ładunku wybuchowego, po czym - już ponad silosem – na wysokości 8000 m następował zapłon silnika pierwszego stopnia
Dzięki temu sam moment odpalenia był dla przeciwnika niewidoczny a co za tym idzie trudny do zlokalizowania.
Dawało to również przewagę czasową. http://rvsn.com.ua/intresting.html

Krzysiek 56 - 2014-01-04, 21:02

Najciekawszym punktem zwiedzania jest zjazd w głąb jednego z silosów na dnie, którego znajduje się stanowisko dowodzenia .To stamtąd można było wystrzelić rakiety. W typowym silosie o głębokości 45 metrów ,średnicy 6 m i kubaturze 2128 m3 znajduje się metalowy pojemnik o wadze 125 t średnicy 3,3 m i wysokości 33m zamocowany na potężnych amortyzatorach. W nim umieszczone są na 12 poziomach urządzenia techniczne, między innymi agregaty prądotwórcze. Na 11tym poziomie umieszczony jest punkt dowodzenia. Dyżurowało tam bez przerwy dwóch oficerów zmieniających się co 6 godzin. To stąd można było wystrzelić rakiety z 10 silosów–wyrzutni znajdujących się w odległości 8 do 10 km jeden od drugiego.
Krzysiek 56 - 2014-01-05, 08:41

Aby wystrzelić rakietę musiał przyjść zakodowany rozkaz od trzech najważniejszych osób w państwie: prezydenta dowódcy wojsk i szefa sztabu. Stanowiska dowodzenia są tak ustawione aby jedna osoba nie mogła odpalić pocisku. Podczas zwiedzania można dokonać takiego próbnego odpalenia , czego dokonaliśmy.
Krzysiek 56 - 2014-01-05, 08:50

I jeszcze kilka sprzętów znajdujących się w muzeum.
Krzysiek 56 - 2014-06-08, 08:03

Z braku czasu moja relacja nie została dokończona. Jednak otrzymanie „CAMPER TEAM’KA” zobowiązuje do uzupełnienia relacji.
Niezwykle się cieszę z tak znamienitego wyróżnienia i czuję się dumny i usatysfakcjonowany .
Dziękuję szanownej kapitule . Campertem’ek zajmie honorowe miejsce obok wyróżnienia nominacją z 2010 r.za relację Strzelców wędrówka na Krym. A na kamperze dumnie będą wisiały naklejki:
Nominacja 2010r i laureat nagrody „CamperTeam’ki 2013”
Pozdrawiam wszystkich Campertimowców i życzę ciekawych podróży.

Bogusław i Ewa - 2014-06-08, 09:23

Przeczytałem od dech do dechy i cierpliwie poczekam na cd,warto.Gratuluję Camperteamka,należał się ,dorzucam symbolicznego :pifko :spoko :spoko
Krzysiek 56 - 2014-06-08, 21:43

Dziękuję za uznanie .Dla takich jak ty warto pisać. A okazja do trącenia się kufelkiem będzie już niebawem. Będziemy na zlocie w Kruszynianach. Do zobaczenia!
Camp77 - 2015-02-21, 11:45

Przeczytałem! Znakomita relacja. :lol: Szkoda, że teraz przejazd przez Ukrainę jest ryzykowny albo niemożliwy. :-/
Krzysiek 56 - 2015-02-27, 11:29

Fajnie że jeszcze ktoś tutaj zagląda ,więc zgodnie z obietnicą muszę dokończyć relację.
Rzeczywiście- na trasie , którą jechaliśmy teraz trwa wojna.


Chciałem wstawić film ale na razie coś nie wychodzi.

JaWa - 2015-02-27, 12:12

Krzysiek 56 napisał/a:


Ten film jest prywatny. :(

Krzysiek 56 - 2015-03-01, 10:47

Przepraszam niechcący wkleił się nie ten film .

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w kilku miejscach i oczywiście odwiedziliśmy Lwów i Żółkiew.

Krzysiek 56 - 2015-03-01, 17:06

Lwów, To piękne miasto. Niestety trochę zaniedbane. Ale w wielu miejscach widać remonty. Wjechaliśmy do Lwowa wyremontowaną ul. Łyczakowską .
Krzysiek 56 - 2015-03-01, 17:28

Jak widać Ukraińcy Mają do Polaków wiele żalu . Historia niestety nie jest prosta i łatwa po obu stronach . Nie wolno o niej zapominać ale myślę że wywieszanie takich banerów nic dobrego nie przynosi a tylko podsyca uczucia nienawiści i zemsty.
Krzysiek 56 - 2015-03-02, 06:13

Po drodze odwiedziliśmy Żółkiew. Ulubione miasto króla Jana iii Sobieskiego.
Następnie jedna noc w Zamościu .Potem krótki postój w Inowłodzu przy kościółku św. Idziego i powrót do domu.

Krzysiek 56 - 2015-03-02, 07:11

Szczęśliwie wróciliśmy do domu . przez 38 dni przejechaliśmy 8000 km.

Gruzja to piękny kraj i bardzo urozmaicony . Na powierzchni około 1/5 Polski znajdują się wysokie góry Kaukazu o surowym klimacie , tereny prawie pustynne , wyżyny z wielkimi pastwiskami jak również tereny z bujną roślinnością i obfitymi opadami ( Batumi).
Wyjeżdżając sądziłem że tak niewielki kraj szybko zwiedzimy i pojedziemy do Armenii.
Niestety było to niemożliwe . W Gruzji byliśmy 20 dni i objechaliśmy ją wokół a mimo to czujemy niedosyt. Gruzini są bardzo przyjaźnie nastawieni i bardzo życzliwi.
Ale ich podejście do życia ilustruje zasłyszany tam dowcip:
Leży Gruzin pod drzewem i pije piwo. Podchodzi Amerykanin i mówi:
- wziął byś się do jakiejś roboty , posprząta trochę ,zobacz jaki tu bałagan
-a po co
-to przyjdź do mnie do pracy
-a po co
-zarobisz pieniądze , będziesz mógł sobie coś kupić
-a po co
-będziesz mógł pojechać na wczasy nad morze , poleżeć na plaży ,odpoczywać
-a co ja teraz robię?

W tym roku planujemy jeszcze raz udać się w tamtym kierunku ale z nastawieniem na Armenię i Górny Karabach, Oczywiście Gruzję będziemy musieli również odwiedzić bo można tam wjechać tylko od tej strony. Armenia z Turcją nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od 100 lat
A tym razem trzeba pojechać przez Turcję.

Wojciechu - 2015-03-02, 08:17

Piękne zdjęcia, piękna podróż. Obawiam się jednak, że wschód będzie coraz trudniejszy dla turystyki. Coraz większa przepaść kulturowa, gospodarcza i mentalna . Może trzeba im tego zazdrościć ( nie mówię o wojnie) – żyją prosto, bez większego kombinowania życiowego. Może my też powinniśmy wszystko zostawić i przeprowadzić się w okolice Ustrzyk Górnych. Jedno jest pewne – kto się odważył ruszyć w te tereny – to może się okazać, że przeżył przygodę życia. :spoko
zbyszekwoj - 2015-03-02, 09:27

prof-os napisał/a:
kto się odważył ruszyć w te tereny – to może się okazać, że przeżył przygodę życia.


Krzysiek z żoną przeżyli tą przygodę ,na którą my byśmy się nie odważyli. Jak widać nie była to jeszcze przygoda życia, chociaż to co przez 3 dni nam opowiadali, włos się jeżył na głowie. Mimo wszystko życzymy powodzenia. :spoko

Krzysiek 56 - 2015-03-02, 21:30

A teraz zapraszam na film z naszej podróży. Mam nadzieję że się nie zanudzicie.
Nie potrafiłem bardziej skrócić tych 38 dni.









Dziękuję.



Krzysiu, pozwoliłem sobie na umieszczenie filmów bezpośrednio w tym poście.

SlawekEwa - 2015-03-02, 22:35

Krzysiek 56 napisał/a:
A teraz zapraszam na film

Same prywatne, bez biletu nie chcą wpuścić :shock:

Krzysiek 56 - 2015-03-02, 23:07

Przepraszam już poprawione powinno być dobrze . Proszę dać znać .
SlawekEwa - 2015-03-02, 23:13

:kciukgora
JaWa - 2015-03-03, 12:31

Super relacja, gratuluję odwagi. Wy to rozumię, ale że kamperek się nie rozsypał ????? :spoko
juni - 2015-03-04, 14:38

Serdeczne dzięki za piekną relację,za zdjęcia,filmy.Świetny podkład muzyczny.Wielki szacunek za samozaparcie podczas tak trudnej trasy.Wspułczucie dla cierpiącej ze skręconą nóżką żony.Sam skreciłem ze 4 razy.Pozdrawiamy serdecznie.Piwko poleciało.Do spotkania na trasie lub zlocie.Jurek i Nina :spoko :roza:
Camp77 - 2015-03-04, 18:03

Kod:
W tym roku planujemy jeszcze raz udać się w tamtym kierunku ale z nastawieniem na Armenię i Górny Karabach, Oczywiście Gruzję będziemy musieli również odwiedzić bo można tam wjechać tylko od tej strony. Armenia z Turcją nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od 100 lat
A tym razem trzeba pojechać przez Turcję.


Jestem ciekaw trasy jaką planujecie (przebieg) oraz ilość dni wyprawy i termin. :-P
Może bym się podłączył swoim kamperkiem (nieśmiało). :roll:

Krzysiek 56 - 2015-03-05, 18:36

Cieszę się że relacją się podobała

Camp77 napisał/a:
Jestem ciekaw trasy jaką planujecie (przebieg) oraz ilość dni wyprawy i termin.

Może bym się podłączył swoim kamperkiem (nieśmiało).
Cytat:


Jeśli wszystko się uda to zamierzamy wyjechać około połowy maja i wrócić na koniec czerwca. Planowana trasa to dojazd przez Rumunię ( przejazd Transalpiną )Bułgarię do Istambułu .Potem wzdłuż wybrzeża m. Czarnego do Gruzji( granica w TÜRKGÖZÜ) . Następnie Achalciche ,Tibilisi . Później Armenie Górski Karabach i powrót przez środkową Turcję .Nigdy nie opracowujemy trasy szczegółowo bo życie i tak pisze swój scenariusz i będzie się trzeba przystosować.

Jeśli ogólny zarys trasy i termin odpowiadają to serdecznie zapraszamy do wspólnej podróży. Zawsze to raźniej i bezpieczniej ,
Pozdrawiamy Krzysiek i Ula. :bigok

EBRP670 - 2015-03-06, 08:58

Witam.Jechaliśmy prawie dokładnie taką samą trasą,wzdłuż Morza Czarnego dookoła Gruzji,następnie całą wschodnią ścianą Turcji między innymi Ani,Sanijurfa,Van itd.Tasucu-z kąt płyneliśmy na Cypr i powrót wzdłuż Morza Śródziemnego.Było to co prawda parę lat temu,ale NIEZAPOMNIANA wyprawa.Co do Transalpiny-to maj może być "ciut" za wcześnie/śnieg/a, na Transfogorską to prawie na pewno.W razie czego/pytania,informacje,spotkanie-mieszkamy po sąsiedzku,chętnie się podzielimy. :dyskusja: :spoko
ZEUS - 2015-03-06, 09:08

EBRP670 napisał/a:
Co do Transalpiny-to maj może być "ciut" za wcześnie/śnieg/a

w ubiegłym roku w maju była nieprzejezdna (nawet dla samochodów 4x4) :(

Krzysiek 56 - 2015-03-12, 03:30

Macie rację . Trzeba trochę zmienić plany i Transalpinę zostawić na drogę powrotną .
EBRP670 napisał/a:
.W razie czego/pytania,informacje,spotkanie-mieszkamy po sąsiedzku,chętnie się podzielimy


Chętnie skorzystamy i spotkamy się ale niech się zrobi trochę cieplej. Kontakt na PW.

EBRP670 - 2015-03-12, 07:27

O.K. :spoko
Camp77 - 2015-03-16, 12:42

Cytat:
Jeśli wszystko się uda to zamierzamy wyjechać około połowy maja i wrócić na koniec czerwca. Planowana trasa to dojazd przez Rumunię ( przejazd Transalpiną )Bułgarię do Istambułu .Potem wzdłuż wybrzeża m. Czarnego do Gruzji( granica w TÜRKGÖZÜ) . Następnie Achalciche ,Tibilisi . Później Armenie Górski Karabach i powrót przez środkową Turcję .Nigdy nie opracowujemy trasy szczegółowo bo życie i tak pisze swój scenariusz i będzie się trzeba przystosować.

Jeśli ogólny zarys trasy i termin odpowiadają to serdecznie zapraszamy do wspólnej podróży. Zawsze to raźniej i bezpieczniej ,
Pozdrawiamy Krzysiek i Ula. :bigok


Szkoda, :( ze w tym terminie zaplanowaliśmy Niemcy (DDR), Francję, Szwajcarię i powrót.
Do Gruzji pojechałbym we wrześniu. :spoko

D@rek - 2018-01-23, 17:05

odświeżę wątek. Plan ambitny na 4 tyg Gruzja tylko którędy przez Rosję i tylko Rosję czy może Ukraine Krym - jest tam jakakolwiek możliwość przejazdu ? Powrót przez Turcję, co sądzicie ?
Comsio - 2018-01-24, 00:22

Wracają kumple dam Ci info

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group