Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Norwegia - Bartek-Ayer w Norwegi

Bartek-Ayer - 2008-07-11, 08:59
Temat postu: Bartek-Ayer w Norwegi
Moi drodzy,

Po tygodniowym bieganiu po Makro i Auchanach, dwudniowym pakowaniu tego wszystkiego do samochodu w końcu wyruszam na trzytygodniową wyprawę przez Szwecję do Norwegii.

Mam nadzieję, że wszystko wydarzy się po mojej myśli, a mój "Osiołek" dowiezie mnie bez awarii z powrotem do domciu. Nie mam komu przysyłać sms-ów z kolejnych etapów mojej podróży, ale jak będę gdzieś w zasięgu internetu to coś tu napiszę.

Obiecuję również zapisywać pełen opis mojej wyprawy ze szczególnymi wskazówkami, o które sam pytałem przed planowaniem wyprawy, aby innym było w przyszłości łatwiej planować swoje podróże.

Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś na drodze.

Bartek-Ayer

eeik - 2008-07-11, 10:46

Życzę Wam pogody, i bezawaryjnej jazdy.

Pisz wszystko , będziemy zniecierpliwościa czekac na relacje :) )

Szerokości i wysokości :spoko :spoko

Romek - 2008-07-11, 11:24

Wszystkiego dobrego , życzę szczęśliwej :yay: realizacji wspaniałej wyprawy i czekamy :czytaj na opis trasy z fotkami . :foto
Pozdrowienia :spoko

Dembomen - 2008-07-11, 11:56

Hej!

Życzymy,powodzenia w przecieraniu szlaku,przyjemnego kamperowania,moc atrakcji,szczęśliwego powrotu. :spoko
Hej!

bonusik - 2008-07-11, 12:08

Bartek...jak chcesz to możesz słac do mnie sms-y.Nie ma najmniejszego problemu. :spoko
Bartek-Ayer - 2008-08-04, 10:37
Temat postu: Wróciłem!!!!!
Witam wszystkich

Po 2,5 tygodnia wróciłem z mojej wielkiej wyprawy do Norwegii a wraz ze mną wróciło 3 tyś zdjęć i 5 godzin filmu z tego cudownego kraju.
Po powrocie nasuwa mi się tylko jeden wniosek. Uważam, że człowiek wymyślił kampera, żeby nim jeździć po Norwegii :-))))

Przejechaliśmy 7200 km, byliśmy we wszystkich głównych atrakcjach Norwegii. Nie udało się tylko dojechać do Bergen.

Z zakupów to na miejscu kupiliśmy tylko trzy bochenki chleba, cała reszta przywieziona z Polski. No i oczywiście zjedliśmy im kilka rybek :-)

Autko bez zarzutu. Przez te 7tyś km tylko raz otworzyłem maskę, żeby zmierzyć poziom oleju, a tak nic. Nawet śrubokręta nie wyciągnełem :-)

Jak ochłonę wkleję trochę fotek i dokładny opis wyprawy, bo wszystko skrzętnie notowaliśmy.

No i oczywiście za rok znowu do Norwegii, bo jest tam co objeżdźać na dobre kilka lat

Pozdrawiam wszyskich,

Kolejny Norwegofil,

Bartek-Ayer

eeik - 2008-08-04, 10:55

Cudnie się czyta, czekam na relacje :) )
prezesuu - 2008-08-04, 18:45

Oj tak, oj tak. :szeroki_usmiech
Dawaj foty i opisy.

wbobowski - 2008-08-05, 00:28
Temat postu: Re: Wróciłem!!!!!
Bartek-Ayer napisał/a:
...Po powrocie nasuwa mi się tylko jeden wniosek. Uważam, że człowiek wymyślił kampera, żeby nim jeździć po Norwegii.... No i oczywiście za rok znowu do Norwegii, bo jest tam co objeżdźać na dobre kilka lat...


Nie wiem, czy wiesz, że w przyszłym roku do Norwegii wybieramy się z prezesuu i martesem... . a może razem. A Twoje wnioski potwierdzamy. Będąc 2 lata temu w Norwegii, jeszcze wtedy nie kamperem, stwierdziliśmy to samo. Być może dlatego teraz zwiedzamy tylko kamperem.

WHITEandRED - 2008-11-13, 22:18

:spoko
KOCZORKA - 2008-11-14, 19:07

Bartek-Ayer napisał/a:
Jak ochłonę wkleję trochę fotek i dokładny opis wyprawy, bo wszystko skrzętnie notowaliśmy.


Bartek, czy tam przeżyłeś jakiś horror :?:
Tyle miesięcy i jeszcze nie ochłonąłeś. :haha: :haha: :haha:

Bartek-Ayer - 2008-11-14, 20:08

Nie, żyję.

Chyba zostałem zmotywowany tą żółtą kartką i w ten weekend zabieram się za przepisywanie pamiętnika do komputera więc wkrótce pierwsze relacje.

Pozdrawiam

Bartek

Pawcio - 2008-11-14, 20:15

:hammer DAWAJDAWAJDAWAJ :hammer
Bartek-Ayer - 2008-11-17, 08:52

No dobra, zebrałem się w weekend i oto pierwsze 7 dni naszej podróży po Skandynawii.

Przygotowania.

Przygotowania do wyjazdu zaczęliśmy mniej więcej 6 miesięcy przed wyjazdem. Ponieważ miała to być nasza pierwsza zagraniczna podróż nowozakupionym kamperem staraliśmy się pozyskać jak najwięcej informacji zarówno o życiu i podróżowaniu kamperem , jak i o samej Norwegii, która to była naszym marzeniem od dzieciństwa. W tym pięknym kraju chyba najbardziej intrygowały nas białe noce.

W Norwegii byliśmy w dwie osoby, ja (Bartek), oraz Agata, której jednym z zadań było pisanie poniższego pamiętnika.

Po zakupieniu chyba 5 przewodników i dwóch porządnych map oraz atlasu ustaliliśmy, co najbardziej nas interesuje.

Skupiliśmy się głównie na wszystkich naturalnych zjawiskach i miejscach, za które „nie trzeba płacić”. W zasadzie odrzuciliśmy zwiedzanie wszelkich muzeów czy większych miast (głównie ze względów mimo wszystko finansowych). Już sama podróż, zobaczenie tych wszystkich magicznych miejsc miało być dla nas wyjątkowym przeżyciem.

Założenie było takie:
-Na pobyt „za granicą” dajemy sobie około 2,5 tygodnia
-Płyniemy promem do Karlsklony w poniedziałek (są trochę tańsze)
-Chcemy jak najszybciej (maksymalnie cztery dni) dotrzeć przez Szwecję i Finlandię na Nordcapp, żeby potem mieć ponad dwa tygodnie na „swobodne” spadnięcie zachodnim wybrzeżem Norwegii z powrotem do Karlskrony
-Wracamy albo promem, albo jedziemy przez most i szybko przez Danię i Niemcy lub promem przez Treleborg do Sasnitz.

Nasz wyjazd poprzedziło oczywiście pełne zatowarowanie naszego kamperka na ponad trzy tygodnie skandynawskiej tułaczki, gdzie znając tamtejsze ceny z relacji przeczytanych między innymi na camperteam.pl, uznaliśmy, że w zasadzie nie będziemy nic kupować. Plan udało się zrealizować w 99,7% gdyż przez 2,5 tygodnia kupiliśmy 3 bochenki chleba (po20pln każdy).

Nasz prowiant stanowiły zakupy z makro, gdzie wydaliśmy około 1000pln na jedzenie i napoje. Z napoi alkoholowych zabraliśmy  zgrzewkę piwa, 5 trzylitrowych kartoników wina oraz 3 litry napojów „innych”. Obawialiśmy się trochę kontroli, gdyż do Norwegii nie można wwozić takiej ilości alkoholu, ale nigdzie nikt nas nie skontrolował. Alkohole kosztowały dodatkowo około 500pln z tego co pamiętam.

Na ropę podczas wyjazdu wydaliśmy około 3000pln, promy w Norwegii i płatne tunele oraz drogi to 2000pln, do tego prom z Polski 600pln i powrotny 1200pln (nie wiedzieliśmy dokładnie kiedy i jak będziemy wracać więc nie rezerwowaliśmy nic)
Ani razu nie staliśmy na płatnym kempingu (tylko na Nordcapp trzeba zapłacić za wjazd na sam parking).
Całkowity koszt naszej prawie trzytygodniowej przygody z Norwegią zamknął się kwotą 8300pln.

Bartek-Ayer - 2008-11-17, 08:57
Temat postu: Dzień 1
Dzień 1 Niedziela 13.07.2008

Na terminal w Gdyni podjeżdżamy około godzin 19.00 gdzie mamy zamiar przenocować na zarezerwowanym wcześniej parkingu strzeżonym przy samym terminalu promy Stena Line. Jako że w Polsce staramy się nie stawać w miejscach nie strzeżonych z obawy na brak miejsc rezerwację zrobiłem kilka dni wcześniej. Odnajdujemy parking i po dwudziestu minutach pod szlabanem pojawia się Pan parkingowy (który notabene spał tak smacznie, że nasz przyjazd go nie obudził, można by go wynieść razem z jego przyczepą). Pan parkingowy oznajmił nam, że parking jest tylko dla samochodów, więc on pilnuje samochodów, nie ludzi. Reasumując, kamper może spać na parkingu, my nie! Widać od razu, że o słynnej maksymie „Klient, nasz Pan” dawno tu zapomniano.

Absurd, po tym jak nas tu potraktowano (dodaję, że parking ten reklamują na stonie internetowej Stena Line). Bartek stwierdził, że jego noga więcej tu nie postanie, i że nie będzie nas pilnował śpiący dziadek. Udaliśmy się na bezpłatny parking dla tirów po drugiej stronie ulicy, również przed terminalem. Usypiamy o 21.30 słysząc co jakiś czas wyjeżdżające lub podjeżdżające Tiry. Nie jest źle, w dach bębni deszcz i bardzo miło się zasypia.

Bartek-Ayer - 2008-11-17, 09:03
Temat postu: Dzień 2
Dzień 2. Poniedziałek, 14.07.2008 262km
Wstajemy o 6.00 całkiem wyspani, zaokrętowanie na prom o 8.00, odpływamy o 9.30. Stoimy na pokładzie dla Tirów, obok nas 3 kampery, w tym jeden 6-osobowa rodzina- jak oni się mieszczą w tyle osób.
Pogoda nas zaskoczyła, jest super słońce. Opalamy się na leżakach jak na pokładzie wycieczkowa (leżaki z Jysk-a takie jak nasze). Leżymy plackiem na słońcu 3 godziny. Na efekty nie trzeba było długo czekać- wyglądamy jak 2 buraki. Twarz mnie tak piecze, że nie mogę zamknąć oczu, Bartek też ledwo dycha. Ale myślę, że było warto, bo nie wiadomo jak dłużej będzie z tym słońcem.

Gramy w „Triva game”. Typowa gra na zabicie czasu, polegająca na liczeniu monitorów w kasynie tu na promie, stolików w restauracji, sprawdzaniu cen dań i perfumów oraz na wertowaniu przewodnika po Szwecji. Niestety nie wygraliśmy. Jemy obiad, nawet smaczny. Była „jaka to melodia”, ale się spóźniliśmy.
Dobijamy do Karsklony, planowo o 19.30. Na granicy zero bramek, pozostało tylko miejsce po nich. Zjeżdżamy z promu jako pierwsi, bo staliśmy przy samym dziobie. Od razu ruszamy w trasę, bo szkoda czasu. Chcemy jak najszybciej dotrzeć na Nordcapp!!
Przejechaliśmy 262km, śpimy na ładnym leśnym parkingu nad jeziorkiem, postój za darmo. Aha, widzieliśmy pierwszego łosia!!!!!
Zachód słońca 21.40

Bartek-Ayer - 2008-11-17, 09:10
Temat postu: Dzień 3
Dzień 3. Wtorek 15.07.2008 713km.

Wyjazd 8.15, bez budzika.
Na trasie pojawia się nowy znak „Uwaga dziki”. „Uwaga łosie” już tak nie dziwi bo występuje bardzo często. (podobno demontowanie ich przez Polaków w celach pamiątkowych nie jest tu mile widziane…). Swoją drogą to ciekawe jakie zwierzęta jeszcze tu grasują.

Droga dość monotonna momentami, ale mijamy śliczne jeziorka i skaliste wysepki. Ciekawą rzeczą był most zwodzony na kanale Gota. Szlaban jak dla pociągów zatrzymuje samochody, ale zamiast pociągów przepływają łódki. Żaglówki wyglądają, jakby płynęły po polu.

Z ciekawych momentów to jeszcze filigranowa kobieta, prowadząca mega ogromnego tira z dwoma przyczepami (dwie cysterny z Gazem). Co do drogi wszyscy przestrzegają przepisów. Wyprzedzanie należy tu do rzadkości.

Nocujemy na stacji Statoil, Byliśmy tak zmęczeni, że nie chciało nam się niczego szukać. Jutro ruszamy dalej na północ Szwecji. Piszę to o 22 i ciągle jest piękne słońce.
(Jeszcze jedno, a zbliżamy się już do końca tej wnikliwej analizy… , dojechaliśmy prawie do końca mapy. Pierwsza połowa Szwecji za nami)

Jest 23.30 czasu fińskiego, a do pisania nadal nie potrzeba lampki

Bartek-Ayer - 2008-11-17, 09:21
Temat postu: dzień 4
Dzień 4. Środa 16.07.2008 719km

Wyjazd 7.38
Jesteśmy w połowie Szwecji, przewracam mapę na drugą stronę o 8.50- wcale nie jest to łatwe. Mapa jest ogromniasta, szarpię się z nią dobre 10 minut.
Po przejechaniu 5 km naszym oczom ukazał się niewiarygodny widok. Ujrzeliśmy boski kemping, chyba najlepszy w całej Szwecji. Położony był na skalistym wybrzeżu tuż przy dwukilometrowym opartym na dwóch niebosiężnych pylonach przepięknym moście. Nie mogłam tego przeboleć, że zabrakło nam kilku kilometrów do tak ładnego miejsca na nocleg. No cóż- nie można mieć wszystkiego.

Poranne żale wynagradzamy sobie popołudniowym postojem nad morzem, gdzie opalamy się na leżakach i pomoście przez równe 3 godziny. Do zwiedzania jest również latarnia morska, której nikt nie pilnuje a wstęp jest wolny.

Na stacji kupujemy chleb „polarny”. (Na opakowaniu logo renifera )
Przyzwyczajamy się do towarzystwa radia RIX FM na zmianę z radiem GULD- Złote przeboje. Radia lepsze niż u nas, nie ma tyle reklam.

Po drodze mijamy STRUCFERMEN- fermę strusi. Do tego, co kawałek sprzedają LOPPIES- a my nie wiemy co to jest!! Podejrzewamy, że to truskawki, ale nie mamy słownika. Jedziemy przez miejscowości o zwałowych nazwach: UMEA, PITEA, LULEA.
Wjeżdżamy do Finlandii. Ku naszemu zdziwieniu, na granicy szwedzko-fińskiej, mijamy ogromne centra handlowe, gdzie udaje nam się kupić termos (pierwsza rzecz, o której zapomnieliśmy).

Drogi fińskie szału nie robią, za to można płacić Euro.

Docieramy do koła podbiegunowego, gdzie postanawiamy spędzić nocleg. Słońce daje jak w dzień!!, Jest 23.00 i ciągle jasno. Jak tu spać? Do tego komarów całę stada!, Popijamy winko w kubeczkach Finlandia. Parking jak z horroru, jesteśmy sami, wokół żywej duszy, co chwila przejeżdża tir załadowany drewnem. W pobliżu automatyczna stacja benzynowa i budynek wyglądający jak nawiedzona restauracja z filmu grozy.

Bartek-Ayer - 2008-11-17, 14:16
Temat postu: dzień 5
Dzień 5. Czwartek 17.07.2008 720km

Wyjazd 8.45

Rano postawiamy bliżej zbadać tajemniczą restaurację. Okazuje się ona wielkim samoobsługowym sklepem z pamiątkami z ARCTIC CIRCLE. W sklepie jest wszystko, od skór poprzez ciuchy i naczynia do książek -Full Wypas. Bartek odkrywa znaczenie słowa „finka”- noże też tam były. Kupujemy kilka naklejek (m.in. uwaga łoś, renifer i ..komar!!) i jedziemy dalej na północ. Przed nami jakieś 700km do końca Europy.

Przy okazji Bartek zapragnął wyglądać jak wiking i oznajmił, że do końca wyprawy się nie ogoli. Zastanawiam się czy w związku z tym nie powinnam wyglądać jak żona wikinga 
Jedziemy dalej, w radiu typowo fińska muzyka-Bryan Adams.

9.17 widzimy pierwsze w życiu renifery. Wzdłuż drogi biegnie sobie jakby nigdy nic cała rodzinka. Stopniowo widzimy ich coraz więcej. Chodzą parami, stadami lub pojedyńczo. Przechadzają się majestatycznie przy drodze nie robiąc sobie nic z przejeżdżających obok samochodów. Renifery czują się tu jak święte krowy.

Co do paliwa to ceny są jak u nas.
Las robi się coraz niższy, aż w końcu zupełnie znika (gdzieś na granicy Finlandii z Norwegią).

Jedziemy drogą 93, żółta ale nie jest zła. Dopada nas pierwsza fińska burza, momentami strasznie wieje. Na północy się przejaśnia więc jedziemy dalej. Zadziwają nas sklepy z pamiątkami w środku pustkowia oraz wszechobecne stacje Shell. Jeszcze tylko Mcdrive tu brakuje.

O 12.30 wjeżdżamy do upragnionej Norwegii. Zero bramek-zero kontroli.
Norweski asfalt jest nieco inny niż głośny i szorstki asfalt szwedzki i fiński. Póki co, lepiej się po nim jedzie. Nie żałujemy zakupu nowych opon na tę wyprawę.

Tuż za granicą-szałas z pamiątkami np. rogami reniferów i innymi gadżetami tego typu. Sprzedają je oczywiście rdzenne norweszki przyodziane w stroje ludowe. Czujemy się jak na prerii w stanach- robi się coraz bardziej płasko a na horyzoncie majaczą góry. To są chyba te słynne norweskie płaskowyże. Bartek stwierdza, że prędzej zobaczymy tu kangura niż renifera. Jesteśmy jak Thelma i Luisa lub Harry i Loyd jadący słynną drogą 66. Tylko patrzeć jak z boku wyskoczy kowboj.

Jedziemy dalej. Ku naszemu zdziwieniu mijamy wydmy. Wokoło karłowate liściaste drzewka oraz małe jeziorka.
Zatrzymujemy się po drodze do ALTY. Natychmiast dopada nas stado wygłodniałych komarów lub meszek. Gryzą nawet przez spodnie!! Szybkie siku pod drzewkiem i biegniemy z powrotem do samochodu. Na szczytach gór w oddali widać śnieg, a u nas upał.

W Alcie dwu godzinna popołudniowa drzemka i o 16.15 ruszamy do celu naszej podróży, od którego dzieli nas 200km. Początkowo droga bardzo kręta i jest stromo więc jedziemy trochę wolniej.

Wjeżdżamy kilkaset metrów wyżej i jesteśmy na totalnym pustkowiu. Preria jak okiem sięgnąć, wijąca się jej środkiem wstęga drogi a na tej drodze-My!! Gdzieniegdzie porozrzucane chatki. W oddali góry, burza i tęcza. Za nami słońce. Wierzcie nam lub nie, ale na środku tego odludzia, skryty za krzakiem stoi policjant przyczajony za swoim białym Volvo strzelający z laserowego fotoradaru do przejeżdżających kamperów. Kulamy!!

Znowu góry, obijamy na Nordcapp, na drogę E69. Robi się bardzo wąsko. Przez następne 60km jedziemy półką skalną. Widzimy stadko (dość duże stado właściwie) pasących się reniferów u wodopoju (a dokładniej nad morzem). Czy one piją słoną wodę??

Pokonujemy pierwszy podczas podróży tunel. Ma on długość 2800m. Jest okropny, wydrążony w skale i bardzo ciemny. Chyba w kopalni wujek jest jaśniej niż tu. To nic, przed nami kolejny tunel, prawi e 7km, ale płatny, więc może będzie w lepszym stanie.
Do celu zostało nam 98km. Droga E69 nieprzerwanie oplata skaliste wybrzeże. Co jakiś czas mijamy kampera wracającego z Nordcapp- nie jesteśmy ty sami  Wszyscy serdecznie się pozdrawiają.

Może ma kolor turkusowy, przejeżdżamy przez Nordcapptunnelen. Ma 7km długości, pierwsze 2,5km jedzie się w dół, potem 3km pod morzem i następnie około 2km pod górę. Kamper na tak długim podjeździe zaczyna się grzać i cali zdenerwowani widzimy w końcu „światełko w tunelu”.

Zostało 45km.

Po drodze jedziemy do Honningsvag (30km od Nordcapp) zorientować się jak pływają promy do Hammerfest. Raczej nie chcemy wracać tą samą drogą do Alty. Bartkowi nie podobały się równiny, mi tunele. Na wodzie chyba czujemy się pewniej. Mijamy malutkie domki i osady rybackie. Jest 19.10- słońce bardzo wysoko. Jest ślicznie. Docieramy do punktu informacji turystycznej, pytamy się o promy. Najbliższy prom do Alty wyrusza o 6.15 rano więc sobie do podarujemy. To oznacza, że jutro czeka nas ta sama trasa w drodze powrotnej.

Droga w nieskończoność wije się po równinach wspinając się coraz wyżej by ostatecznie dotrzeć do Nordcapp położonego 500m nad poziomem morza. Przez cały czas widać morze i zatoki. Jest ślicznie, a słońce co chwila nas oślepia, mimo że robi się coraz później. Widoki zapierają dech w piersiach i nie wierzymy, że od końca Europy dzieli nas kilka kilometrów.
Jest 20.00. Przed nami ostatnia prosta, w oddali widać słynny globus-NARESZCIE!!
To co tu widzimy przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania. ZERO CHMUR, ZERO WIATRU- tylko strome urwisko, bezkresne morze, odbijające się w nim słońce oraz parking pełen kamperów i ludzi tak samo zafascynowanych jak my.

Słońce o 23.00 było najniżej (wynika to z granicy zmiany czasu), nie dotknęło nawet horyzontu, a potem zaczęło się robić coraz jaśniej i cieplej. Pełno kamperów i przyczep. Wszyscy na leżakach wspólnie delektują się pięknem tego zjawiska jakim jest niezachodzące przez całą noc. Co chwila przyjeżdżają i odjeżdżają autokary przywożące co chwila kolejnych turystów chcących tak jak my zobaczyć to cudowne miejsce. Jednak my, w odróżnieniu od nich możemy tu pozostać na całą „noc. Nie da się tego opisać więc napiszę tylko spełniło się nasze największe marzenie. Własnym kamperkiem dojechaliśmy tam, gdzie słońce nie zachodzi.

Kładziemy się spać o 2.00. Słońce jest już bardzo wysoko. Ludzi coraz mniej-wszyscy poszli spać. Żal się kłaść, ale rozsądek nakazuje się położyć chociaż na chwilę. Ciągły widok słońca powoduje, że organizm nie czuje zmęczenia.

Budzę się o 4.40. Otwieram okno dachowe, a wokół nas wpełzające z północy na przylądek gęste chmury. To coś jakby mgła, białe jak mleko powoduje, że nie widać na dwa kampery w bok. Idę na krótki spacer, robię zdjęcia i kilka klatek filmu. Kładę się spać.

Bartek-Ayer - 2008-11-17, 14:38
Temat postu: Dzień 6
Dzień 6, Piątek 18.07.2008 406km

Budzimy się po 9.00. Na parkingu widoczność zerowa. Wszystko spowite białym mlekiem. Jesteśmy w chmurach!!! Ludzi coraz mniej, wszyscy kolejno zjeżdżają na dół. My zostajemy- chcemy jeszcze podładować laptopa i zgrać zdjęcia. Potrzebuję prąd a centrum turystyczne jest otwarte od 11.00 Wczoraj ładowałam tam aparat więc z laptopem nie powinno być problemu. Potem wyślę jeszcze kartki i możemy jechać. Dzisiaj chcemy zrobić około 300km. Cieszę się strasznie, że mieliśmy takie szczęście z pogodą. Podobno tylko wczoraj było bezchmurne niebo i bardzo dobra widoczność. Wikingowie nam sprzyjają.

Wysyłamy kartki i o 13.00 opuszczamy to boskie miejsce.

Dzisiaj już tak nam się nie spieszy. Po wczorajszych i dzisiejszych wrażeniach nawet tunele nas nie przerażają. Jedziemy nimi jak zaczarowani. Wspominamy białą, słoneczną noc.
Chmury, które nadciągnęły z północy spowodowały niewielkie ochłodzenie i o 14.00 po raz pierwszy od wyjazdu z Polski na chwilę włączamy ogrzewanie w kabinie. Jedziemy w stronę Alty tą samą drogą. Równiny znów źle wpływają na Bartka i robi mu się niedobrze, w ruch idą stare dobre krople miętowe. Bartek chyba odkrył w sobie lęk przestrzeni.

Dojeżdżamy do Alty. Czas na drzemkę, nie mogę spać więc czytam przewodniki. Pada. Znajduję jakąś głupią fermę reniferów i wioskę ludu Sami, zrobioną dla turystów. Jedziemy tam, chociaż Bartek nie chce, 12km. Jest fatalnie- zero reniferów, tylko rogi. Jeden Lapończyk od siedmiu boleści i Laponka w jeansach. Kupuję mega drogą nalepkę na samochód i jedziemy dalej.

Poruszamy się wzdłuż fiordów. Jest super. Wyszło słońce, w oddali widać ośnieżone góry. Jest 20.00 i gdyby nie ta durna wioska bylibyśmy już na miejscu. Chcemy dotrzeć nad most (na mapie wygląda na duży). Może będzie tam jakieś fajne miejsce na postój. Jeszcze jakieś 20km.

Most nie był ani za szczególny, ani za duży. Jedziemy kawałek dalej- nad fiord. Z jednej strony mamy potok, z drugiej góry. Jest ślicznie, świeci słońce, nie pada. Obok prowizoryczny obóz, cztery kampery+przyczepa. Myję naczynia w potoku, Fiordy już prawie jedzą nam z ręki. Jesteśmy nad Oxfjordem. Dzisiejszy dystans 406km

Bartek-Ayer - 2008-11-17, 14:40

To na razie tyle z relacji, reszta wkrótce.

Pozdrawiamy wszystkich Norwegofilów. Za rok też tam jedziemy :-)))))


Agata i Bartek

rafalcho - 2008-11-17, 14:50

Witam,

Piekna wypiekna wyprawa i super dokumentacja :ok


Czekam na dalszy ciąg

:spoko

48a-ELANKO - 2008-11-17, 14:58

Dziękujemy za tę ucztę ! :spoko
SlawekEwa - 2008-11-17, 18:40

Dojechaliśmy wprawdzie tylko w 2000 roku do koła podbiegunowego w Szwecji ale czytając Waszą super relację,odżyły wspomnienia tamtych klimatów. Piękne fotki. Dziękujemy.
MAREKH - 2008-11-17, 18:41

Tak nie lubię zimna,ale Twoja relacja kusi.Bardzo ładna,dziękujemy.
Tadeusz - 2008-11-17, 18:58

Dziękujemy za to ładne opowiadanie. Udało się Wam przekazać nastrój towarzyszący włóczędze po Norwegii tak, że i mnie korci. Zresztą od dawna już mnie korci.
Dziękujemy. :-D

ARCADARKA - 2008-11-17, 19:03
Temat postu: ARCADARKA
witaj Bartek :ok
bardzo mi się podoba twoja relacja super!!!!!!!!!!!!!!!! :bigok
może i my się skusimy jak tylko starczy czasu, mamy trochę znajomych w Szwecji , którzy również kamperują może się skuszą to zrobimy międzynarodową karawanę
pozdrowionka :haha: :haha:

KOCZORKA - 2008-11-17, 19:41

Super relacja i fajne fotki. :bigok Lubię oglądać kraje północy, bo ja jestem zmarzluch i ciągnę w kraje południowe (Włochy, Hiszpania..)
Najdalej na północ dotarłam do Danii, było super, ale mogłoby być cieplej. :zimno
Czekam na dalszą relację. :roza:

Aulos - 2008-11-17, 19:43

Ja też wolę gorące południe, ale po takich relacjach coraz bardziej mam ochotę na zimną północ.
papamila - 2008-11-17, 20:34

Aulos napisał/a:
zimną północ.

zapewniam cię Krzysiu ze jadac na przełomie czerwca i lipca nie zmarzniesz,
nawet się opalisz....bo słońce jest dłużej na niebie
a wrażeń Was czeka moc.
A tak serio to poza Nordkaapem (+8) wszędzie łaziliśmy w gaciach i z krótkim rękawem

Dembomen - 2008-11-17, 22:56

Hej!
Widac zadowolonych urlopowiczów, fajna relacja. Gratulacje udanej wyprawy. :spoko
Hej!

wbobowski - 2008-11-17, 23:12

Piękna relacja... wracają wspomnienia. Co prawda najdalej byliśmy na Lofotach w Norwegii i Abisko w Szwecji, ale wiele wrażeń podobnych. Nordcap jeszcze przed nami.
hrys - 2008-11-18, 19:39

b. ładna relacja ciekawi mnie dlaczedo minęliście Bergen= rozumię coś za coś ja byłem tylko w Bergen na dalej zabrakło funduszy
Bartek-Ayer - 2008-11-19, 08:19

Na Bergen zabrakło już czasu, zresztą będzie to opisane w jednej z następnych relacji.

Za rok mamy zamiar płynąć do Karsklony i potem od razu do Norwegii. Chcemy porządnie objechać Lofoty, bo to jest bardzo piękne miejsce na które trzeba poświęcić przynajmniej tydzień, potem niecały tydzień na wąską część Norwegii i tydzień na "brzuszek" czyli część południową.

Na Nordcapp niestety pewnie nie pojedziemy. Byliśmy tam już raz, miejsce cudowne, ale żeby tam dotrzeć potrzeba bardzo dużo czasu i kilometrów w samochodzie.

Pozdrawiam

Bartek

ReginaZW - 2008-11-20, 23:44

Bardzo pięknie opisaliście swoją przygodę. Mamy ogromną ochotę pójść w Wasze ślady, ale mamy chyba zbyt leciwego i słabego kamperka.
"Kupuję" powiedzonko " tam gdzie słońce nie zachodzi" :haha: :haha:

Bartek-Ayer - 2008-11-21, 08:29

ReginaZW napisał/a:
Bardzo pięknie opisaliście swoją przygodę. Mamy ogromną ochotę pójść w Wasze ślady, ale mamy chyba zbyt leciwego i słabego kamperka.
:



Ja też tak myślałem przed wyjazdem i obawiałem się o wiele rzeczy, ale jakbyś zobaczył jakie tam jeżdżą "staruszki" to byś stwierdził, że masz całkiem młodego kamperka.
Mój ma 95KM i o wiele podjazdów się obawiałem, a na końcu górki, czy na górze "drogi trolii" widziałem stare kamperki, których silniczki miały pewnie po 60KM i mniej, a jakoś dały radę.
Poza tym kampera starszego typu "łatwiej naprawić w sytuacjach awaryjnych". Nie potrzeba do nich żadnych komputerów, a do naprawy większości rzeczy wystarczy zwykły warsztat mechaniczny a nie potrzeba ASO.

Także nie obawiaj się i zapraszam do wspólnej podróży w przyszłym roku.

Pozdrawiam


Bartek

Pawcio - 2008-11-21, 20:48

Super wyprawa, zajefajny opis.

Mogę napisać tylko jedno ...

:gwm :gwm :gwm DLACZEGO TAM JESZCZE NIE BYŁEM HĘĘĘ ? :gwm :gwm :gwm

IAAN - 2008-11-21, 21:29

potwierdzam według mnie to mając starszego kampera łatwiej jest go naprawic własnymi siłami lub małym kosztem i mniej wrażliwy jest na jakośc paliwa , też mysle o Nordcapp ale jeszcze nie teraz nie w przyszłym roku trochę przerazają nmie ceny promu do szwecji mam długośc przeszło 7 metrów i zastanawiam się czy nie taniej było by przez Danię może ktoś jechał tą trasą przez most może jakaś strona z cennikiem a wam poprostu mogę tylko pogratulowa i pozazdrościc
antwad - 2008-11-21, 22:45

Irek napisał/a:
może jakaś strona z cennikiem

Proszę bardzo:
http://www.oresundsbron.c...nt.php?obj=6805

IAAN - 2008-11-21, 23:12

czy dobrze kombinuję ze 71 euro powyzej 6metrów
rafalcho - 2008-11-22, 04:01

Dobrze, dobrze kombinujesz ... :ok

:spoko

ReginaZW - 2008-11-23, 01:32

Chyba w przyszłym roku nie uda nam się wyprawa na północ - "tam, gdzie słońce nie zachodzi", bo mamy w planach Chorwację, a na dłuższe "leniuchowanie" nie wystarczy urlopu. Ale jeszcze wszystko może się wydarzyć...a wtedy będziemy chcieli skorzystać z Waszych doświadczeń. :los :spoko
jamikon - 2009-07-14, 23:40
Temat postu: Re: Dzień 1
[glow=black]Witam
Całkiem przypadkiem przeczytałem ten post i chciałbym dodać swoją opinię.
Jak ja parkuje swoje auto na parkingu strzeżonym i płacę za to że ono tam stoi ( niezależnie czy ktoś w budce śpi czy nie , bo to chyba ma najmiejsze znaczenie bo nie zakładam że ochroni moje auto ciałem i odda za nie życie) to tak nawiasem to raczej nie życzył bym sobie aby ktoś lub nawet cała szkolna wycieczka użądzała sobie piknik w okokoło mojego auta ale pan zakładam że z wielkiego miasta przyjechał do takiej dzióry jak Gdynia i wymaga że pan śpiący parkingowy wyskoczy z budki i będzie za 20 zł kłaniał sie w pas i zachwycał się kamperem .Moja propozycja jest taka zanim zacznie oceniać sie kogoś kogo sie nie zna i miejsce w którym sie jest proponuje spojżeć na siebie bo zakładam że ten pan też gdzieś pracuje i jestem ciekaw czy taki z niego profesionalista ?
[/glow]


Na terminal w Gdyni podjeżdżamy około godzin 19.00 gdzie mamy zamiar przenocować na zarezerwowanym wcześniej parkingu strzeżonym przy samym terminalu promy Stena Line. Jako że w Polsce staramy się nie stawać w miejscach nie strzeżonych z obawy na brak miejsc rezerwację zrobiłem kilka dni wcześniej. Odnajdujemy parking i po dwudziestu minutach pod szlabanem pojawia się Pan parkingowy (który notabene spał tak smacznie, że nasz przyjazd go nie obudził, można by go wynieść razem z jego przyczepą). Pan parkingowy oznajmił nam, że parking jest tylko dla samochodów, więc on pilnuje samochodów, nie ludzi. Reasumując, kamper może spać na parkingu, my nie! Widać od razu, że o słynnej maksymie „Klient, nasz Pan” dawno tu zapomniano.

Absurd, po tym jak nas tu potraktowano (dodaję, że parking ten reklamują na stonie internetowej Stena Line). Bartek stwierdził, że jego noga więcej tu nie postanie, i że nie będzie nas pilnował śpiący dziadek. Udaliśmy się na bezpłatny parking dla tirów po drugiej stronie ulicy, również przed terminalem. Usypiamy o 21.30 słysząc co jakiś czas wyjeżdżające lub podjeżdżające Tiry. Nie jest źle, w dach bębni deszcz i bardzo miło się zasypia.[/quote]

jamikon - 2009-07-14, 23:44

Całkiem przypadkiem przeczytałem ten post i chciałbym dodać swoją opinię.
Jak ja parkuje swoje auto na parkingu strzeżonym i płacę za to że ono tam stoi ( niezależnie czy ktoś w budce śpi czy nie , bo to chyba ma najmiejsze znaczenie bo nie zakładam że ochroni moje auto ciałem i odda za nie życie) to tak nawiasem to raczej nie życzył bym sobie aby ktoś lub nawet cała szkolna wycieczka użądzała sobie piknik w okokoło mojego auta ale pan zakładam że z wielkiego miasta przyjechał do takiej dzióry jak Gdynia i wymaga że pan śpiący parkingowy wyskoczy z budki i będzie za 20 zł kłaniał sie w pas i zachwycał się kamperem .Moja propozycja jest taka zanim zacznie oceniać sie kogoś kogo sie nie zna i miejsce w którym sie jest proponuje spojżeć na siebie bo zakładam że ten pan też gdzieś pracuje i jestem ciekaw czy taki z niego profesionalista ?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group