|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Po Polsce - Wielka Majówka 2023 czyli zlot gwiaździsty
SalutElla - 2024-01-06, 16:30 Temat postu: Wielka Majówka 2023 czyli zlot gwiaździsty Wielka Majówka 2023 czyli zlot gwiaździsty
(zawarte poniżej opinie i spostrzeżenia wynikają wyłącznie z naszych osobistych wrażeń i nie należy ich traktować jako jedynie słusznych)
Układ świąt 1 i 3 maja umożliwia wyjazd na tydzień lub dłużej przy wykorzystaniu niewielkiej liczby dni urlopu, co dla ludzi pracy jest bardzo atrakcyjne. W 2023 roku weekend majowy dostarczył 9 dni na kamperowe szaleństwa, więc postanowiliśmy odwiedzić różne miejsca w Polsce i zrobić to w 11, a „w porywach” nawet w 12 załóg.
Zamierzeniem tej relacji jest pokazanie interesujących i pięknych miejsc jakie warto zobaczyć w naszym kraju, ale także tego jak udała się ta wyprawa pomimo, a może dzięki, tak licznej osobowo i kamperowo grupie. Dlatego też przywołując w pamięci tytuł kultowej komedii, nazwałam tę podróż „Wielka Majówka”, tym bardziej, że bohaterowie filmu przenoszą się na kilka dni w świat swoich marzeń, a podróże to przecież spełnianie marzeń.
I jeszcze dopisek „zlot gwiaździsty”, bo zjechały się załogi z Mazowsza, Górnego i Dolnego Śląska oraz Warmii. I dlatego, że były takie dni, gdy rozdzielaliśmy się na mniejsze grupy i spotykaliśmy się na miejscu zwiedzania lub noclegu.
Zrealizowany program zlotu był następujący:
28.04. piątek – spotkanie 4 załóg na rynku w Szydłowcu, spacer wokół rynku oraz wizyta w kościele; przejazd na cmentarz w Skłobach a potem do Chlewisk; dojazd kolejnych 2 załóg; ognisko i nocleg na terenie Muzeum Hutnictwa i Przemysłu Maszynowego
29.04. sobota – zwiedzanie Muzeum Hutnictwa i Przemysłu Maszynowego; przejazd do Szydłowca i zwiedzanie Muzeum Instrumentów Ludowych; przejazd na camping nad jezioro Czorsztyńskie i dojazd kolejnych 4 załóg
30.04. niedziela – wycieczka rowerowa wokół jeziora Czorsztyńskiego trasą Velo Czorsztyn; przejazd na parking przy Dolinie Chochołowskiej i dojazd kolejnej 11-tej załogi
01.05. poniedziałek – wycieczka rowerowa po Dolinie Chochołowskiej; po odpoczynku przejazd rowerami do Bacówki po sery; wieczorem przejazd na parking przy termach Chochołowskich, gdzie spędziliśmy noc
02.05. wtorek – kąpiele w termach; przejazd na parking przy Muzeum Browarów Książęcych w Tychach i spotkanie z 12-tą załogą ; zwiedzanie muzeum; nocleg na parkingu
03.05. środa – przejazd do Zabrza; zwiedzanie kopalni „Guido”; przejazd na parking nad jeziorem Pławniowice;
04.05. czwartek – wycieczka rowerowa do pałacu Ballestremów w Pławniowicach i jego zwiedzanie;
05.05. piątek – przejazd do Gliwic na parking przy Muzeum Odlewnictwa i zwiedzanie muzeum; wycieczka rowerowa z przewodnikiem do Radiostacji oraz po centrum Gliwic; obiad w restauracji "Dobra Nasza Kasza"; wizyta w Palmiarni; przejazd na camping do Katowic
06.05. sobota – całodzienna wycieczka autokarem z przewodnikiem po atrakcjach Katowic
07.05. niedziela – rozstanie załóg i powrót w różnych grupach do domu; po drodze zwiedzanie siedziby Zespołu Śląsk w Koszęcinie
Lista miejsc noclegowych:
1. Chlewiska – darmowy parking na ogrodzonym terenie Muzeum Hutnictwa i Przemysłu Maszynowego; bez mediów, ale z miejscem na ognisko i nocowaniem; cicho i spokojnie; GPS: 51.236533 20.757266
2. Przystań Wodna Frydman – pole namiotowe bezpośrednio nad jeziorem Czorsztyńskim, wszystkie media, chociaż usytuowanie kranu z wodą wyklucza podłączenie węza i trzeba nosić konewką pokonując dość strome i śliskie schody, za to ładny widok na jezioro i blisko do trasy rowerowej wokół jeziora; GPS: 49.442596 20.238572
3. Dolina Chochołowska – parking przy ulicy dojazdowej, wieczorem i nocą pusty, w dzień od rana zapełniony osobówkami; płatny wg uznania właściciela
4. Termy Chochołowskie – parking bezpłatny i prawie pusty w nocy
5. Muzeum Browarów Książęcych w Tychach – bezpłatny parking obok muzeum GPS: 50.129332 18.989364
6. Pławniowice – bezpłatny parking niedaleko małej piaszczysto-trawiastej plaży nad jeziorem Pławniowice, GPS: 50.392826, 18.495053
7. Gliwice – duży bezpłatny parking przy Muzeum Odlewnictwa GPS: 50.280040, 18.683391
8. Katowice – Camping 215, trawiaste stanowiska, wszystkie media, możliwość skorzystania z wiaty; GPS: 50.243597 19.047820
cdn.
SalutElla - 2024-01-06, 16:38
Piaskowiec w Szydłowcu
Pierwszym przystankiem na trasie zlotu był Szydłowiec, miasteczko znane głównie z Muzeum Instrumentów Ludowych, ale także z piaskowca zwanego a jakżeby inaczej, szydłowieckim. Kamieniołomy są już nieczynne, ale piaskowiec można zobaczyć w postaci chociażby ratusza oraz paru innych budowli. I właśnie na rynku przed ratuszem spotykają się w piątkowe popołudnie 4 załogi. W promieniach kwietniowego słońca piaskowiec renesansowego ratusza „daje po oczach”. Oglądamy również stojące przed nim dwa ciekawe pręgierze. Jeden zdobią cztery maszkarony i kula na szczycie, ale żeby nie było tak fajnie, to są jeszcze okowy do przywiązywania skazańców. Drugi z figurą kobiety służył w zamierzchłych czasach do karania wiarołomnych żon, a nosi wdzięczną nazwę „Zośka”.
Nieopodal rynku stoi kościół farny o wnętrzu pełnym zdobień i pamiątkowych płyt nagrobnych przedstawicieli rodu Szydłowieckich i Radziwiłłów. Trafiamy jednak na mszę i nie bardzo możemy podziwiać, nie mówiąc już o robieniu zdjęć. Udaje nam się zobaczyć nagrobek Marii i Mikołaja Radziwiłł, niezwykły bo dwustronny – znajduje się bowiem we wnętrzu i na zewnątrz kościoła.
Opuszczamy Szydłowiec i jedziemy do wsi Skłoby, a właściwie na położony w lesie cmentarz-pomnik.
cdn.
SalutElla - 2024-01-06, 16:44
„Wciąż oskarżamy dając świadectwo prawdzie”
W kwietniu 1940 roku we wsi Skłoby została dokonana najkrwawsza pacyfikacja, w której wymordowano ponad 250 mężczyzn. Przy szosie Przysucha-Szydłowiec znajduje się cmentarz pomordowanych oraz pomnik-głaz opatrzony przejmującym napisem: „Wciąż oskarżamy dając świadectwo prawdzie”.
Dziś jeszcze żyje córka zamordowanego ówczesnego sołtysa wsi Ignacego Czerwonki. To Maria Czerwonkówna-Resler, była tancerka zespołu Mazowsze, znana osobiście jednej osobie w naszym gronie. Dlatego ten cmentarz znalazł się na naszej trasie, a trzeba takie miejsca odwiedzać. Idziemy kolejnymi rzędami odczytując nazwiska i wiek ofiar. Zapalamy znicze przed pomnikiem i na grobie ojca Marii Czerwonkówny, pochylając głowy w zadumie nad wojennym losem ludzi.
Robi się późno, więc wsiadamy do naszych kamperów i jedziemy do Muzeum Hutnictwa i Przemysłu Maszynowego w Chlewiskach, na terenie którego mamy umówiony nocleg. Dołączają do nas kolejne 2 załogi i wieczór spędzamy przy ognisku.
cdn.
Komplecik - 2024-01-06, 17:05
Ciekawe koło, czytam oglądam
SalutElla - 2024-01-06, 17:14
W świecie techniki czyli Muzeum w Chlewiskach
Rankiem gromadzimy się przy przewodniku, który prowadzi nas do świata techniki. Muzeum Hutnictwa i Przemysłu Maszynowego znajduje się na terenie dawnej huty żelaza, z której pozostał oryginalny układ budynków stanowiących ciąg technologiczny. W sąsiedztwie naszych kamperów stoją trzy unikatowe XIX-wieczne piece na węgiel drzewny, tzw. prażaki. Ciekawostką jest również winda wodna, służąca kiedyś do transportu surowców.
Poznawszy tajniki hutnictwa idziemy do kolejnego budynku, w którym wystawione eksponaty wywołują błysk w oku u naszych panów. To kolekcja polskich aut takich jak Syrenka, Warszawa, Polski Fiat oraz motocykli i motorowerów na czele z Junakiem czy Komarem.
Większe zainteresowanie u pań wzbudza kolejna hala z maszynami do szycia, gdzie są zarówno stylowe Singery jak i swojskie Łuczniki.
Ostatnia wystawa różnych maszyn wywołuje powszechne zdziwienie takimi egzemplarzami jak maszyna do prostowania luf karabinowych czy wiertarko-rozwiertarka rewolwerowa. Kto wymyślił taką nazwę i takie urządzenie?
Żegnamy cuda wszelakiej techniki, dziękujemy szefowi muzeum za nocleg i oprowadzenie i udajemy się znowu do Szydłowca, aby tam zanurzyć się w całkiem inny świat – świat muzyki.
cdn.
SalutElla - 2024-01-06, 17:18
cd fotek z Chlewisk
Piotruś - 2024-01-06, 23:05
Elu dzięki Tobie choć na chwilę wraca pamięć
LukF - 2024-01-07, 08:37
SalutElla,
Dołączam do obserwujących oraz bardzo dziękuję za opisy
SalutElla - 2024-01-07, 11:08
W świecie muzyki czyli Muzeum Instrumentów Ludowych
Muzeum Instrumentów Ludowych wpisane na listę UNESCO mieści się w dawnym, średniej wielkości zamku Radziwiłłów, położonym nad urokliwym stawem. Oprócz imponującej kolekcji różnorakich instrumentów muzycznych są tu również eksponaty związane z historią i kulturą miasta.
Zostawiamy nasze kampery w liczbie sześciu na bezpłatnym i pustym parkingu przed okazałym budynkiem ZUS-u znajdującym się nieopodal muzeum. Przechodzimy mostkiem nad fosą, okrążamy zamek i od strony stawu wchodzimy do muzeum. Prowadzeni przez przewodnika poznajemy instrumenty o zaskakujących nieraz kształtach, ascetycznych lub pięknie zdobionych, o nazwach nigdy nie słyszanych i nie do zapamiętania. Na niektórych instrumentach możemy zagrać osobiście, co ochoczo czynimy. Jest to naprawdę fantastyczne muzeum, z którego wychodzimy przepełnieni artystycznymi wrażeniami.
Ruszamy w dalszą drogę nad jezioro Czorsztyńskie, a w duszach nam gra „melodia kamperowej przygody”.
cdn.
SalutElla - 2024-01-07, 11:10
ciąg dalszy instrumentów
SalutElla - 2024-01-07, 15:49
Rowerami wokół jeziora Czorsztyńskiego
Na pole namiotowe nad jeziorem Czorsztyńskim docieramy późnym popołudniem i tam dojeżdżają kolejne 4 załogi. Ustawiamy na trawie 10 już kamperów, jak kto chce – z widokiem na jezioro lub na sąsiada. Rozpalamy ognisko i spędzamy tradycyjny kamperowy wieczór.
Nazajutrz rano zdejmujemy rowery, zakładamy odblaskowe kamizelki, robimy pamiątkowe zdjęcie i ruszmy na jedną z najpiękniejszych tras rowerowych czyli Velo Czorsztyn. Asfaltowa, prawie w całości wyłączona z ruchu samochodowego ścieżka rowerowa pozwala okrążyć jezioro. Wyjątkiem jest wschodni brzeg gdzie można albo nadłożyć drogi przez przełęcz Osice albo dać sobie chwilę wytchnienia w pedałowaniu i przeprawić się statkiem pomiędzy Czorsztynem a Niedzicą. My wybieramy statek, gdyż mamy za sobą podjazd pod górę, na którym nawet ci na elektrykach nie mieli łatwo, nie mówiąc już o tych, którzy pokonali to siłą własnych mięśni i wolą walki. Wraz z rowerami wsiadamy na statek i płyniemy w kierunku Czorsztyna pod łopoczącą na wietrze polską flagą podziwiając obydwa zamki. Pedałujemy dalej chłonąc piękne widoki, ale dla mijających nas innych turystów chyba też stanowimy atrakcję jako długi peleton zielonych kamizelek. Na trasie jest sporo tzw. miejsc obsługi rowerzystów, gdzie można odpocząć, zmniejszyć zapas własnego prowiantu lub po prostu zachwycić się przyrodą.
Pod koniec naszej wycieczki zatrzymujemy się w Dębnie przy kościółku pw. św. Michała Archanioła, w którym jesteśmy umówieni z przewodnikiem. To drewniana budowla o konstrukcji zrębowej czyli bez żadnego gwoździa, z wysoką wieżą na styl gotycki. Wnętrze oszałamia rzeźbiarską ornamentyką i barwnymi polichromiami, które pokrywają nie tylko strop i ściany, ale również chór i ambonę. Na kolorowej belce znajduje się najstarszy podobno element kościoła – krucyfiks z XIV wieku. I z ciekawostek, to tutaj kręcono scenę ślubu Janosika z Maryną.
Wzbogaceni o architektoniczno-sakralne wrażenia wskakujemy na rowery i dojeżdżamy na pole namiotowe kończąc wycieczkę po Velo Czorsztyn, która naprawdę godna jest polecenia.
cdn.
SalutElla - 2024-01-07, 15:52
cd fotek z kościółka i filmik z trasy
https://youtu.be/5Hobe2yaD8s
Tadeusz - 2024-01-08, 08:57
Droga Elżbieto.
Ten wstęp wyraża mój stosunek do Ciebie za ogrom pracy wniesionej na strony naszego forum, ale również za sposób w jaki przekazujesz wrazenia z podróży, za duży ładunek emocjonalny i jeszcze większy - poznawczy.
Ta wielka księga wiedzy o karawaningu, jaką jest forum CT, wzbogacana jest nieustannie przez takich jak TY, pdróżników całą duszą.
Z uznaniem i wdzięcznością dziękuję za tę piękną robotę.
Stawiam skrzynkę piwa, a w Uiejowie wypijemy toast za nasz fajny styl życia.
Powyższe słowa kieruję również do wszzystkich uczestników opisanej powyżej skapady.
SalutElla - 2024-01-08, 20:02
Dziękuję wszystkim za piwka, ale szczególnie dziękuję Tobie Tadeuszu za te słowa, które są dla mnie jak Oscar w świecie filmu!
Sam pięknie piszesz, a jeszcze piękniej opowiadasz o Mazurach, więc tym bardziej Twoje uznanie jest dla mnie cenne.
Toast jak najbardziej w Uniejowie wzniesiemy za nas wszystkich, którzy kochają kamperowe życie. Do zobaczenia!
SalutElla - 2024-01-08, 21:02
Pochód pierwszomajowy w Dolinie Chochołowskiej
Znad jeziora Czorsztyńskiego wyruszyliśmy w kierunku następnej atrakcji przyrodniczej naszego kraju jakim jest Dolina Chochołowska. I tu miał zastosowanie styl zlotu gwiaździstego, gdyż drogę i czas dojazdu każdy obrał sam lub w mniejszych podgrupach. Punktem zbiórki miał być zarezerwowany przez nas parking przy wejściu do Doliny. Na miejscu okazało się, że jest to łąka mocno nasiąknięta wodą i grozi ugrzęźnięciem co cięższym kamperom, co na kamperze Salutów zostało w praktyce udowodnione. W miarę dojazdu kolejnych załóg rozpoczęliśmy poszukiwanie miejsc na okolicznych twardszych parkingach i udało się stanąć w 11 już teraz kamperów. Parking mieliśmy na wyłączność i widok na szczyty górskie zapewniony. Jednak chłodne powietrze oraz perspektywa jutrzejszej wycieczki rowerowej do Doliny wydatnie skróciły nasze wieczorne rozmowy.
Nastał ranek, a wraz z nim zupełnie inna rzeczywistość, bowiem oprócz pięknego słońca ujrzeliśmy nasz parking zastawiony osobówkami i licznych turystów zmierzających do Doliny Chochołowskiej. Jednak my nie z tych, żeby to zmieniło nasze plany. Znowu przywdzialiśmy odblaskowe kamizelki i usadowieni na rowerach ruszyliśmy w ten masowy pochód ludzi, dziecięcych wózków, psów i wozów konnych. Nomen omen to był dzień 1 maja i taka frekwencja jak tu mogłaby śmiało konkurować z frekwencją pochodów za czasów PRL-u. Nie było łatwo przemieszczać się rowerami, ale było warto – dla zapachu górskiego powietrza, błyszczących w słońcu ośnieżonych gór, fioletowych krokusów. I dla towarzystwa.
Po odpoczynku oraz po rozładowaniu się wreszcie pod wieczór korka na parkingu i drodze opuściliśmy Dolinę Chochołowską na rzecz Term Chochołowskich. W recepcji term dostaliśmy zgodę na nocleg na parkingu. Nie pytając o pozwolenie usmażyliśmy na grillu nabyte wcześniej oscypki i uzupełniając je smakiem żurawiny i nie tylko nastroiliśmy się na dobry sen przed czekającymi nas w dniu następnym atrakcjami.
cdn.
ZbigStan - 2024-01-12, 21:39
SalutElla, miłe chwile, miłe wspomnienia. . Pozdrawiam.
SalutElla - 2024-01-15, 20:36
„Jesteśmy na TY” czyli piwo tyskie
Kolejny dzień rozpoczynamy od relaksującego pobytu na Termach Chochołowskich, gdzie oprócz ciepłej i masującej wody chłoniemy cudowne widoki gór i promienie słońca. Miejsce zdecydowanie godne polecenia dla miłośników kąpieli w pięknych okolicznościach przyrody.
Termy opuszczamy znowu w mniejszych lub większych podgrupach i różnymi trasami dojeżdżamy stopniowo w okolicach godziny 17.00 na parking przy Tyskich Browarach Książęcych. Czeka tu już na nas 12 załoga, która spędzi z nami następne 2 dni. Powierzchnia parkingu wymusza na nas dość ciasne ustawienie kamperów. W zamian za to nie dość, że stoimy zaledwie kilka kroków od wejścia do Browaru, który będziemy zwiedzać, to jeszcze za darmo możemy tu przenocować.
Uzbrojeni w parasole, bo niestety kropi deszcz przekraczamy bramę piwnego królestwa i w towarzystwie przewodniczki zapoznajemy się z tajnikami produkcji piwa, historią tego Browaru, jego zabudowaniami i urządzeniami. Na koniec zasiadamy na wysokich stołkach przy długim stole i ulegając sile reklamy „przechodzimy na TY” z różnymi smakami flagowego produktu Tyskich Browarów Książęcych. Wracamy na parking i tam stłoczeni w 24 osoby pod jedną markizą zamykamy 5 już dzień naszej wielkiej majówki.
cdn.
SalutElla - 2024-01-19, 20:39
Górnicza szychta
Po dniu termalno-piwnego relaksu wyruszamy na górniczą szychtę do zabytkowej kopalni „Guido” w Zabrzu. To miejsce unikalne z wielu powodów, ale zanim się o tym przekonamy, to parkujemy nasze kampery na dużym i pustym w to świąteczne trzeciomajowe przedpołudnie parkingu przed jednym ze znanych sieciowych spożywczaków. Stąd jest zaledwie kilka kroków do kopalni, w której mamy zarezerwowane zwiedzanie z przewodnikiem. I tu pierwszy dowód unikalności kopalni, a mianowicie wielu przewodników to byli górnicy, którzy długie lata spędzili pod ziemią i nas właśnie taki prawdziwy górnik prowadzi.
Założywszy na głowy obowiązkowe niebieskie kaski i po krótkim wstępie przewodnika wsiadamy do trzyklatkowej ciemnej windy, co dla niektórych jest sporym przeżyciem. Zjeżdżamy w dół i rozpoczynamy wędrówkę po kopalnianych wnętrzach - wyjątkowych, bo dobrze zachowanych.
W pewnym momencie mamy zaszczyt poznać założyciela kopalni, od którego imienia wzięła ona swoją nazwę, a mianowicie hrabiego Guido Henckla von Donnersmarcka. Jego hologram opowiada nam historię powstania kopalni.
W kilku miejscach stoją wielkie maszyny górnicze, które przewodnik ku naszemu zaskoczeniu uruchamia, co daje nam bardzo realistyczną cząstkę wyobrażenia o pracy górników. I następna unikalna atrakcja – przejazd podwieszaną kolejką elektryczną przez korytarz kopalni.
Wizytę pełną wyjątkowych wrażeń i ciekawych opowieści przewodnika kończymy w najgłębiej położonym pod ziemią pubie, racząc się na miejscu pożywną zupką, a piwo zabierając na wynos. Zostawiamy za sobą ciężki przemysł i udajemy się na łono natury czyli nad jezioro Pławniowice, gdzie spędzamy dwie kolejne noce.
cdn.
SalutElla - 2024-01-20, 20:45
Pławniowice
Jezioro Pławniowice powstało w wyniku zalania kopalni piasku w 1970 roku, stając się miejscem rekreacji dzięki ścieżkom pieszym i rowerowym oraz piaszczystej plaży z dużym parkingiem. I właśnie część tego parkingu zajęliśmy naszymi dwunastoma kamperami tworząc wewnętrzne „podwórko biesiadne”. Było ono niezwykle przydatne, gdyż pierwszego wieczoru świętowaliśmy urodziny jednej z uczestniczek zlotu. Z uwagi jednak na RODO i inne takie nie przekażę żadnych szczegółów ani dowodów tej uroczystości. Ważne, że nazajutrz w południe wszyscy wsiedliśmy na rowery i udaliśmy się do największej atrakcji Pławniowic, a mianowicie Pałacu Ballestremów.
Pałac należał do rodziny Ballestermów do momentu ucieczki hrabiego Mikołaja w 1945 roku przed zbliżającą się armią czerwoną. Po wojnie pałac przekazano władzom kościelnym, które utworzyły tu parafię i klasztor, ale jak to w tamtych czasach bywało obiekt kilkakrotnie zmieniał właścicieli i przeznaczenie. W końcu jednak wrócił do kościoła stając się domem rekolekcyjnym Diecezji Gliwickiej, a później także muzeum, które można zwiedzać.
Przekraczamy pałacową bramę i naszym oczom ukazuje się budowla o ceglanych czerwonych ścianach, pełna zdobień i fantazyjnych wieżyczek. Zanim ochłoniemy z wrażenia pojawia się ksiądz-przewodnik i prowadzi nas najpierw do pałacowej kaplicy, gdzie opowiada historię pałacu. Następnie wiedzie nas „na pokoje”, gdzie podziwiamy gabinet jednego z Ballestremów, bibliotekę, salony w różnych kolorach. Wizytę kończymy spacerem po okalającym pałac ogrodzie.
Po powrocie na parking resztę dnia spędzamy na błogim lenistwie aby nabrać sił na czekające nas intensywne zwiedzanie dwóch górnośląskich miast - Gliwic i Katowic.
cdn.
LukF - 2024-01-21, 10:14
SalutElla,
Pławniowice są piękne podobnie jak Śląsk. Dzięki za relację i pozdrawiam
SalutElla - 2024-01-23, 20:40
LukF napisał/a: | SalutElla,
Pławniowice są piękne podobnie jak Śląsk. Dzięki za relację i pozdrawiam |
LukF dzięki za piwko i zgadzam się, że Śląsk jest ciekawy i piękny, a tak na marginesie - jestem, jak to kiedyś mówiono "po kądzieli" Ślązaczką.
SalutElla - 2024-01-23, 20:46
Kolekcja odlewnicza czyli Gliwice nieoczywiste
Oczywistym punktem zwiedzania Gliwic jest radiostacja, jednak poszukując jeszcze innych atrakcji natknęłam się na Muzeum Odlewnictwa Artystycznego, które wydało mi się czymś interesującym i nietypowym. Muzeum mieści się w jednym z kilku zrewitalizowanych budynków poprzemysłowych dawnej kopalni „Gliwice”. Wokół budynków jest bardzo duży parking, na którym ustawiamy nasze kampery i udajemy się do Muzeum.
Wita nas przewodniczka i zanim przejdziemy do ekspozycji opowiada nam historię Królewskiej Odlewni Żelaza powstałej w Gliwicach pod koniec XVIII wieku oraz historię tego muzeum, w którym zgromadzono bogatą kolekcję wyrobów tejże Odlewni. Następnie zaprasza nas do obejrzenie rozmaitych odlewów z brązu i żeliwa umieszczonych w dość niezwykłej aranżacji. Składają się na nią cztery pomieszczenia o kształcie pieców hutniczych, podświetlonych tak jakby żarzył się w nich ogień. Jednym z najsłynniejszych dzieł Odlewni był „Lew czuwający”, którego oglądamy na początek. Zachodzimy do kolejnych części podziwiając misterną biżuterię, piękny kałamarz, różne figurki. Jest nawet odlany obraz „Ostatnia wieczerza”. Nieoczywista to atrakcja Gliwic, ale warta zobaczenia.
cdn.
SalutElla - 2024-01-23, 20:50
i jeszcze zdjęcia odlewów
SalutElla - 2024-01-24, 20:32
“Uwaga! Tu Gliwice”
Zostawiamy kampery na parkingu przy muzeum, wsiadamy na rowery i długim peletonem przemierzamy ulice Gliwic w kierunku radiostacji. Jazda po mieście w tak wiele rowerów jest chwilami trochę stresująca, ale wszyscy szczęśliwie dojeżdżamy do celu.
Również na rowerze przybywa nasz przewodnik. Najpierw opowiada nam trochę o historii Gliwic i radiostacji, po czym wchodzimy do budynku, w którym oglądamy oryginalny, przedwojenny sprzęt nadawczy. Stoi tu między innymi odzyskany w 2013 roku 8-kilowatowy nadajnik radiowy firmy Lorenz.
W sąsiednim pomieszczeniu w dawnej maszynowi urządzona jest sala projekcyjna, gdzie oglądamy fabularyzowany film dokumentalny o prowokacji gliwickiej pt. „Uwaga! Tu Gliwice”. Na koniec idziemy pod górujący nad okolicą maszt nadawczy i zadzierając wysoko głowy podziwiamy tę drewnianą konstrukcję.
Wsiadamy na rowery i prowadzeni przez przewodnika udajemy się na ostatnią część naszego spotkania z Gliwicami, część poświęconą po prostu miastu.
cdn.
SalutElla - 2024-01-26, 21:22
Miasto Gliwice i dobra kasza
Po drodze z radiostacji do centrum Gliwic zatrzymujemy się na chwilę przy Palmiarni, której wejścia strzegą dwa kamienne lwy. Następny przystanek mamy na szerokim deptaku położnym przy dawnym Kanale Kłodnickim, o którym opowiada nam przewodnik. Pedałujemy ulicami Gliwic mijając kamienice, niektóre bardzo atrakcyjne architektonicznie. Oglądamy Dom Tekstylny Weichmanna czyli przykład niemieckiego modernizmu. No cóż… Doceniam znaczenie modernizmu w architekturze, ale nie jest to mój ulubiony styl architektoniczny.
Dojeżdżamy do ostatniego miejsca naszej trasy z przewodnikiem, a mianowicie do rynku, który zachował swój średniowieczny układ prawie kwadratu z odchodzącymi w każdym narożniku dwiema uliczkami. Ten jeden z najstarszych rynków Górnego Śląska otaczają odrestaurowane kamienice. W jednej z nich mieści się restauracja „Dobra Kasza Nasza”, w której mamy zamówiony obiad - oczywiście dania z kaszy z różnymi dodatkami. Faktycznie dobra ta kasza.
Po obiedzie część z nas jedzie jeszcze do Palmiarni aby przespacerować się wśród zieleni i kwiatów, a reszta wraca na parking. Kiedy są już wszyscy wyruszamy do następnego miasta Górnego Śląska, miasta które nas zadziwi.
cdn.
Misie Rysie - 2024-01-28, 15:04
Fajna relacja pozdrawiamy
SalutElla - 2024-01-30, 21:47
Nikiszowiec - perełka Katowic
Słyszysz Katowice, myślisz „ kopalnie, górnicy, ciężki przemysł, wielkomiejska zabudowa, hałas, zanieczyszczenie”. A potem przyjeżdżasz do Katowic i trafiasz w takie miejsca, które zadziwiają i zachwycają. Miejsca, które ukazują Ci górniczy świat, śląską tradycję i kulturę. I tak właśnie przydarzyło się nam.
W piątek późnym popołudniem instalujemy się na campingu 215 na jednej dużej trawiastej parceli, obok niej stoi oszklona wiata, w której spędzamy wieczór.Nazajutrz rano wsiadamy do autokaru i wraz z przewodnikiem udajemy się na zwiedzanie Katowic. Pierwszy postój mamy w Galerii Szyb Wilson, a potem wjeżdżamy w uliczkę prowadzącą do Nikiszowca. To dawne osiedle wybudowane na początku XX wieku dla górników kopalni „Giesche”. Spacerujemy pomiędzy ceglanymi budynkami z rzędami białych okien osadzonych w czerwonych wnękach. Wychodzimy na podłużny Plac Wyzwolenia, na którym dominuje kościół p.w. św. Anny, a przed nim na kopalnianym wózku leży kamienna płyta z makietą Nikiszowca. Obok budynek poczty zwracający uwagę kwiatową kolorową mozaiką. Zachodzimy na jeden z wewnętrznych dziedzińców, na którym kiedyś były komórki, chlewiki i piece do wypieku chleba. I jeszcze chwila zadumy przy długim murze, na którym jest wiele tabliczek z nazwiskami górników i datami ich śmierci w kopalni.
Niezwykłe to miejsce ten Nikiszowiec, świadectwo dawnego górniczego życia, ale nadal żyjące, bo zamieszkałe z działającymi sklepami, restauracjami. Tylko na dziedzińcach już nie gromadzą się śląskie gospodynie, aby razem wypiekać chleb.
cdn.
LukF - 2024-01-31, 17:38
SalutElla napisał/a: |
Słyszysz Katowice, myślisz „ kopalnie, górnicy, ciężki przemysł, wielkomiejska zabudowa, hałas, zanieczyszczenie”. |
Dziś Śląsk jest już inny: nie brudny, nie zanieczyszczony, nie brzydki.
Dziś Śląsk jest zadbany, zielony, zamożny, z bogatą infrastrukturą, z mnóstwem miejsc które warto i należy zwiedzić.
Dziś Śląsk trzeba odkryć.
Dzięki, że pokazujesz go innym.
SalutElla - 2024-01-31, 20:15
[quote="LukF"] SalutElla napisał/a: |
Dziś Śląsk trzeba odkryć.
Dzięki, że pokazujesz go innym.
|
Tak polecam odkrywanie Śląska. I dziękuję za Twoje słowa. Właśnie dlatego piszę relacje.
Piotruś - 2024-02-01, 08:12
[quote="LukF"] SalutElla napisał/a: |
Dzięki, że pokazujesz go innym.
| I jeszcze potrafi poderwać za Sobą tłumy
SalutElla - 2024-02-01, 20:29
„U nos w doma na Nikiszu”
Na terenie Nikiszowca w budynku dawnej publicznej pralni i magla znajduje się Oddział Historii Katowic, w którym prezentowane są trzy stałe wystawy. Udajemy się tam, aby je zobaczyć. Na parterze w dużej sali oglądamy wystawę pt. „Woda i mydło najlepsze bielidło. W pralni i maglu na Nikiszowcu”. Oprócz urządzeń pralniczo-maglowniczych możemy zapoznać się ze słownikiem śląskich nazw o tematyce wystawy umieszczonych na kilku tablicach rozwieszonych na ścianach. I tak np. dowiadujemy się, że krochmal to szkrobek, a rumpla to tara do prania.
W tym samym pomieszczeniu jest kolejna wystawa pod nazwą „Wokół mistrzów Grupy Janowskiej” przedstawiająca kilkanaście obrazów malarzy amatorów z Janowa Śląskiego. To pełna kolorów i symboli wizja śląskiego krajobrazu industrialnego, zapadająca w pamięć.
Przed nami jednak najciekawsza wystawa zatytułowana „U nos w doma na Nikiszu. We wnętrzu nikiszowieckiego mieszkania”. Po wejściu na pierwsze piętro i przekroczeniu progu mieszkania lądujemy w zupełnie innej rzeczywistości – typowego mieszkania robotniczego na Nikiszowcu. Kuchnia i dwie izby pełne są dawnych mebli, przedmiotów codziennego użytku, bibelotów, koronkowych serwetek i zabawek. Domek dla lalek z miniaturowymi mebelkami wywołuje tęsknotę za beztroską dzieciństwa, a cały ten dawny świat zamknięty w niewielkim mieszkanku pozostawia pełne sentymentu i sympatii wrażenia.
Opuszczamy Nikiszowiec i kontynuujemy naszą przygodę z Katowicami oglądając je częściowo z okien autokaru, a częściowo krótko spacerując. Przed nami jeszcze jedna wizyta w Muzeum Historii Katowic, tym razem w budynku głównym.
cdn.
SalutElla - 2024-02-01, 20:32
I wystawa "U nos w doma na Nikiszu"
SalutElla - 2024-02-07, 20:52
Kamienica mieszczańska i figurka z porcelany
W Katowicach z przełomu XIX i XX wieku jak to na miasto przystało istniały kamienice zamieszkiwane przez mniej lub bardziej bogatych mieszczan. I właśnie wnętrze takiej kamienicy obejrzeć można w Muzeum Historii Katowic.
Z klatki schodowej wchodzimy do reprezentacyjnego holu i już tu uderza nas bogactwo wnętrza. Przechodzimy do wytwornego salonu z półkolistym wykuszem, w którym stoi zaskakująca ozdobna żardiniera. Do tego piękne lustro, wyściełane meble, finezyjne firanki i porcelana. Dalej kolejne pokoje ze ścianami pokrytymi żakardowymi tkaninami, pełne obrazów, mniejszych lub większych rzeźbionych mebli, zastawy stołowej, starych fotografii. W rogu jednego z pomieszczeń stoi przepiękny kaflowy piec. Wchodzimy do pokoju dziecięcego, a tam wśród zabawek i innych białych mebelków stoi biureczko połączone z krzesełkiem, coś na kształt dawnej szkolnej ławki. I następna ciekawostka - w kąciku łazienkowym w sypialni zaskakuje nas nocnik umieszczony w pufie. Zanurzamy się w tym świecie eleganckich i pięknych przedmiotów, doceniając istnienie tej ekspozycji, dzięki której możemy poznać życie sprzed 100 lat. Mnie spotyka tam bardzo osobiste wzruszenie, bowiem wśród wielu figurek dostrzegam białą kobietę trzymającą na dłoniach mały złoty talerzyk. Identyczną dostałam kiedyś od mojej Mamy, Ślązaczki. Figurka stłukła się niestety.
W Muzeum oprócz mieszkania znajduje się wystawa poświęcona historii Katowic i Górnego Śląska, którą także oglądamy. I na tym kończymy zwiedzanie Katowic. Wracamy autokarem na camping, gdzie spędzamy ostatni nasz wspólny wieczór. Jutro będziemy powracać do naszych domów zgodnie z gwiaździstym charakterem tego zlotu w różnych podgrupach i różnych kierunkach. Część z nas po drodze odwiedzi jeszcze Koszęcin czyli siedzibę Zespołu Śląsk.
cdn.
SalutElla - 2024-02-07, 20:54
cd kamienicy mieszczańskiej
SalutElla - 2024-02-12, 20:30
Z czego znany jest Koszęcin
Na północnych rubieżach Górnego Śląska leży Ziemia Lubliniecka, a na niej niewielka, ale znana wieś Koszęcin. Znana z tego, że w znajdującym się tam klasycystycznym zespole pałacowo-parkowym pobrzmiewają pieśni śląskie, bowiem od ponad 70 lat swoją siedzibę ma tutaj Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”.
Pałac i park są udostępnione do zwiedzania, tak więc na zakończenie naszej śląskiej przygody udajemy się na spotkanie z historią i twórczością Zespołu. Kampery już tylko w liczbie 6 parkujemy przed wejściem do pałacu. W holu głównym gdzie czekamy na przewodniczkę podziwiamy gabloty z nagrodami oraz niezwykły wzór na podłodze. Przewodniczka prowadzi nas po jasnych korytarzach do kilku pomieszczeń pełnych strojów scenicznych oraz pamiątek przywiezionych z zagranicznych wojaży. Bardzo ciekawy jest gabinet założyciela i wieloletniego kierownika artystycznego Zespołu Stanisława Hadyny. Przewodniczka opowiada nam o powstaniu i działalności Zespołu, ale także o wielkich wyrzeczeniach i ciężkiej pracy związanej z występami w Zespole. Na koniec zasiadamy w dużej sali, w której na ekranie oglądamy fragmenty koncertów. Największe zainteresowanie wzbudzają w nas jednak zgromadzone tu stroje oraz nakrycia głowy. Te ostatnie można przymierzyć, co ochoczo czynimy utrwalając efekt na zdjęciu.
Z dźwiękami słynnej „Karolinki” w głowach opuszczamy tę ostatnią atrakcję naszej wielkiej majówki, wypijamy jeszcze ostatnią wspólną kawkę i wyruszamy do domów.
cdn
SalutElla - 2024-02-12, 20:33
I "skład rezerwowy" Zespołu "Śląsk"
SalutElla - 2024-02-12, 20:40
Zlot do innych niepodobny
Niestety dobiegł końca nasz gwiaździsty zlot, który tak jak noc w tytule jednej z piosenek Maanamu z filmu „Wielka majówka” do innych był niepodobny.
Uciekając od codzienności, kilkanaście załóg przeżyło swoją „wielką majówkę” doświadczając wspólnie wrażeń przyrodniczych, rekreacyjnych, industrialnych, historycznych, artystycznych i kulinarnych.
I tak jak w innej piosence Maanamu niezapomniana Kora śpiewa „stoję, stoję, czuję się świetnie” pozostaję w głębokiej nadziei, że wszyscy uczestnicy wielkiej majówki czuli się świetnie.
SalutElla
Banan - 2024-02-12, 22:39
Dzięki wielkie Elu za wspaniałą relację
Piotruś - 2024-02-12, 23:04
Dzięki Tobie przeżyliśmy wspaniałe chwile Wiem że myślisz już o kolejnych dla nas atrakcjach . Kora śpiewała też ,,Po prostu bądż" Dziękujemy.
LukF - 2024-02-13, 08:24
SalutElla,
Treściwie, okraszone zdjęciami, po prostu fajnie.
Dzięki
SalutElla - 2024-02-13, 17:56
Dziekuję wszystkim za fajne słowa i za piwka.
mirek67 - 2024-02-13, 18:14
super
|
|