|
Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
|
 |
Włochy - Trzy pierwsze razy!
jak9009 - 2025-06-23, 13:22 Temat postu: Trzy pierwsze razy! Prolog
ABC kamperowania przeczytane, kilka wskazówek z forum również odhaczonych. Mityczne austriackie wagi? Nie straszne! Nasz pojazd na wadze pokazał 3400 kg — z załogą, pełnym bakiem i całym sprzętem niezbędnym do biwakowania.
W piątkowy wieczór w trzyosobowej załodze — ja oraz moje dwie 13-letnie pociechy — ruszamy z naszego ukochanego Sosnowca w kierunku przygody. Niestety, tuż przed urlopem u żony w pracy kierownik trafił do szpitala, co trochę pokrzyżowało nasze plany, ale nie poddajemy się! Cel podróży: Włochy — i to te prawdziwe, a nie warszawskie. 😊
Brniemy w Brnie
Podróż do granicy włoskiej minęła bez problemów. Ruch był minimalny, a na granicy Czech i Austrii granicznik siedzący w budce machnął tylko ręką, byśmy nie zatrzymywali się.
Na miejscu spotkania jesteśmy umówieni ze znajomymi, którzy podróżują do nas z Podlasia i Podhala.
Miejsce odpoczynku
https://maps.app.goo.gl/bRGXQEJFWy5RApDX9
Po przybyciu na miejsce wymieniamy się doświadczeniami z podróży, pijemy kawę, a następnie wybieramy się na krótki spacer pod wodospad Cascata Rio Belepeit. Dogadujemy szczegóły dalszej podróży i w 11 osobowym składzie ruszamy w stronę Wenecji, dokładnie na kemping Rialto. https://maps.app.goo.gl/GUekhdb5WucW3aYb8
C.d.n.
jak9009 - 2025-06-23, 14:31 Temat postu: Re: Trzy pierwsze razy!
jak9009 napisał/a: | Prolog
ABC kamperowania przeczytane, kilka wskazówek z forum również odhaczonych. Mityczne austriackie wagi? Nie straszne! Nasz pojazd na wadze pokazał 3400 kg — z załogą, pełnym bakiem i całym sprzętem niezbędnym do biwakowania.
W piątkowy wieczór w trzyosobowej załodze — ja oraz moje dwie 13-letnie pociechy — ruszamy z naszego ukochanego Sosnowca w kierunku przygody. Niestety, tuż przed urlopem u żony w pracy kierownik trafił do szpitala, co trochę pokrzyżowało nasze plany, ale nie poddajemy się! Cel podróży: Włochy — i to te prawdziwe, a nie warszawskie. 😊
Brniemy w Brnie
Obrazek
Podróż do granicy włoskiej minęła bez problemów. Ruch był minimalny, a na granicy Czech i Austrii granicznik siedzący w budce machnął tylko ręką, byśmy nie zatrzymywali się.
Na miejscu spotkania jesteśmy umówieni ze znajomymi, którzy podróżują do nas z Podlasia i Podhala.
Miejsce odpoczynku
https://maps.app.goo.gl/xQuet91SCNVuoGQi9
Po przybyciu na miejsce wymieniamy się doświadczeniami z podróży, pijemy kawę, a następnie wybieramy się na krótki spacer pod wodospad Cascata Rio Belepeit. Dogadujemy szczegóły dalszej podróży i w 11 osobowym składzie ruszamy w stronę Wenecji, dokładnie na kemping Rialto. https://maps.app.goo.gl/GUekhdb5WucW3aYb8
Obrazek
C.d.n. |
SZEJK - 2025-06-23, 14:31
Dosiadam się do Was i pojedziemy razem
Dla ochłody zimne leci jak nic.
AMIGO - 2025-06-23, 14:47
Dzięki takim relacjom przy CT nie ma czasu na nudę, nawet jeśli samemu się nie jedzie
Ignacy - 2025-06-23, 20:25
ja równiez dosiadam sie z imnym piwkiem
adam2 - 2025-06-23, 22:47
Anras - 2025-06-24, 10:17
Jedziemy i my
jak9009 - 2025-06-24, 11:12
Jedziem dalej, kilka zdjęć z drogi do Wenecji, a raczej na jej przedmieścia.
Jesteś u celu. Prowadził Cię Krzysztof Hołowczyc – tak niegdyś wybrzmiałby komunikat z nawigacji Google Maps.
Kemping Rialto położony jest przy głównej drodze, a naprzeciwko znajduje się przystanek autobusowy. Z tego miejsca możemy wyruszyć do Wenecji, korzystając z autobusów numer 5, 15 oraz 19. Czas przejazdu to około 20 minut w klimatyzowanym pojeździe. Bilety dostępne są w recepcji kempingu, a cena wynosi 3 euro za bilet w obie strony. Co ważne, będąc rezydentem kempingu Rialto, jesteśmy zwolnieni z opłaty turystycznej za wstęp do Wenecji. Należy jednak wypełnić formularz na oficjalnej stronie internetowej https://cda.ve.it/it/. Zastanawia mnie jednak, jaka jest realna szansa na kontrolę, biorąc pod uwagę ogromny tłok turystów w tym mieście, oraz to, że jak powszechnie wiadomo, Włosi nie pracują nawet odrobinę więcej niż muszą. 😊
Atutem miejsca jest także bliskie sąsiedztwo (zaledwie 2 minuty spacerem) z Lidlem, co umożliwia zakupy, nawet w niedzielę.
Na terenie kempingu znajdują się: bar, pizzeria (choć nie miałem okazji skorzystać), toalety (na początku i na końcu kempingu) więc nawet przy większym natłoku ludzi nie powinno być problemu z dostępnością, basen z ogólnodostępnymi leżakami oraz boiska do piłki nożnej i siatkówki.
Kwota jaką zapłaciłem za dobę to 38,4e za kampera + 3 osoby dorosłe.
Jesteśmy już zameldowani, serwis kampera wykonany, auto ustawione. Jedynie znajomi, którzy podróżowali z namiotami, musieli włożyć trochę więcej wysiłku w rozłożenie całego obozowiska.
Z racji tego, że miejscowość odwiedziłem 2 lata temu, (wtedy zatrzymaliśmy się na kempingu Venezia
https://www.google.com/ma...SoASAFQAw%3D%3D ) postanowiłem, że tym razem nie będę intensywnie eksplorować okolicy, więc czas na relaks. 😊
Popołudnie minęło nam na przygotowywaniu posiłków, rozmowach i kąpielach w basenie.
Wieczorem udaliśmy się do Lidla na mały rekonesans i niewielkie zakupy. Hitem okazało się 8% wino musujące z dolnej półki – 1,5 l za 2,59 € 😀 , które, jak się okazało towarzyszyło nam do końca podróży:) Smaczne i orzeźwiające!
Czas spać, jutro Wenecja!
c.d.n
Darson - 2025-06-24, 19:53
jak9009, ja również śledzę Cię z uwagą.
Lubię takie relacje.
Jest co poczytać, pooglądać, a i pisarz nie byle jaki 😉
Browar stawiam i życzę, żeby pary starczyło do końca tej i na kolejne relacje .
Pozdrawiam i życzę tylko przyjemnych chwil na urlopie.
jak9009 - 2025-06-25, 12:29
Dziękuję za pozytywny odzew!
Wenecja – powrót do miasta tajemnic
Dzień budzi nas promieniami słońca i śpiewem ptaków (jak ja uwielbiam ten stan!).
Mimo że poprzedniego wieczoru siedzieliśmy do późna, nikt nie miał problemu z wcześniejszą pobudką. Poranna toaleta, śniadanie, kawa, pakowanie – i w drogę! Tym razem do celu zawiezie nas włoska komunikacja miejska, która – o dziwo – okazuje się punktualna (co we Włoszech nie jest oczywiste 😉).
Wenecja – nareszcie!
Odwiedziłem to miasto już dwa lata temu, ale ponieważ moi towarzysze podróży jeszcze nigdy tu nie byli, uznaliśmy, że to idealne miejsce na rozpoczęcie naszej włoskiej przygody.
🧐 Kilka mniej znanych ciekawostek o Wenecji
Wenecja to jedno z najbardziej ikonicznych miast na świecie, znane z malowniczych kanałów, historycznych zabytków i niepowtarzalnej atmosfery. Położona na 118 wyspach Laguny Weneckiej, słynie z braku tradycyjnych dróg – poruszać się tu można pieszo lub wodą: gondolami i vaporetto (wodnymi autobusami).
1. Miasto wysp
Wenecja powstała na 118 wyspach, z których wiele ma niezwykłą historię. Przykładowo wyspa San Francesco del Deserto przez wieki zamieszkana była przez mnichów franciszkańskich. Dziś można ją odwiedzić, choć tylko po wcześniejszym umówieniu.
2. „Czarny Kawałek” – kanał o złej sławie
To nazwa wąskiego odcinka wodnego, który w XV wieku służył jako miejsce tajnych spotkań przestępców i spiskowców. Przez lata miejscowi uważali ten kanał za przeklęty i omijali go szerokim łukiem.
3. Papież incognito
W Wenecji papież nigdy nie pojawia się publicznie tak jak w innych włoskich miastach. Gdy odwiedza miasto, wita się z władzami w Pałacu Dożów i przepływa gondolą do Bazyliki św. Marka – to wciąż mało znany, lecz wyjątkowy zwyczaj.
4. Nie taka czysta woda
Choć kanały wyglądają malowniczo, woda w Wenecji bywa mętna, pełna mikroorganizmów, a jej kolor zmienia się wraz z porą roku. Dawniej kanały służyły też jako system odprowadzania ścieków, co przez wieki powodowało poważne problemy sanitarne.
5. Wenecka „mafia kanałowa”
W XVI i XVII wieku Wenecja miała swoją „ciemną stronę” – przestępcze grupy działające na kanałach zajmowały się przemytem, kradzieżami i handlem bronią. Dzięki ukrytym bazom wśród wysp potrafili umykać straży miejskiej bez śladu.
6. Zegar, który pachniał
W XVIII wieku w Wenecji istniał zegar, który... wydzielał zapachy! Miał ostrzegać mieszkańców o ważnych wydarzeniach. W zależności od pory dnia lub sytuacji politycznej, zegar emitował różne aromaty wpływające na nastrój przechodniów.
7. Tunele powietrzne
Aby radzić sobie z wilgocią, Wenecjanie stworzyli system „tuneli powietrznych”, poprawiających cyrkulację i chroniących budynki przed pleśnią. Choć większość z nich została zamurowana, niektóre wciąż są wykorzystywane przy konserwacji zabytków.
8. Fontanna, która nigdy nie powstała
Zgodnie z dawnymi kronikami, na Placu św. Marka miała stanąć monumentalna Fontanna d’Oro (Złota Fontanna), jednak mimo przygotowań projekt nigdy nie został zrealizowany. Pozostała jedynie legendą miejską.
9. Ponte delle Tette – Most Piersi
W dzielnicy Castello znajduje się most o dość nietypowej nazwie. W XVI wieku działały tu domy publiczne, a kobiety zachęcały klientów, eksponując swoje atuty właśnie z mostu. Dziś to jedynie zabytkowa ciekawostka, choć wciąż wzbudza uśmiech wśród turystów.
🏛 Spacer po mieście
Choć byłem tu wcześniej, Wenecja ponownie mnie zachwyciła. Błądzenie po wąskich uliczkach wywołuje prawdziwą euforię.
Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od kościoła św. Mikołaja (San Nicola da Tolentino), o którym więcej przeczytasz tutaj:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_San_Nicola_da_Tolentino_w_Wenecji
Później odwiedziliśmy m.in. Bazylikę Santa Maria della Salute, Most Rialto, Plac św. Marka i inne obowiązkowe punkty turystyczne.
🥵 Upał, basen i... rozdział
Popołudniu temperatura sięgała 35°C, a wizja kąpieli stawała się coraz bardziej kusząca. Część naszej grupy postanowiła wrócić na pole namiotowe, by zażyć orzeźwienia, ale kilku z nas (w tym moja skromna osoba 😊) ruszyło na dalsze, spokojniejsze zwiedzanie.
Dotarliśmy m.in. do Parco delle Rimembranze, gdzie zaznaliśmy chwili wytchnienia w cieniu drzew, pośród – jak przypuszczam – lokalnych mieszkańców. Mam wrażenie, że żaden „szanujący się” turysta tu nie zagląda. I dobrze – mieliśmy ciszę i spokój tylko dla siebie. 😄
Odwiedziliśmy też mieszczący się w mieście stadion Stadio Pier Luigi Penzo, należący do lokalnej drużyny piłkarskiej – ciekawe miejsce, choć raczej dla fanów futbolu.
Zajrzeliśmy również do Scala Contarini del Bovolo – ponoć to najpiękniejsze schody w Wenecji. Czy rzeczywiście najpiękniejsze? Trudno powiedzieć. Ale jedno jest pewne – najdroższe na pewno! 9 euro za wejście? No cóż… rozbój w biały dzień! 😄
Powrót – Lidl, oliwki, wino i co ino 😄
Około godziny 17 postanowiliśmy wrócić na naszą bazę wypadową, żeby też załapać się na chwilę relaksu w basenie – przy tych temperaturach to była czysta konieczność!
Po drodze wpadliśmy jeszcze do lokalnego Lidla – oliwki, ser, świeża bagietka, dobre włoskie wino (tak, te za 2.59e) i parę innych drobiazgów. Zakupy idealne na wieczór pod chmurką.
Po powrocie na kemping – szybka kąpiel, chwila wytchnienia i… czas na obiad! Co serwujemy? Klasyk nad klasykami: bigos na obczyźnie. Może i nie brzmi włosko, ale w tych okolicznościach smakował jak z najlepszej restauracji.
Wieczór minął nam wyjątkowo błogo – dużo śmiechu, rozmowy, przekąski i wino, a wszystko to przy dźwiękach nadciągającej burzy w tle. Humory dopisywały, nawet jeśli pogoda próbowała straszyć. Idealne zakończenie intensywnego dnia. 😊
Kłopoty... 😕
Gdybym urodził się w indiańskiej rodzinie, z pewnością dostałbym przydomek Przejdzie Bokiem.
Jak już wcześniej wspominałem, zasypialiśmy przy akompaniamencie grzmotów. Mimo wszystko, ufałem mojej niezawodnej (do tej pory) aplikacji monitorującej burze. Niestety – tym razem zawiodła na całej linii.
Wszystkie pozytywne prognozy poszły w diabły i około godziny 3:00 zostaliśmy obudzeni przez ulewę, silny wiatr i błyskawice rozświetlające całe niebo.
Najbardziej zaniepokoiłem się o moich współtowarzyszy, którzy nocowali w namiotach. Sam kiedyś niejedną burzę przesiedziałem pod płótnem i wiem, że w takich warunkach trudno wyjść z tego suchą nogą – dosłownie i w przenośni.
Na szczęście nad ranem deszcz w końcu ustąpił, a niebo zaczęło się przejaśniać. Niestety, wiele rzeczy – w tym namioty i meble kempingowe – było kompletnie przemoczonych. Nie było jednak czasu na suszenie. Trzeba było się spakować, wrzucić wszystko do auta, jak leci, i ruszyć w dalszą drogę – tym razem w kierunku jeziora Garda.
Mimo nocnych atrakcji, humory dopisywały – śmiechu było co niemiara, a lekko chaotyczny poranek szybko przeszedł do kategorii "opowieści przy ognisku".
A przydomek Przejdzie Bokiem? Został ze mną do końca wyjazdu – ku uciesze reszty ekipy. 😄
c.d.n
|
|