Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Po Polsce - Dolny Śląsk w listopadzie.

JaWa - 2013-12-01, 15:40
Temat postu: Dolny Śląsk w listopadzie.
Listopad, to miesiąc, gdzie większość kamperów popadła już w sen zimowy czekając na wiosenne wyjazdy. Postanowiliśmy sprawdzić, jak to jest ze zwiedzaniem w listopadzie. Wybraliśmy się na tygodniową objazdówkę, wybór padł na Dolny Śląsk. Wyruszamy popołudniu 11 listopada. Temperatura trochę powyżej zera, bez opadów. Na pierwszy nocleg zatrzymujemy się pod zamkiem książąt Oleśnickich. Zamek jest w centrum Oleśnicy U podnuża zamku obszerny parking przy Biedronce, gdzie można spokojnie przenocować. Dość późnym wieczorem wyruszamy na spacer po prawie pustym starym rynku i wokół zamku.

c d n ....

JaWa - 2013-12-01, 15:50

Rano idziemy na zwiedzanie zamku. Okazuje się, ze można zwiedzać jedynie dziedziniec zamkowy. Istniejące tu wcześniej muzeum przeniesiono do Wrocławia. W zamku stacjonuje OHP (Ochotniczy Hufiec Pracy) i biura kilku firm.
Na dziedzińcu trwają prace konserwatorskie.
Zamek budowano od XII w. W 1313 r. książe Bolesław przenosi swoją siedzibę do Oleśnicy i rozpoczyna budowę zamku, po nim na zamku osiada Konrad Namysłowski później zwany księciem Konradem I Oleśnickim, a zamek staję się stolicą Księstwa Oleśnickiego. Z tamtych czasów zachowała się część wieży, podziemia i fragment murów części mieszkalnej. W 1542 księstwo przechodzi z rąk piastowskich w czeskie, władzę przejmuje Jan Podiebrad który żeni się z córką Kasztelana Krakowskiego i Wielkiego Kanclerza Koronnego Krystyną Szydłowiecką.
W roku 1647 umiera ostatni z Podiebradów - książę Karol Fryderyk. Kończy się era renesansowej rozbudowy zamku. Córka i jedyna spadkobierczyni ks. Karola Fryderyka Elżbieta Maria wychodzi za mąż za księcia Karola Sylwiusza Nimroda Wirtemberskiego. Zamek przechodzi w ręce rodzin niemieckich.
Po upadku cesarstwa zamek staje się prywatną własnością panującej w Prusach rodziny Hohenzollernów. Wprowadzają oni w zamku nowe zwyczaje i porządki oraz podejmują prace budowlane, które ostatecznie ukształtują zamek w końcu XIX w.
Zimą z 1944 na 1945 r., w związku ze zbliżaniem się frontu, zamek opustoszał. Część wyposażenia wywieziono w niewiadomym kierunku. Opuścili go właściciele, część oficjalistów i służby. Wywóz kontynuowano do stycznia 45 r. Po zajęciu Oleśnicy przez Armię Czerwoną przetrzymywano w nim jeńców wojennych (Włochów i Węgrów) aż do lata 1946 r. W latach 1945-1946 zamek zajmował oddział Międzynarodowego Czerwonego Krzyża Armii Czerwone.
W latach ’50 uw. zamek stał się mieszkaniem dla okolicznych bezdomnych, na wyposażeniu mieli umeblowanie zamkowe, gdy dostawali nowe mieszkania, przeprowadzali się do nich wraz z dobytkiem, w ten sposób zniknęło wyposażenie zamku, a księgozbiór służył jako podpałka do pieców.
Prawdziwą kopalnią wiedzy o zamku i Oleśnicy jest strona którą założył Marek Nienałtowski, dr, emerytowany oficer Marynarki Wojennej (kmdr por.), były nauczyciel akademicki i pracownik instytucji zajmujących się projektowaniem okrętów. Autor lub współautor ponad 70 artykułów, recenzji, prac naukowo-badawczych, projektów itp.
Adres strony: http://olesnica.nienaltowski.net/

c d n ........

JaWa - 2013-12-01, 16:08

Opuszczamy Oleśnicę i bierzemy kurs na Kamieniec Wrocławski, gdzie odwiedzamy naszego kolegą z CCP, CNC I CT – Marka. Marek częstuje nas świetną kawą i ciastem własnoręcznie pieczonym przez Elę. Trochę wspominamy stare czasy, a Marek robi mi miłą niespodziankę. Jakieś siedem lat temu na Węgrzech obiecał, że jak wpadniemy do niego do Kamieńca, to zrobi niespodziankę, ja zapomniałem, ale On pamiętał. Marek pilotuje nas do Wrocławia do serwisu kamperowego, gdzie mamy nadzieję na mały remoncik naszego kampera. Robi się wietrznie i zimno, Marek wraca do domu, a my jedziemy do Książa. Mimo, że to wtorek, muzeum zamkowe zamknięte po poniedziałkowym święcie 11 listopada. Postanawiamy nocować przy zamku. Zwiedzamy ogrody zamkowe, podziwiamy zamek z punktu widokowego i oglądamy mauzoleum zamkowe, gdzie trwają końcowe prace renowacyjne. W ogrodzie duże wrażenie robią olbrzymie rododendrony dochodzące do 4 m wysokości. W mauzoleum została pochowana w 1943 r. księżna Daisy, jednak w 1945 służba zamkowa wywiozła trumnę w nieznane miejsce i do dziś nie ustalono gdzie obecnie spoczywa.

c d n ........

wbobowski - 2013-12-01, 22:04

JaWa napisał/a:
Olbrzymie rododendrony.

Podpis pod tym zdjęciem przypomniał nam pobyt w Irlandii, gdzie rododedrony porastały całe drogi i były mocno przycinane olbrzymymi maszynami aby dało się jeździć, albo tworzyły całe parki. Pozwalam sobie na ten off-top, może mi Jacuś wybaczysz. :lol:

JaWa - 2013-12-02, 16:36

wbobowski napisał/a:
Pozwalam sobie na ten off-top, może mi Jacuś wybaczysz.

Pewnie, że wybaczam, wyobrażam sobie jak pięknie wyglądają kiedy kwitną. :spoko

Tadeusz - 2013-12-02, 16:55

Jacuś, dzięki za tę relację okraszoną, jak zwykle, pięknymi zdjęciami.

Będę teraz wieczorami rozsiadał się wygodnie i od razu zaglądał do tego wątku.

Stawiam piwko dla dodania poweru. :ok :pifko

PS: Stoki gór w Walii całe zarośnięte są lasami rodendronowymi w których łatwo zabłądzić. Kiedyś wlazłem w gąszcz i nie mogłem się wydostać. Pnie dochodzą do ponad 30 cm grubości. :szeroki_usmiech

krzysioz - 2013-12-02, 17:35

Moi drodzy - my na Dolnym Slasku jestesmy. Moze te , o ktorych wspomne nie sa tak okazale jak na wyspach , ale wystarczy zajrzec przed najpiekniejszy i najwiekszy na Dolnym Slasku Dom Zdrojowy , jaki znajduje sie w Swieradowie Zdroju a zobaczymy niemalze rownie piekne rododendrony.
Jako niezwykle uzdolniony fotograf jak zwykle nie mam wlasnych fotek , ale ja je wciaz widze a i wam polecam zobaczyc. Na razie posluze sie linkiem. Postaram sie kiedys zrobic wlasne fotki , jak sie juz naumiem


:spoko
https://www.google.co.in/...m=isch&imgdii=_

JaWa - 2013-12-02, 18:03

We wtorek po porannej kawce, wyruszamy na zwiedzanie zamku.
Zamek powstał ok. 1290 r wybudowany jako jeden z wielu przez księcia świdnicko- jaworskiego Bolka Surowego.
W 1497 Władysław Jagiellończyk sprzedaje zamek swojemu kanclerzowi Johannowi von Schellenberg.
1508 dobra książańskie należą do Johanna von Haugwitz.
11 czerwca 1509 Johann von Haugwitz przekazuje zamek i sąsiadujące z nim dobra Konradowi I von Hochberg
5 kwietnia 1605 Konrad III von Hochberg otrzymuje od cesarza Rudolfa III dziedziczne prawo do zamku w miejsce dzierżawy. Zamek staje się dziedziczną własnością rodu von Hochberg.
Ze starego zamku budowanego przez Bolka, pozostała do dziś jedna ze ścian budynku mieszkalnego, oraz przyziemia, które dają wyobrażenie o wielkości zabudowy, pozostałości te można odnaleźć w dzisiejszych ogrodach zamkowych.
Zamek odkąd trafił we władanie Hochbergów, był wielokrotnie przebudowywany. Główną siedzibą rodu był zamek w Pszczynie, stąd Hochber von Pless. ( Pless – Pszczyna ).
Ostatnim Panem na zamku, był Jan Henryk XV von Pless, 8 grudnia 1891 poślubia w Londynie Marię Teresę Corwallis West- księżniczkę Daisy, jedną z najbardziej interesujących postaci w historii zamku. Po przybyciu do Pszczyny i Książa Daisy nie może się pogodzić z panującymi tu obyczajami. Doskwiera jej ciągłe towarzystwo służby, a przede wszystkim brak łazienek i ten niemiecki zwyczaj, że kapać się można raz w miesiącu, a przecież był to już prawie XX w. Z Janem Henrykiem mają czwórkę dzieci, dziewczynka umiera w wieku niemowlęcym, a Daisy pozostało trzech synów, Jan, Aleksander i Konrad zwany Bolkiem, na cześć swoich przodków Bolka I Surowego i Bolka II Małego.
Z czasem Daisy udało się doprowadzić do wybudowania łazienek w zamkach w Pszczynie i Książu, oraz stworzenia pięknych ogrodów w stylu angielskim, których pozostałości możemy podziwiać do dziś.
Małżeństwo Daisy i księcia von Pless przetrwało tylko do 1923. Książę ponownie ożenił się z młodą arystokratką hiszpańską Klotyldą Silva y Candanamo. Hiszpanka wpada jednak w oko młodemu Bolkowi, dochodzi do kolejnego rozwodu, a rok później Bolko żeni się ze swoją macochą.
Kosztowne rozbudowy zamku kończą się kłopotami finansowymi Hochbergów, chociaż byli uważania na najbogatszych w Europie, doprowadza to do wprowadzenie zarządu komisarycznego w 1936 r.
Po tym jak Jan wstąpił do Armii Brytyjskiej, a Aleksander przeszedł na katolicyzm i przyjął obywatelstwo polskie, walczył w Dywizji Karpackiej Armii Andersa, brał udział w bitwie pod Monte Cassino, Niemcy w 1941 r skonfiskowali majątek Hochbergów. Daisy umieszczono w willi w Wałbrzychu gdzie zmarła 29 czerwca 1943 r. Początkowo pochowana w rodzinnym mauzoleum, przeniesiona w inne miejsce wg. jednych źródeł przed wkroczeniem Armii Czerwonej, a wg. innych po tym jak splądrowano grobowiec. Wnuczek księżnej, Bolko Hochberg von Pless uważa, że została pochowana na cmentarzu ewangelickim w Szczawienku. Cmentarz ten został w latach ’60 tych ubiegłego wieku zrównany z ziemią bez przeniesienia ciał, a obecnie nad tym miejscem przebiega trasa wylotowa z Wałbrzycha. Na zakończenie dodam, że wnuczek Daisy żyje w Anglii, odwiedza zamek Książ, którego jest członkiem kapituły. Rok 2013 był obchodzony jak rok ks Daisy.

c d n ......

JaWa - 2013-12-02, 18:10

cd

c d n .......

Agostini - 2013-12-02, 21:41

Kilka razy widziałem zamek Książ, lecz tylko z drogi. Wygląda naprawdę imponująco, tak jak tu, na zdjęciach. :pifko

Tym bardziej z ciekawością czekam na dalszy ciąg. :kawka:

STRUSIE - 2013-12-02, 21:49

:spoko Tego nam trzeba , nam którzy tu siedzimy przy tych komputerach i czytamy takie relacje i opowieści . Dzięki Ja Wa :)
Dolny Śląsk , to fascynująca kraina i jak to opisujesz , to dla mnie miłe czytanie .
Ale i szacun kamperowy - listopad ......popieram :)
Ruszajmy się , zaludniajmy te pięknie oświetlone fasady budowli , placów i skwerów :)- to co tak pięknie przedstawiasz na swoich fotogafiach . :idea

gryz3k - 2013-12-02, 23:05

Zwiedzaliśmy zamek Książ w okolicy Wielkanocy. Robi ogromne wrażenie. Napiszesz Jacku jeszcze pewnie o tym straszliwym barbarzyństwie hitlerowców, którzy piękne pomieszczenia pałacowe zamienili na betonowe bunkry. :shock:
Czekam z zainteresowaniem na ciąg dalszy. :spoko

Dembomen - 2013-12-02, 23:27

Hej!

Jacku miło jest powspominać przy Twojej relacji.
Puki co :pifko
Pozdrawiamy :spoko

Hej!

StasioiJola - 2013-12-03, 10:32

Fajna lekcja historii Dolnego Śląska - Jacku dzięki za relację i piękne zdjęcia !!! Stasio. :ok :spoko
JaWa - 2013-12-03, 11:33

Opuszczamy Książ i jedziemy do pobliskiego Bolkowa, celem jest zwiedzanie zamku „Bolków”. Budowę zapoczątkował Bolesław II Rogatka, to w prostej linii potomek Bolesława Krzywoustego. Jednak za głównych budowniczych należy uznać Bolka I Surowego i Bolka II Małego. Za ich panowania powstaje potężna wieża, długa linia murów obronnych i obszerna część mieszkalno-gospodarcza. Zamek zajmuje powierzchnię 7 600 mkw i w tamtych czasach jest największym zamkiem na dolnym Śląsku. Wielokrotnie szturmowany przez Czechów, Husytów, tylko dwa razy został zdobyty, raz przez króla czeskiego Jerzego z Podjebradu, który osadza na nim rycerza Jana z Czernej. Zasłynął on wkrótce z rozbojów i grabieży, co spowodowało iż rozwścieczeni mieszczanie przy wsparciu miast śląskich między innymi Wrocławia i Świdnicy w 1468 roku zdobywają zamek, a samego rycerza wieszają na wieży. W 1646 roku w czasie wojny trzydziestoletniej po uszczupleniu załogi do 40 knechtów zostaje zdobyty przez Szwedów. Podczas walk, w wyniku intensywnego ostrzału artyleryjskiego, oddano przeszło 1800 strzałów, zamek znacznie ucierpiał. W 1703 roku zostaje zakupiony przez Cystersów z Krzeszowa. Po sekularyzacji zakonu w 1810 roku przechodzi na własność skarbu państwa pruskiego. Opuszczony powoli staje się ruiną. W 1885 roku rada miasta zezwala na częściową rozbiórkę murów. W pierwszej połowie XX w rozpoczęto prace zabezpieczające. Przerwane, zostały wznowione w 1994 roku i trwają do dnia dzisiejszego. Obecnie na zamku znajduje się muzeum zamkowe.
Z wieży wspaniały widok na miasto i okolice.
Okazuje się, że nie tylko my zwiedzamy dolnośląskie w listopadzie, w Bolkowie spotykamy załogę CT z Ostrowa Wielkopolskiego. Razem wyruszamy do następnego zamku w pobliskich Swinach.

c d n ....

JaWa - 2013-12-03, 11:47

W muzeum oprócz skromnej ekspozycji historycznej jest wystawa poświęcona technikom oblężniczym średniowiecza i ciekawie przedstawiona historia piastów śląskich.
Ineresująca histria oblężenia Świdnika przez Jana Luksemburskiego, a bronionego przez Bolka II. Otóż Luksemburczyk ślubował, że od zamku nie odtąpi, dopóki murów nie zdobędzie. Ulitował się nad nim Bolko i w nocy pozwolił mu wejść po drabinie na mury i zrzucić cegłę, szczęśliwy Luksemburczyk mógł odstąpić od oblężenia. :haha:

c d n ........

maga - 2013-12-03, 12:30

Jacku,bardzo lubimy z Ewunią czytać Twoje relacje okroszone (jak to mówi Tadeusz) ;) pięknymi zdjęciami.

Miło jest powspominać w miejscach których byliśmy,ale w tej relacji są również,takie które warto odwiedzić po raz kolejny :ok

Jacuś,od nas grzane piwko się należy :pifko

JaWa - 2013-12-03, 12:33

maga napisał/a:
Jacuś,od nas grzane piwko się należy

Dzięki Maćku za piwko, wybornie smakuje w długie zimowe wieczory. :spoko

JaWa - 2013-12-03, 12:39

Z Bolkowa jedziemy do pobliskich Świn, gdzie zatrzymujemy się pod najstarszym prywatnym zamkiem w obecnych granicach Polski. Po raz pierwszy wzmiankowany w kronice Kosmasa w 1108 r. pod nazwą „Zvini in Polonia”. Potem w dokumencie papieża Hadriana IV jako gród kasztelański. W latach 70. XIII w. decyzją Bolka I kasztelania została przeniesiona ze Świn do pobliskiego Bolkowa, gdzie zamek był obszerniejszy i bardziej reprezentacyjny. Zamek posiadał wielu właścicieli, nie był zniszczony przez Szwedów, ani w czasie wojen husyckich. Został niestety zniszczony przez wojska rosyjskie w 1762 r podczas wojny siedmioletniej. Dalszych zniszczeń dokonały huragany w 1840 r. Zamek w rękach prywatnych, można obejrzeć tylko od zewnątrz, a szkoda bo ma piękny dziedziniec i ciekawe podziemia. W pobliżu zamku resztki pomnika żołnierzy niemieckich z I wojny światowej.
Pod zamkiem, rozstajemy się z załogą z Ostrowa i przez Czechy jedziemy do Czermnej. Na noc stajemy na dużym parkingu pod Kaplicą Czaszek.

c d n .......

GregdeWal - 2013-12-03, 22:33

Piwko, słowa uznania i zachęty - oto co mogę w tej chwili zrobić :)

Uwielbiam takie "miejscowe" relacje...

JaWa - 2013-12-04, 14:10

W nocy trochę przymroziło, ale błękitne niebo i słoneczko poprawiło nam humory. Krótki dzień spowodował, że postanawiamy kończyć dzień w pobliżu obiektu od którego zaczniemy nasze zwiedzanie.
Kaplicę można zwiedzać dopiero od 10:00 więc musimy trochę poczekać.

Kaplicę w Czermnej pięknie opisał Tadeusz w swojej relacji „Między Wrocławiem i Doliną Orle”, relację można znaleźć TUTAJ Pozwalam więc sobie jedynie na uzupełnienie wiadomości o Czermnej i jej kaplicy.

Czermna do ostatniej dekady XX wieku była samodzielną wioską ze swoim sołtysem, Kudowa Zdrój była odrębnym miastem. Czermna jest starsza od Kudowy, w 1354 posiadała już kościół, tymczasem Kudowa po raz pierwszy jest wzmiankowana w roku 1477 w dokumencie Henryka Starszego, syna króla czeskiego, Jerzego z Podiebradu. Już w 1580 odkryto tu i eksploatowano złoża wód mineralnych.

Czaszki z których zbudowano wnętrze kaplicy, to czaszki dzieci, z wyjątkiem tych leżących na ołtarzu. Mimo konserwacji sama konstrukcja kaplicy obniżyła się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat o 30 cm. Piwnica pod kaplicą wypełniona czaszkami i kośćmi ma głębokość 5 m i jeszcze niedawno warstwy kości sięgały podłogi, obecnie poziom uległ obniżeniu o 2 m. To najlepiej pokazuje „jak w proch się obracamy”. Na decyzję budowy kaplicy miała zapewne wpływ pielgrzymka ks Tomaszka do Rzymu, gdzie katakumby ze szczątkami pierwszych chrześcijan zrobiły na nim wielkie wrażenie. W Kaplicy Czaszek znaleźli swoje „mieszkanie” rodzice i dzieci, sąsiedzi i znajomi, przyjaciele i wrogowie. Teraz wszyscy razem pogodzeni spoczywają w kaplicy. Wyciszyły się antagonizmy między katolikami, ewangelikami, husytami i adwentystami. Raz w roku wyznawcy tych religii spotykają się raz po Czeskiej, raz po Polskiej stronie. Z 14 na 15 sierpnia o północy odprawiana jest w Kaplicy Czaszek Msza św.

Niegdyś ten ciąg człowieczych masek
Zdobiły włosy, oczy, usta
Pomyśl, że także Twoja czaszka
Będzie jak tamte – całkiem pusta.

I w Twoich wielkich oczodołach
Spocznie spokojność świętej ciszy,
Bogactwo, piękno, sława, słowa…..
Nie tu się już nie będzie liczyć.

autor Zbigniew Okoń Kudowa lipiec 1984 r.

Pod murem kościoła w Czermnej jest grób bł. Gerharda Hirschfeldera ( 1907 – 1942 ). Przez siedem lat pracował jako wikary parafii w Czermnej zajmując się duszpasterstwem dzieci i młodzieży. Był niemieckim księdzem rzymskokatolickim, związanym z ziemią kłodzką i przeciwnikiem narodowego socjalizmu. W kazaniach otwarcie występował przeciw narodowym socjalistom, broniąc zasad wiary chrześcijańskiej i Krzyża Świętego przed bezczeszczeniem. Rozwijał katolickie organizacje młodzieżowe, które miały zapobiec szerzeniu się ideologii narodowosocjalistycznej. Zamęczony w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Dachau umiera z wyczerpania i głodu 1 sierpnia 1942 r.

Przy kościele zrobiłem fotkę bażantowi kasztanowatemu, występije w Chinach centralnych, skąd wziął się w Czermnej ?

c d n .......

JaWa - 2013-12-04, 17:22

Z Czermnej kierujemy się do skansenu w Pstrążnej. Powstał w 1984 r jako Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego.
Skansen jest zlokalizowany na terenie dawnego gospodarstwa Jindricha Jansa, który w 1856 r wybudował najstarszą część obecnego budynku. Składał się on wówczas z kuźni, sionki, obórki, sieni i izby, pod koniec XIX w dobudowano dwie piętrowe przybudówki, stodołę, a nad nią izbę nocną i spichlerz, oraz od strony zachodniej sklep z artykułami kolonialnymi
i żelaznymi. Byli to więc bogaci chłopi, zwani wtedy kmieciami, żyli głównie z kowalstwa i handlu artykułami kolonialnymi.
W budynku mieści się główna ekspozycja muzeum, pozostałe zabudowania zostały przeniesione z okolicznych miejscowości i zostały umieszczone na stoku, który należał do Jansów, a zwany był „Jansowa Palenina” ( miejsce nasłonecznione ).

W 1945 r rodzina wyjeżdża do Broumowa w Czechach, a w 1961 do Koloni w Niemczech. W 1973 zmarł Jindrich Jansa, w Kolonii mieszka do dziś ur. w 1948 w Braumowie Heinrich Jansa. W okresie powojennym mieszkały tu polskie rodziny Sikorów, Smolnickich i Bryccy.
W skansenie pozostało wiele elementów wyposażenia domu Jansów i spora kolekcja fotografii rodzinnych, nie tylko tych pozowanych, ale pokazujących rodzinę przy pracy w polu, czy kuźni. Jest też całkiem pokaźna kolekcja obrazów na których możemy podziwiać Pstrążną i gospodarstwo Jansów.

W sezonie obywają się pokazy wypieku chleba, który można później kupić wraz z własnego wyrobu smalcykiem. Podobno, jak twierdzą miejscowi, tylko niewiele ustępuje temu od StasiaiJoli.
Odbywa się tu sporo imprez kulturalnych, a ich miejscem jest amfiteatr na Jansowej Paleninie na blisko 2 000 miejsc.

Miejsce jest przepięknie położone, a ponieważ trafiliśmy na wspaniałą słoneczną pogodę, zwiedzanie skansenu zrobiło nam dużą frajdę.

c d n....

JaWa - 2013-12-04, 17:29

cd..
JaWa - 2013-12-04, 17:32

cd..
Bystrzaki - 2013-12-04, 18:57

Wandziu i Jacku super relacja
Endi - 2013-12-04, 20:13

Jacku dziękuję !
Tak nam znajome, te same miejsca a jednak jekieś inne ;) W ciekawy sposób przedstawiasz Śląsk Dolny. Świetne fotki !

Piwko stawiam ale tym razem ;) ...Wandę zapraszam :roza:

...no co ? przeca widzę, że "baba" :kwiatki: ....ma ochotę...

:bigok

brams - 2013-12-04, 21:26

Pifffko leci za relację :spoko
Ela i Andrzej - 2013-12-04, 22:17

Jacku "Dziad i Baba" są wspaniali za tą relację należy się Piwko dziękujemy .kolarz i żona kolarza :mikolaj
marekoliva - 2013-12-04, 23:06

Relacja bardzo fajna, super lektura na jesienny wieczór :spoko
CORONAVIRUS - 2013-12-05, 00:25

Jacku ...pokazujesz to czego nie widzieliśmy w 2012 roku a przejeżdżaliśmy obok .
50 m za skansenem są stawy rybne , nad jednym z nich nocowaliśmy ;) Zaliczyliście tam rybkę ?

Fajna relacja :pifko

fest2 - 2013-12-05, 07:37

:spoko Jacku super relacja,ale brakuje odwiedzin w Karpaczu-a było tak blisko
JaWa - 2013-12-05, 10:49

No name napisał/a:
Jacku ...pokazujesz to czego nie widzieliśmy w 2012 roku a przejeżdżaliśmy obok .
50 m za skansenem są stawy rybne , nad jednym z nich nocowaliśmy ;) Zaliczyliście tam rybkę ?

Fajna relacja :pifko

Stawy było widać ze skansenu, tym razem pstrągom darowaliśmy. W tej wyprawie ścigaliśmy się ze zmierzchem.

JaWa - 2013-12-05, 10:51

fest2 napisał/a:
:spoko Jacku super relacja,ale brakuje odwiedzin w Karpaczu-a było tak blisko


Wiem Wojtku, tym razem czas nas gonił, ale następnym razem będziemy.

Bystrzaki - 2013-12-05, 11:49

Wojtku Karpacz jest tak wysoko ciężko tam podjechać :mikolaj
JaWa - 2013-12-05, 16:01

W Pstrążnej jest nie tylko skansen i liczne stawy hodowlane ze pstrągami, jest też ciekawa ruchoma szopka. Szopkę przez 20 lat budował dziadek obecnych właścicieli domu Franciszek Stephan urodzony w Czermnej w 1881 r. Już od wczesnej młodości zdradzał zainteresowania rzeźbą i muzyką. Gdy miał 15 lat zaczął pracę nad szopką, rzeźbił scyzorykiem w drewnie lipowym. Po dwudziestu latach w 1924 dokończył długą i żmudną pracę nad szopką. Wykonał 250 figurek które początkowo były poruszane ręcznie, a od chwili poprowadzenia prądu w 1927 r, elektrycznie. Franciszek chcąc wzbogacić swą pracę w 1930 r rozpoczął budowę organów którą ukończył po 8 latach. Organy posiadają 270 piszczałek i 10 registrów. W pokoju w którym stała szopka i organy trwał akurat remont, trudno było wykonać zdjęcia, trzeba je potraktować jako poglądowe.

Namiary GPS na chałupę z szopką: N 50°27'49 E 16°15'17

JaWa - 2013-12-05, 16:30

W Pstrążnej nabieramy wody z przydrożnego źródełka i kierujemy się na Duszniki Zdrój, do Muzeum Papiernictwa wchodzimy na 40 minut przed zamknięciem. Papier produkowano tutaj od 1605 r, do dziś jest wytwarzany na potrzeby sklepu przy muzeum i na specjalne zamówienia. Gdy zwiedzaliśmy muzeum, akurat była szkolna wycieczka, może 2-3 klasa podstawówki, dzieciaki miały olbrzymią frajdę z własnoręcznie wyprodukowane papieru.
Kupujemy trochę papieru czerpanego (można drukować na atramentówce) i jedziemy dalej.

Na stronie: www.muzpap.pl można znaleźć wyczerpujące informacje o muzeum.

c d n ......

JaWa - 2013-12-05, 16:32

cd.
JaWa - 2013-12-05, 17:38

Ruszamy do Szczytnej, celem jest zamek Leśna Skała ( Waldstein ). Piękny neogotycki zamek robi duże wrażenie, niczym średniowieczny. Fundatorem zamku był Karol Leopold von Hochberg, był żołnierzem i zapalonym myśliwym, marzył o średniowiecznym zamku, niestety wszystkie były zajęte, to wybudował średniowieczny zamek, a budowę rozpoczął w 1827 po odziedziczeniu wielkiej fortuny po ojcu. Zamek traktował jako rezydencję myśliwską.
Po śmierci Hochberga w 1843 r. wspaniała rezydencja stała się własnością jego siostry, która szybko ją sprzedała. Kolejni właściciele zmieniali się bardzo szybko, aż w 1860 r. kupili ją bracia Rohrbachowie. Córka jednego z nich Helena Klein wraz z mężem przeprowadziła gruntowny remont. Powstała wtedy kaplica, początkowo przeznaczona tylko dla mieszkańców zamku. Na początku XX w. obiekt udostępniono turystom, którzy mogli m.in. zobaczyć grobowce pod kaplicą. W czasie I wojny światowej jeden z dzwonów z kaplicy przetopiono na armaty. W 1929 zamek przejęło Zgromadzenie Misjonarzy św. Rodziny Prowincji Niemieckiej. W czasie II wojny światowej zamek zajął Wehrmacht i urządził tu luksusowy wojskowy ośrodek rehabilitacyjny. W 1945 roku Armia Sowiecka miała tu swój sztab, ale nawet po ich odejściu było tu jeszcze wyposażenie i ozdoby w postaci poroży oraz zbroi rycerskich. W latach pięćdziesiątych doszło do bandyckiego włamania. Sprofanowano groby, krypta kapliczna została więc zamurowana na blisko 30 lat. Później zamek przekazano Państwowemu Domowi Pomocy Społecznej, a niewielką część ojcom Misjonarzom Świętej Rodziny.
Dziś można zwiedzać tylko kaplicę i zrobić spacer wokół części murów. Ogrody zamkowe są niestety niedostępne. Jest natomiast punk widokowy na skałach skąd rozpościera się wspaniały widok na okolicę. Wzgórze zamkowe jest 589 m npm.

Droga do zamku jest wąska i ostro pnie się pod górę, trzeba uważać na samochody jadące z przeciwka, mijanie możliwe tylko na mijankach.

Namiary GPS: N 50° 24' 44.36'', E 16° 27' 27.75''

JaWa - 2013-12-05, 17:42

Idzemy na skalny punkt widokowy. trochę się chmurzy, widoczność nie najlepsza, ale widoki i tak wspaniałe.

C D N........

JaWa - 2013-12-06, 13:08

Po drodze do Kłodzka zatrzymujemy się w Starym Wielisławiu. Jest tu XIV wieczny kościół warowny. Jest łudząco podobny do saskich kościołów obronnych. Kościoły takie były budowane przez bogatsze wioski, gdzie w czasie wojen mieszkańcy mieli szansę na ocalenie. Otoczono go wysokim murem obronnym z otworami strzelniczymi. Od wewnątrz znajdowała się drewniana galeria dla obrońców, nakryta dachem. Z wieżą bramną sąsiaduje budynek spichlerza, w którym przechowywano zapasy na wypadek oblężenia. Mur obronny wzmacniają niewielkie baszty a wokół znajdują się krużganki. Obecnie otwory strzelnicze zostały zamurowane, pozostały jedynie dwa. Wieże zamieniono w kaplice. Mury obronne są w kształcie koła, a wzdłuż krużganków umieszczono tablice nagrobne, wszystkie należące do niemieckich mieszkańców wioski.
Drewniany kościół był w tym miejscu już w 1300 r. Wieś jest jedną z najstarszych na Dolnym Śląsku. W kościele tym zatrzymał się św. Wojciech, idąc z wyprawą misyjną na Prusy. Proboszczem Wielisławskiej parafii był wtedy wuj św. Wojciecha.
W 1428 r. husyci dowodzeni przez Prokopa Wielkiego najechali na Ziemię Kłodzką i Śląsk. Po zwycięskiej bitwie pod Starym Wielisławiem – w której poległ książę Janusz Ziębicki - spustoszyli znaczne tereny Śląska; m.in. pod koniec II 1429 r. podjęli bezskuteczną próbę zajęcia Świdnicy, zdobyli Sobótkę, spalili Środę Śląską. We wsi jest mauzoleum poświęcone Januszowi Ziębickiemu.
Powoli zapada zmrok, na szczęście Stary Wielisław jest tuż pod Kłodzkiem, gdzie mamy zamiar pozostać na noc.

c d n .....

JaWa - 2013-12-06, 13:10

cd..
Tadeusz - 2013-12-06, 13:26

Jacuś, takie opisy podróży jak ta, to sól tego forum.

Masz następne piwo a w realu pół litra kawówki. Jak skończysz relację to będzie cały litr. :ok

JaWa - 2013-12-06, 13:38

Tadeusz napisał/a:
Jak skończysz relację to będzie cały litr.

Ale to dopiero kończy się drugi dzień :haha:

Tadeusz - 2013-12-06, 13:44

JaWa napisał/a:
Ale to dopiero kończy się drugi dzień


Za taką relację to i dwa litry... :ok :haha:

JaWa - 2013-12-06, 13:55

W GPS wbijamy namiary na miejscówkę koło mostu którą podał Tadeusz we wspomnianym wcześniej opisie.
Trochę się tam w ciągu tych trzech lat pozmieniało, ale miejscówka aktualna. Parkujemy kamperka i ruszamy na wieczorny spacer po Kłodzku.

Prawda Tadeusz, że trochę się zmieniło ?

Tadeusz - 2013-12-06, 14:01

Jacku, mi;ło oglądać to piękne miasto. Rzeczywiście, zmiany widać.

Twoje nocne zdjęcia świetnie uzupełniają się z moimi. Nawet ujęcia podobne.

Czekam na dalszy ciąg. :)

Niecierpliwie. :szeroki_usmiech

JaWa - 2013-12-06, 15:12

Rano śniadanie, kawka i ruszamy zdobywać twierdzę.
W Kłodzku dużo kamienic jest wielopiętrowych, a frontony mają niewielkie, wynikało to z tego, że mieszczanie płacili podatki od powierzchni frontowej kamienicy. Taka tam ciekawostka.

JaWa - 2013-12-06, 15:27

Wchodzimy na twierdzę. Bilety można kupić na zwiedzanie twierdzy i oddzielnie do chodników minerskich.

Pierwsza wzmianka o grodzie obronnym na dzisiejszym wzgórzu zamkowych pochodzi z 981 r. Był to zapewne gród mieszkalny otoczony wałem ziemno-drewnianym. Gród ten zwano Cladzko. W XIII wieku gród zaczyna się przekształcać w komfortowy zamek stanowiący od XVI w siedzibę władców Hrabstwa Kłodzkiego. W roku 1622 w okresie wojny 30-letniej, wojska cesarsko-austriackie zdobywają miasto i zamek. Od tego czasu w miejsce dotychczasowego zamku trwa budowa twierdzy. Na resztkach średniowiecznego zamku powstaje donjon.

Okres rządów pruskich na krótko przerywa panowanie austriackie W czasie III Wojny Śląskiej udaję się Austriakom zdobyć twierdzę w 1760 r. Jednak po trzech latach na mocy zawartego w Hubertsburgu pokoju wraca pod panowanie Prus.

Ostatni raz twierdza jest oblegana w czasie wojen napoleońskich w 1807 r przez brata cesarza Napoleona, Hieronima Bonapartego. Główne walki trwały jednak na przedpolu miasta, gdzie był obóz warowny, który Francuzi zdobyli w nocy z 24 na 25 czerwca. Akt kapitulacji podpisano 25 czerwca. Samej twierdzy nie zdążono wydać Francuzom, bo 9 lipca 1807 r podpisano pokój w Tylży.

Podczas II wojny obiekt był pod nadzorem SS i Abwehry, trzymano tu więźniów politycznych i dezerterów niemieckich. Firma AEG miała tu swoją filię, którą ewakuowano z Łodzi, produkowano tu części do pocisków V-1 i elementy do łodzi podwodnych. Niewolniczą pracę wykonywało tu ok. 1500 mieszkańców Łodzi i Poznania, z których wielu nie przeżyło potwornych warunków pracy.

JaWa - 2013-12-06, 16:02

Twierdza od swojej najsłabszej strony, czyli południowo-zachodniej była dodatkowo chroniona chodnikami minerskimi. Gdy szturmujący twierdzę podciągali armaty w pobliże twierdzy, minerzy lokalizowali miejsce postawienia armaty. Pod ziemią dokładnie pod armatą umieszczali duże ilości materiałów wybuchowych, z obydwu stron zasypywano miejsce umieszczenia prochu workami z piaskiem i odpalano ładunek. Cała moc wybuchu szła do góry i niszczyła armatę, która stał nad chodnikiem minerskim. Labirynt chodników w twierdzy ma 47 km. długości.

Minerzy służyli w wojsku 20 lat z czego przez siedem lat, dzień w dzień uczyli się poruszania po chodnikach. Odbywało się to w całkowitej ciemności, nie można było używać ognia, ze względu na zapasy prochu umieszczone pod ziemią.
Chodniki skrajne biegły tuż nad ziemią i posiadały otwory strzelnicze, nad każdym otworem był drugi podłużny otwór do odprowadzania dymu po strzale, dymu było dużo, stosowano wtedy proch dymny. Jeden otwór strzelniczy obsługiwało 7 żołnierzy, po oddaniu strzału strzelec szedł na koniec kolejki i ładował broń. Dziesięć takich otworów miało taką siłę ognia jak współczesny karabin maszynowy.

Minerzy nie mogli przekraczać 155 cm wzrostu, w niektórych miejscach chodnik ma jakieś 140 cm i ciągnie się tak przez kilkaset metrów. Wędrówka trwa dość długo, bo blisko godzinę. Wierzcie mi, warto przemyśleć sprawę. Lepiej zaliczyć miejską podziemną trasę turystyczną.

PS ze wzgłędu na nietoperze nie wolno było używać lampy, stąd fotki jakie są każdy widzi

c d n .....

JaWa - 2013-12-06, 16:23

Ze szczytu twierdzy rozpościera się wspaniała panorama na okolicę. Jest jednak zamglenie, które znacznie ogranicza widoczność. Na pierwszych zdjęciach miejsce gdzie Janek Kos i załoga T-34 wbiega na dach twierdzy, gdzie później ginie rosyjski saper.
JaWa - 2013-12-06, 16:54

Po twierdzy jeździł Rudy, ten na fotce to T-34/85, a Rudy był T-34/76. Czołg jest w posiadaniu grupy rekonstrukcyjnej, która ma nadzieję w przyszłym roku na jego uruchomienie.

Na innych fotkach wnętrze Bastionu Kleszcze, tu tłok był tak wielki, że żołnierze spali na 20 osobowych pryczach. Modne wtedy w wojsku pruskim były długie warkocze, takie prawie do pasa, gęsto plecione, istny raj dla wszy i pcheł. Wodę wtedy oszczędzano, zresztą kąpiele nie były wtedy w modzie (pisałem o tym wcześniej w opisie Książa i „biednej” Daisy". Stosowano więc do smarowania warkoczy łój, nakładano grube warstwy, wtedy wszy i pchły się po prostu dusiły. Jakiż to musiał być zapach w salach żołnierskich to trudno sobie dziś wyobrazić.

Pamiętamy, że Tadeusz miał problem z wyjazdem, znajdujemy więc inną drogę, mysleliśmy że będzie łatwiej, nie było. Kamperem o długości 7 m., lawirowałem między osobówkami na centymetry, bez pomocy Wandy cało bym nie wyjechał.

Na dziś starczy.

c d n..........

MAWI - 2013-12-06, 19:52

Z zazdrością oglądamy.Szkoda ,żeście się nie pochwalili .
JaWa - 2013-12-07, 11:09

Z Kłodzka ruszamy w kierunku Złotego Stoku, celem jest tamtejsza kopalnia złota. Przed kopalnią jest duży parking, gdzie można swobodnie zanocować. Jest na tyle wcześnie, że możemy zwiedzić kopalnię jeszcze tego samego dnia. Oprócz samej kopalni warto zobaczyć stałą wystawę minerałów. Kupujemy bilety na spływ zalaną sztucznie sztolnią i oddzielnie na zwiedzanie samej kopalni.
Ponieważ jesteśmy ostatnimi zwiedzającymi mamy do dyspozycji własnych przewodników. Jeden popłynął z nami sztolnią. Dobrze miał, bo tratwa jest napędzana siłą rąk przewodnika, tym razem miał dwie osoby, a nie piętnaście. Drugi zawiózł nas w głąb sztolni kolejką elektryczną, trzecia przewodniczka oprowadziła nas po cząstce dawnej kopalni. Pozostało ok. 1 do 2 procent, reszta chodników została zalana po tym jak w rok po zakończeniu wydobycia wyłączono pompy.

JaWa - 2013-12-07, 11:18

Na stronie www.kopalniazlota.pl jest zwięzła historia kopalni, dlatego zamieszczam ją w całości.
Swoją drogą nie wiedziałem o tej ‘złotej przygodzie” Wita Stwosza.

Historia Kopalni Złota w Złotym Stoku

Najstarsze prace wydobywcze prowadzono w okolicach Złotego Stoku już około 2000 lat p.n.e. Od tego czasu aż do lat dzisiejszych zdołano wydrążyć przeszło 300 km sztolni, szybów i chodników rozmieszczonych aż na 21 poziomach.
Pierwszy zapis o prowadzonych tu robotach górniczych pochodzi z 1273 r.

Jest to przywilej na poszukiwania górnicze nadany klasztorowi Cystersów w Kamieńcu Ząbkowickim przez księcia wrocławskiego i krakowskiego Henryka IV Probusa. Kopalnie złotostockie przez wiele następnych lat przechodziły z rąk do rąk, prace górnicze trwały jednak nieprzerwanie, a ich efektywność sprawiła, że w XV w. szczyciły się rangą najbardziej wydajnych na Śląsku.

W tym to czasie udział w tutejszym gwarectwie wykupił znany krakowski rzeźbiarz Wit Stwosz. Pieniądze, które otrzymał za wykonanie ołtarza w Kościele Mariackim w Krakowie, miały zostać wg rodziny Fugerrów (głównych udziałowców) podwojone, a nawet potrojone. Niestety wyczerpywanie się złotonośnych złóż doprowadziło artystę do bankructwa. Wit Stwosz w desperacji zdecydował się na fałszerstwo weksla, za co został osadzony w więzieniu we Wrocławiu, sądzony był natomiast w Norymberdze, gdzie uznano jego winę. Za sfałszowanie weksla trzymano artystę w lochu oraz publicznie piętnowano na obu policzkach i skroni.

Pierwsza połowa XV w. nie była szczęśliwa dla Złotego Stoku. Przez miasto przetoczyły się wojny husyckie (1419-1434), niosąc ze sobą liczne zniszczenia i pożary. Dopiero względna stabilizacja drugiej połowy XV w. przyniosła możliwość odbudowy i rozwoju miejscowości. W 1484 r. ustanowiono tu Urząd Górniczy, a w 1491 r. nadano miastu herb, sztandar i prawo wolności górniczej.

Największy rozkwit górnictwa złota przypadł w Złotym Stoku na początek XVI w.

W 1507 r. przeniesiono tu z Ząbkowic Śląskich mennicę książęcą i zaczęto bić złote dukaty. Przyniosło to wzrost rangi miasta i wymierne korzyści finansowe. W drugiej dekadzie XVI w. zaczęły tu inwestować europejskie spółki górniczo-hutnicze. W tym czasie ze swoich prawie 200 kopalni Złoty Stok dostarczał około 8% całej europejskiej produkcji złota.

Za intensywnym rozwojem wydobycia nie szedł jednak równie intensywny postęp techniczny, a rabunkowa gospodarka i maksymalne nastawienie na zyski doprowadziły do wielu tragicznych katastrof górniczych. Jedną z największych było zawalenie się głównego szybu w sztolni "Złoty Osioł", głębokiego na 72 m. Zginęło wtedy 59 górników. Zawał nigdy nie został usunięty i nigdy też nie odnaleziono szczątków ofiar. Tragedia "Złotego Osła" była początkiem złej passy, która doprowadziła do wycofania się spółki Fuggerów z dalszych inwestycji w Złotym Stoku.

Wspomnieć w tym miejscu należy, że złoto ze Złotego Stoku ma znaczący udział w historii świata. Fuggerowie wspierali swym złotem królową hiszpańską Izabelę, która mogła dzięki temu sfinansować wyprawę Krzysztofa Kolumba, zakończoną odkryciem Ameryki.

Sławę kopalniom złotostockim przyniósł pierwszy na świecie odstrzał skał przy pomocy czarnego prochu strzelniczego (1612 r.). Zła passa jednak trwała przez kolejne lata. Liczne katastrofy górnicze, pożary i zarazy, z których największa pochłonęła 1100 ofiar, znacząco zrujnowały miejscowość. Po zniszczeniach wojny trzydziestoletniej (1618-1648) miasto chyliło się już ku upadkowi.

Przełom przyniosło dopiero osiedlenie się w Złotym Stoku Hansa Schärffenberga - aptekarza i alchemika. Po wielu eksperymentach udało mu się opracować proces odzyskiwania arszeniku z rud arsenowych. Złoty Stok na ponad 100 lat stał się głównym światowym dostawcą arszeniku. Krótkowzroczna polityka potomków Schärffenberga doprowadziła jednak do wyczerpania się zapasów rudy i upadku kopalni oraz huty.

Górnictwo złota reaktywowano dopiero po wojnach prusko-austryjackich. W 1848 r. opracowana została tańsza metoda produkcji złota, polegająca na chlorowaniu wyprażonej rudy i wyługowy¬waniu czystego metalu ze związków chlorkowych. Metodę tę zastosował w Złotym Stoku Wilhelm Güttler, który po przerobieniu całego surowca, w 1883 r. wykupił wszystkie tereny górnicze. Własność tę utrzymywali jego spadkobiercy aż do 1945 r. Właśnie dzięki ich staraniom, w 1900 r. wybudowano linię kolejową, łączącą Złoty Stok z Kamieńcem Ząbkowickim, co niewątpliwie przyczyniło się do znacz¬nego rozwoju przemysłowego miasta. Jego spadkobiercy utrzymywali tę własność aż do 1945 r. Za ich rządów wprowadzono wiele nowinek technicznych, a wśród nich kolejkę elektryczną, transportującą urobek udostępnioną dziś do zwiedzania sztolnią "Gertruda".

Działania II wojny światowej nie przyniosły zniszczeń w kopalni, a po jej zakończeniu Niemcy przekazali całość władzom polskim w stanie nienaruszonym. Pracę w kopalni podjęli górnicy, sprowadzeni tu z Górnego Śląska. W laboratorium przez pewien czas pracował jeszcze niemiecki pracownik, który szkolił nowych użytkowników w prawidłowej obsłudze urządzeń. W 1948 r. wszczęto poszukiwania nowych złóż.
W 1962 roku z niewyjaśnionych dotąd przyczyn "odgórnym zarządzeniem" zakończono działalność górniczo-hutniczą w Złotym Stoku.

Decyzja ta budzi poważne wątpliwości, gdyż kopalnia przynosiła urobek roczny na poziomie 20-30 kg złota, dopiero w 1961 roku spadł nagle, z niewyjaśnionych przyczyn do 7 kg. Kopalnia na skutek naturalnej cyrkulacji wody, której już nie odpompowywano, została w krótkim czasie całkowicie zatopiona.
Na przestrzeni całego okresu wydobywczego, tj. w ciągu ponad 700 lat, wydobyto w Złotym Stoku ok. 16 ton czystego złota.

Okres opuszczenia kopalni trwał 35 lat. W końcu postanowiono, że niektóre korytarze warto udrożnić i udostępnić dla ruchu turystycznego. Głównym pomysłodawcą i realizatorem przedsięwzięcia był ówczesny burmistrz Złotego Stoku mgr Wiktor Lubieniecki.
Po 5 latach prac 28 maja 1996 roku uruchomiono Podziemną Trasę Turystyczną "Kopalnia Złota". Do tej pory udało się udostępnić niezwykle ciekawe sztolnie: "Sztolnię Gertuda" , "Sztolnię Czarną Górną" z jedynym w Polsce podziemnym wodospadem (8 m wysokości) i najnowszy odcinek, udostępniony do zwiedzania od roku 2008 , Sztolnię Czarną Dolną.

Kopania złota w Złotym Stoku czeka jeszcze na swoich odkrywców. Eksploratorzy mogą się natknąć na wiele pozostałości minionych wieków, począwszy od szczątków pracujących tu niegdyś górników, którzy nigdy nie zostali wydobyci po katastrofach górniczych, czy w końcu na tajemnice III Rzeszy skrzętnie skrywane przed oczami ciekawskich przez zawaliska skalne...

JaWa - 2013-12-07, 11:35

Decyzja o zamknięciu kopalni rzeczywiście była niezrozumiała, zwarzywszy, że dziś wielkość złóż złota które pozostały ocenia się na ok. 30 ton, wobec do tej pory wydobytych jedynie 16 ton. Z jednej tony urobku uzyskiwano średnio 5 gram złota.

W jednym z chodników dużo starych tablic z zakładów pracy, kto taką tablicę przynosił miał wstęp wolny.

Czesi wykupują zamknięte kopalnie węgla i wznawiają wydobycie, im się opłaca, Polsce nie. Może kiedyś uruchomią wydobycie złota ????

Obok kopalni jest Muzeum Technik Starożytnych. Robimy kilka fotek z zewnątrz i jedziemy dalej. To muzeum to atrakcja głównie dla dzieci.

zbliżamy się do końca c d ...

krzysioz - 2013-12-07, 14:38

Piekny przewodnik nam tu powstaje. Podziwaim szczerze pracowitosc i upor. Samo pisanie , obrobka i wklejanie fotek zajmuje wiecej czasu i wymaga duzo wiecej pracy niz sama przyjemnosc zwiedzania. :kwiatki:
jarko_66 - 2013-12-07, 15:43

Jacek a kiedy te jaja myć??? fajna relacja pozdrowionka :spoko :spoko :spoko a ja myślałem że na tak krótkim dniu trzeba siedzieć w domu ---myliłem się
JaWa - 2013-12-07, 15:51

jarko_66 napisał/a:
Jacek a kiedy te jaja myć???
:haha:
Dawno temu, gdy wprowadzano sztuczną inseminację krów było popularne hasło:

kazdy rolnik postepowy
sam zapładnia swoje krowy

( w domyśle - a nie prowadza do byka ) :spoko

Tadeusz - 2013-12-07, 15:55

JaWa napisał/a:
kazdy rolnik postepowy

sam zapładnia swoje krowy


Zoofilia....? :haha:

Wito - 2013-12-07, 16:10

Wandziu i Jacku. Wspaniała relacja z wycieczki o nietypowej porze roku. Pomimo to świetne zdjęcia, że o opisach i podawanych wiadomościach, nie wspomnę. Włożyliście w tę doskonałą relację dużo wysiłku i pracy. Serdecznie dziękuję i stawiam piwko.
JaWa - 2013-12-07, 16:19

Jedziemy do Otmuchowa, stajemy w rynku i idziemy zwiedzać zamek. Obecnie w zamku znajduję się hotel z restauracją i kilka wystaw artystycznych. Sam średniowieczny zamek stoi na wzgórzu górującym nad miastem.

Historia Zamku Otmuchowskiego rozpoczyna się w pierwszej połowie XII wieku, kiedy to papież Hardian nadaje ziemię otmuchowską wraz z zamkiem we władanie biskupom wrocławskim.

W drugiej połowie XIII wieku budowla ta musiała pełnić ważną funkcję obronną, skoro tutaj właśnie schronił się biskup wrocławski Tomasz II w czasie jego konfliktu z księciem śląskim Henrykiem IV Probusem. W czasie tego historycznego wydarzenia zamek został ostatecznie zdobyty przez Henryka IV Probusa jednak doszło wtedy do jego kolejnego zniszczenia, a nawet zasypania fos. Z czasem zamek został odbudowany (1295).

Nową kartę w dziejach średniowiecznego zamku otwiera osoba biskupa wrocławskiego Przecława z Pogorzeli, który wybrał Otmuchów na siedzibę księstwa biskupiego. Z tej przyczyny rozbudowano zamek przeznaczając go również na cele dworskie. Ponieważ w zamku biskupi przechowywali swoje skarby, pieniądze i kosztowności był tu skarbiec i to właśnie stało się powodem jego nowego dramatu. Husyci przybyli na te ziemie w roku 1428 zniszczyli i zrabowali miasto, a dwa lata później (1430) ich celem stał się zamek. Jego zdobycie wbrew przewidywaniom husytów okazało się bardzo proste za sprawą tchórzliwego dowódcy zamku, który oddał im go za pieniądze w zamian za swobodne opuszczenie go przez załogę. Wkrótce jednak został schwytany, a jego głowa po uderzeniu katowskiego miecza, spadła na wrocławskim rynku.


Wspaniałe czasy przyniosła zamkowi działalność biskupa wrocławskiego Andrzeja Jerina (1585-1596) znanego mecenasa sztuki na Śląsku. Jego ambicją stało się uczynienie z zamku prawdziwej renesansowej rezydencji. Odbudował jedno skrzydło, podwyższył kondygnację, ozdobił sgraffitami elewacje, przebudował wnętrza wprowadzając modne wówczas stropy kasetonowe. Właściwie całkowicie przekształcił średniowieczną budowlę nadając całości renesansowy garnitur.
Ta wspaniała budowla, słynąca z bogactwa w czasie wojny trzydziestoletniej ponownie stała się celem łupu tym razem wojsk szwedzkich, które pozostawiły po sobie niemal zgliszcza. I tym razem dźwiga się z ruin dzięki kolejnym biskupom wrocławskim: Karolowi Ferdynandowi Wazie, Franciszkowi Ludwikowi i Filipowi von Sinzendorf. Wtedy też zaszło wiele zmian m.in. powstały słynne "końskie schody". Owe schody są unikatową atrakcją budowli.

W 1821 r zamek i posiadłość Otmuchów otrzymał jako darowiznę od króla Fryderyka Wilhelma III, Wilhelm Baron von Humbolt. W 1929 jego prawnuk Berhard von Humbolt rezygnuje z zamku i resztek posiadłości Otmuchowskich, w związku z budową zapory.

JaWa - 2013-12-07, 16:32

Wspomniane wcześniej „końskie schody” swojej nazwy nie zawdzięczają temu, że stajnie były na piętrze, ale że tymi schodami wnoszono w lektyce biskupów.

Zachowały się jeszcze trzy ciekawe pomieszczenia zamkowe.
W pobliżu wejścia na końskie schody mieściła się sala rycerska, gdzie starym zwyczajem częstowano jadłem i raczono trunkami gości zamkowych. W sali rycerskiej zachował się duży kominek z ruchomą ścianą. Wnęka za kominkiem, umożliwiała podsłuchiwanie rozmów jakie toczyły się w sali rycerskiej przez zaufanego człowieka, który dostawał się tam za pomocą zwodzonej drabiny, a później schodami wiodącymi z biblioteki. Również ten stary, średniowieczny podsłuch zachował się do dziś.

Podobnie jak dwie cele śmierci: głodowa i zapadnia. Zapadnia to niewielkie pomieszczenie z dwiema wnękami do przetrzymywania skazańców i ruchomym kwadratem podłogi, który uruchamiano w momencie kiedy zwracano się do skazańca słowami "idź jesteś wolny", a ten kierując się w stronę drzwi trafiał na to właśnie miejsce i spadał 20 metrów niżej, gdzie znajdowały się fundamenty wieży z zaostrzonymi żerdziami nie dającymi szans przeżycia.
W celi śmierci do dziś można się dopatrzeć strasznych rysunków wyrytych przez skazańców paznokciami.

Schodzimy z zamku na rynek, gdzie jest ciekawy ratusz renesansowy z unikalnym w tych okolicach zegarem słonecznym.

Pomalutku, po cichutku, zbliża się niestety koniec naszej wyprawy. Jutro ostania, króciutka relacja.

JaWa - 2013-12-08, 12:14

Ostatni zamek na naszej drodze to Niemodlin. Niestety jest niedostępny dla zwiedzających, nie można nawet wejść do dawnych ogrodów, obecnie porośniętych kilkumetrowymi chwastami.

Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z XIII w zapewne był wtedy drewnianym kasztelem. W 1313 roku książe niemodliński Bolesław stawia murowaną wieżę mieszkalną. W XIV i XV wieku następuje dalsza rozbudowa zamku.
W 1552 zamek spłonął podczas pożaru miasta, odbudowany a latach 1572-1577. Od 1572 w rękach rodziny Pucklerów, spokrewnionych z największymi rodami Europy. Cały czas zamek jest rozbudowywany i unowocześniany. Jest cały otoczony fosą. Ostatnimi właścicielami była hrabiowska rodzina Praschmów, która opuszcza zamek w styczniu 1945 r. Rosjanie oszczędzają zamek, rok później na terenie zamku powstaje liceum ogólnokształcące, po wyprowadzce szkoły zamek z roku na rok popada w coraz większą ruinę. Obecnie jest własnością Fundacji Książąt Niemodlińskich. Niestety fundacja te nic nie robi w celu choćby zabezpieczenia zamku przed dalszymi zniszczeniami. Na zamku kręcono sceny do filmu „Jasminum”.

Po drodze nocujemy jeszcze w Uniejowie, rano baseny i wracamy do domu.

K O N I E C

Mikesz - 2013-12-08, 20:58

Dziękuję ci bardzo za świetną fotorelację,
Misio - 2013-12-08, 22:33

:lol: Piękne zdjątka, super krótkie opisy, które lekko się czyta i oczywiście należy się piwko. :pifko
JaWa - 2013-12-09, 11:29

Małe podsumowanie.
Przejechalismy blisko 1 100 km, średnio kamper spalił 10,5 l/100 km. Na ogrzewanie zużylismy niecałą butlę gazu. Sam się zdziwiłem, że tak mało.
Przy krótkim dniu na nocleg najlepiej zatrzymywać się w mieście, wtedy dzień nam się trochę wydłuży. Wodę uzupełniliśmy tylko raz, w Pstrążnej przy przydrożnym źródełku. Pogoda jak na listopad była wyjątkowa, prawie cały czas słońce.

marekoliva - 2013-12-09, 13:06

Szkoda, że to już koniec, opracowanie fantastyczne fajnie się czytało i oglądało :spoko
paweu - 2013-12-09, 22:51

To ja tylko coś wtrącę do czterech pancernych... Rudy w książce z początku rzeczywiście był z działem 76 mm, natomiast po tym jak został trafiony i został na polu, załoga dostała nowy już z działem kalibru 85 mm. W filmie był używany od początku tylko nowszy z działem 85 mm. Ten użyty w filmie do kręcenia scen z wnętrza obecnie znajduje się w Poznaniu w Muzeum Broni Pancernej. Nie pamiętam tytułu odcinka, ale Kłodzko grało jakieś miasto, które było w odległości godziny drogi od Berlina i Rudy podskoczył tam w mgnieniu oka :ok
piotr1 - 2013-12-09, 23:02

Super relacja :spoko
JaWa - 2013-12-10, 11:31

paweu napisał/a:
Ten użyty w filmie do kręcenia scen z wnętrza obecnie znajduje się w Poznaniu w Muzeum Broni Pancernej.

Trzeba też dodać, że rozcięty na pół. :spoko

Witold Cherubin - 2013-12-10, 17:57

Z wielką przyjemnością i zainteresowaniem przeczytałem i obejrzałem Waszą relację.
Świetnie to opisaliście, a zdjęcia .... suuper.
Piękny jest ten świat, nie tylko daleko, ale i blisko można obejrzeć coś interesującego i mile spędzić czas.
Oczywiście leci :roza: dla Wa oraz :pifko dla Ja
Pozdrawiam świątecznie :spoko :mikolaj

paweu - 2013-12-10, 22:00

JaWa napisał/a:
paweu napisał/a:
Ten użyty w filmie do kręcenia scen z wnętrza obecnie znajduje się w Poznaniu w Muzeum Broni Pancernej.

Trzeba też dodać, że rozcięty na pół. :spoko

Pocięty żeby umożliwić filmowanie, a później z powodu używania go do celów dydaktycznych.

WODNIK - 2013-12-10, 22:06

Wandziu, Jacku za tę relację :pifko a jak się spotkamy to będzie więcej.
Pozdrawiam :spoko :spoko

running - 2014-01-30, 14:37

Wow! Super recenzja i wprowadzenie w 'ten' pobyt tam. Jeżeli chodzi o Dolny Śląsk, to ja w minione wakacje równiez wylądowałam ze znajomymi w tych rejonach, z tym, że na sam koniec zahaczyliśmy o ekologiczny hotel, by totalnie poddać się przyjemnościom relaksu. A ogólnie zwiedzaliśmy Zamek w Goli Dzierżoniowskiej i jak mówi wikipedia, a ona sie przeciez nie myli:

Zamek został wzniesiony przez Leonarda von Rohnau w 1580 roku. Jego fundamenty są w całości oparte na granitowej skale. Istnieją jednak zapisy świadczące o tym, iż miejsce to było zamieszkane już około 1000 roku.

Pierwotny, renesansowy gmach zamku, powstały w latach 1600-1610, był przebudowywany i zmieniany do początku XVIII wieku. Zaniedbany i opuszczony, na przełomie XIX i XX wieku został odbudowany i odrestaurowany.

Niestety podczas II wojny światowej zamek został w znacznym stopniu zniszczony. Jego ostatni właściciele, Rodzina von Prittwitz und Gaffron, zostali zmuszeni do opuszczenia posiadłości, która przeszła pod zarząd ówczesnych władz polskich. Odtąd zamek stopniowo popadał w ruinę.

Wspaniały park otaczający posiadłość został zdewastowany, ale obecnie zarówno zamek jak i park są objęte całkowitą ochroną. Zamek w Goli jest szczególnie interesującym miejscem, jako jedna z najstarszych i największych renesansowych budowli zamkowych w okolicy.

Zdjęcia załączę później, bo sa na osobnym dysku :) a jest tam równie pięknie jak w powyższej recenzji :)

zbyszekwoj - 2014-01-30, 16:24

Można tylko dodać " cudze chwalicie swego nie znacie"
Cykada - 2014-01-31, 08:09

running napisał/a:
Wow! Super recenzja i wprowadzenie w 'ten' pobyt tam. Jeżeli chodzi o Dolny Śląsk, to ja w minione wakacje równiez wylądowałam ze znajomymi w tych rejonach, z tym, że na sam koniec zahaczyliśmy o ekologiczny hotel, by totalnie poddać się przyjemnościom relaksu. A ogólnie zwiedzaliśmy Zamek w Goli Dzierżoniowskiej i jak mówi wikipedia, a ona sie przeciez nie myli:

Zamek został wzniesiony przez Leonarda von Rohnau w 1580 roku. Jego fundamenty są w całości oparte na granitowej skale. Istnieją jednak zapisy świadczące o tym, iż miejsce to było zamieszkane już około 1000 roku.

Pierwotny, renesansowy gmach zamku, powstały w latach 1600-1610, był przebudowywany i zmieniany do początku XVIII wieku. Zaniedbany i opuszczony, na przełomie XIX i XX wieku został odbudowany i odrestaurowany.

Niestety podczas II wojny światowej zamek został w znacznym stopniu zniszczony. Jego ostatni właściciele, Rodzina von Prittwitz und Gaffron, zostali zmuszeni do opuszczenia posiadłości, która przeszła pod zarząd ówczesnych władz polskich. Odtąd zamek stopniowo popadał w ruinę.

Wspaniały park otaczający posiadłość został zdewastowany, ale obecnie zarówno zamek jak i park są objęte całkowitą ochroną. Zamek w Goli jest szczególnie interesującym miejscem, jako jedna z najstarszych i największych renesansowych budowli zamkowych w okolicy.

Zdjęcia załączę później, bo sa na osobnym dysku :) a jest tam równie pięknie jak w powyższej recenzji :)

przejeżdżam tamtędy co tydzień i widać końcówkę odbudowy.
Właściciel zrobi tam hotel. I dobrze bo jeszcze parę lat i zamek by znikł.
A relacja rewelacja. :spoko

JaWa - 2014-08-18, 16:56

Tak się dobrze złożyło, że byliśmy ponownie na Dolnym Śląsku w maju. Mieliśmy okazję podziwiać kwitnace rododendrony, a także zwiedzić zamkowe ogrody. Piękne są na wiosnę.
JaWa - 2014-08-18, 16:58

cd...
JaWa - 2014-08-18, 17:03

W czasie tego krótkiego wypadu zwiedziliśmy jeszcze Zamek Stary Książ i Zamek Cisy, gdzie mieliśmy niezbyt miłą przygodę. Byliśmy też w Kościele Pokoju w Świdnicy. O czym napiszę trochę później.
Teraz jeszcze filmik z Książa.



JaWa - 2015-07-18, 09:49

W tym roku jesienią, mamy ochotę na ponowny wypad na Dolny Śląsk, może ktoś dołączy ?
martini44 - 2015-07-18, 19:28

My napewno tam będziemy ale jeszcze niewiem czy wrzesień czy październik....

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group