|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Bieszczady
Roksana - 2014-09-08, 13:00 Temat postu: Bieszczady Ruszyliśmy kamperem LMC w stronę Bieszczad z Radomska w piątek o godz.17,00 / Częstochowa,Katowice ,Kraków ,Tarnów,Jasło do Sanoka/. Zajechaliśmy na 22,30 korki tradycyjnie Częstochowa i bramki w Balicach. Dotarliśmy na parking przed Skansenem w Sanoku / ul. Aleksandra Rybickiego 3/ , parking zamknięty, pojechaliśmy kilkadziesiąt metrów dalej utwardzone miejsce naprzeciw ogródków działkowych z widokiem na rzekę. Nocleg przebiegł cicho i spokojnie. Rano w sobotę zwiedzanie Skansenu - czynny od godz. 8, ciekawe miejsce godne polecenia, przejazd do Jabłonek - pomnik gen. Świerczewskiego, następnie około godz 12 dotarliśmy do Cisnej obiad i na 13 do Majdanu gdzie miała odjechać kolejka do Balnicy, okazało się że wszystkie bilety zostały sprzedane, ponieważ było dużo chętnych, ale uruchomiono dodatkowy przejazd o godz. 13,30. Czas trwania przejazdu do Balnicy to około 1 godz. w jedną stronę przerwa około 20 min. i przejazd do Majdanu. Wrażenia mieszane może dzieci bardziej byłyby zainteresowane, ale aby kolejka przetrwała trzeba jednak z niej korzystać.
Planowany następny nocleg był na parkingu w Lutowiskach. Przejechaliśmy z Majdanu na parking na Przełęczy Wyżnej , gdzie jest wejście na Połoninę Wetlińską. Po wejściu na Połoninę około 1 godz. w jedna stronę i zejściu, zdecydowaliśmy ,że widok z parkingu jest wspaniały i zostajemy na nocleg.
Rano po kawce i śniadaniu z pięknymi widokami , ruszamy w drogę , przejazd przez Ustrzyki Górne , parking w Lutowiskach jest również godny polecenia-wspaniałe widoki.
Przejazd do Polańczyka na statek pływający po Jeziorze Solińskim, rejs trwa około godziny, mieliśmy obejrzeć również zaporę, ale parkingi były tak zapełnione, że musieliśmy zrezygnować/ w naszej załodze emeryci /75 i 77 lat/. Po zapytaniu Pana na parkingu w Polańczyku , czy odpływają statki z Soliny powiedział, że nie a to jest nieprawda.
Najlepiej zaparkować w Solinie i można zwiedzić zaporę i popływać statkiem.
Podjechaliśmy do Zwierzynia nabrać wody z cudownego źródełka, wjechać można tylko samochodem osobowym, kamperowicze muszą iść około 1,5 km pieszo ale warto.
Po napełnieniu butelek powrót do auta i droga powrotna do domu.
Moja relacja jest krótka , bo też to tylko dwa dni, ale wrażenia wspaniałe -Piękna Nasza Polska cała.
Roksana
Annmir - 2014-09-08, 19:14
Relacja fajna:-) Możesz dodać zdjęcia?
Roksana - 2014-09-09, 14:02
Zdjęcia mam słabej jakości robione starym telefonem, więc nie będę załączała.
alekug - 2015-01-24, 21:12 Temat postu: Bieszczady Wasza relacja bardzo fajna . Wybieram się tam w maju / 2015 pozdrawiam Aleksander Rzeszów
dominik - 2015-01-25, 10:46
W Wołosatych masz fajny ogrodzony parking.
Karina12 - 2015-02-02, 22:41
O tak, w pełni się zgadzam;) Piękna Polska nasza;) szczególnie rejony opisane przez Ciebie, bardzo lubię tam wracać;)
jarko_66 - 2015-02-03, 14:31
mi też się podobają Bieszczady i ogólnie góry ,ale latem .Zima mnie przeraża . po obejrzeniu filmu na Yutubie MÓJ NOWY DOMEK W KARKONOSZACH Odważni mogą obejrzeć, zaczyna się sympatycznie.
Wojciechu - 2015-02-05, 00:54
Biorąc pod uwagę bieszczadzkie piękno i sentyment do ziemi mojego ojca chciałbym napisać kilka słów o moich doświadczeniach z tą krainą. Zanim dojedziemy na parking w Wołosatem i wejdziemy na Tarnice cofnijmy się trochę do pogórza Dynowsko –Krośnieńskiego i tu rozpocznijmy naszą wędrówkę. Jedna z moich propozycji to zobaczenie jak największej ilości bieszczadzkich obiektów sakralnych - tych naszych i wschodnich – a jest na co popatrzeć .
Zacznijmy zwiedzanie od Starej Wsi (kościół i klasztor) pod Brzozowem. W Brzozowie oczywiście dworzec kolejowy bez szyn(jedyny taki w kraju)- pozostałość po okresie rozbiorów i wojaka Szwejka – oraz doskonałości cukiernicze przy głównej ulicy. Jedziemy w kierunku Sanoka – po drodze piękny drewniany kościółek w Humniskach. Pięć km. przed Sanokiem przy drodze po lewej stronie na skarpie „anektowana” cerkiew.
Jesteśmy w Sanoku – tu koniecznie na starówkę – cudowne w kolorach i architekturze kamieniczki (Padwa wschodu). Z rynku idziemy zobaczyć z góry odkrycia archeologiczne kościoła św. Michała z XIV wieku -w którym król Władysław Jagiełło brał ślub z Elżbietą Granowską. Następnie idziemy na lody i robimy sobie zdjęcie na ławeczce z ”dobrym wojakiem Szwejkiem” – trąc go dłonią w nos – na szczęście. Kolejny cel zwiedzania to muzeum Beksinskiego(warto) Idąc z muzeum wąskimi uliczkami dochodzimy do kampera, którego zaparkowaliśmy przed furtą klasztorną franciszkanów – lub którymkolwiek z parkingów supermarketów – a jest ich w Sanoku kilka. Jedziemy na Zasanie zobaczyć skansen – a tu jak będziemy mieli trochę szczęścia to załapiemy się np. na koncert muzyki kresów. Zmęczeni – w piękny i ciepły wieczór -udajemy się na parking - na upragniony sen. Jednak proponuje przejechać kawałek z centrum w stronę Ustrzyk do dzielnicy – Sanok Zahutyń – gdzie po lewej stronie są ułożone kaskadowo ciche uliczki willowe z których widać piękną wieczorną panoramę Sanoka. Trasa bardzo skrótowa
W kolejnych wpisach postaram się pokazać uroki bieszczadzkiej drogi przez Ustrzyki Dolne i Górne, Wetlinę, Cisną, Polańczyk z Soliną, Baligród, Lesko. Krosno, Rzeszów
Tadeusz - 2015-02-05, 02:18
Wojuś, stawiam piwo boś trącił bliską mi nutkę. Proszę o parę fotek tych architektonicznych cudeniek.
Wojciechu - 2015-02-05, 16:08
Tadeusz – dziękuję za „pifko”. Zdjęć nie zamieszczam celowo.
Tadeusz – jak mało kto - wiesz doskonale o aktywizacji czytelnika, stopniowaniu wiedzy i takich tam …. mądrościach dydaktycznych – poglądowość zostawmy naszym forumowiczom na cudowne kamperowe szlaki. Musi zaistnieć fantazja, wyobraźnia, dociekliwość w szukaniu i sprawdzaniu wiedzy i może tego – czy nie minąłem się z prawdą w moich wspomnieniach ( warto sprawdzać między wierszami – są tam wiadomości, których brak w Internecie)
Tadeusz - 2015-02-05, 16:11
prof-os napisał/a: | Tadeusz – jak mało kto - wiesz doskonale o aktywizacji czytelnika, stopniowaniu wiedzy i takich tam …. mądrościach dydaktycznych – poglądowość zostawmy naszym forumowiczom na cudowne kamperowe szlaki. |
Rozumiem Ciebie doskonale.
alekug - 2015-02-05, 20:40 Temat postu: Bieszczady Pro-fos czekamy na dalszą relację z Bieszczad ! Bardzo Ci dziękuję że opisałeś mi tak szczegółowo dojazd do miejsca widokowego w miejscowości Ząb . Pozdrawiam Aleksander Rzeszów
Wojciechu - 2015-02-05, 22:33
Moi drodzy Bieszczadnicy
– ruszamy - kierunek Ustrzyki Dolne – ale pierwej śniadanko. Blisko bo w Lesku. Może nie do końca ta pora – ale warto zjeść - pizze włoską, we włoskiej knajpie, zrobioną przez prawdziwego Włocha – pico bello. Jedziemy dalej – trochę się śpieszymy bo – kawałek drogi przed nami, a zobaczyć musimy wiele.
Traktujemy Ustrzyki Dolne trochę po macoszemu, musimy bowiem być w Ustrzykach Górnych późnym wieczorem. Jednak - śpiesz się powoli - jesteśmy w Ustrzykach Dolnych – czy wiecie, że od końca II wojny do początku lat pięćdziesiątych miasto było w granicach republiki ZSRR (okropieństwo) - ale dziś – to kurort. Narty zimą, baseny i trekking szeroko pojęty latem. Natomiast my zwiedzamy cerkiew parafialną pw. Zaśnięcia Matki Bożej, muzeum młynarstwa będzie jeszcze zamknięte. Jedziemy dalej pętlą bieszczadzką – przed zakrętem do Haszowa po lewej stonie kościół pw.Wnibowzięcia NMPi cerkiew, w Haszowie cerkiew pw.św. Mikołaja, w prawo cerkiew pw. Narodzenia MB, miejscowość Rabe- cerkiew pw. św. Mikołaja, w Żłobku cerkiew pw. Narodzenia NMP, miejscowość Czarna Góra i cerkiew pw. św. Dymitra, Przyjechaliśmy do miejscowości Lutowiska – spotykają się tam trzy kultury – Bojki, Łemkowie i Polacy. Widok wokół miasta zapiera dech w piersiach( można się zatrzymać i pochodzić po górach przez kilka dni). Kolejna miejscowość to Smolnik – i tu koniecznie trzeba zobaczyć cerkiew x 2 – i w góry- aż do bólu nóg- widoki- c u d o w n e. Dalej przez Stuposiany i Pszczeliny do Ustrzyk Górnych – czyli tam gdzie „tygrysy” lubią przebywać najbardziej. Przejechaliśmy około 100 km. – pełnych wrażeń i zachwytu nad pięknem naszej kultury, historii , wiary i przyjemności obcowania z przyrodą i sobą wzajemnie. Jesteśmy mocno zmęczeni. Idziemy spać – a gdzie staniemy na nocleg – w kolejnym wpisie. Nasze obozowisko jest bardzo ważne bowiem zatrzymamy się tu przez pięć dni.
krzlac - 2015-02-06, 21:04
W Bieszczadach warto czytać ogłoszenia na słupach. Ja trafiłem na ogłoszenie o Festiwalu Jagody. Za dwa dni wróciłem do tej wioski na jagodzianki. Było na co popatrzeć - zjechały się z najbliższej okolicy na ten festiwal prawdziwe bieszczadzkie twarze. Kowboje, działacze, koło gospodyń wiejkich, wypalacze węgla...
Wojciechu - 2015-02-06, 21:34
Ustrzyki Górne – bardzo ciekawa miejscowość – tylko 17 nr. domów i instytucji, a że część domów jest schowana przed ludzkim okiem, to stojąc na rynku przy przystanku autobusu ma się wrażenie, że tu są tylko przyjezdni (a jest ich jak w Zakopanem na Krupówkach) Skąd jednak wiadomo, że 17 nr.- idąc od krzyżówki w prawo za sklepem w stronę muzeum Bieszczad- na płocie wisi 17 skrzynek pocztowych.
Jak pisałem - musimy znaleźć miejsce postoju dla kampera i biwakowania dla naszej załogi. Jest kilka możliwości kemping PTTK( wydaje się dobry - zieleń, różnorodność przyczep, kamperów, namiotów + infrastruktura sanitarna). Ja jednak proponuję wjechać w uliczkę między sklepem a przystankiem autobusowym i z owej uliczki skręcić – pierwsza uliczka w prawo, potem lekkim łukiem w lewo – dojedziemy po jakieś 400 m do bramy kościoła i domu rekolekcyjnego. Po dogadaniu się z proboszczem wjeżdżamy na teren plebani ( spory parking) zamykamy bramę i jesteśmy chronieni nie tylko bramą i siatką ( pamiętamy jednak by małżonka spała w alkowie, a my w innej części kampera z rękami na kołdrze, jeśli półintegrą - to razem i oboje śpimy z rękami na kołdrze). Jeśli nie odpowiadają nam takie klimaty jedziemy bez zatrzymywania się przy bramie 300m dalej gdzie stoi kilka domów i dogadujemy się z ich właścicielami. Na jedna do dwóch nocy można stanąć na parkingu – vis-a -vis -strażnicy granicznej.
Skoro jesteśmy rozlokowani i wypoczęci stajemy na krzyżówce w środku Ustrzyk. Mamy po lewo przystanek autobusów, po prawo sklep, za sobą uliczkę. Robimy w tył zwrot i rozpoczynamy zabawę w chodzenie, podziwianie, radość oraz smakowanie życia i takie tam……. - idziemy zdobywać Tarnicę, ale – o tym – przy następnym spotkaniu
emeryl - 2015-02-07, 17:49
Dobra miejscówka ja stalem kamperem we wrześniu 3dni za symboliczną opłatą można korzystać z sanitariatów w ośrodku rekolekcyjnym.
Wojciechu - 2015-02-07, 22:33
Na szlak przygody – w tej odsłonie spróbuję pokazać pięć dni na bieszczadzkim szlaku turystycznym ( gdzie średnio jesteśmy od 1, 5 do 5 godzin i nie wymaga to karkołomnych umiejętności alpinistycznych). Na szlaku spotykamy małe dzieci i starszych ludzi ( będę o tym pisał w dalszej części) Przybliżę również- jak po powrocie z naszych wypraw możemy odpocząć w Ustrzykach Górnych.
DZIEŃ 1-Wchodząc na szlak Tarnicy mijamy budkę z biletami i wchodzimy jakby w inną realność – i tak jest w rzeczywistości. Idziemy pięknym lasem mijając po pewnym czasie wiatę z ławami do siedzenia i jedzenia ( będą nam potrzebne do odpoczynku w drodze powrotnej). Mijamy polany, wchodząc co rusz w inny typ lasu, – gdy z niego wyjdziemy – zobaczymy wąską dróżkę wśród skarłowaconych krzaków i wypiętrzających się w wąwozach -bokiem -gołych skał ( ma to swoją nazwę – sprawdźcie) Za nami piękna panorama Ustrzyk i widok na szczyt Połoniny Caryńskiej.
Doszliśmy na Tarnicę – najwyższą górę w Bieszczadach. Jesteśmy w tzw. gnieździe Tanicy. Widoki jak z bajki – odpoczynek przy krzyżu i powrót. Są dwie możliwości –wracamy tym samym szlakiem, albo, co polecam – schodzimy w lewo do Wołosate. Na miejscu odwiedzamy piękne koniki huculskie w stadninie i wracamy – niestety poboczem drogi do Ustrzyk ( w Wołosate odradzam kupno czegokolwiek w sklepie – podsłuchałem rozmowę młodych turystów – 2xbułka, 2x cienkie parówki, mała Cola – 12 „zyla” – cena z kosmosu) Po powrocie po południu – jeszcze mamy siłę – spacer - tą samą drogą asfaltowa od krzyżówki w stronę szlaku na Tarnice – po ok. 800m. ostro w lewo pod górkę. Po prawej stronie domy pracowników BPN. ( można się z nimi dogadać o postawieniu kampera) – idziemy dalej mijając po prawo budynki dyrekcji BPN i wchodzimy na polane z piękną panoramą Ustrzyk
DZIEŃ 2 i 3 do wyboru– Dziś zaczynamy piękny szlak połonin bieszczadzkich – dla mnie połoniny są najpiękniejszą krainą. Idziemy od sławetnej krzyżówki w lewo- mijamy po lewo drogę na Wołosate i w prawo wchodzimy na parking, z którego wchodzimy na szlak Połoniny Caryńskiej, ( jeśli wybieramy się na szlak- to wcześnie rano – a tak trzeba – bo daleka droga przed nami i przed godz. 7.00 unikniemy dodatkowo opłaty za wejście na szlak). Na górę idziemy dość łatwym szlakiem, cały czas lasem. Jesteśmy na Połoninie Caryńskiej i poruszamy się w kierunku Połoniny Wetlińskiej. Widok z połonin jest nie do opisania – przy wietrze jest wrażenie jakby się oglądało wzburzony ocean, mieniący się kolorami liści , drzew, krzewów, jagód ( nie wolno zrywać – pod karą grzywny) W piękną pogodę można przez lornetkę zobaczyć zalew Solina. Idąc i podziwiając cuda natury spotykamy mnóstwo turystów, – którzy nas pozdrawiają, lub my to robimy, gdy są od nas starsi. Fenomen bieszczadzki jest taki, że spotykamy po drodzę całe rodziny – tato z nosidełkiem i pociechą na plecach, mama z dwójką maluchów przy sobie( maluchy w profesjonalnych – wypasionych butach i kurtkach) wszyscy dzielni i szczęśliwi. Tak się kształtuje „młodzieżówkę”. Bardzo budujące. Przedział wiekowy – bez ograniczeń. W oddali widzimy schronisko „Chatka Puchatka” – i teraz decyzja – albo wracamy tą samą trasą, albo dochodzimy do schroniska i schodzimy w dół ( Przełęcz Wetlińska) do trasy z busami do Ustrzyk, albo idziemy dalej na Połoninę Wetlińską i do miejscowości Wetlina Powrót do Ustrzyk busem- wszystko zależy od naszego samopoczucie i zmęczenia, ( dlatego zrobiłem opcję na dwa dni z możliwością wyjścia na szlak z Wetliny – odwrotnie do dnia poprzedniego).
My wybieramy opcje na dojście połoninami do Wetliny. Dochodzimy do schroniska „ Chatka Puchatka” – kultowe miejsce na szlaku – tu bywali nasi rodzice, a teraz jesteśmy my. Tutaj muszą uważać turyści chodzący w góry z psami – często przy schronisku siedzą strażnicy BPN i wlepiają mandaty za psa – 500zł. W Bieszczadzkim Parku Narodowym jak i innych parkach jest zakaz chodzenia z naszymi pupilami. Jest to tylko jeden negatyw dnia – w ciepłą, piękną pogodę można bowiem zobaczyć w – gdzieś z boczku – młodą szczęśliwą matkę karmiącą piersią malucha lub śpiącą na kocu i wtuloną w siebie młodą parę, są też starsi turyści, którzy bardzo sobie pomagają i dbają o siebie – to piękne widoki – jak wszystko wokół. Po małym posiłku idziemy na Połoninę, Wetlińką. Mimo łatwego szlaku należy uważać na wystające gołe skały – droga nad wąwozem i chwila nieuwagi a maże być niewesoło. Po przejściu połoniny na wysokości Wetliny schodzimy ze szlaku. Pierwszy raz, gdy zobaczyłem Wetlinę byłem bardzo zdziwiony – liczyłem na miasteczko - a to wioska. Busikiem wracamy do Ustrzyk. Jesteśmy bardzo zmęczeni dlatego błogie lenistwo przy kamperze dobrze nam zrobi – chyba, że wybraliśmy wersję pierwszą i od dawna jesteśmy w Ustrzykach – wtedy możemy iść i zjeść coś „ala – ludowego” na wprost od krzyżówki, lub lekko w prawo w wypasionym hotelu. Ja jednak wybrałbym piwo przed sklepem i siedząc przy stoliku obserwować „braci turystów” ciekawa spostrzeżenia i nieraz ubaw po pachy.
DZIEŃ 4 i 5 do wyboru –Jak poprzednio do wyboru będzie można wybrać trasy na rozstaju szlaków – w prawo, lub lewo, w dwa dni, lub jeden- ale treściwy - dojeżdżamy kilka kilometrów w stronę Wetliny do przystanku – parkingu- na Przełęczy Wetlińskiej – parking pod „Małą Rawką”. Z tego miejsca ruszamy za innymi turystami w kierunku schroniska – „ Bacówka” PTTK i dalej na szczyt Mała Rawka. Po drodzę spotykamy „tubylców” , którzy w piękiną pogodę schodzą z gór, mają ukryte na stelażach od plecaków pod brezentami kobiałki z jagodami – tylko po brudnych rękach wiadomo co niosą. Ciekawy szlak – bo wspinamy się po nieskończonej ilości schodów ziemnych a łatwo nie jest (mamy za sobą kilka km. z minionych dni) – dochodzimy do szczytu Małej Rawki – i tu mamy wybór – albo w prawo zielonym szlakiem do Wetliny i busem do Ustrzyk – albo w lewo na Wielką Rawkę - i tam idziemy. Idąc w połowie drogi dochodzimy do betonowego punktu geodezyjnego, który wygląda jak pozostałość po spalonym przez banderowców domostwie. Dochodzimy na szczyt Wielkiej Rawki – kawka, herbatka, jedzonko , podziwianie Słowacji i schodzimy szlakiem na Ustrzyki. Trasa interesująca bo dość stromo i często idziemy lasem po drewnianych kładkach (teren mokry, czy nawet lekko bagienny). Doszliśmy szczęśliwi i zmęczeni do kampera – odpoczynek. Po południu idziemy w stronę kempingu PTTK(czyli od krzyżówki w prawo) do muzeum – super klimaty starych Bieszczad i Ustrzk – bardzo, bardzo warto. Kończymy nasz pobyt w Ustrzykach Górnych – ja mam super wspomnienia. Jeszcze wieczorny spacer na sławetną krzyżówkę Idziemy spać. Jutro jedziemy Wielką Pentlą Bieszczadzką do -Cisnej
Wojciechu - 2015-02-09, 19:38
Warto wrócić do Ustrzyk – jak mawiają starzy turyści podobno za 7 lat – tyle potrzeba by odświeżyć pamięć i zapragnąć zobaczyć znane kąty. Na sławetnej krzyżówce odbijamy w lewo i kierujemy się na Cisną. Jazda trudna -bo bardzo dużo zakrętów i pod górę – trzeba „piłować”. Zaskakująca jest jazda kursujących na trasie busów – jeżdżą jak szaleni – ale tak mają wszyscy kierowcy busów w naszych górach. Trudność potęguje myśl o zaporach ochronnych na poboczach z plecionych lin i świadomość co jest za zaporą.
Przyjechaliśmy do Cisnej – stajemy na parkingu przy rynku, widząc przed sobą hotel z trawą na dachu ( ciekawa konstrukcja). Zwiedzanie rozpoczynamy od człowieka, który sprzedaje paciorki na ryneczku – wygląda jak „Rumcajs” z bajki z domieszką szamana. Bardzo oryginalna postać – wystarczy podejść , zagadać i okazuję się, że to człowiek -radio . Na odpowiedź z jakiego miasta jestem – usłyszałem najnowsze wiadomości o moim mieście – tak -ad hoc, bez emocji , jakby od niechcenia przeczytał na kartce to co mu przed chwilą podsunięto. Robił te „czary – mary” również z innymi, którzy do niego podeszli, niektórym kobietom mówił jak mają na imię( aż ciarki po plecach chodziły). Później „Siekierezada” ze swoją galerią i na jazdę kolejką wąskotorową( super sprawa dla dzieci)
Wyjeżdżając z Cisnej mamy dwie możliwości – kierunek Polańczyk nad Soliną ze wszystkimi przyjemnościami zalewu ( pamiętajmy o miejscowości Buk – po drodze nad Solinę – i dymiące tam retorty w których bieszczadzcy mielarze(„smoluchy” wypalają węgiel drzewny).Druga możliwość zwiedzania na kierunku Baligród.
My jedziemy z Cisnej – kierunek Sanok przez Baligród. W Jabłonkach mała przerwa i wjeżdżamy do Baligrodu. Parkujemy z tyłu parku – odpoczywamy przy czołgu T-34 (prawie jak Rudy -102) i zwiedzamy cerkiew. Kolejny przystanek Sanok – nocleg
Zrobiliśmy pętle – Bieszczady nasze. Ja na pewno wrócę by przejść na nogach trasę między Ustrzykami Dolnymi a Górnymi ( wiele jeszcze w tym regionie muszę zobaczyć). Przejechaliśmy i przeszliśmy Bieszczady bardzo pobieżnie w telegraficznym skrócie. Chociaż to nie Włochy, Grecja czy Costa Brava – ale zapewniam Was, że klimaty i emocje na szlaku wcale nie mniejsze. Szkoda, że tak mało doceniane – a może to dobrze !
Z powodu znikomego zainteresowania tematem – kończę ten forumowy felieton . Życzę wszystkim „Bieszczadnikom” spotkania na połoninach –„Bieszczadzkich Aniołów”
bmalu - 2015-02-09, 21:28 Temat postu: BIESZZADY wrzesień 2014 Na poparcie tej ładnej opowieści zamieszczam kilka zdjęć, które zrobiłem we wrześniu 2014. Schodząc z Połoniny Wetlińskiej słyszeliśmy gęganie kluczy gęsi. Długo szukaliśmy skąd dochodzi to gęganie. Nie zapomniane wspomnienia. Trzeba będzie udać się w kolejnym roku na wiosnę aby podziwiać pola kaczeńcy i jesienią, ale później gdy będzie więcej żółtych i czerwonych liści.
Bydgoszczu - 2015-02-09, 21:32
Bieszczady piękne i mają burzliwą historię.
W Twojej relacji znalazłem jeden błąd, zdaje się, że nie ma czegoś takiego jak Przełęcz Wetlińska, to o czym piszesz to Przełęcz Wyżna. Piszę o tym tylko po to, bo ktoś się nie zgubił szukając tej nazwy, a nie żeby się czepiać.
Jak już oblecicie szlaki, to warto poznać Biesy poza parkiem narodowym, mapa, gps w rękę i poza szlakami można sobie poszukać śladów historii.
Bardzo fajna relacja !!!
bmalu - 2015-02-09, 22:29 Temat postu: SZLAKIEM DO ŹRÓDEŁ SANU Kolejny dzień spędziliśmy z zamiarem dotarcia do źródeł Sanu. Niestety zabrakło nam 6 godzin aby zrealizować plan do końca. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od zagrody źubrów w Mucznem. Kolejny etap to parking w dawnej miejscowości Bukowiec, która powstała w XV wieku. W 1709 wieku wieś została zniszczona przez Szwedów i powoli podniosła się z upadku. W 1943 roku Bukowiec zamieszkiwały 529 osoby. Po roku 1944 teren przynależny do Polski kontrolowały oddziały UPA i Sowieci. W roku 1946 ludność została wysiedlona na radziecka stronę granicy, zaś zabudowę i cerkiew spalono. W chwili obecnej znajduje się tu parking i budynek BPN z biletami i toaletą. Z Bukowca szlak wiedzie do pozostałości po wsi Beniowa. Wieś istniała od XV wieku. W 1921 rooku mieszkało tu 617 osób. Po drugiej wojnie światowej została podzielona granica państwową. Obecnie po stronie ukraińskiej mieszka kilka rodzin, a po polskie stronie czas i ludzie zrobili swoje. Zostały pola eksloatowane przez BPN i drzewa.
|
|