Kazik II - 2025-08-12, 11:53 Temat postu: Hieny autostradowe w SerbiiSpotkała mnie bardzo nieprzyjemna i kosztowna przygoda w Serbii. Pod Belgradem nagle padło mi sprzęgło (wysprzęglik dokonał żywota). Dowlokłem się na parking supermarketu przy autostradzie. Zadzwoniłem do assistance Uniqi. Potem skontaktował się ze mną tylko jakiś facet od serbskiego operatora i łamanym serbsko-angielskim językiem kazał czekać na holownik. Uniqa na tym przestała się mną interesować - zero dalszego kontaktu. Po paru godzinach zjawił się holownik, nie szło się dogadać z nim gdzie w ogóle mnie zabiera. Wywiózł mnie ok. 60 km za Belgrad do serwisu na jakimś kompletnym zadupiu - Auto serwis FICA - Kolari - ostrzegam przed tymi oszustami!!!. Najpierw mnie urobili, niby serdecznie przyjęli. Potem zdjęli skrzynię i sprzęgło i .....wzięli mnie w obroty, i że oprócz sprzęgła "gearbox is destroied". I będzie kosztowało....2000 Euro!. Skrzynia biegów była oczywiście w doskonałym stanie. Na moje protesty odpowiedzieli, że wobec tego wrzucą mi zdemontowane części do kampera, wypchną na plac i guzik ich obchodzi co dalej. A to było kompletne zadupie i bezludzie!. Czyli ordynarny szantaż!!! Dodzwoniłem się do Uniqi a tam panienka powiedziała, że taki sobie warsztat wybrałem i ubezpieczyciela dalej nic nie obchodzi. Kiedy zorientowali się, że trochę się znam i kłamstwa o uszkodzonej skrzyni nie przechodzą zeszli do ....1500 Euro za wymianę samego sprzęgła!!. Po wielkich awanturach zeszli łaskawie do.... 1100 Euro. Czyli prawie 5000 zł za wymianę sprzęgła - gdzie u mnie w Szczecinie wycenia się to na 1600 - 1800 zł.. I musiałem zapłacić, bo co miałem robić. Skrzynia biegów oczywiście była w pełni sprawna ale na ten temat nawet się nie zająknęli. Zawróciłem na Węgry i powiedziałem sobie, że nigdy w życiu nie wjadę do tego bandyckiego kraju.
Wnioski: Najprawdopodobniej w Serbii operatorzy assistance mają dogadanych takich naciągaczy czyhających wzdłuż autostrady na jeleni na jakichś zadupiach gdzie klient jest stawiany przed szantażem "płacisz albo sobie tu stój na wygwizdowie do usr-nej śmierci".
Zresztą co się tyczy Serbii to potem się naczytałem, że nie tylko takie numery tam odchodzą. Czyli w żadnym wypadku nie nocować na parkingach przy autostradach, bo rano dochodzi to tajemniczych awarii a zaraz potem pojawia się "życzliwy" holownik i wywozi do takich bandziorów jak ten niesławny serwis FICO.
Zresztą, kiedy najpierw stanąłem w Belgradzie w śródmieściu na nocowanie na stacji benzynowej zanim poszedłem spać zauważyłem jakichś dziwnych ludków stających koło mnie nie wiadomo po co - jakby wyczekujących bez celu. Teraz się domyślam po co - prawdopodobnie czekali aż pójdę spać i obudzę się rano nie mogąc uruchomić silnika. Wiedziony złym przeczuciem przeniosłem się na jakiś taki stellplatz parę kilometrów dalej.
Druga sprawa:assistance tylko u renomowanych ubezpieczycieli w tej branży - bo to co pokazała Uniqa to są zwykłe kpiny.Kuba L. - 2025-08-12, 12:00 Kazik II - kiedy to się stało?Darson - 2025-08-12, 12:06 Straszne, to co piszesz.
Jest gdzieś na forum temat jak to jakiegoś naszego kolegę oszukano, właśnie w ten sposób- pokazując w czasie jazdy, że coś ma zepsute i namawiając na naprawę w jakimś warsztacie.
Ale, że w oszustwie bierze udział firma ubezpieczeniowa - to szok !
Ja bym sie procesował z ubezpieczycielem aviator - 2025-08-12, 12:14 Kilka razy w życiu trafiłem na lawetę - i poza lawetą z gwarancji ASO, zawsze ubezpieczyciel wysyłał tylko lawetę i jeżeli nie ustaliliśmy miejsca docelowego: warsztau/domu telefonicznie, to kierowca lawety proponował zaprzyjaźnionego wulkanizatora czy mechanika i mało kiedy było to tuż obok. Myślę, że ciężko będzie sądzić w tym przypadku.Kazik II - 2025-08-12, 12:19 Stało się to w połowie lipca. Ja nie powiedziałem, że brała w tym udział firmy ubezpieczeniowa, w każdym razie nie Uniqa. Tyle że ze strony Uniqi to jest kompletne lekceważenie klientów. A co tam się dzieje u serbskich operatorów to trudno mi powiedzieć. Domyślam się tylko, dlaczego zamiast do serwisu w tak wielkim mieście jak Belgrad, gdzie miałem awarię, jakiś pracownik serbskiego operatora wysłał mnie na to zadupie kilkadziesiąt km dalej.
¤Aviator" - a jak Ty sobie wyobrażasz ustalanie przez klienta warsztatu w obcym kraju, z miejscowym operatorem, z którym nie bardzo idzie się dogadać? I który zresztą wcale o to nie pyta, nic nie proponuje, tylko stawia Cię przed faktem dokonanym? To co, miałem odesłać laweciarza, który nawet nie raczył mnie poinformować, gdzie mnie holuje?. To już drugiej lawety by mi nie przysłano. A Uniqa przekazała sprawę do miejscowego operatora nie racząc w ogóle niczym się dalej nie interesować. A jeśli nie słyszeli jakie numery robi się w Serbii, kraju który raczej nie ma reputacji kraju o w pełni cywilizowanych obyczajach? To może niech się tym zainteresują.aviator - 2025-08-12, 12:50 Kazik II ale ja odpowiadałem Darsonowi, ASO zabierało mnie do ASO, jak nie ustalilem miejsca docelowego przez tel z ubezpieczycielem, to korzystałem z sugestii laweciarzy - czyli tak jak Ty. Na totalne zadupie ani do takiego oszusta jak Ciebie, to jeszcze mnie nie wywieźli. Mechanika nie jest mi obca i raczej ten nr by nie przeszedł ale na elektryce mogliby mnie spokojnie zrobić … współczuję - ja akurat Serbie omijam od dawna.orkaaa - 2025-08-12, 13:05 To bardzo trudne przypadki gdy samochód się psuje za granicą. Nie ma tu dobrego rozwiązania bez względu czy chodzi o Serbię, Włochy, Francję czy inny kraj. Sam się zastanawiałem co w takiej sytuacji robić. Szukać speca i liczyć na szczęście czy lawetować do Polski i … koniec urlopu.
Za granicą i w Polsce zawsze jesteśmy „bankomatem „ i każdy mechanik wyciśnie z nas ile się da. Za granicą przy problemach językowych i naszym problemie z samochodem - jeszcze więcej. To nie tylko sprawa Serbii. W tym roku jechałem przez Serbię -do Turcji. Nie wiedziałem że pani na autostradzie potraktowała mnie jako 3 kategoria. Przy kolejnej bramce płaciłem za 2 kategorie - czyli połowę mniej. Potem już wiedziałem czego mam przypilnować.
Tak samo było w Turcji w środku nocy musiałem wjechać na kemping . Na nic się zdały negocjacje cenowe … gość się uparł na 150 zł i już. Zapłaciłem, przepłaciłem nawet przy jego cenniku. Czy z tego powodu nie pojadę do Turcji ? Pojadę bo to super kraj i super ludzie !!! A że się zdarzył jeden dziad - tak bywa. Tak samo jest w Polsce. Jeden mechanik jest super a inny …. Wiem ile nerwów Cię to kosztowało ale nie ma na to recepty … znaczy jest ….siedzieć w domu…Kazik II - 2025-08-12, 14:21 Jeździłem sporo po Bałkanach i raczej rzadko spotykałem się z dziwnymi i niejasnymi sytuacjami. Serbię raczej omijałem a jeśli już musiałem to zawsze działo się coś dziwnego. Parę razy na stacji benzynowej nagle psuł im się terminal a były to duże stacje z kantorami. Więc trzeba było wymieniać euro na te ichnie dzieńgi - a po jakim kursie to można się domyślać. Jak się człowiek gdzieś pogubi to nie pomogą się wycofać albo nawrócić - częściej rozedrą gębę i każą się wynosić jak najprędzej (częste przypadki). Ponieważ na kempingach skanują dokumenty więc raz dałem stary paszport to recepcjonistka sprawdzała pieczątki graniczne i odgrażała się, że wezwie policję bo tam nie było pieczątki wjazdowej do Serbii. Etc.etc. Taki to trochę ruski kraj.bert - 2025-08-12, 14:46 aby było jasne, nikogo nie mam zamiaru krytykować, ale... czy (?) nie nazbyt łatwo idziemy po linii najmniejszego oporu?
Miewałem przez lata różne, mniej czy bardziej poważne awarie w podróżach jak to przy jazdach terenowych, częstsze niż w przypadku wycieczek tylko drogowych.
Nigdy nie liczyłem, nie miałem a jak się zdarzyło w pakiecie, że było, to nie korzystałem z żadnych "asyst".
Znaleźć warsztat na własną rękę to żaden problem, wystarczy (w przypadku braku orientacji własnej) poprosić kogoś w choć ciut nietypowym aucie o pomoc. Jak nie w pierwszym, to w drugim czy kolejnym warsztacie pomogą.
Jeszcze się nie zdarzyło bym nie naprawił auta ta metodą. Ba bywało, ze przypadkowi ludzie brali ode mnie gdzieś na górskiej drodze wymontowaną część wymagającą naprawy a po jakimś czasie odwozili naprawioną. Gdzieś tam w swojego znajomego czy w jakimś warsztacie ktoś to naprawił.
W przypadku padniętego wysprzęglika można przecież jechać. Tu nawet laweta jest zbędna. Sklepów i hurtowni mot tak lokalnych jak i internetowych jest multum. Dotarabanić się na jakiś biwak, zamówić siłownik a potem go wymienić, czy to niemożliwe?
Za bardzo ufamy tym "asystom".
Bywało, ze w czasie tych "w podrózy" naprawach musiałem się "awanturować" żeby ktoś chciał wziąć pieniądze. Ot choćby, Alba Iuli dwa lata temu, ktoś przytulił mnie na rozległy zacieniony parking (padł mi alternator) , w firmie bynajmniej nie motoryzacyjnej. Potem objechał zemną kilka warsztatów, a gdy okazało się, że (piątek) dopiero w poniedziałek mogą mnie zrobić, zaproponował bym wyjął rozrusznik a on ma znajomego co naprawia (wyjęty/zdemontowany) osprzęt elektryczny pojazdów. Tak też się stało, potem zawiózł mnie do tego serwisu, tam wymienili łożyska, dali nowy regler, sprawdzili alternator na stole diagnostycznym, podali rękę i za nic nie chcieli pieniędzy mówiąc, że skoro jestem w podróży to wstyd było by nie pomóc, dodając, że szef był w Polsce miło goszczony gdy tam był w jakiś biznesowych sprawach..
Bez obrazy, korzystając z łatwizny zderzamy się z tymi którzy też po łatwiźnie chcą zarobić, niekoniecznie uczciwie.
Nie twierdzę, że to reguła, ale ryzyko takiego potraktowania jest wysokie.
Podkreślam, nikogo nie krytykuję, próbuję zwrócić uwagę na to, że im mniej jesteśmy wstanie dać z siebie w sytuacjach awaryjnych tym bardziej nie dziwmy się, że robią to nam inni.SlawekEwa - 2025-08-12, 15:46
bert napisał/a:
Dotarabanić się na jakiś biwak, zamówić siłownik a potem go wymienić, czy to niemożliwe?
bert nie negując Twoich umiejętności technicznych, to raczej Twoja wiedza o wymianie siłownika sprzęgła w Dukato z 2008 roku nie jest wystarczająca , aby dawać porady akurat w tym temacie SlawekEwa - 2025-08-12, 15:52
Kazik II napisał/a:
Czyli prawie 5000 zł za wymianę sprzęgła -
W maju tego roku jeden z naszych kamperowców z Lublina w cywilizowanej Hiszpanii , w warsztacie prowadzonym przez Polaków / z bardzo dobrymi opiniami w internecie / zapłacił tyle samo za taką samą naprawę Darson - 2025-08-12, 17:31 bert, offroadowcy z reguły potrafią więcej zrobić przy aucie niż inni kierowcy.
Życie ich często zmusza do tego, gdy coś uwalą w terenie.
Po drugie, kamper jednak kojarzy się z luksusem i bogactwem.
Łatwiej więc zawołać więcej kasy od takiego kierowcy, niż od kierowcy ciężarówki, nawet jeśli jest więcej warta, niż ten kamper. 😉
Co do korzystania z assistance...
Luksus rozleniwia, osłabia, a w konsekwencji ... zabija
Parszywy kraj, ta Serbiabert - 2025-08-12, 18:13
SlawekEwa napisał/a:
bert napisał/a:
Dotarabanić się na jakiś biwak, zamówić siłownik a potem go wymienić, czy to niemożliwe?
bert nie negując Twoich umiejętności technicznych, to raczej Twoja wiedza o wymianie siłownika sprzęgła w Dukato z 2008 roku nie jest wystarczająca , aby dawać porady akurat w tym temacie
po "A" ja tu gardłuję o "naszym" rozleniwieniu i oczekiwaniu (jak widać bywa nieuzasadnionym), ze skoro zapłaciliśmy jakieś grosze to świat będzie kład nam się do stóp i uczciwie traktował. A tak to jest tylko "na filmach" - kiedyś można by napisać "w bajkach"(a i to nie każdym filmie .
po "B" faktycznie Ducato widziałem tylko z wierzchu, ale żadną sztuką (obojętne jakim autem) nie jest jazda bez sprzęgła. Można zatem na własną rękę dojechać do jakiegoś pobliskiego warsztatu. Nie zrobią, to może skierują gdzie indziej. Można wsiąść na rower lub skorzystać z taksówki by wyszukać warsztat. Bodaj pobieżnie ocenić personel, zaplecze warsztatowe, obgadać wstępnie koszt.
Można też poprosić o pomoc kogoś kto nie ma w założeniu na dzień dobry skroić frajera. Jak pisałem, na ogół jak widzimy jakieś nietypowe auto, to możemy liczyć na pomoc. Najczęściej użytkownicy takich aut mają dobre kontakty w lokalnym światku mechaników, i to takich którzy biorą się za nietypowe sprawy sytuacje, skoro babrają się w takim czymś
po "C" siłownik to siłownik, widywałem siłowniki na trwałe połączone z pompami sprzęgła i też dało się to zrobić, ale też oczywiście nie twierdzę, że każdy musi być mechanikiem i wozić ze sobą narzędzia. Nb w tym roku jadąc do Rumunii na Węgrzech, w środku jakiegoś "ichniego lasku" przy ruinach chałupy wymieniłem w "fanaberii" właśnie siłownik. Dodam, że nie jestem z wykształcenie "techniczny". Niemniej lata wędrówek nauczyły mnie, ze przede wszystkim trzeba liczyć na swoja wiedzę i umiejętności (bodaj w sposobie postępowania w przypadku awarii) bo to nawet istotniejsze od ewentualnej wiedzy technicznej. Naprawić osobiście to jedno, a nie dać się naciągnąć gdy możliwości lub umiejętności samodzielnego działania brak, to coś zupełnie innego.
Po "D" wreszcie, zaznaczyłem, że daleki jestem od krytyki (co zatem pouczania) kogokolwiek. Odnosiłem się właściwie do tego, że wiara w "asysty" to wiara (jak każda wiara) oparta na chciejstwie, wyobrażeniach i marzeniach, zaś gdzie kończy się wiara, zaczyna się twarde życie Bywają fałszywi prorocy i nieuczciwie kaznodzieje (lub jak tu, mechanicy). Tela tylko prosz Pana.
I tak jeszcze na marginesie moim skromnym zdaniem, jakieś 50% mechaników w Polsce też kroi naiwnych klientów, jeśli nawet nie dla zarobku, to z powodu zanikającej umiejętności zrozumienia "urządzenia" i działaniu "diagnostycznym" metodą, może to to, a jak nie to, to może to. Farciarz czasem trafi za pierwszym razem, mniej fartliwy pół auta wymieni zanim trafi w faktyczny powód.bert - 2025-08-12, 18:17
Darson napisał/a:
bert, offroadowcy z reguły potrafią więcej zrobić przy aucie niż inni kierowcy.
Życie ich często zmusza do tego, gdy coś uwalą w terenie.
Po drugie, kamper jednak kojarzy się z luksusem i bogactwem.
Łatwiej więc zawołać więcej kasy od takiego kierowcy, niż od kierowcy ciężarówki, nawet jeśli jest więcej warta, niż ten kamper. 😉
Co do korzystania z assistance...
Luksus rozleniwia, osłabia, a w konsekwencji ... zabija
Parszywy kraj, ta Serbia
otto toto otto to
"Co do korzystania z assistance...
Luksus rozleniwia, osłabia, a w konsekwencji ... zabija "
kamper niechże się kojarzy z czym chce, ważniejsze by "kamperowiec" się nie kojarzył z kimś do skrojenia za bezdurno.
A generalnie to tak patrząc to cały świat jest parszywy co tam sama Serbia.bert - 2025-08-12, 18:27
Kazik II napisał/a:
Etc.etc. Taki to trochę ruski kraj.
a mnie się tam po Rosyji (szeroko pojętej) zawsze bardzo dobrze podróżowało. Jakiej bym pomocy nie potrzebował to zawsze ktoś pomagał, często gęsto zanim jeszcze zdecydowałem się o pomoc poprosić. Ileż razy bywało, że gdy przyszło do jakiś rozliczeń (oczywiście nie pisze tu o sklepach) to oprócz tego, że kasy nie chcieli to jeszcze czymś chcieli obdarować. Bywał talerz pierogów, owoce (a na dalekiej północy owoce mają znaczną wartość), raz na holowniku który robił z barkami za prom, kapitan zdjął ze ściany przechyłomierz i mi go podarował (gdy poszedłem zapłacić za ponad godzinny rejs). Zatem proszę uprzejmie nie szermować porównaniami Mam go do dzisiaj, na ścianie w sypialni, jest wielki więc na jacht mi się nie nadał MILUŚ - 2025-08-12, 20:06 Był czas ,że dosyć często bywałem służbowo w Serbii . Nieraz robiłem wynajętym samochodem trasę autostradą z Belgradu do Nisz'a . Zawsze widziałem co najmniej 2-3 lawety z kamperami na zachodnich numerach . Przypadek ? Nie sądzę przemo.d - 2025-08-12, 21:48 Co roku przejeżdżam przez Serbię i nie widzę tych lawety z kamperami I w ogóle to lubię tą drogę, tylko tam przy autostradzie nie śpię a jak by mnie ktoś w trasie zaczepiał to mu pokazuje "miedzynarodowy znak pokoju " i lece dalej ale sie nie zdarzyło, nawet w Nisiu na zakupy zjeżdżam, nie przesadzajmy ....;)
U nas jak by cię laweciarz zaciągnął do "swojego" warsztatu i ekstra musiał by mechanik zostawiając wszystko grzebać w tym a wiadomo , że sprzęgło to nic przyjemnego do roboty w starym kapciu to taniej by nie było
Zawsze wydawało mi się, że jak posiada się leciwy sprzęt to triada : sprzęgło, alternator, rozrusznik+ dobre opony -> zawsze przezornie asekuracyjnoe taniej zrobić w domu niż w trasie
Bert ma rację te śmieszne ubezpieczenia tylko rozleniwiają a tam z drugiej strony siedzi student na infolini i ma to gdziś / a grubasy się pasą / ja nie kupuje tych ubezpieczeń i może dlatego wolę mieć auto przygotowane do drogi co dotychczas przez pare latek.. się sprawdza.Kazik II - 2025-08-13, 00:17
przemo.d napisał/a:
U nas jak by cię laweciarz zaciągnął do "swojego" warsztatu i ekstra musiał by mechanik zostawiając wszystko grzebać w tym a wiadomo , że sprzęgło to nic przyjemnego do roboty w starym kapciu to taniej by nie było
Po pierwsze: u nas laweciarz może mnie zaciągnąć co najwyżej do knajpy na piwo - a warsztat wybiorę sobie sam uzgadniając wcześniej cenę.
A po drugie: 5 koła za naprawę sprzęgła może sobie wycyckać od wystraszonego Niemca z Alzheimerem w średnim stadium a nie ode mnie.joko - 2025-08-13, 00:49
przemo.d napisał/a:
Co roku przejeżdżam przez Serbię i nie widzę tych lawety z kamperami
Bo nie jeżdżą głównymi drogami , tylko je ładują na pakę i wiozą w jakieś zadupie i tam ich młócą tomiy - 2025-08-13, 09:08 Może i mam szczęście a może ty miałeś pecha. Już 5 razy jechałem przez Serbie do Grecji i nie miałem nigdy problemów ani z mahaczami od kół, ani z popsutymi terminalami. Nocowałem też przy autostradzie. Złego słowa nie powiem i tyle.
Co do paszportów na kampie to wynika to z ich przepisów meldunkowych. Muszą wpisać którym przejściem i kiedy wjechałeś.Kazik II - 2025-08-13, 11:18
tomiy napisał/a:
Co do paszportów na kampie to wynika to z ich przepisów meldunkowych. Muszą wpisać którym przejściem i kiedy wjechałeś.
Może i mają takie przepisy. Tyle że taka obsesyjna kontrola turystów raczej źle się kojarzy i człowiek przyzwyczajony do życia w wolnym kraju nie czuje się z tym najlepiej.drwoy - 2025-08-13, 11:50 Temat postu: Też z przygodą w Serbii.W ubiegłym roku jesienią wracałem z Grecji i na autostradzie tuż za Belgradem złapałem kapcia z oponą do wymiany. Udało się dojechać paręset metrów do ostatniej bramki w Serbii przed Węgrami i tam zrządzeniem losu stanąłem tuż przed bramką autostradową w zatoczce przy knajpie. Późna pora , ale wysłałem zgłoszenie na Assistance pzmot - bez odpowiedzi. Powtórzyłem a później wykonałem kilkukrotnie próby połączenia telefonicznego. Bez skutku. Po drugiej stronie pan nie słyszał co mówiłem. Poprosiłem by telefon w moim imieniu wykonał przyjaciel z kraju.On się dodzwonił, a pan stwierdził ze ja nie odbieram telefonu. Oczywiście puszczał głuchacza by jeszce bardziej podnieść temperaturę. Ostatecznie za pomocą przyjaciela poinformował ze rano przyśle lawetę. I teraz najlepsze…..skąd była laweta? Ze Słowenii.. Rano inny kierowca busa pomógł odkręcić mi zapieczone nakrętki i mogłem podziękować usłudze pzmot. Po przekroczeniu Węgierskiej granicykupilem oponę z montażem i problem z głowy
Prze Serbię jeżdżę zdarza się zerwa razy do roku, raz nawet spędziłem noc przy autostradzie.
Nie jestem jednak zwolennikiem postojów przy głównych trasach. Na szczęście obyło się bez problemów. Stosuje taki plan. Nocleg tuż przy granicy węgierskiej przeskok przez Serbię do Macedonii a nawet Grecji i jest ok. Po drodze kilka zatrzymań na jedzonko i odpoczynek. Tak to wygląda.
Warto się zastanowić przed zakupem Assistance. Ja pzmot już dziękuję..kimtop - 2025-08-13, 12:04 Kazik,piszesz,że w połowie lipca serbski mechanik stwierdził ,że masz uszkodzoną skrzynię biegów.
19-go lipca założyłeś temat , w którym piszesz ,że skrzynia szumi,dzwoni , terkocze.
Może ten mechanik miał rację?Kazik II - 2025-08-13, 13:06 [quote="kimtop"]Kazik,piszesz,że w połowie lipca serbski mechanik stwierdził ,że masz uszkodzoną skrzynię biegów.
19-go lipca założyłeś temat , w którym piszesz ,że skrzynia szumi,dzwoni , terkocze.
Może ten mechanik miał rację?[/quote
Taa...i na "zniszczonej" skrzyni biegów dojechałem ze Szczecina do Belgradu i z powrotem! A może byłem tak niesiony entuzjazmem wyprawy, że nie zauważyłem niczego dziwnego?
Mechanik wyjął i położył na posadzce kompletną skrzynię i skonstatował, że "gearbox is destroied" Prawdziwy geniusz diagnostyki!
A delikatne terkotanie o którym pisałem ustąpiło po dolaniu oleju do skrzyni. Może im tam się coś ulało do kanału i nie raczyli sami dolać?
W ogóle dziwię się próbom bronienia sprawców tego procederu.bert - 2025-08-13, 13:49
Kazik II napisał/a:
tomiy napisał/a:
Co do paszportów na kampie to wynika to z ich przepisów meldunkowych. Muszą wpisać którym przejściem i kiedy wjechałeś.
Może i mają takie przepisy. Tyle że taka obsesyjna kontrola turystów raczej źle się kojarzy i człowiek przyzwyczajony do życia w wolnym kraju nie czuje się z tym najlepiej.
sugerujesz(?) że żyjesz w wolnym kraju? Znaczy może, przebywasz gdzieś na emigracji?
bert - 2025-08-13, 13:54 [quote="Kazik II"]
kimtop napisał/a:
Kazik,piszesz,że w połowie lipca serbski mechanik stwierdził ,że masz uszkodzoną skrzynię biegów.
19-go lipca założyłeś temat , w którym piszesz ,że skrzynia szumi,dzwoni , terkocze.
Może ten mechanik miał rację?[/quote
Taa...i na "zniszczonej" skrzyni biegów dojechałem ze Szczecina do Belgradu i z powrotem! A może byłem tak niesiony entuzjazmem wyprawy, że nie zauważyłem niczego dziwnego?
Mechanik wyjął i położył na posadzce kompletną skrzynię i skonstatował, że "gearbox is destroied" Prawdziwy geniusz diagnostyki!
A delikatne terkotanie o którym pisałem ustąpiło po dolaniu oleju do skrzyni. Może im tam się coś ulało do kanału i nie raczyli sami dolać?
W ogóle dziwię się próbom bronienia sprawców tego procederu.
ale ktoś tu broni sprawców owego procederu?
Kto? W którym miejscu?
Wrzuciłeś temat, no to ludziska go wałkują. Po coś go wrzuciłeś, a chyba nie po to by zbierać wyrazy współczucia(?)
Kto ma pomysły - wyraża je, kto ma uwagi dzieli się nimi, kto ma wątpliwości pyta. Cóż innego poza "olaniem" tematu można tu zrobić?joko - 2025-08-13, 14:57
Kazik II napisał/a:
tomiy napisał/a:
Co do paszportów na kampie to wynika to z ich przepisów meldunkowych. Muszą wpisać którym przejściem i kiedy wjechałeś.
Może i mają takie przepisy. Tyle że taka obsesyjna kontrola turystów raczej źle się kojarzy i człowiek przyzwyczajony do życia w wolnym kraju nie czuje się z tym najlepiej.
Ale formalności "meldunkowe" w takich miejscach jak kempingi czy hotele dla obcokrajowców nie są jakimś ewenementem , ani specyfiką Serbii.
Serbia w unii nie jest i choćby z tego powodu jest krajem bardziej wolnym od nas. Prawo i przepisy mają własne a nie z brukselki joko - 2025-08-13, 15:51
przemo.d napisał/a:
Bert ma rację te śmieszne ubezpieczenia tylko rozleniwiają a tam z drugiej strony siedzi student na infolini i ma to gdziś / a grubasy się pasą / ja nie kupuje tych ubezpieczeń i może dlatego wolę mieć auto przygotowane do drogi co dotychczas przez pare latek.. się sprawdza.
To, że ubezpieczenia w stylu AC pozbawione są jakiegokolwiek sensu ekonomicznego to zorientowani w temacie ludzie wiedzą od dawna.
Jedynym rodzajem ubezpieczenia mającym taki sens jest OC (i z tego również powodu jest obowiązkowe) , gdyż może dać potencjalnie duże korzyści, za stosunkowo niewielką kwotę.
Ubezpieczenia AC wraz z dodatkami takimi jak choćby Assistance są dokładnym przeciwieństwem.
Każde takie ubezpieczenie to w finalnym rozrachunku zawsze pewna wtopa , podobnie jak gra w kasynie i to bez względu czy i kiedy się coś przydarzy.
Jak się latami płaci i nic się nie zdarzy to wtopa jest 100-procentowa , jak się zdarzy szybko to z kolei na chwilę powstaje jakiś mniejszy czy większy plusik, ale z kolei utrata zniżek i psychologia powodują , że oddajemy to z nawiązką w latach kolejnych.
Poza kwestią fianansową dochodzi jeszcze to , czego ewidentny przykład mamy tutaj . Latami płaci się składkę za fałszywe poczucie bezpieczeństwa w sytuacji potencjalnych problemów , ale kiedy one się faktycznie przydarzają to prawda okazuje się przykra.LukF - 2025-08-13, 16:49
joko napisał/a:
przemo.d napisał/a:
Bert ma rację te śmieszne ubezpieczenia tylko rozleniwiają a tam z drugiej strony siedzi student na infolini i ma to gdziś / a grubasy się pasą / ja nie kupuje tych ubezpieczeń i może dlatego wolę mieć auto przygotowane do drogi co dotychczas przez pare latek.. się sprawdza.
To, że ubezpieczenia w stylu AC pozbawione są jakiegokolwiek sensu ekonomicznego to zorientowani w temacie ludzie wiedzą od dawna.
Jedynym rodzajem ubezpieczenia mającym taki sens jest OC (i z tego również powodu jest obowiązkowe) , gdyż może dać potencjalnie duże korzyści, za stosunkowo niewielką kwotę.
Ubezpieczenia AC wraz z dodatkami takimi jak choćby Assistance są dokładnym przeciwieństwem.
Każde takie ubezpieczenie to w finalnym rozrachunku zawsze pewna wtopa , podobnie jak gra w kasynie i to bez względu czy i kiedy się coś przydarzy.
Jak się latami płaci i nic się nie zdarzy to wtopa jest 100-procentowa , jak się zdarzy szybko to z kolei na chwilę powstaje jakiś mniejszy czy większy plusik, ale z kolei utrata zniżek i psychologia powodują , że oddajemy to z nawiązką w latach kolejnych.
Poza kwestią fianansową dochodzi jeszcze to , czego ewidentny przykład mamy tutaj . Latami płaci się składkę za fałszywe poczucie bezpieczeństwa w sytuacji potencjalnych problemów , ale kiedy one się faktycznie przydarzają to prawda okazuje się przykra.
Kuba,
Wiele razy opisywałeś tę zależność i zawsze się z tym zgadzam.
Co do Uniqi: to jest ubezpieczyciel którego się UNIQA. Sam się przekonałem o tym likwidując szkodę turystyczną na osobie bliskiej.
Ps.
Kaziczku, szczerze współczuję Komplecik - 2025-08-13, 23:05
LukF napisał/a:
Ps.
Kaziczku, szczerze współczuję
Też chcę napisać, łączę się w bólu z Kaziczkiem naszym wspaniałym, niemniej pragnę zauważyć że mota się pieruńsko a opowieść wskazuje, jedna prowizorka podpiera drugą, to nie skończy się dobrze
Też kiedyś chciałem być mądrzejszy od lekarza zaproponowałem lekarzowi by zrobił mi badania o które prosiłem ni z gruszki ni pietruszki oczywiście że tak, proszę bardzo, skasował jak za zboże, badania zrobił, wszystko w porządku powiedział, tak się kończą mądrość własne
Pozdrawiam was Chłopaki Kaziczka szczególnie
Ps. Kaziczkowi to się piwo należy jak nie postępować w trudnych sytuacjach
Pamiętaj Kaziczku konstruktywna zjebka nigdy nie jest zła Darson - 2025-08-15, 09:46 Kazika oczywiście szkoda.
Nieprzyjemny przypadek w czasie podróży.
Ale inne sprawa, że te opowieści i dziwne awarie w Serbii, nie są całkowicie wyssane z palca.
To są wyspecjalizowani przestępcy, bo jak inaczej nazwać świadome uszkadzanie samochodu, żeby później wymusić usługę naprawczą ?
Nie jestem w stanie znaleźć tego wątku, ale podobne przypadki były już tu opisane.
Chyba nie sądzisz bert, że wszyscy akurat uwzięli się na Serbię i biednych, serbskich wieśniaków, sprzedających płody rolne wzdłuż autostrady 😉
ADAC ostrzega
Tak było w 2016.
Teraz zapewne udoskonalili swoje metody.bert - 2025-08-15, 12:02
Darson napisał/a:
Kazika oczywiście szkoda.
Nieprzyjemny przypadek w czasie podróży.
Ale inne sprawa, że te opowieści i dziwne awarie w Serbii, nie są całkowicie wyssane z palca.
To są wyspecjalizowani przestępcy, bo jak inaczej nazwać świadome uszkadzanie samochodu, żeby później wymusić usługę naprawczą ?
Nie jestem w stanie znaleźć tego wątku, ale podobne przypadki były już tu opisane.
Chyba nie sądzisz bert, że wszyscy akurat uwzięli się na Serbię i biednych, serbskich wieśniaków, sprzedających płody rolne wzdłuż autostrady 😉
ADAC ostrzega
Tak było w 2016.
Teraz zapewne udoskonalili swoje metody.
czemu mnie o to pytasz. Nic mi o tym nie wiadomo bym miał bronić jakichkolwiek Serbów rolników czy nie, a przynajmniej w kwestiach opisanych. Przecież mi za to nie płacą
A generalnie i łopatologicznie: odnosiłem się przede wszystkim (pierwotnie, bo potem podryfowałem w miarę pływów wylanej wody) do nadmiernej wiary w "asysty" i wyłączanie wz z tym zdrowego rozsądku i prostego podejścia do zagadnienia. Rozpoznanie, działanie w oparciu o rozpoznanie a nie oddawanie rozpoznania komuś kto gdzieś tam na centrali zgłoszeniowej odwala "wachtę" dla paru groszy. On po pierwsze: nic nie wie o realnej sytuacji, po dwa: cudotwórcą nie jest, zleca dalszy ciąg po procedurze którą mu wyświetla ekran.Kazik II - 2025-08-15, 12:32 Dodaję link - jakby ktoś miał wątpliwości co do mojej relacji:
https://www-caravan24-cz.translate.goog/infusions/forum/viewthread.php?thread_id=27473&sort_post=oldest&_x_tr_sl=cs&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc
Jak widać, u nich zwykle zaczyna się od mniej więcej 2 tysięcy Euro. Wystarczy wcisnąć klientowi że ma "zniszczoną skrzynię biegów" Więc jak i tak miałem szczęście że skończyło się na 1100 euro - kiedy zorientowali że nie dam sobie wcisnąć tej wersji o skrzyni biegów.
Wypadałoby dodać, że średnie zarobki w Serbii to ok 3500 zł/ mies. Więc ceny usług w warsztatach samochodowych zapewne są też niższe. Gdyby Serbowi zaproponowali naprawę turbosprężarki za 10 000 złotych to wysłałby ich na drzewo.
https://www.regeneracja-t...-turbosprezarek
Nie zauważyłem w rzeczonym serwisie anie jednego wozu na serbski numerach w naprawie.
Sępy korzystając z lokalizacji przy autostradzie którą jeździ cała masa turystów zagranicznych wyłapują swoje "ofiary" wyłącznie z pośród nich - a wywiezieni na to zadupie są zupełnie bezbronni.
W Polsce zapewne niektóre serwisy próbują naciągać kierowców np. z Niemiec czy Holandii - ale u nas jednak chyba są pewne granice bezczelności i zdzierstwa.Track222 - 2025-08-15, 13:15 Naturalnie współczuję, bo awaria za granicą to duży problem i niepotrzebne nerwy. Trzeba było przewidzieć, że trzeba wymienić sprzęgło i nie było by żadnego problemu. Jak zawsze Polak mądry po szkodzie. Teraz wszyscy winni tylko nie ja właściciel auta. W żadnym wypadku nie można porównywać kosztu naprawy w Szczecinie, a za granicą, gdzie jest znacznie drożej.
Cytuję „bandyckiego kraju”, „takich bandziorów”, „Hieny autostradowe w Serbii”, szeroki wachlarz epitetów. Zdecydowanie dla wroga trzeba mieć szacunek.
Pozdrawiam.Kazik II - 2025-08-15, 13:25 #Truck 222# - rzeczywiście dobrze przemyślałeś ten wpis? Komplecik - 2025-08-15, 15:45 Kaziczku, przecież pisałeś wydaje mi się że masz niepokojące odgłosy więc trzeba było jechać do serwisu Fiata jeśli nie jesteś biegły w mechanice, jechał byś spokojnie do Grecji, ryzyko które podjąłeś tak się najczęściej kończy, można taką naprawę zrobić tanio za granicą ale trzeba dokładnie podjąć takie kroki jak przedstawił Bert, znajomy zapłacił 3500zł holowanie + przegub do reno Clio w Polsce, też córkę kolegi skroili osłonę silnika jej wrzucili na tylne siedzenia, sama sobie przykręci, klijeta oszołomionego zawsze będą kroić, ciut zorientowanego troszkę mniej ale też, bo jest w sytuacji bez wyjścia,
Teraz w Norwegi jeden z wspołtowarzyszy podróży miał wystrzał opony, zrobił procedurę podaną przez bert a i było za free, ze wskazaniem gdzie dogada się po polsku i kupi 2 nowe opony za rozsądne pieniądze, uśmiech i mile słowo, to czyni cuda
Postawie ci piwo dla obniżenia temperatury Darson - 2025-08-15, 18:04
bert napisał/a:
I tak jeszcze na marginesie moim skromnym zdaniem, jakieś 50% mechaników w Polsce też kroi naiwnych klientów, jeśli nawet nie dla zarobku, to z powodu zanikającej umiejętności zrozumienia "urządzenia" i działaniu "diagnostycznym" .
O to to to właśnie 👍
Przykład sprzed kilku dni
Stukało coś w Clio mojego syna.
Podjechałem na stację diagnostyczną do sprawdzenia.
Oczywiście obok mają warsztat.
3 mechaników po kolei stwierdziło że do wymiany:" układ kierowniczy".
1000zl nowy, robocizna kolejny 1000zl.
Podjechałem do innej stacji, gdzie nie ma warsztatu.
Diagnoza:" drążek kierowniczy z PRAWEJ strony.
Podjechałem do gościa, który miał to robić.
Nie mówiłem, że" układ" i ile mi zaśpiewali. Powiedziałem tylko o drążku z prawej
Gość mi dzwoni, że rozebrał i z prawej wymienił łożysko, a rzeczywiście drążek z LEWEJ
ma duży luz. 😮
Ja mówię, że jak z lewej, jak mówiłem z prawej ?!😮🤔
On czuje luz z lewej, ale sprawdzi z prawej.
Skończyło się tak, że wymienił obydwa i łożysko. Zapłaciłem 600zl, a nie 2000 tysiące.
Tyle, że dalej nie wiem, który drążek miał naprawdę luzy. Kazik II - 2025-08-15, 18:49
Komplecik napisał/a:
Kaziczku, przecież pisałeś wydaje mi się że masz niepokojące odgłosy więc trzeba było jechać do serwisu
Nie było żadnych niepokojących odgłosów przed wyjazdem. Sprzęgło i skrzynia pracowały całkiem prawidłowo. Zaczęło troszkę cichutko terkotać po tej wymianie sprzęgła. Może im się trochę oleju rozlało i nie uzupełnili. Uzupełniłem sam i przestało.
I tyle w temacie "zamotania".
Ło Jezu! Po co ja o tym pisałem, bo nie dość że przygoda i wspomnienie niemiłe, bo jak człowiek zostaje frajerem do dojenia to lepiej się nie przyznawać bo jeszcze zdołują, skopią i wyśmieją. bert - 2025-08-15, 20:04
Kazik II napisał/a:
Komplecik napisał/a:
Kaziczku, przecież pisałeś wydaje mi się że masz niepokojące odgłosy więc trzeba było jechać do serwisu
Nie było żadnych niepokojących odgłosów przed wyjazdem. Sprzęgło i skrzynia pracowały całkiem prawidłowo. Zaczęło troszkę cichutko terkotać po tej wymianie sprzęgła. Może im się trochę oleju rozlało i nie uzupełnili. Uzupełniłem sam i przestało.
I tyle w temacie "zamotania".
Ło Jezu! Po co ja o tym pisałem, bo nie dość że przygoda i wspomnienie niemiłe, bo jak człowiek zostaje frajerem do dojenia to lepiej się nie przyznawać bo jeszcze zdołują, skopią i wyśmieją.
dramatyzujesz nadmiernie tak czy tak za pół roku to będzie tylko wspomnienie.
Byle doświadczenie nie poszło w las.Komplecik - 2025-08-15, 20:24
Kazik II napisał/a:
Komplecik napisał/a:
Kaziczku, przecież pisałeś wydaje mi się że masz niepokojące odgłosy więc trzeba było jechać do serwisu
Nie było żadnych niepokojących odgłosów przed wyjazdem. Sprzęgło i skrzynia pracowały całkiem prawidłowo. Zaczęło troszkę cichutko terkotać po tej wymianie sprzęgła. Może im się trochę oleju rozlało i nie uzupełnili. Uzupełniłem sam i przestało.
I tyle w temacie "zamotania".
Ło Jezu! Po co ja o tym pisałem, bo nie dość że przygoda i wspomnienie niemiłe, bo jak człowiek zostaje frajerem do dojenia to lepiej się nie przyznawać bo jeszcze zdołują, skopią i wyśmieją.
Bardzo dobrze że opisałeś całe zdarzenia laweta mechanik, będziemy czuwać, nie przejmuj się, jakbyśmy poklepali po plecach to następnym razem było by to samo a tak nóż widelec wyciągniesz wnioski, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło zbyszekwoj - 2025-08-19, 10:56
Kazik II napisał/a:
Ło Jezu! Po co ja o tym pisałem
Zeby Cie pocieszyć powiem że ja i kolega polski Niemiec mamy ducato z 2007 r 2,3 z identycznymi silnikami 130KM. Staliśmy razem w Walencji. Mnie walnął wysprzęglik dojechałem bez sprzęgła 100 km do polskiego warsztatu reklamowanego na wszystkich forach kamperowych. Odczekałem kilka dni na miejsce na podnośniku .Miało być 500 eu ale przy odbiorze wyszlo ponad 1300 eu. Kolega z Niemiec mial tą samę awarię kilkaset km przed dojazdem do domu. oczywiście adac i dojazd do serwisu. Rachunek za podobną naprawę 3200 Eu. mnie się lepiej zrobilo na duszy i cieszę się ,że awaria nie przytrafiła się we Francji albo w Niemczech.I co z tego ,że w Polsce bym to ogarnął za 2000zł. Jesteśmy za granicą zdani na mechaników ktorzy dobrze orientują się w naszym polożeniu. Dla nich to okazja do zarobku a my musimy to wkalkulować.mischka - 2025-08-19, 12:23
zbyszekwoj napisał/a:
Jesteśmy za granicą zdani na mechaników ktorzy dobrze orientują się w naszym polożeniu. Dla nich to okazja do zarobku a my musimy to wkalkulować.
Tak to właśnie działa. Kilka lat temu miałem niemiłą przygodę, trzeba to wliczyć w koszty urlopu i żyć dalej.
Takie rzeczy się zdarzają.Kazik II - 2025-08-26, 23:33
zbyszekwoj napisał/a:
Jesteśmy za granicą zdani na mechaników ktorzy dobrze orientują się w naszym polożeniu. Dla nich to okazja do zarobku a my musimy to wkalkulować.
Myślę że jednak w tych krajach nie wciska się klientowi ciemnoty że ma "zniszczoną" skrzynię biegów dla podbicia stawki.
Ale właściwie kontynuuję wątek bo dokonałem odkrycia jak na załączonych obrazkach. Ten serbski warsztat bierze słono ale nie zaopatrzył się nawet w zwykły klucz kwadrat 8x8 do odkręcania korków. Efekty widzimy na fotkach. Mało tego, nie pofatygowali się aby dopasować nowy korek (dość typowy). A żeby do końca się skompromitować nie chciało im się zeszlifować rozbitego gradu na przylgni korka oraz wymienić rozwalonej uszczelki miedzianej - i przykręcili ten szajs z powrotem. Dopiero przy wymianie oleju w skrzyni okazało się, że olej sobie kapie z korka w najlepsze a w skrzyni pozostało...... niewiele ponad 2 litry. Czy skrzynia to jakoś przeżyła.... to się pewnie okaże, na razie chodzi dobrze. Mam fart, że olej nie wyciekł cały w połowie drogi. Pocieszam się też, że gnoje mogli w ogóle rozwalić obudowę skrzyni tym waleniem młotem i przecinakiem a potem postawić sprawę po gangstersku: mamy ściągać nową skrzynię za .........Euro czy wypychamy na pole i martw się pan. Coś w stylu Barei "rozwaliliśmy Ci skrzynię i co nam Pan zrobisz na tym zadupiu"?
Więc fajnie było, trzeba się cieszyć że ta "usługa" wyniosła mnie marne 1100 euro a auto dojechało do domu w jednym kawałku SlawekEwa - 2025-09-07, 21:52 Chyba jednak nie na wszystkich serbskich mechanikach można "psy wieszać"
niebieski-n2 - 2025-09-08, 06:11 Jest dokładnie tak samo jak w PLCamper Diem - 2025-09-08, 15:39 W Serbii znajdziesz dobrego mechanika tak jak i w innych krajach. Problem leży w bandach polujących na cudzoziemców, wywołujących awarie lub wykorzystujących faktyczny problem, by wyciągnąć kasę. Sami przeżyliśmy proby zwabienia nas z autostrady oraz dziwnych ziomków czatujących przy naszym kamperze.
Dodatkowo wczoraj jeden z kolegów wspomniał, że w zeszłym roku napadli go w Serbii. Nie podał szczegółów, ale w tym roku do Grecji poleciał samolotem.Kazik II - 2025-09-08, 22:24 Autostrada serbska jest najlepszym i najprostszym szlakiem tranzytowym ze środkowej i północnej Europy do południowych Bałkanów. Zapewne grubą przesadą byłoby twierdzić, że wszyscy mechanicy w Serbii to naciągacze i złodzieje. Ale ten szlak jest szczególnie podatny na patologie. W myśl zasady "okazja czyni złodzieja". Turystę zagranicznego w kraju o nie najlepszej reputacji łatwo zastraszyć i oskubać. I różne łobuzy korzystają z tego dla łatwego zarobku. Więc nie ma co rozmydlać tego problemu uogólnieniami że niby wszędzie można się z tym spotkać, więc nie ma co się napinać, bo takie sytuacje to normalnie ryzyko w podróży.
A taki dziadowski fajans jak z rzeczonym korkiem spustu oleju ze skrzyni to rekord warsztatowego łajdactwa. Mechanik doskonale zdawał sobie sprawę że to będzie ciekło i klient za ileś tak kilometrów w końcu stanie na środku drogi z rozwaloną skrzynią biegów.MILUŚ - 2025-09-09, 07:39
Kazik II napisał/a:
........ Mechanik doskonale zdawał sobie sprawę że to będzie ciekło i klient za ileś tak kilometrów w końcu stanie na środku drogi z rozwaloną skrzynią biegów.
Pewnie liczył ,że stanie się to w drodze powrotnej z Grecji i najlepiej .....w pobliżu jego "warsztatu" Darson - 2025-09-11, 08:30 Nie bronię serbskich mechaników, bo to, że naciągają klientów, to pewne.
Ale podczas wymiany oleju w moim kamperze, który był serwisowany w Norwegii, osobiście stwierdziłem, że filtr oleju nie był wymieniany od dłuższego czasu.
Był tak dokręcony, że musiałem go zmasakrować, żeby to odkręcić.
A był mocno zardzewiały.
Jestem więc pewny, że mechanicy, którzy próbowali to odkręcić rezygnowali po nieudanych próbach. Spuszczali tylko olej i wlewali nowy.
Ciekawe tylko , jak długo to trwało.
Partacze są więc wszędzie. Kazik II - 2025-09-11, 13:25 Jakie to pocieszające, że jazda ze zmasakrowanym, nieszczelnym korkiem oleju w skrzyni to w zasadzie normalka a ja histeryzuję. Tak czy siak, wolę niewymieniony filtr oleju niż dziurawą skrzynię biegów lMER-lin - 2025-09-11, 14:22 Jako, że temat jest dla mnie na czasie, dorzucę i ja swoje trzy grosze. Na początek mała dygresja. Po różnych przygodach z polskimi ubezpieczycielami nie kupuję żadnych ubezpieczeń poza OC. Szkoda pieniędzy i nerwów.
Wracając do meritum sprawy. Jechałem w tym roku przez Serbie do Grecji. W Grecji, przed Ioanniną złamała mi się śruba od naciągu paska alternatora i zarazem pompy płynu chłodzącego. Pasek trochę popiszczał, ale, że był rozgrzany, to jakoś tam ciągnął. W Fordzie Transicie naciąg paska alternatora jest dosyć głupio rozwiązany za pomocą dwóch śrub. Jedna z tych śrub złamała się tak nieszczęśliwie, że jej część została w gwincie ucha alternatora. Nic nie wystaje na zewnątrz, ani tego wydłubać. Naciągnąłem pasek alternatora, dolne mocowanie skręciłem na full i rano ruszyłem szukać warsztatu. W pierwszym warsztacie w Ioanninie powiedzieli, że mają kolejkę na kilka dni i zakończyli rozmowę. W drugim warsztacie nie mieli nic do roboty, ale powiedzieli, że nie będą nic robić przy moim samochodzie. Nawet go nie chcieli oglądać. Pozwolili mi natomiast pogrzebać w pudle ze śrubami i wziąć sobie kilka. W trzecim warsztacie mechanik zajrzał do auta, stwierdził, że pasek jest dobrze naciągnięty i sobie poszedł. Pozwolił mi jednak w pudle z nakrętkami dobrać sobie nakrętkę do posiadanej już z poprzedniego warsztatu śruby. Zablokowałem tą śrubą z nakrętką alternator, aby się nie luzował i przejeździłem tak dwa tygodnie. Wracając z Grecji, na autostradzie przed Leśkowacem w Serbii łomot spod maski. Miałem farta, ponieważ na pasie awaryjnym stał samochód, w którym odpoczywali kosiarze trawy na poboczu. Stanąłem przy nich zaglądam pod maskę. Odpadła połowa wentylatorka alternatora, pasek wielorowkowy wysunął się na zewnątrz o jeden rowek. Uszkodzony został również króciec przy chłodnicy i jest wyciek płynu. Koniec jazdy. Druga połowa wentylatorka zaraz poleci za pierwszą, a bez niego szybko usmażę alternator. A jak odpadnie króciec przy chłodnicy, to już mogiła. Kosiarze traw na moją prośbę wezwali laweciarza. Facet przyjechał, powiedział, że transport do Leśkowca będzie kosztował 200 euro. Następnie zapytał, gdzie ma mnie zawieźć. Okazało się, że jest również właścicielem dużego warsztatu na peryferiach Leśkowca. Fachurka z warsztatu został dwie godziny dłużej w pracy, wymienił samo śmigło w alternatorze, wydłubał ułamaną śrubę z ucha alternatora i zakleił nadłamany króciec w chłodnicy. Całość wyniosła mnie 1800 zł. Robota była wykonana dobrze, ponieważ wszystko wytrzymało 1000 km do Lublina i trzyma się nadal.
Alternator, tak jak rozrusznik dałem do przeglądu przed wyjazdem. Sprzęgło miałem nowe. Różne zapasowe graty i narzędzia miałem ze sobą, ale nowego wiatraka alternatora nie miałem na zapasie. Cieszę się, że awarię miałem w Serbii, a nie w Grecji. Czy wyszło drogo? W Polsce wyszło by na pewno taniej, ale Serbia obecnie jest ogólnie drogim krajem, wystarczy spojrzeć na ceny paliwa. Także są ludzie i są ludzie, a awarii w samochodzie może ulec każda, najbardziej nieprawdopodobna część.Camper Diem - 2025-09-11, 15:56
MER-lin napisał/a:
W pierwszym warsztacie w Ioanninie powiedzieli, że mają kolejkę na kilka dni i zakończyli rozmowę. W drugim warsztacie nie mieli nic do roboty, ale powiedzieli, że nie będą nic robić przy moim samochodzie. Nawet go nie chcieli oglądać.
szkoda, ze nie pytałeś na forum, albo nie czytałeś opinii w Google. w Igoumenitsa jest warsztat na który kamperowcy mogą liczyc. Swoja droga kilka razy korzystaliśmy z warsztatów w Grecji i do tej pory żaden nas nie zawiodlKazik II - 2025-09-11, 18:05
MER-lin napisał/a:
Po różnych przygodach z polskimi ubezpieczycielami nie kupuję żadnych ubezpieczeń poza OC. Szkoda pieniędzy i nerwów.
Jest w tym dużo racji, ale są sytuacje kiedy człowiek staje bezradny gdzieś na bezludziu a jeszcze nie daj Boże w nocy. Albo rozkraczy się w pechowym miejscu tamując ruch. W przypadku Uniqi - gdzie miałem assistance rzeczywiście beznadzieja. Ale być może w Warcie albo Pzmot- firmach bardziej doświadczonych jest lepiej - może koledzy mają jakieś opinie na ten temat.
MER-lin napisał/a:
W Polsce wyszło by na pewno taniej, ale Serbia obecnie jest ogólnie drogim krajem, wystarczy spojrzeć na ceny paliwa..
Czy drogim? Raczej chyba nie, bo spędziłem 2 dni w Belgradzie i ceny raczej w normie. Oni chyba po prostu mają używanie na turystach jadących autostradą. Cóż, kraj dość biedny więc szukają okazji żeby się nachapać.
Słyszałem też, że Grecy raczej nie lubią się przepracowywać MILUŚ - 2025-09-12, 17:59
Kazik II napisał/a:
.......może koledzy mają jakieś opinie na ten temat.....
Ano mają ......
Pomny na zeszłoroczną przygodę z uszkodzoną na włoskich wertepach chłodnicą i dwudniowym postojem na placu w serwisie IVECO pod Momopoli ; tym roku przed wyjazdem szukałem możliwości jakiegoś assistance . Wszystkie towarzystwa gdzie szukałem dają takowe ale....od 2008 roku .
Więc pojechaliśmy bez assistance i......pod Anconą zawiesił się nam rozrusznik .
Pomny na historie z posiadanym kiedyś Maluchem potraktowałem rozrusznik ...... i kamperek odpalił Kazik II - 2025-09-12, 23:34
MILUŚ napisał/a:
Kazik II napisał/a:
.......może koledzy mają jakieś opinie na ten temat.....
Pomny na historie z posiadanym kiedyś Maluchem potraktowałem rozrusznik ...... i kamperek odpalił
Milus, rozrusznik Malucha traktowalo się kijem odtylcowo. A nie mlotkiem.Ewentualnie sznurkiem rozruchowym jak kosiarkę. Młodzież czyta i nie pozna prawdy o historii motoryzacji! MILUŚ - 2025-09-12, 23:39
Kazik II napisał/a:
MILUŚ napisał/a:
Kazik II napisał/a:
.......może koledzy mają jakieś opinie na ten temat.....
Pomny na historie z posiadanym kiedyś Maluchem potraktowałem rozrusznik ...... i kamperek odpalił
Milus, rozrusznik Malucha traktowalo się kijem odtylcowo. A nie mlotkiem.Ewentualnie sznurkiem rozruchowym jak kosiarkę. Młodzież czyta i nie pozna prawdy o historii motoryzacji!
Oj tam ; oj tam
Jak nie Malucha to jaki to inny samochód zdarzało mi się zapalać waląc w rozrusznik młotkiem ? WaldekR - 2025-09-13, 08:38 Jak się szczotki zawieszą to tylko młotek pomoże.Darson - 2025-09-14, 08:41 Mi, walenie w rozrusznik, pomagało kiedyś w Żuku.
A raczej temu Żukowi pomagało zapalić. joko - 2025-09-14, 14:30 Mnie się kiedyś rozrusznik zawiesił w Porsche 911 w czasie jakiejś niedzielnej wycieczki w Pieninach i pomny doświadczeń z innych samochodów też sobie pomyślałem , spoko zaraz to ogarnę , trza mu tylko dobrze klepnąć
Niestety w 911'ce rozrusznik jest nad a nie pod silnikiem i w dodatku za całym układem dolotowym , tak że nawet go nie widać , o klepaniu nie wspomnę
Zamiast młotka była laweta
A co gawiedź miała radości z pakowania furki na lawetę to ich