|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Jugosławia* - podróz nad Adriatyk z przygodami
ogrodnik - 2015-08-09, 12:29 Temat postu: podróz nad Adriatyk z przygodami Witam
Właśnie siedzę sobie w wygodnym fotelu, mam dwie ręce w gipsie i dużo czasu. Dlatego piszę tego posta. ale od początku
Wybraliśmy sie z moją rodzinką 17.08.2015 w kierunku Crikvenicy położonej niedaleko wyspy Kryk w Chorwacji. Zamysł był taki że zawozimy nasze dzieciaczki na obóz pływacki do wtorku 20.18 na miejsce i zmywamy sie na pierwszy samotny urlop od 14 lat.
Pierwszy nocleg zaplanowaliśmy w rejonie miasta Breclaw w Czechach przy granicy z Węgrami.
Piękne okolice winnic zauroczyły nas, ale wypatrzyliśmy w okolicy aquapark i tam pospieszyliśmy. na miejscu okazało się że jest to wielki moloch z mnóstwem ludzi, co raczej nas mocno odstraszyło, ale pojechaliśmy troszkę dalej i znaleźliśmy ładne ciche miejsce nad jeziorkiem do którego (nie wiedzieć po co) poprowadzono drogę asfaltową z eleganckim parkingiem wzdłuż niej. Tam spędziliśmy pierwszą nockę.
Dalej sprawdziliśmy aaaaaautostradę z Brna do Bratysławy. Ostrzegaliście nas ale zaryzykowałem - dobrze ze kawałek ominąłem zajeżdżając na Breclaw.
Drugą nockę zaplanowałęm na sławnym Balatonem. O zgrozo po dotarciu na miejsce w rejonie miasteczka Keszthely okazało sie jest todużzzaaaaaaaaa alenietety śmierdząca kałuża. NA dużzzzzym choć pustawym kampingu przespaliśmy sie zrzuciliśmy kota i szarą wodę i w drogę porzucić dzieci i WOLNOŚĆ
Kolejne miejsce docelowe to jeziorka plitwickie, dotarliśmy tam ok 17 także troszkę późno. W dwie godzinki przebiegliśmy najkrótszy szlak. Było warto, myślę e jeszcze tu wrócimy na cały dzień. Nocleg zahaczyliśmy po drodze nr 52 na dziko ścielących się pastwisk pod otaczającymi nas górami. Przez 40 km minęło nas może 5 samochodów.
Rano dotarliśmy do przełęczy gie wyłonił nam się Adriatyk. I zatkało nas - nie muszę mówić że jesteśmy tu pierwszy raz. Cała drogę jedziemy do Cricwenicy ok 40 km z otwartymi dziobami. NA miejscu się okazuje że dzieci z obozu zjechały się dokładnie razem z nami.
I teraz następuje przekazanie kochanych dziciaczków trenerowi i jesteśmy wolni.
Ale nie, stwierdziliśmy że prze wyjazdem przejedziemy się na rowerkach po okolicznym wybrzeżu nad Adriatykim, bo nie było strasznie gorąco. Na marginesie tam prawie wcale nie jeździ się na rowerach. PO drodze mojej żonce zachciało sie sportu wodnego, których tam nie brakuje, ale ja przezorny i z natury ostrożny powiedziałem że lepiej pojedzmy sobie dalej na rowerkach i wróćmy spokojnie do kamperka i po obiedzie z dziećmi spadamy na wymarzony urlop we dwoje. A tu niespodzianka........................
BaWa - 2015-08-09, 12:36
Co dalej..... Nie trzymaj nas zbyt długo w niepewności
Bim - 2015-08-09, 12:37
Czekam na Cd
Mirek48 - 2015-08-09, 12:50
....i co dalej?....
Fux - 2015-08-09, 13:42
Gleba na rowerze.
ogrodnik - 2015-08-09, 14:01
Fux gratulacje trafiłeś
Jadąc uliczka nad samym morzem dojeżdżając juz do kamperka niestety na kierownicy miałem jedną rękę. okazało sie że że była to ręka przy przednim hamulcu
Jóź nie pamiętam dlaczego ale niestety nacisnąłem go zjeżdżając z małego wzniesienia co spowodowało wyrzucenie mnie przez kierownicę lądując na wyprostowanych rękach na asfalcie. Podnosząc się nie czułem rąk od łokci w dół. Po chwili podjechała do mnie moją żona , która niczego nie widział bo była zajęta 20 m dalej wybieraniem kapelusza. Delikatnie spuchły mi łokcie wiec udaliśmy sie żony trenera która była pielęgniarką. na miejscu schłodziłem łokcie,ale nie mogłem bez bulu ich wyprostować. Myślę wiec nie ma żartów trzeba dzwonić na nr do firmy ubezp w której wykupiliśmy polisę podróżną. Al to nie koniec wrażeń.......
zbychu - 2015-08-09, 14:03
Zaraz zaraz , ale 17. 08. 2015 to dopiero będzie za tydzień , czyżby to była zapowiedż jakiejś wróżby?
ogrodnik - 2015-08-09, 14:37
oczywiscie był to 17.07
Co ciekawe okazało sie polisa która załatwiała mi znajoma była dość dobra. ok 19 godzi (po 2 godz od pierwszego tel) przyjechała po nas auto firmowe od ubezpieczyciela z kierowca mówiącym płynnie po angielsku, który zawiózł nas do szpitala w Riece. Tam pogadał pan w okienku i zaczęła się procedura badań i prześwietleń. Personel od pielęgniarek do lekarzy nie mają więcej niż 35 lat i także spokojnie porozumiewał sie po angielsku. Po małych zawirowaniach na SORZE o godz 24 okazało się że w lewym łokciu jest podejrzenie stłuczenia główek kości, a w prawej ręce podejrzenie pęknięcia kości strzałkowej. I co ? obie ręce w gips od połowy ramienia do nadgarstków. Pan kierowca zapłacił w okienku i zawiózł nas pod kamperka o 1 w nocy.
No dobra ogarnąłem łokcie, ale kto pojedzie kamperkiem. Moja żonka nie jeździ tak dużym autem i do tego z manualna skrzynia.
I tu moje duże zaskoczenie firmy ubezpieczeniowe nie przewidują w asistans zepsucia kierowcy tylko pomoc kierowcy jak spsuje mu się samochód !!!!!!!!!!!!!!
zbychu - 2015-08-09, 14:46
No to klapa
Johny_Walker - 2015-08-09, 15:00
ogrodnik napisał/a: | Fux gratulacje trafiłeś
Jadąc uliczka nad samym morzem dojeżdżając juz do kamperka niestety na kierownicy miałem jedną rękę. okazało sie że że była to ręka przy przednim hamulcu
|
Prawidłowo, ale ten manewr trzeba przećwiczyć.
Najszybsze i najskuteczniejsze hamowanie awaryjne rowerem robi się tylko przy użyciu przedniego hamulca. Nie dotykamy tylnego, bo zarzuci. Ręce jeśli to możliwe proste, kierownica jak najdalej do przodu, tułów niżej, ciężar ciała niżej i do tyłu. Dobrze jest to przedtem wypróbować żeby nie fiknąć koziołka. No i dwie ręce trzymają kierownicę, bo jedna to skręci i...
Fux - 2015-08-09, 15:22
Ostatnio coraz częściej zacząłem na rowerze przez telefon gadać. Muszę tego zaniechać.
No i czas najwyższy na kask.
Za to zawsze w dobrych, pełnych rękawiczkach rowerowych!
Nawet latem nie jest gorąco.
ogrodnik - 2015-08-09, 15:24
i powrót
Brałem różne możliwości pod uwagę. Bliski byłem napisania posta o pomoc tu na forum. Z polisy zaproponowano mi karetkę która miał przyjechać po mnie z Polski i zabrać mnie z żona przy opiece pielęgniarki do polski. Nie rozwiązywało to problemu sprowadzenia kamperka. Uruchomiłem więc najpierw rodzinę. Okazał się że szwagier może zabrać się do Chorwacji z ekipą które właśnie wyjeżdża busem z Wrocka - koszt 200z ł. I tak zrobiłem Przyjechał ze szwagierką, a tu się zrobiło tak wietrznie że może zrobiło się tak zimne jak Bałtyk - ku niezadowolenia szwagrostwa. Także zawinęliśmy się w piątek z noclegiem na dziko na Węgrzech. Dotarliśmy cali i prawie zdrowi do domku. ufffffffffff
pozdro
Fux - 2015-08-09, 18:50
Asist PZU daje kierowcę zastępczego. Taka uwaga dla potomności.
stef - 2015-08-10, 16:04
na zdrowie !!
Widzę, że dotarliście nad Adriatyk tą sama droga co my... też dziwnie wyglądaliście jadąc z otwartymi paszczami
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia !!
Bronek - 2015-08-10, 16:26
Dzięki . Zdrowia Ci życzę i jestem wdzięczny za te posty.
Dodaj jakie to TU.
co byś w świetle tego wypadku zrobił inaczej.
a rowerek jak motocykl , saperski sprzęt , mylisz się raz. Zawsze niemal są konsekwencje .
fux ma rację - rękawiczki, JW średnio , za mała masa ..ale gleba to gleba , chronił byś ręce rozwalił byś barki , łeb itp.
Tak jest , pech to pech.
.....
Ps wybacz ....czym stukasz obie ręce w gipsie...
Szacun
|
|