|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Podróże sprzed lat. - Nie może długo wiać z południa...
robert_smoldzino - 2013-04-20, 09:38 Temat postu: Nie może długo wiać z południa... Schyłek wieku dwudziestego spędzaliśmy z Przyjaciółmi intensywnie żeglując. Zarówno ścigając się totutotam jak i na rejsach. Miałem to szczęście posiadać jacht, mieć dużo czasu i chętnych do współpływania (Ci z Was, którzy interesują się tematem wiedzą, że czynniki te rzadko występują współbieżnie). Owego sierpnia cyrkulacja południowa utrzymywała się już drugi tydzień więc aby nie tracić czasu (moglismy ruszyć dopiero w niedzielne popołudnie) namówiłem Rodziców aby zrobili sobie przez weekend one way'a do Łeby, gdzie my dojedziemy autem i zamienimy środek lokomocji. Ta część planu wypaliła 100%, Rodziciele zadowoleni z nietypowej (typowa to szlak "praojców" do Jastarni) wycieczki do kurortu a my zaoszczędzone kilkadziesiąt mil "orania" polskiego wybrzeża. Pamiętam tylko jak przy sztauowaniu żarełka załoga schodząca nabijała się, że na miesiąc albo dłużej mamy zapasów a przecież jedziemy tylko na dwa, góra trzy, tygodnie. I tu słowo wyjaśnienia - z przyczyn podanych wyżej długość podróży limitowała nam wtedy tylko zasobność portfela a dokładniej kasy okrętowej, którą zasilaliśmy zawsze ruszając.
Ciesząc się z pogody i nie chcąc wypływać w poniedziałek ruszyliśmy o zachodzie słońca, pod średnim spinakerem kursem na Bornholm...
cdn
marius - 2013-05-26, 23:17 Temat postu: Re: Nie może długo wiać z południa...
robert_smoldzino napisał/a: |
cdn |
?
martini44 - 2013-09-22, 19:37
adamk76, wklejasz fotki z całego świata i nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi..... proszę napisz jakąś relację okraszoną większą ilością informacji i zdjęć..... chętnie poczytam i może wykorzystam dla swoich podróży..... proszę.....
Bim - 2013-09-22, 21:29
martini44 napisał/a: | adamk76, wklejasz fotki z całego świata i nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi |
Przecież kolega pisze nie w każdym poście ale co którymś werbuje uczestników do pisania relacji w konkursie
trochę to nachalnie robi no cóż wolę to jak szymka
metella - 2015-06-30, 11:38
Też lubię czytać opowieści z podróży, które mają jakąś ciągłość w narracji
robert_smoldzino - 2021-12-09, 11:33
O jeżu maleńki!
Szukając czegoś na forum odkryłem, że nie skończyłem tej opowieści. Ale wstyd! Przepraszam Was bardzo i już się poprawiam.
Poranek powitał nas widokiem najbardziej słonecznej wyspy Bałtyku. Zbliżyliśmy się na parę mil i od zrzucenia pracującego całą noc spinakera rozpoczęliśmy przygotowania do wejścia do portu. Jednym z naszych ulubionych miejsc jest Gudhjem, porcik na wschodnim wybrzeżu, który w środku ma między basenami portowymi wrota zamykane podczas silnych wiatrów wschodnich. Po postawieniu foka i obudzeniu całej załogi, postanowiłem uruchomić silnik, do portu było już około 1000 metrów, płynęliśmy dziarsko ze 4 węzły. Silnik nie ruszył. W dodatku podczas obciążenia akumulatora zgasła również elektronika i nie dało się jej już ponownie włączyć. Nie pozostawało nic innego jak starym zwyczajem wejść do portu na żaglach… Sprawdziłem papierowe mapy, złapałem nabieżnik i pomiędzy sterczącymi skałami szczęśliwie (chociaż nie do końca szczęśliwi z zaistniałej sytuacji) weszliśmy najpierw do basenu ogólnego a potem postojowego. Kiedy spocony po zacumowaniu podniosłem wzrok okazało się, że mnóstwo ludzi na nabrzeżach obserwowało nasze poczynania i teraz wszyscy oni wymownie trzymali kciuki w górze.
Czemu skończył nam się prąd? Otóż najpierw rodzice a potem my praktycznie nie używaliśmy podczas żeglugi silnika. Postój w Łebie był za krótki na naładowanie baterii a solarów wtedy nie mieliśmy (ani małego agregatu). Oczywiście na łódce była korba i możliwość odpalenia silnika ręcznie ale wiatr gnał nas tak szybko do brzegu, że nie było szans na przeprowadzenie tej operacji.
Na Bornholmie spędziliśmy dzień i kolejną noc i wczesnym świtem ruszyliśmy dalej abuy wykorzystać południową cyrkulację do dalszej podróży na północ. Naszym celem był Helsingor (ze słynnym zamkiem Hamleta). Droga na północ prowadziła przez Falsterbokanal i dalej pod wtedy będącym jeszcze w budowie mostem przez cieśniny. Podróż poszła sprawnie, znów spinaker i żegluga z wiatrem i kilkanaście godzin później staliśmy w marinie w Helsingorze. To miał być punkt zwrotny naszej podróży. A nadal wiało z południa…
cdn (i teraz szybciej niż poprzednio ;-) )
|
|