To w ogóle nie jest kamperowanieKrzySówka - 2016-04-08, 12:09
kimtop napisał/a:
To w ogóle nie jest kamperowanie
Zgadzam się zbyszekwoj - 2016-04-08, 14:25 Do kamperowania potrzebny jest kamper.
A taki przykład ,to lepszy z Syrii do Niemiec via Lampeduza. grzesk - 2016-04-08, 14:53 Tamci to uciekają przed wojną i głównie przez Lesbos.Bydgoszczu - 2016-04-08, 16:00 Obie formy podróżowania są mi bliskie. Obu spróbowałem. Podróż rowerem daje dużo większą satysfakcję z pokonanego dystansu. Wiele rzeczy jest obiektywnie lepszych w podróży rowerem. Na przykład: namiot można rozbić w takich miejscach o których kamperowcy mogą tylko pomarzyć, można pokonać drogi górskie tak widokowe, o których kamperowcy mogą..., można w lesie, można w parku narodowym, można rower zapakować do samolotu i inne kontynenty, wyspy się otwierają: choćby Islandia, Nowa Zelandia, Ziemia Ognista itd.
Skala doznań rowerzysty jest o rząd wielkości większa niż kamperowca. Za to praktycznie nie można zwiedzać dużych miast, a dystans dobowy ogranicza się do 100-150km.
Podróżować kamperkiem z rodziną też uwielbiam, ale to lizanie cukierka przez papierek. Jest bardzo łatwe, wygodne i utrudnia poznawanie tubylców.Tadeusz - 2016-04-08, 16:28
Bydgoszczu napisał/a:
Obie formy podróżowania są mi bliskie. Obu spróbowałem. Podróż rowerem daje dużo większą satysfakcję....
....Podróżować kamperkiem z rodziną też uwielbiam, ale to lizanie cukierka przez papierek. Jest bardzo łatwe, wygodne i utrudnia poznawanie tubylców.
To jest głos rozsądnego prawdziwego wędrowcy.
Lubimy kampery ale inne formy poznawania świata dają również wiele satysfakcji. Czasami o wiele więcej. CORONAVIRUS - 2016-04-08, 16:55
Bydgoszczu napisał/a:
. Za to praktycznie nie można zwiedzać dużych miast, a dystans dobowy ogranicza się do 100-150km.
.
identycznie jak kamperem by nie wpaść w obłęd michał-z - 2016-04-08, 21:40
Cytat:
Jest bardzo łatwe, wygodne i utrudnia poznawanie tubylców.
Tu masz całkowitą rację. Tubylcy zupełnie inaczej reagują na sakwiarza a inaczej na kawał blachy w której siedzą jakieś tam obce osobniki.
Dodam jeszcze, że zwykli ludzie jak i przedstawiciele wszelkich "służb", szczególnie na wschodzie są znacznie bardziej otwarci, pomocni i życzliwi w stosunku do rowerzysty niż do ekipy w aucie.
Minusem podróżowania autem jest też to, że żeby przyjrzeć się ciekawej sytuacji czy miejscu, trzeba znaleźć miejsce postoju, co nie zawsze jest łatwe.
Z drugiej strony, wiadomo, wygodniej i więcej danego regionu można liznąć.
Porównam to będąc za kilka miesięcy w tych samych rejonach kamperem, w których byłem rok temu rowerem joko - 2016-04-08, 23:21
Bydgoszczu napisał/a:
Obie formy podróżowania są mi bliskie. Obu spróbowałem. Podróż rowerem daje dużo większą satysfakcję z pokonanego dystansu. Wiele rzeczy jest obiektywnie lepszych w podróży rowerem. Na przykład: namiot można rozbić w takich miejscach o których kamperowcy mogą tylko pomarzyć, można pokonać drogi górskie tak widokowe, o których kamperowcy mogą..., można w lesie, można w parku narodowym, można rower zapakować do samolotu i inne kontynenty, wyspy się otwierają: choćby Islandia, Nowa Zelandia, Ziemia Ognista itd.
Skala doznań rowerzysty jest o rząd wielkości większa niż kamperowca. Za to praktycznie nie można zwiedzać dużych miast, a dystans dobowy ogranicza się do 100-150km.
Podróżować kamperkiem z rodziną też uwielbiam, ale to lizanie cukierka przez papierek. Jest bardzo łatwe, wygodne i utrudnia poznawanie tubylców.
Idąc dalej tym tokiem rozumowania , podróż "z buta" daje dużo większą satysfakcję z pokonanego dystansu , niż podróż rowerem, a jak jest to dodatkowo podróż boso i z gołym tyłkiem , bez zbędnego balastu w postaci bagażu , to skala doznań takiego gołodupca jest o rząd wielkości większa niż rowerzysty (i dwa rzędy wielkości od kamperowca).
Można wtedy przycupnąć w takich miejscach o których rowerzysta może tylko pomarzyć , można pokonać bezdroża z takimi widokami, że rowerzyści ......, wszystko można
Dystans dobowy ogranicza się do 10-50km , ale za to okazji do poznania ciekawych ludzi jest co niemiara, tym bardziej, że w takich okolicznościach można poznać ich prawdziwe oblicze, bo albo przegonią albo dadzą jeść i spać.
Jazda na rowerze przy tym to jak lizanie cukierka przez papierek, a kamperowanie to jak sex w kombinezonie płetwonurka .
Sorki , ale tak mnie ten temat rozbawił , że nie mogłem się powstrzymać
Generalnie widzę, że w rankingu wyższości podróżowania nad podróżowaniem , panuje główna zasada "im gorzej tym lepiej" . Teraz już wiem dla kogo kręcone są programy w stylu "Nagi instynkt przetrwania "
A jakby tak do kamperka wsadzić rowerki i buty do turystyki pieszej i używać ich intensywnie w czasie postoju, to nie było by czasem "all in one " Tadeusz - 2016-04-08, 23:45
joko napisał/a:
A jakby tak do kamperka wsadzić rowerki i buty do turystyki pieszej i używać ich intensywnie w czasie postoju, to nie było by czasem "all in one "
W tym zdaniu zawarłeś sens naszych podróży. Wcześniejsze kpinki to zapewne wprawka retoryczna?
Jasne, że takie rozmowy jednych mogą bawić, innych denerwować, a jeszcze inni mogą traktować je serio. Wszak różne upodobania mamy.
Wypróbowałem chyba już wszystkie sposoby poznawania uroków tej planety i jej mieszkańców oraz przyrody i nie mam wątpliwości - kamper to tylko jeden ze środków komunikacji, wygodny ale mocno ograniczający. O innych środkach komunikacji można mówić podobnie. Dodać jeszcze należy do tego towarzystwa łajby wszelkiej maści, od pychówki, przez żaglowe jachty do wygodnych i szybkich motorówek.
W jedne miejsca dotarłem jednym środkiem transportu, w inne innym, w jeszcze inne dotrzeć mogę tylko pieszo.
I co? I nic to.
Mam pokpiwać z tych, którzy preferują inny, od mojego, sposób wędrowania?
Niby dlaczego?
Takie pogaduszki, jak w tym wątku, to przecież tylko pogaduszki, ale co nie co o nas mówią. Nie tylko przez wyrażane sądy, ale i przez reakcje na owe sądy.
Ot, życie. michał-z - 2016-04-09, 00:25
Cytat:
Idąc dalej tym tokiem rozumowania , podróż "z buta" daje dużo większą satysfakcję z pokonanego dystansu , niż podróż rowerem, a jak jest to dodatkowo podróż boso i z gołym tyłkiem , bez zbędnego balastu w postaci bagażu , to skala doznań takiego gołodupca jest o rząd wielkości większa niż rowerzysty (i dwa rzędy wielkości od kamperowca).
ręce opadają słysząc takie komentarze....joko - 2016-04-09, 00:39
Tadeusz napisał/a:
Wcześniejsze kpinki to zapewne wprawka retoryczna?
Tadziu, to taki mój żartobliwie wyrażony protest-song przeciwko stopniowaniu różnych form turystyki i określaniu , że ten czy tamten jest lepszy lub gorszy ...... a że nie ma w tym źdźbła złośliwości , świadczą chyba załączone emotikony
Co do tego , że każda z form uprawiania turystyki ma swoje zalety i wady jesteśmy niezmiennie ze sobą zgodni . Pełnię szczęścia daje tylko wzajemne ich mieszanie, a ograniczanie się do jednej jest niczym innym jak ograniczaniem samego siebie.
O tym , że każdy ma swoje preferencje niech świadczy to , że np. dla mojej małżonki , wyjazd kamperem to nadal tylko towar w opakowaniu zastępczym , czy jak to określa bieda-wczasy.
Zawsze jak wracamy z wyjazdu, to pyta się mnie "ale polecimy jeszcze w tym sezonie na jakieś normalne wczasy ?"
To co mnie osobiście przekonało do takiej formy wypoczynku, to to, że za pomocą kampera mogę realizować kilka form turystyki, z wycieczkami pieszymi i rowerowymi włącznie , i nie uważam aby jazda rowerem dawała jakieś lepsze doznania od jazdy kamperem ..... ma pewno inne, ale czy lepsze , niekoniecznie.Tadeusz - 2016-04-09, 01:17
joko napisał/a:
Tadziu, to taki mój żartobliwie wyrażony protest-song przeciwko stopniowaniu różnych form turystyki i określaniu , że ten czy tamten jest lepszy lub gorszy ...... a że nie ma w tym źdźbła złośliwości , świadczą chyba załączone emotikony
Joko, tak też to odebrałem. Generalnie dyskusje o wyższości czegoś nad czymś mnie również bawią.
Zresztą i tak wszyscy wiemy, że kamper jest dla wygodnickich, drogi w eksploatacji, nie pozwala wjechać tam gdzie by się chciało, kempingi też są drogie i taniej wychodzą wczasy all inclusive. Andrzej 73 - 2016-04-09, 08:06
Tadeusz napisał/a:
taniej wychodzą wczasy all inclusive.
Ale mocno ograniczają wolnosć Nie ma to jak samemu zarządzać własnym czasem.
To własnie wolnosć sprawia , że możemy zwiedzać nieschematyczne wycieczkowe szlaki.
zbyszekwoj - 2016-04-09, 08:35
Tadeusz napisał/a:
taniej wychodzą wczasy all inclusive.
Jeszcze o ciągle poruszanym stereotypie droższych wczasach kamperem. Oczywiście tu tez można zaszaleć finansowo. Ale wyjazd dzisiaj na tydzień samolotem "all inclusive" to koszt na 2 osoby ok 10 tyś zł. Proszę pomnożyć to na 4 tyg. wyjazd z 2 dzieci i sobie porównać.
Oczywiście dochodzą koszty kampera.
Wniosek taki ,że forma spędzania wolnego czasu pod żadnym względem jest nieporównywalna.izola - 2016-04-09, 08:37 moje " wczasy all inclusive" zawsze zaczynają się jak wychodzę z domu i drzwi za sobą zamykam - mając duży komfort wyboru czasu powrotu kiedy mi się zachce .
Wsiadam do Marco i ruszam w przygodę...często dopiero w drodze krystalizuje się mój kierunek jazdy kiedy to mapa pogody pokazuje mi gdzie jest słonecznie
...na pokładzie mam co potrzeba , czyli trochę prowiantu , rowery , in-liner , kijki do Nordic Walking , zestaw do tenisa stołowego, Badmingtona, latawce do sterowania ...na długie wieczory mam moje "zabawki" elektroniczne.
ale najważniejsze jest, że mam chęć to wszystko w drodze używać(co i robię)"
...tak lubię podróżować, a co innych zadowala to jest inna inszość dla mnie nie relewantna Bronek - 2016-04-09, 09:45
Cytat:
.na długie wieczory mam moje "zabawki" elektroniczne
Czy w słowo : "elektroniczne", nie jest błędne? . Winno pewnie być "elektryczne", a propos zabawiania się
Ta automatyczna korekta, potrafi czasem zmienić sens zdania. krzlac - 2016-04-09, 10:38 Myslę że dopiero w kamperze jest prawdziwe "all inclusive". Absolutnie wszystko jest zawarte w cenie, tylko cenę poznajemy na końcu wycieczki. W tym drugim przypadku cenę znamy już na początku, a potem są dopłaty. Niestety wiekszość myśli, że jak w cenie jest bakłażan na pięć sposobów, kilka mich różnej sharmy i tanie lokalne alkohole to już jest "all inclusive".Bydgoszczu - 2016-04-09, 12:40 Są takie drogi które lepiej pokonać kamperem, są takie które lepiej pokonać rowerem. Pieszo to po górach, poza drogami asfaltowymi i szutrowymi. Jaki sens (widokowy) ma chodzenie po płaskim? Nawet rowerem trochę nuda jeździć po wielkopolsce, śród rzepaku czy kukurydzy (towarzystwo rekompensuje). Tam trzeba szybko przemknąć, bo cały czas jest prawie to samo.
Wcale nie lubię jak jest trudno za wszelką cenę.
Mam taki plan pojechać w Alpy kamperem, a przełęcze pokonywać rowerem. Szosówką, żeby było łatwiej. Buty solidne też wezmę, na jakiś mocny spacer. Ale nie sam, tylko w dobrym towarzystwie.Wito - 2016-04-09, 14:23 Bardzo ciekawy temat do dyskusji.
Dla mnie wzorem prawdziwego kamperowania były dwie wyprawy indywidualne które odbyłem kilka lat temu. Były w nich i wędrówki piesze, i rowerem, i spływy rzekami w skafandrze nurkowym, i ogniska z gitarą, a w końcu udział w dożynkach gminnych. Potwierdzeniem tego są relacje, które napisałem na forum. Były potem i inne wyprawy. Ale te dwie zapamiętam najdłużej. http://www.camperteam.pl/...der=asc&start=0 , http://www.camperteam.pl/...der=asc&start=0Spax - 2016-04-18, 23:56
izola napisał/a:
...tak lubię podróżować, a co innych zadowala to jest inna inszość dla mnie nie relewantna
- i tak ma być.grzegorz_wol - 2016-04-19, 00:24 Kolego Bydgoszczu mądrze gadacie.... mając kampera do dyspozycji to najciekawsze, najpiękniejsze trasy na rower są dostępne za pare litry paliwa a potem pare litry potu
Macie ulubione jakieś miejsca na rower w polskich górach?
Ja też w sumie mogę kilka polecić ... ale np okolic na wschód od Gorców to nie znam prawie wcale a poznał bym z chęcią.toscaner - 2016-04-19, 00:40 Każdy sobie podróżuje jak chce. To że niektórzy teraz kamperem chyba nie znaczy, że nigdy nie byli na wczasach z rozcieńczanymi drinkami, albo nie przeszli z buta polskich tatr, czy rowerem nie zjeździli tyle ile chcieli.
Ja tam złaziłem niejedne góry, zjeździłem od cholery rowerem, nie tylko Polskę. Spałem w namiotach, jeździłem na spływy kajakowe, piłem też te rozcieńczone drinki, ale pływałem też statkami, nawet i po Pacyfiku. Pływałem w 2 oceanach, morzach to nawet nie zliczę. Teraz sobie jeżdżę kamperkiem tu i tam, ale i tak przy tym jak podróżuje Fazowski (ktoś wklejał link kiedyś), to takie podróżowanie kamperem, to jakby się woziło ze sobą co najmniej 3 gwiazdkowy hotel.
Ja tam jeszcze wódki z pingwinami nie miałem okazji pić, ale kto wie z kim jeszcze będzie okazja
Mandus - 2016-04-27, 20:55 Myślę,ze autorowi wątku chodziło o to, że więcej satysfakcji daje podróż rowerem, niż podróż kamperem. Każdy z Was coś i dodał, i wykpił itd. i trudno się nie zgodzić z wszystkimi, ale ja autora rozumiem i... popieram.
To tak jak jadę gdzieś na motocyklu 1500km i śpię z kolegami po kempingach pod namiotami... to dla mnie to karawaning pełną gębą I faktycznie - im mniej wygód - tym większy szacunek do otoczenia i do siebie Satysfakcja większa, że tu się dojechało, a kamperem? Odpalić i ma jechać - ogrzewanie, klima, zapas żarcia na tydzień itp. Przyznacie, że tu jest mniej finezji... (absolutnie nie krytykuję kamperowania - sam jak na razie jestem tym zafascynowany - ale trzeba mieć porównanie i dystans do wszystkiego)
i tak raz pamiętam, wychodzi akurat Polak z leciwej przyczepy kempingowej na kempingu w Austrii i mówi chyba do syna coś w ten deseń: "patrz, jak te brudasy jeżdżą, nie stać ich na samochody, żeby jeździć jak ludzie, z klimatyzacją, tylko umorusani, upoceni są i pod namiotem śpią. Deszcz im leje na głowę, jak nie będziesz się uczył, to też nie będziesz miał pieniędzy na lepsze podróże"
A synek popatrzył na starego głąba z irytacją i nie mógł wzroku oderwać od motocykli, a jak rano opuszczaliśmy kemping, to machał i leciał za nami - tak się rodzą marzenia, jakbym siebie widział kilka dekad temu (i słyszał mojego tatę... niestety )Bronek - 2016-04-27, 21:09 Eeeee. Przegiąłeś.
Nie wierzę.
Zawsze widziałem i doznawałem pozytywnych reakcji.
No chyba, że panowie na motocyklach dali w palnik. I zrobili...
No dobra, był to facet, któremu niewyszły marzenia.. Cyryl - 2016-04-28, 06:22 ja natomiast znalazłem firmę, która od lat realizuje coś w rodzaju zbiorowego kamperowania - http://www.rotel.de/
od ponad 50 lat robią wyprawy w mało dostępne miejsca dla turystów nie wymagających luksusów, gdzie gotowanie samemu i łazienka pod gołym niebem jest codziennością.
i to według mnie jest prawdziwym kamperowaniem.Bronek - 2016-04-28, 06:30 Nie i nie.....
To jest turystyka kwalifikowana itd
Prawdziwe kamperowanie to krzesełka, pilocik, napoje i pralka z suszarką.. Większe pozadomowe bzykanko w ramach rodziny.
Ewentualnie wakacje dzieci z rodzicami, dziadków z wnukami
To jest kamper a nie pick-up z materacem
Nie ma korzystania z kibla- nie ma kampera.
Dywaniki pod prysznicem- nie ma kampera.
Kuchenka dziewicza - nie ma kampera. Itd.
Koniec, bo prawdziwym kamperowcem jestem tylko ja i tyle.
Owszem taki kamperowiec prawdziwy jak ja, ma prawo do zwyrodnień w postaci dziwacznych wypraw i robienia sporadycznie kupki w lesie.....BB - 2016-04-28, 07:30 Bronek napisał:Nie i nie.....
To jest turystyka kwalifikowana itd
Prawdziwe kamperowanie to krzesełka, pilocik, napoje i pralka z suszarką.. Większe pozadomowe bzykanko w ramach rodziny.
Ewentualnie wakacje dzieci z rodzicami, dziadków z wnukami
To jest kamper a nie pick-up z materacem
Nie ma korzystania z kibla- nie ma kampera.
Dywaniki pod prysznicem- nie ma kampera.
Kuchenka dziewicza - nie ma kampera. Itd.
Koniec, bo prawdziwym kamperowcem jestem tylko ja i tyle.
Brawo Ty kimtop - 2016-04-28, 07:45
Mandus napisał/a:
To tak jak jadę gdzieś na motocyklu 1500km i śpię z kolegami po kempingach pod namiotami... to dla mnie to karawaning pełną gębą
Nie bardzo mi się to kojarzy z karawaningiem.Raczej z turystyką motocyklową.
Jest kilka portali i for poświęconych turystyce motocyklowej i nigdzie nie widziałem określenia karawaningBronek - 2016-04-28, 07:50 Brawo Ja. toscaner - 2016-04-28, 11:31 Do kamperowania jak sama nazwa wskazuje, jest potrzebny kamper. A kamper już wiemy, że musi mieć kibelek. A jak ma kibelek to z reguły prysznic, kuchnie i inne dobra.
Ja uważam, że bez prysznica to też nie kamper, tylko weekendowa noclegownia, ale cóż.
Do kempingowania wystarczy rower i namiot. A nawet nie potrzeba w sumie roweru. Namiotu też nie, jak ciepło. W sumie nic nie potrzeba.
Piwo się za to czasem przydaje.Mandus - 2016-04-28, 13:06 @toscaner - o to mi chodziło. Nazwałem to z przerostem "karawaningiem" ale przecież wiemy, że w sensie stricte to chyba nie jest - chociaż na kempingach spotykam czasem Goldwingi z przyczepami (niekoniecznie kempingowymi) ale co tam, namiot tam jedzie, no nie?
To tylko nomenklatura grzesk - 2016-04-28, 14:02 To też kamper.
http://vadimpacajev.com/r...ch-konstrukcji/toscaner - 2016-04-28, 15:44
Ale z tym TV w przyczepce to przegięcie. Niedługo ku..wa będą sprzedawać namioty z wbudowanym ekranem w szmacianą ścianę i antenę wszytą w drugą.
Na trzeciej panel, 4-ej wiatrak.
Po co w ogóle dupę ruszać z domu jak się ktoś chce gapić w TV? W domu większy, wygodniej. Chociaż co ja tam wiem. Nie oglądam TV od nastu lat.
Ponoć nic nie tracę, bo nadal propaganda i pranie mózgu. Cyryl - 2016-04-28, 21:04
toscaner napisał/a:
...A gdzie kibelek? Czyli nie kampery.
...Po co w ogóle dupę ruszać z domu jak się ktoś chce gapić w TV?
no tak, ale każdy ma swoje priorytety, jeden wyjeżdża z domu, aby oglądać TV, drugi po to aby siedzieć na kiblu.toscaner - 2016-04-29, 00:57 O ile jeszcze siedzenie na kiblu i oglądanie zachodu słońca nad samym morzem rozumiem, o tyle tego TV to chyba już nigdy. Jechać w góry albo nad morze i gapić się w TV w kamperze. Ale ok.
Ja normalny nie jestem. Wywaliłem TV dawno temu. Fajne są pierwsze dni po wywaleniu TV. Tyle czasu wolnego, że człowiek nie wie co ze sobą zrobić. No ale to już OT. Bronek - 2016-04-29, 05:35 Rozważania poranne :
Posiadanie kibla w samochodzie wiadomo, że pozwala nazwać go kamperem
Natomiast zamontowanie telewizora w takim kiblu, jest rodzajem symulatora kamperowania, full wypas!
Pozwala przenieść się wirtualnie w klimaty kamperowe
Telewizor 3D daje obraz i dźwięk przestrzenny
Tyłek dostarcza również wrażeń wielowymiarowych
Nos dodaje następny, zmysł zapachu. (koniecznie używamy chemii kamperowej)
Po kiego wyjeżdzać, jak wystarczy wypróżnić się lususowo w samochdzie z kibelkiem wyposażonym w telewizor?
Mamy bezpieczną i miłą, z racji udanej defekacji, iluzję wielowymiarową super kamperowania.
Idę do kampera, bo pora..... Zresztą mamy długi weekend, pogodę paskudną.
Pokamperuję sobie stacjonarnie.
Może opiszę? Podam koordynaty? CORONAVIRUS - 2016-04-29, 07:05
cepka z TV bez sensu , gostek z takiego kąta g... widzi a z zewnątrz przeszkadzają mu ściany ... fotka z wyspy ??? zbyszekwoj - 2016-04-29, 07:55 A ja wszystkich zapraszam na pojezierze Łęczyńsko -Włodawskie .Na razie tylko 8 C a,ale słońce świeci.
Można z TV w kamperze. erdis - 2018-02-25, 23:23 Jedynym sensem podróżowania jest podróż sama w sobie.
Kamperem, rowerem czy na piechotę, trzeba podróżować.
Ja muszę...JanusS - 2021-06-28, 21:36 A ja Wam powiem tak! Jak już nie mogę (lub też mi się nie chce!) podróżować i zwiedzać Świata na motocyklu, spod namiotu, jachtem lub na rowerze - to przechodzę na kamperowanie!!! Wygoda wygrała z ekonomią i frajdą! TAK - wygodnictwo jest jedynym wyznacznikiem imperatywu odejścia od innych form zwiedzania Świata!!! Staliśmy się wygodni! Tłumaczymy samych siebie - no cóż - drogo ale wygodnie! Nie zwalniamy się przy tym z narzekania na drożyznę! Szukamy wszędzie oszczędności. A to omijamy autostrady! A to śpimy i sra..y na dziko! Byle tylko zaoszczędzić! Taka zabawa w oszczędzanie przy uprawianiu najdroższej formy turystyki!!! Gdy z wnukiem 4 lata temu zjeździliśmy EU na moto i pod namiotem to było fajnie, tanio, atrakcyjnie i niezapomnianie!!! A kamperem??? Same problemy! A to nie ma gdzie zaparkować na noc! A to nie ma gdzie zrzucić ....!!! A to nie ma gdzie nabrać wody!!! ITD, ITP!!! Masakra! Za moje własne ciężko zarobione pieniądze!!! I po co mi to było??? Moje Volvo pali najwyżej 6 l. Hotel max 50Euro!!! I Święty spokój!!! A ja głupi kupiłem se kampera i teraz mam za swoje!!!! Pewien mój znajomy kupił działkę w górach. Wybudował na niej okazałą rezydencję i teraz za karę jeździ tam co weekend by odpoczywać sprawdzając czy szyby całe, dach nie przecieka, ogrodzenie nie zniszczone a jak rano wstanie to zaraz żona goni go do koszenia trawy!!! A mógł sie postawić i powiedzieć - NIE!!! Mam kasę więc będę WOLNY i pojadę gdzie zechcę! Takie same głupki są z nas - kamperowców!!!