Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Statystyczny kamper CTeamu - Jak długo jesteście kamperowcami?

sasquatch - 2007-12-03, 20:22
Temat postu: Jak długo jesteście kamperowcami?
Interesuje mnie taki teamt. Kiedy można powiedzieć narodził się ruch kamperowy w Polsce. Przyjmiey wskaźnik 80%. Proszę niech każdy w ankiecie odpowie kiedy zaczęła się jego przygoda kamperowa. Może oczywiście także opisać jak to było :-) Zapraszam.
janusz - 2007-12-03, 20:28

Teoretycznie 30 lat temu, rozpocząłem budowę mojego kampera wyszła przyczepka bagażowa .Praktycznie 2004 pierwszy wyjazd kamperem. Nie ma 4 a tak mi wychodzi z matematyki :haha:
sasquatch - 2007-12-03, 20:37

to zagłosuj 5 albo zedytuj i dodaj opcję 4 i wtedy zagłosuj - bo ja nie mogę edytować.
eeik - 2007-12-03, 20:45

Nasz pierwszy wyjazd kampiórem to rok 1994 :) (ale tej opcji nie ma, chyba że zmienicie na 10 i więcej)

Pół Europy zjechaliśmy :) ))
i potem poleciało kilka lat.

Przerwa na stacjonarne wczasy i od zeszłego roku tak na powaznie znowu powrót :) )) do kampiórowania

sasquatch - 2007-12-03, 20:48

o matko - przcież wpisywałem powyżej 10 lat - nie mam pojęcia jak to się nie zapisało. Janusz popraw proszę.
janusz - 2007-12-03, 21:06

Poprawiłem i zagłosowałem tą 5 bo podwozie do kamperka już wtedy miałem i całą głowę pomysłów na niego. :bigok
Jerzy - 2007-12-03, 22:41

Połowa lat 80, mercedes 207 diesel, przebudowany na kamper - wyjazdy krajowe.
lordziktom - 2007-12-04, 07:11

Mój pierwszy wyjazd bez przyczepy i kampera ,ale z namiotem był w 1986 roku do Grecji ,spaliśmy na campingu ,w koło nas sami Niemcy I Holendrzy -pięknymi camperami i przyczepami i wtedy zaraziłem się karawaningiem, który do dzisiaj intensywnie uprawiam . pozdrawiam p mazur
SlawekEwa - 2007-12-04, 22:55

lordziktom napisał/a:
Mój pierwszy wyjazd bez przyczepy i kampera ,ale z namiotem był w 1986 roku do Grecji ,spaliśmy na campingu
Może pamiętasz nazwę tego kempingu. Byłem w Grecji z namiotem w tym samym roku na kempingu " Nicolas II" w Nea Epiduros.
lordziktom - 2007-12-05, 20:43

nie pamiętam ,było tak to dawno a od tamtej pory tych kempingów było bardzo dużo ,przypominam sobie jakieś skały nad morzem gdzie łowiliśmy ośmiornice i małże
Ela i Andrzej - 2007-12-12, 19:31

Witam , pierwszy raz autem kempingowym Ford Transit z podnoszonym brezentowym dachem pojechaliśmy dookoła europy zajeło nam to 1,5 miesiąca .
Bardzo udany wyjazd

Ela i Andrzej - 2007-12-12, 19:32

Zapomniałam dodać że to było w 1999 roku
MILUŚ - 2007-12-13, 17:27

Witam !!!
Pierwsze wyjazdy-włóczęgi po Chorwacji od 2001-2003 jeszcze z namiotem i samochodem osobowym . Potem już naszym sCUDEM 2005- Czarnogóra,Bośnia-Hercegowina,2006- Węgry,Rumunia,Bułgaria ,2007- Francja , Hiszpania , Portugalia,Andora , 2008.......... ?
pozdrawiam

CrazyJack - 2008-03-25, 19:42

Pierwszy dalszy wyjazd był UWAGA maluchem z moimi rodzicami do Bługarii w 1981r.
Niewiele pamiętam z tej podróży, ale jedno zapadło mi bardzo w pamięci - przeprawa promem, gdzie tak poustawiali ciasno samochody na promie, że nie dało się otworzyć drzwi. Jako 4latek byłem wiec kurierem, który przez okno wychodził do znajomych, którzy też jechali maluchem. Nosiłem wtedy wodę - było bardzo gorąco.

Kolejne wyjazdy były bardziej komfortowe. 1984r. Jugosławia - zestaw którym wtedy podróżowaliśmy to duży fiat z przyczepą niewiadów - jedną z pierwszych bez lodówki, bieżąca woda z zlewie była wtedy napędzana pompką nożną! ;)

Pierwszy wyjazd własnym kamperem to rok 2006 na Węgry.

pozdrawiam miłośników podróżowania!

Bim - 2008-03-25, 21:51

Moje wyjazdy niby kamperowanie to podróże z ojcem tranzytowo zarobkowe byłe demoludy w wieku 8 lat. Pierwszy poważny wyjazd turystyczny to Balaton miejscowość Tihany do którego powracałem wielokrotnie jako dorosły samodzielny człowiek (zaprzyjazniona rodzina z własnm domkiem i posesją w pięknym miejscu na wzgórzu dah domu kryty strzechą to było wrażenie na tamtejsze czasy lata 1975 potem już samodzielne poznawanie życia ,syrena Bosto jako kawaler. Przełom w tym spędzaniu wolnego czasu to wyprawa z rodziną i przyjaciółmi na dwa samochody do Grecji .Dwujka maluchów fiat dukato jako kemping i baza transportowa , przewóz srodków kempingowych swoich i przyjaciół. Czas pobytu to miesiąc podrózy po Grecji z unikaniem tzw skupisk polaków czyli odkrywanie Grecji mniej znanej i oczywiście hitów. Przejechane po grecji 3000 km.
Następne wyzwanie to Chorwacja rok po wojnie Puste kempingi i widok zniszczeń wojennych i tu chyba wsiąkłem z zazdrości na widok kampera jak zobaczyłem pare straszych uśmiechniętych ludzi z którymi z braku znajomości języka niemieckiego nie mogłem się porozumieć, a nigdy nie odmówili gościny naszym wścibskim maluchom w penetrowaniu ich kamperka potem długo nic stacjonarne wczasy i teraz na starość próbuje wskrzesić w rodzinie to co ich tak cieszyło jak mieliśmy werwę do życia

prezesuu - 2008-03-25, 22:22

Kampera mam od trzech lat, ale turystykę "wędrowną" ćwiczę już od 32 lat. Najpierw z rodzicami namioty w Bułgarii. Potem już samodzielnie z namiotem po Polsce. Od 93 roku posiadam Wilka 475 którym z rodziną jeździliśmy nad nasze morze do Dębek jeszcze cichych i mocno zakurzonych. W 2006 roku wraz ze znajomymi pożyczyliśmy dwa kampery i pojechaliśmy na majówkę do Toskanii. Zaraz po powrocie razem ze znajomym kupiliśmy własnego. Jesienią 2007 kupiłem docelową "starościówkę".
Tak w telegraficznym skrócie ma się maja historia z turystyką mobilną. :mrgreen:
Szczegóły to już przy najbliższym spotkaniu.

Tolo-Digli - 2008-03-26, 09:35

I to jest kategoria w której nie mam szans ani głosu więc chętnie poczytam pozdrawiam :gwm :haha: :haha:
Elwood - 2008-04-02, 05:08

Kamperka własnego mam od 26 marca. W zeszłym roku wypożyczonym przejechałem trasę Berlin, Norymberga, Monachium, Verona, Rzym, Florencja, Wenecja, Balaton(Tihany), Budapeszt, Wiedeń - 3,5 tyś. km.
Marzenia o kamperku pielęgnuję od roku 1979 kiedy to wraz z kuzynem - MALUCHEM !!!!! dokonaliśmy podboju Europy za przysłowiowe 150 dolarów. W miesiąc 8900 km na trasie Bielsko - Frankfurt - Luksemburg - Paryż - Zamki nad Loarą - San Sebastian - Segowia - Madryt - Toledo - Cordoba - Granada - Malaga - dalej wybrzeżem do Barcelony - Lazurowe Wybrzeże - Cannes - San Remo - Wenecja - Koper/dawna Jugosławia - dzisiaj bodajże Słowenia/. W Koprze pozbyliśmy się całego sprzętu turystycznego - takie to były czasy - i z pełnymi kieszeniami pieniędzy przez Węgry prościutko do domu. Tylko raz nocowaliśmy na kempingu w Oliwie /Hiszpania/. Cały prowiant zabraliśmy ze sobą. Forsa poszła na benzyne. Polaka spotkaliśmy w Hiszpanii jednego. W tamtym czasie w Hiszpanii praktycznie nie było turystów. W Granadzie w Alhambrze byliśmy jednymi z nielicznych turystów a w słynnej fontannie z lwami chłodziliśmy sobie głowy i nogi - dzisiaj nie da się do niej podejść. Potem były wczasy z namiotem w Bułgarii z wypadem do Turcji, i wiele wypraw po Europie. Nie lubię wczasów stacjonarnych.
Tak naprawdę to dojrzałem do kamperka w roku bodajże 91 kiedy wraz z całą rodzinką /2+2/ udaliśmy się do Legolandu świeżo nabytą Ładą Samara. Zmęczeni przejazdem przez Niemcy, gdzieś w okolicach granicy Duńskiej kimnęliśmy się na parkingu.
Gdy bladym świtem obudziliśmy się cali połamani, nieopodal nas parkował kamperek na niemieckich blachach. I wtedy to dziadziuś niemiaszek odsłaniając firaneczki w swoim kamperku zasiadł do stoliczka a babcia niemeczka podała mu świeżo zaparzoną kawę. Jej zapach czułem przeż okno kamperka. A my siusiu i dalej w drogę - bez kawy bo na parkingu nie było żadnego baru.
Później życie w kapitaliźmie tak szybko biegło, że nie było czsu zająć się marzeniami. Dzisiaj, kiedy synowie są samodzielni a my zostaliśmy z żoną sami postanowiliśmy zająć się marzeniami - oby tylko zdrowie dopisało.

eeik - 2008-04-02, 07:03

Elwood pieknie napisane, mam nadzieję Cię spotkać i posłuchać o Twoich wyprawach.
A daleko do siebie nie mamy :) )
Pozdrawiam i mam nadzieje, że wybierzecie się do Kazimierza.

bonusik - 2008-04-02, 10:17

Mądrzyć się nie będę bo ze mnie kamperowiec jak z koziej d.... trąba :haha:
Mam za sobą sporo wojaży ale wiekszość jeszcze ze staruszkami z namiotem,potem za kawalerskich czasów.. :wyszczerzony: Od dawna patrzyłem tęsknym wzrokiem na śmigające kamperki no i szykuję sobie powoli swojego. :mrgreen:
Do ideału mu jeszcze troszkę brakuje ale jestem dobrej mysli.. :lol:

Elwood - 2008-04-02, 16:46

Eeik fajnie, że Ci się podoba. Co do Kazimierza to mimo wielkiej ochoty nie dojadę. Jesteśmy z żoną w takim wieku, że nasze dzieciaki i dzieciaki naszych przyjaciół są w wieku poborowym i mamy zaszczyt 19.04 br. uczestniczyć w ceremoni dobrowolnego pozbawiania się wolności osobistej przez syna naszych przyjaciół. No cóż spraswa wagi państwowej - pewnie rozumiesz. Sam mam wielką ochotę poznać ludzi z tzw. środowiska. Czytając zapiski forum można wysnuć różne wnioski - nie koniecznie prawdziwe a w całej tej zabawie chodzi przecież o to by znaleźć ludzi z którymi można spędzić trochę czasu w miłej i przyjaznej atmosferze. Zycie nas nie rozpieszcza na codzień. Tak przynajmniej ja to widzę a czytając zapiski tego czy innego forum to czasami nie wiem o co tu chodzi.
Wybiorę się do Pajęczna - jak znowu ktoś czegoś wagi państwowej nie wymyśli.
Na długi weekend zaplanowaliśmy wyjazd do Francji /Zamki nad Loarą, północna Francja i może kawałek Beneluksu. Właśnie opracowywujemy trasę. ,Traktujemy ten wyjazd jako wyjazd czysto naukowy. Będziemy się uczyć jak żyć w kamperze. Miałem ochotę na Kazimierz bo myślałem, że czegoś się dowiem od bardziej doświadczonych kamperomaniaków. No cóż przyjdzie uczyć się na błędach. Póki co pozdrawiam

eeik - 2008-04-02, 17:43

Elwood ale jak pięknie uczyć sie na własnych błędach :) ))
Będzie dobrze, jakby co to weźmiesz nasze namiary będziemy Was ratować :) )))

Chociaż myślę , że wszystko będzie dobrze.

No i na żywo zdacie relację w Pajęcznie :)

jarymi - 2008-04-02, 18:40

Przeszło0 10 lat temu zakupiłem przyczepę MusterLand 6,5 m - wygodna ale postawić i przez sezon nie ruszać i tak było- słuzyła jako bosmanat w sezonie letnim - potem tylko moje małe scudo przerobione na 1-2 osobowy camp. Nie było potrzeby bo miałem już kilka jachtów i zawsze któryś był wolny więc MusterLand poszedł "do ludzi"
od zeszłego roku mam forda transita 1980r. obecnie w końcowej fazie reanimacji. Reumatyzm doskwiera więc należy się przenieść na ląd :)

Jerzy - 2008-04-02, 19:33

jarymi napisał/a:
...więc należy się przenieść na ląd

Znam to ...vis maior!

janusz - 2008-04-02, 20:36

Elwood napisał/a:
Co do Kazimierza to mimo wielkiej ochoty nie dojadę. Jesteśmy z żoną w takim wieku, że nasze dzieciaki i dzieciaki naszych przyjaciół są w wieku poborowym i mamy zaszczyt 19.04 br. uczestniczyć w ceremoni dobrowolnego pozbawiania się wolności osobistej przez syna naszych przyjaciół.

Drogi Elwoodzie to nie jest argument. Nam też przytrafiło się w czasie zlotu w Kazimierzu mieć Wesele. Plan jest z grubsza taki. Do Kazimierza przyjeżdżamy w piątek. W Kazimierzu załatwiamy na sobotę rano fryzjera dla Halinki. Wieczorkiem integracja kamperowa. Rano wyjazd na wesele. I nie jest to takie byle co. Do Kazimierza mamy ponad 250 km, a potem z Kazimierza do Zakopanego na godzinę 13 na wesele ponad 350 km. Damy radę.

eeik - 2008-04-02, 20:52

Janusz no chylę czoła, ależ Wy imprezowi jesteście , ale bardzo nas cieszy, że będziecie :bukiet: :bukiet:
janusz - 2008-04-02, 21:01

Musimy być w Kazimierzu bo może to być nasze ostatnie spotkanie. :rip Wyobrażasz sobie człowieka z centralnej Polski na weselu w Zakopanem. Możemy wrócić z ciupagą w plecach. :haha:
eeik - 2008-04-02, 21:13

Cytat:
Wyobrażasz sobie człowieka z centralnej Polski na weselu w Zakopanem. Możemy wrócić z ciupagą w plecach. :haha:


No nie miałam przyjemności, ale miałam kolegę, który twierdził , że pochodzenie nie ma znaczenia
tam nawet syn z ojcem rozwiązuja problemy "weselne" ciupaskami.
A wesele bez ciupasek to żadne wesele.


No i weż pod uwagę , że będziesz w posiadaniu "Camperteamowego domu na niepogodę"
musicie wrócić, nie ma innej opcji, poza tym to nie tak łatwo sie załapać na ciupagę :szeroki_usmiech
:szeroki_usmiech

A no i ja będę tam od 8-go w Białce, jakby trza było pomocy to chętnie :) ))

CrazyJack - 2008-04-02, 21:32

janusz napisał/a:
Musimy być w Kazimierzu bo może to być nasze ostatnie spotkanie. :rip Wyobrażasz sobie człowieka z centralnej Polski na weselu w Zakopanem. Możemy wrócić z ciupagą w plecach. :haha:


Januszu, wesela w Zakopanym nie kończą się tak źle :bigok

Byłem tam na dwóch weselach i jedyne na co trzeba uważać to Górale z którymi się pije :-/
System wygląda tak: Przysiada się góral w stroju ludowym do Ciebie i pije z Tobą szklanicami - a że wyglądają w strojach podobnie, po pewnym czasie podmieniają się i pijesz już z innym góralem :) ....no i potem mówi się, że górale mają mocną głowę :lol:

...a może po pewnym czasie wydawało mi się, że sie zmieniali :haha:

Elwood - 2008-04-02, 21:37

janusz napisał/a:
Plan jest z grubsza taki. Do Kazimierza przyjeżdżamy w piątek. W Kazimierzu załatwiamy na sobotę rano fryzjera dla Halinki. Wieczorkiem integracja kamperowa. Rano wyjazd na wesele.


Potrafisz namieszać. Podgrzałeś nas mocno. Pozwolisz, że to przetrawimy i zdecydujemy w niedalekiej przyszłości - a tak wogóle to już Cię lubię

sasquatch - 2008-04-02, 21:46

:bigok Janusz :bigok

Kto chce szuka sposobów!!!

janusz - 2008-04-02, 21:51

My Katamaraniarze-Rimorowcy musimy trzymać się razem. Też Ciebie/Was lubimy. :roza:
bonusik - 2008-04-02, 21:52

Janusz...na ciupaske w plecach to chiba trza zasłuzyć? :-/
:haha:

janusz - 2008-04-02, 21:55

CrazyJack napisał/a:
janusz napisał/a:
Musimy być w Kazimierzu bo może to być nasze ostatnie spotkanie. :rip Wyobrażasz sobie człowieka z centralnej Polski na weselu w Zakopanem. Możemy wrócić z ciupagą w plecach. :haha:


Januszu, wesela w Zakopanym nie kończą się tak źle :bigok

Byłem tam na dwóch weselach i jedyne na co trzeba uważać to Górale z którymi się pije :-/
System wygląda tak: Przysiada się góral w stroju ludowym do Ciebie i pije z Tobą szklanicami - a że wyglądają w strojach podobnie, po pewnym czasie podmieniają się i pijesz już z innym góralem :) ....no i potem mówi się, że górale mają mocną głowę :lol:

...a może po pewnym czasie wydawało mi się, że sie zmieniali :haha:

Zakamufluję się i wmieszam się w tłum, może przeżyję :haha:

bonusik - 2008-04-02, 21:59

Janusz...na takie przebranie to nie ma mocnych...trza ino dobrze szawrgotac po góralsku i basta.. :ok
przemka - 2008-06-18, 06:50

No tak,zaznaczyłam w ankiecie rok,bo tyle mamy(niecały rok) campera z prawdziwego zdarzenia.Zapomniałam o "ogórku"VW z wposażeniem campingowym,którego kupiłam za 400marek,za pierwsze zarobione pieniądze na saxach.Co to było za cudo!!!Campery to zaraźliwa choroba.Zaraziliśmy się z mężem już w 1983roku,chociaż nie było to takie intensywne camperowanie.Trzeba było niestety pracować. :gwm :gwm
wbobowski - 2008-06-18, 13:05

Rok chyba 1988. Jesteśmy z małymi dziećmi w Krakowie na Campingu Krakowianka. My maluchem z namiotem a obok.... dwa małe kamperki na holenderskich numerach. Wieczorem starszy pan z latarką czołową na głowie wymienia butlę gazową w kamperku.... ale im zazdrościłem i marzyłem... kiedyś mieć takiego i w Europę. Nawet nie podejrzewałem, ze to się ziści.
Black Cadillac - 2009-05-05, 12:11

Ja w ankiecie zaznaczyłem 3 lata, ponieważ od trzech lat mamy kamperka, (a z przyczepami kampingowymi, bo było ich kilka to od 1973 roku, tak szybko zleciało te 36 lat) zawsze w przyczepach denerwowało mnie to że wszystkie żeczy, podczas jazdy trzeba było na podlogę zestawaić, a tu można nawet kawę w czasie jazdy zaparzyć. Dlatego wpisałem te trzy lata, bo kamperek to nie przyczepa, to największa wygoda podróżowania.
Black Cadillac - 2009-05-05, 12:26

Pamiętam pierwszy wyjazd kamperkiem na węgry, w ten sam dzień co go kupiliśmy.
Same przygody, najpierw bardzo głośno klekotały wszytkie drzwi od szafek i od łazienki, nie wiedzieć czemu. W Zakopanem wyszło dlaczego, opona się rozwarstwiła i na dobre się w nocy na Cempingu rozeszła, pojechaliśmy na Węgry bez zapasówki. Po powrocie czekały już nowe u wulkanizatora. Na węgrzech zabrakło gazu, mają inne butle i gwinty, ale pomógł KoKo porzyczył swoją zapasową. Na węgrzech było cudnie, poznaliśmy pierwszych znajomych Kamperowiczów, nie wszystkich pamiętam, ale Kalinin, Koko, Janek Kowalski z Belgii, Grzesiu z żoną z Niemiec udzielili dużo cennych uwag i porad dotyczących kampera i przydało się. Wyjazd na Węgry pozostanie niezapomniany, potem były inne wyjazdy, zloty np: Borki, Otmuchów, Kudowa Zdrój, ale już bez przygód takich jak ten pierwszy wyjazd. Teraz plany na Norwegię około 8000km do przejechania, wyjazd połowa czerwca, może ktoś się dołączy, było by raźniej.

papamila - 2009-05-05, 13:21

Black Cadillac napisał/a:
wyjazd połowa czerwca, może ktoś się dołączy, było by raźniej.

chyba czytałem że Pawcio i EBR się szykuje w tym czasie

BartiJas - 2009-06-05, 19:53

Ja zaznaczyłem w ankiecie 7 lat, ale wliczając w to podróże m.in. Ogórkiem i Kanciakiem (T3). Prawdziwym kamperem podróżujemy od roku. Zaraz po kupnie pojechałem nim razem ze starszym synem (8 lat) w pierwszą podróż wakacyjną, do Francji. Mieliśmy jechać na Lazurowe Wybrzeże, ale tak w okolicach Warszawy namyśliłem się i pojechaliśmy prosto nad ocean do La Rochelle. Było super. Pierwszą przygodą "kamperkową" było to, iż nie mogłem przez 3 dni uruchomić kuchenki gazowej. Okazało się, że w aucie jestr zawwór który dodatkowo zabezpiecza instalację ale ja o tym nie wiedziałem i dopiewro po spokojnym przemysleniu wszystkich kombinacji wpadłem na myśl, że coś takiego musi w aucie być i faktycznie... było.Od tej pory mogliśmy już rano popijać ja kawkę, syn cherbatkę, lub inny kubek.. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze m.in. zamek w miejscowości Chenanceaux, znany wszystkim miłośnikom (dawnym lub i obecnym) przygód Pana Samochodzika, jako Zamek Sześciu Dam z powieści PS i Fantomas.
MAREKH - 2009-06-05, 21:05

Kamper ,jak zaznaczyłem w ankiecie od trzech lat.Ale-namiot czyli turystyka nie zależna,potem przyczepa typu"zrób to sam",przez mikrobusy przerabiane na COŚ w rodzaju kamperka ,to od 1972 roku.To były piękne czasy,pełne niespodzianek-przygód.
Nie tak jak teraz- :lol: pełną gembą PANISKO,wszystko na miejscu.I to jest to. :spoko

Pawcio - 2009-06-05, 21:37

Z ankiety wynika, że większość oddających głosy to sczy... szynszyle kamperowe.
Tylko, że pierwsze osoby w ankiecie zaznaczające pierwszą pozycję powinny zaznaczać pozycję chciaż trzecią...

Latka lecą, co kochani? :spoko

Pierre94 - 2009-11-21, 19:33

Kiedy wyjerzdzalem w 64 roku do Francji marzylem o kupnie starego VW kombi. Udalo mi sie to dopiero po slubie w 1970 ale za to nowego. Dorobilem meble izolacje jakies okna zbiornik na wode i to byl poczatek. Potem Citroen C-35, J5, i nareszcie w 2001 roku Chausson na Citroenie Jumper HDI. Spedzamy w nim kilka miesiecy w roku od Portugali do Turcji i od Norwegi do Maroka. Zyc i nie umierac. pozdrawiam Piotr
KrzysF - 2009-12-08, 22:50

Kamperka mamy od 2-ch miesięcy. Ale przyznam, że koncept domu na kółkach marzył mi się, jeśli nie od zawsze, to od dawna. Jakieś 20 lat temu, podczas wyjazdu autostopowego do Norwegii mieliśmy okazję jechać dwa dni kamperem z parą Szwajcarów. Bardzo mi się spodobała swoboda i wygoda. My choć też byliśmy swobodni (ze swoim namiotem) to jednak mniej wygodni :)
Pamiętam jak nas zapytali czy nam się chce tak jechać tym autostopem i czy nie lepiej byłoby nam po prostu kupić jakieś auto :hihi: . Jakoś nie chciało mi się objaśniać przepaści między naszymi dochodami i tłumaczyć im, że auto to dla mnie jak na razie nieziszczalne marzenie, nie mówiąc o takim kamperze jak ten ich.
Potem, po ślubie - pierwszy wyjazd Fiatem 126p do Włoch w Dolomity. Parking nad uroczym jeziorkiem, popołudnie, żywego ducha, maluch zaparkowany, a my w namiociku w pobliskich krzakach. Przed wieczorem parking już nie był pusty, stało na nim kilkadziesiąt kamperów :shock: ... i nasz maluszek :)
Lekkie skonfundowanie i oczywiście zazdrość dla mieszkańców bogatego zachodu.
No i w tym roku ziściło się ... wystarczyło poczekać te kilkadziesiąt lat :)

Witold Cherubin - 2009-12-09, 09:54

Kamperem jeżdżę od 2006 roku, ale wcześniej uprawiałem turystykę namiotową. Do wożenia namiotu, śpiworów itd. służyły na początku rowery (wyjazdy weekendowe nad Zalew Zegrzyński i okolice Warszawy). Później była Syrenka, która woziła nie tylko namiot i śpiwory, ale także składany kajak. Ale dopiero od kilku lat mogę uprawiać prawdziwą turystykę kamperową I TO JEST TO!!!! :spoko
łoś - 2010-01-11, 02:51

Mój prawdziwy początek, jeśli pominę wcześniejsze wyprawy i wyjazdy F126p to zakup przyczepki N126(mam ją do dziś) na zapisy w 1983r. z F125. Ostatni zestaw to toyota hiace z tą n126. Teraz to hymer eriba b544.
Pierwszy wyjazd z nową n126 i rodzinką to pół Polski od Augustowa do Lubiatowa k/ Nowej Soli. Oto co pamiętam. Moja trzyletnia córka za nic nie zrobiła siusiu w krzakach i uratował mnie prezent od kumpla z Norwegi-ten mały WC wtedy nie osiągalny. A zestaw toyoty z n126 to taki dwu częściowy camper, ale bardzo wygodny.

WINNICZKI - 2010-01-11, 21:42

Turystyką kempingową zaraził mnie mój ojciec. W 1975 roku kupił (dostał talon) :haha: na malucha i dokupił do niego przyczepę N-126a.Jak sie później dowiedział był to pierwszy taki"zaprzęg" w Krakowie. Maluszek zwiedził z tą przyczepą dużą część Polski,Niemcy( Rugia). Wrażenia z jazdy taką kombinacją pamiętam do dzisiaj.Jazda kamperkiem to pikuś :haha: .W 84-tym mając 18 lat pojechaliśmy z kolegą i dwoma dziewczynami(maluchem z przyczepą n_126) na mazury i nad morze.Lepiej nie opisywać co przeżyliśmy , ale przeżyliśmy :) :aniolek :) W 91 pojechaliśmy już golfem z tą samą przyczepą nad Balaton i tam na kempingu spotkaliśmy Polaków mieszkających w Niemczech,którzy przyjechali kamperkiem :gwm !!! Po raz pierwszy oglądałem kampera w środku i.......stało sie zachorowałem na nieuleczalne marzenie ( mieć kampera). Do 2006 chodziły mi po głowie różne sposoby na zdobycie własnego domku, począwszy od przeróbki przegubowca(wykorzystanie przedniej części)- ale spalanie było nie do przyjęcia,poprzez zakup osinobusa ,też to nie wypaliło,byłem bliski przeróbki blaszanki. Aż w 2007 stan mój znacznie sie pogorszył,choroba znacznie się nasiliła zwłascza w związku z gwałtownym przyrostem tego typu pojazdów na Allegro.Pojechałem też na zwiad do Niemiec( Berlin) i stało sie, kupiliśmy z Anią pierwszego kampera. :spoko :spoko
niedzwiadki - 2010-01-11, 23:03

Pierwszy wyjazd pod namiot z rodzicami w 1972 roku. Niewiele pamiętam, ale to co zostało w pamięci jest bardzo miłe. 1973 wyjazd namiotowy Balaton Tihany syrenką. 1988 rok to przyczepa N126 i Turcja-Grecja. 1994-96 to pierwsze samodzielne wyjazdy z przyczepą. Kilka lat przerwy na odchowanie potomstwa i realizuje marzenia o większej i wygodniejszej przyczepie kempingowej. Parę miesięcy poszukiwań i w 2004 roku pojawia się Hobby 510. Zaliczamy Chorwację a w następnym roku docieramy z przyczepą do Portugalii. Podczas tej długiej wyprawy wychodzą minusy podróżowania z miejsca na miejsce z przyczepą. Przyglądam się z zazdrością kamperom które dużo łatwiej i wygodniej przemieszczają się z miejsca na miejsce. I tak w 2007 roku po 3 miesiącach spędzonych przy komputerze na poszukiwaniu kampera pojawia się w czerwcu wymarzony pojazd.
TomekW - 2010-01-11, 23:05

No proszę, nie wiem, jak to się stał, że ten wątek umknął mojej uwadze...

Daawno temu moi rodzice mieli "niewiadówkę". Nie jeździliśmy z nią dużo, ale zobaczyła z nami Włochy, Jugosławię i kawałek Polski. Potem była dłuuuga przerwa...

Jakieś 3 i pół roku temu wybraliśmy się z rodzinką i znajomymi na cokolwiek "eksperymentalne" wakacje do Mielna, gdzie pomieszkiwaliśmy w stojących na placyku z kostki przyczepach. Właściciel wynajmował je przy okazji handlu. Z tymi wakacjami wiążą się niezbyt ciekawe wspomnienia, ale to nie na temat. Te niecałe dwa tygodnie pozwoliły mi przypomnieć sobie smaczek karawaningu (przy okazji poznać anatomię przyczepy i jej wyposażenia) i ziarenko zaczęło kiełkować.
Po powrocie zupełnie przypadkiem dowiedzieliśmy się o pewnym kamperku który stoi sobie w górach, nudzi się i woła: :help: (zdjęcie w avatarze). Po pierwszych oględzinach okazał się być w nie najgorszym stanie, chociaż wymagał trochę pracy.
Jako że nie było pod ręką zbyt wiele kasy, miała miejsce mała rodzinna "ściepa" i tak zaczęła się przygoda z OldKamperkiem. W następne wakacje w przypływie szaleństwa jeszcze nie objeżdżonym sprzętem wybraliśmy się w dziewiczy rejs do Chorwacji. Egzamin z niezawodności zdał celująco :ok

baja02 - 2010-01-14, 18:00

Tak zrozumiałem, że wypowiedzi miały dotyczyć "KAMPEROWANIA", a więc turystyki związanej z kamperem. Ale ponieważ przedstawiamy tu historię wogóle turystyki to podaję:
1954 - rower z namiocikiem typu "psia budka"
1957 - Jawa 250 z takim samym namiocikiem,
1964 - Syrenka 104 z namiotem już 3-osobowym,
1968- Fiat 125p - namiot, przyczepka 126 (jedna, druga i trzecia),
1974- Mercedes 240D- przyczepka Sprite
1984 - Renault Safran - przyczepka N132, :bylo
1991 - kamper

tolo61 - 2010-02-22, 10:25

Witam
Ten watek tez mi umknal.... :wyszczerzony:
Moje podrozowanie zaczelo sie z rodzicami w polowie lat 70.
125p i przyczepa .Jezdzilismy po Europie .
Od Holandii po byla Jugoslawie .
Bylismy w Turcji Grecji Portugalii itp.
Juz wtedy docenilem wyzszosc przyczepy nad namiotem pod wzgledem komfortu.
Jednak samodzielny wyjazd z przyczepa nastapil w 1985r .
Wyjechalismy do Niemiec do pracy......a zjezdzilismy cale Niemcy od Flensburga po Jezioro Bodenskie.
W ostatnim tygodniu waznosci wizy znalezlismy prace w okloicy Bad Durkheim przy winogronach.
Jednak czasu bylo malo i musielismy wyjezdzac do Polski.
Po powrocie zalatwilismy sobie wize i po miesiacu bylismy z powrotem :lol:
Wlasciciel u ktorego pracowalismy mial starego VW T1 / ogorek z takimi malutkimi szybami w dachu po bokach / przerobionego na kampera .Dostalem go w PREZENCIE po zakonczeniu pracy. :wyszczerzony:
Auto bylo na chodzie ale do remontu. W srodku kuchenka, zlew,ogrzewanie typu Webasto z programatorem!!!!! i miejsce do spania dla 2osob. Tak ze jak wrocilem to wyremontowalem, oczywiscie bylo zarejestrowane jako osobowy :wyszczerzony:
I od tego momentu zaczalem juz jezdzic wg mnie KAMPEREM.
Sprzedalem to szczescie w polowie lat 90.
Po roku od sprzedazy nie wytrzymalem i kupilem LT 28 campingowy z podwyzszonym dachem typ westfalia benzyna 2.0l.Kolor wisniowy malowany pedzlem / wstawilem instalacje gazowa a kolor byl super praktyczny bo nie bylo widac sladow rdzy :wyszczerzony:
Ten samochod przejechal ze mna cala Europe BEZAWARYJNIE.......
Wykorzystywalem go jako holownika do lawety / mial na hak 2,8 t /
Sprzedalem to najlepsze auto pod sloncem w 2008r.
W 2007 kupilem w niemczech tzw Wochnkabine ktora remontowalem i mialem nadzieje zwiazac sie z nia na dluzej lecz z powodow opisanych na innych stronach tego forum sprzedalem jesienia 2009.
Oczywiscie dluzej nie moglem czekac i w grudniu 2009 kupilem tez w niemczech Fiata Talento z zabudowa Burstner rocznik 1990.
Tak ze w chwili obecnej mam to co w awatarze :wyszczerzony:
Jest po oplatach i czeka na rejestracje.
Pozdrawiam
:spoko

KECZER - 2010-02-22, 12:29

Moje Kamperowanie to pierwszy wyjazd z rodzicami na Wegry z ksiazeczka walutowa (czy ktos jeszcze pamieta ksiazeczki walutowe??? dla KS i KK) byl to rok1966 syrenka + duzy namiot - taka stodola!! i tak sie to zaczelo potem zmienialy sie kraje , namioty, samochody ciagnace- byla nawet wlasnej domowej produkcji przyczepa oparta o przyczepke bagazowa ze scianami ze sklejki, ktore ku uciesze gosci zachodnich z camperow, monotwalismy przez jakies 2 godziny - te sciany i dach, aby zanocowac 2-3 noce w nasze 4 osoby: rodzice+ 2 łobuziaków.
Potem pojawila sie pozyczona Niewiadowki 126 z otwierany tylko dachem do gory 15 cm - okna nie otwierane! a trasa nia zrobiona to bylo z Polski do Austrii, Wloch, Francji, Szwajcarii, Niemiec, NRD i do domu - pierwszy wyjazd na zachod -byl to rok 1979 - nagroda od rodzicow za zrobienie dyplomu na Politechnice.
Potem, juz nowoczesne wlasne Niewiadowki 126 N, az dojechalem juz jako posiadacz wlasnej rodzinki do porzadnej zachodniej nowej przyczepy CaravelAir395 Silver- kupionej w prawdziwym sklepie sprzetu turystycznego w Holandii.
A teraz czeka na mnie kupiony w 2009 roku w pazdzierniku Zlociutki camperek (byl prezentowany na Forum)
Wychodzi ze staz kaperowy to juz 44 latka
nawet nie wiedzialem ze to juz tyle
ale ile jeszcze przede mna................. :lol: :lol:

swierzak - 2010-09-17, 16:26

Tak wychodzi ze od 3 mc :) wczesniej wypozyczalem ale to sie chyba nie liczy :)
Stanek - 2010-09-20, 19:40

Jeśli za kamperownie uznać jeżdżenie kamperem to właśnie mija dokładnie 10 lat jak zakupiliśmy pierwszego kamperka. Pierwszy wyjazd był do Kotliny Kłodzkiej. Wcześniej oczywiście było jeżdżenie po Europie z namiotem bądź z materacem w samochodzie kombi ale czy to można zaliczyć jako kamperowanie ?
hrys - 2010-09-21, 06:33

Nie będę się już tu rozwodził bo tyle napisaliście Od siebie dodam ,że w końcu lat 70-ch jezdziłem przebudowanym przez Niemca na campera Mercedesem 207 z plastikową nadbudową. Zwiedziłem nim całą Europę z wyjątkiem Wielkiej Brytani. Wcześniej miałem przyczepę Niewiadów i najdalej z nią byłem w Baku (samochód Opel Rekord 2.2ccm)
Majki - 2010-09-21, 08:06

A nas ta ankieta nie obejmuje swym zasięgiem, bo pierwszy raz kamperem zabrały nas Timotki w lipcu 2010, a swojego mamy dopiero od 2 tygodni. :lol:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group