Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Francja - Alzacja i Prowansja na cztery kampery

SalutElla - 2023-11-18, 15:29
Temat postu: Alzacja i Prowansja na cztery kampery
ALZACJA I PROWANSJA NA CZTERY KAMPERY
(zawarte poniżej opinie i spostrzeżenia wynikają wyłącznie z naszych osobistych wrażeń i nie należy ich traktować jako jedynie słusznych)

Alzacja i Prowansja to dwa regiony Francji, które stały się naszym wyborem na wakacyjny wyjazd w 2023 roku. I jak na Francję przystało zebrało się „czterech muszkieterów i damy ich serca” czyli załogi: La Digue (Dorotka i Romek), Piotrasie (Asia i Piotruś), Slajdy (Lucynka, Jurek oraz ich latorośl Ida) i my Saluty (Ela i Józek). Postanowiliśmy po raz kolejny razem spędzić wakacje przemierzając na mechanicznych koniach ścieżki w ojczyźnie Aleksandra Dumasa. I tak jak dzielnym muszkieterom przyświecała zasada „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, tak i my podążaliśmy kamper za kamperem, doświadczając wspólnie wrażeń z odwiedzanych miejsc i czerpiąc radość ze wspólnego towarzystwa.

Przebieg naszej wyprawy był następujący:

26.08. sobota – spotkanie załóg na parkingu w Budziszynie, spacer po mieście, wizyta w muzeum musztardy, obiad w restauracji „Wjelbik”; przejazd w kierunku Gertwiller w Alzacji (ok 380 km), nocleg na parkingu po drodze.

27.08. niedziela – przejazd do Gertwiller (370 km), zwiedzanie muzeum piernika i alzackiej sztuki ludowej; przejazd do zamku Haut-Koenigsbourg (32 km) i jego zwiedzanie; przejazd do Ribeauville na camping (15 km)

28.08. poniedziałek – pobyt w Ribeauville, spacer po mieście i wizyta w winnicy

29.08. wtorek – przejazd do Hunawihr (5,5 km) i zwiedzanie ogrodu motyli; przejazd na stellplatz do Colmar (18 km); zwiedzanie miasta wraz z rejsem łódką i degustacją tarte flambée

30.08. środa – przejazd do Miluzy (43 km), zwiedzanie muzeum motoryzacji; przejazd na stellplatz nad jeziorem Lac le Vesolul-Vaivre (119 km)

31.08. czwartek – przejazd na camping w Villars-les-Dombes (254 km)

01.09. piątek – wizyta w parku ornitologicznym Parc des Oiseaux

02.09. sobota – przejazd na camping niedaleko Pont du Gard (270 km); spacer do akweduktu

03.09. niedziela – przejazd do Awinionu (24 km), zwiedzanie Pałacu Papieskiego i spacer na most; przejazd na Mont Ventoux (94 km), po drodze wizyta w cukierni w Sault; nocleg na szczycie góry

04.09. poniedziałek – przejazd do Roussillon (58 km), szlak ochry i spacer po miasteczku; przejazd na camping nad jeziorem de Sainte-Croix przy kanionie Verdon (109 km)

05-06.09. wtorek-środa – pobyt nad jeziorem

07.09. czwartek – przejazd droga widokową nad kanionem Verdon i dalej do Grasse (105 km); zwiedzanie ogrodu Muzeum Perfum; przejazd nad morze w kierunku La Ciotat, po drodze nocleg w La Seyne-sur-Mer (136 km)

08.09. piątek – przejazd na camping w La Ciotat (32 km), odpoczynek nad morzem

09.09. sobota - przejazd komunikacja miejską do Cassis, rejs na białe klify, powrót na camping w La Ciotat

10.09. niedziela – przejazd do Aix-en-Provence (53 km), zwiedzanie miasta; przejazd do Carrieres de Lumieres (71 km)

11.09. poniedziałek – zwiedzanie Carrieres de Lumieres; przejazd na deltę Rodanu (61 km); punkt widokowy na saliny, przejazd na plażę Piemanson (10 km) i odpoczynek; przejazd na parking przy parku ornitologicznym Pont de Gau (67 km)

12.09. wtorek – zwiedzanie parku ornitologicznego; przejazd do przystani Tiki III i rejs statkiem po delcie; przejazd na camping

13-14.09. środa- czwartek - odpoczynek nad morzem; spacer do miasteczka Saintes-Maries-de-la-Mer

15.09. piątek – rozstanie załóg

cdn :usta:

SalutElla - 2023-11-18, 15:38

Lista miejsc noclegowych i parkingów:

1. Bolesławiec – „miejsce odpoczynku kamperów” czyli klasyczny stellplatz u stóp akweduktu. Nowopowstałe miejsce z pełnym serwisem ( 5 litrów czystej wody za 1 złotówkę), bezpłatne, spokojne. Na tranzytowy nocleg kamperem idealne i tak też zostało wykorzystane przez Salutów i Piotrasiów.

2. Budziszyn – Parkplatz Schliebenstraße, bardzo duży, bezpłatny parking i stellplatz w jednym, toalety i serwis kamperowy, do centrum miasta ok. 1 km (51.181704, 14.414984); staliśmy tam w czasie zwiedzania miasta.

3. Parking na trasie pomiędzy Budziszynem a Gertwiller, za Norymbergą, z opcją nocowania dla kamperów, niedaleko jeziora, opłata 4 Euro za 12 h akurat na nocleg od 20:30 do 8:30 tak jak my to uczyniliśmy (49.208988, 11.186388)

4. Gertwiller – parking bezpłatny przy Muzeum Piernika i Sztuki Alzackiej na czas zwiedzania chociaż gdyby ktoś chciał zostać na noc to może by się dało (48.411218, 7.467981).

5. Haut-Koenigsbourg – bezpłatny parking na czas zwiedzania zamku (48.249383, 7.343524).
6. Ribeauvillé - camping des Trois Châteaux, koszt za kampera 2 Euro i od osoby 3 Euro; stanowiska na zielonej trawie, dowolny wybór miejsca, jedynie toalety z „epoki de Gaulla” (u nas byłoby, że z epoki PRL-u), ale czyste. (48.198638, 7.302282).

7. Colmar - Aire Campingcar Colmar 6 Rue du Canal, położony przy małej marinie, wydzielone parcele, teren wysypany małymi kamykami czyli nie ma kurzu, a w razie deszczu błota, spokojnie, na nocleg, opłata 16,44 Euro za 24 h w automacie, woda i prąd dodatkowo płatne. (48.080587, 7.374439).

8. Miluza – parking przy Muzeum Motoryzacji, bardzo duży, płatny 2 Euro za dzień, na czas zwiedzania (47.760290, 7.331082).

9. Lac le Vesolul-Vaivre - Aire de Services Camping Car; obok campingu, przy piaszczystej plaży and jeziorem, bezpłatny, pełny serwis, na kilkanaście kamperów, na nocleg (47.629302, 6.126761)

10. Villars-les-Dombes - camping Le Ni Du Parc, bardzo duży z dużymi trawiastymi parcelami, koszt 24 Euro z prądem, z kartą ACSI 21 Euro (45.997443, 5.030365)


cdn :usta:

SalutElla - 2023-11-18, 15:46

Ciąg dalszy noclegów i parkingów:

11. Pont du Gard – camping la Sousta, bardzo duży, zalesiony, czyste koedukacyjne sanitariaty, około 15 minut pieszo do akweduktu, opłata kamper+2 osoby+prąd 20,32 Euro (43.948648,4.545929).

12. Awinion – parking na campingu ,,BAGATELA”, 4 Euro za 4 h z możliwością skorzystania z serwisu; do Pałacu Papieskiego przez most około…….. (43.952338, 4.809059).

13. Mont Ventoux – parking z możliwością noclegu, bezpłatny, z widokiem na szczyt i panoramę okolicy, bez mediów (44.174159, 5.272236).

14. Roussillon – Motorhome Aire czyli parking w odróżnieniu od innych dostępny dla kamperów, 800 m od szlaku ochry, opłata 4 Euro za 2 h (43.896460, 5.296038).

15. Lac de Sainte-Croix przy kanionie Verdon – camping le Galetas, duży, parcele na różnych poziomach, po drugiej stronie drogi plaża nad jeziorem, (43.796736, 6.243542).

16. Parking po drodze do La Ciotat – przy porcie w La Seyne-sur-Mer, bezpłatny, bez mediów, spokojny (43.080186, 5.897722).

17. La Ciotat – camping Santa Gusta; 129 miejsc, recepcja czynna 8.30-12.00 i 14.00-18.00; do piekarni 200 m, do Aldi 600 m, sanitariaty czynne do 21.00 poza jedną toaletą czynna 24 h, z pryszniców leje się prawie wrzątek, zrzut szarej wody jest przed campingiem i zamykany na klucz do pobrania w recepcji, opłata za kampera i 2 osoby bez prądu 26 Euro, prąd 4,5 Euro za dobę, reklamowane parcele z widokiem na morze chyba tylko dla wybranych.

cdn :usta:

SalutElla - 2023-11-18, 15:50

I ostatnia część listy miejscówek:

18. Aix-en-Provence – parking Carcasson na przeciwko cmentarza, bardzo duży, bezpłatny, do centrum pieszo około 20 minut (43.523547, 5.460519).

19. Carrieres de Lumieres – parking przed wejściem do kamieniołomów, przyjechaliśmy tam około 19.00 i nocowaliśmy bezpłatnie; w dzień parking płatny od 8.00 do 19.00, stawka 7 Euro za 4 h ( 43.748850, 4.795948). A następnego dnia musieliśmy przestawić się na parking wzdłuż drogi dojazdowej.

20. Delta Rodanu Salin-de-Giraud – parking przy punkcie widokowym na saliny, bezpłatny, (43.402248, 4.753140).

21. Delta Rodanu – plaża Piemanson, duży teren, bezpłatny, ale nie wolno nocować (43.350464, 4.786377).

22. Delta Rodanu – park ornitologiczny Pont de Gau, bezpłatny parking bez mediów przy wejściu do parku wieczorem pustawy, od rana zapełniony osobówkami (43.488328, 4.404166)
23. Delta Rodanu – bezpłatny parking obok przystani TiKi III, skąd można odbyć rejs po Rodanie (43.450976, 4.398672).

24. Delta Rodanu – camping de La Brise w Saintes-Maries-de-la-Mer, bardzo duży, 2 nieduże baseny, snackbar i sklepik, wejście na plaże przez furtkę otwieraną tylko kartą otrzymaną w recepcji (10 Euro kaucji), sanitariaty duże i czyste, do centrum miasteczka około 30 minut pieszo, opłata za auto i 2 osoby 28 Euro, prąd 8 Euro, kartą ACSI 23 Euro z prądem (43.455064, 4.436521).

cdn :usta:

SalutElla - 2023-11-18, 16:14

Musztarda na obiad czyli spotkanie załóg w Budziszynie

Budziszyn, po niemiecku Bautzen to miasteczko leżące około 50 km od Zgorzelca. Słynie przede wszystkim z dużej ilości wież, musztardy oraz społeczności Serbołużyckiej. I właśnie na parkingu w Budziszynie spotykamy się, aby rozpocząć wspólne podróżowanie. Parking położony jest około 700 m od Friedensbrücke czyli mostku, od którego najlepiej zacząć spacer po mieście i tak też czynimy. Podziwiamy z mostku panoramę miasta z wieżami, najbliższą nam Wodną Wieżę i dom Czarownicy. Idziemy w kierunku rynku mijając po drodze kolejne wieże i ozdobne kamienice. Centralną budowlę rynku stanowi oczywiście ratusz z pięknym średniowiecznym zegarem słonecznym na wieży. Nieopodal ratusza stoi makieta miasta, na której liczymy wieże – podobno jest ich 17, ale albo na makiecie kilku brakuje albo rozleniwieni rozpoczętym urlopem nie umiemy dobrze liczyć.
Kilka kroków dalej stoi gotycka katedra św. Piotra, do której wnętrza wchodzimy, a tam surowe białe ściany, las jasnoszarych kolumn i bardzo dużo drewna, przede wszystkim przepiękne drewniane organy. Wyjątkowość tej świątyni polega jednak na tym, że od czasów reformacji w XVI wieku po dzień dzisiejszy modlą się w niej zarówno katolicy jak i protestanci. Każde wyznanie ma swoją odrębną część - prezbiterium jest katolickie, a nawy luterańskie. W każdej są własne organy. Cóż za doskonały przykład tolerancji religijnej.

Po wyjściu z katedry kierujemy się na prawo, gdzie przy uliczce Heringstraße13 znajduje się sklep-muzeum z musztardami czyli flagowym produktem Budziszyna z okresu NRD choć wywodzącym się z końca XIX wieku. Wejście jest bezpłatne, a nasz wzrok przyciąga najpierw stylowy kredens i zabytkowa inkrustowana kasa. W głębi sklepu oglądamy kolekcję dużych naczyń na musztardę, przeszklone gabloty pełne ozdobnych i czasem zaskakujących kształtem stołowych pojemników na musztardę czy zestawów potrójnych na „sól, pieprz i musztardę”. Na końcu dokonujemy degustacji kilku niespotykanych smaków musztardy jak np. wiśniowa, whisky, czosnkowa. Można dokonać zakupu wybierając musztardy w szerokim przedziale cenowym od 0,95 do 9,95 Euro za opakowanie. Najdroższe są te w kamionkach i one oczywiście mają te najbardziej wyszukane smaki. Każdy wybiera coś według własnych kryteriów smakowych i nie tylko, a że zbliża się pora obiadowa to podążamy do restauracji Wjelbik słynącej z wystroju i kuchni serbołużyckiej, w tym z zupy musztardowej. I tak zamiast „musztardy po obiedzie” jemy na obiad zupę musztardową podaną z jajkiem w koszulce i cienkim listkiem chlebka. Dość smaczna kulinarna ciekawostka.
Opuszczamy Budziszyn, przed nami ponad 700 km do następnego punktu programu już we Francji. Po przejechaniu około 370 km znajdujemy nocleg na niemieckim stellplatzu niedaleko jeziora. Niestety całą noc pada deszcz.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-18, 16:20

cd fotek z Budziszyna
SalutElla - 2023-11-18, 21:18

Piernikowa chatka w Gertwiller

Następnego dnia wjeżdżamy do Francji, a konkretnie do Alzacji. Spotkanie z tą naprawdę bajeczną krainą zaczynamy od miasteczka Gertwiller, w którym znajduje się „Gingerbread and Alsatian Folk Art Museum” czyli w nieudolnym tłumaczeniu „Muzeum piernika i alzackiej sztuki ludowej”, obejmującym też warsztat piernikarski i sklep. To mała rodzinna firma, w której do dziś zachowano tradycyjne 200-letnie metody produkcji pierników. Muzeum powstało w 1996 roku w starej XVIII-wiecznej stodole, gdzie zgromadzono wiele przedmiotów związanych z wyrobem pierników oraz przedmioty alzackiej sztuki ludowej, np. meble kuchenne czy lalki.
Kampery zostawiamy na bezpłatnym parkingu przy muzeum. Przemiła pani w kasie informuje nas, że wstęp kosztuje 4 Euro i 2 Euro dla studentki, ale jako że wyglądamy sympatycznie to policzy nam po 2 Euro od każdej osoby. W pierwszej sali oglądamy narzędzia do wypieku pierników i foremki o przeróżnych kształtach: ryba, zajączek, baranek, gwiazdka. Następna sala to wnętrze kuchni alzackiej z intensywnie czerwonymi meblami i naczyniami. Na stoliku przykrytym obrusem w biało-czerwoną kratkę stoją urocze talerzyki w kształcie ciasteczkowego ludzika. W szufladach komódek mąka, cynamon, imbir i inne nie zawsze nam znane składniki do wyrobu pierników i ciastek. Z kuchni wchodzimy do pokoju dziecięcego, a dalej to już zupełny i nieoczekiwany odlot – w sierpniu mamy Boże Narodzenie! Ozdoby i słodycze świąteczne, światełka, mikołaje i wielki ciasteczkowy ludzik ruszający głową! Wracamy do powszedniego świata pierników czyli w korytarzu podziwiamy gablotę, w której jest piernikowym ludzik o wadze 30 kg w otoczeniu lalek i …żab. Na ścianach korytarza galeria obrazków z piernika i wreszcie na końcu – jak w bajce, chatka z piernika. Jeszcze chwila a wyjdzie z niej Baba Jaga! Na szczęście zamiast niej wyłania się stoliczek z koszyczkiem pełnym różnych pierniczków do degustacji, najlepsze są kwadratowe o smaku pomarańczy. Wyjście z muzeum prowadzi oczywiście przez sklep, gdzie bajkowego zawrotu głowy jest ciąg dalszy – pierniczki i ciasteczka w pięknych opakowaniach, miody, nugaty, alzackie cudowne fartuszki, ściereczki, ceramika. Trudno się oprzeć więc wychodzimy z niedużymi ale jednak torebkami piernikowych prezentów. Całość zajęła nam około godziny. Przed nami kolejna atrakcja Alzacji, też kojarząca się z motywem bajkowym, a mianowicie potężny zamek zwany Haut-Koenigsbourg.

cdn
:usta:

SalutElla - 2023-11-18, 21:27

Piernikowych fotek ciąg dalszy
SalutElla - 2023-11-19, 11:28

Alzackie zamczysko

Haut-Koenigsbourg to najlepiej zachowany zamek w Alzacji, zbudowany w XII wieku w celach obronnych na 800-metrowym wzniesieniu. Wielokrotnie zniszczony w wielu wojnach, odbudowany przez samego cesarza niemieckiego Wilhelma II jest mieszanką różnych stylów.

Jedziemy do zamku, ostatni odcinek to kręta droga prowadząca na wzgórze. Po prawej mamy parking, są miejsca więc zostawiamy kampery i pniemy się pieszo pod górę około 900 metrów do wejścia. Można było podjechać dalej i parkować wzdłuż ulicy. Radzę tak spróbować, w razie gdyby nie było miejsc to robi się pętlę i z powrotem trafia na dół na parking. Parking jest bezpłatny, za to bilet na zamek to koszt 9 Euro, ale warto. Zwiedzanie zajmuje nam prawie 1,5 godziny. Najpierw przechadzamy się po dziedzińcu i korytarzach, a potem przemierzamy komnaty z drewnianymi ciężkimi meblami i zdobionymi kaflowymi piecami. Na ścianach i sufitach ciemnobrązowe grube drewno potęgujące wrażenie dostojności zamczyska. Przez okienka komnat widok na okolicę – dolina Renu, małe miasteczka, zielone winnice, góry o łagodnych zboczach. Zamek robi wrażenie i na pewno mógłby być scenerią niejednej baśni, bajki czy legendy. I jakby na potwierdzenie tego w jednej sali u sufitu wisi smok.

Opuszczamy zamek i jedziemy drogą wśród winnic do Ribeauville na camping des Trois Châteaux . Nazwa campingu nawiązuje do ruin trzech zamków obronnych wybudowanych przed wiekami przez władający miasteczkiem szlachecki ród Ribeaupierre. Jedną z tych pozostałości widzimy dojeżdżając do campingu. Na wjeździe mały drewniany domek - to recepcja z bardzo sympatyczną panią w środku. Ceny pobytu zwalają z nóg, bo są tak niskie. Rozstawiamy nasze kamperowe obozowisko na zielonej trawie w otoczeniu drzew i wzgórz, w sąsiedztwie innego zaledwie jednego kampera. Wieczór choć pogodowo chłodny i lekko deszczowy to towarzysko gorący. Jak to w gronie przyjaciół.

cdn. :usta: [/b]

SalutElla - 2023-11-19, 12:01

Ribeauville a w nim precle, wino i sery

Następny dzień na tym spokojnym campingu sprzyja „chilloutowi”, ale i ten nie może trwać zbyt długo więc po południu w kroplach drobnego deszczyku idziemy na spacer do centrum Ribeauville. Pierwszy przystanek to pierwsza nasza wizyta w winnicy. Degustujemy kilka rodzajów białego wina i zakupujemy co nieco na wieczór. Docieramy do centrum i głównej ulicy miasteczka czyli Grand Rue, gdzie podziwiamy przepiękne, kolorowe i ukwiecone domy. Próbujemy słynnych alzackich precli posypanych grubą solą. Po słonym wiadomo pić się chce więc zbaczamy do kolejnej winnicy, bardziej wykwintnej niż ta pierwsza, no i z droższymi winami, ale degustacja 2 smaków jest darmowa. Grzech nie skorzystać, jednocześnie coś tam ktoś kupuje, więc jest elegancko. W drodze powrotnej nabywamy jeszcze słynny alzacki ser Munster w trzech smakach. Zachwyceni bajkowym urokiem Ribeauville smakujemy alzackie sery i wino, a potem ukołysani szumem otaczających drzew zasypiamy w kamperach. Nazajutrz ciąg dalszy muszkieterowej przygody.

cdn. :usta:

Brat - 2023-11-19, 13:12

Wielcyście, dzięki przeogromne za relację tak szczegółową!
BTW - kto kronikarzem? ;)

SalutElla - 2023-11-19, 14:19

Dziękujemy za słowa uznania. Kronikarzem jestem ja Salutella, a fotki to wkład wspólny.
orkaaa - 2023-11-19, 18:39

Fajna relacja …i wiele wspomnień bo Alzacja i Prowansja to regiony które odwiedzam co roku w czasie wyprawy po Francji.
WaldekR - 2023-11-20, 09:52

Należne :pifko
Banan - 2023-11-20, 14:27

Bananowe piwko dla Ciebie Elu :pifko
Pewnie niebawem i w realu ;)
:bukiet:
:hello

SalutElla - 2023-11-20, 17:14

Dziękuję wszystkim za miłe słowa i piwka. [hura] Za chwilę ciąg dalszy.
SalutElla - 2023-11-20, 17:23

Magiczne motyle

Mówi się, że „Motyle to wyjątkowe stworzenia pełne magii, koloru, witalności i tajemniczości. Motyle są jednym z najpiękniejszych i wyjątkowych owadów, jakie istnieją.”
Mamy okazję sprawdzić prawdziwość tych słów, gdyż w niedalekim miasteczku Hunawihr (ach te alzackie nazwy!) znajduje się ogród motyli. Zajeżdżamy na bezpłatny parking, opłacamy wstęp do ogrodu w cenie 9 Euro od osoby i przekraczamy próg pomieszczenia pełnego roślin i kwiatów wśród których latają piękne motyle. Przysiadają na głowach i ramionach oglądających je ludzi. Trzeba patrzeć pod nogi, bo siedzą też na ziemi, więc nieopatrznie można je zdeptać. Zdumienie wzbudzają rozstawione karmniki z kawałkami jabłek i pałaszującymi je motylami. Temperatura tropikalna, parują okulary i obiektywy aparatów fotograficznych. Rzeczywiście motyle mają w sobie jakąś magię sprawiającą, że chce się na nie patrzeć i patrzeć! Przed nami jednak dalsze atrakcje, więc po godzince opuszczamy motyli świat i jedziemy do Colmar.


cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-20, 17:43

Esencja Alzacji z amerykańskim akcentem

Colmar określany jest jako najpiękniejsze miasto Alzacji, znane z tradycyjnej architektury alzackiej i produkcji win. Mniej chyba znany jest z tego, że urodził się tutaj Frederic Auguste Bartholdi, autor Statui Wolności stojącej w Nowym Jorku. Colmar masz też swoją Statuę, to 12 metrowa replika stojąca na środku ronda na północnych obrzeżach miasta. I od niej właśnie zaczynamy wizytę w Colmar. Parkujemy na dużym placu przy centrum handlowym i pokonując kawałek ronda stoimy przed Statuą Wolności. Pozdrowienia z USA!

„Wracamy” do Francji czyli jedziemy na stellplatz nad kanałem. Po krótkim odpoczynku okraszonym obiadem wyruszamy w miasto. Niedaleko stellplatzu jest przystanek autobusu nr 1, którym za niewygórowaną cenę 1,5 Euro od osoby dojeżdżamy na plac przy teatrze miejskim czyli jesteśmy w centrum. Brukowanymi uliczkami wśród kolorowych ukwieconych domów podążamy do kościoła św. Marcina. Ta gotycka budowla jest tak monumentalna, że obejrzenie jej z zewnątrz zajmuje trochę czasu. Do wnętrza nie wchodzimy, bo podobno nie jest zbyt ciekawe, a poza tym wolimy podziwiać domy z dekoracyjnymi ramami okiennymi, szyldami, porozwieszanymi na fasadach zaskakującymi elementami, np. konewkami. Znajdujemy też najsłynniejszy ponoć dom w Colmar czyli Maison Pfister, bardzo oryginalny.

Colmar to także parki i fontanny, więc aby odpocząć od tej ferii barw i zdobień architektonicznych kierujemy się na Champ-de-Mars czyli Pola Marsowe. Tam znajduje się fontanna, w której centralnym punkcie stoi pomnik niejakiego admirała Bruata, wykonany przez znanego nam już Bartholdiego.

Niejako „ na deser” fundujemy sobie rejs łódką po kanałach La Petite Venise, wśród - a jakżeby inaczej, fantastycznych domów i mostków udekorowanych kwiatami. Po zejściu na ląd odkrywamy jeszcze kryty targ funkcjonujący w położonej tuż nad wodą hali z połowy XIX wieku, a w nim stoisko z niezliczoną ilością rodzajów serów.

Zwiedzanie Colmar kończymy degustacją tarty flambee będącej specjalnością kuchni alzackiej. Wracamy pieszo około 1,5 km do naszych kamperów zatrzymując w pamięci to przepiękne miasto – esencję wszystkiego co alzackie.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-20, 17:45

i jeszcze fotki Colmar
maro88pl - 2023-11-22, 08:06

Marzy mi się realizacja kiedyś takiego wyjazdu na chociażby 2-3 pojazdy (kampery lub zestawy auto+przyczepa) jadące razem :tunning
MILUŚ - 2023-11-22, 15:40

maro88pl napisał/a:
Marzy mi się realizacja kiedyś takiego wyjazdu na chociażby 2-3 pojazdy (kampery lub zestawy auto+przyczepa) jadące razem :tunning


wszystko jest możliwe jak masz zgraną ekipę :ok
A relacja piękna :mrgreen: taka.......inspirująca do planowania własnych wyjazdów :-P
Oczywiście oprócz :bukiet: dla autorki forumowe :piwo: :spoko

Anras - 2023-11-22, 16:03

To już druga relacja, która utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę tam pojechać. W towarzystwie innych ekip lub nie. :roll:
SalutElla - 2023-11-23, 20:04

Anras napisał/a:
To już druga relacja, która utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę tam pojechać. W towarzystwie innych ekip lub nie. :roll:


Alzacja jest naprawdę piękna i warto tam pojechać, w grupie oczywiście weselej i ciekawiej...

SalutElla - 2023-11-23, 20:06

MILUŚ napisał/a:
maro88pl napisał/a:
Marzy mi się realizacja kiedyś takiego wyjazdu na chociażby 2-3 pojazdy (kampery lub zestawy auto+przyczepa) jadące razem :tunning


wszystko jest możliwe jak masz zgraną ekipę :ok
A relacja piękna :mrgreen: taka.......inspirująca do planowania własnych wyjazdów :-P
Oczywiście oprócz :bukiet: dla autorki forumowe :piwo: :spoko



Dziękuję za kwiaty i piwko.

SalutElla - 2023-11-23, 20:42

W krainie luksusu

Ostatnią atrakcją w alzackiej części naszej podróży jest Miluza, a właściwie znajdujące się w niej muzeum motoryzacji, zwane też kolekcją Schlumpfów. Obejmuje ona kolekcję luksusowych aut marki Bugatti, ale oprócz tego jest tu jeszcze wiele innych pojazdów z okresu od początku motoryzacji po czasy obecne.

Nasze auta zostawiamy na dużym parkingu i wchodzimy do krainy luksusu i elegancji. Ogromna sala z wytyczonymi alejami, wzdłuż których stoją stylowe latarnie i nie mniej stylowe pojazdy. Wystawa podzielona jest na kolekcje i okresy chronologiczne.

Na początek więc urocze dorożki i powozy z wstawionymi silnikami z lat 1878-1918. Dalej samochody z lat 20-tych i 30-tych XX wieku o pięknych sylwetkach i błyszczących barwnych karoseriach. Jest zakątek z miniaturowymi pojazdami - zabawkami dla dzieci. W przerwie podziwiania automobili można wsiąść do nowszego srebrnego auta i odbyć w nim „dachowanie”, z czego kilkoro z nas skwapliwie korzysta.
W osobnej sali trafiamy na okresową wystawę aut z filmów z Luisem de Funesem. Wracają wspomnienia klasycznych już komedii i ich bohaterów: żandarm z Saint Tropez, Fantomas. I dalej przemierzamy samochodowe aleje. Auta wyścigowe od najstarszych z początku XX wieku po najnowsze modele: ferrari, maserati i oczywiście niebieskie wyścigówki marki Bugatti.

Wreszcie „crème de la crème” kolekcji, a właściwie dwa. Pierwszy to wystawiony na obrotowej podstawie za przeszklonymi ścianami Bugatti Veyron. Jeden z najdroższych samochodów świata, o obłędnych parametrach technicznych z zakresu prędkości, układu hamulcowego i takich tam innych. Nasi panowie przez kilka minut stoją z nosami prawie przyklejonymi do szyby i podziwiają to cudo.
I drugi to osobna sala, w której stoją imponujące sylwetką, rozmiarami i poziomem reprezentacyjnego luksusu: Mercedesy, Maybachy, Rolls-Royce oraz absolutny hit czyli Bugatti Royale. Dwa egzemplarze z 6 wyprodukowanych, które należały do Ettore Bugattiego. Waga ponad 3 tony i długość 6,5 metra. Cóż to jak kamper, tylko inna funkcjonalność i styl.

Zostawiamy za sobą świat luksusowych aut i jedziemy na stellplatz nad jeziorem. Pełno kamperów, ale jakoś udaje nam się wcisnąć. Na szczęście dwa z naszych kamperów udaje się ustawić na przeciwko siebie, bo choć pada deszcz możemy siedzieć pod dwoma markizami sącząc wino w trzech kolorach: czerwone, różowe i białe. Vive les automobiles et vive le vin!


cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-23, 20:46

i dalej muzeum motoryzacji
SalutElla - 2023-11-23, 21:57

Papużko, papużko powiedz mi coś na uszko

W miejscowości Villars-les-Dombes znajduje się Parc des Oiseaux czyli ogromny park ornitologiczny, w którym zamieszkuje tysiące ptaków z różnych stron świata. W odległości około 1 km od parku jest camping Le Nid du Parc, na którym zatrzymujemy się na dwie noce po to by móc poświęcić dzień na spotkanie z ptakami. I dobrze czynimy, gdyż wizyta w parku zajmuje nam ponad 6 godzin.

Na samym początku wita nas stadko flamingów, które obficie fotografujemy z mostku. A dalej już rozmaitość ptasiego świata, niektóre niestety w klatkach i boksach, inne na odgrodzonych, ale wolnych przestrzeniach. Duża część ścieżek jest zacieniona, więc panujący upał nie daje się tak we znaki. Spory minus to tablice informacyjne tylko po francusku. O godzinie 11:30 ma odbyć się ptasi show. Zasiadamy w amfiteatrze, który zapełnia się do ostatniego miejsca. Rozbrzmiewa muzyka i pojawiają się ptaki, przelatując bardzo nisko nad nami. Odruchowo skłaniamy głowy tracąc szansę na zrobienie zdjęcia. Kolejne ptaki nadlatują z najmniej oczekiwanej przez nas strony lub inne wychodzą dróżką między rzędami ławek. Najbardziej zachwycające są kolorowe papugi. Pół godziny mija bardzo szybko a my byśmy chcieli jeszcze i jeszcze. Trzeba jednak iść dalej, więc najpierw znajdujemy zacienione miejsce odpoczynku ze stolikami i ławkami, gdzie zaspokajamy głód własnym prowiantem, a potem spacerujemy odkrywając kolejne ptaszki. Wspinamy się także na wieżę widokową, z której widać rozległe tereny parku. I niezapomniane przeżycie jakim jest karmienie nektarem z kubeczka małych zielonych papużek, które siadają na dłoni i piją do dna, przywołując w pamięci wierszyk Jana Brzechwy „papużko, papużko powiedz mi coś na uszko…”.

Po wykonaniu niezliczonej ilości zdjęć oraz ilości kroków przekraczającej wszelkie zalecane normy dzienne doczłapujemy się na camping i dosłownie padamy na leżaczki. Jesteśmy zmęczeni, ale to był cudowny dzień.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-23, 22:04

Ptaków ciąg dalszy
Kazik II - 2023-11-24, 11:35

Piękna relacja! Nie zdawałem sobie sprawy ile atrakcji oferuje ta kraina. Muzeum motoryzacji zachwycające! Aaach chciałoby się znaleźć gdzieś takiego citroena CX w stylu Fantomasa w dobrym stanie. A wszystko opisane piękną, staranną polszczyzną. Czytajmy i uczmy się, że jeszcze można tak pisać!
LukF - 2023-11-24, 14:19

SalutElla,
Super relacja, dzięki, że się Tobie chciało. A tempo pisania masz duuuuże :spoko

:pifko

Jacek L. - 2023-11-24, 17:39

Piękna wycieczka i świetna relacja. Też bardzo lubimy Francję! Dzięki za podpowiedzi kilku ciekawych miejsc, których jeszcze nie odwiedziliśmy.
:pifko

Pozdrowienia

SalutElla - 2023-11-24, 19:31

Kazik, Lukf i Jacek dzięki za miłe słowa
SalutElla - 2023-11-24, 19:55

Powiew starożytności czyli Pont du Gard

Jednym z dopływów wielkiego Rodanu jest rzeka Gard, która jako ciek wodny nie jest niczym nadzwyczajnym, ale jednak jest znana za sprawą stojącego na niej od 2 tysięcy lat rzymskiego akweduktu – Pont du Gard. To trzykondygnacyjna, dobrze zachowana pamiątka po Cesarstwie Rzymskim i świadectwo wysokich umiejętności starożytnych inżynierów. Poza osobistą wizją lokalną akwedukt można sobie obejrzeć na banknocie o wartości 5 Euro, choć akwedukt znalazł się na nim przypadkiem, a dlaczego to oczywiście można znaleźć w Internecie.

My decydujemy się na obejrzenie go z bliska, więc zakładamy obozowisko na pobliskim campingu la Sousta i idziemy pieszo pod akwedukt. Jest trochę ludzi, ale bez tłumów, więcej leżakuje nad brzegiem rzeki Gard. Przed wejściem na akwedukt można zobaczyć wykutą w skale neolityczną grotę Salpétrière. Przemierzamy akwedukt zadzierając wysoko głowy na dwie z trzech kondygnacji, trzecia najniższa jest pod naszymi stopami. Po drugiej stronie rzeki stoi kamienna płyta, którą w pierwszej chwili uznajemy za nagrobek, ale z bliska okazuje się drogowskazem na punkt widokowy oddalony o 200m. Po pokonaniu kamieni i krzaków oczom naszym ukazuje się akwedukt oświetlony słońcem.

Wracamy na camping, aby odpocząć, bo około 22:00 znowu zjawiamy się pod akweduktem na spektakl „światło i dźwięk”. Na starożytnej budowli pląsają różnokolorowe obrazki przyrodnicze: żaby, nietoperze, drzewa, a nad nią na niebie swój taniec wykonuje około 50 świecących dronów układając się np. w nietoperza. Dość fajny pokaz, chociaż ciekawszy byłby chyba o budowie akweduktu lub rzymskich legionach, aby poczuć ten powiew starożytności.

Jak wiadomo kolejną epoką było średniowiecze, więc i my w dniu następnym wpadniemy w te czasy odwiedzając Pałac Papieski w Awinionie.

cdn. :usta:

Tadeusz - 2023-11-24, 20:10

Elu, postawiłem Tobie skrzynkę piwa. Zasłużyłaś jak mało kto. Jestem wrażliwy na piękno naszego ojczystego języka.
Ty piszesz pięknie. :bukiet:

:pifko :pifko :pifko :pifko :pifko :pifko :pifko :pifko

SalutElla - 2023-11-24, 20:32

Tadeusz, bardzo dziękuję i cieszę się, że mogę sprawić Ci przyjemność. Pozdrowienia dla Halszki. :roza:
SalutElla - 2023-11-24, 20:38

Potęga papiestwa i urwany most

Na naszej drodze nie mogło zabraknąć Awinionu z opiewanym w wierszach i pieśniach mostem, ale również z imponującym wielkością Pałacem Papieskim.

Kampery zostawiamy na parkingu przy campingu Bagatella położonym nad rzeką, z widokiem na pałac. Pobliskim mostem, nie tym najsłynniejszym, tylko zwykłym przechodzimy na drugą stronę rzeki i kierujemy się na Plac Pałacowy. Przed nami gigantyczna gotycka budowla, symbol potęgi kościoła w wiekach średnich i upadku w okresie Rewolucji Francuskiej.

Pokonujemy wysokie kamienne schody prowadzące do pałacu i kasy, gdzie kupujemy bilet łączony na pałac, ogrody i most. Zaczynamy od wnętrz pałacowych, w większości pustych, bez mebli i malowideł, ale za to ogromnych. Dzięki wizualizacjom dostępnym w otrzymanych na wejściu tabletach możemy zobaczyć jak to kiedyś wyglądało. A było bogato, kolorowo, błyszcząco, aż chciałoby się zacytować klasyka: „złote a skromne”. Jest kilka kaplic z pięknymi zachowanymi malowidłami, ale niestety nie można tam robić zdjęć, no chyba że ukradkiem. Jednym z ciekawszych pomieszczeń jest skarbiec, to znaczy w rzeczywistości niczego w nim nie ma, ale na tablecie można podziwiać przechowywane tu kiedyś kosztowności. W trakcie zwiedzania pałacu wychodzi się na ogrody, ale jedyną ich zaletą jest możliwość obejrzenia pałacu z zewnątrz, bo roślinność nie jest warta uwagi.

Opuszczamy pałac i kierujemy nasze kroki na legendarny awinioński most. Idziemy na jego urwany koniec i oczywiście odśpiewujemy chóralnie fragment piosenki „tańczą panowie, tańczą panie na moście w Awinion”.

Upał nam doskwiera, a że jeszcze przed nami dzisiaj długa droga, to wracamy na parking, odpalamy nasze mechaniczne rumaki i jak czterej muszkieterowie wyruszamy naprzeciw przygodzie jaką okaże się wjazd i pobyt na Mont Ventoux.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-24, 20:40

Awinioński most
SalutElla - 2023-11-25, 18:18

Spadające gwiazdy nad Mont Ventoux

Mont Ventoux to samotna góra, na którą co roku wjeżdżają kolarze w ramach Tour de France, a pomiędzy pedałują na szczyt inni rowerzyści zapaleńcy. Góra słynie również z widoków oraz silnych wiatrów, od których zresztą pochodzi jej nazwa – „vent” to po francusku wiatr.

Postanowiliśmy to wszystko sprawdzić i z Awinionu wyruszamy na podbój góry, która przez większość jazdy dumnie prezentuje się naszym oczom. Wybieramy łagodniejszy wjazd prowadzący przez miasteczko Sault, w który robimy postój. Sault słynie z nugatów i makaroników prowansalskich, które można kupić w działającej tu od 1887 roku cukierni Andre Boyera. Stylowe wnętrze pełne słodkich wyrobów pięknie opakowanych sprawia, że nie da się nic nie kupić. Do tego fundujemy sobie gałki lodów lawendowych – fioletowych, pachnących lawendą.

Czas jechać dalej, więc pniemy się coraz wyżej pokonując kolejne zakręty i mijając rowerzystów, aż spotyka nas nieprzewidziana przeszkoda na drodze . To schodzące z pastwiska stado owiec, które wstrzymuje ruch samochodowy w obie strony. Zwierzaczki idą ocierając się prawie o naszego kampera, brzęcząc dzwonkami i becząc. Jest też osiołek. Czekamy kilkanaście minut, gdy stado opuszcza drogę i możemy jechać dalej. Mont Ventoux coraz bliżej, wreszcie sam szczyt i kawałeczek za nim parking z wolnymi miejscami.

Idziemy na spacer, trochę wieje, ale widoki bajeczne zwłaszcza w promieniach zachodzącego słońca, a jeszcze lepsze gdy zapada ciemność i w oddali migoczą światełka domostw. Wracamy do kamperów, opatulamy się ciepło i spędzamy wieczór na szczycie Mont Ventoux pod rozgwieżdżonym niebem, z którego co i raz spadają gwiazdy skłaniając nas do snucia marzeń. Niezwykle magiczny to wieczór, który pozostanie w naszej pamięci.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-25, 18:21

Mont Ventoux ciąg dalszy
mischka - 2023-11-25, 20:27

rozmarzyłem się :pifko
SalutElla - 2023-11-26, 11:42

mischka napisał/a:
rozmarzyłem się :pifko

to miło mi i dzięki za piwko

SalutElla - 2023-11-26, 11:47

W kolorze ochry

Po nocy spędzonej na szczycie góry zjeżdżamy w dół, znów w towarzystwie rowerzystów, tym razem jednak jadących w przeciwnym niż my kierunku. Zjazd na dół do Roussillon czyli następnego celu naszej eskapady zajmuje nam około 1,5 godziny dostarczając niezapomnianych widoków i wzrostu adrenaliny na zakrętach.

Roussillon słynie z ochrowych skał i domów w kolorze ochry. Ochra to naturalny pigment w odcieniach od żółtego do brązowego, wydobywany na tym terenie dawno temu. Teraz jest tu turystyczny szlak ochry i on jest naszym pierwszym celem. Wynaleziony parking, najbliższy wejścia na szlak okazuje się zakazany dla kamperów. Krążymy prawie poł godziny po miasteczku i wreszcie kierując się znakiem „parking dla kamperów” (no niemożliwe!) znajdujemy go i nawet mamy miejscówki w cieniu drzew.
Po przejściu około 800 metrów widzimy po lewej ochrową zabudowę miasteczka, a po prawej wejście na ochrowy skalny szlak. Znajdują się tutaj dwie ścieżki spacerowe: krótsza na około 35 minut i dłuższa na 50 minut, a różnią się jednym punktem widokowym. Wybieramy dłuższą za 3,5 Euro od głowy, dostajemy mapki i ruszamy. Żółte i pomarańczowe skały mają różne kształty, zwłaszcza jedna wzbudza w nas bardzo odmienne skojarzenia. Wbrew ostrzeżeniom, że ochrowy pył osiada w dużych ilościach na butach i ubraniu, wcale nie jest tak źle.

Następnie idziemy do miasteczka pełnego starych kamiennych domów w kolorach ochry. Trafiamy na rynek usiany malutkimi knajpkami. Nie sposób się oprzeć, więc siadamy i zamawiamy lokalne piwo o nazwie – a jakżeby inaczej – Ocres. Zaspokoiwszy pragnienie zaglądamy jeszcze do uroczego kościółka pod wezwaniem św. Michała oraz podziwiamy panoramę okolicy z platformy widokowej. Widać stąd Mont Ventoux.

Po prawie 3 godzinach przebywania w kolorze ochry odpalamy kampery i wyruszamy w kierunku jeziora św. Krzyża – po francusku Lac de Sainte Croix, które jest początkiem a może końcem kanionu Verdon.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-26, 11:51

Kraina ochry - ciąg dalszy fotek
WODNIK - 2023-11-26, 21:51

Poziom Twoich relacji z wypraw jest imponujący. Brawo. :roza: Jadę razem z Wami. :spoko
Za to że tak pięknie opisujesz świat :pifko

maro88pl - 2023-11-27, 07:11

Pięknie, gratulacje wspaniałego wyjazdu. :kwiatki:
MAZUREK - 2023-11-27, 14:46

Muszę się przyłączyć do zachwytów nad Twoją relacją :kwiatki: , zwłaszcza, że parę lat temu odwiedziliśmy te rejony w drodze na Półwysep Iberyjski. My tylko liznęliśmy niektóre z tych pięknych miejsc (Avignon, Pałac papieski, most, Carcassonne). Ale po tej lekturze następnym razem zrobimy to dokładniej. :spoko
SalutElla - 2023-11-27, 21:18

Wodnik, Maro i Mazurek dziękuję za miłe słowa i piwka. Cieszę się, że moja relacja może być inspiracją i pomocą dla innych. [hura]
SalutElla - 2023-11-27, 21:28

Trzy spojrzenia na Kanion Verdon

Nad turkusowym jeziorem Sainte Croix spędzamy dwa pełne lenistwa dni. Ustawieni na jednym z dolnych tarasów campingu le Galetas mamy blisko do plaży, jeziora i do… toalet.

Pierwszego dnia w jednej z budek stojących nad brzegiem jeziora wynajmujemy na 2 godziny rowery wodne. Płyniemy nimi po jeziorze, pod mostem du Galetas i dalej po rzece Verdon wśród pionowych skał kanionu. Spory ruch na wodzie w postaci kajaków, łódeczek, rowerów. Z wąskich półek skalnych kilku śmiałków skacze do wody. To pierwsze spojrzenie na kanion Verdon - z dołu.

Drugiego dnia pod wieczór idziemy na most le Galetas, z którego widać z jednej strony jezioro , a z drugiej kawałek kanionu Verdon, ten którym płynęliśmy. To spojrzenie drugie – nieco z góry, ale z nie z wysoka.

Trzeciego dnia opuszczamy camping nad jeziorem i jedziemy krętą, wąską drogą widokową po południowej stronie kanionu. Podziwiamy go zarówno z okien aut jak i z punktów widokowych, na których się zatrzymujemy. Na jednym z nich jest nieduża platforma zawieszona nad przepaścią. Stajemy na niej wszyscy mimo, że niektórzy nie przepadają za wysokością, ale czego się nie robi dla wspólnego zdjęcia. Ostatnim przystankiem jest most d’Aruba, gdzie z bardzo wysoka rzucamy trzecie spojrzenie na kanion Verdon. Żegnamy go i jedziemy do Grasse nacieszyć nasze zmysły powonienia zapachem perfum.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-11-27, 21:31

Kanion Verdon z wysoka
Kuba L. - 2023-11-28, 17:30

Świetna relacja, to jest mój następny kierunek do którego cały czas się przygotowywuję. Czy nie było problemy z miejscami na kempingu jak podjeżdżaliście z marszu?
SalutElla - 2023-11-28, 21:26

Kuba L. napisał/a:
Świetna relacja, to jest mój następny kierunek do którego cały czas się przygotowywuję. Czy nie było problemy z miejscami na kempingu jak podjeżdżaliście z marszu?



Próbowaliśmy zrobić wcześniej rezerwacje na niektórych campingach, ale każdy odpisał, że nie przyjmują rezerwacji miejsc dla kamperów. Na miejscu okazało się, że nigdzie nie mieliśmy problemu i to nawet z miejscami obok siebie, choć w różnym ustawieniu.

orkaaa - 2023-11-28, 21:54

Jeśli chodzi o Francję to jest wiele placów dla kamperów. Namiary na park4night. W wakacje nie ma szans na rezerwację miejsca na kempingach. W przypadku np Prowansji trzeba określić jaką część chcemy zwiedzać i tam szukać parkingów albo placów. Można też nocować w gospodarstwach agroturystycznych tak robi wielu Francuzów. Przy zwiedzaniu trzeba przyjechać na pierwszego klienta bo potem szanse na zaparkowanie kamperem drastycznie spadają.
Kuba L gdybyś planował Prowansję i podał miejsca które chcesz odwiedzić to mogę wskazać gdzie zwykle nocuję i co warto zobaczyć. Gdyby wyznacznikiem była lawenda jest tylko w czerwcu i na początku lipca / w górach /.

SalutElla - 2023-11-28, 22:14

Jak nie zobaczyliśmy perfumerii w Grasse

Grasse pełne jest wytwórni perfum na czele z trzema o światowej renomie: Fragonard, Galimard i Molinard. które można zwiedzać. Jest tu również Muzeum Perfum, a w powietrzu podobno unosi się zapach kwiatów obficie porastających okoliczne pola. Wizyta w Grasse ma być atrakcją głównie dla damskiej części naszej grupy, męska część obawia się nieco o ewentualny poziom kwot na rachunkach za perfumy. Niestety czy na szczęście nic z tego nie udaje nam się zrealizować, bowiem znalezienie choćby skrawka parkingu w Grasse okazuje się niemożliwe. Na dość dużym parkingu, który mieliśmy zlokalizowany, zamiast aut stoją jakieś sprzęty sugerujące przygotowania do festynu. Krążymy ponad pół godziny z nadzieją, że może jednak, ale poza obejrzeniem miasta i siedziby Fragonard z okien kamperów nic więcej tu nie zwojujemy. Szkoda, bo miasto bardzo ładne, no i te perfumy…

Postanawiamy zobaczyć chociaż położony około 9 km za miastem ogród Muzeum Perfum. Nie pomyśleliśmy, że we wrześniu to już mało co kwitnie, więc spacer po ogrodzie to trochę doznań węchowych w postaci ziół, a poza tym lawendowe przekwitłe krzaczki i parę innych mało ciekawych okazów. Generalnie porażka i strata czasu, ale czasem tak bywa.

Uciekamy nad morze, chcemy zanocować w odległości około 20-30 km od La Ciotat, żeby nie wjeżdżać wieczorem na camping, tylko następnego dnia rano. Na pierwszej z wyszukanych miejscówek w La Seyne-sur-Mer brak miejsc, ale jak mają być skoro to parking na 6 kamperów. Musimy jechać do następnej lokalizacji, ale niedaleko widzimy kampery stojące na innym parkingu niedaleko portu. Z trudem, ale jakoś ustawiamy się pomiędzy kamperami i osobówkami. Spędzamy tu spokojną bezpłatną noc, by rano wyruszyć na docelowy pobyt nad morzem w La Ciotat.

cdn. :usta:

daro35 - 2023-12-03, 09:55

Leci bo zasłużone :pifko relacja super.
SalutElla - 2023-12-05, 21:26

Wjazd kamperów na camping w La Ciotat

La Ciotat to miasto portowe i wypoczynkowe, położone w sąsiedztwie słynnych białych klifów. Znane jest również z tego, że bracia Lumière nakręcili tu jeden z najwcześniejszych filmików zatytułowany „Wjazd pociągu na stację w La Ciotat ”. Parafrazując ten tytuł wczesnym przedpołudniem nastąpił "wjazd 4 kamperów na camping w La Ciotat".

Po załatwieniu formalności energiczna właścicielka campingu głosem przyjaznym acz nie znoszącym sprzeciwu i mówiąc wyłącznie po francusku nie tylko wskazuje nam miejsca, ale jeszcze ustawia nas po swojemu – każdy kamper w inną stronę. Jak się okazuje ma to sens, bo nie zaglądamy sąsiadom pod markizy ani oni nam, a do tego każdy ma możliwość wyjazdu. Po zagospodarowaniu się idziemy na zakupy spożywcze do oddalonego o około 600 m sklepu Aldi, który ma dość atrakcyjne ceny. Dzień upływa nam na lenistwu trochę przy kamperach, trochę na plaży, niestety wąskiej i kamienistej. Zdecydowanie lepiej wygląda ona, gdy przychodzimy tu wieczorem i podziwiamy nocne morze złączone z niebem i migoczący wieloma światełkami port.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-12-05, 21:34

Przygoda z francuską komunikacją

Białe klify zwane też fiordami, a z francuska Calanques, można zwiedzać na różne sposoby, ale najlepiej zobaczyć je z poziomu morza. Z portu w Cassis odpływa co chwilę mnóstwo stateczków wycieczkowych. I właśnie z tej opcji postanawiamy skorzystać ustalając dokładny plan dojazdu komunikacją miejską z campingu do portu w Cassis. Realizacja tego dojazdu, sam rejs, a zwłaszcza powrót na camping przechodzi nasze jakiekolwiek wyobrażenia. A wyglądało to tak.

O 9:45 wyruszamy z campingu na przystanek autobusowy, z którego o godzinie 10:10 ma nas zabrać autobus na dworzec kolejowy. Autobus spóźniony lub następny przyjeżdża dopiero o 10:30. Bilety kupujemy u kierowcy. Na szczęście zdążamy na pociąg, który również kilka minut jest spóźniony, ale szczęśliwie po 6 minutach jazdy wysiadamy na stacji kolejowej w Cassis. Tam okazuje się, że albo będziemy 40 minut czekać na autobus do portu albo pójdziemy pieszo około 15 minut na inny autobus. I tak też czynimy idąc dość szybkim tempem szosą i meldujemy się na kilka minut przed planowanym przyjazdem autobusu numer 68. Pośpiech był zbędny, bo i ten autobus jest kilkanaście minut spóźniony i dość zatłoczony, ale na szczęście kierowca wszystkich nas zabiera. I po krótkim przejściu z przystanku już parę minut po 12:00 jesteśmy przy kasie w porcie. Najbliższy godzinny rejs po Calanques ma być o 13:30, kupujemy bilety i mamy stawić się na stanowisku numer 8 o godzinie 13:15. Mamy więc chwilę czasu, którą wykorzystujemy na spacer po urokliwych uliczkach Cassis oraz na zjedzenie lodów.

Punktualnie o 13:15 jesteśmy przy wejściu na statek podobnie jak kilkanaście innych współzałogantów. Po chwili zasiadamy na białym pokładzie i czekamy na wypłynięcie. Słońce praży, wiatr nie wieje i minuty mijają, a my ciągle w porcie. Zniecierpliwienie wśród wszystkich pasażerów narasta, gdy wreszcie kapitan spokojnym głosem oznajmia, że rejs zaczyna się o 14:00. Jak mówi tak też czyni i wreszcie wypływamy. Krążymy po morskich zatoczkach podziwiając wysokie wapienne skały. Po zejściu na ląd dopada nas głód połączony z obawą ile czasu zajmie nam powrót na camping, więc wybieramy jedną z małych knajpek przy porcie i wzmacniamy się jedzonkiem i zimnym piwem.

Nasze obawy co do powrotu materializują się w postaci dużego tłumu oczekującego na przystanku autobusowym, na którym stoją dwa puste autobusy i żaden nie jest tym, którym powinniśmy jechać. Po kilkunastu minutach, gdy „nasz” autobus numer 78 nie pojawia się, a stojący tu pojazd numer 68 będzie za chwilę odjeżdżać dając szansę na dojazd do dworca kolejowego, wsiadamy do niego i ruszamy. Po 40 minutach jazdy wpadamy na dworzec kolejowy, kasa biletowa już nieczynna bo to sobota więc usiłujemy kupić bilety w automacie, ale on wyświetla bilety na pociąg za jakieś chyba 2 godziny. Okazuje się, że pociąg, którym mieliśmy jechać został odwołany. Internet podpowiada nam, że możemy podejść na pobliski dworzec autobusowy i wsiąść do linii numer 69. Jedziemy kolejne 40 minut do portu w La Ciotat, gdzie udaje nam się dosłownie przeskoczyć do kolejnego autobusu i nim wreszcie dojeżdżamy do przystanku znajdującego się 300 metrów od naszego campingu.

Cała wycieczka zajęła nam ponad 8 godzin, z czego 1 godzinę spędziliśmy na statku, 2 godziny w knajpie i chodząc po Cassis, a resztę czasu czekaliśmy na środki transportu i przemieszczaliśmy się nimi.

I taka była nasza przygoda z francuską komunikacją. Vive la communication polonaise!

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-12-07, 20:52

Ośmiornice bez podsłuchu (chyba!)

Po komunikacyjnych przygodach wracamy z ulgą do sprawdzonego środka transportu czyli naszych kamperów i jedziemy z La Ciotat do dawnej stolicy Prowansji Aix-en-Provence. Miasto słynie z Paula Cézanne’a oraz dużej ilości fontann. Auta zostawiamy na bezpłatnym dużym parkingu w sąsiedztwie cmentarza i po dwudziestominutowym spacerku jesteśmy w centrum, zaliczając pierwszą fontannę stojącą na rondzie. Po drodze co i raz znajdujemy zatopione w bruku tabliczki wyznaczające szlak Cézanne’a.

Trafiamy najpierw na mały rynek zapełniony stoiskami serowymi, wędliniarskimi, owocowo-warzywnymi oraz lawendowymi. Kupujemy trochę różnych serów i idziemy na kolejny duży tym razem plac otoczony ładnymi budynkami i klimatycznymi knajpkami. Na jednym z jego rogów stoi wieża z zegarem astronomicznym z XVII w. Krążąc po staromiejskich uliczkach docieramy do katedry Saint-Saveur (Świętego Zbawiciela), która już na wstępie zachwyca nas swoim pięknie rzeźbionym portalem głównym. Świątynia była budowana od V do XVIII w. i jest mieszanką wielu stylów. Wewnątrz można zobaczyć baptysterium z VI w., ale najpiękniejsze są zielone zdobione złotymi ornamentami organy.

Nastaje pora obiadowa, więc zmierzamy do restauracji, w której mamy zarezerwowany stolik i której nazwa brzmi „Le Bidule”. Część damska wybiera dania mięsno-rybno-warzywne, natomiast część męska idzie na całość i zamawia porcje grillowanej ośmiornicy. Przed każdym ląduje talerz ze słusznych rozmiarów ośmiornicą, przy której ośmiorniczki ze słynnej afery podsłuchowej mogą się schować. Widok ten powoduje lekką konsternację u naszych panów, ale dzielnie konsumują wszystkie macki.

Ostatnim punktem zwiedzania jest najsłynniejsza tutejsza fontanna – La Rotonde. W drodze do niej natykamy się na polską restaurację o nazwie „Sielanka” i przez głowy przelatuje nam myśl, że może trzeba było tutaj zjeść coś swojskiego. Mniejsza z tym, bo przed nami rondo z fontanną, ale co to - nie leci z niej woda. Awaria? Oszczędności? Szkoda, bo bez wody nie ma takiego efektu.

Idziemy reprezentacyjnym bulwarem Cours Mirabeau, a potem znaną nam już dróżką na parking. Odpalamy nasze rumaki i jedziemy na parking przy Carrières de Lumières. Celowo przyjeżdżamy tu po 19.00 kiedy wystawa jest już zamknięta i ostatni zwiedzający odjechali, więc parking jest pusty i bez przeszkód nocujemy na nim. Naprzeciwko parkingu jest wejście na wystawę. Sącząc oczywiście wino spędzamy kolejny wieczór w niesamowitej scenerii: gwiaździste niebo nad nami a wokół bielejące w ciemności wapienne skały. Jutro spotkanie z arcydziełami malarstwa.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-12-07, 21:06

Aix-en-Provence cd. fotek
SalutElla - 2023-12-08, 21:19

Od dziewczyny z perłą po gwiazdy nad Rodanem

Rankiem, już po opłaceniu parkingu przegania nas stąd jakiś ochroniarz każąc szukać miejsc na innych parkingach ciągnących się wzdłuż drogi do kamieniołomów. Bilet parkingowy ten sam, więc nie dyskutujemy, bo i w jakim języku, tylko jedziemy i widzimy jak z minuty na minutę przybywa aut i ludzi. Wreszcie znajdujemy cztery miejsca u stóp wzgórza z jakimiś ruinami i na niezłej krzywiźnie. Idziemy około 700 metrów obawiając się, że czeka nas długa kolejka do kasy, jednak tak nie jest i już po chwili mamy bilety w ręku.

Wchodzimy do Carrières de Lumières co jest tłumaczone na polski jako Kamieniołomy Światła. Jest to nieczynna kopalnia wapienia, w której odbywają się widowiska wyświetlane przy użyciu ukrytych rzutników. Jasne ściany ogromnej sali wraz z wielkimi filarami pełnią funkcję ekranów projekcyjnych. Tematy pokazów są zmienne. My trafiamy na pokaz „Od Vermeera do Van Gogha, niderlandzcy mistrzowie” oraz „Mondrian - architekt koloru”. Wita nas „Dziewczyna z perłą” Vermeera zwielokrotniona na wapiennych ścianach i filarach. A potem jest jeszcze bardziej zaskakująco, olśniewająco i magicznie.
Każdy z nas spodziewał się po prostu obrazów na ścianach i podkładu muzycznego. Jest muzyka i są obrazy, ale one „żyją”, pojawiają się stopniowo albo emanują ruchem postaci i przedmiotów. Statek kołysze się na wzburzonym morzu przy akompaniamencie odgłosów burzy, kwiaty rozkwitają przy dźwiękach „Wiosny” z „Czterech pór roku” Vivaldiego. I na koniec tej części przepiękne dzieła van Gogha na czele z wirującymi gwiazdami z obrazu „Gwiaździsta noc na Rodanem”.

Drugi pokaz poświęcony abstrakcyjnym dziełom Mondrianiego, to zupełnie coś innego. Przed oczami biegają linie, kwadraty i inne figury geometryczne w kilku podstawowych kolorach. Ciekawe, ale jednak wolę van Gogha.

Wychodzimy z tej niezwykłej „galerii sztuki” i z głowami pełnymi artystycznych wrażeń wyruszamy do ostatniego punktu naszego programu czyli krainy Camargue, gdzie zamierzamy spędzić ostatnie wspólne dni.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-12-10, 21:03

Camargue czyli sól, piach i flamingi

Camargue to królestwo czarnych byków, dzikich białych koni oraz setek gatunków ptaków na czele z różowymi flamingami. Królestwo to nie leży za górami i za lasami, ale w ogromnej delcie Rodanu pomiędzy jego odnogami i posiada bagna, jeziora, wydmy, piaszczyste plaże, ryżowe pola uprawne i saliny.

Jedziemy więc najpierw na wieżę widokową stojącą niedaleko wioski o nazwie Salin-de-Giraud. Wieża to określenie trochę na wyrost, ale najważniejsze, że można tu zobaczyć saliny czyli obszary wydobycia wysokiej jakości soli morskiej. Stąd jedziemy na plażę Piemanson. Droga wiedzie groblami wśród salin, odnóg Rodanu, stojących w wodzie flamingów oraz sporadycznie kołyszących się na wodzie łabędzi. Chwila postoju aby zrobić zdjęcia i cała przednia szyba auta jest usiana komarami.

Dojeżdżamy do szerokiej piaszczystej plaży Piemanson z bardzo dużym parkingiem, na którym stoi mnóstwo kamperów i sporo osobówek. Podobno nie można tu nocować, a w nocy jeździ tu policja, robi fotki i potem dostaje się mandat. Bez sensu, czym różni się stanie w dzień od stania w nocy, tym bardziej, że przy większości są porozstawiane stoliki, rozwinięte markizy, pełne biwakowanie. Wolimy jednak nie ryzykować, więc spędzamy tu trochę czasu jedząc obiad i odpoczywając, a potem jedziemy na oddalony o około 10 km parking przy parku ornitologicznym Pont de Gau i bez problemu zostajemy na noc.

cdn.:usta:

orkaaa - 2023-12-11, 10:43

Na plaży stać nie można bo boją się że ludzie z pięknego miejsca zrobiliby syf.
Moim zdaniem odcinek do ujścia Rodanu jest super.

Najbliższe miejsca do noclegu to miasteczko Salin de Giraud. Jest tam także plac dedykowany dla kamperów ale trzeba mieć żetony / do nabycia w informacji turystycznej / Można też stanąć albo zrobić serwis na kempingu wyjazd z miasta w stronę plaży. Serwis niestety tylko w godzinach pracy recepcji.

Gośka - 2023-12-11, 18:01

Przepiękna, po prostu przepiękna relacja. W większość z tych miejsc już byłam więc miło się wspomina. Muszę potwierdzić, że masz wspaniały dar do pisania. :pifko
SalutElla - 2023-12-11, 20:19

orkaaa napisał/a:
Na plaży stać nie można bo boją się że ludzie z pięknego miejsca zrobiliby syf.
Moim zdaniem odcinek do ujścia Rodanu jest super.

Najbliższe miejsca do noclegu to miasteczko Salin de Giraud. Jest tam także plac dedykowany dla kamperów ale trzeba mieć żetony / do nabycia w informacji turystycznej / Można też stanąć albo zrobić serwis na kempingu wyjazd z miasta w stronę plaży. Serwis niestety tylko w godzinach pracy recepcji.


Widzieliśmy ten plac i kemping, ale ponieważ potwierdziliśmy miejscówkę przy parku ornitologicznym, który następnego dnia chcieliśmy zwiedzić, to pojechaliśmy tam. Przejazd na plażę wart był zachodu nie tyle dla plaży, choć piękna, ile dla tej drogi.

SalutElla - 2023-12-11, 20:20

Gośka napisał/a:
Przepiękna, po prostu przepiękna relacja. W większość z tych miejsc już byłam więc miło się wspomina. Muszę potwierdzić, że masz wspaniały dar do pisania. :pifko



Bardzo dziękuję za miłe słowa i piwko. Ty też fajnie opisujesz. :roza:

SalutElla - 2023-12-11, 21:11

Różni mieszkańcy Camargue

Rankiem parking przy Pont du Gau jest zapełniony autami, a do wejścia zmierza sporo ludzi, w większości wyposażonych w aparaty fotograficzne z długimi obiektywami. W kasie parku otrzymujemy bardzo pomocną mapkę z zaznaczonymi trasami: krótszą (2,6 km) i dłuższą (4,3 km).

W odróżnieniu od Villars-les-Dombes tu wszystkie ptaki żyją na wolności, bez klatek. Ogromne ilości flamingów, trochę bocianów, czaple różnej maści, kaczki oraz parę innych gatunków ptaków, których nie znam, ale wszystkie są fantastyczne. Naturalne tereny, ścieżki, wieżyczki obserwacyjne, ławeczki do odpoczynku i podziwiania ptaków oraz tablice informacyjne nie tylko po francusku, ale i po angielsku (!). W sumie jesteśmy to około 1,5 godziny robiąc krótszą trasę, niektórzy z kawałkiem trasy dłuższej. Ten raj dla pasjonatów obserwowania ptaków bardzo się nam podoba.

Czas jednak spotkać się z innymi słynnymi mieszkańcami Camargue, więc z parku jedziemy do portu Tiki III, skąd odpływamy w 1,5 godzinny rejs statkiem po jednej z odnóg Rodanu. W kilku miejscach z pokładu statku podziwiamy pasące się na brzegu białe konie i czarne byki. Nie jest to wprawdzie bliskie spotkanie, ale zwłaszcza w przypadku byków może to i lepiej.

Po zejściu na ląd udajemy się lekko rozkołysanym krokiem do kamperów, przejeżdżamy przez centrum miasteczka Saintes-Maries-de-la-Mer i kwaterujemy się na olbrzymim campingu de La Brise.

cdn. :usta:

SalutElla - 2023-12-11, 21:15

Camargue cd fotek
SalutElla - 2023-12-15, 22:32

Na każdym spotkaniu jest tak, że trzeba się rozstać

Ostatnie dwa wspólne dni spędzamy na błogim lenistwie i oddawaniu się temu co każdy lubi najbardziej. Jedni prażą się w słońcu, inni leżą w cieniu, niektórzy kąpią się w morzu, a niektórzy w basenie. Kolekcjonerki muszli znacząco powiększają swoje kolekcje. Wypadałoby jednak zobaczyć miasteczko, widziane tylko z okien kamperów i z wnętrza spożywczego sklepu. Późnym więc popołudniem wybieramy się na spacer.

Saintes-Maries-de-la Mer czyli „miasto trzech Marii” oczarowuje dominującą bielą zabudowań oraz siecią wąskich uliczek pełnych sklepików, straganów i knajpek. Głównym zabytkiem jest kościół warowny Notre-Dame-de-la-Mer stojący w miejscu, do którego według legendy 40 lat po narodzinach Jezusa przypłynęły na barce z Jerozolimy trzy Marie. Romańska budowla surowa w swym zewnętrznym i wewnętrznym wizerunku ma dwie dodatkowe atrakcje. Pierwszą jest krypta, w której stoi ubrana w strojne szaty ciemnoskóra Sara, służąca trzech Marii, a teraz patronka Romów. Drugą jest spadzisty kamienny dach kościoła, na który można wejść i zobaczyć panoramę miasta. Oczywiście czynimy to, ale oprócz podziwiania widoków zastanawiamy się jak bezpiecznie zejść ze szczytu stromego dachu. Na szczęście udaje się i możemy ostudzić nasze emocje zimnym piwem z akompaniamentem nienachalnej muzyki. Wracamy na camping promenadą ciągnącą się wzdłuż piaszczystej plaży.

Ostatni wieczór upływa nam na wspominaniu tego co widzieliśmy i przeżyliśmy, a także na snuciu planów na przyszłość. Jutro jedni muszą wracać do domu, inni zostają tu jeszcze na dzień, a jeszcze inni jadą w kierunku Hiszpanii. Za jakiś czas na pewno się spotkamy.

PS. Jeszcze będzie podsumowanie :usta:

SalutElla - 2023-12-17, 17:55

Podsumowanie

Głównym celem tej podróży była Prowansja, Alzacja była trochę po drodze. Jednak to właśnie bajkowa Alzacja zauroczyła mnie dużo bardziej niż Prowansja, a największym rozczarowaniem okazał się Awinion. Fascynujący był świat ptaków w obydwu parkach ornitologicznych oraz kolekcja luksusowych aut marki Bugatti. W mojej pamięci pozostaną gwiaździste noce – ta na Mont Ventoux i ta na obrazie van Gogha.

Na całość wrażeń nałożyło się niestety kilka miejsc mało przyjaznych kamperom i wszechobecna wyższość języka francuskiego nad każdym innym.
Jednak „never mind” jak mawiają na pewno nie Francuzi, było fajnie, a najlepszym podsumowaniem naszej podróży są słowa napisane przez Asię, które za jej zgodą cytuję:
„Jako ostatni z muszkieterów wracamy do domu. Dziękujemy całej kawalerii za wspólne piechurowanie, karawaning wysokogórski, podróże smaków, zapachów, wspólne wieczory z kinem i francuskim winem, podróże nie na byle czym, motyle, ptaki… Świat jest z Wami piękny taki!”.

Nic dodać nic ująć.

SalutElla :usta:

W podróży udział wzięli:

orkaaa - 2023-12-17, 18:26

Super relacja którą czytałem z przyjemnością tym bardziej że od 6 lat Francja a szczególnie Prowansja to miejsce moich wakacyjnych wyjazdów. Gdybyście byli tam następnym razem to polecam miasteczka w dolinie Luberon każde jest inne a te o których najmniej w przewodnikach najfajniejsze np St Saturnin.
Dla mnie Prowansja to koniecznie Arles i Glades koło st Remy de Prowanse.
Niezwykle ciekawa jest także Oksytania z Tuluzą czy niezwykła katedra i zabudową w Albi.

Piotruś - 2023-12-17, 19:08

Elu, za oknem zimno i mokro ale dzięki Twojej relacji robi się ciepło . :kwiatki: A Twoje planowanie wyprawy (EXEL :diabelski_usmiech ) to mistrzostwo świata. :kwiatki:
LukF - 2023-12-18, 10:09

SalutElla,
Dzięki za relację, miło było :pifko

SalutElla - 2023-12-18, 21:45

Dziękuję wszystkim za miłe słowa i oczywiście za piwka.
ZbigStan - 2023-12-19, 08:38

SalutElla, poezja i przewodnik, miło się czyta. Nigdy nie podróżowałem w licznej karawanie. Jak to jest z podejmowaniem decyzji, gdzie jedziemy, co zwiedzamy, gdzie stajemy na noc, itp.? :pifko . Pozdrawiam.
SalutElla - 2023-12-19, 20:04

ZbigStan pod względem ilości i obszerności relacji to Ty jesteś gigantem tego forum :pifko

Co do podróży w grupie to w naszym przypadku występuje "ograniczona demokracja" i jest głównodowodzący, który wertuje przewodniki, strony internetowe, relacje, itp. Wybiera miejsca, ustala trasę i pyta pozostałych czy by coś dodali, odjęli, zmienili. I jak jest to ustalone to każda załoga wybiera lub dostaje z przydziału miejsca do szczegółowego przygotowania (nocleg, parking, plan zwiedzania, trochę informacji o atrakcjach). I jedziemy! Jak na razie, a Francja nie była pierwszym wspólnym wyjazdem, to działa. Podstawowym warunkiem jest wzajemna duża sympatia i tolerancja oraz aby atrakcje były różnorodne czyli dla każdego coś miłego, bo jeden lubi przyrodę a inny miasta. Oj wyszła mi jakaś recepta na sukces! :mikolaj :mikolaj :mikolaj

Pozdrawiam

Andrzej_Gdynia - 2023-12-19, 20:56

Dopóki będą takie relacje - to forum nie umrze....
Rewelacja - nigdy nie sądziłem że będę nakręcony na ten kierunek...
Dziękujemy :szeroki_usmiech

Komplecik - 2023-12-20, 07:56

Andrzej_Gdynia napisał/a:
Dopóki będą takie relacje - to forum nie umrze....

Tak tak, pełna zgoda, dodam że jeszcze powinni być czytający te relacje bo o to najbardziej tak myślę chodzi Autorce :roza:


Do tego potrzebna jest reforma forum :ok
Sorki że tu troszkę zaśmiecam :oops: jest to dobre miejsce do zrozumienia problemu, autor potrzebuj odbiorców jak tlenu, dla nich opisuje to piękno :) prawda?

:spoko

[ Komentarz dodany przez: Banan: 2023-12-20, 21:05 ]
Komplet, masz założony na to temat, jeszcze jeden taki post i Cię uciszę na miesiąc :evil:

LukF - 2023-12-20, 08:22

Komplecik napisał/a:
Andrzej_Gdynia napisał/a:
Dopóki będą takie relacje - to forum nie umrze....

Tak tak, pełna zgoda, dodam że jeszcze powinni być czytający te relacje bo o to najbardziej tak myślę chodzi Autorce :roza:


Do tego potrzebna jest reforma forum :ok
Sorki że tu troszkę zaśmiecam :oops: jest to dobre miejsce do zrozumienia problemu, autor potrzebuj odbiorców jak tlenu, dla nich opisuje to piękno :) prawda?

:spoko


Oczywiście Robert, masz rację, autor potrzebuje odbiorców. Właśnie to miałem na myśli mówiąc o interakcji między tworzącymi relacje a czytającymi :bukiet:
Mam wrażenie, że w tym wątku interakcja była ponieważ pojawiało się trochę komentarzy na które czekają autorzy.

Sznurek - 2023-12-20, 11:54

Piękna relacja z dużą ilością praktycznych informacji. Część opisanych miejsc miałem przyjemność odwiedzić, resztę chętnie zobaczę. Francja jest przepiękna.
Dzięki za relację.

daro35 - 2023-12-20, 22:20

Tak tak,piękna robota :spoko :pifko
SalutElla - 2023-12-23, 21:22

Dziękuję wszystkim za piwka i słowa uznania, zwłaszcza te o podtrzymywaniu forum "przy życiu" :mikolaj
I tak, interakcja między autorem a odbiorcami jest ważna, bo fajnie jest wiedzieć, że relacja się podoba i że jest przydatna w planowaniu podróży. Ja zawsze wybierając jakiś kierunek szukam relacji/informacji na forum.

I tak przedświątecznie życzę wszystkim - oczywiście oprócz zdrowia i radości, wielu wspaniałych podróży i aby to forum miało się dobrze. :logo:

Komplecik - 2023-12-24, 08:49

Kurtka puchowa :mikolaj toć nie przypuszczałem tak wielkiej zadymy w tak pięknym, delikatnym wątku
Elluniu ja Ciebie w takim razie bardzo przepraszam przyrzekam że 😉 ostatni raz tu zaglądam :)
:spoko

SalutElla - 2023-12-26, 12:55

Komplecik napisał/a:
Kurtka puchowa :mikolaj toć nie przypuszczałem tak wielkiej zadymy w tak pięknym, delikatnym wątku
Elluniu ja Ciebie w takim razie bardzo przepraszam przyrzekam że 😉 ostatni raz tu zaglądam :)
:spoko


Komplecik, ja wcale nie poczułam się urażona i ta zadyma w ogóle niepotrzebna. Zapraszam Cię do kolejnych moich relacji, jeśli uda mi się je popełnić. :mikolaj

Komplecik - 2023-12-26, 13:01

[quote="SalutElla"]
Komplecik napisał/a:
Zapraszam Cię do kolejnych moich relacji, jeśli uda mi się je popełnić. :mikolaj


Jak nie Jak tak :szeroki_usmiech
:spoko

Tadeusz - 2023-12-26, 14:50

Chapeau bas Elu.

Trzymasz poziom swych relacji tak, że po przeczytaniu poprzedniej czeka się na następną.

Dziękuję i zapraszam na piwka.

:pifko :pifko :pifko :pifko :pifko


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group