|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Płw. Iberyjski> - Hiszpania, Portugalia, Maroko - mega wyprawa
chemik - 2016-09-04, 19:31 Temat postu: Hiszpania, Portugalia, Maroko - mega wyprawa Powróciliśmy z mega wyprawy - przejazd przez Niemcy, Francję, północna Hiszpania, Portugalia, Maroko, południowa Hiszpania, powrót przez Francję i Niemcy. Razem przejechaliśmy 14 200 km, masa zdjęć z wyprawy 55 dniowej.
I właśnie mamy zagwozdkę - czy wszystko wrzucić na półwyspu Iberyjskiego, czy część wrzucić do Afryki? Ale myślimy, że jakość to się nam wyklaruje.
Stanek - 2016-09-04, 20:10 Temat postu: Re: Hiszpania, Portugalia, Maroko - mega wyprawa
chemik napisał/a: | Razem przejechaliśmy 14 200 km, masa zdjęć z wyprawy 55 dniowej. |
Gratulacje. Pobiliście nas o prawie 5000 km My już od miesiąca w domu. Szkoda, że nie udało się spotkać po drodze.
chemik - 2016-09-04, 20:18
Szkoda, bo w trakcie podróży nie spotkaliśmy żadnego polskiego kampera, zaś w Maroku spotkaliśmy tylko jednego autentycznego Francuza i Słoweńca na Saharze, co było sporym zaskoczeniem
Stanek - 2016-09-04, 21:52
chemik napisał/a: | Szkoda, bo w trakcie podróży nie spotkaliśmy żadnego polskiego kampera |
My też nie spotkaliśmy żadnej polskiej załogi, a widzieliśmy setki kamperów z wielu krajów
pagand - 2016-09-04, 21:56
Stanek, ja Was goniłem..bezskutecznie
Stanek - 2016-09-04, 22:35
pagand napisał/a: | Stanek, ja Was goniłem..bezskutecznie |
No tak wydawało się, że będziemy wolniej się przemieszczać, ale tak ciągnęło nas co będzie dalej, że nie mogliśmy się powstrzymać. W efekcie nie nocowaliśmy ani razu dwa razy w tym samym miejscu.
toscaner - 2016-09-04, 22:46
Wrzucaj w jedną relację, żeby mieć w jednym miejscu. Po co dzielić. To Twoja relacja i Ty nią rządzisz, gdzie będzie. Zawsze możesz linki do niej zrobić w poddziałach na kraje do odpowiednich części.
Ja mam w d.... i moją piszę w głównym temacie. Co by było gdybym ją dzielił na kraje, jak ja nawet nie skończyłem jeszcze jeździć a co dopiero pisać
chemik - 2016-09-07, 19:01
No to zaczynamy.
Jedziemy naszym kamperkiem, podrasowanym przez rok. Przede wszystkim dołożyliśmy paneli fotowoltaicznych. Mamy teraz na dachu 600 Wp mocy, w tym jeden podnoszony oraz obracany, by móc łapać "poziome" słońce. Poza tym zwiększyliśmy pojemność akumulatorów pokładowych do 480 Ah. Wymieniliśmy też alternator z 55A na 90A, by móc doładowywać aku. Zwiększyliśmy chłodzenie w lepiej zaizolowanej zamrażarce (poza tym posiadamy standardowa lodówkę), zamontowaliśmy zamiast stalowej butli propan- butan butlę z propanem kompozytową ( lekką). Zmiany te miały na celu zmniejszenie wagi i zwiększenie " samodzielności" naszego domku. Jednocześnie posiadanie większej ilości aku umożliwiało ( jak wyszło w podróży) zmienianie menu - możemy robić tosty, piec chleb czy pizzę, gotować " na prądzie" zamiast na gazie, bowiem nie wiemy dokładnie, co czeka nas w podróży.
Po załadowaniu zapasów (małżonka świetnie gotuje i jest wspaniałą towarzyszką podróży) i płynów ruszamy.
Założenia - przejeżdżamy przez Niemcy, Francję bez zwiedzania. Potem wolniej przejazd przez północną Hiszpanię, wjazd do Portugali ( tutaj dokładnie wszystko, co się do), wyjazd do Hiszpanii, potem prom do Maroka. 2-3 dni (? może) powrót do Hiszpanii i do domu. Podróż drogami lokalnymi ( nie cierpię autostrad, są potwornie nudne i wszędzie takie same). Takie były założenia. A jak wyszło?Ale życie i ciekawość świata weryfikowała nasze plany.
Dojazd jak założyliśmy, północna Hiszpania - prawie dokładnie, Portugalia - też, Maroko - dwa tygodnie zamiast dwóch dni, Gibraltar, Hiszpania południowa, Andora, powrót do domu. Fantastyczne wakacje, mnóstwo miejsc , ludzi i zdarzeń. Jak pisałem, zamiast planowanych 9 -10 kkm wyszło ponad 14 000 km i dwa tygodnie dłużej.
chemik - 2016-09-07, 19:45
przejeżdżamy granicę z Niemcami w Jędrzychowicach i ( niestety ) autostradami jedziemy w kierunku Francji. Omijamy Drezno, Bamberg w kierunku na Karlsruhe. Zbaczamy do Sinsheim, do Muzeum Techniki. Nie zamieszczam zdjęć, bo już były na forum, ale zapewniam - jest co zwiedzać. Kilkugodzinna wędrówka po terenie - ale jest warto. Bilety po 15E. Potem przejazd do Francji - nocleg w Saverne.
KrzySówka - 2016-09-07, 19:59
Zapowiada się ciekawie . Czekamy na ciąg dalszy bo to nasz przyszły kierunek. Pozdrawiamy:)
chemik - 2016-09-07, 20:31
Jedziemy przez Francję. Zwiedzamy po drodze urocze, małe, stare miasteczko Noyers. Zatrzymujemy się na małym kempingu ( N 47.622866 E3.264218) w miejscowości Mairie de Saints en Puisaye. Koszt 5.83E bez prądu ( nie potrzebujemy) czysto i ciepła woda w prysznicach. Jesteśmy jedynymi gośćmi, płatne rano w merostwie. Polecamy!
Ale po drodze nie możemy sobie odmówić zobaczenia miasteczek francuskich - ale to będzie wyprawa w 2017 roku.
Dalej na zachód - omijamy Bordeaux i kierujemy się w stronę Hiszpanii. Kierunek - Pampeluna.
chemik - 2016-09-14, 16:36
Kierując się na Pampelunę jedziemy drogą D58 - nie polecamy! wąska, kreta, prowadzi przez małe miasteczka( raczej wsie) , w jednej o mało się nie zaklinowaliśmy między domkami. Doceniamy krótkiego kamperka. Dojezdżamy do Valle de Esteribar i podziwiamy wspaniałą tamę ( 42.971436, -1.512708).
Dojeżdżamy do Pampeluny. Miasteczko znane jest z pięknego kościoła ( Iglesia de San Saturnino 42.817996 -1.644957) oraz gonitw z bykami po ulicach miasta. Nawet możemy się zapisać - wpisowe 1E! Całe miasto już żyje przygotowaniami !
chemik - 2016-09-14, 16:52
kierujemy się na północ. Dojazd do San Sebastian. Parkujemy na płatnym, dużym parkingu nad morzem (43.324795 -1.991885). Fatalna pogoda, pada i wieje. Spacer po mieście w deszczu. choć stare miasto urokliwe. Potem zwiedzamy Oceanarium bilety 13E osoba) zaraz przy parkingu. Jest tam tunel " 360 stopni" - woda dookoła rury. Podziwiamy przepiękne okazy morskie, rekiny też. Fantastyczne ryby Hetereconger bassi . Długie, zagrzebane w piasku, wysuwają się po pokarm. Jakość zdjęć nie najlepsza, bo zakaz używania fleszów.
Tadeusz - 2016-09-14, 18:13
Brawo! Mamy znów co czytać i oglądać.
Będę śledził Twoją opowieść od dechy do dechy.
Piwko na zachętę.
chemik - 2016-09-14, 19:14
Dzięki za piwko! A jest co opisywać! Żeby tylko mieć odpowiednio dużo czasu....
Jedziemy do miejscowości Zarautz drogą AP8, by nadmorskim bulwarem przejechać do miejscowości Zumaia. Ta krótka droga, prowadząca nad samym morzem, jest zaliczana do jednej z bardziej widokowych tras drogowych w Europie. Droga prowadzi nad samym morzem, czasami jest poprowadzona nad woda. Ale nie sikamy z zachwytu nad nią po nogach.
Dalej - w kierunku miasteczka Bilbao - miasta w północnej Hiszpanii, stolicy baskijskiej prowincji Bizkaia (kast. Vizcaya), jest to największe miasto Kraju Basków.
Po wielkich trudach parkujemy na ulicy( 43.267792, -2.937680 , poza tym znalezienie parkingu w rozsądnej odległości od Muzeum nie jest praktycznie możliwe)) i wyruszamy na zwiedzanie Muzeum Guggenheima w Bilbao. ( jest w odległości około 200 m od zaparkowania)
W okolicach muzeum - znany chyba wszystkim Hiszpanom pies z kwiatów i pająk.
@ndrzej - 2016-09-14, 19:41
Ode mnie też leci piwko! Wierzę, że relacja będzie wspaniała.
Żałuję tylko, że nie będę mógł śledzić jej na bieżąco. Twoje informacje mogły by mi się przydać w naszej wyprawie z Joanną właśnie w te rejony! A zaczynamy ją w najbliższą sobotę.
chemik - 2016-09-14, 19:55
Następne miejsce - Santander. Wreszcie rozjaśnia się i robi się cieplej. W mieście jest fantastyczne Miejskie Muzeum Prehistoryczne i Archeologiczne oraz Muzeum Morskie z bardzo ładnymi okazami fauny morskiej. Odpoczywany na wspaniałej plaży.
chemik - 2016-09-14, 20:22
Nosi nas wszędzie tam, gdzie jest co ciekawego. Jedziemy zobaczyć jaskinie El Soplano (parking bezpłatny dla kamperów przy jaskini 43.295305, -4.412391). Jest to , wg znawców, jedna z najpiękniejszych jaskiń w Europie z powodu niesamowitych i nigdzie innych niespotykanych form naciekowych. ( bilety 12 E osoba). Jest co oglądać. Brak zdjęć - zakaz.
chemik - 2016-09-14, 20:43
Troszkę namieszałem, wszystko to przez olbrzymią ilość zdjęć. Przed jaskinią El Soplano zwiedzamy kultowe miejsce - jaskinię w Altamirze.
Odkryta została w 1879 r. Długość jaskini ok. 270 m, wysokość w niektórych odgałęzieniach i komorach: 1-2,6 m. W części głównej jaskini na stropie o pow. ponad 100 m2; odkryto sylwetki zwierząt. Na ścianach znajdują się także ryty oraz odciski i kontury dłoni. Większość rysunków powstała około 13 000 lat p.n.e., jednak niektóre fragmenty rysunków datuje się, stosując datowanie radiowęglowe, na wiek od 25 000 do 35 000 lat!
Od czasu udowodnienia, że malowidła pochodzą z paleolitu, liczba odwiedzających wciąż rosła. W 1973 roku jaskinię odwiedziło 174 000 ludzi. Wpływ wydychanego dwutlenku węgla oraz pyłu odzieżowego nie był obojętny, co doprowadziło do zamknięcia jaskini dla publiczności w 1977 roku. Ponownie otwarto w 1982, lecz dostęp był ograniczony do kilku osób dziennie i aby wejść do jaskini, trzeba było wpisać się na listę oczekujących trzy lata wcześniej. W 2001 roku zamknięto ponownie jaskinię, zezwalając na wstęp tylko naukowcom i konserwatorom. Jednocześnie zbudowano replikę jaskini, którą otwarto w 2008 roku. I właśnie tą replikę można obecnie zwiedzać.
Od 1984 roku jaskinia znajduje się na liście UNESCO Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkośc
chemik - 2016-09-19, 20:28
cd.
Zjeżdżamy nad ocean. Szukamy noclegu - nocujemy na kempingu Arenal de moris
(W 05º 10' 58" N 43º 28' 23"). Kemping nad samym oceanem. Plaża cudowna, widoki tez - ale woda - zima!!!! bardzo! Świdnie nadaje się do chłodzenia napitków, ale do kąpieli....
chemik - 2016-09-19, 21:24
cd.
Szwendaczek zaprowadził nas do Oviedo. (43°21′44,00″N 5°50′40,55″W).
W mieście zwiedzamy przepiękna katedra San Salvador zbudowana w latach 1388-1528 w stylu gotyku płomienistego. Jest co oglądać ( wstęp płatny - 7E) W katedrze znajduje się grobowiec króla Asturii Alfonsa II.
Najstarszą częścią kościoła jest zachowany fragment świątyni z początku IX wieku. W niej niej znajduje się m.in. krzyż niesiony przez pierwszego króla Asturii Pelagiusza. Zapraszam do obejrzenia wnętrz tej przepięknej budowli.
chemik - 2016-09-19, 21:44
cd.
Jedziemy do Lugo. Pogoda paskudna - mokro, choć ciepło. Zastanawiamy się, czy rzeczywiście trzeba jechać tyle kilometrów, by moknąć w deszczu. W Polsce podobno upały. Jeszcze nie wiemy, że będziemy czasami tęsknili za 30 stopniowym chłodem. . Oglądamy mury obronne z czasów rzymskich, najlepiej zachowane w Hiszpanii - rzeczywiście imponujące, poza tym wspaniałą romańską katedra św. Marii zbudowaną w latach 1129-1177, wzorowana na katedrze w Santiago de Compostela. Wewnątrz katedry okrągła kaplica z alabastrową figurą Madonny o Wielkich Oczach.
ciąg dalszy nastąpi...
chemik - 2016-09-20, 17:12
cd.
Jedziemy do Coruny, by obejrzeć następny zabytek z listy UNESCO - tzw. Wieżę Herkulesa (43.385963, -8.406499). Jest to najstarsza na świecie działająca latarnia morska, zbudowana w II wieku przez Rzymian w czasie panowanie cesarza Trajana - tablica kamienna z orginalnym napisem, ( legenda głosi, że wybudował ją Herkules). W roku 2009, została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Parking bezpłatny pod zabytkiem( 43.383532,-8.402645, od godziny około 12 w południe całkowicie zapchany). Bilety 3E. Okazuje się, że z powodu silnego wiatru nie wpuszczają na taras, można tylko wejść do wnętrza i niżej ( ale bilety są na całość !) Widok wspaniały.
chemik - 2016-09-20, 17:57
cd.
Następny przystanek - Santiago de Compostela. Miasto, a dokładniej katedra zawiera grob Św. Jakuba Od średniowiecza miasto jest znane jako ośrodek kultu i cel pielgrzymek. Do Santiago de Compostela, które było w tamtym czasie jednym z trzech głównych celów średniowiecznego pątnictwa (obok Rzymu oraz Ziemi Świętej)wyruszano z pielgrzymką , traktowaną też jako element resocjalizacji, czy to zadany sobie samodzielnie, czy to nakazany wyrokiem sądowym. Na szlakach do Composteli, zwanych Drogą św. Jakuba, znajdują się liczne schroniska, prowadzone głównie przez bractwa pątnicze św. Jakuba Apostoła. Przed katedrą w Santiago de Compostela kupić można ( trudno raczej o ominięcie) pamiątkę, znak rozpoznawczy celu podróży – muszlę pielgrzymią, symbol św. Jakuba. Takie muszle królują na straganach , sklepach, ulicach. Zwiedzamy katedrę, przytulamy się ( dosłownie ! - będzie szczęście !) do figury świętego umieszczonego na ołtarzu - dojście od tyłu ołtarza. Niedaleko od katedry jest biuro, wystawiające zaświadczenie, że się było na miejscu i czym się doszło/przyjechało/doleciało w różnych językach świata, ale kolejka była długa - baaaaaardzo długa ...Zdjęcia wystarczą. Acha - znaleźliśmy po trudach parking przy Centrum Dentystycznym - (free) - N 42 53 84.62 , W 8 32 56.93 - piszę w formacie stopnie minuty sekundy).
chemik - 2016-09-20, 18:24
cd.
Dojeżdżamy do Ourence - spacer po starym mieście. Ładne. Drogą A52 kierujemy się w kierunku Puebla de Sanabria , gdzie skręcamy na malowniczą ZA 925 i poprzez Park Naturalny Montesinho wjeżdżamy do Portugali. Droga kręta, lecz malownicza, dojazd do Bragancy, nocleg na kamperplacu (zero opłat, dostęp do wody i WCkampera)niedaleko zamku (41.804023, -6.746116). Wieczorem spacer po starym mieście i oglądanie pięknie oświetlonego zamku.
Ciąg dalszy nastąpi..
chemik - 2016-09-27, 20:18
Brak czasu na pisanie, ale się postaramy.
Następny etap - to Vila Nova de Foz Côa - w okolicach tego miasteczka znajduje się kompleks archeologiczny rytów naskalnych - Park Archeologiczny Doliny Côa. Ryty odkryto w 1992 roku, podczas przygotowań do budowy dużej tamy wodnej.
Na stromych zboczach doliny Côa na odcinku około 17 kilometrów rozłożone są wyryte w skale sylwetki zwierząt. Wiek rytów ocenia się na ponad 22 tysiące lat.
W 1998 roku kompleks rytów naskalnych został przez organizację UNESCO wpisany na listę światowego dziedzictwa.
Parkujemy wreszcie na parkingu przed Muzeum Parku Archeologicznym (41.079838 , - 7.111881) bilety po 5E.
GraKo - 2016-10-04, 09:11
Bardzo ciekawa i konkretna relacja przyda się ponieważ w przyszłym roku też planujemy taką wyprawę.Czekamy na dalszy ciąg.P ozdrawiamy
chemik - 2016-10-04, 17:28
cd.
Dalsza jazda - słonecznie. Ciekawia nas znaki oznajmiajace mozliwość wyprzedzania - ciekawe...
Dalej - kierunek - Lamego. Chcemy zobaczyć Santuário de Nossa Senhora dos Remédios wraz ze słynnymi schodami - początek schodów 41.094464, -7.811546)na końcu deptaku w mieście. 686 stopni schodów budowano przez 150 lat! Schody są bardzo podobne do schodów Santuario do Bom Jesus de Monte w Bradze. Wchodimy na nie w dużym upale. Wreszcie ciepło!
Nastepny kierunek - Vila Real. Chcemy zobaczyć Casa de Mateus ( 41.296946, -7,712504) - piękny pałacyk z XVIII wieku z ogrodami. Udaje nam się zaparkować w wąskiej uliczce ((41.297981, -7,712856). Pare metrów dalej znajdujemy czynna , publiczna pralnię. Ot, koloryt miejsca. Wchodzimy przez słabo oznaczona bramę. Bilety do ogrodów - 7,5E. Odpuszczamy wnętrza pałacu. Ogrody - piękne, przystrzyżone w fantastyczne kształty. Warto spacerować !
Nocleg parque de Campismo de Vila Real (41.302910, -7,736705) koszt 14,2 E (bez prądu).
chemik - 2016-10-04, 17:52
c.d
I jeszcze trochę zdjęć z ogrodów.
chemik - 2016-10-04, 17:54
cd.
I znowu w drodze -do Guimaraes.
Miasto zostało założone przez Vimara Peres – pierwszego hrabiego Portugali. Było pierwszą stolicą Portugalii. W XII wieku rozpoczęła się tu także rekonkwista – walki o wypędzenie Maurów z Półwyspu Iberyjskiego.
Historyczne centrum Guimarães – w 2001 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO – to skupisko placów i wąskich, brukowanych uliczek. Znajduje się tu wiele średniowiecznych kościołów i klasztorów – m.in. Kościół Matki Boskiej Oliwnej (Igreja de Nossa Senhora da Oliviera) oraz pełniący dziś także funkcję ratusza Klasztor św. Klary (Convento de Santa Clara). Na północnych obrzeżach Starego Miasta wznosi się zamek z X wieku.
Zamek był pierwotnie twierdzą, chroniącą mieszkańców miasta przed atakami Maurów i Normanów. Poniżej zamku znajduje się Kaplica św. Michała (Capela de São Miguel) oraz pałac książęcy Paço dos Duques de Bragança z XV wieku . Parkujemy na dużym parkingu (41.448688, -8.289343). Spacer po mieście - warto pooglądać. Brak zdjęć - gdzieś się zagubiły...
Tadeusz - 2016-10-04, 17:57
Lubię Ciebie, chemik, za tę relację sympatyczną ze zdjęciami prowokującymi do podróży w tamte strony.
Piwko to ciut za mało ale przyjmij je jako wyraz uznania.
chemik - 2016-10-04, 18:23
ciąg dalszy...
Znowu jazda- podjazdy i zjazdy. Spotykamy "hamownie" dla samochodów. Nie ma co się dziwić -coraz więcej stromych i długich zjazdow. Następny większy przystanek - Braga Jest to jedno z najstarszych miast w Portugalii o ponad 2000-letniej historii oraz jedno z najstarszych miast chrześcijańskich na świecie. Założone w czasach rzymskich jako Bracara Augusta. Robi się wreszcie coraz cieplej - 37 stopni. Mamy lato. Spacer po mieście. Potem podjazd do katedry Bon Jesus (bezpłatny parking 41.553052, -8.38125600 nie chcem nam się wchodzić, więc wjeżdżamy kolejką ( stacja 41.554661, -8.380904) bilety po 1E. Oglądajmy, co się da. Kafelki rzeczywiście piękne.
chemik - 2016-10-04, 18:29
ciąg dalszy...
Trochę nie w tej kolejności zdjęcia, ale nie przemyślałem, ile się zmieści...
chemik - 2016-10-04, 18:35
Tadeuszu!
Dzięki, mam nadzieję, że wypijemy je kiedyś w realu
A jesteśmy dopiero na początku naszej realcji, byliśmy dopiero niecałe dwa tygodnie w podróży, całość trwała 56 dni - oj, działo się dalej, oj działo...
chemik - 2016-10-05, 18:42
c.d.
Schodząc po schodach, moment po wykonaniu zdjęcia 533 " zejście" żona skręciła poważnie nogę. I musze tutaj opisać, co się działo, bowiem taka reakcję lidziałem po raz pierwszy w życiu. Otóż na jęk małżonki dziewczyna na zdjęciu ( tyłem) odwraca się, podbiega, wyciąga z plecaka wodę do picia i bandaż, proponuje pomoc. Dziękujemy. Po chwili zaczynamy, kuśtykając , schodzić. Podtrzymuje moją wspaniała towarzyszkę. Mija nas kilka pojedynczych osób, każda pyta się, czy i jak pomoc. Szok! Dogania nas dwa małżeństwa. Panowie proponują zniesienie żony na rękach na sam dół -a do niego daleko... Jesteśmy coraz bardzie zaskoczeni postawą tubylców. Dochodzimy do parkingu. Tam też spotykamy się z zainteresowaniem, jak pomóc. Nocujemy na kempingu Pargue de Campismo Arvore (41.336342, -8.737379, 14E ). Rano żona powoli człapie na plaże, wymoczyć spuchniętą nogę w zimnym oceanie. Ja mam dojść później, mam trochę pracy w kamperze. W pewnym momencie przybiega pracownik kempingu i wyjaśni mi, że żonie się cos stało w nogę. Sami zauważyli kulejąca kobietę. ( Jakieś dziecko po drodze proponuje Żonie , że zawoła rodziców, by "HELP"). Dziękujemy, siedzimy na plaży. W drodze powrotnej żone zatrzymują ratownicy, dopytują się o wszystko. Dzwonią po karetkę i odwożą na do miasta. Tam, na nadbrzeżu już czeka karetka. Odwozi nas ( bagaże plażowe zostały u ratowników, potem recepcja przyniosła wszystko do kampera) na sygnale do szpitala. Tam rejestracja, spisanie z karty NFZ danych, oznaczenie kolejności i mimo wielu ludzi oczekujących na pomoc jesteśmy przyjęci w ciądu około 10 minu. Szybkie zdjęcie Rtg I wizyta u lekarza. Ściągają osobe mówiącą w języku zbliżonym do polskiego! ( rezydentka z Kirgistanu!) - noga mimo opuchnięcia nie jest złamana. Wypisują. Jak wrócić na kemping? Recepcja przywołuje w tym czasie taxi, pada pytanie, czy mamy euro, bo jak nie, to oni zapłacą! Mamy. Wracamy do kampera. Ciekawe, jak to wszystko wyglądałoby w Polsce.... Dziękujemy wszystkim miłym ludziom w Portugali
chemik - 2016-10-05, 18:49
c.d.
Po odpoczynku jedziemy dalej - do Porto.
Tyle już napisano o tym mieście, że nie będę bił piany.
zamieszczam tylko kilka zdjęć ze spaceru. Starówka już nie robi na nas wielkiego wrażenia - już widzieliśmy po drodze wiele starych miasteczek. Ale i tak ładne...
Mizioł - 2016-10-07, 21:55
no to i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
slajd - 2016-10-07, 22:47
Twoja relacja jeszcze bardziej utwierdza mnie
w postanowieniu wyjazdu Tam w przyszłym
roku
A za to co do tej pory Zrelacjonowałeś
chemik - 2016-10-11, 16:45
c.d
Dzięki za piwka!
Parkowanie na parkingu bezpłatnym obok katedry, miejsce można znaleźć raczej przed 9.00 rano! (41.143771 ,-8.610818 : trzeba uważać, obok jest parking tylko dla autobusów, przyjeżdża policja z laweta, trzeba patrzeć na znaki!) , polecamy obok parkingu targ rybny - pychota!
Wyruszamy do Aveiro - atrakcją niemal całego miasteczka są elewacje domów wyłożone ceramicznymi płytkami azulejos oraz domki rybacki na pobliskiej mierzeji malowane w paski - Costa Nova. Po drodze podziwiamy małe miasteczka z uroczymi domkami z elewacją ceramiczną oraz niesamowite ilości bocianów!
W Aveiro podziwiamy kolejny kościół przy dawnym klasztorze ( obecnie muzeum - zamknięte - przerwa..) oraz atrakcję miasta - kanał z gondolami jak w Wenecji.
chemik - 2016-10-11, 17:02
cd.
Jedziemy dalej na mierzeję do Costa Nova. Podziwiamy domki w paski. Kolorowe i czyste. Zresztą całość to miejscowość wypoczynkowa, tym bardziej, iż posiada przepiękne plaże. Nocleg na kempingu Costa Nowa ( 40.599832, -8.751268) . czysto i ładnie. Plaża wspaniała. z powodu wielkości i mimo dużej ilości wczasowiczów , odpoczywających - praktycznie pusta. Lenistwo i obżarstwo... Miło...
chemik - 2016-11-14, 20:41
Witajcie!'
Po dłuższej przerwie, spowodowanej czynnikami zewnętrznymi, wracamy do opisu naszej wyprawy.
Na kamperowisku stwierdzamy wyciek oleju. Nie starcza nam dolewki, ruszam z bańką do stacji benzynowej. Jest gdzieś - TAM! Podobno niedaleko. Po około 30 minutach marszu udaje się mi zatrzymać samochód -tubylec pokazuje pełny komplet - zona i troje dzieci. Tłumaczy - stacja TAM! Ide dalej. Nagle zatrzymuje sie ten tubylec i proponuje mi podwózkę. Rozmawiamy. Okazuje się ,że najbliższa stacja jest kilka kilometrów dalej -rzeczywiście - jest na autostradzie 7 km dalej! Podwozi mnie, pyta, czy mam euro na olej, bo jak nie, to mi pożyczy! Mam. Kupuję, a tubylec oznajmia, iz odwiezie mnie na parking ! Niesamowite. razem przejeżdżamy około 18 km. Dziękuje piwem polskim , mocnym. Wzbudza to duży entuzjazm tym bardziej, iż razem z piwem życzę wygranej Portugalii z Francją na Euro. Daję dwa piwa - na dwa gole! Jakbym prorokował! A jak by było w Polsce?!
Jedziemy na zakupy do rybnego targu - jest co wybierać ! Ślinka cieknie! Robimy zakupy i jedziemy do Celoriko da Beira - (40.637203. -7391993) - oglądamy przepiękne, senne miasteczko wraz z ruinami zamku.
chemik - 2016-11-14, 20:54
Cd.
Następny przystanek - miasteczko Guarda -wraz z bardzo ciekawą katedrą gotycką ( 40.538211 , -7.269508) . Podjeżdżamy na placyk przed katedrą, wstęp płatny do katedry - 1 Euro, na wieże osobno.
Przepiękna bryła budowli, niesamowite ornamenty kamienne. Robi wrażenie.
chemik - 2016-11-14, 21:17
Cd.
Po przeżyciach budowlanych wybieramy się na najwyższy szczyt kontynentalnej Portugalii - Torre (port. "wieża") – o wysokości 1993 m n.p.m. Znajduje się w masywie górskim Serra da Estrela. Na szczycie w 1948 roku wybudowano 7-metrową wieżę, tak aby najwyższy punkt kontynentalnej Portugalii sięgał 2000 m n.p.m.
Nie mogę odmówić sobie zamieszczenia kilkunastu zdjęć, bowiem sam wjazd i widoki są cudowne!
chemik - 2016-11-14, 21:21
Cd.
I jeszcze trochę widoczków...
chemik - 2016-11-14, 21:30
Cd.
Sorry, zamieściłem zdjęcia w odwrotnej kolejności...
i jeszcze trochę fotek...
chemik - 2016-11-14, 21:46
Cd
Droga poprzez Covilha zjeżdżamy do Castelo Branco, gdzie znajdujemy wspaniały nocleg na kampingu miejskim za 6,2E. z wszystkimi wygodami. Jesteśmy sami na kampingu ( 39.858930, -7.493477). Po pewnym czasie przyjeżdża prowadzący ( po naszym telefonie) i zabiera nas na samochodową wycieczkę po mieście. Pokazuje nam co się da - spędzamy wspaniały wieczór degustując portugalskie specjały Zwiedzanie miasta zostawiamy na dzień następny.
chemik - 2016-11-15, 21:54
Cd.
Rano wyruszamy do miasta. Chcemy zobaczyć słynne ogrody biskupie z pieknymi, barokowymi posągami oraz obrazy z płytek azulejo.( 39.828119, -7.493754) Część tych posągów, tych wykonanych z brązu, zabrała armia Napoleona. Reszta, kamienna, została. Zwiedzamy również kościół z XIII wieku, ale wielokrotnie przerabiany, nie wzbudza naszego entuzjazmu. Podziwiamy również granitowy krzyż św. Jana z XVI w.( 39.827701 ,-7.493280)
Ciekawostką warta uwagi jest miejska studnia wraz z pralnią, zbudowana w 1825 roku i wciąż działająca.
Wszystkie zabytki praktycznie obok siebie.
chemik - 2016-11-16, 17:23
Cd.
Teraz - kierunek Castelo del Belver ( 39.827701, -7.493280)- następny, XII wieczny zamek nad Tagiem.
Podobno nazwa zamku wzięła się z tego, iż fundator, drugi król Portugalii, Sancho I, kiedy spojrzał z murów zamku na Tad, rzekł " Bela ver - piękny widok." Dojeżdżamy, parking darmowy na placyku (39.494283, -7.959042). Najpierw spacerek po prawie wymarłym miasteczku, potem podejście do zamku. Niestety, zamek zamknięty na głucho. Ogladamy pięcikatne mury i podziwiamy wspaniały widok na płynacą w dole rzekę - rzeczywiście belaver !
chemik - 2016-11-17, 14:42
Cd.
Dalszego zwiedzania zameczków ciąg dalszy. Jedziemy do następnej perełki - zamku w Abrantes (39.464888 , -8.196235 -parking przed zamkiem, bezpłatny). Dojeżdżamy do miasteczka, parkujemy na ulicy za 0,8E/ 2h. Nie mogliśmy od razu trafić w parking pod zamkiem, ale za to mamy bezpłatne zwiedzanie miasteczka.
chemik - 2016-11-17, 15:13
Cd.
Jeszcze nam mało widoczków, jedziemy więc do Castelo Almourol (39.463106, -8.383276).
Zameczek stoi na maleńkiej, skalistej wysepce. Powstał w XII w. tam , gdzie wcześniej była rzymska twierdza. Parking bezpłatny. Kąpiemy się w tagu, zadziwia nas zimna woda w rzece. Można przejść na wysepkę w bród, co czynimy, mino znaku zakazu. Ale nas oślepiało tak bardzo słońce... . Nie interesuje nas wynajęcie łódki za 5e/osoba, by opłynąć zamek. Robimy to gratis w rzece. Podziwiamy ruiny - rzeczywiście malownicze..
chemik - 2016-11-17, 18:27
Cd.
A nam jeszcze mało!
Jedziemy do Tomaru, by zobaczyć Convento de Cristo (39.603535, -8.418979) - ufortyfikowany kościół z XII w. , należący do zakonu templariuszy. Twierdza ta leżała na pograniczu terytorium mauretańskiego i chrześcijańskiego. Templariusze skutecznie pomogli wyprzec Maurów z półwyspu, w zamian za co otrzymali liczne posiadłości. Ich zasługi były tak wielkie, że po likwidacji zakonu (przez Filipa V Pięknego wraz z papieżem Klemensem V) dobra przekazano nowo powołanemu w 1318 roku Zakonowi Chrystusa, podlegającego królowi. Jakimś dziwnym trafem skład jego był podobny do składu zakonu templariuszy...
Parking darmowy, wejście 6E/osoba.
zaczynamy zwiedzanie, przytłoczeni ogromem budowli, a przede wszystkim niesamowitym kunsztem kamieniarskim. Podziwiamy Charolę - oratorium , podziwiamy również ( z kilku miejsc)" najsłynniejsze okno Portugali " - najwspanialszy przykład stylu rdzennie portugalskiego, zwanego stylem manuelińskim. Spędzamy w zamku kilka godzin, spacerując po licznych krużgankach, po dormitoriach dla rycerzy i nowicjuszy, oglądamy gigantyczna kuchnię i wiele innych wspaniałych miejsc. Naprawdę jest co oglądać!
chemik - 2016-11-17, 18:32
Cd. Nie mogę oprzeć się chęci zamieszczeniu jeszcze trochę fotek - niech żałują ci, którzy nie widzieli. Ale to miejsce trzeba zobaczyć!
I tak zdjęcia nie oddadzą uroku tego miejsca!
chemik - 2016-11-17, 21:32
Cd.
Następny przystanek - Fatima.
Dojazd dobry, wielki parking darmowy przed sanktuarium, jednak nie budzi w nas zaufania, pewnie z powodu kręcenia się pewnej ilości osób nie bardzo wyglądających na pielgrzymów.... Wreszcie znajdujemy prywatny , mały parking ( Rua Anjo de Portugal 22, współrzędne 39.633613, , -8.675864). Opłata - 2E i możemy stać, ile chcemy, a nawet w tej cenie nocować. Dobra miejscówka, gość siedzi i pilnuje interesu. Miejsce znane, więc raczej nie zamieszczam opisu i zdjęć.
chemik - 2016-11-18, 16:59
Cd.
A nas gna!
Następne miejsce warte uwagi - Leiria i jej zamek. ( 39.747576 , -8.808647).
Wejście do zamku - dla obcokrajowców - (!!) - zniżka - 4,2E/ 2 osoby.
Poza tym wart obejrzenia był stadion wybudowany na mistrzostwa Europy w piłce kopanej - na 2004 rok.
chemik - 2016-11-21, 19:53
Cd.
Doczytałem dzisiaj, iz można wklejać zdjęcia w większej rozdzielczości - co też będe czynił. Poprawi to na pewno wygląd relacji.
chemik - 2016-11-21, 20:12
Cd.
A my dalej!
Teraz - kierunek Batalha .
Parking darmowy - ( 39.660309, -8.825000). Idziemy na zwiedzanie. Już z daleka widać imponującą budowlę - to jeden najwspanialszych przykładów architektury i sztuki gotyku w Portugalii. W roku 1983 wpisany został na listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego UNESCO. Budowę zespołu klasztornego zainicjował król Jan I, w podzięce za pomoc Matki Boskiej i zwycięstwo w bitwie pod Aljubarrotą. Budowę rozpoczęto w roku 1385. Trwała blisko 150 lat i kolejni władcy odciskali na klasztorze swoje ślady, dobudowując nowe budynki lub przebudowując istniejące.
Nocleg na wielkim, darmowym parkingu, z dostępem do WC (obok), ale zamykanym na noc. Nocują też tam inne kampery.
chemik - 2016-11-21, 20:15
Cd.
Jeszcze kilka foto
chemik - 2016-11-21, 20:54
Cd.
A my dalej. Teraz kierujemy się do Alcobaca - imponujące opactwo Santa Maria de Alcobaça, zbudowane przez zakon Cystersów.- ( parking przed kompleksem 39.547885, -8.980910). Klasztor jest jednym z najstarszych zabytków gotyckich w Portugalii i szczyci się największym gotyckim kościołem w kraju. Opactwo założono w 1153r. w związku z przybyciem do Portugalii w 1138r. zakonu cystersów. Jest on także dziękczynieniem za zwycięską bitwę i zdobycie mauretańskiej twierdzy Santarém. Główne wejście prowadzi przez gotycki portal do kościoła. Po przekroczeniu progu kościoła oczom ukazuje się niesamowite, wnętrze i strzeliste kolumny niczym do nieba (106 m długości i 20 m wysokości, licząc od wewnątrz). To największa świątynia w Portugalii.
Wielka atrakcją jest zapoznanie się z niesamowitą historią zachowaną w opactwie.
Największą atrakcją są przepięknie rzeźbione grobowce króla Pedro I i Ines de Castro, tragicznej pary kochanków sprzed wieków. Wykute w wapieniu nagrobki, umieszczone po przeciwnych stronach transeptu, to mistrzowska klasa rzeźb i fryzów dobrana odpowiednio do tragicznej historii zakochanej pary.
Oto ona -
- działo się to w XIV wieku. Pedro był synem króla Alfonsa IV. Zakochał się bez pamięci w dwórce, córce prostego galicyjskiego szlachcica pięknej Ines de Castro. Ojcu nie odpowiadało ani pochodzenie, ani narodowość hiszpańskiej wybranki syna. On jednak postawił na swoim, odbył się potajemny ślub, pojawiły się dzieci. Mimo to król postanowił zniszczyć ten związek – polecił zamordować Ines. Gdy dwa lata później Pedro objął tron, nadszedł czas zemsty. Kazał ekshumować ciało ukochanej, ubrał ją w purpurowy, królewski płaszcz, włożył jej koronę i zmusił winnych zbrodni szlachciców do całowania rozkładającej się już dłoni królowej. W nocnym kondukcie odprowadzono jej zwłoki do kościoła, gdzie pochowano ją uroczyście we wspaniałym białym grobowcu. Po drugiej stronie król kazał po śmierci złożyć swoje ciało w taki sposób, aby w dzień zmartwychwstania kochankowie mogli natychmiast spojrzeć sobie prosto w oczy… Grobowiec króla podtrzymują lwy, natomiast sarkofag kochanej kobiety psy z twarzami morderców.
chemik - 2016-11-22, 16:41
Cd.
Następne ciekawe miejsce - Obidos.
W miasteczku jest kościół Santa Maria, gdzie w 1441 roku odbył się ślub przyszłego króla Alfonsa V z jego kuzynką - Izabelą. Nic nadzwyczajnego by w tym nie było, gdyby nie fakt, że pan młody miał 10 lat, a pani młoda jedynie 8 !
Miasteczko położone jest na wzgórzu i zamknięte w obrębie murów XVI wieku. Parkujemy na parkingu dla kamperów ( pod akweduktem 39.356383, -9156682, bezpłatny,płatny przy nocowaniu ) i idziemy na zwiedzanie piechotą, to zaledwie około 300 m od murów.
Do miasta można dostać się przez południową bramę Porta da Vila (datowaną na 1380 rok). Jest ona wyłożona imponującymi XVIII-wiecznymi niebieskimi płytkami azulejos.
Początki Óbidos są datowane na rok 308 p.n.e., kiedy to zostało założone przez Celtów. W 1755 miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, na szczęście zniszczone budynki zostały precyzyjnie zrekonstruowane na istniejących fundamentach. Układ ulic oraz domów pozostał niezmieniony. Dzisiaj wszystko wygląda jakby zostało przeniesione z przeszłości. Otaczające miasto mury również są w znakomitym stanie,więc korzystamy z nich oglądając panoramę okolic.
Udaje nam się znaleść na murach miejskich metalowe elementy służące do cumowania okrętów. Obecnie Óbidos leży w odległości kilku kilometrów od brzegu oceanu, ale przed wiekami stykało się z jego falami. Tak to zmienił się teren.
Óbidos liczy nieco ponad 6 tysięcy mieszkańców, ale rozbudowuje się jedynie na obszarze podgrodzia. Część okolona średniowiecznymi murami wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i wszystko, co się tam dzieje, obwarowano srogimi rygorami. Większości obiektów w ogóle nie można rekonstruować, zabroniono wszelkich dobudówek i używania asfaltu. Nie ma neonów, satelitarnych anten i wielkich reklam. I dobrze! Ale całe miasteczko nastawione jest na turystów i korzysta z nich ile się da.
chemik - 2016-11-22, 19:55
Cd.
Postój na w/w parkingu bezpłatny w godz. 9 -17, potem za 6 E można nocować.
Jedziemy zobaczyc nastepny zabytek - Pałac królewski w Mafrze. Zwiedzanie pałacu do godziny 17.00. wstęp - 12E/osoba. Zwiedzamy olbrzymi kompleks pałacowy -robi wrażenie! Polecamy!
chemik - 2016-11-24, 21:51
Cd.
Oczywiście nie możemy sobie odmówić zajazdu na Capo da Roca - najdalej na zachód wysuniętego skrawka Europy.
Potem jazda do Sintry - zwiedzanie Pałacu Narodowego oraz bajkowego Pałacu Pena
chemik - 2016-11-24, 21:56
cd. Jeszcze kilka zdjęć
chemik - 2016-11-28, 16:54
Cd. Następny dzień spędzamy na zwiedzaniu Lizbony.
Temat tak bardzo eksploatowany, że nie ma co się nad nim rozwodzić.
Oglądamy co się do podziwiając przepiękna architekturę.
chemik - 2016-11-28, 22:12
Cd.
Rzeczywiście, trzeba to wszystko zobaczyć!
Z Lizbony jedziemy na wschód - chcemy zobaczyć następne miejsce - zabytek wpisany na listę UNESCO -historyczne centrum Evory.
Ale zmieniamy koleność - najpierw jedziemy do miasteczka Estremoz - jedno z Marmurowych Miast, nazywane tak ze względu na powszechne zastosowanie tego budulca w budowie miasta, może ze względu na pobliskie kamieniołomy. Oglądamy miasteczko, spacerujemy w prawie pustych ulicach - temperatura 44 stopnie! Jeszcze nie wiemy, że dopiero później doświadczymy upałów prawdziwych....I dopiero teraz jedziemy do Evory.
Z czasów rzymskich w Évorze zachowała się świątynia,( 38.572509, -7.907267) będąca najlepiej zachowaną starożytną świątynią w Portugalii. Budowla pochodzi z II wieku n.e., a jej dobry stan zachowania wynika z faktu, że wykorzystywano ją także w czasach późniejszych – w średniowieczu było to miejsce egzekucji ofiar Świętej Inkwizycji, później zaś – aż do 1870 roku – istniała tu rzeźnia. Zbudowano tu także romańską katedrę, w której Vaso da Gama poświęcił proporce przed wyprawą do Indii.
Z XV wieku pochodzi natomiast Kościół św. Franciszka (Igreja de São Francisco) i przylegająca do niego Capela dos Ossos – "kaplica kości". Ściany i kolumny kaplicy pokryte są kośćmi ponad 5 tysięcy mnichów. W XV i XVI wieku w okolicach Evory znajdowało się ponad 40 cmentarzy klasztornych, a ponieważ ziemia była wówczas cenna, tutejsi mnisi zgromadzili szczątki umarłych w jednym miejscu. Przy wejściu do kaplicy umieszczony jest napis "Nasze kości, które tu spoczywają, na wasze kości czekają" - polecamy ten widok - niezapomniany!
chemik - 2016-11-28, 22:15
Cd. Jeszcze fotki z Estremoz
chemik - 2016-11-28, 22:24
Cd.
Marmurowy pomnik św.Izabeli.
chemik - 2016-11-28, 22:32
cd.
A to już Evora
chemik - 2016-11-28, 22:37
Cd.
Ciekawostka - czynna fontanna,( z roku 1556 !) służąca jednocześnie jako źródło wody, prawdopodobnie również jako pralnia
chemik - 2016-11-29, 17:16
Cd.
Dalsza droga - wizyta w Castelo de Portel ( darmowy parking przy zamku 38.308700, -7,702338) inny parking w miasteczku 38,308328, -7,705294. Miasteczko wyludnione z powodu gorąca, śmieszne uczucie spacerowania po pustych ulicach. Zachowane wspaniałe mury zewnętrzne, wewnątrz praktycznie pusto.
chemik - 2016-11-29, 17:47
Cd.
Robi sie późno. Dojeżdżamy na nocleg na kamping miejski w Beli ( 38.006660, -7,861273) koszt 11,92E z prądem.
Parking przy katedrze i zamku 38.017301, -7864705).
Spacerek - podziwiamy wspaniałą architekturę.
Mimo panującego upału pieczemy własny, razowy chleb ze słonecznikiem - pychota. Mamy dość dziwacznego , portugalskiego chleba.
chemik - 2016-11-29, 19:17
Cd.
Następne miejsce warte wspomnienia - to miasteczko Silves - miasto założone jeszcze przed podbiciem półwyspu Iberyjskiego przez Rzymian. Rzymianie nadali miastu nazwę Cilpes - stąd nazwa Silves. Chcemy zobaczyć odrestaurowane ruiny zamku mauretańskiego na wzgórzu ( 37.190409, -8.438193) oraz XIII-wieczną katedrę ( obok). Udaje nam się zaparkować na uliczce dojazdowej i ruszamy na zwiedzanie imponujących murów.
Bilet do zamku - 5,6E, w katedrze - co łaska.
chemik - 2016-11-30, 16:11
Cd.
Na "Krańcu świata"
Nastepny przystanek to końcówka Portugali - przylądek Cape Saint Vincent ( 37.023034 , -8.996461)
parking bez mediów bezpłatny przed wejściem , można nocować .
Jest to najbardziej na południowy zachód wysunięta część Europy. Stoi na nim latarnia morska, w pobliżu znajdują się twierdze Beliche i Sagres. W średniowieczu miejsce to uznawano za koniec znanego Europejczykom świata. Nazwa przylądka wywodzi się od św. Wincentego z Saragossy.
W czasach przedchrześcijańskich, gdy tereny te obejmowało Imperium Rzymskie, półwysep ten był nazywany Świętym Przylądkiem dla uczczenia ostatniego miejsca, skąd widać było zachodzące słońce.
Oczywiście nie mogliśmy odmówić sobie wieczorem widoku zachodzącego słońca.
MAREKH - 2016-12-01, 12:41
Fajna relacja, piękne zdjęcia i temperatura której zazdroszczę. piwko poszło
My będąc w tym roku na przełomie kwietnia i maja mieliśmy od 7 do 18 stopni, a do tego wiatr jak w "kieleckim"
Filmową relację postaram się przedstawić po zakończeniu Twojej .
chemik - 2016-12-01, 18:01
MAREKH,
dzięki za pifko
chemik - 2016-12-01, 18:43
Cd.
Zapomniałem dodać, wstęp na cypelek - 6E/osoba.
Rano jedziemy na wschód - do Lagos. Spacer po miasteczku, ale wiele ciekawego nie ma.
Potem miasteczko Loule. Jedziemy do Sao Bras De Alportel - centrum obróbki korka w Portugali - na zakupy - . Dojeżdżamy na nocleg do Vila Real de San Antonio - maleńkiej miejscowości wypoczynkowej nad granicą portugalsko - hiszpańską. Nocujemy na parkingu dla kamperów(4,5E/doba) ( 37.023034, -8.996461) bez sanitariatów, woda płatna, prąd płatny co 12 godzin ( 2,5E/12h).
Wieczorem wyruszamy na zwiedzanie miejsca typowo turystyczno - wypoczynkowego, nastawionego na obsługę turystów. Ruch zaczyna się wieczorem , trwa do około 3 w nocy.
chemik - 2016-12-03, 11:58
Cd.
Odpoczywamy jeden dzień po intensywnym zwiedzaniu Portugalii. Może tu jeszcze wrócimy. Najgorzej z tym iż mimo przepięknych plaż woda w oceanie raczej chłodna, a my jesteśmy ciepłolubni.
Po odpoczynku przejeżdżamy przez graniczny most i jesteśmy w Hiszpanii. Postanawiamy w drodze do Afryki zajechać do Sewilli.
Mizioł - 2016-12-03, 12:03
wyglądam przez okno i nie mogę się doczekać dalszego ciągu
chemik - 2016-12-03, 12:44
Cd.
W Sewilli jesteśmy w południe - i nie możemy znaleźć żadnego miejsca parkingowego w rozsądnej odległości od centrum. Jest duzo miejsc parkingowych, ale w parkingach podziemnych - dla osobówek. Miejsca na ulicy - zajęte. Odpuszczamy. Jeszcze tu wrócimy!
Jedziemy do miasteczka Ronda. Jest to miejsce słynne z - Puente Nuevo, czyli monumentalnego mostu o wysokości 100 m, zbudowanego w 1793 roku oraz z muzeum korridy. Udaje nam się znaleźć parking strzeżony (prawie w centrum) (36.745162, -5.168285 opłata na noc 3E)
Wejście do muzeum - 7E.
chemik - 2016-12-05, 21:08
Cd.
Dojeżdżamy do Tarify. Szukamy noclegu, ale widok podejrzanych osobników kręconych się w okolicach parkingów odstręcza nas od dzikiego nocowania. Kemping Tarifa - 32 E. Rano jedziemy do portu, parkujemy na ulicy ,jest wcześnie (36.009620, -5.606295). Oglądamy miejsce spotkania Atlantyku i Morza Śródziemnego.(36,006303, -5.608693). W porcie w biurze kupujemy bilety na prom, port naprzeciwko biura. Dostajemy kolorową kartkę na szybę, podjeżdżamy pod prom a tam każą nam czekać. wjeżdża dużo samochodów, żadnego kampera. Czekamy i czekamy. Wreszcie parkujemy na promie jako jedni z ostatnich. Odbijamy. Biegniemy po kwity na wyjazd, papierki dla nas i dka samochodu. Zajmujemy dwie kolejki do urzędników. Pojawiają się panie z niebieskimi workami - po chwili już wiemy, po co. Promem niezłe kołysze. Worków potrzeba coraz więcej. Odgłosy fal mieszają się odgłosami ...... Po przebrnięciu formalności ( z pomocą jakiej pani w mundurze) słyszymy czytany nasz numer rejestracyjny - wołają nas do samochodu, bo już Afryka! Wylądowaliśmy w Tangerze!
Zjeżdżamy z promu - jesteśmy w Afryce! i Co dalej? Przychodzą celnicy i po francusku próbują od nas się czegoś dowiedzieć. Akurat! Ni panimaju.. Dobra metoda, machają ręką i każą jechać dalej. Pytam się , gdzie moge kupić ichnie pieniądze. Jeden z celników - zaraz za rogiem jest kantor prowadzony przez jego kuzyna, tam jest dobry kurs.... Tam wszyscy maja jakiś kuzynów.... Wyjeżdżamy na plac przed portem i parkujemy. Zjawia sie facet z wisiorkiem skórzanym i pomocą. Dopytujemy się o drogę. Po orientacji wyruszamy , dajemu mu 2 E, jeszcze nie wiemy, że jest to stawka baaaardzo duża. ( około 22 dihramy, czyli 7 razy więcej niż potrzeba za 1h stania). Jedziemy do Rabatu.
chemik - 2016-12-05, 21:10
Cd.
i dalej
chemik - 2016-12-06, 16:10
Cd.
Z Tangeru pojechaliśmy doskonałą autostradą A1 - opłata 16DH, czyli 1,5E. Nie widać żadnych innych kamperów. Potem zorientowaliśmy się, że na promie byli sami (?!) Marokańczycy, jadący na wakacje do kraju.
W Assilah znajdujemy kemping (mały, 35,471407, -6.029230, opłata 5E/doba z prądem, WFi - darmo), okazuje się że obok jest jeszcze drugi, o wyższym standardzie, ale już nie zmieniamy. Sanitariaty - hmm, poziom no, taki sobie, ale nie wybrzydzajmy, za tą cenę mamy to, co mamy.
Ruszamy na pierwszy spacer po Maroku. Robienie zdjęć na ulicy może być, no niezbyt bezpieczne, bowiem co starsi tubylcy sobie tego nie życzą, by znaleść się na fotce ( nawet przypadkiem), a poza tym - mogą dosyć natarczywie żądać kasy. Zresztą wszyscy są bardzo mili i chcą pomagać( nawet jak nie chcemy!) - ale zaraz potem - daj euro!
W każdym mieście marokańscik jest część stara - tzw. medina. Wszystkie są podobne do siebie - wąskie, często kręte uliczki z mniej lub bardziej zadbanymi domkami, często malowane ja mocno niebiesko. Jeżeli jest to miejscowość turystyczna, uliczki wypełnione są straganami z towarami. Poza tym istnieją bazary ze wszystkim - co sobie można wymarzyć.
Dużo knajpek na ulicy i jeszcze więcej naganiaczy do nich. W jakiś sposób wyłapują nas i ciągną ( dosłownie) do swojej restauracji. Wszędzie również zapach grillowanych sardynek - chmury dymu ( dosłownie) zatykają oddech i oczy. Chłoniemy obrazy i zapachy.
chemik - 2016-12-06, 16:17
Cd.
Spaceru ciąg dalszy
chemik - 2016-12-06, 16:35
Cd.
Przy plażowaniu ( ostrożnie -słońce momentalnie przypieka, choć się nie czuło tego, jest bardzo ciepło - 41 stopni) korzystamy z atrakcji - wielbłądy. Ceny podawane w Maroku podlegają targom - tylko tam, gdzie są wystawione i opisane nie targujemy się. Mało tego -nie targowanie się jest pewnego rodzaju obrazą dla sprzedającego - w tej kulturze targ jest sensem sprzedaży. Korzystamy więc z tego, ile się da.
chemik - 2016-12-06, 19:01
Cd.
Ponieważ jesteśmy w podróży już miesiąc i przejechaliśmy prawie 7500 km odpoczywamy korzystając z przepięknej plaży i ciepełka, którego tutaj na wybrzeżu nie bardzo się czuje z powodu morskiego wiatru i dużej wilgotności, ale termometr nie kłamie. Już rano temperatura przekracza 40 stopni. Ale jest bardzo przyjemnie.
A potem jedziemy dalej do Rabatu. 'Kilka fotek z drogi.
chemik - 2016-12-06, 19:05
cd.
i dalej jazda...
chemik - 2016-12-06, 21:30
Cd.
Ciąg dalszy jazdy - ciekawej ze względu na widoki przy drodze.
Dojeżdżamy do Rabatu - chcemy zobaczyć wieżę Hassana oraz Mauzoleum Muhammada V oraz niedokończony meczet - pozostało z niego 312 kolum mających podpierać strop meczetu w prostokącie 183 m x 139m ! miało tu sie modlić 40000 wiernych. Wszystko robi wrażenie. Zapraszam do spaceru.
chemik - 2016-12-06, 21:39
Cd.
Spacer po kompleksie muzealnym
chemik - 2016-12-06, 21:44
cd.
Spaceru ciąg dalszy...
chemik - 2016-12-07, 17:04
Cd.
Jeszcze spacer po medinie w Rabacie
chemik - 2016-12-07, 17:13
Cd,
i jeszcze Rabat
chemik - 2016-12-07, 18:27
Cd.
Podczas oglądania miasta staliśmy na płatnym, strzeżonym parkingu w porcie ( 34.028979, -6.833483, opłata 9DH za 3h). Po spacerku w medinie, kabzie i suku wyjeżdżamy piekna aleją nadmorska w kierunku Casablanki. Nocujemy po drodze na kamperowisku Camping L"Ocean Bleu (33.737292, -7.324155), cena 75DH. Wieczorem podziwiamy plażę podczas odpływu.
chemik - 2016-12-11, 18:38
Cd.
Jedziemy do Casablanki. Nie będziemy szukali uliczki z barami z filmu "Casablanca", bo wszystkie sceny tegoż filmu kręcone były w studio. Chcemy zobaczyć meczet Hassana II. Jego budowę rozpoczęto w 1986 roku jako dar narodu marokańskiego dla panującego władcy na 60 urodziny. Świątynię 30 sierpnia 1993 roku. Wznosi się ona na sztucznym nasypie ponad wodami Oceanu Atlantyckiego, gdyż" tron Allaha zbudowany jest na wodzie". Koszt wykonania( podobno) - około 800 mln dolarów amerykańskich. Niekiedy otwierany jest też ogromny dach świątyni, aby wierni zgodnie z nauką Koranu mogli podziwiać boski ocean i nieboskłon. Meczet Hasana II jest drugim pod względem wielkości meczetem na świecie (ustępuje meczetowi w Mekce) – w głównej sali modlitewnej może zmieścić się 25 tysięcy muzułmanów, a na jego rozległym dziedzińcu dalsze 80 tysięcy. Do świątyni przylega minaret o wysokości 210 metrój, co czyni go najwyższym minaretem na świecie i najwyższą budowlą w Maroku.
Przyjeżdżamy dostatecznie wcześnie,parkujemy na bocznej uliczce (33.605485, -7.633416, okazuje się później, że obok jest olbrzymi parking 33.604327, -7.630876)), zjawia się natychmiast licencjonowany parkingowy ( skórzana plakietka i odblaskowa kamizelka). Zapewnia o bezpieczeństwie. Idziemy na zwiedzanie , kupujemy bilety ( 240 DH - 100 zł) (są rożne ceny dla tubylców i turystów) i po otrzymaniu torebek na buty wchodzimy do środka. Mamy szczęście , nie ma jeszcze wycieczek, więc chodzimy bez przeszkód i chodzimy samotnie. ( zwykle trzeba czekać aż zbierze się grupa i wtedy wchodzi się z przewodnikiem - taka mamy informacje.)
Budowla ogromna - w pustej przestrzeni nasze kroki brzmią okropnie!
chemik - 2016-12-11, 18:54
Cd.
Spacerek po meczecie
chemik - 2016-12-11, 18:59
Cd.
spaceru ciąg dalszy...
chemik - 2016-12-11, 19:18
Cd. spaceru -jest co oglądać....
chemik - 2016-12-11, 19:25
Cd spaceru.
po wspaniałościach wnętrza wychodzimy na dziedziniec - trzeba zobaczyć gigantyczny plac...
chemik - 2016-12-11, 20:02
Cd.
Wychodzimy z meczetu, płacimy 6 DH za parking, parkingowy przegania małolatów od naszego samochodu.
Jedziemy dalej - kierunek El- Jadida. (Al- Dżadida). Miasto zostało założone przez Portugalczyków na początku XVI wieku i pozostało pod ich kontrolą aż do roku 1769, kiedy to zajął je marokański sułtan Muhammad III. Pozostałości portugalskiego miasta w Al-Dżadidzie wpisano w 2004 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO - co nas najbardziej fascynuje.
chemik - 2016-12-11, 21:26
Cd.
Dalsza podroż...
chemik - 2016-12-11, 21:59
Cd.
Dojeżdżamy do centrum - interesują nas zabytki UNESCO - cysterna na wodę, medina oraz forteca. Znalezienie cysterny n ie jest problemem , ( 33.255441, -8.503038), zresztą wszystko jest praktycznie w jednym miejscu. Bilet do cysterny - 10 DH. Kasa znajduje się w pomieszczeniu dawnej zbrojowni, a potem po schodkach w dół do pomieszczenia na wodę. Nie jest to taka cysterna , jak w Stambule, ale i tak robi wrażenie. To tutaj kręcono sceny do Otella Welsa w 1949 roku. Potem spacer po medinie i wizyta w fortecy. Uliczki zaprowadzają nas do małego portu oraz bramy, skąd ewakuowali się Portugalczycy uciekając z Maroka. Przy bramie jest kąpielisko, dzieciaki bawią sie w najlepsze. Obok jest piec chlebowy, czynny do dzisiaj. Za czasów Portugalskich miał 9 m głębokości, dzisiaj tylko(!) 6 m. Częstują nas jakimiś słodkimi ciastkami( ale nic za darmo), chleba jeszcze nie ma, jest to piec usługowy. Spacer kończymy na wschodnich murach fortecy - w morzu baraszkuje młodzież.
chemik - 2016-12-11, 22:02
Cd.
zapraszam na dalsze oglądanie... tyle tego....
chemik - 2016-12-11, 22:13
Cd.
Trochę spaceru po mieście, zawsze ciekawi świata...
chemik - 2016-12-11, 22:20
Cd.
jeszcze trochę ....
nocleg znajdujemy w kempingu miejskim za 66 DH (6 E) ( Avenue des Nations Unies - El Jadida). Czterogwiazdkowy hotel w centrum - 180 zł/ pokój dwuosobowy.
I tak zakończyliśmy miesiąc naszej podróży. A do końca jeszcze daleko...
Tadeusz - 2016-12-12, 07:29
Pięknie! Ależ dałeś czadu! Fantastyczny materiał.
Serdeczne dzięki i duże piwo.
chemik - 2016-12-12, 19:37
Tadeusz,
duże dzięki za piwo, tym bardziej, iż od kombatanta !
chemik - 2016-12-12, 19:47
Cd.
Wyprawy ciąg dalszy...
Jedziemy dalej na południe wzdłuż wybrzeża..
chemik - 2016-12-12, 19:59
Cd.
Dojeżdżamy do Safi - słynie ze swoich rzemieślniczych tradycji: w jednej z dzielnic – Collines des Potiers – działają garncarnie, wyrabiające zielone kafle służące do budowy meczetów w całym Maroku, a także towary na eksport. Do zabytków Safi zaliczają się medyna i forteca Kasr al-Bahr. Wyruszamy na spacer.. Niestety, z dzielnicy garncarzy zdjęć nie mamy- za dużo by nas kosztowały...
chemik - 2016-12-12, 20:49
Cd.wyprawy ciąg dalszy...
chemik - 2016-12-12, 20:53
Cd. tyle widoków nowych..
chemik - 2016-12-12, 21:30
Cd.
Na targu rybnym owoców morza zatrzęsieni - do wyboru , do koloru - i dosłownie. jakieś ryby w kolorach czarno - pomarańczowych, niebieskie, czarne, srebrne. Duże i małe. Małe rekiny, długości około 1 m, płaszczki o średnicy nie mniejszej, malutkie rybki po 20 cm , jakieś długie i ostronose, płaskie i okrągłe, kraby oraz coś, czego nie wiedziałbym, od której strony się je. Upał niesamowity, zapach odrywa nos. Wszędzie , na jezdni, chodnikach znajdują się reszki ryb. Oglądamy dużo ryb, wreszcie decydujemy się na zakup, chociaż wybór jest bardzo trudny. Chciałoby się wszystkiego spróbować, ale żołądek ma ograniczona pojemność, a nasza zamrażarka również. Wreszcie kupujemy po krótkim targu ponad metr bieżący ryby ( grubość jak ręka) - za około 70 DH, czyli za około 30 zł. Waży mniej więcej około 5 kg. Dogadujemy się ze sprzedawca, by oprawił ją nam. Woła jakiegoś małolata, ten ją zanosi gdzieś. Po jakim czasie przynosi bez głowy i wnętrzności, nacięta na dzwonka. Idziemy do kampera i szukamy noclegu. Znajdujemy go na małym kempingu ( z darmowym WiFi) za 20 DH ( 1,5 E). wieczorem idziemy na spacer nad morzem, robi się chłodno, wdziewamy ciepłe bluzy, jest przecież tylko jest 38 stopni. Spacerujemy po bulwarze, zachodzimy do baru, gdzie serwują alkohol! Dopytujemy się o cenę, świadomi tego, że w Maroku alkohol jest trudno dostępny. Cena robi z nas niepijących - 70 DH za 50 gramów Absolutu czystego! I tak kończymy następny dzień.
andi at - 2016-12-13, 10:58
Jak jest z napełnianiem gazu ?
Podobno daje im sie butle i przywożą pełna
Wyprawa super
chemik - 2016-12-13, 17:11
Cd.
Dzięki za pifko.
Odnośnie gazu - nie korzystaliśmy z wymian butli, mieliśmy do dyspozycji 15 kg, starczyło i jeszcze zostało. Mamy duże akumulatory (480 Ah) oraz 600 Wp paneli na dachu. korzystaliśmy do woli z prądu.
Jak widzieliśmy, wszyscy chyba korzystają z gazu butlowego, na poboczach dało się zauważyć czasem stosiki (!) niebieskich butli do wymiany? wymienionych?. Jak oglądałem, butle maja ten sam gwint i wielkość ( tak na oko) i sądząc, po ich chęci zarobienia, nalali by/prztłoczyli gaz tam, gdzie by trzeba. Na jednym kempingu właściciel pytał się, czy nem nie potrzeba gazu, więc prawdopodobnie nie ma kłopotu z wymianą/ napełnieniem .
chemik - 2016-12-13, 17:56
Cd.
I dalej na południe...
Robimy zakupy w Carrefour,w sklepie raczej pusto, kupujemy m.in. ryby- tanio. .Dostajemy je oprawione, oskrobane i zapakowane w termoizolacyjną torbę. Trafiany do działu monopolowego - nowość. Jest to osobne pomieszczenie, zamykane metalowymi drzwiami. Alkohole z całego świata, w cenach - podniebnych. Znajdujemy polską Wyborową 0,7 dm3 - 165 DH, Sobieski - 0,7 dm3 - 164 DH, 1,5 dm3 Belvederu - 1156 DH - wow! Z działy prowadzi oddzielne wyjście na parking!
Poruszamy się na południe drogą N1 -prowadzącą przy wybrzeżu. Przejeżdżamy przez niewielkie miejscowości - zaczynają być takie same - warsztaty samochodowe, budki z sardynkami. Praktycznie przed każdą miejscowością posterunki policji i zwalnianie - kontrola policyjna. Zatrzymują wiele samochodów, nas ani razu, czasami machają na powitanie. Za nimi - puste, szeroki drogi o wspaniałej nawierzchni. I pusto dookoła. Kraj robi się pustynny między miejscowościami - dawnymi oazami. Nagle dojeżdżamy do dużej połaci roślinności - plantacja bananów !
Na wieczór stajemy na eleganckim kempingu ( 30.510750, -9.681489) - z basenem. Płacimy za dwa dni 265 DH ( około 25E) z prądem. Piękna plaża i cieplutka woda daje nam wypocząć i nabrać sił przed dalszą jazdą. Jest dosyć ciepło - temperatura po 11 rano przekracza 40 stopni. Jesteśmy jednak już miesiąc w drodze, w tym długi czas ( od Porto ) mamy wspaniałą( czytaj - gorąco) pogodę, więc aklimatyzacja działa. Już wiemy, że tutaj, przy Atlantyku, jest chłodniej, a później - zobaczymy.
chemik - 2016-12-13, 18:14
Cd.
jeszcze dalej...
przejeżdżamy przez obszary porośnięte niewielkimi drzewami. Co tam rośnie? Na nich są niewielki, twarde owoce. Między nimi pasą się stada kóz - zresztą poza nielicznymi owcami nie ma innych zwierząt. Zresztą stwierdzenie -" pasą się" - jest dla nas dziwne -bowiem nie udaje nam się dostrzec praktycznie żadnej trawy, ale one coś tam skubią. Niektóre wchodzą na drzewa (!) i oskubują skromne listki. Dopiero , kiedy zobaczyliśmy tablicę z napisem ARGAN -olśniło nas - to tereny produkcji olejku arganowego. Olej arganowy jest jednym z najdroższych i najbardziej cenionych olejów na świecie, zwany jest „płynnym złotem Maroka”.
Ciekawa jest metoda otrzymywania tegoż specyfiku - tradycyjnie polega na zmieleniu w ręcznych żarnach ziaren owoców drzewa arganowego do oleistej pasty, z której ręcznie wyciska się olej. Ponieważ ziarna trudno otworzyć zbiera się je wyplute lub wydalone w odchodach przez kozy !
chemik - 2016-12-13, 20:11
Cd.
Leniuchujemy na plaży, a po południu obżeramy sie smakołykami marokańskimi - grillowane sardynki i "berber whisky" - zielona, gorąca herbata z dużą ilością bardzo mocnej mięty, w dodatku bardzo słodka - około 5 łyżeczek cukru na szklane wody. Wspaniale się człowiek czuje i co dziwnego , nie chce się po tym wpić , nawet w największym upale.
Mizioł - 2016-12-13, 21:26
Z tą temperaturą to przesadziłeś!
Właśnie sprawdzałem u mnie za oknem i jest ponad 50 stopni mniej
chemik - 2016-12-13, 21:37
Mizioł,
My opisujemy naszą wyprawę na wakacjach, w Maroku byliśmy na przełomie lipiec/sierpień 2016 , a teraz jest grudzień !!!! Na pierwszej stronie pisałem we wrześniu o powrocie z wyprawy, czyli ... nie teraz..
Ale poza tym, chciałbym , by teraz było przynajmniej za oknem ze 20 stopni powyżej zera...
Ale jak pojechaliśmy w głąb Maroka, to doświadczyliśmy dopiero wysokich temperatur ! 45 stopni to było, jak się mocno ochłodziło...!
Miłego czytania, jak się jeszcze nie znudziło, bo jeszcze wiele rzeczy przed nami było...
Mizioł - 2016-12-13, 22:57
chemik napisał/a: | byliśmy na przełomie lipiec/sierpień 2016 , a teraz jest grudzień |
wiem, wiem, śledzę wątek od początku
a pisałem że "przesadziłeś" bo tylko drażnisz ludzi,
teraz sobie pooglądamy zdjęcia z Maroka, a rano trzeba będzie szyby skrobać
chemik - 2016-12-14, 18:21
Cd.
Wyruszamy dalej. Dojeżdżamy do Agadiru. Nie ma tu prawie co oglądać. Nocą 29 lutego 1960 r., w ciągu 15 sekund, zostało prawie doszczętnie zniszczone przez trzęsienie ziemi. Zginęło wtedy około 15 tysięcy osób, a 20 tysięcy straciło dach nad głową. Miasto trzeba było praktycznie w całości odbudować, dlatego bardziej przypomina miasta europejskie. Medyna, kabza również nie są warte bardzo uwagi. Stajemy przy plaży (30.449348, -9.660247) i korzystamy z ciepłej wody. 10 kilometrów piaszczystych plaż oraz średnio 300 słonecznych dni w roku powoduje, że Agadir jest najpopularniejszą nadmorską miejscowością wypoczynkową w Maroku. Potem kierujemy się drogą N8 do Marrakeszu. Przejeżdżamy do miasteczka Chichaoua.
chemik - 2016-12-14, 18:26
Cd. Niewielka mieścina, jak zwykle życie koncentruje się na głównej ulicy, po chwili znika w oddali.
chemik - 2016-12-15, 19:25
Cd.
Dojechaliśmy do Marrakeszu.
Chcemy tu zobaczyć następny zabytek na liście UNESCO - Jamaa el Fna -olbrzymi plac targowy w medinie wraz z otaczającymi go uliczkami suku; zobaczyć meczet Kutubijja.(nie ma do niego wstępu), obejrzeć zabytki medyny. Jadąc na upatrzone miejsce postoju ( parking obok wejścia na plac targowy) doczepia się do nas tubylec na matorowerze. Jezdie za nami na parking, kiedy stajemy, podchodzi i żąda kasy za doprowadzenie nas do parkingu. No , cóż, opłacamy go, byśmy nie mieli większych przykrości. Tak wygląda często "pomoc". Parking 31.623609, -7.996864 - możliwość nocowania.
chemik - 2016-12-19, 19:44
Cd.
Z Marrakeszu jedziemy drogą N9 na wschód. W miarę oddalania się od wybrzeża temperatura wzrasta w dzień i w nocy. Wiatr nie przynosi ochłody, jest bardzo ciepły i cieplejszy z każdym kilometrem.
I trochę fotek z drogi.
chemik - 2016-12-19, 20:19
Cd.
i jeszcze trochę...
chemik - 2016-12-19, 20:58
Cd.
widoczki z drogi
chemik - 2016-12-21, 21:56
Cd.
Stajemy przy drodze i podziwiamy okazy minerałów. Od jakiegoś czasu przy drodze pojawiały sie stragany z tymi cudami. Są olbrzymie odciski amonitów, trylobitów i innych zwierzątek. Przeróżne okazy skał - olbrzymie kawały gipsu krystalicznego, duże fragmenty rud żelaza itp. Rejon Atlasu jest znany właśnie z występowania wielu okazów minerałów. Zaczepia nas tubylec i proponuje nam kilka okazów. Targ jest zaciekły i długi. Przy naszym uporze ( już się nauczyliśmy targować) cena systematycznie spada. Targ jest tym bardziej ciekawy, iż tubylec posługuje się berberyjskim, a mu polskim. Radości co nie miara! Wreszcie okazuje się, iż bardziej go interesuje wymiana barterowa, niż pieniądze. Wskazuje na ubranie, sandały, klapki, spodnie. Wreszcie dobijamy targu i moja koszula oraz skarpetki zony zmieniają właściciela. Bierzemy kilka okazów. A jeszcze tyle pięknych ( zielonych, złotych, srebrnych) zostało... Tubylec pokazuje telefon i sugeruje, że też by wymienił. Pokazuje, co by dał, ale - po pierwsze, nie mam telefonu na zbyciu( a szkoda..), a poza tym - kamper nie pomieściłby wtedy wszystkiego... Dla tych, co chcieliby coś takiego zakupić - należny brać coś na wymianę, rzeczy tutaj mają większą wartość niż kasa.
Zamieszczamy trochę zdjęć - krajobraz zmienia się w coraz bardziej skalisty. Roślinności praktycznie nie ma, ewentualnie jakieś karłowate porosty, suche i kolczaste. Praktycznie bez noża nie da się niczego urwać. Podczas podjazdu w górę ( przekraczamy Atlas) pogoda psuje się ! Chmury - nie wiadomo skąd i nagle deszcz. W czasie drogi tego dnia kilkakrotnie zmoczyło nas - coś niespodziewanego o tej porze roku!
chemik - 2016-12-21, 22:01
CD.
Jeszcze z drogi...
chemik - 2016-12-21, 22:06
Cd.
Nie mogliśmy się zdecydować, co wyrzucić, a co wkleić...
chemik - 2016-12-21, 22:10
Cd.
i jeszcze...
chemik - 2016-12-21, 22:31
Cd.
Późnym wieczorem docieramy do kempingu. Pusto. Jest tylko jeden kamper - z Francji. Z Francuzami- rzeczywistymi. Cena kempingu - 90 DH ( prąd w cenie). Zmęczeni idziemy spać.
Kemping jest w okolicy miejscowości Amerzgane.
Janwil - 2016-12-30, 18:46
...i co dalej? Poprosiliście o azyl w Maroku?
chemik - 2016-12-31, 13:30
Cd.
Nie prosiliśmy o azyl, chociaż prawdopodobnie jest tam spokojniej niż tutaj..
Po odpoczynku ruszamy następnego dnia z samego rana ( jak tylko udało nam się znaleźć kogoś zarządzającego kempingiem i zapłacić...) do następnego skarbu UNESCO w Maroku - wioski Air Ben Haddou -ufortyfikowanej osady, wpisana w 1987 na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Osada położona jest na zboczu wzgórza nad porośniętymi palmowym gajem brzegami rzeki Warzazat.
Zachowano tutaj typowe budownictwo marokańskie na dużą skalę. Z tego też powodu jest wykorzystywana jako sceneria do filmów historycznych. Praktycznie większość produkcji z czasów "biblinych i okolic" była tu kręcona.
Dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą P1506 (30.974832, -7.104687) i skręcamy do wioski.
Parkujemy przed hotelem La Kashah (31.042802, -7.129152). Zjawia się oficjalny parkingowy, mówi, że jest bardzo ciepło( raczej pokazuje ...) , rzeczywiście, mimo rannej pory temperatura przekracza 43 stopnie. Ruszamy przez osadę w stronę wioski. Jeszcze nie ma turystów, chodzimy spokojnie między domkami, zaczepiani przez handlarzy.
Przechodzimy przez korytu rzeczki, chłopcy chcą nam pomagać - oczywiście, nie za darmo. Nie korzystając z ich usług dochodzimy do drugiego brzegu. Szukamy oficjalnej bramy do wnętrza. Można wejść inną, od razu wchodząc do jakiegoś mieszkania. Dostajemy bilety ( 10 DH) i wchodzimy do środka.
chemik - 2016-12-31, 13:36
Cd.
zapraszamy na spacer po tym miejscu, gdzie czas się zatrzymał.....
chemik - 2016-12-31, 17:48
cd.
ciąg dalszy spaceru
chemik - 2017-01-01, 14:54
Cd. spaceru ciąg dalszy..
chemik - 2017-01-01, 15:03
cd.
I jeszcze..
Janwil - 2017-01-01, 19:11
Janwil
doświadczony pisarz
Wysłany: 2016-12-30, 18:46
..i co dalej? Poprosiliście o azyl w Maroku?
No proszę u Chemika ,,mówisz i masz". Wielkie dzięki.
Tyle pięknych fotografii, ale ja wciąż czekam i czekam na opis jak się sprawował sprzęt. Jakie były przewidziane i nieprzewidziane problemy techniczne. kłopoty w drodze, itp. Jak wyprawę zniosła załoga?
Gratuluję wyprawy, a wiem co mówię bo w czerwcu i lipcu 2016 r. odbyłem podobna trasę tylko niestety bez Maroka /były wtedy zamachy terrorystyczne m. in. w muzeum/.
11050 km w 2 miesiące ale z przyczepą długości 7,20 m i 2,50 szerokości...
Tymczasem SZCZĘSLIWEGO NOWEGO ROKU !!!
chemik - 2017-01-02, 17:02
Janwil,
Nasz samochodzik ma 26 lat i dlatego nie ma za bardzo co w nim sie psuć. Obawialiśmy się grzania silnika w tych temperaturach, jakie mieliśmy, a coraz częściej było ponad 45 stopni w cieniu, ale okazało sie , że nie byłó co się bać. Na dalszym odcinku temperatury podniosły się i w samochodzie bywało 55 stopni ! Upał jak się zowie. Baliśmy sie o zapasy w lodówce Domestic ( było w niej już następnego dnia 26 stopni), ale zamrażarka pracowała non stop i utrzymywała około minus 12 stopni.
Problem był natomiast inny, ale o tym napisze wieczorem
Janwil - 2017-01-02, 18:52
Jan miałem problem z gazem. Butla 11 kg się skończyła już w Hiszpanii i nie można jej było wymienić. W Portugalii i Francji też inne zawory, a Niemcy to już przelecieliśmy z rozpędu..
W ostatniej chwili zabrałem z piwnicy starą, czerwoną 3 kg butlę. Stawialiśmy ją na nieczynnej już kuchni w przyczepie i była chociaż herbata i kawa. Teraz mam już redukcję i mogę ją podłączyć w układ.
Dziękuję za już, proszę o jeszcze, jeszcze
chemik - 2017-01-02, 21:04
Janwil,
Podczas jazdy obserwowaliśmy ciągłe pojawianie się kurzu w kamperze. Nie pomagało sprzatanie. Kurz był wszędzie. Dopiero po jakim czasie zorientowaliśmy się, iż jest to bardzo, ale to bardzo, drobny piasek, wciskający się w każdą szczelinę. Zjawisko nasiliło się właśnie w ostatnich dniach. Ilość tego piasku było olbrzymia. Baliśmy się o filtr powierza oraz łożyska. Od niego przestał działać mi aparat fotograficzny - zacinała się zasłona obiektywu, osiadał na soczewce, powodując nieostrość na zdjęciach. Zgrzytał w zębach. Nie było wiatru, ale unosił się nieustannie w powietrzu. W połączeniu z ciągle podnoszącą się temperaturą powietrza ( wjeżdżaliśmy systematycznie w głąb lądu) było to nieznośne. Kiedyś ( następnego dnia po zwiedzaniu zabytkowej, filmowej wioski) chciałem zrobić zdjęcie, wyszedłem z kabiny. Zapomniałem, iż jadę bez sandałów - stanąłem na asfalcie - uczucie stanięcia na ogniu. Po chwili miałem bąble na podeszwie stopy - w kamperze było już 55 stopni! ( nie mamy klimatyzacji, jechaliśmy z otwartymi oknami, więc temperatura wewnątrz była taka, jak na zewnątrz...)Poczuliśmy gorący oddech Sachary! Ile było w słońcu - nie wiem, ale czarny asfalt parzył żywym ogniem. I co najciekawsze - wcale się nie topił! Powinni wysłać tam naszych budowniczych dróg, przecież są w Polsce odcinki dróg, po których jak się jedzie, to opony " mlaskają"!
wtedy zrozumieliśmy, dlaczego najlepszą pora na zwiedzanie tego kraju jest wiosna lub jesień, no, ale my nie mamy innego , wolnego terminu. Dzięki temu jednak niestraszne nam już europejskie upały - liczy się jednak aklimatyzacja. My do takich temperatur przyzwyczajaliśmy się przez ponad miesiąc, więc jakoś to znosiliśmy (ufffff)
chemik - 2017-01-02, 21:25
Cd.
Wyjechaliśmy z wioski, jedziemy droga N9. Miejscowość Warzazat słynie z umiejscowienia wielu studiów filmowych , np Atlas Film Studios. Zresztą z daleka już widać drogowskazy.
Oglądamy, co się da, z "wierzchu". Upał daje nam sie trochę we znaki.
Krajobraz staje sie coraz bardziej wypalony - maleńkie kępki "traw", spalona , twarda jak beton ziemia.
Liczne kasby( warowne osady, domy) przypominają niekiedy bunkry. Ziemia ma czerwonawy kolor. Zdjęcia nie oddają ten mieszaniny kolorów - czerwony - żółty - szary. Zamieszczamy dużo zdjęć, nie potrafimy /nie umiemy / nie chcemy wyrzucić tych niesamowitych, obcych naszym oczom widoków. Prosimy o wyrozumiałość.
Janwil - 2017-01-02, 21:30
No Chemik słowny jesteś, dziękuję.
Podziwiam u Ciebie brak klimatyzacji i ten drobniutki kurz...Temperatury też, choć u mnie w Sevilli było 47 oC w cieniu....
Mój ,,rok produkcji,, to 1947, a w jakim TY jesteś wieku, jak chcesz to napisz na priv.
CDN jutro.
Dobranoc
Roberto - 2017-01-02, 22:31
Chemik mógłbyś podrzucić więcej info odnośnie przeprawy promowej.
Wyczytałem w necie, że kupując bilet w kasie na miejscu w Tarifie można go nabyć taniej niż w przedsprzedaży internetowej. Czy to prawda
Ile w ogóle kosztowała Was przeprawa Czy cena była uzależniona od długości kamperka jeśli tak, to czy ktoś go mierzył
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-01-02, 22:40
Roberto,czytaj Kamperem przez Świat,pisz and 123 z Motril płynęli za nieduże pieniądze koło 200 z opcja open 1 rok.My mamy problem w lutym jechać na wschód czy zachód.Grecja swobodniejsza,ale temperatury w Hiszpanii wyższe zwłaszcza w nocy.Barbara
ZEUS - 2017-01-02, 23:19
Janwil napisał/a: | a w jakim TY jesteś wieku |
Janwil spójrz w profil kol. chemika... - nic nie ukrywa
chemik - 2017-01-03, 20:54
Roberto,
Przeprawa w obie strony kosztowałan nas - do Afryki - 105E kamper + 2 osoby X 25E + 140E ( w sumie)powrót . Najpierw bilet powrotny( z Ceulty) kosztował 120E, ale nie nie zdążyliśmy na czas do portu i dopłaciliśmy do promu za dwie godziny i droższego o 20 E). Nie rezerwowaliśmy biletów w necie. To wymusza jakieś zobowiązania co do terminu. Nawet otwarty bilet nie gwarantuje przeprawy z braku miejsc. Poza tym , nasze wyprawy są określone w ogólnych zarysach. W trakcie jazdy modyfikujemy trasę, tak by zobaczyć jak najwięcej. Terminy się zmieniają. Do Maroka mieliśmy pojechać " na chwilę" - 2 może 3 dni. No, może 4,5 dni. Wyszło dwa tygodnie i objazd większości kraju. Tak bywa z nami, nie mamy zamiaru przez pare eurasów odmawiać sobie przyjemności i psuć wakacji. Kiedyś moja wspaniała małżonka (TO NIE JEST SARKAZM, LECZ STWIERDZENIE FAKTU)w chwili fantazji wskazała palcem na mapę i stwierdziła _ a może tam? I TAM pojechaliśmy, bo taki mieliśmy kaprys. Więc jeżeli mamy jakiś pomysł w trakcie, to go realizujemy. Wypływając z Europu byliśmy jedynym kamperem na promie, wciśniętym przed bramą wjazdowa. Jesteśmy mali, więc przed nami zmieścił się mały samochodzik. Długi kamper stałby z nosem w pochylni. Więcej nie było miejsca na promie. Kupując bilet pokazałem " krótki". Nikt tego nie sprawdzał ( bo to się zgadzało). Nie było żadnego mierzenia miarkami lub podobnymi przyrządami. Nie interesowany się cenami w przypadku większych/dłuższych kamperów, więc nie wypowiem się na ten temat.
chemik - 2017-01-03, 21:34
Cd.
Jedziemy dalej drogą N10. Poprzez Skoure chcemy dojechać do Boumalne du Dades i wjechać do doliny Dades. Coż można napisać o drodze - przede wszystkim krajobraz staje się coraz bardziej wypalony ( o czym już wspominałem) , temperatura - wysoka, teren kamienisto - piaskowy w barwach ciepłych - czerwono- żółtych, nagle z pustkowia wyłania się miejscowość - dawna oaza Berberów. Pojawia się i znika. Widoczne są tylko kasby - robią wrażenie. Budowane są one w specyficzny sposób. Udało nam sie zaobserwować ten sposób, chociaż już teraz wiem, iż nie byliśmy w terminie ich budowania. Tubylcy mieszają ziemię (grunt) z wodą ( dlatego też budowanie przełożone jest na termin opadów - wiosna - jesień - zima) oraz z jakimiś roślinami. W Polsce można by powiedzieć - z ze słomą, ale w Maroku -to raczej z tym, co się da wyrwać z ziemi. Budowanie polega na mieszaniu gleby, żwiru , wody i odpadków roślinnych, a powstała masę ubija się czym podobnym do rakiety tenisowej w szalunku drewnianym, spiętym po dwóch stronach muru ( stąd otwory w murach - długo nie wiedzieliśmy, po co są). Po wyschnięciu taki mur ma twardość betonu ( próbowałem sam coś poskubać... bez rezultatu). Ponieważ w Maroku bardzo rzadko padają deszcze, więc taka konstrukcja ma trwałość około 30 lat ( dlatego najstarsze budowle mają około tyle lat). Z tym , ze można w każdej chwili taki mur " zreperować" , a jak nie, to wybudować sobie nowy dom.
Zamieszczamy "trochę zdjęć", nie możemy sobie odmówić przyjemności....miłego oglądania...
chemik - 2017-01-03, 21:42
Cd.
jedziemy dalej ....
Gorąc i oślepiające Słonce powoduje wykorzystanie tego, co Berberowie od wieków stosowali na tych terenach - osłonięcia głowy oraz luźne, osłaniające ciało ubranie. Golizna nie jest dobrym pomysłem - słońce prazy tak, iż wystawienie gołego, nie osłoniętego ciała od razu czujemy jako "przypiekanie żywym ogniem". Moja nieoceniona zona 'konstruuje' prowizoryczne nakrycia głowy, zmoczone w wodzie wspaniale chłodzą głowę.
chemik - 2017-01-03, 21:46
Cd.
jedziemy dalej.....
chemik - 2017-01-04, 21:32
Cd.
Dojeżdżamy do wąwozu Dades, wjeżdżamy do niego z miejscowości Boumalne du Dades.( z drogi N10)
Wjeżdżamy do wąwozu,( skręcamy w lewo na rondzie, 31.375183, -5.992558, droga R704) w dole widać ledwie wijąca się , cieniutką nitkę wody. Ale przy niej rozrasta się roslinność, widać drzewa oraz jakieś uprawy. Jak szybko zmienił się krajobraz, gdy pojawiła się woda. Tego nie widać w Europie, nie ma takiej zmiany szaty roślinności w naszym klimacie. Droga wiedzie przez skaliste kaniony, malownicze wsie oraz stare kasby. Co ciekawe, zabudowania znajdują sie na stromych zboczach, nigdy na terenach zielonych. Chodzi o to, by maksymalnie wykorzystać dla uprawy żyzna , mokrą glebę. Obrazy wchłaniamy chciwie, są bowiem wytchnieniem od monotonii poprzedniej drogi.
chemik - 2017-01-04, 21:36
Cd.
jedziemy....
chemik - 2017-01-09, 20:39
Cd.
Dalej jedziemy drogą N10 w kierunku Tinghir.
chemik - 2017-01-09, 21:06
Cd
W miejscowości Tinejdad skręcamy na drogę R702 ( 31.516369, -5.014644), chcemy dojechać do Ergu Chebbi - kawałka pustyni , łatwo dostępnego w Maroku. Wydmy piasku sięgają nawet 150 m wysokości względnej ( ponad otaczający teren). Jedziemy przez tereny już pustynne, przede wszystkim przez tereny czarnej hamady, czyli pustyni żwirowo- kamienistej.
Endi - 2017-01-10, 15:53
Podziwiam Tylko się modlić do allaha aby camperek w słońcu nie stanął na tym pustkowiu
zbyszekwoj - 2017-01-10, 17:40
Endi napisał/a: | Podziwiam Tylko się modlić do allaha aby camperek w słońcu nie stanął na tym pustkowiu |
To niestety stały element niepokoju , poza kradzieżą w podróży.
chemik - 2017-01-10, 19:40
Endi,
Prawdę mówiąc, dopiero po Twoim poście uświadomiłem sobie taka obawę. Jakoś w czasie drogi nie myśleliśmy o tym. No, może na początku. Potem nasze myśli kręciły się na temat codziennego życia. Staramy się przygotować kamperka jak najlepiej do jazdy - ale oczywiście nie można wykluczyć żadnego defektu. Może pokładamy zbyt duże zaufanie w samochodzie - ale jak myślę, brak elektroniki i cudów motoryzacji czasami jest zaletą. W Maroku królują samochody starszych generacji i to niekoniecznie z braku kasy. Przeciążenie ( co widać na zdjęciach), fatalne warunki atmosferyczne ( wysoka temperatura) nie sprzyja nowoczesnym silnikom. Po powrocie byliśmy zaskoczeni ilością pyłu (piasku) w każdym zakamarku samochodu ( niesamowicie drobnego) Nawet tam, gdzie nie było otwierane!!! Nie wiem, jak sprawowałby się silnik nowoczesnego samochodu z bajerami i elektroniką w sytuacji, gdy nawet było ciężko oddychać, mino masek.A poza tym, gdyby się zepsuł - no coż, trzeba by reperować .
chemik - 2017-01-10, 19:49
Cd.
jedziemy dalej......
Endi - 2017-01-10, 21:27
chemik napisał/a: | ...Prawdę mówiąc, dopiero po Twoim poście uświadomiłem sobie taka obawę.... |
Pierwszy raz miałem takie obawy kiedy jechaliśmy kamperem obok masywu Sierra Newada w Hiszpanii. Teren pustynny , słońce niemiłosiernie paliło. Opuszczone wioseczki , powybijane okna i te pędzące z wiatrem kolczaste kule. Obraz księżycowy. Kolana już mi się trzęsły na myśl jakiejkolwiek awarii. Pod wieczór dotarliśmy szczęśliwie do wybrzeża
Byliśmy w Maroku statkiem dalej objazd autokarem. Widziałem też kampery z Europy. Nie wiem czy w pojedynkę bym się odważył. Po niemiłej przygodzie w Egipcie, są na Forum różne opinie, ale ja już nie zaufam Arabom.
Pozdrawiam
Mizioł - 2017-01-11, 00:25
Endi napisał/a: | Po niemiłej przygodzie w Egipcie |
Ja w naszym pięknym kraju też miałem kilka bardzo niemiłych sytuacji, ale nie jest to powód du uprzedzeń względem wszystkich Polaków lub Katolików czy też po prostu białych.
W Maroku byłem zarówno samochodem (wtedy traktowaliśmy miejscowych jak potencjalne zagrożenie czując się bezpiecznie w swoim samochodzie) jak i samolotem, podróżując po kraju transportem lokalnym i stopem. W tym drugim przypadku byłem z żoną i kilkuletnim synem. Równy kontakt z Marokańczykami był ciepły i przyjazny, bez agresji, komercji itd. Lęki i uprzedzenia są w głowie a nie w INNYCH.
Endi - 2017-01-11, 19:26
Różnie to bywa i nie będę wchodził w dywagacje Niziołku, przypomnę tylko słowa Marszałka…Naród to wspaniały tylko ludzie to ku.wy
I nie dotyczy to tylko Polaków
Chemiku - przepraszam za OFF
chemik - 2017-01-15, 18:01
Cd.
Cieplutko, oj cieplutko...
Jedziemy. Nagle w dali widać stadko pasących się kóz! W stronę drogi zobaczyliśmy biegnących, ile sił w nogach, dwoje dzieciaków. Machają plastikowymi butelkami po wodzie. Zatrzymujemy się, chłopcy (około lat 10 -12 ?)dobiegają. Pokazują na puste butelki po wodzie. Tłumaczą coś w swoim języku. Chodzi im o wodę. Nie mamy serca odmówić, tym bardziej, że zdajemy sobie sprawę z temperatury na zewnątrz, na tej spalonej słońcem pustyni. Żona wyciąga 5 litrową butelkę wody i daje starszemu. Ten zachwycony łapie butlę i przyciska do siebie. Młodszy chce mu ją zabrać, w końcu zwraca się do nas. Pokazujemy, że to dla nich razem. Pokazują,że są głodni. Dostają kawałek naszego chleba razowego - to mamy pod ręką. Są zachwyceni - nie widziałem przez całe swoje życie tak bardzo radujących się dzieci!
Chcą jeszcze coś - ale odjeżdżamy. I refleksja - dlaczego dzieciaki nie biegły do innych, tutejszych samochodów?
Podobne obrazki widzieliśmy jeszcze kilka razy w czasie naszej wyprawy po wschodniej części Atlasu.
Woda tutaj , w wielu odosobnionych miejscach , jest cennym dobrem, nie dla każdego dostępna.
Jeszcze kilkadziesiąt kilometrów i na horyzoncie rysuje się nasz cel wyprawy na wschód Maroka - Erg Chebbi - majestatyczne wydmy piasku na tle rozprażonego nieba.
chemik - 2017-01-20, 11:27
Cd.
Jedziemy do upatrzonego kempingu. ( 31 05 56.00 , 04 10 19.06 - stopnie, minuty, sekundy).
Kemping trochę dziwny, nie jesteśmy do takiego przyzwyczajeni. Ogrodzony teren ( niewielki,my byśmy powiedzieli - podwórko) dookoła zabudowania ( pomieszczenia), dookoła mur. Dopiero po chwili uprzytomniamy sobie, że jesteśmy tak naprawdę na terenie domostwa beduińskiego, z typowa do dla niego zabudową - najpierw budowano mur obronny, potem do wewnętrznych ścian dobudowywano w razie konieczności czy potrzeby resztę pomieszczeń. Zostawiano w środku placyk, miejsce odpoczynku, próbowano zasadzić jakieś rośliny. I coś takiego własne będzie naszym miejscem postojowym na Saharze. Stosunkowo łatwo dogadujemy się z gospodarzem - po polsku, angielsku, na migi i arabsku.
Dopytujemy się , czy można coś zjeść. Gospodarz proponuje pizzę. No nie, tylko tego nam brakowała. Protestujemy i tłumaczymy, że chcemy coś takiego, co on je sam i inni tubylcy. Facet zachwycony -mówi ( przekazuje) ,że coś ugotują dla nas tutejszego. Ok.
Zachodzi Słońce , ochładza się znacznie. Dziwne. Jest tylko 41 stopni. Wreszcie trochę chłodu.
Wyruszamy na wieczorny spacer na pustynie, na wydmy, zaczynającą się zaraz za murem "kempingu".
Morze piasku w kolorze żółto - pomarańczowym. Spotykamy zakopanych w nim tubylców. Po szyje. Czy oni się grzeją czy chłodzą? Prawdopodobnie chłodzą, piasek pod spodem jest znacznie chłodniejszy niż na wierzchu.
Wracamy po ciemku do kampera. Już czeka na nas jedzenie. W tradycyjnym naczyniu glinianym, w fantazyjną pokrywą w kształcie spiczastego daszka z dziurką na wierzchu czeka na nas kulki mięsne z kozy w jakim sosie na ostro - papryka? cebula? Dobre! Poza tym sałatka z pomidorów, ziemniaków i innych warzyw, do tego świeżo upieczony chlebek oraz nieśmiertelna herbata z mięta.
Najadamy się do syta, porcja jest naprawdę bardzo duża. Na deser - talerz różnych owoców, winogrona!, pomarańcze - niesamowicie słodkie i soczyste i jakieś " coś" - też dobre.
Po ciemku idziemy "spać" - to znaczy próbujemy zasnąć. Tubylcy pokładli się na ziemi, na kocach. My próbujemy zasnąć, ale kamper nagrzany jest niesamowicie po dzisiejszym odcinku w 50 - stopniowym upale i nie bardzo nam to wychodzi. Zasypiamy nad ranem.
chemik - 2017-01-20, 11:34
Cd.
Zdjęcia z kolacji
W nocy zrozumieliśmy , dlaczego praktycznie nie spotkaliśmy turystów w kamperach Tutaj przyjeżdża się na zimę, wiosnę lub jesień, gdy temperatury są znacznie niższe. No ale my nie mamy takiej możliwości i doświadczamy ciepłego lata w Maroku, w najbardziej upalnym okresie.
Nie zabiło nas, to na wzmocniło.
chemik - 2017-02-05, 18:48
Po przerwie ciąg dalszy....
Po nacieszeniu sie pustynia wyruszamy dalej. Niestety, dalej oznacza już powrót do domu. A do niego daleko - dobrze ponad 4000 km, a jeszcze trochę chcemy zobaczyć, odpocząć przed powrotem do pracy.
Wyjeżdżamy z kempingu i tasa N13 jedziemy na północ - najpierw Errachidia ( Ar - Raszidijja).
Znowu podziwiamy typowe pustynne krajobrazy. Tam, gdzie była woda, albo woda jest okresowo, pojawia sie natychmiast bujna roślinność -przede wszystkim palmy daktylowe.
chemik - 2017-02-13, 21:21
Cd.
Jazdy ciąg dalszy....
jedziemy na półnioc , w kierunku miasta Azrou. Chcemy zobaczyć wspaniałe lasy cedrowe.
Zamieszczamy trochę zdjęć z trasy, wspaniałe widoki....
chemik - 2017-02-13, 21:27
cd.
i jedziemy dalej....
chemik - 2017-02-15, 20:37
Cd.
dalej jedziemy na północ - w stronę Ceulty.
chemik - 2017-02-15, 20:52
Cd.
Zjeżdżamy w kierunku Ceulty - poprzez Fez na północ. Jesteśmy trochę zmęczeni - jesteśmy w podroży 5 tygodni, na wysokich obrotach, wysokie temperatury dają się w kość, chociaż przyzwyczailiśmy się już do temperatury około 40 stopni, poniżej zaczynamy marznąć!
Mamy jednak w planach zwiedzenie południowej Hiszpanii -więc do przodu !
W Fezie - stare miasto, zaułki, stragany - to już znamy dokładnie.
Na północ!
chemik - 2017-02-21, 20:41
Cd.
Dojeżdżamy do enklawy. Ale wcześniej przejazd przez granice. Niespodziewanie jesteśmy świadkami ciekawego zjawiska - kierowcy czekający w kolejce do odprawy niecierpliwie trąbią!!!! na przejściu i głośno kierują uwagi do celników/strażników/policjantów!!!!
Szukamy biura sprzedającego bilety na promy do Europy. Nie trzeba było długo szukać - po prostu w czasie jazdy zaczepia nas naganiacz z biura. Jest prom. Decydujemy się na najbliższy. Kupujemy bilet i do portu. Niestety, dojazd blokują światła, korki. Dojeżdżamy za późno - trzeba się wrócić i kupić nowy bilet. W biurze nie robią żadnych problemów - po prostu dopłacamy kilka eurasów do nowego biletu - jest trochę droższy. W środku nocy wjeżdżamy na prom - i tu niespodzianka - prom przypływa prawie 20 minut przed czasem! Podjeżdżamy do celników - obwąchiwanie kampera przez dwa psy -szukają narkotyków, wreszcie wyjeżdżamy. Znowu w Europie.
Czy szkoda Maroka? Na pewno, chociaż z ulgą lądujemy w Europie. Jednak niesamowite krajobrazy, przeżycia, inna kultura, inne zwyczaje, inny klimat - wszystko to powoduje chęć - jeszcze raz pojechać! Ale tyle jeszcze mamy do zobaczenia....
chemik - 2017-02-21, 20:59
Cd.
Jedziemy tam , gdzie nas jeszcze nie było -Gibraltar!
Ponieważ nocujemy "przy drodze" , jesteśmy tam wcześnie rano - i bardzo dobrze. Odprawa - no cóż - granica z Anglią Zwiedzamy miejsce przejeżdżając przez praktycznie wszystkie ulice w tym miejscu. Na razie nie ma dużo samochodów. ! Bezproblemowo! Szukamy parkingu jak najbliżej kolejki na wierzchołek Skały - nie będziemy wchodzić piechotą!
Znajdujemy parking - ograniczenie do 2,5 tony, praktycznie tylko samochody osobowe. Nasz kamperek niewielki, udajemy jeszcze mniejszych. Mało ludzi, wjeżdżamy na górę. Spacerek po słynnej Skale - oczywiście małpy atrakcją turystyczną. "Jak długo makaki będą na Skale, tak długo będzie to Wielka Brytania" -sedno ochrony małpek. Instrukcja, co można, a co nie można na Skale z małpami. Ale tu nie będziemy się rozwodzić -zbyt znane miejsce.
chemik - 2017-02-21, 21:05
Cd.
jeszcze kilka zdjęć....
piotr1 - 2017-02-21, 22:41
SUPER WYPRAWA. Gratuluję odwagi. Naprawdę ciekawa podróż.
chemik - 2017-03-01, 18:45
Cd.
Praca nie bardzo pozwala na systematyczne pisanie....
Jeszcze trochę spaceru po Skale, zwiedzanie 100 tonowego działa. Zaczyna robić sie bardzo tłoczno w mieście, poruszanie się kamperem stanowi coraz większy problem więc - wyjazd w kierunku Sewilli - nie będzie nam Sewilla pluła w twarz - raz nas pokonała, ale się nie damy!
Nocujemy na małym kempingu pod Sewillą, by rano, jeszcze prawie w mroku wyruszyć do miasta...
chemik - 2017-03-12, 19:53
Cd.
Dużo pracy, brak czasu...
Nie dajemy się Sewilli - nocujemy około 15 kim przed miastem, a rano dojeżdżamy do niej. Znajdujemy miejsce do parkowania w mieście, stosunkowo niedaleko katedry na ulicy. Idziemy na zwiedzanie. Katedra i pałac Alcazar.
chemik - 2017-03-13, 21:45
Cd
potem spacer po pałacu Alcazar - najpierw długa kolejka po bilety. Ale warto było - wspaniałe wnętrza , niesamowicie zdobione robią wrażenie
chemik - 2017-03-13, 21:48
Cd.
Jeszcze trochę spaceru po mieście i wyjeżdżamy z Sewilli
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-03-16, 19:00
Chemik czekam z niecierpliwoscia ?czy byliście w Kordobie i Granadzie,to nas interesuje.Nas pokonała Murcja dwa razy się nie udało
chemik - 2017-03-16, 22:33
Muzyki!
tak, z powodu naszego nieopanowanej żądzy poznawania świata byliśmy jeszcze w Kordobie i Grenadzie oraz w kilku innych miejscach. Muszę tylko znaleźć czas na opis.
chemik - 2017-03-17, 11:42
Cd.
Informacja o noclegu
- nocowaliśmy przed Sewillą na kampingu Villsom - (37.277750, -5.936596) Autovia Sevilla - Cadiz km.555
Ponieważ kamping jest przy drodze, mieliśmy trochę obaw o ciszę w nocy, ale okazało się, że nic nie słychac Cena - 20,4 E ( bez prądu), ale jest basen i wszystkie wygody. Możliwość łatwego dojazdu do Sevilli, (18 km - do katedry, odjazd busa z Dos Hermanas, pieszo do przestanku niecałe 2 km, kursuje co około 50 minut ), wieczorem można pojechać busem z kampingu do miasta , do knajpy na portugalskie śpiewy(fado) z drinkiem - zgłoszenia u właścicielki, bus potem odwozi na kemping. Polecam na miejsce wypadowe do zwiedzania Sewilli.
Zqwiedzanie Alcazaru - 19E za dwie osoby. A jest co oglądać!
chemik - 2017-03-21, 20:25
Cd.
Z Sewilli jedziemy w kierunku Carmony.
Duzy spacer po centrum historycznym. Jest co zwiedzać. Poświęcamy kilka godzin na spacer - imponujące budowle kamienne, pamiętające jeszcze czasy p.n.e. Polecamy!
Z Carmony drogą A-457 ruszamy w kierunku Kordoby. Zajeżdżamy do widocznego z daleka Castillo de Almodovar del Rio -przepiękna budowla jest widoczna z daleka. I znowu oglądamy zamek... Który to z kolei?
Wjeżdżając do Kordoby widzimy wspaniały diesel - zdjęcie nie oddaje rzeczywistości, ale smuga czarnego dymu była imponująca -nie ma to jak dobry samochód!
chemik - 2017-03-21, 20:29
Cd.
w Kordobie nocleg na kempingu "El Brillante" Avda.del Brillante , 50-14012 Cordoba , cena 27 E( bez prądu)
chemik - 2017-03-27, 19:54
Cd.
Cordoba - jest co zwiedzać.
Kilka zdjęć na zachętę.
Bilet do meczetu przerobionego na bazylikę - 16E.
chemik - 2017-03-27, 20:25
Cd.
Nocleg na kempingu - Camping Maria Eugenia (37,192213, -3,654631) - cena 21,60E (bez prądu)
Dobra baza wypadowa do Cordoby - blisko do miast. Mimo bliskości drogi -cicho i spokojnie. Prąd - 10A - 4,10E. Właścicielka za drobną opłatą( 1E) rezerwuje bilet przez internet do zwiedzania Alhambry - polecamy to zrobić - naprawdę warto ! Chyba, że ktoś lubi przeżywać horror w kolejce do kasy....
chemik - 2017-03-27, 21:05
Cd.
Cd.
Rano , przed siódmą) wyjeżdżamy do Alhambry. Po długim kluczeniu przez miasto( nawigacja nie znała ograniczeń ciężaru - należy kierować się znakami wskazującymi zabytek - Alhambra - brązowe tablice)
dojeżdżamy do parkingu nr 5! jest to parking dla kamperów. Każdy inny sie nie nadaje, jest zadaszenie i drzewka. Ten nie ma cienia, spustu, wody i prądu. Cena - maksymalnie 29,90 E - można stać ile się chce i to chyba jest najlepsze,można nocować, więcej się nie zapłaci. Jesteśmy pod kasami o 7.50 , kasy otwarte od 8.00. Gigantyczna kolejka do kas! A dokładnie dwie! jedna za biletami, druga z tymi, co maja rezerwację. Ta druga porusza się dużo szybciej. My stoimy gdzieś na 150 m kolejki, Jedna kasa dla nas, druga do rezerwacji, Jest limit osób wpuszczanych. około 6500 osób dziennie. Rozumiemy teraz dobro rezerwacji. Chodzą jakieś " koniki", ale ceny zawrotne - są jeszcze automatyczne kasy, gdzie płaci się kartą, ale tu też gigantyczna kolejka a jednocześnie widzimy . kłopoty , nawet tubylców z kupnem. O 9,00 kupujemy bilety. Jak się okazuje - jako jedni z ostatnich - odchodzimy od kasy i idziemy na parking - kupiliśmy bilety dopiero na 14,.00. po naszym odejściu , na wysokości parkingu nr 2 słyszymy głośny jęk zawodu osób czekających na bilety - zabrakło na ten dzień. Zapraszają na jutro! Przychodzimy dużo przed 14.00 i następna kolejka - do wejścia.
Wchodzimy - oglądamy . A potem następna kolejka - wejście do głównego pałacu o określonej godzinie.
Ale widoki piękne.
chemik - 2017-04-04, 22:02
Cd.'
Spacer po terenie dostarcza wspaniałych widoków...
chemik - 2017-04-12, 06:35
Cd.
Wreszcie następna kolejka do wejścia do największej atrakcji ( określona godzina wejścia) i wchodzimy. Niesamowite zdobienia , wersety a Koranu , nieusunięte przez krółow katolickich. Hm... może nie wiedzieli... I dobrze !
Może to wszyscy już widzieli, ale nie mogę sobie odmówić zamieszczenia zdjęć ( to tak dla tych , co jeszcze nie byli..)
chemik - 2017-06-07, 21:55
po długiej przerwie - spowodowanej pracą zarobkowa oraz odnowieniem kampera - chciałbym zakończyc nasza relację - tak, to nie był jeszcze koniec.
kończymy zwiedzania - czyż te zdobienia nie zasługują na uwagę?
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2017-06-07, 22:13
Niestety nie było nam dane,bylismy na rekonesancie w lutym,ale maj to inna historia i dalam spokój,a rodzina nie protestowała,ja wiedziałam co tracimy.Udało się Wam na tym parkingu jak i za rampą była cena 1 minuta 1,60e.nawet pytani hiszpanii nie wiedzieli o co chodzi
chemik - 2017-09-05, 20:05
i jak tu skończyć relację z roku 2016, jak już po wakacjach 2017 i następna wyprawa do relacji?
A więc w telegraficznym skrócie -
potem powrót do Polski przez Andorę i przejazd przez Pireneje, potem wizyta w Carcassone ze zwiedzaniem zespołu zamkowego ( brak parkingu dla kamperów w rozsądnej odległości, parking na rondzie powyżej zamku) i prosta droga do domu.
Dziękuję za zainteresowanie i czytanie, mam nadzieję,że znajdziemy czas na relację z wyprawy do Hiszpanii, Korsyki i Sardynii.
A co w roku 2018? Już plany są, zobaczymy co dalej,......
izola - 2018-01-21, 23:32
Cytat: | A co w roku 2018? Już plany są, zobaczymy co dalej,...... |
... no to się cieszę , bo zaś będzie ciekawe czytanie na cały wieczór jak dzisiaj
Relację "połknęłam" jak pelikan ...wielkie dzięki za wiele cennych informacji, szczególnie Portugalia mi się spodobała ...parę pomysłów i namiarów, z tych naprawdę licznych se "spatrzyłam" za co szczere dzięki i
chemik - 2018-01-26, 13:50
Cieszymy się,że nasza relacja się podobała i się przydałą. Jak czas pozwoli, napiszemy relację z wakacji 2017 - Hiszpania, Korsyka, Sardynia.
Pozdrowienia i miłego czytania
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2019-02-24, 22:10
chemik napisał/a: | napiszemy relację z wakacji 2017 - Hiszpania, Korsyka, Sardynia | stawiam Barbara muzyk
chemik - 2019-02-25, 08:29
Najgorzej, że z czasem u nas słabo, relacja z 2017 - lezy, relacja z 2018 - Turcja, Gruzja, Azerbejdżan,Armenia - też lezy, a tu przydałoby się opracować trasę na 2019 rok...
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2019-02-26, 23:05
Dlatego teraz jak się jest w krajach uni,i w tel.jest internet to mozna po trochu pisac na bieżąco,tak ja staram sie robić, a najlepiej to wychodziło Stankowi.Z Maroca tez w zasadzie piszą na bieżąco
SlawekEwa - 2019-07-04, 06:52
nie widzę przy poprzednim poście
Bim - 2019-07-04, 09:23
Cytat: | nie widzę przy poprzednim poście |
Ja widzę na czerwono przekreślonypowinien dostac krawat a nie tylko graciarnia
zbyszekwoj - 2019-07-04, 17:42
na krawat to trzeba tez sobie zasłuzyć przynajmniej jakąś aktywnoscia.
bonawen - 2019-07-29, 10:23
Rzeczywiście MEGA wyprawa
stawiam jasne z pianką
jsaluga - 2019-07-29, 18:28
Wspaniała wyprawa, Wspaniała relacja. Życzę jeszcze takich wiele.
chemik - 2019-09-16, 22:01
Dziękujemy bardzo!
Brak czasu na pisanie i opisywanie, ale przecież w roku 2017 zwiedziliśmy dokładnie Hiszpanie, Korsykę i Sardynię, a w 2018 byliśmy w Gruzji, Azerbejdżanie i Armenii, ale własnie zaczęliśmy o tym pisać...
romanden - 2019-12-12, 21:07
chemik napisał/a: | Cd.
Jedziemy do upatrzonego kempingu. ( 31 05 56.00 , 04 10 19.06 - stopnie, minuty, sekundy). |
Czutam dokladnie, sprawdzam na mapie wszystko
Szukałem gdzie to jest.
Nie do końca informacja .
Nie 10 a 00
31°05'56.0"N 4°00'19.06"W albo 31.098889, -4.005294
Jaka cena była w tym campingu?
andrzej627 - 2019-12-12, 21:37
romanden napisał/a: |
31°05'56.0"N 4°00'19.06"W |
Blisko podanych współrzędnych jest camping Auberge des Roches. Cennik tutaj.
chemik - 2019-12-12, 21:59
odnośnie kempingu - zamieściliśmy zdjęcie bramy wjazdowej.
Dokładnie staliśmy samochodem 31.099798 , -4.005555 .
Ten "kemping" to po prostu wjazd do zabudowań , możliwość podłaczenia się do prądu, WC oraz prysznic ( standard marokański, ale czysto i fajnie). Poza tym bardzo miły gospodarz, serwuje fajne jedzenie.
Wyjście przez bramę na pustynie - wydmy. Nocleg oraz kolacja na dwie osoby - ciężko było zjeść ( zdjęcia) kosztował 200 pieniążków.- około 18 E. Jeżeli byśmy jeszcze raz tam jechali ( mam nadzieję , na pewno będziemy nocować ( jeżeli będzie taka możliwość).
romanden - 2019-12-13, 09:52
andrzej627 napisał/a: | romanden napisał/a: |
31°05'56.0"N 4°00'19.06"W |
Blisko podanych współrzędnych jest camping Auberge des Roches. Cennik tutaj. |
Odnalazłem kamping ten na booking.com
Dlatego poprawiłem GPS
Maison Adrar Merzouga
https://www.booking.com/h...r-merzouga.html
ZbigStan - 2020-02-25, 09:39
Chemik Bardzo ciekawa i inspirująca jest Twoja relacja. Moje uznanie . Pozdrawiam
chemik - 2020-02-25, 16:27
Dzięki! Mam nadzieję, że kiedyś wypijemy w realu...
ZbigStan - 2020-03-15, 15:59
Chętnie jak chemik z chemikiem. Pozdrawiam
chemik - 2021-04-03, 19:33
Dziękujemy za miłe słowa , czekamy na spotkania w realu
andi at - 2021-04-03, 20:02
chemik napisał/a: | Dzięki! Mam nadzieję, że kiedyś wypijemy w realu... |
To co jeden zabiera zacier a drugi aparaturę no i będziecie pisać
ZbigStan - 2021-04-07, 21:06
To mogło by przynieść wspaniale efekty. Podlasie to tradycja, a dodatkowo profesjonalizm. Pozdrawiam.
|
|