Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Grecja - Moja Grecja 2014

Sznurek - 2014-07-29, 14:34
Temat postu: Moja Grecja 2014
„….W domu, w ciszy niedzielnego południa, oglądamy pamiątki z podróży…. Przerzucamy kartki notatnika z podróży i oglądamy zdjęcia. Powracają wspomnienia. Muzea, świątynie, morze, drzewa oliwkowe, ludzie…; a potem miejsce w którym coś na poruszyło. Zdarzył się cud. Od tego momentu zaczynamy patrzeć na Grecję nieco inaczej.
Zakochaliśmy się w tym kraju i od tej pory będziemy do niego ciągle powracać.”

To fragment zakończenia książki „Grecja. Moje podróże.”, którą mój ojciec kupił po wspólnym wyjeździe do Grecji w 1986 roku a który do dziś znam na pamięć….

I faktycznie, od tego czasu powrót do Grecji był moim marzeniem, ale zawsze coś stało na przeszkodzie. Aż do tego roku.
Z racji moich dzieci (starszy lat 10 uwielbiający zwiedzanie, młodszy lat 3, który zwiedzać chce niekoniecznie) wyjazd był próbą kompromisu pomiędzy wypoczynkiem a zwiedzaniem.
Z założenia odpuściłem Ateny, które muszą poczekać aż młodszy trochę podrośnie. Natomiast starszemu synowi i żonie chciałem pokazać choć kilka ciekawych miejsc, żeby wspomnienia z Grecji nie ograniczały się do plaży.
Jeżeli zaś chodzi o plaże – to zobaczyłem kiedyś w sieci zdjęcia z plaży na Elafonissos i powiedziałem sobie, że chcę tam pojechać.
Tak więc powstały ramy naszego wyjazdu….

Wyruszyliśmy wieczorem po zakończeniu roku szkolnego. Pierwszym celem były baseny w Kiskunamajsa w ośrodku Jonathermal
Śpimy gdzieś po drodze na Słowacji w sobotę meldujemy się na kampingu.


Szybka organizacja i idziemy na baseny. Kompleks wg mnie bardzo fajny, rozległy i mimo weekendu i sporej ilości ludzi nie ma odczucia tłumu. W basenach moczymy się do wieczora i przez większą część niedzieli...








W niedzielę o 17.59 (bo do 18.00 należy opuścić kamping, żeby nie liczyli kolejnej doby) wyruszamy dalej. Zgodnie z sugestią znajomego nie jedziemy na przejście z Serbią autostradą, tylko na małe do Suboticy. Po drodze jeszcze pola słoneczników

i jesteśmy w Serbii. Pierwsze, co mi się rzuca w oczy po wjechaniu na autostradę to stacje benzynowe i parkingi. Jest ich masa, co 20-25 km. Ponieważ jest coraz później, myślę sobie - super, nie będzie problemu z miejscem do spania. I jadę dalej, mijając kolejne parkingi. Jest coraz później ale ponieważ jedzie mi się świetnie to nie staję. Będzie mniej do przejechania jutro. I tak sobie jadę aż do odbicia autostrady na Sofię. W tym momencie parkingi się kończą. Nie pomyślałem, że cały ruch "turecki" odbija na Sofię a jak widać, parkingi były pod nich budowane. No ale mówi się trudno. Jadę. Autostrada się kończy ale niedaleko jest zajazd Dżep to tam stanę na spanie. Ale niestety parking zabity do granic możliwości. Na kolejnych parkingach sytuacja się powtarza. W końcu około 3.30 stajemy gdzieś koło stacji benzynowej przytulając się do stojącego tam kampera (42°31'45"N 21°54'20"E).
Na drugi dzień trasy ciąg dalszy. Po krótkim czekaniu jesteśmy w Macedonii. Na autostradzie nudy


Potem zaczynają się ciekawsze widoki...


Jeszcze tylko tankowanie - najtańsze zresztą podczas całego wyjazdu - litr ropy 4,58 zł i jest :)


Go Polska ! woła grecki celnik. Jesteśmy. Nie ukrywam, że baaaardzo się cieszę.....

Jawor_ki - 2014-07-29, 14:45

Czekam na c.d. Za tydzień mój wyjazd więc wskazówki mile widziane. Napisz czy zostaliście cały wyjazd na Peloponez z Elafonisos czy może gdzieś jeszcze są ciekawe miejscówki. :spoko
Tamara - 2014-07-29, 15:02

Witam

proszę o info jak dojechać do tego małego przejścia w Suboticy. Mam złe doświadczenia z dużym i chciałabym je ominąć.

dzięki

Sznurek - 2014-07-29, 15:23

Jedziemy do Paralii Korinou (40.306024 22.617999) gdzie zamierzamy zostać na noc. Parkujemy przy plaży i do morza, któe okazuje się być bajecznie ciepłe...





Na plaży pustki. Zaledwie kilka osób. Do tego prysznice i krany ze słodką wodą. Rewelacja. Obok na stoi kamper z Polski ale nikogo w nim nie ma.
Po wymoczeniu się w morzu jedziemy do miasteczka Paralia. Tam już sporo ludzi a i sporo Polaków.
Idziemy na naszą pierwszą grecką obiado-kolację. Olek oczywiście owoce morza - tym razem ośmiornica :)


Po obiedzie snujemy się trochę po miasteczku, ale zmęczenie bierze górę. Wracamy na nasze poprzednie miejsce przy plaży ale dopiero teraz widzę tam sporo znaków zakazujących kampingowania. Zagaduję Polaków, którzy wrócili już do kampera. To małżeństwo z Białegostoku: Krzysiek i Iwona, którzy podróżują z synami. Róznież planowali tu spać. Mówię, że wracając z miasteczka widziałem fajne miejsce (również przy plaży) gdzie znaków zakazu nie było. Postanawiamy się tam przenieść (40°17'40"N 22°36'40"E)
Przy plaży jest kantyna. Podchodzę i pytam czy możemy zostać na jedną noc. No problem !
Więc zostajemy:)



Wieczór spędzamy wspólnie pijąc polskie ciepłe piwko (dzięki Krzysiek !). Ciepłe, bo Krzyśkowi coś nie działa lodówka a polskie bo kantyna już zamknięta i nie zdążyliśmy kupić greckiego ;(
Omawiamy dalsze plany i okazuje się, że są one mniej więcej zbieżne, tyle że my mamy o tydzień więcej czasu. Wieczorem mówimy sobie do zobaczenia bo Krzysiek z Iwoną planują wcześnie wyjechać. I faktycznie, kiedy się budzimy ich już nie ma.
Jest za to widok na Olimp...


Obiecuję sobie z synem, że kiedyś tam wejdziemy.... Ale nie tym razem... Dzisiaj leniwy dzień. Przenosimy się na kamping Heraklion w Neos Panteleimonas (40°00'40"N 22°35'31"E) i znowu na plażę :)





Wieczorem szwendamy się trochę po okolicy, płacę za kamping (25EUR) i spać. Jutro planuję wcześnie wyjechać. Przed nami Meteory...

darboch - 2014-07-29, 18:12

Super, szczególnie, że jak na razie Wasz wyjazdu pokrywa sie z naszym który zaczynamy w sobotę :)
Ciekaw jestem co będzie po Meteorach ? :spoko

Napisz cos więcej o tym przejściu granicznym.

Sznurek - 2014-07-29, 19:10

Przejście jest tu: 46.168123, 19.559039
Jadąc cały czas autostradą trzeba trochę nadłożyć. Ale z Kiskunmajsy to różnica jest niewielka.

antwad - 2014-07-29, 19:13

Tamara napisał/a:
Witam

proszę o info jak dojechać do tego małego przejścia w Suboticy. Mam złe doświadczenia z dużym i chciałabym je ominąć.

dzięki

Poza ogólnie znanym (autostradowym) przejściem granicznym Węgry - Serbia, w pobliżu są jeszcze dwa:
- otwarte w ubiegłym roku małe przejście pomiędzy Assothalom (Węgry), a Backi Vinogradi (Serbia): http://www.vesti-online.c...bije-i-Madarske
- przejście na drodze nr 53 pomiędzy Tompa a Subotica

SlawekEwa - 2014-07-29, 19:16

Tamara napisał/a:
Mam złe doświadczenia z dużym i chciałabym je ominąć.

Co złego tam może nas spotkać?

Sznurek - 2014-07-29, 19:25

Myślę, że jedynie duża kolejka :)
darboch - 2014-07-29, 20:35

Kiedy dalsza część ?
Sznurek - 2014-07-29, 21:03

W kolejnym dniu wstaję rano skoro świt i około 6.30 ruszamy z kampingu. Tzn ja ruszam bo reszta towarzystwa jeszcze śpi. W końcu widać je na horyzoncie...


W planie mamy zwiedzenie dwóch klasztorów - Wielki Meteoron i Varlaam. Są zlokalizowane blisko siebie co ułatwia sprawę. Natomiast trasę wybieram tak, aby zrobić pętlę wokół meteorów tzn po wjeździe do Kalampaki skręcamy w prawo a powrót przez Kastraki.
Mimo stosunkowo wczesnej godziny parking pod Wielkim Meteorem zajęty w całości i trzeba zaparkować przy drodze dojazdowej. Przynajmniej udaje nam się znaleźć miejsce blisko parkingu. Jemy szybkie śniadanie i ruszamy na zwiedzanie. Przynajmniej, jak na razie, nie ma kolejki do wejścia....



Po drodze obserwujemy jeszcze transport jakiegoś towaru...


Wejście dosyć męczące, zwłaszcza w upale z małym szkodnikiem (tj dzieckiem) na plecach, ale warto. Widoki są wspaniałe...




Po, dość pobieżnym niestety, zwiedzeniu Wielkiego Meteoronu wracamy do kampera. Zjeżdżam na bardzo fajny parking (39.725780, 21.632461), który widziałem z góry a z którego jest bardzo blisko do Varlaamu a w sumie do Wielkiego Meteoronu też jest niezbyt daleko. Chwila odpoczynku, kawa i ruszamy do Varlaamu. Tu, podobnie jak wcześniej, widoki zapierają dech...



Na zdjęciu poniżej (w środku kadru) widać kampera na parkingu o którym wyżej pisałem.


Po powrocie, chwila odpoczynku i ruszamy w kierunku Termopili.

Sznurek - 2014-07-29, 21:47

Droga do Termopili nudna i nieciekawa, za wyjątkiem ostatniego odcinka gdzie jest trochę górek. Nagle wzdłuż drogi ilość śmieci zwiększa się drastycznie. Za oknem widzimy klasyczne slumsy. "Domki" zbudowane z dykty, blach i czegoś tam jeszcze zamieszkałe przez ludzi z wyglądu romskiego pochodzenia . Makabra. Ze zgrozą myślę co bym zrobił jakby w tym miejscu, na zad..piu i w takim "towarzystwie" zepsuł by się samochód. Na szczęście nic takiego się nie dzieje i jedziemy dalej.... Olek (starszy syn) po drodze ogląda 300 (spartan). Po 5 minutach od zakończenia filmu jesteśmy pod pomnikiem Leonidasa...



Swoje odczucia co do tego miejsca bardzo fajnie ujął Agostini w swojej relacji "W kranie Zeusa". Na mnie to miejsce też "działa".
Pytam syna o to czyj to pomnik
- Leonidasa
A wygrał bitwę czy przegrał ?
- Przegrał i poległ.
To dlaczego jemu, przegranemu, postawili pomnik a nie zwycięzcy ?
- Bo się nie poddał. Bo walczył do końca...

Mam nadzieję, że zapamięta to miejsce...
Potem idziemy na kopiec gdzie wmurowana jest tablica ze słynnym napisem



Przechodniu powiedz Sparcie.... Tłumaczę synowi, że ten lekko zmodyfikowany napis znajduje się na cmentarzu żołnierzy polskich na Monte Cassino, gdzie walczył mój dziadek a jego pradziadek....
Niestety, dzieci nie pozwalają na dłuższe delektowanie się miejscem.
Wracamy do auta i po przejechaniu kilkuset metrów jesteśmy przy gorących źródłach (38.794019, 22.528351)
Kąpiel jest super :)




Ponieważ pora jest jeszcze wczesna a do Delf już całkiem blisko podejmujemy decyzję, że jedziemy dalej. O 20 podjeżdżam pod wejście do Marmarii (część wykopalisk poniżej drogi).
Chciałbym pokazać moim Tolos - trzy kolumny będące chyba symbolem Delf. Niestety strażnik właśnie zamyka bramę. Gdy nas widzi wstrzymuje się.
- czy możemy wejść, choć na chwilę, pytam.
- No problem ! I'll wait :)
Rewelacja. Żeby nie przeciągać idę tylko z Olkiem (wejście do tej części wykopalisk jest bezpłatne). Robimy kilka zdjęć i wracamy.





Efcharisto, mówimy strażnikowi i się żegnamy. To proste dziękuję, powiedziane przez turystę po grecku niezmiennie wywołuje u Greków życzliwy i szeroki uśmiech.
Strażnik przestrzega nas jeszcze, że tu nie możemy spać bo policja nie pozwala, ale kilometr dalej to już no problem :)
My jednak wracamy do Delf. Chcemy zjeść jakąś kolację. Miasto wygląda...dziwnie. Sklepy otwarte, restauracje, ary otwarte ale pusto. Wszędzie pusto. W restauracji siedzimy sami. Pytam kelnera dlaczego jest tak pusto ? ?Kryzys - dopowiada. Mówi, że jeszcze kilka lat temu miałbym problem ze znalezieniem stolika. A teraz - pusto....
Na noc zatrzymujemy się na kampingu, który mijaliśmy przy wjeździe do Delf (38.483166, 22.475934)

Sznurek - 2014-07-30, 10:34

Rano wracamy pod wykopaliska i idziemy zwiedzać. Ruch dosyć spory ale udaje się zaparkować przy drodze przed samym wejściem.


Kupujemy bilet łączony tzn wykopaliska i muzeum i wchodzimy. Teren jest ogromny, położony kaskadowo na stoku góry. Upał przeogromny a dodatkowo mój Mikołaj postanowił sobie, że ZAWSZE będzie chodził w inną stronę niż my ;)


Po niecałej godzinie mamy dość. Całości, ani nawet połowy chyba, nie zobaczyliśmy. Ale zawsze coś...






Potem jeszcze muzeum, gdzie chyba najbardziej znanym eksponatem jest posąg woźnicy


Jest także makieta, która uzmysławia wielkość całego kompleksu i pokazuje, jak wyglądał w czasach swojej świetlności.


Wracamy do auta i jedziemy dalej. Droga wije się między górami. Widoki piękne.


W tych okolicach są greckie ośrodki narciarskie. Fajne wrażenie robi gdy się jedzie w 35 stopniowym upale a za oknami reklamy SKI, SNOWBOARD itp :) Ciekawe, jak tam jest w zimie..
Najkrótszą droga dojeżdżamy do autostrady, mijamy przedmieścia Aten i docieramy do Koryntu. Zatrzymujemy się tylko przy kanale korynckim robiąc kilka fotek i ruszam dalej...


Kierujemy się na Nafplio. Za oknami rozpoczynają się sady pomarańczowe. Ciągną się kilometrami a drzewa oblepione pomarańczami.


Zatrzymujemy się przy jednym za straganów. Kupujemy 8 kilo pomarańczy za całe 3 euro i jedziemy do Drepano.
Kierujemy się w stronę plaży. Jest tam obok siebie kilka (4 lub 5) kampingów. Stajemy pry plażowej knajpce i zastanawiamy się na który się zdecydować. Nagle słyszę że ktoś nas woła. To Iwona z Krzyśkiem z którymi spędziliśmy wspólnie pierwszą noc w Grecji. Stoją Na Argolic Strand. Więc więcej się nie zastanawiamy tylko też tam jedziemy. Miejsca jest do wyboru do koloru.
W recepcji oczywiście meldujemy się, że jesteśmy od pana Rawickiego..
- I zostajecie na miesiąc ? ;) - pyta szefowa kampingu
- Nie, tylko dwa dni :)

Kamping bardzo sympatyczny, dużo kwiatów i zieleni. Miejsca na kampery zacienione siatkami a dodatkowo okazał się być najtańszym podczas naszego całego wyjzdu. Stoimy dokładnie tu: 37°31'59"N 22°53'31"E
Poniżej kilka fotek z kampingu







Pusto. Wszędzie jest bardzo mało ludzi a w knajpkach szczególnie...


Wieczorem znowu siedzimy razem przy piwku, ale tym razem jest to już zimny Mythos. Iwona z Krzyśkiem wcześnie rano ruszają dalej. My zostajemy tu na dwie noce.
Pływamy, nurkujemy,szukamy muszli.... Jest fajnie :)

Barbara i Zbigniew Muzyk - 2014-07-30, 12:41

Wielkie dzięki,barbara
BaWa - 2014-07-30, 13:46

fajnie że podajesz namiary może się przydadzą :ok
Sznurek - 2014-07-30, 14:40

W sobotę płacę za kamping (20 eur/dobę) i dogaduję się z szefową (właścicielką?), że moge wyjechać pod wieczór. Ruszamy około 17 i jedziemy do Epidauros (37°35'48"N 23°04'29"E) gdzie oglądamy teatr. Akustyka jest faktycznie fantastyczna. Wrażenie robi wielkość - 14 000 widzów. Zastanawiam się, jak tu było ponad 2 tys lat temu. Na około górki, jakieś małe osady. Jak było wtedy, że w takim miejscu zbudowali tak wielki teatr ?


Wracamy do Nafplio i jedziemy na parking przy wejściu do górnej twierdzy (37°33'41"N 22°48'17"E). Gdy wychodzimy z auta jest 20.05 a twierdza otwarta do 20.00 :( Szkoda, bo widok stąd na miasto i morze musi być piękny.
Fotki na parkingu

i jedziemy do centrum. Parkujemy na duuużym i bezpłatnym parkingu prze nabrzeżu (37°34'04"N 22°48'03"E) i idziemy do miasta przy zachodzącym słońcu.


Miasto bardo ładne, uliczki wyłożone kamieniem, tysiące knajpek - tym razem pełnych - jest sobota. Życie rozkwita. Idziemy na kolację do jakiejś restauracji.
Kelner słysząc jak rozmawiamy pyta po polsku - Polacy ?
Tak, odpowiadamy.
Bo ja mam żonę z Polski :)
I tym sposobem obsługę mamy po polsku :)
Potem jeszcze, na "wniosek" młodszego syna robimy rundkę po mieście kolejką turystyczną

i późnym wieczorem wracamy do auta spać. Parking jest już wtedy prawie całkowicie zapełniony.
Na drugi dzień, po zupełnie spokojnej nocy, wstaję o 5 i zbieram się do wyjazdu. Pełny wieczorem parking jest już zupełnie pusty, za wyjątkiem kilkunastu kamperów które parkują w różnych jego miejscach.


Kolejny cel to Monemvasia. Mimo, że nawigacja sugeruje mi jechać w głębi lądu przez Tripolis i Spartę decyduję się jechać wybrzeżem. To tylko 185 km. Dziwi mnie na początku dlaczego nawigacja liczy na to aż 4 godziny ale na wszelki wypadek ruszam bardzo wcześnie.
Pusta droga wije się wzdłuż wybrzeża. Oglądam wschód słońca


Jest pięknie. Tylko tych zakrętów jakby coraz więcej i więcej. Do Leonidio droga biegnie wzdłuż morza a potem odbija w góry. I o ile dotychczas była kręta ale dość szeroka to od Leonidio począwszy gwałtownie się zwęża.
Jedziemy coraz wyżej i wyżej. Widoki są rewelacyjne...


Tyle, że powoli bolą mnie ręce od kręcenia kierownicą na zakrętach. Nawigacja ten fragment trasy widzi tak:)


Cieszę się, że mocny silnik nie ma najmniejszych problemów z ciągnięciem w górach.
Wiazd do miasteczka Kosmas to mistrzostwo świata. Ulica (dwukierunkowa) na szerokość kampera a dodatkowo ostre zakręty. Modlę się tylko żeby jakiś inny kamper nie wyjechał mi z naprzeciwka. Kosmas jest tu 37.092970, 22.739816 - na street view można pooglądać drogę :)

Na szczęście bez problemów docieramy przed 10 do Monemvasii.
Parkujemy na parkingu za groblą po prawej stronie przy samym morzu (36°41'15"N 23°02'35"E). Na street view widać, że zaraz za groblą po lewej stronie jest tablica zakazująca kampingowania pod groźbą kary. Obecnie jej nie ma. A przynajmniej 6 lipca nie było. Po śniadaniu idziemy do Monvasii.
Miasteczko jest przeurocze. Z trzech stron otoczone murem. Wewnątrz nie ma ruchu samochodowego bo nie ma takiej możliwości. Uliczki wąziuteńkie


Głównie knajpki i sklepy z pamiątkami. Dochodzimy do głównego placyku ze studnią i armatą


gdzie się rozdzielamy. Żona z młodszym synem zostaje na dole a ja ze starszym idę zobaczyć górne miasto, które jest na szczycie góry. Wydaje się wysoko ale dojście jest stosunkowo szybkie i nie męczące. Za to widoki....:




Niestety, okazuje się, że górne miasto jest zamknięte z powodu prac konserwacyjnych. Do kiedy ? Nie wiem. Ale i tak warto wejść na górę, żeby zobaczyć widoki.
W drodze powrotnej wchodzimy jeszcze do kawiarni na zimne picie i kawę i powoli wracamy do kampera. Jeszcze kąpiel w morzu (jest rodzaj betonowego pomostu z drabinką i prysznicem) i jedziemy w kierunku rajskiej plaży :)
Jeszcze ostatni rzut oka na Monemvasię..


JaWa - 2014-07-30, 18:42

Piwko poszło, większość namiarów umieściłem na swojej mapce. :spoko
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2014-07-30, 19:28

Ciekawa jestem co to za rajska plaza
Rawic - 2014-07-30, 20:27

Sznurek napisał/a:
Ruszamy około 17 i jedziemy do Epidauros (37°35'48"N 23°04'29"E) gdzie oglądamy teatr. Akustyka jest faktycznie fantastyczna. Wrażenie robi wielkość - 14 000 widzów. Zastanawiam się, jak tu było ponad 2 tys lat temu. Na około górki, jakieś małe osady. Jak było wtedy, że w takim miejscu zbudowali tak wielki teatr ?
widzieliscie tylko kamienne ławy na 14 000 widzów, prawdziwe wrażenie robi dopiero pełny teatr ludzi, a szept aktora słyszany jest na koronie. Wiem, rozumiem z dziećmi ciężko wysiedzieć w teatrze.
Sznurek - 2014-07-30, 21:41

Rawic napisał/a:
widzieliscie tylko kamienne ławy na 14 000 widzów, prawdziwe wrażenie robi dopiero pełny teatr ludzi, a szept aktora słyszany jest na koronie. Wiem, rozumiem z dziećmi ciężko wysiedzieć w teatrze.

Wyobrażam sobie, że to musi być dopiero efekt. Jak wychodziliśmy z teatru krótko przed zamknięciem to już schodzili się ludzie na wieczorny występ. Niestety, w tym roku nie było nam dane :)

Rawic - 2014-07-30, 22:05

Sznurek napisał/a:
Jak wychodziliśmy z teatru krótko przed zamknięciem to już schodzili się ludzie na wieczorny występ.
jadac tam, myślałem, że będzie tylko mała grupka turystów, a okazuje się, że to Ateńczycy tak licznie przybywają na starożytne sztuki. Odnośnie akustyki, mam swoją teorię, ponieważ scena jest w postaci płaskiego kamiennego kręgu, w środku z wystającym kamieniem, z którego najlepiej słychać, jest też to miejsce najbardziej nagrzane przez słońce, jak dno patelni, fala dzwiękowa głosu aktora, jest unoszona do góry razem z nagrzanym powietrzem, podobnie jak głos unoszony wiatrem. :ok
Sznurek - 2014-07-30, 22:21

Ale kontynuując mój wątek. Po wyjeździe z Monemvasii jedziemy do Pounty, gdzie ładujemy się na prom na Elafonissos. Mamy farta bo po kupnie biletu (prawie 30 eur) i wjeździe na prom od razu odpływamy.




Już z płynącego promu widać wyglądające na bardzo ładne miejsce (na stałym lądzie) gdzie stoi kilka kamperów . Jest ono tu 36.519741, 22.984048 a z promu wygląda tak:


Po przypłynięciu na wyspę jedziemy na kamping Simos gdzie trzy dni wcześniej zarezerwowałem sobie mailem miejsce - tak na wszelki wypadek ;) Po drodze na kamping mijamy tablicę o zakazie kampingowania na dziko na wyspie pod groźbą kary chyba 140 eur za osobę...

Po przyjeździe na kamping okazuje się, że rezerwacja jest tzn pani o niej pamięta, ale nie ma w tej chwili wolnych parceli. Urocza pani w recepcji proponuje mi miejsce "dla oczekujących" na placyku na wprost recepcji. Mówi, że jutro jak zwolni się parcela będę mógł się przenieść, ale zapewnia mnie, że nie będę chciał. No i ma racje. Parcele dla kamperów są dość wąskie i prawie nie zacienione. Placyk wprawdzie też prawie bez cienia ale miejsca więcej...
Po zainstalowaniu się spotykamy....Iwonę i Krzyśka. Po raz trzeci i niestety ostatni w naszej podróży.
Ogarniamy się i idziemy na plażę. Z kampingu są dwa wyjścia - trzeba przejść przez wydmy - z tego z jednego droga jest utwardzona (rodzaj drewnianego chodnika).
Z najwyższego punktu wydm ukazuje się widok na plażę...


JEST WSPANIAŁA !! Wygląda tak jak na zdjęciach w necie i z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że jest to najpiękniejsza plaża na jakiej byłem....





Wieczorem, tradycyjnie, siadamy z Iwoną i Krzyśkiem przy piwku, którzy tradycyjnie już, wyjeżdżają na drugi dzień rano.
My z kolei spędzamy większość dnia na plaży i w wodzie.
Dzieci maja tu raj...
Olek buduje klasztor w Meteorach


Mikołaj próbuje go niszczyc ;)






Zostajemy tam na trzy noce. Kamping jest fajny, ma wszystko czego nam trzeba. Jest darmowe wifi - głównie w obrębie restauracji. Trzeba w kasie wziąć kwitek z loginem i hasłem.
Co nas ucieszyło - jest darmowy mikrobus, który wozi do i z miasteczka - należy tylko umówić cię na określoną godzinę. Któregoś wieczoru korzystamy i jedziemy pochodzić po miasteczku. Jest ono maleńkie ale jest sporo knajpek oferujących ryby i owoce morza, które w taki sposób czekają na swoją kolej ;)


Po trzech dniach leniuchowania zwijamy manatki i wracamy na ląd. Przy kupowaniu biletu promowego mój kamper skurczył się o 0,5 metra co skutkowało zmniejszeniem ceny biletu o prawie 6 euro ;)
Upychają nas tyłem na mniejszy niż poprzednio prom i odpływamy...



Sznurek - 2014-07-31, 10:22

Odpływając z Elafonissos mam świadomość tego, że od tego momentu tak naprawdę zaczyna się nasz powrót do domu. Oczywiście nie wprost i nie szybko. Ale jednak powrót.... :(

Jedziemy w kierunku Githio.
Po drodze, zatrzymujemy się przy przydrożnych straganach i kupujemy owoce. Pomarańcze są śmiesznie tanie - 3 kg - 1 eur. A melon kupiony od starszej greczynki tak pachniał, jakby był sztucznie aromatyzowany. Jego zapach jest w całym kamperze :)
Po drodze zatrzymujemy się na odpoczynek i kąpiel przy plaży wraku (36°47'20"N 22°34'56"E)
Miejsce fajne, sporo cienia pod drzewami ale zupełnie nie ma wiatru. Miejsca do parkowania z jednej strony otoczone są przebiegającą powyżej drogą zaś od strony morza jest rodzaj wału (wydm?). Efekt jest taki, że na plaży jest lekki wiaterek, którego przy aucie zupełnie nie czuć.
Oczywiście idziemy się kąpać i oglądać wrak :)




Potem jedziemy do Githio gdzie trochę łazimy i jemy obiad w knajpce nad samym morzem, z widokiem na wysepkę Cranae


i jedziemy na kamping Maltemi (36°43'47"N 22°33'14"E)
Kamping bardzo nam się podoba. Położony jest w sadzie (gaju) oliwnym. Miejsca na namioty są wprost pod drzewami, zaś stanowiska dla kamperów pięknie zacienione "daszkami". Jest niewielki basen a w recepcji sprzedają oliwki i oliwę z własnych zbiorów :)
A przy tym wszystkim jest dużo, dużo miejsca ...




Na plaży jest punk informacyjny organizacji ochrony żółwi morskich Archelon

Punkt obsługują młodzi wolontariusze, którzy udzielają wszystkich informacji.
Każdego dnia, wczesnym rankiem ruszają w grupkach na okoliczne plaże w poszukiwaniu świeżych śladów żółwi - są bardzo charakterystyczne - pokazują mi je na zdjęciach. Tam gdzie ślad się kończy można spodziewać się złożonych jaj. Rozkopują delikatnie to miejsce, i jeżeli są w nim jaja liczą je, zasypują i zabezpieczają w ten sposób:


Małe żółwie wykluwają się po (o ile pamiętam) czterdziestu kilku dniach. Na kilka dni przed wykluciem w danym gnieździe budują dodatkowo rodzaj barierek w kierunku morza.
W punkcie kupujemy kilka gadżetów oczywiście z żółwiem w roli głównej :)

Po dwóch dniach pobytu na kampingu wyjeżdżamy bardzo wcześnie bo o 5.30. Równocześnie ze mną wyjeżdża ekipa z Archelonu w poszukiwaniu nowych gniazd. Fajnie, że są jeszcze tacy ludzie :)
Kieruję się na Spartę a stamtąd na Kalamatę. Znowu wjeżdżamy w baaardzo zakręcone drogi...


i wysokie góry.

Widoki są piękne ale mam bardzo mało paliwa i zaczynam się denerwować czy nie zabraknie. Na szczęście nie zabrakło. W Kalamacie robimy zakupy w Lidlu (po wejściu do sklepu nagle poczułem się jak w Kędzierzynie - nawet układ sklepu i rozłożenie towaru takie same :/ ), jemy śniadanie i jedziemy w kierunku Olimpii.
Po 12 (znowu w największym upale) jesteśmy na miejscu (36°43'47"N 22°33'14"E)
Kompleks jest naprawdę olbrzymi. Szkoda, że tak niewiele z niego zostało.
To tu była świątynia Zeusa z jego 12 metrowym posągiem dzieła Fidiasza...


Oczywiście idziemy na pozostałości stadionu, gdzie przed współczesnymi igrzyskami odpalany jest znicz olimpijski.
Tradycyjny bieg po stadionie...


Nagrodzony wieńcem ;)


Upał jest niemiłosierny więc wracamy do auta i jedziemy dalej.

Sznurek - 2014-07-31, 13:42

O 14.30 meldujemy się w porcie w Patras (38.227957, 21.722456). Wracamy przez Włochy, gdyż jesteśmy umówieni ze znajomymi na kampingu koło Caorle, gdzie chcemy razem spędzić kilka dni.
Idę do kasy Anek Lines i bez problemu kupuję bilet na 17.30 z opcją Camping on board. Idziemy na ostatnią na ziemi greckiej mussakę i jedziemy na odprawę. Celnik bardzo dokładnie sprawdza każde auto, łącznie z zaglądaniem do schowków pod siedziskami. Po wjechaniu na nabrzeże obserwujemy nasz prom, który właśnie przypływa..




Rozładunek promu trwa błyskawicznie i już za chwilę wjeżdżamy. Pierwszy raz jestem na tej wielkości jednostce i jej rozmiary robią na mnie ogromne wrażenie. Tym bardziej, że po wjeździe do środka podjeżdżamy rampą na wyższy pokład, jedziemy w kierunku dziobu, zakręcamy i jedziemy przez cała długość pokładu samochodowego aż do rufy. Obsługa szybko i sprawnie nas ustawia :


W między czasie trwa sprzątanie, tankowanie i inne prace techniczne na promie. Wypływamy około 18...


Z morza jest piękny widok na most łączący Peloponez z resztą Grecji...


Płyniemy. Przed nami ponad 20 godzin na wodzie...
Miejsce na promie mamy bardzo fajne. Stoimy w osi promu i podniesione rampy wjazdowe nie zasłaniają nam widoku. Z tylnej sypialni widok na kilwater


Do naszej dyspozycji są toalety oraz prysznice, które znajdują się tuż obok. Po odświeżeniu się idziemy na "zwiedzanie" promu. Dzieciaki szaleją a my siadamy sobie w kawiarni i pijemy kawę patrząc na morze.
Patrzę potem na zachodzące słońce


i ostatni raz na Grecję i robi mi się najzwyczajniej smutno, że to już koniec naszej greckiej przygody.
Poniżej księżyc nad Lefkadą


Noc mija zupełnie spokojnie i nawet dudnienie od śrub napędowych (to wada tego miejsca) nam nie przeszkadza.
Rano łazimy sobie jeszcze po promie, idziemy na basen


Camping on board może wyglądać też tak :)


Około 14.30 (czasu Włoskiego) dopływamy do Ancony. Tam już czekają szczęśliwcy, którzy płyną do Grecji...


Tym razem czekamy dość długo, bo wypuszczają nas z promu na samym końcu. Ostatnie spojrzenie na grecką flagę i wyjeżdżamy.

zbyszekwoj - 2014-07-31, 14:12

Czy możesz podać szczegóły zakupu biletu na prom do Italii? We wrześniu chcemy częściowo powielić waszą trasę.
Sznurek - 2014-07-31, 14:25

Nad zakupem biletu zastanawiałem się sporo wcześniej. Pytałem nawet na forum, czy rezerwować wcześniej przez net czy też kupić w kasie.
Ostatecznie zdecydowałem się na to drugie z dwóch powodów
1. Bałem się, że jak kupię wczęśniej to mogę na niego za jakiegoś powodu nie dojechać (awaria itp)
2. Pierwsza połowa lipca w kierunku DO Włoch to niski sezon a wiec i obłożenie niskie.

Na wszelki wypadek jednak przyjechałem do Patras w piątek, bo wtedy odchodziły 3 promy do Ancony i 1 do Wenecji - większe prawdopodobieństwo załapania się.

Nie było najmniejszego problemu z biletem. Spóźniłem się na prom o 14.30 bo zapewne załapał bym się na ten wcześniejszy. Rozkład promów i wszystkie informacje znajdziesz na stronach przewoźników ANEK LINES oraz MINOAN
Gdybyś się zdecydował na wcześniejszą rezerwację, możesz to zrobić także przez pokską stronę PROMY

zbyszekwoj - 2014-07-31, 14:38

Z tego samego powodu co ty nie chcę robić rezerwacji. planuję na koniec września z Patras do Brindisi. Poza tym fajna relacja należy ją nagrodzić :pifko na zachętę. :spoko
Sznurek - 2014-07-31, 21:32

Po zjechaniu z promu kierujemy się do San Marino. Pogoda jest już zdecydowanie inna niż w Grecji. Jest bardzo parno a na niebie zbierają się ciemne chmury. Po chwili zaczyna lać deszcz, co jest mi nawet na rękę bo po rejsie na odkrytym pokładzie kamper pokryty jest delikatną warstewką soli. Przynajmniej deszcz to spłucze.
Około 18.00 docieramy do San Marino na parking dla kamperów, który znajduje się tu: 43.934701, 12.444745


Tuż obok, przy wjeździe na podziemny parking są windy (kolejno 3 lub 4), które wwożą nas do starego miasta. Spacerujemy uliczkami ale znowu zaczyna padać deszcz...


W końcu pada tak mocno, że decydujemy się wracać do auta i zjechać w kierunku morza.
Jeszcze ostatni rzut oka i jedziemy.


Deszcz pada coraz mocnej. Na domiar złego dzwoni mi kolega z kampingu na którym mieliśmy się spotkać (on jest tam w domku), że pytał na moją prośbę w recepcji i nie ma miejsc... :(
Dojeżdżam nad morze. Z stellplatzfurera ADAC znajduje jakieś stellplatze w pobliżu w miejscowości Igea Marina. Ale zanim tam dotarłem mijam jakiś kamping który bardzo welcome kampery za 25 euro/dobę. (44.123298, 12.493569)
Pytam w recepcji czy mają wolne miejsce na 1 noc.
Tak oczywiście. I pan prowadzi mnie gdzie mam zaparkować.
Próbuję wjechać przodem - nie za bardzo. Próbuję tyłem - nie da się. Kamping nabity do granic możliwości. Chyba za czwartym podejściem udaje mi się wjechać na moje stanowisko. K...a gdzie jaj jestem ??? Ja chcę do Grecji....

Przez całą noc leje deszcz ale rano się rozpogadza. Zapowiada się ładny dzień więc jedziemy do Wenecji. Po drodze w jakimś markecie robimy większe zakupy, potem grilla i około 16 wjeżdżamy do Wenecji na parking Tronchetto. Koszt 37 euro za dobę ale przynajmniej jest prąd i woda w cenie.
Idziemy na przystanek tramwaju wodnego i płyniemy na Plac Św. Marka. Po drodze w porcie mijamy takiego kolosa...

Dla porównania prom którym płynęliśmy z Grecji miał 200 m długości a ten 330 i 5000 ludzi na pokładzie. Małe miasteczko...

Oglądamy widoczki


aż w końcu pojawia się Plac Św Marka


Po wyjściu na plac moi chłopcy mają świetną zabawę z gołębiami. Mogli by tam spędzić cały wieczór...




W końcu udało nam się ich ztamtąd wyciągnąć. Spacerujemy uliczkami. Jest fajnie, nie za gorąco i nawet nie aż tak strasznie tłoczno.
W między czasie dzwoni mi kolega z kampingu z informacją, że nawet jak nie ma wolnej parceli to jest jakieś miejsce "dla oczekujących" niczym nie ustępujące parcelom (coś jak na Simos na Elafonissos). Fajnie. Widzimy się wieczorem :)
Jednak łażenie po Wenecji się nam na tyle przeciąga, że do kampera wracamy przed 22. Nie chce się już nam stąd ruszać. śpimy tu a rano pojedziemy na kamping.
W ulewnym deszcczu docieramy na kamping Pra Dell Torri
Mamy farta, bo bez problemu dostajemy parcelę. Polka z kampera obok wita nas słowami - mam nadzieję, że przywieźliście dobrą pogodę bo tu co chwilę pada ..
- Oczywiście - wieziemy słońce z Grecji :) Przez cztery dni naszego pobytu nie padało już ani razu :)
Kamping wielki, w stylu Mariny di Venezia na której byliśmy w zeszłym roku ale ze zdecydowanie brzydszą (wręcz brzydką) plażą. Byczymy się na całego,dzieciaki pławią się w basenach a wieczorem szaleją na placach zabaw. Dorośli degustują wina ;)
W między czasie kolega z rozdzinką jedzie do Wenecji więc zabieram się z nimi ze starszym synem.
W Wenecji bawimy się szukając skrytek Geocache. Dzięki temu docieramy w piękne a przy tym zupełnie pozbawione tłumu rejony Wenecji. Warto było się pomęczyć ;)




Niestety czas płynie nieubłaganie i urlop dobiega końca. W piątek około południa, po trzech tygodniach od wyjazdu ruszamy w kierunku domu. Na wszelki wypadek omijam Austrię jadąc przez Słowenię i Węgry i w sobotę przed południem jesteśmy w domu.

Jak pisałem wyżej, wyjazd trwał trzy tygodnie. Zrobiliśmy 4650 km na kołach i 1000 promem. Nie mieliśmy ani jednej niemiłej przygody, problemu itp.
Nasza trasa przedstawia się tak:



W domu, w ciszy niedzielnego południa, oglądam pamiątki z podróży…. Przerzucam kartki notatnika z podróży i oglądam zdjęcia. Powracają wspomnienia. Muzea, świątynie, morze, drzewa oliwkowe, ludzie…; a potem miejsce w którym coś mnie poruszyło. Zdarzył się cud. Od tego momentu zaczynam patrzeć na Grecję nieco inaczej.
Zakochałem się w tym kraju i od tej pory będę do niego ciągle powracać.... :wyszczerzony:

Rawic - 2014-07-31, 21:47

Sznurek napisał/a:
Zdarzył się cud. Od tego momentu zaczynam patrzeć na Grecję nieco inaczej.
Zakochałem się w tym kraju i od tej pory będę do niego ciągle powracać....
tak, ten cud jest wielopostaciowy, bo nam i wielu innym znajomym się zdarzył, pozdrawiam i do zobaczenia w Grecji. :ok
darboch - 2014-07-31, 21:53

Bardzo fajna relacja i oczywiście piwko leci.
My wyruszamy w sobotę...

Kuba L. - 2014-07-31, 22:00

Sznurek i po co było płynąć do Włoch? nie trzeba było zostać na Elafonissos dłużej? ;) Teraz już wiecie wszyscy gdzie jest bankowa pogoda na wakacje? :wyszczerzony: :bigok
Pozdrowionka i stawiam oczywiście :pifko

Sznurek - 2014-07-31, 22:03

darboch napisał/a:
Bardzo fajna relacja i oczywiście piwko leci.
My wyruszamy w sobotę...


Zazdroszczę :) Mam nadzieję, że wasze wrażenia będą równie pozytywne jak moje...

wojtek0 - 2014-08-06, 17:57

Grecja naprawdę fajny kraj na kamperowe wakacje,nasze wrażenia też są też bardzo pozytywne,fajnie że wszystko poszło zgodnie z planem (poza naszym spotkaniem :lol: ).
hawwa - 2014-08-07, 19:29

Fantastyczna podróż i do tego piękna relacja!!!

Coraz bardziej mi się ta Grecja podoba :wyszczerzony:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group