Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Włochy - Jak porozumiewać się we Wloszech

EwaMarek - 2013-04-17, 22:02
Temat postu: Jak porozumiewać się we Wloszech
proszę o info

kiedyś byłem wycieczka więc był przewodnik

ale teraz planuje wyjazd kamperem do Wloch
przeczytałem wszystkie relacje ale nigdzie nie znalazłem informacji o sposobie porozumiewania się z włochami

słabo znam języki poza polskim 8-)
czy dam radę dogadać się kiepskim angielskim???

można w Rzymie czy Wenecji wynająć przewodnika?

wbobowski - 2013-04-17, 22:06

EwaMarek napisał/a:
kiepskim angielskim???

Ja też tylko w ten sposób (i to bardzo kiepskim) i dało radę. Np. w Bazylice w Watykanie masz przewodniki audio również po polsku.
W Muzeum Mulimedialnym w Cassino polskie przewodniczki itd. dasz radę.

gryz3k - 2013-04-17, 22:10

Zależy gdzie się udasz. Powszechnie dogadasz się jedynie po .... Włosku.
W miejscach turystycznych dasz radę z angielskim. Włosi nie należą do narodów uczących się języków obcych. Nieco lepiej jest na północy, ale i tam bez rewelacji. Pocieszające jest to, że Włosi raczej usilnie starają się zrozumieć o co Ci chodzi. :spoko

CORONAVIRUS - 2013-04-17, 22:16

Jak do Włoch to tylko z Tolem Digli :) Zupełnie bez stresu mógłbym się wyluzować , On wszystko załatwi po ichnemu :bigok
EwaMarek - 2013-04-17, 22:16

dzięki za info

dawno temu byłem we Francji i tez nic tylko francuski

to jest dziwne niby angielski znają wszyscy a jak przychodzi co do czego to ...

pocieszające jest to, że w Niemczech nie mogłem dogadać się w ich języku a angielskim (szkolnym) jakoś się dało :spoko

gryz3k - 2013-04-17, 22:22

No name napisał/a:
Jak do Włoch to tylko z Tolem Digli :) Zupełnie bez stresu mógłbym się wyluzować , On wszystko załatwi po ichnemu :bigok


Jak byś się wybieram to ja po ichniemu też daję radę :ok

kazbar - 2013-04-17, 22:40

Gdy ukradli nam kampera we Włoszech to z policją nie dało się dogadać w żadnym innym języku tylko po włosku. Córka świetnie włada angielskim i niemieckim ale kręcili tylko głowami na znak, że nie umieją. Pomógł nam na drodze najpierw Wietnamczyk, który znał angielski i włoski a w komisariacie policji Włoch- ochroniarz ze stacji metra, który również mówił po angielsku.
Ja ze swoim "turystycznym" angielskim byłem bezradny jak małe dziecko :gwm

Załoga G - 2013-04-17, 23:51

Ja coś tam po niemiecku ale Oni nie, gdy zepsuł się kamper i już nie można było niczego wytłumaczyć wyciągałem komórkę z translatorem głosowym i gadałem do niego po polsku a telefon po włosku. Problem w tym, że musi być włączony internet i za te parę razy takiego tłumaczenia zapłaciłem jakieś 20 do 30 złoty. Można też kupić translator który już ma dość bogatą bazę wbudowaną i wtedy działa bez internetu.

http://www.nokaut.pl/prod...wi%C4%85cy.html

Cyryl - 2013-04-18, 06:28

po kilku latach jeżdżenia do Włoch wiem, że dogadasz się z każdym Włochem pod warunkiem gdy znasz włoski. nawet w firmach spedycyjnych mają kłopoty z innymi językami.
ale gdy Włoch czegoś potrzebuje nagle sobie przypomina, że zna szczątkowo angielski czy wiele pojedynczych słówek po niemiecku.
Francuzi przy Włochach to poligloci.

kolejnym utrudnieniem są tabliczki pod znakami drogowymi w języku włoskim. gdy pierwszy raz jechałem autostradą A1 z Mediolanu w kierunku Modeny po obu stronach mojego pasa stały znaki o średnicy chyba 1,5m ograniczające prędkość do 50km/h.
ja jako niekarany katolik, pierwszy raz w obcym kraju karnie zwolniłem, przez co od razu zostałem obtrąbiony bezlitośnie.
okazało się, że pod wielkim znakiem znajduje się malutka tabliczka z napisem; "in caso di nebbia".
później się dowiedziałem, że znaczy to: podczas gęstej mgły.

andreas p - 2013-04-18, 06:47

EwaMarek napisał/a:
czy dam radę dogadać się kiepskim angielskim???


Nie martwcie sie zawsze sie jakos dogadacie. Jak beda chcieli z Wami gadac to sie dogadacie.
Ja tez w Polsce chcialem sie dogadac po niemiecku i nikt nic nie rozumie a potem jak sie odezwalem po polsku to sie okazalo ze jednak umie po niemiecku tylko nie chce w tym jezyku rozmawiac. 8-)

CORONAVIRUS - 2013-04-18, 08:02

andreas p napisał/a:
[,Ja tez w Polsce chcialem sie dogadac po niemiecku i nikt nic nie rozumie . 8-)


rozumie rozumie tylko nie daje sie robic w balona :haha:
Ile trzeba siedzieć zagramanicą by zapomnieć języka ojczystego :?: :?: :?: :shock:

BiG Team - 2013-04-18, 09:08

No name napisał/a:
Ile trzeba siedzieć zagramanicą by zapomnieć języka ojczystego

3 miesiące- znam takiego :spoko

CORONAVIRUS - 2013-04-18, 16:05

BiG Team napisał/a:
No name napisał/a:
Ile trzeba siedzieć zagramanicą by zapomnieć języka ojczystego

3 miesiące- znam takiego :spoko


i co z nim ??? żyje ? a co to z zagamanica była ? Daleko pewnie strasznie ...

fortero - 2013-04-18, 16:46

rzeczywiście kraje południowe ludzie słabo mówią po angielsku ale młode pokolenie radzi sobie dobrze bynajmniej w hiszpani gdzie od lat jeżdze
andreas p - 2013-04-18, 16:51

No name napisał/a:
Ile trzeba siedzieć zagramanicą by zapomnieć języka ojczystego :?: :?: :?: :shock:


A kto mowil ze zapomniano jezyk, to byl test na jaka pomoc mozesz liczyc znajac jezyk niemiecki poza granicami niemiec.
W skali od 1-5

Chorwacja 4
Wegry 3
Wlochy 3,5
Hiszpania 3.5
Dania 3.5
Polska 2,5
Czechy 4
Holandia 2,5 (niechec do tego jezyka)
Francja 1
Austria 5

Tak mi wyszlo przez wiele lat wedrowania :kamp2

fortero - 2013-04-18, 16:57

a tak w nawiasie jak lubimy podróżować to warto znać jęzki
Thom - 2013-04-18, 18:01

hmmm przyznam krótko... na południu Włoch to nawet jak znasz włoski
to kiepsko z porozumiewaniem się w niektórych przypadkach... :-/

jak mieszkałem w Neapolu to na pytanie w jakim języku(włoskim, angielskim) możemy porozmawiać skierowanym do mieszkańca tamtych okolic usłyszałem - w neapolitańskim!

często zdarza się, że na gesty migi najszybciej... :spoko

fortero - 2013-04-18, 18:28

ja znam angielski z hiszpanem dogadam sie ale angielski itak jest potrzebny za granicą nawet żeby z holendrem zinnego campera pogadać i innym wymienić się doświdczeniem pomocą i ogólnie bez języka to lipa
CORONAVIRUS - 2013-04-18, 20:06

andreas p napisał/a:
No name napisał/a:
Ile trzeba siedzieć zagramanicą by zapomnieć języka ojczystego :?: :?: :?: :shock:


A kto mowil ze zapomniano jezyk, to byl test na jaka pomoc mozesz liczyc znajac jezyk niemiecki poza granicami niemiec.
W skali od 1-5

Chorwacja 4
Wegry 3
Wlochy 3,5
Hiszpania 3.5
Dania 3.5
Polska 2,5
Czechy 4
Holandia 2,5 (niechec do tego jezyka)
Francja 1
Austria 5

Tak mi wyszlo przez wiele lat wedrowania :kamp2


wniosek może być też taki , że ludzie nie lubią Niemców lub jezyka niemieckiego .... dlatego podchodzą do niego tak jak podchodzą ...

Pokaż porównawczo jak ten sam lud zachowywał się słysząc j , polski :?:

marcin traker - 2013-04-18, 20:58

w Austrii są bardzo niezadowoleni, że musza gadać tak, jak ich lesze wersje ze "prawdziwych Niemiec" :haha:
Zaradek - 2013-04-18, 21:02

Na samym południu Włoch szybciej można było się dogadać po niemiecku niż po angielsku. Niestety niemiecki pamiętam tylko z czasów szkolnych.
Wielu Włochów z ubogich południowych regionów wyjeżdża do pracy do Niemiec.
Angielski tylko w miejscach silnie turystycznych.

Santa - 2013-04-18, 21:27

Z moich doświadczeń wynika, że najskuteczniejszym sposobem komunikacji we Włoszech jest euro ;)

Warto znać kilka podstawowych zwrotów i nazwy liczebników :szeroki_usmiech
Kieszonkowe rozmówki włoskie - w zupełności wystarczą.

EwaMarek - 2013-04-18, 21:31

a może kupić
http://www.tlumacze-elekt...l/Produkty.html

może wystarczy
http://allegro.pl/show_item.php?item=3143591372

cena trochę wysoka ale mam pewność że ktoś mnie zrozumie

rysiol - 2013-04-18, 22:52

Chyba każdy najbardziej lubi rozmawiać w swoim ojczystym języku i nie ma co się temu dziwić. Język jest taką samą częścią kultury narodowej jak architektura czy kuchnia. Dlatego jeśli chcemy zrobić dobre wrażenie na gospodarzach warto nauczyć się kilku zwrotów w ich języku.
Dwadzieścia kilka lat temu gdy wyjeżdżałem do Włoch w poszukiwaniu pracy znalem po włosku tylko dwa słowa: szukam pracy. Po niecałych dwóch miesiącach pracy rozumieliśmy się na tyle z włochami, ze mogłem telefonicznie umówić się na kolejną pracę. Oczywiście znajomość języków bywa bardzo pomocna, jednak chęć porozumienia jest jeszcze ważniejsza.

andreas p - 2013-04-19, 06:34

No name napisał/a:
Pokaż porównawczo jak ten sam lud zachowywał się słysząc j , polski :?:


Nie moge tzego zrobic bo w tym jezyku nawet sasiedzi z Czech nie chcieli rozmawiac.
Wegier znajacy polski wolal po niemiecku.
Chorwaci bardzo chetnie pogadaja przy winie, a reszta to dla nich wszystkie wschodnie jezyki to jedno. (rusen).
W Holandi lepiej sie nie popisywac tym jezykiem,.
Tak to wyglada.

Skandynawia tez po malu ma dosc tego jezyka. :spoko

rysiol - 2013-04-19, 22:04

Niby jeden język, a jak różne doświadczenia.

Chorwaci jako katolicy nie znoszą prawosławnych,szczególnie Serbów, im wcale im nie wszystko jedno. Sędziwa Chorwatka u której mieszkaliśmy kiedyś na kwaterze często zapraszała nas do siebie aby porozmawiać z przedstawicielami narodu który równie dużo wycierpiał od prawosławnych i który obok Chorwacji jest ostoją prawdziwej wiary w europie. Nawiasem mówiąc nie podzielaliśmy jej nacjonalistycznych poglądów.

Na Węgrzech mamy od wielu lat miasto partnerskie już kilka pokoleń młodzieży brało udział w wakacyjnych wymianach. Gościliśmy Węgrów i nasze dzieci gościły u Węgrów. Mamy wiele wspólnego. Z rówieśnikami z Węgier po próbach z łamanym angielskim doszliśmy do wniosku że pamiętamy jeszcze trochę ze szkoły rosyjski i w tym języku najlepiej się porozumiewaliśmy.

W Holandii właśnie studiuje w ramach wymiany Erasmus moja córka. Nie kryje swego pochodzenia i nie spotkała się w ciągu pół roku z jakimikolwiek wyrazami niechęci. O rozmowach po polsku oczywiście nie ma mowy, wszyscy używają tam angielskiego.

We Włoszech pracowałem sezonowo przez kilka lat z rzędu. Świetna atmosfera, gdy okazało się iż podobnie jak Włosi cenimy wartości rodzinne rozmowom przeplatanym oglądaniem zdjęć rodzinnych nie było końca. U pracodawcy i u współpracowników niejednokrotnie gościliśmy na niedzielnych obiadach.

Nie wiem czym różnie się od typowego Polaka, lecz muszę przyznać, że nie spotkałem jeszcze osobiście z niechęcią ze strony jakiegoś obcokrajowca spowodowaną moim językiem czy pochodzeniem.

tadek - 2013-05-18, 01:43

andreas p napisał/a:
No name napisał/a:
Pokaż porównawczo jak ten sam lud zachowywał się słysząc j , polski :?:


Nie moge tzego zrobic bo w tym jezyku nawet sasiedzi z Czech nie chcieli rozmawiac.
Wegier znajacy polski wolal po niemiecku.
Chorwaci bardzo chetnie pogadaja przy winie, a reszta to dla nich wszystkie wschodnie jezyki to jedno. (rusen).
W Holandi lepiej sie nie popisywac tym jezykiem,.
Tak to wyglada.

Skandynawia tez po malu ma dosc tego jezyka. :spoko


To wyrazy uznania, że jeszcze Ty tym wstydliwym. jak to mówisz Wschodnioeuropejskim narzeczem, się posługujesz.

Tadeusz - 2013-05-18, 18:52

Jest rok 1989. Z moją czternastoletnią córką wchodzimy do sklepu na połnocy Grecji.

Ja witam się po niemiecku: Guten Morgen (rankiem to było).

Cisza.

- Bitte Packung Milch und drei Brötchen - mówię ja.

Właściciel sklepiku nie rozumie. Patrzy na nas jak na zepsute powietrze i milczy.

- Please carton of milk and three buns - mówi córeczka, która już była biegła w angielskim.

Właściciel sklepiku podaje mleko i bułeczki i pyta niewprawnym angielskim - co jeszcze podać?

Córka pyta mnie po polsku - tato, czy kupimy jeszcze serek?

Właściciel uśmiecha się od ucha do ucha i mówi po polsku:

- Trzeba tak było od razu, w ludzkim języku. Kocham Polskę i Polaków.

Podobnych zachowań w Grecji było więcej, a na Akropolu handlująca pocztówkami i zdjęciami zabytków, staruszka, usłyszawszy, że mówimy po polsku, dała nam na pamiątkę harmonijkę zdjęć i długo opowiadała o swoich szczęśliwych latach spędzonych w Polsce po ucieczce przed czarnymi pułkownikami.

Przygód z językiem mieliśmy wiele w róznych krajach, ale nigdy nie były niemiłe z powodu używania naszego języka, natomiast o niemieckim lepiej było zapomnieć, szczególnie w północnych Włoszech.

W czasie naszych natężonych podróży w latach 70 i 80 - tych żywa była pamięć o wojnie.

W latach 90-tych starsza pani, właścicielka maleńkiego, rodzinnego kempingu w Herceg Novi, powiedziała do mnie i do Halszki znamienne słowa:

Nie zdobyli nas Niemcy bronią, a teraz kupują nas za pieniądze i pewnie kupią.

Ot, tak to w Europie bywa. :spoko

kazbar - 2013-05-18, 19:34

Słowenia. Bled. Kemping.
Uwijamy się przy naszej N126 i Polonezie (lata 90) by szybko zakotwiczyć się na nocleg. Było już bardzo późno.
Gdy wszystko było już gotowe na nocleg...nagle podchodzi starszy mężczyzna. Słoweniec. Wita nas po polsku.
W ręku niesie chleb...
Łamaną polszczyzną mówi, że ilekroć słyszy polski język, to wita się chlebem, którym dzielili się z nim Polacy w Oświęcimiu. Im zawdzięcza życie i ten chleb niesie nam w podzięce.
No kurna...nogi się pod nami ugięły. Popłakaliśmy się jak bobry. Przełamaliśmy się słoweńskim chlebem i...jakoś tak wyszło, że każdy poszedł do siebie. On do siebie i my do siebie. Nie posiedzieliśmy i nie pogadaliśmy bo było to jak grom z jasnego nieba.
Nockę miałem zarwaną. Ze wzruszenia nie mogłem spać. Rano szukałem gościa ale kamień w wodę.

To moja pierwsza tak wzruszająca przygoda z językiem polskim za granicą.
:spoko

Aulos - 2013-05-18, 22:58

Myślę Kazek, że dla takich właśnie spotkań, warto podróżować. :spoko
Cyryl - 2013-05-19, 05:51

początek lat '90-tych Wiedeń godzina 1 w nocy, a my w dwa samochody zgubieni w tym wielkim mieście w drodze do znajomych.
pierwszy napotkany gość sądząc z równowagi i zapachu wracający z imprezy zapytany po niemiecku, spogląda na tablice rejestracyjne aut i wskazuje drogę po polsku.

Skalniaki - 2013-05-19, 08:36

Jak nie znamy języka, lub rozmówca nie zna, zazwyczaj uśmiechem i sympatycznym nastawieniem znajdujemy "wspólny język" . Różnie się to kończyło w różnych miejscach świata, ale zawsze sympatycznie (czasem mega kacem). :diabelski_usmiech
W ubiegłym roku wybraliśmy się do rodziny w DE na kumulację urodzin. Postanowiliśmy jechać samochodem i przeoczyliśmy zjazd z Berliner Ring. Następnie przez 3 godz. zwiedzaliśmy Berlin nocą :gwm . Ścigaliśmy radiowóz, by policji zapytać, jak wydostać się na właściwą autostradę :szeroki_usmiech W końcu na stacji paliw zagadnęłam taksówkarza, żeby nam drogę wskazał. Myślałam, że taksówkarz - Azjata doradzi. Na pytanie, jak dostać się na Dortmund, zapytał, czy to jest w DE? :haha: W końcu upolowałam niemieckiego taksówkarza. Zjazd na autostradę był po prostu zaraz za ową stacją paliw. Dajemy sobie radę po niemiecku i angielsku, ale jak widać i tak nie zawsze można się dogadać. Zatem jak wspomniałam uśmiech, uśmiech i jeszcze raz uśmiech :spoko

andreas p - 2013-05-19, 08:42

Cyryl napisał/a:
początek lat '90-tych Wiedeń godzina 1 w nocy


Tadeusz rok1989

Kazbar lata 90

Wszystkie te wspaniale wspomnienia pochodza z czasow gdzie Polak za granica byl szanowany. Bylo nas wtedy malo i bylismy atrakcja z komunistycznego bloku.

W czasach gdzie w kazdym zakatku swiata spotkasz Polaka ( jest to super sprawa) podejscie do naszego narodu bardzo sie zmienilo.

Sami sobie na to zapracowalismy.

Pozdrawiam :lol:

Fux - 2013-05-19, 09:13

Wiesz, nie wszyscy wtedy jeździli sprzedawać polskie towary do BZ czy Wiednia... :kwiatki:
rysiol - 2013-05-19, 13:29

Rysiol - wszystkie wyjazdy po 1989, gdyż wcześniej ojczyzna nie chciała dać paszportu.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group