|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Chorwacja - Korcula - Chorwacja
sterciu - 2025-02-07, 11:07 Temat postu: Korcula - Chorwacja Będzie to krótki wpis, ale co tam...
W maju udało nam się zrobić wypad na Durmitor , ale już wtedy rozmawialiśmy o ponownej wizycie w Chorwacji an Korculi. Korculą kiedyś mnie Wojtek Socale zainteresował , kempingiem port9 na którym był. I tak też planowaliśmy tam pojechać , podobno wszyscy mówili , że ładna wyspa i warto.
Tradycyjnie jak to u nas wyruszyliśmy z domu w piątek wieczór , wypad na tydzień zachaczając o Boże Ciało. Ruszyliśmy ze znajomymi , tymi co byliśmy na Durmitorze, w końcu to tam z nimi padła propozycja Korculi. Tradycyjnie Czechy , Słowacja , nocleg pod Bratyslawą , Węgry , Chorwacja , do Zagrzebia i pózniej Karlovacka autostradą , a dalej już bokami przez jeziora Plitvickie żeby ominąć autostradę. Później Udbina przez górę do Obrovac , Benkovac i dalej na Szybenik. Jakoś tak się złożyło , że chcieliśmy wcześniej gdzies stanąć na kempingu na nocleg , więc wbiliśmy się na auto kemp Jasenovo koło Žaborić. Niby jeszcze przed sezonem byliśmy , ale kempingi już zawalone , z miejscem był problem , tu udało się nawet znaleść jedną dużą parcele i w dwa auta się w niej zmieścić.
Rano ruszyliśmy dalej w kierunku półwyspu Peljesac, wbrew pozorom to jeszcze kawał drogi było do przejechania, dotarliśmy pod most na półwysep już późnym popołudniem , później na Peljesac do Orebić na prom. Po dotarciu na przystań , trzeba było zaopatrzyć się w bilety , okazało się , że cennik w internecie nijak się ma do cennika przy kasie , na stronie przewożnika cena była o 10 euro niższa niż przy kasie. Bilety zakupione , prom kosztował 38 euro za kampera 2 osoby i dziecko i płyniemy. Po dotarciu do portu w Korculi , ruszyliśmy na najbliższy kemping , prawie pod portem , czyli Port9. Tam zaliczyliśmy szok bo... brak miejsca... pamiętam jak Wojtek opisywał i wrzucał zdjęcia prawie pustego kempingu i miałem cichą nadzieje , że tak będzie , no ale wtedy był pod sezonie... a my jeszcze przed sezonem , ale pobyt nasz łapał się juz na sezon wysoki w połowie pobytu. Nic , ruszyliśmy dalej , szukać kempingu innego, objechaliśmy całą wyspę, albo trafialiśmy na kemping daleko i wysoko od wody , albo taki , ze kamperem się wjechać nie dało, albo jakieś małe z brakiem miejsca, ogólnie to tam z kempingami trochę słabo jest. Po całodniowym zjezdzeniu wyspy , stwierdziliśmy ze panowały tam gdzie nie gdzie typowo Greckie widoki , czułem się jak w Grecji jezdząc wąskimi drogami z drzewami oliwnymi wyrastającymi na drogę. No ale do rzeczy , po całodniowej tułaczce po wyspie , zjechaniu jej wzdłuż i wszerz ,wypaleniu połowy zbiornika paliwa , wróciliśmy do port9 , żeby stanąć już gdziekolwiek. Trochę wkurzeni i poirytowani całą ta zadymą z szukaniem kempingu stwierdziliśmy, że wyspa dupy nie urywa i tyle, i nie warto było tu się przeprawiać. Na kempingu okazało się, że ktoś zwolnił parcele , a nawet dwie i mogliśmy stanąć praktycznie w pierwszej lini brzegowej w zatoce. W recepcji oczywiście nie było możliwości wzięcia jednej parceli na dwa auta, więc musieliśmy wziąść dwie obok siebie , a i tak staliśmy na jednej parceli , druga obok stała pusta... ale była nasza i juz. Niejedni turyści przychodzi i szukali parceli , ta wolna nasza im się podobała, ale nie było lekko , była zajęta . Plus był taki , ze do wody blisko , minus taki , ze chodnik przy plaży mieliśmy pod samym nosem . Pierwszy dzień siedzieliśmy , nie ruszaliśmy tyłków z miejsca , na drugi dzień po południu stwierdziliśmy, że przejdziemy się do miasteczka , a wsumie o wyspie za wiele nie wiedzieliśmy, mi się tylko spodobały fotki forumowego kolegi z kempingu i dlatego tam pojechaliśmy . Ruszyliśmy na spacer do miasta, niby nie daleko ale kawalek był. Dotarliśmy do Korculi i.... o kurde ale tu ładnie , jakie mega stare miasteczko , coś fantastycznego , chyba najładniejsze miasto jakie widzieliśmy w Chorwacji... szybko odszczekaliśmy to co mówiliśmy wcześniej na temat wyspy. Połaziliśmy po miasteczku do wieczora i później taksówką wodną sobie wróciliśmy na kemping. Miasteczko tak nam się spodobało , że jeszcze na drugi dzień już taksówką wodną w jedną i druga stronę ponownie się tam wybraliśmy. Niestety krótki tygodniowy wyjazd jest za krótki jak zawsze. W czwartek zdecydowaliśmy , ze ruszamy spowrotem już w kierunku domu , jeszcze z planem gdzies w Chorwacji przycupnięcia bliżej Zadaru. Tak też zrobiliśmy. Co ciekawsze , za prom powrotny zapłaciliśmy za to samo więcej , 42 euro , dziwna sytuacja , widać chyba doszli do wniosku , ze jak juz ktoś tam dopłynął to musi jakoś wrócić i zapłaci więcej nawet, żeby się stamtąd wyrwać.
Trasa przebiegła nam nawet niezle , dotarliśmy do Sveti Peter nad Moru , wjechaliśmy na kemping Filko , wyszedł Pan , dogadaliśmy się co do parceli , bez prądu , pokazał miejsce , podał cenę , cena... no wsumie akceptowalna 30 euro. Po czym Pan poszedł , podeszła Pani z kasą fiskalną i okazało się , że u Pani cena jest inna , 40 euro za parcele bez prądu... 30 euro nie , źle powiedział tamten , tylko 40... Więc stwierdziliśmy , że jak tam każdy ma swój cennik to jedziemy stamtąd. Zajechaliśmy obok dosłownie na kemping Karavany Sveti Petar, w planie mieliśmy dwie noce jeszcze gdzieś zostać, Tam się dowiedzieliśmy , że na dwie noce to nie... nie ma miejsc na dwie noce , na dłużej to tak... a miejsca było sporo... Nie to nie , w dupach się im poprzewracało i tyle stwierdziliśmy. Ruszyliśmy dalej do miejscowości Bibijne , tam na kempingu Matea nie było problemu z ilością nocy , a nawet pomimo braku miejsca znalazło się miejsce i dla nas. Wieczorem zwiedziliśmy Bibijne , na drugi dzień posiedzieliśmy jeszcze na plaży , aby w kolejny już ruszyć w kierunku domu.
Fotki miasteczka wrzucę pózniej.
LukF - 2025-02-07, 16:27
Bardzo lubię CRO. Ale również uważam, że poprzewracało się im w doopach podobnie jak u nas w Zakopanem lub Szczyrku Dlatego mam odwyk od Chorawcji i nie jeżdżę. Ciekawe czy mi przejdzie Dzięki za relację
izola - 2025-02-07, 18:31
To krótki Opis, ale co tam...za to ciekawy i tresciwy - dziękuje
Ja bym tam chętnie pojechała na powrocie w czerwcu z Węgier ale jak to czytam to mam obawy czy mi to bedzie po myśli.
Lubie na dzikusa i na luzie - bez cwaniactwa i zdzierania skóry - a może bedzie akurat ok
MILUŚ - 2025-02-07, 18:32
LukF napisał/a: | Dlatego mam odwyk od Chorawcji i nie jeżdżę.... |
My też od dwóch lat odpuściliśmy po wielu wyjazdach CRO i przyrzuciliśmy się na Włochy.
Wrócimy tam jak tubylcy znormalnieją i uspokoją się ze ze swoją rządzą pieniądza
przemo.d - 2025-02-07, 22:34
Także dostałem już od dłuższego czasu alergii na nich , nawet Serbą wolę za autostradę zapłacić niż Chorwatą , pamiętam ze 3 latka temu jak na Braci stałem sobie sam na dzikusa na totalnym odludziu i przyjechali ze znakiem przekreślonego namiotu i wkopali w pobliżu( a w tych kamieniach i gorącu to nie była prosta sprawa z pół dnia się mordowali ) Uznałem oczywiście, że nie mam namiotu i mnie to niedotyczy żeby ktoś nie pomyślał, że jest po co tam jechać chyba , że na kemping....czyli drogo i daleko do wody...
sterciu - 2025-02-07, 22:48
Tubylcy szybko nie znormalnieją , póki turysta z Niemiec będzie dawał wyciągać z siebie ile się da to nie znormalnieją...
My w 2017 roku stwierdziliśmy , że w Chorwacji nasza noga już nie powstanie... trwało to wsumie może z 5 lat po czym znów zaczeło nam się zdarzać tam bywać... nie mówie o traktowaniu tego kraju jak tranzytu do Grecji przykładowo , ale jako kraju docelowych wyjazdów.
Kilka fotek z Korculi jeszcze.
sterciu - 2025-02-07, 22:55
c.d.
sterciu - 2025-02-07, 22:57
c.d. II
sterciu - 2025-02-07, 23:38
przemo.d napisał/a: | Także dostałem już od dłuższego czasu alergii na nich , |
Przecież do Grecji jest tak samo daleko jak do Chorwacji To lepiej do Grecji
mischka - 2025-02-08, 07:16
sterciu napisał/a: | wypad na tydzień zachaczając o Boże Ciało |
Pozwolę sobie coś dopowiedzieć. Południe Niemiec ma w tym czasie ferie szkolne (Zielone Świątki) więc Chorwacja i północne Włochy są oblegane.
Za relacje zasłużone
SZEJK - 2025-02-08, 11:37
Marcin!!
Masz alergie na Serbię, co się wydarzyło że bezwzględnie omijasz ten kraj.
Jak to nie tajemnica to napisz jakie przygody Cię spotkały.?
sterciu - 2025-02-09, 11:18
W Serbii w czasach gdy tam bywałem , policja wyłudzająca mandaty , wiele razy mnie zatrzymywali pod pretekstem sporego przekroczenia prędkości którego nie było w rzeczywistości , wyłudzanie mandatów , łapówek. W Belgradzie mandaty za parkowanie na.... parkingu gdzie auto prawidłowo stało zaparkowane... Raz mi zatrzymali prawo jazdy za rzekome przekroczenie prędkości i tu uwaga o 100km/h na ograniczeniu do 80km/h... busem z przyczepą . Jechałem wtedy +/- może 10km/h różnicy od ograniczenia. Zabrali co prawda prawko międzynarodowe , pozatym nawet jakby zwykle zabrali to bym wyrobił nowe , ale sam fakt póżniej straconego czasu , biegania po urzędach i papierologi. Wiele sytuacji z próbą... nie wiem jak to nawet nazwać... goście w aucie obok próbowali koniecznie mnie zatrzymać , też kilka takich sytuacji. No i na granicach... przejazdy towarowe, papierologia oczywiście i tam zawsze coś nie pasowało , to brakuje takiego dokumentu , to takiego., następnym razem to czego nie miałem wcześniej to znów coś innego nie było. Raz auto ukradli z towarem nasze firmowe , na szczęscie daleko nie zajechali nim bo zabezpieczenia zadziałały , ale towar zdązyli wypakować, akurat wtedy na dwa auta jechaliśmy. Policja wtedy to miała nas kompletnie w poważaniu. Nie raz po noclegu gdzieś okazywało się , ze nie ma powietrza w kołach, żeby jeszcze spuszczone było , a to przebite z boku... Złapanie kapcia i przykładowo naprawa gdzieś w warsztacie koła to było naciągactwo maksymalne. Raz na stacji benzynowej jak byłem już przy kasie rozliczać się za paliwo próbowano mi "zepsuć "auto. Nie wspomnę już , ze jak się zdażyło zostawić nawet na stacji na moment auto z uchyloną szybą i to tak , że wydawałoby się , że nikt nie wlezie przez tą szparę, to porafili obrobić kabinę... Może te sytuacje nie były non stop , ale przez kilka lat , tego było dużo , bardzo dużo... niestety uważam ich za dzikusów i tyle po przejściach z nimi. Mam uraz do nich i tyle , może się zmieniło sporo bo to jednak dawno było , ale uraz pozostaje. Było sporo tych sytuacji które pamiętam i pewnie sporo których już nie pamiętam nawet. Niemniej trochę pojedziłem po europie i tam jakoś najbardziej było to rażące i zniechecające. Jak wróciliśmy na trasę "promową" jeżdząc do Grecji to jakoś tak bezpieczniej się nawet człowiek czuł. Teraz jak mam wybór nie jechać tamtędy , to nie jadę, wolę dłuższą drogą i tyle.
Jak jeżdziłem tamtędy to były lata 2006-2010 , czyli to juz 15 lat temu , kilka razy jechałem kamperem przez Serbię w ostatnich latach, teraz są tam autostrady , inna jazda jest ogólnie, ale za każdym razem chciałem ich przeskoczyć jak najszybciej po prostu. Wolałem w Macedonii gdzieś nocleg zrobić niż na Serbii.
SZEJK - 2025-02-09, 13:57
Marcin !! Przy tak częstym pobycie w Serbii nazbierało Ci się przygód, faktycznie uraz zostaje.
Tak jak piszesz teraz jest autostrada jest dużo szybciej i bezpieczniej ale co jakiś czas ludzie opisują nowe niezbyt miłe sytuacje.
Super że podzieliłeś się nami swoimi przygodami.
izola - 2025-02-09, 16:21
Dobrze jest wiedzieć co w trawie piszczy ...W innym wątku zapytałam o Serbie, nie bede sie pchała w tarapaty - Serbia ade
Cyryl - 2025-02-09, 16:55
sterciu napisał/a: | ... Raz mi zatrzymali prawo jazdy za rzekome przekroczenie prędkości i tu uwaga o 100km/h na ograniczeniu do 80km/h... busem z przyczepą . Jechałem wtedy +/- może 10km/h różnicy od ograniczenia... |
dopuszczalna prędkość pojazdów z przyczepą (każdych, nawet osobowych) to 70km/h na zwykłych drogach i 80km/h na autostradzie.
na ogół policja tego nie egzekwuje, ale takie są przepisy.
sterciu - 2025-02-09, 19:52
Cyryl napisał/a: | sterciu napisał/a: | ... Raz mi zatrzymali prawo jazdy za rzekome przekroczenie prędkości i tu uwaga o 100km/h na ograniczeniu do 80km/h... busem z przyczepą . Jechałem wtedy +/- może 10km/h różnicy od ograniczenia... |
dopuszczalna prędkość pojazdów z przyczepą (każdych, nawet osobowych) to 70km/h na zwykłych drogach i 80km/h na autostradzie.
na ogół policja tego nie egzekwuje, ale takie są przepisy. |
Tylko tu nie wiele ma to do rzeczy , oni mi próbowali wmówic, ze jechałem z prędkością 180km/h na odcinku o ograniczeniu do 80 , była to autostrada gdzieś koło Nowego Sadu na jakims odcinku w remoncie lub czyms podobnym , 1000 euro mandatu. Gdy się nie chciałem zgodzić to zabrali mi papier. Auta bym nawet do tej prędkości nie rozpędził , druga sprawa , ze załadowanym autem , z załadowaną przyczepą to teoretyzując chyba tylko skrajny wariat by cos takiego próbował zrobić, aby się rozpędzić prawie do 200km/h, jakby miał czym jeszcze... ale z nimi dyskutować nawet nie było o czym... Pokazali pomiar na jakimś bliżej nie określonym urządzeniu, który wskazywał taką prędkość i tyle. Jak zacząłem się stawiać , próbować kontaktowac się pamiętam z konsulatem RP, to wtedy zabrali mi papier i od reszty kary dziwnym sposobem odstąpili. A co najlepsze , odjechali sobie po wszystkim jak gdyby nigdy nic. Nie lubię ich , i raczej to się nie zmieni.
W żadnych innych panstwach bałkańskich takich cyrków nigdy nie miałem. Czarnogora spokój , Macedonia spokój , Albania spokój , tylko w Serbii jakieś dziwne sytuacje.
izola napisał/a: | Dobrze jest wiedzieć co w trawie piszczy ...W innym wątku zapytałam o Serbie, nie bede sie pchała w tarapaty - Serbia ade |
Ja nie piszę , że tak jest tam nadal , moje przygody z nimi to początki w sumie po ich transformacji , wtedy z Kosovem zadyma tam była, więc teraz może już tam jest lepiej. Czasem mi się zdarzy jechać kamperem przez Serbię , zwykle nocą więc spotkań jako takich z policją nie mam , na granicach jest inaczej bo to tranzyt osobowy. Jedyne co to słyszałem, że tam nadal lepiej nie nocować przy autostradach , głównych drogach...
Cyryl - 2025-02-10, 08:26
sterciu napisał/a: | ...moje przygody z nimi to początki w sumie po ich transformacji... |
ale to było jeszcze za życia Josipa Bros Tito czy już po?
ja byłem tam w 1988 roku, oprócz tego, że po kempingu kręciło się ichniejsze SB i utrudniało kontakt z tubylcami (siedzieliśmy przy jakimś alkoholu i gadaliśmy, oni chcieli swoich pogonić, ale myśmy ich pogonili), było OK.
rakro1 - 2025-02-10, 11:51
Nieprzyjemne sytuacje w Serbii zdarzały mi się kilkakrotnie. I to pomimo moich starań aby nie ładować się w kłopoty. Takie sytuacje jak np. pachołki zmuszające do jazdy jednym pasem tylko, plus znaki zmuszające do stopniowego wytracania prędkości. Pomimo zdjęcia nogi z gazu
i stopniowego zwalniania nagle policjant przy radiowozie, który zatrzymuje mnie. Bardzo miła atmosfera bo już wie, że zarobi lewą kasę. Twierdzi, że przekroczyłem prędkość, że mają kaskadowy pomiar prędkości i o ileś tam tą prędkość przekroczyłem.
Gdy zażądałem dowodu padło stwierdzenie, że to już jest w Belgradzie i jak nie zapłacę to komisariat, zabiera dokumenty a zapis z kamer będzie jutro lub pojutrze.
Bezradność obezwładniająca. To najgorsze uczucie. Czułem się jak zgwałcony.
Mniejsza o 50 euro, które mi ukradł. Mniejsza o to, że całą sytuację nagrywał rejestrator trasy ale bałbym się cokolwiek z tym filmikiem zrobić.
W tym samym dniu, w Belgradzie, specjalna ciężarówka jeżdżąca specjalnie tam i z powrotem poprzednią jakby obwodnicą. Blokuje drogę i nagle, po wyjeździe z tunelu, na wiadukcie długa prosta i linia ciągła. A na końcu wiaduktu radiowóz. Za wyprzedzanie na ciągłej też 50, stargowane na 40 euro.
Dzika banda. Kilka takich przygód miałem i nie sposób tego opisać. Z pewnością kiedyś to się zmieni ale mam uraz do nich jak Sterciu i doskonale rozumiem jego uczucia.
Nawet teraz, opisując te historie źle się czuję i staje mi to wszystko przed oczami.
W tym roku mam dużo czasu i będę Serbię omijał szerokim łukiem. Osobnę historią jest zachowanie węgierskich pograniczników i lekceważenie kilometrowych kolejek.
Cyryl - 2025-02-10, 14:38
nie wiem czy ktoś z kolegów korzystał w podobnych sytuacjach z polskich przedstawicielstw dyplomatycznych.
jak korzystałem raz, dawno, w nie swojej sprawie i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony skutecznością.
sytuacja miała miejsce około 2003 roku, pracowałem w transporcie drogowym i nasze auta jeździły po Europie. wracając ze Słowacji przez Czechy na przejściu (Mosty u Jabloknkova) słowaccy pogranicznicy lub celnicy wyłudzali od kierowców kasę za opony na jednej osi różnych producentów.
cała Europa jeździ naczepami z oponami bieżnikowanymi, mogą być różnych producentów jakie bieżnik na jednej osi musi być taki sam.
my korzystaliśmy z renomowanej firmy, która stawiała swój znaczek na oponach.
gdy uciążliwość tych służb stała się duża, z paru euro w łąpę żądali dużo więcej, moi dwaj kierowcy zadzwonili i powiedzieli, że nie będą płacić, zadzwoniłem więc do polskiego konsulatu w Bratysławie bez wielkich nadziei na sukces.
efekt był błyskawiczny: ktoś zadzwonił na to przejście, postawił te służby na baczność i bez problemów nasze auta przepuszczono, jak wszystkie.
cała akcja od mojego telefony trwała chyba 20 minut.
nie miałem jeszcze sam za granicą kłopotów, ale polecam korzystanie z naszych placówek.
może miałem szczęście i trafiłem na odpowiedniego gościa, a zwykle wygląda to inaczej? może, ale zadzwoni nie zaszkodzi.
|
|