|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina - Moja Czarnogóra 29.07-17.08.2014 r.
samotny wilk - 2014-08-24, 09:13 Temat postu: Moja Czarnogóra 29.07-17.08.2014 r. Temat: Moja Czarnogóra 29.07-17.08.2014 r.
Szybka decyzja, szybkie przygotowania i wyjazd.
Wakacje córci Oli były w pełni. Byliśmy już w Bieszczadach, Pieninach i w Słowackim Raju. Ale do końca wakacji pozostało jeszcze tyle czasu. Coś trzeba z tym zrobić ?
Już wcześniej trochę czytałem w internecie o Montenegro. Wyglądało to całkiem obiecująco i zachęcająco. Rozważałem wyjazd do Montenegro, ale może kiedyś ?
A jednak, ot tak, nagle rzuciłem córci szybki pomysł - jedziemy do Czarnogóry. Tam pogoda jest murowana i ciepłe morze. Spotkałem się z gorącym aplauzem. No to jedziemy. Ale do wyjazdu pozostały zaledwie 2 dni. Czy zdążymy ze wszystkim ? Nie mamy żadnej mapy, będziemy liczyć na nawigację. Następnego dnia robimy szybkie zakupy, przynajmniej podstawowych artykułów spożywczych. Oby wystarczyły na czas drogi i pierwsze 2-3 dni ?
Szybciutko zakupiłem Euro po 4,15 PLN. Wypłaciłem stosowną kwotę PLN. Zrobiłem przelew pieniędzy na swój ROR.
Poczytałem też odrobinę o Montenegro na CT. Najbardziej niepokoiła mnie droga do Czarnogóry przez Bośnię i Hercegowinę. Przecież tam są góry i to jakie ? Prosiłem kolegów z CT o pomoc w tej kwestii. Niestety żadnej pomocy - sugestii nie otrzymałem. Musiałem radzić sobie sam. Pomyślałem: inni tamtędy jechali, to pojadę i ja. I tak zrobiliśmy. Trochę obawiałem się, jak zniesie wysokie, kręte, pełne stromych podjazdów i zjazdów drogi górskie, mały wolnossący motorek 1,9 D Fiata TALENTO. Jeszcze nie byłem świadomy, co mnie czeka w górach BiH oraz Czarnogóry.
Ruszyliśmy rano 29 lipca 2014 r.
Nasza trasa dojazdu do Czarnogóry to: Polska: Warszawa, Radom, Kielce, Kraków, Chyżne - Słowacja: Trstena, Dolny Kubin, Ruzomberok, Banska Bystrica, Zvolen, Sahy - Węgry: Nagyoroszi, Retsag, obwodnica Budapesztu, Baracs, Mohacs - Słowenja: Beli Monastir, Cepin, Dakovo - Bośnia i Hercegowina: Samac, Kotorsko, Doboj, Trbuk, Zenica, IIidza, Dedevo - Czarnogóra: wzdłoż rzeki Liwa i Jeziora Pivsko E 762, Pluzine, Niksic, Cedtinje, Budva, Sveti Stefan, Petrovac, Bar, Dobra Voda, Ulcinj, kemping Safari Beach.
Trasę tę pokonywaliśmy drogami krajowymi. Trasa, aż do BiH była bez jakichkolwiek niespodzianek i kłopotów. Można rzec, nuda. Oby było tak zawsze ? Pierwszy nocleg mieliśmy już na południu Słowacji, na placu obok restauracji. Oczywiście wcześniej zapytaliśmy, czy w tym miejscu możemy nocować w kamperze. Zgodę uzyskaliśmy, bez zmrużenia oka. Wcześniej jednak tak nie było. Po raz pierwszy na Słowacji odmówiono nam noclegu na placu obok baru, jakieś 60 km wcześniej. Trudno, to tylko jeden taki przypadek na wiele lat nocowania na Słowacji. Kiedyś musiał być pierwszy raz. Pierwszego dnia przejechaliśmy ponad 600 km. Jak na Talento, to bardzo dobry wynik. Na kolację córcia spożyła pizzę za 4 E, a ja Złotego Bażanta za 1,2 E. Tak, na lepszy sen.
Drugiego dnia zrobiliśmy też podobny odcinek (ponad 700 km). Nocowaliśmy na placu przy Bośniackiej restauracji. Nie było żadnych kłopotów z uzyskaniem zgody na nocleg. Wszystko gratis, miło i przyjemnie. Było to zaledwie ok. 30 km od granicy z Montenegro. W BiH zauważyliśmy, że wieczorami w barkach i przydrożnych restauracjach siedzą sami panowie. Tylko czasami można zauważyć kobietę, ale bardzo rzadko. BiH to kraj górzysty. Piękny, jakby dziewiczy. Szkoda, że nie przeznaczyliśmy kilku dni na jego zwiedzenie ? Niestety w miejscowościach przez, które przejeżdżaliśmy widoczny jest bałaganek. Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy, to ogromna liczba stacji paliw. Są one wszędzie, dosłownie co kilka kilometrów. A w miasteczkach, co kilkaset metrów. Nie było najmniejszego problemu z płaceniem Euro za zakupione paliwo. Reszta była wydawana w Euro i ichnich Markach. Przy drogach sporo straganów z miodem, jakimiś alkoholami, owocami itd. Nie zatrzymywaliśmy się. Stan dróg całkiem niezły. Da się przejechać. No może w miastach powinny być lepsze. Owszem niekiedy są połatane, ale dziur nie spotkaliśmy.
Jednak tamtejsi kierowcy jeżdżą strasznie. Na drogach w BiH i w Czarnogórze byliśmy świadkami 4 wypadków drogowych. Jazda pod prąd, wyprzedzanie na trzeciego, to u nich norma. Uważajcie.
Drogi w górach BiH i Czarnogóry są bardzo kręte, maja strome podjazdy i zjazdy. Wszędzie spotkacie ograniczenia prędkości do 40 km/h, a nawet do 30 km/h. Do najbardziej emocjonujących należał odcinek już po stronie Czarnogóry. Jechaliśmy przez wiele kilometrów drogą krętą, bardzo stromą, nad 1000 m przepaścią i o szerokości na 1 samochód osobowy. A jednak na tej drodze dochodziło do mijania się z samochodami jadącymi z przeciwka. To prawdziwy horror. Składanie lusterek i mijanie się na milimetry, jedynie na łukach drogi do łatwych nie należało. Ale zupełnie załamał mnie znak oznaczający kolejne zwężenie tej drogi. Pomyślałem: jak można zwężać coś, co i tak jest już wąskie i prawie nieprzejezdne. No i teraz zaczęła sie prawdziwa, ekstremalna jazda. Pisk opon jadących z przeciwka był czymś normalnym. Już do tego przywykłem. Gdzieś po godzinie takiej jazdy całkowicie osłupiałem, gdy z przeciwnej strony ukazał mi się autobus. Obaj się zatrzymaliśmy i debatowaliśmy, jak się minąć ? Mój kamperek stał na krawędzi drogi, a obok niej ok. 1000 m przepaść. Poprosiłem kierowce autobusu o powolne wycofanie się na łuk drogi. Może tam uda się jakoś wyminąć. Nasze manewry trwały 40 min. To był prawdziwy horror, przeżyłem to po raz pierwszy wżyciu. Nie wiem, co czuła córcia, ale była cała blada.
O dziwo, ale na tej karkołomnej drodze malutki Talento dawał sobie wyśmienicie radę. W wysokich górach w BiH oraz Czarnogóry używałem nawet 3 biegu, ale innego wyjścia nie miałem. Nieco wolniej, jak samochody osobowe, ale swobodnie kamperek "wchodził" pod każdą górę. Zresztą gdzie się spieszyć, jadąc w tak wysokich i niebezpiecznych górach ? Na dodatek cały czas ostro padało. Jak to w górach.
Jednak w przyszłości już n i g d y nie wybiorę tej drogi. Będę ja omijał szerokim łukiem, przynajmniej kamperem.
Potem, już w niskich górach nadeszła jakby - nagroda. Jadąc drogą E 762 wzdłuż rzeki Liwa i nad Jeziorem Pivsko mijamy cudowne krajobrazy, jak z bajki. Nad drogą spotykaliśmy kilkadziesiąt tuneli, krótszych i dość długich. Jednym słowem bajka, warto było.
samotny wilk - 2014-08-24, 18:31
Dojazd do Czarnogóry - c.d.
Pierwsze tankowanie kamperka odbyło sie jeszcze w Polsce, gdzieś przed Krakowem. Płaciłem po 5,25 PLN za litr ON.
Kolejne tankowanie na full, było w BiH. Cena paliwa to 1,36 E. Resztę otrzymaliśmy w Markach Bośniackich. Jadąc przez BiH skorzystaliśmy z jedynego odcinka autostradowego Zenica - Sarajewo. Koszt takiego przejazdu to 10 E, z których otrzymaliśmy jeszcze 8,2 Marek reszty.
Trzeciego dnia po wyspaniu się na placu obok bośniackiej restauracji, to już bajka. Jak się okazało, im bliżej Adriatyku, tym drogi lepsze. Naszym celem było południowe wybrzeże Czarnogóry. Jednak zakładaliśmy, że jeżeli zauważymy coś ciekawego, to zostajemy na kilka dni. W taki oto sposób dojechaliśmy do Budvy. Miasto okazało się całkowicie zapchane turystami i samochodami. Za taki tłok, to my dziękujemy. Postanowiliśmy pojechać dalej na południe Czarnogóry. Tuż za Budvą, gdzieś w odległości 4 km, na południe, tuż za m. Sveti Stefan zauważyliśmy baner reklamujący tutejszy kemping. Nosił on nazwę CRVENA GLAVICA. Fajna nazwa. Jako, że byliśmy już mocno zmęczeni podróżą, postanowiliśmy właśnie na tym kempingu trochę pozostać.
Jak się później okazało był to całkowity niewypał. Pani w recepcji poinformowała mnie, że za noc zapłacimy 19 Euro. To sporo powiedziałem, wtedy ona opuściła cenę na 18 Euro.
Cały teren kempingu, to jeden wielki śmietnik. Najpierw trzeba było wybrać sobie kawałek placu, posprzątać go i dopiero ustawić kamerka. Byłem mocno zmęczony i nie chciało mi się dalej ruszać. A trzeba było ! Podobnie postępowało wielu innych turystów, zmęczeni ustawiali autka i odpoczywali. Na dwie łazienki, czynna była jedynie jedna. Wody ciepłej nie oświadczysz. Córcia od razu pobiegła pod natrysk. Ale jeszcze szybciej wróciła. Otóż okazało się, że natryski są koedukacyjne na wolnym powietrzu. Panowie kapią się nago, nie zwracając uwagi nawet na małe dzieci. Tego było już za wiele. Sprawdziłem, tak było.
Wieczorem okazało się, że i w tej jedynej, czynnej łazience są sprawne jedynie trzy krany z zimną wodą. Tragedia, ale wysokie opłaty za pobyt potrafią pobierać. Brawo Czarnogóra - pomyślałem. WC maja takie, jak na Ukrainie, tzw. skocznie. O papierze toaletowym zapomnij. Na całym kempingu panuje całkowity bardak. Czułem się tam, jak na śmietniku. To całkowita porażka.
Do plaży wiedzie kamieniste zejście o długości ok. 400 m. Oczywiście plaża kamienista. Kapaliśmy się i w takich warunkach. Przynajmniej nie było widać kempingu - śmietnika.
Jako, że w niewielkiej odległości znajdowała się miejscowość Budva, postanowiliśmy dni spędzać na tamtejszej plaży. Kemping służył nam jedynie do nocowania. Tak wytrwaliśmy na wspomnianym kempingu aż 5 nocy. Sveti Stefan, to najbardziej fotogeniczne miejsce na czarnogórskim wybrzeżu. Wielce urokliwa w tym miejscu jest wyspa z budynkami o czerwonych dachówkach. To znakomite miejsce dla windsurfingowców i nurków. Na tej wysokości Adriatyku mamy rożne plaże: piaszczyste i kamieniste.
W pobliskim Starim Barze znajduje się najstarsze drzewo Europy. STARA MASLINA liczy sobie ok. 2 000 lat. Jest wiele drzew oliwnych, niektóre maja nawet ponad 1000 lat.
Całkowicie nie polecam komukolwiek tego strasznego kempingu. Lepiej ustawiać się na dziko, przynajmniej będzie czyściej.
Kotek - 2014-08-24, 18:47
Z miłą chęcią czekam na ciąg dalszy.
Pozdrowienia dla córci.
samotny wilk - 2014-08-24, 19:09
Kotek, dzięki za browarek, to lubię. Trochę brakuje mi czasu na klikanie relacji. Ale postaram się zrobić co w mojej mocy, aby sprostać zadaniu i nie zadawać bólu o c z e k i w a n i a.
Dzięki za pozdro dla Olci.
samotny wilk - 2014-08-25, 10:34
Pobyt na kempingu Crvena Glavica od 3-8.08.2014 r.
Jako, ze oboje z córcią lubimy pływać i robimy to całkiem nieźle nasze zainteresowanie wzbudziło morze. Tuż po przyjeździe woda była czysta, przejrzysta, ale pływały też w niej jakieś wodorosty. Nie przeszkadzało to nam w pływaniu. Oboje zawsze zabieramy sprzęt do nurkowania: okulary i fajki. Pomimo internetowych zapewnień, że w tym rejonie nie ma jeżowców, prawda okazała się inna. Były, małe, ale były. My dwa zuchy, zawsze zabieramy, tak na wszelki wypadek buty ochronne do pływania. Do kontaktu z jeżowcem nie doszło.
Tu w okolicy Budvy i Świętego Stefana plaże są kamieniste. Ale ma to też swój urok. Nam to nie utrudniało pływania, wcale, ale to wcale.
Na tej niewielkiej plaży położonej u podnóża ww. kempingu jest spory barek. Ja już pierwszego dnia zapodałem piwko. Malutka buteleczka 0,33l kosztowała 2,5 Euro, sporo.
zbyszekwoj - 2014-08-25, 10:38
Andrzej5707 napisał/a: | Całkowicie nie polecam komukolwiek tego strasznego kempingu. Lepiej ustawiać się na dziko, przynajmniej będzie czyściej.
|
To co tam robiłeś przez 5 dni, moze panienki też kąpały się nago?
samotny wilk - 2014-08-25, 11:12
zbyszekwoj, Zbychu, dobrze by było. Ale tak nie było - szkoda. Gdyby się kąpały, to ja bym siedział w ich pobliżu, jak wierny pies wartowniczy.
Jak już wspomniałem, ten kemping traktowaliśmy jako noclegownię. Całe dni spędzaliśmy na plaży poniżej kempingu oraz w Budvie i Świętym Stefanie. Wracaliśmy późnym wieczorem. Wg przewodników, ponoć ta okolica Świętego Stefana jest najbardziej fotogeniczna na całym wybrzeżu Czarnogóry. Ja bym ją ocenił, gdzieś tak na 4. Widziałem ciekawsze miejsca np. w Grecji lub Chorwacji.
samotny wilk - 2014-08-25, 11:18
Pobyty na plaży w Budvie i Świętym Stefanie.
Nasz kemping traktowaliśmy jako noclegownię. Całe dni spędzaliśmy na plaży poniżej kempingu oraz w Budvie i Świętym Stefanie. Wracaliśmy późnym wieczorem.
Zajęcie parasola i dwóch leżaków na plaży w Budvie kosztuje 10 E, na cały dzionek.
Plaża piaszczysta, ale piasek był koloru szarego. Jasnego, żółtego piasku w całej Czarnogórze nie uświadczysz. Sorry, taki kraj.
Na tablicach informacyjnych, przy wejściu na plażę był zakaz wstępu z psami. O kotach nic nie było. Ale co my mieliśmy począć z Zuzią ? Zabieraliśmy ją pod parasol. Na szczęście obsługa plaży zupełnie nie zwracała najmniejszej uwagi na tak małego kurdupla. Czasem dobrze być malutką pinczerką.
samotny wilk - 2014-08-25, 16:12
Jedziemy dalej na południe Czarnogóry, w kierunku Albanii.
Plaża Uvala Valdanos.
Po pięciu nockach na tym "wspaniałym" kempingu Crvena Glavica postanowiliśmy pojechać dalej, na południe Czarnogóry. Jedziemy jedyną drogę E 80 w południowym kierunku. Mijamy: Petrovac. Wkrótcr droga zmienia numer na E 65. Przejeżdżamy Sutomore i drogą E 851 dojeżdżamy do Baru. To miejscowości mocno turystyczne, pełno tam ludzi i ulice zapchane są autami do granic możliwości. To nie dla nas. Tłok, to my mamy w Warszawie. Pojechaliśmy dalej. Droga nadmorska, jakże malownicza. Jest ona bardzo dobrej jakości. Ale cały czas jesteśmy czujni i uważamy na tutejszych kierowców. Tuż przed miejscowością Ulcinj zauważamy baner reklamujący kemping bodajże Valdanos. Skręciliśmy w kierunku tego kempingu. Po krótkim czasie napotykamy pana sprzedającego owoce i miód, oraz jakieś napitki. Informuje on nas, że kempingu już nie ma. Jest za to plaża, czynna do 19:00. Obok niej bezpłatny duży parking.
Zaoferował on także nocowanie w kamperze obok jego budki skleconej z kawałków desek, starych blach i kawałków folii. Noc wycenił na 15 E, bez prądu i wody. No i było to w tzw. szczerym polu, bez ochrony i daleko od najbliższych zabudowań. Skandal, pomyślałem. Nie skorzystaliśmy z jego oferty. Podjęliśmy jednak decyzję na TAK, jeśli chodzi o kąpiel i plażowanie.
Plaża okazała się dość czysta, był barek, lody itd. Jednak nie wolno było w tym miejscu nocować w aucie, pod namiotem, ani w kamperze. Wieczorem po całodziennych kąpielach zapadła jedyna możliwa decyzja - jedziemy dalej na południe Czarnogóry. Jeszcze tego wieczora musimy znaleźć kolejną ustawkę na noc.
samotny wilk - 2014-08-25, 16:33
Następne pięć dzionków w Ulcinj.
Zamiar był taki, aby najbliższą miejscówkę znaleźć, gdzieś za Ulcinj. Poza dużym miastem, pełnym turystów. W Ulcinj napotkaliśmy spory tłok i wielu turystów. Stojąc w korku Olcia zauważyła, aż dwa wesołe miasteczka. Były one usytuowane dosłownie obok siebie. I tu niespodzianka. Ustawka znalazła nas sama. Do kamperka stojącego w korku w Ulcinj podjechał pan i zaproponował rodzinny mini kemping. Miał on tylko pięć stanowisk i był położony na podwórku przyległym do pensjonatu tego pana. Zaproponowana cena 12 E/doba, szybko spadła do 10 E/dobę. Postanowiliśmy zaryzykować.
Wybór okazał dość trafny. Mieliśmy do własnej dyspozycji nowiutkie WC, łazienkę z ciepłą wodą dostępną 24 godziny/dobę. Do sklepów, Wielkiej Plaży, atrakcji miejskich bardzo blisko. I tak zostaliśmy tu przez pięć kolejnych nocek.
Na terenie był bezpłatny Wi Fi. Właściciel bardzo grzeczny i uczynny. Natomiast jego żona bardzo miła i ładna. Od razu to zauważyłem.
Staliśmy pod stalowym zadaszeniem (kratownicą) porośniętą winogronami. Obok były kwiaty. Fajne miejsce i jest cień. W tym miejscu olbrzymim utrapieniem były komary. A gryzły one, tak jak w Polsce wściekle psy. Bez szczelnych okien i moskitier chyba byśmy sobie nie poradzili. Ale i tak pojedyncze egzemplarze nas dopadały. Ale co tam kilka komarów. W końcu to wakacje.
Każdego wieczora robiliśmy sobie spacery po mieście. Mnie tam wesołe miasteczka do niczego nie były potrzebne, ale musiałem wczuć się w rolę dziecka. W miasteczku panuje niemiłosierny harmider, zgiełk. Turystów multum, samochodów też nie brakuje. Na każdym kroku natykamy muzułmanów w charakterystycznych strojach. Ponoć w tych stronach mieszka bardzo wielu Albańczyków. Na wysokości Hotelu Otrant i Portu Milena znajduje się tzw. Mała Plaża, o długości 375 m. Jest piaszczysta. Obok znajduje się plaża Liman.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2014-08-25, 22:00
Na razie,stawiam piwko,jutro przeczytam dokładniej i cos dogadam na temat piachu i wogole,Montenegro,ktore jest piękne ale nie z tlumem plazowiczow w sezonie,Dziekuje za postaranie się i zabranie za pisanie relacji.Barbara
samotny wilk - 2014-08-26, 05:48
Zbigniew Muzyk, dzięki Basiu.
To dzięki Twojej mobilizacji coś klikam. Postaram się zakończyć pisanie relacji, jeszcze przed Waszym wyjazdem, ale ręki nie dam, że zdążę.
A Wy na jak długo jedziecie ? Czy na pełne zimowanie, tak do kwietnia następnego roku ?
Jeśli chodzi o Montenegro w sezonie, to w pełni podzielam Twoje stanowisko. Wtedy tam są zbyt duże tłumy. Chyba już nigdy nie pojadę tam w czasie wakacji. Było ciasno, jak na Marszałkowskiej. No, ale z drugiej strony, jak się ma dziecko w wieku szkolnym, to też gdzieś pojechać trzeba w wakacje. Nie ma idealnego rozwiązania w moim przypadku.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2014-08-27, 17:56
Mysle ze kolo tego Valdamos,jest zatoka z plaza Utjeha i kempingiem Olivia.Czy bedac na spacerze w Ulcinji w centrum przy glownej ulicy jest kryty bazar,takiego pysznego sera dawno niejadlam jak tam kupiony.Bedac w tłumnej Budvie wystarczylo przed Budwa od strony Chorwacji 3km na samym zakrecie i wiadukcie jest JAZZ.Kemping tam jest i piekna piaszczysta plaza,bez domow,tylko kilka hoteli i restauracji.O tym powiedzieli nam taksówkarze w Starym Barze,godnym obejrzenia.
SlawekEwa - 2014-08-27, 18:54
Zbigniew Muzyk napisał/a: | ,jest zatoka z plaza Utjeha i kempingiem Olivia |
Oliva tak dla ścisłości
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2014-08-27, 19:22
Halo mysle ze to nie problem nie pisze z mapy a z glowy
Komplecik - 2014-08-27, 21:35
Valdamos to ta miejscówka ze zdjęcia czarnogóra2014-28 darmowa miejscówka byłem tam bardzo ładnie w okresie wrześniowym pewnie nie będzie tam nikogo
Staliśmy też w miejscowości Utjeha są tam dwa kempingi oliva i utjeha my biwakowaliśmy na kempingu utjeha lepsza atmoswera fajniejsi gospodarze
Sorki za wcinkę w relację.
samotny wilk - 2014-08-28, 06:31
Komplecik, Sorry, ale to z Twojej strony pomyłka. Fotka przedstawia, co stoi napisane pod nią, Wielką Plażę, ale w Ulcinj. Tu w Ulcinj zaczyna się Wielka Plaża i ciągnie w kierunku Albanii na odcinku ok. 13 km.
Komplecik - 2014-08-28, 07:28
wczoraj były dwie fotki 28 i 16 tego samego miejsca mnie jako pierwsza wpadła w oko 28mka też się dziwiłem poco dwia takie same zdjątka, allle skoro autor ma taką wizję relacji co ja będę no!!!
Mnie tylko i wyłącznie chodzi o ten parking w Valdamos
Apropos sprawdź jakie masz zdjątko pod nr.28
Pozdrowionka i jeszcze raz sorki, tak to jest jak w tym samym czasie zwiedzamy ten sam kraj wspomnienia odrzywają.
samotny wilk - 2014-08-28, 13:02
Komplecik, Komplecik napisał/a: | Valdamos to ta miejscówka ze zdjęcia czarnogóra2014-28 darmowa miejscówka |
Nie jest to jakakolwiek darmowa "miejscówka". Tam nocowanie jest niemożliwe. Można korzystać z plaży i parkingu, tylko do 19:00. Tak nam powiedziano na miejscu. Ponadto stosowne informacje znajdują się na tablicach informacyjnych.
Komplecik napisał/a: | wczoraj były dwie fotki 28 i 16 tego samego miejsca mnie jako pierwsza wpadła w oko 28mka też się dziwiłem poco dwia takie same zdjątka, allle skoro autor ma taką wizję relacji co ja będę no!!! |
Ja nigdy nie wstawiałem jakichkolwiek podwójnych fotek. Może to system coś powtórzył. Ale na zakończenie pisania danego rozdziału relacji, wszystko sprawdzam. Jakichkolwiek powtórek nie widziałem.
Na zdjęciach jest to, co w ich opisie. Wiem, gdzie byłem i co widziałem. Ale jeżeli Ty znasz lepiej moją trasę podróży ?
Nie pisz głupot, szkoda czasu.
Fotka Czarnogóra 2014-16.JPG pokazuje parking przy plaży Uvala Valdanos.
Nr 17 i 18, to także wspomniane miejsce.
Nr 28, to Wielka Plaża w Ulcinj.
Inna fotka nr 28, to nasze stanowisko na podwórku pensjonatu w Ulcinj.
Powtarzam wiem, gdzie byłem i co sfotografowałem.
Daj sobie spokój z numerami zdjęć, bo wycinasz tym sposobem, całkiem nieciekawy "numer". Robi się niesmacznie.
Nie psuj relacji, lepiej sam napisz swoją.
samotny wilk - 2014-08-28, 16:00
Pobyt w Ulcinj - c.d.
Będąc w Czarnogórze zauważyłem charakterystyczna cechę: brak oznakowań nazw ulic i numerów domów. Przez 5 dni byliśmy w dużym i znanym kurorcie Ulcinj. Tylko w jednym miejscu, na ulicy była jej nazwa. Na domach brak jakichkolwiek oznaczeń. Pomyślałem sobie, to jak tam działa poczta, jak przyjeżdżający turysta może odnaleźć określony adres. Zdumiewające. No, ale co kraj, to obyczaj .
W takich nadmorskich kurortach, poza morzem i sklepami, knajpami nie ma nic. Z pewnością nie znajdziesz tu żadnego zabytku. Panuje całkowita, wszechogarniająca komercja. Prawie wszystkie budynki epatują szyldem "apartament". Pewnie lokalesi żyją tylko z turystyki i z handlu ?
Zaskoczony byłem wysokimi cenami właściwie wszystkiego. Pomyślałem, że jednak Montenegro to nie Gracja, a ceny są tu wyższe. To mnie trochę zniesmaczyło.
Cena oleju napędowego miała - wg informacji internetowych - być wyższa niż w Bośni, a było odwrotnie. Oscylowała ona w okolicach 1,27 E/1 litr.
Komplecik - 2014-08-28, 16:49
Andrzeju ja Ciebie bardzo przepraszam odniosłem się tylko do tego co widziałem, bardzo mi się podoba Twoja relacja, odświerzam sobie widoki które odwiedzałem, sorki sprawy nie było nie zaśmiecam wątku jeszcze raz przepraszam
samotny wilk - 2014-08-30, 07:31
Jedziemy dalej na południe Czarnogóry, w kierunku Albanii.
W czasie 5 dniowego pobytu w Ulcinj, postanowiłem zrobić rowerowy rekonesans najbliższej okolicy tego miasteczka. Chciałem poszukać kolejnych, fajnych miejsc na nasze ustawki.
Jechałem jedyną asfaltową droga wiodącą na południe. Przy drodze co jakiś odcinek pojawiają się stragany z warzywami i owocami i sklepiki. Ale dominują hoteliki i pasjonaty.
Pierwszym napotkanym był prywatny kemping "Tomi". Znajduje sie on ok. 2 km za Ulcinj. Kemping robi wrażenie sporego parkingu. Stało tam kilka przyczep kempingowych, jakiś namiot i to wszystko. Wkrótce pojawił się właściciel. Cena na tym kempingu, to 15 E/dobę.
Do plaży wiodła ok. 300 m przez las. W cenie był prąd i woda. Pomyślałem sobie, że za taki zabałaganiony parking nie będziemy płacić 15 E. Pojechałem dalej.
Drugim w kolejności napotkanym miejscem był kemping Safari Beach, przy plaży o tej samej nazwie.
Robił on wrażenie najlepszej ustawki na naszej drodze w całej Czarnogórze. Były dość czyste sanitariaty, natryski z ciepłą wodą - czasami (podgrzewaną solarami). Już przy recepcji zauważyłem sporo kamperów i przyczep kempingowych. Były także namioty. Kemping sąsiadował bezpośrednio z plażą i morzem. Niezła ustawka, pomyślałem. Cena za komplet to 18 E/dobę. Obok kempingu był bar i restauracja. Jednak tłoku w tych obiektach nie widziałem.
Na kempingu dominują Niemcy. Jest też sporo Holendrów, Włochów i Polaków. Wreszcie można się wyspać. Wieczorem jest cisza, nie to co w Ulcinj. Komarów prawie nie ma.
Współrzędnie kempingu SAFARI BEACH:
N 41*54.166
EO 19*15.914
Drugiego dnia pobytu rozpoczęły sie nasze kłopoty żołądkowe. Jak się wkrótce okazało, miały je także inne osoby. Dzieci napotkanych Polaków też. Córka przez 2 dni miała bóle żołądka i ciągle wymiotowała. Ze mną było tak samo.
I tu z pomocą przyszli sąsiedzi Niemcy. Miła sąsiadka podarowała nam leki na żołądek. Po ich podaniu wkrótce wszystko wróciło do normy. Byliśmy uratowani. Pomyśleć, Niemcy nas uratowali. Trzeba przyznać, że sporo jeżdżąc i stając na różnych kempingach w różnych krajach nigdy nie miałem kłopotliwych kontaktów z Niemcami. Uważam, że są oni pokojowi, wręcz przyjaźnie nastawieni do Polaków. Teraz są już inne czasy.
Tego samego nie mogę już powiedzieć o Czechach i Litwinach. Acz w czasie naszej ostatniej podróży w maju b.r. do Druskiennik wszystko było w najlepszym porządku.
samotny wilk - 2014-08-30, 10:06
Przy samym kempingu nie było żadnego sklepu. Ale ja zawsze zabieram rower. Właściwie, to bez roweru nigdy, nigdzie nie wyjeżdżam kamperem. Do sklepów przy głównej drodze było trochę ponad kilometr. Rowerem to żaden problem. Ze względu na okrutne upały do sklepu jeździłem tylko raz dziennie, rano lub późnym popołudniem. W środku dnia byłoby to niemożliwe. Taki żar. Można rzec "patelnia" !
samotny wilk - 2014-08-30, 10:58
Komplecik, OK, nie ma sprawy. Wszystko jest OK. Kiedy Ty wklepiesz swoją relację ?
Zachęcam, może być ciekawie ?
Pozdro
samotny wilk - 2014-08-30, 11:41
Morze w Czarnogórze było cieple, ale nie czyste. Woda była trochę mętna, nieprzeźroczysta. Niekiedy można było natknąć się na pływające wodorosty. Obiecałem sobie więcej po Adriatyku w tym miejscu.
Ostatniego wieczora postanowiliśmy po raz ostatni pożegnać się z Adriatykiem. Poszliśmy wykąpać się. Jak zawsze nad morze szedłem w klapkach. Córcia tym razem była boso. I to ją uratowało.
Po wyjściu z wody, okazało się, że moje nowiutkie Crocsy, gdzieś wyparowały. Dlaczego to musiało spotkać właśnie mnie ? Trudno, pomyślałem i wróciliśmy zniesmaczeni do kamperka.
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2014-08-30, 21:14
Andrzej5707 napisał/a: | Wszystko jest OK. Kiedy Ty wklepiesz swoją relację ?
Zachęcam, może być ciekawie ? | ,popieram,jest was 3 chlopow do pisania????
tadek27 - 2014-08-30, 21:23
nie dokońca rozumiem twoje zniesmaczenie campingiem u Tomiego stałem tam pare lat temu przez 7 dni i było przyjemnie. przyczepy które widać na wjeździe są do wynajęcia a camping bardzo duży i zadrzewiony. coprawda daleko do morza , ale się da. co do ekscesów żołądkowych byliśmy w dwa campery w 8 osób i przerabiabialiśmy wszyscy. stoperan drugiego dnia daje radę.
samotny wilk - 2014-08-30, 23:28
tadek27, Tadziu zupełnie nie rozumiem Twojego zachwytu nad kempingiem Tomi . Przecież to zwykła kiła i mogiła. Nad czym się zachwycać, nad czym, nad parkingiem ?
Zupełnie tego nie rozumiem, zupełnie. Tam nie ma niczego, niczego.
samotny wilk - 2014-08-31, 06:54
Zbigniew Muzyk napisał/a: | popieram,jest was 3 chlopow do pisania???? |
A może i jakaś "baba", też cokolwiek napisze ?
Teraz nie, "baby na traktory", tylko "baby do klawiatury". Zachęcamy.
samotny wilk - 2014-08-31, 07:01
tadek27, Tadek musisz być prawdziwym twardzielem, aby wytrzymać tam tyle dni. Zobaczyłem, to o czym napisałem. Stanie na takim śmietniku całkowicie odpada. Tak powiedziała 11-letnia córeczka. To pojechałem dalej. Może kiedyś było czyściej, może ?
A tak w ogóle, to postanowiłem pisać prawdę i tylko prawdę. W swoich relacjach nie będę koloryzował, słodził. Takie słodzenie, jedynie wprowadza w błąd innych potencjalnych podróżników.
Nie boję się pisania p r a w d y.
zbyszekwoj - 2014-08-31, 07:04
tadek27 napisał/a: | nie dokońca rozumiem |
Tu są opisywane subiektywne odczucia autora tematu, jak ktoś ma inne zdanie chętnie przeczytamy relację z jego podróży.
samotny wilk - 2014-08-31, 07:14
zbyszekwoj, zbyszekwoj napisał/a: | Tu są opisywane subiektywne odczucia autora tematu, | .
Dokładnie tak jest. A każdy ma prawo do własnego, indywidualnego oglądu określonego tematu. Wolny, niczym nieskrępowany wybór.
Panowie, do klawiatur !
tadek27 - 2014-08-31, 22:00
byłem u Tomiego ze cztery lata temu , może spuścił z tonu i ma zamiast kampingu "śmietnk" a może mam mniejsze oczekiwania od kampingu. faktem jest , że dla nas wystarczy na kampingu czysty prysznic i czyste toalety resztę organizujemy sobie sami.
samotny wilk - 2014-09-03, 04:46
Powrót do Polski.
Jednak, jak się potem okazało to był dopiero początek kradzieży.
Kradzież na o wiele większą skalę zdarzyła się nam w nocy, z 14/15 sierpnia 2014 r., w czasie powrotu z wakacji.
Powrót zaplanowany był przez BiH, Chorwację, Słowenię, Austrię i Słowację. Miała to być szybsza trasa, bo wiodąca autostradami i drogami szybkiego ruchu.
Po przejechaniu Montenegro wjechaliśmy do Chorwacji. W Chorwacji droga była nam dobrze znana, już nią kiedyś jechaliśmy. O jakości nie ma co pisać, było b.dobrze. Po przerwach na śniadanko i następnie na obiad jechaliśmy dalej, na północ. Powoli zbliżał się wieczór. Jakieś 35-40 km za Zadarem zauważyłem Hotel 24 i olbrzymi parking wokół niego. Zapadła decyzja o noclegu właśnie na tym parkingu. Podjechałem autem specjalnie pod samą latarnię, aby było bezpieczniej. Teren parkingu był dobrze oświetlony.
Po kolacji poszliśmy spać.
Ok. 4-ej nad ranem obudziły mnie jakieś trzaski. Wydawało mi się, że to odgłosy zamykanych drzwi samochodów, które właśnie podjechały na parking. Podniosłem się nieco do góry i ku mojemu zdumieniu zauważyłem nieco uchylone drzwi kampera, od strony kierowcy. Obok drzwi znajdował się czubek ludzkiej głowy złodzieja. Szybko po drabince zszedłem na dół i wyskoczyłem na zewnątrz kampera. Narobiłem wielkiego rabanu. Nikogo jednak już nie było. Nikt nawet nie wyszedł z żadnego z aut stojących obok nas, zero reakcji. Po kilku chwilach z obok stojącego auta na czeskich numerach wyszło 2 młodych chłopaków i pokazywało mi rękami kierunek hotelu. Może była to sugestia, że złodzieje uciekli właśnie w kierunku hotelu. Obaj byli ciemnej karnacji, cygańskiej. Byli najbliżej kampera i najprawdopodobniej to ich robota. Ale nikogo, niestety za rękę nie złapałem. Szkoda mi było jedynie dziecka, wystraszonego w taki sposób. Pomyślałem, dobrze, że żyjemy i nic nam się nie stało. Ja zazwyczaj śpię b.czujnie. Złodzieje musieli coś "psiknąć", jakiś gaz. To zdumiewające, ale zupełnie niczego nie słyszałem.
Największe straty poniosła córeczka: ponad 400 E i 500 PLN. Ponadto straciła całą swoją torbę podróżną z ciuchami i telefonem komórkowym. Ja natomiast straciłem 250 E i telefon komórkowy. Złodzieje musieli czuć się pewni, długo na s okradali, albowiem moje dokumenty zostały oskubane z pieniędzy i włożone do plecaka córki. Jednak dokumenty zostawili, litościwi złodzieje s........y.
To zdarzenie całkowicie popsuło nam cały, wakacyjny wyjazd. Złodzieje nie mieli żadnej litości, nawet wobec 11 - letniego dziecka. Był to pierwszy mój, tak niecodzienny przypadek. O kradzieżach słyszało się w radiu, TV, ale żeby mnie to dotknęło ?
Córcia kategorycznie stwierdziła, że nie chce już spać za granicą. Nawet jeżeli, to będzie teren strzeżony. O 6:00 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski. W tym dniu zrobiłem malutkim Fiatem TALENTO, ponad 1000 km. Postanowiłem dojechać do Hyżnego i tam nocować. I tak się stało.
Tu na parkingu, przy stacji paliw, obok baru w Hyżnem nocowaliśmy wielokrotnie i zawsze było bezpiecznie. Tak też było i tamtej nocy. Dobrze, że już jesteśmy w Polsce, powtórzyłem za córeczką.
Jednak i tak, w zakresie podróżowania nie wiele się zmieni - nadal będziemy podróżować.
Mam nadzieje, że szybko zapomnimy o tym incydencje. Trzeba jednak wyciągnąć praktyczne wnioski w zakresie lepszego zabezpieczania pieniędzy, dokumentów i innych rzeczy kosztownych na czas podróży kamperem. Na początek zakupiłem stalową kasetkę, którą planuję zamontować, gdzieś w niewidocznym miejscu w kamperze. Ale, czy to pomoże ?
Człowiek się uczy, także na własnych błędach.
Ceny paliw (ON) w poszczególnych krajach:
- w Czarnogórze - 1,27 Eur,
- na Słowacji - 1,36 i 1,37 Eura, a raz 1,38 Eur,
- w Bośni i Hercegowinie - 1,36 Eur.
Ceny za przejazdy drogami szybkiego ruchu i autostradami:
- Słowacja, winietka 10 Eur/10 dniowa,
- Bośnia i Hercegowina, przejazd za odcinek A1 Sarajewo - Zenica - z 10 Eur wydano nam 8,2 KM, oraz 5 Eur za przejazd tunelem,
- Chorwacja z południa kraju, aż do Słowenii, dwa odcinki: 278,83 PLN i 41,18 PLN,
- Austria, winietka 8,5 Eur/10 dniowa,
- Słowenia, winietka 15 Eur/7 dniowa.
- Czarnogóra, przejazd bezpłatny. Ponadto nie ma już tzw. opłaty ekologicznej, pobieranej przy wjeździe do tego państwa. To już historia.
We wszystkich ww. krajach za paliwo swobodnie można płacić w Euro. Nie było z tym żadnego kłopotu. Jednak w BiH resztę wydają w swojej narodowej walucie KM.
Dokumenty potrzebne do przekroczenia granic z:
- Słowacją, Chorwacją, Austrią, Słowenją, Węgrami - paszport lub dowód osobisty, jak to w UE,
- Czarnogórą - paszport lub dowód osobisty (max do 30 dni),
- Bosnią i Hercegowiną - paszport lub dowód osobisty (max do 90 dni),
- Albanią - paszport lub dowód osobisty (max do 90 dni).
Ceny niektórych artykułów w Czarnogórze:
- batonik Milka - 2,3 E,
- mleko w kartonie 1 l - 0,99 E,
- piwo Jelen 0,5 L - 1,17 E,
- piwo Niksicko 0,5 l - 1,1 E,
- chleb - 1 E,
- Jogobella - 1,5 E.
- 10 jaj - 1,8 E,
- jogurt Freska - 0,6 E,
- 1 kg jabłek - 1 E,
- Nestle Desert - 2,95 E,
ufolz - 2015-05-17, 17:59
ale super relacja lecz wystraszyłeś nas tym przypadkiem kradzieży.
Mam małą prośbę pokaż na mapie albo wskaż nr drogi tej wąskiej co by lusterek nie składać I co wiecej jedziemy w 4 samochody z przyczepami po 2,3m szerokości I niechcemy cofać hihi.. o tej kasetce też zaczynam mysleć bo mnie przeraziłeś..
samotny wilk - 2015-05-18, 06:50
Witam
Tak dokładnie, to tego piekielnego odcinka nie pamiętam. Jechaliśmy już bardzo mocno zmęczeni późnym popołudniem i wieczorem. W dodatku padał deszcz.
Ale z tego co pamiętam i jestem w stanie odtworzyć z pamięci, to była to następująca droga:
na południe za Sarajewem M 18 - Trnovo - Dobro Polje - Izbisno - Miljevina - Brod - Bastasi - przejście graniczne z Czarnogórą (od tąd było już stosunkowo łatwo) - dalej E 752, po prawej stronie, w dole wiła się rzeka Piva, a następnie Pivsko Jezero.
Na kempingu za Ulcinj napotkałem Polaków, którzy też przejechali tę drogę autem osobowym. Nie mogli uwierzyć, że ja zrobiłem to kamperem.
Nie polecam tej drogi, oj NIE.
ufolz - 2015-05-18, 08:45
ok. Dzięki serdeczne..
https://www.google.pl/map...,18.4602999,11z
zlokalizowałem blokade w głowie i w automapie ustawiłem :D
czy zna ktoś fajną miejscówkę aby pozostawić zestawy i zwiedzić Mostar jako most (jakieś 2-3godzinki) ?? szeroko i dużo miejsca?
jarek49 - 2015-05-18, 08:48 Temat postu: dojazd do granicy z MNE Witam ,
ten odcinek trudnej drogi to ostatnie 10 km po stronie Bosni przed dojazdem do granicy MNE.
Jezdzilem ta droga autem z p-pa // zestaw 11 m // przez ostatnich 6 lat 2 razy w roku.
Rowniez spotykalem autokary , busy wycieczkowe---nigdy nie musialem cofac--inni---tak.
Warto pojechac ta droga ,chociazby ze wzgledu na piekne widoki po stronie MNE kanionu Pivy
Radze podrozowac wylacznie do zapadniecia zmroku--po przekroczeniu granicy ok. 2 km
jest mozliwosc noclegu przy zaniechanej budowie nowego przejscia granicznego---spokoj-cisza.
10 km --nie duzo--jechac powoli--20--30 km / godz--lub wolniej--duzo zakretow---ale plasko.
Pozdrawiam.
antwad - 2015-05-18, 10:16
ufolz napisał/a: | czy zna ktoś fajną miejscówkę aby pozostawić zestawy i zwiedzić Mostar jako most (jakieś 2-3godzinki) ?? szeroko i dużo miejsca? |
Parking płatny, ale blisko do mostu, koło kościoła św. Piotra i Pawła z charakterystyczną, wysoką dzwonnicą:
N43° 20' 18.5567 E17° 48' 31.429"
Wojciechu - 2015-05-18, 13:03
Jędrek - opisałeś przygodę, że skóra cierpnie. Zastanawiam się nad tym Twoim "brytanem" - że nie usłyszał złoczyńców i nie szczekał.
KrzySówka - 2015-05-18, 14:33
Przygoda nie miła ale mam nadzieję ,że nie zepsuła ogólnego nastroju wakacyjnego. Niestety jak widać nawet na oświetlonych wydawało by sie bezpiecznych parkingach trzeba uważać.
Relacja bardzo fajna i dziękuję ,za możliwość bycia w Wami na wakacjach Pozdrawiam
samotny wilk - 2015-05-18, 17:05
prof-os, faktycznie skóra cierpła. Ale szczególnie ucierpiała córcia. Była potwornie wystraszona. O jakimkolwiek dalszym spaniu nie było mowy.
Ci złodzieje musieli coś psiknąć, bo faktycznie Zuzia (pies) spała i niczego nie zauważyła. A jest bardzo czuła.
Kiedyś przed laty, kiedy podróżowałem z przyczepą, też mieliśmy nalot cyganów na kempingu. Wszystkich okradli, a mnie nie, dzięki Zuzi. Wystarczy, że ktoś zbliżył się do przyczepy na 1-2 m. i Zuzia natychmiast robiła raban wewnątrz przyczepy.
Dlatego brak reakcji w Chorwacji był dla mnie mocno zagadkowy.
Nie będę ukrywał, że sporą nieufnością darzę teraz wszystkich "śniadych".
Zresztą, ze "śniadymi" miałem też mocno nieciekawe przygody w czasie wyjazdu na Ukrainę (autem z przyczepą).
Takich ""przygód" nie życzę nawet największemu wrogowi.
samotny wilk - 2015-05-18, 17:13
KrzySówka, było minęło, tak to trzeba podsumować. Wakacje mieliśmy i tak bardzo udane.
A pieniądze i telefony, pal licho. Już mamy następne. Przecież to tylko przedmioty.
Wspaniałych przeżyć nawet złodzieje nie zdołali nam ukraść.
Niech żyje wolność.
KrzySówka - 2015-05-25, 17:46
"samotny wilk" -najważniejsza jest pogoda DUCHA. Pozdrawiam i zasłużone
Cytrus - 2015-12-03, 12:42
Andrzejku nas w tym roku okradli w nocy na parkingu na autostradzie w okolicy Splitu, włamali się do kampera i zwineli portfel i telefon, portfel rano znalazlem w śmietniku beż kasy ale z dokumentami.
dzieci najbardziej to przeżyły, najmłodszy wręcz kazał sprzedać kampera, długo trwało zanim zaczął znowu spokojnie w nim spać,
Wojciechu - 2015-12-03, 17:00
Makabreska. Nie wyobrażam sobie strachu dzieci - dlatego powinno się podróżować w kilka kamperów i pilnować się wzajemnie - na zasadzie dyżurów.
samotny wilk - 2015-12-03, 17:00
Cytrus, współczuję i to bardzo. Sam tego doświadczyłem, to wiem w czym rzecz. U mnie też najbardziej przeżyła tę kradzież córka. Z Twojego wpisu wnoszę, że w kamperze także były dzieci. Ci złodzieje są coraz bardziej bezczelni. Jeżeli w kamperze miałem psa i on niczego nie wyczuł, to musieli coś psiknąć? Ja swojego kampera sprzedałem. Teraz szukam jakiegoś blaszaka.
Z podróżowania jednak nie zrezygnowaliśmy. W br. wspólnie z córcią byliśmy autem osobowym z namiotem: Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Wszystko odbyło się w najlepszym porządku. Jednak przejazdy dzienne planowałem tak, aby noclegi odbywać tylko i wyłącznie na kempingach. Tak się złożyło, że na każdym naszym kempingu była także ochrona fizyczna. Włos nam z głowy nie spadł. Uważam, że najbezpieczniej czuliśmy się w Rumunii. Wróciliśmy w pełni zadowoleni. Oby tak dalej. Czego i Wam życzę.
samotny wilk - 2015-12-03, 17:10
prof-os, Cytat: | Makabreska. Nie wyobrażam sobie strachu dzieci - dlatego powinno się podróżować w kilka kamperów i pilnować się wzajemnie - na zasadzie dyżurów.
_________________ |
Masz rację, to b.dobry pomysł. Jeszcze mnie ciarki przechodzą jak wspomnę o minionej sytuacji i płaczu, wręcz krzyku dziecka w nocy.
Jednak dość trudno jest znaleźć załogi, którym odpowiada: termin, kierunek naszego wyjazdu i miejsca pobytowe. Ja z podróżowania raczej nie zrezygnuję. Patrz, a kiedy byliśmy z namiotem nic nam nie zginęło, nawet przysłowiowy grosz. Do domu wróciły: pieniądze, dokumenty i wszystko co zabraliśmy i kupiliśmy.
Może los się do nas uśmiechnął i teraz będzie już tylko OK.
Wojciechu - 2015-12-03, 18:01
Jędrek - kiedyś gdy podróżowałeś z namiotem patrzyli na Ciebie jak na nieszczęśnika-mizerotę, a z kamperkiem - krezus
Cytrus - 2015-12-03, 21:33
tak jak Jędrek pisze ciężko znaleźć kogoś kto chce tak jak ty
my robimy tak, zatrzymujemy się zjadamy kolację, kąpiel, dzieciaki do łóżek i jeszcze troszkę jedziemy, a na autostradzie zjechaliśmy około godz 20, krzątanie się itd i spać poszliśmy około 24 - troszkę się sami wystawiliśmy
zbyszekwoj - 2015-12-03, 21:45
Niestety, trzeba blokować drzwi od środka, to podstawa bezpieczeństwa.
samotny wilk - 2015-12-03, 22:56
prof-os, prof-os napisał/a: | Jędrek - kiedyś gdy podróżowałeś z namiotem patrzyli na Ciebie jak na nieszczęśnika-mizerotę, a z kamperkiem - krezus |
No własnie, też tak myślałem. I w istocie podróżując kamperem pewnie inni tak nas odbierali. Człowiek się starzeje, jest coraz bardziej wygodny. Kamper pasi coraz bardziej.
Ale co miałem robić, kiedy zakup czegoś ciekawego do łatwych nie należy? Cały czas szukam i nic. Ale Ty coś kupiłeś, gdzieś czytałem? Pochwal się?
Przypomniałem sobie, że w pawlaczu mam duży, nowy namiot tunelowy firmy SHERPA 4. Nie mogłem pozbawić dziecka fajnych wakacji. Tym sposobem wróciłem do młodzieńczych lat namiotowych.
W br. w Polsce i całej Europie lato było I klasa. Słońca nie brakowało, a nawet było go za dużo. Wcześniej namiot kilkakrotnie sprawdzałem na Mazurach w maju i czerwcu br. I tak oto zapadła decyzja wyjazdu na wakacje pod namiot jak za dawnych dobrych lat.
Warto było. Przy pięknej pogodzie w namiocie spało nam się lepiej jak wcześniej w kamperze. Dało się oddychać, było czym. Było całkiem luźno, gdyż to jest namiot 4 osobowy, a spały w nim tylko 2. Wszystkie bambetle miałem jeszcze z kampera plus dużo szpeju z moich włóczęg po górach. Jeżeli do nowego sezonu 2016 nie trafię na jakiegoś ciekawego kampera, to znowu pojedziemy pod namiot. Przed wyjazdem sprawdziłem temat kempingów w Rumunii i Bułgarii. Tam do dzisiaj prawie 100% ludzi przebywa pod namiotami. Jak się pojawi kamper, to uchodzi to za sporą sensację. Czułem się swojo, jak u siebie. Właściwie, to jak Rumun, bo wszyscy obok też byli pod namiotami. Doprawdy było super i klimatycznie. W Rumunii wybrałem kampingi z ichniejszej wyższej półki. Było super czysto, wręcz sterylnie. Na jednym w m. Neptun był nawet basen. Takich luksusów, to nawet w Polsce nie widziałem.
Jednym słowem, te nasze ostatnie, namiotowe wakacje należą do najbardziej udanych od wielu, wielu lat. A córa jadąc pod namiot dopiero 2 raz w życiu była w siódmym niebie. To ja też.
Patrz, jak to jest? Cały sprzęt: fotele z kampera, kuchenka gazowa, butla z gazem, gary i inne akcesoria stały obok namiotu i nikt tego nie ruszył. Zresztą sąsiedzi też niczego na noc nie sprzątali. Córa nawet na noc zostawiała celem podładowania swój tablet przy słupku oddalonym jakieś 30 m od namiotu. Rano nadal tablet był przy słupku. Było super i bezpiecznie. Fajna jest ta Rumunia. Bułgaria też fajna, acz mogłoby być trochę czyściej.
W wakacje 2016 też planuję Rumunię, ale co najmniej na 3 lub 4 tygodnie. Niech tylko w Europie się uspokoi.
WINNICZKI - 2015-12-03, 23:47
Niestety kamper kusi. Ja kupując kamperka od Niemca w spadku dostałem łańcuch którym można było spiąć drzwi od szoferki.Drzwi od zabudowy miały dodatkowe rygle.A okna przestrzegł mnie ,żeby zamykać na dwa kołeczki ,a nie lekko zluzowane na 1szym.Wtedy złodziej zaczyna mieć problemy z wejściem i zazwyczaj odpuszcza.Oczywiście zawsze portfel z kasą i dokumentami zabierałem ze sobą do alkowy.Może przesadzałem ,ale nigdy nikt nie próbował sie do mnie włamać.
zbyszekwoj - 2015-12-04, 10:00
WINNICZKI napisał/a: | łańcuch którym można było spiąć drzwi od szoferki |
To zniechęca złodzieja do działania bo jest widoczne. Ja używam patentu SlawekEwa przerobionego z blokady kierownicy. Na najbliższym przyszłorocznym zlocie będę musiał wnieść opłatę licencyjną
SlawekEwa - 2015-12-04, 21:00
zbyszekwoj napisał/a: | Na najbliższym przyszłorocznym zlocie będę musiał wnieść opłatę licencyjną |
Cytrus - 2015-12-05, 22:41
mam łańcuchy na drzwi szoferki ale kręciliśmy się kilka godzin za nim poszliśmy spać i kilka razy otwieraliśmy i zamykaliśmy i nie założyliśmy łańcucha portfel był w na szafce w zabudowie, nie widoczny dla osoby o 190 cm wzrostu, musiał ktoś dobrze szukać, nam wleźli do zabudowy jak spaliśmy - sen raczej naturalny nie był bo moja małżonka po 20 razy w nocy wstaje wnioskuje że bez gazu się nie odbyło
Jędrek Rumunia jest piękna, warto jechać
samotny wilk - 2015-12-17, 14:14
Cytrus, Łańcuch na drzwi kabiny pojazdu już mam. Do tego 2 dobrej jakości kłódki. Łańcuch dość gruby, taki na jakim uczepione są krowy na pastwisku. Jak się trafi krowa albo koza, to też mogę je upalować? Będzie darmowe mleko.
Cytrus napisał/a: | Jędrek Rumunia jest piękna, warto jechać | Bez 2 zdań, nawet bardzo piękna. Doświadczyłem tego i chcę powtórki. Nie znoszę tłoku na kempingach. A w Rumunii, nawet w pasie nadmorskim wszędzie, gdzie byłem tłoku nie było. W to mi graj. Do bezpieczeństwa także nie miałem najmniejszych uwag. W końcu byłem z 12 letnim dzieckiem i było to dla mnie bardzo ważne. Nie doznaliśmy żadnego stresu ani nawet najmniejszego symptomu niepokoju.
Mapę z wyjazdu w 2015 r. nadal mam. Teraz czas na planowanie trasy i w drogę do Rumunii oraz na kilka dni do Bułgarii. A może do Turcji?
Zdrowych, wesołych Świąt i udanego podróżniczo roku 2016.
Tadeusz - 2015-12-17, 15:29
Andrzeju, najpierw podziękuję Tobie za te relację i pogratuluję podejścia do problemów, które każdy z nas może napotka w drodze.
Współczuję Wam i nie ukrywam, że martwię się sytuacją przez Ciebie opisaną. Mamy pewnie szczęście jako, że w naszej kamperowej przygodzie nigdy nie spotkało nas takie nieszczęście.
Nasuwa się pewna myśl wynikająca z naszych doświadczeń - najbezpieczniej jest w naszym kraju, szczególnie na polskiej wsi.
Mnie również, tak jak pro-fosowi przyświeca myśl o konieczności chronienia dzieci przed tak dotkliwymi doświadczeniami.
Wydaje się, że dyżurowanie nocą jest jedynym skutecznym sposobem na złodziei.
JaWa - 2016-02-12, 19:04
Tadeusz napisał/a: | Wydaje się, że dyżurowanie nocą jest jedynym skutecznym sposobem na złodziei |
Myślisz, że przyjaciel z północnej Afryki się Ciebie wystraszy ?????
samotny wilk - 2016-02-14, 13:31
Jeżeli obok kampera zobaczy jakąś dziwną Z-JaWę, to czemu nie.
Ja bym się bał Tadeusza, bo boję się wszystkich z brodami i szefów też się trochę boję. Ale, to tylko taki lekki strach dla picu.
slawwoj - 2016-02-14, 13:50
Tadeusz napisał/a: | Andrzeju, najpierw podziękuję Tobie za te relację i pogratuluję podejścia do problemów, które każdy z nas może napotka w drodze.
Współczuję Wam i nie ukrywam, że martwię się sytuacją przez Ciebie opisaną. Mamy pewnie szczęście jako, że w naszej kamperowej przygodzie nigdy nie spotkało nas takie nieszczęście.
Nasuwa się pewna myśl wynikająca z naszych doświadczeń - najbezpieczniej jest w naszym kraju, szczególnie na polskiej wsi.
Mnie również, tak jak pro-fosowi przyświeca myśl o konieczności chronienia dzieci przed tak dotkliwymi doświadczeniami.
Wydaje się, że dyżurowanie nocą jest jedynym skutecznym sposobem na złodziei. |
Jeezcze pozostaja kempingi - ale to takie nie trendy.
Czyli dwie.noce za fajera aby zrobić 3 tys. km a następne noce na warcie.
Tadeusz - 2016-02-14, 13:52
Jędrek, stawiam piwo za całokształt.
JaWa - 2016-02-15, 08:24
Czy to Tadeusz, czy ktokolwiek inny na warcie, może mieć zrobiony uśmiech od ucha do ucha i nawet dźwięku nie wyda
CORONAVIRUS - 2016-02-15, 11:15
***Czarnogóra 2014-4.JPG
Córcia, gdyby można było, to by całe dni spędzała w morzu.***
hmmmm może pomyśl chwilę przed wklejaniem w XXI wieku takich fotek swojego dziecka do neta
samotny wilk - 2016-02-15, 18:00
BIORCA,
|
|