Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Norwegia - Nordkapp - 1 microcamper, nas 3, 10 000km, 29 dni :)

dw4463757 - 2016-04-28, 11:23
Temat postu: Nordkapp - 1 microcamper, nas 3, 10 000km, 29 dni :)
Dzień dobry wszystkim!
Chciałbym podzielić się z wami historią naszej podróży, która miała miejsca w lipcu 2015r. :)

Gdzie pojechaliśmy?


Rozpoczęliśmy naszą przygodę na Śląsku, a zjechaliśmy do Wrocławia :) Cała trasa... Jak widać na mapie :)



Zajęło nam do 29 dni, 10 000km :)

Czym pojechaliśmy?

Kiedyś pytałem się na CT, jak mogę z Toyoty Avensis zbudować microcampera - dostałem parę porad, które wykorzystałem, i oto jest:











Konstrukcja wydaje się prosta - wszystko z płyt OSB, na dole zbite w formę skrzyń transportowych, u góry płyty do spania, obite materiałem, a na to materac piankowy. Wydaje się być proste, ale dopasowanie tego w aucie wielkości Toyoty Avensis było wyzwaniem. W celu montażu łóżka użyłem fabrycznych mocowań dla foteli tylnych, których oczywiście nie było.
Jedzenie na miesiąc, ciuchy, jedzenie dla Tori, elektronika, spanie - wszystko wpakowaliśmy do wozu i ruszyliśmy!

DZIEŃ 1, 2, 3
Jaworzno-Suwałki-Tallin

Co tu dużo pisać - jest to tzw 'transportowa' część naszej trasy, na której oczywiście zwiedzaliśmy, ale staraliśmy się śmiało brnąć na północ.
Z uwag praktycznych - w Estonii można spać na darmowych campingach zrobionych w lesie przez ichniejszy zarząd lasów. Akurat na tym, na którym spaliśmy musieliśmy uiścić opłatę za wjazd autem, która wynosiła... 3 euro :)
Tallin polecamy zwiedzić, piękne miasto! A co do spania - parking przed promem oferuje w miarę spokojne miejsce na nocleg. Niestety, parking za 2 euro był w remoncie, i musieliśmy stać na 'zwykłym' promowym parkingu. Nie zabiło to nas ceną, ale nie były to 2 euro ;)


Estoński darmowy camping w lesie


Tori w Tallinie


A tak spaliśmy przed promem


DZIEŃ 4 ,5 ,6
Tallin-Helsinki-Vestre Jakobselv

Pobudka w okolicach 5, żeby wyrobić się na prom, przejazd promem, drzemka w Finlandii, i dwa dni jazdy prostymi drogami przez lasy, jeziora, lasy, jeziora... I jeszcze raz lasy? :D
Po drodze oczywiście Rovaniemi i przekroczenie kręgu podbiegunowego. Nie dochodziło to do nas, że jesteśmy już... Za kołem podbiegunowym!


Prom


Tak podróżowała Tori


Posiłek gdzieś na trasie w Finlandii


Parking dla camperów i przyczep na trasie, zostaliśmy tam na noc


Rovaniemi ;)


Monotonia kilometrów fińskich dróg ;)


Ożywienie - biegające renifery pomiędzy samochodami - na północy Finlandii standardowy widok!



I 6. dnia przekraczamy granicę Norwegii! Ale nie kierujemy się prosto na Nordkapp - chcemy zwiedzić najbardziej wysunięte na wschód fragmenty, więc jedziemy do Vadsø, Vardø, śpiąc w magicznym Vestre Jakobselv.
Zauroczyło nas to małe miasteczko - spacerując pomiędzy domami wszyscy witali się z nami jak ze swoimi sąsiadami, uśmiech to podstawa.
Dodatkowo, był to najlepszy camping, który odwiedziliśmy. Kosztował za nas trójkę, auto, namiot, 160 lub 180kr. W cenie była sauna, prysznice (wszystko nowiutkie), pralnia, suszarnia, kuchnia. Niesamowite miejsce! Jeżeli gdzieś na wakacje, to do Vestre Jakobselv - cisza i spokój :)
Spotkalismy tam przeuroczą dużą rodzinkę z Nowego Targu, podróżującą vanem, z ktorą mijaliśmy się przez kolejne dwa tygodnie w różnych miejscach - więc jeśli nas czytają, to pozdrawiamy! :) :spoko


Charakterystyczny punkt Vestre Jakobselv

c.d nastąpi ;)

Spax - 2016-04-28, 11:32

Super :) I ja taką trasę kiedyś tam parę lat temu wymyśliłem... Nie pojechaliśmy :-/
Czekam na ciąg dalszy relacji. :spoko

krzlac - 2016-04-28, 12:32

BRAWO, taka "walka" mi się podoba. Trochę nie pasuje do CT, bo tu biadolenie że: za daleko, za krótko, brak kibla, na dziko......
dw4463757 - 2016-04-28, 14:43

Dziękuję za miłe słowa :)

Co nas jeszcze zaskoczyło w Finlandii, to wyjeżdżając chcieliśmy skorzystać w którymś z miast z prysznica na campingu. Nie chcieliśmy spać na campie, bo zimno, a cały wyjazd i tak był nastawiony na spanie w samochodzie. Mimo że w trzech miejscach chciałem zapłacić za skorzystanie z prysznica wykręcali się rzeczami typu 'musimy mieć zużycie wody adekwatne do ilości osób na campingu'... Ręce opadają...

DZIEŃ 7, 8
Vadsø, Vardø-Slettnes fyr

Podróże po wschodnich terenach Norwegii, odwiedziliśmy najbardziej wysuniętą na północ fortecę świata (Vardø), przejechaliśmy tunelem prawie 100m poniżej poziomu morza :) I wyruszyliśmy dalej, powoli kierując się na zachód.


Wschodnie tereny :)


Czasem aż trudno uwierzyć, że to koło podbiegunowe i sama północ Norwegii




Jeszcze raz noc na campingu w Vestre Jakobselv :)




Z tym zdjęciem wiąże się głębsza historia - trzy lata temu pojechaliśmy do Norwegii, aby zwiedzić całe południe i środek, dojeżdżając do najbardziej wysuniętej na południe latarnii w Norwegii, gdzie był znak na tą... Najbardziej wysuniętą na północ :) Na telefonie zdjęcie sprzed 3 lat, a samo zdjęcie zrobione pod Slettnes fyr :)




Najważniejszy członek załogi ;)


Miejsce do spania znaleźliśmy przy Venteroomie, czyli poczekalni. Po co poczekalnia na drodze? Jest to zimowa poczekalnia (dlatego połowa była zamknięta, dostępne tylko toalety i jedna skórzana kanapa ;) ) na pług śnieżny, który przyjeżdża tylko kilka razy w ciągu dnia. Samochody ustawiają się w kolejce, a następnie podążają za pługiem, który ułatwia bądź umożliwia przejazd.


DZIEŃ 9, 10, 11

Nordkapp!

Dlaczego Nordkapp? Bo wszyscy, którzy jadą do Norwegii muszą tam pojechać, bo inaczej to kiepska wyprawa? Nie, w żadnym wypadku. Mimo że jest to niesamowicie popularny punkt turystyczny, my chcieliśmy odwiedzić ten region, chcieliśmy stanąć na północnym skraju Europy, bo to właśnie nam się podoba.
W drodze na Nordkapp ze wschodniego półwyspu cały czas padał deszcz, wiał wiatr i było poniżej 10 stopni. Jedyne przejaśnienie było przy Silfar Canyon, z nikąd pojawił się kanion jak z amerykańskich filmów:



Ale po całym dniu drogi dojechaliśmy...





Wiał taki wiatr, że rozkładanie łóżka zrobiliśmy bez wychodzenia z auta. Da się ;)

Następnego dnia przywitała nas już piękna pogoda, więc postanowiliśmy nie marnować czasu, tylko biec na Knivskjellodden, czyli prawdziwy przylądek północny, 1,2km dalej na północ niż Nordkapp. Trasa zajęła nam prawie cały dzień (18km w obie strony).




Znacznik najdalej wysuniętego na północ punktu Europy :)


Tuż obok Knivskjellodden chodził sobie taki gość :)


Piątka za super przygodę :)

Z racji, że mieliśmy długi bilet na wjazd na Nordkapp, wróciliśmy na parking i czekaliśmy na zachód słońca, który dzień wcześniej przesłonił nam deszcz, chmury, mgła i wszystko inne ;)


Czytając wcześniejsze opinie o centrum turystycznym na Nordkappie, że to typowo pod wycieczki, spodziewałem się kiczowatego miejsca... Jeżeli ktoś zastanawia się, czy warto tam wejść, obejrzeć film o Finnmarku, posiedzieć z innymi podróżnikami (sporo osób z plecakami, rowerami, siedziało w hallu), to podpowiem, że warto. Wycieczki przyjeżdżają i po godzinie wyjeżdżają, a Ci, co tam się kręcą, mają trochę więcej czasu... :)

Ruszyliśmy w podróż na południe...

darboch - 2016-04-28, 15:01

Odżyły wspomnienia kiedy to my zanim przeskoczyliśmy do kampera włóczyliśmy się kilka lat po Norwegii osobowką w podobnym stylu z dwoma maluchami :)
Piwko poleciało :spoko

cirrustravel - 2016-04-28, 15:02

Ode mnie :pifko za:
1. Pomysł
2. Odwagę
3. Realizację
4. Relację
5. Wspomnienia z moich wypraw, które uważam za bardzo udane i w przyszłym roku chcę powtórzyć podobną trasą jak Wy.
Dzięki :)

jarek73 - 2016-04-28, 19:40

Brawo piszcie dalej , fajny pies , piwo leci :spoko
MILUŚ - 2016-04-28, 20:14

Odżyły wspomnienia ostatniej zeszłorocznej włóczęgi na Nordkapp :ok
Tadeusz - 2016-04-28, 20:45

dw4463757, Twój opis trasy, długiej i ciekawej, oraz odważny pomysł i realizacja zasługują na wielkie brawa.

Stawiam piwo i czekam na ciąg dalszy. :ok

:spoko

dw4463757 - 2016-04-28, 22:10

Nawet nie wiecie, jak miło się czyta wasze opinie... :)
Myślę, że gdyby nie to forum, wasze relacje, miejscówki, adresy, zdjęcia, to mogłoby być dużo trudniej wybrać się w taką podróż :) Jednak było to główne moje źródło informacji, niektóre wasze zdjęcia z podróży na pamięć znam ;)

A teraz rozpoczyna się relacja z powrotu do Wrocławia... ;) Nie no, żartujemy, przed nami jeszcze parę ważnych miejsc, no i po prostu, Norwegia... :)

DZIEŃ 11, 12, 13, 14
Nordkapp-Tromsø-Lofoty

Cztery dni zajął nam dojazd z Nordkappu na Lofoty. Po drodze zahaczyliśmy o piękne Tromsø :)


Jedna z miejscówek do spania


Na piechotkę na wzgórze w Tromsø :) Fajne widoki, ciekawych ludzi można było spotkać na dole i na trasie - sporo Norwegów wbiega tam samemu lub z psami... W ramach popołudniowego treningu ;)


Tromsø Camping - świetne miejsce, camp na wysokim poziomie. Do dyspozycji łazienki, sauna, kuchnia, wszystko na kartę zbliżeniową. No i miła obsługa, która pomagała mi w próbach dogadania się po norwesku ;)
Jedyny minus campingu to oddalenie parkingu od pola namiotowego - nie można zostawić auta przy namiocie, a jednak trochę klamotów na obozowisku się rozkłada ;) Na szczęście było to niedaleko.


Przez moment naszej nieuwagi Tori nadgryzła półkilową kostkę sera żółtego parze francuzów... Wiecie przecież, ile kosztuje ser w Norwegii :D

Z Tromsø wyruszylismy dalej na południe, lecz po drodze złapał nas... Zamknięty pomiędzy 19 a 7 rano tunel. Miejsce trochę straszne, bo pod górę, na zboczu, wokół same trawy i krzaki... Ale razem z nami stała dwójka Norwegów, którzy wracali z ryb pickupem. Całą noc mieli odpalone auto... Przypuszczamy, że mieli na pace albo przyczepce transportowej lodówki/zamrażarki do ryb, głupio było pytać, czemu tak :D



Przed wjazdem na Lofoty odwiedziliśmy jeszcze Polarne Zoo, najbardziej wysunięte na północ zoo na świecie :)



Jeżeli nie jesteście wielkimi fanami fauny, to nie trzeba tam iść - bilety sporo kosztują, a zwierzaków niewiele, i w sumie większość można zobaczyć w naszych polskich zoo :)

A w takiej oto miejscówce przy wjeździe na Lofoty zostaliśmy na noc... Z kiepskimi humorami, bo planowaliśmy zrelaksować się na Lofotach kilka dni, ale prognoza zapowiadała kiepską pogodę przez kolejne... Właśnie kilka dni. Poznając wesołego hiszpana podróżującego motocyklem, z którym rozmawialiśmy na język pokazywany (nie znał ani słowa po angielsku) poszliśmy spać...


Agostini - 2016-04-28, 23:40

My też pokonaliśmy kamperem taką samą trasę i też w lipcu tylko, że w 2009 r.

Wielu mówi... - Nordcapp? - Daleko, nie warto, tam nic nie ma.
Może i nie ma... Ale stanąć na tym wysokim klifie i mieć świadomość, że dalej już się nie da, że tylko Ocean Arktyczny, jest niesamowita. I ten zapach zimnego powietrza... Tam wydaje się wyjątkowy.

Jak pomyślę, ilu po drodze widzieliśmy m.in. rowerzystów prowadzących pod wzniesienia swoje objuczone rowery, motocyklistów, pochylonych, z trudem pokonujących boczny wiatr, to upewniam się, że jest jakaś magia w tamtym miejscu.

Dla mnie też jesteście dzielni... Bo osobówką i z niemałym pieskiem to trochę inaczej niż kamperem, nawet tym ciasnym i niewygodnym, jak tu niekiedy oceniamy nasze mobilne domki. :)

Gratuluję Wam wyprawy, dziękuję za jej opis i czekam na resztę Norwegii. :pifko

Beras - 2016-04-29, 06:41

Jesteście super pozytywni. A przede wszystkim jesteście żywym dowodem na to, że można małym autkiem, bez kibelka, z czworonogiem, daleko i w miarę szybko (jeszcze tylko malego dziecka brakuje :lol: ).

Serdecznie pozdrawiam i bądźcie zawsze tacy młodzi duchem :bukiet: ...
Oczywiście piwo poleciało...
A drugie za Wasz punkt startowy skąd mam żonkę ;)

ps kiedyś chciałem ojca Felicję Kombi na kampera przerabiać :)

KulkiDwie - 2016-04-29, 07:29

Bardzo fajna wyprawa... też marzy mi się podobna, może kiedyś.
Póki co, od 8 lat podróżujemy w bardzo podobny sposób, tyle że na południe - głównie Grecja i jej wyspy oraz Włochy (niedługo startujemy na Sardynię). Jako, że nie mamy psa, wystarcza nam jeszcze mniejszy microcamper - Skoda Felicia ;) . Na miesięczne wjazdy też zakładałem box na dach, na krótsze mieścimy się tak jak fabryka dała :lol:

Czyli jednak dopadła Was kiepska aura... tego właśnie najbardziej obawiam się w czasie takiej podróży, deszczu i zimna. Nie wiem czy sam Nordkapp, ale kiedyś Lofoty będą też i nasze :idea:

Pozdrawiamy z Wrocławia :spoko

darboch - 2016-04-29, 13:27



Idzie ? Idzie ! :haha:

dw4463757 - 2016-04-29, 22:35

darboch napisał/a:
Obrazek

Idzie ? Idzie ! :haha:


Bo to kombiak, łatwizna :D Nie no, żartuję :D

Jeszcze raz dzięki za miłe słowa :) Zachęcają do dalszych podróży :) No i oczywiście jak kiedyś będzie możliwość - zbudować pełnowymiarowego kampera!
Co do ograniczeń związanych z piesem - z racji, że traktowała auto jak dom, i od zawsze uwielbia spędzać w nim czas, jeżeli była potrzeba - zostawialiśmy ją w środku na godzinę, dwie. Przy norweskich temperaturach to raczej niż o otwartych oknach trzeba było pamiętać o kocu ;) No i nie jesteśmy z tych chodzących po muzeach itd, więc w zasadzie wszędzie była z nami, miasta też razem zwiedzaliśmy, w Tallinie nie było problemu zjeść obiadu z owczarkiem pod stole ;)

KulkiDwie podziwam z Felicią :D

Agostini właśnie o to nam chodziło z celem naszej wyprawy :)

darboch - 2016-04-30, 15:51

Heheh...jasne, że łatwizna jak ekipa jest zorganizowana tak jak nasza. Koło zapasowe oddzielało nasze dzieciaki na tylnym siedzeniu :-P
SZEJK - 2016-05-03, 00:27

Witam Was !!!!!
Gratuluję odwagi i pogody ducha, tak miło się czyta i ogląda relacje z wyprawy.
Czuje sentyment do tych terenów bo podobną trasą jechałem 12 lat temu tyle że motocyklem Honda PC 800 tesch można.
Oczywiście piweczko leci :pifko :spoko

dw4463757 - 2016-05-03, 09:33

To gratuluję SZEJK :) Motocyklem to duże wyzwanie!

DZIEŃ 15, 16, 17, 18
Lofoty

Skoro pogoda nie dopisała, i nie bardzo mieliśmy pomysł, co zrobić z naszym planem spędzenia kilku dni na Lofotach, stwierdziliśmy, że zrobimy to od drugiej strony. Nie będziemy jechać i zwiedzać, tylko przejedziemy na sam koniec Lofotów, gdzie możemy więcej zobaczyć, i powoli wracając poczekamy na dobrą pogodę.




To nasza miejscówka przed Reine, fajny parking, gdzie spędziliśmy dwie noce, wraz z innymi podróżnikami. Z tym zdjęciem wiążą się miła historia - jak widzicie, jeden kamper stoi dosyć blisko naszego auta. Trochę byliśmy źli, gdy tak podjechali i zaczęli się rozstawiać, mając może 20cm zapasu przy otwartych drzwiach kampera. No ale nic, dokończyliśmy obiad i wróciliśmy do czytania książek. Przy którymś ze spacerów po okolicy, zaczepił nas właściciel owego kampera i zapytał, czy my zostajemy tu na noc, bo jeśli tak, to strasznie nas przeprasza - sądził, że tylko zatrzymaliśmy się na obiad, że nie będziemy spać w aucie ;) I że w sumie to świetna sprawa, i na moje pytanie, jak się podróżuje kamperem, stwierdził, że to luksus. Ale żebym się nie martwił, bo on z żoną zaczynał dokładnie tak samo - Volvo w kombi i materac z tyłu ;) Była to dosyć budująca rozmowa ;)




Anitas Sjømat na Sakrisøy na Lofotach - świetne miejsce - dobre jedzenie, plus możliwość zakupienia przeróżnych form suszonych dorszy. Oczywiście zabraliśmy dla rodziny całe ryby, jako pamiątki (zjadliwe, przy odpowiednim przygotowaniu, które nie jest proste ;) ) oraz dla nas jako przekąski.


W trakcie jedzenia zupy rybnej w tym właśnie sklepie można było wziąć smakołyk dla piesa, który okazał się oczywiście... Suszonym dorszem ;) Dostała też od pana zewnętrzną część kiełbasy z wieloryba, bo pan nie dał już rady... ;)
Miejsce warte polecenia, na zapleczu (magazyny, łowienie, przetwórstwo) pracuje parę osób z Polski :)


Jej nie przeszkadzała pogoda :)


Kolejnego dnia rano obudziła nas piękna pogoda (przynajmniej chwilowo ;) ), więc skorzystaliśmy jedząc śniadanie na dworze, w krótkich rękawach :)

W związku z tym zaczęliśmy też zwiedzać Lofoty, łapiąc trochę słońca ;)




Plaża Kvalvika, przechodzi się górską, półtoragodzinną trasą




Wyjeżdżając z najdalszej części Lofotów zatrzymaliśmy się na campingu. Był to jeden z bodajże 5 razy, kiedy na wyjeździe rozłożyliśmy namiot ;)
Camping był przy jeziorze, i mieliśmy do dyspozycji łódkę oraz kajak - oczywiście spróbowaliśmy ;)



Ostatniego dnia, objechaliśmy parę miasteczek i wyruszliśmy w kierunku Narviku...

DZIEŃ 19, 20, 21
Narvik-Bodø-Brama do Północnej Norwegii

W Narviku nie zatrzymywaliśmy się zbytnio, poświęciliśmy jedynie chwilę na zostawienie flagi przywiezionej z Polski pod pomnikiem polskich żołnierzy. Wieczorem dojechaliśmy aż za Bodø i tam się ulokowaliśmy do spania. Na campingu był piekarnik, a jak być w Norwegii i nie zjeść ich narodowej potrawy, czyli Grandiosy :)




Późny wieczór...


...i 5 rano ;)




Następnego dnia w planie mieliśmy wizytę w Bodø w muzeum lotnictwa. Dokładnie tak jak je reklamują - nawet jeśli jesteście średnio zainteresowani lotnictwem - to muzeum was oczaruje. My nie przepadamy za wystawami, ale z racji zainteresowania lotnictwem musieliśmy odwiedzić ;)

I tutaj wspomnę o obsłudze muzeum. Mieliśmy problem - parking przed był w pełnym słońcu, a jak na złość tego dnia temperatura dochodziła do prawie 20 stopni. Do muzeum oczywiście nie można wejść z psem, tym bardziej z dużym. Zapytałem się w kasie, czy mogą nam jakoś pomóc, bo nie zostawimy Tori w aucie na słońcu. Pani wydała nam jednorazową przepustkę na wjazd na parking pracowniczy, który był w cieniu i chłodzie :) Mogliśmy też w trakcie zwiedzania wychodzić i wchodzić, żeby zobaczyć co tam u psa :) Był to dla nas szok.


Część samolotów otwarta, dużo interakcji, młodzi przewodnicy bardzo ciekawie opowiadają o historii lotnictwa, z naciskiem na Norwegię. Jak tylko będziemy w Bodø idziemy jeszcze raz ;)


Lofoty w pigułce, czyli piękna wyspa tuż obok Bodø :)



Dzień 21. był ostatnim dniem za kołem podbiegunowym :( Pojechaliśmy dalej na południe natrafiając na znacznik podobny jak w Rovaniemi.


Auto się zbutnowało i nie chciało wyjeżdżać zza koła, więc... Pękła nam skrzynia na dachu :) Zdradzę trochę resztę relacji, że była to jedyna awaria na naszej długiej trasie, mimo że jechaliśmy 17 letnim autem :)
Na szczęście norweski odpowiednik Castoramy miał płaskowniki oraz trytytki, które można było wykorzystać do naprawy :)



Tak pożegnała nas północna Norwegia - bramą.

Za bramą zaczęły się innego rodzaju problemy - na wszystkich punktach postojowych były informacje o zakazie przebywania w nocy, spania, itd. Wszystkie były puste, więc nie chciałem ryzykować. Zatrzymaliśmy się dopiero na takim, gdzie stało kilka norweskich aut z przyczepami...

Następnego dnia wyruszyliśmy w kierunku Trondheim i dalej, dalej na południe.... :)

dw4463757 - 2016-05-05, 18:41

DZIEŃ 22, 23, 24
Brama do Północnej Norwegii - Trondheim - Geiranger - Bergen

Wyruszliśmy na południe, zmierzając ku Geiranger. Po drodze zwiedziliśmy Trondheim, ale zdjęć nie będzie ;)


I znaleźliśmy przed Drogą Atlantycką takie oto urokliwe miejsce:

Niesamowity punkt :) Camperowcy w nocy łowili ryby, a rano upierdliwy holender zamęczał łamanym norweskim grupę młodych chłopaków z Niemiec ;)

Gdyby ktoś jeszcze pytał, jak Tori znosi podróż:


Najsmaczniejsze makrele w sosie pomidorowym na świecie:

Dobrze, że na żadnej granicy mnie nie zatrzymali, bo dokupiłem potem takie ilości, że nie uwierzyliby, że wiozę to dla siebie, znajomych i rodziny :D

Nasza dalsza droga prowadziła przez słynną Drogę Atlantycką. Może jesteśmy trochę wybredni ale... Najpierw pierwszy szok - 8km? Tylko? No ale pewnie będzie ślicznie, to może być skompresowane ;)
No niestety... Może kwestia pogody, może naoglądaliśmy się Lofotów, i nie zrobiło to na nas wrażenia...

Nie mniej na pochwałę zasługują punkty postojowe i obserwacyjne, których było multum, i były bardzo dobrze przygotowane :)

Następnie odwiedziliśmy Molde, dosyć mało popularny punkt turystyczny, byliśmy tam praktycznie sami. Znajdziecie tam wzgórze, na które wjeżdża się autem, i takie oto widoki:

Polecamy :)
Na stacji benzynowej pracownik zagadał nas, dokąd jedziemy, i udzielił przeróżnych wskazówek, jaką drogą najlepiej nam będzie do Geiranger - kolejna ciekawa spotkana osoba ;)


Nasze drugie spotkanie z Drogą Trolli - pierwsze trzy lata temu :) Tym razem dzielnie pod górę prowadziła Madzia.

Również trzy lata temu zakochaliśmy się w Geiranger - piękne miejsce, pochodziliśmy trochę po skałach przy fjordzie, samo miasteczko nas bardzo zauroczyło. Dlatego nie mogliśmy odpuścić wizyty w trakcie tej wycieczki. W końcu dojechaliśmy do naszego Geiranger... :)

Zjechaliśmy Drogą Orłów na dół, i pierwszy szok - trzy lata temu było w miarę spokojnie, pusto, spaliśmy z autem postawionym na nadbrzeżu, tuż przy jachtach. Teraz, jadąc do centrum, rozglądaliśmy się za awaryjnym miejscem, gdyby wokoło hotelu było pełno, ale wszystkie zatoczki przy fjordzie były pełne aut i namiotów! No trudno, zawsze mamy to 'nasze' nadbrzeże. Niestety... Zakaz postoju nocą, w znaczeniu spania. Pamiętaliśmy jeszcze o drodze w kierunku pieszych wycieczek - tam na szczęście udało znaleźć się miejscówkę.
Rano rozpoczęliśmy zwiedzanie Geiranger...

...w takiej pogodzie. No jak na złośc.

W takim razie ogrzejemy się w Geiranger Sjokolade:


Po wyjściu pogoda diametralnie się zmieniła:


A to nasze zapasy wody, które baaardzo szybko niknęły. Mieliśmy fajny, 20l bukłak, ale pękł ;)

Dopiero w trakcie takiej wyprawy można docenić, jak prosto mieć kran i stały dostęp do wody... Co prawda to nie pustynia/środek oceanu/dżungla, ale zdarzało się mieć naprawdę małe rezerwy wody ;)

Ok, chwilowo pogoda się poprawiła. Ale nasze plany na Geiranger - wypoczynek, nabranie sił na powrót do domu, wycieczka statkiem albo wynajęcie kajaków - nie były możliwe do spełnienia z dwóch powodów - za chwilę miało znowu lać, a drugi - w 2015r, mam wrażenie, było dużo więcej turystów niż trzy lata temu, i wszystkie podróże statkami odbywały się w strasznym tłumie...

-No to co, wracamy do domu już?
-Nie no, chcieliśmy jeszcze chwilę posiedzieć w Norwegii...
-No ale tu już nic nie zdziałamy, a siedzieć w aucie i patrzeć się na deszcz trochę kiepsko...
-No dobra... Skoro w Geiranger jest kiepska pogoda... Jedźmy do... BERGEN!

Kto chociaż trochę zna przypowieści o Norwegii, wie że to największa głupota, jaką mogliśmy zrobić, aby jechać w poszukiwaniu dobrej pogody do Bergen... ;) Ale wyruszyliśmy...







I w ten oto sposób w nocy znaleźliśmy się pod Bergen.... :)

kataryniarz - 2016-05-08, 10:24

Świetna relacja, wielkie dzięki :pifko
darboch - 2016-05-09, 22:46

Bergen :haha:
dw4463757 - 2016-05-10, 11:28

DZIEŃ 25, 26
Bergen - Oslo

Kończąc jeszcze dzień poprzedni, dojechaliśmy w nocy pod Bergen... Mieliśmy nastawione dwa campingi w nawigacji, jeden okazał się być zamknięty o tej godzinie (?), a drugi nie istniał, i zawracaliśmy na milion razy na jakieś polnej drodze na wzgórzu, nocą ;)
A z porad praktycznych - był to nasz drugi nocleg przy stacji benzynowej - pierwszy był trzy lata temu przy okazji pierwszego wyjazdu - nigdy więcej. Zbyt głośno i ruchliwie jak na spanie :/

No ale rano zebraliśmy się i zostawiliśmy auto w centrum :)

Nie odmówiłem sobie przyjemności zostawienia naszego microcampera przy najpopularniejszym norweskim samochodzie ;)


Żywa, czy nieżywa? Zjeść, czy nie zjeść?

Zwiedziliśmy na spokojnie Bergen, odwiedzając oczywiście targ rybny, i spokojnie wyruszyliśmy w kierunku Oslo, przez płaskowyż Hardangervidda.
Na noc zatrzymaliśmy się na Kinsarvik Camping. Tak dobrze spało nam się w aucie, że mimo parceli, nie rozkładaliśmy namiotu :)


Rano Tori mogła popływać we fjordzie :)


Na płaskowyżu mieliśmy bardzo nieprzyjemną historię z rodziną holendrów, którzy chcieli wybijać nam szyby w aucie z powodu, iż w środku spała Tori... Zaznaczę, że ani upałów ani gorąca nie było. Więc wspomnienia z Vøringsfossen mamy raczej kiepskie :)

Ale dalej na płaskowyżu było bardzo ładnie:




Nocą dojechaliśmy do Oslo, ale niestety przejechaliśmy tunelem, czyli nic nie zobaczyliśmy :D Dojechaliśmy do punktu ważenia TIRów, gdzie była cisza i spokój, stanęliśmy obok takiego pojazdu (zdjęcie nie moje):

i poszliśmy spać :)

DZIEŃ 27, 28, 29
Oslo - Kopenhaga - Wrocław

Ze smutkiem rano opuściliśmy Norwegię i rozpoczęliśmy już konkretny powrót do domu. Po drodze, z racji, że jesteśmy wielkimi fanami...




A to jest nasz ostatni camping...

...w samym centrum Kopenhagi :) Warunki tragiczne, prysznice w barakach itd, no ale trudno :)

Na campingu poznaliśmy ojca z synem, którzy co roku jeżdżą na kajaki. Różnie, Skandynawia, Morze Śródziemne, wszędzie. Polecili nam zostawić auto i pojechać sobie autobusem do centrum zwiedzać. Tak też zrobiliśmy, lecz...
W pierwszym autobusie pomyliłem walutę szwedzką z duńską, i nie mieliśmy czym zapłacić za bilety. Wysiadka i bankomat.
W drugim, kierowca nie wpuścił nas z psem (mimo zestawu smycz+kaganiec). Wracamy po auto.
Trafiliśmy na Copenhagen Pride, czyli zlot lesbijek i gejów, czyli brak miejsca, żeby zaparkować auto :) No cóż, szybki objazd, powrót na camping i spać.
Rano wystartowaliśmy do Wrocławia, co zajęło nam półtorej dnia. Gdzieś pomiędzy Hamburgiem a Berlinem zatrzymaliśmy się na nocleg i... Jak cały wyjazd walczyliśmy z zimnem, przykrywając się kołdrą, kocem, śpiworem itd, tak dopiero w Niemczech dostrzegliśmy problem gdy w aucie w nocy jest... za gorąco! Przypomnę tylko, że gdy w Polsce było po 40 stopni, my mieliśmy 8 na Nordkappie, z deszczem i wiatrem ;)
Ogólnie droga powrotna była tragiczna - wszędzie remonty na autostradach, a kierowcy sami blokowali jazdę jak były dostępne dwa pasy - lewy zawalony autami, bo ktoś z 500m widzi ciężarówkę i zjeżdża na lewy pas, a prawy pusty. Bardzo źle się prowadziło auto.

Po 29 dniach szczęśliwie wróciliśmy do domu, planując już kolejną wyprawę... :)
Dziękuje wszystkim, którzy dotarli tak daleko! I za wszystkie dotychczasowe miłe słowa :)

pingwin26 - 2016-07-09, 21:22

Kurcze, byliśmy w lipcu 2015 i robiliśmy identyczną trasę ! :-) I to identycznie jak Wy - przerobioną Astrą H :-) . Niestety, ale musieliśmy w Trondheim przerwać naszą podróż i wrócić do Polski, ale w tym roku 13 lipca wypływamy z Gdyni dokończyć trasę. :ok
dw4463757 - 2016-08-07, 14:07

Powodzenia, dajcie znać jak Wam sie udało :)
gregu - 2017-02-07, 22:46

Piwko za pomysl i realizacje! wkreciliscie sie i szybko was w hotelu na all inclusive nie zobacza :wyszczerzony:
goliat135 - 2017-12-17, 14:56

Duze piwo za odwage , realizacje i opis trasy. Pytanie, czy mieliscie wyrobiony paszport dla owczarka ,szczepienia itp itd? Kiedys byly (sa nadal?) obostrzenia przy wwozie zwierzat do Norwegii.
Pozdrawiam serdecznie :pifko

Hercer - 2017-12-17, 20:05

Witajcie
do goliat135
paszport dla pas obowiązujący w całej uni i Norwegi jak najbardziej obowiązkowe szczepienia i odrobaczenia w Norge i Finlandi dodatkowe odrobaczenia na specalnego tasiemca nie później niż 5 dni przed wjazdem na terytorium państwa !!!

pozdrowionka dla was wszystkich - relacja super - Adam

goliat135 - 2017-12-18, 16:55

Hercer napisał/a:
Witajcie
do goliat135
paszport dla pas obowiązujący w całej uni i Norwegi jak najbardziej obowiązkowe szczepienia i odrobaczenia w Norge i Finlandi dodatkowe odrobaczenia na specalnego tasiemca nie później niż 5 dni przed wjazdem na terytorium państwa !!!

pozdrowionka dla was wszystkich - relacja super - Adam


Dzieki. Mam nadzieje, ze weterynarz bedzie wiedzial o jakiego tasiemca sie rozchodzi :shock:
Pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group