Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Węgry - Węgry 2017 - Marcin i familia

Amarcin - 2017-06-29, 08:22
Temat postu: Węgry 2017 - Marcin i familia
Hej,
W tym roku Węgry.
Zaczęliśmy od postoju na Słowacji na akwaparkach wSturovo.
Za 2 doby dla 4 osób zapłaciłem 100euro.
Kamping w sumie fajny.
Ważne: brak możliwości spuszczenia szarej wody. Na moje pytania w recepcji nikt nie widział o co mi chodzi a jak już usłyszałem : skąd masz tę brudna wodę w kamperze..? - to tylko się uśmiechnąłem i tyle.
Na kempingu jest wiele : bungalowy, hotelik, budy, bary, park linowy, a nawet karuzele. Fajnie bo o 22:00 głośna muzyka jest wyłączana.
Kompleks basenowy jest bardzo fajny, ale w ostatnim dniu wymagano od nas biletów na zjeżdżalnie - czyli zjeżdżalnie były dodatkowo płatne (co uważam za przesadę). Cena 3euro za osobę/dzień ;(.
Płatne oczywiście leżaki za 5euro/2 leżaki.
Co było jeszcze z fajnych rzeczy to fakt, że po opuszczeniu kampingu (do godz.11) można było zaparkować przed basenami i jeszcze skorzystać do końca dnia z basenów.
No i ten widok na katedrę w Ostrzyhomiu.....

Amarcin - 2017-06-29, 08:35
Temat postu: Ostrzyhom
Ostrzyhom
Warto.
Wydaje się, że tak sie namęczyli by to tutaj wybudować i że nie mieli juz sił na wykończenie katedry w środku ale nie.... naprawdę ładnie jest no tech chłód...gdy na zewnątrz 34stC.... warto ;)
Ważne: nie parkuj zaraz obok katedry - cena 1000for za 1 godz. A zaraz obok jest darmowy parking - poniżej zdjęcie z miejscem gdzie się zatrzymaliśmy.
Warto tu wpaść. Widoki z góry nieziemskie.
Wejście do kompleksu 3500forint - bilet rodzinny.

stef - 2017-06-29, 09:25

Poprosimy dalej. Zapowiada się ciekawie.
Amarcin - 2017-06-30, 09:00

Następny przystanek Wyszehrad - nazwa od zamku na wzgórzu.

Same miasteczko Wyszehrad to mała mieścina - zastanawiam się gdzie się ta grupa Wyszehradzka spotyka.....
Kamping w Wyszehradzie....cóż bywało lepiej, ale też bywało gorzej! Na kampingu 3 załogi - my i 2xnamiotowcy.
W nocy straszna burza - wszyscy przeżyli.
Twierdza Wyszehrad która nigdy nie została zdobyta.
Zaraz pod twierdzą parking płatny 300forint/godzinę. Dalej jest jeszcze jeden parking pewnie tańszy no ale nie sprawdziłem.
Widoki z twierdzy przepiękne.
W drodze z twierdzy do Szentendre (odcinek górski) minęliśmy wiele fajnych miejsc parkingowych (darmowych) - można się zatrzymac nawet na dłużej (stały kamperki ;) ).
Bardzo miło się tu spędza czas - nie ma tylu turystów, ceny znośne, pogoda fantastyczna.
Parę fotek

Rodzinka Cztery Plus - 2017-06-30, 10:40

Koniecznie Gyor i muzeum Biskupie. Będziesz pod wrażeniem. Zaparkować można na noc pod Aquaparkiem skąd masz świetne dojście do starówki. Dla mnie najbardziej chyba zaskakujące miejsce na Węgrzech.
Amarcin - 2017-06-30, 22:26

@Rodzinka 4+ . - dzieki za informację.
Dziś się sycyliśmy w Szentendre.....

Amarcin - 2017-07-04, 23:39

Szentendre
Również warto. Nie dlatego że jest blisko Budapesztu. Dlatego że był tu Makłowicz ...i zachwalał kuchnię węgierską.....
Szentendre jest po prostu piękne.
Camping Pap Island godny polecenia. Jest basen, boisko i blisko do centrum miasteczka - ok 1 km.
Obsługa miła i angielsko-języczna.
Tam spróbowałem zupy rybnej, gulaszu...... mniam.
Cena gulaszu ok. 1600 fornit - było to 0,5 litra dobrej zupki (wg nas gulasz to gulasz a wg Węgrów gulasz to zupa z dodatkiem mięska + dodatkowo w karafce jest super osstry dodatek - ile możesz tyle ładujesz do talerza - ale uważaj).
W Szentendre zobaczyliśmy muezum marecepanu - polecam, choć nie do końca jestem przekonany, że figury są z marcepanu - nie można było ich spróbować....

Lecimy dalej ..... do Szekesfehervar jednego z najważniejszych miejsc w historii Węgier.

Amarcin - 2017-07-13, 22:09

Budapeszt.
Opisane wielokrotnie więc nie będę się rozwodził.
Miałem chytry plan spędzić tam jeden dzień parkując w miejscu, gdzie widziałem rok wcześniej zaparkowany kamperek. Miejscówka (47°30'14.8"N 19°02'23.0"E) fajna ale niestety był pokaz RedBull AIrSchow i cała ulica była zamknięta…..
Postój na parkingu (47°30'26.3"N 19°02'07.6"E) w sumie blisko metra więc ok. i za free
Postanowiliśmy zwiedzić Parlament - ważna informacja: zwiedzanie z przewodnikiem i w określonych godzinach (w zależności do jakiej grupy językowej się zapiszemy).
Z Budapesztu pojechaliśmy do Szekesfehervar…… do dziś mam problem z wymówieniem nazwy…..

Amarcin - 2017-07-13, 22:27

Szekesfehevar
W tym prawie 100 tysięcznym miasteczku o niskiej zabudowie zaparkowaliśmy na noc na kempingu w kompleksie sportowym.
NIe bez kozery napisałem o niskiej zabudowie ponieważ pochodzimy z miasta 80 tysięcznego w którym są bloki 10 klatkowe i 10 piętrowe więc Székesfehérvár całkowicie nie pasował mi do koncepcji tak dużego miasta.
Ale nie miało być o tym….
Kemping (47°12'11.8"N 18°23'59.0"E) recepcja zamknięta.
Z żoną weszliśmy na teren kempingu a ja podszedłem do grupy młodych osób ( w moim wieku) i zapytałem do you speak english?
Na tak postawione pytanie wszyscy podnieśli ręce i zbiorowo odpowiedzieli NEIN. Ops…..
Za chwileczkę pojawił się gość, który łamaną angielszczyzną powiedział, że jeszcze 5 minut i będzie ok.
Za kilka chwil pojawił się właściciel kluczy do recepcji. Zadowolony z siebie i bardzo nadpobudliwy typowy Węgier będący tego wieczoru administratorem obiektu. Znajomość anielskiego - poziom zerowy. Poszliśmy za nim do recepcji - sytuacja była rozwojowa.
KIerownik dał do wypisania (w ciemno) papiery rejestracyjne na kemping. Na szczęcie wersja zawierała wyrazy angielskie. Wypisałem co wiedziałałem. Po jakimś czasie pojawił się jegomość władający językiem anielskim i dzięki niemu doszliśmy do porozumienia. Jednak cena za nocleg przewyższała wszelkie możliwe opcje cenowe na tablicy przed recepcją. Dobra jakoś się rozliczymy..
Na szczęście dnia następnego pojawił się nowy administrator obiektu, który nieśmiało zbliąył się do nas. I z uśmiechem na twarzy przedstawił karteczkę z rozpiską cenową nieodbiegającą od naszej kalkulacji.
Kemping….. sanitariaty pozostawiają wiele do życzenia, miejscówka - parcela ok. - dużo miejsca, zielono . Na kompleksie dobre zaplecze sportowe - bieżnia, boiska - naprawdę można się spocić. I o dziwo właśnie te zaludnienie Székesfehérvár widziałem na tym kompleksie sportowym - cały czas kilka osób biegało po bieżni 600 metrowej. Naprawdę byłem pod wrażeniem.
Miejscówka na jedna noc - ok.

Székesfehérvár to stare historyczne miasto węgierskie będące dla Madziarów tym czym dla nas jest Kraków. Niestety Turkowie w katedrze, gdzie pochowano wszystkich dotychczasowo zmarłych królów węgierskich urządzili sobie magazyn broni i materiałów wybuchowych a w pewien słoneczny dzień mniej rozgarniętny Abdul nie dokładnie zgasił niedopałek fajki i sruuuu …(kabum!!!) szczątki królewskie wyleciały w kosmos.
I w ten oto sposób Węgry straciły nekropolię królewską.
Sam Székesfehérvár jest miasteczkiem głęboko zakorzenionym w klimacie czasów przeszłych. Są muzea, uliczki, pokazy średniowieczne. Sama starówka jest urokliwa i godna spaceru.

ups.. coś mi zdjęcia nie wchodzą na stronkę :(

Amarcin - 2017-07-13, 23:39

Lawendowe Tihany ….
Właściwie to nie chcieliśmy tak od razu jechać do Tihany. W planach było jeszcze odwiedzenie jakiegoś kempingu nad Balatonem. Krótki odpoczynek przed całodziennym zwiedzaniem lawendowego Tihany.
Najbliższy Balaton Fured kemping bardzo nas rozczarował. Tłok, gwar i te ceny…. . Basen mały. Wifi płatne. Zauważyłem, że kempingi gdzie jest płatne wifi nie są godne uwagi - są to kombinaty nastawione na dojenie turystów. Tak jest we Włoszech, Chorwacji.
Po krótkim rekonesansie po kempingu postanowiliśmy jednak pojechać do Tihany wszak to tam miałem upatrzony kemping, który wg opisów w necie był cichy, spokojny i położony w urokliwym miejscu. Nawigacja wyprowadziła nas w bardzo ładne miejsce ale niestety nie na kemping, droga się skończyła w pośrodku winnic, gdzie rozpościerał się cudowny niesamowity zapach wino, lawenda, woda, południe śródziemnomorskie. Dziwne ale rzeczywiste. W okolicy byli lokalesi, którzy poinformowali mnie, że „kemping” jest ale dla namiotowców. Dodatkowo uzyskałem info, że w okolicy są darmowe parkingi (46°55'26.9"N 17°52'11.0"E) gdzie mogę zatrzymać się na noc.
Przygoda jednak potoczyła się inaczej. Po postoju na parkingu w centrum (ważne: w Tihany parkingi są ale płatne od 8-20 godz. a ceny za godzinkę nie są małe) i po zwiedzeniu miasteczka w trybie wieczornego oglądania (czytaj: zabytki pozamykane, oglądanie z zewnątrz, stragany, widoczki ogólne) znaleźliśmy miejsce na uboczu (46°54'21.9"N 17°53'12.9"E), które z powodzeniem polecam na nockę. Właściwie po godz. 20 na parkingach w Tihany można nocować - czego dowodem są samochody jakie widziałem na tychże parkingach wczesnym porankiem tuż o wschodzie słońca…….
Pomimo całego turystycznego zgiełku w Tihany warto tutaj spędzić trochę czasu - są bardzo fajne ścieżki rowerowe, piesze szlaki i urokliwe widoki pól lawendowych.
Wiem, że wrócę tutaj na pewno, na dłużej…..[/code]

piotr1 - 2017-07-13, 23:46

Fajna relacja z wakacji :spoko :spoko :spoko
Amarcin - 2017-07-13, 23:51

Dzięki
Chciałem pisać na bieżąco, ale z wifi na Węgrzech to jest różnie. Niby jest za darmo ale czasem trzeba latać za tym netem po kempingu. W końcu się poddałem i postanowiłem wysłać jak już będę w domu.

Amarcin - 2017-07-13, 23:55

Przyszła pora się pokąpać
Buk vs Sarvar.
Wygrał Sarvar.
Po drodze trafiłem na zamek Sumag Było wcześnie. Widok imponujący. Pod sklepem w Sumeg spotkałem rodzinkę węgierską przemierzającą na piechotę niebieskim szlakiem ich piękny kraj. Było wietrznie i trochę deszczowo. Niesamowice nie realnie. Ja i ojciec, 2 chłopaków z plecakami. Ja bez kawy - on pewnie też. Nocowali pewnie w Sumeg. On wstał tak jak ja bladym świtem, udało się namówić 9 i 12 latka na wstanie. Była mżawka. Chłopcy pewne z oporem się ubrali, zjedli kanapkę z mortadelą. Ojciec spakował splecaki, złożył namiot pozbierał rzeczy. Poszli. W COOPie uzupełnili zapasy i spotkali Polaka. 10 minut rozmowy. Nasze szlaki się przecięły. Po południu było ciepło.
Spotkanie utwierdziło mnie w przekonaniu że warto wstać i wyruszyć o świcie...

W Sarvar przede wszystkim aquapark.
Dalej zamek obronny i wyśmienite lody przy urzędzie miasta.

Z aquaparkiem mieliśmy prawdziwe szczęście ponieważ okazało się, że przylegający kemping jest często rezerwowany i ciężko tak od razu złapać wolną parcelę.
Przy parceli oczywiście prąd i co było też miłe ujęcie wody.
Na kempingu camper serwis, czysto. Jedyny minusik to fakt, że nie ma ciepłej wody pod prysznicem - a właściwie nie było jej gdy ja się kąpałem.
W cenie kempingu wejście na aquapark, który jest niesamowity. Wiele atrakcji zarówno dla mniejszych jak i dla większych. Nawet w dni deszczowe są dla dzieciaków atrakcje pod dachem więc śmiało polecam dla rodzin z dziećmi.
Za dobę policzyli nas ok 250 zł. (3 dorosłe + 1 dziecko, prąd , parcela). W cenie wstęp do aquaparku. Szkoda że sauna była dodatkowo płatna.
Fajnie było bo w ostatni dzień wyjazdowy (check out o 11:30) zaparkowaliśmy przed aquaparkiem na parkingu w miejscu gdzie była możliwość podłączenia się za darmo do prądu. Przed wjazdem na kemping jest szafka elektryczna z dwoma gniazdkami do dyspozycji. W ten sposób zostaliśmy tam jeszcze jedną noc korzystając zarówno z prądu jak i kempingu tj. sanitariaty.

piotr1 - 2017-07-13, 23:56

Amarcin napisał/a:
Dzięki
Chciałem pisać na bieżąco, ale z wifi na Węgrzech to jest różnie. Niby jest za darmo ale czasem trzeba latać za tym netem po kempingu. W końcu się poddałem i postanowiłem wysłać jak już będę w domu.


Ja mam antenę aktywną do WI-FI i na kempingach działa super. :spoko :spoko :spoko

Kotek - 2017-07-14, 06:47

Czytam z ciekawością, czekam na ciąg dalszy. :kwiatki: Za relację :pifko
Amarcin - 2017-07-14, 18:39

piotr1 napisał/a:
Amarcin napisał/a:
Dzięki
Chciałem pisać na bieżąco, ale z wifi na Węgrzech to jest różnie. Niby jest za darmo ale czasem trzeba latać za tym netem po kempingu. W końcu się poddałem i postanowiłem wysłać jak już będę w domu.


Ja mam antenę aktywną do WI-FI i na kempingach działa super. :spoko :spoko :spoko


Jak to technicznie wygląda?

Amarcin - 2017-07-14, 18:49

Lipot
Jest tak ciepło, że człowiek myśli tylko o schłodzeniu się a ciągłe picie Soproni alkohomentes ;) nie wchodzi w grę - dlatego pojawił się kolejny aquapark na horyzoncie.
Właściwie koncepcja obejmowała jakiś inny fajny kemping po drodze mający choćby jeden basen.
Jadąc do Lipot nawigacja wskazała mi kemping w miejscowości Asvanyraro, a w samej miejscowości był na rondzie drogowskaz też na inny kemping (47°50'07.7"N 17°31'01.4"E) - w samej Asvanyraro były dwa kempingi.
Pierwszy okazał się kempingiem dla namiotowców następny (47°50'07.7"N 17°31'01.4"E) był nawet fajnie umiejscowiony (pod względem jeżdżenia na rowerach i zwiedzania okolicy Dunaju) lecz same parce były niczym patelnia - nic tylko usmażyć się w kamperze. Decyzja - lecimy dalej do Lipot.
Pierwsze zderzenie na kempingu to recepcja. Na drzwiach wejściowych napis: „sorry we are FULL”. Panie na obsłudze są już bardzo zmęczone dniem (a dopiero 10rano).
Na pytanie czy jest wolna parcela kobieta z uśmiechem odpowiedziała, że tak. Na to my że super.
Na kempingu okazało się, że miejsc jest więcej niż jedno i swobodnie wybraliśmy takie nad rzeczką.
Kemping i baseny są bardzo dobrze zorganizowane i utrzymywane. Nawet trawka na aquaparku pomiędzy drzewkami jest niesamowicie zielona i miła w dotyku. Czuje się dobrą organizację.
Baseny są i dla młodszych i dla starszych.
A propos Sporoni - cena 590 forintów. Prawdę mówiąc cena za piwo na wcześniejszych aquaparkach też kształtowała się ok 600 forintów.
Dwa baseny termalne - w zupełności wystarczą - te dwa baseny są restrykcyjnie pilnowane by osoby poniżej 14stego roku nie wchodziły do wody.
Ciekawe dlaczego sa takie zakazy..
Sauna jest ogólno dostępna i wliczona w cenę biletów. A sauna jest zorganizowana jako osobny drewniany budynek - bardzo ciekawie.
Poza aquaparkiem w mieścinie nie ma nic interesującego.
Cena za naszą rodzinkę (2dorosłych+2dzieci) 190zł/dobę.

Uwaga, co kilka dni przelatuje samolot i rozpyla środki przeciw komarom. Muszę przyznać, że właśnie tych muszek, komarów jest na kempingu dużo. Cały teren wokół kempingu jest jakiś malaryczny i podmokły. Muszki są denerwujące szczególnie jak się stoi kamperkiem zaraz koło rzeczki.

Na kempingu spotkałem ciekawych podróżników z Nowej Zelandii. Wiek ok 65lat. Wypożyczony kamper w Holandii i objazdówka po Europie - ale tylko tej zachodniej.
Poland? „Nie, nie planowaliśmy tam jechać.” Cóż.

Z powodu otoczenia malarycznego, komarów, muszek oraz alergii jaką dostał mój młodszy syn (reakcja na samolot rozpryskujący środki antyinsektowe) musieliśmy wyjechać.
Kierunek …..Gyor, Komarom - tak tak uciekamy od komarów do miasta Komarom.

piotr1 - 2017-07-15, 13:48

Amarcin napisał/a:
piotr1 napisał/a:
Amarcin napisał/a:
Dzięki
Chciałem pisać na bieżąco, ale z wifi na Węgrzech to jest różnie. Niby jest za darmo ale czasem trzeba latać za tym netem po kempingu. W końcu się poddałem i postanowiłem wysłać jak już będę w domu.


Ja mam antenę aktywną do WI-FI i na kempingach działa super. :spoko :spoko :spoko


Jak to technicznie wygląda?


Ja mam akurat antenę WIFISKY z kablem 5m. Wtykasz go w gniazdo USB w laptopie lub tablecie i to wszystko. Wzmocnienie sygnału jest duże .Polecam :spoko

piotr1 - 2017-07-15, 19:18

Tu masz taką antenę http://allegro.pl/antena-...5172600740.html
Amarcin - 2017-07-16, 00:10

piotr1 napisał/a:
Tu masz taką antenę http://allegro.pl/antena-...5172600740.html


ok. dzięki już sobie sprawdziłem

Amarcin - 2017-07-16, 00:17

Gyor.
Nigdy mi się barok nie podobał. Za dużo, za grubo.
Gyor to miasto baroku i AUDI.
Mimo mojej niechęci do baroku miasto bardzo mi się spodobało.
Zaparkowałem w płatnej strefie (47°41'06.1"N 17°37'56.6"E) - ok. 9 zł za 2 godziny parkowania.
Zaletą było fakt, że na główna ulicę Baross Gabor miliśmy blisko.
W Gyor jest fantastyczna informacja turystyczna (47°41'10.7"N 17°38'02.1"E) - dwupiętowe biuro informacji, wystawy o miasteczku, informacje. Niby normalne sprawy ale informacja turystyczna naprawdę zorganizowana z rozmachem.
Gyor w naszym wydaniu to spacer po starówce, kawa i lody na głównym placu, langosz i sklepiki outlet (a trochę tego jest)
Katedra była zamknięta a do pałacu biskupiego nie dotarliśmy.
W Gyor podjęliśmy decyzję o odwiedzeniu Pannonhalma
Rzut beretem od Gyor no i pewnie będzie kemping bo same opactwo wpisane jest w UNESCO.
Droga do Pannonhalma minęła szybciutko.
Wg mojej nawigacji w Pannonhalma miał być kemping - miał być nie tylko, że tak chciałem - ale też dlatego, że chciałem w spokoju pozwiedzać opactwo i popstrykać parę fotek.
Pani w informacji w Pannonhalma mieszczącej się na głównym placu zdecydowanie obaliła system TomTom stanowczo oznajmiając, że kempingu tu nie ma.
Udaliśmy się więc na zwiedzanie opactwa. Chciałem na pewniaka zaparkować przed samym opactwem, tak jak to mi się udało w Ostrzygomiu przed katedrą, no ale tym razem nie było szans. Na szczęście organizacja turystyczna w Pannonhalma jest bardzo dobra. Jest darmowy parking z którego poprzez biuro informacji można się dostać do opactwa. Wjeżdżamy windą, a co tam, i dalej na sale.
I tutaj miła niespodzianka - jest audio guide z naszym językiem!
Obładowani jak japońscy turyści zwiedziliśmy unikatowe w swoim wymiarze opactwo.
Warto.
Naprawdę słusznie wpisano to w UNESCO.

Miałem nadzieję na jakiś kemping po drodze z Pannonhalma do Komarom via Gyor.
Zatrzymaliśmy się znowu w Gyor. Trafiliśmy na coś niesamowitego. Wielkie centrum handlowe, które splajowało! Widok był nie samowity. Chcieliśmy dokupić parę rzeczy w spożywczym a tu widok jak z końca świata. Można było wejść go centrum a tam - otwarte 3 boxy: salon odnowy, LEGO sklep, i coś jeszcze małego. Na środku korytarza sieci ochrona w wyspie.
Młodszy syn się bardzo ucieszył bo jest fanem LEGO. W sklepie można było kupić różności i w dodatku były skrzyneczki z akcesoriami tego samego typu i można było włożyć rękę w np. precelki…… uczucie fajowe. Pierwszy raz miałem z tym do czynienia w LEGOLANDZIE w Deustchland. NIe zapomnę widoku Japończyków biegających po LEGO Store w Günzburg w Niemcach i z radością wkładających swe małe rączki do pojemników z klockami ;) .

Lecimy jednak dalej…. poszukując kempingu na drodze nr 1 kierunek Komarom.

W „miejscowości” ACS (47°43'22.3"N 18°02'37.9”E) był kemping NATURA. Fajny, ale dziwny. Zalesiony, mroczny. Na kempingu Holendrzy. Przyjechali, postawili swoje przyczepy, załączyli swoje telewizory i siedzieli…..
Pojechaliśmy dalej…. do Komarom.
Pierwszy kemping w centrum - Solaris Camping és Üdülőházak był specyficzny. Pani na recepcji liczyła pieniązki z dziennego utargu. Przeszkadzaliśmy pytając się o cenę. Skalkulowała nas odpowiednio. Znajomość angielskiego zerowa. Biała koszulka z kołnierzykiem był.

Pojechaliśmy dalej do następnego miejsca na koordynaty 47°43'30.8"N 18°08'46.6”E…….

Rodzinka Cztery Plus - 2017-07-24, 11:25

Ech... Gyor dla mnie to właśnie Muzeum Biskupie oraz to co w katedrze. Złota maska jednego z królów, z czaszką w środku - robi wrażenie. A muzeum biskupie było ukryte za katedrą - mając za plecami te walcowate masywne romańskie ściany katedry trzeba iść na wprost i trafi się na muzeum.
Parkowaliśmy bezpiecznie na parkingu przy aquaparku - w ten upał to fajna sprawa - zwiedzanie miasta a potem kąpiel w dość tanich basenach.

Amarcin - 2017-07-25, 19:49

@rodzinka4+ . na Twoje zagajenie uparłem się na wizytę w Gyor. NIe żałuję, bo lubie odwidzać nowe miejsca. Katedra była zamknięta dla zwiedzających ;(. Niestety.
Mile spędziliśmy czas. Po tych wszystkich małych miasteczkach, zadupiach fajnie było pochodzić po europejskim mieście.

Amarcin - 2017-08-02, 20:33

Komarom/Komarno

Ciekawe, że tegoroczną przygodę z Węgrami zaczęliśmy i kończymy w tym samym rodzaju miasta - w mieście granicznym rozdzielonym Dunajem. To jak nasz Cieszyn.
I to całkiem spontanicznie wyszło.

Sam Komarom to miasteczko nie godne warte uwagi. Dlaczego się tam zatrzymaliśmy? Jeszcze jedne kąpiele i uzupełnienie zapasów Tokaja ;) .
W Komarom do zwiedzenia jest ogroomny fort - tylko dla twardzieli ponieważ obiekt jest wielki.

Miasto leży poza szlakami turystycznymi więc i na kempingach nie będzie wielu zagraniczniaków takich jak my.

Pierwszy kamping z basenami nas poważnie rozczarował. Kamping Solaris okazał się molochem a obsługa na recepcji nawet nie umiała porozumieć się po angielsku. Właściwie nie powinno mnie to dziwić po tych doświadczeniach węgierskich, a jednak wielkość kempingu nie przystawała do poziomu obsługi.
No więc dalej.
Wciąż nie byłem pewien swojej nawigacji ponieważ było kilka błędnych lokalizacji.
Tym razem jednak - bum!
Kamping węgierski, dla Węgrów, z wodami termalnymi, zwykłymi, zjeżdżalnią i nie zatłoczony.
Zostaliśmy na 3 dni.
Widziałem Słowaków i rowerzystów z Wiednia (jechali nad Morze Czarne). Rowerzystów spotkaliśmy wcześniej w Lipot - więc ktoś kogoś śledził... Tyle reszta to Węgrzy którzy przyjechali na wakacje i dużo wolnego miejsca.
Kamping znajduje w lokalizacji 47°43'31.5"N 18°08'47.1”E. Jadąc tam nie trać wiary….. kemping jest choć droga podpowiada, że dalej nic takiego nie ma.

Na samym kempingu spędziliśmy mile chwile.
Węgrzy też - była załoga która miała głośnik wystawiany poza domek i grali prawie cały dzień. Całe szczęście, że był to stary, dobry rock.
Wracamy do domu.

izola - 2017-08-02, 20:40

wspaniała relacja - pokłony i :pifko w podzięce
TJL - 2017-08-03, 12:20

Mam pytanie dot. wspomnianego campingu w Komarom w lokalizacji 47°43'31.5"N 18°08'47.1”E.
Ile jest basenów i zjeżdżalni? Czy jest wejście z campu na baseny? Jakie ceny pobyt+baseny?
Szukam czegoś nowego mniej zatłoczoengo, może to być coś fajnego, choć na satelicie z googla mało co widać.
Pozdrawiam,
Tomek.

Amarcin - 2017-08-03, 15:58

@TLJ
Baseny: 1 mniejszy termalny, 1 średni termalny i 1 mały termalny dla dzieci.
Zjeżdżalnia jedna ale 4 stanowiskowa - zjeżdżają na raz po swoich torach 4 osoby.
Bardzo fajny plac zabaw dla dzieci.
Z kempingu wchodzi się na baseny niby kemping ma swoja bramę i baseny swoją - ale jest brama w bramę.
Sam kemping jak na warunki węgierskie jest dobrze wyposażony a ceny w barze są normalne. Wifi free.
Cena za 4 osoby+kamper+prąd:150zł

TJL - 2017-08-03, 22:13

Dzięki za odpowwiedź. Chyba wypróbuję to miejsce, ostatnio odbiłem sie na campie w Podhajskiej z powodu kompletnego braku miejsc.
Pozdrawiam,
Tomek

Amarcin - 2017-08-08, 21:54

Błatnica na Słowacji

Właściwe z Komarom do domu mam 4,5 godziny. Ale nie muszę się spieszyć.
Chciałem zamknąć tę eskapadę postojem na Słowacji.
Trochę szukaliśmy - nawigacja znowu wyprowadziła nas w pole… ech ten TomTom.
A propos nawigacji.
W tym roku postanowiłem wykupić abonament miesięczny na smartphona. Zdecydowałem się właśnie na TomTom.
Zaleta: full legalne oprogramowanie działające offline (wykorzystuje tylko GPS telefonu). Po zakupie miałem do wyboru właściwie wszystkie mapy. Zapłaciłem tylko za czas jaki potrzebowałem. Nie musiałem w tym roku kombinować z „aktualizacją od kolegi” automapy ;) .

Szukając kemping na Słowacji trafiliśmy w ciekawe miejsce…Vyhne.
W okolicy Vyhne znajdują się zabytkowe sztolnie oznaczone logo UNESCO. Ciekawe.
My jednak stwierdziliśmy, że przy aquaparku w Vyhne nie ma kempingu ale natomiast jest przepyszna pizzeria (48.503415, 18.804079), w której nie można płacić kartą.
Po drodze Błatnicy można odwiedzić geograficzny środek Europy (48°44'36.4"N 18°54'50.5”E). Ten środek odkryliśmy w zeszłym roku będąc zmuszeni do objazdu z powodu remontu drogi. I tak oto potwierdziło się, że nie ma co się denerwować na to co jest.
Na tym właśnie środku Europy byłem. I przeżyłem to mistycznie.
Wiem, że tych środków Europy jest wiele (https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Arodek_Europy#Niekt.C3.B3re_.C5.9Brodki_Europy) ale w tym jednym byłem i swoje poczułem - to tak jak pierwszy raz widzi się morze.
Muszę zobaczyć ten film  Środek Europy Stanisława Muchy…

No ale wracam na drogę do Błatnicy.
Po drodze nawigacja wskazała kemping w Mosovcach (48°54'08.4"N 18°53'38.5”E) ale na pierwszy rzut oka widać było, że trzeba pojechać dalej - komuna i kombinat.
No i Błatnica.
Prawdę mówiąc nie wierzyłem, że będzie tam kamping. Ale był.
Autokemp Błatnica spełnił funkcje bufora pomiędzy gorącym latem na Węgrzech a rzeczywistością po powrocie z urlopu.
Sam kemping jest przepięknie położony. Sanitariaty, W-C - umówmy się są, ale szału nie ma.
Na kempingu jest piwo lane ;) I free wifi. Kemping jest oddalony od same Błatnicy więc z zakupami może być problemik. Na samym kempingu są też problemy z gniazdami elektrycznymi. Pewna polska rodzinka miala problem ze znalezieniem działającego gniazdka i w końcu skorzystali z naszego słupka.
Na kempingu w Błatnicy czas się zatrzymał. Jest naprawdę miło.
W nocy burza. Wszyscy przeżyli.

Sama Błatnica jest ładna, ciekawa zabudowa, muzeum etnografki i fotografa - oczywiście zamknięte.
Muszę tam wrócić, pochodzić po górach a szlaki mają tam fajne.

I to koniec tegorocznej wyprawy.
Paru zaplanowanych miejsc nie odwiedziliśmy.
Wiele widzieliśmy, wiele smaków poznaliśmy.
Obrazy i twarze zostaną na zawsze w głowie.

Dziękuję za uwagę.

izola - 2018-01-10, 23:12

...i powtórnie się zachwyciłam, w moich poszukiwaniach :bukiet:
James - 2018-01-12, 20:28

TomTom właściwie miał rację. W Pannonhalma był camping i to kapitalnie położony- na wzgórzu, z lekko ocienionymi stanowiskami ( doceniliśmy , bo byliśmy tam latem) . Ale to było w 2011. Sprawdziliśmy u wujka Googla - już nie istnieje :(

Czytając relację przypominaliśmy sobie te wszystkie wspaniałe miejsca :)

A np. w Gyor mieliśmy niesamowite szczęście i przez czysty przypadek trafiliśmy w katedrze na koncert chóru z Indii. Niepowtarzalna atmosfera i wspomnienia .

Dzięki za pełną ciepła relację :)

A niezmordowanej Izoli za wyszukiwanie "smakowitych kąsków" wśród tylu relacji :roza:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group