Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Norwegia - NORWEGIA Kimtop i Papamila

papamila - 2008-06-19, 08:52
Temat postu: NORWEGIA Kimtop i Papamila
Nasi Mili
żegnamy się z Wami na prawie miesiąc.
Postaramy się w miarę możliwości dawać oznaki życia i wklejać króciutkie relacje z naszej wyprawy na Nordkapp i Lofoty
Pozdrawiamy Kimtop i Papamila

paf - 2008-06-19, 09:00

No to szerokości, wysokości, przyczepności i długości (na promie szczególnie :) )
udanej i bezpiecznej wyprawy :spoko

f68 - 2008-06-19, 09:03

to jeszcze raz szerokości żeby wam fiordy same z ręki jadły
eeik - 2008-06-19, 09:09

No to pogody :) )) i rybstwa różnorakiego :) )
Zapisujcie trase, bo my tez taka chcemy pojechać. :spoko :spoko

Romek - 2008-06-19, 10:01

Wszystkiego najlepszego i czekamy na Was :spoko
Tadeusz - 2008-06-19, 10:32

Życzymy udanej wyprawy. Oby dopisała Wam pogoda i szczęście, bo jak Was znam, pogody ducha nigdy Wam nie brakuje. Pozdrowienia dla tej ładniejszej części załóg i do zobaczenia! :-D :roza:
prezesuu - 2008-06-19, 10:57

Trzymajcie się cieplutko! :spoko
Do miłego po powrocie. :spoko

Smaczniutkiej finlandii własnej konstrukcji. :szeroki_usmiech

TOMMAR - 2008-06-19, 11:12

Samych przyjemności. Czekamy na relację, moze pójdziemy Waszymi sladami.
JaWa - 2008-06-19, 14:10

Wspaniałej pogody i czystego powietrza ( bez mgły ). Czekamy na relację. :spoko :spoko :spoko
Ela i Andrzej - 2008-06-19, 14:22

Czekamy na relacje ...

Życzymy łowienia ryb w jasnych jeziorach ........

No i te fiordy, koniecznie ......

Układania kopczyków z kamieni na kole polarnym .......

Spotkania TROLA koniecznie :diabelski_usmiech życzymy ........

:szeroki_usmiech

Maciek L - 2008-06-19, 15:11

Pozdrawiamy i życzymy wspaniałego wyjadu.
Maciek

martes - 2008-06-19, 22:32

Kochani bawcie się świetnie ... zwiedzajcie ,wypoczywajcie ... czekamy na relacje :spoko
wmaker - 2008-06-19, 23:07

Zyczę sptkań z ciekawymi ludźmi bo miejsca to napewno super :spoko
Dembomen - 2008-06-19, 23:10

Hej!

Przecierajcie szlak,przecierajcie,chętnych na wyprawę coraz więcej.Powodzenia!

Hej!

MAREKH - 2008-06-20, 08:20

Koledzy wszystkiego już Wam życzyli -szczęśliwego powrotu.
Marek.

CrazyJack - 2008-06-20, 11:15

Kochani przecierajcie szlaki!

W niedalekiej przyszłości też chcemy się wybrać w te rejony.

Szerokości - wysokości :ok

MILUŚ - 2008-06-20, 13:16

Przecierajcie szlak - będziemy Was gonić. Za 41 dni ruszamy w pogoń :spoko :spoko :spoko
MirekM - 2008-06-20, 14:18

Ciekawe czy wrócą, czy też wybiorą wolność na łonie dzikiej jeszcze, nie skażonej natury w pięknej fiordowej oprawie.
janusz - 2008-06-20, 16:28

E tam, wrócą, tam nie ma zlotów CamperTeam. (jeszcze)
SlawekEwa - 2008-06-20, 19:54

Kochani życzymy bezpieczeństwa i przeżywania pięknych chwil w Skandynawii.
Pyszna cytrynówka napewno jedzie z Wami :spoko

Tadeusz - 2008-06-20, 22:14

Dziś, tj.20 czerwca o g.22.oo Jarek i Marek przesłali taką oto wiadomość:

Machnęliśmy pierwsze 1000m km, pogoda idealna, kamperów bez liku, drogi puste i wspaniałe, siedzimy przy cytrynówce i podziwiamy zachód słońca. Jutro planujemy dotrzeć do Rovaniemi.
Pozdrawiamy wszystkich - Kimtopy z Papamilami.



Szerokiej drogi przyjaciele! :spoko

f68 - 2008-06-20, 22:18

pisza to znaczy że jeszcze nie ma fiordów
hahahah

janusz - 2008-06-21, 11:03

Tadeusz napisał/a:
kamperów bez liku, drogi puste
Gdzie tu logika? :bajer
Swoją drogą bardzo zazdraszczamy.

Tadeusz - 2008-06-21, 20:42

Dziś, tj. 21.VI o godz.20.35 Jarek i Marek przesłali taką oto wiadomość:


Dotarliśmy do Finlandii. Pogoda super. Jutro wizytujemy św. Mikołaja i będziemy się rozglądać za Kamperfanem, czy ich komary nie pożarły. Bo wielkie jak...

Tadeusz - 2008-06-23, 23:23

Poniedziałek, 23.VI.g.22.30 Kimtop i Papamila przesyłają wiadomość o takiej tereści:

Nordcapp zdobyty! Zimno i trochę mglisto ale dalej to tylko kra.
I dobrze, że jasno bo po zapachu to nijak reniferki od Laponki rozróżnić nie sposób.
Pozdrawiamy.



Gratulujemy i troszeczkę zazdrościmy. :-D

wbobowski - 2008-06-24, 00:14

Widzę w tym temacie wielu chętnych na podobną wyprawę. Jacek "prezesuu" proponował już na forum nam i "martesowi" wspólną wyprawę na Nordkap "via Baltica" w przyszłym roku. A może tak karawaną CamerTeam. Co chętni na Nordkap na to?
martes - 2008-06-24, 01:03

Zróbmy zlot na Nordcappie...
wbobowski - 2008-06-24, 01:09

martes napisał/a:
Zróbmy zlot na Nordcappie...


My się piszemy

CrazyJack - 2008-06-24, 09:08

martes napisał/a:
Zróbmy zlot na Nordcappie...


Martes - strzał w dziesiątke :ok

Bartek-Ayer - 2008-06-24, 09:21

Witam

Ja nie muszę czekać do przyszłego roku, bo mam prom na 14 lipca i odliczam powoli godziny. :wyszczerzony:

Mam nadzieję, że na szklaku spotkam kogoś i zrobimy mini-mini zlocik Camperteamu

Pozdrawiam


Bartek-Ayer

prezesuu - 2008-06-24, 19:54

My oczywiście też jedziemy.
Bartek-Ayer, poczekaj na północy na nas i zorganizuj jakieś atrakcje zlotowe. :szeroki_usmiech :haha: :haha: :szeroki_usmiech

MILUŚ - 2008-06-24, 23:58

My wyruszamy 01.08.08. przez Niemcy,Danię,Szwecję do Norwegii .Mamy nadzieję,prócz reniferów spotkać na drodze polskich Campermaniaków !!!! :spoko :spoko :kamp
pp - 2008-06-25, 13:15

w sirpniu bywa gorsza pogoda! ale moze Wam powiedzie sie lepiej niz mnie w ubiegłym roku!
powodzonka
zazdroszczę

Krystian - 2008-06-25, 20:27

Najlepszy okres na zwiedzanie Norwegii to okres od połowy czerwca do końca lipca, w sierpniu na wysokości Narwiku może padać śnieg.
Lecz w Norwegii mówi się, że nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani ludzie.
Byłem dwa razy w Norwegii, ktoś na forum pisał, że tam się wraca, to prawda.
W przyszłym roku planuję wypoczynek (2-tygodnie wędkowania) na Lofotach.
Na tych wyspach są piaszczyste plaże.
Może ktoś się przyłączy.

pp - 2008-06-25, 23:03

a w jakim terminie?
wbobowski - 2008-06-25, 23:48

Krystian napisał/a:
...ktoś na forum pisał, że tam się wraca, to prawda.
W przyszłym roku planuję wypoczynek (2-tygodnie wędkowania) na Lofotach.
Na tych wyspach są piaszczyste plaże.
Może ktoś się przyłączy.


To prawda, że się wraca. Też bylismy, tyle, że wtedy jeszcze nie kamperem i zamierzamy wybrać się tam ponownie, właśnie kamperem.

Dorota i Robert - 2008-06-26, 00:22

Witam,
myjedziemy w sobote i mamy nadzieje na mile spotkanie za tydzien na Hitrze. :spoko :spoko

Krystian - 2008-06-26, 10:25

PP pyta, w jakim terminie planuję Lofoty?

Wyjazd koniec czerwca powrót koniec lipca 2009r.
Dokładnie będę wiedział po opracowaniu trasy, zamówieniu biletów promowych (chyba do Szwecji). Pobyt na Lofotach do 12 dni. Nie mam zamiaru gonić więcej jak 400 km w ciągu dnia (jest do pokonania dystans około 2800km nie licząc promu) Wstępnie zakładam, że będzie to 30dniowa wyprawa.

pp - 2008-06-26, 10:42

oj nie mam aż tyle czasu w wakacje!
STRUSIE - 2008-06-26, 13:30

Kusząca propozycja Krystianie , będę o tym myślał . A przy następnej okazji ( czekam na to) opowiesz o Lofotach :spoko
Tadeusz - 2008-06-26, 17:38

Kimtop i Papamila przysłali mi MMS-a z pięknym zdjęciem z Norwegii i podpisem:


Wczoraj zwiedzaliśmy Narvik, dziś północna część Lofotów, jutro na wieloryby. Nocujemy pod skalnym urwiskiem na brzegu oceanu. Dziewczyny sprawiają ryby.
Pozdrawiamy.
KIMTOMILE



Niestety chwilowo nie mam możliwości rzucić go na forum, ale może prześlę go do Janusza i wspólnymi siłami coś wskóramy. :-D

eeik - 2008-06-26, 17:48

O matko ile tych ryb maja, ślina po kostki ależ im już nie zazdraszczam ale zazdroszę tak jawnie tym niskim uczuciem
janusz - 2008-06-26, 18:31

MMS od KimPapów Norweskich
Wczoraj zwiedzalismy Narvik dzis polnocna czesc lofotow jutro na wieloryby nocujemy pod skalnym urwiskiem nad brzegiem oceanu dziewczyny sprawiaja ryby pozdrawiamy Kimtomile

Tadeusz - 2008-06-27, 12:39

Dziś, w samo południe, Kimtop i Papamila przesłali taką wiadomość:


Dziś płyniemy karmić wieloryby, zastanawiamy sie czy jedzą kobitki?
Jutro promem na archipelag wysp Lofotów, potem na kontynent i droga atlantycka.



Tylko zazdrościć i zazdrościć.
Ale za to mają zimno!!! :gwm

eeik - 2008-06-27, 12:46

Tadeusz napisał/a:
zastanawiamy sie czy jedzą kobitki?


Niech sie martwią co by facecików nie zeżarły :diabelski_usmiech :diabelski_usmiech
Oby pogoda i wielo-rybki dopisały

AUTOJUR - 2008-06-27, 13:15

Ale by miały niestrawność :haha:
wbobowski - 2008-06-27, 21:58

Oglądając zdjęcie... jakbym wrócił 2 lata wczesniej. Też byliśmy na Lofotach i pływaliśmy na wieloryby. Oto kilka zdjęć:
Marek - 2008-06-27, 23:20

Proszę o podpowiedz. Czy ten widok "nocny Reniferków to jest efekt "Zorzy Polarnenej" Pytam się ja Marek za 6 dni odpalam do Norwrgiii. :spoko :)
wmich - 2008-06-28, 08:52

O tej porze tam jest jasno w nocy i najlepsze zdjęcia wychodzą w nocy bo sa ciekawe cienie.
Powodzenia na wyjeździe.
Zobacz co Cię czeka tu:
http://picasaweb.google.p...key=2ysnSo82hjo

janusz - 2008-06-28, 18:35

Teraz ogon uwieczniony na zdjęciu z w wyprawy. Nowy MMS od KimPapów Norweskich.
wbobowski - 2008-06-28, 23:38

Marek napisał/a:
Proszę o podpowiedz. Czy ten widok "nocny Reniferków to jest efekt "Zorzy Polarnenej" Pytam się ja Marek za 6 dni odpalam do Norwrgiii. :spoko :)


wmich już Ci odpowiedział. Jak kładliśmy się spać było jeszcze widno, jak wstawaliśmy już było widno. A o północy robiłem piękne zdjęcia ciemnych gór na tle różowo-żółtawego nieba

Marek - 2008-06-28, 23:47

Dziękuję to wystarczy - jeszcze można coś pięknego obok nas przeżyć. Jadę
Marek

SlawekEwa - 2008-06-29, 09:07

To jakaś ściema z tymi wielorybami, na wszystkich zdjęciach tylko ogony, pewnie wynajęci nurkowie z atrapą ogona otrakcje dla turystów robią :haha: :haha: :haha:
MirekM - 2008-06-29, 09:49

Sławek Dehler napisał/a:
To jakaś ściema z tymi wielorybami, na wszystkich zdjęciach tylko ogony, pewnie wynajęci nurkowie z atrapą ogona otrakcje dla turystów robią :haha: :haha: :haha:

Raz Marek udaje wieloryba i Jarek fotografuje, a później zmiana.

Aulos - 2008-06-29, 20:26

Sławek Dehler napisał/a:
na wszystkich zdjęciach tylko ogony

Pomyślałem, że to dlatego, że ryba psuje się od głowy, ale wieloryb to przecież nie ryba. :wyszczerzony:

wbobowski - 2008-06-29, 23:31

Sławek Dehler napisał/a:
To jakaś ściema z tymi wielorybami, na wszystkich zdjęciach tylko ogony, pewnie wynajęci nurkowie z atrapą ogona otrakcje dla turystów robią :haha: :haha: :haha:


Sławciu, specjalnie dla Ciebie zdjęcia wieloryba, który wentyluje układ oddechowy przez 7-15 minut zanim się zacznie zanurzać

Tadeusz - 2008-06-30, 15:17

Dn.30.czerwca o godz.15.00 Kimtop i Papamila przesłali wiadomość:


Wróciliśmy na kontynent. Przemierzamy drogę atlantycką w kierunku Trondheim aby podziwiać rysunki naskalne. Potem przyjdzie czas na zachodnią Norwegię. Pozdrowienia dla CT.


My również pozdrawiamy i życzymy powodzenia. :-D

SlawekEwa - 2008-06-30, 20:52

wbobowski napisał/a:
Sławciu, specjalnie dla Ciebie zdjęcia wieloryba, który wentyluje układ oddechowy przez 7-15 minut zanim się zacznie zanurzać

Dziękuję Ci Włodku za zdjęcia. Teraz wiem, że Ty napewno widziałeś wieloryba :brawo:

martes - 2008-07-01, 21:31

Sławek Dehler napisał/a:
Teraz wiem, że Ty napewno widziałeś wieloryba

tak jak reszta na zdjęciach :haha:
A tak poważnie to bardzo poważnie myślę że jadę w przyszłym roku ...
TAK ! Jadę z Prezsuu , tam dzin dobry jest całą dobę... :haha:

Wcale się nie dziwię że Norwegia to taka mekka camperowania

wbobowski - 2008-07-01, 21:55

martes napisał/a:
A tak poważnie to bardzo poważnie myślę że jadę w przyszłym roku ...
TAK ! Jadę z Prezsuu , tam dzin dobry jest całą dobę... :haha:
Wcale się nie dziwię że Norwegia to taka mekka camperowania


To pewnie pojedziemy w co najmniej 3 kampery. My też wstępnie się deklarowalismy.

prezesuu - 2008-07-02, 15:22

wbobowski, i martes, szykujcie już trasę bo ja już szykuję DźinDobry. :szeroki_usmiech
Tadeusz - 2008-07-04, 12:13

Dzisiaj, tj.4 lipca o godzinie 12.08 Jarek i Marek ze swymi cudownie wesołymi załogami przysłali meldunek z trasy:

Biwakujemy nad Geiranger, najsłynniejszym fiordem. Auta wzorowo się spisały na drabinie trolli. Jest bajecznie. Pogoda super. Pozdrawiamy.


Cieszymy się, że tak fajnie układa się Wam podróż. Życzymy powodzenia w dalszej części szlaku. :-D :spoko

papamila - 2008-07-07, 11:36

tym razem osobiscie, bo dorwalismy sie do netu. Jestesmy w okolicy goeteborga, juz w szwecji. podziwiamy ryty naskalne z epoki brazu. wszystkim sie podobaja ale najbardziej to podoba sie ten komp z netem.
pozdrawiamy wszystkich goraco, pomimo tego ze dzien wczesniej lalo niemilosiernie,
do zobaczenia w domu :)
niestety nie mozemy wlepic foty

papamila - 2008-07-11, 12:23

Witamy Cały CAMPERTEAM,
jesteśmy już na promie, chociaż nie obyło się bez kłopotów
W moim aucie pękł docisk i koniec podróży. Dobrze ze stało sie to 2 km przed terminalem promowym w Karlskronie. Na prom wciągnął mnie Kimtop a w Gdyni będzie czekać pomoc drogowa. Sama wycieczka okazała się niezwykle udana.
Wiecej po powrocie do domu.

eeik - 2008-07-11, 12:52

Witajcie, ważne, że obyło się bez wiekszych kłopotów :) )

Coś jakby ten rok podatny na awarie naszych zółwików.

Romek - 2008-07-11, 13:17

:brawo
Bardzo się cieszę że już jesteście w "domu" ---- witajcie :kwiatki:
Jak odpoczniesz , oczekuję pierwszego spotkania :spoko
Pozdrawiam

papamila - 2008-07-11, 14:44

WYPRAWA do Norwegii
termin: 18.06.2008- 13.07.2008
Uczestnicy: załoga Kimtop i Papamila
Marek, Krystyna i Ola
Jarek, Hanetta i Laura
Trasa: Gdynia-Karlskrona-Stockholm-Sundsvall-Umea(SWE)-Rovaniemi-Ivalo (FIN)-
Karasjok-Nordkapp-Alta-Narvik-archipelag Lofotów-Bodo-Mo i Rana-
Steinkjer-Trondheim-Lillehamer-Oslo (NOR)- Jonkping- Karlskrona-Gdynia
Zrobiliśmy 6300km (Kimtop 1000 wiecej)
Podsumowanie:
Realizując tak długą wyprawę (26dni), gdzie w założeniu często się przemieszczaliśmy udało nam się nie skorzystać z żadnego płatnego kempingu. W Szwecji droga wschodnim wybrzeżem była bogato upstrzona świetnymi wyposażonymi na full parkingami. Natomiast centralna Szwecja jest b. uboga w pełne parkingi.
W Norwegii, szczególnie na północy parkingi były dobre, choć rzadko była możliwość nabrania wody na parkingu. Musieliśmy się posiłkować tankowaniem wody u gospodarzy albo na kampingach- wszędzie życzliwie i bezpłatnie. Chyba to jest niepisanym zwyczajem że można nabrać wody i wygonić kota na kempingach. W Finlandii było z tym nieco słabiej ale do wytrzymania.
Samochody spisywały się świetnie (prawie), zużycie paliwa kształtowało się na poziomie 11,5l/100 u Kimtopa i 8,7l/100km u Papamili (co nas bardzo pozytywnie zaskoczyło)
Z „drobiazgów” jakie się zdarzyły to Jarek wymieniał wentyl w kole i wycieraczkę przedniej szyby a Marek pozwolił sobie na ekstrawagancję i wymienił parę opon w serwisie (nie wytrzymały trudów poruszania się po ichnim, dość szorstkim asfalcie).
Niestety Papamilowóz również nie wytrzymał trudów eskapady i nie ukończył ostatniego etapu o własnych siłach -pękł docisk sprzęgła. Marek wciągnął mnie na prom a w porcie w Gdyni odebrała mnie pomoc drogowa i ostatnie 60km zrobi jako ładunek.
Ceny paliw to odpowiednio : PL 4,20 SWE: 14-15skr. NOR: 13-15,5nok. FIN: 1,41euro.
Wszyscy jeżdżą tu niezwykle przepisowo, kary są solidne, policjantów i patroli jak na lekarstwo ale fotoradarów zatrzęsienie. Nawigacja a używaliśmy IGO 8 (miała wbudowaną bazę fotoradarów) i pomagała głosem ratować nasze portfele. Zresztą sprawdziła się znakomicie. A może uda nam się w kraju tak jeżdzić ?
Ceny niektórych przepraw i wstępów faktycznie waliły na kolana np. Nordkapp-650nok czy prom z Moskenes do Bodo 3,5h- 1000nok (to były jedyne takie ekstremalne przypadki, no prawie bo 6-pack piwa kosztował 170nok.-skandal prawda)
Nasze doświadczenia wskazują że obraliśmy dobry kierunek zwiedzania- z początku duże skoki do przodu a potem pomaluśku w dół ew. jeden lub dwa dłuższe przejazdy.
Lodówki doskonale dawały sobie radę a cały pozostały prowiant wytrwał w doskonałym stanie do konsumpcji (wniosek- brać ile się da ze sobą bo jednak relatywnie drogo.)
Chleb 12-20zł/bochenek, owoce i warzywa 3-5x drożej, napoje 4x drożej, mieso 3x drożej, słodycze 4x drożej, posiłki w restauracjach 3-4x drożej
GAZ: przy częstym grzaniu na dalekiej północy (+4, +8 st.) jedna butla może nie wystarczyć a dostępne są tylko butle plastikowe typ BP.
Polecamy zabranie sprzętu wędkarskiego- obfitość ryb wielka a jak smakują!!!!!!
Doskonale sprawdził się mały gril gazowy- pozwalał robić posiłki na zewnątrz w gorące dni lub smażyć rybki i inne smrodliwości.
Podróżowaliśmy bez TV i internetu- dało się. Na niepogodę mieliśmy w zanadrzu kilka filmów video ale pogodę mieliśmy zawsze odpowiednią. Niezastąpione okazały się wszelkie gry, kości i książki.
Norwegia zaskakuje szybkimi i gwałtownymi zmianami pogody, należy pamiętać o ciepłej odzieży a często i nieprzemakalnej. Podobnie z obuwiem.
Stroje kąpielowe przydały się jedynie w celach paradnych, w całej Skandynawii wody są raczej zimne lub bardzo zimne (nie oznacza to że nie da się kąpać)
Z uwagi na białe noce (jest ciągle widno) niezwykle przydatne są zasłony na okna.
Podsumowując, w moim mniemaniu wycieczka z wszech miar udana, Piękna i jedyna w swoim rodzaju Norwegia, Finlandia nieco rozczarowała , tak jakby została kilkanaście lat z tyłu (może tylko daleka północ, którą podróżowaliśmy) Pozytywnie okazała się Szwecja- ma świetnie wyposażone parkingi (woda i ścieki) bardzo bezpiecznie, czysto.
Drogi wszędzie bardzo dobre, dziur mało, oczywiście są odcinki gorsze, wiele jest remontowanych ale ogólnie wrażenia b. pozytywne.
Dystans dzienny, bezproblemowy to 200-300 km. Na dobrych drogach robiliśmy 500-800km
Na daleką północ pewnie już nie wrócimy, chociaż kto wie? Z pewnością wrócimy do południowej Szwecji, bo relatywnie blisko i duże możliwości. Może runda Szwecja- Dania? Jak ktoś nie lubi ostrego słońca to będzie fajna alternatywa.
Najfajniejszym zdarzeniem było łowienie ryb a najzabawniejszym złowienie mewy na wędkę.
Pozdrawiamy
Więcej szczegółów kimtop@wp.pl lub papamila@wp.pl






Dzień 1
19.06.2008 godz. 9.00
Wyjazd. Pogoda dopisuje, nie za ciepło nic wiaterku, ot w sam raz na podróż.
Okrętujemy na promie i szorujemy na górę zająć miejsca, w miarę widokowe.
Teraz czeka nas 9 godzinny rejs. Trochę gramy w Rummikub, przewalamy gazety.
Marek pierwszy łapie komara na fotelu- to jest zarażliwe. Po krótkiej i nierównej walce z sennością przegrywamy- najpierw Hania z Laurą a zaraz potem Jarek.
Jedynie Ola trzyma fason. Po drzemce obiadek, kawa i świat stał się piękniejszy. Nawet repertuar filmów w promowej videotece stał się ciekawszy. A że w tle filmu był kamper i wyborowa obsada aktorska to oglądaliśmy filmidło. Tak czas rejsu dobiega końca – planujemy zjechać z promu i pociągnąć na północ jakieś 200-300km, po drodze przekąsimy co nieco a Kimtopa, jako że ma już drogę z Opoczna czeka pierwszy serwis i wyprowadzenie kota. Praktycznie przekonamy się jak to wygląda w Skandynawii.

Dzień 2
20.06.2008 godz 6.45
Ruszamy wcześnie rano zgodnie z ustaleniami. Droga pusta i gładka. Początkowo nacjonalką E22 a później autostradą E4. Do Sztokholmu docieramy przed południem.
Nie mamy w planie zwiedzania więc szorujemy dalej. Sieć parkingów wspaniale rozwinięta- wszędzie czysto, ciepła woda, mydło i WC serwis. Nawet krzeseł i stolika nie rozkładamy- wszystko na miejscu. Widoki krajobrazowe i przyrodnicze zapewnione
Tak mija dzień drugi. Auta spisują się świetnie- Papamilę zaskakuje jego auto. Przy spokojnej jeżdzie pragnie niewiele ponad 8l/100km- to duża oszczędność.
Daliśmy czadu- 814 km

Dzień 3
21.06.2008 godz. 8.00
Startujemy z Umea o 8.00 rano- może wygląda to na rygor na urlopie ale pozwala machnąć wiele km jednego dnia- tego właśnie nam potrzeba- do Nordkapu jeszcze wiele km. Szwedzkie drogi równe, gładkie i przewidywalne- udaje się zrobić 550km.
Nocleg w Tornio zaraz po przekroczeniu fińskiej granicy- parking wyposażony we wszystko, choć sprawia wrażenie z odległych czasów. Postanawiamy zrobić grila- ustawiamy takiego jednorazowego i już zapach się roznosi. Naturalnie pierwsze zameldowały się komary- wielkie jak meserszmity i do tego ostro walecznie nastawione. Idziemy spać.

Dzień 4
22.06.2008 godz. 8.00
Albo ranne wstawanie weszło nam w krew albo to oczekiwanie przygody powoduje że zgodnie i bez szemrania wszyscy wstają i ruszamy w drogę. Robimy 120 km i meldujemy się u św. Mikołaja w Rovaniemi. Aura mocno nieprzychylna ale co tam.
Nastrojeni pozytywnie wypadamy z kamperów w strugach deszczu do krainy św. Mikołaja, prezentów i reniferowych zaprzęgów. Dobrze że wszystko jest pod dachem.
Leje cały czas. Dzieciakom, choć duże, oczy zaczęły inaczej błyszczeć a i dorośli bez przerwy kręcili się wokół biurka gwiazdora. Krótka przerwa na shoping i przy akompaniamencie burzowych grzmotów ruszamy dalej. Krajobraz się zmienia, roślinność bardziej uboga, droga robi się monotonna- na pocieszenie paliwo tańsze niż w Szwecji. Siłą woli docieramy do granicy norweskiej. Było nie było 524 km dodane.
Ale to nie koniec atrakcji- Papamila gubi powietrze- choć jasno to póżna pora i postanawiamy podeprzeć auto na lewarku i pospać do rana. Leje, z małymi przerwami.

Dzień 5
23.06.2008 godz.10.00
Dzień rozpoczynamy od zdjęcia koła a jako że okolica cywilizowana bierzemy koło pod pachę i szukamy wulkanizacji. Mamy szczęście, jest niedaleko warsztat „allesmacher”
sęk w tym że musimy trochę poczekać bo nie jesteśmy pierwsi, no dobra. Po godzinie oczekiwania przyszedł fachowiec- stwierdził wyrwany wentyl, wymienił, 15euro i ruszamy w dalszą drogę. Ciągniemy przez północną Norwegię, po drodze w Olderfjord chyba mijamy Witolda Kamperfana, dzwonię do niego ale nie odbiera, szkoda- miło byłoby się spotkać. I wreszcie póżnym popołudniem po ekscytującej jeżdzie we mgle, i podmorskim głębokim tunelem osiągamy Nordkapp. Parkujemy w gęstej mgle pośród ponad setki innych aut. Idziemy na zwiedznie obiektu, wkurzeni że nic nie widać, ledwośmy do globusa trafili, taka mgła- no cóż mówimy- raz na wozie raz pod wozem- idziemy do kamperów,
na przekór pogodzie (i innym gościom Nordkapu) wywalamy krzesełka, grila i cytrynówke, a co tam trzeba to uczcić, oj uczciliśmy........

Dzień 6
24.06.2008 ranek
.......................jakoś ciężko się rano pozbierać :) :) :) , głowa jak nie swoja, słońce razi,
mało, świeci jak oszalałe kac? nie, to nie kac, to przepiękna pogoda, widok aż po horyzont- ale nam się udało, napstrykaliśmy fotek do woli , szybki shoping i w drogę powrotną. Jakże inaczej, ciekawiej wyglada droga przy pieknej pogodzie. Na nocleg docieramy w okolicach Tromso.

Dzień 7
25.06.2008
Dziś w planie zamierzamy dotrzeć do Narwiku. Chcemy zwiedzić muzeum bitwy o Narwik- udało się, natomiast nie trafiliśmy na cmentarz żołnierzy polskich poległych w bitwie o Narwik. Szkoda bo zamiary były- miejscowi kierowali nas co raz w to inną stronę. Nie rozpaczaliśmy wiele, ponieważ pogoda dopisywała i wesoło ciągnęliśmy na archipelag Lofotów a dokładniej na najbardziej wysuniętą na północ wyspę Andoya.
Niestety zmęczenie kierowców daje znać o sobie a że jesteśmy na urlopie to buch na parking, kolacja, kilka wesołych drinków i spać.



Dzień 8
26.06.2008
Skoro świt o 10.00 :) :) ruszamy do Andenes- całkiem, całkiem miasteczko, na północy.
Tam bowiem mieści się jedno z dwóch centrów skąd organizowane są wyprawy na bezkrwawe łowy na wieloryby. Docieramy na miejsce i........zonk. Wszystkie miejsca wyprzedane. Gorzko trawimy tę pigułkę, dyskutując pomiedzy sobą a tu jeden ze sprzedawców zagaduje po słowiańsku- no Słowak. Od słowa do słowa i dogadujemy się na rejs na następny dzień. Pozostało nam pozwiedzać miasteczko, dziewczyny oczywiście wyskoczyły na jakiś shoping. W międzyczasie wyszła sprawa rezerwacji promu z Moskenes do Bodo- internet nic prostszego wydawałoby się- ale to tylko pozory.
Dorwaliśmy się do komputera w centrum informacji turystycznej a tu jakiś Mac???? :, i przeglądarka jakaś inna no a system po norwesku, za chole.... nie szło. W końcu udało się przestawić język i przystępujemy do rezerwacji. Cena nam wyszła z kosmosu-ale się wyjaśniło -to były przeprawy ekspresowe. W końcu udało się.
Wędrując po mieście trafiliśmy na targ- nabyliśmy rybę i krewetki w celu zgrilowania- udało się, popiliśmy piwem i zbieramy się do spania. Ponieważ przez większość dnia padało modliliśmy się o pogodę na dzień następny............

Dzień 9
27.06.2008
................. nasze modły zostały wysłuchane. Słoneczko jak się patrzy, wieje słaby zefirek- pogoda na wieloryby- marzenie. Wpadamy do centrum wielorybniczego- na początek zwiedzanie dawnej bazy wielorybniczej. Trochę historii, szkieletów które naprawdę robią wrażenie swoimi rozmiarami. Trochę zamieszania bo przysiedliśmy do grupy holenderskiej i nie kapowaliśmy ni w ząb o czym rozprawiają przewodnicy.
W końcu trochę pod prąd w kierunku zwiedzania dobiliśmy do grupy angielskiej i już było lepiej. Wreszcie przemarsz do portu i wypływamy. Płyniemy z godzinkę, łajba nieduża, coś z 30 metrów długości więc czasami miota niemiłosiernie ale zaaplikowali nam tabletki „antystresowe” więc dajemy radę. Mija następne pół godziny kręcenia się w kółko i wreszcie jeeeeest- nawet niedaleko wynurza się cielsko kaszalota nie był to taki z tych największych ale jest. Nagle obsługa łodzi podnosi alarm- co jest? Za moment wszystko się wyjaśnia- kaszalot robi kilka „innych” wdechów i na godzinkę urywa się pod wodę. Ledwo mijają pierwsze emocje a tu następny wieloryb. Trochę większy ale i trochę dalej. Pomimo odległości czujemy jego wielkość i majestat. Po kilku minutach sytuacja się powtarza- sygnał od załogi i wieloryb robi machnięcie ogonem i się zanurza. Pojawia się trzeci ale jest zbyt daleko więc tylko podziwiamy z oddali. Nagle, zupełnie blisko wynurza się przepiękny wal błękitny. Mamy dużo szczęścia, że mogliśmy z bliska i do woli podziwiać największego ssaka naszej planety.
Tradycyjnie machnął nam ogonkiem na pożegnanie i poszedł...... a nasza łajba zmieniła kurs na port. Zgodnie z założeniami, po rejsie pakujemy się do samochodów i robimy kurs powrotny na Langoyę- środkową z wysp archipelagu- niestety z nadmiaru wrażeń i zmęczenia szybka kolacja i lu,lu.
Dzień 10
28.06.2008
Rezerwacja na prom Moskenes- Bodo zrobiona, mamy więc jeszcze dwa dni i dwie noce na podziwianie Lofotów. Pierwszego dnia powolna jazda, podziwianie krajobrazów i miasteczek przez które przejeżdżamy- trzeba przyznać mają swój klimacik i ........
zapach- wszak są ojczyzną stockfisza- suszonej ryby. Wpadliśmy z wizytą do akwarium, mogliśmy podziwiać żywą faunę i florę Lofotów. Próbowaliśmy przycupnąć na nocleg w Eggum- podpowiedziany przez kolegę Kaimara ale było full- „widocznie reklamował to miejsce na forach obcojęzycznych”. Znależliśmy inne przytulne miejsce , zbieramy się do spania. Po chwili zjeżdzają się inni na nocleg, cóż, będzie rażniej.

Dzień 11
29.06.2008
Dziś kontynuujemy kontemplację ostatniej i najpiękniejszej z wysp archipelagu- Moskenes. Zwiedzamy miasteczko Leknes. Mieliśmy szczęście spotkać polkę od lat pracującą w miejscowej przetwórni. Opowiedziała nam co nieco o miejscowych specjałach: dorsza i wieloryba. Zrobiliśmy małe zakupy. Ruszamy dalej i trafiamy na zrekonstruowaną osadę wikingów- naprawdę zrobiła wrażenie, zarówno ogromem jak i wielką praktycznością samego obiektu. A że polusów wszędzie pełno również tutaj spotkaliśmy rodaka, który „z zamiłowania” pracował w obiekcie i bardzo chętnie nas oprowadzał i opowiadał.
Trafiliśmy do bajkowej i cukierkowej wsi o nazwie Nusfjord, niestety turystów było tak wielu że nie było gdzie zaparkować. Kontynuując przejazd upewniliśmy się w Moskenes że nasza rezerwacja jest aktualna. Odetchneliśmy z ulgą i ruszyliśmy na długie spotkanie z miejscowością o krótkiej nazwie A. Okazało się o tyle znamiennne że w którymś momencie złapaliśmy wędki i poszliśmy poświrować na ryby. Same pchały się na haczyk- złowiliśmy 11 szt. ryb i jedną mewę (podczas rzutu została trafiona błystką)-nie chciało nam się skubać pierza więc została wolno puszczona.
Rybki czym prędzej trafiły na grila, powiem wam, były pyszne. Tak obfity połów i pyszna kolacja były wspaniałym zakończeniem wizyty na Lofotach. Generalnie pogoda była wspaniała, jeśli lało to tylko nocą albo w czasie przejazdu.

Dzień 13
30.06.2008
Prom startuje o 6.00 więc wczesna pobudka o 5.00 i przejazd w piżamach kilka km do portu. Przed zaokrętowaniem czas na ubranie i kawę. W czasie rejsu ciekawostka geograficzna- przekraczamy granicę koła polarnego co kapitan promu uczcił sygnałem dzwiękowym, a na brzegu dostrzegliśmy mały globusik sygnalizujący to miejsce. Do Bodo przypływamy kilka minut po 9.00- wklepujemy do nawigacji adres muzeum lotnictwa i naprzód. Pomysł ze zwiedzaniem tego obiektu wypalił- nawet dziewczynom się podobało. Kolejny punkt programu znajdował się kilka km dalej- mianowicie Saltstraumen- miejsce gdzie mają miejsce 4x na dobę najgwałtowniejsze wiry pływowe -sukces był połowiczny bo trafiliśmy na odpływ a ten jest zawsze mniej widowiskowy. Ale i tak było na co popatrzeć. Po obiadku powoli ruszyliśmy na południe „drogą atlantycka” było co podziwiać. Pod koniec dnia zaliczyliśmy pierwszą przeprawę promową i przed pójsciem spać poszliśmy na ryby- ależ się działo, obfitość tak wielka że nasz sprzęt nie wytrzymał, po kilku ładnych sztukach Markowi (bo ja nie miałem wcale szczęscia) trafił się dorsz olbrzym- po ciężkiej walce został doholowany do brzegu a kiedy zastanawialiśmy się jak go wyciągńąć (podbieraka nie było)wziął się i urwał. Nie powiem, mieliśmy obfitą kolację z tego połowu ale co chwila wspominaliśmy tego urwańca

Dzień 14
01.07.2008
Po tych wszystkich atrakcjach dzisiejszy dzień zapowiada się mało ciekawie. Po pierwsze znowu pada, po drugie czeka nas typowa przejazdówka- zjeżdzamy z drogi atlantyckiej, chwilowo rezygnujemy z krajobrazów, kierujemy się na Trondheim drogą śródlądową, pierwsze miasto to Mo i Rana. Ot, typowe miasto, przelatujemy i tyle.
Smętnie tłuczemy kilometry, w końcu czas na kolację- smażymy dzień wcześniej złowione ryby, pycha. Po kolacji jeszcze obowiazkwy hazard, tj, któraś z gier planszowych lub kości.

Dzień 15
02.07.2008
Marek rozpoczyna dzień od zmiany koła, opona dokonało żywota na norweskich drogach
Po śniadaniu ruszamy do m. Steinkjer a potem odbijamy 30 km w bok, Chcemy podziwiać „Renifera z Bolo” ryty naskalne sprzed 6000 lat. Wracamy do głównej drogi i dalej na południe, dojeżdżamy do Trondheim- tu oglądamy z zewnątrz katedrę św. Olafa- największy budynek sakralny w Skandynawii, zresztą wybudowany 1000 lat temu przez anglików. W stylu podobny do katedry Norte, Dame w Paryżu. Ciekawostka w latach największej świetności biskupstwo Trondheim sięgało wysp Man i Owczych. Wyjeżdżamy z miasta w stronę fiordu z nadzieją znalezienia miejsca do wędkowania, tak się rozochociliśmy że zbaczamy nawet z trasy ale płonne były to nadzieje- każdy skrawek wybrzeża zajęty był przez „okupantów” z wielkiego miasta. Zmęczeni, oddajemy się hazardowi a potem idziemy spać.

Dzień 16
03.07.2008
Przed nami przeprawa przez Drogę Troli i Drogę Orłów. Marek po przykrym doświadczeniu z jedną oponą postanawia nie ryzykować. Z samego rana zajeżdża do serwisu oponiarskiego po opony. Opony mają dostępne we wszystkich markach pod warunkiem że wybierasz Michelin na dodatek z oznaczeniem camping- bierzemy dwie sztuki, oj, bolało ale po kilku km przekonał się że to była jedyna słuszna- spokojna głowa najważniejsza. Mnie jakoś kilometry nie wchodzą więc Hania zawładnęła kierownicą. Po drodze obiadek w przepięknym miejscu gdzie rzeka miała przełom a wodospady miło szumiały do kotleta, ech, ruszać się nie chciało.
Dojeżdżamy do Drabiny Troli, wyłania się to niespodziewanie i nie ma odwrotu- tylko do przodu, pomału mozolnie drapiemy się zakręt po zakręcie. Po drodze mijamy kilku palantów co ciągną w dół z przyczepami. Im wyżej, tym większe emocje, po drodze obowiązkowy przystanek i chrzest auta pod wodospadem. Z wypiekami ale bezboleśnie docieramy na szczyt. Kilka fotek, degustacja kiełbas reniferowo- łosiowych, krótka pogawędka z polonusami z wycieczki i zabieramy się za szukanie miejsca na nocleg. Nie ukrywam że po sukcesach wędkarskich myszkujemy po okolicy w poszukiwaniu łowiska. Ni stąd ni zowąd przejeżdżamy obok promu którym planowaliśmy przeprawę następnego dnia, prom stoi pod parą- krótka decyzja- okrętujemy. Tym sposobem wyprzedziliśmy nieco harmonogram. Stajemy na nocleg nad fiordem, niestety bez łagodnego dojścia do wody więc po kolacji siedliśmy do wódy :)
Dziewczyny nie odpuściły sobie wieczornego hazardu.

Dzień 17
04.07.2008
Dziś zapowiada się kolejny ciężki dzień dla samochodów. Tym razem zjazd w dół „drogą orłów” . Na dole zaś gwóżdż dzisiejszego programu- Geiranger Fiord.
Podobno najpiękniejszy a na pewno wpisany do listy dziedzictwa światowego UNESCO.
Widzieliśmy zdjęcia, widzieliśmy wiele innych fiordów ale na to co zastaliśmy na dole nie byliśmy przygotowani. W promieniach słońca fiord prezentował się imponująco.
Na środku kotwiczył wielki wycieczkowiec, na całym fiordzie masa sprzętu pływającego
Na brać kamperową czekają dwa ślicznie usytuowane campingi (przystępne cenowo) jednak sokoli wzrok Marka zarejestrował dziką, niezamieszkałą polankę i tam stanęliśmy- prognoza pogody bardzo zachęcająca a że jesteśmy z czasem do przodu zostaniemy tu dwa dni oczywiście na polance. Wyskakujemy tylko pojedynczo na kamping aby zrzucić to i owo oraz nabrać wody. Musimy pojedynczo bo masa chętnych na nasze free miejsce. Po południu spacerujemy do naprawdę niedużej mieściny.
Kupujemy sobie bilety na wieczorny rejs stateczkiem wycieczkowym po fiordzie.
Przewodnik angielski i niemiecki więc piąte przez dziesiąte kapujemy, zresztą tu idzie o widoki- te mówią same za siebie i żadna z pocztówek i fotografii nie odda piękna tego fiordu. Nabuzowani widokami i świeżym powietrzem wypoczywamy przy kamperach w towarzystwie dwóch kucyków które chowają się w cieniu naszych aut, a może liczą na coś więcej? Niestety zapasy świeżej marchewki się skończyły,

Dzień 18
05.07.2008.
Do południa laby ciąg dalszy, nigdzie się nie spieszymy a dziewczyny łapią opaleniznę.
Po południu startujemy w drogę do Lillehamer. Zaczynamy drapać się z doliny Geiranger, króciutki postój na miejscu widokowym, ostatnie foty i dalej do góry.
Myśleliśmy że po Drabinie Troli i drodze Orłów nic nas już nie zaskoczy a jednak.
Okazało się że obie dróżki to była przebieżka- najlepsze dopiero się zaczęło. Prawie 20 km stromy podjazd mocował się z moim autem i prawie mu dał radę- temp skoczyła do 110 st. no ale udało się. Wdrapaliśmy się tak wysoko że ponownie znależliśmy się w krainie wiecznego śniegu, co za uczucie z temp 30 st.C znależć się pomiędzy dzieciakami zjeżdżającymi po śniegu i obrzucającymi się śnieżkami. A do tego przepiękny widok na częściowo zamarznięte jezioro. Naprawdę robi wrażenie.
Dalej już była jazda z górki. I tak km za km stanęliśmy na nocleg na spokojnym przydrożnym parkingu. Muszek i komarów była cała masa, komary ?.... od słowa do słowa zaczęliśmy wspominać Finlandię. Przyszła pora na kolację, zrobiliśmy sobie grila z ostatnich zapasów i... „Finlandia” też się znalazła. Hazard to już rzecz oczywista.

Dzień 19
05.07.2008
Łagodna pobudka, wolnym tempem dochodzimy do pionu, Po śniadaniu ruszamy w stronę Lillehamer- ośrodka olimpijskiego. Skocznie widać z daleka, jakoś trafiamy na miejsce. Mimo że obiekt nie należy do klasy skoczni mamucich to robi wrażenie. Ba,mamy szczęście bo na skoczni mniejszej odbywają się skoki. Haneta próbuje wejść po schodach na obiekt a ja z córką jedziemy wyciągiem. Fajnie jest a spojrzenie za ramię ukazuje całą wysokość obiektu, jego stromość. Na szczycie zwiedzamy miejsce gdzie zwykle „Adaś” przygotowuje się do skoków. Wierzcie mi, na to również trzeba mieć odwagę. Z samej góry postanawiamy zejść po schodach. Jest to tym bardziej ciekawe że skoki cały czas trwają i mamy możność oglądać je w każdej fazie: start,szybowanie -lądowanie. Hani nie dało, wzięła swoje kijki i poszła w rundę po obiekcie olimpijskim.
Po powrocie dopiero poczuła się spełniona. Wszystko co dobre szybko się kończy, palimy maszyny i ruszamy ku nowemu- tym razem OSLO. Po drodze łapie nas ulewa i trzyma całą drogę. Do Oslo wjeżdżamy w strugach deszczu. Chmury nie zapowiadają rychłej poprawy więc w deszczu,pod parasolami zwiedzamy park Vigelanda. Kunszt artysty rzeżbiarza rekompensuje nam mokre ubrania. W planie mamy centrum starego miasta jednak z powodu pogody rezygnujemy, obieramy kurs na południe, ku granicy. Cały czas pada, a my tymczasem wjechaliśmy do Szwecji, zrobiło się jaśniej, przestało padać. Zatrzymaliśmy się na parkingu na nocleg, oczywiście ciepła woda, wc- serwis na miejscu, jak to w Szwecji. Ucinamy sobie pogawędkę z Polusami którzy czwarty raz ciągną do Norwegii- na zwiedzanie, nie zarobek. Dobrze że byliśmy mocno zmęczeni- bowiem na parkingu niedaleko stanęła na noc chłodnia z agregatem.
O dziwo hazardu zbiorowego nie było, tylko w podgrupach.

Dzień 20
07.07.2008
Czas płynie nieubłaganie. Dziś jak nic nam nie przeszkodzi wjedziemy do Goeteborga.
Potem mamy problem- zaoszczędziliśmy dwa dni i albo przeznaczymy je na absolutne lenistwo albo za namową Polusa z parkingu pojedziemy mocno na południe aż do Malmo .
Tam podobno czeka perełka w m. Lund- bardzo stare i zabytkowe miasteczko.
Decyzja zapadnie po śniadaniu. Wjeżdzamy do Goeteborga, drugiego co do wielkości miasta w Szwecji. Dość długo szukaliśmy miejsc do parkowania, trochę błądziliśmy ale udało się. (8kr/h)Wybieramy się na dłuższy spacerek. Na pierwszy ogień idzie słynne targowisko rybne, jesteśmy po południu więc nie mamy możności oglądać aukcji rybnych okazów. Nabywamy „coś” z wody, dokupujemy na innym stoisku jakiegoś pikantnego wyrobu masarskiego włoskiej produkcji. Na deser częstują nas serem feta, posypanym chałwą a całość zawinięta w naleśnik- no coś innego.Tak im te słodkości narobiły apetytu że wylądowaliśmy w cukierni, kawa,jabłecznik z sosem waniliowym i piernik z bitą śmietaną. Niestety, na dworze się rozpadało i dalsze chodzenie stanęło pod znakiem zapytania. Dziewczynom w to graj bo chroniły się w domach towarowych. My z Markiem poszliśmy na kebab. Ponieważ wcześniej był spacerek na skoczni to już po trzech godzinach wszyscy ciągnęli do samochodów. Lało niemiłosiernie wobec tego zjedliśmy kolację w samochodach. Dalej pada więc wynosimy się z miasta w kierunku środkowej Szwecji- zmierzamy do Boras, centrum przemysłu tekstylnego. Po drodze skręcamy w bok od hałaśliwej autostrady, znajdujemy cichy parking nad jakimś jeziorkiem. Nie chcemy moknąć więc rozwijamy markizy, leniwie sączymy piwko i oddajemy się hazardowi- dobrze że na tej szerokości geograficznej robi się ciemno i zmuszeni jesteśmy przerwać grę aby udać się na spoczynek. Z tym spokojnym parkingiem nie do końca nam wyszło bo gdzieś niedaleko była linia kolejowa :( :(:(
Dzień 21
08.07.2008
Śpimy do 9.00. Leniwa kawka i w drogę. Do Boras mamy niewiele ponad 40 km autostradą. Okazało się fajnym miasteczkiem z mnóstwem kafejek, sklepików.
Czysto i schludnie i spokojnie, nie widać pośpiechu. - w odróżnieniu od wielkich miast.
Ruszamy w dalszą drogę, autostrada zmienia się w drogę międzymiastową, sielskie krajobrazy ale żołądki domagają się swego więc stajemy na parkingu i czekamy z niecierpliwością na przygotowanie tego „coś z wody”. Tym czymś był porządny kawał łososia gotowanego z ziemniakami,groszkiem i marchewką. Mniam. Po spożyciu zrobiłem się jakiś senny, krótki popas i ruszamy do Jonkoping- dość duże miasto w środkowej Szwecji, położone nad drugim co do wielkości jeziorem. Suma sumarum jakoś tak zeszło że zatrzymaliśmy się w tym mieście na krótki shoping a nie na zwiedzanie. Potem próbowaliśmy ulokować się na noc nad jeziorem, wjechaliśmy do lasu i polnymi drogami do jakiegoś naturparku- wycofaliśmy się jednak stamtąd i za sugestią i pozwoleniem miejscowego bauera stanęliśmy na placu między jeziorkami.
Miejsce fajne ale paskudnie cięły muszki.

Dzień 22
09.07.2008
Rano o 9.30 obudził nas głośnym sygnałem dżwiękowym jakiś niedopieszczony szofer.
Pies go trącał. Tradycyjnie zaczęliśmy od kawy i ambitnych planów na cały dzień.
Ruszyliśmy w stronę Vaxjo i Karlskrony. Niestety wszystko legło w gruzach gdy z nudy i nadmiaru czasu zatrzymaliśmy się podmiejskim centrum handlowym. Daliśmy upust pakupkom do póznego popołudnia.
Wniosek dla potomnych:
NIE STAWAĆ NA BEZPŁATNYCH PARKINGACH PRZY CENTRACH HANDLOWYCH- wychodzi znacznie, ale to znacznie drożej.
Teoretycznie zadowoleni dajemy nogę w stronę domu poszukując miejsca na nocleg.
Trafiliśmy zaciszny parking, super miejsce. Był czas na piwko i gry.
Zdarzył się jeszcze jeden drobny incydent, jak się okazało brzemienny w skutkach.
Wjeżdżając na parking jakoś dziwnie zapracowało sprzęgło u Papamili.
Dwie próby ruszania i wróciło do normy.

Dzień 23
10.07.2008
Do promu zostało 35 km, nie musimy się nigdzie spieszyć, Kontemplujemy wyjątkowo dobrą pogodę, łapiemy promienie słoneczka, zadowoleni ruszamy do Karlskrony.ęPrzed miastem Marek postanawia dolać kilka litrów paliwa. Ruszamy i sprzęgło Jarka daje o sobie znać po raz drugi. Na dojeżdzie do promu już ostro się ślizga.
Zostało 2,5 km do promu a ja nie mogę podjechać pod śmieszny podjazd.
Czas na drastyczne środki, Marek wyciąga linkę holowniczą. Podziałało, auto ostatnim zrywem dociąga do portu o własnych siłach. Auto zostawiamy na parkingu a sami udajemy się do miasta na zwiedzanie. Przedtem jednak próbuję porozumieć się z ubezpieczalnią w/s zorganizowania transportu w Polsce. Totalna porażka. Półgodzinna rozmowa z panią o mózgu większym o jeden zwój od kury ( żeby nie biegała po podwórku i nie brudziła )ie przynosi żadnego rezultatu. Eh, gdyby nie wykupiony prom to pociągnęlibymy TU na koszty. Sytuację załatwił 1 !!! telefon do znajomego mechnika-pomoc drogowa będzie czekać w porcie i zabierze nas do domu a auto trafi do mechanika. Cała ta sytuacja nadaje się do kabaretu. Wracamy na urlop. Nawigacja nas bezbłędnie prowadzi do centrum, parkujemy i bierzemy się za zwiedzanie. Trafiliśmy na info turist, mamy plan i wg niego robimy obchód po Karlskronie. Ale zaczynamy od zimnego piwa w restauracji- ciągle za kółkiem, coś nam się należy. Dziewczyny w odwecie znalazły świetną lodziarnię, musiała byś dobra bo kolejka była nieziemsko długa- o czym przekonaliśmy się smakując lody.
Poezja, niebo w gębie albo jakby powiedział jeden z naszych klubowych kolegów „pełna chu....ka”.
Ponieważ Papamilowie byli już kiedyś w Karlskronie z dzieciakami, tym ciekawsze było poznawanie miasta przez ich latorośl- coś niecoś jednak zapamiętała.
Samo miasto czyste, zadbane, zresztą wpisane na listę dziedzictwa światowego UNESCO
Wracamy na parking, daje znać niepokój jak nam się uda wczołgać na prom- oby nie na II pokład. Noc mija niespokojnie, co rusz ktoś podjeżdza, rozprostowuje kości i głośno po łacinie wymienia poglądy.

Dzień 23
11.07.2008
Zaokrętowanie przechodzi nadzwyczaj bezboleśnie, wystarczyło powiedzieć jedno zdanie o naszym problemie z autem a wjeżdżając do terminalu okazało się że wszyscy co powinni wiedzieli że mamy problem techniczny i zapakowali nas naprawdę super.
Płyniemy tym samym promem, więc bez pudła lecimy zająć „z góry upatrzone pozycje”
Nie ma również problemu z trafieniem do sklepów wolnocłowych :) :):).
W kinie nuda, zaczęli od znanych nam z ostatniego rejsu filmów.

eeik - 2008-07-11, 18:12

Ale ekstra relacja a gdzie foty ?????

Zazdrościmy jak nie wiem co.

SlawekEwa - 2008-07-11, 22:53

Papamila masz dar pisania. Relacja super, przeżyć niemało a zdjęcia na które czekamy napewno piękne. :roll:
martes - 2008-07-11, 23:01

Piękna wyprawa , wiem że foty nie oddadzą tego.... ale miło by popatrzeć :shock:
Marek - 2008-07-11, 23:32

Dziękuję za relację. Aktualnie miałem być w Norwegii. Koledzy CNC Antek i Zenek donieśli ,że na moim miejscu wykupionym na promie do Norwegii panoszyła się rodzina z Niemiec z dwoma rozpuszczonymi dzieciakami. Niestety Nam z powodów rodzinnych nie jest pisane w tym roku obejrzeć Norwegię. Tym bardziej pozdrawiam szczęśliwych podróżników, mnie opis bez zdjęć wystarczył. PAPAMILA dziękuję za sprawozdanie.
Marek :-D :-D :-D

prezesuu - 2008-07-14, 08:55

Relacja super. Wielkie dzięki!!!
Wspaniała wyprawa. Też może tam będziemy za rok.

Mam małe pytanko: Co się działo w dwunastym dniu podróży???
Mnogość pysznej zakąski złowionej dzień wcześniej i dużo Finlandii w Norwegii? :szeroki_usmiech

kimtop - 2008-07-15, 06:28

Witam.
W Norwegi zrobiłem 2941 zdjęć.Trudno zdecydować które wrzucić na forum.Chciałoby się wszystkie.Ale choć kilka

kimtop - 2008-07-15, 06:53

Jeszcze kilka
eeik - 2008-07-15, 07:42

Ależ piękne zdjęcia.
Wspomnienia wróciły, my też znowu tam pojedziemy :) ))

Na Lofoty koniecznie :) )

STRUSIE - 2008-07-15, 07:49

Przyznam szczerze - taka relacja wyzwala we mnie nieodpartą tęsknotę do podróżowania .
Czytając , prawie czułem ten wiatr od morza , a te rybki na patelni - chyba się skręcę :gwm
Szczerze zazdroszczę ........i pozdrawiam :ok

EBRP670 - 2008-07-15, 08:24

J.W.nic dodać nic ująć........Zazdroszczę/a miałem z wami jechać/ :haha:
Tadeusz - 2008-07-15, 09:24

Drodzy Kimtop i Papamila!
Rozmowa z Wami to czysta przyjemność, ale czytanie Waszych relacji jest przyjemnością nie mniejszą. Takie relacje rzeczywiście mobilizują i zachęcają do wojaży. Są bardzo pomocne.
Najważniejsze jednak, że są miłą lekturą. Dziękujemy. :-D

bonusik - 2008-07-15, 11:19

Co mogę powiedzieć....tylko jedno:"wyprawa wspaniała"!!!
Moze kiedyś uda mi się tam wybrać bo widać po Waszej relacji,że ciekawych miejsc tam co niemiara a zwłaszcza Nordkapp.
Najwazniejsze,że wyjazd się udał i humory dopisywały,o rybkach nie wspomnę :ok

JaWa - 2008-07-15, 11:54

Doskonała relacja, tylko pozazdrościć ;) Gdyby wszyscy spisywali tak swoje wyprawy to można by wydawać własne przewodniki ( CT ). :lol:
papamila - 2008-07-16, 18:33

poczuwam się w obowiązku również wkleić kilka fotek
niekoniecznie wg chronologii

papamila - 2008-07-16, 18:46

fotek c.d
eeik - 2008-07-16, 19:38

Wy wiecie prawda, wiecie , jak wam zazdraszczam :) ))

Cóz pisać, trzeba znowu planować,

pp - 2008-07-18, 16:26

a ja skromnie dodam!!! :diabelski_usmiech

A NIE MÓWIŁEM! (pisałem)

cud, miód,malina

wbobowski - 2008-07-24, 23:07

eeik napisał/a:
Wy wiecie prawda, wiecie , jak wam zazdraszczam :) ))

Cóz pisać, trzeba znowu planować,


To dołączcie do naszych planów z prezesuu i martesem. Via Baltica na Nordkap w przyszłym roku.

eeik - 2008-07-25, 09:05

O, kto wie, kto wie, chociaż, moim najwyższym punktem miały być Lofoty :) ))

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group