Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Albania - Bałkańska pętla 2013 - suszymy futra w Albanii

jarekzpolski - 2013-07-29, 14:47
Temat postu: Bałkańska pętla 2013 - suszymy futra w Albanii
Zdjęcia autorstwa mojego i Dudusia (poza jednym). Wymieszane. Zdjęciami starałem się pokazać miejsca i oddać ich klimat. Starałem się również nie wklejać zdjęć dorosłych załogantów, bo nie każdemu to pasuje, za to dzieci bez ograniczeń. Pieniądze, temat delikatny. Ceny ogólne (np. camping, paliwo) podaję, ale ceny rachunków z knajp już niekoniecznie…Ktoś ma jakieś intymne pytania -->PW. Postaram się odpowiedzieć.
Relację wklejam w 4 częściach żeby uniknąć nieznośnie długiego ładowania zdjęć.


CZĘŚĆ 1



A było to tak:
Kierunek Południe jako gwarant wysokich temperatur i dużej ilości słońca w sposób naturalny wykreował się już na jesieni. Zima ze śniegiem do Maja i monsunowa wiosna utwierdziła nas w słuszności wyboru.

Przedwyjazdowe Narady Sztabowe wskazały jednak że najwyższy współczynnik szczęśliwości osiągniemy dzieląc grupę na dwa oddziały uderzeniowe. Dzieciaci - Duduś i my - pojadą bardziej monotonną, ale też bardziej autostradową trasą przez Grecję zachodząc Albanie „od tyłu”, Darol i Kalliope odbijają w Macedonii i atakują free-stajlowo od północnego-wschodu. Jeżeli spotykamy się w albańskim Ksamil to kilometraż ten sam (różnica kilkunastu kilometrów).

Drobne zbrojenia! Albania górzysta jest, więc hamulce do przeglądu, wymiana tarcz, klocków i płynu i tak już się zbliżała. Nerwowe pakowanie, selekcja, kilka spięć z cyklu „Ty chyba nie myślisz że to też pojedzie !” albo udowadnianie że latem na południu Europy czapki nie są niezbędne…Samochód nabity jak stodoła po żniwach. Poduchy z tyłu udowodniły swoją przydatność. Pompuję, budka stęka ale unosi się do góry. Rozpędzanie i hamowanie z dynamiką pociągu towarowego, ale nic to…

Wyjazd w piątek po pracy. Oczywiście do ostatniej chwili trwało wyzwalanie się z codzienności. Jeszcze to, jeszcze tamto…Startujemy około 17-tej z telefonami przy głowie. Oddajemy Kudłatego na przechowanie. Nie jedzie z nami. Szkoda, ale zamęczyło by się psisko w tych temperaturach. Umawiamy się że jedziemy póki damy radę. Kupujemy słowacką winietę na miesiąc, węgierska też na miesiąc. Wymiękamy na Węgrzech po ok. 500 km i śpimy na stacji przy McDonaldzie.



Krótkie spotkanie z Darolami którzy napierają dalej.

Rano dojeżdżamy 150 km i lądujemy na campingu z basenami Jonathermal w Kiskunmajsa (sprawdziliśmy że te w Szeged są nieczynne).

N 46°3126.97 E19°44’41.04 – Jonathermal camping i baseny, Węgry





Całą sobotę stoimy na kempingu. Dzieci wariują w wodzie, my zbieramy siły przed jutrzejszym odcinkiem. Chcemy dolecieć do Grecji. Niedziela o 7-mej start. Przed nami ok. 900 km do Methoni koło Salonik (nie mylić z Methoni na Peloponezie). No to jedziemy.

Nudno jak nie wiem co. Robimy kilka przystanków. Jeden dłuższy, godzinny na obiad. Wszystkie granice pokonujemy bez większych ceregieli. W Serbii znowu spotykamy Daroli i Kaliope, którzy jadą swoim tempem.



Przez chwilę jedziemy razem, oni w końcu odbijają na Jeziora Ochrydzkie i wbijają w góry, my pędzimy w dół, nad morze.

Ok. 22-giej lądujemy w pobliżu portu. Wjeżdżamy w bulwar. Rozświetlone restauracje, muzyka, ale…..pusto ! Absolutnie pusto. Właściciele odprowadzają nas wzrokiem tęskniącego spaniela. Nie wiem co jest, ale totalny brak klientów. Kryzys ? Początek sezonu ? Stajemy obok portu.

Uderza słodki zapach wodorostów. Niby trochę podśmiarduje ale czekaliśmy na niego cały rok. Siadamy na krawężniku. Pod lampą. Otwieramy piwko…Policyjny radiowóz przejeżdża kilkakrotnie. Uśmiechają się. Lubię ten kraj. Też się uśmiechamy…Jak fajnie tu być…

Poranek, zapach kawusi wypełnia wnętrze kampera. Niecierpliwe oczekiwanie kto pierwszy otworzy drzwi. Otwieram. 2 sekundy później wychodzi Duduś. Z kawą. Oczywiście przypadek… :szeroki_usmiech




Pobieżna lustracja okolicy. Za portem jest mała, ale ładna plaża. Przestawiamy auta te kilkaset metrów. Dzieci się budzą. Widok ich min jak zobaczyli morze i plażę - bezcenny.

Po chwili są w wodzie.
N 40°27’12.23 E22°35’41.91’’ – nocleg w Methoni przy porcie, Grecja





Port kończy nocną zmianę. Panowie właśnie wyskakują z woderów. Trwa załadunek muli do chłodni. Zastanawiam się czy nie kupić wiaderka, ale odpuszczam. Jeszcze się najemy.

Samochód właściciela wskazuje, że owoce morza są nie tylko zdrowe, ale też dość dochodowe…




Poniedziałek. Stoimy do południa. Dzisiaj ostatni odcinek. 350 km, z tego 250 po autostradzie do celu, czyli Ksamil – Albania. Autostrada do Joaniny – przepiękna.

Kilkadziesiąt tuneli dość żwawo katapultuje nas z poziomu zero do ponad 1000 m npm.

Do Albani wjeżdżamy przez przejście w Kakavia. Swoim paszportem Duduś zawiesza ich system, stoimy 15 minut czekając na restart i obserwując jakieś dziwne machloje na sąsiednim pasku. Gość wysiada z auta, nie muszę dodawać że Mercedesa, bierze 2 sztangi fajek i gdzieś idzie. Za chwilę wraca i podnosi sobie szlaban. Przejeżdża, zamyka za sobą szlaban i odjeżdża..well… :roll:

Wjeżdżamy i lecimy do Sarandy. Po kilku kilometrach główną zjazd za drogowskazem w lewo i że już tylko 28 km. Mówię do żony że za chwilę będziemy. Trochę się mylę. Chwila mocno się wyciągnęła, bo rozpoczynamy ćwiczenia z jazdy po serpentynach…Przydadzą się jeszcze…




Wbijamy się w Sarandę i po krótkim przebijaniu się dość szybko z niej wyjeżdżamy nie trafiając bankomatu i z pustym bakiem. Niedobrze. Nawracać mi się nie chce. Jadę na resztkach. Jak zapowietrzę tego klekota to będzie pół dnia zabawy. Jest jakaś stacja ! Cena paliwa niefajna. 1,7 €/litr ropy. Pułapka na gapowiczów, czyli na nas. OK, nie mam wyboru. Macie nas. Biorę kilka litrów, strzepując pistolet do ostatniej kropelki.

Nauczka: mieć leki (walutę ichnią znaczy się). W euro zawsze jest drożej. Kurs wymiany za to stały i ten sam, ok. 138 leków za 1 EUR. Wymieniają w bankach, czasem na stacjach benzynowych. Lokalesi tankują na stacjach Kastrata.

Jedziemy na kemping. Po lewej słone jezioro Butrinti z fermami muli. Już się cieszę. Hołek ma wbity kemping u Alexandra, polecany przez forumowiczów CT. Idziemy się rozejrzeć. Z pewnością małżeństwo prowadzące ten biznes to przesympatyczni ludzie – jako to słyszeliśmy od tych którzy tu już byli – niestety jego położenie zupełnie nam nie odpowiada. :(

Nie dość że ciasny, zero intymności, to jeszcze do plaży trzeba iść jakieś dobre 300 metrów w dół. Z dziećmi to nierealne. Bez przerwy ktoś będzie musiał z nimi łazić. A to po koło, po płetwy, po ciastko, po pić, po sikać. 300 metrów w dół, potem 300-ta w górę. I tak bez końca….

Parkujemy „na dole”, przy jakiejś restauracji. Do plaży kilka metrów. Właściciel pozwala korzystać z toalety, podłączyć pod prąd i rozwija szlauch z wodą. Chce 5 EUR od kampera. Zostajemy !

Wieczorem zjadam u niego najlepsze owoce morza jakie jadłem w życiu.
Zapiekane w cieście kalmary i świeże mule. Może mało jeszcze jadłem ale bardzo lubię i przewartościowałem skalę po tej kolacji…

N 39°46’45.62’’ E20°00’23.62’’ – camping przy restauracji, Albania






Rano biorę rower i jadę się poszlajać po okolicy. Trafiam jeszcze lepsze miejsce. Oczywiście lepsze dla nas ! Wg naszego systemu oceniania, który nie wszystkim musi pasować. Przestawiamy się !

Camping Paradise. Trawiasty, kilka drzew, ładna piaszczysta plaża, dzieci mamy „na oku”. Właściciel pozwala korzystać z toalety restauracji i tankować wodę.
Teren prywatny, zamykany. Podejrzewam że po małej walutowej zachęcie wpiął by nas również do prądu, gdyby nam przedłużaczy starczyło, ale dajemy sobie pokój. Prądu chwilowo mamy w nadmiarze. Solary ładują jak zwariowane. Obydwie baterie mam wciąż pełne.
Prysznic – mając dostęp do wody – mogę brać w kamperze. Cena również 5 EUR za kampera za wszystko co wymieniłem. Szczerze mówiąc odzwyczaiłem się już od takich cen i jestem zadowolony.

Do miasteczka jest kilkaset metrów, a tam sklepy, bank, restauracje. Chodzimy piechotą albo jeździmy rowerami. Na kempingu na razie tylko my. Na plaży kilku ludzi z okolicznych hotelików, ale wieczorem i noc - cisza absolutna.
N 39°45’56.30’’ E19°59’44.61’’ – camping Paradise, Ksamil, Albania






Przed nami Korfu:


CDN.

marcylrex - 2013-07-29, 19:34

zapowiada się ciekawie :wyszczerzony:
pisz, mamy podobna trasę w planie :wyszczerzony:
czekam na namiary GPS
Pozdrawiam

Jawor_ki - 2013-07-29, 20:47

I my wybieramy się w podobną podróż. Z tym, że my zostajemy w Grecji ( Peloponez). Ksamil zwiedzaliśmy rok temu. Wtedy jedyny kemping był u Aleksandra a nad wodą w Paradise muzyka grała codziennie do 24. Widać , że Albania się zmienia i to bardzo. Napisz, czy uprzątneli już ruiny domów wzdłuż morza w Ksamil. :spoko
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2013-07-29, 21:07

dziekuje za początek relacji,czy będzie błękitne oko,kolo Sarandy,czekam barbara,ja jeszcze długo,ale na pewno będzie BiH,potem Czarnogora,no i albania do Lus...tam dam biednemu chłopcu komputer.Potem j.Ochryckie i zapasy paliwa,no i Peloponez.Konsultacje z Niemcami,to dobrzy kamperowcy ,pełni wiedzy.A potem..... :?: :?:
artanek - 2013-07-29, 22:02

Ja wam polecałem camping u Aleksandra tyle że ja byłe, w kwietniu i był zupełnie prawie pusty .No i my nie mielismy dzieci oprucz Jamba Te miejsce gdziescie stali było wszystko pozbijane dechami bo dopiero sie szykowali do sezonu.Ważne że mielisćie fajne miejsce i na dodatek w sezonie tanio .W tym rejonie została już tylko Albania względnie tanio i każdy powinnien to wykorzystac bo za pare lat stanie sie Chorwacją pod względem cen.A zapomniał bym - pisałem wam że najlepiej płacic lekami .nie Euro .Zresztą to mały szczegół .Pisz chłopie dalej.
jarekzpolski - 2013-07-29, 22:40

oj z tego co piszecie zmienia się bardzo a tempo tych zmian jest niewiarygodnie szybkie.
Ruin nie widziałem, a na pewno nie nad morzem. Muzyka nie grała i nie wyglądało to na chwilowe problemy techniczne z odtwarzaczem CD tylko przemyślaną strategię.

Oko będzie w drugiej części.

Na południową część Peloponez to jeszcze pińcet jest z Ksamil. Kawałek...

Jureczku, w jednym się chyba mylisz. To nie będzie kilka lat. Moim zdaniem maksymalnie trzy. Ten gość z restauracją u którego staliśmy - najął koparę która ryła tarasy na zboczu cały dzień. Zapraszał w przyszłym roku na kemping...
I przypominam że wpraszam się na grzyby. Z zeszłorocznch zapasów nic nie zostało...

artanek - 2013-07-30, 08:37

Jarek jak tylko sie pokażą w większej ilości to dam wiadomośc o grzybach .Ja jade na Szyszki 7 sierpnia na będe do konca sierpnia a puzniej z małą przerwą cały wrzesien.No ale to tak mimo chodem jak ktoś będzie blisko w tym czasie Szczekocin to zawsze może wpaśc w każdej chwili.Chodzby na kilka godzin poplotkowac lub na pare dni .
pagand - 2013-07-30, 09:06

Kurcze, gdyby nie ta p...misja to podróżowalibyśmy razem...cóż...pewnie się tam wybiorę za rok...
Duduś - 2013-07-30, 09:25

Pojedziemy Andrzej pojedziemy
Tak jak pisał Jarek został rok może dwa i Albanie zaleje fala turystów którzy nie bedą chcieli słyszeć o kosmicznych cenach w Chorwacji, a robiąc 500 km więcej mogą wypoczywać i kosztować "pełną gębą" smaków kultury śrudziemnomorskiej.
Czyli mamy jeszcze troche czasu aby próbować i musimy wierzyć że euro, które zostawiają turyści nie przewróci w głowie Albanom bo wtedy tak jak w Cro, bedziemy oglądać przez szybę a nie smakować

jarekzpolski - 2013-07-30, 10:40

CZĘŚĆ 2

Od morza ciągła bryza. Jest 32 stopnie ale odczuwamy to jak jakieś 25-26. Jest idealnie. Jedyne co mnie na razie zawodzi to temperatura wody. Jest po prostu trochę za zimna.

Krystalicznie czysta, widoczność do ok. 20 metrów, ale trochę za zimna. Duduś mówi że w Bałtyku jest zimniej. No cóż. Mocno mnie to nie rozgrzało… Mam piankę, którą już bym wyciągnął ale Duduś straszy że natychmiast odjedzie jak tylko wejdę w tym na plażę. Że niby obciach…No to pomyślę jeszcze...

Dziś dojechali Holendrzy i Austriacy. Ciekawy Land Cruser z namiotami dachowymi i Land Rover z nakładką. Do eksploracji albańskich klimatów idealne.




okolice Ksamil:


W nocy nawiedzają nas Nocne Krowy. Zachowują się jak bezpańskie psy. Latają sobie w nocy wolno po okolicy. Po drogach też. Z oświetleniem u nich kiepsko, więc nocne jazdy warto sobie odpuścić. Zakradają się od strony plaży, włażą na camping, rozrywają worki ze śmieciami i zostawiają placki.
Olka wypada z w środku nocy z kampera, gania je z pasją, wykrzykując jakieś niezrozumiałe nam komendy. Ale dogadują się jakoś, bo krowy robią odwrót…
Dostaje ksywkę „Pastereczka”… :szeroki_usmiech

Krowy w kryjówce obmyślają nocny włam. Osioł na czatach. Był jeszcze muł ale sobie gdzieś poszedł...Dość zgrana ekipa...



Czwartek 11 lipca. Wynajmujemy łódź żeby obwiozła nas po okolicznych wyspach.
Widoki bajkowe. Na jednej stoi już restauracja. Na drugiej się buduje.
Zmiany będą następowały w tym kraju bardzo szybko.





Wieczory spędzamy w knajpkach, smakując mule z pobliskiego słonego jeziora i okonie morskie z morza.
Na śniadanie byrki (czyta się chyba burki), słony ser na pomidorach słońcem wypieszczonych i solony jogurt na popitkę. Pyszności…

Tylko chleba mi brakuje. W bułach wszelakich są bardzo biegli, ale nazywanie buły chlebem jest nieporozumieniem i obrazą chleba…





Spotykamy sporo Polaków, ale na kwaterach.
Zapraszamy na wieczorek zapoznawczy właściciela kempingu.
Poli pokazuje nam księgę gości. Któryś tam już tom. Dużo wpisów z Polski, w tym dwa albo trzy z tego roku, od załóg z Camper Teamu. Jedna z Bielska, drugiej nie pamiętam. Pozdrawiamy ! :spoko





Poli jest pracowity. Razem z rodziną prowadzą oprócz kempingu Hotel i Willę.
Polaków zna bardzo dobrze, podobno nawiedzamy go od 10 lat…Na jesień wybiera się do Krakowa, do swoich polskich znajomych.

Ciekawie opowiadał o Albani, o zachodzących zmianach, relacjach z Grekami, próbach łączenia się z Kosowem…Bardzo fajnie spędzony wieczór. Jego znajomy tłoczy oliwę. Zamawiamy po butelce, bo dobra jest. Tak dobra jak koniak Skanderberg. Ich wizytówka.

Stoimy dopiero czwartą noc, obżerając się i leniuchując ale odczuwamy już potrzebę parcia dalej. Albania kusi, przecież widzieliśmy dopiero początek...

Jutro (sobota, 13-go) pojedziemy dalej wzdłuż wybrzeża, odwiedzając po drodze Blue Eye.

Jak do tej pory – żadnych zagrożeń, mnóstwo uśmiechów i serdeczności. Śmieci się zdarzają ale większe ilości widziałem w Rumunii i Bułgarii. Podsumujemy na końcu.

Sobota, 13-tego. Dobrze, że nie piątek.
Rano jeszcze tankowanie wody do pełna, uściski-niedźwiedzie z Polim. Odjazd.
Pewnie tu wrócimy. Poli wrzucił naszą fotę na swoją stronkę. Fajnie...
www.hotel-mondi.com

Kierujemy się na Blue Eye (N 39.924809 E 20.193698).
Warto zobaczyć. Szmaragdowy kolor wody aż nierealny. Potężna dziura w ziemi, paru ekstremistów zeszło na głębokość 50 metrów – dalej się nie dało - wywala z siebie 8 kubików krystalicznie czystej wody na sekundę. Piękne.
A po drodze brzydkie slumsy. Strasznie brzydkie. Kontrasty.











Wracamy na SH8 i jedziemy ok. 60 km na północ w kierunku Vlore.
Droga mocno pokręcona i serpenty. Wybrzeże raczej klifowe, ale zdarzają się miejscówki.



Wygląda na to że Gośka już tu była. Z dedykacją dla Gosi:



My wybieramy kemping na północ od Himare.
Zupełnie różny od Ksamil. Plaża kamienista, długa, czysta. Woda dużo cieplejsza.
Morze rozkołysane. Dzieciaki walczą z falami, mając dodatkową atrakcję.




Kemping kosztuje 14 € za dobę za kampera z podłączeniem do prądu. Liczba osób w załodze bez znaczenia. Woda ciepła w cenie. Prawie sami Włosi.



Wszędzie reklamy Tymbarku. Miło że dotarli aż tu. W pobliżu sporo małych knajpek. Na plaży stoi bunkier. Pierwszy którego dotykamy w Alabnii ! 200 metrów dalej następny kemping. Podobny.

Na plaży można wypożyczyć Wranglery i pojechać w góry. Kto wie ?



Postoimy tu chyba 2 -3 dni bo bardzo nam się podoba. Przesiadywanie w knajpkach, sączenie winka, jedzonko…Dość szybko łapiemy ten południowy, spowolniony rytm…Odpowiada nam.

N 40°06’25.84’’ E19°43’39.34’’ – camping Kranea na północ od Himare, Albania

Dzisiaj kolejny dzień kąpieli morskich i słonecznych. Nasz Mały miał bliskie spotkanie z meduzą. Poparzenia wyglądają brzydko i musiały boleć. Dorabiamy opowieść o nierównej walce z potworami morskimi i bohaterstwie Małego Polaka zapewniając, że kumple w przedszkolu będą zadziwieni, więc ociera łzy i po chwili zapomina.



Wykorzystując moment, że Duduś nie widzi - razem z córą wbijamy się w pianki i próbujemy polowania z kuszą ale nie ma za bardzo do czego strzelać. Same maleństwa.

No to wieczorem dla odmiany mięsne menu. Chyba baranina. Do tego lokalny czosnek. Zapach taki że oczy wypala i okleina schodzi z lodówki. Olka robi sos a’la tzatziki , grillujemy wspomagając się lokalnym koniaczkiem.




Wieczorem dojeżdżają off-roadowe Krakusy w Nissanach Patrolach. Gadamy chwilę, potem lulu.

15 lipca, poniedziałek. Jedziemy kolejne 60 km na północ. Pokonujemy przełęcz między Dhermi a Dukat. Robi wrażenie.

Odkrywam z przyjemnością, że Szafa ma bardzo dobrze zestrojone przełożenia w skrzyni i moście. Przy 10% wzniesieniach mogę wciąż rozpędzać auto na 3 biegu i utrzymywać marszową w okolicy 60 km/h pod górę. Gdyby nie nawroty na agrafkach i redukcja praktycznie do zera wskoczylibyśmy na nią dość gładko. Tym razem zajęło nam to ponad godzinę. Jazda na pierwszych trzech biegach i baczna obserwacja termometru wody. W niektórych miejscach bez barierek z pionową przepaścią robiło się trochę nieprzyjemnie.

Ale widoki to rekompensowały, a widok ze szczytu trudny do opisania. Wysokość ponad 1000 metrów. Pięknie. Z mapy wynika że do tej plaży na dole jest 5 kilometrów „w poziomie”, no i kilometr „w pionie” :szeroki_usmiech




wydawałoby się że w dół, prawda ? jednak nie, dość ostro pod górę...




koniec świata ?



Zjazd – moim skromnym zdaniem – bardziej męczący i wymagający technicznie niż podjazd. Grawitacja jest mocno przeciwko nam. Pomimo nieustannego hamowania silnikiem na drugim biegu, Duduś przegrzewa hamulce. Musimy zrobić przerwę, bo trochę dymią.




Docieramy w końcu ponownie nad wybrzeże.
Jedziemy pomalutku wzdłuż brzegu szukając postoju.
Ładujemy na duży trawiasty parking za restauracją przy plaży. Krótkie pytanko czy możemy tu stać ? Właściciel o imieniu Edison – nie widzi problemu.




Daje dostęp do wody słodkiej, toalety i plaży. Nie chce pieniędzy...
No to OK. ! „Zaoszczędzone” pieniądze wydamy w jego restauracji. A na co ?

...
...
...
Brawo ! Ryby, morskie potwory i lokalne białe albańskie wino. Jednostką rozliczeniową wina jest litr. Zamawiamy jednostkę. Czasem dwie…



Jest południe i czas do wody bo zrobiło się gorąco.



Wieczorem malowniczy zachód. Jak co wieczór...



Gdzieś po drodze machają nam Holendrzy z Ksamil i paru Polaków w „terenófkach” czasem tak dozbrojonych jakby na wojnę jechali…Pod wieczór zdejmujemy rowery.
Tour de Albania przez parę kilometrów wzdłuż wybrzeża. Nie ma lepszego sposobu zwiedzania. Odkrywamy kilka kolejnych miejsc do stania kamperem. Nie podaję namiarów, ale są widoczne z drogi.
Spalamy przy okazji jakieś 1000 kcal. Podczas kolacji uzupełnimy o 2500, zachowując w ten sposób brzuchy jak kaloryfery... :szeroki_usmiech


zdjęcie z: ‘http://napieramy.pl/

N 40°22’08.83’’ E19°28’58.67’’ – plaża prywatna przy Radhime

Nie śpieszymy się. Dzienne przebiegi nie przekraczają 100 km co 2-3 dni. Wieczerza tradycyjnie. Gasnące słońce, gasnące morze, zapach dobrego jedzenia, estragonu i rozmarynu rosnącego jak trawa i zimna karafka. Cykady...

Zastanawiamy się nad ewenementem Albanii. Dynamika rozwoju tego kraju onieśmiela. Mając w pamięci opinie i relacje zwiedzających ją w poprzednich latach turystów niedowierzamy że pisali oni o tym samym kraju.
Napotkane do tej pory „hałdy śmieci” nie przekraczają - szczególnie po-weekendowych- obrazków ze śmietnika na naszym osiedlu.
Stan dróg dotychczas przez nas przejechane absolutnie akceptowalny.
Mercedesy owszem jest ich sporo, ale miejsce beczek-okularników szybko zajmują tuningowane AMG za pierdyliony euro…skąd je biora ?
Nie wiem. Z tym pierwszym milionem to podobno różnie bywa…potem to już tylko przemyślane inwestycje i się kręci…Zresztą…Nie mój interes…

Południe kraju jest muzułmańskie i śpiewy meczetu o 4-tej nad ranem są czasem słyszalne.
W odróżnieniu od egipsko-tunezyjskich pobratymców Albańczycy zachowują dystans i dumę. Nie łaszą się i nie są nachalni, co bardzo nobilituje ich w mej prywatnej ocenie.

„Skromnie, ale czysto” – jak rzekł rosyjski biznesmen zwiedzając paryski Luwr… :szeroki_usmiech

Styl jazdy:
Naczytaliśmy się horrorów co nas czeka. Jak do tej pory – nie widzę nic szczególnego. Trochę dziwnie zachowują się na rondach zatrzymując się i wpuszczając nas z podporządkowanej. Jeżdżą zdecydowanie, może trochę agresywnie, ale przejrzyście. Krótkie szczeknięcie klaksonem oznacza „ty uważaj bo tera ja !”
Odpuszcza mniejszy albo ten który ma trudniej (podjazd !).
Przy wyprzedzaniu ostrzegają klaksonem.
Na niewidocznych, ciasnych zakrętach w drodze na półtora auta ostrzegają klaksonem. Kiedy mijali nas – jadących rowerami- zawsze ostrzeżenie klaksonem i darli przeciwległym poboczem oby tylko jak najdalej od nas.

Klakson może irytować bo u nas jest sygnałem ponaglania. Tam jest elementem dialogu.
Należy się go nauczyć i nie czekać aż ktoś Cię „wpuści”. Szczeknięcie i jedziesz.

Grzeczne stanie i czekanie grozi śmiercią z przyczyn naturalnych…
No może denerwuje czasem ta ich niefrasobliwość. Parkuje auto na środku pasa, otwiera drzwi i wyjmuje zakupy. Miasteczka zamiera i czeka. My też czekamy…Albo parkuje, wyjmuje zakupy i gada przez komórkę…Też czekamy tylko trochę dłużej…Cóż..Południowcy…



Policja jest widoczna (szczególnie że jakieś takie mocno jaskrawe wdzianka posiadali) na wlotach do miast. Widok kampera zdecydowanie ich onieśmielał. Ich widok - nas również. Mijaliśmy się zatem w milczeniu, jakby zawstydzeni, aczkolwiek wzajemnie uśmiechnięci. Taki wzrokowy flircik z przymrużonym oczkiem…
Naprawdę nie uważam żeby komunikacyjne popołudnia fundowane nam każdego dnia przez każdą większą polską aglomerację odbiegały szczególnie od tego co widzieliśmy tam. Oczywiście nie widzieliśmy np. Tirany…Ale Warszawy o 15-tej też bym nie brał jako wykładnię. To po prostu przypadki szczególne...



CDN.

koko - 2013-07-30, 12:41

Loguję się bo ciekawi mnie być może skorzystam.
Jurek121175 - 2013-07-30, 14:36

Mnie też ciekawi, tym bardziej, że już po skromnych wakacjach :(
Zimne :pifko :pifko dla ochłody

mar78 - 2013-07-30, 21:54

Piękna eskapada. Wspaniałe widoki, pogoda. Już zazdroszczę :-P
Jak wklepałem trasę u wujka googla to całość wyszła mi 3796 km.
A ja, aby dojechać do i wrócić z początku Waszej trasy (Rybnik) musiałbym jeszcze doliczyć 1154km :bum:
Jak to powiedział klasyk, pan Papryczka: Panie Premierze, jak żyć :?:
Od siebie dodam: Jak zwiedzić Chorwację, Albanię, etc. skoro aby wydostać się z Pl potrzebuję całego dnia za kółkiem :gwm
Ale na dalszą część relacji już czekam niecierpliwie no i na foto Lt'ków, o których mi wspomniałeś :ok
Pozdr. :surf:

Komplecik - 2013-07-30, 22:25

Straszyli straszyli co poniektórzy a może Wy koloryzujecie bo raczej podoba mnie sie ta Albania waszymi łockami no no ładnie tam i! cenowo raczej :) fajnie

ps.czekam co dalej :pifko

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2013-07-30, 22:37

Jarek dziekuje za relacje,ale tam się zmienilo,to ze kantują to już tak było w 2011,nie było nas w 2012 i co widze same kempingi,nie do wiary.Moze jutro mi się uda wkleic Wam trochę fotek/,odzyskalam je niedawno/ z naszej pierwszej wyprawy kamperowej w 2009,kiedy nie wiedziałam o forum,znalam tylko z meili sw,p.Medarda.Ale to był najpiękniejszy pobyt w Albani.Na plazy w Dermi musiałam sobie posprzatac chociaż sciezke by wejść do wody.A krowy na plazy były wszędzie,nawet we Vlore na parkingu,gdzie teraz kroluja nowe hotele,Stawiam piwko,Barbara
jarekzpolski - 2013-07-30, 23:06

mar78 napisał/a:
...aby wydostać się z Pl potrzebuję całego dnia za kółkiem...


Cały dzień...na forum CT spędziłeś 515,1 godziny, Gdańszczaninie. A jeden dzień ma 24...więc nie marudź... :szeroki_usmiech ....i coś Cię Wujek G kręci. Nam wyszło 4100. Tobie tysiak dodatkowo za karę że masz Możesz Mieć Morze...


Zbigniew Muzyk napisał/a:
....ale tam się zmienilo...


Basiu, ja porównywałem foty gdzie Frape cięła szutrami, a my 10 miesięcy później po asfalcie...tempo zmian niewiarygodne...kantować próbują...jak wszędzie...dlatego leki trzeba mieć...na eurosach zawsze przytną na swoją korzyść...a u nas to inaczej ? Niedawno mi gościa do firmy (Chorzów) z Pyrzowic przywieźli taksówką. 200 EUR zapłacił za 40 km....Mało się kawą nie udławiłem jak mi rachunek pokazał....siara i wstyd... :oops:

frape - 2013-07-30, 23:18

jarekzpolski napisał/a:
porównywałem foty gdzie Frape cięła szutrami, a my 10 miesięcy później po asfalcie...tempo zmian niewiarygodne..

uściślając to trochę więcej niż 10 miesięcy bo my tam byliśmy w sierpniu 2011 roku :) ale fakt faktem zmiany, zmiany, z jednej strony dobrze - z drugiej znika dzikość/naturalność/wyjątkowość tego kraju, a mają co zaoferować - szczególnie góry i morze (zabytków wiele nie ma) - radzę skorzystać póki się da :)

staszek - 2013-07-30, 23:35

Zaloga z Bielska-Bialej melduje się /zostalismy wywolani do tablicy!/
Byliśmy w tym roku na przelomie maja i czerwca 2 tygodnie na Campingu Paradise u Polego w Ksamilu.Jechaliśmy jednak drogą odwrotną niż Wy,-od Ulcinji w Czarnogórze do Ksamilu przez przelęcz Liogare.Droge tę nazwaliśmy" DROGĘ TYLKO DLA ORLÓW".
Camping u" Aleksandra "kosztowol 14 e. [a ta dluga droga do plaży,to nieporozumienie],dlatego,my także jak i Ty ,na skuterku szukamy czegoś innego..a tu? piekna zielona trawka/maj/,piękna biala/plaża...Camping PARADISE!
Rzeczewiście MARZENIE!przenosimy się.
Czesto siedzimy z Polim wspólwlaścicielem campingu przy kawce po turecku i malym kieliszeczku albańskiej rakiji
/RRAKI RRUSHI-albńska wódka nr 1/
Czytamy z zaciekawieniemTwoją relację z podróży i w dużej mierze pokrywa się ona z naszymi odczuciami i spostrzeżeniami.
Rzeczywiście jeżdżac po miasteczkach w Albanii skuterkiem,palec mialem na sygnale dzwiękowym/bo tak często go używalem/
Ale prawda jest taka,że jezdzilo się nam bezpieczniej w Albanii niż w Polsce.
Pozdrawiamy i czekamy na dalszą super relację. Ewa i Staszek . PS.Przepraszamy ,ale zawiesil się komp.i nie mamy litery L tylko L

Duduś - 2013-07-30, 23:35

Znowu tak nie narzekajcie że kiedyś było lepiej bo tego nie cierpie
Muzyk była w 2009, Frape w 2010, artanek 2012, my w 2013 i dla każdego był to pierwszy raz i najlepszy
Jadąc drugi raz coś wiesz i porównujesz
Moje wnuki bedą w 2052 i też im się na pewno podobać będzie
I co im powiem że kiedyś było lepiej
Było inaczej
Będzie inaczej

MILUŚ - 2013-07-30, 23:46

Duduś napisał/a:
Znowu tak nie narzekajcie że kiedyś było lepiej bo tego nie cierpie
Muzyk była w 2009, Frape w 2010, artanek 2012, my w 2013 i dla każdego był to pierwszy raz i najlepszy
Jadąc drugi raz coś wiesz i porównujesz
Moje wnuki bedą w 2052 i też im się na pewno podobać będzie
I co im powiem że kiedyś było lepiej
Było inaczej
Będzie inaczej


Będzie co raz lepiej..............tak jak w Rumuni :bigok

:spoko

jarekzpolski - 2013-07-31, 11:58

frape napisał/a:
...my tam byliśmy w sierpniu 2011 roku :) ...


o pardon ! Faktycznie. W zeszłym roku odkrywaliście Krym... :szeroki_usmiech

Gdzie w tym roku ?

jarekzpolski - 2013-07-31, 12:07

staszek napisał/a:
.....2 tygodnie na Campingu Paradise u Polego w Ksamilu....


dwa tygodnie nie dał bym rady chociaż pięknie tam. Nosi mnie po kilku dniach. Jakie temperatury mieliście w Maju? Byli turyści ?

staszek napisał/a:
....droge tę nazwaliśmy" DROGĘ TYLKO DLA ORLÓW"....


musisz ją przechrzcić. Nazwa przeraża... :szeroki_usmiech

staszek napisał/a:
....Ale prawda jest taka,że jezdzilo się nam bezpieczniej w Albanii niż w Polsce...


no właśnie... :roll:

jarekzpolski - 2013-07-31, 13:03

CZĘŚĆ 3

Jedziemy kolejną stówkę przez Vlore, Fier i Luskhnje docierając do kempingu w pobliżu Kavaje.
AutoMapa zaczyna robić coraz większe błędy, choć do tej poru zachowywała się całkiem poprawnie. Słuchając jej wskazówek mijajmy wjazd na autostradę do Fier i tłuczemy się boczną drogą. To raz. Szukając kempingu wciąga nas w kukurydzę. Drogi na kemping szukamy już na wyczucie. Poszukiwane są strzałki z białym napisem „Kemping” na brązowym tle.

Ten kawałek Automapa ma wyraźnie bez pokrycia…
Tniemy polami testując wykrzyż zawieszenia.
Miejscowi rolnicy nie kryją zdziwienia co ci kosmici w białych pudełkach robią w ich kukurydzy. Uśmiechamy się sztucznie….U nich po domach wciąż sporo obrzynów, a my nie chcemy nikogo denerwować naruszając teren prywatny.
Wszystko przez Hołka, który zawiesił się na frazie „jesteś poza trasą”…wiem że jestem poza trasą !...
Zawsze niezawodna papierowa mapa Freytag&Berndt Albania 1:200 000 robi za serwetę na stole bo mój pilot wchłania kolejne romansidło i chwilowo odkleił się od rzeczywistości…


Polecam tą:




A najlepiej cały zestaw:




Przewodniki dorzucili w gratisie.

Docieramy do Kavaje.

N 41°10’54.11’’ E19°28’39.95’’ – kemping Paemer, Kavaje , Albania

http://pl.camping.info/al...5%82o%C5%BCenie


Trudno podważyć wyjątkowość położenia tego kempingu.
Kameralne miejsce na 12-13 samochodów pod zacienionymi wiatami.
Właściwy kemping z pełną infrastrukturą, restauracją, hotelikiem na wysokim poziomie znajduje się z tyłu plaży, na zielonym klifie.
Plaża przypomina lagunę z bardzo płytkim i bardzo długim wejściem do morza.
Utopić się ciężko, chyba że w efekcie zasłabnięcia lub udaru w długiej drodze w wodzie po kolana do wody po pas…





Sceneria mocno Hollywodzka, aż cukierkowa. Na środku usypano sztuczną wysepkę połączoną z lądem długim pomostem.




Na wysepce wieczorem pracuje bar i podają pizzę.
Zachody słońca – cud miód. Każde zdjęcie to profi-tapeta na PC-ta.

Hint ! ustawiając się tyłem do morza, przez podniesione lufciki zagarnialiśmy tony powietrza do wnętrza. Aż się przeciągi tworzyły.







Jest wi-fi. Kilometr czy dwa rowerkiem jest sklepik. Interesem zarządza chyba Francuz.

Ceny dość wysokie, bo 25 EUR/doba za kamper i 2+2.
Trochę męczący jest ten piasek, który po chwili jest absolutnie w każdym zakamarku wnętrza kampera i nieustanna mocna bryza od otwartego morza.
W czasie naszej tam obecności gośćmi byli akurat Niemcy i Austriacy. Nasi sąsiedzi robili rezerwację mailową w styczniu, przyjechali prosto z Austrii, będą stać 14 dni po czym wracają. Dość specyficzne kamperowanie :roll:





Niektórzy za to w hardcorowych wersjach nieodżałowanego LT-ka. Słodkie rodzyneczki wśród białolicej pospolitości.

Z charakterem:






Postanawiamy postać 2 dni i tutaj zrobić pożegnanie z Albanią.
Krótkie wycieczki rowerowe po okolicy wchodzą nam w krew.








Duduś ciekawie zauważa że Albańczyków podzielić można na spełnionych i niespełnionych. Ci pierwsi zostawiają zbrojenia na dachu, jako zaczątek następnych pięter.
Spełnieni- kładą dach.
Zamożność jest tu raczej elementem wtórnym, bo jak ktoś słusznie zauważył, wolność to stan umysłu a nie zasobność portfela...





Rozgrywki w remika z Wujkiem Wojtkiem wchodzą do rozkładu dnia na stałe. Młody asystuje:




Jak Wujkowi się nie chce- rżną sami w Uno. Młody je.




Zasad nie ogrania więc się poszedł zakopać z nudów:



Do czasu aż ustalił własne zasady !!!
Kartami od Uno zbiera kolor np. żółty i jako sekwens wykłada na stół. Nikt nie był wstanie z nim wygrać, bo dość zagmatwane zasady zawsze dziwnym trafem interpretował na swoją korzyść…

Kolejny przystanek: Ulcinj w Montenegro.

Pobudka z rana. Kierunek Ulcinj. 170 km bez większych emocji. Po drodze granica albańsko-czarnogórska i jej całkiem sprawne przekroczenie.
Pogranicznik kwituje naszą obecność krótkim „ślaska mafia” i uśmiechem szczerym. Nie skanuje paszportów i dobrze. Dudusiowy paszport kładzie bezszelestnie każdy system widowiskowym resetem i blokadą granic. Po drodze uzupełniamy zapasy w jednym z tych ich rodzinnych „marketów”.

Sieciówki tam nie funkcjonują. Lista zakupów powtarzalna. Jogurty dla dzieci, warzywa dla żon i płyny dla nas. Czasem jak zostaną drobne to lody dla dzieci jako ekstrasy i jakiś owoc dla żon (mandaryna na pół albo po jabłku…). W końcu wakacje są…

Dojeżdżamy do Safari Beach.

N 41° 54'.18” E19°16' 14.98" – kemping Safari Beach, Ulcinj, Czarnogóra

http://pl.camping.info/cz...ari-beach-24562





Plaża rzeczywiście Vielika. Piasek czarny jak w Kavaje, wiatr nie odpuszcza.
Na plaży kite-surfing króluje. Cena 21 € za kampera 2+2 ale na hasło CamperTeam recepcjonistki się wyraźnie ożywiają i dają symboliczny upuścik. No to plażujemy. Trochę sypie piaskiem po oczach jak dmuchnie wiaterek. Sporo rodaków, kamperami i w przyczepach.







Po plaży łażą jakieś spider-many i osioł w spodniach.





O świcie zabieram córę na kilkukilometrowy spacer po plaży. Jest pięknie. Nie ma ludzi. Witamy wstające słońce i obserwujemy połów sieciami z brzegu.






Wieczorem wynajmujemy busa, który zawozi nas z kempingu do starego miasta w Ulcinj.
Duch piratów, kolebka cywilizacji, mocno uszkodzona trzęsieniem ziemi w 1979.
Misternie odbudowana znowu zachwyca. Twierdza na klifie i bajeczne widoki na morze.
Trzeba zobaczyć.


Na dole ciasne uliczki, rejwach, handlarze, upominkarze. Meczet, kebab, pizza, ryba, wata cukrowa. Brakowało Górala z ciupagą, Białego Misia i oscypków. Cepeliada niemożliwa…




Na ulicy żebracy i ryczące Lamborghini. W tych szaleńczych kontrastach jest jakiś urok. Gdy ok. 21 opuszczaliśmy to rozgorączkowane miejsce, ono się dopiero budziło…








Wieczorem dyskutujemy zmianę planów. Miało być odbicie na Północ, powrót przez Góry Durmitor, potem Bośnia. Ale nie jedziemy w góry. Jedziemy dalej wybrzeżem Czarnogóry i Chorwacji. Dzieci zaliczą więcej wody a my zobaczymy wreszcie Chorwację. Jakoś do tej pory nie było okazji.

Tniemy do Bare zobaczyć oliwkę w dzielnicy Mirovica.
Oliwka jest wyjątkowo żywotna, bo ponad 2000 lat się jej to udaje z powodzeniem…(na Krecie znaleziono podobno egzemplarz w wieku 3000 lat…)

Ciężko to wyrazić ale jest jakiś dziwny fluid gdy coś żywego, wciąż owocującego, liściastego, coś na wyciągnięcie ręki, jest czymś co być może widziało na własne oczy chłopaków z bandy Nerona…
Co innego skamieliny, martwa natura. Ale to drzewo wciąż żyje. Gdyby to drzewo umiało mówić…Tymczasem w środku drzewa mieszka sobie żółw. Też nie mówi...








Jedziemy dalej.
O ile Albania jest jeszcze krajem kształtującym się, o tyle Czarnogóra – odnoszę wrażenie - jest dziełem skończonym. Oczywiście te setki hoteli, restauracji, kasyn gry będzie zmieniało inwestorów strategicznych, ale wybrzeże jest generalnie zabudowane. Ceny nieruchomości (wg przydrożnych bilbordów) – już od 1700 €/m2…taniocha….

Widoki nie do pokonania. Za każdym razem gdy łączą się wspaniałe góry z lazurowym morzem powstaje ekstremalnie widowiskowy koktajl. Trudny do opisania.

W przypadku Czarnogóry - coś jakby wziąć kawałek Jury Częstochowskiej, posypać cyprysami i zanurzyć w lazurowym morzu. Bajka…

wyspa św. Stefana:



Objeżdżamy Zatokę Kotorską. Poświęcamy 2 godzinki na sam Kotor. Kamienny majstersztyk. Przekradamy się uliczkami ale żar nie pozwala cieszyć się klimatem tej twierdzy. Wieczorem pewnie rozkwitnie jak Ulcinj, ale w tej chwili jest nieznośnie gorąco. Pięknie ale gorąco.










Droga wokół zatoki bardzo malownicza.
Dojeżdżamy do Perast gdzie dziś wieczorem procesja łodzi „Fascinada”. Miasteczko niestety jest już zamknięte dla ruchu kołowego. Utrwalamy w pamięci widoki wyspy z kapliczką i podążamy dalej.





Przed nami Chorwacja.
CDN.

mar78 - 2013-07-31, 13:36

jarekzpolski napisał/a:
mar78 napisał/a:
...aby wydostać się z Pl potrzebuję całego dnia za kółkiem...


Cały dzień...na forum CT spędziłeś 515,1 godziny, Gdańszczaninie..


Ależ ten czas na forum CT szybko płynie, jak woda w Bałtyku :mrgreen:

Pozdrawiam serdecznie mieszkańców północy naszego kraju :roza: a także części środkowej i południowej :kwiatek2

frape - 2013-08-01, 11:17

jarekzpolski napisał/a:

Gdzie w tym roku ?

w tym roku tam gdzie nas jeszcze nie było - blisko i północny-wschód - uciekamy przed słońcem :)
czekamy na dalszą część relacji :spoko

jarekzpolski - 2013-08-01, 12:29

CZĘŚĆ 4

Granica z Chorwacją trochę nas przycięła.
Pomimo osobnego paska dla sitizenów z EU i tak stoimy jakieś pół godziny, bo przed nami jacyś Amerykanie w Land Roverze z nakładką zatkali granicę.
Nie wiem o co poszło (pewnie jadą na Prawo Jazdy dokoła świata) ale z tyłu zaczyna się trąbienie. Jankesi idą na bok na pasek „do trzepania”, a my ruszamy…

W Chorwacji jestem pierwszy raz. Już tak jakoś mam, że jak wszyscy jadą w to samo miejsce, a sporo część po raz n-ty to mi się już tam nie chce…Jakbym tam już był…

Mijamy Dubrownik, widoki z góry bardzo ładne, jutro do niego wrócimy.




Dziś lądujemy na Autokempingu „Raj”: N 42°41’041.42’’ E18°02’31.71’’.
Kemping wygląda na wymarły. Zostajemy.

Dojeżdża parka z Łodzi jakąś małą Toyotką. Śpią sobie na plaży na materacu. Uroczy, rzadko obecnie już kultywowany styl. Szczególnie mi bliski bo my też tak kiedyś...Spanie na klatkach schodowych w śpiworach. Schody koniecznie drewniane, bo od lastriko ciągnęło za mocno. Nigdy żadnego syfu nie robiliśmy. Śpimy, skoro świt wypad, śmieci ze sobą. Jeśli jednak ktoś miał na szóstą do roboty to grzeczne „Dzień Dobry” na leżąco wszystkim przekraczającym nasze zwłoki. Nikt nigdy nie zadzwonił po Milicję. Pod PSS Społem czekaliśmy aż otworzą. Czasem kefir i bułkę Pan Zaopatrzeniowiec Z Żuka podrzucił za free. Fajnie czasy były...






Wieczorem dojeżdżają jeszcze cztery kampery z Włoch.
Na środku zatoki buja się dostojnie jacht motorowy za pierdylion dolarów.
Zaraz obok sklepik i bankomat. Ochłodziliśmy się w wodzie, słońce gaśnie, miło jest. Odpalamy grilla…

Spokój zakłóca córcia właściciela, która przyjechała po kasę. Najpierw coś 30-ci, ale nic nie rozumiemy, potem 26 - wciąż słabo, na końcu 21 € za noc od załogi. Odzyskujemy słuch, bo już chcielibyśmy żeby sobie poszła. Płacimy nieco zdegustowani, bo cały dzień jej nie było a teraz psuje nam delektowanie się zachodem słońca…Cudów nie ma.




Rano wracamy się parę kilometrów do Dubrownika.
Rozważamy chwilę czy nie wynająć łodzi (Taxi-boat) ale godzina powrotu jest zbyt późna.

Decydujemy się kamperami.
Samochody zostawiamy na parkingu w porcie, dalej autobusem 1A, 1B. Kierowca kasuje po 15 kuna od głowy.
Absurdalnie wysoka cena jak za przejazd 3 przystanków w przepełnionym i rozpalonym wnętrzu autobusu miejskiego.

No i co z tego że Dubrownik ? W Krakowie też są autobusy miejskie i kosztują normalnie. Autobus to nie dorożka ze stangretem…W drodze powrotnej bierzemy taksówki i na to samo wychodzi…

Absurdy cenowe dopadają nas coraz częściej. I coraz bardziej irytują.
Chorwacja nie jest jeszcze najdroższym krajem w Europie, ale niezwykle upierdliwym w temacie natrętnego skubania na każdym kroku. Prymitywnego i nachalnego.
Na każdym kroku, za cokolwiek, dopłać i dopłać...

Camping za 25 € powiedzmy że OK. Ale pączek z dżemem w kempingowym sklepiku za 4€ jest już absurdem. Ceny nie korelują. Rozumiem że w Hiltonie za kawę trzeba zapłacić 50 złotych, ale tam pokój kosztuje pewnie tysiaka, a my jesteśmy na kempingu a nie w Hiltonie…

Wejście do Dubrownika za darmo. Ale za wejście na mury 90 kuna (ok. 45 pln) od głowy. Absurd….Nieustanne, namolne skubanie…

Jedyne - i tu oddaję honory - rozpieszczają z porcjami lodów. Przeważnie gigantyczne, ale ceny normalne. Rzadko mi się zdarza w Polsce dokańczać lody po dzieciach, ale tam zdarzało się to dość często




Wiem że od kilku lat nie jesteśmy już ich grupą docelową. W tej chwili są nią Niemcy i Austriacy.
Wiele osób jeździ tam z sentymentu i wspomnień lat ubiegłych.
Ja takowych nie posiadam stąd ten być może – dość chłodny i surowy odbiór rozpalonej i pachnącej żywicą Chorwacji.

Nie życzę Chorwatom źle, ale myślę że ozdrowiłby ich mały kryzysik w greckim stylu…Tak dla otrzeźwienia…I wszystkiego najlepszego życzę Albanii, która ślicznie rośnie im pod bokiem.














Z Dubrownika wypędza nas żar i tłumy. Gorąco. Ale tego chcieliśmy.

Przypominam sobie jak wędziłem na działce w grudniu przy -15 i wysiadło mi ogrzewanie w kamperze…Upał natychmiast przestaje mi przeszkadzać…

Jedziemy dalej wzdłuż wybrzeża.
Na wysokości Peljesac zaczynają się plantacje małży i ostryg. Wraz z nimi handlarze. Dwóch mijam. Przy trzecim już nie daję rady. Hamowanie.

Cena 8 kun za kilo muszli. Ostrygi po 5 kun/sztuka. No to rozumiem…Zakupy limituje pojemność lodówki. Wieczorem będzie wyżera.


Lądujemy na kempingu „Dole” w pobliżu Zivogosce (N 43°10’14.37’’ E17°11’54.29’’).
Coś ok. 25 € za nasz komplet. Za plecami góry, przed nami morze i Hvar.

Miłośnicy piasku w majtkach będą zawiedzeni. Wszędzie eleganckie kamyczki…
Sporo Polaków, Czechów, ale kulturka. Kilka pań w topless dopełnia niezwykle urokliwe okoliczności przyrody. Postoimy sobie z dwa dni.




Kontaktujemy się z Centrum Nurkowym w pobliżu, prowadzone przez Niemców.
I kolejne fiasko. Pełne obłożenie na tydzień do przodu…Molestuję ich kilka minut, ale nie da rady. Nie pomoże nawet zamordowanie kogoś z listy bo i tak funkcjonuje lista rezerwowa…Szkoda wielka. Widać nie jest nam tym razem pisane. Pokatujemy w ABC…Spróbujemy ostani raz w Trogirze…

Tymczasem na pole podjeżdża osobówką starszy Pan i krzyczy RIBA ! Podbiegam rączym truchtem…W środku skrzynki z rybami.
Zapach w środku nie jest waniliowy i powieszenie miliona waniliowych choinek i tak by go istotnie nie zmieniło, ale rybusia świeżusia.
Olka bierze dwie orady, ja przygarniam spore stadko czegoś w rodzaju karmazyna w miniaturze.
Cena 30 kun (ok. 15 pln) za kilo może nie jest okazją, ale nie jest też absurdalna…Wieczorem posmażymy rybkę a teraz posmażymy siebie. Do wody !













Od dziś nie narzekam na długi zwis swojej Szafy za tylną osią.
Jak ten Zuch nie płacze - mi też nie wypada… :szeroki_usmiech




Postaliśmy dwa dni i przeskakujemy w okolice Trogiru. Po drodze Makarska.
Stajemy zwiedzić Muzeum Muszli (?) i port.







W drodze powrotnej trafiamy jeszcze jedno malutkie muzeum/kolekcję morskich potworów, podobno wszystkie eksponaty wyłowione w okolicy Makarskiej. Bardzo interesujące.








Z dedykacją dla Dudusia:




Po powrocie znajdujemy za wycieraczkami upominki od Straży Miejskiej.
Nie, nie mandaty. Dobowe Karty Parkingowe po 130 kun sztuka...
Możemy stać sobie dobę na legalu. Ale my nie chcemy stać tam doby…
Jest możliwość opłacenia ich przez Internet w ciągu 7 dni, ale postanawiamy odnaleźć ich dziuplę i uiścić opłatę osobiście, patrząc im głęboko w oczy z nieukrywaną dezaprobatą.

Pokluczywszy trochę odnajdujemy Urząd Miasta i napieramy do środka.
Pan Urzędnik wyraża ubolewanie i dobrotliwie proponuje, że jedną kartę zapłacimy a drugą sobie potargamy. No może być.
Porozumiewawcze mrugnięcia, życzenia szczęśliwej drogi i oddalamy się w pośpiechu obawiając się o porzucone na skrzyżowaniu samochody, które być może zbierają właśnie dodatkowe upominki – tym razem od Policji…
Okazuje się że jednak nie. Co ciekawe do naszych nieprawidłowo zaparkowanych dwóch – dołączyły kolejne dwa… :szeroki_usmiech . Odruch stadny…Zmywamy się…

Kemping w Okrug Gornij nie ma miejsc. Szkoda. Fajna miejscówka, blisko do miasta.

Jedziemy kilka kilometrów dalej na kemping Belvedere (N 43°30’34.55’’ E16°11’38.54’’).
Nazwa mnie to trochę niepokoi. Wszystkomający kombinat wielkości wsi. Wielki.
Cena 42 €/noc za nasz zestaw. Bez komentarza.

W drogę z plaży do recepcji należy zabrać prowiant, napoje, mapę i pożegnać się z rodziną, ale za to wszystko jest „na miejscu”, łączenie z miejscem do mycia psa…Osobiście nie przepadam (żeby nie powiedzieć unikam) tego typu miejsc, ale wszystkiego trzeba spróbować…Ale raz mi wystarczy!





Wieczorem wsiadamy na łódź i płyniemy do Trogiru. Zwiedzamy sobie ten „Dubrovnik w miniaturze” jak to Wojtek określił i wracamy.









W drodze powrotnej kapitan podchwytuje nasz doskonały nastrój.
Z głośnika poleciała „Andżelina” i „Oczy ładne masz”, dzieci przejmują stery, kapitan polewa Rakiję a na twarzach niemieckich pasażerów pojawił się niepokój czy nie będzie powtórki z Titanica…
Obeszło się bez Mayday…Rozbawieni cumujemy w naszych kojach na kółkach.






Dziś dzień lenistwa. Moczymy się namiętnie. Wieczorem grill.
Dzieciaki zaliczają ostatnią nocną kąpiel jako pożegnanie morza. W tle rozświetlony Trogir. Jutro skok na Plitvicka Jezera.





Wyruszamy ok. ósmej w kierunku Jezior.
Idzie dość sprawnie i ok. 12–tej jesteśmy na miejscu. Jest kilka tras do wyboru. Wybieramy wariant „F”, czyli 3-4 godzinny.
Najpierw stateczek z przesiadką, potem 3 kilometry pieszo, na końcu autobus-pociąg. Widoczki rodem z filmów fantasy. Nie do opisania, a foty nie oddają tego klimatu.

Darcie z buta pod górę po schodach zaczyna przekraczać możliwości Młodego. Idzie dzielenie bo na mecie mają obiecane lody.

Bez przerwy ocieram się o spocony, międzynarodowy tabun ludzi. Szlak jest wąski, a w takim tłumie średnio co pół sekundy ktoś się zatrzymuje strzelić fotę. Pół biedy jak strzeli i pójdzie. Gorzej jak zaczyna ustawiać scenę i statystów…Robi się nerwowo.

Jest pięknie, ale chcemy już stamtąd wyjść. Myślę że optymalnie by tam było przyjechać wrzesień-październik. I temperatury normalniejsze i ten tłum być może przerzedzony…Widokowo Chorwacja nie zawodzi, cenowo również (320 kun za rodzinkę 2+2 i 70 za parking). Ale i tak warto a nawet trzeba zobaczyć !










Kończymy naszą traskę i wsiadamy do aut. Pan z parkingu poleca pobliski camping Korona. Mówi że dość drogi. Jak Chorwat mówi że drogi – można mu wierzyć.

Nie sprawdzamy oddalając się w kierunku granicy węgierskiej. Jako że ruch niewielki docieramy do niej w dobrym tempie i po krótkim kluczeniu trafiamy ładną miejscówkę.

Termy, a zaraz obok kemping Barbara.
Obok tego duży parking w sąsiedztwie jakiegoś parku rekreacyjnego, miejscowość Pusztaszentlaszlo (N 46°38’38.25’’ E16°50’07.56’’).
Ławeczki, jeziorko, jakieś mostki, dużo cienia i nawet kranik z wodą jest. Bardzo ładnie i nikogo nie ma. Zostajemy na noc.




Nie wjeżdżamy na kemping bo rano ruszamy dalej i nie widzimy sensu płacić po kilka tysięcy forintów za samo parkowanie. Zapłacimy tam gdzie mamy zamiar stać.

Rano jakiś nabuzowany szeryf w pick-upie budzi nas trąbieniem i okrzykami „no camping, no camping”! Odjeżdża. Odprowadzamy go wzrokiem. To pewnie sfrustrowany właściciel campingu. Pijemy kawusię i w drogę.

100 kilometrowy skok na baseny do Bukfurdo i byczymy się do następnego dnia.
Camping bardzo ładny, 3 gwiazdkowy, cena 12 tyś forintów za naszą załogę, w cenie są wejścia na baseny.
Termy Bukfurdo (N 47°22’40.07’’ E16°47’02.77’’)




Potem ostatnie 500 km do domu, ale to dopiero jutro. Dziś mamy jeszcze Wakacje !

Cały dzień na basenach. Dzieci testują cierpliwość ratowników i naszą a swoją wytrzymałość.







No i mamy zakończenie wyprawy !

Wieczorem oglądamy wszystkie zdjęcia i taka krótka podróż w czasie wstecz, przez ostatnie 3 tygodnie.

Późną nocą miła niespodzianka. Dojechała załoga Daroli, kończąc swoją trasę. Do Polski pojedziemy wspólnie. Kaliope została jeszcze w Chorwacji.

Rano jeszcze ostatnie zamoczenie tyłków i wracamy. Dzieciaki poszalały to śpią.




Jeszcze obowiązkowy smażony syr po drodze u Słowaków i na drogowskazach pojawiają się polskie nazwy.




Wiemy już że coś się znowu skończyło. Z zadziwieniem obserwuję u dzieci, że dotychczasową radość z powrotów zastępuje żal i festiwal pytań o następny wyjazd.
To miłe. Czyżbyśmy zaszczepilibyśmy im manię podróżowania ?

Po nieco ponad 4-ech tysiącach kilometrów i 3 tygodniach, ok. 19 –tej lądujemy w Gliwicach.
Nie mieliśmy żadnych awarii, żadnych przykrych niespodzianek.

Z wyjazdu jesteśmy bardzo zadowoleni. Niezwykle istotnym było ustalenie wspólnych założeń, oczekiwań i priorytetów PRZED wyjazdem. Nie w trakcie. Dzięki temu uniknęliśmy wielu nieporozumień a tempo było takie jak miało być. Oczywistym jest że obecność małych dzieci determinuje takie wyjazdy i nie branie ich pod uwagę gwarantuje organizacyjną porażkę. Udało się nam tego uniknąć.

Karta ADAC-a przydała się tylko do wydębienia zniżki na którymś z kempingów.

Dla spokoju ducha wykupiliśmy ubezpieczenie, my akurat HDI Podróż Plus, za skład 2+2 i świadczenie na osobę (w PLN - koszty leczenia 40k, NNW 10k i OC 20k) zapłaciliśmy 173 PLN.

Jedna butla 11kg gazu wystarczyła (w Albanii chyba można dobić gaz na stacjach benzynowych).

Przy podróżowaniu w dwa i więcej kamperów niezbędne jest radio CB. Wspaniały wynalazek umożliwiający skoordynowane manewry, ostrzeganie o niebezpieczeństwach np. „krowa na drodze”, „blondynka w Clio” albo „masz wolne, możesz wyprzedzać”. Nam się bardzo przydało. Na 28-ym można czasem usłyszeć polskich TIR-ców.

Międzynarodowe Prawo Jazdy nie jest już potrzebne w tych krajach, ale kiedyś chyba było i niedoinformowany policjant może się domagać. Myślę że warto mieć. W razie gdyby chcieli zatrzymać (słusznie, cze nie) też lepiej niech zatrzymują międzynarodowe…

Gdzie się dało (czyli prawie wszędzie), szczególnie paliwo po drodze i autostrady - płaciliśmy kartą (Maestro / Visa). Unikasz kantowania, zaokrągleń i chorych przeliczników. W Albanii na prowincji trzeba mieć jednak ich walutę.

Koszty jeszcze nie podliczone, ale raczej nie przekroczą budżetowych 1k€ + paliwo. Pieniądze których finalnie nie wydaliśmy na nurkowania – zjadła nieplanowana Chorwacja. Koszty jak koszty – dałoby się przyciąć , ale też dałoby się bez wysiłku potroić. Tak już jest…

Jestem przekonany że i tak wszyscy wróciliśmy bogatsi – a jeśli tak – to było warto i cieszy.

Po drodze odbieramy Kudłatego. Cieszył się i wytęsknił.. My też.

Za oknem gorąco, ale nie ma już cykad. Dzieci śpią i śnią…A my ? A my knujemy już następny wyjazd i bardzo prawdopodobna jest ponowna Albania, tylko inną trasą. Połączona z Grecją ? Albo Turcją. Albo Bułgarią? A może jednak Sycylia ? Zaczynamy rozmyślania bo to już za rok !

Szczególne podziękowania naszym towarzyszom podróży, Wojtkowi i Oli – za wspólnie spędzony czas, cierpliwość i wspólne przeżywanie. Ich Emil i Franek z naszymi Mają i Michałem tworzyli doborowy kwartet bandytów dostarczając sobie samym – jak i nam – niecodziennych i urozmaiconych wrażeń.

Do zobaczenia na szlaku !
:spoko

Duduś - 2013-08-01, 12:54

My też dziękujemy za towarzystwo
Opowieść fajna, po jej pzeczytaniu na pewno ktoś pomknie naszymi śladami na południe.
Koszty policzyłem i twoich założeń nie przekroczyłem - musiałbym jeszcze tydzień posiedzieć w Albanii albo 12 godzin w Chorwacji
Jeszcze raz dzięki za wakacje i do zobaczenia na szlaku

martini44 - 2013-08-01, 18:18

brawo rodzinki , świetna wyprawa......... piwko leci :bigok :bigok
artanek - 2013-08-01, 20:36

Było więc pieknie a to sie liczy ,Myslałem że Darol jechał z wami a tu cisza nic nie piszesz o innych z którymi wyjechalisćie.
Browarek odemnie .

seba1 - 2013-08-01, 21:44

Jarku twój opis jak zawsze świetny i w super stylu, koszty myślałem że większe. Fajnie że sie wam tak to udało, no i że szafa nie marudziła po drodze. Piwko leci :pifko
jarekzpolski - 2013-08-01, 22:38

:kciukgora
darol - 2013-08-01, 23:30

piknie :mrgreen:
Załoga G - 2013-08-01, 23:46

Piękna relacja, parę dni przed Wami tez byliśmy w Kotor :-)
piotr1 - 2013-08-02, 00:14

Super relacja :spoko :spoko :spoko
antwad - 2013-08-02, 14:32

jarkuzpolski, bardzo interesująco i sympatycznie opisałeś Waszą wyprawę.
Wiele ciekawych i przydatnych informacji, szczególnie dotyczących Albanii, kraju niezbyt popularnego do tej pory, jako cel wyjazdów.

Podobało mi się. Naprawdę. :spoko

GregdeWal - 2013-08-02, 14:53

Pikne i fajne...

Może kiedyś też się uda :)

Pozdrawiam i wirtualne :piwo: leci

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2013-08-02, 21:26

antwad napisał/a:
jarkuzpolski, bardzo interesująco i sympatycznie opisałeś Waszą wyprawę.
Wiele ciekawych i przydatnych informacji, szczególnie dotyczących Albanii, kraju niezbyt popularnego do tej pory, jako cel wyjazdów.

Podobało mi się. Naprawdę. :spoko

Niepopularny jak dla kogo.Duzo kamperowcow jeździ od lat ale nie chwala się,nie pisza relacji :?: :?: Barbara -mam już zmniejszone 110 zdjęć z Albanii2009,ale nie mam czasu na krotki opis i wklejenie ich, :!: :!:

artanek - 2013-08-02, 21:40

Zbigniew Muzyk napisał/a:
antwad napisał/a:
jarkuzpolski, bardzo interesująco i sympatycznie opisałeś Waszą wyprawę.
Wiele ciekawych i przydatnych informacji, szczególnie dotyczących Albanii, kraju niezbyt popularnego do tej pory, jako cel wyjazdów.

Podobało mi się. Naprawdę. :spoko

Niepopularny jak dla kogo.Duzo kamperowcow jeździ od lat ale nie chwala się,nie pisza relacji :?: :?: Barbara -mam już zmniejszone 110 zdjęć z Albanii2009,ale nie mam czasu na krotki opis i wklejenie ich, :!: :!:
Tak naprawde to ja w zeszłym roku również nie zamieścilem
relacji z naszej 3 miesięcznej podrózy po Albani i Grecji a MIAŁEM już rozpocząc tylko wkurzyłem sie bo jak jeszcze dobrze nie rozpoczałem to znalazł sie forumowicz i zwrócił mi uwage że jak chcesz pisac to pisz bęz błedów ortograficznych .Od tego czasu już nigdy żadnej relacji nie będe pisał co najwyżej jakieś słowo napisze .Najlepsze było to że jak to napisał to również z błędem ortograficznym .Fakt że pare tysięcy zdjęc sie nazbierało z tych podróży ale już nie będą publikowane bo po co.
Niech opisują ci co naprawde piszą bez błędów i będą mieli spokój.
Ja tam mogę czytac i z błedami i bez bo dla mnie ważna jest treśc i podziwianie widoków.

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2013-08-02, 22:18

To napisal jakis dupek,ktory sam nie pisze a poucza innych.Ja się nie przejmuje,pisze ale teraz tez się obraziłam na forum,trzeba mieć swoich fanow którzy cie dopingują.Ja się tyle opisałam zmiescilam się do 20 miejsca ,potem zabrakło kibicow i do 12 tki nie weszłam,a pisze moze nie jak poeta,ale konkrety z koordynatami,ale co tam w zimie znow napisze o jesieni i Toscani w której byliśmy w maju,pozdrawiam,Barbara :kawka:
SIERŻANT - 2013-08-04, 09:00
Temat postu: Dzięki za relację
Dzięki za relację na pewno skorzystam mam pytanie te mapy to gdzie kupiłeś bo widać ze są chyba od jednego producenta i w tym roku mogą się przydać :pozdrawiam sierżant i jeszcze raz dzięki za opis.
jarekzpolski - 2013-08-04, 20:44
Temat postu: Re: Dzięki za relację
SIERŻANT napisał/a:
...mapy to gdzie kupiłeś...


dla mnie łażenie po sklepach to męka więc ja generalnie Allegro...albo sklepy "specjalizowane" typu ten:
http://ksiegarnia-podrozn...ze-c-52_22.html

i nie bać się map obcojęzycznych, mapa to mapa...ważne żeby jak najnowsze były...

WODNIK - 2013-08-04, 21:14

Jarek, mistrzostwo świata. Dobra robota.
Należy się :pifko teraz wirtualne, ale w Brzeźnicy to będzie .... :pifko :pifko2
Pozdrawiam :spoko

silny - 2013-08-04, 22:33

jarekzpolski - mam wazne dla mnie pytanie i prosilbym o przemyslenie odpowiedzi.

Zabrzmialo groznie :) ale chodzi o to ze caly czas rozmyslam nad rozmiarem kampera a ty jako user wczesnieszego LTusia cos mozesz powiedziec o przeskoku na duzy.
nie bede narazie podbijal europy a czas -bedac sam sobie szefem -mam kiedy chce ale jak wyskocze to na kilka dni za to czesto.
wiem , rozumiem ze naturalnie kupa miejsca ale w ten sposob patrzac to tylko USAkamper

wdzieczny bede za przemyslenie odpowiedzi :spoko

darol - 2013-08-04, 23:08

majsterek, a ja myślałem że to topik o fajnej podróży
jarekzpolski - 2013-08-05, 08:35

musiałbyś jeszcze zadać konkretniejsze pytanie żebym miał nad czym rozmyślać... :szeroki_usmiech

możemy kontynuować u Ciebie żeby wątków nie mieszać...

silny - 2013-08-05, 23:09

jarekzpolski napisał/a:
żeby wątków nie mieszać...


:oops: sie zapedzilem :spoko

darol napisał/a:
to topik o fajnej podróży


fajna , b. fajna . zazdroszcze ale sie nie odwaze , chorowity jestem :spoko

Frowyz - 2013-08-07, 10:01

Super relacja :ok Piwko poleciało... A zazdrość trzewia wypala :diabelski_usmiech
Bajaga - 2013-08-22, 17:08

jarekzpolski napisał/a:
:kciukgora

Fajna relacja :ok
Wiem, że nie chcesz pisać o cenach, ale jezeli pamietasz to moze mógłbyś podać orientacyjne ceny art. pierwszej potrzeby w miejscach w których byłeś czyli: piwo, chleb, wódka, mięso, woda, cola, pizza w knajpach i marketach? :lol: Pomoże to kolejnym w planowaniu wypraw.

jarekzpolski - 2013-08-22, 22:04

cobyśmy się dobrze zrozumieli: nie będę pisał kto ile w knajpie zostawił, bo takie "licytacje" to na www.wiocha.pl... (spodobał mi się adres :szeroki_usmiech )

Ceny tego co piszesz natomiast dość różne bo tam nie mam "sieciówek" ( o czym chyba wspominałem) które by dyktowały poziom minimalny. Generalnie Bałkany to droższy nabiał (ser, mleko) bo łatwo psujący się, szczególnie w plus trzydzieści dziewięć...Chcesz mieć sklep z nabiałem to musowo klima i reaktor atomowy za wychodkiem. Może dlatego ? Nie wiem....
Mięso tak samo jak u nas. Wódy nie kupowałem ale chyba podobnie. Piwo też. Jeśli przyjmiesz że poziom cen żywności tak jak u nas - to mocno sie nie pomylisz. Ale nie wydaje mi się żeby to był najważniejszy punkt budżetu. Nr 1 to paliwo. Wydasz na nie x więcej niż na żywność...Tak po prostu...A jeśli Chorwacja to o jedynkę na podium walczyć będzie zaciekle opłata za kemping...

Będę trzepał kampera przed zimą to może znajdę jakieś rachunki...Zapodam jak znajdę.

artanek - 2013-08-22, 22:22

Jato bym poprostu napisał bardziej dobitnie i zrozumiale.Jesli rozchodzi sie o kraje Sródziemnomorskie to jest to jeden z najbardziej tanich krajow .Pisanie ile kosztuje mleko czy mięso albo piwo mija sie z celem .
jarekzpolski - 2013-08-22, 22:29

i oby ta taniość trwała jeszcze trochę...ale trzeba się spieszyć.

Jak tam prawdziwkowe plantacje Jureczku ? Popadało trochę...Koszyk wytrzepany, nożyk podostrzony, Muga jest, kalosze też. Nie mogę się doczekać spotkania :szeroki_usmiech

salut - 2013-08-23, 18:23

Cześć
Super podróż i zapewne super wspomnienia. Szkoda, że nie znaleźliście czasu na rzekę Tarę.
Będąc w Ulncij mieliscie bardzo blisko do rzeki Ada gdzie można złowić morskie ryby. Ale dzięki temu macie wiekszą motywacje do powrotu.

jarekzpolski napisał/a:
A my knujemy już następny wyjazd i bardzo prawdopodobna jest ponowna Albania, tylko inną trasą. Połączona z Grecją ? Albo Turcją. Albo Bułgarią? A może jednak Sycylia ? Zaczynamy rozmyślania bo to już za rok !
:spoko


Jezeli potrzebujecie kogoś do towarzystwa to dziewczynom odpowiadają wszystkie kierunki.
Ela też już zaczyna wielkie planowanie.
:pifko dla dorosłej części załogi
Ciekawe kiedy w końcu to prawdziwe.
Pozdrawiamy
:spoko :spoko

jarekzpolski - 2013-08-23, 21:36

Wasze towarzystwo będzie dla nas zaszczytem. Panie szczególnie...
Jak widzisz czas jest dzielony bez sensu. Jedni zabijają go telenowalemi, inni wskrzeskrzają wspomnieniami bez końca...well... :roll:
Najbliższy spot: Karawanierzy w październiku. Tylko zgon może Cie wytłumaczyć. Jeśliś żywy - przybywaj... :szeroki_usmiech

tommator - 2013-08-26, 18:13

hej

sprawozdanie z podróży "zarąbiste" :-) dobrze się czyta i doceniam wysiłek jaki trzeba aby to miało "ręce i nogi"...no i to wklejanie zdjęć !!!

My tak, jak pewnie wielu innych mieliśmy dość nieciekawy obraz Albanii wyniesiony z krótkiego wypadu z przed ładnych kilku lat (od strony północnej) a tu takie piękne wrażenia !!! TRZEBA TAM JECHAĆ SZYBKO !! dopóki nie zadepczą i nie zepsują Włosi i Niemcy !

A Propos cen w CHROATIII - wróciliśmy właśnie wczoraj i niestety potwierdzam CENOWĄ ZGROZĘ - na wyspach to już CENOWE APOGEUM ceny za camper i 2+2 oscylują 50-70Eu !!! Jak już gdzieś taniej to dopłacasz miliony drobnych "dopłat" za wszystko i wychodzi na to samo...obiad w knajpce min 250-350 kun......gdzie nie wejdziesz to trzeba płacić, zniżki dla dzieci oczywiście są.....o ile mają nie więcej niż 11-12 lat. Za darmo tylko max 3latki :-(

tęsknimy do tej Chorwacji z przed 10-15 lat...ale to se ne wrati = trzeba jechać jeszcze szybko do Albani i BiH

pozdrawiamy

SlawekEwa - 2013-08-26, 19:38

tommator napisał/a:
trzeba jechać jeszcze szybko do Albani i BiH

Jak cenowo Serbia i Czarnogóra?

antwad - 2013-08-27, 21:06

SlawekEwa napisał/a:
Jak cenowo Serbia i Czarnogóra?

Nie wiem Sławku jak Czarnogóra, ale wczoraj opuściliśmy Serbię po kilkudniowym pobycie i ceny normalne, takie jak rok temu.
Nie podam Ci szczegółów ile co kosztuje, ale żaden z zakupów nie spowodował u mnie wzrostu ciśnienia.
Pozdrowienia :spoko

staszek - 2013-08-27, 23:17

Jeśli chodzi o ceny w Czarnogórze-,nie sa wyższe od zeszłorocznych-paliwo 1,22 euro w całym kraju!
piwo 2 litry-w sklepie-1,40 -1,99eu,
pyszna Domacza rakija za 1 litr 3,99 eu,
chleb-bułka-0d 0,30 do 0,70eu,
świeza Dorada na targu-6,5 eu za kg.
udka kurczaka 3,99 za kg.
salami-od 5 -14 eu ,
kebabczety-3 eu za kg.
ziemniaki 0,90 eu,
pomidory 0,70 eu,
swieze figi-1 eu.
Ceny te są z maja 2013r.

SlawekEwa - 2013-08-28, 07:57

Dzięki Antoś i Staszku za wiadomości :pifko
Kamper zapakowany, jutro 6 rano start na południe :spoko

salut - 2013-08-28, 20:18

SlawekEwa napisał/a:
Dzięki Antoś i Staszku za wiadomości :pifko
Kamper zapakowany, jutro 6 rano start na południe :spoko


Szerokości i wysokości oraz duzo słońca i wrażeń.
Tablica czeka spakowana.
:spoko :spoko

WODNIK - 2013-08-28, 21:30

Szczęśliwej drogi oraz niezapomnianych widoków i przeżyć.
Szerokości :spoko :spoko

SlawekEwa - 2013-08-28, 21:36

Dzięki :spoko postaramy się coś napisać z podróży :)
darboch - 2013-08-28, 23:06

Po powrocie ze skandynawskich wojaży w końcu przeczytałem Twoją relację i nie zawiodłem się...piękne miejsca, spacery po plaży...zresztą widać, że wszystko mieliście dopięte na tyle na ile było potrzebne...co tu dużo pisać...uwielbiam Jarkowski Twoją narrację :bigok

Ta Albania i tamten kierunek coraz mocniej zaczyna mi chodzić po głowie :roll:

Piwko wirtualne leci a w realu stawiam normalne i w zanadrzu mam kilka pytań....

jarekzpolski - 2013-08-29, 08:53

@SławekEwa, szerokości i szczęśliwości !

@Darboszki, dzięki i czekam na relację z Waszej - sześciotygodniowej :shock: :wyszczerzony: :ok - podróży...

august - 2013-09-06, 20:27

Fajnie ,że są tacy ludzie jak Ty!!!!!
też byliśmy w albani - było rewelacyjnie !!
też chciałbym napisać relacje, tylko kiepsko mnie to idzie :?
Gratuluje :ok i pozdrawiam

august - 2013-09-06, 20:28

i oczywiście piwko ode mnie!
pozdrawiam

jarekzpolski - 2013-09-06, 21:29

dziękuję i cieszę się jeśli pomogłem.
Nie pękaj - opisuj. Każdy postrzega trochę inaczej. Ciekawym jak to widzieliście Wy.

Bigos - 2013-12-27, 23:21

czy jeśli w Kiskunmajsa, zanocuję na kempingu to mam ciągły wstep na baseny?
to ten sam teren ? Czy to inne opłaty?


Działa to jak w Hajduszoboszormeny ?

jarekzpolski - 2013-12-30, 20:06

Jako płatna opcja tak. Deklarujesz się przy meldowaniu. Cennik masz na ich stronce. Piechotą 2 minuty...

cennik: http://jonathermal.hu/menu/cennik

Pozdrawiam

HarryLey4x4 - 2014-01-01, 19:47

Witaj Jarku i po trochę Wojtku oczywiście z rodzinami.
Jechaliśmy prawie w tym samym czasie, ale mnie starczyło czasu dopiero w Sylwestra żeby swoją relację napisać. Mimo przesączu Albanią w dniu dzisiejszym zdobyłem się i dodatkowo doczytałem Twoją relację i muszę przyznać ,że bardzo mi się podoba Twój język i łatwość i lekkość opisów. Mnie dziś starczyło czasu na to ,żeby opisać jakkolwiek, ale mam nadzieję ,że i moja relacja przybliży czytelnikom trochę ten kraj.
Mam nadzieję ,że uda się kiedyś spotkać na szlaku tak jak z Dudusiem.
Pozdrawiam i stawiam piwko za opisy i fotki.

ufolz - 2014-01-25, 22:30

Ale pięknie opisana relacja..
Konkrety, koordynaty, zdjęcia pokazujące klimat..
Coś mi się zdaje ze w Trogirze byliście w tym samym terminie bo kot leżał podobnie.. albo to tylko futro.. :haha:
Przepisany link i coś dopasujemy do tegorocznych wakacji.. :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group