Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Rumunia - Rumunia lipiec 2017 i trochę Bułgarii - relacja

yahoda - 2018-02-04, 18:49
Temat postu: Rumunia lipiec 2017 i trochę Bułgarii - relacja
Cześć Wszystkim.
W końcu wziąłem się za napisanie relacji z tegorocznej wyprawy do Rumunii, Bułgarii i co tam po drodze. Ogólnie zajęło nam to miesiąc. ruszyliśmy pod koniec lipca. Wyprawa nie była konkretnie planowana. Mieliśmy kilka celów po drodze (Transalpina lub Transfogaraska trasa, plaże nad M. Czarnym), a poza tym zaglądaliśmy w różne turystyczne miejsca lub dziury. Wieczorami planowaliśmy dzień kolejny często dopasowując się do pogody (za duży upał to w góry, nad morze, ewentualnie pod ziemię, a upały mieliśmy rzędu 40 st.)

Wyjazd pod koniec czerwca. Generalnie przez Polskę głównie jazda. Pierwszy nocleg na dużym placu pod zamkiem w Siewierzu (miejscówka z mapki forumowej, całkiem przyjemne miejsce z widokiem na zamek, na tym samy placu przystanek autobusowy, ale ruch znikomy). Od rana zwiedzanie zamku i miejscowości. Bardzo sympatyczne miejsce.

Jedziemy dalej. Zrobiłem straszny błąd nie mijając w nocy Krakowa. Zakorkowana obwodnica kosztowała nas wiele czasu. Wymyśliłem objazd wzdłuż obwodnicy i, jak to zazwyczaj bywa, nie byłem jedynym, który wpadł na taki pomysł - ale tu, choć w żółwim tempie, jakoś się dało przemieszczać. Niestety, zapchana wylotówka na Nowy Targ wymusiła zmianę trasy - jedziemy na Nowy Sącz. Po drodze odpoczynek nad Rabą koło Gdowa 49.901089°, 20.211428°. Świetne miejsce, myślę, że również i na nocleg.

yahoda - 2018-02-04, 19:22

Pierwszy nocleg na Słowacji 49.288544°, 20.600414° - miejsce zupełnie przypadkowe. Było już ciemno i nie chciało mi się szukać miejscówki. W pobliżu most i tunel. Warto wejść na most, bo ładny widok - uwaga na pociągi!

Kolejny przystanek - Dedinky w Słowackim Raju. Bardzo chętnie odwiedzamy to miejsce. Raz, że pięknie. Dwa, że luźna atmosfera. Niby jest pole namiotowe, jednak bez nadzoru. Niby jest recepcja/budka, ale zabita dechami. Niestety kolejka linowa na polu (tak, stacja jest na terenie pola namiotowego) już nie działa. Najpierw myślałem, że to jakaś przerwa ala siesta, ale ujrzałem w środku jakieś graty. Ale za to przed hotelem, poniżej, przy drodze, jest płatny parking z panią z przenośną kasą fiskalną. Nie stawać, bo 100 m dalej można stanąć praktycznie wszędzie. My pojechaliśmy do końca drogi (centrum wsi), aby stanąć sobie nad samą wodą. Tak było faynie, że zostaliśmy jedną nockę dłużej poświęcając czas w ciągu dnia na pływanie rowerem wodnym po zalewie. Rowery wodne w centrum wsi są tańsze niż przy hotelu, a miły Pan zapewnia, że jak będziemy 10 min. dłużej, to nic się nie stanie. My akurat byliśmy na czas - tak wyszło.[/code]

yahoda - 2018-02-04, 19:33

Tu jeszcze z Dedinek fotki.
yahoda - 2018-02-04, 20:02

Dalej na południe. Kolejny przystanek: wąwóz o wymownej nazwie "Zadiel". Sam wąwóz bardzo malowniczy. Szlak wiedzie wzdłuż bardzo stromej i wąskiej asfaltowej drogi do schroniska. Widoki jak to w wąwozie: strome skały, potok. Warto się pomęczyć i wyjść "na wierzch" dla widoczków.

Nocą dotarliśmy do Tiszaujvaros. Ta pora pozwoliła na wybór jednego z nielicznych miejsc pod drzewami. Właściwie to chcieliśmy wejść tylko na 3 godziny, bo w aquaparkach z reguły już po dwóch mamy dość, ale coś mnie podkusiło i wykupiłem pobyt całodniowy, i dobrze. Pierwszy raz byliśmy na węgierskich termach i, ku własnemu zdziwieniu, z przyjemnością spędziliśmy tam te 8 godzin. Pewnie dlatego, że panował upał.
W pewnym momencie, w trakcie pobytu na kąpielisku, Igor (syn) informuje nas, że nie może chodzić i bolą go obie stopy. Oglądamy i rzeczywiście. Po dwa palce na każdej stopie mocno zaczerwienione, ale rany nie widać. Pomyśleliśmy, że nie widać skaleczenia, bo skóra tak odmoczona. No trudno. Siedzimy na kocu, odpoczywamy, a obok przechodzi chłopak w wieku naszego Igora i kuleje, a właściwie to idzie na piętach obu nóg. To niemożliwe - myślę, aby w tym samym czasie przypadek skaleczenia w obie stopy się powtórzył. No i doszedłem, jak to się stało: chłopaki przypiekli paluchy na zjeżdżalni. Tak myślę.

Dzięki temu, że unikaliśmy dróg płatnych, przyszło nam jechać przez centrum Debreczyna wieczorem - oczywiście wykorzystaliśmy okazję na spacer po starówce, nieco skrócony, bo po części nosiłem dziecko "na barana" z opisanych już wyżej względów.

SZEJK - 2018-02-04, 20:09

Ciekawie się zaczyna, czekamy na dalszy ciąg relacji.
marcinw32 - 2018-02-04, 20:23

My również czekamy na dalszy ciąg w tym roku planujemy Rumunię chętnie poczytamy :)
yahoda - 2018-02-04, 20:42

No i dotarliśmy do Rumunii. Nocleg był tuż za granicą na jednej ze stacji benzynowych. FATALNY - smród, bród, gorąco i hałas - No to jesteśmy w Rumunii - pomyślałem, powiedziałem nawet. Było już po północy, z satelity nic innego nie wypatrzyłem, a kawałek dalej dosyć duże miasto Oradea, więc zostaliśmy.

Droga Oradea - Deva w remoncie już od dekady chyba (jakieś 10 lat temu tam jechaliśmy i remont już trwał). Podobno 1/3 jest już zrobiona (ktoś tu na forum o tym niedawno pisał). Wybraliśmy drogę na Kluż-Napoka. Niestety nawigacje skierowała mnie przez centrum, bo obwodnicy wogóle nie uwzględniała, ale szybko się zorientowałem i, według nawigacji, objechałem miasto bokiem, po polu.

Jadąc autostradą obok Kluż przez dłuższy czas można było się przyglądać dosłownie przeciętemu pasmu górskiemu. Postanowiłem, że na pierwszym zjeździe odbijamy, ale kilometry leciały, a zjazdu niet. Pasmo górskie minęliśmy i wjechaliśmy do Turdy. Tu udało się opuścić szybką drogę i z wielkim trudem, kilkukrotnie wątpiąc po drodze, dotarliśmy do Wąwozu Turda. Droga wyglądała jak do kopalni, najpierw asfalt, coraz gorszy, potem lepszy, potem gorszy, potem płyty - tu chciałem zawracać, tym bardziej, że nikogo do spytania nie było, ale patrzę, jedzie facet Matizem z przeciwka. Pomigałem mu światłami, zatrzymał się. Wysiadam i... no weź tu teraz powiedz Rumunowi, że do wąwozu chcesz, ale na migi jakoś poszło i potwierdził, że dalej ... i znowu zmiana nawierzchni na taki lepsiejszy asfalt zakończony obszernym parkingiem na górce, z małym barem z cenami z kosmosu, ale lody być musiały. Za parkingiem skałka z pięknym widokiem na poszukiwany wąwóz. Okazało się, że do wąwozu jest jeszcze niemała przełęcz i na dół można zjechać kamperkiem, ale droga bardzo stroma, więc postanowiliśmy zjechać sobie rowerkami, a z powrotem jakoś to będzie.

yahoda - 2018-02-04, 21:31

Zatrzymaliśmy się w przepięknym miejscu 46.559799, 23.697476 ze wspaniałym widokiem na wąwóz. Tego dnia postanowiłem się przejść górą wąwozu i wrócić od drugiej strony - dołem. Było niemiłosiernie gorąco, ale było warto.

Niestety, próbuję doładowywać kolejne zdjęcia, ale wyskakuje mi komunikat: "Tried to upload empty file"
Mam nadzieję, że jutro będę mógł kontynuować.

wędrowiec - 2018-02-04, 21:49

:pifko od nas bo na sucho się zdjęcia zacinają. Czekam na dalsze wpisy, bo my w tym roku się tam wybieramy.
marcinw32 - 2018-02-04, 21:57

:pifko to i od nas też na drugą nóżkę:)
yahoda - 2018-02-04, 22:02

Hunedoara - zamek w krajobrazie industrialnym albo raczej postindustrialnym. W bezpośrednim sąsiedztwie zamku działał olbrzymi kombinat hutniczy. Podobno stało tam 8 dziewięćdziesięciometrowych kominów, a w latach `70 i `80 pracowało tam około 20 tys. ludzi. Rudę dostarczali m. in. wagonikami. Istniała tam 16-kilometrowa kolejka. Po zamknięciu kombinatu zajęli się kradzieżą złomu.
Sam zamek uchodzi za najpiękniejszy w Transylwanii.

yahoda - 2018-02-04, 22:07

wędrowiec napisał/a:
:pifko od nas bo na sucho się zdjęcia zacinają. Czekam na dalsze wpisy, bo my w tym roku się tam wybieramy.


No i się odblokowało. Ale dwa zdjęcia uparcie nie chcą się wkleić.

Dzięki za napoje.

yahoda - 2018-02-05, 09:22

Na trasie transfogaraskiej byliśmy już dwa razy, więc tym razem wybraliśmy się na transalpinę. Ta droga, choć podjazdy miejscami ma bardziej strome, jest mniej spektakularna niż transfogaraska. Jest za to ciekawsza, bo na wielu odcinkach jedzie się po graniach podziwiając piękne widoki z drogi. Z kolei na transfogaraskiej dojeżdżamy do głównej grani Fogaraszy doliną, przecinamy tą grań (tunel) i zjeżdżamy doliną. Tą drogę podchodzącą pod grań warto obejrzeć - strasznie pokręcona, robi to ogromne wrażenie. Na transalpinie nie zobaczymy wielu zakrętów jednocześnie, ale za to krajobraz się tam częściej zmienia, więcej tam przestrzeni. Co rusz chce się przerwy na podziwianie krajobrazu robić. Dwie noce tam spędziliśmy.
Na obu trasach, po drodze, są zapory i tu transfogaraska zdecydowanie wygrywa, bo tama jest znacznie wyższa, betonowa i przewieszona (wychylona), a na transalpinie zwykła ziemna zapora.

Wojciechu - 2018-02-05, 09:51

Piękny kraj , super zdjęcia - brawo Wy. Należy się :pifko - ;) :spoko
yahoda - 2018-02-05, 10:27

Przy okazji opiszę nasze kontakty z Rumunami. Pierwszego wieczoru na transalpinie zaczepił nas lokalny rowerzysta. Okazało się, że jest prawnikiem i bywał w Polsce. Pogawędziliśmy z 20 min. trochę o historii (o polskim złocie w Rumunii), trochę o podróżach, trochę o lokalnych ciekawostkach, trochę o zwyczajach Rumunów i Polaków. Stwierdził, że jesteśmy odważnym narodem. Dla porównania podał, że Rumuni raczej nie często opuszczają swój kraj w celach turystycznych, a Polaków-turystów spotyka wielu. Ja mu na to, że po co Rumuni mają gdzieś za granicę jeździć, jak wszystko mają u siebie: góry, morze i pogodę. Nas np. w dużej mierze pogoda z kraju wygnała. Rano pożegnał nas siatką jabłek z rodzinnego sadu.
Potem spotykaliśmy pasterzy. Ale nie dało się z nimi dogadać, bo po angielsku oni nic, a my po rumuńsku też niewiele. Ogólnie chcieli fajkę. My niepalący, ale na takie okazje, ku uciesze tubylców, mieliśmy Żywca.
Na autostradzie zaczepił nas jakiś typ, który koniecznie chciał się dowiedzieć, co nasze auto ma na pokładzie i ile kosztowało. Potem jeszcze jeden się taki trafił - na górskiej polanie, gdzie staliśmy.
No i generalnie wszędzie życzliwa obsługa.

Transalpina - podziwiajcie.


I znowu w przypadku dwóch zdjęć: "Tried to upload empty file"
. Zauważyłem, że dotyczy to zdjęć z szerokim planem (rozległe widoki). Może one są zbyt ciężkie? (zajmują więcej pamięci)

yahoda - 2018-02-05, 10:42

W górach chłodniej, to i na rower się chciało.
yahoda - 2018-02-05, 11:13

Zjechaliśmy z gór. Na dole okrutny upał. To przez ten upał odpuściliśmy objazdówkę po Bułgarii, kierując się od razu nad morze.
Po drodze zobaczyliśmy m. in. las pomalowany na różne kolory w ramach protestu przeciw nieprzemyślanej wycince drzew w kraju. Skąd my to znamy...
Zajrzeliśmy też do stolicy. Był wieczór, więc sobie pozwoliliśmy. W dzień korków i upału mógłbym nie znieść. Po Bukareszcie jeżdżą jak wariaci. Trąbią, wyprzedzają, gdzie się nie da, parkują gdziekolwiek. Dwupasmówka przez miasto, jadę prawym pasem, a tu zaparkowane auta nagle, na lewy od razu nie wskoczysz, bo ruch duży, no i bajzel w środku gotowy. I tak co chwila, no to jadę lewym, a po prawej mnie wyprzedzają trąbiąc. Jednak w dzień bezpieczniej, bo pewnie całe towarzystwo w korku się toczy.

yahoda - 2018-02-05, 11:23

Tu jeszcze dwie fotki z Wąwozu Turda. Te, które wcześniej nie chciały się załadować. Zaczynam podejrzewać, że ładowałem tu zdjęcia nie zmniejszane i dlatego niektóre nie wchodziły. Nie będę już dochodził, czy tak rzeczywiście było.

Na drugim zdjęciu widać parę wspinaczy. Ja też chciałem dojść do tego krzyża, jednak stoi on na osobnej skałce. Nie znalazłem dojścia. Ta parka wspinaczy szukała drogi w drugą stronę. Dodzli z dołu wąwozu do krzyża i chcieli wrócić górą. Po pewnym czasie znaleźli drogę. Zapytałem, którędy i czy da się bez sprzętu wspinaczkowego. Już wiecie, że się dało. Po paru godzinach spotkałem ich na dole.

drzevo - 2018-02-05, 12:18

Świetna relacja, piękne zdjęcia. Chyba w tym roku też się tam wypuszczę :)
Jurek121175 - 2018-02-05, 13:50

My też jedziemy :mrgreen: :spoko
Spax - 2018-02-05, 15:05

:) fajnie, fajnie i fajne foty
yahoda - 2018-02-05, 15:09

Z Bukaresztu, z racji na upały, możliwie szybko nad M. Czarne. Najpierw na miejscówkę, na której staliśmy kilka dni niemal dekadę temu, koło miejscowości Bjała. Dojazd kamperem niemal niemożliwy. Dobrze, że się nie pchałem i pojechałem rowerkiem obadać sprawę. Miejscówka dosłownie zarosła jakimiś ostrymi trawami. Zajrzałem nieco obok i faktycznie piękna szeroka i długa plaża, a na jej skraju z 20 przyczep i trochę kamperków, ale dojazd fatalny. Te przyczepy to pewnie na stałe tam stoją, bo wyjechać stamtąd się tylko terenówką da, no może osobówka z trudem tam przejdzie. Przy okazji, w drodze powrotnej przez te wszystkie krzaki, się zgubiłem. Miało być 15 min. wyszło 1,5 godziny.
W tej sytuacji pojechaliśmy na drugą miejscówkę oblukaną z satelity, koło Shkorpilovci - strzał w dziesiątkę.
Tu dołączyli do nas znajomi z forum i trochę tam pobawiliśmy. Może czytają, Asiu, Sylwio, Jarku i Danielu - pozdrawiamy Was.

Balchik. Tu dotarliśmy nocą. W centrum nawet zatrzymać się trudno, ale znalazłem parking w bardzo faynym miejscu, tuż nad wodą, darmowy. Tam spaliśmy, jednak od rana straszna patelnia tam, więc do wody, zwiedzić ogrody, do wody i w drogę.

yahoda - 2018-02-05, 15:16

Balchik - ogrody.
yahoda - 2018-02-05, 15:25

Z Balchika posuwaliśmy się na północ możliwie blisko wybrzeża i szukaliśmy ciekawych miejscówek. Wcale nie jest to takie łatwe. Bywały piękne, ale albo tłoczne, albo strasznie gorące, bo pod wysokim klifem, bez wiatru. Odwiedziliśmy miejsce, gdzie kiedyś przez przypadek trafiliśmy. Widoki piękne, można zejść z klifu na plażę. Zjeżdżać nie radzę, bo raczej o własnych siłach nie wjedziecie. Aha, na szczycie klifu jest znak zakazu ruchu z obszernym opisem w ichnim języku. Miejscowi go ignorują, więc my też. Staliśmy powyżej Zelenka Beach: 43.385045, 28.429241 (ostatnie zdjęcie, to z rowerem). Warto się przejść lub rowerkiem, jak ja, wzdłuż skalnego klifu do malutkiego portu (widać go na zdjęciu). Akurat stróż odjeżdżał i zamknął mnie w porcie. Musiałem bramę forsować. Po klifie sączy się woda - wygląda pięknie. W pobliżu miejsca, gdzie staliśmy przy samej drodze jest mała grota ze źródełkiem. Piłem - woda dobra i zimna!
yahoda - 2018-02-05, 15:50

Półwysep Kaliakra. Warto zobaczyć. Plaża koło Szabły - za wydmą, podobno lecznicze, błotka.
yahoda - 2018-02-05, 16:04

Szabła - plaża. Forumowi znajomi znowu dołączyli.

Shabła to także poprzemysłowy krajobraz. Co rusz, na polach widać małe szyby naftowe. Niektóre działające. W wielu miejscach z ziemi wystają rury. Na polach leżą wielkie beczki. Sam port był kiedyś dostosowany do odbioru ropy przez tankowce, jednak zniszczył go sztorm i tak to zostawiono. Wejścia na pirs (chyba dobrze to nazwałem), podobnie jak do latarni, pilnuje ochroniarz. Nie da się wejść. Sama portowa dzielnica Szabły robi niemałe wrażenie. Jest tam masa niedokończonych, opuszczonych domów. Nieliczni, którzy zostali nie mają wody w domach i chodzą się myć do kontenera w środku wsi. Wystaje tam z ziemi gruba rura, z której cały czas leci woda lekko zajeżdżająca sierką. Ludzie przychodzą lub podjeżdżają autami i ustawiają się w kolejce do mycia. Głupio mi było ich fotografować.

Tuż na południe od latarni trochę przyczep, kamperków, namiotów na dosyć rozległej przestrzeni, ale dostęp do wody tam trudny. Plaży nie ma.

yahoda - 2018-02-05, 16:16

Jeszcze dwie fotki z plaży i śmigamy w rumuńskie góry zobaczyć wulkany błotne. Wulkany tworzą księżycowy krajobraz. Breja, która się z nich wydostaje jest zimna i podobno toksyczna. Na wejściu nas o tym ostrzeżono.
Do wulkanów prowadzi wąska asfaltowa droga, o dosyć dużych i nagłych nierównościach. Kto pojedzie, to powoli.

yahoda - 2018-02-05, 16:30

Na tych wulkanach fayne jest to, że możesz iść, gdzie Ci się podoba. Nawet w niebezpieczne, strome miejsca.
Aż się prosi, aby wytyczyć wokół tych wulkanów po sąsiadujących graniach pieszą trasę widokową, ale tam nawet ścieżek nie ma. Oni chyba mają tych gór po prostu dość i bez powodu (bo widoki to nie powód) się męczyć nie będą. Zresztą poczucie estetyki w tym narodzie jest inne. Śmiecą na potęgę, bez skrępowania. Stanęliśmy raz przy jednej z głównych dróg. Obok ogólnie śmietnisko, ale tak wyglądają wszystkie miejsca, gdzie można się zatrzymać. Obok nas podjechał gość i dwa wory pełne śmieci prosto w krzaki, na naszych oczach. Auto było na niemieckich blachach, ale kierowca o ciemniejszej karnacji. Ale rowaliła nas scenka posiłku w podróży. Wyobraźcie sobie: szersze pobocze (u nich parkingi wyglądają jak nasze przystanki), ławeczki ze stolikami, a przy każdym stoliku śmietnik i to usytuowany tak że przy mocniejszym rozmachu, to ze stołu można prostu do śmietnika zgarnąć. Oczywiście połowy śmietnika nie widać, tak zawalony, a przy tym stoliku siedzi rodzinka z dziećmi, robi i zjada sobie kanapki. My to byśmy zakazali się tam dziecku wogóle zbliżać.

yahoda - 2018-02-05, 16:52

Jedziemy do Braszowa. Po drodze zapora na rzece Buzau, a kawałek za nią piękna polana pod mostem Gramatyków. Tak go nazwaliśmy, bo jakaś bardzo podobna nazwa nam mignęła, jak na niego wjeżdżaliśmy. Tu ta polanka: 45.537942, 26.197931. Stanęliśmy tu na noc. Bez trudu znaleźliśmy opał, to i ognisko było. Na drugi dzień z rana przejechałem się kawałek rowerkiem i obejrzałem jak VW T4 pokonuje linowy mostek. Niestety nie udało mi się obejrzeć jak ciężarówka z drewnem pokonuje rzekę. Za to znalazłem źródełko z wodą pitną. Akurat brakowało, więc zatankowaliśmy. Ogólnie w górach nie ma problemów z wodą. Co rusz jakieś źródła, no chyba że góry są wyższe, np. transalpina. Tam trzeba mieć ze sobą zapas.
yahoda - 2018-02-05, 17:08

No i Braszów. Warto się powłóczyć po starówce za dnia i po zmroku. No i koniecznie wjechać kolejką lub wejść na punkt widokowy przy wielkim napisie Brasov. Pięknie widać z niego całą strówkę. Myśmy sobie wjechali, a na dół z buta.

W Braszowie jest okropny problem z parkowaniem. Udało nam się znaleźć miejsce, ale kamper wystawał na jakieś pół metra na bardzo ruchliwą drogę jako jedyne auto na dłuuugim parkingu. Konsternacja. Obok przechodził policjant. No to go pytam, gdzie mogę zaparkować lub czy może tak zostać. Pięknie po angielsku mi wytłumaczył gdzie pojechać, czyli na parking autobusów. Wytłumaczone dobrze, ale dojazd trudny. Szukanie parkingu i dojazd na parking autobusów zajęło nam godzinę. Na miejscu okazało się, że kilka lat temu staliśmy w tym samym miejscu. Piękne miejsce, u podnóża gęsto zalesionej góry (cały dzień w cieniu), niemal pod samymi murami obronnymi. No lepiej być nie mogło. Tam spaliśmy. W nocy dołączyli forumowi znajomi.

yahoda - 2018-02-05, 17:16

Braszów.
yahoda - 2018-02-05, 17:19

Braszów. Wybraliśmy się też zwiedzić fort w Braszowie, ale był zamknięty :(

4 fotki to Braszów, a kolejne 6 to już Shigishoara.

yahoda - 2018-02-05, 17:29

Shigishoara.
yahoda - 2018-02-05, 17:37

Shigishoara. Tradycyjnie spacer w dzień i po zmroku. Parking tuż przy starówce. Płatny w parkometrze. Pod wieczór wjechała karawana włoskich kamperów. Naliczyłem 10 sztuk. Najpierw stanęli sobie w kółko, ale wyszło trochę za wielkie i nie każdy się zmieścił, więc zmienili strategię na tradycyjną.
MER-lin - 2018-02-05, 17:39

Sama przyjemność czytać Twoją relację. Zdjęcia miodzio :spoko
yahoda - 2018-02-05, 17:49

Jedziemy do Turdy. Tak, tak znowu Turda, bo o czymś zapomnieliśmy.
Jedną z atrakcji, o której rozmawialiśmy przed wyjazdem była kopalnia soli. Nie wiem dlaczego, ale zakodowałem sobie, że to w Bułgarii. Dzień po pierwszej wizycie w Turdzie zorientowałem się, gdzie jest kopalnia. Stąd powrót przez Turdę i zwiedzanie kopalni soli. Warto!
Niestety, taka jest cena niedokładnego planowania podróży.

Tomasz - 2018-02-05, 17:49

Bardzo fajna relacja,piękne zdjęcia.Na przełomie lipca i sierpnia 2017 też byliśmy w Rumunii,miło przypomnieć sobie tamte chwile
yahoda - 2018-02-05, 18:03

W kopalni są dwa poziomy. Kolejki do wind są zastraszające. Do zejścia na niższy poziom również do schodów trzeba się nastać. Młody chciał koniecznie przeszkloną windą wjechać, więc staliśmy w kolejce ponad godzinę. Dziecko szczęśliwe, więc jest ok.

Wracamy na północ - trochę to jeszcze potrwa. Węgry - termale Nyiregyhaza, kolejki wąskotorowe totalnie nie wiem gdzie, ale fayne. Słowacja - ruiny nie tylko zamków.

W Słowacji zaczął padać deszcz. Od razu czuć, że do kraju wracamy.

yahoda - 2018-02-05, 20:40

Na Słowacji uwagę moją przykuło dziwaczne miejsce z ogromną drewnianą konstrukcją przy zamkniętej stacji. Wszystko wyglądało na porzucone. Prawdopodobnie była to jakaś drewniana tanc-buda z motelem. Po prostu musiałem na to się wdrapać. Po zejściu zauważyłem, że cała wieża jest krzywa i to dość mocno. Ktoś miał niezły rozmach, ale też nieźle wtopił.

Odwiedziliśmy też ruiny zamku Hrad Ćićva. Właściwie to zatrzymaliśmy się na parkingu pod zamkiem w celu zjedzenia obiadu. Obiad się zakończył, a deszcz jakby zmalał, więc zrobiłem mały rekonesans. Decyzja zapadła: idziemy. Podchodząc na szczyt góry zamkowej słyszeliśmy jakieś nawoływania, jakby przemowa jakaś. Myślę sobie wiec wyborczy jakiś, czy co? Ale w ruinach? Może miejsce adekwatne do kondycji klasy rządzącej? Zaintrygowani weszliśmy na "zamek", a tam festyn z pokazem walk rycerskich, ale walki w zwolnionym tempie. Spojrzeliśmy z moją lubą na siebie z tą samą myślą: Monty Python. Naśmialiśmy się tak, że nas brzuchy bolały. Trwało to jakieś pół godziny. Czasami tchu brakowało. Między walczącymi, a oglądającymi nie było żadnych płotków, barierek, nic. W pewnym momencie, kiedy większość rycerzy już zostało powalonych przez jednego bohatera, chłopiec z publiczności postanowił przebiec na skróty przez środek pola walki. Rycerz na niego spontanicznie huknął i chłopak ze starchu się przewrócił akurat w jedyne błotko, ku wielkiej uciesze gawiedzi. Wszystkich to szczerze rozbawiło, ach, my Słowianie. Na sam koniec rycerze postanowili podziękować publiczności przez oddanie hołdu. Klęknęli w rzędzie na przeciwko zebranych (jakieś dwa metry od nich) podparci mieczami i nagle z bojowym okrzykiem na ustach dosłownie rzucili się na ludzi. Niektórzy poupadali w trwodze. Fayowy luz mają Ci Słowacy. U nas te pokazy jakieś takie sztywne.

Spaliśmy na granicy. Tam zwiedziliśmy muzeum i wieżę widokową. Słowak z obsługi zapewniał, że to najszybsza winda w kraju. W 2005 roku w tym miejscu dokonano drobnej korekty granicy tak, aby Słowacy mogli dotrzeć do muzeum i miejsca walk bez przekraczania granicy. Teraz granica przebiega środkiem drogi.

yahoda - 2018-02-05, 20:58

Postanowiliśmy zwiedzić hutę szkła w Krośnie. Okazało się, że, aby wejść, należy dokonać rezerwacji, której oczywiście nie mieliśmy, ale i tak mieliśmy szczęście, bo wolne miejsce dla nas za cztery godziny. W oczekiwaniu idziemy na miasto połazić i coś zjeść (tą knajpę na rynku mijajcie z daleka - patrz: zdjęcia). Wbrew pozorom, było zimno. Dobrze, że koce mieli, bo czekaliśmy godzinę na jedzenie. Chodziłem pytać i: "zaraz będzie, zaraz będzie".
Miasteczko ładne. Potem huta. Warto było czekać.

yahoda - 2018-02-05, 21:10

Po Krośnie jedziemy na nocleg pod ruiny zamku Kamieniec w Odrzykoniu. Pod wieczór przeszliśmy się do ruin, a tam zamknięta brama. Zwiedzanie od rana od którejś tam. Ale widzimy przez bramę, że tam za wiele do zwiedzenia nie ma. Po zmroku kilku gości z latarkami po zamku buszowało. No to ja też przez dziurę w płocie. Zamek remontują podobno już od wielu lat. Póki co nic specjalnego, ale miejsce na nocleg pod ruinami całkiem dobre.

Dalsze fotki to zagadka: co to i gdzie to?

yahoda - 2018-02-05, 21:34

Sandomierz. Zawsze, gdy jesteśmy w Sandomierzu (a byliśmy już chyybaaa... z dwa razy), jemy w pierogarni. Smacznie, duży wybór, na ostro i na słodko. Zaraz obok można zaopatrzyć się w sandomierski dwójniak maliniak i inne pitne cuda.

Kolejne odwiedzone miejsce: Puszcza Kozienicka z piękną ścieżką ekologiczną do "Królewskich źródeł", potem nocleg na zaporze we Włocławku. Kolejny dzień prawą stroną Wisły, ze spacerkiem po ruinach zamku w Bobrownikach, aż do przeprawy w Nieszawie jedynym w swoim rodzaju promem napędzanym łopatami. Zbudowano tylko ten jeden prototyp. "Normalnie Missisipi, Panie." Dosyć trudny dojazd, tym bardziej, że okazało się, że poziom wody w Wiśle jest zbyt niski, i należy jeszcze tragiczną polną drogą jakieś 300 m przejechać do drugiego miejsca cumowania. Już myślałem, że w tym błocie stanę. Dojechaliśmy na miejsce i jako drugie auto wjechaliśmy na prom. Gościa za nami już nie zabrali.

yahoda - 2018-02-05, 21:57

Jeszcze tylko prom w Nieszawie, po pierniki i na naleśniki w Manekinie do Torunia i do domu. W ramach promocji miasta rozdawali mapki z punktami do odwiedzenia. Do każdego punktu pytanie, na które bez trudu można było odpowiedzieć będąc przy danym punkcie. Kartę z odpowiedziami wrzuciliśmy do urny. Miesiąc później przyszła pocztą paczka zaadresowana imiennie na naszego synka. Nigdy wcześniej nic zaadresowanego na dziecko nie przyszło. Pomyśleliśmy, że ktoś z rodziny, a tu niespodzianka: klocki lego z Torunia.


Przejechaliśmy razem 4500 km. Kosztów nie liczyliśmy. Poważnych awarii nie było. Po drodze musiałem wymienić wężyki na przelewach wtrysków, bo ropa tak się już lać zaczęła, że w kabinie śmierdziało. Pogoda dopisała. Deszcz właściwie tylko w Polsce, troszkę na Słowacji, i raz w Rumunii. Temperatury stanowczo zbyt wysokie. Gdybyśmy mieli plany, to temperatury by nam je pokrzyżowały. Dobrze jest bez wytycznych jeździć. Ilości zdjęć nawet nie chcę sprawdzać.
Rumunię możemy spokojnie polecić. Bezpiecznie, swobodnie, różnorodnie, pięknie. Pewnie jeszcze tam wrócimy.

No, starczy tego dobrego. Dziękuję wszystkim za uwagę i za napoje.

PS Czy da się zmienić tytuł tematu, bo tak właściwie to był sierpień, nie lipiec.

OldPiernik - 2018-02-05, 22:13

Bardzo miła relacja. Dobrze jest poczytać o ciepłym lecie, gdy za oknem zaczyna się robić zimno. Od razu zaczynam planować, gdzie by tu na wakacje się wybrać ... :spoko
Barbara i Zbigniew Muzyk - 2018-02-05, 22:42

:roll: fantastyczna relacja,a foty-lux.tyle na forum wypasionyxh aparatów -foto. 8-) tylko na razie przemknelam,ale wróce bo my dopiero jesienią,ale w lipcu na szybko z wnukami do Szabli w Bulgarii,trasa Wasza nam się przyda. :pifko Barbara Muzyk
Tamtam - 2018-02-05, 23:07

Bardzo fajna relacja.
Poproszę jeszcze namiary GPS na miejscówki gdzie nocowaliście, bo nie wszystkie podałeś.

Pozdrawiam

KACPERKI 2 - 2018-02-06, 09:29

Dziękuję za fajną "wycieczkę" w czasie oglądania Waszych zdjęć. Super sprawa. Fajne oko fotografa. Dużo uśmiechu.
Stawiam zasłużone piwko :spoko

yahoda - 2018-02-06, 13:55

Barbara i Zbigniew Muzyk napisał/a:
tyle na forum wypasionyxh aparatów

Che, che. Tu mnie rozbawiłaś, Barbaro. Mam starego Nikona D40 ze standardowym obiektywem. Chyba najpopularniejsza lustrzanka w kraju. Dokupiłem jedynie filtr polaryzacyjny za jakieś 20 zł. Do tego wszystkie zdjęcia robione w trybie dla leniwców "auto", tylko czasem z lampą, czasem bez. Ale przyznam się bez bicia, że większość zdjęć podkręciłem w komputerku (zabawa kontrastem, światłem, podkręcanie barw, ocieplanie/ochładzanie i tp.) co by wspomnienia były piękniejsze. W niektórych nawet nieco przesadziłem.

Tu do wszystkich:
Cieszę się, że Wam się podoba relacja. Dzięki za trunki.

yahoda - 2018-02-06, 14:24

Tamtam napisał/a:
Poproszę jeszcze namiary GPS na miejscówki gdzie nocowaliście, bo nie wszystkie podałeś.


Ogólnie znaczna większość miejscówek jest podana jeśli nie w formie współrzędnych, to w formie opisu, typu parking przed konkretną atrakcją. Pamiętam dwa noclegi, których lokalizacją się lepiej nie chwalić, bo nie ma co polecać, jeden był gdzieś po trasie zbyt blisko drogi (hałas od przejeżdżających aut), drugi na granicy węgiersko-rumuńskiej - opisany w relacji. Pod termami staliśmy na zwykłych parkingach, nie wiem, czy wspominałem o tym. Poza tym wszystkie noclegi miłe i bezpieczne, choć nie wszędzie można było rozkładać kempingowy majdan.

yahoda - 2018-02-06, 14:25

A co z moją zagadką? Nikt nie wie gdzie to i co to?
duende - 2018-02-06, 14:50

Piwko za relację :pifko
yahoda napisał/a:
co to?

podjazd dla prototypów gąsienicowych pojazdów wojskowych i samochodów terenowych Huty Stalowa Wola
http://stalowemiasto.pl/a...=pokaz&id=35209

yahoda - 2018-02-06, 18:56

duende napisał/a:
Piwko za relację :pifko
yahoda napisał/a:
co to?

podjazd dla prototypów gąsienicowych pojazdów wojskowych i samochodów terenowych Huty Stalowa Wola
http://stalowemiasto.pl/a...=pokaz&id=35209


duende - dzięki za piwko i leci browarek do Ciebie za odgadnięcie zagadki i podanie tego linku.

marius - 2018-02-06, 20:31

:pifko :pifko
JHJKi - 2018-02-07, 16:22

Piękna relacją - :pifko

Miło powspominać wspólnie spędzone chwile i odwiedzone miejsca tego lata.
Do zobaczenia w trasie:)

PS Pozdrowienia dla reszty rodzinki :spoko

esgaj - 2018-02-07, 22:59

:ok :pifko
vitecc - 2018-07-12, 17:21

Dzięki za super relację!Za tydzień ruszamy w drogę.Były plany które się niestety zdezaktualizowały.Zysk z tego taki,że stać nas teraz na pełen spontan.No i coraz bardziej myślę (czytając wpisy na forum)że po zakluczeniu domu w nawigację wpiszę RUMUNIĘ!Zdaję sobie już sprawę z tego,że w 2 tygodnie to mogę tylko liznąć temat,ale na zapoznanie się z tymi klimatami chyba wystarczy.Wasza relacja była dla mnie bardzo pomocna,bo konkretna,rzeczowa z namiarami i ładnymi fotkami.Bardzo dziękuję i być może do zobaczenia gdzieś w drodze............!
adaml61 - 2018-12-11, 12:53

Co rusz jakieś źródła, no chyba że góry są wyższe, np. transalpina. Tam trzeba mieć ze sobą zapas.[/quote] Na transalpinie tez jest woda bez problemu ,po prostu żle szukałes , osobiście tankowałem , tu spędzałem noc , a do wody z 50 m ,żródło które zasila domy poniżej ,NA końcu Rancy .
yahoda - 2018-12-11, 18:23

O! Dzięki za info, bo pewnie jeszcze tam wrócimy. Mam nadzieję, że podczas suszy to źródło jest aktywne, bo my tylko w lipcu i sierpniu możemy się gdzieś dalej wyrwać.
adaml61 - 2018-12-11, 20:43

Zasila domy ,to chyba cały czas ,z tego miejsca gdzie stoi mój zestaw trzeba przejśc tam gdzie na górnej fotce jest po lewej stronie taki kwadracik , to ujęcie ,poniżej mały próg , woda jak kryształ , ja byłem na koniec czerwca .Moja małżonka stwierdziła że też wrócimy ,ale tym razem kamperkiem i tylko południową część , właśnie nabyliśmy . Pozdrawiamy Adam i Stasia , do zobaczenia na trasie .
Misio - 2018-12-14, 09:41

Super relacja i piękne zdjątka. Trasa warta przejechania, dziękujemy i :pifko zasłużone leci. :lol:
Pozdrowienia dla rodzinki. :roza:

KrzySówka - 2018-12-14, 12:07

Fajna relacja tylko mało namiarów GPS.:)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group