Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Francja - 2020 Francja - Rocher de Roquebrune.

Sławek B - 2020-10-23, 16:27
Temat postu: 2020 Francja - Rocher de Roquebrune.
Po lipcowo-sierpniowej podróży do Normandii we Francji, określiliśmy cel jesienny na Sewenny (fr.Cevennes ) i wybrzeże Morza Śródziemnego.
Po drodze miały być Parki Narodowe: Wogezów, Vanoise, Ecrins i Ardeche.

Covid zmienił jednak nasze plany. I tak najdalszym naszym miejscem, do którego dojechaliśmy, był Masyw Roquebrune w okolicach Frejus, a podróż była podporządkowana zasadzie unikania skupisk ludzkich.

Pierwszym etapem podróży był "przelot" przez Niemcy. Traktujemy (chyba niesłusznie) ten kraj jako tranzytowy. Pięknych widoków i jakichś wyjątkowych doznań estetycznych więc nie było. Było natomiast zaskoczenie: na jednej ze stacji benzynowych za olej napędowy płaciliśmy poniżej 1 E.
Nasza przygoda z Francją trwała miesiąc, od 13 września do 13 października. Całkowity dystans pokonany kamperem to około 5 100 km.
Dodatkowo całkiem sporo kilometrów pokonanych pieszo.

Do Francji dojechaliśmy z jednym noclegiem po drodze:
50.73480,12.76833

Jest to typowy camperpark. Darmowy, usytuowany w pobliżu ścieżek pieszych i rowerowych.

Następne miejsce postojowe było już we Francji, w Północnych Wogezach:
49.04949, 7.78049

Jest to parking dla odwiedzających Zamek Fleckenstein. Parking jest również początkiem szlaku dookoła innych trzech zamków. Można tu zostać na noc, co dla osób ceniących sobie ciszę, odgłosy lasu, czy śpiew ptaków, będzie przyjemnym doznaniem.

Przed snem poszliśmy obejrzeć z zewnątrz pobliski Zamek Fleckenstein.




Cdn.

ZbigStan - 2020-10-23, 19:43

Sławek B, Dobrze się zaczyna, pisz i dodawaj zdjęcia. Pozdrawiam.
Sławek B - 2020-10-23, 20:11

Trasę wokół zamków wyznaczyliśmy na podstawie tablic informacyjnych znajdujących się na parkingu.

Ścieżka wokół zamków jest oznakowana, choć nie można powiedzieć „dobrze oznakowana”. Na krzyżówkach dróżek i ścieżek pomocny był GPS z aplikacją Locus Map i mapami „OSM-Na zewnątrz Wanderreit”.
Droga, którą wybraliśmy biegła w jedną stronę szlakiem GR53, a z powrotem ścieżką wśród skał „Sentier des Roches”.

Zamki, które obejrzeliśmy zostały wybudowane w XI-XII wieku. Były siedzibami rodów szlacheckich i oczywiście warowniami. Każdy z nich jest na swój sposób unikatowy. Budowniczowie zamków wykorzystali naturalne ukształtowanie terenu do „wbudowania” zamków. Znajdziemy tu więc groty wykorzystane jako pomieszczenia, czy urwiste skalne zbocza, zamiast murów obronnych, charakterystycznych dla fortyfikacji na nizinach.

Pierwszym zamkiem był Zamek Loewenstein:





Kolejny zamek był odległy o przysłowiowy „rzut beretem” i był to Zamek Hohenbourg:





Ostatni: Zamek Wegelnburg sprawił pewną niespodziankę, bo jak się okazało leżał po stronie niemieckiej. Gdyby nie niemiecka ekipa remontowa pracująca przy zamku i rzut oka na mapę myślelibyśmy, że nadal jesteśmy we Francji.





I potem powrót wspomnianą „Sentier des Roches”:





Cała piesza trasa liczyła około 6 km i nam zajęła 4 godziny. Te cztery godziny to nie ze względu na trudność przjścia, lecz na kompletny brak pośpiechu.
Po powrocie na parking przenieśliśmy się na kolejne miejsce, gdzie pozostaliśmy na noc:
49.0438, 7.70888



Jest to parking z którego można dojść do Zamku Wasigenstein. Jest oddalony od drogi więc poza sezonem, gdy ruch turystyczny jest mniejszy można przyjemnie spędzić tu dzień czy dwa.

Załączony plik kmz zawiera przebytą trasę wraz ze zdjęciami zamków i parkingu oraz bardziej szczegółowym opisem zamków. Można go otworzyć na przykład programem Google Earth, lub Google Map

Cdn.

Spax - 2020-10-23, 20:46

:ok
Moja ulubiona Francja - czekam na ciąg dalszy.

TJL - 2020-10-23, 21:07

No właśnie, ulubiona Alzacja. W północnej części jeszcze nie byłem, a te zamki wyglądają bardzo ciekawie i malowniczo. Trzeba pojechać...Ale kiedy to będzie...(?)
Pozdrawiam,
Tomek

ZEUS - 2020-10-23, 21:15

rejestruję się na listę obserwatorów, niecierpliwie oczekujących dalszego ciągu... :spoko
Sławek B - 2020-10-23, 21:46

Tak. Tę północną Alzację jakoś tak zawsze omijaliśmy. Aż w końcu na nią "padło".
Ze wszech miar jest warta odwiedzenia. Już mamy plany powrotu...

TJL - 2020-10-24, 09:20

Jak w Alzacji zachowanie ludzi w czasie pandemii? Alzacja wiosną była bardzo dotknięta zarazą.
Pozdrawiam,
Tomek

Sławek B - 2020-10-24, 11:18

We Francji byliśmy w tym roku dwukrotnie: na przełomie lipca i sierpnia oraz września i października. Oba wyjazdy były niestety w cieniu wirusa. Latem mieliśmy w planie dotarcie do Bretanii, ale z powodu wzrostu zakażeń tamże byliśmy tylko w Normandii. Podobna korekta nastąpiła również w czasie drugiego wyjazdu.
Moje (subiektywne) spostrzeżenia:
-ruch turystyczny (kamperowy) był znacznie mniejszy. To co obserwowaliśmy w lipcu i sierpniu porównałbym do ruchu poza sezonem w "normalnych" czasach. Bez problemu można było znaleźć miejsce na kamperparkach. Wyjątkiem były miejsca "kultowe" np w Etretat czy Fecamp. Takie miejsca omijaliśmy.
-było znacznie mniej kamperów z rejestracjami niemieckimi. Wśród obcokrajowców dominowali Belgowie i Holendrzy.
-wydaje mi się, że był większy ruch samochodów z przyczepami kempingowymi- również Belgów i Holendrów.
-w sklepach wszyscy zakładali maseczki a po pieczywo kolejki z dystansem ustawiały się na zewnątrz.

Podobnie było w czasie drugiego wyjazdu, choć wydaje mi się że ruch kamperów był większy niż latem. Problemów z parkowaniem jednak nie było a w wielu miejscach byliśmy jedynym kamperem.
I znów wyjątkiem były miejsca "kurortowe". Np we Frejus widzieliśmy kamperpark zapełniony niemal w 100%. To skłoniło nas do weryfikacji planów. Wybieraliśmy miejsca bez dużej ilości ludzi. Na szlakach spotykaliśmy dziennie kilka-kilkanaście osób. Wyjątkiem były weekendy. Wówczas liczba ludzi gwałtownie rosła.

W kontekście kolejek w naszym kraju do wykonania testów na COVID: We Francji w miejscowości Yenne, ot takie miasteczko ze 2 tyś mieszkańców albo i to nie, na parkingu przy kamperparku był mobilny punkt testowania COVID.

Sławek B - 2020-10-24, 11:26

Po śniadaniu i porannej kawie z pięknym widokiem na Wogezy, przyszedł czas na wyznaczenie pieszej trasy na dzisiejszy dzień.



Tym razem chcieliśmy dotrzeć do dwóch zamków: Wasigenstein i Blumenstein.
Podobnie, jak poprzedniego dnia, trasę wokół zamków wyznaczyliśmy na podstawie tablic informacyjnych znajdujących się na parkingu.



Trzeba przyznać, że przygotowanie dla odwiedzających jest prawie doskonałe.
Prawie, bo jak poprzednio pisałem, zdarza się, że szlaki są niezbyt dokładnie oznakowane. Aby niepotrzebnie nie błądzić korzystamy więc z GPS-a. Znaleźliśmy kilka francuskich stron z zapisem ścieżek i szlaków w formatach kml i gpx.
Wystarczy w Google kliknąć frazę „ randonne vosges”. Pobrany plik z zapisem trasy otwieram najczęściej programem androidowym Locus Map.

Dochodzimy do Zamku Wasigenstein. Możemy podziwiać jak wykorzystano naturalne ukształtowanie terenu do celów mieszkalno – warownych. Zobaczymy schody wykute w skalach, wykorzystanie grot i załomów skalnych. A wszystko w otoczeniu wzgórz i lasów.









Idziemy do następnego zamku: Blumenstein. Podobnie jak wczoraj, nie wiadomo gdzie i jak przekraczamy granicę z Niemcami bo zamek jest po stronie niemieckiej…







Trasa liczyła około 6 km i zajęła nam 4 godziny. Jest łatwa i w zasadzie można nią przejść bez specjalnego przygotowania.
Potem powrót do kampera, odpoczynek i planowanie następnych atrakcji. Padło na kolejny zamek: Falkenstein. Wyruszamy więc na parking w okolicach zamku i tam zostajemy na noc.

49.0062, 7.57365



Załączony plik rar po rozpakowaniu będzie plikiem kmz i zawiera przebytą trasę wraz ze zdjęciami zamków i parkingu oraz bardziej szczegółowym opisem zamków. Można go otworzyć na przykład programem Google Earth, lub Google Map

Cdn.

TJL - 2020-10-24, 18:33

Dzięki za szczegółowe informacje o Francji w czasach wirusa. We Włoszech również wykonywanie testów "od ręki", bez kolejek na 8 godzin czekania jak obecnie w PL.
Sławek B - 2020-10-25, 10:58

Noc minęła w całkowitej ciszy, przerywanej od czasu do czasu odgłosami lasu. Rano rzut oka na mapy, tablice informacyjne na parkingu i w drogę ( pieszo ) do Zamku Falkenstein.



Zamek jest w dość niewielkiej odległości od parkingu, więc dojście do niego to w zasadzie spacerek. Jest to kolejna średniowieczna warownia, w której zostało wykorzystane naturalne ukształtowanie terenu.

















Droga do zamku i z powrotem liczyła około 3,5 km i zajęła nam 1:45 godziny. Jest łatwa i w zasadzie można nią przejść bez specjalnego przygotowania.
Załączony plik rar po rozpakowanu będzie plikiem kmz i zawiera przebytą trasę wraz ze zdjęciami zamku i parkingu oraz bardziej szczegółowym opisem zamku. Można go otworzyć na przykład programem Google Earth, lub Google Map


Po powrocie do kampera i krótkiej naradzie decydujemy się na kolejny zamek - Chateau du Nideck.
Po drodze jednak mamy opisywaną w przewodnikach atrakcję: Le Rocher De Dabo
Postanowiliśmy tam dojechać. Zbliżając się do owej skały zaczynamy mieć nieodparte i coraz silniejsze wrażenie deja vu. Gdy już wspięliśmy się kamperem na sam szczyt skały, wszystko się stało jasne. Już tu byliśmy.
Czy Wam też to się zdarzało?
Dla porządku kilka fotek z poprzedniego roku:

48.64925, 7.24506





Dojeżdżamy do jednego z parkingów, z którego jest wyjście na szlak do zamku i kaskad Nideck i tam zostajemy na noc:

48.58614, 7.28942



Cdn.

ZbigStan - 2020-10-25, 12:36

Sławek B, Ciekawa relacja. Zostawiłeś miejsca na zdjęcia, ale ich nie widać. Pozdrawiam.
Sławek B - 2020-10-25, 12:50

ZbigStan napisał/a:
Sławek B, Ciekawa relacja. Zostawiłeś miejsca na zdjęcia, ale ich nie widać. Pozdrawiam.


Których zdjęć nie widać? U mnie wszystko jest lecz zdjęcia są ciągnięte z serwera. Może gdzieś nie nadałem uprawnień..

Sławek B - 2020-10-25, 16:20

Plan na ten dzień to Kaskady i Zamek Nideck. Po śniadaniu i ściągnięciu potrzebnych map ruszamy w drogę, oczywiście pieszo.
Początek szlaku:
48.58635, 7.28919


Po jakimś czasie pojawiają się ruiny zamku:


Zachowane ruiny zamku określibym jako zamek dolny:


i zamek górny, do którego należy jeszcze trochę się wspiąć:


Potem powrót na szlak, ostro po schodach w dół:


I jesteśmy u podnóża Kaskad Nideck:


Stąd można wrócić różnymi wariantami szlaków. My wybieramy ten biegnący zboczami, a potem granią. Najpierw jednak ponownie schodami do góry:




Pętla do zamku, kaskad i z powrotem liczyła około 4,5 km i zajęła nam 3 godziny. Jest nieco trudniejsza z uwagi na częste zejścia i podejścia, ale w zasadzie można nią przejść bez specjalnego przygotowania.
Zarówno ta trasa jak i wszystkie poprzednio opisane są niezwykle widokowe i urokliwe. Szlaki prowadzą wzgórzami od zamku do zamku i do innych atrakcyjnych miejsc, więc mamy konkretny cel wędrówki. Poza sezonem jest mniej ludzi, więc sprzyja to chwili refleksji i zadumy nad upływającym czasem. Można usiąść pod murami i spróbować wyobrazić sobie, jak tu było przed blisko tysiącem lat.

Załączony plik rar po rozpakowaniu będzie plikiem kmz i zawiera przebytą trasę wraz ze zdjęciami zamku i parkingu oraz bardziej szczegółowym opisem zamku. Można go otworzyć na przykład programem Google Earth, lub Google Map

Przed naszym wyjazdem do Francji i potem w czasie pierwszych dni byłem w kontakcie z Andrzejem (627).
Rozmawialiśmy o sytuacji covidowej we Francji. Wstępnie umówiliśmy się na spotkanie, gdyż z planu Andrzeja i naszego wynikało, że nasze drogi mogą się skrzyżować. Tak też się stało i w drodze daleko idącego porozumienia ustaliliśmy miejsce naszego spotkania. Tak się „zagadaliśmy” po południu i potem następnego dnia przed południem, że zapomniałem zrobić z miejsca postojowego zdjęć. A więc zdjęcia pozyskane od wujka „Google”:

48.09402, 7.02449


Magdo i Andrzeju, serdeczne pozdrowienia z Polski!


Cdn.

ZEUS - 2020-10-25, 17:28

ZbigStan napisał/a:
Zostawiłeś miejsca na zdjęcia, ale ich nie widać

u mnie oglądając na smartfonie również nie widać zdjęć :( ... natomiast na laptopie są widoczne :spoko ...

Sławek B - 2020-10-25, 17:43

ZEUS napisał/a:
ZbigStan napisał/a:
Zostawiłeś miejsca na zdjęcia, ale ich nie widać

u mnie oglądając na smartfonie również nie widać zdjęć :( ... natomiast na laptopie są widoczne :spoko ...


Obawiam się, że to przekracza moje możliwości percepcyjne, tym bardziej, ja na swoim smartfonie wszystko widzę. Być może problem tkwi w takiej a nie innej przeglądarce na smartfonie- ale nie wiem.
Może ktoś z większą wiedzą informatyczną będzie w stanie powiedzieć dlaczego tak się dzieje?

Spax - 2020-10-25, 17:57

Sławek B napisał/a:
ZbigStan napisał/a:
Sławek B, Ciekawa relacja. Zostawiłeś miejsca na zdjęcia, ale ich nie widać. Pozdrawiam.


Których zdjęć nie widać? U mnie wszystko jest lecz zdjęcia są ciągnięte z serwera. Może gdzieś nie nadałem uprawnień..


Wszystko jest dobrze - niestety przy linkowaniu zdjęć z innego serwera dochodzi czasami do dość dużych opóźnień (zwłaszcza jak zdjęcia są dość duże)
ZbigStan trzeba uzbroić się w cierpliwość głównie przy lichm łączu internetowym

:spoko

EDIT: u mnie na srajfonie są wszystkie zdjęcia -trzeba czekać aż się załadują

ZbigStan - 2020-10-25, 18:53

Dziękuję za wyjaśnienia. Może jednak dla dobra relacji i dla ułatwienia oglądania, warto wklejać zdjęcia jako załączniki. Sama relacja bardzo się podoba. Pozdrawiam.
Sławek B - 2020-10-26, 07:48

ZbigStan napisał/a:
Dziękuję za wyjaśnienia. Może jednak dla dobra relacji i dla ułatwienia oglądania, warto wklejać zdjęcia jako załączniki. Sama relacja bardzo się podoba. Pozdrawiam.

Przyjąłem taki a nie inny sposób wstawiania zdjęć, gdyż umożliwia to przerywanie tekstu zdjęciami i traktowanie zdjęć jako "komentarza" do tekstów. W przypadku załączników najpierw czytamy potem oglądamy. Gdy więc oglądamy to już czasami nie wiadomo co oglądamy...

Sławek B - 2020-10-26, 08:55

Po śniadaniu żegnamy się z Magdą i Andrzejem. Pożegnanie zamieniło się w dłuższą rozmowę więc wyruszyliśmy w drogę tuż przed południem.
Kierunek to Parc Naturel Régional des Ballons des Vosges. Zatrzymaliśmy się na postój na przełęczy Col du Hundsruck.
47.80664, 7.04253


Parking na przełęczy jest punktem w którym rozpoczynają się szlaki wokół okolicznych wzgórz. Podejmujemy spontaniczną decyzję i wyruszamy na szlak. Nie mamy za dużo czasu, bo ruszamy około 16:40 i chcemy wrócić przed zmierzchem.






Nieco zmęczeni wracamy tuż przed zmierzchem. Jednak warto było. W czasie wędrowania bardzo przydał się GPS. Momentami znikają bowiem oznakowania szlaku. W sytuacji krótkiego dnia i zbliżającego się zachodu słońca jest mało czasu na ewentualne zejście z drogi.

Pętla wokół wzgórz liczyła około 7,5 km i zajęła nam 3 godziny.
Załączony plik rar po rozpakowanu będzie plikiem kmz i zawiera przebytą trasę wraz ze zdjęciami zamku i parkingu oraz bardziej szczegółowym opisem zamku. Można go otworzyć na przykład programem Google Earth, lub Google Map

Na nocleg wybieramy parking znany z wcześniejszych wyjazdów:
47.78683, 7.02475



Cdn.

Sławek B - 2020-10-26, 16:37

Niestety, noc nie była spokojna. Późnym wieczorem na parking, będący jednocześnie miejscem grilowo piknikowym, przyjechały trzy samochody wypełnione niekoniecznie rdzennymi Francuzami. Poza artefaktami grilowymi wyciągnęli z samochodów sprzęt nagłaśniający i telewizyjny SIC!
Mniej więcej do 4 może 5 rano mieliśmy zapewnioną muzykę w nieeuropejskim języku, a potem plenerowy pokaz filmów z oryginalną ścieżką dźwiękową. I nie była to ścieżka w języku francuskim. Był to duży dysonans w obliczu otaczających gór, pohukujących sów i innych nocnych odgłosów lasu. A wszystko to przy obowiązujących już obostrzeniach epidemicznych.
Jakoś tę niedogodność jednak przeżyliśmy i rano, po śniadaniu, ruszyliśmy kamperem dalej.

Początkowy plan zakładał opuszczenie Wogezów i obranie kursu na Jurę, ale słoneczna pogoda, widoki za oknem i ogólna atmosfera Alzacji skłoniła nas do spędzenia tu jeszcze jednego dnia. Ale gdzie by tu jechać? Padło na Ballon d’Alsace.

Najpierw jednak postój nad Lac d'Alfeld:
47.81592, 6.87158


Potem widokowymi drogami:


dojechaliśmy do jednego z licznych parkingów, z których zaczynają się szlaki na Ballon i okolice.

Na parkingu, który wybraliśmy, spokojnie można zostać noc. Z uwagi na to, że był to weekend, było nieco więcej kamperów i samochodów osobowych.
47.81974, 6.83447


Po krótkim odpoczynku i zaplanowaniu trasy w oparciu o tablice informacyjne, wyruszyliśmy w góry:


Trasę zmodyfikowaliśmy i jednak nie weszliśmy na Ballon d’Alsace. W naszym odczuciu było zbyt dużo ludzi ( weekend ), a wędrowanie jeden za drugim, jakoś nas nie bawi. Trasa, którą przeszliśmy była równie, jeśli nie bardziej atrakcyjna niż wejście na szczyt, a ludzi na szlaku było mało.

Etang des Roseaux:
47.80062, 6.82409


Potem w kierunku Cascade du Rummel:


Dochodzimy do punktu widokowego:
47.80381, 6.83107




Po krótkiej wspinaczce dochodzimy do kolejnego jeziorka Etang du Petit-Haut:
47.8071, 6.83195







Po odpoczynku na jeziorkiem, uzupełnieniu płynów i rozkoszowania się widokami ruszamy dalej, już w kierunku parkingu:




I powrót na parking, na którym zostajemy na noc:
47.81974, 6.83447



Szlak liczył około 9,5 km a przejście go zajęło nam 4:40 godziny.
Załączony plik rar po rozpakowaniu będzie plikiem kmz i zawiera przebytą trasę wraz ze zdjęciami charakterystycznych punktów na trasie. Można go otworzyć na przykład programem Google Earth, lub Google Map




Jeżeli są problemy z dostępem do zdjęć, to mam nadzieję że otworzą się tu:
https://photos.app.goo.gl/9NhsXjAMwVvnt2ox9


Cdn.

TJL - 2020-10-26, 19:08

U mnie też problem z podglądem zdjęć, szkoda...
MILUŚ - 2020-10-26, 20:51

ZbigStan napisał/a:
Sławek B, Ciekawa relacja. Zostawiłeś miejsca na zdjęcia, ale ich nie widać. Pozdrawiam.


Byłaby jeszcze bardziej ciekawa gdyby były ......zdjęcia :-/

mischka - 2020-10-26, 20:53

u mnie wszystko pokazuje
Sławek B - 2020-10-26, 21:00

Jaki macie u siebie internet? Czy problem nie wynika z przepustowości?
Zdjęcia, które wrzuciłem są w rozdzielczości 1920x1080 i ważą ok. 500-600 kB. Może dla Waszych łącz są za duże?
W następnym poście zamieszczę zdjęcia lżejsze. Może będzie lepiej.
Załącznik pdf ze zdjęciami ma zaledwie 1,8MB, więc z nim nie powinno być żadnego problemu.

andrzej627 - 2020-10-26, 22:19

Sławek B napisał/a:
Jaki macie u siebie internet? Czy problem nie wynika z przepustowości?

Chyba nie. Nie wiem, jak to się dzieje, że niektórzy widzą Twoje zdjęcia, a inni nie. Ja nie widzę.

Daj może też link do Twojego albumu na kamper-serwis.pl. Tam widzę zdjęcia.

Sławek B - 2020-10-27, 08:09

Link do zdjęć z ostatniego postu:
https://photos.app.goo.gl/9NhsXjAMwVvnt2ox9

izola - 2020-10-27, 08:42

Sławek B napisał/a:
Jaki macie u siebie internet? Czy problem nie wynika z przepustowości?
Zdjęcia, które wrzuciłem są w rozdzielczości 1920x1080 i ważą ok. 500-600 kB. Może dla Waszych łącz są za duże?
W następnym poście zamieszczę zdjęcia lżejsze. Może będzie lepiej.
Załącznik pdf ze zdjęciami ma zaledwie 1,8MB, więc z nim nie powinno być żadnego problemu.


"Załącznik pdf ze zdjęciami ma zaledwie 1,8MB," tu bym szukała przyczyny.

Na dwóch telefonach i różnych sieciach sprawdziłam i się fotos nie wyświetlają.
Na Laptoopie i domowej dobrej sieci się wyświetlają .
Jak ja na ww, telefonach podłączę się do sieci domowej - też fotos nie wyświetla.

Problem widzę nie w przepustowości internetu, ale formacie i sposobie udostępniania.

Edit:

A teraz ciekawostka :-P
zmieniłam Browser z Chrome na np. Mi i wszystko się wyświetla ...czyli Chrome robi problem z poprawnym wyświetlaniem tego na Androidzie. Zobaczę jeszcze głębiej w ustawienia ,daczego.

krzlac - 2020-10-27, 10:24

Tak, problemem jest Chrome, Microsoft Edge otwiera. Rzeczywiście są trochę za "duże" do zastosowań internetowych.
Sławek B - 2020-10-27, 11:55

Wielkie dzięki za uwagi i spostrzeżenia.
Reasumując:
Jest problem z wyświetlaniem przez Chrome zarówna na PC jak i na smartfonach.
U siebie sprawdziłem na Mozill, ME, IE - działa bez zarzutu.
Na tabletach i smartfonach działa na przeglądarkach innych niż Chrome.

Zgodnie z jedną z sugestii w następnym poście zmniejszę zdjęcia. Zobaczymy czy Chrome sobie poradzi.Na wszelki wypadek załączę link do zdjęć- z tym jak widzę Chrome sobie radzi.


Po próbach:
Niestety zmniejszenie rozdzielczości nawet do 800x450 nie poprawiło oglądania na Chrome.

Wniosek jest jeden:
Do przeglądania postów z naszego forum, w których zdjęcia są zaciągane z obcego serwera przeglądarka Google Chrome się nie nadaje

Spax - 2020-10-27, 13:09

Sławek B napisał/a:
Wniosek jest jeden:
Do przeglądania postów z naszego forum, w których zdjęcia są zaciągane z obcego serwera przeglądarka Google Chrome się nie nadaje


Problem nie tkwi w przeglądarce Chrome lub pochodnym, lecz w protokole "http" i "https"

Sławek B - 2020-10-27, 13:30

Spax napisał/a:
Problem nie tkwi w przeglądarce Chrome lub pochodnym, lecz w protokole "http" i "https"


No dobrze to pytanie takie:
Czy ja mogę coś zrobić, jeżeli tak to co aby Chrome widziało te zdjęcia?

Spax - 2020-10-27, 14:29

Twoja domena kamper.webd.pl nie posiada certyfikatu bezpieczeństwa a to podstawa, aby działał https.
Zapewne można w Chrome wyłączyć te zabezpieczenia ale ja nie wiem gdzie (nie chce mi się instalować tej przeglądarki). Wtedy będą widoczne podlinkowane zdjęcia.

Tu trochę informacji o czym ja to gadam »»» https://support.mozilla.org/pl/kb/wplyw-niebezpiecznej-zawartosci-na-bezpieczenstwo?as=u&utm_source=inproduct&redirectslug=how-does-content-isnt-secure-affect-my-safety&redirectlocale=en-US

eler1 - 2020-10-27, 15:00

A na Windows 10 przeglądarka Firefox wszystko działa . :spoko
Sławek B - 2020-10-27, 16:47

Obudziliśmy się opatuleni porannymi mgłami. Po zrobieniu ostatnich zdjęć ruszamy w dalszą drogę. Teraz już zdecydowanie opuszczamy Wogezy i jedziemy w kierunku Jury, ślizgając się po obrzeżach Parku rzeki Doubs.




W kamperparku w Belfort dokonujemy „fizjologicznej” obsługi kampera:
47.64247, 6.86638


Dojeżdżamy do miejscowości Saint-Hippolyte i na tamtejszym kamperparku pozostajemy na noc. Korzystamy z ostatnich promieni słonecznych nad rzeką Doubs:
47.31868, 6.81544


Następnego dnia odwiedzamy Opactwo Collegiale Notre Dame Saint-Hippolyte;






Wyruszamy w dalszą drogę. Chcemy przejechać wzdłuż rzeki Doubs i dotrzeć nad jezioro Lac de Chaillexon.
Po wjechaniu do maista Villers-le-lac zatrzymaliśmy się na krótki postój na parkingu nad rzeką.
Tutaj pierwsze zaskoczenie: przy parkingu znajduje się port dla statków wycieczkowych, zapewne pływających po odległym o ok. 1 km jeziorze. Zaskoczenie wynika z tego, że port jest, tylko rzeki nie ma. W korycie płynie strumyk, którym chyba kajak by nie przepłynął.
Jedziemy dalej do jeziora:
47.06832, 6.69092


Jak widać na zdjęciu zostaliśmy zaskoczeni po raz drugi: jezioro i owszem jest, ale bez wody. Snujemy różne teorie mniej lub bardziej spiskowe. Rozwiązanie przynosi niezawodny wujek Google:
Rzeka zniknęła na skutek powstania licznych pęknięć gruntu i zapadlisk.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/we-francji-nagle-zniknely-dwie-rzeki-naukowcy-twierdza-ze-przez-pekniecia-ziemi-i

Jedziemy dalej wzdłuż rzeki i oglądamy to, co z niej pozostało: tu i ówdzie wąski strumyczek, czasami jakieś rozlewisko z dużą ilością wyrośniętych ryb, które chyba nie mają szans na przeżycie:





To co widać na zdjęciach poniżej było całkiem niedawno wartko płynącą rzeką:


Ten dość smutny widok towarzyszy nam do następnego miejsca, przy którym się zatrzymujemy, kaplicy w grocie skalnej:




Po obejrzeniu kapliczki dalej jedziemy wzdłuż rzeki z zamiarem dotarcia do jej źródła.
Aby obejrzeć to miejsce, należy w miejscowości Mouthe wybrać jeden z parkingów. My wybieramy ten najbliższy
( 46.70743, 6.20961 ) i pieszo idziemy do źródła (46.70522, 6.20917 ). Jak widać źródło nie zniknęło, można więc napawać się widokami:






Potem, niestety w deszczu i mgle, a czasami w słońcu, jedziemy do miejsca naszego nocowania w miejscowości Lelex:
46.30064, 5.93383




Cdn.

Spax - 2020-10-27, 17:04

Użytkownicy Chrome - widać czy nie?

Poniżej z serwera Sławka



A tu z serwera Spaxa


Sławek B - 2020-10-27, 17:25

I wszystko chyba jasne.

U mnie Chrome widzi zdjęcie tylko Z Twojego serwera, a inne przeglądarki z obu serwerów.
Jutro będę próbował zainstalować certyfikat SSL na swój serwer. (Chyba poprawnie to ująłem)

MILUŚ - 2020-10-27, 17:49

Spax napisał/a:
Użytkownicy Chrome - widać czy nie?....


A no widać :mrgreen:

Spax - 2020-10-27, 18:10

Sławek B napisał/a:
Chyba poprawnie to ująłem
Tak
Sławek B - 2020-10-28, 18:39

Po wielu trudach, z pomocą siły wyższej :) zainstalowałem certyfikat SSL.
Wszystkie zdjęcia powinny być widoczne na wszystkich przeglądarkach.
Również na Chrome :)

Spax dzięki za pomoc w diagnozie.

SlawekEwa - 2020-10-28, 22:53

Teraz Sławku widać :lol:
Pozdrawiamy :spoko

Spax - 2020-10-29, 06:17

Sławek B napisał/a:
Spax dzięki za pomoc w diagnozie


Proszę bardzo :) – pamiętaj, aby ten certyfikat odnowić przed 27.01.2021, bo znowu będzie lipa z wyświetlaniem zawartości z Twojego serwera.

Sławek B - 2020-10-29, 07:56

Spax napisał/a:
Proszę bardzo :) – pamiętaj, aby ten certyfikat odnowić przed 27.01.2021, bo znowu będzie lipa z wyświetlaniem zawartości z Twojego serwera.


Wpisane do "przypominacza".
Widzę, że Twoja wiedza pozwoliłaby na potraktowanie Ciebie jako "siły wyższej" ;)

Sławek B - 2020-10-29, 10:11

Nasza podróż prowadzi dalej przez Jurę. Cały czas jeszcze zastanawiamy się nad wjechaniem w wyższe partie Alp w parkach Vanoise i Ecrins. Prognozy pogody na najbliższe dni nie są jednak zachęcające. Deszcz, wiatr, a w nocy temperatury w okolicach zera. W takich warunkach wyjście na szlaki przestaje być przyjemnością. Wygrywa więc wariant jazdy w kierunku na południe, bo tam cieplej. Przed nami Masyw des Bauges.
Drogę tak planujemy, aby przejechać przez most Pont de l'Abîme. Stajemy na parkingu, z którego zaczynają się szlaki w okoliczne góry.
45.76452, 6.05689




Most nas nie zwiódł. Jest wąski, pod nim przepaść z rzeką w dole, mieści się na nim jeden samochód, a za mostem droga wspina się ostro do góry:
Z uwagi na użytą w filmie ikonografię i podkład muzyczny ( o charakterze faszystowskim ) proszę osoby o „innej” wrażliwości o nie otwieranie poniższego pliku.


Do przełączy Col du Granier docieramy późnym popołudniem. W sam raz, żeby obejrzeć szczyty górskie w zachodzącym słońcu:
45.48029, 5.91477



Na noc zostajemy na przełęczy:
45.47933, 5.91304



Cdn.

Sławek B - 2020-10-30, 17:38

Poranek był mglisty i mokry. W nocy padał deszcz, więc z uwagi na rozmoczone drogi na szlakach pieszych rezygnujemy z wyjścia w góry i wyruszamy w kierunku Grenobl.


W miejscowości St Pierre de Chartreuse zatrzymujemy się na kamperparku, aby przeczekać deszcz i uzupełnić wodę.
45.34333, 5.81315


Na kilkanaście kilometrów przed Grenobl pojawiają się duże znaki informujące o konieczności po-siadania winietki crit’air przy wjeździe do miasta.
My przejeżdżamy bokiem Grenobl, jednak zauważamy zakazy wjazdu w boczne drogi do osiedli mieszkaniowych pojazdów bez winietek. O ile dobrze zinterpretowałem te znaki, to na drogi osiedlowe mogą wjeżdżać tylko samochody elektryczne i hybrydowe.

W miejscowości Villard-de-Lans zatrzymujemy się na krótki postój i podjeżdżamy do kamperparku. Odpocząć na nim można, ale nie spełnia naszych wymagań co do możliwości nocowania - jest w mieście i zajmuje go zbyt wiele kamperów.
Z Villard-de-Lans ruszamy dalej i pokonujemy opisywaną w przewodnikach pętlę widokową. Droga biegnie wzdłuż wąwozu, pod nawisami skalnymi, czasami w tunelach, raz doliną, a raz gra-nią.
Pętlę wyznaczają drogi: D531- D103-D103A-D518-D531 -D103.








Po przejechaniu pętli ( niektóre odcinki pokonaliśmy trzykrotnie ), dojeżdżamy do parkingu w miejscowości Saint Julien Vercors i tam zostajemy na noc:
45.05141, 5.45031


W załącznikach znajdują się skompresowane pliki kmz do otworzenie np. w Google Earth.
Cdn.

Sławek B - 2020-10-31, 22:54

Droga z Saint Julien en Vercors do Cirque d'Archiane
Poranek był mglisty, ale na szczęście mgły szybko opadły, słońce wyszło i mogliśmy się cieszyć pięknymi widokami.
Pojechaliśmy drogą D103, która biegła doliną. Dookoła otaczały nas góry. Potem zaczął się podjazd do przełęczy Rousset.




Do przełęczy dojechaliśmy tunelem. Widoki na Col de Rousset zapierają dech. Jest to jedno z tych magicznych miejsc, gdzie będzie chciało się wrócić i obejrzeć to jeszcze raz. Podobnie zresztą jak cały park Vercors.
44.83798, 5.39738








Z przełączy zjeżdżamy serpentynami do miejscowości Die.

Jedziemy powoli, aby nacieszyć się widokami i od czasu do czasu zjeżdżamy do zatoczek, aby przepuścić samochody jadące sznurkiem za nami. Nam się nie spieszy ale przecież inni pracują.

Następnie z Die jedziemy do Cirque d'Archiane.
Ostatni odcinek drogi, około 5,5 km ( D224 ) to bardzo wąska droga. Na szczęście bez dużych podjazdów i zjazdów. Nie spotkaliśmy na niej żadnego samochodu, nie mniej w przypadku takiego jadącego z naprzeciwka nie bardzo sobie wyobrażam mijankę. Należy się liczyć z koniecznością cofnięcia się do jakiejś zatoczki. Szerokość drogi to około 3 m.




Droga do Cirque d'Archiane jest drogą „ślepą”. Na końcu drogi jest parking dla samochodów, również kamperów. Na tablicach są informacje, że parkowanie jest dostępne w godzinach 7-18. My jednak zostajemy na noc. Jesteśmy jedynym samochodem w tym miejscu.
44.7452, 5.50712


Z parkingu widać okoliczne łańcuchy górskie tworzące cyrk.
W języku francuskim słowo cirque określa formację geologiczną, w której łańcuchy górskie układają się w ten sposób, że dolina wśród otaczających gór ma kształt koła lub fragmentu koła.




Jest tu kilka szlaków pieszych niewątpliwie wartych przejścia, ale niestety, z uwagi na deszcz nie wyszliśmy w góry. Może następnego dnia pogoda będzie łaskawsza.



Cdn.

Sławek B - 2020-11-02, 14:22

Poranek w Cirque d'Archiane był zimny, a dodatkowo padało. Nie zdecydowaliśmy się więc na wyjście w góry, tym bardziej, że na szczytach pojawił się śnieg.


Decydujemy się na drogę do miejscowości Roussilon na wzgórzach Luberon. Będzie to rodzaj podróży sentymentalnej, bo byliśmy tam już dwa razy.
Drogi, którymi jechaliśmy dostarczają niesamowitych wrażeń widokowych. Warto nimi przejechać, aby cieszyć się tym, co stworzyła natura. Góry, wąwozy wzdłuż rzek i strumieni, przejazdy pod nawisami skalnymi, widoki na górskie pasma i szczyty i pojawiające się już pola lawendy. Jeżeli się komuś śpieszy, to te drogi należy omijać, jeżeli zaś lubi doznania estetyczne, to przejazd nimi jest ze wszech miar wskazany.


Mijamy:
Col de Premol 964 m n.p.m., za którą widać wyraźnie zmianę charakteru roślinności na śródziemnomorską.


Site géologique de la Charce, formacje skalne, które powstały na skutek „spotkania” się płyty afrykańskiej z europejską.
44.4694, 5.44393




Gorges Eygues,
44.43579, 5.29654




Col d'Ey 718 m n.p.m.
44.3127, 5.27759




Przełom rzeki Toulourentc
44.21732, 5.42474




Na nocleg wybieramy kamperpark nad jeziorkiem Plan d’eau de Monieux, który znajduje się na tuż obok drogi wjazdowej do Gorges de la Nesque.
44.05756, 5.35724



A tu zapis wideo z trasy:


TJL - 2020-11-02, 22:27

Świetne miejsca i widoki...
Sławek B - 2020-11-04, 12:14

Poranek w Aire Gorges de la Nesque był deszczowy i zimny. Po śniadaniu i porannej kawie zaczęło się jednak przejaśniać i gdy wyjeżdżaliśmy było już całkiem słonecznie.


Pierwszą atrakcją na naszej drodze jest Gorges de la Nesque. Oglądamy go przez szyby samochodu i z punktów widokowych.


Wzdłuż wąwozu biegnie droga D 542. Punkty widokowe, z zatoczkami w których można zaparkować, pojawiają się kilka kilometrów za miejscowością Monieux. Warto przejechać tę drogę bez pośpiechu. Uwaga dla wyższych kamperów: pojawiają się ograniczenia wysokości (tunel i nawisy skalne ) do 3,5 m.
Zatrzymujemy się przy punkcie widokowym z tarasami i balkonami, skąd można podziwiać niesamowite widoki. Natura wie, jak nas zaskoczyć:
44.04587, 5.33121






Po opuszczeniu wąwozu wjeżdżamy do miasteczka Malemort-du-Comtat, parkujemy na kamperparku i poświęcamy chwilę naszemu kamperkowi:
44.02182, 5.15711


Kolejnym punktem na naszej trasie jest Abbaye Notre-Dame de Senanque.
Droga do niego ( D4 ) biegnie pomiędzy szczytami gór porośniętych lasami. Roślinność ma tu już wybitnie charakter śródziemnomorski. Dominują dęby korkowe, oliwki, rozmaryn, cisy i pola lawędy.


Abbaye Notre-Dame de Senanque zostało założone w XII w przez Cysterów, jako czwarte po Thoronet, Aiguebelle i Silvacane.
Lokalizacja klasztoru doskonale odpowiadała zasadom zakonu:
„Żaden klasztor nie powinien być budowany w miastach, wsiach i posiadłościach wiejskich”
i
„… klasztor powinien posiadać wszystkie niezbędne rzeczy: wodę, młyn, ogród, piekarnię, aby mnisi nie musieli wychodzić na zewnątrz, co nie jest w żaden sposób korzystne dla ich dusz. "
43.93083, 5.18898




Zabudowania opactwa, ze względów epidemicznych, tym razem obejrzeliśmy tylko z zewnątrz. Byliśmy tu już kiedyś i wnętrza są nam znane.
Potem przejechaliśmy na odległy o kilka kilometrów parking i wyruszyliśmy z niego na krótki spacer po wzgórzach biegnących do opactwa.
43.95021, 5.19616




Ruszamy w dalszą drogę do Roussilon. Po drodze zatrzymujemy się na punkcie widokowym, z którego roztacza się widok na średniowieczne miasto Gordes:
43.90788, 5.19757




W Roussilon, nie znaleźliśmy satysfakcjonującego miejsca na postój, więc pojechaliśmy dalej do Rustrel. W pobliżu tego miasta znajduje się Colorado de Rustrel – ochrowe wzgórza z wytyczonymi ścieżkami do zwiedzania. Przy wejściu na ścieżki jest duży, płatny parking, niestety nie można na nim zostać na noc. Jedziemy więc do pobliskiego Rustrel i na parkingu pod szkołą spędzamy noc. Nie było to wymarzone miejsce do nocowania, ale zostaliśmy tam z uwagi na zmęczenie i dość późną już porę.
43.92326, 5.48823


Później okazało się, że w Rustrel jest prawdopodobnie wyznaczony parking dla kamperów:
43.92345, 5.48404
Nie byliśmy tam, więc nie wiem jak wygląda. Sprawdzimy, kiedy po raz kolejny przyjedziemy w to wspaniałe miejsce.

Cdn.

ZbigStan - 2020-11-14, 14:58

Sławek B, Jestem pod wrażeniem jazdy pod Col de Rousset. Co za widoki. Chyba trudno prowadzić i jednocześnie podziwiać? Marzy mi się Francja. Za relację :pifko . Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Pozdrawiam.
Sławek B - 2020-11-14, 20:48

ZbigStan napisał/a:
Jestem pod wrażeniem jazdy pod Col de Rousset. Co za widoki. Chyba trudno prowadzić i jednocześnie podziwiać?


Dla tego właśnie zazwyczaj jedziemy bez zbytniego pośpiechu i często zatrzymujemy się na parkingach. Czasami pokonujemy zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dziennie więc prędkość średnia jest "powalająca". Zawsze jednak staram się nie być "zawalidrogą" i w miarę możliwości przepuszczać samochody jadące szybciej.

To oczywiście nie koniec relacji. Musiałem zrobić drobną przerwę "techniczną".
Jutro będę kontynuował.

Tadeusz - 2020-11-14, 20:55

Sławku, co za radość oglądać na forum tak piękną, starannie przygotowaną relację z podróży. Własciwie to extra reportaż.

Pozdrawiam Was serdecznie i ściskam z ogromną atencją. :kwiatki:

:pifko :pifko :pifko :pifko

ZbigStan - 2020-11-14, 20:58

Sławek B, Do Francji miałem jechać w kwietniu, ale pierwszy lockdawn to uniemożliwił. Później realizowałem inne podróże, ale Francja we mnie siedzi. Może wiosną okoliczności pozwolą na wyjazd. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam.
Sławek B - 2020-11-15, 13:55

Dziękuje za dobre słowa.
A oto ciąg dalszy:

Z miejscowości Rustrel, w której nocowaliśmy, dojeżdżamy do parkingu „Le Colorado Provencel” ( 43.91983, 5.50154 ). Koszt parkowania dla kampera to 8E, natomiast wejście na trasy dookoła formacji skalnych z ochry jest darmowe. Dostępne są dwie ścieżki - krótsza i łatwiejsza to ok. 2 km i dłuższa ok. 4 km.
Wybieramy dłuższą. Dodatkowo tu i ówdzie nieco zbaczamy z wyznaczonego szlaku. W efekcie przeszliśmy ok 6 km. Warto wybrać tę dłuższą trasę choćby dlatego, że wspina się odrobinę do góry skąd rozciąga się widok na okoliczne ochrowe pagórki i zbocza.















Po obejrzeniu ochrowych wzgórz wyruszamy w dalszą drogę w poprzek pasma Luberon do opactwa cysterskiego Abbaye de Silvacane.


Abbaye de Silvacane odwiedzamy po raz drugi. Byliśmy tu kilkanaście lat temu. Ale cóż to znaczy wobec blisko 1000 letniej historii tego opactwa...

Jest to jeden z trzech klasztorów cysterskich założonych i wybudowanych w XII i XIII wieku, znanych jako „trois soeurs” (”trzy siostry”). Pozostałe to wspomniane poprzednio Abbaye de Senanque i Abbaye du Thoronet. Architekturę tego jak i pozostałych opactw cysterskich wyróżnia prostota, surowość i harmonia.
43.7149, 5.32988






Po zwiedzeniu Silvacane wyruszamy dalej. Szukamy miejsca na nocleg. Zatrzymujemy się na parkingu przy mało uczęszczanej drodze.
43.6035, 5.93784


A cała nasza droga w tym dniu wyglądała tak:




Cdn.

Banan - 2020-11-15, 14:17

Dzięki Sławku za relację :pifko
Sławek B - 2020-11-17, 09:14

Noc minęła w ciszy i spokoju. Od czasu do czasu słychać było tylko odgłosy wydawane przez nocne zwierzaki.
Jak to milo spać, gdy uliczne latarnie albo reflektory samochodów nie świecą w okna.

Rano wyruszyliśmy w kierunku wodospadu Cascade de Sillans. Zatrzymaliśmy się na jednym z parkingów przeznaczonych dla zwiedzających. Parking, normalnie płatny, poza sezonem był darmowy. ( 43.56693, 6.17793 )
Z pomocą tablic informacyjnych i map na GPS ruszamy w kierunku wodospadu.
Najpierw szlakiem prowadzącym do platformy widokowej.
( 43.5636, 6.18523 )




Do parkingu wracamy brzegiem rzeki.




Po powrocie na parking postanowiliśmy obejść wodospad od drugiej strony. Po króciutkim odpoczynku ruszamy dalej. Odnajdujemy ukryte ścieżki i dochodzimy do dna wodospadu.
( 43.56293, 6.18517 )
Tu wchodzimy w bajkowy świat. Urzekają nas tajemnicze widoki. Efekt jest dodatkowo wzmocniony tym, że praktycznie jesteśmy tu sami.




No i trochę ruchomych obrazów z wodospadu i znad rzeki:


Wracamy do kampera i wyruszamy w kierunku cysterskiego Abbaye du Thoronet.
Podobnie, jak w przypadku poprzednich dwóch opactw Silvacane i Senanque, jest to kolejna wizyta po latach.
Nie poznajemy tego miejsca. Nowe parkingi, nowa recepcja, wszystko przygotowane dla znacznie większej liczby zwiedzających. Czasy się zmieniają i wyraźnie na tym przykładzie widać, jak rozwija się turystyka.
Zatrzymujemy się na parkingu ze znakiem, który trudno zinterpretować. Nie wiem, czy to zakaz zatrzymywania kamperów na noc, czy w ogóle zakaz dla kamperów. Z uwagi na to, że parking jest praktycznie pusty, bez stresu wjeżdżamy i parkujemy.
(43.46063, 6.26012 )






Miejsce na nocleg znajdujemy na parkingu leśnym, kilka kilometrów od opactwa. Wieczorem dojechał jeszcze jeden kamper, na numerach holenderskich, więc było raźniej.
( 43.45573, 6.24808 )


A trasa pokonana tego dnia kamperem wyglądała tak:


Cdn.

Sławek B - 2020-11-18, 13:40

Południe Francji najczęściej kojarzymy z Lazurowym Wybrzeżem. Piękne plaże, urocze miasteczka, pinie, cykady, a w sezonie nadmorskie bazary - jedno wielkie targowisko próżności. Jako to bardzo popularne, wręcz kultowe miejsce w Europie, chociaż w sezonie urlopowym niezwykle zatłoczone. Próba przejazdu nadmorską drogą z miasteczka do miasteczka nie rzadko kończy się staniem w korkach. Może się więc zdarzyć, że czar pryska…

Na szczęście południe i Prowansja to nie tylko Lazurowe Wybrzeże. To również wzgórza, góry, plantacje lawendy, winogron i oliwek. To kolory ochry, zapach tymianku, rozmarynu i pinii oraz wszechobecne cykady. To góry Luberon i wzgórza Esterel. To małe miasteczka, w których czas jakby stanął w miejscu.


Nie śpieszymy się więc nad morze. W przewodniku wynaleźliśmy Gorges de Pennafort i tam się kierujemy.
Najpierw jednak obowiązkowa obsługa kampera w Le Thoronet
(43.45086, 6.30401 )


i tankowanie gazu LPG. Po raz pierwszy skorzystaliśmy z nowej instalacji do tankowania LPG na stacji benzynowej.


Gorges de Pennafort to miejsce dość trudne do znalezienia, ale z pomocą policjantów municypalnych spotkanych przy drodze, udało się tam dotrzeć. Zatrzymujemy się na parkingu, a właściwie trochę z boku, bo wjazd jest stromy dla kampera i mogą być problemy z wyjazdem. A szkoda, bo parking jest ładny i zachęca wręcz do pozostania na noc:
( 43.54837, 6.5736 )


Na wpół formalna ścieżka prowadzi wzdłuż strumienia w wąwozie. Jest niestety dość trudna, słabo oznakowana i momentami ciężka do przejścia. Raczej dla amatorów takich nieoznakowanych i wymagających wędrówek. Z uwagi na trudne warunki dojścia nie zrobiła jakiegoś oszałamiającego wrażenia.






Po krótkim, acz męczącym spacerku, wracamy do kampera i ruszamy w dalszą drogę w kierunku Gorges du Blavet. Jedziemy drogami bocznym, w tym drogą D47. Na końcowych odcinkach roztaczają się z niej widoki na typowe dla Prowansji góry i wzgórza. Wszytko w kolorach ciemno czerwonej ochry. Góry są porośnięte gajami oliwnymi, dębami korkowymi, a tu i ówdzie plantacjami winogron.
W okolicach Gorges du Blavet trafiamy na dwa parkingi.
Jeden bezpośrednio przy drodze:
( 43.53128, 6.65772 )


Drugi parking jest nieco odsunięty od drogi. Są na nim miejsca piknikowe. Tu również jest początek szlaków. Na tym parkingu się zatrzymujemy i tu zostajemy na noc:
( 43.52853, 6.65472 )


Z parkingu wychodzą dwa szlaki. Oba są pętlami - zaczynają się i kończą w tym samym miejscu.
Pomarańczowy, trudniejszy, do wąwozu:


i niebieski, łatwiejszy, dookoła okolicznych gór:


Do zmroku pozostało trochę czasu, więc wybieramy się na rekonesans. Wybór padł na szlak niebieski, który nieco skróciliśmy.


W październikowym popołudniowym słońcu barwy są trochę „zmiękczone”:










Jeżeli brakuje kondycji i chęci wejścia głębiej w góry, to można wybrać się na spacer szutrową drogą, która wychodzi z parkingu i biegnie w kierunku południowo-wschodnim. Na Google map jest opisana jako „Piste de Bayonne”. Jest to stosunkowo łatwa, wręcz spacerowa trasa. Po przejściu około 2 km zobaczymy piękną panoramę na wąwóz, w oddali St. Rafael i morze. Wokół otaczają nas skaliste góry w kolorach czerwieni, porośnięte dla kontrastu zielonymi drzewami – głównie piniami i dębami korkowymi. Jesienią zbocza są porośnięte wysokimi kwitnącymi wrzosami, krzewami truskawkowymi i rozmarynem.


Szlak pomarańczowy zostawiamy na następny dzień.

Przejechana tego dnia trasa kamperem wyglądała tak:


Cdn.

@ndrzej - 2020-11-18, 14:38

Piękna relacja i wspaniałe zdjęcia! :bigok

Pomimo, że we Francji byliśmy wielokrotnie, Prowansję poznaliśmy bardzo pobieżnie - głównie po drodze na Lazurowe Wybrzeże lub Hiszpanii. Zdopingowaliście nas do kolejnego wyjazdu w te przepiękne i przyjazne kamperowiczom okolice! :spoko

Sławek B - 2020-11-20, 09:19

Jak to zwykle o tej porze roku poranek był zamglony i nieco ponury. Na szczęście po śniadaniu zaczęło się wypogadzać. Szybki rzut oka na mapę i wyruszamy na szlak, tym razem pomarańczowy:


Zgodnie z opisem na tablicy informacyjnej przejście tego szlaku trwa 3,5 godziny. Ktoś zdesperowany skreślił jednak na tablicy cyferkę 3 i wpisał 5. Zakładamy więc, że przy naszym tempie będzie to dużo powyżej 6 godzin.
Początkowo idziemy przez las dnem wąwozu.




Potem droga zaczyna się wznosić i dochodzimy do jaskini Grotte De Mueron.
Grota ta była zamieszkana w okresie brązu. Obecnie widać na ścianach i sklepieniach ślady zady-mienia po ogniskach, lecz są to raczej ślady współczesnych wspinaczy zdobywających okoliczne skałki.
( 43.51746, 6.65538 )






A tu widać "wiszącego" na ścianie wspinacza:


Zaczynamy ostrą wspinaczkę. A im wyżej, tym ładniejsze widoki na okolicę:




Dochodzimy do „cywilizacji”. Przed nami wijąca się górska droga:


Przechodzimy na drugą stronę. Zazwyczaj w takich miejscach są umieszczane tablice z punktami orientacyjnymi . Na pierwszej i drugiej fotce jest panorama na masyw Montagne Roquebrune, która to nazwa jest tytułem tej relacji.




Dalej droga dość łagodnie, lecz konsekwentnie pnie się do góry.




Dochodzimy do najwyższego punktu na naszym szlaku.


Dalej już cały czas w dół do parkingu i kampera:


Jest to dość trudny szlak. Jego przejście zabrało nam około 6,5 godziny, pomimo zrobienia lekkiego skrótu. No ale nam się nigdzie nie spieszyło, jak zwykle, zresztą.

Cdn.

Sławek B - 2020-11-21, 09:41

Od rana pada deszcz i jest zimno. Ponieważ załamanie pogody ma trwać jeden dzień, postanawiamy uzupełnić zapasy i zrobić rekonesans pod masywem Roquebrune:


Dojeżdżamy na parking, którego absolutnie nie polecam, a już szczególnie w czasie opadów deszczu i rozmoczonej ziemi. Wjechałem na miejsce i zapadłem się w gliniastej brei prawie do połowy kół. Potem godzinne zmagania w deszczu i błocie z podkładaniem pod koła klinów, bo to jedyne twarde przedmioty, które miałem do dyspozycji i jakichś resztek połamanych desek i kamieni. Udało się w końcu wyjechać o własnych siłach. Ostatni odcinek drogi dojazdowej, od skrętu z drogi głównej do parkingu, był bardzo wąski i kręty. Dla samochodów osobowych owszem, dla kamperów nie konieczne.
43.45366, 6.61276


Pierwsze podejście, a właściwie podjechanie pod Roquebrune uznaliśmy za nieudane i wróciliśmy w rejon wąwozu Blavet, ale na inny już parking, na którym zostaliśmy na noc. Pozostała część dnia została poświęcona na porządkowanie zdjęć i lekturę, bo wciąż padało.
43.49684, 6.69638


Cdn.

Sławek B - 2020-11-22, 09:56

Rano znowu pojechaliśmy kamperem na Parking des Gorges du Blavet. Kilkukilometrowa droga w nisko wiszących chmurach lub mgłach, które stopniowo ustępowały miejsca wy-chodzącemu słońcu, budowała niesamowity nastrój. Jeśli do tego dodamy kolory jesieni, to otrzymamy zapierające dech widoki:


Wyruszamy na niebieski szlak. Chcemy przejść tę jego część, która została pominięta przed kilkoma dniami.


Rozpoczynamy wędrówkę południową stroną, z której roztaczają się panoramy na morze Śródziemne, Frejus, masyw Esterel i Roquebrune. Dobra widoczność sprawia, że widać również bardziej oddalone Alpy Nadmorskie - Alpy Maritimes.






Zaczynamy się wspinać. Zmienia się otoczenie. Zamiast dalekich panoram wchodzimy pomiędzy skały. Jest to miejsce w którym pozyskiwano materiał na kamienie młyńskie.






Odrobinę zbaczamy ze szlaku aby dojść do miejsca zwanego Oppidum de la Fortersse. To warowna celtycka osada z epoki brązu, która prawdopodobnie pełniła rolę posterunku do obserwowania okolicy. Samo miejsce jest przykładem na to, jak należy dbać o napływ turystów. Jest to bowiem sterta kamieni, tu i ówdzie ułożona współcześnie we fragmenty muru z tablicą „Oppidum de la Fortersse”. Nie mniej na pytanie „czy warto zboczyć ze szlaku i tam dojść?” odpowiem „Tak warto”. Choćby po to, by usiąść na tych stertach ka-mieni, popatrzeć na okolicę i mieć świadomość, że kiedyś ktoś stąd również obserwował tę okolicę.

43.52382, 6.69551
Po otworzeniu tego linku, na dole po prawej stronie zobaczymy kółeczko z napisem 2D. Można kliknąć w kółeczko- zobaczymy widok 2D. Potem ponownie kliknąć- zobaczymy ”wirowanie" widoku wokół punktu.








Po obejrzeniu Oppidum wkraczamy na północną część szlaku i drogą cały czas w dół zmierzamy w kierunku parkingu.




Szlak niebieski jest łatwiejszy od pomarańczowego. Jeżeli nie mamy dużo czasu na wędrówkę, to lepiej wybrać ten szlak niż pomarańczowy. Wysiłek mniejszy, a widoki równie ładne. Ale są miejsca, gdzie trzeba poskakać po kamieniach, żeby wspiąć się wyżej. Kijki i dobre buty konieczne.

Po powrocie na parking wsiadamy do kampera i wracamy na parking, gdzie spędziliśmy ostatnią noc.

Cdn

Sławek B - 2020-11-24, 13:46

Parking, na którym nocowaliśmy jest miejscem piknikowym i początkiem szlaków spacerowych.
43.49684, 6.69638



Idziemy szlakiem zaznaczonym na mapce kolorem pomarańczowym. Jak widać szlak ten przebiega u podnóża trasy na której byliśmy poprzedniego dnia, oznaczonej kolorem zielonym.


Początkowo idziemy wygodnymi drogami dostępnymi nawet dla rowerzystów.


Po drodze mijamy kilka jeziorek, a w zasadzie oczek wodnych.






Zagajniki eukaliptusowe.


Skałki i leśne wykroty.


Widzimy panoramę „od dołu” na trasy z poprzednich dni, czyli na pomarańczowy i niebieski szlak.




W porównaniu do szlaków z poprzednich dni ten dzisiejszy to w zasadzie spacer, aczkolwiek niektóre odcinki były „wymagające”, więc lepiej wyposażyć się w odpowiednie buty.




Jest wskazane wyruszyć na tę wędrówką z GPS-em i mapami. My korzystamy z Locus map i map OSM-Wanderreit. Nawigacja jest o tyle wskazana, że szlaki posiadają wiele alternatywnych skrótów, które w terenie nie są zbyt dokładnie oznaczone.
I to był nasz ostatni dzień w tym rejonie wzgórz Esterel. Plan na dzień następny to masyw Roquebrune.

Cdn.

Sławek B - 2020-11-29, 12:04

Roquebrune-sur-Argens to miejscowość, z której zaczynają się szlaki w góry Montagne Roquebrune w masywie des Maures.
Najczęściej odwiedzane pasmo to Rocher de Roquebrune-sur-Argens ze szczytem Les Trois Croix.
Naszym pierwszym wyzwaniem jest przejście szlakiem czerwonym ( jego przebieg znajdziemy na tablicy informacyjnej ). Zaparkowaliśmy kampera na parkingu w pobliżu cmentarza. Stąd już tylko kilka kroków do małej kapliczki i początku wyjścia na szlak.
43.44005, 6.63417


Wspinamy się na wzniesienie, z którego roztacza się widok na miejscowość Roquebrune-sur-Argens. W oddali widać Gorges du Blavet- miejsce naszych wędrówek w dniach poprzednich.


Dochodzimy do starego akweduktu. Po drodze będziemy mijali jeszcze kilka pozostałości po starych mostach. Niektóre z nich są dobrze ukryte za drzewami i zaroślami i trzeba nieco wysilić wzrok, żeby je dojrzeć.


potem wśród wzgórz i strumieni idziemy dalej.


Kilka razy gubimy szlak, który niestety nie jest dobrze oznakowany. Pomocny jest GPS, a duża liczba ścieżek i dróg pozwala zawsze jakoś wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.




Wchodzimy na wzgórze z którego mamy widok na szczyt Trois Croix.


Teren momentami jest dość „wymagający”.


Po kilku godzinach, zmęczeni, wracamy do kampera. Cała trasa wyglądała tak:




Uwagi praktyczne:
1. Należy iść zgodnie z zalecanym kierunkiem. Szlak jest oznakowany tylko w jednym kierunku SIC!. Trochę jak droga jednokierunkowa.
2. Warto posiadać elementarną umiejętność korzystania z GPS i tymże się wspomagać, gdyż w kilku miejscach szlak nie był zbyt dobrze oznakowany.
3. Jeżeli już mamy GPS-a, to możemy sobie szlak modyfikować według własnego uznania, ponieważ na terenie tych górek jest mnóstwo dróżek i ścieżek.
4. Twórca szlaku założył, że przy długości szlaku 9 km jego przejście zabierze około 2:45. To jest chyba możliwe tylko w przypadku biegu przełajowego. Nam to zabrało około 4:30 w ruchu. A czas całkowity ponad 6 h.

Ze szlaku zobaczymy widoki na Gorges du Blavet, Rocher de Roquebrune-sur-Argens ze szczytem Les Trois Croix. A przy sprzyjającej pogodzie widać Alpy.

Na nocleg wybieramy parking nad jeziorem, z którego mamy widok na Trois Croix od drugiej strony pasma.
43.45105, 6.63274



Sławek B - 2020-11-29, 17:19

Tym razem chcieliśmy przejść szlakiem GR51 do Grotte de l'eremite i z powrotem.
Podobnie jak poprzedniego dnia wyruszamy z parkingu przy cmentarzu, do którego
dojeżdżamy rano.


Początkowo droga biegnie doliną u podnóża szczytów zwanych Roches de Roquebrune.


Z każdym krokiem zbliżamy się do szczytów, które zdają się być na wyciągnięcie ręki.




Po kilku kilometrach zobaczyliśmy odejście szlaku na szczyt Les Trois Croix oznakowane żółtymi znakami. Chwila namysłu i zboczyliśmy z naszego szlaku. Na początku droga nie wydawała się trudna. Jednak z każdymi mijającymi metrami zaczęło się to zmieniać. W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać, czy to jest aby wyprawa dla nas. I wtedy spotkaliśmy dwoje młodych ludzi, którzy schodzili z góry. Zapytaliśmy ich, czy daleko
jeszcze do szczytu i czy podejście jest łatwe, czy trudne. Chłopak powiedział: „łatwe, tylko miejscami z linami poręczowymi”, dziewczyna zaś oceniła chyba nasz wiek i powiedziała: ”hm… trudne, miejscami bardzo trudne”.
Więc najpierw było łatwo.


Potem coraz trudniej.




A dalej to już bardzo trudno.




Dla tych, którym uda się pokonać własne lęki i dotrzeć na sam szczyt, czekają wspaniałe widoki.




Potem jeszcze kilka metrów w górę, przy poręczówce i jesteśmy na szczycie.


Na szczycie znajdują się trzy krzyże ( Trois Croix ). W średniowieczu skała ta była
miejscem pielgrzymek. Według legendy, w chwili śmierci Jezusa Chrystusa, skała rozerwała się na trzy części. Zostało to uznane za symbol trzech plag. W nawiązaniu do tej
legendy i nazwy skały w 1991 roku na szczycie umieszczono trzy krzyże o różnych
kształtach, będące hołdem dla trzech malarzy Giotta, Grunewalda i Le Greco.




Droga na szczyt należała do jednego z trudniejszych podejść, jakie kiedykolwiek i gdziekolwiek przeszliśmy chyba, że inne już zatarły się w naszej pamięci. Pomimo, że sam szczyt to w kategoriach „górskich” ledwie pagórek (zaledwie 373 m n.p.m. ), to podejście jest bardzo strome, kamieniste, na dwóch fragmentach z zainstalowanymi na stałe linami poręczowymi. Jak to zwykle bywa, zejście było równie, jeśli nie bardziej trudne od wejścia. Udało się jednak bez przykrych przygód. Mamy ochotę zaatakować ten szczyt jeszcze raz, ale innym podejściem, bo jest ich tu kilka.






Przebyty szlak:


i dynamiczna wizualizacja:



Celu określonego rano: Grotte de l'eremite, nie osiągnęliśmy, ale przecież przed nami były kolejne dni…

Następną noc spędzamy na małym parkingu, przy wąskiej górskiej drodze. Zostajemy tu, gdyż nie chcemy ryzykować jazdy tą drogą po ciemku.
43.45689, 6.57397


Cdn.

Banan - 2020-11-29, 18:24

Dzięki Tobie i wędrowiec możemy zwiedzać Francję i Włochy jednocześnie :ok
:pifko

Sławek B - 2020-12-02, 16:14

Rano dojeżdżamy do parkingu „Parking pour sentier vers le Rocher de Roquebrune sur Argens”. Dojazd do niego nie jest łatwy z uwagi na wąską, krętą drogę. Na szczęście to zaledwie 1-2 km.
43.44819 6.58637


Z parkingu wyruszamy w góry. Celem jest Grotte de l'eremite. Na niektórych mapach
występuje nazwa Habitat troglodyte. Oznakowaną ścieżką dochodzimy z parkingu do szlaku GR51.




Charakterystyczne dla tego masywu skały wyglądają trochę jak rozlany beton z
kruszywem. Warto wejść na taką skałę szczególnie w okolicy skałek opisanych na mapie „Les 3 feres”- skała 3 głów.






Potem idziemy dalej za żółtymi znakami i podchodzimy pod groty. Szlak przebiega u
podnóża skalnych jam, aby więc do nich dojść trzeba się nieco wspiąć. Nie jest to trudne, więc warto. W skałach znajduje się kilka grot, w tym jedna wygląda na „ucywilizowaną”.




Gdy uchyliłem drzwi, ku swojemu zdumieniu zobaczyłem twarz, na szczęście „przyjazną”, jakiegoś człowieka. Przeprosiłem i szybko się usunąłem.
Jak się potem okazało grota była przez 40 lat, do 2017 roku, zamieszkała przez brata
Antoine, byłego mnicha cysterskiego. W 2017 roku pustelnik miał wypadek i został
ewakuowany przez służby ratownicze. Obecnie mieszka w domu opieki.
Grota nie stała długo pusta i obecnie mieszka w niej kolejny pustelnik.

Warto się przejść kawałek dalej zboczem góry po kamieniach.
Widoki na sąsiednie pasma górskie tworzą niesamowity klimat. Jest on trochę popsuty przez widoczną daleko w dole autostradę i szum samochodów, ale z drugiej strony to taki trochę symbol naszych czasów i naszej cywilizacji.




W porównaniu do dnia poprzedniego, dzisiejszy szlak był dość prosty.




Do groty można również dojść inną drogą. Następnego dnia, po noclegu na wspomnianym parkingu
43.44819 6.58637


przenieśliśmy się kamperem w inne miejsce
43.46055, 6.59266


Tu rozpoczyna się podejście do groty od drugiej strony, od strony autostrady.






Wracamy do kampera i opuszczamy masyw Roquebrune. Rozpoczynamy powrót do
domu, niekoniecznie najkrótszą drogą.


Chcemy dotrzeć i znaleźć jakieś miejsce na nocowanie na wzgórzach Plaine des Maures.




Na noc zatrzymujemy się na parkingu przy drodze.
43.36789, 6.44659




Cdn.

Sławek B - 2020-12-07, 15:02

Poprzedniego dnia, gdy chcieliśmy wyruszyć w dalszą drogę z Roquebrune, spotkała nas niemiła historia.
Po śniadaniu, gotowy do drogi, wsiadam do samochodu i przekręcam kluczyk. Silnik, jak zwykle, wystartował od pierwszego razu i … po około 15 sekundach „zdechł”. Hm, nie rokuje to w przypadku diesla zbyt dobrze. Ponowna próba, i co było niestety do przewidzenia, silnik odmówił chęci do dalszej współpracy. Szybki przegląd opcji i wybór najprostszej: zapewne nie dostaje paliwa.
Zacząłem od napompowania paliwa. Próba uruchomienia: zapalił i po paru sekundach zgasł. Po odkręceniu śruby odpowietrzającej w filtrze okazało się, że jest tam głównie powietrze. No cóż, na powietrzu nie pojedzie.
Zacząłem procedurę odpowietrzania. Odpowietrzanie szło bardzo „opornie”, ale w końcu silnik zaskoczył i zaczął pracować, najpierw z „dychawicą” ( pewnie dostawał jeszcze jakieś resztki powietrza ), potem w miarę normalnie.
Podjęliśmy więc decyzję o powrocie do kraju w miarę prostymi drogami. Gdzieś tam z tyłu głowy błąkała się bowiem myśl, że silnik może się zatrzymać w czasie jazdy, bo póki co przyczyna zapowietrzania nie jest znana. Reszta dnia minęła bez „silnikowych” przygód. Po każdym kilkugodzinnym nawet postoju silnik udawało się uruchomić.

Następnego dnia w masywie Plaine des Maures, gdzie się zatrzymaliśmy na noc, obudziła nas piękna pogoda. W czasie gdy jedliśmy śniadanie na parking podjechał samochód terenowy ze znakami parku narodowego. wysiadł z niego umundurowany strażnik, założył przepisowo maseczkę, podszedł do nas, przedstawił się i uprzejmie nas poinformował, że jesteśmy na terenie rezerwatu Plaine des Maures i nie wolno na tym, ani na żadnym innym parkingu spać. Kosztuje to ( spanie w rezerwacie ) 100 E, ale nie musimy się go obawiać, bo on nie ma bloczku z mandatami i nie ma uprawnień do wystawiania mandatów. Gdybyśmy jednak zostali na następną noc to na pewno podjedzie do nas policja, która już ma bloczek z mandatami.
Dalsza rozmowa zeszła już na tematy związane z samym rezerwatem. Pan opowiedział nam co tam można obejrzeć, na co zwrócić uwagę. Powiedział, że możemy zebrać do 1 kg grzybów na osobę. Pożegnał się równie uprzejmie jak przywitał i odjechał.
Nie pozostało więc nic innego jak obejrzeć rezerwat.








Po powrocie do kamperka zacząłem ponowne zmagania z układem paliwowym. Znów długotrwałe odpowietrzanie i ruszamy w dalszą drogę w kierunku domu.
Na noc zostajemy na kamperparku w Senas:
43.74408, 5.08033


Następnego dnia zbaczamy odrobinę z drogi, aby obejrzeć stary most na Rodanie.




Noc spędzamy na kamperparku w Yenne. Można tu również za darmo uzupełnić wodę i umyć co trzeba.
45.70541, 5.75796


Rano coraz trudniej uruchomić silnik. Przyczyna zapowietrzania układu powiększa się…Wolałbym nie korzystać z tutejszego serwisu, aby nie narazić się na wymianę połowy osprzętu silnika.

Następny nocleg mamy w Belfort na kamperowisku, z którego korzystamy w każdym przypadku, kiedy jesteśmy w pobliżu. Miejsce warto zapamiętać, gdyż jest tu darmowy serwis, a sam punkt ma dobrą lokalizację w tranzycie.
47.64247, 6.86638


Następnego dnia przed nami skok przez Niemcy. Zakładaliśmy ewentualne nocowanie przed granicą polską, ale resztką sił udało się dojechać do Zgorzelca.
W razie czego będzie można przynajmniej dogadać się w jakimś serwisie.
51.14302, 15.01189


Na szczęście do domu dojechaliśmy bez konieczności wspomagania się serwisem.
Jak się potem okazało, po wielu próbach naprawy, były dwie niezależne przyczyny zapowietrzania się układu, które się na siebie nałożyły. Jedna to nieszczelny oring w podgrzewaczu paliwa. Druga to uwaga: przepuszczający elektrozawór pompy wtryskowej. W efekcie po około 10 godzinach po zatrzymaniu silnika paliwo spływało przez przewód powrotny z filtra i pompy do zbiornika.

Podsumowaniem wyjazdu jest załączona mapa.
Znajdują się na niej warstwy z:
-miejscami noclegowymi i zdjęciami,
-zaznaczonymi miejscami które odwiedziliśmy,
-śladami przebytych pieszych tras, ze zdjęciami charakterystycznych miejsc,
-śladem trasy pokonanej kamperem.
Może ta dokumentacja kogoś zainspiruje.


Mapa z wyjazdu

I to już jest koniec relacji.

dulare - 2020-12-07, 15:18

Sławek B, wspaniale, wielkie dzięki za relację i baaaardzo dużo cennych informacji. Zazdroszczę, ale tak konstruktywnie :)
Banan - 2020-12-07, 15:50

:pifko Wielkie dzięki Sławku :spoko
ZbigStan - 2020-12-07, 18:22

Sławek B, Takie wyprawy lubię. Relacja z wieloma przydatnymi danymi, którą się dobrze czyta i ogląda. Zasłużenie :pifko (ale sam skąpisz, no chyba, że nie czytasz innych). Pozdrawiam.
Mavv - 2020-12-08, 04:29

Sławek B, świetna relacja, sporo zdjęć i informacji :) Często podróżowałem z Wami nanosząc współrzędna na mapę. Piwo oczywiście poleciało! :) :pifko
Piasek1 - 2020-12-08, 09:10

Szkoda że tak szybko zapadła decyzja o odwrocie.
Po pierwszym takim poście otrzymałbyś od razu odpowiedź aby zacząć od wymiany filtra paliwa na nowy a o-ringi na wtyczkę podgrzewacza są zawsze w zestawie.
Jeżeli tutaj nie puści to z automatu w pompie lepiej trzyma, poza tym nawet gdyby po nocy przypadłość powracała to tylko przy pierwszym porannym rozruchu musiałbyś podpompować ręcznie aby zaciągnąć paliwo lub... odpalić na PLAK`a i sam by sobie zaciągnął. Potem już by cały dzień działało aż do kolejnego długiego postoju.
Mając takie pewniki jak wyżej dostałbyś drugą radę: kup gdzieś i zamontuj zaworek zwrotny, takie coś

i po problemach. Elektrozawory itp wymieniłbyś sobie po powrocie.

Wiem że "każdy mądry po fakcie" ale proste diesle, proste konstrukcje dość łatwo się diagnozuje. Problemy robią się kiedy silnik na CR`ach itp bo zgaśnie, zapali CHECK i bez komputera ani rusz. A po jego podpięciu masz całą litanię problemów i trzeba dobrego fachowca który będzie potrafił trafnie wskazać winnego który ową litanię spowodował.

Ale i tak za imprezę i fotostory to krata piwa się należy :pifko

Sławek B - 2020-12-08, 13:08

Dzięki za dobre słowa. Miło, ze oglądanie relacji sprawiło komuś przyjemność.


Piasek1 napisał/a:
Po pierwszym takim poście otrzymałbyś od razu odpowiedź aby zacząć od wymiany filtra paliwa na nowy a o-ringi na wtyczkę podgrzewacza są zawsze w zestawie.

Niestety ten oring o którym pisałem był nie na wtyczce tylko wewnątrz podgrzewacza paliwa. Ta "przypadłość" była opisana na forum tu:
https://www.camperteam.pl...b05710e9d37c9d3

Donat napisał/a:
Podgrzewacza nie trzeba zdejmować z silnika żeby go naprawić (ale łatwiej to zrobić jeśli go zdemontujemy). Podgrzewacz w tym silniku to kawał aluminium w kształcie podstawy żelazka.
Z tyłu "żelazka" mamy dwa mosiężne króćce, a od spodu jak się dobrze przyjrzeć siedzi sobie taki mosiężny trzpień zabezpieczony przed wypadnięciem taką sprężysta podkładką. Jeśli uda się wydłubać tą podkładkę bez demontażu całego podgrzewacza to jesteśmy w "domu".
Po zdemontowaniu podkładki wyciągamy ten mosiężny trzpień za pomocą dobrych kombinerek
i już wtedy widzimy oringi które są przyczyną całego zamieszania. Zakładamy nowe, całość smarujemy czymś tłustym dla łatwiejszego montażu i wkładamy zabezpieczając na końcu tą nieszczęsna sprężysta podkładką , oczywiście jeśli nam nie zginęła podczas wydłubywania :-)



W moim przypadku było zapewne tak, ze oring gdy był zimny nie uszczelniał prawidłowo i w nocy paliwo spływało z przewodu doprowadzającego do filtra.
Dodatkowo nieszczelność elektrozaworu w pompie powodowała że paliwo spływało również z filtra i pompy przewodem powrotnym.
Gdy oring się rozgrzał następowało uszczelnienie i cały dzień wszystko działało.

Zaworek w moim przypadku nic nie dał (taka próba była zrobiona), bo kierunek przepływu przez zawór i kierunek "ucieczki" paliwa jest taki sam.


W przypadku diesla tej "klasy" zawsze było wyjście awaryjne. Mianowicie zaciąganie paliwa z kanistra i oczywiście wprowadzenie do tego kanistra powrotu.
Tylko pokonanie 2.000 km z kanistrem między nogami to ostateczność:)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group