|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Kamperowców podróże nie kamperowe - Okrezna droga zroboty - Ladakh
krzysioz - 2014-06-08, 09:17 Temat postu: Okrezna droga zroboty - Ladakh Witam towarzystwo.
Srednio co 4 tygodnie podrozuje z, lub do Indii . No coz taka praca. Kiedys nawet zamiescilem kilka fotek z Andra Pradesh:
http://www.camperteam.pl/...opic.php?t=7524
W ten piatek rozpoczalem droge do domu troche okrezna droga zahaczajac o Delhi I Himalaje a dokladniej Ladakh. Wlasnie dzis wyladawalismy w Leh.
Niestety nie mam ze soba odpowiedniego kabelka , wiec na fotki trzeba bedzie troche poczekac.
O udalo sie cos zaladowac z telefonu . wczoraj w Delhi temeratura dochodzila do 47 stopni ( w cieniu) Dzisiaj da sie juz zyc Miasto Leh lezy 3500 mnpm
wagabunda - 2014-06-09, 12:57
Dorze , że CIE mamy Krzysiu-pokaż więcej
krzysioz - 2014-06-10, 12:23
Dzieki Jasiu ,
Mysle , ze napisze wiecej po powrocie , zeby to wszystko dalo sie jakos przeczytac inaczej haos bedzie. Na zachete kilka fotek Z Leh.
WHITEandRED - 2014-06-11, 22:30
Tadeusz - 2014-06-11, 22:45
Krzysiu, ja również przysiadam się do tej paczki z piwkiem w dłoni. Odpowiada mi to towarzystwo.
krzysioz - 2014-06-23, 10:42
No cóż - słowo się rzekło - trzeba odrobić zadanie domowe i odrobić postawione piwka.
Pomysł od dawna chodził mi po głowie, żeby wykorzystać drogę powrotną aby coś zobaczyć. Nie bardzo chciałem wyrywać dodatkowy czas rodzinie, ale znalazł się pewien kompromis.
Trochę było zachodu z przekonaniem małżonki , że Kacper jest na tyle "dorosły" aby do mnie dolecieć i towarzyszyć mi w górach- no i udało się.
Pierwszy dzień jak dla mnie najmniej ciekawy , no ale juniorowi trzeba było pokazać kawałek Indi a w tym wypadku Delhi , które w porównaniu z Bombajem i tak jawi się niemal rajem.
Sprawy nie ułatwiał upał. Tego dnia temperatura w Delhi dochodziła do 47 C.
Na szczęście jutro o świcie wylot w góry.
krzysioz - 2014-06-23, 11:46
Dzień następny to przylot do stolicy Ladakh - miasta Leh. Ladakh to część stanu Jammu and Kashmir aczkolwiek jest to całkiem odmienna część ze osobnym ludem ( narodem ) - Ladakhi.
Samo miasto leży w Dolinie Indusu oddzielającym dwa grzbiety Himalajów
Ladakh Range i Stok Range (z najwyższym szczytem w okolicy Stok Kangri 6137 mnpm) i dalej na południe i zachód Zanskar Range z niektórymi szczytami przekraczającymi 7000 mnpm.
Ten dzień to początek aklimatyzacji (samo miasto leży na ok 3500 mnpm) , jak się później miało okazać nieco przykrótkiej - odespanie krótkiej nocy i spacery po mieście.
Kilka fotek poniżej.
krzysioz - 2014-06-24, 08:58
Dzień kolejny to wycieczka do Doliny Nubra. Niestety albo na skutek niedzielnej kolacji lub też zmiany warunków rano fatalnie się czuje. No ale jechać trzeba. próbuje przysypiać w samochodzie na ile to możliwe. Pierwsze 28 km jedzie się ponad 2 godziny. Aby dotrzeć do Doliny Nubra trzeba przekroczyć Ladakh Range w miejscu zwanym Khardong La (czyli Przełęcz Khardong na wysokości 5602 mnpm !) Jest to ponoć najwyżej położona droga kołowa na świecie. Do siebie doszedłem po zjedzeniu kilku sucharków i drzemce zanim dojechaliśmy do Nubry. Zdjęcia z przeleczy pochodzą z dnia następnego , kiedy to wracaliśmy do Leh a ja miałem się zdecydowanie lepiej.
krzysioz - 2014-06-24, 09:12
Jedna ze świątyń buddyjskich klasztor zwany gompą i stupa czyli posąg (lub też coś w rodzaju wieżyczki) w Diskit
Fux - 2014-06-24, 11:58
Takie przestrzenie to tylko nam z Turcji znane.
Coś pięknego, te tereny.
krzysioz - 2014-06-26, 06:13
Na dzień kolejny planowana była wycieczka nad Pangong Lake - słone jezioro położone na granicy Indi i Chin na wysokości ok 4200 mnpm. Jednak biorąc pod uwagę przejazd do doliny Nubra wycieczka nad Pangong odbyta w dwie strony w ciągu jednego dnia bez względu na widoki to raczej byłaby męka . Wynikiem tego ostatni dzień aklimatyzacji spędziliśmy zwiedzając pobliskie klasztory buddyjskie. Oszczędzę potencjalnym czytelnikom kolejnych podobnych fotek. Za to chciałbym zwrócić uwagę na sposób uprawy ziemi, gdzie z konieczności wykorzystany jest każdy kawałeczek do tego się nadający. Wszystko jest podzielone na malutkie poletka. Często też budowane są kamienne kanały nawadniające odchodzące od rzek i potoków. Ladakh to kraina o bardzo niskiej sumie opadów rocznych ( oprócz wyższych partii gór)
Kotek - 2014-06-26, 06:29
Też oglądam! Dziękuję i czekam na więcej.
krzysioz - 2014-06-26, 06:40
Ostatnie trzy dni to planowana wędrówka przez góry. Wrażenia trudne do opowiedzenia słowami. Kilka fotek z pierwszego dnia , który zakończyliśmy w obozie na wysokości ok 4400 mnpm zaczynając na ok 3200mnpm. Wcześniej znałem podejścia szlaków tatrzańskich po ok 3,5- 5 godzin , ale żeby półtora dnia w góre?
krzysioz - 2014-07-06, 16:37
Wypadaloby dokonczyc te krotka historie. Lepiej pozno niz wcale.
Otoz noc w namiocie na wysokosci ok 4400 mnpm do zwyczajnych nie nalezala. Dal o sobie znac brak odpowiedniej aklimatyzacji I przez polowe nocy z przerwami lykalem powietrze jak karpik choc mopze to tylko na skutek autosugesti ? Tego nie wiem aczkolwiek o spokojnym snie nie bylo mowy . Na szczescie Kacper spal snem sprawiedliwego. Temperatura w nocy zeszla ponizej zera , co tez nie bardzo sprzyjalo. Dobrze ,ze o poranku piekna pogoda nastrajala optymistycznie mimo dalszych kilku kilometrow I ok 600 m roznicy wzniesien do pokonania.
Nie wiem czy wspopminalem ale za towarzyszy podrozy procz osob z obslugi mielismy Hindusa , ktory pracuje w mojej firmie wraz z jego filipinska malzonka. To dawalo nam pewien komfort. Jako ,ze oni byli slabszym ogniwem wedrowki - moglismy isc wlasnym spokojnym tempem I mielismy duzo czasu na odpoczynki. wyruszylismy przodem ok 7 30 spokojnym krokiem , ktory wraz z dystansem I wysokoscia przerodzil sie w zwolnione tempo.
ok 10 30 dotarlismy do przeleczy o wysokosci 4960 mpm I nawet idacy rownolegle doswiadczeni trakerzy twierdzili ,ze poqwietrze jest cieniuskie. nazwe przeleczy uzupelnie w domu - zapomnialem ze soba mapy , aby dokonczyc relacje. Na pewno to jakas La , bo la tzn przelecz. Pozniej juz tylko ze 4 godziny w dol do osady I na szczescie gestszego powietrza.
krzysioz - 2014-07-06, 16:50
Zostal jeszcze ostatni krotki dzien lekkiej wedrowki ok 3 godzin wzdluz Markha river az do jej ujscia do Zanskar. Pogoda swietna I nastroje sprzyjaja.
Juz o poranku rozsatajemy sie z czescia zalogi , ktora mieszka w pobliskiej osadzie.
Pozniej dalsza wedrowka az do przeprawy przez Zanskar to raczej czysta przyjemnosc.
Moze jeszcze powroce do tej relacji....? Ale generalnie to by bylo na tyle.
WHITEandRED - 2014-07-16, 19:01
Na zachętę obiecanego powrotu do tematu stawiam skromne piwko i oczywiście czekam na ten powrót
krzysioz - 2014-07-17, 04:28
Dziekuje za kolejne piwko. Mam jeszcze kilka ( -dziesiat lub -set) fotek - na szczescie syn i wspoltowrzysze podrozy robili . Moze kiedy wroce z pracy i bede mial lepszy dostep do sieci to wpakuje je w jakas chmure i zamieszcze link to bedzie mozna przejrzec. Niestety nigdy nie lubilem ( I nie potrafilem) robic fotek.
W czasie wycieczki pieszej stwierdzilem , ze przez najblizsze dwa lata pojde najwyzej na zamek Chojnik ( 627 mnpm) , ale juz dzis rzeczy wygladaja inaczej I kusi zeby wrocic I wejsc przynajmniej na Stok Kangri. Tylko jakies fajne towarzystwo by sie przydalo.
Pozyjemy - zobaczymy
Ale i tak najpiekniejsze sa nasze gory a to pewnie za sprawa flory. .Coraz bardziej kocham te moje Sudety, zwlaszcza kiedy jestem daleko.
George2 - 2014-07-17, 07:50
krzysioz210, Przypadkowo trafiłem na ten wątek – Ladakh. Dość dawno temu w połowie lat 80-tych próbowałem dojechać w ten rejon od strony Doliny Kullu-Manali wybitnie terenowym samochodem Fiat 125P. Mimo dychawicznego silnika - silnik dostał przedmuchów na uszczelce pod głowicą – udało mi się przekroczyć Rothang Pass (4000 m) ale wyprawa zakończyła się niepowodzeniem z powodu oberwania się półki skalnej po której prowadziła „droga” przez spadający z góry głaz wielkości wagonu kolejowego. Gdzieś powinienem mieć film VHS nakręcony przez córkę z tego wjazdu i odwrotu. Kolejne podejście, rok czy dwa lata później nie doszło do skutku z powodu zablokowania tej drogi znacznie wcześniej – gdzieś na wysokości 3 tys.m – przez podobny głaz, który stoczył się kilka godzin wcześniej (na szczęście wcześniej) i zablokował na kilkanaście dni przejazd tym strategicznym szlakiem. Gdy podjechałem właśnie kilku robotników drobiło go młotkami. Wcześniej utknąłem na tej trasie z powodu zablokowania (w maju) głębokiego kilkunastometrowego przekopu-tunelu w wieloletnich pokładach śniegu. Mam nadzieję że teraz masz spokojniejsze czasy w tym rejonie – my mieliśmy „urozmaicenie” z powodu walk związanych z Sikhami. Stara historia – pozostały pożółkłe fotografie. Droga ta jest b.dobrze widoczna na Google Earth - robi wrażenie.
Pozdrawiam ,
Jurek
krzysioz - 2014-07-17, 13:11
To byly czasy. Teraz w sezonie dolatuja do Leh ze 4 samoloty dziennie. Duzo ponoc lepsza , ale dluzsza jest droga przez Srinagar I Kargil , ale wymaga dodtkowych papierow ze wzgledu na przyjazne stosunki z sasiadami.
Jezeli jeszcze kiedys sie zdecyduje , to biore pod uwage wypozyczenie Bulleta w Manali I odbycie czesci podrozy motocyklem w ramach aklimmatyzacji. Ale mysle , ze w porownaniu z Twoimi czasami obecne podrozowanie po tych terenach to bulka z maslem jezeli nie party dla kochajacych inaczej. Juz samo dotarcie do Indi ( kredensem) zaliczaloby Cie teraz do hard corow . W tamtych czasach Ladakhi pewnie mogli zjesc tylko to , co sami wyhodowali. podziwiam odwage I determinacje. Mlodziez bez land cruisera I GPSu nawet do Karpacza teraz nie jezdzi . Moze opiszesz w dziale dawnych podrozy wyprawe do Indi Fiatem 125 p. Mysle ,ze wszyscy z checia by poczytali. Piwko na zachete.
No coz - zostala Ci misja do spelnienia. Nigdy nie jest za pozno !
George2 - 2014-07-17, 23:00
Jedno sprostowanie: do Indii nie dojechałem Fiatem 125P ale odebrałem go z Bombaju i wymyślonym - patrząc na mapę - wariantem północnym przez Barodę (Vododarę), Ahmadabad do drogi NH8 przez Rajastan (Udajpur) po trzech dniach dojechałem do Delhi. Przejazd godzien odrębnego książkowego opisu. Powód wybrania tej drogi wynikał z powszechnej wiedzy (zwłaszcza gazetowej), że w środkowej części głównej drogi tranzytowej Bombaj - Delhi przez Indore panoszyły się liczne (ok. 5 tys.) bandy napadające na pojazdy, zwłaszcza po zmroku. Poza tym pojazdy poruszały się tam w konwojach i prowadzone były wyłącznie przez hinduskich kierowców.
Ja zamierzałem trasę pokonać samotnie i próbowałem znaleźć jakąś alternatywę. Próbowałem uzyskać od światłych lokalnych osób porady co do trafności jej wyboru. Dziwiło mnie, że wszyscy zdecydowanie odradzali mi tej trasy ale jednocześnie unikali podania przyczyn. Sprawa nieco się wyjaśniła za Ghandinagarem, gdy napotkałem wielką tablicę z groźnym napisem: DROGA NIEBEZPIECZNA – JEDZIESZ NA WŁASNE RYZYKO. Zdziwienie budził tylko brak fizyczny drogi, zniszczone mosty, jakieś objazdy – jedynie położenie słońca i drobne ślady asfaltu ze spotykanymi od czasu do czasu granitowymi kamykami z wyrytymi znakami NH8 wskazywał, że jadę chyba we właściwym kierunku. Trwało to kilkaset kilometrów – w tym czasie spotkałem chyba tyko dwa pojazdy jadące z przeciwka. Pełniejsze wyjaśnienie problemu znalazłem kilka lat temu na mapce załączonej do informacji o konkurencyjnych z zachodnim sąsiadem próbach jądrowych – jedni odpalili pięć czy sześć ładunków a drudzy przebili o jeden więcej.
Ruszyłeś stare wspomnienia oderwałem się więc na chwilę od przygotowań do wypadu na Południe – startujemy za kilka dni.
Czy znajdę czas na opisy – 6 lat i ca 150 tys. km?
Niezwykle ciekawy kraj i ludzie.
,
|
|