Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Rosja i kraje poradzieckie - Półwysep Kolski, czyli test Żuka.

michał-z - 2016-06-29, 02:49
Temat postu: Półwysep Kolski, czyli test Żuka.
Witajcie!

Stoimy właśnie w Murmańsku z awarią hamulców i czekamy do jutra, żeby poszukać jakiejś pomocy.

Jesteśmy już w dalszej, czy bliższej okolicy parę dni i nie widzieliśmy żadnego LT-ka.
Zjechaliśmy dziś z Półwyspu Rybackiego. Skończyły nam się hamulce. Dojechaliśmy jakoś do Murmańska. Szukając w dzielnicy portowej miejsca na nocleg jak najbliżej jakiegoś warsztatu, zajechaliśmy na zaplecze targowiska na którym stoi trup LT-ka.!!
Nie jest więc tak źle :)

A tak spędziliśmy ostatnie dni. Fajne szuterki i takie tam... :wyszczerzony:

CORONAVIRUS - 2016-06-29, 07:33

POWODZENIA :) pozdrowienia dla młodej :spoko
wędrowiec - 2016-06-29, 09:39

Zazdraszczamy.
Pozdrowienia Ciebie i Ani.

KrzySówka - 2016-06-29, 10:47

Piękna wyprawa.Pozdrawiamy :spoko :spoko :spoko
LTon Tom - 2016-06-29, 19:24

...właśnie zacząłem czytać o tym jak montujesz markizę z "Juli" a tu taka sytuacja :shock: aleś pojechał , nie no szacun. Teraz macie jeszcze jednego kibica waszej wyprawy ( bo to nie zwykły wyjazd) Pozdra i 3mamkciuki :spoko
Kuba L. - 2016-06-29, 21:20

Kierunek wyprawy marzenie, piękne zdjęcia z kamperem w tle :bigok
michał-z - 2016-06-30, 00:15

Dziek za pozdrwienia!!!!

Hamulce ogarniete, znaczy jedno kolo odlaczone z ukladu bo zacisk z tego niezywego LT-ka okazal sie zlomem.

Powoli wraamy do domu ale jeszcze zahaczylismy o Revde i Lovozero. Zalegamy teraz na plazy nad malym jeziorkiem. Markiza rozlozona :wyszczerzony:

gino - 2016-06-30, 06:42

Michał...więcej fotek prosimy :)
i wracajcie bezpiecznie :spoko

michał-z - 2016-06-30, 23:07

Foty będą dopiero jak wrócimy, czyli w przyszłym tygodniu...
Będą też pewnie filmy bo mamy ze sobą trzy kamery :wyszczerzony:

Dzięki Gino. Właśnie słuchamy meczyku w rybackiej wiosce nad Morzem Białym.

Tadeusz - 2016-06-30, 23:56

Michale, czekamy na Wasz szczęśliwy powrót i obszerną relację z tej przygody. :spoko

Powodzenia. :)

michał-z - 2016-07-03, 16:28

Coś tam pewnie napiszę. Chwilę to potrwa pewnie.
A tymczasem jeszcze jeden obrazek z biwaku ;)

LTon Tom - 2016-07-03, 16:52

Widzę markizę , widzę markizę :hallo:
CORONAVIRUS - 2016-07-03, 18:46

michał-z napisał/a:
Coś tam pewnie napiszę. Chwilę to potrwa pewnie.
A tymczasem jeszcze jeden obrazek z biwaku ;)


Michał... nie obraź się :haha: ale na Kaszubach są ładniejsze widoczki :-P

michał-z - 2016-07-03, 21:24

Cytat:
Michał... nie obraź się :haha: ale na Kaszubach są ładniejsze widoczki :-P


Racja. W dodatku na Kaszubach są ryby, a tam wypływałem moim superpontonem co którąś noc uzbrojony w dwie wędki i udało mi się złowić jednego, malutkiego 15cm okonka :shock:

Jeśli chodzi o daszek, to świetnie się spisał. Użyliśmy go 2-3 razy, jak było gdzie kotwić i nie piździło.
Zwinięty i spięty paskami dawał radę nawet przy dużych prędkościach (100) i silnym wietrze.

michał-z - 2016-07-04, 17:03

Od początku, więc.

Fascynacja Półwyspem Kolskim zaczęła się u mnie parę lat temu. W sypialni powiesiłem kiedyś ogromną kopię mapy Półwyspu, żeby w wolnej chwili patrzeć na możliwości tras. Pieszych, rowerowych, samochodowych...Nauczyłem się jej nieomal na pamięć.

W zeszłym roku w końcu udało się tam pojechać. Niecały miesiąc na rowerze.
Okazało się, zgodnie z moimi oczekiwaniami, że Kolski mnie wciągnął.

Nie było wyjścia. Był wewnętrzny przymus żeby ruszyć w tym kierunku autem.
Kamper może nie do końca nadaje się na tamtejsze drogi, ale po małych modyfikacjach miałem nadzieję że da radę przejechać większość zaplanowanych tras.


Mieliśmy tylko dwa tygodnie wolnego.
Plan był taki, żeby jak najszybciej przedostać się na północ Karelii, nic po drodze nie zwiedzać, nie nocować zbyt często i długo, nie marudzić, tylko jechać i tankować.
Po dotarciu w okolice Kandalakszy zwolnić tempo, i odwiedzić wszystkie zaplanowane miejsca. Tu słówko wyjaśnienia: Z reguły na wyprawach nie planuję miejsc do zobaczenia. Wolę spontan. W przypadku Kolskiego sprawa wygląda tak, że ze względu na bardzo trudny teren dróg jest niewiele, gęstość zaludnienia niska jak nie znikoma, i punktów do których można dostać się na czymś bez gąsienic jest niewiele. Siłą rzeczy każdy jest "punktem obowiązkowym". Problem tkwi jeszcze w tym, że większość dróg się po prostu kończy. Najczęściej trzeba wracać do M-18 tą samą drogą.

W palnie był Kovdor- zespół ogromnych kopalni odkrywkowych, Chibiny- najwyższe pasmo górskie na Półwyspie, Teriberka- najdalsza dostępna wioska na wschód od Murmańska na wybrzeżu Morza Barentsa, Półwysep średni i Rybacki. Rybki (nie umiemy łowić), spacery, widoczki, walka w terenie w tej, zasadniczej, części trasy to był nasz cel.
Myśleliśmy też o przejechaniu się do ujścia Warzugi do Morza Białego, ale nie byliśmy pewni czy wystarczy nam czasu.
Powrót miał przebiegać analogicznie do przyjazdu, czyli w piątek od Monczegorska czy Kandalakszy but i do domu.


Co się udało, co się nie udało, kogo i co spotkaliśmy (i ile tego było), jak sprawowało się auto, co zobaczyliśmy i poczuliśmy, pewnie zobaczycie wkrótce (raczej długiej krótce), bo mam taki bałagan w zdjęciach i filmach zgrywanych na szybko z pięciu różnych źródeł, że nie ogarnę całości w dwa-trzy dni :(

Oo. Zapomniał bym.

Wyrysowałem wczoraj odręcznie na szybko trasę jaką pokonaliśmy. Nie jest to ślad.



TRASA





.

CORONAVIRUS - 2016-07-04, 22:25

nie myślałeś o powrocie przez Szwecję ??? szkoda , że tam tylko jedna droga :gwm
janus - 2016-07-05, 07:18

Szacun :spoko
michał-z - 2016-07-05, 15:03

BIORCA napisał/a:
nie myślałeś o powrocie przez Szwecję ??? szkoda , że tam tylko jedna droga :gwm


Myślałem o powrocie przez Finlandię, ale czas, Drogi Kolego....czas nas gonił. Mogłem pozwolić sobie tylko na dwa tygodnie urlopu.

Jak zbuduję Żuka na gąsienicach, to objadę Półwysep dookoła :wyszczerzony:

LTon Tom - 2016-07-05, 22:05

...a które z modyfikacji LTka najbardziej Ci się sprawdziły w czasie wyprawy ?
michał-z - 2016-07-05, 22:25

Sprawdziła każda modyfikacja.

A która się najbardziej przydała?
Myślę że bez blokady nie pokonał bym wielu odcinków.
I bez MT-ków byłoby również słabo.

michał-z - 2016-07-07, 00:12

Proszzzz:

Etap1:

Domostwo- Kem

Spakowani byliśmy w sobotę około dwudziestej .Wcześniej posłuchaliśmy z Metalem dźwięków turbiny, która przy wyższych obrotach coś przedmuchiwała. Stwierdziliśmy, że zrobi się po drodze, tym bardziej że Przemek też nie nastraszył mnie diagnozą.

Wyruszyliśmy więc. Około północy docierając do Olsztyna, gdzie zjedliśmy wczesny obiad u rodziców Ani, a przed czwartą nad ranem za Ełk, gdzie zalegliśmy skręcając w jakieś krzaki parę kilometrów od szosy.

Po kilkugodzinnym śnie ruszyliśmy dalej i w sumie nic ciekawego nie działo się aż do granicy łotewsko- rosyjskiej, gdzie dojechaliśmy po dwudziestu czterech godzinach od wyjazdu.
Za wcześnie, żeby przekraczać granicę. Wjechać mogliśmy dopiero po północy ze względu na wizy.
Przestraszony celnik łotewski sprawdzał VIN, pytał o broń i tak bał się psa, że nawet nie zapytał o jego paszport. Pootwierał kilka szafek.
Rosjanki ( ekipa czterech dziewczyn na służbie) były za to w pełni profesjonalne. Zawołały nawet Służbę Weterynaryjną w pokaźnej postaci wesołej Pani, która poinstruowała mnie żebym zgłosił się do lek. wet w Murmańsku przed samym powrotem po badanie kliniczne i zgodę na transport. Pokazałem Pani paszport i szepnąłem że pieczątkę mam ze sobą. "To podpieczętuj sobie sam"- zaśmiała się Pani Doktor i klepnęła mnie po ramieniu.


Pierwszy nocleg w Rosji to znów skręt w boczną drogę. W zakole rzeki. Na łąkę.
Rano zostaliśmy stamtąd wyeksmitowani przez gzy w ilości przekraczającej progi tolerancji moich pasażerów.

Odcinek do Petersburga bez historii. Dużo przebudów dróg i ruchu wahadłowego. Przez jakiś dłuższy czas prowadzi Ania, a ja grzebię sobie z tyłu łącząc kabelki do nowych listw ledowych i woltomierza zabudowy. W pasach bezpieczeństwa oczywiście zapięty. Skorzystaliśmy po drodze z najazdu na jednym z parkingów. Chciałem tam poszukać jakiegoś luźnego przewodu który mi dmucha i denerwuje. Zlazłem. Znalazłem też czapkę rosyjskiego celnika. Obecności właściciela w pobliżu nie stwierdziłem, więc postanowiłem że czapka od tej pory będzie należeć do mnie
Petersburg chcieliśmy przechytrzyć, zjeżdżając w lokalne dróżki i kręcąc po wioskach kilka dobrych godzin, ale się nie dał. Wróciliśmy na obwodnicę.


Kolejny nocleg dopadł nas znów grubo przed szóstą rano. Znów kilkukilometrowy zjazd, z tym że już nie w krzaczory, ale w tajgę nad małe jeziorko gdzieś w okolicy Pietrozawodska.

Pobudka o jedenastej i.....wtedy zdaliśmy sobie sprawę z tego że przesunęliśmy sobie zegarki nie o sześćdziesiąt minut, a o dziesięć- dwanaście godzin. Dobrze nam z tym było. Nie staraliśmy się wracać do domowego trybu na siłę :)

Znów jakieś tankowania i lądujemy w Kem.
Jeśli chodzi o tankowanie, to wyczuliśmy Żuka, że z pełnym sześćdziesięciolitrowym bakiem jest w stanie przejechać czterysta osiemdziesiąt kilometrów. Na początku dodatkowo zatankowaliśmy jedną niepełną z dwóch "dziesiątek" które mieliśmy na dachu.

W Kem kręcimy się trochę po miasteczku, mijamy port i jedziemy tam, gdzie kończy się droga. Tam, gdzie Ania zauważyła zniszczoną drewnianą cerkiew nad brzegiem morza.

Stnęliśmy na płycie skalnej. Na półwysepku, który oddzielony jest od wyspy na której stoi cerkiew, jedynie mostkiem dla pieszych. Do 3 w nocy pod naszą markizą przechodziły grupki wesołych turystów. Nieco poniżej nas obozowało dwóch młodzieńców z namiotem i Zaporożcem. Widać było że chłopaki też w podróży. Palili ogień do późna, pozyskując deski z cerkwi. Wczesne śniadanie ( o pierwszej w nocy) zjedliśmy za autem, żeby nie przeszkadzać turystom, no i po spacerze wzdłuż zatoki lądujemy na pięterku.

Zdjęcia z tego etapu:

michał-z - 2016-07-07, 00:15

dalszy ciąg zdjęć:
Świstak - 2016-07-07, 06:46

Widoki nieziemskie.
bert - 2016-07-07, 07:27

cieszę się Waszą podróżą, tych wrażeń Wam nikt nie odbierze. Czekam na pełny przód i dalsze wycieczki.
Pozdrawiam
Norbert

michał-z - 2016-07-07, 10:51

Bert, pełny przód to nie w tym aucie. Mam już plan na małą wyprawówkę na samochodzie z oryginalnymi napędami :wyszczerzony:
michał-z - 2016-07-08, 23:43

Etap kolejny: Kem- Kowdor

Wstałem trochę połamany i niewyspany. Całą noc musiałem Ich przecież pilnować żeby spokojnie spali.
Dwójka obcych ludzi, tam dalej, trochę mnie irytowała. Byli zbyt ruchliwi. Za to Ci którzy rozbici byli trochę bliżej od nas, wydali mi się bardziej interesujący. Jeszcze przed snem podszedłem bliżej i to był strzał w dziesiątkę. Tak jak przypuszczałem, mieli dużo Obcego Jedzenia. Obejrzałem się jeszcze za siebie i pomyślałem ” nie wołajcie mnie. Wiecie przecież że jestem głuchy”. Lubię Obce Jedzenie. Przecież jest smaczniejsze. Kto by nie lubił smaczniejszego. Na początku trochę się bali, bo podobno na pierwszy rzut oka wyglądam groźnie, ale potem głaskali i dawali Jeść. W końcu po to przyszedłem.

Rano wyskoczyłem z Samochodu pierwszy i od razu boczkiem podbiegłem do sąsiadów, którzy ruszali się wokół swoich Samochodów. Lubiłem słowo „Samochód”, jak jeszcze dobrze słyszałem. Mam wrażenie że słowo „Samochód” pochodzi od słowa „Spacerek”. Nie doszedłem do ich obozowiska bo jak przez mgłę usłyszałem dźwięk mojego Samochodu, odwróciłem się i zobaczyłem Michała machającego ręką w moim kierunku. Trzeba było wracać, bo już odjeżdżali, a jakieś Jedzenie w Samochodzie przecież jest.
Jechało się przyjemnie. Gładko.
Zatrzymywaliśmy się już teraz częściej. Wychodzili na chwilę co jakiś czas i byli za każdym razem jacyś tacy weseli. Czasem pomagali mi wysiąść, a czasem, jak widzieli że mam ochotę poleżeć, pochodzili trochę wokół Samochodu i wracali. W tej okolicy były fajniejsze Zapachy. Fajnie się wąchało, bo było więcej przestrzeni. Chętniej wychodziłem niż zostawałem. Potem zaczęło trząść Samochodem i zwolniliśmy. Trochę z górki, trochę pod górkę. Wybrałem sobie do podróżowania kanapę. Zaraz za Nimi. Te górki mi nie przeszkadzają, bo przecież sobie wygodnie leżę. Wysiedli, ale mi się nie chciało. Dopiero jak zaczęli przed Samochodem przygotowywać Jedzenie, dałem znać żeby Michał pomógł mi wysiąść. Ładnie było. Prawie jak w Domu. Skarpa, piasek i dużo Wody. Michał poszedł ze mną na Spacer. Tam na spacerze wcale nie było Patyków, ale On znalazł jakiś i mogłem sobie popływać. To miejsce lubiłem bardziej. Nie było skarpy i dookoła Woda. (słowo „Woda” też pochodzi chyba od słowa „spacerek”). Michał pewnie wiedział, że mi się tam bardziej podoba bo jak wróciliśmy ze Spaceru, to włożyli wszystko do Samochodu, nie musieli pomagać mi wsiąść i pojechaliśmy tam na dół gdzie nie ma skarpy ale jest więcej Wody.
Stanęliśmy w Wodzie. Lubię jak Woda jest blisko, ale Samochód stał krzywo, więc nie wychodziłem, chociaż Michał kazał. Ania też kazała. Ani kazanie lubię bardziej, bo wtedy nie trzeba tego robić. Jak Michał każe to czuję że powinienem to zrobić i mi wtedy głupio.
Nie wiedziałem potem co się dzieje, bo Michał niby jechał Samochodem ale nie jechał. Ania wzięła mnie na Smycz bo chciałem popatrzeć co Michał wyciąga spod mojej kanapy. Wyciągnął jakieś Smycze i przywiązał nimi Samochód do drzewa. Coś tam dalej robili. Nawet kilka razy Ania jechała Samochodem ale nie jechała. Po jakimś czasie Michał w końcu pojechał Samochodem i wrócił na miejsce gdzie Woda jest pod skarpą.

Dziwne to było. Michał może chciał mi porzucać Patyki do Wody z Samochodu? Michał może chciał żeby było ładniej? To dlaczego w końcu jesteśmy w tym samym miejscu co poprzednio? Nie rozumiem Michała. Po co On to robił… ?

Stanęliśmy. Poszli ze swoimi Patykami na Ich Spacer a ja wolałem się przespać, więc zostałem w Samochodzie.
Już od wczoraj coś mi się nie zgadzało z tym moim spaniem i Ich Spacerami. Wczoraj nie zauważyłem że nie było nocy, bo jadłem Obce Jedzenie, ale dziś już wiem że jej nie ma. Zakrywają okna żebym myślał że jest, jak wychodzą na Ich Spacer.

Wyszedłem z Samochodu w dobrym humorze. Szybko się pakowali, więc jedziemy dalej. Lubię jeździć dalej. Potem długo trzęsło i Michał jechał powoli, a Ania coś krzyczała, ale wcale się nie kłócili bo Michał się śmiał. Zjechaliśmy nisko a potem wjechaliśmy wysoko. I tak parę razy. Potem Ania już też się śmiała. Trzęsło, ale było dużo Jedzenia po drodze. I Spacerków.
Z jednego spaceru nie chciałem wracać, bo przyszły trzy Psy. Dwie suczki jeden samiec. Trochę się go bałem bo pewnie wyczuł że już nie jestem taki silny jak kiedyś, ale dawno temu usłyszałem jak Oni mówili, że muszę mieć dzieci z jakąś z północy, więc zostałem.. Nie wiem jak długo to trwało ale w końcu dałem się przekonać żeby pojechać dalej. Teraz to już nic nie rozumiem…

michał-z - 2016-07-08, 23:49

CD
Bronek - 2016-07-09, 06:52

Ot pieskie życie :mrgreen:
michał-z - 2016-07-09, 14:06

Taki eksperyment :mrgreen:
LTon Tom - 2016-07-09, 19:30

Teraz widzę ,że "modyfikacje" się przydały ja umoczyłbym dupę.
michał-z - 2016-07-09, 21:02

W tym przypadku z plaży to bardziej by się mózg przydał, a nie modyfikacje :mrgreen:
Ale to tirforowanie było dla nas dobrym testem sprawności. Ania do tej pory z sytuacjami offroadowymi nie miała wiele do czynienia. Świetnie zdała egzamin!

michał-z - 2016-07-09, 23:31

A modyfikacje przydawały się w takich okolicznościach....


michał-z - 2016-07-11, 18:59

machnę coś o kolejnym etapie wycieczki.

Etap Kovdor- Chibiny

W Kovdorze nie zobaczyłem tego, co chciałem.
Na teren odkrywki nie udało się wjechać. Ani na dziko ani legalnie. Podjechałem nawet do bramy kopalni. Zjawiskowa Pani Strażniczka zrobiła smutną minę i poinformowała, że mogę wejść, ale z przepustką która do zdobycia jest w Murmańsku.
Zobaczyłem za to strach w oczach Ani, kiedy krążyliśmy wokół miasta po różnych mniejszych odkrywkach. Nie czuła się komfortowo na stromych zjazdach na dno wyrobisk.

Ruszyliśmy dalej. Teraz już nie prosto na północ. Na wschód do "osiemnastki" a potem jeszcze dalej w tym kierunku, czyli w Chibiny.
Te rejony to nasz cel. Zwolniliśmy. Zaczynamy zabawę:)

Dla tych, którzy śledzą mapę, słowo o efekcie "jo-jo", o którym wspominałem.
Tam zawsze wyrzuca na "Osiemnastkę".
Przykładem są właśnie Chibiny. Z Kirovska fajnie by było przejechać na północ do Revdy. Oba miasta dzieli pasmo górskie. Zaledwie osiemdziesiąt kilometrów gór i tajgi a nie da się przejechać. Do turbazy w sercu Chibin, autem wysokim lub seryjną terenówką jakoś się da. Dalej to już bez trzydziestu trzech cali i odporności na ponad metrowe brody nie ma wjazdu. Szkoda.

Jako, że jak zwykle, wstaliśmy około południa, to w Kirovsku zameldowaliśmy się parę godzin przed północą:). Było więc na tyle wcześnie, żeby wbić się jeszcze tej nocy do turbazy w głąb gór(tam miałem nadzieję spotkać znajomych sprzed roku, którzy przygarnęli mnie wtedy na kilka dni po małym pokąsaniu przez psa). Jechałem/szedłem tę trasą rok temu rowerem. Trochę wody, trochę kamyków. Pokonałem ją wtedy w niecałe cztery godziny. Teraz, autem, zajęło nam to godziny trzy. Po tym odcinku Ania wyznała, że jednak chyba woli zjazdy na dno wyrobiska, niż wodę:)

W bazie obudziliśmy ratowników.. Nie znałem tej zmiany. Po krótkiej rozmowie okazało się, że ja Ich nie, ale Oni mnie owszem. Ze słyszenia. Dowiedziałem się że Dima przyjedzie dopiero za dwa tygodnie, więc postanowiliśmy rozbić się w okolicy bazy w kamieniołomie i następnego dnia odpocząć nad rzeką, w saunie, w górach...
Kolejny dzień rozpoczął się dla nas około..czternastej?.., piętnastej...? Pranie, suszenie, gadki, poczęstunki. Rozmowy. Była tam para (seryjnym L-200), która wybierała się w tym samym kierunku, co my, czyli na Półwysep Rybacki. Wspominali, że będzie tam z Nimi jeszcze "buchanka" na trzydziestu trzech calach, i że kierowca "buchanki" jest Ich kolegą przewodnikiem, który zarabia na wożeniu turystów. Całkiem fajnie byłoby się podpiąć do takiej ekipy.Tym bardziej że, jak zauważyłem, ten ich pickup miał na sobie tylko AT-ki w w niezbyt dużym rozmiarze.
Zapraszają nas na pozostanie na imprezce, ale pod wieczór postanawiamy jednak pojechać dalej, czyli zjechać z gór, wrócić na "osiemnastkę" i przez Murmańsk skręcić do Teribierki. Zanim dotrzemy na Rybacki.

Kilka fotek z tego etapu:

michał-z - 2016-07-11, 19:02

Fotki:
michał-z - 2016-07-12, 23:13

...no i trochę przydługi film z przejazdu przez Chibiny. Nie zwracajcie uwagi na datę. Jest błędna.


m3tal - 2016-07-15, 12:21

eM/Teki mają co robić, ładnie pracują :)
tylko kamerkę można było z lewej strony umieścić- żeby jeszcze wydech grał jakieś tło :)

Przybyłem, Obadałem, Spadam do roboty, podro :)

michał-z - 2016-07-15, 15:43

Cytat:
eM/Teki mają co robić, ładnie pracują


Przy ciśnieniu 1,6-7 "przytulały" się do każdego kamienia ;)

LTon Tom - 2016-07-18, 20:58

...nie na temat , ale trzy dni temu uciekłem przed deszczem z Waszego miasta ( Waszego czyli Michała i M3Tala) a na temat to ,że czułem atmosferę eltekową w okolicy :wyszczerzony: a nocując w miejscu z takim widokiem chce się jeździć bliżej i dalej.
michał-z - 2016-07-19, 16:15

Trzeba było się odezwać. Wpadli byśmy z Mańkiem na inspekcję LT-ka ;)

A na temat, to jakoś nie widzę zainteresowania, więc nie spieszy mi się z dalszą częścią relacji...

WODNIK - 2016-07-19, 16:46

michał-z napisał/a:
A na temat, to jakoś nie widzę zainteresowania, więc nie spieszy mi się z dalszą częścią relacji...


Czytają, czytają a na mnie zawsze możesz liczyć. Najbardziej fascynują mnie wyprawy
o których nawet nie mogę pomarzyć. Pisz jak najwięcej, takich jak ja, na forum, na pewno jest więcej, a że nie piszą to nie znaczy że nie czytają.
Na zachętę do dalszego pisania stawiam :pifko

Pawko - 2016-07-19, 17:48

WODNIK napisał/a:
michał-z napisał/a:
A na temat, to jakoś nie widzę zainteresowania, więc nie spieszy mi się z dalszą częścią relacji...

Pisz jak najwięcej, takich jak ja, na forum, na pewno jest więcej, a że nie piszą to nie znaczy że nie czytają.


Zgadzam się z Wodnikiem czytam i oglądam z ciekawością, tamte kierunki to rzadkość. A za odważną wyprawę w nieznane :pifko

LTon Tom - 2016-07-19, 21:30

Na spotkanie się miałem mało czasu , na miasto wpadłem już dość późno a wiadomo zostało jeszcze parę rzeczy do zobaczenia ( po raz setny :wyszczerzony: ) Wracaliśmy z Kaszub i w planie było Trójmiasto na szybko.Potem deszcz no i trzeba było wracać do do roboty.Może uda się kiedyś spędzić kilka LT w jednym miejscu i inspekcjom nie było by końca.
Co do dalszej relacji to dawaj i zdjęcia też , bo sobie je przywłaszczam (zapożyczam)

A skoro zrobiła się karczma piwna to ja też stawiam ... Porter ,może być?

michał-z - 2016-07-19, 22:03

Parę "nowych" zdjęć jako przerywnik w sumie mogę wyświetlić
michał-z - 2016-07-21, 00:58

No dobra. Siadam.

Trochę głupio, że nie zostaliśmy na noc z ludźmi, tym bardziej że chcieli rozmawiać po Rusku a znali angielski. To było bardzo miłe z Ich strony i bardzo komfortowe dla nas. Szczególnie Ani, która przechodziła przyspieszony kurs języka rosyjskiego. Haczyk jest w tym, że przeczuwałem możliwość ponownego spotkania na Rybackim kilkaset kilometrów dalej, a że my chcieliśmy zahaczyć jeszcze o Teribierkę, to postanowiliśmy wyjechać wcześniej.

Zjazd do Kirovska zaczęliśmy około dwudziestej trzeciej tę samą drogą, którą przyjechaliśmy.
W tym kierunku, o tej porze nocy, bez chmur było tam piękniej.
Grubo po północy byliśmy na osiemnastce która na tym odcinku jest nieco pofałdowana( nawet czasem dość mocno) ale nadal bardzo wygodna, i nią dojechaliśmy do Monczegorska.
Monczegorska, miasta-nowotworu. Ogromny kombinat metalurgiczny z przyległym kilkudziesięciotysięcznym miastem postawiony przez pomyłkę. Złoża się szybciutko skończyły, a kombinat przerabia już od długiego czasu materiał wydobywany w Kirowsku, Niklu, Kowdorze.. Ten twór truje teraz siebie i zmienia przylegającą do niego tajgę w promieniu dziesięciu kilometrów-w połamane wykarczowane uschnięte sosny, w promieniu pięciu- w pojedyncze kępy krzaków, a w promieniu dwóch kilometrów krajobraz staje się pustynny.

Na obrzeżach miasta odwiedziliśmy moją znajomą sprzed roku. Panią u której nocowałem wtedy w altance. Była już druga w nocy a Pani, tak jak rok temu nie spała. Pieliła swoje grządki. Herba, uściski, prezenty, obowiązkowe obejście wszystkich zakamarków ogrodu. Trochę się zasiedzieliśmy i wszyscy chcieliśmy się położyć spać, więc poczłapalismy do auta a nasza gospodyni do domu.

Przespaliśmy się kilkadziesiąt kilometrów dalej w dość nieciekawym miejscu nie dojeżdżając do Murmańska, a skręcając tuż przed miastem w drogę prowadzącą do Teribierki.
Rano (haha), mijając drogowskaz "Teribierka" postanowiliśmy pojechać dalej na wschód, czyli do Tumanów i na noc wrócić do Teriberki. Do skrzyżowania był w miarę dobry asfalcik. Ruch praktycznie zerowy. Od tego miejsca jeszcze lepszy szuter, na którym bez problemu mogłem jechać szybciej niż po dziurawym asfalcie. Nie licząc fragmentów z tarką gdzie trzeba było oszczędzać zawieszenie.(Roślinność tundrowa która już tam dominuje zaczyna Anię nudzić, mimo że niedawno wjechaliśmy w jej strefę. Mnie fascynuje). Jakieś czterdzieści kilometrów. W Tumanach kilka niewielkich ale wysokich zapór.
Nigdy nie brałem pod uwagę że można odjechać jeszcze bardziej na wschód od Tumanów, a że wcześniej na drogowskazie widniała nazwa "Dolni Zelency",a droga była dość znośna, więc co było robić, jak nie spróbować:)

Kolejne 40 kilometrów. Tym razem już z prędkością przelotową od pięciu do dwudziestu kilometrów na godzinę. Kilka trudnych mostków, dużo dużych skał i kamieni, jakieś dwie czy trzy terenówki spotkane po drodze. Przepięknie! Szeget głupiał trochę jak co chwilę wychodziliśmy z auta i łaziliśmy po skałkach fotografując. Nie wiedział czy to już nocleg, czy tylko postój. My głupieliśmy jak co chwilę, zza wzniesień, pokazywała nam się coraz to inna odsłona pierwszej zatoki Morza Barentsa do jakiej dojechaliśmy.

Wzdłuż niej zjechaliśmy pomału po skałach do wioski. Na przełączce przed wjazdem stała niezbyt nowa tabliczka z informacją o obecności tam instytutu geologii petersburskiego Uniwersytetu Biologicznego. Dolni Zelency, dość duża wioska na końcu wąskiej zatoki osłoniętej od stony morza trzema wyspami. Wiele wraków łódek powywracanych dnami do góry na brzegach i na mieliznach, kilkanaście podobnych sobie małych domków, dzielnica garaży. BLOK. W części zamieszkały. Domki nie wszystkie. Zabudowania nad samym brzegiem- żadne. Wszystkie opuszczone.

No to może tyle na dziś. Mam parę zdjęć z tego etapu. Myślałem że doopowiem do Teribierki, ale w D. Zelency zostaliśmy zatrzymani przez patrol i jest co opowiadać, a robię się trochę śpiący, więc zostawię to na później.

No i kilka fotek. (zauważyłem że zyskują na jakości po otwarciu):

michał-z - 2016-07-21, 01:01

Pozostałe:
Louis - 2016-07-21, 11:06

Pięknie! Jakże bliska mi jest taka filozofia podróży :) Byłem rok temu w Murmańsku ale motocyklem. Możesz jakoś udostępnić ślad albo plan podróży w pliku, bo strona którą podałeś do ściągniecia śladu wymaga płatnej rejestracji. Pozdrawiam
michał-z - 2016-07-21, 16:05

Cytat:
strona którą podałeś do ściągniecia śladu wymaga płatnej rejestracji



Nie powinna.
Nie mam niestety śladu, bo zapominałem wymieniać baterie w Etrexie, który miał być loggerem.

Narysuję coś odręcznie na innej mapie i podrzucę. No chyba że uda mi się z tabletu, który nam pomagał w OSM, wycisnąć ślad. No właśnie... Czy ktoś może wie, czy jest to możliwe? Podczas jazdy tablet z mapą był z zasady włączony. Nigdy nie zapisywałem śladu ręcznie. Jest on gdzieś do odnalezienia w urządzeniu?

michał-z - 2016-07-21, 16:53

Stara mapa powinna już działać.
RoWeRs - 2016-07-22, 10:33

michał-z napisał/a:
Stara mapa powinna już działać.


Działa działa. Ściągnąłem ślady i w wolnej chwili podróżuję ;) fajna wyprawa.
Louis ściągnij sobie plik z rozszerzeniem kml i otwórz w GoogleEarth (zobaczysz okolicę m. in. na zdjęciach innych osób)

michał-z - 2016-08-02, 16:05

Odcinek Kola- D. Zelence- Teriberka, postanowiłem, że przedstawię w formie filmu. Przedział czasowy filmu to od około godziny dwudziestej pierwszej do drugiej nad ranem.

To mój pierwszy film grozy, więc wybaczcie jakość, powycinane dialogi, brak podpisów i jakiejkolwiek nuty.




ZEUS - 2016-08-02, 18:06

ostatnie dwie minuty to niczym droga do Theth w Górach Skalistych w Albanii :)
michał-z - 2016-08-02, 18:30

Coś mi się obiło o uszy, że do Theth szykują asfalt.

Do D.Zelency od skrzyżowania na Teriberkę było dość trudno dla trzytonowego kampera ale większość rzek pokonywaliśmy jednak mostami. Dużo ciasnych i stromych kamienistych podjazdów wymagało pokonywania ich w większości na pierwszym biegu. Trójki nie włączyłem przez jakieś pięćdziesiąt kilometrów na dłużej niż po to żeby zaraz zredukować :wyszczerzony:

Świetna droga.
Powrotna, mimo że ta sama, wcale się nie nudziła. W sumie jakieś 200 kilometrów w terenie.

ZEUS - 2016-08-02, 18:34

michał-z napisał/a:
Coś mi się obiło o uszy, że do Theth szykują asfalt.

ze źródeł dobrze poinformowanych wiem, że tak...
ale póki co to ta droga dla kamperów jest poza zasięgiem... :)

Świstak - 2016-08-08, 08:13

Pisz bracie.. To że ikt nic nie odpisuje, nie znaczy że nie czytamy. Ale co tu odpisać? Że ładnie? Pięknie! Że trudno? Bardzo trudno..... Większość z nas nigdy tam nie była i zapewne nigdy nie będzie, więc czytać o świecie o którym nawet nie wiemy że istnieje jest bardzo ciekawie. Realizm takiej wyprawy większość z nas przeraża, ale jednocześnie rozbudza potrzebę podróży.... Takiej podróży i właśnie tam... Więc może nie relację z podróży tu przedstawiasz, ale przewodnik.... Że na ul. Lenina po dokument udać się trzeba - już wiemy :mrgreen:
michał-z - 2016-08-08, 08:31

Tak ;) Słowo "Lenina" wyraźnie podkreślił.

Dzięki Świstak za miłe słowa. Nie rozumiem trochę, dlaczego to może przerażać...Jeździcie (jeździmy) do Portugalii, Grecji, Norwegii, a to przecież podobne odległości. Jedyna różnica w tym, że do Rosji potrzebna jest wiza :idea: ;)

Pisał będę. Na razie nic sobie nie mogę ułożyć w głowie.

Szeget (nasz pies) walczy od soboty o życie a my z Nim. O niczym innym nie jestem w stanie myśleć....

michał-z - 2016-08-08, 23:32

Walczy nadal. Ja już nie mogę nic więcej zrobić. Zrobią to inni. Po transfuzji czuje się trochę lepiej, ale zostawiłem Go w szpitalu bo jutro rano mój Kolega będzie Go otwierał. Spać nie mogę.

Patrzyłem na zdjęcia.
Aby dokończyć historię z Tego odcinka trasy brakuje zdjęć z Teribierki, ostatniej wioski dostępnej bez przepustki na północnym wybrzeżu Morza Barentsa, na wschód od Murmańska.

Zapraszam więc na małą wycieczkę po Teribierce i jej najbliższych okolicach ( w tej wiosce rozgrywała się akcja dużej części filmu "Lewiatan").


Zdjęcia z wieczora i poranka:

michał-z - 2016-08-08, 23:37

I kolejne.... Teribierka jest jednym z takich miejsc, w których mógłbym spędzić więcej czasu....
michał-z - 2016-08-11, 20:32

Panie i Panowie, Szeget wrócił na chwilę do domu w całkiem dobrej kondycji. Całkiem dobrej jak na Jego wiek i stopień skomplikowania operacji jaką przeszedł. Mamy nadzieję, że pozna jeszcze kawałek świata, a może i opowie co nieco... :idea:

Trochę uspokojony zabieram się za składanie myśli i pewnie niedługo wyświetlę dalszą część , jak to nazwał Świstak, "przewodnika".

bert - 2016-08-11, 21:55

michał-z napisał/a:
Panie i Panowie, Szeget wrócił na chwilę do domu w całkiem dobrej kondycji. Całkiem dobrej jak na Jego wiek i stopień skomplikowania operacji jaką przeszedł. Mamy nadzieję, że pozna jeszcze kawałek świata, a może i opowie co nieco... :idea:

Trochę uspokojony zabieram się za składanie myśli i pewnie niedługo wyświetlę dalszą część , jak to nazwał Świstak, "przewodnika".


podrap go po policzku odemnie i od Alberta

michał-z - 2016-08-11, 22:28

Cytat:
podrap go po policzku odemnie i od Alberta


Zrobione. Leży pod kroplówką w zasięgu mojej dłoni.

michał-z - 2016-08-14, 23:27

Noc przy wodospadzie w Teribierce spędziliśmy sami.
Rowerzyści, których zabraliśmy na pokład wraz z rowerami w drodze powrotnej z Dolni Zelency , którzy chcieli pokazać nam wodospad ale nie orientowali się wybitnie w terenie, nie pokazali się rano w umówionym miejscu w umówionym czasie. Umówieni byliśmy na moście w południe. Byliśmy tam dwadzieścia minut po południu. Kręciliśmy się po okolicy, mając cały czas w zasięgu wzroku most, ponad godzinę. Zwiedzaliśmy Teribierkę.
Nie było już na kogo czekać. Widocznie pojechali porannym autobusem.

Plan na najbliższe godziny był taki, żeby wrócić tą samą drogą do Murmańska, zrobić jakieś zakupy i jeszcze tego samego dnia(nocy) dojechać na Półwysep Rybacki.

Do Murmańska dojechaliśmy z jednym przystankiem na tankowanie z kanistra (dwa dziesięciolitrowe, zatankowane do pełna zawsze nam wystarczały), zrobiliśmy tam dość konkretne zakupy (zaopatrzyłem się w kozinaki), odwiedziliśmy Alioszę i jakoś po siedemnastej wyjechaliśmy na północny zachód.
Nie wiedziałem jak będzie na posterunku w Titovce. Nie zamierzaliśmy przejechać obu posterunków główną drogą do Nikla, tylko odbić za pierwszym z nich na północ. W stronę nasady Półwyspu Rybackiego.
Jechałem tamtędy rok temu marszrutką z rowerem. Kontrolowali zarówno na wjeździe, jak na wyjeździe.
Po przemiłej kontroli minęliśmy drogę gruntową w prawo u wylotu której czyściła się z błota jakaś ekipa patrolami. Pojechaliśmy dalej, do parkingu, żeby zatankować wodę za sto rubli i popatrzeć czy jest jakaś inna droga, żebyśmy skręcając w nią nie byli widoczni dla strażników. Nie było. Wróciliśmy do tej, którą widzieliśmy wcześniej.

Droga biegnie w górę rzeki Titowki. Kilkadziesiąt kilometrów płaskiej, twardej, i nieznośnie dziurawej drogi. Jedynka, noga z gazu i z prędkością cztery- sześć kilometrów na godzinę bezmyślnie pełzaliśmy z dziury do dziury. Nie było sensu ich omijać. Jechaliśmy licząc na to, że jak obijemy od rzeki, droga zacznie się wspinać i opadać i będzie więcej kamieni niż dziur.
Minęło nas z przeciwka kilka quadów i niewiele więcej terenówek. Wyprzedził jeden Patriot z pontonem na dachu. Droga w końcu stała się rewelacyjna gdy odbiła od rzeki. Trochę kamienistych podjazdów, parę brodów i mostów na których wypadało trochę pomyśleć. Widoki, najpierw na półwysep Średni a potem na właściwy Rybacki i na oba równocześnie oddzielone zatokami, zapierały nam dech w piersiach.
Chwilę przed północą dojechaliśmy do skrzyżowania, które mogło nas skierować albo na kółko po Średnim, albo dalej na Rybacki.
Na skrzyżowaniu dojechaliśmy do Patriota z pontonem na dachu. Chłopaki raczyli się wódeczką postawioną na masce UAZ-a i odpoczywali. Zabawiliśmy z Nimi dobrą godzinkę porównując swoje mapy, słuchając Ich propozycji na dalszą trasę. Po Ich sugestiach zrezygnowaliśmy z objazdu Półwyspu Średniego i pojechaliśmy powolutku do miejsca które nam zaproponowali na nocleg. Do tego miejsca :

[URL=https://www.google.pl/maps/place/69%C2%B043'37.1%22N+32%C2%B009'34.6%22E/@69.7269878,32.1574233,17z/data=!3m1!4b1!4m5!3m4!1s0x0:0x0!8m2!3d69.726986!4d32.159612]TU[/URL]

Chwilę krążyliśmy po opuszczonej wiosce i w końcu trafiliśmy na kawałek równej przestrzeni, na której stało kilka namiotów, dwa Amaroki, i pontony na brzegu zatoki. Pontony przypływały czasem z pojemnikami pełnymi dość dużych krabów.
Ktoś to obozowisko ogarniał, były nawet nowo postawione domki dla tych co łowili a nie chcieli spać w namiotach.
Ustawiliśmy się na uboczu, poszedłem na spacer po wyschniętych kamienistych łachach zatoki i przed piątą rano zasnęliśmy licząc na piękny offroadowy dzień :)

michał-z - 2016-08-14, 23:53

Zdjęcia z tego odcinka:
michał-z - 2016-08-15, 00:00

C.D....
michał-z - 2016-08-15, 00:05

Nocleg nad zatoką:
michał-z - 2016-08-15, 17:22

Zdjęcia chyba się nie otwierają.

Tymczasem skleciłem film z tego odcinka i wyrysowałem jego trasę.

Trasa TU

No i film:


michał-z - 2016-08-28, 23:27

Mam chwilę czasu, widzę, że parę osób czyta, więc opowiem o pobycie na Półwyspie Rybackim.
Półwyspie, na który od kilku dopiero lat można wjeżdżać i wchodzić. Półwyspie który był zawsze strefą walk, przechodził z rąk do rąk. Naparzali się tam dość konkretnie, zostawiając bazy rakietowe, bunkry, radary, punkty obserwacyjne i... DROGI. We wnętrzu obu półwyspów (Rybacki składa się z Rybackiego i Średniego) jest kilka osad. Na wybrzeżach też. To wszystko musiało być połączone siecią dróg. I zostało. Większość dróg to drogi niemieckie. Solidne, ale na większości rzek nie ma już mostów.
Można więc na obu małych półwyspach dzięki temu spędzić parę dni wybierając sobie drogi. Niestety dojazd i powrót (około pięćdziesiąt kilometrów) jest jeden.

Wyjechaliśmy sobie z zatoki jak zwykle. Koło południa.
Spotkani poprzedniego dnia Rosjanie zostawili mi w głowie trasę, którą damy radę przejechać, więc ruszamy na północ wzdłuż wybrzeża.

Po drodze zaliczyliśmy jedną wtopę. Chciałem ominąć niepewny mostek brodem zbyt "dokładnie" i zaklinowałem się między większymi kamieniami. Gimnastyka z rana bardzo mnie ucieszyła. Świetnie rozpoczęty słoneczny i ciepły dzień !!

Przed kolejnym większym brodem stanęliśmy na dłużej. Znów do wyboru był niepewny most albo dwa warianty przejazdu przez rzekę powyżej. Oba brody były dość grząskie i głębokie. Łaziliśmy po kałużach i, gdy o mało nie doszło do rzutu monetą mającego rozstrzygnąć którym brodem jedziemy ( bo most nie wchodził w rachubę) , podjechała najpierw piękna Buchanka a za nią L200 z Aleksandrem i Marią w środku ! Jednak się spotkaliśmy! Wołaliśmy Ich na radiu jak tylko wjechaliśmy na Rybacki dzień wcześniej, ale nie było kontaktu, więc uznaliśmy że już są znacznie dalej i pewnie się nie spotkamy.

Z Buchanki wyszło pięcioro turystów oraz kierowca i przewodnik w jednej osobie. Konstantin. Najpierw ostrzegł nas o tym, że nie powinniśmy tu przebywać i że nie możemy jeździć bez przepustki, a po chwili zapomnieliśmy o sprawach formalnych i zaczęliśmy zastanawiać kto jedzie którędy i w jakiej kolejności. Konstantin twierdził, że pięć lat temu przejechał przez ten most Kamazem...Szybka decyzja. Buchanka dwie tony- my trzy. Buchanka jedzie pierwsza, żeby pokazać nam jak bardzo most się pod nią ugina. Na oko dopuszczalnie, więc wybraliśmy most. Dobry wybór.

Do późnego wieczora jechaliśmy już razem. Czekali na nas na każdym większym brodzie, czy cięższym podjeździe. Miło z Ich strony :)

Zabiwakowaliśmy też razem na najdalej wysuniętym na Pólnoc przylądku europejskiej części Rosji. Pewnie ten z radarami jest wysunięty kilkaset metrów dalej na Północ, ale jest zamknięty na cztery spusty.

Nie mogliśmy przestać łazić po skałach i plaży, obserwując foki i dziwiąc się kształtom formacji skalnych, ale czekała mnie praca. Postanowiłem ( a raczej teren postanowił) zmodyfikować nieco tył auta. Zdjąłem zderzaczki ( przy liftowaniu, Hi-lift opierał się o karoserię) i wysupłałem spod auta zbiornik na szarą wodę ( niepotrzebnie uderzał czasem o kamienie przy wyjazdach z rzek ).

Do późnej nocy siedziałem z Konstantinem i oglądałem Jego zdjęcia z motocyklowych rajdów enduro w których kiedyś startował...

Mapa tego dnia:


MAPA


I zdjęcia

michał-z - 2016-08-28, 23:30

C.D..
michał-z - 2016-08-28, 23:31

C.D...
gino - 2016-08-29, 07:37

michał-z napisał/a:
widzę, że parę osób czyta

z przyjemnością czyta... :spoko

zdróweczka dla Szegeta
post pisany ''jego oczami'' szczególnie przypadł mi do gustu..
:pifko

michał-z - 2016-08-29, 17:40

gino napisał/a:
zdróweczka dla Szegeta
post pisany ''jego oczami'' szczególnie przypadł mi do gustu..


Dzięki od Niego !! Jak na piętnastoletniego, psa po ciężkiej operacji, czuje się świetnie. To znaczy z dnia na dzień coraz lepiej. Może jeszcze coś napisze... ;)

Bronek - 2016-08-29, 22:19

:wyszczerzony:
michał-z - 2016-08-29, 23:13

Piwko dla Gino za.. całokształt ;)
Kontynuuję...

Nad ranem poszliśmy raz jeszcze na plażę pooglądać foki, a raczej wypatrywać, czy jakaś wystawi łeb. Obiektywnie stwierdzam, że w naszym "fokowym" miejscu, koło domu, jest ich więcej.

Podczas zdejmowania zbiornika zrobiłem jeden myk. Dla własnej wygody przy operacjach pod autem i dla łatwiejszego wyjechania z grząskiej ściółki, podłożyłem pod tylne koła trapy. Spróbowałem sobie raz, delikatnie i wyczułem że rano przy wyjeżdżaniu, mógłbym zryć zbyt dużo mchu i innego poszycia.

Następnego dnia pobudka wyjątkowo wczesna, bo brygada chciała wyruszyć przed dziesiątą. Dostaliśmy propozycję od Konstantina, że podjeżdżamy do pewnego miejsca wszyscy, potem my przesiadamy się do Buchanki i jedziemy nad zatokę drogą, która byłaby dla Żuka zbyt uciążliwa. Tak też zrobiliśmy. Aleks został nad potokiem na rybkach, a reszta, razem z nami wpakowała się do UAZA. Pojechaliśmy nad zatokę na północnym brzegu Półwyspu. Rzeczywiście, ta droga byłaby dla Żuka niepotrzebnym wysiłkiem.

Piękny zakątek Półwyspu, którego nie zobaczylibyśmy, gdyby nie Oni.

Wróciliśmy do aut, Aleks oczywiście nic w tym czasie nie złowił.

Wycieczka miała w planie pojechać dookoła Półwyspu, ale wcześniej zahaczyć o opuszczoną bazę rakietową, więc jeszcze parę godzin spędziliśmy z Nimi. Baza opuszczona kilkanaście lat temu. Puste, nie do końca jeszcze rozkradzione budynki mieszkalne, magazyny paliwa, hangary. Pięknie!

Za bazą odbiliśmy na południe wgłąb Półwyspu, a Oni, po organoleptycznym zaasekurowaniu nas na podobno trudnym brodzie, po serdecznym pożegnaniu i otrzymaniu prezentu w postaci Żubrówki, pojechali swoją droga. Po kilku godzinach dotarliśmy do miejsca wczorajszego spotkania. Obie newralgiczne rzeki pokonaliśmy w przeciwnym kierunku już mostami bez kombinowania.


Trudno było nam się żegnać z Półwyspem Rybackim, bo wiedzieliśmy, że jest tam jeszcze dla nas wiele dróg...Musieliśmy wracać tą samą dziurawą drogą do posterunku w Titowce, a stamtąd do Murmańska. Powrót był koszmarem. Ten dziurawy, płaski, kilkugodzinny odcinek był nużący... Do posterunku w Titowce dotarliśmy na pierwszym biegu grubo po dwudziestej drugiej... Teraz tylko dziewięćdziesiąt kilometrów do Murmańska. Po raz pierwszy nie dałem rady. Do miasta asfaltem prowadziła Łańska.

Kilka zdjęć z tego dnia (w archiwum jest ich więcej, ale nie chcę zaśmiecać Forum) :

michał-z - 2016-08-30, 19:40

TU MAPA do powyższego odcinka.
sator - 2016-09-01, 12:24

Super wyprawa - jedno z moich marzeń.
Piwo poszło.

Jakbyś chciał powtórzyć wyczyn to zabierz ze sobą mały licznik promieniowania.
Płw Kolski robił w ZSRR za śmietnisko wszelkiej maści materiałów rozszczepialnych oraz pozostałości po obsłudze wszelkiej maści reaktorów ( znasz zapewne miejsce określane jako Западная Лица). Nie przejmowano się specjalnie czym to jest, więc najczęściej topiono w jeziorach.

michał-z - 2016-09-01, 14:59

sator napisał/a:
Jakbyś chciał powtórzyć wyczyn


To tak, jakbyś zapytał kota czy będzie jeszcze łapał myszy :diabelski_usmiech , Geigera chciałem zabrać już w tym roku, ale zeszło to na drugi plan..Pewnie że tam wrócę. Dwa razy to zdecydowanie za mało.
Mam już nawet zaproszenie na przyszły rok na mały, dziesięciodniowy offroadzik z Rosjanami takimi pojazdami (chłopaki w tym roku będą testować, bo dopiero co je zbudowali, a w przyszłym zapraszają na wycieczkę):

michał-z - 2016-09-01, 15:00

Pojazdy :
sator - 2016-09-03, 01:05

UAZ em dużo tam jeździłem. W PL też :D
david111 - 2016-09-09, 19:55

michał-z,

Super relacja z wyprawy. Tak jak większość juz napisala jest to marzenie wielu z nas. Fantastyczne zdjecia.

michał-z - 2016-09-09, 23:02

Ostatnio miałem mało czasu, weekend też spędzam w pracy, ale coś tam jeszcze pewnie skrobnę z końcówki trasy w nadchodzącym tygodniu... Końcówki, bo po zjechaniu z Półwyspu Rybackiego i małym serwisie w Murmańsku już tylko raz odbiliśmy z osiemnastki, a potem wróciliśmy tą samą drogą do domu...
michał-z - 2016-09-09, 23:45

Jako zapowiedź ostatniej części "przewodnika"- zdjęcie z ostatniego pełnowymiarowego biwaku przed powrotem. Zmobilizowałeś mnie @david ;)
Było dobrze :)

LTon Tom - 2016-09-12, 22:11

Googloearthowałem i przeglądałem ślady , ale wrażenie dopiero jest jak się na dużej ściennej mapie zobaczy dokąd dotarliście , kurcze fajnie by było ...
michał-z - 2016-09-12, 23:23

To tylko cztery dni jazdy w jedną stronę bardzo dobrymi drogami.
LTon Tom - 2016-09-13, 16:33

...mało casu kruca bomba , mało casu... :wyszczerzony:
michał-z - 2016-09-13, 21:28

Oto zaległy film z Półwyspu Rybackiego. Od noclegu w zatoce do noclegu na przylądku z grupą Rosjan.

Długi...


wilq.bb - 2016-09-14, 11:16

PKP poprostu :ok
Tak pozytywnie i po staropolsku "zazdraszaczam". Czytałem temat o waszym żuku, ale powiedz mi - masz difflocka w moście?

michał-z - 2016-09-14, 15:21

wilq.bb napisał/a:
masz difflocka w moście?


Mam. Oryginalnego LT.

DKD :wyszczerzony:

michał-z - 2016-09-21, 16:39

Dalsza część relacji niedługo.

Tak, żebyście się nie nudzili, przed filmem z trzeciego dnia na Rybackim, który dziś się zrobi, dorzucam (niechronologicznie oczywiście) krótki filmik z szukania noclegu.
Nie trzeba długo szukać. Czasem może chwilkę. I zazwyczaj nie jest to przydrożna zatoczka ;)



dudi85 - 2016-09-21, 19:31

kurde az mi kopara opadla... taka zarabista wycieczka a do tego LTekiem!
ma sa kra :-) jestem pod wrazeniem i zazdroszcze 8-)

chcialbym sie kiedys wybrac w taka trase po Rosji ale jakos nie mam na to odwagi bo po rusku znam tylko 'dawaj nalewaj' i chociaz to pewnie rozwiazuje duzo problemow to jednak nie wszystkie :P

bardzo fajnie sie czytalo, powodzenia w dalszych wyprawach :-)

:pifko

michał-z - 2017-07-19, 22:12

Przepraszam za brak dalszych wpisów, ale jakoś wena odeszła...
Podsyłam link do większej galerii z wyjazdu.

ZDJĘCIA

SlawekEwa - 2017-07-20, 07:37

michał-z napisał/a:
Podsyłam link do większej galerii z wyjazdu.

404. Wystąpił błąd.

Nie można znaleźć żądanego adresu URL na tym serwerze. To wszystko, co wiemy.

michał-z - 2017-07-20, 09:59

Już link powinien działać.
SlawekEwa - 2017-07-20, 16:37

:kciukgora
emeryl - 2017-07-25, 11:30

Super :pifko
andrzej627 - 2020-05-03, 23:41

Przeczytałem wszystko. Gratuluję wyprawy.

Ile czasu zajął Wam cały wyjazd?

Teresa - 2020-05-19, 20:55

Super wyprawa tylko po gratulować.
życzę dalszych ciekawych podróży.
Pozdrawiam.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group