|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Słowacja - Ślub, Kras i Bukk w jednym
GregdeWal - 2013-11-05, 21:07 Temat postu: Ślub, Kras i Bukk w jednym Aż dziw bierze,ze to pierwszy mój temat w kwestii Słowacji. I jeszcze zaczyna się po polsku . No cóż...
Ale do rzeczy (nie mylić z czasopismem ). Pomysł na ten późnowrześniowy wypad pojawił się wraz z zaproszeniem nas na ślub (i wesele) kuzyna małżonki do podkrakowskiej Paszkówki. Jako że najbliższe rodzinne schronienia znajdowały się o kawałek drogi i Wisłę (a noclegu na miejscu brak), co w połączeniu z naszą pociechą... - jedno stało się pewnym - 21.09.2013 do Paszkówki jedziemy kamperkiem. Pierwotnie myślałem (i to dość poważnie) o Bieszczadach, jednakże na tydzień-półtorej przed terminem mało atrakcyjne prognozy pogody skierowały mój wzrok na kierunki południowe.
ETAP I
Cieszyn - Paszkówka
21.09.2013
106 km
Dzień ślubu i wesela (o dziwo słoneczny) nastał i o godzinie 12:10 załoga kamperka obejmująca poza mną - Kapitanem jeszcze moją żonkę, Alę i (oczywiście) psa stróżującego - Berę, wyjechała w drogę.W Bielsku na Auchanie samochodzik został zatankowany i ze względu na zasłyszane wieści o zakorkowanej drodze na Kraków dalsza trasa prowadziła nas przez Bestwinę, Jawiszowice, Przeciszów i Zator. Do Paszkówki dotarliśmy na pół godziny przed rozpoczęciem uroczystości ślubnych. Zaparkowany na tyłach remizy OSP (miejsca wesela) okazał się błogosławieństwem ze względu na Ali strach przed hałasem i spora liczba jej obcych osób. W związku z tym nasza bytność na uroczystości ograniczona została z początku do mszy i obiadu. A później ewakuacja. I tak w zasadzie do zmroku. Za to po jej zaśnięciu z przerwami na skontrolowanie autka bawiliśmy się do 4-tej nad ranem.
NOCLEG: 49 st. 56' 40,12" N 19 st. 41' 14,33" E
ETAP II
Paszkówka - Tatranske Matliare
22.09.2013
155 km
Ala niestety nie uszanowała fakt naszego zmęczenia wczorajszą zabawą i tradycyjnie o 7-mej urządziła nam pobudkę. Było trochę ciężko, ale udało się na tyle zebrać, by 2,5 godziny później, już po śniadaniu, wybrać się do kościoła oraz na spacer pod znany nam pałac (walentynki 2012 i 3 noce tam spędzone się kłaniają). Jako że poprawiny były zaplanowane dopiero na 17-tą zdecydowaliśmy się w nich nie uczestniczyć i po pełnym odzyskaniu formy (szczęściem poprzedniego dnia przy spożywaniu napojów wyskokowych miałem to na uwadze) jeszcze przed południem zdecydowaliśmy się na wyjazd. Praktycznie dopiero w tym momencie zapadła decyzja - południe Słowacji z celem w Słowackim Krasie i węgierskie termy oraz Bukowe Góry. Wiejskimi drogami dotarliśmy za Leńczem do [52], z której za chwilkę zjechaliśmy na Sułkowice. Przed Myślenicami osiągnęliśmy "Zakopiankę" i jej wstęga doprowadziła nas do Nowego Targu, skąd powoli przez Białkę Tatrzańską dojechaliśmy (muszę więcej synonimów tego słowa znaleźć bo to ciągłe dojechaliśmy, dotarliśmy mnie już denerwuje ) do Bukowiny, gdzie pod Thermal Spa nastąpiło spotkanie z moimi rodzicami, którzy dowieźli nam zapomniane w domu nosidełko dla Ali i odebrali imprezowe "garniaki" . Ale zanim spotkanie nastąpiło godzinkę oczekiwania na rozkopanym parkingu spędziliśmy przy kawce. Później wspólny obiad w knajpce i każdy rusza w swoją stronę.Nas poniosło w kierunku Łysej Polany (na parkingu do Morskiego Oka brak perspektyw na nocleg) i Republiki Słowacji. Za Tatrzańską Kotliną odbiliśmy na [537] i przy wejściu na szlak do Zielonego Stawu pod masywem Łomnicy zatrzymaliśmy się na noc. Już przed 21-tą w samochodzie zapanował sen.
NOCLEG: 49 st. 11' 13,29" N 20 st. 17' 30,19" E
GregdeWal - 2013-11-05, 21:35
ETAP III
Tatranske Matliare - Silica
23.09.2013
121 km
Bardzo pochmurny ranek zniweczył plany zdobycia Zeleneho Plesa, a płatny od 7-mej parking zdecydowanie zdopingował nas do szybkiego jego opuszczenia przed tym terminem. Pierwszym przystankiem stał się Poprad, gdzie najpierw w pobliżu aquaparku zjedliśmy śniadanie, a następnie zaparkowaliśmy na parkingu w samym centrum (parking okazał się bezpłatny dzięki zepsutym bramkom wjazdowym). Rozpoznanie miasta oraz przystanek na poczcie, w IT (znamka) i księgarni i kierujemy się na południe. Przełęczami i serpentynami Słowackiego Raju dojeżdżamy w okolice Dedinek (znów znane nam strony - tym razem lato 2005), gdzie następuje schłodzenie silnika i hamulców korzystając z czego my raczymy się kawką i pięknymi widokami na krótkim spacerku (w trakcie którego Bera po raz pierwszy od operacji wpada w "bziki" i po raz pierwszy w ogóle podejmuje zabawę z Alą). Dalej znów przełęcze, niezbyt trafiona próba zwiedzenia dworu we Vlachowej i dojeżdżamy do Betliaru. Tutejszy pałac (wg przewodników jeden z najładniejszych na Słowacji), pomimo poniedziałkowego dnia przerwy, jak i cała wieś pozostawia przyjemne wspomnienia, a my docieramy już do Rożniawy. Po krótkim poszukiwaniu miejsca stajemy pod Tesco i idziemy zwiedzać. Już po chwili bogatsi o trochę pozytywnych wrażeń, dwie znamki, widokówki i kupione w Tescu puzzle dla Ali jesteśmy z powrotem w samochodzie. Gdzie dalej? Wybór pada na kierunek południowy, gdzie upatrzyłem sobie okolice miejscowości Silice (już pod samą węgierską granicą). Po wspięciu się na płaskowyż stanęliśmy na bocznej, leśnej dróżce na obiad. Może by tak już tu zostać na noc...? Zjeżdżająca z piecyka patelnia uświadomiła nam, że na to to chyba trochę tu za krzywo. Podciągamy dalej, mijamy wieś i nad stawem na polance stajemy. Dla lepszego snu korzystając z już całkiem pogodnego popołudnia idziemy na spacer w kierunku przepaści Silicka Ladnica. Same dno i znajdująca się w nim najniżej w Europie położona jaskinia jest niedostępna ale taras widokowy pozwala na obejrzenie charakterystycznego całorocznego lodowego jęzora. Powrót do samochodu i dzień przechodzi do przeszłości.
NOCLEG: 48 st. 32' 48,68" N 20 st. 31' 51,92 E
GregdeWal - 2013-11-05, 21:38
cd
marekoliva - 2013-11-05, 22:25
Bardzo fajny opis i oczywiście zdjątka, czekam na cd
darkowski - 2013-11-05, 22:31
fajna relacja, dawaj dalej, ludzie czekają
piotr1 - 2013-11-05, 22:31
My też czekamy
GregdeWal - 2013-11-05, 22:52
Spokojnie... c.d.n.
Ale na dzisiaj wystarczy - muszę stopniować napięcie
Jan Olejnik - 2013-11-06, 09:56
Piwko poszło na zachętę.
GregdeWal - 2013-11-06, 19:43
Za piwko dziękuję, za słowa uznania również.
ETAP IV
Silica - Hostovce
24.09.2013
83 km
Rano tradycyjny spacer i "w drogę" (jak woła Ala). Trochę ryzykując obieram kierunek na Silicką Jablonicę drogami, które na 2 z 3 dostępnych na miejscu map oznaczone są jako wyłączone z ruchu. Znaków zakazu jednakże żadnego nie spostrzegłem, droga całkiem dobra (choć wąska i nie chciałbym kogoś z przeciwka spotkać), więc przejazd się udał. Jedna przełęcz pokonana, drugą (przez to samo pasmo) pokonaliśmy drogą nr [50] z powrotem na zachód podjechaliśmy do Krasnohorskiego Podhradia, gdzie obejrzeliśmy położone przy drodze zamknięte secesyjne mauzoleum Andraszyich oraz również zamknięty (z powodu gruntownego remontu) krasnohorski zamek. Do 3 razy sztuka zaliczyliśmy pobyt przy Krasnohorskiej Jaskini w Dlhej Luce, z wejścia do której po prostu zrezygnowaliśmy ze względu na jej ekstremalny charakter. I również trzecia przełęcz (a raczej ta sama tylko w drugą stronę) na [50] znów na wschód - tym razem do miejscowości Zadiel i Zadielskiej Przełęczy. Na parkingu przeczekaliśmy deszcz i pokrzepieni kawą i zupką idziemy na szlak. W ciągu tej 17 kilometrowej tury było prawie wszystko - monumentalne skały nad nami, śliczna dolina rzeczna, wspinaczka pod górę, piękne krajobrazy, starosłowiańskie grodzisko, kontuzja (Ali w konfrontacji z gałęzią), kamieniste zejście, ruina zamku a na koniec przełajowa trasa polem. Wreszcie po sześciu godzinach z hakiem po 18-tej dochodzimy do samochodu. W niedalekiej Turni szybkie zakupy (Pani trochę trwało przestawienie się z węgierskiego na słowacki ), prawie nocny rzut oka na Hajskie Wodospady i kierujemy się w stronę Węgier. Na nocleg wybraliśmy pierwsze lepsze nadające się miejsce - niewielki parking na dawnym przejściu granicznym chyba już po węgierskiej stronie. Noc trochę ciężka z powodu bliskości dużego kamieniołomu i porywistego wiatru niosącego deszcze, ale daliśmy radę doczekać do rana.
NOCLEG: 48 st. 34' 51,40" N 20 st. 51' 00,34" E
GregdeWal - 2013-11-06, 19:48
Ciąg dalszy galerii
Tadeusz - 2013-11-06, 19:51
Grzesiu, dziękuję za interesującą lekturę ładnie ilustrowaną.
Interesująca trasa i ma jeszcze jedną zaletę - jest niedaleko.
Dzięki i piwko stawiam.
GregdeWal - 2013-11-06, 19:54
Tadeusz napisał/a: | ma jeszcze jedną zaletę - jest niedaleko |
i prawie po drodze na tak eksploatowany węgierski kierunek ... Ciekawe ilu z termalnych bywalców Kras zwiedzało
Jurek121175 - 2013-11-06, 20:21
Również od nas leci za ciekawą relację
GregdeWal - 2013-11-06, 22:08
Po raz kolejny za dziękuję i proszę o jeszcze
Tu mam dylemat, czy etap ten to słowacki czy węgierski... Zaczęty na Węgrzech, skończony na Węgrzech, zwiedzanie Węgier... Ale wciąż to Kras
ETAP V
Hostovce - Vadna
25.08.2013
118 km
Po niespokojnej nocy ruszyliśmy węgierskimi drogami wzdłuż granic Parku Aggtelek (węgierskiej części Krasu) do wsi Szogliget. W niej najpierw z przydrożnej studni uzupełniliśmy zapas czystej wody (wszystkim malkontentom oświadczam, że od początku do picia korzystamy z 5-litrówek źródlanej). Ale uzupełnienie było tylko "przy okazji". Prawdziwym celem wjazdu w boczną drogę przez Szogliget był szlak na zamek Szadvar (czy może Szad skoro Var zamek oznacza?). Trasa przyjemna, choć po wczorajszym trochę zmęczenie w kość dawało, tym bardziej że w drodze powrotnej (oczywiście musiałem znaleźć trasę alternatywną) udało nam się trochę zbłądzić. Po powrocie kawka z już ostatnim weselnym ciastkiem i ruszamy do Aggtelek (miasteczka od którego nazwę przyjął park narodowy). Osadę, choć wyglądającą na godną zwiedzenia ominęliśmy i znaleźliśmy się pod wielką skałą u podnóża której znajduje się wejście do jaskini Aggtelek. Całkowity brak możliwości zrozumienia informacji przy kasie (choć ceny udało się rozszyfrować), brak miejscowej waluty (jeszcze nie zdążyliśmy forintów kupić, a symbolu kart przy kasach nie widziałem) i podejrzenie równie dużego poziomu braku zrozumienia podczas ewentualnego zwiedzania skutecznie nas odwiodło od tego pomysłu. Ala wybawiła się chwilę na placu zabaw, a ja wymyśliłem by podjechać pod sąsiednią (i połączoną) ale zagraniczną jaskinię Domica. Na jej parking zajechaliśmy kilka minut po ostatnim wejściu (o drugiej). Podjąłem więc desperacką próbę ostatniej szansy - Jaskinię Gombasecką. O 14:19 stanęliśmy na jej parkingu, by załapać się na ostatnie wejście o 14:30, jako jedyni uczestnicy tej grupy (musieliśmy Ali kupić pełny bilet, by się im opłacało nas wpuścić) wchodzimy do tej jednej z wielu krasowej atrakcji. Po pół godzinie bogatsi o wrażenia wyszliśmy na zewnątrz. Żonka przygotowała obiad, ja z kotem odwiedziłem pobliskiego Toy-toya i późnym popołudniem ruszyliśmy dalej. V Colkove na OMV nakarmiłem kamperka, w Tesco w Tornali uzupełniliśmy zapasy, kantor przy stacji w Kralu nakarmił mój forintowy portfel i znów jesteśmy na Węgrzech. Rzeka Slana (tu już Sajo), której dolina prowadziła nas dalej i za miejscowością Putnok, a przed Vadną przy starym moście użyczyła nam troszkę swojego brzegu na nocleg. Jeszcze tylko puknięcie w elektroblok, by zaskoczył, kolacja i wpis w dzienniku pokładowym i pora na dobranoc.
NOCLEG: 48 st. 16' 24,0" N 20 st. 31' 40,73" E
GregdeWal - 2013-11-06, 22:13
Przynajmniej tak oddzielę Słowację
GregdeWal - 2013-11-06, 22:18
Ciąg dalszy nastąpi >>TU<<
piotr1 - 2013-11-06, 22:29
Super relacja. Stawiam piwo
Agostini - 2013-11-06, 23:35
GregdeWal Cytat: | Po raz kolejny za dziękuję i proszę o jeszcze |
A proszę bardzo, bo za pracowitość (i nie tylko) się należy
|
|