Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Holandia - HOLANDIA 2013 - I Wyjazd by RADO-team

rado - 2013-10-17, 21:57
Temat postu: HOLANDIA 2013 - I Wyjazd by RADO-team
Zachęcony przez kilku znajomych wrzucam relację z naszej wakacyjnej pierwszej "dużej" wyprawy camperem. Całą trasę ogarnęła moja żona Ewa, również relacja jest przez nią pisana. Moim wkładem w relację są zdjęcia.
Na końcu dane adresowe campingów i ceny. Miłego czytania i oglądania.

Wyjechaliśmy w piątek 19 lipca z Kędzierzyna-Koźla o godzinie 19.20. Najpierw tankowanie do pełna, a później pojechaliśmy nad Bałtyk do Kołobrzegu. Z Kołobrzegu mieliśmy odebrać nasze dzieci, które od tygodnia wypoczywały tam z babcią. Na miejscu byliśmy o godzinie 5 rano.
Zaparkowaliśmy na campingu Meteo przy ulicy Kasprowicza w Kołobrzegu, ponieważ był to camping najbliżej hotelu, w którym były nasze dzieci. Zaspany gość poinformował nas, że wolne miejsce jest tylko na polu namiotowym, ale że tylko parkujemy, to za jedną dobę będzie nas to kosztowało 25 zł. Uzupełniliśmy nasz skład o dzieci i wyjechaliśmy około godziny 19.30 z Kołobrzegu w kierunku Szczecina, naszym celem było Groningen w Holandii (do przejechania 844 km) . Przy wyjeździe z campingu okazało się, że musimy zapłacić nie jak za parking, a za jak pobyt na polu, czyli 40 zł. Niestety pan, który był przy wyjeździe nie odpowiadał za słowa pana, który nas wpuszczał. Cena była z cennika, więc nie mieliśmy wiele do powiedzenia. Zapłaciliśmy i odjechaliśmy, prawdopodobnie już tam nigdy nie wrócimy.
W Kołbaskowie zatankowaliśmy jeszcze do pełna i pełną parą ruszyliśmy dalej. Dzieci zasnęły jeszcze przed Szczecinem, my również postanowiliśmy się przespać. Zatrzymaliśmy się na jednym z licznych parkingów w Niemczech na noc. Fajne jest to, że każdy parking ma swoją nazwę, ułatwia to umawianie się na konkretnym parkingu (co nam się przydało w drodze powrotnej). Ten parking nazywał się Vier Tore Stadt.

Radek nawet łaskawie pozwolił mi poprowadzić maszynę... ale dopiero na niemieckich autostradach :lol:


Takie cudo spotkaliśmy na jednym z parkingów w Niemczech, właściciele wyglądali równie interesująco: małżeństwo 70-latków w czarnych skórach, z dwoma małymi pieskami :)

rado - 2013-10-17, 21:58

Po spokojnej nocy wyruszyliśmy o 7.45 w dalszą podróż. Zatrzymaliśmy się raz na przekąszenie czegoś ciepłego. Dzieci wyprosiły wizytę w McDonaldzie. Zdążyliśmy to jeszcze zrobić w Niemczech, niedaleko Bremen. Około 17 dojechaliśmy do Groningen.
Stanęliśmy na campingu w parku miejskim. Dwa razy przejechaliśmy dookoła parku, zanim znaleźliśmy bramę wjazdową na camping, w końcu zaparkowaliśmy w zacienionym, fajnym miejscu (adresy campingów na końcu relacji).
Pogoda była piękna, niedzielny wieczór, więc pojechaliśmy na wycieczkę rowerową po mieście. Od razu zachłysnęliśmy się liczbą ścieżek rowerowych. Rowery mogą wjeżdżać dosłownie wszędzie, pod prąd, na zakazy ruchu, wszędzie pod znakami zakazu są tabliczki, które wyłączają rowery i skutery. Wzdłuż każdej ulicy są ścieżki rowerowe, czytelne skrzyżowania, jednym słowem rowery rządzą!!!
Objechaliśmy całe centrum miasta, o tej porze nieco wyludnione, więc fajnie się jeździło po pustych uliczkach. Wzbudzaliśmy niemałe zdziwienie, bo wszyscy ubrani byliśmy w kaski rowerowe, a tam nikt, kompletnie nikt nie jeździ w kaskach, nawet malutkie dzieci w fotelikach mają gołe główki. My sami powoli rezygnowaliśmy z kasków (ścieżki rowerowe są wszędzie, kontakt bezpośredni z samochodem jest mało prawdopodobny, no i w gorące dni zdecydowanie jest wygodniej), a od połowy naszego urlopu, to już wcale kasków nie używaliśmy. Ponieważ zwiedziliśmy całe miasto, oraz objeździliśmy park miejski, postanowiliśmy, że rano opuścimy już Groningen.

rado - 2013-10-17, 22:01

Rano wyjechaliśmy w kierunku północnym nad jezioro Lauwersmeer (50 km) na camping położony w miejscowości Lauwersoog na terenie Parku Narodowego.
Jezioro Lauwersmeer, kiedyś było zatoką i zostało sztucznie oddzielone od morza groblą. Podobno szybko stało się słodkowodne, ale woda ma jeszcze słony posmak.
Camping Lauwersoog jest dosyć drogi, ale bardzo zadbany, 5-cio gwiazdkowy, z przyjemnymi miejscami dla kamperów, fajnymi sanitariatami i własną plażą trawiastą nad jeziorem. Niestety jest słaby zasięg telefonów i jest płatny internet 5€ za dobę, w dodatku bardzo słabiutki.
Zostaliśmy tam dwie noce, pogoda była upalna, więc z ochotą taplaliśmy się w wodzie przez dwa dni.

Taplanie się w jeziorze, to prawdziwe taplanie się, bo woda była płytka od brzegu przez około 20 metrów, dopiero dalej zaczynało się nieśmiało robić głębiej.










Jezioro Lauwersmeer to również idealne miejsce do żeglowania, widać to było widać po ilości zacumowanych łodzi żaglowych.
Nie sposób było ich zliczyć. Mogły swobodnie przepływać na Morze Wattowe, ponieważ na grobli, która oddziela jezioro od morza jest podnoszony most. Zresztą podnoszone mosty są na każdym chyba moście w Holandii, jest to zjawisko tak samo popularne jak rowery i kanały.

A oto najpopularniejsze zwierzę na naszej trasie. Małe dzikie króliczki były na każdym campingu, który odwiedzaliśmy, a nawet w skansenie...

rado - 2013-10-17, 22:03

Po drugim dniu wyjechaliśmy z rana, zaparkowaliśmy jakiś 1 km dalej na parkingu przy przeprawie promowej (5€ za dzień) i z rowerami popłynęliśmy promem przez Morze Wattowe na wyspę Schiermonnikoog. Cena promu dla naszej czwórki wraz z rowerami 71€.
Na wyspę mogą się dostać tylko turyści piesi lub z rowerami. Cała wyspa objęta jest parkiem narodowym, więc ruch samochodowy jest ograniczony tylko do mieszkańców.
Objeździliśmy całą wyspę dookoła, oczywiście cała wyspa poprzecinana jest ścieżkami rowerowymi. Zahaczyliśmy też o plażę od strony północnej, od Morza Północnego.
Wyspa Schiermonnikoog to piękne miejsce, ciche i spokojne, idealne na całodniową wycieczkę. Dla pasjonatów historycznych są też do pozwiedzania liczne bunkry, ale nasze dzieci nie przejawiały ochoty, więc odpuściliśmy. Po 4 godzinach rowerowych podróży wróciliśmy na prom i jakież było nasze zdziwienie, że Morza Wattowego już nie ma…
Akurat był odpływ, więc odsłoniło się całe dno morza, praktycznie można by przejść piechotą na stały ląd. Zacumowane żaglówki stały przechylone na mieliźnie, jeden pan stał w „morzu” i zbierał coś z odkrytego dna, a tabuny ptaków zleciały się na ucztę z owoców morza. Okazało się, że prom płynie specjalnym wydrążonym kanałem, więc odpływ nie miał wpływu na kursowanie promu.
Fajnie tak było płynąć, kiedy dookoła świeciło gołe dno. Przypływy i odpływy są na Morzu Wattowym co 6 godzin,a różnica poziomów morza wynosi około 3 metrów.


W centralnym miejscu wioski stał fragment szkieletu wieloryba

A tutaj już droga powrotna... Gdzie jest morze????




rado - 2013-10-17, 22:07

Po rejsie na wyspę następnym punktem był skansen Zaanse Schans (odpuściliśmy sobie wyspę Texel, ponieważ zabrakłoby nam czasu na całą resztę). Droga do Zaanse Schans wynosiła 170 km. Największą atrakcją po drodze była 30 kilometrowa grobla Afsluitdijk. 30 km jazdy pomiędzy wodami, z prawej strony Morze Wattowe, z lewej strony jezioro IJseelmeer. Zatrzymywaliśmy się na niej 2 razy (są tam właśnie 2 parkingi). Na jednym było piękne romantyczne miejsce, do obserwowania zachodu słońca i można było zaparkować na noc,

na drugim był punkt obserwacyjny (niestety zamknięty o tej porze), ale dla dzieci atrakcją było samo przejście kładką nad autostradą.

Nie nocowaliśmy na grobli, bo chcieliśmy od samego rana zwiedzać skansen, więc woleliśmy zanocować gdzieś bliżej. No i zaczął się problem z miejscem na nocleg. Parking przy skansenie jasno się określił jednym napisem „no camping”. Zaczęliśmy szukać dalej i jedyne co udało nam się znaleźć o 23 wieczorem to parking P+R przy Burger Kingu. Plusami było względne bezpieczeństwo, bo był oświetlony i monitorowany, natomiast minusem były podjeżdżające do Burger Kinga całą noc samochody. Jakoś przetrwaliśmy noc, z samego rana zebraliśmy się i przetransportowaliśmy się na parking przy skansenie.
Parking kosztuje 7,50€ za dzień, a kwota ta przeznaczana jest na utrzymanie budynków skansenu, jak informują wszelkie przewodniki, więc jakoś nie było nam szkoda wydać tych pieniędzy. Skansen jest piękny, ładnie utrzymany i zadbany. Na wejściu można pobrać z automatu darmową mapę skansenu.
Szczególnie podobało nam się muzeum chodaków drewnianych, gdzie co jakiś czas (jak zebrali się chętni) odbywał się pokaz wytwarzania chodaków (wstęp wolny). Tam też był sklep, gdzie na końcu zaopatrzyliśmy się w pamiątki dla całej rodziny i dla nas. Na terenie skansenu jest również kilka młynów, niektóre jeszcze działające. Wszystkie młyny można zwiedzić, ale za wejście do każdego młynu trzeba zapłacić (dorośli 3€, dzieci 1,50€). Zwiedziliśmy dwa z nich. Skorzystaliśmy też z rejsu po rzece Zaan okalającej skansen (dorośli 6€, dzieci 3€). Polecamy taki rejs, trwał 45 min, kapitan opowiadał po holendersku i angielsku o mijanych właśnie obiektach. Podczas rejsu wyjaśniło się również, skąd się bierze wszechogarniający zapach gorącego kakao. Niedaleko znajdują się jedne z największych w Europie fabryk produkujących kakao oraz wyroby czekoladowe Lindt. Na terenie skansenu znajdują się również: muzeum zegarów, muzeum sera, i wiele innych. Zwiedzaliśmy skansen od godziny 9 do 14.

Drewniaki weselne:

Drewniaki fantazyjnie pomalowane:

Drewniaki zabytkowe:

I drewniaki do bieżącej sprzedaży:

A może drewniane wrotki?

rado - 2013-10-17, 22:10

Kilka jeszcze ujęć skansenu Zaanse Schans:
(od lądu i od wody)




Otwarty most, żaglówki mogą przepłynąć...








rado - 2013-10-17, 22:14

Wyruszyliśmy dalej do Amsterdamu (30 km). Miejscem docelowym był Gaasper Camping.
Fajnie położony, 5 min do stacji metra, dobrze wyposażony, darmowe wi-fi. Fajne miejsce wypadowe do centrum Amsterdamu. Następnego dnia z rana pojechaliśmy środkami komunikacji miejskiej na podbój Amsterdamu (bilet dwudniowy na całą komunikację miejską 12€).
Zaczęliśmy dobrze, bo ulicą z samymi CoffeeShopami, potem trafiliśmy na Red Lighty ;-) Oczywiście trafiliśmy również na plac Dam i ulicami poprzecinanymi kanałami szwendaliśmy się oglądając ciekawą architekturę Amsterdamu, zwiedzając wszystko to co nakazuje przewodnik.


Rowery wyłowione z kanałów. Nie wiem jak często robią takie porządki w kanałach, ale ilość złomu wygląda imponująco...


Proszę zwrócić uwagę na zabezpieczenie przed kradzieżą. Taki łańcuch ma co drugi rower, pozostałe mają blokady na koło, ale nie ma w Holandii rowerów bez zabezpieczeń. Zauważyliśmy również, że niektórzy po odpięciu rowera, zakładają sobie ten łańcuch na szyję... tradycja taka, czy co?


Po kanale nie tylko się pływa, można na nim również mieszkać:








Takie cuda można było spotkać na campingu w Amsterdamie:


OMEGA - 2013-10-17, 22:17

- u mnie się zdjęcia nie otwierają , czy wy też tak macie???? :roll:

super opis . dla autorki :roza:

rado - 2013-10-17, 22:19

Na drugi dzień w Amsterdamie mieliśmy konkretny plan – centrum nauki NEMO.
Niesamowita sprawa dla małych odkrywców, ale i dorosłych zaciekawia.
Cena za wejście 13,50€, dzieci do 4 lat bezpłatnie.
Spędziliśmy tam cały dzień.

NEMO z zewnętrz:

Chłopcy w mega bańce mydlanej:


i kolejne atrakcje:


Konstruktorzy obiektów latających...

Zamykanie obwodów elektrycznych:

Schemat uzdatniania wody deszczowej do picia...
Dzieci wszystko robiły same wg wskazówek na obrazkach:

Powstawanie i podział komórek, można było im pomóc:

Pokaz reakcji łańcuchowej:

martini44 - 2013-10-17, 22:21

OMEGA napisał/a:
zdjęcia nie otwierają , czy wy też tak macie????


też tak mam Marianku :-/

rado - 2013-10-17, 22:22

Wieczorem wyruszyliśmy nad zachodnie wybrzeże Holandii, konkretnie do Noordwijkerhout (50km).
Pierwszy camping w jakim pytaliśmy o cenę od razu nam się spodobał i zostaliśmy. Sympatyczny szef, wi-fi za darmo, czyste sanitariaty, boisko, plac zabaw dla dzieci, oczywiście można zrobić serwis kampera. Wszystko to za 20€ za dobę. Przy cenach w Amsterdamie i Lauwersoog, to bardzo miła odmiana.
Zostaliśmy tam dwa dni, nad morzem byliśmy raz, bo nie dość, że wydmy ciągną się jakieś 1,5 km, więc droga jest nieco męcząca, to morze bardziej zachęca do spacerów niż plażowania. Pozbieraliśmy muszelki, chłopcy wymoczyli tyłeczki i już wystarczyło im Morza Północnego.
Za to na polu czuli się fantastycznie, nawiązali przyjaźnie polsko – holenderskie i nie chcieli wyjeżdżać.

Unia polsko - holenderska...
Niemcy się nie integrowali ;-)


Wyjechaliśmy po dwóch dniach po południu do Leiden (18 km).
Zaparkowaliśmy na parkingu, gdzie mieliśmy nocować (12 € za dobę) i na rowerach zjechaliśmy miasto.
To miasto jak z pocztówki, piękne uliczki, kanały, dużo kwiatów, o wiele piękniejsze od Amsterdamu. Taka Holandia w pigułce.
Późnym wieczorem wróciliśmy do kampera.










rado - 2013-10-17, 22:25

Następnego dnia mieliśmy w planach Delft (28 km).
Zaparkowaliśmy na parkingu miejskim niedaleko stacji kolejowej. Parking był bezpłatny do godziny 16-tej, spokojnie wystarczyło nam czasu na zwiedzenie całego centrum miasta, tym razem na piechotkę.
Tak samo jak w Leiden, piękne miasto, zadbane i klimatyczne, tylko do tego jeszcze cała masa starych, historycznych budynków i wszechobecne ślady Jana Vermeera.
Delft ciągle wygląda jak z obrazów Vermeera, obiecałam sobie że teraz jeszcze raz obejrzę film „Dziewczyna z perłą”, ciągle czuję klimat tego miasta.
Delft słynie z charakterystycznej biało – niebieskiej porcelany, czasami na ulicy zamiast kostki brukowej powkładane są ceramiczne biało – niebieskie płytki, żeby nie zapomnieć, gdzie jesteś. Nie kupiliśmy sobie jednak porcelanowej pamiątki, ze względu na kosmiczne ceny.

Część parkingu dla rowerów przy stacji kolejowej - imponujący widok, prawda? A tuż obok jest budowany nowy, trzypiętrowy ;-)










Ahmed - 2013-10-17, 22:26

Fotek nie ma , same pytajniki mnie się wyświetlają :-/
rado - 2013-10-17, 22:26

Następny punkt programu do Gouda (35 km).
Zaparkowaliśmy na parkingu, gdzie mieliśmy nocować (6€), i ruszyliśmy pieszo na zwiedzanie miasta. Wszystkie drogi prowadzące na rynek były poobwieszane krążkami sera, więc od razu wiadomo z czego słynie miasto.
Nie widzieliśmy słynnego czwartkowego targu sera, bo byliśmy w Goudzie we wtorek, a na czwartek mieliśmy już inne plany. Obejrzeliśmy piękny ratusz na rynku, muzeum sera z zabytkowymi wagami, chcieliśmy także zobaczyć słynne witraże z kościoła Janskerk, niestety był już zamknięty.
Zjedliśmy późny obiad na rynku i wróciliśmy do kampera na nocleg. Na tym parkingu można było zrobić serwis kampera, z czego też skorzystaliśmy przed wyjazdem.







rado - 2013-10-17, 22:28

Następnie wyjechaliśmy obejrzeć słynne wiatraki Kinderdijk (43 km), które ciągle działają i są zamieszkane przez osoby prywatne.
Dojechaliśmy na miejsce i najprościej było nam zaparkować wzdłuż ulicy głównej, z której można było obejrzeć wiatraki oraz do nich dojść lub dojechać na rowerze. Wzdłuż ulicy było dużo zatoczek, gdzie śmiało parkowali turyści (parkowanie bezpłatne), wprawdzie pobocze z zatoczką było przechylone pod niezłym kątem, na szczęście nikt nas nie strącił, ani nie wywaliliśmy się na bok.
Po obejrzeniu i sfotografowaniu tego dziedzictwa przyrody UNESCO wyruszyliśmy już na do ostatniego punktu naszej podróży po Holandii.







rado - 2013-10-17, 22:32

Po południu dotarliśmy do Kaatsheuvel (60 km) w pobliże bajkowego parku rozrywki De Efteling.
Zaparkowaliśmy na campingu oddalonym około 2 km od wejścia do parku. Zrobiliśmy sobie już pierwszego dnia wieczorem wycieczkę do parku, żeby sprawdzić, jak jest zorganizowany, gdzie można zaparkować rowery i kupić bilety. Najtaniej byłoby kupić bilety online, ale nie mieliśmy drukarki, żeby je wydrukować, a warunkiem koniecznym żeby wejść na teren parku było posiadanie wydrukowanego biletu w formacie A4. Ale jak wypytałam panią w informacji, że w sumie chcieliśmy kupić online, ale nie mamy jak wydrukować, to skonsultowała się z kierowniczką i zaproponowała, że mogą nam te bilety wydrukować, jak przyjdziemy rano. Idealne rozwiązanie jak dla nas.
Tak więc drugiego dnia rano weszliśmy do magicznego świata baśni i rozrywki. Dzieci były zachwycone, to jest jasne, ale my również świetnie się bawiliśmy. Spędziliśmy w parku 11 godzin (od otwarcia do zamknięcia) i dzieci nie były ani znużone, ani zmęczone, chociaż słońce tego dnia prażyło niemożliwie. I jeszcze nie zdążyliśmy wszystkiego zwiedzić, zostało kilka „niezaliczonych” punktów na mapie parku.
Do kampera wróciliśmy szczęśliwi i pełni wrażeń.

Z przodu tajemnicza skrzynia skarbów, a z boku zwykły bankomat:

Król trolli

Domek z piernika

W świecie bajek latały gołębie, w zasadzie zwykłe ptaki, tylko że te były różowe, niebieskie, albo zielone.



Drzewo opowiadające bajki, poruszało się całe, łącznie z korzeniami, które się moczyły w pobliskim strumieniu.

W piekarni też wrzało, wszyscy piekarze się ruszali, a zagniatając ciasto podśpiewywali sobie wesoło.

Zamek Raveleijn, a w nim piękne przedstawienie teatralne.

Spektakl w zamku Raveleijn - rycerze, konie, magia, tresowane ptaki i smok ziejący ogniem.
Wszyscy byliśmy oczarowani.

Następnego dnia rano przygotowaliśmy się już do drogi powrotnej, zrobiliśmy końcowe zakupy i o 13-tej wyjechaliśmy na trasę w kierunku PL.
Słońce było bezlitosne, więc jak nadszedł wieczór, dzieci zasnęły, postanowiliśmy nie zatrzymywać się na nocleg, żeby uniknąć skwaru następnego dnia, tylko na zmianę prowadziliśmy kampera całą noc aż do Kędzierzyna–Koźla. Po kilku postojach po drodze, ponad godzinnym korku pod Dreznem, fatalnie oznaczonym objeździe w Goerlitz i długim czekaniu w kolejce do zatankowania w Zgorzelcu, w końcu przed 7 rano stanęliśmy pod naszym domem. Dzieci poleciały do babci, a my po 18 godzinach jazdy padliśmy jak nieżywi.

OMEGA - 2013-10-17, 22:33

Poczekam jak się będą wyświetlać zdjęcia i poczytam od nowa.
rado - 2013-10-17, 22:34

ADRESY campingów i parkingów (podana cena to cena za 1 dobę dla kampera z 4 osobami)

GRONINGEN
Kemping Stadspark
Campinglaan 6
9727 KH Groningen
Cena 18€ (chociaż w cenniku jest około 28€, ale nie kłóciliśmy się ;-)

LAUWERSMEER
Camping Lauwersoog
Strandweg 5
9976 VS Lauwersoog
Cena 43,50€

AMSTERDAM
Gaasper Camping Amsterdam
Loosdrechtdreef 7
1108 AZ Amsterdam – ZO
Cena 41 €

NOORDWIJKERHOUT
Camping Relaxing Crow
Kraaierslaan 27
2204 AN Noordwijk
Cena 20€

LEIDEN
Parkeerterrein Haagweg
Haagweg 6
Leiden
Cena 12€

DELFT
Parkeerterrein Nijverheidsplein
Nijverheidsstraat 9
2624 BA Delft
bezpłatny do 16-tej

GOUDA
Parkenplaats
Klein Amerika
2806 Gouda
Cena 8€

KAATSHUEVEL
Minicamping de Hoefstal
Horst 7a
5171 RA Kaatshuevel
Cena 19,10 €

Dziękuję za uwagę.
Mam nadzieję, że komuś przyda się ta relacja ;)

Wkrótce relacja z sierpniowej wyprawy do Niemiec.

Tadeusz - 2013-10-17, 22:34

Oskp i OMEGA już zwrócili na to uwagę. Teraz kolej na mnie - nie wyświetlają się zdjęcia. Nie wiem z jakiego serwera je importujesz, ale efekt jest jaki jest, a właściwie efektu brak. :-P
rado - 2013-10-17, 22:36

Qrcze, zaraz poprawiam, u mnie wszystko się wyświetla. Dajcie chwilę i będzie.
rado - 2013-10-17, 23:29

Powinno już być ok.
Tadeusz - 2013-10-18, 00:02

Jest OK.

Jest bardzo OK. :ok

Stawiam piwo za relację i pomocne wiadomości. :pifko

Frowyz - 2013-10-18, 06:35

Ja również stawiam piwko za relację, bo zaiste super ona jest :wyszczerzony:

Tak z ciekawości zapytam - spacerowaliście po parku za kampingiem Gaasper w Amsterdamie? Też fajna sprawa dla dzieci.

rado - 2013-10-18, 09:18

Frowyz - jasne, że tak. Nie ma tego w relacji, bo akurat byłem tam sam z chłopakami ale jest tam super miejsce zabaw dla dzieci, m.in zjazd na linie (tyrolka) nad rzeczką, bardzo fajny system kaskad wodnych, gdzie można stawiać tamy, otwierać śluzy itd - od tego ledwo mi się udało odciągnąć chłopaków, a i sam miałem sporo zabawy :D , nad stawem dwa sprzęty do zabawy z wodą (takie jakby pompy na zasadzie śrub) i muszle dźwiękowe. Ogólnie super sprawa na pół dnia zabawy.
jarekzpolski - 2013-10-18, 10:00

No i piękna relacja !

A co Was tam ciągnie do tej Holandii :chytry . Z roślin to pewnie tulipany.... :roll:


te dzieciaki to teraz mają co ? wszystko na tacy ! nam musiała starczyć wyobraźnia...i nie narzekam. Pracowała non stop...prawie nieograniczana...do dziś mi zostało...lasery w bagażniku i takie tam.... :mrgreen:

do zobaczyska !

źródło

salut - 2013-10-19, 12:30

Super wycieczka. I najwazniejsze, że podobało sie chłopcom.
Szkoda, że nie zatrzymaliście się w Wassenaar , byliby jeszcze bardziej :szeroki_usmiech :szeroki_usmiech
:spoko :spoko

Jurek121175 - 2013-10-19, 12:59

Super relacja i zdjęcia :spoko :spoko :pifko od nas :spoko
Camper Diem - 2013-10-19, 18:19

rado, w 2011 pojechaliśmy do Holandii. mieliśmy bogate plany- wiele z 'waszych" miejsc :) dojechaliśmy do Noordwijkerhout, zwiedziliśmy Keunkenhof, trzeciego dnia kierowaliśmy się do Amsterdamu i ...to by było na tyle! Do domu wróciliśmy samolotem :(

od tego czasu wiele razy myśleliśmy o powrocie do Niderlandów, ale nie składa się. a jak widać warto :spoko

Pawcio - 2013-10-19, 18:57

rado, my również dopiero planujemy Holandię i na pewno skorzystamy w Waszych doświadczeń.

Czekamy jeszcze tylko na relację JHJKów z ichniejszego wyjazdu i w drogę. :spoko

Camper Diem - 2013-10-19, 19:54

Pawcio napisał/a:
Czekamy jeszcze tylko na relację JHJKów z ichniejszego wyjazdu

tę LEGENDARNĄ relację :?: :haha:

ziomek - 2013-10-19, 23:31

rado, fajna relacja :ok

Z przyjemnością oglądnąłem Twoje foty, gdyż część z pokazanych przez Ciebie miejsc też odwiedziliśmy.

To co mnie rzuciło na kolano w piewszej chwili w NL to "wszędobylskie rowery".
Mimo, że moja kondycja bardzo odbiega od tego co reprezentuje sobą standardowy rowerzysta, to codziennie w NL przejeżdżałem 20 - 30 km.
Tak jak piszesz, rowery są wszędzie a kierujący rowerem zawsze będzie "lepiej traktowany" niż kierowca samochodu.
To, że w miastach są ścieżki rowerowe albo wyznaczone na ulicach strefy przejazdu to pikuś. To co mnie zaskoczyło, to asfaltowe ścieżki wśród lasów i pól. Nowobudowane ścieżki rowerowe były już w wersji ... betonowej :wyszczerzony:

Na zdjęciu poniżej od razu widać co jest ważniejsze w NL, samochód czy rower :szeroki_usmiech



jarekzpolski napisał/a:
A co Was tam ciągnie do tej Holandii


Własnie to co zaprezntował rado i wiele, wiele innych ciekawostek w tym wydawałoby by się płaskim kraju, w którym nic nie ma (takie były moje przemyślenia na temat NL, przed wyjazdem).
Teraz zastanawiam się nad kolejną eskapadą w tamtym kierunku.

Jeżeli chodzi o malowniczy krajobraz to na pewno warto zobaczyć "Holenderską Wenecję" czyli Giethoorn.
Poniżej kilka fot, mam nadzieję, że nie zaśmiecę relacji.





GregdeWal - 2013-10-20, 08:06

Super strony i fajna relacja... Stawiam autorowi piwo i coraz bardziej rzucam okiem w tamtym kierunku... Może kiedy i rzucę kierownicą :) :-P
rado - 2013-10-21, 10:33

Miło mi, że relacja i zdjęcia się podobają. Myślę, że do Holandii jeszcze się wybierzemy, bo to co jest tam jeszcze bardzo ciekawe to architektura. Nawet zwykłe kamienice czy bloki mają jakieś dodatki, które powodują, że przyjemnie się na to patrzy.
darboch - 2013-10-21, 10:37

Pięknie Radziu :ok Urokliwa jest ta Holandia :mrgreen:
riko - 2013-11-16, 08:31

Fajna relacja. A co do cuda napotkanego na parkingu w Niemczech, widzieliś ich dwa dni po Was tyle tylko ,że na Słowacji . Jechali na południe w większej grupie motorów.
marekoliva - 2013-11-25, 22:49

Relacja bardzo fajnie opisana i pokazana :bukiet:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group