Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

OldCamper Mariusa - OldCamper mariusa

marius - 2008-05-07, 22:22
Temat postu: OldCamper mariusa
Witajcie,
Postanowiłem dołączyć do Was ze swoim staruszkiem (a lat ma 26), aby dodać otuchy tym, którzy też są skazani na tak leciwe pojazdy. Oczywiście, od samego początku zakładaliśmy z kolegą (kupiliśmy go wspólnie), że nasz pojazd będzie pojazdem co najmniej pełnoletnim. Wynika to z pewnych ograniczeń finansowych, ale nie tylko. Między innymi wpływ na nszą decyzję miał dostęp do tanich części eksploatacyjnych (w zasadzie dużo firm już je wyprzedaje), prostota konstrukcji, łatwość obsługi.
Samochód postanowiliśmy kupić w najlepszym do tego okresie czyli na przełomie jesieni i zimy. Zanim nasz wybór padł na ten egzemplarz trochę się najeździliśmy.

Niestety wszystkie obejrzane wcześniej auta miały jakieś mankamenty (na ogół dyskwalifikujące). A to cieknący dach (prawie wszystkie), a to silnik zarzygany, albo totalnie zdemolowany itp. W jednym przypadku musieliśmy nawet sprzedawcy kupić 5 litrów benzyny na odpalenie, bo on jakoś nie był zainteresowany (pewnie wiedział, że jak odpalimy to nie kupimy). Hymera zaś, zostawiliśmy do obejrzenia sobie na koniec. Był co prawda niezbyt daleko (w Pile), ale wydawał się nam jakoś taki brzydki. Do Piły przyjechaliśmy znienacka, wykorzystując mroźną aurę do odpalenia zimnego silnika (Diesla). Sprzedający stwierdził, że nie odpali, chyba że przełożymy swój akukumulator, co też uczynilismy. Chwila grzania i... zakochałem się od pierwszego warkotu. Na dworze -10, a on zapalił lekko jak benzyna (pewnie miał letnie paliwo nawet). I jak go tu nie kupić? Zwłaszcza, że sprzedający wyjawił nam wszystkie usterki tego auta, których może trochę i było, ale nie były poważnymi. I tak oto Hymer zmienił właściciela. Pragnę zwrócić uwagę, że sprzedający był właścicielem tego auta przez 3 lata w odróżnieniu od pozostałych oferentów (pseudohandlarzy).
Tak camper wyglądał u poprzedniego właściciela:









W styczniu samochód wstawiliśmy do mechanika, który do tego czasu uchodził za poważnego człowieka, ale, niestety, okazał się łajzą, nie rzemieślnikiem.
Przez cztery miesiące nawet palcem nie tknął tego auta. Na miesiąc przed zaplanowaną majówką w Pradze obudziliśmy się. Doszliśmy do wniosku, że pan Adam prowadzi swój biznes głównie po to, by narzekać na podatki, wysoki ZUS, etc., a my musimy po prostu wziąść się ostro do roboty, aby plan nasz się spełnił. I tak oto w ciągu miesiąca, popołudniami i w dniach wolnych, w pierwszym zaplanowanym etapie robót wykonaliśmy:
- wymiana wszystkich amortyzatorów
- uszczelnienie szamba
- wykonanie kompletnej istalacji ciepłej i zimnej wody, wraz z dokupieniem odpowiedniej pompy
- naprawa ogrzewania Truma
- uruchomienie kompletnie zardzewiałego mechanizmu wycieraczek
- remont kapitalny rozrusznika
- usunięcie wycieków w silniku (m. in. uszczalniacza na wale korbowym od strony sprzęgła), a jak już sprzęgło to i łożysko przy okazji.
- wymiana skrzyni na pięciobiegową oraz przełożenie z powrotem na czwórkę (ta 5-tka okazała się za krótka)
- uszczelnienie zbirnika czystej wody,
- montaż kopletnego układu drążków stabilizatora, ponieważ... auto nie miało tego oryginalnie ! ! !
- montaż pasów bezpieczeństwa
- i trochę innych drobniejszych usterek.
Nie jestem mechanikiem i pewnie nim nie będę, ale również i w tym zawodzie mógłbym jakoś zarobić na chleb. W przeciwieństwie do p. Adama.
No tak, ale to były remonty zaplanowane, o których wiedzieliśmy. Życie ma natomiast do siebie, że potrafi czasem zagrać na nosie. Tak było i tym razem. Na tydzień przed wyjazdem okazało się, że:
- podczas wymiany klocków stwierdziliśmy, że tłoczki w zaciskach (ponieważ były wysunięte przez dłuższy czas) są przerdzewiałe. Wymiana !
- jak już byliśmy w temacie hamulców, to zajrzeliśmy na tył. Zero okładzin na szczękach. Prawie blacha. Wymiana !
- dochodził do naszych uszu szum łożysk tylnych podczas krótkiej, pierwszej jazdy. Wymiana !
- pan elektryk podczas montażu alarmu "zapomniał" o naszym camperze na dwa dni. Rozbebłał i musiał robić jakiegoś mercedesa, a potem jeszcze coś, potem jeszcz jakieś
radio i w końcu przyjechałem go zabić. Pomogło. Życie mu darowałem, ale dziada znać nie chcę.
- przezwojenie silnika wycieraczek
- wieczorem, na dzień przed wyjazdem, przypomniał sobie jeszcz o swoim istnieniu alternator. Zdarza się. Ale my NIGDY się nie poddajemy ! Następnego dnia rano wstawiliśmy samochód do innego renomowanego zakładu i o 10 był już gotowy. Właściciel widząć naszą determinację skasował nas na całe... 20,- zł. Na szczęście ! Po powrocie odwdzięczyliśmy się czeskim piwem.
I tak oto, z duszą na ramieniu, wyruszyliśmy do Pragi. Ponieważ tak naprawdę była to pierwsza dłuższa niż 20 km nasza jazda, postanowiliśmy jechać przez Polskę ( do Pragi nalepiej ze Szczecina jedzie się niemieckimi autostradami). Tak na wszelki, uzasadniony wypadek. Wdzięczne autko odpłaciło się za trud włożony w reanimację. Do Pragi przyjechaliśmy po 10 godzinach bez żadnych przykrych przygód. Średnia prędkość - 50 km/h.
Wrażenia z jazdy:
- silnik, niestety, słabiutki (zapomniałem napisać, ten Hymer jest na bazie starego Forda Transita 2.4 D 46 kW)
- skrzynia nieelastyczna, niektóre górki zaliczaliśmy wczołgując się na drugim biegu
- oczywiście, zero dynamiki. Na trasie udało mi się wyprzedzić tylko jednego malucha i dwa przeciążone TIR-y
- przednia sztywna oś również nie zapewnia komfortowej jazdy
- spory hałas przy prędkości ok. 80 km/h
- zużycie paliwa od 11,20 do 12,30 l/100 km
- zużycie oleju na odcinku 1200 km - około 0 litra ! ! !
Powrót również odbył się bez jakichkolwiek przykrych niespodzianek.
Poniższe zdjęcia zostały wykonane w drodze powrotnej:













Reasumując. Gdybym miał wybierać, to jeszcze raz wpakowałbym się w taki interes. Lepiej kupić coś tańszego w dobrym, rokującym stanie i zrobić jakiś remont, niż za wszystkie pieniądze kupić nowszy i zostać bez środków na ewentualne naprawy. A wiadomo, że każdy kupiony pojazd używany wymaga jaichś nakładów.

Z jedną tylko rzeczą muszę się pogodzić. O wyjazdach w Alpy tym autkiem mogę zapomnieć !

wmaker - 2008-05-08, 07:25

Bardzo przyjemna (optymistyczna ) historia! Gratuluję zdecydowania i czekamy na jakieś pikantne szczegóły, ciekawostki spotkane przy OldCamperze. Gdybyś mógł rozwinąć dwa tematy: :idea
1.Drązki
2.układ wody użytkowej
jeżeli dorzucicie jakieś zdjęcia ww. napraw (szczegóły techniczne) to na pewno tylko zyskacie w oczach reszty zapaleńców.

Serdecznie pozdrawiam.
:ok

eeik - 2008-05-08, 07:49

Po prostu rewelacja, uwielbiam czytać takie perypetie miłosne z kamperem w tle.
Przeczytałam od deski do deski.
Gratuluje bardzo i mam nadzieje się spotkać w sprzyjających okolicznościach i wprosic
bo bardzo lubię pooglądac sobie takie ukochane chałupki.

:bigok

eler1 - 2008-05-08, 08:37

Super przeczytałem z zapartym tchem - do zobaczenia na trasie :spoko
martes - 2008-05-08, 09:37

Witam Cię marius i cieszę się z Twojej obecności na naszym OLD -forum
Bardzo ładny camiórek i mam nadzieję na wizję lokalną w Pajęcznie , zazpraszam również do siebie :bigok

Niemianowany PREZES OLD CAMPER TEAM Martes :-D

marius - 2008-05-08, 09:52

Niestety, w Pajęcznie najprawdopodobniej się nie zobaczymy. Po prostu nie wyrobię się. A co do spotkania na trasie, to może zróbmy sobie jakiś wyróżnik, tak abyśmy mogli się zobaczyć już z daleka ?
Grejs - 2008-05-08, 10:56

marius!!!!!! swoją opowieścią dodałeś nam skrzydeł wszystko co przeżyłeś jest przed nami mamy podobnego kampera na bazie fiata ducato ale o sześć lat młodszego.Na razie nie wiemy w co włożyć ręce.Na oko wszystko jest sprawne i działa ale każdy wyjazd jest z duszą na ramieniu że nie wrócimy.Nie możemy rozgryźć instalacji elektrycznej i ładowania akumulatora w części mieszkalnej ,ale wydaje się nam że to kwestia czasu i znalezienia wolnej chwili na pogrzebanie.Cieszy nas że przynajmniej działa ins. gazow i woda.Jeszcze nie zaglądaliśmy pod spód zamierzamy to zrobić w najbliższym czasie.Niepokoją nas też hamulce i zawieszenie.Zastanawia nas czemu tylny resor jest wyprostowany czy ma tak być czy jest do wymiany.Ciekawe czy cała karoseria nie wisi tylko na poduszkach które mamy pod tylną osią.Napisz coś bliżej jak Ty rozwiązałeś problem z ładowaniem.Pozdrawiam
Michu - 2008-05-08, 18:48

Witaj marius. Bardzo fajnie i z "jajem" napisałeś o swoim kampie. Bardzo mi sie podobało. Pozdrawiam :spoko
TomekW - 2008-05-08, 19:28
Temat postu: Re: OldCamper mariusa
Marius, witaj wśród OldCamperowców!
marius napisał/a:
Wrażenia z jazdy:
- silnik, niestety, słabiutki (zapomniałem napisać, ten Hymer jest na bazie starego Forda Transita 2.4 D 46 kW)
- skrzynia nieelastyczna, niektóre górki zaliczaliśmy wczołgując się na drugim biegu
- oczywiście, zero dynamiki. Na trasie udało mi się wyprzedzić tylko jednego malucha i dwa przeciążone TIR-y
- przednia sztywna oś również nie zapewnia komfortowej jazdy
- spory hałas przy prędkości ok. 80 km/h
- zużycie paliwa od 11,20 do 12,30 l/100 km
- zużycie oleju na odcinku 1200 km - około 0 litra ! ! !
....
Z jedną tylko rzeczą muszę się pogodzić. O wyjazdach w Alpy tym autkiem mogę zapomnieć !

Ciekawe, moje doświadczenia są praktycznie identyczne... no, może poza przednią osią :-D

martes - 2008-05-08, 21:43

Panowie ja już kilka górek robiłem na 1 biegu ,ale.... wjechałem :-D
Szybkość 80 jest ok nie trzeba szybciej ...
Zużycie paliwa da się wytrzymać mój zagazowany benzyniak pali 450-500 km za 200PLN
na 5000 km 1L oleju (trochę się poci z pod dekla zaworowego)
Wyprzedzanie to taki element na którym średnio mi zależy zazwyczaj jadę w Miłej Karawanie i co? Kumpla mam wyprzedzać...
Kochani OLD-Y są super :-P

marius - 2008-05-10, 15:57

wmaker,
Krótki opis swojej instalacji wodnej zamieściłem w odpowiednim dziale. Pozdrawiam.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group